Patrząc na dochody nauczycieli /a mamy takie możliwości/ to się coś pokręciło w tym kraju: cała budżetówka zamrożone wynagrodzenia, a oni podwyżka. Jeszcze dołożą emerytom a dodadzą stosy papierologi (a i jeszcze mierniki) i tak się nikt nie zbuntuje.  
Co innego nauczyciel nie przyjdzie do pracy i kto będzie naszą latorośl niby uczył tak trzymać do brata alberta na zupę, śmietniki opanować i można żyć  

szczucie było domeną innego ustroju.

żona Tuska i Komorowskiego to nauczycielki więc nie ma się co dziwić, że co roku podwyżki po 10 %.

Akurat chyba żona Komorowskiego z tych podwyżek nie skorzysta za bardzo    bo jest takim nauczycielem jak my uczniami

jak Ty byś słuchał pół życia jak nauczyciel jest biedny to skrzywienie Ci się może zrobic

I po  3 etaty w szkołach    

Ktoś inwestuje w przyszłość, żeby nasze dzieci nie były jak dzisiejsi ludzie z ciemnogrodu...
No i takie działanie rządu wzbudzi POparcie społeczeństwa - rządzący powiedzą "chcecie podwyżek dla administracji? Nie ma problemu, ale nie dostaną nauczyciele" - efekt wiadomy...
POlityka na całego.
Przy kolejnej kampanii wyborczej powiedzą "to my daliśmy podwyżkę nauczycielom kosztem administracji" - brzmi dumnie?
Gdyby postąpili inaczej, kontrkandydaci powiedzieli by "to Wy daliście podwyżki w administracji zamiast dać nauczycielom" - brzmi źle?

Być może żony: Tuska i Komorowskiego mają wykształcenie pedagogiczne, ale żadna z nich nie pracuje, od dawna zresztą. Nie wiem jak długo w życiu w ogóle pracowały. Podwyżki więc raczej nie są winą tych Pań.
Nauczyciele są silnie zrzeszeni w związkach zawodowych, czego nie można powiedzieć o administracji, czy skarbowcach. Jak sobie ktoś pościele, tak się wysypia.

Silniczku wiesz, że zgadzam się z tobą w wielu kwestiach, ale powiedz kogo chcesz wysłać na ten protest?
W skarbowości wiele stanowisk jest bardzo dobrze opłacanych: naczelnicy, kierownicy, radcowie, audytorzy i jeszcze masa innych, samodzielnych. Nie liczyłabym na poparcie z tej strony. Jest wielu stażystów, praktykantów, ludzi nowozatrudnionych, czy matek, ciężko wystraszonych i cieszących się z tego co mają. Prawie-emeryci żyją już emeryturą. Do tego dochodzi rzesza mianowanych, bez prawa do strajku itp. Zostaje garstka ludzi, która miałaby się narażać dla wszystkich? Do tego opinia publiczna, która będzie przeciwko nam, a napędzi punktów temu złodziejskiemu rządowi.
Znowu akcję protestacyjną ma wziąć na siebie sala obsługi podatnika?

Bardzo rzeczowa analiza.  

Przecież nie piszę, że winni są nauczyciele tylko Ci co podwyżki im co roku fundują.
Moim i nie tylko zdaniem ta grupa zawodowa już ma wystarczająco dużo w porównaniu z innymi, a wiele się nie na pracują, a jeszcze mogą na korepetycja dorobić, czego nam nie wolno.

malwinka
i nie o strajk mi chodzi, przynajmniej na razie, bo nasz strajk, to mniejsze wpływy do budżetu, a nie podcina się gałęzi, na której się siedzi.
Męczę ciągle z tymi związkami, bo jeżeli na da się nic załatwić "na górze", to w samych urzędach też coś można próbować zrobić, choćby negocjować rozsądny podział tych  pieniędzy, które już są (w tym premii, nagród). A do tego niestety potrzebne są z.w. i to silne związki.
Ryba psuje się od głowy, ale najlepiej łapać ją za ogon.

Podwyżki dla nauczycieli są to fakt (i może być powinny) tylko dlaczego ich nikt nie rozlicza z "wydajności" ?
A jakie są efekty ich pracy? Coraz więcej korepetycji już w szkole podstawowej, że o gimnazjach czy liceach nie wspomnę!
Ci sami nauczyciele "kasują" rodziców swoich uczniów za korepetycje.

Jednym słowem nasza sytuacja staje się coraz bardziej przygnębiająca, nauczyciele nie można powiedzieć, że zarabiają  za dużo, bo ich praca do przyjemnych nie należy, ja to rozumiem! To my zarabiamy za mało i każdy kolejny rząd jak sięgne pamięcią wstecz,  nie robi nic by zmienić nasz wizerunek i nasze uposażenia, a wymagania ciągle rosną....