Teraz jest 04 wrz 2025, 07:40



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 399 ]  idź do strony:  1, 2, 3, 4, 5 ... 29  Następna strona
Zgoda buduje (niezgoda rujnuje) 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Wybory prezydenta RP 2010
viewtopic.php?p=66594#p66594
Tadeo74                    



To co zamykamy już ten wątek? Choc mozna go jeszcze ciągnąć aż do zaprzysiężenia  ;)


To może otworzyć nowy wątek? Pan prezydent naskładał tyle obietnic (nie wiem czy nie przebił w nich premera Tuska ) że warto teraz przyjrzeć się ich realizacji. Tak jak panu premierowi w wątku "Rząd PO 2007 - zobowiązania i ich realizacja".

Cała władza w rękach PO.

Po morderczym finiszu Bronisław Komorowski wygrał prezydenturę, minimalnie pokonując Jarosława Kaczyńskiego.

W tej nadzwyczajnej kampanii było wszystko: narodowe tragedie, nagłe zwroty akcji i pojedynki na słowa, które na ekranach telewizorów śledziły miliony Polaków. Sam finisz godny był scenariuszy mistrza Hitchcocka. Bronisław Komorowski zwyciężył po jednym z najbardziej wyrównanych wyścigów prezydenckich w polskiej historii.
? Gratuluję mojemu rywalowi. Polska jest podzielona na pół. Ale warto, by zgoda budowała, bo Polska jest najważniejsza ? nawiązał do obu haseł wyborczych.

Wynik wyborów ważył się dosłownie do ostatnich godzin przed głosowaniem. Kandydaci pokonywali maratońskie trasy, zaliczając po kilkanaście wizyt w kilku województwach dziennie.

Walczono na prześmiewcze reklamy w tabloidach i internetowe filmiki drwiące z konkurentów. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że Komorowski i Kaczyński idą łeb w łeb, więc każdy celny chwyt jest na wagę złota.

Szczególnie nerwowo było w szefostwie Platformy
Doniesienia o słabnących sondażach Komorowskiego wywołały w czwartkowy wieczór panikę w Kancelarii Premiera. Zdenerwowany Donald Tusk wydzwaniał z pretensjami do Komorowskiego i koordynatora kampanii Grzegorza Schetyny. Był przekonany, że kandydat PO przegra wybory. Tusk dostał taką lekcję w 2005 r. ? do końca prowadził w sondażach, ale dzięki stałej tendencji wzrostowej Lech Kaczyński wyprzedził go dosłownie w ostatnich godzinach przed głosowaniem.

W sztabie marszałka z niecierpliwością oczekiwano na piątkowe rezultaty badań. Było źle ? poparcie dla Komorowskiego spadło do 52 proc. Kluczowa była sobota, kiedy sondaże znów podskoczyły ? na 53 proc. Właściwie wtedy stało się jasne, że marszałek przełamał tendencję spadkową. I że ? wbrew panice Tuska ? wygra wybory.

Teraz premier może spać spokojnie.
Ale ma inny problem ? do przyszłorocznych wyborów Platforma będzie się systematycznie zużywała rządzeniem. A jako że ma władzę całkowitą, całkowicie będzie także odpowiadać za sytuację w kraju.

Od niedzieli Donald Tusk nie może już używać argumentu o złym prezydencie, który blokuje reformatorskie wizje dobrego rządu. To stawia go w trudnej sytuacji. Bo nawet jeśli rzeczywiście ma szuflady pełne dobrych projektów, to nie musi wyciągać ich właśnie teraz. Dobre projekty mogą być bolesne dla części społeczeństwa, co na rok przed wyborami parlamentarnymi ma znaczenie.

Przed premierem test: dostał owe 500 dni pełnej władzy Platformy, o które w kampanii apelował. W wywiadzie dla "Syfilisweeka" Bronisław Komorowski mówił kilkanaście dni temu, że jako prezydent będzie wymuszał na rządzie reformy ? przede wszystkim w służbie zdrowia i finansach publicznych. Czy rzeczywiście pod wpływem nowego prezydenta Tusk zdecyduje się na przeprowadzanie bolesnych zmian? Właśnie dlatego, że w przyszłym roku chce znów zostać premierem, jest to mało prawdopodobne.

Wszyscy wyborcy Jarosława Kaczyńskiego będą przez następny rok żyć żądzą rewanżu za porażkę z 4 lipca. Podobnie było przecież z wyborcami Donalda Tuska z 2005 roku, którzy wykorzystali szanse na rewanż w przedterminowych wyborach parlamentarnych jesienią 2007 roku.
Przegrana Kaczyńskiego powoduje, że ma on jeszcze jeden problem z głowy. Nie będzie musiał zrzekać się funkcji prezesa PiS, co by się stało, gdyby wybory wygrał. Uniknie tego, co pewnie stałoby się w PiS po jego zwycięstwie ? wewnętrznych sporów różnych frakcji oraz walki o przywództwo.
Zresztą z obozu PiS jeszcze przed rozstrzygnięciem wyborów dochodziły sygnały, że prezes wcale nie chce wygrać. Że optymalna dla niego jest sytuacja, jaka się zdarzyła ? minimalna porażka z Bronisławem Komorowskim w drugiej turze. Że nie bardzo ma ochotę uczyć się urzędu prezydenta, dopasowywać swojego politycznego temperamentu wodza do niewielkich uprawnień głowy państwa niczym do zbyt ciasnego garnituru.
A PO?
Dostała weksel wystawiony na pół tysiąca dni, aby pokazała, do czego potrafi wykorzystać pełnię władzy. Takiej okazji może już nigdy więcej nie dostać.

Autorzy: Piotr Śmiłowicz, Andrzej Stankiewicz
Źródła: Syfilisweek


Państwo Tuska i Komorowskiego

Osiągając monopol władzy tak nieznacznym zwycięstwem, właśnie dzięki Palikotowi, dzięki mobilizowaniu strachem, nienawiścią i pogarda dla "Polski ciemnej", Platforma stanęła na równi pochyłej.

Chciałbym przynajmniej przez jakiś czas się łudzić, że zapowiadana przez prezydenta elekta "zgoda" to cokolwiek więcej niż pusta retoryka. Chciałbym wierzyć, że deklaracja Adama Michnika: "zadaniem nowego prezydenta i rządzącej koalicji jest uczynienie wszystkiego, by także wyborcy Jarosława Kaczyńskiego poczuli się u siebie w naszym państwie", będzie dla nich w jakimkolwiek stopniu wytyczną. Szczerze mówiąc, jednak miałbym się za naiwnego.
Wszystko wskazuje na to, że znacznie głębiej weźmie sobie do serca Bronisław Komorowski inne wezwanie z tego samego numeru "michnikowego szmatławca", sformułowane przez Jacka Żakowskiego: "pańska najważniejsza misja to ostateczne dorżnięcie zarazy, zerwanie z IV RP".
"Dorżnąć zarazę"? nawet ten grafomański styl nie jest przypadkowy, takie koślawienie słów jest typowe dla języka wszelkich propagandowych nagonek ? co mógłby potwierdzić czołowy uniwersytecki specjalista od "mowy nienawiści", gdyby z zasady nie ograniczał się do tropienia jej wyłącznie w PiS.

Podgrzewanie emocji
Prawdziwą zapowiedzią "500 spokojnych dni" Komorowskiego (i to hasło budzi znaczące skojarzenia) jest raczej występ Stefana Niesiołowskiego w wieczorze wyborczym TVN 24, gdzie wypluwał z siebie z nienawiścią długą listę nazwisk, nie tylko polityków, ale też profesorów, publicystów, a nawet poetów, którzy muszą zostać całkowicie usunięci z debaty publicznej, z krzykiem, że nie będzie żadnego porozumienia z PiS, żadnych rozmów, nigdy.
Prawdziwe oblicze prezydenta Komorowskiego to raczej Janusz Palikot, który nazajutrz po wyborach zainaugurował nową kadencję bezprecedensowym opluciem śp. Lecha Kaczyńskiego, zarzucając mu zamordowanie ofiar katastrofy smoleńskiej. Sądzę, że będziemy w najbliższych dniach świadkami wielu podobnych ataków. Zwłaszcza ze strony medialnego "salonu", który płonie żądzą zemsty za złamanie podczas rządów PiS jego monopolu opinii i częściowe pozbawienie władzy nad emocjami tłumu.
Ale Palikot ? jeden z najbliższych współpracowników nowego prezydenta ? nie jest histerykiem, tylko cynikiem w typie Jerzego Urbana. Doskonale wie, co robi. Wie, że hegemonia władzy zdobyta została dzięki odwołaniu się do emocji negatywnych, i wie, że jeśli ma zostać utrzymana, to emocje te trzeba stale podgrzewać. Władza legitymizująca się strachem przed wykreowanym wrogiem jest jak jazda na rowerze. Nie można się już zatrzymać, żeby się nie przewrócić.
Tymczasem to, co dokonuje się na naszych oczach, to zamiennik odtworzenia w Polsce podziału przedwojennego: z jednej strony ma się znaleźć szeroki obóz władzy mający swoją lewicę, prawicę i centrum, używający jako namiastki ideologii haseł o umocnieniu państwa, niezbędnych reformach, historycznej misji etc. ? z drugiej zaś "niewybieralna" opozycja przedstawiana jako zagrożenie nie tylko dla państwa, ile wręcz dla wszelkich podstawowych wartości.
Z jednej strony neosanacja z Tuskiem, z drugiej neoendecja, "Polska ciemna" (Sławomir Nowak), "Polska morderców Narutowicza i Blidy" (Adam Michnik) czy wręcz, po prostu ? "bydło" (Władysław Bartoszewski). Ta Polska oficjalna, rozdająca apanaże, kariery, reglamentująca sukces w biznesie i korporacyjnych zawodach jest oczywistym wyborem salonów, które na każde skinienie będą się oburzać, że jakiś "endek" śmiał znowu powiedzieć coś nieskończenie obrzydliwego, zarazem skwapliwie zamykając oczy nawet na tak oczywiste łamanie prawa, jak Bereza.
Nie chcę, by analogia zaprowadziła nas za daleko ? na razie jeszcze nieznani sprawcy nie łamią opozycyjnym działaczom czy publicystom szczęk i nosów w imię "obrony honoru" ukochanego wodza, stosowana jest jedynie przemoc medialna i rugowanie z dyskursu publicznego poprzez nieformalne "czarne listy". Ale czy nie jest znacząca ta zdumiewająca łatwość, z jaką medialna klaka Platformy akceptuje wszystko to, co jednocześnie z oburzeniem uważa za główne grzechy IV RP (który to termin zatracił już jakikolwiek sens i oznacza właściwie wszelkie możliwe zło)?

Główna ohyda
Nie wzbudza żadnego niepokoju skupienie w jednym ośrodku kontroli nad wszystkimi służbami specjalnymi, oczywiste łamanie przy tym prawa (zmiana szefa CBA z pogardą dla konstytucyjnych procedur), nie budzi sprzeciwu nowa ustawa o tej służbie, dająca jej prawo inwigilowania każdego bez żadnych uzasadnionych podejrzeń i ustanawiająca nad nią kuriozalną "kontrolę" powoływaną przez jej szefa, włączanie się w kampanię wyborczą prokuratur ani nawet tak wyśmiewane u Kaczyńskiego "straszenie Europą" (brytyjskimi torysami) ? szkoda wymieniać, lista grzechów PO przeciwko uczciwemu, obywatelskiemu państwu jest coraz dłuższa. Główną ohydą IV RP miało wszak być, w propagandzie salonów, "dzielenie Polaków" i kreowanie poczucia zagrożenia. Czym zaś innym zajmują się one od kilku lat w służbie państwa Tuska, jak nie właśnie dzieleniem Polaków na tych, którzy mają prawo być, i tych, którzy tego prawa nie mają? Czym innym się zajmują niż dialektycznym dowodzeniem, że jakiekolwiek byłyby niedociągnięcia władzy, ona "musi" pozostać władzą, bo zwycięstwo opozycji będzie cywilizacyjną katastrofą, sprowadzi nas do poziomu Burundi, oderwie od Europy, słowem wszystko ? zwracam uwagę na to "wszystko", w którym mieści się przyzwolenie na najgrubsze przekroczenia norm ? jest lepsze od utraty wpływów przez establishment?

500 dni wszechwładzy
Teoretycznie Platforma ma teraz dwa sposoby przedłużenia zdobytych 500 dni wszechwładzy. Pierwszy, to spełnić modernizacyjne oczekiwania społeczeństwa, zbudować autostrady, uczynić lepszą i bardziej dostępną publiczną służbę zdrowia, podnieść płace. Wiadomo skądinąd, że nie jest to możliwe, będzie raczej odwrotnie ? nie ma pieniędzy, samo unikanie katastrofy wymaga pożyczania coraz większych sum, a przy braku reform, przekładającym się na obniżanie ratingu Polski przez międzynarodowe agencje, koszt kolejnych pożyczek niedługo znacząco wzrośnie. Pozostaje więc jedynie wariant drugi: utwierdzanie tej swojej połowy Polski w przekonaniu, że trzeba zrobić wszystko, zmobilizować wszystkie siły, aby uniemożliwić wyrwanie się spod kontroli tej Polski drugiej ? ciemnej, groźnej, nietolerancyjnej, fanatycznej, katolickiej "IV RP". A to można robić, tylko realizując stalinowskie wskazanie o stałym zaostrzaniu walki klasowej w miarę zbliżania się do zwycięstwa.
Przywódcy tak funkcjonującego państwa mogą sobie być prywatnie najzacniejszymi ludźmi, podobnie jak ich ideologiczni i propagandowi żołnierze, ale logika funkcjonowania ich władzy jest nieubłagana. Osiągając monopol władzy tak nieznacznym zwycięstwem, właśnie dzięki Palikotowi, dzięki mobilizowaniu strachem, nienawiścią i pogardą do "Polski ciemnej", Platforma stanęła na równi pochyłej. I jeśli oddani jej intelektualiści, artyści czy niegdysiejsi bohaterowie podziemia nie rozumieją, w czym uczestniczą, to mi ich autentycznie żal.

Wymrzeć jak dinozaury
Wielu publicystów spekuluje teraz, jakie to reformy zacznie rząd, utraciwszy dotychczasowe alibi dla radosnego nic nierobienia. To akurat wiadomo. Pierwsza będzie mała nowelizacja ustawy o mediach publicznych umożliwiająca szybką wymianę zarządów. Nie ma już potrzeby kokietować "twórców" z ich projektem, bo co niby ? obrażą się na PO? Będą obstawać przy swoim projekcie, który stał się nagle projektem "pisowskim"? Zresztą, nie jest powiedziane, że coś im tam nie skapnie, ale wiadomo, że karty rozdawać będzie "waadza", a nie jakieś tam gremia "społeczne". Drugą zaś ? przejęcie IPN. Jakoś bowiem "przypadkiem" projekt teoretycznie "odpolityczniający" Instytut i oddający go w ręce naukowców napisany został tak, iż w praktyce wszystko podzieli między siebie parlamentarna większość. IPN ma wiernie służyć polityce historycznej (ach, czyż i to nie była ohyda IV RP?) obozu władzy, opiewać Wałęsę i dawać rządzącym historyczne prawo do rządzenia, a nie bawić się w naukową wolność.
A co ma w państwie Tuska zrobić 8 milionów wyborców Kaczyńskiego, nie wspominając już o osobach z listy proskrypcyjnej Niesiołowskiego?
To już wiemy ? wymrzeć jak dinozaury. I to szybko, póki władza czuje się bezpiecznie, więc jeszcze jest w miarę dobra.

http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/07/0 ... rowskiego/

To teraz zaczynamy patrzeć jak pan prezydent realizuje w praktyce swoje  hasło przewodnie z kampanii wyborczej "Zgoda buduje" i jak spełnia swoje obietnice warte 33 miliardy złotych. Czy tak jak pan premier mamiący 2 lata temu wyborców cudami?
Ostatecznie: a co się stanie jeśli nie spełni obietnic? Prawda?
Już kiedyś jeden z posłów PO Aleksander Grad powiedział: kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami. Czyli: obiecałem ale co mi kto zrobi jak nie dotrzymam obietnic? Czy Tuskowi coś ktoś zrobił?


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


09 lip 2010, 20:31
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA23 lip 2007, 17:02

 POSTY        111
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Sprawa prosta - PO ma przechlapane. Jeszcze nigdy partia z prezydentem i premierem nie rządziła dalej po wyborach parlamentarnych.

Ja mam duże oczekiwania, że rzeczywiście coś sensownego zrobią.
Za półtora roku będę głosował albo "za PO" albo "przeciw PO", a nie np. "za PIS, za UPR, za SLD czy za PSL".

A moje oczekiwania są proste:
- rząd w półtora roku może zrobić coś, by młodzi ludzie mogli spokojnie rodzić dzieci - rozwinąć sieć przedszkoli, żłobków - nie mój problem co i jak. Ale niech coś zrobi. Tacieżyński to dobry pomysł, ale to za mało.

Nam facetom, dzięki UE każdy rząd będzie budował drogi. Orliki to też raczej zabawka dla nas. Czekam na coś dla kobiet.

A podatki ? Czym mniej namieszają, tym lepiej. Tu mi od lat stabilizacji brak.

____________________________________
www.humanitarni.pl - polecam - pajacyk i reszta razem zebrane
"Gdyby Pan Bóg nie chciał, by ludzie latali, dałby im korzenie"


10 lip 2010, 04:28
Zobacz profil
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 maja 2006, 21:23

 POSTY        2059

 LOKALIZACJARada Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Władzy zdobytej nie oddawać


Straszną jest rzeczą ? okazuje się ? dostać w ręce pełnię władzy. Tyle przynajmniej wnoszę z rozmaitych deliberacji wszelkiej maści mędrców.

Nie zdążył bowiem jeszcze przeminąć odgłos strzelających korków od szampana ? najpierw tych mniejszych butelek, potem tych większych ? a już doszły mnie słuchy, że teraz dopiero Platforma znalazła się w opałach.
Naprawdę ciężkie brzemię ? słychać zewsząd chór ? przygniotło wątłe ramiona rządzących polityków. Do tej pory premier mógł reform państwa nie wprowadzać i zrzucać winę na prezydenta, teraz koniec wymówek.

Bo kto na tym skorzysta?
Oczywiście PiS ? usłyszałem. Teraz dopiero zacznie się na rządzących wyżywać i bezpardonowo atakować. Podważać, kwestionować, przeszkadzać, nosem kręcić. Piaskiem w oczy sypać. Tak, naprawdę, niebezpieczna owa wiktoria Komorowskiego i łacno przeciw zwycięzcom obrócić się gotowa. Do tego zaś dopuścić nie wolno.

Spodziewam się zatem, że znawcy spraw publicznych rychło front zmienią. Tak jak do niedawna głosili, że będą rozliczać PO z obietnic, które nareszcie spełnić można, tak teraz zajmą się tłumaczeniem, że Platforma wprawdzie wygrała, ale państwa unowocześniać nie może, bo za jej plecami czai się chytry i przebiegły przeciwnik, który gotów jej do gardła skoczyć. I tak, przewiduję, zacznie się znowu kolejny taniec chocholi, kolejne wygibasy i bal masek. I usłyszę, że oferta 500 spokojnych dni, złożona przez marszałka Komorowskiego ze szczerego serca i czystego umysłu, z miłości do kraju i troski o interes wspólny, napotyka zawiść i niezrozumienie. A skoro tak, skoro opozycja przez owych 500 dni nie chce rządu popierać i na jego plany przystawać, to sama jest sobie winna. Niech się nie dziwi, że w takiej sytuacji rząd wiele nie zrobi.

Trafnie zauważył Andrzej Wajda, wielki reżyser, obecnie p.o. specjalnego rzecznika PO do spraw kontaktów z prasą zagraniczną, że Jarosław Kaczyński nadal jest groźny.
Odwołując się do innego guru myśli platformerskiej, można by to ująć chyba tak: dopóki Jarosław Kaczyński nie zostanie ze skóry obdarty i wypatroszony, dopóty miłość nie zatriumfuje, dopóty zgoda nie zwycięży, dopóty spokój nie zapanuje.


Jedność myśli i czynu, i partii ? oto czym ma być prawdziwa demokracja. Na spór miejsca nie ma, Heraklit głoszący, że konflikt jest ojcem wszystkich rzeczy, się mylił. Polacy tęsknią za zgodą, porozumieniem i jednością. Sielankowi to są ludzie, którzy miast do suwerenności dążyć za cenę niezgody, wolą innym się przypodobać, karesy i pieszczoty przyjmować. Grunt to dobre samopoczucie.

Dlatego pierwszy, nim ubiegną mnie inni, mówię: kto domagać się będzie od rządu trudnych reform, ten zdrajca, oszołom. Ten obiektywność i niezależność zatracił i na zlecenie wroga działa. Bo reformować teraz, to władzę oddawać. A na to zgody nie ma.


Paweł Lisicki Rzeczpospolita
http://blog.rp.pl/lisicki/2010/07/09/wl ... e-oddawac/

____________________________________
Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...


Ostatnio edytowano 10 lip 2010, 09:13 przez Nadir, łącznie edytowano 2 razy

dodałem wyróżnienia tekstu



10 lip 2010, 05:35
Zobacz profil WWW
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
1/ "Marszałek nagrodził swojego znajomego i współpracownika"

Politycy opozycji z dystansem podchodzą do decyzji Bronisława Komorowskiego, by powołać dwóch nowych członków KRRiT. - Ja tych panów nie znam - komentuje Wacław Martyniuk z SLD. - Marszałek wynagrodził swojego znajomego - uważa z kolei Krzysztof Jurgiel z PiS.

Wacław Martyniuk wstrzymuje się od oceniania nowo wybranych członków KRRiT: Jana Dworaka i Krzysztofa Lufta. - Ja tych panów nie znam od strony fachowej. Wiem, kim jest pan Krzysztof Luft, wiem że był rzecznikiem rządu premiera Jerzego Buzka. Wiem, że pan Jan Dworak był prezesem TVP i wiem, że wprowadził do telewizji publicznej pana Pospieszalskiego. Nie wiem, czy to są najlepsi z najlepszych, trudno jest mi cokolwiek więcej powiedzieć - tłumaczy Martyniuk.

Od oceniania decyzji Komorowskiego nie stroni natomiast Krzysztof Jurgiel z PiS. - Jest to wybór pana marszałka. Myślę, że wynagrodził swojego znajomego i współpracownika.


Oceny dokonamy, jak już Krajowa Rada będzie działała. Zobaczymy, czy rzeczywiście będzie dbał o interes mediów publicznych - komentuje poseł.

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... nika_.html
----------------------------------------------------------------------------------------

2/ "Będę miał czyste sumienie - moje obietnice zostaną wykonane"

Świąteczna "michnikowy szmatławiec" publikuje pierwszy wywiad z prezydentem elektem Bronisławem Komorowski w którym porusza między innymi kwestie katastrofy smoleńskiej, śledztwa w tej sprawie, przyszłej polityki zagranicznej oraz realizacji obietnic wyborczych.


- Będę miał czyste sumienie - wszystkie moje obietnice zostaną wykonane - zapowiada prezydent elekt.

- Razem z ministrem Rostowskim stworzyliśmy model obietnic, który absolutnie nie rujnuje ani wiarygodności osoby, która składa obietnice, ani budżetu. Moje obietnice zostały dokładnie policzone - mówi w "michnikowemu szmatławcowi" Bronisława Komorowski dodając, że w przeciwieństwie do jego konkurenta z PiS nie obiecywał trzech milionów mieszkań czy organizacji igrzysk olimpijskich.

Co do kwestii in vitro, to Komorowski przypomina, że za refundacją tego zabiegu. - Nie zobowiązywałem się jednak, że podpiszę jakąś ustawę, skoro nie wiem, jaka będzie. A czy wystąpię z własnym projektem? Nie mam takiego zamiaru - mówi "Gazecie".

Nowy gospodarz Pałacu Prezydenckiego zapowiada usunięcie krzyża postawionego przed nim ku pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. - Krzyż przed Pałacem Prezydenckim to symbol religijny, więc zostanie we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce - mówi w "Wyborczej".

Co do śledztwa w sprawie katastrofy, Komorowski podkreśla, że choć wszyscy chcielibyśmy poznać przyczyny katastrofy od razu, to takie śledztwa trwają miesiącami, a nieraz latami. Dodaje także, że z przebiegu śledztwa zarówno ze strony polskiej jak i rosyjskiej jest zadowolony i nie ma zastrzeżeń co do współpracy polsko-rosyjskiej w tej kwestii.

Pełny tekst wywiadu z prezydentem elektem Bronisławem Komorowskim - dziś w "michnikowemu szmatławcowi".

http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010 ... lnosc.html


10 lip 2010, 07:04
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
1/ Przed wyborami w radiowej Trójce Bronisław Komorowski mówił:

(...) że uważa śmierć Barbary Blidy za "symboliczną z punktu widzenia oceny IV Rzeczypospolitej". Jego zdaniem, to także symboliczna kwestia dla "zdecydowanego odcięcia się od idei IV RP".
"Ona jest ofiarą atmosfery, która istniała w Polsce w okresie pomysłu na IV RP (...), na Polskę, budowaną przez PiS, która się okazała Polską lęku, podejrzliwości i strachu" - mówił w porannej audycji Trójki marszałek. "Oczekiwałbym, powiem szczerze, od pana Jarosław Kaczyńskiego, żeby jakoś się odniósł do tej atmosfery, która zaowocowała takim dramatem rodziny Blidów" - dodał kandydat PO.
              
Pan Marszałek szczerze współczuje rodzinie Barbary Blidy, a Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratura odmówiły tuż przed wyborami zawarcia ugody z Henrykiem Blidą


Nie ma podstaw, aby płacić mu 200 tys. zł odszkodowania - uznali prawnicy obu instytucji
      
(...)
Henryk Blida to mąż Barbary Blidy, byłej posłanki SLD i minister budownictwa, która w kwietniu 2007 r. zginęła podczas próby zatrzymania przez ABW. Katowicka prokuratura chciała jej wtedy przedstawić zarzuty pośredniczenia w przekazaniu łapówki prezesowi jednej ze spółek węglowych, a jej zatrzymanie na konferencji prasowej miał ogłosić Zbigniew Ziobro, ówczesny minister sprawiedliwości. Była posłanka nie pozwoliła się jednak zakuć w kajdanki i popełniła samobójstwo. Według śledczych kierujący akcją oficer służb specjalnych nie dopełnił swoich obowiązków, bo nie kazał podwładnym przeszukać Barbary Blidy. Jego proces toczy się już przed sądem.

Blida zwrócił się teraz do ABW oraz Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która wydała nakaz zatrzymania posłanki, o wypłacenie 200 tys. zł odszkodowania za śmierć żony oraz 7 tys. zł renty za pogorszenie sytuacji życiowej. Odszkodowanie to utracone zarobki Barbary Blidy od chwili śmierci do dnia złożenia wezwania do zapłaty. Natomiast wysokość renty to kwota, o jaką uszczuplił się miesięczny budżet Blidów.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratura odmówiły w czwartek zawarcia ugody z Henrykiem Blidą. - Nie ma podstaw, aby płacić mu 200 tys. zł odszkodowania - uznali prawnicy obu instytucji
(...)
-----------------------------------------------

2/ Engelking: Blida "nie była nękana"

Były wiceprokurator generalny Jerzy Engelking powiedział w piątek, że Barbara Blida "nie była nękana przez prokuraturę i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego". Engelking jest kolejnym świadkiem przed komisją śledczą badającą śmierć byłej posłanki.


Świadek w swej swobodnej wypowiedzi wskazał, że to, iż organy państwa zainteresowały się osobą Blidy wynikało nie z politycznych zamówień; tylko z faktu, że osoby, które składały wyjaśnienia w sprawie zaczęły wymieniać nazwisko Blidy w negatywnym kontekście. Dlatego obowiązkiem prokuratury było podjęcie działań zmierzających do wyjaśnienia roli pani Barbary Blidy - powiedział.

Podjęcie takich działań nie jest jednoznaczne z tym, że Blida popełniła jakiś czyn karalny; za wcześnie, aby o tym mówić - zastrzegł Engelking.

Komisja śledcza wznowiła swe prace po ponad trzech miesiącach przerwy spowodowanej żałobą po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia oraz późniejszą kampanią wyborczą w wyborach prezydenckich.

Jako osobie współodpowiedzialnej za tamte czasy przykro mi, że tak wiele negatywnych ocen zostało wypowiedzianych pod adresem prokuratury - powiedział Engelking. Dodał jednak, że jego związek ze sprawą węglową był marginalny.


Komentarz
Ja myślę, że Bronisław Komorowski chętnie spotka się i porozmawia z rodzinami ofiar katastrofy w Smoleńsku, ponieważ ta katastrofa i śmierć 96 osób jest symboliczną z punktu widzenia oceny III Rzeczypospolitej, a moim zdaniem, to także symboliczna kwestia dla "zdecydowanego odcięcia się od idei III RP" (cytuję)


Ostatnio edytowano 10 lip 2010, 09:15 przez Nadir, łącznie edytowano 2 razy

poprawiłem cytat



10 lip 2010, 07:49
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Komorowska kocha prędkość: 134 km/h ulicami Warszawy!

Już po pierwszych kilku dniach wiemy, że Anna Komorowska reprezentuje zupełnie nowy styl pełnienia roli Pierwszej Damy.

Niedawno donosiliśmy o wyprawie żony nowego prezydenta (wówczas jeszcze kandydata) do Białegostoku. Auto Anny Komorowskiej zaparkowało wówczas wprost pod znakiem zakazu parkowania

Wielu Czytelników uznało, że Pardon jest czepialski, bo przecież samochód prowadził borowiec, a nie sama Komorowska. Najwyraźniej jednak nowa Pierwsza Dama ma naprawdę bardzo luźny stosunek do przepisów ruchu drogowego ? co dziś udowodnił "Fakt".

Reporterzy tabloidu, jak to mają w zwyczaju, zasadzili się pod domem Komorowskich w oczekiwaniu na ciekawy materiał. Długo nie musieli czekać. O ósmej rano Pierwsza Dama pojawiła się na parkingu i sama zasiadła za kółkiem swojego volvo.
Co było dalej opisuje "Fakt":


Samochód szybko nabiera prędkości, aż podskakuje na progach zwalniających. Ale uwaga, ostra jazda ma się dopiero zacząć! Gdy żona byłego marszałka wjeżdża na Wisłostradę, budzi się w niej duch rajdowca. Licznik szybko wskazuje 100 km/h, ale auto Komorowskiej jeszcze się rozpędza. 110, 120, wreszcie samochód pierwszej damy osiąga zawrotną prędkość 134 km/h.

Jak zaznaczają dziennikarze, Pierwsza Dama przekroczyła dozwoloną na Wisłostradzie prędkość o 54 km/h. Mandat za takie przewinienie wynosi 500 złotych, a punktów karnych otrzymuje się 6. Chyba lepiej będzie, jeśli następnym razem Komorowska da się jednak przewieźć oficerowi BOR.

http://www.pardon.pl/artykul/11957/komo ... i_warszawy


10 lip 2010, 10:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
silniczek                    



Komorowska kocha prędkość: 134 km/h ulicami Warszawy!
O ósmej rano Pierwsza Dama pojawiła się na parkingu i sama zasiadła za kółkiem swojego volvo.


Samochód szybko nabiera prędkości, aż podskakuje na progach zwalniających. Ale uwaga, ostra jazda ma się dopiero zacząć! Gdy żona byłego marszałka wjeżdża na Wisłostradę, budzi się w niej duch rajdowca. Licznik szybko wskazuje 100 km/h, ale auto Komorowskiej jeszcze się rozpędza. 110, 120, wreszcie samochód pierwszej damy osiąga zawrotną prędkość 134 km/h.

Jak zaznaczają dziennikarze, Pierwsza Dama przekroczyła dozwoloną na Wisłostradzie prędkość o 54 km/h.
http://www.pardon.pl/artykul/11957/komo ... i_warszawy


GOD! SAVE THE QUEEN!!! (The First Lady)  :wacko:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


10 lip 2010, 13:59
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
1/ Tylko PO jest przeciwna ustawie uzależniającej prawo do emerytury od lat pracy

Pod koniec lipca Sejm ma się zająć projektem ustawy uzależniającym prawo do emerytury od lat pracy, a nie od wieku pracownika. Posłowie PiS, PSL i Lewicy powiedzieli PAP, że pomysł jest ciekawy i trzeba nad nim pracować. PO jest raczej za jego odrzuceniem.

Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o Funduszu Ubezpieczeń Społecznych został przygotowany przez ekspertów Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, które zebrało pod nim ponad 270 tys. podpisów. Wprowadza on możliwość odchodzenia na emeryturę po przepracowaniu 35 lat przez kobietę i 40 lat przez mężczyznę, niezależnie od ich wieku.

Według Magdaleny Kochan z PO propozycje zawarte w projekcie poselskim są złe i będzie głosowała przeciwko nim. "W emeryturach nie chodzi tylko o to, jak długo pracujemy i zbieramy na emeryturę, ale także o to, ile lat będziemy pobierać świadczenie" - powiedziała. Przypomniała, że kobiety żyją w Polsce średnio ok. 83 lat, a mężczyźni ok. 78 lat. "Gdyby do uzyskania emerytury wystarczyło przepracowanie 35 czy 40 lat, to kobiety mogłyby kończyć pracę zawodową w wieku nawet 53 lat, a mężczyźni 58 lat. Potem pobieraliby emeryturę odpowiednio przez 30 lub 20 lat. Na tak długi czas nie wystarczyłoby im kwot zebranych w trakcie pracy zawodowej" - wyjaśniła Kochan.

Elżbieta Rafalska (PiS) powiedziała, że danie ludziom możliwości wyboru, kiedy chcą odejść na emeryturę jest dobrym rozwiązaniem. "Jeżeli ktoś np. nie ma zdrowia albo ma inne zabezpieczenie finansowe, powinien móc zakończyć pracę zawodową po przepracowaniu odpowiedniej liczby lat" - dodała.

"Trzeba nad projektem OPZZ dokładnie się zastanowić"

"Istnieje jednak obawa, że część osób odejdzie na emeryturę zbyt wcześnie nie mając żadnych dodatkowych pieniędzy i stanie się potem pensjonariuszami opieki społecznej. Dlatego trzeba nad projektem OPZZ dokładnie się zastanowić" - powiedziała Rafalska.

Zdaniem posła PSL Mieczysława Kasprzaka "każda dyskusja o zmianach w systemie ubezpieczeń społecznych jest potrzebna, także ta o wieku emerytalnym". Podkreślił, że "przewidziana w projekcie fakultatywność odchodzenia na emeryturę - albo po przepracowaniu odpowiedniej liczby lat, albo uzyskaniu odpowiedniego wieku emerytalnego - jest potrzebna, szczególnie gdy mówi się o podwyższeniu ustawowego wieku emerytalnego".

Posłanka Lewicy Anna Bańkowska powiedziała, że jej klub poprze projekt przygotowany przez OPZZ. "35 lat pracy dla kobiety i 40 lat dla mężczyzny to wystarczający okres na wypracowanie przyzwoitej emerytury. Oczywiste jest, że z takiej możliwości będą korzystać ci, którzy nie mają już pracy albo zdrowia i nie pozostanie im nic innego jak odejść na emeryturę, mimo że będzie ona niższa od tej, którą otrzymaliby pracując jeszcze 10 czy 15 lat dłużej" - dodała.

Bańkowska podkreśliła, że prezydent elekt Bronisław Komorowski wyraźnie mówił w debacie przedwyborczej, że "nie trzeba podwyższać wieku emerytalnego, lecz dawać ludziom możliwość wyboru, czy chcą odchodzić na emeryturę wcześniej i otrzymywać niższe świadczenie, czy później i mieć świadczenie wyższe". Jej zdaniem projekt OPZZ daje właśnie taki wybór, więc jest zgodny z obietnicami wyborczymi.

Pracownik miałby wybór, którego rozwiązania chce skorzystać

Obywatelski projekt przewiduje, że wiek osoby kończącej pracę zawodową nie byłby czynnikiem decydującym o przejściu na emeryturę. Jeśli kobieta przepracuje 35 lat, a mężczyzna 40 lat, to będą mogli przejść na emeryturę niezależnie od wieku. Pozostawia jednak również dotychczasowe rozwiązania, zgodnie z którymi kobieta może przejść na emeryturę po ukończeniu 60 lat i minimum 20 latach pracy, zaś mężczyzna - 65 lat i minimum 25 latach pracy. Pracownik miałby wybór, którego rozwiązania chce skorzystać.

Jak podkreśliła w rozmowie z PAP wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska, z danych ZUS wynika, iż obecnie kobiety przechodzą w Polsce na emeryturę po przepracowaniu średnio 34 lat, a mężczyźni 39. "W naszym projekcie jest mowa o odpowiednio 35 i 40 latach pracy co oznacza wydłużenie aktywności zawodowej, a więc korzyści dla systemu ubezpieczeń społecznych" - dodała.

Zgodnie z zasadami obowiązującego od 1999 r. tzw. kapitałowego systemu emerytalnego, pracujący, którzy należą do OFE (obowiązkowo - urodzeni po 1968 r.; z wyboru - urodzeni w latach 1948-68), odprowadzają do ZUS 12,2 proc. swojej pensji, zaś do OFE 7,3 proc. Pieniądze są gromadzone na indywidualnych kontach ubezpieczonego w OFE i ZUS. Po osiągnięciu 60 lat przez kobietę lub 65 lat przez mężczyznę, każdy dostanie emeryturę złożoną z dwóch części - jedną z ZUS, drugą z OFE.

Źródło: PAP
Artykuł z dnia: 2010-07-10,

http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/4 ... pracy.html
------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Czy Palikot się onanizuje? :o

Oto zagadka, nad którą głowię się od dawna.
Jak to jest, że głupia, chamska propaganda ma moc uwodzenia umysłów wybitnych?
Że umysłowe prostactwo przyciąga wyrafinowanych intelektualistów, a brutalne chamstwo imponuje wysublimowanym estetom?
Jeśli spotkam w najbliższym czasie Eustachego Rylskiego, nie omieszkam zadać mu tego pytania, choć wątpię, żeby znakomity pisarz był w stanie wyjaśnić, co mu zaimponowało w Palikocie.

Być może ja mu to zdołam wyjaśnić ? jako się rzekło, zastanawiam się nad podobnymi przypadkami od dawna i do pewnych wniosków doszedłem. Ale podzielę się nimi za chwilę.

Najpierw spróbuję wyjaśnić, dlaczego Rylski i wielu innych Polaków tak chętnie przyjmuje za pewnik nie podpartą żadnymi faktami tezę, że za katastrofę rządowego samolotu winę ponosi śp. Lech Kaczyński.
Wiara w to w niektórych kręgach (nie wiem, na ile głęboko jest w niej zaawansowany sam pisarz) jest już tak mocna, że uniemożliwia wszelką racjonalną dyskusję. Kaczyński winien jest po prostu przez sam fakt, że do Katynia leciał, bo ?po co właściwie się tam pchał?.
Można (i mimo wszystko trzeba) podnosić oczywistości: że to on właśnie, zgodnie z Konstytucją i ugruntowanym obyczajem, był gospodarzem tej uroczystości, że przygotowania do niej trwały na długo zanim Putin zaprosił tam nieoczekiwanie także polskiego premiera, a więc jeśli ktoś się ?wepchnął?, to właśnie Tusk, usiłując po raz kolejny wcisnąć się przed prezydenta w światło kamer i przypisać sobie zasługi w ?historycznym pojednaniu? z Rosją.
Wszystko to odbije się od niewzruszonej wiary żelaznego fan-klubu Tuska niczym od betonowej ściany.

To wstrętne, ale doskonale zrozumiałe.
Tylko przyjęcie takiej postawy chroni ich przed utratą poczucia bezpieczeństwa i szacunku dla siebie, a każdy psycholog przyzna, że ludzki umysł, świadomie czy podświadomie, kombinuje zawsze tak, aby przede wszystkim zachować te dwa filary dobrego samopoczucia.

Można (i mimo wszystko trzeba) podnosić oczywistości.
Piloci, jeśli byli pod presją, to przede wszystkim tego, że de facto nie mieli wariantu awaryjnego. Z kuriozalnej odpowiedzi ministra Klicha na pytanie o alternatywne lądowiska wynikało jednoznacznie, że to im samym pozostawiono wypełnienie w papierach rubryki ?lotnisko zapasowe?, a więc, że de facto żadne lotnisko zapasowe nie było przygotowane. I pilot wiedział, że w istocie w Mińsku ? na przykład ? wylądować nie może, bo tam nikt nic nie wie, samolot zostanie otoczony przez pograniczników i wybuchnie skandal dyplomatyczny. A w innym porcie rosyjskim ? też nie, bo zgodnie z procedurami nie można by nawet wysiąść z samolotu, dopóki nie przyjedzie tam BOR, a będzie jechał z bardzo daleko.

Piloci, jeśli byli pod presją, to między innymi tego, że narzucono im limit zużycia paliwa i rozliczano z niego.
Pisaliśmy o tym, rzecz jest stwierdzona i oczywista; ale wszystko to odbija się jak betonowej ściany. Podobnie jak wiedza o totalnej degrengoladzie naszych sił zbrojnych w ogóle, a transportowego spec-pułku w szczególności, o nie zgrywaniu załóg, zaniechaniu ćwiczeń na symulatorach etc. Za wszystko to odpowiedzialność ponosi nie Kancelaria Prezydenta, ale rząd.

Już samo to sprawia, że najlepiej jest zwalać winę na pilota i na tym zamknąć wszelkie dochodzenie. Lobby zainteresowanych takim zamieceniem sprawy jest bardzo potężne.
Takie jest w mniejszym czy większym stopniu przy każdej katastrofie: zawsze najlepiej jest dla wszystkich żywych, żeby cała winę zwalić na umarłych i mieć spokój.

Ale w tym wypadku dochodzi dodatkowy czynnik.
Jeszcze potężniejszy.

Rzecz w tym, że kwestia, czy pilot był pod presją czy nie, nie ma w ogóle znaczenia. Wiemy już, że pilot nie próbował lądować za wszelką cenę. W ogóle nie próbował lądować.
Katastrofa nastąpiła gdy schodził tylko, zgodnie z poleceniami wieży kontrolnej, aby rozpoznać warunki ewentualnego lądowania.
Albo był źle naprowadzany, albo miał złe dane o wysokości, albo z jakiejś innej jeszcze przyczyny zakładał przy tym błędnie, że jest znacznie wyżej, niż był w rzeczywistości. Tyle wiemy z ujawnionych fragmentów stenogramów.

Ta wiedza powiada, że ewentualna postawa obecnych na pokładzie prezydenta, generała Błasika czy szefa protokołu nie mogła mieć dla katastrofy znaczenia.
Czy można to, co tu w skrócie wyłożyłem, obalić jakimkolwiek racjonalnym argumentem? W świetle faktów nie można. Ale można nie przyjmować do wiadomości. I tak właśnie ? jeśli wierzyć badaniom, pod które wyszył swój występ Palikot ? czyni blisko połowa Polaków.
Dlaczego?
Wiem i powiem. Ze strachu, że prawda może się okazać nie do przyjęcia. Że okaże się coś, z czym się nie będą mogli pogodzić, bo naruszy to ich wspomniane już wyżej psychologiczne pryncypia, poczucie bezpieczeństwa i szacunku dla siebie.

Bo wyobraźmy sobie, że fakty zaczęłyby nieuchronnie wskazywać na błąd rosyjskiej kontroli lotu. Nic więcej, niż tylko błąd ? proszę, spróbujmy sobie to wyobrazić.

Obecna, przypomnijmy, władza przestraszyła się zgodzić na postępowanie zgodne z obowiązującą umową między naszymi państwami (od niedawna wiemy, że wstępnie zaproponował uznanie właśnie jej za podstawę prac prezydent Rosji) obawiając się, że ? jak ujął premier Tusk ? Rosja uzna to za ?krok zimnowojenny?. Czy w hipotetycznej sytuacji stwierdzenie współwiny rosyjskich kontrolerów odważyłaby się zażądać od Rosji przeprosin i odszkodowań?

No, załóżmy nawet, że by się zgodziła. Co by na to powiedzieli Rosjanie? Krótka ?miłość? po katastrofie już się skończyła. Rosja prawdopodobnie odpowiedziałaby tak, jak na stwierdzenie faktu, że jej żołnierze obrabowali zwłoki śp. Andrzeja Przewoźnika. To znaczy oburzeniem, że to hańba, faszystowska prowokacja i plucie na wielki kraj, gromką odmową i zapewne jeszcze pobiciem przez ?nieznanych sprawców? polskich dyplomatów w Moskwie.

No i co wtedy?
Tusk by wypowiedział Rosji wojnę? No, może pobiegłby na skargę do Berlina albo Brukseli? No, powiedzmy, pobiegłby. A tam by mu kazano poczekać pod kuchennym wejściem, bo są akurat ważniejsze sprawy.
I jak by się wtedy czuła rzesza fanów, tak gorąco emocjonalnie związana z władzą? Zresztą, jak by się czuła cała Polska?

A ponieważ na nieprawidłowości po stronie rosyjskiej wskazuje coraz więcej, uruchamia się podświadomy, potężny mechanizm psychologicznego wyparcia. Po pierwsze ? wina nie może leżeć po stronie Rosji. Po drugie, skoro musi leżeć po stronie Polski, dla wielu winnym musi być prezydent, którego całe życie nienawidzili, a nie rząd PO, w którą zainwestowali tyle wiary i codziennie inwestują jej jeszcze więcej.

A więc ? Kaczyński jest winny, bo musi być winny.
To najlepsze wyjście dla wszystkich, poza nim, ale on już przecież nie żyje, a jego zwolennicy im szybciej wymrą, tym lepiej. Taka musi być prawda i innej prawdy być nie może. Jeśli fakty są przeciw, tym gorzej dla faktów.

Takie nastroje z całym sobie właściwym cynizmem rozgrywa Palikot. I to jest wstrętne, ale racjonalne i zrozumiałe. Osobiście kłopot mam ze zrozumieniem tylko jednego. Mimo wszystkich odbytych studiów pozostaję, i zresztą szczycę się tym, prostym mazowieckim chłopem i pokrętne mózgowanie intelektualistów pozostaje dla mnie niepojęte. W jaki sposób intelektualista potrafi zaplątać się w emocjonalnym spazmie i wyłączyć przy tym myślenie do tego stopnia, by nie zauważać, iż występ Palikota był celowym wekslowaniem sprawy w zupełnie nie mające do niej nic insynuacje?

Hipotezę o współwinie prezydenta można rozważać tak samo, jak na przykład hipotezę o zamachu ? znane fakty nie wskazują, ale teoretycznie i takie wyjaśnienie jest możliwe.
I gdyby ktoś szedł w tym kierunku, nie potępiałbym go.
Ale Palikot insynuuje, że Lech Kaczyński był od rana pijany.
A załóżmy na chwilę, że nawet by był ? to i co?

Jaki to ma związek z katastrofą?
Żadnego przecież.
To tylko plucie i nic poza tym.

Pytanie, czy prezydent był trzeźwy, jest równie zasadne, jak pytanie, czy poseł Palikot przed swoją konferencją prasową się onanizował, jak podobno ma we zwyczaju.

Społeczeństwo ma prawo wiedzieć ? jestem pewien, że w tej sprawie Eustachy Rylski mnie poprze ? czy ważny polityk rządzącej partii, wiceprzewodniczący jej klubu parlamentarnego i jeden z medialnych ?frontmenów? nie działa pod wpływem swoich seksualnych frustracji. Milczenie Palikota w tej sprawie jest wymowne. Charakterystyczne jest także, że jego była żona nigdy nie odpowiedziała wprost na pytanie, w jaki sposób Palikot to robi. Czy jest, jak to nazywa fachowo seksuologia, pigmalionistą, zaspakajającym się przy fotografiach i filmach, czy też, jak głoszą plotki (ile w nich prawdy, panie pośle? Dlaczego nie chce pan się do nich ustosunkowywać? Co pan ukrywa?) uprawia autoerotyzm przed swoim odbiciem w lustrze.

Państwo myślicie, że kpię?
Jeszcze niedawno sam bym pomyślał, że to kpiny, i na dodatek niesmaczne, niestosowne i żałosne. Ale dziś oto okazuje się, że to najzupełniej poważny dyskurs polityczny. Że po prostu zadałem na głos pytania, które muszą zostać wreszcie zadane. I opinia publiczna powinna mi być wdzięczna, że mam tę odwagę.

Drogi Eustachy, na litość Boską ? naprawdę, podoba ci się, że tak będziemy teraz rozmawiać? Naprawdę czujesz wdzięczność dla człowieka, który nas w taki język wciągnął?

http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/07/1 ... onanizuje/


Ostatnio edytowano 10 lip 2010, 15:56 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz

dodałem wyrónienia tekstu



10 lip 2010, 15:06
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Życzenia dla B. Komorowskiego
(trochę gorzkie)

Składam gratulacje panu Bronisławowi Komorowskiemu z powodu jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich.

Wygrał Pan w demokratycznych wyborach i należy się Panu za to szacunek. Nie mogę jednak powiedzieć, że mam nadzieję, iż będzie Pan dobrym prezydentem, bo owej nadziei  nie mam.
Respektuję Pana mandat i cenię Pana wyborców, ale nie wierzę, że będzie Pan odpowiedzialną głową państwa. Mam obawy, że Pana prezydentura będzie gnuśna, inercyjna, imitacyjna i słaba, że nie jest Pan przygotowany do sprawowania tego urzędu, że ludzie z Pana otoczenia nie gwarantują współpracy z różnymi siłami politycznymi, samodzielności i asertywności w kwestiach polityki zagranicznej.
Nie wierzę, że okaże się Pan sprawnym i skutecznym politykiem w wymiarze wewnętrznym, na polu współpracy z opozycją, z ludźmi inaczej myślącymi. Widzę wokół Pana zbyt dużo osobowości o podejrzanej konduicie i niejasnych biografiach.

Nie dostał Pan głosów jako Bronisław Komorowski, dostał Pan te głosy jako polityk Platformy. Nie wierzę, że wraz z Donaldem Tuskiem razem ruszycie do udanej  modernizacji kraju. W swoim przemówieniu nie podziękował Pan premierowi, choć wymienił Pan inne osoby, które w niczym Panu nie pomogły w tym sukcesie (podczas gdy to, że będzie Pan prezydentem zawdzięcza Pan tylko i wyłącznie Donaldowi Tuskowi).
To niestety może sygnalizować, że przejął Pan najwyższy urząd w państwie nie po to, by wraz z PO reformować kraj, ale po to, by budować swoją pozycję polityczną. A to oznaczałoby oszustwo wobec Pana wyborców.

W czasie kampanii wyborczej wykazał się Pan sporą niekompetencją i arogancją. To niedobrze wróży na przyszłość.
Nie jest Pan przygotowany do sprawowania tego urzędu i chyba nie za bardzo chce Pan się uczyć.  
Nie ma Pan przymiotów ducha i intelektu, które gwarantowałyby iż będzie Pan kompetentnym i skutecznym prezydentem.

Ale może się mylę. Może nie mam racji.
Bardzo chciałbym, Panie Prezydencie, by okazał się Pan lepszym prezydentem, niż był Pan marszałkiem i kandydatem. Życzę tego Panu.
Ale jeszcze bardziej życzę tego Polsce.
Mimo wszystko ? powodzenia, Panie Prezydencie!

Marek Migalski
http://migalski.blog.onet.pl/

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


10 lip 2010, 15:46
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Platforma Telewizyjna

Ileż to światłych rad zdążyliśmy w ostatnich latach usłyszeć z ust polityków Platformy Obywatelskiej na temat zasad, którymi powinny się kierować prawdziwie apolityczne media publiczne.
Ileż pouczeń, jak powinny być one zarządzane i jak należy powoływać ich władze, żeby uniemożliwić politykom wpływanie na ich pracę.


A jak ta teoria wygląda w praktyce?

Oczywiście tak, jak się można było tego spodziewać.
Kiedy tylko nadarzyła się okazja, politycy PO bez najmniejszych skrupułów, nie oglądając się na nikogo i na nic, doprowadzili do odwołania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w nieakceptowanym przez siebie składzie i zaczęli błyskawicznie przygotowywać w parlamencie projekt ustawy, który pozwoli im natychmiast odwołać także obecne władze TVP i PR.
A polityk PO Bronisław Komorowski w przedostatnim dniu swego urzędowania jako marszałek Sejmu pełniący obowiązki prezydenta powołał w skład KRRiT Jana Dworaka oraz Krzysztofa Lufta, o których nawet przy ogromnej dozie dobrej woli nie da się powiedzieć, że nie mają nic wspólnego z obozem politycznym prezydenta elekta.

Dziś więc już wiemy, jak będą wyglądały media publiczne odpolitycznione przez Platformę Obywatelską.
Otóż będą wyglądały tak samo jak do tej pory, tylko odwrotnie. To znaczy zamiast koalicji PiS i SLD będzie nimi trzęsła koalicja PO i PSL. Albo prawie tak samo jak do tej pory, bo z ustaleń dziennikarzy ?Rzeczpospolitej? wynika, iż w sprawie podziału stref wpływów w mediach publicznych miało dojść do porozumienia nie tylko PO z PSL, ale także z SLD.

Najzabawniejsze w tej sprawie (jeśli takie historie kogoś bawią) jest jednak to, że Bronisław Komorowski nie pochwalił się swą decyzją w dniu jej podjęcia (czyli 7 lipca), a wyszła ona na jaw dopiero dwa dni później (9 lipca).
I w dodatku się okazało, że nic o niej nie wiedział Grzegorz Schetyna, który od 8 lipca jest marszałkiem Sejmu pełniącym obowiązki prezydenta.

Czy ten brak zaufania między prominentnymi politykami Platformy to dobry znak dla spoistości partii Donalda Tuska?
A jeśli nie (albo jeśli tak), to czy to dobry znak dla Polski?

Niezależnie od tego niemal pewne jest jedno: na rynek telewizyjny i radiowy wkrótce znów wróci porządek. Taki sam, jaki dobrze znamy. A właściwie nie tyle dobrze, co aż za dobrze.

Piotr Gabryel

http://blog.rp.pl/gabryel/2010/07/09/pl ... lewizyjna/


10 lip 2010, 19:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Co ten ? robi??!!

Popularny aforyzm przestrzega, by nie ranić osoby, której nie możemy zabić. Nie ma lepszej metody na zranienie polityka aspirującego do poważnej roli niż publiczne ośmieszenie.

Tusk zaprezentował Schetynę kandydującego na marszałka sejmu jako urocze połączenie cech głównych bohaterów ?Gladiatora? i ?Shrek?a?, na co sala poselska zareagowała gromkim śmiechem.
Schetynie pewnie nie było wesoło.
Zachował nerwowy uśmiech, ale pewno w głębi duszy powiedział sobie ?Co ten? robi??

To porównanie, bardzo plastycznei odpowiadające opinii o byłym wicepremierze, przylgnie do niego na dobre. Polityczni adwersarze będą je bezlitośnie i z kpiną w głosie wykorzystywać, zaś opinia publiczna już zawsze będzie kojarzyła marszałka z gburowatym ogrem.
Faktycznie, trudno zachować powagę oglądając krążące w sieci karykatury Schetyny.

Czy premier mógł to zrobić przypadkiem, lub czy mógł nie zdawać sobie z konsekwencji swych słów?
Niemożliwe.
Zbyt uważnie dba zawsze o dobór słów i jest w tym naprawdędobry.
Jeśli to powiedział to dlatego, że dokładnie wiedział co z tego zostanie zapamiętane.
W polityce tylko on jest poważny, reszta to ?goście z wąsami? lub ?ogry?.

Pozytywem całej sytuacji jest to , że do polskiego języka wejdzie kolejne powiedzenie w stylu ?niedźwiedzia przysługa?.
Ja proponuje ?Rekomendował jak Tusk Schetynę.?
Paweł Piskorski
http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010 ... lnosc.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


10 lip 2010, 22:23
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Komisja hazardowa: raport do końca lipca

Do końca lipca ma być gotowy raport z prac sejmowej komisji hazardowej - poinformował członek komisji poseł PO Sławomir Neumann. Jej członkowie poza głównym raportem mają przedstawić sejmowi wnioski odnośnie błędów w procedurze stanowienia prawa - mówi działacz PO.


Przy okazji prac komisji okazało się bowiem, że proces tworzenia ustaw jest za mało transparentny. Pojawiają się na przykład zapisy, do których autorstwa nikt nie chce się przyznać, a mają ogromny wpływ na rozwiązania rynkowe. W ten sposób trudno też ustalić czy ktoś lobbował za danym zapisem. Jak mówi poseł Neumann takie rzeczy trzeba poprawić, by nie było podobnych przypadków przy pracy nad innymi ustawami, na przykład o podatku akcyzowym, podatku VAT czy ulgach.

Do tej pory posłowie z komisji hazardowej zgromadzi 30 tysięcy stron dokumentów. Przesłuchali 80-ciu świadków. Komisja rozpoczęła pracę w listopadzie ubiegłego roku. Miała ona zbadać nieprawidłowości przy pracach nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych.

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... lipca.html

Komentarz:

- swoją drogą, to chyba najkrótsza komisja sejmowa (biorąc pod uwagę, że mieli 2 m-ce przerwy), czyżby dlatego, że dotyczy PO?


11 lip 2010, 09:46
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA25 gru 2009, 17:16

 POSTY        31
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Tematy zastępcze nie zawsze załatwiają sprawę. Rozwadnianie czegoś co jes zsyntetyzowane, nie ma celu, chyba że po to by , daną kwestię bardziej rozwodnić, zrodzić inne wątpliwości. W wywodach tych brak syntezy wypowiedzi. Każdy z postów powinien kończyć się logiczną /zamkniętą w sobie/ konkluzją.


11 lip 2010, 10:06
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Zgoda buduje (niezgoda rujnuje)
Harcerze: Krzyż powinien zostać zastąpiony innym znakiem


Krzyż upamiętniający ofiary katastrofy pod Smoleńskiem, który ustawiliśmy przed Pałacem Prezydenckim, powinien zostać zastąpiony innym znakiem - podkreślają harcerze z "Inicjatywy Polsce i bliźnim".

"Inicjatywa Polsce i bliźnim" powstała po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem i skupia harcerzy i harcerki z różnych związków ruchu skautowego.

- Nigdy nie zakładaliśmy, że nasz krzyż ma zostać tam na zawsze, bo nie taka jest jego "misja". Ustawiony drewniany krzyż od samego początku miał docelowo zostać zastąpiony innym znakiem symbolizującym łączącą nas ideę budowy pomnika. Obecnie jesteśmy w trakcie ustaleń, jak ten nowy znak może wyglądać - podkreśla phm. Piotr Trąbiński ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

Harcerze: Nie włączajcie nas w spór polityczny


Ponieważ harcerze w lipcu przebywają na obozach, a chcielibyśmy umożliwić udział w tej uroczystości jak największej ich liczbie, zależy nam aby krzyż pozostał na miejscu do momentu, kiedy z obozów wrócą nasi ludzie. Wtedy nastąpiłoby też godne przeniesienie krzyża do jednego z kościołów warszawskich. W grę wchodzą dwie świątynie, ale nie dokonaliśmy jeszcze ostatecznych uzgodnień w tej kwestii - dodaje.
Trąbiński zaznacza, że o tych planach wie Kancelaria Prezydenta i apeluje, by nie włączać "Inicjatywy Polsce i bliźnim" w spór polityczny i walkę światopoglądową.


Rzecznik warszawskiej kurii ks. Rafał Markowski poinformował, że do rozmów ws. krzyża przedstawicieli kurii z przedstawicielami Kancelarii Prezydenta ma dojść we wtorek lub w środę.

O tym, że krzyż spod Pałacu Namiestnikowskiego ma zostać "we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce" mówił w sobotnim wywiadzie dla "michnikowego szmatławca" prezydent elekt Bronisław Komorowski.

http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... akiem.html


12 lip 2010, 17:00
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 399 ]  idź do strony:  1, 2, 3, 4, 5 ... 29  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron