Teraz jest 01 wrz 2025, 12:06



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 591 ]  idź do strony:  1, 2, 3, 4, 5 ... 43  Następna strona
Historia 
Autor Treść postu
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Historia
. .
Nowy Rok z Banderą na czelę

Na Ukrainie 1 stycznia 2010 roku uroczyście obchodzono 101. rocznicę urodzin watażki OUN Stepana Bandery. W Kijowie neonaziści z opcji nacjonalistycznej ?Swoboda? Oleha Tiahnyboka urządzili marsz banderowski z pochodniami ?Stepan Bandera ? nasz bohater!?.
Marsz do złudzenia przypominał marsz bojówek hitlerowskich SD z lat 30. XX wieku w Niemczech, objętych kryzysem. Obecna sytuacja polityczno-gospodarcza na Ukrainie jest bardzo podobna do Niemiec tego okresu. We Lwowie władze miejskie zebrały mityng obok pomnika Bandery. Wiec obok niezakończonego z powodów finansowych memoriału banderowskiego z kolei przypominał mityngi z okresu sowieckiego tylko obok pomników wodzów komunistycznych z lat 30.

W Tarnopolu z udziałem władz lokalnych odbyły się liczne akademie, poświęcone prowidnykowi OUN Banderze, a także msza św. w jego intencji w katedralnym kościele Cerkwi greckokatolickiej. Jak i w czasie II wojny światowej Kościół greckokatolicki nadal wspiera wszystkie poczyniania neonazistów ukraińskich. Uroczystości gloryfikacji watażki OUN koordynował Centrum Narodowego Odrodzenia im. Stepana Bandery. W Buczaczu obwodu tarnopolskiego obok popiersia Bandery odbył się mityng władz miejskich z licznym udziałem dzieci. Prowadząca wiec kobieta przywitała mityngujących słowani: Chwała Jezusowi Chrystusowi! Chwała Stepanowi Banderze!
Czyżby Bandera na Ukrainie zachodniej jest na równi z Bogiem?

W Iwano-Frankowsku (Stanisławów) w Centrum Wychowania Młodzieży im. Bandery młodzież ukraińska spotykała się z byłymi bojówkarzami OUN-UPA. Wychowana w duchu banderowskim młodzież na Ukrainie zachodniej widzi swoją przyszłość w naśladowaniu Bandery i Szuchewycza ? stwierdzono na spotkaniu. Czy do arsenału tego wychowania wchodzą morderstwa Polaków, Żydów i Moskali ? na razie trudno powiedzieć. Ale najbardziej popularny watażka ?Swobody? we wszystkim, co jest złego na Ukrainie winą obarcza wyłącznie te trzy narody. Może dlatego poparcie Tiahnyboka rośnie we Lwowie, Tarnopolu i Stanisławowie w oszałamiającym tempie.
A to już nie są żarty.

Dodano: 24 Sty 2010 01:45 pm

Bohater Bandera

Uznawany przez wielu Polaków i Ukraińców za faszystę i zbrodniarza Stepan Bandera został oficjalnie uznany przez prezydenta Juszczenkę narodowym bohaterem Ukrainy. Wiktor Juszczenko wiedział, że czyni ten honor człowiekowi skazanemu w przedwojennej Polsce na karę śmierci za udział w zamordowaniu ministra Pierackiego, kolaborantowi Hitlera, twórcy ideologii i oddziałów zbrojnych występujących przeciwko Polakom i państwu polskiemu. W imię Bandery bandyci spod znaku UPA i OUN wymordowali na Wołyniu 200 tysięcy Polaków i Żydów, aby stworzyć przestrzeń pod budowę ?wolnej Ukrainy?.

Władze Rzeczpospolitej nabrały wody w usta. Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że nie będzie oficjalnie komentowało tej sprawy, a kancelaria prezydenta Kaczyńskiego poprosiła, by "dać już spokój Juszczence, bo zaraz go nie będzie w polityce". Prominenci tak wyczuleni na zachowanie władz niemieckich w odniesieniu do Eriki Steinbach przeszli obojętnie wobec znamiennego gestu jedności prezydenta Ukrainy z terrorystą i zbrodniarzem. Nie krytykują Juszczenki, bo ma on opinię polityka antyrosyjskiego, a antyrosyjskość usprawiedliwia w Polsce wszystko, także głupotę, nacjonalizm, ludobójstwo i bezczeszczenie pamięci pomordowanych.

Jak swego czasu napisali uczestnicy protestu przeciwko nadaniu doktoratu honoris causa Wiktorowi Juszczence przez Katolicki Uniwersytet Lubelski władze naszego kraju wyznają pogląd, że nie należy głośno mówić o zbrodniach na narodzie polskim, jeżeli mogłoby to przynieść straty w polityce wschodniej. Polskie ofiary dzieli się wedle przydatności w grach i kalkulacjach politycznych. O jednych zbrodniach (Katyń, zbrodnie niemieckie) można mówić zawsze i wszędzie. O innych natomiast, zwłaszcza o ofiarach szowinizmu ukraińskiego, lepiej nie mówić, aby nie drażnić ?strategicznego? partnera w walce z Moskwą. Jest to postawa nie tylko politycznie błędna, ale i haniebna.

Wyborcza klęska Juszczenki i uhonorowanie Bandery to symboliczny pogrzeb polityki wschodniej prezydenta Kaczyńskiego i pozostałych sterników naszej dyplomacji. Przegrana polityki zagranicznej opartej na niekompetencji, resentymentach, fobiach i złudzeniach. Nauczka politycznego myślenia, choć w odniesieniu do obecnych sterników polskiej polityki zagranicznej trudno wierzyć, że skuteczna.

Decyzja Wiktora Juszczenki ma jeden aspekt pozytywny. Osłabia prezydenckie szanse Julii Tymoszenko i wzmacnia pozycję Wiktora Janukowycza. Opozycyjny kandydat na prezydenta skrytykował już uhonorowanie Bandery przypominając, że prezydent Ukrainy ma być przedstawicielem całego państwa, a nie tylko jego jednej części. Nie po raz pierwszy na tle wyczynów i obietnic ?pomarańczowych? szef Partii Regionów jawi się jak rozważny mąż stanu. Nic dziwnego, że tak wielu obywateli Ukrainy chce Wiktora Janukowycza na prezydenta.  Z korzyścią dla własnego kraju, Polski i Europy.

http://leszek-miller.blog.onet.pl/

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


03 sty 2010, 21:12
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Uwaga! - odbędzie protest pod ambasadą i konsulatami Ukrainy

W piątek 5 lutego o g. 15.00 odbędzie się ogólnopolska akcja protestacyjna przeciwko gloryfikacji Stepana Bandery i Ukraińskiej Powstańczej Armii przez prezydenta Wiktora Juszczenkę. Informację tę zamieszczam na swojej stronie na prośbę stowarzyszeń rodzin pomordowanych na Kresach Wschodnich, które są organizatorami protestu.

Piątek, 5 lutego

g. 13.00 - konferencja prasowa w Warszawie (miejsce będzie podane jutro)

g. 15.00 - pikiety pod ambasadą Ukrainy przy u. Szucha w Warszawie oraz pod konsulatami w Krakowie, Lublinie i Wrocławiu.

Pikiety będą legalne i zgłoszone władzom samorządowym. Do udziału w nich organizatorzy zapraszają nie tylko Kresowian i ich potomków, ale także wszystkich tych, którzy niezależnie od swych przekonań politycznych, chcą przeciwstawić się gloryfikacji faszyzmu, antypolonizmu i antysemityzmu.

Hasło protestu jest następujące:

Polska i Ukraina - przyjaźń i pojednanie
Juszczenko, Bandera, OUN-UPA i SS Galizien - hańba i potępienie.


Chętni do udziału w pikietach mogą wysyłać swoje zgłoszenia na mój e-mail: tadeusz@isakowicz.pl

Organizatorzy proszą o :

- zabranie zniczy, które ułożone w kształcie krzyża będą zapalone pod ukraińskimi placówkami dyplomatycznymi na pamiątkę setek tysięcy Polaków, Żydów, Ormian i Ukraińców, obywateli Drugiej Rzeczypospolitej,  pomordowanych przez nacjonalistów ukraińskich  

- przygotowanie transparentów (ich treść musi być uzgodniona z organizatorami)

- szerokie informowanie innych osób o tej akcji protestacyjnej.

Organizatorzy chcą poprzeć także działania prezesa Zwiazku Polaków na Ukrainie Stanisława Kosteckiego, który w protescie przeciwko gloryfikacji przez morderców narodu polskiego spod znaku OUN-UPA ma zamiar zwrócić sie do MSZ RP, aby Juszczenkę uznać w Polsce za personę non grata.

Do organizatorów wpływają propozycje zorganizowania w tym dniu także pikiet pod Pałacem Prezydenckim i Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Byłby to protest przeciwko milczeniu władz polskich wobec znieważania przez Juszczenkę narodu polskiego.

Osobną sprawą jest zorganizowanie protestu w Warszawie w czasie losowania w niedzielę 7 lutego grup eliminacyjnych na mistrzostwa EURO 2012. Rozważany jest również list do władz FIFA i UEFA, który przetłumaczony na języki obce przedstawiłby dziennikarzom zagranicznym odradzanie się faszyzmu na Ukrainie, zwłaszcza we Lwowie.

Nowe informacje o akcji protestacyjnej będę zamieszczać na bieżąco.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page= ... 79ada8fb69

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


31 sty 2010, 23:16
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Wielkie milczenie PiSu!

Rozmiar oburzenia środowisk Kresowych jest zrozumiały. Stepan Bandera, OUN i UPA zostały wyniesione na piedestał przez prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę. W swoim bólu i upokorzeniu Kresowiacy zostali jednak sami. Nie doczekali się, póki co, stanowczej reakcji władz, nie doczekali się też reakcji Lecha Kaczyńskiego, na wsparcie którego, jak można by przypuszczać, mogli liczyć. Ze strony pierwszego obywatela RP spotkało ich, niestety, głuche milczenie.

Cisza dobiega również z gwarnego zazwyczaj i czujnego historycznie Prawa i Sprawiedliwości. Nie ma żadnego oficjalnego stanowiska, ani oświadczenia politycznego w tej sprawie, nie ma nic. Wody w usta nabrała mityczna pisowska ?frakcja narodowa?, a jej reprezentanci, tak ochoczo gardłujący w sprawie zbrodni niemieckich i rosyjskich, nagle stracili mowę. Żadnego stanowczego sprzeciwu, żadnego apelu do władz partii czy swojego prezydenta. Milczy klub, milczą ciała statutowe partii, milczą posłowie polscy i europejscy. Dlaczego?

Ano dlatego, że głośne powiedzenie ?nie? dla decyzji Juszczenki, to jednoczesne głośnie ?nie? dla dotychczasowej polityki Lecha Kaczyńskiego. W imię szans wyborczych swojego prezydenta Prawo i Sprawiedliwość postanowiło zdywersyfikować prawdę, dokonując gradacji zbrodni poczynionych na narodzie polskim na lepsze i gorsze. W imię niestawiania w trudnej sytuacji Lecha Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość milczy, deprecjonując tym samym bezmiar tragedii tysięcy kobiet, mężczyzn, starców i dzieci bestialsko wymordowanych przez OUN i UPA.

Milczy największa opozycyjna partia polityczna, która z przywracania i odkłamywania pamięci uczyniła swój znak rozpoznawczy. Milczy w sposób najbardziej dojmujący, jaki można sobie wyobrazić. Milczy nie w imię historycznej prawdy i polskiej racji stanu. Milczy dlatego, że ponad interesem narodowym, postawiła interes partyjny. A przecież naród, który nie pamięta swojej historii nie wart jest przeżycia?, powiedział onegdaj Jan Paweł II. Ale co tam naród, ważne żeby partia przeżyła.

http://fronda.pl/maciej_eckardt/blog/wi ... zenie_pisu

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


01 lut 2010, 20:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post partie polityczne milczą....
Tadeo74                    



Wielkie milczenie PiSu!
Rozmiar oburzenia środowisk Kresowych jest zrozumiały. Stepan Bandera, OUN i UPA zostały wyniesione na piedestał przez prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę. W swoim bólu i upokorzeniu Kresowiacy zostali jednak sami. Nie doczekali się, póki co, stanowczej reakcji władz, nie doczekali się też reakcji Lecha Kaczyńskiego, na wsparcie którego, jak można by przypuszczać, mogli liczyć. Ze strony pierwszego obywatela RP spotkało ich, niestety, głuche milczenie.
http://fronda.pl/maciej_eckardt/blog/wi ... zenie_pisu


Działania Juszczenki godzą w proces dialogu Polski i Ukrainy
Prezydent Lech Kaczyński zabrał głos w sprawie nadania Stepanowi Banderze tytułu bohatera Ukrainy oraz uznania OUN/UPA za formacje kombatanckie. Jak napisano w oświadczeniu kancelarii prezydenta, decyzje prezydenta Wiktora Juszczenki "budzą sprzeciw" Lecha Kaczyńskiego.

- Ocena działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii są w Polsce jednoznacznie negatywne. Organizacje te dokonywały masowych mordów polskiej ludności na wschodnich terenach II RP, w których zginęło ponad 100 tys. Polaków tylko z tego powodu, iż byli Polakami. Mordy te budzą jednoznaczny sprzeciw społeczeństwa polskiego - głosi oświadczenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Prezydent pisze, że działania Juszczenki "godzą w proces dialogu historycznego i pojednania".
- Bieżące interesy polityczne zwyciężyły nad prawdą historyczną. Tymczasem w Polsce mocne jest przekonanie, że trwałe i silne partnerstwo suwerennych, wolnych i demokratycznych Polski i Ukrainy jest racją stanu obu krajów. Nie możemy o tym zapominać - głosi oświadczenie.

Sprawę uhonorowania Bandery nagłośnił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i środowisko polskich Kresowian, o czym pisał portal Onet.pl.
Na 5 lutego zaplanowano ogólnopolską akcję protestacyjną przeciwko gloryfikacji Stepana Bandery i Ukraińskiej Powstańczej Armii przez prezydenta Juszczenkę.
Protesty mają się także odbyć 7 lutego, w dzień losowania grup eliminacyjnych Euro 2012.
W Warszawie ma zapłonąć wielki krzyż ze zniczy

http://wiadomosci.onet.pl/2123976,11,dz ... ,item.html

Tadeo74                    



Milczy największa opozycyjna partia polityczna, która z przywracania i odkłamywania pamięci uczyniła swój znak rozpoznawczy.

Największa rządząca partia polityczna nadal milczy...

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


04 lut 2010, 23:11
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
POMÓŻCIE 5 letniej Stasi Stefaniak!!!

(Nie dajcie jej umrzeć po raz drugi!!!
)

Nazywała się STASIA STEFANIAK. Miała 5 lat, kiedy ją brutalnie zamordowano rozpruwając brzuch i łamiąc ręce i nogi.
Tylko za to, że była Polką.

Pozwólmy jej, aby o tym opowiedziała:
?Miałam 5 latek, kiedy w nocy 8 maja młody Ukrainiec w czapce z ?tryzubem?,
Pchnął mnie bagnetem w brzuszek i mój malutki dziecięcy świat nagle się zawalił.
Zastanawiam się, dlaczego to uczynił, ale nie znajduję odpowiedzi?
Może nie umiem jej znaleźć w końcu mam tylko 5 lat?
Przebywam od tamtego dnia w ?ZACISZU?.
Razem z dwoma moimi chłopczykami, towarzyszami zabaw z podwórka.
Nie wiemy, dlaczego nas zabili.
Żołnierze bandy o nazwie Ukraińska Powstańcza Armia najpierw zabili chłopczyków
Dwóch miłych roześmianych, blondynków, na zawsze zamykając im buzie?
Potem zaatakowali mnie ? małą bezbronną dziewczynkę.
Jeden z nich mocno mnie chwycił z moje małe rączki po czym wyłamał mi je. Jak bardzo mnie to bolało. Krzyczałam i płakałam. Drugi chwycił mnie za nóżki i połamał je.
Mój rozpaczliwy dziecięcy, płacz nie przeszkadzał im, śmiali się?.
Trzeci, chyba ten najodważniejszy, wbił bagnet w mój mały brzuszek i rozpruł go.
To co był moim w n ę t r z e m znalazło się na z e w n ą t r z.


Ofiary napadu UPA na kolonię Katerynówka w nocy z 7 na 8 maja 1943gmina Bożyszcze. Powiat Łuckdwóch synków Piotra Mękali i Anieli z Gwiazdowskich, między nimi Stasia Stefaniak lat ok. 5, której rozpruto rzuch i powyłamywano ręce i nogi (córka Polaka i Ukrainki). Ze zbiorów W., E. Siemaszków (dar W. Romanowskiego i A. Bielskiego).

Mój wygląd musiał ich chyba bardzo śmieszyć, bo zaczęli rechotać wołając jednocześnie: ?Tak treba robyty z Lachami !?
A ja umierałam w cierpieniu?
Zawsze lubiłam żołnierzy i czułam się przy nich bezpiecznie, ale choć byłam taka mała, to przecież wiedziałam, że żołnierze walczą z żołnierzami, ale nigdy z DZIEĆMI.
Dlaczego w takim razie zrobili mi to?
Dlaczego ?walczyli? ze mną ? dzieckiem przecież ja nie byłam żołnierzem?
Czy to byli naprawdę żołnierze?
Patrzę na to, co się dzieje na ziemi, po której już nie stąpam, i płaczę ( w ?ZACISZU? się nie śmiejemy ? nie nasze roczniki)
Bo tym ?bohaterom?, ?rycerzom? stawia się pomniki, moja kochana ojczyzna pielęgnuje ich pamięć. NIE MOJĄ, zamordowanego bezbronnego dziecka, - a ICH: MORDERCÓW.
Mnie nikt nie postawi pomnika (na ogół dzieciom się nie stawia, bo jeszcze nic wielkiego nie zrobiły- ja tylko umarłam w męczarniach).
Mój Boże, co ja takiego zrobiłam, że tak strasznie i okrutnie mnie zabili?
Czy dlatego to zrobili bo moja Mamusia wyszła za Tatusia, który przecież był dobry i mocno mnie kochał. Tatuś mówił inaczej niż Mamusia po polsku ? Mamusia mówiła po ukraińsku.
A poza tym, dlaczego wywlekli moje wnętrzności?
Do dziś się wstydzę tego wyglądu choć, jak ot przyjęte w ?ZACISZU?, nikt nie zwraca na to uwagi.
Ze mną jeszcze nie było najgorzej, bo mogę patrzeć i mówić, a co z tymi dziećmi, którym odrąbano siekierami głowy? Poćwiartowano? Spalono żywcem?
Ani nie widzą, ani nie porozmawiają, a i poznać ich nie można.
Najlepiej jeszcze wyglądają wśród nas ci, których zakopano żywcem, uduszono, lub wrzucono do studni, do lodowatej wody.
Patrzę z góry, i martwię się, bo w Polsce wszyscy o nas zapomnieli. Nie chcą pamiętać tysięcy nas, którzy tu jesteśmy w ?ZACISZU?, i nie śmiejemy się. Od lat cisi i martwi.
Zginęliśmy w wyniku, jak to mówią w naszym dawnym kraju ? ?wojny bratobójczej?. To znaczy że ja 5 letnia dziewczynka moi chłopcy z podwórka i tysiące innych dzieci walczyliśmy z Ukraińską Powstańczą Armią.
I trzeba było nas spalić, poćwiartować, zakopać, udusić, zatłuc, utopić.
I to była ta ?walka?.
A 140 tysięcy przesiedlonych Ukraińców, w dużej części rodzin tych ?żołnierzy?, dla naszych polskich przywódców, to ofiary LUDOBÓJSTWA. A ja?
NIE JESTEM OFIARĄ tego słowa na ?L?, którego tak się boją używać w stosunku do nas?
Boże! Ile bym dała żeby być przesiedlona w tym ich ?ludobójstwie?, ludobójstwie nazwie akcja ?Wisła?. Żyłabym. I pewnie teraz bym dobrze się miała, bo ci wszyscy przesiedleni mają się dobrze. Państwo polskie i rząd o nich pamięta. TO może i o mnie, małej 5 letniej dziewczynce, też by pamiętali.
Zbliża się kolejna 65 rocznica mojej śmierci.
Jest mi smutno i płakać mi się chce. Bo może znów SEJM naszej ukochanej Ojczyzny
Zdradzi pamięć o mnie i moich kolegach z podwórka i tysiącach, dziesiątkach tysięcy innych,
zakatowanych w tamtych latach ? i odrzuci lub zniekształci PRAWDĘ.
I wtedy ja mała 5-letnia dziewczynka, która nie żyła za długo i nie nacieszyła się słoneczkiem, trawką, i innymi miłymi rzeczami na świecie,
JA STASIA STEFANIAK lat 5 - u m r ę po r a z d r u g i .
A może pan Prezydent i jego żona wstawią się za mną? Przecież też mają córkę.
Może ich córka zaopiekuje się mną?
Byłoby mi znacznie lżej.
Tu w ?ZACISZU? wiemy, że już niedługo umrą ostatni świadkowie i wtedy będzie łatwiej kłamać nacjonalistom ukraińskim w Polsce i na Ukrainie.
I nikt już o mnie nie będzie pamiętał; bo nikt nie chce.
I będzie to najnikczemniejsza rzecz, jaka się może przytrafić nam w ?ZACISZU?.
Już nikt w Polsce nie chce być Polakiem, każdy za to chce mieć dużo pieniędzy.
Pieniędzy i to jest dla Was najważniejsze? Dla Waszych dzieci?
Nie wiem, czy ja się już przez te 65 lat w swoich myślach zatraciłam.
Ja już chyba tylko na cud mogę liczyć.
Naprawdę, nie wiem.

Mój adres obecny:
?ZACISZE?, ulica Dzieci Wołyńskich Stasia Stefaniak
Kolonia Katerynówka
gmina Bożyszcze,
powiat Łuck WOŁYŃ (http://forum.dziennikwschodni.pl/Pikiet ... 27809.html)

Tutaj zdjęcie - Stasia Stefaniak w środku:
http://www.rp.pl/galeria/160815,1,160981.html

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


05 lut 2010, 22:43
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA30 kwi 2006, 13:31

 POSTY        905

 LOKALIZACJAUS Polska
Post Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Zapomnij o Kresach


O ile zbrodnie popełnione w czasie wojny przez Rosjan ? komunistów i Niemców ? hitlerowców zostały stosunkowo dobrze rozpoznane i opisane przez historyków i politologów, o tyle badanie przestępstw popełnianych przez członków mniejszości narodowych zamieszkujących Rzeczpospolitą idzie opornie. Trudno się z tym pogodzić, gdyż popełnione przez ukraińskich nacjonalistów z OUN?UPA przy pomocy ukraińskich chłopów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej zbrodnie pochłonęły w czasie okupacji ok. 200 tys. osób narodowości polskiej, ormiańskiej, czeskiej, a ludobójstwo Polaków poprzedził straszny mord na kresowych Żydach.

Wiedza Polaków o dawnych wschodnich województwach Rzeczypospolitej jest dzisiaj nikła. Obco i abstrakcyjnie brzmi samo słowo ?Kresy?. Wraz z ostatnimi odchodzącymi z tego świata ich mieszkańcami umiera w Polsce zaniedbywana przez polityków i większość intelektualistów pamięć o tych ziemiach. A była to kraina czarowna, bogata urodą przyrody i różnorodnością mieszających się nacji i religii, spinanych przez wieki klamrą kultury polskiej. W niepamięć odpływa wiedza o ponad 600-letniej tradycji wspólnego bytowania Polaków ? Mazurów i Ukraińców ? Rusinów. Zostało ono brutalnie i ostatecznie przerwane w latach II wojny światowej. Kilka wojennych lat zniweczyło budowlę wznoszoną przez wielki ciąg kresowych pokoleń?

Tak strasznego dzieła nie mógłby dokonać w pojedynkę żaden, nawet najbardziej zagorzały wróg, ale kiedy w szeregu stanęli Rosjanie, Niemcy i wrogie mniejszości narodowe, los kresowych Polaków został przesądzony. Wszystkie te siły dążyły do unicestwienia, a w najlepszym wypadku radykalnej dezintegracji terytorium Rzeczypospolitej i pozbycia się z tych ziem Polaków. Metody były różne: wywózki na Wschód i do Rzeszy, eksterminacja w więzieniach i obozach koncentracyjnych i w końcu najokrutniejsza ? masowe ludobójstwo dokonane przez oddziały OUN?UPA. Ostatnim akordem depolonizacji Kresów stało się wypędzenie ocalałych, nazywane cynicznie ?dobrowolną repatriacją?. Cynicznie ? bo jak można się ?repatriować? z własnej ojczyzny?

O ile zbrodnie popełnione w czasie wojny przez Rosjan ? komunistów i Niemców ? hitlerowców zostały stosunkowo dobrze rozpoznane i opisane przez historyków i politologów, o tyle badanie przestępstw popełnianych przez członków mniejszości narodowych zamieszkujących Rzeczpospolitą idzie opornie. Trudno się z tym pogodzić, gdyż popełnione przez ukraińskich nacjonalistów z OUN?UPA przy pomocy ukraińskich chłopów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej zbrodnie pochłonęły w czasie okupacji ok. 200 tys. osób narodowości polskiej, ormiańskiej, czeskiej, a ludobójstwo Polaków poprzedził straszny mord na kresowych Żydach1. Mało znane w Polsce są też zbrodnie nacjonalistów litewskich, których symbolem stały się podwileńskie Ponary.
Co do odpowiedzialności za ludobójstwo kresowe, spory dotyczyć mogą jedynie podziału win między różnymi ukraińskimi formacjami nacjonalistycznymi. Wykonawcami byli w większości prości, niewykształceni chłopi, często sąsiedzi Polaków, nierzadko siłą wciągani do OUN i UPA, ale za ich plecami kryli się prawdziwi winowajcy ? nacjonalistyczna ukraińska inteligencja, greckokatoliccy księża, nauczyciele, występujący częstokroć w niemieckich mundurach, jak Roman Szuchewycz ? dzisiejszy ?bohater Ukrainy? czy członkowie SS Galizien, dziś honorowani jako ?bojownicy o wolność Ukrainy?.

Wydaje się, że główną przyczyną wysokich strat polskich był czynnik psychologiczny. Polacy, żyjący od wieków wśród swych sąsiadów Ukraińców, powiązani z nimi dobrymi stosunkami sąsiedzkimi, często przyjaźnią i więzami rodzinnymi, musieli w krótkim czasie przełamać w swojej świadomości stereotyp gotowego do współpracy sąsiada, przyjaciela czy powinowatego, aby ujrzeć w nim niosącego śmiertelne zagrożenie wroga. W wielu wypadkach do takiej przemiany nie doszło. Ludzie oszukiwali się, że wieści o rzeziach dotyczą jakichś innych wiosek, gdzie być może Polacy coś zawinili ukraińskim sąsiadom. Ginęli zdumieni i przerażeni tym, że męczeńska śmierć spotyka ich z ręki dobrego znajomego czy krewnego. Nadzieja na siłę więzi rodzinnych okazywała się bowiem zawodna, bo rozkazy OUN?UPA obejmowały karanie śmiercią Ukraińców odmawiających zabicia swych polskich krewnych lub ukrywających Polaków. Poza tym ofiarami OUN i UPA zostały też dziesiątki tysięcy samych Ukraińców, którzy nie myśleli tak jak oprawcy lub przeciwstawiali się ich rozkazom.

Większość współczesnych Polaków, którzy posiedli pewną wiedzę o tym ludobójstwie, nie wie, gdzie szukać sprawców. Nie zdają sobie sprawy, że byli nimi jedynie nacjonaliści ukraińscy zamieszkujący terytorium Polski przedwrześniowej (obywatele polscy do roku 1945), stanowiący nie więcej niż 1?3% Ukraińców w ogóle. Ukraińcy zza Zbrucza ? Kijowianie nie mieli z tymi mordami nic wspólnego. Co więcej, ci ostatni udzielali schronienia i pomocy polskim uciekinierom z ogarniętego mordami Wołynia i sąsiednich powiatów Małopolski Wschodniej. Dziś banderowcy, chcąc ukryć swą straszliwą zbrodnię, starają się przez propagowanie kultu UPA i Bandery na całej Ukrainie obarczyć odpowiedzialnością wszystkich Ukraińców.

Do dziś trudno Polakom pogodzić się z rozkazami przywódców OUN?UPA nakazującymi ?wycinanie wszystkich Polaków w pień?, mordowanie ?obcych? współmałżonków i wspólnych dzieci. Nie do pojęcia jest obdzieranie przez banderowców ludzi ze skóry, masakrowanie ciężarnych kobiet, nabijanie malutkich dzieci na sztachety płotów czy wrzucanie ich żywcem do podpalanych domostw i studni.

To nakazuje ponuro zadumać się nad kondycją człowieczeństwa. Jaka szaleńcza ideologia, jaka żądza ziemi i mienia sąsiadów skłonić może ludzi do tak strasznych czynów?
Czy wolno dopuścić, by znowu odżyła?


całość:
http://portalwiedzy.onet.pl/4869,68489, ... pisma.html


10 lut 2010, 15:23
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Kącik historyczny
Debata: ?Dużo zrobił dla uczelni i SB? ? Miron Sycz i inni a Służba Bezpieczeństwa PRL

Spośród postaci obecnych w życiu publicznym naszego regionu, zwracających uwagę trwałością tejże obecności, wyróżnia się Miron Sycz. Zaangażowany działacz Socjalistycznego Związku Studentów Polskich i PZPR (do końca jej istnienia),  przez ponad dwie kadencje pełnił funkcję przewodniczącego Sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego (w 2002 r - startując z listy SLD-UP),  bezskutecznie próbował zdobyć mandat posła w roku 2005 z listy Partii Demokratycznej, a następnie reprezentując Platformę Obywatelską otrzymał w 2007 r. mandat parlamentarzysty, pozostając równocześnie członkiem Stowarzyszenia ?Ordynacka". Jest osobą, która wszechstronnie poznała kulisy sprawowania władzy w województwie warmińsko-mazurskim, kreując sposób funkcjonowania samorządu wojewódzkiego i wpływając bezpośrednio na dzisiejszy kształt politycznego życia regionu.

Co ciekawe, droga posła Sycza do Platformy Obywatelskiej wiodła z SZSP i PZPR (w której był do samego końca), poprzez SLD-UP, Unię Wolności i Stowarzyszenie ?Ordynacka". Miron Sycz należy do  Rady Głównej Związku Ukraińców w Polsce. Przez wielu jest  postrzegany jako jeden z liderów mniejszości - swoją pozycję zbudował w oparciu o szkołę ukraińską w Górowie Iławeckim, której był dyrektorem.

Poniższy tekst jest próbą odpowiedzi na pytanie: kiedy i w jakich warunkach Miron Sycz rozpoczął działalność na niwie społecznej? Jak również: jakiego rodzaju standardy lub wzorce postępowania socjotechnicznego nadały bieg jego karierze i dążeniu do władzy?

Artykuł powstał jako dodatkowy efekt trwającej jeszcze kwerendy w zakresie charakterystyki studenckiego środowiska ukraińskiego olsztyńskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej z początku lat 80. ubiegłego wieku. Założona hipoteza badawcza tj.  przypuszczenie, że Służba Bezpieczeństwa PRL infiltrowała to środowisko, spowodowała, że poszukiwania rozpoczęto od zasobów archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej. Tematyka dotycząca młodzieży ukraińskiej, podobnie jak i inne tematy związane z mniejszością ukraińską na Warmii i Mazurach, nie były, jak dotychczas, realizowane w oparciu o materiały IPN-owskie, ani relacjonowane szerszej opinii publicznej.

Fragmenty dokumentów przytaczane poniżej jako cytaty zachowują język (stylistykę) i pisownię oryginału. Materiały dotyczące grupy osób ze środowiska ukraińskiego, w tym Mirona Sycza, powstały przeważnie w Wydziale III SB Komendy Wojewódzkiej MO w Olsztynie, gdyż ten pion, podobnie jak Wydział III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych,  zajmował się nadzorem nad mniejszościami narodowymi. Danych tym wydziałom dostarczyła sieć osobowych źródeł informacji, zwerbowanych na tę okoliczność najczęściej spośród przedstawicieli mniejszości.

Dokumenty dotyczące Mirona Sycza w dużej mierze zostały przez SB zniszczone w roku 1986 i 1987.

Kontakt operacyjny MK

?Ponadto wymieniony zarejestrowany zostanie jako kontakt operacyjny w tut. Wydz. ?C" i poprzez spotkania z nim dążyć się będzie do związania z organami SB"[i] - tego rodzaju działanie w odniesieniu do Mirona Sycza zapisał major Romuald Białobrzeski w dniu 8 grudnia 1982r. po rozmowie, która miała miejsce dzień wcześniej w kawiarni ?Staromiejska". Dwu i pół godzinny dialog przekonał oficera SB, że od studenta matematyki może uzyskać informacje stosunkowo łatwą drogą. Jeszcze przed rozmową Białobrzeski ustalił następujące cele:

? (...) - wyjaśnienie jego [tj. M.Sycza - przyp. aut.] roli oraz  ustalenie bliższych szczegółów związanych z inicjatywą utworzenia przy Krajowej Radzie Kultury ZSP [Zrzeszenia Studentów Polskich - przyp. aut.] Rady Kultury do Spraw Mniejszości Narodowych,
-         ustalenie jaką rolę w tej sprawie spełniał E.Misiło (figurant Kwestion. 13419),
-          Zorientowanie się co do dalszych planów i zamierzeń S.M. w sprawie Sekcji Ukraińskiej przy WSP w Olsztynie,
-          Ustalenie czy istnieje możliwość utrzymywania z wymienionym bliższych kontaktów operacyjnych i przekazywania przez niego informacji SB."[ii] [podkreśl.aut.]
Oficer nie wykluczał nawet ?odmowy jakichkolwiek wyjaśnień", jednakże Miron Sycz chętnie i  szczegółowo omówił kwestie, którymi interesowała się SB. Zresztą, z dokumentów nie wynika, aby w tej czy jakiejkolwiek innej rozmowie Miron Sycz był poddawany naciskom, szantażowi lub zastraszeniu.  Sycz powiedział mjr. Białobrzeskiemu, że poprosił Eugeniusza Misiłę o pomoc jako konsultanta w zakresie wniosku dotyczącego utworzenia Rady Kultury do Spraw Mniejszości Narodowych na kongresie ZSP, przytoczył wypowiedzi, których wraz z Misiłą udzielili olsztyńskiemu radiu ( audycja z 28.11.1982 r) i przedstawił plany własnej działalności w organizacji.
Ponadto R. Białobrzeski dowiedział się, że studenci ukraińskiego pochodzenia nie mają zamiaru tworzyć duszpasterstwa akademickiego, natomiast ksiądz greckokatolicki organizuje lekcje religii dla dzieci i młodzieży szkół średnich oraz z ambony ogłasza imprezy kulturalne proponowane przez sekcję ukraińską.[iii]

Miron Sycz również wspomniał o swoim koledze, absolwencie Wydziału Humanistycznego - Władysławie Kozublu, który poszedł do wojska. Zapytał też funkcjonariusza SB: ?co będzie ze studentką WSP Morajką, którą wielokrotnie wzywano na przesłuchania, najprawdopodobniej w związku z jej wyjazdem za granicę oraz niedwuznacznie nakłaniano do współpracy z SB".[iv]

Interesujące, że w teczce Ireny Morajko znajduje się informacja operacyjna podpisana przez mjr. Białobrzeskiego o następującej i identycznej treści:  ?W dniu 8.12.br KO ?MK" [podkreśl.aut.] w czasie rozmowy zapytał mnie, co będzie ze studentką WSP Morajką, którą wielokrotnie wzywano na przesłuchania, najprawdopodobniej w związku z jej wyjazdem  za granicę oraz nakłaniano ją do współpracy z SB".[v]

Na koniec notki esbek dodał konkluzję: ?Szczegóły rozmów i sposób ich prowadzenia Morajko zrelacjonowała swoim kolegom z sekcji ukraińskiej WSP w Olsztynie."[vi]

Z obu dokumentów można wysnuć wniosek, że kontakt operacyjny (KO) ?MK" to Miron Sycz. Wiedział on też, że rozmowy z Ireną Morajko, jako kandydatką na TW, prowadził por. Gwozd i o niego też zapytał Białobrzeskiego (według Sycza Gwozd miałby pochodzić z ukraińskiej rodziny spod Bartoszyc).
Koleżanka Sycza była świadoma, że nie należy wchodzić w kontakty z SB. W rozmowie z oficerem wspomniała nawet, że: ?oglądała w TV film pt. ?Anatomia zdrady" i w związku z tym  z żadnymi służbami specjalnymi nie chciałaby mieć do czynienia. Tym bardziej, że zmieniają się czasy i kryteria odniesienia i ocenne. (...) Kandydatka wyjaśniła, że nie chodzi tu o meritum, lecz o taką samą technikę działania, a mianowicie - źródła informacji, na których bazują służby bezpieczeństwa."[vii] Esbek zauważył też: ?W szczególności wymieniona uczulona jest na współpracę z organami SB. Dało się odczuć, że temat mógł być ?powielany" w gronie członków założycieli SUS [Spiłka Ukrajinśkych Studentiw , Związek Studentów Ukraińskich  - przyp.aut.]."[viii] W późniejszym czasie: ?Kandydatka w kolejnych prowadzonych z nią rozmowach nie wyrażała żadnych chęci do kontynuowania kontaktów z SB. Wręcz przeciwnie, były trudności w nawiązaniu z nią w ogóle kontaktu."[ix]

    Irena Morajko ostatecznie nie została tajnym współpracownikiem, ponieważ okazała się lojalna wobec członków własnej organizacji, tj. sekcji ukraińskiej, opowiadała im, w tym M. Syczowi, o kontaktach z  SB. Tak nie postąpił Sycz.

 Wynika to z  teczek Ireny Morajko i Władysława Kozubla. Wypowiadając się o Irenie Morajko, M. Sycz narażał ją na sankcje ze strony SB, ponieważ polecono jej podpisanie oświadczenia o zachowaniu tajemnicy rozmowy z oficerem[x], a studentka następnie tajemnicę tę  wyjawiła w swoim otoczeniu. Nie był to zresztą jedyny przypadek niedochowania przez Mirona Sycza solidarności z resztą działaczy środowiska ukraińskiego WSP - grupa nie była liczna i obdarzała się wzajemnym zaufaniem.

 Młodzi Ukraińcy ewentualność kolaboracji z UB-SB postrzegali jako rzecz wysoce naganną. Była to dla nich współpraca z wrogiem. W ówczesnych środowiskach ukraińskich osoby, które wchodziły w jakiekolwiek kontakty ze ?służbami" narażały się na ostracyzm. Postawy takie ukształtowane podczas wychowania domowego podyktowane były pamięcią o represjach stosowanych wobec Ukraińców przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa  w latach 40. i 50.

   M. Sycz o styczniowych rozmowach z SB nie powiedział nawet najbliższemu wówczas współpracownikowi, przewodniczącemu sekcji ukraińskiej - Władysławowi Kozublowi. Porucznik Leśniewski chciał zorientować się , czy Władysław Kozubel wie o innych rozmowach bezpieki z jego kolegami. Tenże oświadczył, że nic nie wie, by ktoś z jego otoczenia był wzywany na rozmowy. Kozubel odpowiedział w ten sposób oficerowi SB, będąc indagowanym  w ramach operacji ?Klon".[xi]

     Rozmowa z Władysławem Kozublem prowadzona była w dniu 1.02.1982, po uprzednim odpytaniu - w ramach tejże samej operacji ?Klon" - Mirona Sycza. Władysław Kozubel, podobnie jak Irena Morajko, nie został TW. W 1982 r. zakończył studia, a w lipcu 1983 r. bezpieka - nie uzyskując od niego zgody na współpracę - materiały, które go dotyczyły złożyła do Wydziału ?C" [xii], po czym, gdy już rozpoczął karierę zawodową jako nauczyciel w Górowie Iławeckim, wszczęto nawet przeciwko niemu w 1986 r. sprawę o kryptonimie ?Kontakt". Wtedy w charakterystyce figuranta napisano, że Władysław Kozubel: ?W trakcie rozmów potrafi bardzo się kontrolować, gdyż podczas studiów na WSP był w zainteresowaniu pracowników SB. Opracowywany był w charakterze kandydata na tw, przeprowadzono z nim kilka rozmów, na co figurant nie wyraził zgody".[xiii] Zupełnie inaczej zachowywał się Miron Sycz.

    Sycz odpowiadał w ramach ?Klonu" 15.01.1982 r. w Bartoszycach (zajęcia na WSP były wówczas zawieszone, wznowiono je dopiero pod koniec stycznia), charakteryzując wówczas okoliczności powstania sekcji studentów ukraińskich przy SZSP [Socjalistycznym Związku Studentów Polskich - przyp.aut.]: ?Po wakacjach dowiedzieliśmy się, że SUS  nie został zarejestrowany. (...) Wraz z Kozublem długo zastanawialiśmy się czy dalszą próbę powołania Sekcji Studentów Ukraińskich podjąć w NZS [Niezależnym Zrzeszeniu Studentów - przyp. aut.] czy też w ?Solidarności". Doszliśmy do wniosku, że przy tych organizacjach nic ciekawego nie stworzymy a możemy dużo stracić. Nie odpowiadali nam działacze NZS przy WSP jak również ich akcje i Solidarności. Nie chcieliśmy być narzędziem do wywoływania strajków i klejenia plakatów na mieście. Nadto sam jestem zrażony działalnością NZS przy WSP. (...) Z uwagi na powyższe wraz z Kozublem postanowiliśmy utworzyć sekcję studentów ukraińskich przy SZSP."[xiv]

           Major R. Białobrzeski dopisał, iż na zakończenie rozmowy ?ostrzegł  wymienionego przed konsekwencjami karnymi grożącymi mu w przypadku podejmowania wrogiej działalności". Miron Sycz zobowiązał się takiej działalności nie podejmować. Funkcjonariusz SB dopisał jeszcze wnioski: ?Z wymienionym nadal prowadzone będą rozmowy operacyjne w czasie których wyjaśniać się będzie interesujące nas problemy".[xv] [podkreśl. aut.]

           Kolejną ?Informację operacyjną" esbek sporządził w dn. 18.01.1982 r. Stanowiła ona dalszy ciąg rozmowy z 15.01.982 r. ?Po złożeniu przez wymienionego wyjaśnienia, zapytałem go, jak widzi on wizję swej działalności w UTSK [Ukraińskim Towarzystwie Społeczno - Kulturalnym - przyp.aut.] i Sekcji Ukraińskiej. Oświadczył, że chciałby taką działalność kontynuować lecz nie może się w tej kwestii wiążąco wypowiadać, bo nikt nie wie jak ukształtuje się sytuacja po stanie wojennym. Niemniej przypuszcza, że znajdą się w WSP osoby, które mimo zdelegalizowania NZS-u z decyzją tą się nie pogodzą. W tym momencie stwierdziłem, że wskazanym jest zapobieganie tego typu działaniom i mógłby on nam jako SB w tym pomóc. M. Sycz stwierdził, że woli nie mieć z nami dalszych kontaktów a w przypadkach koniecznych zgłosi się na każde wezwanie i złoży wyjaśnienie.

           Wyjaśniłem mu, że przy takim sposobie postępowania stracił on by w swym środowisku zaufanie a nawet wręcz uważano by go za osobę, która melduje MO. Zaznaczyłem, że to jest niewskazane dla niego a tym samym docelowym byłoby podtrzymanie tej znajomości na płaszczyźnie nieoficjalnej. Wymieniony spytał się, jakie zasady by w tych kontaktach obowiązywały.  Nadmieniłem, że to sobie uzgodnimy w przypadku wyrażenia przez niego zgody.

           M. Sycz po długim zastanowieniu się stwierdził, że zgadza się na to lecz czyni to niechętnie i wolałby, żeby te kontakty były niezbyt częste. Dodał, że chciałby te kontakty zachować w tajemnicy ze względu na siebie. Wobec tej ustnej deklaracji podałem mu swój numer telefonu i imię zaznaczając, że po wznowieniu zajęć na WSP skontaktuję się z nim telefonicznie i umówimy się na spotkanie. (...) Biorąc pod uwagę powyższe z M.Syczem kontynuowany będzie dialog operacyjny."[xvi]

           W tym miejscu warto dodać, jaką rolę w działaniach SB miała odegrać operacja ?Klon". Już po wprowadzeniu stanu wojennego, w dniu 30 grudnia 1981 r. MSW wysłało do Olsztyna pismo następującej treści: ?Stwierdza się, że w wyniku dotychczasowych działań objętych krypt. ?Klon" i ?Jodła" niedostatecznie realizowane jest [podkreśl.oryg. - przyp. aut.] zapotrzebowanie dot. uzupełniania osobowych źródeł informacji o nowe źródła.

W tym celu należy podjąć aktywne działania pozyskaniowe na t.w. zarówno spośród członków tzw. komitetów założycielskich narodowościowych zrzeszeń studenckich, jak i wśród figurantów spraw operacyjnych.
W przypadku członków w/wym. komitetów studenckich działania pozyskaniowe powinny być wdrożone niezwłocznie tj. jeszcze do czasu ich powrotu do macierzystych uczelni. [podkreśl. oryg. - przyp. aut.]

W przypadku niemożliwości osiągnięcia końcowego wyniku, jakim jest pozyskanie na t.w. należy zmierzać do zapewnienia płaszczyzny  kontynuowania dialogu operacyjnego z daną osobą pod kątem późniejszego w czasie rozstrzygnięcia tej sprawy".[xvii] Realizacją przesłanych z Warszawy wytycznych miał się zająć w Olsztynie major R. Białobrzeski. Do pisma dołączono wyszczególnienie z dopiskiem ?Olsztyn" zawierające 5 nazwisk:
1)      Daćko Jan
2)      Bida Halina
3)      Sycz Miron
4)      Kozubel Władysław
5)      Morajko Irena.

Wszyscy, oprócz Jana Daćko, który był studentem Politechniki Gdańskiej, studiowali na WSP w Olsztynie. Halina Bida wyjechała za granicę[xviii] -  w zainteresowaniu olsztyńskiej SB pozostali więc: Sycz, Kozubel i Morajko.
           Lista nazwisk owych studentów funkcjonowała w SB od 10 listopada 1981 r., wtedy bowiem założono tam sprawę operacyjną o kryptonimie ?Spółka". Dotyczyła ona próby założenia Związku Studentów Ukraińskich. Na rejestrację nie wyraziło zgody - jeszcze w lipcu 1981r. - Ministerstwo Nauki Szkolnictwa Wyższego i Techniki. Sprawę operacyjnego sprawdzenia SB zakończyła w 1982 r, zapamiętując aktywistów. W ankiecie personalnej Mirona Sycza, założonej w związku ze ?Spółką", figurowali: Morajko Irena, Szewczyk Maria [w przyszłości żona M.Sycza - przyp.aut.], Bida Halina i Władysław Kozubel.[xix]

           Na Mirona Sycza SB zwróciła szczególną uwagę, ponieważ : ?w kwietniu 1978 r. pozostawał w naszym [tj. SB - przyp. aut.] zainteresowaniu w związku z wywołaną przez niego awanturą po koncercie zespołu ?Dumka", której był członkiem, w stanie po spożyciu alkoholu. Wobec interweniujących funkcjonariuszy MO zachowywał się arogancko, reprezentuje kłótliwą postawę".[xx]

Miron Sycz został zarejestrowany w Wydziale ?C", czyli archiwum SB, już 16 lutego 1980r. We wniosku napisano: ?Wymieniony jest narodowości ukraińskiej. Reprezentuje postawę agresywną i kłótliwą. Nadużywa alkoholu. W 1978 r. za kierowanie rowerem po spożyciu alkoholu został ukarany grzywną 500zł. przez K ds. Wykroczeń".[xxi] O Mironie Syczu SB miała też wcześniejsze materiały: ?Znany mi jest uczeń IV Kl.LO w Górowie Iław. Sycz Miron. Podczas kilkukrotnego pobytu w tej szkole słyszałem kilka uwag i wypowiedzi rodziców i uczniów odnośnie tego ucznia słyszałem, że jeszcze będąc uczniem II klas wdrapał się oknem do sypialni dziewcząt, gdzie przebywał w łóżku z którąś uczennicą do rana.  Również na spotkaniu z rodzicami kl. IV jesienią 1977 wychowawca tejże klasy T.Szczerba w obecności wszystkich rodziców powiedział do ojca tego ucznia, że syn jest chuliganem i że o ile się nie poprawi w zachowaniu, nie przestanie pić alkoholu, to postawi wniosek o wyrzucenie go ze szkoły ..."[xxii]

Kryptonim ?Miron"
Okoliczności związane z próbą zarejestrowania Związku Studentów Ukraińskich pozwalają uzyskać wgląd w mechanizmy działania SB wobec niezależnych inicjatyw. Bezpieka obawiała się, że w przypadku pozwolenia na swobodną działalność niezależnych związków młodzieżowych ?działacze straży utracą wpływy i kontrolę". [xxiii] [podkreśl. aut.] Myślano też o stosunku strony radzieckiej do tego problemu - ?szczególny niepokój towarzysze wyrażają do sytuacji wśród mniejszości narodowych w Polsce".[xxiv] [podkreśl. aut.]

SB przygotowywała się na każdy wariant rozwoju sytuacji. Naradzając się w MSW wypracowano następujące wytyczne:
?(...) - rozpoznanie trzonu kierowniczego tych zrzeszeń
-         kontrola zaistniałych zagrożeń,
-           aktywizacja w tym kierunku ?TW" /ale dobrych bo to gwarantuje sukces /bo tu nie może być nieudolności. Musimy przejmować inicjatywy na szczeblu województw - oddziałów wojewódzkich na uczelniach;
-         dążyć by źródła przejmowały na siebie inicjatywy organizacyjno-programowe. [podkreśl. aut.]
Chcemy tw doprowadzić do centrali;
-         pozyskiwanie nowych tw spośród komitetów założycielskich"[xxv].

Ostatecznie, jak już wyżej wspomniano, SUS-u nie zarejestrowano, wytyczne jednakże pozostały. Esbecki mechanizm działał i  trafił na niezwykle podatny grunt.

W dniu 4.01.1983 założono kwestionariusz ewidencyjny o kryptonimie ?Miron".[xxvi] Zazwyczaj traktowano taki kwestionariusz jako miejsce dokumentowania działalności osób, które w przeszłości mogły podejmować ?wrogą działalność", jednakże aktualnie żadnych działań nie prowadziły. Kwestionariusz ?Miron" został po 5 miesiącach prowadzenia, zakończony. Stało się to 25.05.1983 r.  ze względu na ?(...) wybór M.Sycza na przewodniczącego RU ZSP WSP w Olsztynie, jego tam zaangażowanie się oraz reprezentowanie przez niego właściwej i przychylnej postawy politycznej."[xxvii] [podkreśl. aut.] Cenzurkę taką wystawił Syczowi naczelnik Wydziału III KW MO w Olsztynie - pułkownik M. Kruk.

Zakładając kwestionariusz liczono, że ?z uwagi na sprzyjającą sytuację [podkreśl. aut.] operacyjną z figurantem będą prowadzone rozmowy operacyjne mające na celu rozpoznanie jego sytuacji osobistej i podejmowanych inicjatyw na rzecz środowiska pochodzenia ukraińskiego".[xxviii]

Jedną z takich rozmów przeprowadził z M. Syczem kapitan W.Napora (w dn. 31.01.1983 r.). Odbyła się ona w akademiku, w pokoju zamieszkiwanym przez Mirona Sycza (DS 1, p.701). Oficer miał zamiar dowiedzieć się ?z pierwszej ręki", jaki był efekt zebrania organizacyjno-wyborczego ZSP, które odbyło się tydzień wcześniej(23.03.1983 r.). Miron Sycz poinformował, że został wybrany przewodniczącym Rady Uczelnianej, sekretarzem została Maria Szewczyk, a członkami: Mirosław Tchórz i Witold Kozubel (młodszy brat Władysława). Wg notatki esbeka: ?Organizacja ta liczyła 70 osób i spotkała się z obojętnością studentów a nawet sprzeciwem".[xxix] M. Sycz sam zobowiązał się do ?informowania tow. Napory o wypadkach kolportażu ulotek".[xxx]

Zapis oficera bardzo dobrze oddaje specyfikę tamtego czasu: apatię młodzieży po stanie wojennym i nieufność, bierność lub bojkot działań władzy, która  zademonstrowała przecież brutalną siłę wobec opozycji. Lata 1982-1983 stanowiły na dodatek apogeum kryzysu ekonomicznego. Z informacji zgromadzonych przez SB wynika, że Miron Sycz przyjął wówczas postawę koniunkturalną i konformistyczną, opowiedział się w pełni po stronie reżimu i chciał z tego czerpać korzyści, sam np. inicjował kontakt z SB.  Esencję jego postawy zawiera zapis ?Informacji operacyjnej z przeprowadzonej rozmowy z  Syczem w dniu 4 maja 1983 r.: ?W dniu dzisiejszym telefonicznie skontaktował się ze mną Miron Sycz, mówiąc , że jest zaniepokojony czynnościami MO z Bartoszyc dotyczącymi jego osoby. Wzywani są jego koledzy i rozpytywani czy on śpiewał na weselu piosenkę UPA, natomiast z nim nikt na ten temat nie wyjaśnia. Samo to uważa za pomówienie niepolegające na prawdzie. Wobec powyższego stwierdziłem, że nie jest to plotką, niemniej, o ile chce coś w tej sprawie wyjaśnić to możemy się spotkać na uprzednich zasadach (...)"[xxxi]

Wtedy też ?M.Sycz począł twierdzić, że bardzo dużo zrobił dla uczelni i SB [podkreśl.aut.], czego przykładem jest fakt, że sekcja ukraińska uczestniczyła w pochodzie pierwszomajowym, co mają mu za złe, gdyż zawsze zleca im dużo obowiązków, a niektórzy studenci określają go ?czerwonym" itp. (...) Reasumując podkreślił, że nic nie zrobi, co byłoby sprzeczne z zasadami socjalizmu, [podkreśl.aut.]  pomimo, że nie jest członkiem PZPR [wkrótce nim został - przyp.aut.]. (...) Na zakończenie rozmowy stwierdził, że nawiązał z nim kontakt kpt W.Napora z SB i dalsze interesujące problemy będzie z nim rozwiązywał."[xxxii] [podkreśl.aut.]

           Major R. Białobrzeski dopisał jeszcze: ?Uwzględniając powyższe proponuję zakończyć sprawę zaś z M.Syczem pozostawić utrzymanie kontaktu operacyjnego Kpt W.Naporze."[xxxiii]

Kończąc kwestionariusz ewidencyjny ?Miron", we wniosku podającym ?powód zaniechania prowadzenia sprawy" porucznik W. Leśniewski zawarł następujący argument: ?Miron Sycz jako przewodniczący RU ZSP podtrzymuje kontakt operacyjny z kapitanem Naporą", a ponadto: ?Działalność sekcji [ukraińskiej - przyp.aut.] będzie przedmiotem dalszego operacyjnego zainteresowania w ramach sprawy obiektowej kryptonim ?Beskid".[xxxiv]

           Notabene, w 1983 r. w ?Dzienniku Pojezierza" został zatrudniony przybyły z warszawskiej redakcji ?Naszego Słowa" (tygodnik UTSK) Stefan Migus. Oficer SB podał wówczas: ?Wymieniony zajmuje się publikowaniem artykułów o problematyce dot. mniejszości ukraińskiej, w tym propaguje działalność M.Sycza na WSP".[xxxv]
Co dalej?

Podsumowując, można skonstatować, iż działalność młodzieżowa Mirona Sycza była przez SB monitorowana, a następnie on sam chętnie wpisał się w przewidziany przez bezpiekę względem mniejszości ukraińskiej scenariusz. Służbie zależało, by nie utracić kontroli nad obywatelami, w tym Ukraińcami - zwłaszcza w momencie narodzin opozycji młodzieżowej wobec Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno - Kulturalnego (UTSK), stąd nawet pozbawienie Władysława Kozubla i Mirona Sycza członkostwa w tej organizacji dla SB nie miało większego znaczenia. Ważne było w takiej sytuacji,  by zachować wgląd i wpływ w działalność każdej nowo powstałej struktury. Miron Sycz własnym postępowaniem dał pozytywną odpowiedź na zamierzenia SB i jak sam stwierdził - dużo zrobił dla SB.

           Takiej inicjatywy nie wykazał inny działacz - Eugeniusz Misiło, inicjator Ukraińskiego Zrzeszenia Studentów (SUS) po odmowie rejestracji ?kontynuował tę inicjatywę z Krajową Komisją Koordynacyjną NZS i tygodnikiem ?Solidarność".[xxxvi]  Z E. Misiłą przeprowadzono w KW MO w Olsztynie  rozmowy ostrzegawcze (21.12.1981  i 23.03. 1982), w czasie których ?bronił swoich przekonań oraz usiłował wykazać dyskryminację ukraińców [podkreśl.aut.] w Polsce i niedopuszczenie do swobodnego rozwoju kultury ukraińskiej (...).Nadto odmówił on podpisania deklaracji lojalności, ze względu na sformułowanie, że zobowiązuje się do zaniechania wrogiej działalności. Równolegle (...) wniesiono E.Misile zastrzeżenie wyjazdów za granicę."[xxxvii]

            Z dokumentów dotyczących Mirona Sycza wynika zaś, że ?zaprzestał [on - przyp. I podkreśl. aut.] wrogiej działalności"[xxxviii]. Dla SB, której podstawową tezą ideologiczną wobec mniejszości ukraińskiej była jej ?ochrona od ukraińskiego nacjonalizmu", co należy interpretować jako - co najmniej - reglamentowanie przejawów życia narodowego, albo idąc dalej w interpretacji - pozbawienie Ukraińców prawa do swobodnego wyrażania własnych aspiracji, ?zaprzestanie wrogiej działalności" było eufemizmem i oznaczało podporządkowanie się dyrektywom policji politycznej oraz wyrażenie zgody na jej opiekę. M. Sycz nie działał w ówczesnej opozycji, do NZS-u i ?Solidarności" odnosił się z niechęcią, a były to w latach 80. organizacje, które poszerzały obszar wolności w PRL.
           Miron Sycz wiedział, jakie zamiary wobec Ukraińców ma bezpieka, jednak działał ?dużo robiąc dla SB". Takie działania ten reżim utrwalały, a także zdradzały i ?wystawiały" jego przyjaciół, którzy współpracy z SB nie chcieli podjąć i narażały całe środowisko ukraińskie.

           Należy podkreślić, że nieugięta postawa wobec SB ze strony Eugeniusza Misiły, Władysława Kozubla, czy innych studentów nie pozbawiła ich możliwości działania na rzecz mniejszości ukraińskiej w Polsce, wręcz przeciwnie - były to działania autentyczne.

W 1983 r. wyjechał do NRD i jako działacz młodzieżowy otrzymał odznakę FDJ [Freie Deutsche Jugend- komunistyczna organizacja młodzieżowa - przyp. aut.]. W 1984 r. był komendantem zagranicznego hufca pracy.[xxxix] Czy były to apanaże i powolne wchodzenie w arcana imperii?

Warto zauważyć, że ?ochrona ukraińskiej  mniejszości narodowej" była w latach 80. przedmiotem żywego zainteresowania ?towarzyszy radzieckich". W jednym z dokumentów z 1986 r., a chodzi tu ?Notatkę z kontroli Wydziału III WSW w Olsztynie" w zakresie zagadnień ukraińskich, pułkownik T.Szynkowski z MSW stwierdził, że wysunięte przez niego wnioski ?zbieżne są z uzgodnionym współdziałaniem Departamentu III MSW z KBP ZSRR na odcinku zwalczania zagrożeń i przejawów nacjonalizmu ukraińskiego."[xl] Zresztą już w 1984 r. MSW rozesłało do poszczególnych szefów Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych, w tym do Olsztyna, pismo z uwagą , że ?służby bezpieczeństwa bratnich krajów dysponują bardziej skonkretyzowanymi i szczegółowymi informacjami z naszego terenu, niż Wydziały III niektórych WUSW."[xli] Interesujące zatem, w jakim stopniu województwo olsztyńskie nasycone zostało osobowymi źródłami informacji pracującymi na rzecz Moskwy oraz co stało się z tymi źródłami w okresie postpeerelowskim? Powyższy zapis sugeruje bowiem funkcjonowanie radzieckiej agentury zainteresowanej Ukraińcami w PRL-u i działającej niezależnie od siatki informatorów SB, chociaż osoby w niej uczestniczące mogły być te same. Ciekawe, jakie dokumenty na ten temat  kryją archiwa byłych tzw. ?bratnich krajów"?

Nasuwają kilka pytań. Czy również dziś, jako poseł w wolnej i demokratycznej Polsce, Miron Sycz ?dużo zrobił" lub nadal czyni, by reglamentować życie Ukraińców na Warmii i Mazurach? Czy przez swoje działania nie zajął miejsca w jednym szeregu z Zenonem Procykiem? Jakie jeszcze karty kryje dalsza i bliższa przeszłość parlamentarzysty,  który - Anno Domini 2009 - akurat znajduje się w PO? Komu wreszcie zawdzięcza rozpostarcie ochronnego parasola nad własnymi poczynaniami?

KO (Kontakt operacyjny) - jedna z kategorii dobrowolnej współpracy osobowych źródeł informacji (OZI) z komunistycznym aparatem represji PRL. Kontakt operacyjny utrzymywano z osobami, za pośrednictwem, których SB zapewniała sobie dopływ interesujących ją informacji w tych wszystkich przypadkach, w których nie istniała jeszcze potrzeba angażowania TW. KO odgrywały istotną rolę w pracy operacyjnej w zakresie rozpoznania i zapobiegania wrogiej działalności. KO często uzupełniał, wzbogacał i potwierdzał informacje uzyskiwane od TW. Był narzędziem oddziaływania na określone grupy i środowiska celem wytwarzania pożądanych tendencji, opinii i sytuacji. Nie odbierano od nich zobowiązania do współpracy. Wynikało to z woli KO, dlatego nie było konieczności tworzenia bardziej sformalizowanej relacji zależności. Dobór KO był przemyślany; przede wszystkim osoba taka powinna była reprezentować ?odpowiednią postawę moralno-polityczną", poza tym posiadać ustalone predyspozycje osobiste, analogiczne jak w przypadku TW, a więc ułatwiające wykonywanie stawianych zadań, w szczególności zdolność dostrzegania faktów i zjawisk oraz możliwość naturalnego dotarcia, widzenia i śledzenia zagadnień interesujących SB. Powinna była także dawać rękojmie zachowania w tajemnicy faktu nawiązania i utrzymywania kontaktu

http://www.grekokatolicy.pl/artykuly/Uk ... 4369bff=19

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


10 lut 2010, 22:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik historyczny
Zakładam nowy topik ponieważ pojawia się (zwłaszcza ostatnio) sporo postów w topikach "Polityka i politycy" i w "Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny" o tematyce historycznej, co powoduje pewne wymieszanie teraźniejszości z przeszłością, a polityki z historią i etyką.

Dałem roboczy tytuł "Kącik historyczny". Może ktoś ma inne propozycje?

W wolnej chwili poprzenoszę wybrane posty.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


11 lut 2010, 20:06
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Kącik historyczny
Czasem polityka idzie w parze z historią, jak w sprawie "honorów" Bandery, czy rotmistrza Pileckiego. Ciężko będzie ciągnąć dalej ten topik, ale jestem optymistą.

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


12 lut 2010, 16:56
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik historyczny
To Polska stworzyła Stepana Banderę

Rozmowa ze Stepanem Banderą, mieszkającym w Kanadzie - wnukiem przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

Rz: Jak ukraińska diaspora w Kanadzie zareagowała na zwycięstwo prorosyjskiego Wiktora Janukowycza i porażkę Wiktora Juszczenki, bohatera pomarańczowej rewolucji?

Stepan Bandera: Nie najlepiej. Mieliśmy wielkie nadzieje i oczekiwania, związane z pomarańczową rewolucją, byliśmy zaangażowani w przebieg tego procesu. Nie robiłbym jednak wielkiej tragedii z powrotu Janukowycza. Jeśli Ukraińcy go wybrali, to znaczy, że na niego zasłużyli.

Bohaterami Wiktora Janukowycza są weterani Armii Radzieckiej. Jedną z pierwszych decyzji, które podejmie na stanowisku prezydenta, może być podważenie dekretu Juszczenki o nadaniu pana dziadkowi Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. Nie obawia się pan tego?

Ukraina nie zna precedensu, by dekrety przywódców były podważane przez ich następców. Ale słyszałem, że Janukowycz może to zrobić. Podobno w tej sprawie mają mu doradzać deputowani rosyjskiej Dumy. Słyszałem również, że Janukowycz chce w ogóle odejść od praktyki nadawania pośmiertnie tytułów Bohatera Ukrainy. Chciałbym przypomnieć, że lider Partii Regionów zostanie prezydentem wszystkich Ukraińców, nie tylko tych 49 procent wyborców, którzy go poparli. A to oznacza, że będzie musiał liczyć się ze zdaniem całego narodu.


Wiktor Juszczenko, honorując Stepana Banderę tytułem Bohatera Ukrainy, nie liczył się ze zdaniem mieszkańców obwodów wschodnich i Krymu, którzy o Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów mówią ?zdrajcy i kolaboranci Hitlera?.

Na wschodzie Ukrainy działalności OUN nie akceptują przede wszystkim politycy. Moi krewni w Kanadzie zlecili ukraińskiej fundacji Demokratyczne Inicjatywy, by zbadała postawę Ukraińców wobec idei przeniesienia szczątków dziadka (z Monachium, gdzie został zamordowany w 1959 r. przez sowieckiego agenta, na Ukrainę ? red.). Okazało się, że ten pomysł ma więcej zwolenników niż idea członkostwa Ukrainy w NATO. Demonizacja Bandery to sprawka polityków. Jeśli na wschodzie kraju mimo wszystko ma on zwolenników, to znaczy, że idziemy w dobrym kierunku. Będziemy nadal badać nastroje społeczne, rozmawiać o OUN-UPA z ludźmi, organizować dyskusje o tamtym rozdziale historii.

Polska, która poparła Juszczenkę podczas pomarańczowej rewolucji, była bardzo zaniepokojona jego decyzją o nadaniu tytułu Bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze. Ramieniem zbrojnym OUN była Ukraińska Powstańcza Armia, odpowiedzialna za eksterminację polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 40. ubiegłego wieku.

Reakcja Polski bardzo mnie zaskoczyła. Chciałbym przypomnieć Polakom, że to oni stworzyli Stepana Banderę. Mój dziadek w wieku 18 lat, wraz ze swoim ojcem Andrijem, duchownym grekokatolickim, trafił do polskiego więzienia. Powodem była msza odprawiana w intencji Strzelców Siczowych. To Polacy pokazali młodemu Stepanowi Banderze, czym jest zniewaga, udowodnili, że za modlitwę można trafić za kratki. Mogę sobie jedynie wyobrazić, jak na decyzję Juszczenki zareagowała rodzina Bronisława Pierackiego (minister spraw wewnętrznych Polski, zastrzelony przez działacza OUN w 1934 r. ? red.). Ale nie można obciążać mojego dziadka winą za śmierć Pierackiego. To nie było tak, że pewnego ranka obudził się i pomyślał: ?Muszę zorganizować na niego zamach?. Mówimy o strategii OUN, skierowanej przeciwko polskiej pacyfikacji. Zamach na Pierackiego był pewnym zabiegiem chirurgicznym, ale to nie był terror z bombardowaniami, w których ginęła ludność cywilna. W tym czasie OUN chciała zwrócić uwagę świata także na inne problemy, na przykład tragedię Wielkiego Głodu na Ukrainie. Jeśli zaś chodzi o tragiczne wydarzenia na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, mój dziadek nie brał w nich udziału, bo w tym czasie odsiadywał wyrok w niemieckim obozie w Sachsenhausen. Nie miał na to wpływu.

Dla kombatantów UPA Stepan Bandera był przywódcą duchowym, natchnieniem. Walczyli z jego imieniem na ustach. Polacy to pamiętają.

Ukraińcy pamiętają polską akcję przesiedleńczą Wisła w 1947 roku, która uderzyła w OUN-UPA. Jeśli będziemy rozgrzebywać rany historii, może się okazać, że każda ukraińska akcja spotykała się z bolesnym odwetem z polskiej strony, takim jak akcja Wisła. Nie chcę rozdrapywania ran, bo w ten sposób do niczego nie dojdziemy.

Nie zgadza się pan z tezą, że Wiktor Juszczenko honoruje bohaterów, którzy mają na rękach krew wielu tysięcy niewinnych ofiar?

Prezydent Juszczenko honoruje tych bohaterów, którzy stawiali ukraińską niepodległość ponad wszystkim. Czy oni mieli krew na rękach? Nie nam o tym sądzić. OUN-UPA broniła Ukraińców przed totalnym wyniszczeniem. Jeśli w tym czasie doszło do zbrodni wojennych, to powinny one zostać potępione. Chciałbym, aby Polacy i Ukraińcy doszli wreszcie do porozumienia i złożyli sobie obietnicę, że zrobią wszystko, by nigdy więcej w historii obu narodów nie doszło do powtórki tamtych tragicznych wydarzeń.

Wnuk przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), który odziedziczył imię po dziadku, urodził się w 1970 roku w Winnegam w Kanadzie. Przyjechał do Kijowa, by odebrać tytuł Bohatera Ukrainy nadany dziadkowi. Obserwował też wybory prezydenckie.

http://www.rp.pl/artykul/433102_To_Pols ... ndere.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


12 lut 2010, 21:15
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Kącik historyczny
"OUN-UPA broniła Ukraińców przed totalnym wyniszczeniem". Przez SS Hałyczyna, czy AK? Takie kity, to może Eskimosom wciskać - może uwierzą.

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


12 lut 2010, 21:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Kącik historyczny
"Okrągły" ;) stół.

Około połowy lat 80-tych wieku XX wymyślono wspólne sprawowanie władzy przez byłych korowców (plus sympatyków KOR-u) i pezetpeerowców. Wykoncypowano, że taki duet delegaci różowej opozycji i delegaci czerwonego reżimu najlepiej poprowadzi nową, już nie peerelowską, lecz demokratyczną Polskę.

Kto to wykoncypował?
Dwa najtęższe mózgi najtęższy mózg strony reżimowej, osławiony, błyskotliwy rzecznik prasowy rządu, J. Urban, i najtęższy mózg strony opozycyjnej, supergwiazdor "lewicy laickiej" tudzież KOR-u, wodzirej "Salonu" dysydenckiego, A. Michnik.

Wiosną roku 1985 A. Michnik, pisząc książkę "Rzecz o kompromisie", wysuwa tezę o potrzebie dogadania się z komunistami.
Nieomal równocześnie J. Urban przedstawia swoim zwierzchnikom, generałom Jaruzelskiemu i Kiszczakowi, elaborat proponujący to samo (dogadanie się z reprezentującymi "Solidarność" byłymi członkami KOR-u), mądrze argumentując wedle nauk Makiawela:
"Doświadczenie wskazuje, że wczorajszy przeciwnik, wciągnięty w obręb władzy, raczej staje się szczególnie gorliwym sojusznikiem niż utajonym wrogiem". J. Kuroń napisze później (wspominając) o komitywie łączącej A. Michnika i J. Urbana: "Bywali często w cocktail-barze w Bristolu i pijali harcerzyki , to jest wódkę wyborową z grapefruitem".

Według "Salonu" to jest właśnie "spiskowa teoria dziejów".
Bolesnym dla "Salonu" ciosem stało się więc ogłoszenie przez IPN w kwietniu 2004 roku tajnych meldunków (szyfrogramów), wysyłanych z Moskwy od roku 1983 do 1989.
Spotykali się nie pod Waszyngtonem, lecz pod Moskwą!

Całe piętnaście lat antysalonowi Polacy myśleli, że "okrągłostołowy" spisek nazywa się Magdalenka. Ot, czerwone krasnoludki usiadły sobie w leśnym domku z różowymi krasnoludkami, i gęsto zakąszając (są zdjęcia) wynegocjowały szacher-macher, czyli podział ról tudzież łupów w "transformowanym" kraju. Tymczasem było to tylko niuansowanie układu negocjowanego trochę wcześniej i gdzie indziej. Niuansowanie zresztą nie całkiem definitywne, bo po "okrągłym stole" dalej układ precyzowano, też tajnie i też bezpośrednio z Moskwą.

W kwietniowym "Biuletynie IPN" pracownik IPN-u, historyk A. Dudek, opublikował szyfrogramy nadsyłane między 1983 a 1989 do J. Seredy, dyrektora kontrwywiadu MSW, przez Żarskiego (kryptonim), szefa Grupy Operacyjnej Wisła, moskiewskiej placówki kontrwywiadu PRL. Wskazują one, że tak przed `okrągłym stołem", jak i po nim, faraon opozycyjnego "Salonu", A. Michnik, prowadził strategiczne rozmowy z wysokimi figurami "aparatu" Kremla. Ł. Perzyna: "Weterani opozycji antykomunistycznej, którzy na polityce zjedli zęby, przyznają, że szyfrogramy to porażająca lektura. Niektórzy porównują je do zapisu rozmowy Michnika z Lwem Rywinem (...) Z szyfrogramów płynie wniosek, że władze radzieckiej partii komunistycznej już wiosną 1988 roku były gotowe do dialogu z konstruktywną opozycją w Polsce".

Wniosek słuszny i niesłuszny, bo Moskwa już wcześniej była gotowa do tego.
A. Dudek, udzielając wywiadu na temat szyfrogramów, które za zgodą IPN-u opublikował, cofa się do 1986 roku:
"Ludziom Jaruzelskiego grunt palił się pod stopami. Dlatego ekipa Gorbaczowa gdzieś od 1986 roku zdecydowana była na zmianę w Polsce (...) Moskwa od dawna nosiła się z zamiarem podjęcia dialogu z konstruktywną opozycją . Wytypowała ludzi, którzy mieli się w niej znaleźć (...) Jasne, że negocjacje były decyzją władz sowieckich, które same wybierały z kim rozmawiają. Wybrano środowisko lewicy post-korowskiej (...) Rozmowy toczono w pewnym sensie obok Jaruzelskiego, ale nie wbrew niemu (...) Rozmowy toczone przez Michnika w Moskwie były wstępem...".
Dudek nazwał te rozmowy "niejawnym kontraktem politycznym".

Komentarz internauty "Maestro manipulacji".


Panie Adamie Michnik,
jest dla mnie jasne od pierwszych lat istnienia pańskiej gazety, że uprawiany przez nią styl dziennikarstwa nawiązuje w sposób bardzo bezpośredni do geobbelsowskiej szkoły propagandy  czyli: "pluj i kłam, a coś z tego i tak zawsze przylgnie..."
Taka jest naczelna, a ukryta zasada przyświecająca działalności wydawanego przez pana pisma. Tak było kiedy to na początku lat dziewięćdziesiątych na łamach swej gazety straszył pan Polaków "widmem dekomunizacji", malując mrożące krew w żyłach sceny, jakie to niby miałyby dziać sie w Polsce, gdyby doszło do rozliczenia komunistów z ich kryminalnej działalności z czasów PRL. Manipulacja i kłamstwo - oto główne metody stosowane przez pana i pańskich pracowników....
Pamiętam równie dobrze zamieszczony w "michnikowemu szmatławcowi" reportaż firmowany przez niejakiego Cichego, który oskarżał AK o mordowanie Żydów w czasie II Wojny...
Pamiętam też udział pańskiego pisma w oszczerczej kampanii skierowanej przeciwko Polakom i Polsce w związku ze sprawą Jedwabnego...
Pamiętam wiele innych kłamstw i manipulacji dokonywanych przez pańskich dziennikarzy zawsze w jednym i tym samym celu:  ZASZKODZIC INTERESOM POLSKI I NARODU POLSKIEGO !!!


http://forum.wspolczesna.pl/Byly-kandyd ... 17189.html

Ciekawa ta najnowsza historia Polski.  :wacko:

I jaka nieznana!  <_<

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


13 lut 2010, 17:03
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Kącik historyczny
Gen. W. Jaruzelski, matrioszki

W końskim łajnie siedzą dwa żuczki. Jeden pyta drugiego: ?Tatko! popatrz, obok woda czysta, trawa zielona, a w górze niebo takie niebieskie, a my wciąż grzebiemy się w gównie. Dlaczego??, Drugi na to: ?Bo widzisz synu, to wciąż jest nasza ojczyzna?.

Tajna historia Polski

Wybaczcie, tyle spraw ciekawych kręci się koło nas, a ja wciąż o polityce, wciąż grzebię się w ? Do przypomnienia sprawy ?matrioszek? skłoniły mnie nie tylko monity internautów, ale także toczący się proces generała W. Jaruzelskiego et consortes, dzięki któremu znowu odżyły niegdysiejsze mity. Przypominana relacja jest zbyt obszerna, by ogłaszać ją w jednej kupie. Będzie więc kup kilka. Zapraszam do dyskusji.
?Matrioszka? - baba w babie, a w tej babie jeszcze jedna baba z babą w środku. Baby są drewniane (przeważnie bukowe lub brzozowe), barwne, można je kupić prawie na każdym większym bazarze. ?Matrioszki? wywiadów są nieco inne. Zbudowane z krwi i kości oraz żywego mięska. Mają żelazne zdrowie, nienaganne maniery, przyjemną aparycję i nerwy ze stali. Działają jak roboty - tylko na sygnał centrali. Chociaż mózgi mają nieprzeciętnie wielkie, gdyż inaczej by nie przetrwały ani minuty wyłowieni przez wrogie kontrwywiady, to ich faktycznym mózgiem jest areopag służb specjalnych.
Teoria służb specjalnych zna ta sprawy od wieków. Zarówno wywiady, jak i kontrwywiady stosowały ją jednak w incydentalnych wypadkach. Dopiero sowieckie służby specjalne wykorzystały ją na znacznie szerszą skalę. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych tym sposobem posłużyły się również służby specjalne Peerel, głównie kontrwywiad, kierowany w latach siedemdziesiątych przez gen. Pożogę, a później cała Służba Wywiadu i Kontrwywiadu, kierowana przez tego samego generała. Metoda ta pomogła W. Pożodze umieścić na Zachodzie kilkuset agentów, z których niektórzy nigdy nie zaczęli swojej pracy.
Sposób jest prosty. Wywiad lub kontrwywiad, planując umieszczenie liczącego się agenta w wybranym państwie, przygotowują odpowiedniego kandydata, czasami z wieloletnim wyprzedzeniem, czasami zaczynając szkolić adepta od dziecka. Upatrzony kandydat w odpowiednio wybranym momencie zastępuję inną osobę, wcielając się w jej postać. Oczywiście zastąpiony zostaje zlikwidowany.
Jest to żmudna, czasochłonna i bardzo kosztowna metoda. Jednak sowieckie służby specjalne udowadniały niejednokrotnie, że gdy chodzi o interesy Imperium potrafią pracować z wyprzedzeniem idącym w dziesiątki lat, nie licząc się z kosztami, ofiarami ani niczym innym. Tak było z ?matrioszkami? wywiadów.
Opowieści goryla [wersja I]. W czasie pisania książki Byłem gorylem Jaruzelskiego, opartej m.in. o relacje płk. A. Gotówki, były szef goryli generała wielokrotnie wspominał o zasłyszanej teorii podmian osób celem ?wyhodowania? agenta wpływu. Chodziło o gen. W. Jaruzelskiego. Nie traktowałem tych relacji poważnie (podobnie jak i nie czynię tego obecnie), nie umieściłem o nich wzmianki w książce. Gdy jednak z innych źródeł usłyszałem podobne ?rewelacje?, czuję się w obowiązku zasygnalizować problem. Sięgam po notatki (nie autoryzowane).
- Wiesz - przekonywał mnie goryl - od dawna w środowisku dotyczącym Jaruzela słyszę głosy, że Jaruzelski, to nie Jaruzelski.
- Tylko kto?
- Facet podstawiony przez NKWD.
- Bzdury.
- Zobacz: dobra szlachecka, herbowa rodzina. Świetne gimnazjum. Syberia. Tajga. Berlingowcy. Nagła kariera. Najmłodszy generał w LWP. Najmłodszy wiceminister. Najmłodszy minister. Członek Biura Politycznego. Pierwszy sekretarz partii. Wreszcie prezydent, już na pół wolnej Polski, ale jeszcze z sowieckimi wojskami w środku. Przecież jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych do Moskwy szły z Warszawy sprawozdania o ruchach kadrowych w naszej armii, podpisywane niekoniecznie przez polityków dawnego reżimu. Tego nie można osiągnąć bez pomocy potężnych służb specjalnych Imperium.
- Twoja opowieść jest najlepszym przykładem na spiskową teorię dziejów.
- Niedawno odwiedziłem w Warszawie pewnego krawca. Szyje generalskie mundury. Pochodzi z rodzinnej miejscowości Jaruzela. I on również twierdzi, że Jaruzelski z Kurowa, to nie Jaruzelski z Belwederu.
- Też mi dowód?
- A moje spostrzeżenia się nie liczą? Wiele się napatrzyłem na nietypowe spotkania Jaruzela z rodziną (siostra, matka). Oschłe, zimne, wyrachowane, dziwne, jakby nieludzkie, jakby się spotykał robot dawno zaprogramowany. Mam dziwne przeczucie, że Jaruzel Belwederski jest wytworem radzieckich służb specjalnych.
Mało wiadomo o planowaniu z wieloletnim wyprzedzeniem. Ale ono było. Wizja wasalnej Polski. Miał ją Stalin na długo przed zakończeniem wojny. Byłoby dziwne gdyby nie postawił służbom specjalnym, które doceniał, odpowiednich zadań. Przygotowywanie kadr zgodnie z dyrektywami generalissimusa. Różnymi sposobami. Jawnymi i tajnymi. O jawnych wiemy dużo, o tajnych prawie nic. Rola NKWD. Ci faceci uwielbiali takie trudne zabawy. Wytypowanie własnych kandydatów. Wybranie odpowiednich ofiar spośród łagierników, z dobrymi życiorysami. Podmiana. Likwidacja niepotrzebnej ofiary. Trudna adaptacja, pod kontrolą. Potem puszczenie kandydata na głębokie wody, ale pilotowanie. Czas wojny sprzyjał takim grom.
***
Opowiedziałem tę historyjkę generałowi W. Jaruzelskiemu. Usłyszałem:
Bzdury!

Jeżeli misja wyjdzie na jaw jeszcze przed rozpoczęciem, trzeba zabić szpiega i wszystkich, którym udzielił on informacji.

Sun Tzu

Ciekaw jestem, co w kontekście zacytowanych słów Sun Tzu myślicie o gen. Piotrze Jaroszewiczu? Wydaje mi się, że to bardzo zagadkowa historia, której nie chciano wyjaśnić. Podobnie, jak chyba nie chciano wyjaśnić sprawy morderstwa gen. M. Papały. No i to wleczenie sprawy wypadku prof. Geremka. Mam wątpliwości co do użytego określenia. Nie jestem pewien czy to wypadek czy przypadek. Katastrof samochodowych, dużych i małych VIP-ów, ci u nas dostatek. Rozstrzygnięć: wypadek albo przypadek? - mało. Wypadki chodzą po ludziach. Przypadki po służbach specjalnych. Czyż to nie zastanawiające? Przypominam ? jestem zdecydowanym przeciwnikiem spiskowej teorii dziejów i gorącym zwolennikiem spisków polityków. Ale do brzegu!
Kontynuując poprzedni wątek dziś ?Matrioszki? Bohdana Rolińskiego.
Relacje reportera oparte są na rozmowach z generałem Piotrem Jaroszewiczem. Roliński komponuje opowieść z relacji z relacji, poszerza o sprawy związane ze śmiercią Karola Świerczewskiego, by dojść na koniec do wniosku i uzasadniać go, że sowieckie służby specjalne miały w Polsce co najmniej kilka ?matrioszek?.
Roliński pisze, że P. Jaroszewicz opowiadał, że Karol Świerczewski: ?się zorientował, że chodziło o operację wywiadu polegającą na podmianie ludzi. Słyszał kiedyś w Hiszpanii o stosowaniu tej metody. Zapoczątkowano ją podobno jeszcze w latach dwudziestych w walce z białą emigracją rosyjską. Teraz okazało się, że Żukow przygotowywał podmianę na polski teren. Karol zrozumiał, że dla przygotowanych w normalnym trybie, i pewnie od lat, agentów na Polskę, Żukow wynalazł sobowtórów, czy choćby bardzo podobnych, wśród setek tysięcy Polaków, których wojna rzuciła do Sojuza. Miał już kandydatów do podmiany. Jeśli operacje będzie realizowana, autentyczni znikną, jak mała matrioszka w dużej? Operacja ryzykowna, ale w razie powodzenia daje rezultaty nadzwyczajne.
Wedle P. Jaroszewicza, o całej operacji przygotowywania ?matrioszek? na Polskę miał decydować sam J. Stalin. Generalissimus planował ponoć ?zainstalować? w Wojsku Polskim cztery do sześciu ?matrioszek?. Opiekun z NKWD I Dywizji mjr/gen. G. Żukow musiał oczywiście przygotować więcej kandydatów. B. Roliński opowiada opowieści P. Jaroszewicza o opowieściach K. Świerczewskiego dotyczących jego kontaktów z opiekunem z NKWD: ?Swoich ludzi wytypowałem trafnie spośród innych przygotowywanych do służby specjalnej? - ciągnął Żukow. ?Byli doskonale wyszkoleni, wychowani jak Polacy. Nie myśl, że uczyli ich nasi, ja miałem nawet dwóch księży, prawdziwych, polskich. Moje wymagania były bardzo wysokie. Znalazłem kandydatów. Powiem ci, że oni pochodzili z rodzin kiedyś polskich, które osiadły w Rosji. Byli doskonali i nadawali się do każdej pracy w Polsce. Ale do tej musiałem im znaleźć sobowtórów?. Żukow wreszcie użył właściwego słowa, które było schowane w tej operacji, jak matrioszka w matrioszce.
Jeżeli ciekawi was, co powiedział J. Stalin, to B. Roliński zaspokoi waszą ciekawość opowieścią z czwartej ręki. Będzie tak: Stalin przekazał ważny rozkaz Żukowowi. Major zdradził go Świerczewskiemu, który był generałem i który zwierzył się Jaroszewiczowi. Ten podkablował tercet - Stalina, Żukowa i Świerczewskigo Rolińskiemu, który sypnął metody NKWD, ujawniając najskrytszą tajemnicę generalissimusa tysiącom czytelników.
A J. Stalin (mając na myśli rwące się do roboty szpiegowskiej matrioszki) powiedział tak: Dajcie ich do polskiej armii. Mają siedzieć, jak ryba w lodzie, ani drgnąć dopóki nie zgłosimy się do nich. Wszystkie zwykłe prace wykonujcie przez agenturę. Oni niech czekają. Tylko ja mogę wam dać znać, kiedy i jak ich uruchomić.
Oczywiście, K. Świerczewski nie ustawał w molestowaniu mjr./gen. Żukowa aby mu zdradził rozmieszczenie ?matrioszek?. NKWD-ysta wzdraga się długo, ale w końcu, rozmiękczony alkoholem zdradza: Czterech andersowców jest tam, u nich. Bardzo dobrze. Dwóch z drugiego rzutu było w pierwszej dywizji. Jeden o mało nie zginął pod Lenino. Dwóch było w drugiej (dywizji - przyp. H.P.). Dwóch poleciało do Polski, do partyzantów. I jest jeszcze jeden, poszedł drogą cywilną [?]. Wszyscy przeżyli wojnę. Są tu, żyją między ludźmi. Lepsi to Polacy niż wy, w tych mundurach. To nie są jacyś zwykli agenci. Oni nie zajmują się sprawami, które załatwia wywiad czy kontrwywiad. Oni po prostu tu żyją, pracują, działają. Już wrośli w otoczenie. Taki to, widzisz, genialny jest nasz wynalazek. Oni są dziś Polakami, moje ?Matrioszki??
I na koniec sypnę J. Stalina, Żukowa, K. Świerczewskiego, P. Jaroszewicza i B. Rolińskiego. Reporter mi to zapewne wybaczy. ?Matrioszki? Żukowa w Polsce, to - B. Bierut, J. Światło i (ale bez wskazania po nazwisku) W. Jaruzelski.
Tę historyjkę również opowiedziałem generałowi W. Jaruzelskiemu. Usłyszałem:
- Bzdury!
Trudno jest pisać o najtajniejszych sprawach wywiadów nie mając dostępu do pełnych materiałów archiwalnych. Ale nawet, gdy się ma dostęp do wybranych dokumentów, nigdy nie wiadomo, co jest prawdziwe a co fałszywe, co jest zapisem działań operacyjnych, co dezinformacją, co planami, co sprawozdaniem przygotowanym wyłącznie na użytek polityków, aby wydusić z decydentów dodatkowe środki, a co zestawieniem przygotowanym do dyscyplinowania podwładnych, co analizą? Jeszcze trudniej jest opierać zapisy na relacjach osób wierzących, że wszystko wiedzą o służbach specjalnych. Czasami wygląda to tak:
Opowieści pewnego mecenasa:
- W. Jaruzelski nie jast W. Jaruzelskim.
- Kim jest W. Jaruzelski?
- To inny człowiek.
- Ale nazywa się W. Jaruzelski?
- Tak, nazywa się W. Jaruzelski, ale nie jest W. Jaruzelskim.
- W. Jaruzelski jest W. Jaruzelskim, ale nie jest W. Jaruzelskim?
- Tak właśnie.
- Uf!
- Takie są służby specjalne.
- Takie są sowieckie służby specjalne?
- Tak właśnie. Takie są sowieckie służby specjalne.
- A dowody?
- W służbach specjalnych nie ma dowodów. Zwłaszcza w sowieckich służbach specjalnych.
- Skoro nie ma dowodów. Nie ma i nie było sprawy.
Tej historyjki nie opowiadałem generałowi W. Jaruzelskiemu. Domyślałem się odpowiedzi. Mecenasa znałem od zawsze. Był wychowankiem mojego przyjaciela ze Służby Wywiadu i Kontrwywiadu. Mecenas śpi spokojnie, bo wie, że ma w IPN czyste konto. Papirusy dotyczące jego mozolnego trudu z lat 70/80, w 1989 r. zmieniły mp. Dlatego mecenas je z ręki tym, którzy dysponują zasobem dotyczącym jego dorobku. W tym miejscu dodam, że nie są to ludzie, którym warto zaryzykować i dać się ogolić brzytwą. Przekonałem się o tym osobiście. Moi przyjaciele, na szczęście, zamiast brzytwy, umiejętnie posłużyli się organami [45 lat praktyki do czegoś zobowiązuje]. Przez naiwnych zwanymi organami sprawiedliwości [za Levinasem: sprawiedliwość to przede wszystkim prawo głosu].

?Stanowczo za daleko poszliśmy w uprzejmości względem zabobonnych mędrków. Wypada raz wreszcie z tym skończyć, odróżnić hipotezę naukową od widzimisię demagoga, naukę od fantazji, uczciwy wysiłek filozoficzny od pustej gadaniny. A to tym bardziej, że owa gadanina miewa, niestety, tragiczne skutki?

Jan Maria Bocheński

W oczekiwaniu na igrzyska olimpijskie poobserwowałem igrzyska sądowe. Bronił się W. Jaruzelski et consortes. Generał bronił się milcząc. Nacierała prokuratura. Arbitrem był Lech Wałęsa. Sprawa szła o Grudzień ?70. Słuchając zadziwiająco nieprecyzyjnej paplaniny zastanawiałem się, czy tak poważne grono osób nie potrafi dostrzec paradoksu w tym, co robi? Z całym szacunkiem dla chęci oraz późniejszych dokonań, kiedy to L.W. stał się, obok Jana Pawła II, drugim rozpoznawalnym Polakiem w świecie, ale słuchanie fantazjowania niegdysiejszego elektryka na temat tego, co się w grudniu 1970 r. działo w Białym Domu, kto i o czym decydował itp., itd. zakrawa na kpinę.
Czyż tak trudno pojąć, że aby powiedzieć coś rozsądnego o faktycznym przebiegu tragedii na Wybrzeżu, nie wystarczy chcieć. Trzeba jeszcze przeczytać jakieś 50-100 metrów akt, przestudiować z 50 książek, przesłuchać 3-5 km taśmy magnetofonowej z nagraniami oraz przede wszystkim, zebrawszy świadków z obu stron barykady, przeprowadzić coś na kształt wizji lokalnej, albo przynajmniej podróży historycznej, ustalając krok po kroku przebieg wydarzeń, rejestrując co kto mówił, co robił, a nawet gdzie stał etc? Uczestnikiem takiej wizji, jako jeden z relantów, mógłby być i powinien być Lech Wałęsa. Mógłby i powinien być uczestnikiem takiego przedsięwzięcia nie dlatego, że L.W. był w latach 80. przywódcą potężnej ?Solidarności?, która wstrząsnęła światem dwubiegunowym, i nawet nie dla tego, że następnie piastował urząd prezydenta RP, a dlatego, że w grudniu roku 70. L.W. był aktywnym uczestnikiem wydarzeń w Trójmieście. Ale, dodajmy od razu, uczestnikiem, który nie mógł wiedzieć co się działo nie tylko w najważniejszych gmachach Peerelu, ale nawet co się działo w gabinetach lokalnych kacyków Gdańska, Gdyni, Sopotu?
Czego się wówczas dowiemy? Ano chociażby tego, że w Trójmieście na długo przed wybuchem konfliktu prowadzono działania operacyjne, m.in. z udziałem ówczesnego wiceministra MSW gen. F. Szlachcica; że w pierwszej, kilkusetosobowej grupie stoczniowców, która opuściła stocznię wychodząc na miasto, znalazło się ok. 50 kadrowych pracowników służb specjalnych, a każdy z nich miał nielichą grupkę agentów i informatorów, którzy dobrze wiedzieli, co mają krzyczeć i robić; że w czasie wydarzeń funkcjonowało 7 [słownie: siedem] sztabów decyzyjnych, których nikt nie koordynował; że o wszystkim na bieżąco informowany był E. Gierek - ówczesny sekretarz KW PZPR w Katowicach [informatorem był Szlachcic, a łączność telefoniczną, z pominięciem środków MSW, zapewniał generałowi ówczesny zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds bezpieczeństwa płk W. Pożoga]; że działy się dziwne sprawy związane z kluczowym dla masakry w Gdyni, uruchomieniem kolejki; że dziwnym trafem zaginęły notatki do meldunków 6-cio godzinnych o sytuacji w Trójmieście, opracowywanych przez specjalny zespół KW MO, a podpisywanych przez płk. Kolczyńskiego i Pożogę? Że wreszcie w Warszawie zawiązany był nieco egzotyczny sojusz personalny w składzie: S. Kania, E. Babiuch, W. Jaruzelski i F. Szlachcic. Sojusz, który promując E. Gierka, równocześnie odstrzelił od fotela I sekretarza KC PZPR W. Gomułkę. Czyż nie był to swoisty zamach stanu, który następnie, 12 grudnia 1981 r., powtórzono w nieco zmodyfikowanej formie [ale także z decydującym udziałem W. Jaruzelskiego wspartym przez F. Siwickiego, Cz. Kisczaka i M.F. Rakowskiego]? Uf!!!, długo by o tym pisać. Jedno jest pewne ? o tym wszystkim L. Wałęsa nie miał, bo nie mógł wówczas mieć najmniejszego pojęcia. Na jakiej podstawie i dlaczego więc dziś wystawia laurki gen. W. Jaruzelskiemu?
Dlaczego o tym wspominam? Bo jeszcze potrafię się dziwić. Poza tym pamiętam słowa Edwarda. Krasińskiego, przekonującego:
Ja nie mam koncepcji
Ja nie mam pomysłów
To wszystko co robię
To są moje widzimisię.
I do tego widzimisię dorzucam, zgodnie z obietnicą, ostatni odcinek o matrioszkach. Tak niegdyś zanotowałem słowa gen. W. Pożogi dotyczące tego tematu. Szef Służby Wywiadu i Kontrwywiadu tłumaczył mi:
Wykorzystywaliśmy nową falę emigracji do zagęszczenia naszej agentury w Niemczech. Wykombinowaliśmy prosty sposób, aby podrzucać BND naszych kadrowych pracowników. Wyszukaliśmy odpowiednich kandydatów dorabiając im wiarygodną legendę, aby mogli się zaadaptować jako członkowie rodzin wybranych mieszkańców Niemiec. W tym celu nasi pracownicy wyszukiwali zmarłe osoby [przypomnę, że za zmarłe można także uznać osoby wyprowadzone z tego świata metodami dobrze znanymi gangsterom oraz służbom specjalnym - HP], które miały rodziny w RNF. Pod taką rodzinę podszywał się nasz pracownik. Zbierał materiały dotyczące zmarłego, zapoznawał się z jego życiem, warunkami pracy, zamiłowaniami etc. Rosjanie nazywają taką metodę ?na matrioszkę?.
W tej fazie przygotowań liczyły się najdrobniejsze elementy. Im więcej szczegółów dało się zgromadzić, tym lepiej. Była to żmudna, trwająca nieraz latami praca dla wielu setek ludzi. Trud się opłacił. Nasi agenci szybko się adaptowali do zmienionych warunków, błyskawicznie awansując. Niektórzy zostali adoptowani przez z góry upatrzone przez nas rodziny. Kontakty z niemiecką rodziną nawiązywano przeważnie poprzez Czerwony Krzyż lub ogłoszenia prasowe.
Z kilkunastu naszych w ten sposób wysłanych pracowników kontrwywiad niemiecki rozszyfrował tylko jednego. Stało się tak w wyniku głupoty agenta, który poczuł się zbyt pewnie w Niemczech, nie zniszczył otrzymanych od nas materiałów i w końcu wpadł. Wyrwaliśmy go jednak z niemieckiego więzienia. Przypomnieliśmy Niemcom, że są nam winni rewanż za Wenzla. Pamiętali. Zachowali się jak dżentelmeni. Oddali naszego agenta za darmo.
Gen. Pożoga ograniczył swoją relację do terenu Niemiec. Skądinąd jednak wiem, że np. płk Marceli Wieczorek prowadził w Chicago dwie matrioszki, inny oficer zajmował się podobną sprawą w Kanadzie, jeszcze inny we Francji?
Co by jednak nie powiedzieć, to te przedsięwzięcia peerelowskich służb specjalnych były parodią klasycznej idei matrioszek. Parodia parodią, jednak dzięki tej metodzie sporo łupów do Kraju Pieroga i Zalewajki przywieziono. Zupełnie inną sprawą jest, ile z tych łupów było przydatne w kraju, a ile przekazano do Wielkiego Nadzorcy. Będzie jednak okazja szerzej o tym wspomnieć przy okazji wpisu poświęconego pewnemu dżentelmenowi z serialu TVN ?Szpieg?.
Cóż, dżentelmeni służb specjalnych dżentelmenami, a matrioszki matrioszkami. Interesującym byłoby rozejrzenie się ile matrioszek pozostawił w Kraju Pieroga i Zalewajki mój niezastąpiony przyjaciel gen dyw. Witalij Pawłow. Można domniemywać, że?
Ale zostawmy to dziennikarzom śledczym, bo nasze służby specjalne są wstanie przestraszyć się nawet myszy w piwnicy dyr. Bączka. A poza tym, domniemywania nie są moją najmocniejszą stroną, to nie jest uczciwy wysiłek filozoficzny.

http://piecuch.pl/blog/?p=196

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


13 lut 2010, 20:24
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA23 cze 2009, 07:58

 POSTY        69
Post Kącik historyczny
pewny jesteś, że to post historyczny ? :blink:


13 lut 2010, 21:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 591 ]  idź do strony:  1, 2, 3, 4, 5 ... 43  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: