BOR ochraniało imprezę urodzinową pani wicepremier. Elżbieta Bieńkowska kilka dni temu obchodziła 50. urodziny. Jak informuje "Fakt", funkcjonariusze mieli pilnować, by fotoreporterzy nie robili zdjęć gościom ani jubilatce.
Gazeta informuje, że ochroniarze przez cały czas trwania imprezy pilnowali gości pani wicepremier siedząc w samochodzie zaparkowanym tuż przed restauracją. Gdy zabawa się skończyła - eskortowali Elżbietę Bieńkowską z lokalu do samochodu
O sprawę "Fakt" zapytał rzecznika Biura Ochrony Rządu, który wyjaśnił, że podlegli mu funkcjonariusze są od tego, by czuwać nad bezpieczeństwem pani premier.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
07 lut 2014, 23:05
Re: Tanie państwo c.d.
1/ Rozrzutność lokalnej władzy. Dzieci nie dojadają, a posłowie przejedli 26 tys. złotych
Radni z Klubu Łódź 2020 pytają, dlaczego władze Łodzi wydały 26 tysięcy złotych na kolację w restauracji sejmowej w Warszawie. – Za taką kwotę można by ufundować 5 tysięcy obiadów dla dzieci w szkołach – mówią
Łódzki magistrat lubi się bawić. Władze miasta z okazji inauguracji Roku Tuwima zorganizowały huczną kolację dla posłów i senatorów, i to nie w Łodzi, tylko w warszawskiej restauracji sejmowej. Wydały na to 26,5 tysiąca złotych
Jak pisze „Dziennik Łódzki”, to więcej niż cała suma, jaką magistrat wydał w 2013 roku na obsługę wszystkich zagranicznych gości. Jak podliczyli radni Klubu Łódź 2020, za 26 tysięcy złotych miasto mogłoby ufundować nawet 5 tysięcy obiadów dla dzieci w szkołach, na które budżet przewiduje od 4,5 do 6 złotych na głowę.
Radny Magin wraz z radną Wiesławą Zewald wystąpili z wnioskiem o wykaz umów cywilnoprawnych, jakie zawiera Urząd Miasta Łodzi. Jak się okazało, dowiedzieli się w ten sposób, że oprócz 26,5 tysiąca złotych wydanych na usługę restauracyjną w Warszawie, miasto miało też wydać więcej pieniędzy na umowy o dzieło i umowy-zlecenia niż Warszawa w analogicznym okresie.
Radni chcą się teraz spotkać z prezydent Łodzi Hanną Zdanowską i wyjaśnić sprawę. Na razie rzecznik pani prezydent argumentuje, że na taką kolację jego szefowa pozwoliła sobie tylko raz w ciągu czteroletniej kadencji. Co do ogromnej kwoty wydanej w ramach umów o dzieło i na zlecenie, rzecznik powiedział, że „być może tak jest”.
2/ Jacek Cichocki służbową limuzyną wozi dzieci do szkoły
Szef Kancelarii Premiera Jacek Cichocki (43 l.) najwyraźniej nie pozbył się starych nawyków i nadal wozi dzieci do szkoły służbowym samochodem. Problem w tym, że ponad rok temu premier Donald Tusk (57 l.), wypowiadając się w jego sprawie, obiecał, że Cichocki nie będzie już korzystał z rządowych aut w taki sposób...
Godzina 7.45. Pod warszawski dom szefa KPRM podjeżdża służbowa skoda superb z kierowcą. Po chwili z furtki wychodzi minister Cichocki wraz z dzieckiem. Oboje wsiadają do auta i jadą do szkoły. Minister odprowadza swoją pociechę do wejścia, znajduje jeszcze chwilę na pogawędkę z innymi rodzicami i wraca do samochodu. Nie jedzie jednak do pracy, ale na chwilę zagląda jeszcze do domu. Do pracy rusza przed godz. 9.
Podobna sytuacja miała miejsce ponad rok temu. Przypomnijmy, to "Super Express" opisał, jak Cichocki, będąc ministrem spraw wewnętrznych, woził do szkoły służbowym mercedesem viano dzieci nie tylko swoje, ale i sąsiadów. Za szoferów robili wtedy oficerowie BOR. Teraz jest nim kierowca z KPRM. Pytany wtedy o zachowanie swojego ministra, premier Tusk, mówił że "zbrodnia Jacka Cichockiego jest mało poruszająca". I zapewnił, że urzędnik w taki sposób już nie korzysta ze służbowych aut. Ciekawe, co teraz powie szef rządu...
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
06 cze 2014, 20:35
Re: Tanie państwo c.d.
Kolejny wzrost wydatków na podróże posłów - już 10 mln zł.
Jak wylicza RMF24, w 2013 r. budżet Kancelarii Sejmu wydał blisko 10 mln zł na... przejazdy i przeloty polskich posłów. To niemal 2 mln więcej, niż w 2012 r. Parlamentarzyści korzystają na terenie kraju z bezpłatnych przelotów i przejazdów środkami komunikacji zbiorowej. Oczywiście, to nie prywatne firmy przyjmują na siebie koszt podróży, a budżet: Kancelarii Sejmu i Kancelarii Senatu.
RMF24 przypomina, że w 2011 roku na wyjazdy polityków przeznaczono ponad 7,9 mln zł, rok później - w 2012 poselskie przeloty i przejazdy - na terenie kraju - kosztowały już 9,2 mln zł.
Rok 2013 przyniósł kolejne wzrosty wydatków - 9,8 mln (9 822 634 złote dokładnie), z czego ponad 7,35 mln pochłonęły same przeloty. Przejazdy koleją kosztowały podatników w 2013 r. 2,27 mln zł. Koszt przejazdów autobusowych to "zaledwie" 170 tys., więcej o 6 tys. niż w roku 2012.
W przeliczeniu na jednego posła koszty przewozów już w ubiegłym roku przekroczyły 20 tysięcy złotych rocznie.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 30 cze 2014, 20:19 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
30 cze 2014, 20:18
Re: Tanie państwo c.d.
Minister wozi się limuzyną, a potem chowa się w krzakach
Kolacje w modnych restauracjach za służbowe pieniądze wzburzyły wszystkich, którzy słuchali nagrań z podsłuchów ministrów. A oni nie tylko jedzą za nasze, ale i wożą się za nasze. Były minister środowiska Marcin Korolec (46 l.) jest tego doskonałym przykładem. Jako wiceministrowi nadal przysługuje mu służbowa limuzyna. Problem w tym, że wozi nią dzieci do prywatnej szkoły, a potem kierowca wiezie go nie do pracy, lecz na... partyjkę tenisa. Resort zapewnia, że minister ponosi koszty takich przejazdów, ale unika odpowiedzi na pytanie, jak wysokie są te opłaty.
Przywileje są po to, aby z nich korzystać – z takiego założenia musi wychodzić wiceminister środowiska Marcin Korolec. Ostatnio został przyłapany, jak w krótkich spodenkach i bluzie wsiadał z dziećmi do służbowego samochodu i ruszał w stronę warszawskich Bielan. Dlaczego wiceminister tak na sportowo? Bo po odstawieniu dzieci do prywatnej szkoły kazał się zawieźć na... partyjkę tenisa.
Marcin Korolec uprawia ten elitarny sport na terenie Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Kiedy minister w końcu zorientował się, że jest obserwowany przez fotografa, natychmiast przebrał się w garnitur i... schował w krzakach. Tam chciał się ukryć przed wścibskimi spojrzeniami i poczekać na szofera. Nie udało się.
Dlaczego Korolec używa służbowej limuzyny jak prywatnej? – Użytkowanie takie jest regulowane umową, którą wiceminister Korolec posiada – odpowiedziało wymijająco ministerstwo.
Od kiedy umowa obowiązuje, ile Marcin Korolec płaci i jak wiele kilometrów przejeżdża? Na te pytania odpowiedzi nie uzyskaliśmy mimo wielokrotnych prób...
1/ Kopacz wydała w restauracjach 40 tys. zł. Pieniądze pochodziły z Kancelarii Sejmu
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz także często bywała w restauracjach Sowa i Przyjaciele i Amber Room - donosi "Super Express". Miała gościć na uroczystych przyjęciach opłacanych ze środków Kancelarii Sejmu. Wydano na nie łącznie 40 tys. złotych.
Z ustaleń "Super Expressu" wynika, że w obu lokalach pojawiało się kierownictwo Sejmu z marszałek Kopacz na czele.
"Wizyt było w sumie osiem, wszystkie miały charakter oficjalny i płaciła za nie Kancelaria Sejmu. Najwięcej, bo aż 21,3 tys. zł, kosztowała 'usługa gastronomiczna dla delegacji parlamentarnych uczestniczących w obchodach 25. rocznicy wyborów wraz z wynajmem sali'. Impreza odbyła się 4 czerwca tego roku w Amber Room" - można przeczytać w dzisiejszym wydaniu tabloidu.
Na stołach znaleźć można było wówczas m.in. tatar z tuńczyka, polędwicę z jelenia i suflet z białej czekolady.
Wszystkie wydatki Kancelarii Sejmu na wizyty w obu lokalach kosztowały 39,348 zł.
2/ Poniedziałek pani minister. Jaśniepani Bieńkowska przychodzi do pracy o...
Pani wicepremier to ma dobrze! Zwykły Polak stoi w korkach, do pracy pędzi z reguły na godz. 8. i spóźnić się nie może. Ale nie ona. Elżbieta Bieńkowska (50 l.) do pracy stawia się dopiero przed godz. 11! Mamy na to dowód – nasze zdjęcia zrobione w poniedziałek na warszawskim lotnisku. No właśnie – pani premier od dróg korków nie musi się obawiać, bo z Katowic do pracy lata… samolotem!
Jak zarabiać, to pięciocyfrową kwotę, a jak pracować, to nie wcześniej niż od 11. Z takiego założenia wychodzi chyba minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska, która zaczyna tydzień pracy tuż przed południem.
I nie można tego usprawiedliwić korkami czy remontami dróg, bo Bieńkowska do Warszawy przylatuje z domu samolotem. Ostatnio wylądowała w stolicy o 10.20. Zanim jednak wyszła z lotniska, a rządowa limuzyna dowiozła ją do resortu – minęło dobre kilkadziesiąt minut. Za biurkiem zasiadła ok. 11. Tylko pozazdrościć takich poniedziałków.
Ponad 20 mln zł na usługi firm zewnętrznych. Oto wydatki kancelarii premiera
20 068 071 złotych i dwa grosze - tyle w ubiegłym roku wydali urzędnicy kancelarii premiera na różne usługi i produkty firm zewnętrznych. Reporter RMF FM Grzegorz Kwolek dotarł do spisu wszystkich umów podpisanych przez kancelarię.
Największe kwoty to rozliczenia wewnętrzne. Ponad 10 milionów złotych kancelaria premiera zapłaciła Centrum Usług Wspólnych, które obsługuje całą administrację rządową, za administrowanie budynkami i przejazdy samochodami służbowymi.
Na bilety kolejowe urzędnicy wydali 40 tysięcy złotych, reszta to rozliczenie samochodów służbowych.
Ponad 300 tysięcy złotych kosztowały różne usługi informatyczne. To między innymi pieniądze za tworzenie kolejnych stron WWW, monitoring internetu i szkolenie z mediów społecznościowych.
Ponad 120 tysięcy złotych poszło na telefony komórkowe. Połowa tej kwoty to mobilny dostęp do internetu, reszta - wysyłanie SMS-ów przez kancelarię.
Blisko 100 tysięcy - zakup i renowacja mebli. W tym 16 tysięcy na nowe meble gabinetowe i prawie 14 tysięcy na 15 foteli.
Kolejny spory wydatek - 66 tysięcy złotych. Tyle kosztowała obsługa fotograficzna różnych wydarzeń z udziałem premiera.
I jeszcze gadżet każdego urzędnika - stemple, pieczątki i datowniki - za równe 20 tysięcy złotych.
Wśród wydatków jest też szereg umów na niewielkie kwoty, ale i na dość nietypowe wydatki. To na przykład konserwacja zegarów. Aż 7 tysięcy 920 złotych - tyle wydała kancelaria na usługi zegarmistrza.
Blisko 50 tysięcy złotych kosztowały lektoraty dla urzędników - z hiszpańskiego, angielskiego i francuskiego.
I szereg drobnych umów na urzędnicze kursy i szkolenia. Zarządzenie czasem - 27 tysięcy złotych. Szkolenie motywacyjne - prawie 6 tysięcy złotych. Różnice kulturowe w protokole dyplomatycznym - prawie 27 tysięcy złotych. Praca w grupie - 7 tysięcy. Język równościowy - 2,5 tysiąca. I na koniec - kreatywność - blisko 38 tysięcy złotych!
Kontrowersyjna reklama Polski kosztowała podatników 1,5 mln zł. MSZ nie zadbał jednak o to, by reklamówka naszego kraju trafiła do zagranicznych telewizji! Spot zobaczyć można tylko w internecie lub w ambasadzie
Spot – skądinąd bardzo atrakcyjny, choć kontrowersyjny przez brak krzyża na Giewoncie i na sztandarze – kosztował MSZ 1,5 mln zł. Mimo wydania na niego tak wielkich pieniędzy, reklamówka nie trafiła do zagranicznych telewizji i nie wiadomo, kiedy trafi. Resort Grzegorza Schetyny twierdzi bowiem, że nie stać go już w tym roku na to, by puszczać reklamówkę Polski w zagranicznych telewizjach.
Filmik zobaczyć można tylko w sieci, ewentualnie w polskiej ambasadzie! Resort nie zadbał bowiem o to, by zarezerwować pieniądze na jego emisję w zagranicznych telewizjach. Pieniądze, jeżeli się znajdą, to dopiero w przyszłorocznym budżecie. To absurdalne, zważywszy na to, że MSZ wydał półtora miliona złotych na przygotowaniu filmu reklamowego, który trwa półtorej minuty.
Wygląda na to, że MSZ wydał majątek na spot, po czym dopiero zaczął zastanawiać się nad tym, jak i gdzie go wykorzystać do promocji naszego kraju. 1,5 mln zł to trochę za dużo jak na film, który ma być emitowany tylko w internecie.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników