Czy nie macie dość w swoich urzędach „koleżanek i kolegów”, dla których celem nadrzędnym jest zawsze własna osoba i własne korzyści osiągane zwykle kosztem innych? Osób, które są zdolne „sprzedać” wszystko i wszystkich byle tylko pływać po powierzchni, lojalność jest dla nich pustym słowem a ich obłuda i zakłamanie nie zna granic. Takie osoby potrafią skutecznie zepsuć atmosferę w pracy. <_<
Jak sobie radzicie z takimi ludźmi ?
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 06:34 przez Luzak, łącznie edytowano 1 raz
24 cze 2007, 09:01
Ale ktoś Ci musiał dopiec!!! Problem, że wszyscy jesteśmy tacy. Tylko jedni nas oceniają jako tych złych, a drudzy jako tych dobrych (najczęściej jesteśmy w tej grupie). Są jeszcze nijacy, ale to margines sprawy. Jak sobie z tym radzić albo jak oni sobie radzą? Kwestia pleców, bezczelności i operatywności w działaniu. To taki sam problem jak z mrówkawi faraona w domu. Nie możesz zlikwidować, to się przyzwyczaj albo zmień dom!
Ostatnio edytowano 24 cze 2007, 11:21 przez melon, łącznie edytowano 1 raz
24 cze 2007, 09:54
Luzak
… Jak sobie radzicie z takimi ludźmi?
To proste, Żydzi na Syjon, „wrogowie ludu” na Sybir, antyfaszyści do Dachau, chorzy psychicznie - uśpieni, tych co zaprzedali duszę diabłu na Księżyc, do Twardowskiego. Nie wiem tylko jak poradzić sobie z „wyluzowanymi” frustratami… Może by tak wyluzować...?
____________________________________ Poborco, nie pytaj co Z Z P E A może zrobić dla Ciebie ? zapytaj, co TY możesz zrobić aby ON tego nie zrobił!
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 06:35 przez zielonka, łącznie edytowano 1 raz
24 cze 2007, 11:19
zielonka
Nie wiem tylko jak poradzić sobie z „wyluzowanymi” frustratami… Może by tak wyluzować...?
Możesz dać im odbezpieczony granat do potrzymania...
____________________________________ Służ panu wiernie, on ci za to pierdnie.
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 06:35 przez Pinero, łącznie edytowano 1 raz
24 cze 2007, 11:39
Luzak
Czy nie macie dość w swoich urzędach „koleżanek i kolegów”, dla których celem nadrzędnym jest zawsze własna osoba i własne korzyści osiągane zwykle kosztem innych? Osób, które są zdolne „sprzedać” wszystko i wszystkich byle tylko pływać po powierzchni, lojalność jest dla nich pustym słowem a ich obłuda i zakłamanie nie zna granic. Takie osoby potrafią skutecznie zepsuć atmosferę w pracy.
Jak sobie radzicie z takimi ludźmi? <_<
Walcz z nimi ich własną bronią. Ja jednego ktosia tak właśnie "uspokoiłam" i od tej chwili omija mnie szerokim łukiem.
ZIELONKA, ty to chyba zbyt często Giertycha oraz Leppera oglądasz. Ludzie mają różne problemy i niekoniecznie są zaraz frustratami. A nie wszyscy mają tak mocną psychikę (inaczej mówiąc – twardy tyłek) żeby sobie z tym poradzić i ignorować takie zachowania. Nie spotkałeś się z hipokryzją w swoim otoczeniu?
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 06:38 przez Modliszka, łącznie edytowano 1 raz
24 cze 2007, 11:43
Modliszka
Walcz z nimi ich własną bronią. Ja jednego ktosia tak właśnie "uspokoiłam" i od tej chwili omija mnie szerokim łukiem.
Walczyłaś „bronią” hipokryty? Rozumiem to w ten sposób: - byłaś obłudna, - fałszywa, - dwulicowa, - nieszczera. Postępowałaś jak hipokryta, by „wypłynąć na powierzchnię” poprzez „uspokojenie” jednego „ktosia”. Osiągnęłaś cel, odrzuciłaś broń hipokryty i stałaś się… no właśnie kim? Im bardziej to sobie tłumaczę, tym bardziej staje się to skomplikowane. A może ty jesteś… nie to chyba niemożliwe… chociaż… Nie, przecież nie jesteś fałszywa, dwulicowa, obłudna z natury, byłaś tylko raz, no ale musiałaś być, bo jak inaczej mogła byś osiągnąć cel?
____________________________________ Poborco, nie pytaj co Z Z P E A może zrobić dla Ciebie ? zapytaj, co TY możesz zrobić aby ON tego nie zrobił!
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 06:39 przez zielonka, łącznie edytowano 1 raz
24 cze 2007, 12:37
Luzak
Jak sobie radzicie z takimi ludźmi?
Jak my sobie radzimy? Nie radzimy sobie. Stajemy się z czasem tacy jak oni! To najlepsza strategia, mieć wszystko w... głębokim poważaniu, brać pensję (taką aby do pierwszego starczyło) prawie nic nie robić, symulować, że się jest niezastąpionym i alleluja i do przodu... Dlatego jak ktoś pracuje już 3-4 rok to powinien zmykać... albo grozi mu ta zaraźliwa choroba... urzędasus patologus.
Ps. przepraszam z góry kolegów, którzy mimo wielu lat w skarbówce są cały czas normalni, ale ja u siebie obserwuję ww. zmiany i... jeszcze mnie to martwi.
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 07:11 przez zoltar7, łącznie edytowano 1 raz
24 cze 2007, 13:17
zielonka
Walczyłaś „bronią” hipokryty? Rozumiem to w ten sposób: - byłaś obłudna, - fałszywa, - dwulicowa, - nieszczera. Postępowałaś jak hipokryta, by „wypłynąć na powierzchnię” poprzez „uspokojenie” jednego „ktosia”. Osiągnęłaś cel, odrzuciłaś broń hipokryty i stałaś się… no właśnie kim? Im bardziej to sobie tłumaczę, tym bardziej staje się to skomplikowane. A może ty jesteś… nie to chyba niemożliwe… chociaż… Nie, przecież nie jesteś fałszywa, dwulicowa, obłudna z natury, byłaś tylko raz, no ale musiałaś być, bo jak inaczej mogła byś osiągnąć cel?
Racz w swej łaskawości zauważyć, że post, na który odpowiedziałam dotyczył pewnego typu zachowań, które ty na pewno też widzisz wokół siebie, a nie tylko słowa hipokryzja, do którego tak się przyczepiłeś. Mówiąc o walce ich własną bronią miałam na myśli: bezczelność, arogancję, nieliczenie się z innymi. Tak, zachowałam się w ten sposób wobec człowieka, który swoim zachowaniem przekraczał wszelkie granice.
Nie wiem tylko jak zinterpretować twoje zdanie: „Nie wiem tylko jak poradzić sobie z „wyluzowanymi” frustratami”. A nie chcę wysnuwać przypuszczeń czy też insynuacji wobec twojej osoby, wzorując się na twoim toku rozumowania.
Bez odbioru. Jak coś jest jeszcze do wyjaśnienia, to jest PW.
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 07:12 przez Modliszka, łącznie edytowano 1 raz
24 cze 2007, 14:21
zielonka
Nie wiem tylko jak poradzić sobie z „wyluzowanymi” frustratami… Może by tak wyluzować...?
Tak trochę zaintrygowany słowami powyższymi, przypomniałem sobie, iż spożywałem kiedyś kaczkę luzowaną w sosie czekoladowopomarańczowym. Słowo "luzowana" zainteresowało mnie wtedy do tego stopnia, że pozwoliłem sobie dowiedzieć się u jednego, znajomego mistrza kuchennego cóż znaczy. Otóż oznacza to pozbawienie truchła (kaczki, kurczaka) sztywnych części konstrukcyjnych (kości). w rezultacie owego zabiegu otrzymuje się całkiem wyluzowanego drobia gotowego do poddania dalszym zabiegom gastronomicznym. Znając dzięki literaturze i filmom, gusta i upodobania ogrów, rozumiem, że o ten rodzaj wyluzowania chodziło szanownemu Zielonce. Smacznego. <_<
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 07:13 przez rychu, łącznie edytowano 1 raz
25 cze 2007, 07:22
Dla mnie to nic nowego. Nie pracuję długo w administracji ale już zdążyłem poznać realia panujące. Po studiach to był dla mnie szok, że ludzie mogą być takimi sprzedawczykami.
I wcale nie chodzi mi o młody narybek... ale to właśnie starsi pracownicy, jakby się czegoś bali, woleli najpierw kogoś podkablować niż samemu później.
Śmieszne. W urzędach jest nieustająca walka tak jak w przyrodzie.
____________________________________ <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->The grass is always greener on the other side of the fence<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 07:14 przez unlawful, łącznie edytowano 1 raz
25 cze 2007, 08:29
unlawful
Śmieszne. W urzędach jest nieustająca walka tak jak w przyrodzie.
Śmieszne? Żałosne jest, że ludzie ciągle dziwią się innym przedstawicielom swojego gatunku, że zachowują się naturalnie, czyli właśnie jak zwierzęta. Osobniki wynaturzone, w których wykształciły się w wyniku działania szkodliwych warunków życia takie dewiacje jak altruizm, empatia i parę innych, próbują narzucać swoje (mniejszościowe) poglądy pod postaciami: religii, prawa, savoir-vivre'u. Ale wszystko na nic albowiem Homo homini lupus est. :zeby: Co nas nie zabije to nas wzmocni! Przed zjedzeniem konkurencji dobrze jest ją wyluzować.
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 07:15 przez rychu, łącznie edytowano 1 raz
25 cze 2007, 08:41
Nikt normalny i moralny długo nie popracuje w skarbówce. Albo sam się zwolni, albo jego zwolnią...
Oczywiście istnieją wyjątki, potwierdzające regułę. :rotfl:
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 07:16 przez niunia, łącznie edytowano 1 raz
25 cze 2007, 09:12
niunia
Nikt normalny i moralny długo nie popracuje w skarbówce. Albo sam się zwolni, albo jego zwolnią...
Oczywiście istnieją wyjątki, potwierdzające regułę. :rotfl:
Mówisz, że jak się sama nie zwolni to ją zwolnią? Nie wydaje mi się. Ciepła posadka do końca życia, taka właśnie jest posada w skarbówce.
____________________________________ <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->The grass is always greener on the other side of the fence<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 07:17 przez unlawful, łącznie edytowano 1 raz
25 cze 2007, 14:33
unlawful
Ciepła posadka do końca życia, taka właśnie jest posada w skarbówce.
Ciekawe, co rozumiesz pod pojęciem "ciepła posadka". Mi się kojarzy nawet z "gorącą".
Z jednym się zgadzam. Ostatnio to praca z reguły do końca życia. Mało kto dożywa emerytury - serduszko nie pozwala.
____________________________________ Inde datae leges, ne fortior omnia posset - Po to zostały dane prawa, aby silniejszy nie mógł wszystkiego.
Ostatnio edytowano 26 cze 2007, 07:16 przez wjawor, łącznie edytowano 1 raz
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników