Każdego roku jest coraz więcej upalnych dni.
Nie mamy przystosowanych budynków do takiej pogody.
Podwyżki - nawet, jeśli się pojawią - nie zrekompensują wieloletniego zamrożenia kwoty bazowej.
Uważam, że wobec braku funduszy na powszechne montowanie klimatyzacji i podwyższone rachunki za prąd, nadszedł czas na poważne zastanowienie się nad KAS z perspektywy zarządzających.
Co można dać pracownikom? Ja proponuję 7 godzinny czas pracy. W tej chwili brak szczególnych zachęt, aby podejmować pracę w administracji. Nie dosyć, że młodzieży jest mniej niż za naszych czasów, to atrakcyjność pracy w skarbówce spada. Jak zachęcić nowych? Jak - w wymiarze totalnym - poradzić sobie z coraz częstszymi falami upałów? - według mnie 7 godzinny dzień pracy jest dobrym rozwiązaniem. Nie mówię o takich rzeczach, jak aneksy kuchenne, bo tego też nie ma i jemy przy komputerach, de facto bez prawdziwej przerwy śniadaniowej. To też są koszty, przystosowanie takich pomieszczeń. Dlatego przydałoby się coś, co wymaga tylko zmian legislacyjnych i zmian organizacji pracy!

Moim zdaniem piszesz o zastanawianiu się nad KAS nie z perspektywy zarządzających tylko młodych pracowników.
Dlaczego zresztą się ograniczać do 7 godzinnego dnia pracy? Zróbmy 4 godzinny i to tylko w dni nieparzyste. W pozostałe wolne. Oczywiście płace podniesmy. A w dni bez upałów praca codziennie po 20 godzin - żeby wyrównać stracony czas w upały. Płace w KAS nie są już aż tak nieatrakcyjne - a budżetówka ma swoje zalety. Każdy były pracownik firmy prywatnej czy wypaleniec po korporacji to potwierdzi.

I urlopy.



I emerytury...  

Harakiri, naprawdę?
Naprawdę uważasz, że "Płace w KAS nie są już aż tak nieatrakcyjne - a budżetówka ma swoje zalety. Każdy były pracownik firmy prywatnej czy wypaleniec po korporacji to potwierdzi."?

No cóż... chyba są różne pojęcia atrakcyjności... i tu żeby nie być gołosłowną, przykład z mojego US:
- ekspert skarbowy - staż pracy 15 lat - mnożnik 2,10
- starszy ekspert skarbowy - staż pracy 21 lat - mnożnik 2,21
- kierownik referatu - staż pracy 22 lata - mnożnik 2,35.

Z rozmów ze współpracownikami wynika, że u większości z nas pracujących ok. 20 lat w US, pojawia się wypalenie zawodowe, o chorobach wynikających z coraz większego obciążenia pracą i stresu już nawet nie wspomnę. Jedna z moich koleżanek mówi, że w niedzielę na samą myśl o tym, że następnego dnia musi iść do pracy, ma biegunkę i niestrawność. A na myśl o tym, że do emerytury ma jeszcze 15 lat robi jej się niedobrze.  
Dodam jeszcze do tego tylko to, że w większości pokoi brak rolet/żaluzji, czy nawet wentylatorów. O klimatyzacji można tylko pomarzyć. Doszło do tego, że jeden duży wentylator stawia się na korytarzu i pracownicy mają pracować przy otwartych drzwiach, o tym, że trudno wtedy o ochronę danych osobowych nikt jakoś nie wspomina.
W korpo są klimatyzowane pomieszczenia, pokoje rozrywek, pakiety medyczne i sporo innych zachęt. U nas już nawet nie ma pewności pracy. Innych zachęt jakoś nie widzę, no ale może to z tego wypalenia...

Faktycznie niewielkie mnożniki ale też mnożnikiem nigdzie nie zapłacisz. Rolety czy żaluzje są podstawą która musi być pracownikom zapewniona. Klimatyzacja nie. Ten żart z wentylatorem na korytarzu mnie rozbawił. No chyba, że to nie żart. Tak z ciekawości - pod którą IAS podlegasz? Na Mazowszu to nie do pomyślenia. A jeśli widzisz takie zalety korporacji - tak jak niektórzy szkolnictwa = to oczywiście pora się przekwalifikować. Przez 10 lat chorowałem na myśl o pracy - teraz jest inaczej chociaż głupota i braki w zarządzaniu są widoczne. Acha - pomimo, że ja przetrwałem najgorsze (mam nadzieję...) to nie polecam - psuje się zdrowie, charakter i relacje rodzinne i koleżeńskie. Szkoda czasu i zdrowia.

Współcześnie praca w urzędzie coraz mniej różni się od pracy w biurze firmy prywatnej. Wszędzie przyjmuje się np. założenia wielozadaniowości.  Jednak zdarzają się pewne różnice związane z działaniem związków zawodowych czy kontrolami PIP, które niekiedy ew. łatwiej przeprowadzić w dużej instytucji, niż w małej firmie.

U nas mierzą temperaturę na piętrze, na którym jest najcieplej ale w najchłodniejszych pomieszczeniach. Różnica w porównaniu z pokojami obok to nawet 3-5  stopni. Tam gdzie mierzą jest 27,5 stopnia i nie przyjmują do wiadomości, że obok w innych pokojach zdychamy przy ponad 30. Ważne , że tam gdzie mierzą jest wystarczająco chłodno aby nic z tym nie robić. Tak było w czerwcu i lipcu, a co będzie w sierpniu , pewnie to samo. Klimatyzacji nie ma i nawet nikt nie chce izbie napisać że jest potrzebna. Wierchuszka US wie jak jest i nie chce z tym nic zrobić i dziwią się że nam wydajność spada.

Przestawienie termometru w inne miejsce na biurku to czasem roznica 2-3 stopni

Jak tam skarbowcy znosicie pogodę?

Im cieplej tym jest lepiej, koleżanki noszą lżejsze i mniej "ugrzecznione" stroje, wokół wszystko jest gorące, atmosfera i ciała...czegóż chcieć więcej?

Już się zrobiło lekko chłodniej, nie trzeba podpisywać się pod jedną butelką wody...