Od jutra rusza kampania wyborcza POra zwierać szyki
30 paź 2013, 20:16
Re: Kto głosował na PO
Platforma traktuje Polskę jak swój prywatny folwark. Po wybraniu na szefa NIK posła Platformy Krzysztofa Kwiatkowskiego, do przejęcia przez tę partię, zostało tylko stanowisko Prymasa...
1. Na początku chciałbym zrobić zastrzeżenie, że konflikty i wojny podjazdowe w Platformie, kompletnie mnie nie interesują, nie interesuje mnie również kto ostatecznie zwycięży w województwie dolnośląskim, europoseł Jacek Protasiewicz czy poseł Grzegorz Schetyna?
Ale jak najbardziej musi mnie interesować jako posła RP, funkcjonowanie Platformy jako partii rządzącej niepodzielnie Polską (z jakimś udziałem PSL-u) od blisko już 6 lat i korzystającej w tym rządzeniu z ciągle dużych rozmiarów majątku państwowego zgromadzonego przede wszystkim w spółkach skarbu państwa.
2. To niepodzielne rządzenie to objęcie przez ludzi Platformy albo osoby przez nią wskazane najważniejszych stanowisk w państwie, sporą część z tych kluczowych, tuż po katastrofie smoleńskiej w taki sposób, że nie liczyła się wtedy nawet żałoba, najważniejsze było błyskawiczne objęcie opróżnionych funkcji.
Ludzie Platformy rządzą również w 15 samorządach województw (tylko w województwie podkarpackim po skandalu z marszałkiem z PSL-u, koalicja Platformy i PSL-u musiała oddać władzę) i w większości dużych miast, a także w wielu mniejszych gminach i powiatach. Na korytarzach sejmowych żartuje się ostatnio, po wybraniu na szefa NIK posła Platformy Krzysztofa Kwiatkowskiego, że do przejęcia przez tę partię, zostało tylko jeszcze stanowisko Prymasa. Objęcie przez ludzi Platformy wszystkich kluczowych stanowisk w na szczeblu centralnym i w samorządach, a także nie realizowanie przez czwartą władzę (media) funkcji kontrolnej wobec rządzących, stworzyło sytuację w której państwo, gospodarka, różne dziedziny życia społecznego, zaczęły być wykorzystywane przez rządzących jak prywatny folwark.
3. Sprawa byłej posłanki Platformy Beaty Sawickiej, która jeszcze przed wyborami w 2007 roku, została przyłapana przez CBA na ordynarnej korupcji, została wykorzystana przez szefa Platformy i premiera, zamiast do walki z korupcją, to do rozprawy z szefem tej służby, Mariuszem Kamińskim.
Pozbycie się Kamińskiego z CBA i to w takich okolicznościach, złamało tej służbie kręgosłup i wprawdzie działa ona w dalszym ciągu ale jej funkcjonariusze doskonale wiedzą, że jeżeli w jakiś śledztwach pojawiają się nazwiska ludzi Platformy, to należy je odkładać na dno przepastnych szuflad. W tej sytuacji wśród ludzi rządzącej Platformy zapanowała atmosfera, że „hulaj dusza, piekła nie ma” i stąd przekonanie, że nam wszystko wolno, co więcej w sytuacji kiedy mamy sprzyjające nam media, to nawet kiedy coś niekorzystnego dla tej partii wypłynie, to przecież uda się to PR-owo przykryć.
4. Skala zawłaszczania państwa w ciągu 6 lat przybrała takie rozmiary, że działania nepotyczne i korupcyjne zaczęły być ujawniane przez samych ludzi Platformy.
Najpierw zaczęli mówić o tym ludzie z Platformy usunięci (Rokita, Piskorski), a od niedawna także sami jej członkowie. Najdobitniej wyraziła to śląska radna Platformy Dorota Połedniok, która w liście pożegnalnym do Donalda Tuska napisała, „że politycy Platformy potraktowali Polskę jak wojenny łup, jak dziwkę z którą się robi co się chce”. Wtórował jej także były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który ostatnio nazwał tę partię „bagnem moralnym”.
5. Wybory regionalne w Platformie stały się okazją do kolejnej fali ujawnionych skandali, które dobitnie pokazują, że politycy tej partii traktują państwo jak prywatny folwark.
Działki po okazyjnych cenach od Agencji Nieruchomości Rolnych w województwie lubuskim oferowane przez kandydatkę na szefową regionu, miejsca w zarządach i radach nadzorczych największych spółek skarbu państwa jak w przypadku województwa dolnośląskiego, to jak się wydaje tylko czubek góry lodowej nepotyzmu i korupcji w szeregach Platformy.
Tylko definitywne odsunięcie od władzy ludzi tej partii w zbliżających się coraz szybszymi krokami wyborach parlamentarnych, może te negatywne zjawiska najpierw poważnie ograniczyć i w ciągu krótkiego okresu definitywnie zlikwidować.
Tusk po cichu w Brukseli „klepnął” unię bankową. "Tak zapadają fundamentalne decyzje dotyczące przyszłości naszego kraju, a dyskusji na ten temat w mediach jak na lekarstwo"
1. W ostatni piątek zakończyło się posiedzenie kolejnego unijnego szczytu w Brukseli i jak było do przewidzenia przekaz z tego posiedzenia w większości mediów w Polsce, ograniczył się do informacji o amerykańskich podsłuchach przywódców głównych krajów UE (głównie Angeli Merkel), a także gróźb premiera Tuska pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza w związku z katastrofą smoleńską. Tylko z komunikatu Polskiej Agencji Prasowej można się było dowiedzieć, że na tym szczycie podjęto najważniejsze decyzje dotyczące ostatecznego kształtu przygotowywanej od blisko 2 lat unii bankowej i że zaakceptował je bez żadnych zastrzeżeń premier Donald Tusk.
2. Przypomnijmy tylko czym ma być unia bankowa, wzbogacona o już wcześniej zatwierdzony wspólny nadzór bankowy? W pewnym uproszczeniu według propozycji zawartych w nowej dyrektywie unijnej, Komisja Europejska chce aby w całej UE obowiązywały jednakowe zasady restrukturyzacji i likwidacji banków. Banki wszystkich 27 krajów unijnych wpłacałyby składki na specjalny fundusz likwidacyjny, z którego później miałyby być finansowane programy restrukturyzacyjne banków, które popadły w finansowe tarapaty. Docelowo wpłaty te miałyby sięgnąć do 1% ich depozytów, a więc byłoby to bardzo wysokie obciążenie banków, w tym w szczególności dla banków w Europie Środkowo-Wschodniej będących spółkami- córkami banków z Europy Zachodniej. To obciążenie byłoby wręcz kuriozalne dla banków w Polsce. W związku z prowadzoną w ostatnich latach, twardą polityką najpierw Krajowego Nadzoru Bankowego, a później Krajowego Nadzoru Finansowego, banki w Polsce nie są w takiej sytuacji aby były zagrożone restrukturyzacją czy też likwidacją, a więc same nie mając wielkich kłopotów, musiałyby się składać, na znajdujące się często w trudnej sytuacji banki w krajach Europy Zachodniej.
3. Z kolei podporządkowanie banków w Polsce unijnemu nadzorowi bankowemu(te rozwiązania Tusk i Rostowski zaakceptowali w Brukseli już wcześniej) w szczególności tzw. kluczowych banków systemowych i pozostawienie krajowym nadzorom tylko banków regionalnych czy wręcz lokalnych oznacza, że najważniejsze decyzje dotyczące ich bezpieczeństwa, będą zapadały poza naszym krajem.
Do tej pory mimo tego, że ponad 70% banków w Polsce jest w rękach właścicieli zagranicznych, KNF swoimi rekomendacjami, potrafił je przymusić do corocznego pozostawienia w Polsce dużej części wypracowanych zysków i przeznaczenia ich na wzmocnienia kapitałowe. Przy nadzorze unijnym wielkie banki systemowe mające swoje spółki -córki w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, będą w stanie przeforsować decyzje w tym zakresie, które będą służyć spółkom- matkom, zlokalizowanym w krajach Europy Zachodniej. Wprawdzie premier Tusk na konferencji prasowej w Brukseli twierdził, że w negocjacjach potwierdzono intencje równowagi pomiędzy krajami w których funkcjonują bankowe spółki-matki i krajami goszczącymi ich spółki -córki ale w ilu to już sprawach podejmowanych na unijnym forum byliśmy zapewniani przez szefa rządu, że polskie interesy będą należycie ochronione? W rzeczywistości jednak było niestety inaczej.
4. Ostateczne propozycje w tej sprawie mają być gotowe do końca tego roku, a stosowne przepisy powinny zostać przyjęte przez Radę i Parlament Europejski do końca maja przyszłego roku a więc tuż przed końcem jego kadencji, ale po tym szczycie w dokumentach mogą nastąpić tylko kosmetyczne zmiany. Wprawdzie przepisy dotyczące unii bankowej będą dotyczyły naszego kraju dopiero po tym jak podejmiemy decyzję, że do niej przystępujemy (automatycznie obejmują kraje należące do strefy euro) ale nie ulega wątpliwości, że na taką decyzję naszego kraju będą nalegały kraje, które mają tu wielkie bankowe spółki -córki. Jeżeli któraś z nich popadnie w poważne kłopoty będą naciski aby można było sięgnąć do unijnego funduszu restrukturyzacyjnego, a wtedy Polska do unii bankowej pewnie zgłosi akces.
Tak zapadają fundamentalne decyzje dotyczące przyszłości naszego kraju, a dyskusji na ten temat w mediach jak na lekarstwo.
Zostaliśmy oszukani Gorzki list Gowina do członków Platformy Obywatelskiej:
Jarosław Gowin napisał list otwarty do członków Platformy Obywatelskiej. "Dziś coraz lepiej widać, że mamy do czynienia z restauracją państwa 'układu zamkniętego' – tyle tylko, że na czele tego państwa stoi dziś Donald Tusk. Obecny Tusk jest jak Miller z okresu afery Rywina. Nie dziwię się, że mówi się o ich przyszłym sojuszu" - podkreślił Gowin.
"W wyborach na przewodniczącego co piąty z Was poparł moją kandydaturę. Donald Tusk niestety nie potraktował tego jako argumentu za zmianą polityki. Dlatego byłem zmuszony odejść z Platformy Obywatelskiej – partii, z którą tak wielu z nas wiązało nadzieje na zmianę jakościową polskiej polityki i na szybszą modernizację Polski. Ostatnie smutne i wstydliwe wydarzenia na Dolnym Śląsku, ale także w innych regionach, tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że moja decyzja była słuszna" - napisał były polityk PO
Jego zdaniem działacze Platformy "zostali oszukani". "Platforma Obywatelska powstała po to, by z patologiami życia partyjnego walczyć, a dziś je udoskonala. Donald Tusk kiedyś deklarował, że chce walczyć z klasą próżniaczą, a dziś jest jej patronem. Dziś do pokoju Renaty Beger nie wstydziłby się wejść któryś z jego wysłanników. Dziś coraz lepiej widać, że mamy do czynienia z restauracją państwa „układu zamkniętego” – tyle tylko, że na czele tego państwa stoi dziś Donald Tusk. Obecny Tusk jest jak Miller z okresu afery Rywina. Nie dziwię się, że mówi się o ich przyszłym sojuszu" - napisał Gowin.
Apel Gowina do polityków PO: sprzeciwiajcie się praktykom rządu Tuska.
Jarosław Gowin w liście otwartym zaapelował do polityków PO, aby sprzeciwiali się "smutnym i wstydliwym" praktykom rządu Donalda Tuska. W liście pisze m.in. o nieprawidłowościach, do których miało dojść w związku ze zjazdem wyborczym Platformy na Dolnym Śląsku. Gowin, który we wrześniu odszedł z PO, przypomniał, że pół roku temu, napisał list do członków Platformy, gdzie ostrzegał że partia pod kierownictwem Tuska odchodzi od swoich ideałów założycielskich. Jak dodał, ostatnie "smutne i wstydliwe" wydarzenia na Dolnym Śląsku w związku z wyborami wewnętrznymi, ale także w innych regionach, utwierdzają go w przekonaniu, że jego decyzja o odejściu była słuszna.
Na zjeździe dolnośląskiej PO Grzegorz Schetyna przegrał rywalizację o funkcję szefa regionu z Jackiem Protasiewiczem. Po wyborach upublicznione zostały przez "Syfilisweek" nagrania, z których wynika, że dwaj posłowie PO mieli namawiać dwóch działaczy PO do głosowania na Protasiewicza, sugerując w zamian pomoc w znalezieniu pracy. "Okazało się, że przy okazji wyborów regionalnych na Dolnym Śląsku uprawiano na dużą skalę korupcję polityczną, wasi koledzy handlowali posadami w państwowych spółkach, przy okazji zbierając na siebie haki. Czy to naprawdę jest ta nowa jakość w polskiej polityce, o którą wspólnie walczyliśmy? - pytał Gowin w liście otwartym do PO.
Jak dodał najbardziej poruszający jest fakt, że Tusk podjął decyzję, by kwestię korupcji politycznej "zamieść pod dywan". "Na tej samej płaszczyźnie postawiono tych, którzy oferty korupcyjne składali i tych, którzy je ujawnili. Czy ktokolwiek z Was wierzy, że winni korupcyjnych zachowań zostaną ukarani w realny sposób? Czy dostrzegacie w poczynaniach Tuska i kierownictwa partii wolę rzeczywistego przeciwstawienia się upartyjnianiu państwa, kolesiostwu, zawłaszczaniu przedsiębiorstw państwowych przez członków aparatu partyjnego? - napisał Gowin.
Zarząd PO zdecydował w środę, że nie będzie powtórnych wyborów władz PO na Dolnym Śląsku. Osoby nagrane i te, które nagrywały kulisy dolnośląskiego zjazdu, zostały zawieszone w prawach członka partii na trzy miesiące; zajmie się nimi sąd partyjny. Gowin przypomniał, że sprzeciw wobec patologii "państwa Millera" był powodem, dla którego on i wielu obecnych polityków PO zdecydowało się zaangażować w politykę.
"Zostaliśmy oszukani. Platforma powstała po to, by z patologiami życia partyjnego walczyć, a dziś je udoskonala. Tusk kiedyś deklarował, że chce walczyć z klasą próżniaczą, a dziś jest jej patronem" - ocenił Gowin. Przyznał jednocześnie, że w Platformie jest wielu ludzi uczciwych, przywiązanych do idei założycielskich PO, ludzi, których oburzają praktyki państwa Tuska.
"Wzywam Was, abyście się tym praktykom otwarcie sprzeciwili, milcząc czy wyrażając swój sprzeciw tylko na zamkniętych zebraniach partyjnych, przykładacie rękę do utrwalenia systemu, który Platforma miała zniszczyć" - przekonywał Gowin.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 03 lis 2013, 23:09 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
03 lis 2013, 23:08
Re: Kto głosował na PO
Proponuję zmienić nazwę topicu na "Kto nie będzie głosował na PO?!"
04 lis 2013, 07:42
Re: Kto głosował na PO
Pan Gowin nawołuje ale nic nie może zrobić , tak jak Tomek Ludwiński - obydwaj walczą z betonem. Dlatego jest to trudna walka. Na Podkarpaciu NSA a następnie WSA w Rzeszowie stwierdził nieważność decyzji Pana Jana Cwynara - wicedyrektora I.S w Rzeszowie oraz Pana Alfreda Naworola P.O zastępcy naczelnika w PUS w Rzeszowie ,Sąd zasądził koszty od Dyrektora I.S w Rzeszowie i wszystko jest w porządku , nikt konsekwencji nie poniósł odwrotnie mogą być awanse i powołania do pełnienia funkcji , wysokie nagrody dla Dyrektora IS w Rzeszowie, dla Pani Naczelnik PUS w Rzeszowie również i tak pula się kręci- to tylko w Polsce za rządów PO - PSL takie sytuacje maja miejsce.
04 lis 2013, 08:35
Re: Kto głosował na PO
@kostek1 bo oni działają zgodnie z hasłem wyborczym Platformy Obywatelskiej "by żyło się lepiej". Nikt tylko wtedy nie dokończył tego hasła - by żyło się lepiej nam i ludziom nam oddanym, tzn. takim którzy bez skrupułów będą wykonywać polecenia, niszcząc wszystkich którzy mogliby w sprawowaniu tej władzy przeszkodzić (niezależnie od tego czy rzeczywiście zagrażają, czy tylko to zagrożenie zrodziło się w chorym umyśle danej osoby). Brak wątpliwości natury moralnej w odniesieniu do własnego postępowania utwierdza ich w przekonaniu o tym, że zasadnie pełnią funkcje DIS, NUS. To nie są ludzie od ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji (konsekewncje to może ponieść Tomek Ludwiński), to są ludzie od zaszcztytów i wysokich premii.
04 lis 2013, 12:10
Re: Kto głosował na PO
Powtórka
Subotnik Ziemkiewicza
Przychodzi taki moment, kiedy świniom przestaje się już chcieć udawać, że nie są świniami. Komunistom na przykład odechciało się w latach osiemdziesiątych i wykwitem tego właśnie zjawiska była nowa linia propagandowa ukuta przez Urbana. Jesteśmy cyniczne świnie? Tak, i co z tego, ci z „solidarności” to też cyniczne świnie, poza tymi, którzy są naiwnymi idiotami. Nie umiemy rządzić tak, żeby ludziom się żyło choć odrobinę lepiej? Nie umiemy, no i co, myślicie, że jak ci z „Solidarności” by się dorwali do naszego koryta, to by umieli lepiej? I tak dalej – im bliżej było upadku komuny, tym bardziej odpuszczała sobie ona udawanie, że nie jest tym, czym jest, skupiając się wyłącznie na opluskwianiu opozycji i zabijaniu w ludziach nadziei, że może być lepiej. Komu się marzy lepsze życie − proszę bardzo, paszport w jedną stronę.
Teraz jest zupełnie identycznie. Kiedy wybuchła afera hazardowa, Tuskowi jeszcze się chciało stwarzać pozory. Powyrzucał podejrzanych, kazał natychmiast przygotować ustawę, obiecał wyjaśnienie sprawy przez sejmową komisję… Wiadomo, co to wszystko było warte, ale przynajmniej „występek złożył hołd cnocie”, jak definiował hipokryzję znany filozof.
Mafijnych układów wewnątrz rządzącej sitwy, które ujawniły wewnętrzne „wybory” w PO (biorę to słowo w cudzysłów, bo w istocie „kampania sprawozdawczo-wyborcza” w partii rządzącej przebiega identycznie, jak w jej sławnej poprzedniczce, tyle, że nikt tego nie nazywa „centralizmem demokratycznym”) już nawet nie próbuje się niczym osłodzić. No co, jesteśmy mafią, nie udawajcie, że o tym nie wiecie od dawna. I co z tego − lepsza mafia od sekty, nie?
Fakt faktem, że kiedy nawet „szkło kontaktowe” poczuło się zmuszone zestawić dzisiejszą bezczelność PO z jeremiadami, jakie Tusk wygłaszał na nocnej konferencji prasowej po ujawnieniu przed siedmiu laty sprokurowanych przez TVN taśm posłanki Beger, jedyny PiS postanowił zdyskontować kompromitację rządzących kolejną konferencją o Smoleńsku i Macierewiczem, powtarzającym mniej więcej to samo co zwykle. Co zrobić; taka opozycja to marzenie dla każdej władzy.
Pozory zarzucają już także rządowi propagandyści. No, może jeszcze niektórzy, troszeczkę − tak, jak ze wspomnianym przypomnieniem w TVN nagrań Tuska miotającego gromy na „korupcję polityczną” i tokującego, że nie wolno tolerować „politycznej zgnilizny”. Ale na przykład media drukowane już zupełnie. Omalże widzę te kolegia redakcyjne. Wyszło cholera, że nasi korumpowali stanowiskami w KGHM, co robić? Przyszykujcie duży materiał o tym, jak wszyscy inni politycy też doili KGHM. Albo: słuchajcie, z tym referendum trzeba jakoś Partii pomóc, znajdźcie coś na tych Elbanowskich, albo wymyślcie. A wy, towarzyszko redaktor, dla was jest zadanie specjalne − skontaktujecie się z prokuratorem tym-a-tym, on wam przekaże materiały na jednego z tych pseudoeksertów, tylko wiecie, zróbcie to tak, żeby umoczyć wszystkich…
Takie dziennikarstwo, jakie robią dziś Lis, Baczyński i różne wicemichniki, uprawiali redaktorzy pokroju Nienackiego czy Machejka, piszący „reportaże” o walkach z „reakcyjnymi bandami leśnymi” pod dyktando jakiegoś Baumanna z referatu propagandowego UB i na podstawie dostarczonych przez niego materiałów. I nie wyjeżdżać nam tu, ka, z jakimiś burżuazyjnymi przesądami − toczy się ostra walka klasowa, nie udawajcie, że nie wiecie, kto może wygrać wybory, jeśli Partia je przegra! No!
O pani Torańskiej można powiedzieć wszystko, ale nie to, żeby była zwolenniczką prawicy. Przeciwnie, bała się histerycznie „katolickiego fundamentalizmu” i równie histerycznie nienawidziła Jarosława Kaczyńskiego (wiem, bo kiedy chciałem ją raz zaprosić do programu, nie poprzestała na odmowie, ale uraczyła mnie 40 minutową tyradą na ten temat, bardzo zresztą dla mnie ciekawą). I oto w jej wydanej pośmiertnie książce znajduje się rozmowa, w której dziennikarz TVN − też przecież z zasady wolny od podejrzeń o sprzyjanie opozycji − opowiada, jak po tragedii w Smoleńsku Piotr Kraśko kazał ekipie telewizyjnej fałszować rzeczywistość, inscenizując rzekome spontaniczne współczucie i solidarność Rosjan.
Po czymś takim powinno być trzęsienie ziemi, głowy wynoszone z TVP koszami, zawodowa śmierć pseudodziennikarza i wory pokutne zakładane przez wszystkich odpowiedzialnych za jego zatrudnienie. A co jest? To samo, co w PO po wycieku wyborczych nagrań − bezczelne oświadczenie TVP, że szefem „Wiadomości” był wtedy Jacek Karnowski (a co to ma niby do rzeczy) i milcząca solidarność całego rządowego agit-propu udającego, że nie jest wcale aparatem agitacyjno-propagandowym, tylko normalnymi mediami.
Niby nic nowego, tylko skala większa. Oni już nawet nie próbują udawać, że są na smyczy władzy, zajmują się już tylko budowaniem symetrii, że niby ci, co z tą władzą walczą, są równie nieobiektywni, jak oni, podlizujący się jej i spełniający jej propagandowe potrzeby. I co z tego, że kłamiemy, wszyscy przecież kłamią, a zresztą czy w ogóle jest coś takiego jak prawda?
Ostatnią nadzieją całej tej bandy redaktorów, profesorów, prezesów, dyrektorów, urzędników, zawodowych autorytetów i innych pracowników budżetówki które pod patronatem PO oblazły Polskę jak słoikowe wszy pewnego dziennikarza „michnikowego szmatławca”, jest zabić w ludziach nadzieję, że może być lepiej, zniechęcić ich, wtrącić w apatię, opluć i obsmarować ekskrementami wszystkich i wszystko, zohydzić Polskę jako taką i wmówić, że musimy żyć w smrodzie, bo na nic lepszego nie zasługujemy i do niczego lepszego nie jesteśmy zdolni. Deja vu.
- Najbardziej bulwersujące nie jest to, że jakiś podrzędny poseł składa propozycję korupcyjną, ale że ta cała akcja była przygotowana przez samego premiera - twierdzi Jarosław Gowin, b. minister sprawiedliwości z PO, dziś poseł niezależny.
- Kilka tygodni wcześniej premier wymienił skład zarządu KGHM. To firma, która ma ogromny wpływ na gospodarkę państwa i nagle w takiej firmie premier załatwia drobne partyjne geszefty - mówi Gowin w programie WP.PL "Z każdej strony".
Dodaje, że wydarzenia podczas wyborów Platformy we Wrocławiu przypominają mu rządy SLD i aferę Rywina.
Jarosław Gowin: Tusk inspiruje przywłaszczanie spółek państwowych przez PO
Państwo obumiera przygniecione nadmierną administracją, nadmiernymi wydatkami i korupcją polityczną. To dotyczy rządzących, niestety głównie Platformy Obywatelskiej – mówi Jarosław Gowin. Były minister sprawiedliwości nie kryje oskarżeń pod adresem premiera rządu.
– Donald Tusk najpierw tolerował, a teraz inspiruje działania, które polegają na zawłaszczaniu spółek Skarbu Państwa przez partie polityczne – twierdzi obecnie niezależny poseł. Czy powinno dojść do wcześniejszych wyborów, kto powinien przejąć rządy w państwie – oglądaj program WP.PL "Z każdej Strony".
Jan Pietrzak w wideofelietonie mówi o nagrywaniu Merkel przez Obamę, o tajnej rozmowie Tuska z Putinem na molo w Sopocie... Tajnej na razie, bo, jak pisał poeta, spisane są czyny i rozmowy - Amerykanie mają te taśmy z podsłuchu...
Dalej tłumaczy panu rzeczniku rządu Grasiu co to jest ta "niewytłumaczalna podłość" z tym zamieszczeniem zdjęcia z zaciśniętymi piąstkami Tuska w namiocie Putina w Smoleńska" i mówi: to jest dopiero "niewyobrażalna podłość", Grasiu! Rozumiesz Grasiu?
A na końcu mówi o wyborach władz PO na Dolnym Śląsku i korupcji politycznej na tych wyborach i kończy apelem do szefa PO, który odgrażał się zawieszeniem posła, który dokonał nagrań: Grupiński - ty nie bądź Głupiński! Ty zawieś Tuska.
Warto oglądać i słuchać felietonów mistrza polskiego kabaretu
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
09 lis 2013, 21:47
Re: Kto głosował na PO
Pogarda dla demokracji
Głos miliona Polaków został dziś zlekceważony. Posłowie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego odrzucili obywatelski wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie obowiązku szkolnego sześciolatków. To kolejny, wyraźny głos społeczeństwa, którego koalicja rządowa nie wzięła pod uwagę.
Pod obywatelskim projektem dotyczącym referendum podpisało się ponad milion Polaków. W ten sposób znaczna grupa obywateli wyraziła swój sprzeciw wobec forsowanej przez rząd Donalda Tuska polityki edukacyjnej najmłodszych.
W przedpołudniowym głosowaniu wzięło udział 454 posłów. Wniosek o przeprowadzenie referendum poparło 222 posłów, 232 – było przeciw. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Większość bezwzględna niezbędna do przyjęcia wniosku wynosiła 228.
Przeciwko obywatelskiemu wnioskowi zagłosowali posłowie Platformy Obywatelskiej oraz PSL, w którym zarządzono dyscyplinę. Mimo tego dwaj członkowie Stronnictwa: Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski, zagłosowali za wnioskiem.
Obecni na galerii sejmowej rodzice oraz Karolina Elbanowska, inicjatorka wniosku o referendum, wynik głosowania przyjęli z wielkim oburzeniem. Zaczęli skandować „Hańba, wstydźcie się!”. Tomasz Elbanowski trzymał transparent z napisem: „Dzieci i rodzice głosu nie mają?”.
- Rodzice, to jest nasz dzień, kiedy pokazaliśmy naszą siłę. Politycy nas zignorowali, ale to nie zmienia faktu, że my będziemy walczyć do skutku o nasze dzieci. To my jesteśmy wyborcami, to my jesteśmy rodzicami, to my mamy konstytucyjne prawo do decydowania o edukacji dzieci – skomentowała głosowanie Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.
Jednocześnie podkreśliła: „Będziemy o tym pamiętać i nie odpuścimy. Będziemy działać dalej, nie przestaniemy walczyć”. – To chodzi o nasze dzieci. Nam chodzi tylko o jedno: chcemy mieć prawo do decydowania o edukacji naszych dzieci – wskazała Elbanowska.
Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, zapowiedział, że jego ugrupowanie złoży wniosek o referendum w sprawie obowiązku szkolnego sześciolatków.
- Ponieważ niektórzy z posłów twierdzili, że poparliby wniosek, który odnosiłby się tylko do sprawy sześciolatków, natomiast z ich punktu kontrowersyjne są inne pytania, PiS zgłosi w bardzo krótkim czasie w innym trybie, przez parlament, wniosek o referendum w tej sprawie. Wrócimy do sprawy referendum. Tam będzie tylko jedno pytanie: „Czy chcesz, czy nie, żeby sześcioletnie dzieci szły do szkoły” – powiedział w oświadczeniu prezes Kaczyński.
Dzisiejsze odrzucenie wniosku o referendum w sprawie edukacji sześciolatków jest kolejnym głosowaniem posłów koalicji przeciwko obywatelskim inicjatywom.
30 marca 2012 roku Sejm głosami koalicji nie poparł wniosku o referendum, w którym Polacy mieliby odpowiedzieć na pytanie, czy są za utrzymaniem dotychczasowego wieku emerytalnego. Pod tym wnioskiem NSZZ „Solidarność” zebrała około 2 miliony podpisów. Głos ten również został zlekceważony.
Zaledwie co piąta szkoła jest dostosowana do potrzeb sześcioletnich uczniów – raportuje NIK
Ministerstwo edukacji twierdzi, że badania NIK dotyczące szkół pod kątem przygotowania do przyjęcia sześciolatków nie są reprezentatywne. Typowaliśmy szkoły borykające się z problemami, które można nazwać powszechnymi – odpowiada Izba. I zapowiada kolejne kontrole.
O wynikach inspekcji NIK posłowie dyskutowali na wczorajszym posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej. Izba przeprowadziła ją w okresie od 8 października 2012 r. do 26 lutego 2013 r., obejmując lata szkolne 2009/2010 – 2012/2013.
Okazało się, że zaledwie co piąta szkoła jest dostosowana do potrzeb sześcioletnich uczniów. Problemem są m.in. nieodpowiednie łazienki, niedostatecznie wyposażone sale informatyczne – ponad 80 proc. szkół nie wypełnia warunków podstawy programowej, zgodnie z którą uczniowie pierwszych klas muszą mieć osobne komputery w pracowniach.
Nie wszystkie szkoły mają świetlice, często pomieszczenia są nieprzystosowane dla młodszych dzieci. Inspektorzy nisko ocenili też przygotowanie szkolnych stołówek, które powinny umożliwiać sześciolatkom zjedzenie 2-3 posiłków dziennie. W co piątej szkole brakuje odpowiedniej szatni, a w co dziesiątej toalety z umywalkami są na odpowiedniej wysokości.
Wciąż nie wiadomo, w jakim stopniu i które szkoły są gotowe na przyjęcie sześciolatków. Przede wszystkim dlatego – zaznacza Izba – że nadal nie ma dokumentu, z którego by wynikało, jakie dokładnie warunki lokalowe mają spełniać szkoły dla sześciolatków, jak mają być wyposażone i jak liczne mogą być klasy. Nie wiadomo też, ile dzieci może przebywać w świetlicach i w jakich warunkach albo czy na szkolnym boisku musi być plac zabaw.
NIK wskazała też, że prowadzona przez MEN kampania informacyjna nie przynosi efektów i nie jest skuteczna. Widać po tym, że rodzice nie chcą posyłać do szkół sześcioletnich dzieci (w 2011 r. było to 19 proc., a w roku 2012 r. – już 17,6 proc.).
Przed druzgocącymi wnioskami Izby strona rządowa broniła się, jak tylko mogła. Obecny na posiedzeniu komisji wiceminister Przemysław Krzyżanowski tłumaczył, że resort pracuje nad nowymi regułami. Według nich od września 2014 r. klasa pierwsza nie będzie mogła liczyć więcej niż 25 uczniów. Inną propozycją resortu jest rozdzielenie dzieci – od września 2014 r. naukę w klasach pierwszych miałyby rozpocząć dzieci urodzone w pierwszym półroczu 2008 r., a rok później – urodzone w drugim półroczu 2008 roku. Ma to zapobiec przepełnieniu klas.
Krzyżanowski kilkakrotnie podkreślał, że wyniki kontroli NIK, która sprawdziła 32 szkoły z ośmiu województw, nie są reprezentatywne.
Izba argumentuje, że typowała placówki, kierując się konkretnymi problemami. NIK zapowiada też kolejne inspekcje.
– Jeżeli jest tak świetnie, jak mówicie, to z czego się wziął ów milion podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie sześciolatków? Czyżby ci rodzice nie mieli pojęcia o tym, co się dzieje w szkołach? Nie sądzę, by milion ludzi w jakimś amoku podpisywało te listy – pytał Arkadiusz Czartoryski (PiS).
– O tym, że samorządy są kompletnie do reformy nieprzygotowane, wiedzą dobrze i dyrektorzy, i rodzice. Tylko jakimś cudem ministerstwo zdaje się tego nie wiedzieć. Z raportu NIK bardzo wyraźnie wynika, że minister edukacji narodowej nie przygotował tej reformy, chociaż miał na to czas. A przecież bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze – nie tylko w sferze fizycznej, ale też jeśli chodzi o jego wychowanie, o wpływ na jego psychikę i umiejętności. To ten pierwszy okres edukacji zasadniczo wpływa na dalszą naukę dziecka – dodała Beata Kempa (SP).
Poparcie dla wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie obowiązku szkolnego dla sześciolatków deklarują PiS, SLD, Solidarna Polska i Twój Ruch. Przeciwna jest Platforma Obywatelska. Jak zwykle nie wiadomo, jak zagłosują ludowcy. PSL we wtorek miało podjąć decyzję o wprowadzeniu dyscypliny w głosowaniu, ale klub odłożył tę decyzję do dzisiaj. Poparcie dla referendum deklaruje tylko dwóch posłów: Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski. Głosowanie nad wnioskiem już jutro.
Karolina Elbanowska: To głosowanie jest kompromitacją polityków. Dziś obywatele usłyszeli: "Nic nas wasze dzieci nie obchodzą".
wPolityce.pl: Wynik głosowania bardzo panią rozczarował? Bo przegraliście dosłownie o włos...
Karolina Elbanowska, Stowarzyszenie "Ratuj Maluchy": Dzisiaj przegrali politycy, którzy pokazali, że nie szanują wyborców, obywateli, rodziców. W roku rodziny pokazali, że wszystkie te hasła o demografii; to wszystko żart. Żart z obywateli. Politykom nie chodzi o demografię, nie chodzi, o politykę prorodzinną o dzieci, tylko o swoje partykularne interesy. Dziś skompromitowała się nasza klasa polityczna. Bo przecież milion podpisów to fenomen. Nie zebrały go ani struktury partyjne, ani związkowe, tylko zwykli ludzie, którzy powiedzieli: działamy razem, bo dzieje się źle w edukacji. Bo nie zgadzamy się na nieprzygotowana reformę, która ma być przymusem, by posyłać sześciolatki do zupełnie nieprzygotowanych szkół. Dzisiaj okazało się, że ci obywatele, którzy mieli tę odwagę tę chęć i motywację, by działać dla dobra swoich dzieci, usłyszeli od polityków: "Nic nas wasze dzieci nie obchodzą". Dzisiaj ci ludzie usłyszeli: "I tak wiemy lepiej od was".
Wielka szkoda.
Pan premier tak ładnie mówił, że was szanuje, że zaprasza do współpracy. Jak pani odebrała jego słowa?
Patrzmy na fakty nie na słowa. A fakty są takie, że dzisiaj odrzucono wniosek miliona obywateli. I żadne piękne słówka, żadna propaganda, żadne deklaracje o szacunku dla rodziców tego nie zmażą.
Stanowisko Platformy poparło Polskie Stronnictwo Ludowe, które wcześniej formułowało wiele wątpliwości ws. referendum. Zawód?
To jest bardzo ciekawe. Bo większość wyborców. PSL-u jest przeciwna posyłaniu sześciolatków do szkół. Posłowie PSL-u zagłosowali przeciwko swoim wyborcom i myślę, że poniosą tego konsekwencje. Wybory, mimo wszystko już nie długo.
W takim razie co dalej będzie z sześciolatkami? Składacie broń, czy walczycie dalej? A jeśli tak, to w jaki sposób?
Przez ostatnie tygodnie i miesiące całą energię skierowaliśmy na referendum. Do posłów poszło milion mejli. Były spotkania z posłami, były pikiety pod biurami poselskimi. Myśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy. Energia poszła w przekonywanie polityków, w wysyłanie listów, petycji. Ale teraz jest czas na kolejny krok. Na pewno nie zaprzestaniemy działalności. Przez te ostatni pięć lat stworzyła się już taka struktura, która nie ma nic wspólnego z polityką, bo nam nie o politykę chodzi, a o nasze dzieci. I będziemy działać do skutku. Mamy przedstawicieli w różnych miastach. Mamy fundacje, mamy stowarzyszenie. I będziemy działać dla naszych dzieci. Ta reforma w polskich warunkach po prostu nie ma racji bytu. Ona i tak się przewróci. Wcześniej, czy później. My zrobimy wszystko, by jak najmniej dzieci na tym ucierpiało.
Czy to oznacza kolejny wniosek o referendum?
Obawiam się, że na to jest już za mało czasu, bo rekrutacje zaczynają się już w marcu. Ale musimy zrobić wszystko, żeby dać rodzicom wybór. Żeby uświadomić im, że mogą odroczyć edukację szkolną swoich dzieci. Pomóc im w tym, bo to wcale nie jest takie proste. Będziemy dalej przekonywać rząd, przekonywać polityków, że należy dać wybór całemu rocznikowi. Tak naprawdę dzielenie rocznika na pół jest niezgodne z konstytucją, dlatego, że to jest nierówność wobec prawa. Połowie dzieci rząd chce odebrać rok edukacji, bo obniżenie wieku szkolnego to własnie skrócenie edukacji o rok.
Czyli będziecie tłumaczyć rodzicom jak mogą zostawić dzieci w domu?
Tu nie chodzi o edukację w dom, ale w przedszkolach, gdzie zawsze była na najwyższym poziomie. Nauczyciele przedszkolni mają świetne techniki pracy z dzieckiem. Mają ogromną praktykę i metody pracy wiedzą jak uczyć czytania i pisania przez zabawę.Tak jak to jest na zachodzie. Bo sześciolatek może i powinien się uczyć, ale przez zabawę, nie w "systemie dzwonkowym", siedząc długie godziny w szkolnej ławce.
Ale zwolennicy wcześniejszej edukacji często podkreślają, że na Zachodzie dzieci są w stanie rozpocząć naukę w wieku lat sześciu...
To prawda, że na Zachodzie formalnie sześciolatki są w pierwszej klasie. Ale tam program nauczania wygląda tak, jak w naszych dawnych zerówkach. W naszym systemie edukacyjnym skumulowano materiał z dwóch lat w jednym roku. I to się odbija na dzieciach. Bo nawet jeśli w pierwszej klasie jest łatwo, to potem te problemy zaczynają się piętrzyć. Bo te dzieci są słabsze emocjonalnie i fizycznie. Nie potrafią godzinami siedzieć w ławkach i godzinami odrabiać lekcji.
Będziecie współpracować z partiami politycznymi?
Od pięciu lat trzymamy się jak najdalej od polityki. Staramy się, by żadna partia nie spijała politycznego nektaru z działania społecznego. Politycy mają tendencję, by wykorzystywać ruchy społeczne na swoją korzyść. My na to nie pozwalamy i nie będziemy pozwalać. Nie zwiążemy się z żadna partią, choć oczywiście będziemy ze wszystkimi rozmawiać. Bo na tym polega działalność lobbystyczna. Ale będziemy działać na rzecz dzieci, nie polityków.
Dzisiejsze głosowanie miało charakter rządowego plebiscytu. Jest koalicja czy nie. Sprawa edukacji zeszła na dalszy plan.
To jest smutne. Bo los dzieci nie interesuje posłów. Wszyscy patrzą czy koalicja padnie czy nie padnie i kto ma większość. Nas rodziców to zupełnie nie interesuje. Naszym celem nie jest obalenie rządu, naszym celem nie jest walka na rzecz jakiejś partii politycznej. My po prostu chcemy, by nasze dzieci miały dobrą edukację. Chcemy, żeby rodzice mieli wybór. Nie mówimy,żeby za żadne skarby sześciolatków nie posyłać do szkoły. Jak ktoś chce - niech posyła, tylko niech to się nie dzieje pod przymusem. Jeszcze przed reformą ok. 1 proc. sześciolatków był posyłany do szkoły. Zawsze była taka możliwość. Problem leży w tym, że teraz chce się wszystkich zmusić, by podjęli jedyną słuszną (dla rządu) decyzję. I na to nie możemy pozwolić.
„To Wy zgotowaliście nam ten los!”. Ojciec pięciorga dzieci pisze do wyborców PO list otwarty po odrzuceniu wniosku o referendum
Patrzcie i przyglądajcie się koledzy i koleżanki, tak to Wy właśnie zafundowaliście nam wszystkim ten koszmar.
Władzę, która kompletnie nie liczy się ludźmi, poziom demoralizacji polityków PO zbliża się a może nawet dogonił formację Millera. Na Węgrzech postkomuniści skradli wszystko co było gęstsze od powietrza, elita Donalda idzie tym samym torem.
Mamy rząd wrogi obywatelom, walczący ze swoim narodem. A miało być tak pięknie, oni byli tacy ładni, takie garnitury mieli ładne i zęby, tak się znali na gospodarce, mówili o miłości. Ten kraj staje sie ruiną, Polacy są potrzebni wyłącznie do przykręcenia śrubek i wypełniania tabelek z excela w zachodnich firmach.
Próbowałem kilka razy zwolenników PO poprosić o podanie przynajmniej kilku dobrych ich posunięć, może w gospodarce? a może w kulturze ? I co ? nic ! jedyne co Was łączy to nienawiść do Kaczora wszczepiona przez media w stylu GW czy TVN, to jak niechęć uczniów w klasie do grubego, albo piegowatego, niechęć, która jednoczy przeciw komuś. Nic więcej.
Nie wiem gdzie Wy stoicie, ale wiem, że PO stoi tam gdzie stało ZOMO, tak, teraz widzę, że coś w tym jest. Opamiętajcie się, może jakiś odwyk od GW i TVN dobrze zrobi?
Lekceważenie zasady zwierzchnictwa Narodu i traktowanie inicjatyw społecznych jako komplikacji w sprawowaniu władzy dowodzą, że dla niektórych polityków zasady konstytucyjne stają się frazesami.
Lekceważąca postawa polityków koalicji rządzącej wobec zasad konstytucyjnych każe pytać o stan polskiego życia publicznego – ocenia dr hab. Aleksander Stępkowski, prezes zarządu Instytutu Ordo Iuris.
Stępkowski, powołując się na art. 4 Konstytucji RP, przypomina, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu, który sprawować może ją nie tylko za pośrednictwem swych przedstawicieli, ale i bezpośrednio.
– Oznacza to, że w rozumieniu Konstytucji Naród jest podmiotem władzy w Rzeczypospolitej Polskiej i źródłem kompetencji przysługujących poszczególnym jej organom. Jako podmiot władzy państwowej posiada on zdolność do artykułowania swojej woli, i to również bezpośrednio – zaznacza.
A tu podstawowym narzędziem jest referendum. – Chociaż ze względów organizacyjnych decyzja o rozpisaniu referendum należy do organów reprezentacyjnych, jednak nie może to oznaczać ubezwłasnowolnienia społeczeństwa obywatelskiego przez wąską grupę osób, nawet jeśli są one w odpowiedni sposób politycznie umocowane – dodaje.
Tymczasem kolejne obywatelskie próby bezpośredniego oddziaływania na bieg spraw publicznych, wyrażające się bądź to w postaci obywatelskich inicjatyw ustawodawczych, bądź referendalnych, są lekceważone przez polityków.
– W ostatnim czasie szczególnie wyraźnie obserwujemy sytuację, gdy sprawujący władzę, zamiast wychodzić naprzeciw zaangażowaniu obywatelskiemu setek tysięcy wyborców, traktują ten wysiłek suwerennego Narodu jako niepotrzebną komplikację w procesie sprawowania władzy – podkreśla Stępkowski.
Jest oczywiste, że inicjatywy społeczne mogą spotkać się z odmową nadania im biegu, szczególnie gdyby godziły w ład konstytucyjny, ale z pewnością ignorowanie inicjatyw obywatelskich w sytuacji, gdy służą one upomnieniu się społeczeństwa o przestrzeganie podstawowych praw i wolności, musi w najgłębszym stopniu niepokoić.
Mandat rodzica
W ostatnim czasie obywatelskie inicjatywy ustawodawcze, poparte setkami tysięcy podpisów, są bezceremonialnie odrzucane przez Sejm, nie stając się nawet przedmiotem prac komisji. Politycy wzywali też do bierności wobec referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z urzędu prezydenta Warszawy. A już pojawiają się zapowiedzi podobnych działań wobec inicjatywy przeprowadzenia referendum edukacyjnego.
– Warto w tym momencie podkreślić szczególny, konstytucyjny mandat rodziców do wpływania na instytucjonalne ramy systemu edukacji. Prawo rodziców do wychowania dzieci znajduje wyraz zarówno w przepisach Konstytucji, jak i w wiążących Polskę aktach prawa międzynarodowego – zaznacza Stępkowski.
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka (art. 26 ust. 3) stwierdza, że rodzice mają prawo pierwszeństwa w wyborze nauczania, które ma być dane ich dzieciom, zaś na mocy Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (art. 18 pkt 4) Polska zobowiązała się do poszanowania tej wolności. To samo zobowiązanie przewiduje Konstytucja RP (art. 48 ust. 1).
– W tym kontekście normatywnym trudno sobie wyobrazić racje konstytucyjne, które mogłyby przemawiać za pozbawieniem obywateli możliwości bezpośredniego wypowiedzenia się na temat kształtu zmian wprowadzanych obecnie w systemie oświaty publicznej – wskazuje Stępkowski.
W ocenie dr. Przemysława Wójtowicza, politologa w WSKSiM, praktyka pokazuje, że prawa, jakie stwarza Konstytucja w kwestii możliwości wpływania na polityków w postaci inicjatywy obywatelskiej, są ignorowane.
– Tak nie powinno być, to jest coś karygodnego. Tym bardziej że ów mechanizm inicjatywy ludowej został tak skonstruowany, by politycy dostrzegli, na czym naprawdę jakiejś grupie społecznej zależy – zaznacza. W jego ocenie, politycy z pewnością zostaną rozliczeni ze swych działań przy urnach. Odrzucanie kolejnych inicjatyw społecznych może powodować coraz większe zniechęcenie obywateli do podejmowania działań i uczestniczenia w życiu publicznym.
Przed formułowaniem tezy, że klasa polityczna lekceważy obywateli, przestrzega poseł Krzysztof Szczerski (PiS), szef Zespołu Parlamentarnego ds. Obrony Demokratycznego Państwa.
– Często słyszę, że mamy do czynienia z walką obywateli z politykami. To nieprawda. Mamy do czynienia ze starciem obywateli z władzą sprawowaną przez dwie konkretne partie, które w całości opanowały aparat państwa: mają prezydenta, premiera, wszystkie najważniejsze instytucje. I ten obóz władzy rzeczywiście walczy z demokracją w Polsce – mówi poseł.
– W mojej ocenie, obóz rządzący Polską doszedł do takiego momentu, w którym boi się obywateli. To lekceważenie ich inicjatyw jest objawem strachu przed obywatelami, którzy próbują mieć inne zdanie niż rządzący – dodaje.
Donald, przykro nam, ale sondaże nie zostawiają nam ruchu. Ludzie żądają zmian.
Premier zadumał się. Nie lubił zmian, zaburzały napięty harmonogram wypoczynku. Ale skoro ludzie żądają… - To tak - zaczął. - Mucha na infrastrukturę, Kopacz na kopalnie, Nowak gdziebądź, a finanse (na dźwięk tego słowa wszyscy uczestnicy narady wzdrygnęli się)… A finanse niech weźmie Boni. Ma doświadczenie z cyframi, a coś słyszałem, że tam się zabagniło trochę… − Wcale nie − zaprotestował Jan Vincent − zmobilizowanie CBA i wojska z ciężkim sprzętem i spec-uprawnieniami do nakładania mandatów za poruszanie się i zatrzymywanie w miejscach publicznych, w połączeniu z podatkiem oddechowym, daje nam realną szansę zapoczątkowania procesu redukcji zadłużenia już w trzecim kwartale 2017…
Osobisty doradca premiera brutalnie przerwał ministrowi finansów: − Donald, sytuacja jest poważniejsza. Musi się zmienić premier!
W zapadłej ciszy rozbrzmiało westchnienie. − No dobra. Mogę się znowu zmienić. Właściwie, to już się przecież zmieniłem, prawda? Od tygodnia jestem zupełnie inny. I to jest słuszna linia, wy wszyscy, cała partia, też powinniście…
Zapadło kłopotliwe milczenie, przerwane przez wysłannika Dużego Pałacu. − Pan prezydent kazał powiedzieć, cytuję dokładnie: „Donald, rozumiem tfuj bul, ale potrzebuję szerokiej koalicji, a na jej czele kogoś nowego. Kogoś, kto może porwać masy…
− A ty, Donald, masz przecież… to znaczy, masz mieć, nowe wyzwania, trzeba, wiesz, ratować Europę… No, może nie od razu Europę, prawdę mówiąc, baronessa obiecywała coś w Kazachstanie… − zmieszanie ministra spraw zagranicznych umknęło ogólnej uwagi, gdyż jednocześnie wicepremier złapał byka za rogi pytaniem: − No, ale znaczy się, to z kim my w peezelu mamy teraz robić tę koalicję? Coś nowego, to niby Jasia Palikot?
− To nie wystarczy, zresztą, od operacji towarzyszki Jasi i przekształcenia Ruchu Palikota w Ruch Pań minęło już dwa miesiące, zdążyło się przejeść… Prezydent myśli o czymś naprawdę nowym. O koalicji szeeeerokiej! O Narodowym Rządzie Nadziei i Ocalenia… Bo to przemówienie, Kaczyńskiego, że wie, że za wyborem Obamy stało KGB i choć nie może powiedzieć, to jak zdobędzie władze wypowie Ameryce wojnę, uspokoiło sondaże tylko chwilowo. W końcu nawet Kaczor może już nie być w stanie wymyślić niczego, co by nas mogło jeszcze raz ocalić…
− Coś nowego, coś nowego… Nowy, nie zgrany przywódca koalicji… No to lewica? Miller! − I Cimoszewicz z Oleksym? − Może na ministrów, ale nowy premier to musi być ta… Nowa nadzieja! − Kwaśniewski! − zawołali domyślnie uczestnicy narady.
Wysłannik prezydenta wydął z wyższością wargi. − Taaa… ale na wice. My znaleźliśmy lepszego kandydata. Sprawdzonego, lubianego w całej Europie… − Buzek? − Tadeusz Mazowiecki! W huku radosnych oklasków posypały się kolejne kandydatury do Rządu Nadziei: − Bartoszewski na MSZ, na kulturę Kutz… No i Giertych, żeby było szeroko. Ale Maciej. W końcu, to musi być nowa polityczna jakość!
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
19 lis 2013, 23:54
Re: Kto głosował na PO
Sztandar PO do pół leżeć!
(Tusk prezentuje plik jakichś papierów. Może starych gazet?)
Dobrze, nie będę się pastwił, w pierwszym zdaniu wyjaśnię o co chodzi. Pewna młoda dama uczyła się chodzić i wypowiadać pierwsze zdania, któregoś dnia przyglądała się jak rodzice uczą psa odpowiednich zachowań. Padały tradycyjne komendy: siad, leżeć, podaj łapę. Musiało się to młodej damie spodobać, bo pod wieczór starsi ludzie usłyszeli komendę dziecka: „do pół leżeć”, co suczka rasy husky miała odczytać jako „siad!”.
Sztandar PO do pół leży, usiadł na tym, na czym się siada i tak się kołysze w przód i w tył, czekając na konsekwentną zmianę położenia, która nie będzie polegać na powstaniu z kolan. Nastąpiła gwałtowna redukcja, wszystko siadło, drzewiej ojciec partii, co drugi występ wprowadzał na scenę „synergię”, od kilku miesięcy Donald błaga, żeby zstąpiła na partyjne szeregi „energia”.
Dalej redukcja toczy się w kierunku „obrony przed”. Sześć lat słyszeliśmy, że PO jest gwarancją i ratunkiem prze recydywą rządów PiS. W sobotę 23 listopada 2013 roku szef szefów rozpoczął pogrzebową mowę od zapewnienia, że jedyną siłą zdolną uchronić Polskę przed złodziejami z PO, jest sama PO.
Zwaliły się na głowę szefa szefów dwie redukcje w najważniejszych dla PO obszarach, do pół legło poszukiwanie synergii, a pozostała energia będzie wykorzystana nie do walki z wrogiem zewnętrznym, ale musi wystarczyć na zwalczanie wewnątrzpartyjnych złodziei. I w zasadzie tyle można sensownego powiedzieć o obecnej kondycji lidera i niedobitków PO, którzy przy nim zostali. Sześć lat temu PO na stojąco walczyła z całym politycznym światem, rządząc i dzieląc, kradnąc bez opamiętania, po sześciu latach Platforma ma już tylko jedno marzenie – przetrwać.
Analiza redukcji celów politycznych nie pozostawia wątpliwości, w jakim miejscu znajduje się PO, ile kroków do trumny ma jej lider, ale ta jedna z ostatnich płomiennych tyrad, wygłoszona na zjeździe, której płomień przypominał dogasający znicz i tak pójdzie psu na budę. Wszelkie zaklęcia, stare i zużyte, za chwilę przepadną, gdy tylko się okaże, że jeden nie dostał partyjnego stołka, a drugi na stołek się załapał. Z tą chwilą nikt nie będzie wspominał o 154 skoku cywilizacyjnym, do którego po raz 265 przymierza się hydraulik od ciepłej wody.
Za każdym razem, gdy następuje jakieś bezzasadne poruszenie, chociażby rekonstrukcja gabinetu Tuska, staram się przypominać o niezawodnej prawidłowości – będzie o czym gadać przez dwa dni, góra tydzień. Minęło trzy dni od czasu rządowej „rewolucji”, która co miała zrobić? A jakżeby inaczej: „dodać energii”, „sprawić, abyśmy zrobili ten krok, ten cywilizacyjny skok”. Redukują się cele i spada średnia zawracania d u p y.
Tusk musi wywalić pół gabinetu albo zorganizować czystki na partyjnym zjeździe, żeby na trzy dni odwrócić uwagę od partyjnych złodziei, których Donald nie jest w stanie upilnować, dlatego ze łzami w oczach błagał: „panowie, kradnijcie jakoś po cichu i zdecydowanie mniej, pamiętajcie, że jest CBA”. Tak? Acha! – zareagowała sala i dodała małe brawka. Potem członkowie oprzytomnieli i tysiące dwuznacznych spojrzeń spytało: „to po cholerę ty tam siedzisz i się pchasz na następną kadencję, skoro sobie człowiek w spokoju pokraść nie może?”.
PO nie powstała dla zabawy, tu się zawsze kręciło wielkie lody i do wszelkich redukcji doszły puste spichlerze.
Nie ma z czego kraść, a na lichwę żyd nie daje, bo przecież widzi licznik w centrum stolicy i zapis w konstytucji, którego głosami bimbrownika z Biłgoraja zmienić się nie da. Z próżnego nie nalejesz żadnej ciepłej wody, zresztą ta strawa jest dla mas, góra przyzwyczaiła się do cygar i homarów, tymczasem przed oczami stają śledzie i „Sporty” bez filtra. Nic nie pomoże, na kilka dni będzie trochę wytchnienia i potem znów setki, tysiące, rąk wyciągną się w stronę Donalda i krzykną chórem:
„Gdzie lewe przetargi? Jak żyć, Donaldzie, jak żyć?”.
Głodni zapytali rozpaczliwie i usłyszeli taką samą odpowiedź, kochani popatrzcie sobie w oczy, przekażcie znak pokoju sąsiadowi siedzącemu obok, kochajmy się, jesteśmy jedną wspaniałą rodziną. „Co kur..a?” – znów wzrokiem odpowiedziała sala, wykonując gesty maksymalnie sztuczne, bo dziewicze.
Tak wyglądała główna część zjazdu, dalej nie obserwowałem, zająłem się tym, co wszyscy, jest sobota i taki dzień ma swoje prawa, tuż po obowiązkach. W imieniu wszystkich przemawiać i tym bardziej decydować nie chcę, ale czy naprawdę moja sobota rożni się od innych sobót? Jeśli już to tylko poświęceniem czasu na publicystyczne obowiązki, bo nie sądzę, aby wielu rodaków katowało się zjazdem PO.
No, ale moim ocenom nie trzeba wierzyć, wiadomo, ze mnie tryska jad, mnie się w głowie miesza, ja jestem bydle i chamówa internetowa. Posłuchajmy w takim razie pełnej kultury z najwyższych sfer, która zebrała się na „II śniadaniu mistrzów”. Panowie mieli spóźnioną konsumpcję, tak mniej więcej o 13.20 się zaczęło, może z tego głodu i zdenerwowania, że Donald blokuje bufet, zaczęło się wylewanie żalów idealnie wpisujące się w moją diagnozę. Najdobitniej potwierdził moje odczucia sam profesor Czapiński, biadoląc nad tym, że Kaczyński miał lepszą gadkę, a Donald znów się zajmuje PO, robi jakieś dramatyczne ruchy i to wszystko wystarczy na parę dni, tak jak z tą rekonstrukcją było. Słowo daję tak powiedział, zaraz po ostatnich znakach, które wystukiwałem na klawiaturze.
Tym oto sposobem mogę podsumować felieton finalną redukcją. Do wszystkich ubytków doszła redukcja wiary elektoratu i zaplecza partyjnego. Tusk już nikogo nie porywa, Tusk przygnębia, wywołuje lęki, widać wyraźnie, że jak tak dalej pójdzie, to dalej się z Tuskiem nie pójdzie. Wszechogarniająca redukcja w partii, w liderze, w elektoracie, stypa. I będzie jeszcze gorzej, bo mistrzowie posilający się drugim śniadaniem i zrezygnowany elektorat PO nie ma pojęcia przez jakie piekło musi przechodzić Tusk, ile on ma na łbie rzeczy, o których nie może słowa pisnąć, ale milczenie i tak nic mu nie da, sprawy pod własnym ciężarem się zawalą. Kwestia czasu, najbliższego.
Premier się wygłupił Dziennikarz ekonomiczny i analityk Xelion Piotr Kuczyński przyznał, że jest zawiedziony wystąpieniem Donalda Tuska podczas konwencji PO. - Premier zarysował interesujące punkty, owszem. Wyjął grubą książkę, w której wszystko miało być rozpisane na miesiące. "Fakty" TVN to sprawdziły i okazało się, że to bardzo ogólny zarys - wyjaśnił swoje rozczarowanie Kuczyński. Źródło: TVN CNBC/x-news http://biznes.onet.pl/wideo/kuczynski-p ... 763,w.html
Jedynym sposobem na uratowanie PO jest zmiana premiera
- Rekonstrukcja rządu nie ma żadnego znaczenia. Poparcie dla Platformy będzie spadało, a jedynym sposobem na jej uratowanie jest zmiana premiera - ocenia Ryszard Kalisz w wywiadzie opublikowanym na stronie "Rzeczpospolitej".
Zdaniem Kalisza rekonstrukcja rządu nie rozwiąże ani jednego problemu PO. Polityk zauważa także problem w tym, kto mógłby zastąpić Donalda Tuska. - Wielokrotnie mówiłem, że Donald Tusk nie wychował sobie delfina i wyeliminował wszystkich, którzy mogliby po nim objąć funkcję przewodniczącego. Partia, która akceptowała wszystkie działania Tuska, ponosi tego konsekwencje. Na dodatek ma na karku aferę korupcyjną, którą chce jak najszybciej zamieść pod dywan, tak jak kiedyś aferę hazardową - ocenia.
Kalisz nie wyklucza wysypu kolejnych afer. - Ludzie z ostatnich ław poselskich już wiedzą, że być może nadszedł ostatni moment, aby zadbać o merkantylnie rozumiany własny interes. Premier co prawda przestrzegał działaczy przed takimi zachowaniami, ale chyba bardziej mówił do wyborców niż do członków PO. Toporna walka o władzę w tej partii już jest faktem. Możliwe więc, że będziemy mieli do czynienia z rozrywaniem partii i nieumiejętnym radzeniem sobie z kolejnymi aferami - mówi.
Polityk przewiduje również, że przed spadkiem poparcia nie uratują PO fundusze unijne. - Nie uratują, bo przede wszystkim wcale nie są tak genialnie wydawane, jak opowiada Tusk. Poza tym ludzie na co dzień użerają się z biurokracją czy niewydolnym wymiarem sprawiedliwości. W Platformie się pracuje tylko nad tym, żeby Andrzej Biernat zakopał Rafała Grupińskiego, a Jacek Protasiewicz Grzegorza Schetynę. I to się dzieje od roku. PO sama codziennie strzela sobie w stopę. Żeby być sprawiedliwym, znam w Klubie Parlamentarnym PO posłanki i posłów pracujących dla dobra wspólnego, ale oni nie odgrywają większej roli. Inne w tej partii są mechanizmy wpływu - tłumaczy Ryszard Kalisz w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Ja z cala rodzina glosuje na Palikota. ~Xtreeme Zgadzam się z opinią 21 Nie zgadzam się z opinią 216
Platforma się skończyła tonie w morzu korupcji i mojego głosu nie dostanie ale prędzej zjem własne g...o niż zagłosuję na PIS ~Dżon Zgadzam się z opinią 135 Nie zgadzam się z opinią 216
niestety przyjdzie mi zagłosować na pisiorów są jedyna gwarancją sprawiedliwego osądzenia POkolesi - niech dzieci mi wybaczą!! ale to takiego kroku doprowadziła banda złodzii ~wuku Zgadzam się z opinią 44 Nie zgadzam się z opinią 5
Każdy członek PO jest nieustannie szantażowany - albo bezkrytycznie patrzysz na Donalda wodza, albo WON! Bóg Honor i Ojczyzna Zgadzam się z opinią 8 Nie zgadzam się z opinią 0
TUSK najlepszy premier wszech czasów,bez apelacyjnie,bez dyskusyjnie i ma moje poparcie a MOTŁOCH niech trzeszczy! ~blue Zgadzam się z opinią 3 Nie zgadzam się z opinią 43 ~Samarytanin @blue ^ Przekupiony/a ! ~jij @blue ^ Ojej ,ojej ale ty cymbał jesteś ,więcej was w domu takich gł.....ich było ?
premiera nie należy zmieniać,należy go wsadzić do pierdla za kolesiostwo i korupcję. djma Zgadzam się z opinią 6Nie zgadzam się z opinią1
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 30 lis 2013, 22:05 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy
30 lis 2013, 22:03
Re: Kto głosował na PO
Część Młodych Demokratów idzie do Gowina
Jak dowiedziała się „Rz" dziś w południe spora grupa działaczy platformerskiej młodzieżówki (Stowarzyszenia Młodych Demokratów) poinformuje o swoim odejściu. – To prawda. Będzie to około pięćdziesięciu osób członków SMD i PO – potwierdza w rozmowie z „Rz" Aleksander Arabadźić, sekretarz mazowieckich Młodych Demokratów.
Powód? – Nie do takiej Platformy wstępowaliśmy. Chcieliśmy działać w racjonalnej światopoglądowo i wolnorynkowej partii centroprawicowej. Nie chcemy koalicji z lewicą, która dziś wydaje się przesądzona. Premier Donald Tusk jest już na przyszłość dogadany z Leszkiem Millerem – tłumaczy Arabadźić.
Odejście z PO nie oznacza pożegnania z polityką. – Większość z nas prawdopodobnie dołączy do inicjatywy Jarosława Gowina. Były minister sprawiedliwości nie był naszym idolem, ale w sierpniu, podczas kampanii na przewodniczącego Platformy przypomniał te idee, które leżały u podstaw Platformy, a od których tak ona dzisiaj odeszła – tłumaczy działacz Młodych Demokratów. Jego zdaniem opuszczenie szeregów młodzieżówki przez tak dużą grupę może doprowadzić do paraliżu tej organizacji w kilku regionach. – Wiem, że odejść chcą ludzie z całej Polski. Ale SMD na Podkarpaciu i Mazowszu de facto przestaną istnieć, bo odchodzą ludzie z zarządu struktur – tłumaczy.
Jarosław Gowin na sobotę zapowiedział konwencję polityczną, na której ma ogłosić powstanie nowej inicjatywy politycznej. Dołączyć do niego ma Polska Jest Najważniejsza Pawła Kowala i Republikanie Przemysława Wiplera.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników