Jakie to wielkie i prawdziwe szczęście, że mamy warstwę przywódczą narodu, która wszystko wyjaśnić biednemu szaraczkowi potrafi! I że wreszcie zechciała powrócić do swojej naturalnej, tradycją uświęconej roli! Z własnej, nieprzymuszonej woli! Ta niedzielna prezentacja wszystko mi wyjaśniła.
My tu na wschodzie, lud prosty, w kufajkach i gumiakach po bagnach i bezdrożach brodzimy, w ziemiankach siedzimy, ale telewizje mamy. I jak to dobrze wiedzieć, że w tych telewizjach są nasi przyjaciele, w jednej, w drugiej, czuwają, by krzywda nam się nie działa i bronią nas od złego. Tylko ta telewizja publiczna przechera jedna, na słuszną stronę przejść nie chce, niechby i ona naszym przyjacielem została! Ale nie, ona rogi pokazywać musi!
Tak czy owak, nareszcie pojąłem mój błąd! Jak mogłem dać się tak złemu opętać?! Bo charyzmę to on i ma, jak to zły, wiadomo, ale jak mogłem nie dostrzegać, że to jawny psychopata! Niby zwierzęta lubi, zwłaszcza futerkowe, ale kto go tam wie, co on z nimi robi? Ojcem nigdy nie był, a destrukcją się tylko para. Że też ja tego wcześniej nie widziałem! O jakiż byłem zaślepiony! Jaki nieroztropny! A teraz łuski mi z oczu opadły. Teraz już wiem! Zbroić się trzeba, bo wojnę domową mamy! Pospolite ruszenie zwołano, szykować się czas! Lud tu ci u nas do walki za ojczyznę skory! Za wolność waszą i naszą! Szable w dłoń! Koniec z tą plagą! Koniec z tą zgrają, watahą! Wyrąbmy drogę jedynemu sprawiedliwemu, który będzie łączył, a nie dzielił, człowiekowi umiaru, wielkiej mądrości i odpowiedzialności! On językiem miłości bombardował nas będzie, a nie językiem podziałów, zapiekłości i złości! Dość już tego sączenia jadu!
Że też tego nie rozumiałem wcześniej! Że też dopiero teraz na oczy przejrzałem! A tylu mówiło już wcześniej, że to niemożliwe, by tak wielu rozsądnych ludzi się myliło! Trzeba mi było wcześniej pójść za ich głosem. Jakie to szczęście, że wreszcie ci ojcowie narodu przemówili z taką otwartością i siłą! Zrozumiałem wreszcie wagę przyjaźni, zwłaszcza w mediach. Zrozumiałem też, że tak naprawdę liczy się nade wszystko ciepła woda w kranie, którą tylko jeden zapewnić nam może. Już nie będę musiał się wstydzić za granicą, że jestem przybyszem z Bantustanu, już nikt nie sprowadzi mego kraju do poziomu Ruandy i Burundi. Polityką zagraniczną zajmą się wreszcie w pełni profesjonalni dyplomaci, a nie dyplomatołki.
My, tu na wschodzie, nie chcemy już dłużej być bydłem, piątym kołem u wozu, mięsem armatnim jednej czy drugiej partii! Już teraz wiemy jak mamy postępować. Ale cóż my maluczcy poczęlibyśmy sami, bez Was ? warstwo przywódcza narodu! Czy wiedzielibyśmy o tym, że to tylko zwolennicy tego wielkiego destruktora buszują po Internecie i w sposób niewybredny, barbarzyński atakują ludzi, którym z ich samej natury więcej wolno?
A kto jeszcze nie pojął wagi tego, co się obecnie w naszym kraju dokonuje, niech się wreszcie w głos ludzi wielkich, ludzi wielu zasług, wsłucha, oni wszak mylić się nie mogą. I niech pamięta o tym, że przyzwoitym być warto, pewnie, jak najbardziej, ale gdy wyjątkowa sytuacja tego wymaga ? przypominać po raz drugi o tym, że wojnę domową mamy, chyba już nie trzeba -przyzwoitość na bok odłożyć można, a wręcz trzeba! Tego teraz ojczyzna od nas żąda!
Jeszcze raz pokornie dziękuję Wam Ojcowie Narodu, że daliście mnie, szaraczkowi i wielu innym maluczkim szansę, byśmy zrozumieli swój błąd. Już teraz będziemy z Wami! I z partią! Będziemy jednością na zawsze! A nasz i wasz ojciec niech prowadzi nas do świetlanej przyszłości, do dróg szerokich, autostrad kraj wszerz i wzdłuż przecinających, Internetu szerokopasmowego w każdej zagrodzie, kraju uczciwych i kompetentnych urzędników, przejrzystych procedur, solidarności prawdziwej, a nie tej cynicznej, do kraju powszechnej miłości i życzliwości, który tylko jedna siła zbudować może!
A już tak na koniec, to chciałbym nieśmiało zagaić, może, by tak za to skromne nasze poparcie mnie i kilku kolegom jakieś skromne posadki się znalazły? Nie! Nie! Nie to, żebym uzależniał nasze poparcie od wzajemności! Co to, to nie! Broń cię Panie Boże! Ale gdyby coś się jednak w tej kwestii dało zrobić, to we wdzięcznej pamięci Was Ojcowie Narodu mieć będziemy.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
18 maja 2010, 21:23
Wybory prezydenta RP 2010
Plany Tuska i Kaczyńskiego zazębiają się?
Bronisław Komorowski ? Jarosław Kaczyński ? Donald Tusk, w takim trójkącie toczy się gra o przyszłość Polski. O co gra Komorowski łatwo się domyśleć. O co Kaczyński również. Najtrudniej jednak zantycypować grę Donalda Tuska. A może nie tyle najtrudniej, co jest to gra najbardziej skomplikowana.
Andrzej Potocki, dziś Stronnictwo Demokratyczne, a niegdyś klubowy kolega Tuska i Komorowskiego w ramach Unii Wolności powiedział, iż ewentualna kohabitacja Tuska z Komorowskim będzie trudniejsza niż z Kaczyńskim. W opinii Potockiego Tusk chce, aby wybory wygrał Kaczyński. W wewnątrzpartyjnych prawyborach premier miał głosować na Radka Sikorskiego. Analiza sytuacji, co najmniej oryginalna, ale czy niemożliwa? Jakie kalkulacje polityczne może prowadzić Donald Tusk?
?Boże chroń mnie od przyjaciół, bo z wrogami sobie poradzę? ? mawiał zawsze prześwietny strateg kardynał Richelieu. Tusk jest sprytny. Zbudował swój polityczny obóz, a precyzyjniej rzecz ujmując otoczenie, które jednak nie pokrywa się do końca z Platformą Obywatelską, ani z jej instancjami statutowymi. W ten sposób nie uzależnia się od PO, a wręcz przeciwnie uzależnia PO od siebie. Tusk nie postawił na jeden dwór, a na kilka dworów (rządowy, parlamentarny, gdański), które rywalizując pomiędzy sobą nawzajem się osłabiają, wzmacniając jednocześnie Donalda Tuska, ustawiającego się ponad tym wszystkim. Otrzymuje informacje ze wszystkich stron, może oddziaływać przez każdy element tej układanki z osobna oraz wszystkie razem wzięte. Innymi słowy ? kontroluje sytuację.
Bronisław Komorowski nie zalicza się do żadnego z dworów Donalda Tuska. Nie grywa z nim w piłkę. Nie ogląda wspólnie transmisji szlagierowych meczów piłkarskim. Jest politykiem niezależnym. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Na pozór wydaje się być człowiekiem przykładającym duże znaczenie do powagi, prestiżu, zachowania odpowiedniego stopnia dostojeństwa, jednak w praktyce to chytry i subtelnie przebiegły lis.
Leszek Miller kilka miesięcy temu: (?) Utrzymanie przez Platformę Obywatelską pozycji lidera sondaży politycznych preferencji będzie zależało od tego czy Brutus ostrzy nóż. Nie jest to cytat dosłowny, ale sens wypowiedzi byłego premiera został zachowany adekwatnie do znaczenia jakie jej nadał, w jednym z wywiadów telewizyjnych.
Dla Donalda Tuska zwycięstwo Bronisława Komorowskiego może okazać się pod pewnymi względami wyjątkowo niewygodne. I Tusk doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Za długo jest w polityce, aby tego nie wiedzieć.
Do tej pory Tusk sam decydował o kierunkach polityki Platformy, a co za tym idzie układu rządowego, który ta partia siłą rzeczy tworzy. Pozycją lidera nie musiał się z nikim dzielić. Władza należała tylko do niego. Ewentualna elekcja Komorowskiego diametralnie zmieni tą sytuację. Komorowski będzie się domagał, co najmniej konsultacji. Prerogatyw prezydenckich nie pozwoli okroić. Nie pozwoli się zamknąć w pałacu, ozdobionym iluminacją świateł żyrandoli. Będzie zabiegał o wpływy w PO, bo przecież jako prezydent musi mieć swoje polityczne zaplecze. Budować obóz do walki o drugą kadencję. Tuskowi nie musi się wcale taki układ podobać.
Niektórzy obserwatorzy twierdzą, iż plan polityczny Tuska, to swoiste 2 x 2 ? dwie kadencje w roli premiera, a następnie od 2015 roku prezydenta. W roku 2015 dojdzie znów do wielkiej politycznej koniunkcji. Wybory prezydenckie nałożą się na parlamentarne. Trudno przypuszczać, aby Platforma Obywatelska, aż tak długo zachowała perspektywę utrzymania władzy, chociaż oczywiście nie jest to wykluczone. W przypadku braku szans na utrzymanie większości w parlamencie Tusk może zapragnąć być prezydentem, a tu doszłoby do konfliktu jego politycznych interesów z planami Komorowskiego.
Abstrahując więc nawet od cech czysto charakterologicznych Komorowski może stać się przysłowiowym Brutusem. Może zmusić go do tego sytuacja. Zwykła gra politycznych interesów.
Ale jest jeszcze drugi bardziej globalny zespół czynników, który powoduje, iż zwycięstwo Komorowskiego może się Tuskowi wybitnie nie opłacić. To zwycięstwo zmniejsza, bowiem szanse Tuska na obronę funkcji premiera w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Do tej pory Platforma dookreślała się politycznie poprzez konflikt z PiS-em. Polaryzacja polityczna pomiędzy obydwiema partiami była szczególnie widoczna, gdy jeden z głównych ośrodków władzy znajdował się w rękach PO, a drugi PiS-u. Kaczyński w Pałacu Namiestnikowskim był i nadal może być świetnym alibi dla niskiej skuteczności rządów Donalda Tuska. Wystarczy tylko w mediach rzucić ?zaklęcie? weta. Komorowski w Pałacu Namiestnikowskim spowoduje, że argument ten wygaśnie, a Tusk utraci przekonujące usprawiedliwienie. Platforma tymczasem zmonopolizuje cały polityczny układ, co wytworzy niekorzystną dla niej sytuację, w której właściwie wszyscy gracze na politycznej scenie (włącznie z PSL-em) zmuszeni będą grać przeciwko niej. Układ odniesień ulegnie wówczas radykalnej zmianie, a opozycja zyska więcej atutów.
Przeciwko koncepcji, iż Tusk uprawia destrukcję wobec Bronisława Komorowskiego mógłby przemawiać fakt, że ewentualne konsekwencje porażki kandydata PO w wyborach prezydenckich spadłyby również na Donalda Tuska. Na pewno część analityków dostrzega takie zagrożenie. Tu jednak Tusk postarał się o zamortyzowanie w odniesieniu do siebie skutków ewentualnej klęski. Po to zorganizowano prawybory w PO. W razie porażki Komorowskiego będzie mógł przecież powiedzieć, że członkowie tak zdecydowali, scedować odpowiedzialność na partyjne doły.
W polityce zawsze się kiedyś przegrywa. Pytanie tylko kiedy się opłaci przegrać? Kiedy się opłaci przegrać Platformie?! Czasami w polityce jest tak jak na wojnie. Trzeba oddać pewne przyczółki, aby zdobyć, bądź utrzymać inne? te ze strategicznego punktu widzenia ważniejsze; te na których bardziej zależy. Cel Donalda Tuska na dzień dzisiejszy to utrzymanie kontroli nad PO oraz przedłużenie rządów tego ugrupowania w Polsce o kolejną kadencję.
Zarówno Tusk, Komorowski, jak i Kaczyński kalkulują. Każdy z nich ma swój polityczny plan. Jednak osobliwość sytuacji polega na tym, iż są momenty, w których plany Tuska i Kaczyńskiego mimo usytuowania tych liderów po przeciwstawnych stronach politycznej ?barykady? się pokrywają. Plan zaś Komorowskiego nie pokrywa się z planem żadnego z nich.
Tusk liczy, iż Kaczyński jako prezydent będzie dla niego wygodniejszym przeciwnikiem. Dowcip polega jednak na tym, iż Kaczyński ma takie same nadzieje. Kalkuluje, iż gdy zostanie prezydentem, to zbuduje swój własny silny obóz i skutecznie ograniczy wpływy Tuska, a gdy nie zostanie prezydentem, to stworzy sobie znakomite pozycje wyjściowe do wygrania wyborów parlamentarnych w 2011 roku i odzyskania (tego o czym zawsze marzył), a więc władzy wykonawczej.
Od pięciu lat bieg spraw w Polsce toczy się w taki sposób, że niezależnie od sytuacji politycznej jej beneficjentem jest POPiS, przy oczywiście relatywnym udziale każdej z tych partii. Wiele strategii realizuje przypadkowo sam los. Są jednak i takie przypadki, w których ma się wrażenie, iż pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim istnieje jakieś niewypowiedziane, domyślne porozumienie. Romano Manka-Wlodarczyk
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
KONSTYTUCJA WEDŁUG KOMOROWSKIEGO
Bronisław Komorowski nie widzi ryzyka przełożenia wyborów w wypadku ogłoszenia klęski żywiołowej.
Komorowski stwierdził, że ewentualny stan wyjątkowy, w związku z sytuacją powodziową w Polsce mógłby zostać wprowadzony jedynie lokalnie. Stwierdzenia pełniącego obowiązki prezydenta są jednak sprzeczne z konstytucją - podaje portal TVN24.pl. Ustawa zasadnicza przesądza, że nawet w takim wypadku wybory muszą zostać przełożone.
Kandydat PO na prezydenta podczas na konferencji prasowej w Częstochowie uspokajał, że stan wyjątkowy mógłby być wprowadzony jedynie lokalnie, nie zaś w całym kraju. Marszałek był pytany o możliwość przełożenia wyborów prezydenckich w związku z ewentualnością wprowadzenia stanu wyjątkowego z powodu powodzi.
Tymczasem konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek, nie ma żadnych wątpliwości, że wybory nie będą mogły się odbyć 20 czerwca, jeśli teraz zostanie ogłoszony stan wyjątkowy. Konstytucja nie pozostawia w tym miejscu wątpliwości i nieistotne jest to, że stan klęski żywiołowej zostanie ogłoszony na małym obszarze.
18 maja 2010, 21:25
Wybory prezydenta RP 2010
Z kolei Krzysztof Materna podkreśla, że odkąd Donald Tusk zrezygnował z kandydowania na prezydenta Polski "nie miał żadnych wątpliwości, że będzie głosował na Bronisława Komorowskiego". - Dlaczego? Po pierwsze, dlatego że mam do niego zaufanie. Po drugie, dlatego że odczytuję go jako męża stanu. Po trzecie: jest to polityk, w którym chęć sprawowania misji urzędu państwowego, znacznie przewyższa jego własne ego, co nie często zdarza się w polityce ? mówi Krzysztof Materna.
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
19 maja 2010, 06:04
Wybory prezydenta RP 2010
Dawno już nie odwiedzałem forum, a teraz czytam i nie mogę wyjść ze zdumienia ile tam powagi, szacunku dla drugiej strony, umiaru i poszanowania dla przeciwników politycznych. Jednym słowem dialog w duchu przemiany moralnej po przeżytym wstrząsie wywołanym katastrofą. Powodzenia w rozwijaniu ducha demokracji i współpracy.
19 maja 2010, 08:55
Wybory prezydenta RP 2010
Bartoszewski: Jeden z kandydatów na prezydenta jest niebezpieczny dla Polski
- Jeden z kandydatów na prezydenta jest niebezpieczny dla Polski - mówi reporterowi rynszTOK FM profesor Władysław Bartoszewski. Były minister spraw zagranicznych, który podczas prezentacji honorowego komitetu poparcia marszałka Komorowskiego, mówił, że prezydentem nie może być człowiek, który "ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych, a nie ma doświadczeń ojcowskich" teraz idzie o wiele dalej. Chociaż nie mówi tego wprost wiadomo, że ma na myśli Jarosława Kaczyńskiego.
- Jeden z kandydatów na prezydenta, co wykazała praktyka, jest niebezpieczny dla Polski. Znaczenie i ranga Polski jest w tej chwili taka jaka jest, dlatego, że on nie ma wpływu na politykę. Jeżeli będzie go miał, będziemy na dobrej drodze do Grecji - mówi prof. Bartoszewski. Nie uważa, by słowa o zwierzętach futerkowych mogły kogoś obrazić. - A to jest coś złego? Ja na przykład lubię psy. Jak ktoś nazwie mnie "psiarzem" to nie obrażę się. Jednak jest różnica doświadczenia między bardzo miłą i pozytywną cechą, czyli hodowlą zwierząt, a hodowlą ludzi - dodaje.
Profesor dodaje, że każda z osób tragicznie zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem zasługuje na równy kult i nie powinno wykorzystywać się tej tragedii w kampanii wyborczej. - Ja zbyt cenię majestat śmierci. Granie nieboszczykami, granie trupami jest haniebne, obrzydliwe. Wara tym, którzy grają śmiercią. To jest zboczenie równe nekrofilii - dodał zdenerwowany.
Na pytanie, jakie przykłady "gry śmiercią" mógłby podać, Bartoszewski odpowiedział, by "sięgnąć do archiwum i obejrzeć programy TVP1, które ogląda cała Polska".
Hmm... Jeden kandydat hoduje zwierzęta futerkowe - to źle, a drugi do nich strzela - to dobrze?
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
19 maja 2010, 15:02
słowa zionące miłością
cykada1
Dawno już nie odwiedzałem forum, a teraz czytam i nie mogę wyjść ze zdumienia ile tam powagi, szacunku dla drugiej strony, umiaru i poszanowania dla przeciwników politycznych. Jednym słowem dialog w duchu przemiany moralnej po przeżytym wstrząsie wywołanym katastrofą. Powodzenia w rozwijaniu ducha demokracji i współpracy.
Masz rację, cykada1. Rzekłbym: świętą rację! Czasami aż mnie ręka świerzbi, aby skasować te zionące miłością słowa płynące z ust przedstawicieli Partii Polityki Miłości. Vide (chociażby) post wyżej.
Ale tak sobie myślę: przecież to nie ten co opisuje mówcę powinien się wstydzić, tylko mówca. A jeśli mówca się nie wstydzi? Tym gorzej dla niego.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
19 maja 2010, 16:03
Wybory prezydenta RP 2010
Bój to jest ich..., czyli walka ?Polityki?
Po ?Tusku, musisz? przyszedł czas na ?Bronku, do broni!?.
?Niezależni? dziennikarze z postkomunistycznej ?Polityki? zdecydowali się ruszyć na wojnę z ?kaczyzmem?, ?patriotyzmem? i ?tradycyjną, ultrakonserwatywną Polską?. I stąd okładka tygodnika, w której ?kandydat dialogu i pokoju społecznego? występuje w spodniach i szelkach moro, jakby ucharakteryzowany na współczesnego Rambo (tylko wąsy stanowią problem).
A w środku ?Polityki? jest przynajmniej równie dobrze. Etatowi ?publicyści III RP? (jak sami siebie określają, choć bardziej pasowałoby do nich określenie ?cyngle PO?) Mariusz Janicki i prof. Wiesław Władyka przekonują, dlaczego poważny człowiek powinien glosować na pozbawionego charyzmy, bezbarwnego nudziarza, który kompromituje się każdą publiczną wypowiedzią. ?A może jest tak ? zastanawiają się publicyści ? że osobowość Komorowskiego pasuje do III RP, a osobowość Kaczyńskiego do IV RP? Że IV RP potrzebuje charyzmatycznego ideologa, nawiedzonego przewodnika i zagrzewającego do walki wodza, a III ? spokojnego, sprawnego urzędnika, który będzie respektował procedury, starał się nie dzielić obywateli, będzie czytał uważnie konstytucję i nie będzie w niej grzebał?...
Niestety obaj panowie nie wyjaśnili, skąd u nich przekonanie, że marszałek Komorowski będzie respektował procedury (gdyby tak było, to poczekałby z przejęciem władzy prezydenckiej do momentu zidentyfikowania ciała Lecha Kaczyńskiego), będzie się starał nie dzielić obywateli (hmm, a co na to mieszkańcy Krakowa i Poznania, których najdelikatniej rzecz ujmując potraktował Komorowski średnio), i będzie czytał uważnie konstytucję (jak na razie marszałek popisał się umiejętnością korzystania z Wikipedii, a nie konstytucji... Ale w sumie od wyznawców Komorowskiego trudno oczekiwać argumentów, oni tak bardzo go kochają, że są mu w stanie wybaczyć nawet zabijanie zwierzątek (z wyjątkiem Ewy Siedleckiej z ?michnikowego szmatławca?).
Dalej jest równie zabawnie. Cezary Łazarkiewicz lustruje dziennikarzy ?Wiadomości?, i informuje, że jeden z nich Marek Pyza pracował w katolickiej Telewizji Puls, a drugi Marcin Wikło w katolickim Radiu Plus. Gdyby jednak autor poszperał głębiej, to okazałoby się, że Marek Pyza (pozdrowienia dla niego) pracował także w rynszTOK FM (wycięto go za poglądy). A gdyby chciano szukać dalej to mogłoby się okazać, że i szefowa rynszTOK FM (również pozdrawiam) ma epizod w poznańskim oddziale Radia Plus. Czy to oznacza, że i ją trzeba sczyścić, bo nie jest jasne czy jest wystarczająco lojalna? Czy też odpowiednie poglądy uwalniają ją od kary za zbrodnię pracy w katolickich mediach?
A na deser mamy wywiad (Wawrzyńca Smoczyńskiego, który zwierza się rozmówcy z tego, że ?zaskoczył go powrót Polski tradycyjnej, ultrakonserwatywnej) z Andrzejem Wajdą, który oznajmia, że Polska jest głęboko podzielona na ?tych, którzy chcą używać swojego pojęcia patriotyzmu (?) i ludzi rozsądku, którzy domagają się faktów?. Z kontekstu wypowiedzi można się domyślać, że Wajda ma na myśli siebie, ale kolejne zdania pokazują, że z faktami reżyser nie ma wiele wspólnego. Po raz kolejny atakuje on bowiem biskupa przemyskiego, który miał powiedzieć, że lepiej byłoby, żeby spadł samolot z premierem (w którym leciał także Wajda) niż ten z prezydentem. Problem polega tylko na tym, że takiego kazania biskupa przemyskiego nie było, a gdyby reżyser zamiast kultywować swoje emocje zaczął czytać (choćby Frondę.pl), to mógłby się o tym dowiedzieć. Ale nie można za dużo wymagać od autorytetów...
Tomasz P. Terlikowski
Ostatnio edytowano 19 maja 2010, 18:33 przez Nadir, łącznie edytowano 3 razy
Dwa posty usunąłem, bo w 1 poście zamieściłeś 3 kolejne posty i połączyły się w jeden. ZWRACAJ UWAGĘ NA TO CO I JAK ZAMIESZCZASZ. Pisze kolejny raz w uwagach, bo PW nie zostało odebrane. .
19 maja 2010, 17:34
Wybory prezydenta RP 2010
bez komentarza...
Dziennikarze TVP nie chcą być tubą prawicy ani lewicy
My, twórcy telewizji publicznej, protestujemy przeciwko przekształcaniu TVP w tubę propagandową partii politycznych i zawłaszczaniu jej przez agencje PR sztabów wyborczych kandydatów na Prezydenta z PiS i SLD. Ostatnie decyzje podejmowane przez Zarząd TVP pokazują jasno, że telewizja publiczna służy już tylko jednemu celowi - kampanii wyborczej i interesom partyjnym, a białe rękawiczki zostały zrzucone. My, dziennikarze, realizatorzy, operatorzy, technicy, żądamy telewizji, w której zachowane są standardy profesjonalizmu i obiektywnego dziennikarstwa. Stanowczo odcinamy się od działań obecnego zarządu TVP. Żądamy telewizji niezależnego dziennikarstwa, a nie politycznych uległości i politycznej służalczości. My, obrońcy telewizji publicznej, pytamy kandydatów na stanowisko Prezydenta, czy do rozmowy z nami, waszymi wyborcami, potrzebujecie propagandowej tuby publicznej (podobno) telewizji. Czy nie umiecie przekazać nam swojego programu, tak, aby nas przekonać, zamiast nami manipulować za pośrednictwem swoich propagandystów? Czy naprawdę uważacie, że jesteśmy ciemną masą , która niczego nie widzi i nic nie rozumie? My, twórcy, żądamy społeczeństwa obywatelskiego, którego elementem będzie niezależna telewizja publiczna zbudowana w oparciu o standardy niezależnego dziennikarstwa. My, twórcy, protestujemy przeciwko tak zwanym działaniom restrukturyzacyjnym obecnego zarządu TVP. Jednym z celów tej działalności jest pozbycie się z firmy wieloletnich, profesjonalnych, niezależnych dziennikarzy. Tylko w Agencji Produkcji Telewizyjnej przewidziano do zwolnienia 100 ze 112 dziennikarzy. Według zarządu należy ich zwolnić, bo nie są swoi, bo nie realizują polityki informacyjnej narzucanej potrzebą chwili. My, twórcy, dziennikarze, realizatorzy, operatorzy, technicy protestujemy przeciwko wyprowadzaniu produkcji i usług do firm zewnętrznych i niszczeniu tym sposobem resztek potencjału twórczego TVP. Widzimy jasno, że jedynym celem obecnego zarządu jest dokończenie procesu destrukcji TVP, który zaczął się w 2000 roku, a szczególnego tempa nabrał w ostatnich latach. My, twórcy, wiemy, że taką telewizją, telewizją bez nas, łatwo jest zarządzać w celu manipulacji informacją. Swoi dziennikarze zrobią wszystko, co polecone, a swoje firmy wykonają każdą produkcję bez zbędnych pytań. My, twórcy, apelujemy do polityków, ich namiestników oraz komisarzy politycznych w TVP - zostawcie nas już w spokoju. Polacy mają prawo do telewizji rzetelnej, obiektywnej, zachowującej standardy profesjonalne, dziennikarskie i edukacyjne. Z wami jej nigdy nie zrobimy."
Wszyscy są zgodni co do jednego - kampania Platformy i Bronisława Komorowskiego jest fatalna. I mówią to nie tylko zwolennicy PiS, ale także sympatycy PO. Dlaczego? Jest kilka przyczyn - słabość samego kandydata, dywersja ze strony adherentów Radka Sikorskiego, dystans do Komorowskiego samego Donalda Tuska, substytutywność marszałka, poczucie, że jest on jedynie kandydatem zastępczym, przypadkowym. Nie pomagają też Komorowskiemu filipiki jego zaplecza politycznego oraz jego wpadki - ostatnie z pomyłką w terminologii stanów wyjątkowych i ich ewentualnego wpływu na datę wyborów prezydenckich (nota bene - czy ktoś ze sztabu wyborczego marszałka nie mógł zajrzeć do Wikipedii?
Ale to, co czyni jego kampanię szczególnie słabą to jej anachronizm. Sztabowcy PO postępują dokładnie tak, jak generałowie we wszystkich sztabach generalnych - przygotowują się na poprzednia wojnę! Oni prowadzą w istocie wciąż kampanię 2007 roku - te same okrzyki, hasła, zaklęcia. Nihil novi. Dzisiaj straszą Polaków rządami Kaczyńskiego, mówią o lęku przed jego powrotem do władzy, nawołują do narodowego powstania przeciwko autorytarystom i zamordystom. Ale przecież przez te kilka lat coś się jednak stało.
Wszystkie procesy wytoczone Kaczyńskiemu czy Ziobrze zakończyły się umorzeniami, nikogo nie skazano, nie znaleziono dowodu na to, że Polska w latach 2005 - 2007 była państwem Securitate i Stasi, jak raczył uważać Paweł Graś.
Te argumenty, oprócz tego, że okazały się fałszywe, także się już przejadły, po prostu zaczynają nużyć i trochę śmieszyć. Emocjonować się nimi mogą jedynie Andrzej Wajda czy Kuba Wojewódzki - dla nich strach ma wciąż wielkie oczy i zaraz ich pochłonie. Zwyczajni ludzie już nie dają się nabierać ponownie na te same grepsy i chwyty.
A Platformersi wciąż swoje - powołają komitet honorowy, napuszczą na Kaczyńskiego marszałka Niesiołowskiego, alarmują, że jak prezes PiS zostanie prezydentem, to będziemy mieli załamanie gospodarcze na miarę Grecji....To żałośnie słaba strategia, jak na nowe czasy. Oni wciąż są w kampanii 2007 roku, niczego się nie nauczyli, niczego nie zrozumieli. Są jak bohater "Casablanki", który prosi pianistę, by zagrał jeszcze raz tę samą melodię, bo przywołuje kojące ewokacje. Ale to już nie to samo. To już tylko ułuda tamtych pięknych czasów. To se ne vrati.
Komitet honorowy, czyli taka piękna katastrofa
Zaczęło się od wpadki samego kandydata ? dziękując premierowi za szalik, obraził poznaniaków i krakusów, oskarżając ich o skąpstwo. W swoim charakterystycznym stylu żartowania zdołał w ciągu paru sekund odebrać sobie setki tysięcy głosów. Sztab Komorowskiego drży chyba na samą myśl o kolejnych występach swojego kandydata ? co się pojawi, to zalicza kolejną wtopę. Trzeba było widzieć minę Donalda Tuska ? przerażenie połączone ze wściekłością.
Ale potem było jeszcze gorzej ? kolejni ?honorowi? dobijali premiera i marszałka swoimi wystąpieniami. Zaczął Władysław Bartoszewski ? pisałem o tym wczoraj, więc dzisiaj przypomnę tylko, że zaatakował Jarosława Kaczyńskiego za brak dzieci, a jego dojście do władzy uznał za równoznaczne z zejściem Polski do roli Ruandy.
Wtórował mu Andrzej Wajda ? powiedział to wprost: te wybory do wojna domowa i trzeba ją wygrać. Ta pokojowa poetyka towarzyszyła także Markowi Majewskiemu ? powiedział on, że ci z charyzmą to psychopaci. A w ?setkach? po uroczystości Kora Jackowska uznała obecne wybory za walkę między dobrem i złem. No to mamy jasny obraz ? po drugiej stronie, po stronie PiS, mamy do czynienia z morderczymi psychopatami, reprezentującymi zło wcielone, którzy w przypadku wygranej urządzą nam tu rzeź w stylu Ruandy. A wszystko to przy okazji prezentacji hasła wyborczego: ?Zgoda buduje?. To prawda ? ale komitet honorowy rujnuje. Dawno już nie widziałem takiej pięknej katastrofy.
Jeszcze kilka żartów Komorowskiego, jeszcze parę wpadek z otwieraniem serwera lub ściągami z Wikipedii, jeszcze kilka wypowiedzi jego fanów i piosenek w stylu Wojewódzkiego i prezydentem będzie Jarosław Kaczyński.
Marek Migalski
Komitet Wyborczy. Same tuzy! WYKSZTAŁCIUCHY Młodzież Popiera Platformę
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Wszyscy są zgodni co do jednego - kampania Platformy i Bronisława Komorowskiego jest fatalna. I mówią to nie tylko zwolennicy PiS, ale także sympatycy PO.
To że kampania Komorowskiego jest fatalna i Bronek oraz jego sztab wyborczy zaliczają kolejne wpadki, to widać gołym okiem ("oczywista oczywistość" jak mawiał klasyk ) i nie musi mi tego Pan Migalski palcem pokazywać. Natomiast tego, że sami pracownicy TVP mają już dość nachalnej propagandy uprawianej na antenie ich telewizji i napisali w tej sprawie odpowiedni apel, nie wiedziałem i dlatego umieściłem powyższy cytat. Uznałem, że w kontekście bezstronności i obiektywizmu, jakimi rzekomo cechuje się TVP, powyższy fakt jest interesujący.
20 maja 2010, 08:16
Wybory prezydenta RP 2010
Hehehe, agitacja pełną gębą! Znowu "jedynie słuszny kandydat". Męczące, zaiste, męczące to w tym kraju. Nie będę głosować na Kaczyńskiego, bo jego wszelkiej maści fobie, działają mi na nerwy. Bo wszędobylski kościół, vel czarne pijawki, którymi powinno się zatykać przeciekające wały przeciwpowodziowe, sprawia, że odechciewa sie mieszkać w tym kraju. Wymarzony kandydat to ateista, bezpartyjny, bogaty z domu i z otwartą głową. Szkoda, że nie chciał w tych wyborach brac udziału....
____________________________________ "Miej wyjebane, a będzie Ci dane"
20 maja 2010, 14:05
Wybory prezydenta RP 2010
Wymarzony kandydat to ateista, bezpartyjny, bogaty z domu i z otwartą głową. Szkoda, że nie chciał w tych wyborach brac udziału....
Ale przecież on już był! Kwaśniewski prezydentował przez 10 lat!
20 maja 2010, 14:54
Wybory prezydenta RP 2010
Nie nie malwinka nie chodzi o TW "Alek" tylko o TW "Carex". Jak widać wiele ich łączy, a przede wszystkim sypanie ubecji. Zresztą przeszłość TW otwiera wiele możliwości kariery np. zostanie ministrem w rządzie Partii Miłości, redaktorem GW, arcybiskupem.
20 maja 2010, 15:02
Wybory prezydenta RP 2010
No tak, bogaty dom, a że przy okazji ubecki...,taki drobiażdżek
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników