Teraz jest 06 wrz 2025, 22:28



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54 ... 76  Następna strona
Kącik Kulturalno-Patriotyczny 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
Przez policję mogło dojść do tragedii

Załącznik:
wp_marsz_11_388jpg.jpeg

Zachowanie policji podczas Marszu Niepodległości w Warszawie mogło doprowadzić do tragedii - mówi w rozmowie z WP.PL gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. W opinii generała zablokowanie marszu przez policję mogło doprowadzić do zamieszek i eskalacji przemocy.

Chaos na ulicach Warszawy to wina policji - twierdzą uczestnicy Marszu Niepodległości. "Ludzie chcą się rozchodzić, a nie mają gdzie! Wszędzie policja blokuje odejście. Policjanci nie chcą ludziom mówić, jak opuścić marsz!" - pisał na Twitterze poseł Przemysław Wipler po tym, jak policja zablokowała Marsz Niepodległości.

Jak wyjaśnia gen. Roman Polko, policja była źle przygotowana do osłony Marszu Niepodległości, m.in. dlatego, że nie rozpoznano i nie wychwycono najbardziej agresywnych osób, które chciały zakłócić demonstrację. - Doświadczenia z wcześniejszych manifestacji wskazywały tę grupę. Policyjni wywiadowcy powinni działać przeciwko tym, którzy zakłócają spokój, grają na tłumie i wyzwalają negatywne emocje - mówi gen. Polko.

Były dowódca jednostki GROM zwraca uwagę, że zachowanie policji mogło doprowadzić do eskalowania agresji. - W pewnym momencie zamknięto demonstrację w kleszczach. Na szczęście nie doszło do tragedii, ale aż prosiło się o coś znacznie gorszego. Myślę, że to działanie też nie było do końca przemyślane. W tego typu sytuacjach trzeba reagować elastycznie - mniej demonstrować siłę, a bardziej skupiać się na wyłuskiwaniu faktycznych sprawców zamieszek wyjaśnia generał.

- Policja za bardzo chciała przetestować nowy sprzęt. Zabrakło mi zdroworozsądkowego myślenia. Część ludzi z pewnością nie wiedziała o co chodzi, nie rozumiała, co się stało. Gdy maszeruje co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, zablokowanie ich może powodować frustrację i wybuch niekontrolowanych emocji ze strony tych, którzy w ogóle tego nie planowali - twierdzi gen. Polko.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


11 lis 2012, 19:04
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
Warzecha o 11 listopada

Policja zachowała się 11 listopada skrajnie nieprofesjonalnie

Brak profesjonalizmu czy polityczne zlecenie?
Im więcej ukazuje się relacji, filmów i zdjęć, pokazujących przebieg zdarzeń 11 listopada, tym bardziej działanie policji jest nie do obrony. Co wiadomo na pewno? Że część policjantów wystąpiła po cywilnemu, w kominiarkach. Podobno mieli się zajmować wyłapywaniem najagresywniejszych, ale gdyby tę rolę spełnili, do burd nie powinno było dojść. Byli za to trudni do odróżnienia od zadymiarzy, dla zwykłych uczestników nie do rozpoznania. Ich funkcja pozostaje niejasna i bardzo wątpliwa.

Wiemy, że burda zaczęła się od ataku na policję grupy młodzieńców, którzy wybiegli z jednej z bocznych ulic. To sprowokowało starcia. Policja nie umiała – bądź nie chciała – poradzić sobie z oddzieleniem kilkudziesięciu zadymiarzy od kilkudziesięciu tysięcy spokojnych uczestników marszu. Zamiast spacyfikować niewielką zadymę, zagroziła rozbiciem całego pochodu. To był moment naprawdę groźny – tylko opanowanie prowadzącego zgromadzenie zapobiegło tragedii, która niechybnie by nastąpiła, gdyby policja rozpoczęła natarcie. Nie doszło do tego też dzięki odwadze kilkorga posłów PiS, którzy zagrodzili drogę oddziałom policji i podjęli negocjacje. To dzięki nim kilkadziesiąt tysięcy osób mogło potem spokojnie dojść do końca trasy.

Na dostępnych w internecie filmach możemy też zobaczyć policjantów, odrzucających w tłum race lub strzelających w powietrze mimo braku bezpośredniego zagrożenia. Wszystko to każe sobie zadać pytanie: czy policja jest dramatycznie nieprofesjonalna czy po prostu wykonuje polityczne zlecenie?

http://www.fakt.pl/Policja-zachowala-si ... 542,1.html


13 lis 2012, 21:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
silniczek                    



Policja zachowała się 11 listopada skrajnie nieprofesjonalnie

Na dostępnych w internecie filmach możemy też zobaczyć policjantów, odrzucających w tłum race lub strzelających w powietrze mimo braku bezpośredniego zagrożenia. Wszystko to każe sobie zadać pytanie: czy policja jest dramatycznie nieprofesjonalna czy po prostu wykonuje polityczne zlecenie?

Zgadza się:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


13 lis 2012, 21:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
Właśnie w TVP Info w programie Pospieszalskiego leci  film z manifestacji nakręcony przez Frondę i Gazetę Polską.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


15 lis 2012, 22:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
"Pokłosie" - dr Krzysztof Persak i Piotr Zychowicz o filmie

Załącznik:
poklosie_plakat_388.jpeg

"Pokłosie", najnowszy film Władysława Pasikowskiego ma szansę zostać najbardziej kontrowersyjnym filmem roku.
Film zniknął już z repertuaru kina w Ostrołęce, gdyż - jak napisał "Tygodnik Ostrołęcki" - uznano go za antypolski. Czy to obraz wierny faktom historycznym, ukazujący prawdę o stosunkach polsko-żydowskich a może film, który utrwala negatywny stereotyp Polaka-antysemity? Historycy, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska są w tej kwestii podzieleni.

Fabularne "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego można oglądać w kinach od piątku. Akcja filmu rozgrywa się w 2001 r. na polskiej wsi. Głównymi bohaterami są dwaj bracia, Józef i Franciszek Kalina. Muszą oni stawić czoło dramatycznym wydarzeniom sprzed 60 lat. Podczas II wojny światowej w tej samej wsi Polacy zamordowali grupę Żydów. Andrzej Wajda powiedział, że jest "Pokłosiem" bardzo poruszony. Cieszę się, że w Polsce powstał ten film - mówił. Również Roman Polański stwierdził, że czekał na taki film
(...)
"Polacy w tym filmie to oszalałe, upojone alkoholem antysemickie bydło"
Zdaniem Piotra Zychowicza, historyka i publicysty historycznego, zastępcy redaktora naczelnego miesięcznika "Uważam Rze Historia" film Pasikowskiego to nachalna propaganda, prymitywna agitka, która wypacza prawdę historyczną. - Powinien powstać film, który uczciwie będzie mówił o stosunkach polsko-żydowskich podczas II wojny światowej, to ważny temat, który winien zostać podjęty przez kulturę masową.
(...)
Widzowie będą wychodzić z kina zniesmaczeni?
Zychowicz wyraża nadzieję, że film nie zdobędzie dużej popularności wśród widzów: - Zwykle tak bywa, że kiedy przekroczy się pewną granicę absurdu, przynosi to skutek odwrotny od zamierzonego. Widzowie zamiast wstrząśnięci, będą wychodzić z kina zniesmaczeni. - Takie walenie na oślep pałą w polską głowę jest totalnym brakiem odpowiedzialności.
(...)
"Pokłosie" zrobi nam czarny PR na świecie?
Zychowicz nie może zrozumieć, dlaczego minister kultury Bogdan Zdrojewski wspiera film, który robi naszemu krajowi czarny PR na świecie. - Polska od wielu lat walczy na arenie międzynarodowej z "polskimi obozami śmierci" i negatywnymi stereotypami dotyczącymi stosunków polsko-żydowskich, a tu nagle promowany jest film, który stoi w absolutnej sprzeczności z tą polityką
(...)
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,tit ... omosc.html

Załącznik:
rysunek_dnia_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


16 lis 2012, 21:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
silniczek                    



"Pokłosie" - dr Krzysztof Persak i Piotr Zychowicz o filmie
Załącznik:
poklosie_plakat_388.jpeg

"Pokłosie", najnowszy film Władysława Pasikowskiego ma szansę zostać najbardziej kontrowersyjnym filmem roku.


O tym, jak śmiałem się na „Pokłosiu”
:rotfl:

Nie ma znaczenia, czego aktor Maciej Stuhr nie wie o bitwie pod Cedynią. Nie ma również znaczenia, czego reżyser Władysław Pasikowski nie wie o stosunkach polsko-żydowskich. Nie ma to żadnego znaczenia dopóty, dopóki obaj zatrzymują swoje mniemania dla siebie lub dzielą się nimi najwyżej z rodziną lub w gronie bliskich przyjaciół.
A co, jeśli aktor postanawia wystąpić w roli znawcy dziejów Polski i autorytetu moralnego?
Kiedy reżyser usiłuje przekuć swój brak wiedzy w filmowe dzieło?
Aktor naraża się najwyżej na zasłużone pośmiewisko. Reżyser niestety może zrobić krzywdę nie tylko sobie samemu.

Nie chcę się spierać ani ze Stuhrem, ani z Pasikowskim o historię. Ani ja nie jestem specjalistą w dziedzinie dziejów Polski, ani nie jest nim żaden z tych panów. Nie zamierzam też przesądzać, czy rzeczywiście w czasie wojny Polacy palili Żydów w stodołach i chałupach po to, aby przejąć ich majątki. Mój zarzut wobec „Pokłosia" dotyczy najbardziej współczesnej współczesności. Na początek jednak zastrzeżenie. Oczywiste jest, że film fabularny nie może odzwierciedlać codzienności. Z natury rzeczy musi przedstawiać świat bardziej gęsty od rzeczywistego, konflikty bardziej wyraziste, sytuacje bardziej ekstremalne.

Przy tym wszystkim jednak autorzy filmu – a głównym autorem jest reżyser – muszą zachować choć pozory, że opowiadana przez nich historia mogłaby się zdarzyć naprawdę. Jeśli narysują ją zbyt grubą kreską, wychodzi groteska. Niezamierzona.
Tak jest w przypadku „Pokłosia".

Wstyd się przyznać, ale w czasie oglądania najbardziej poważnych i dramatycznych scen tego filmu nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.

Śmiałem się, gdy grany przez Stuhra młody polski rolnik okazał się namiętnym kolekcjonerem żydowskich nagrobków i  płynnie odczytywał z nich hebrajskie napisy.

Śmiałem się, gdy jego starszego brata po wiejskich drogach śledził tajemniczy samochód z antysemitami i gdy na ścianie obory pojawił się olbrzymi wymalowany białą farbą napis: „Żydzi won!".

Nie potrafiłem serio potraktować sceny, gdy ten sam bohater zakłada garnitur i białą koszulę, choć planuje kopanie w błocie dołu, i potem, gdy – jak grabarz z Hamleta – spogląda na trzymaną w dłoni czaszkę.

Niestety, śmiałem się do rozpuku również wtedy, gdy zobaczyłem upozowanego na Chrystusa Macieja Stuhra ukrzyżowanego na drzwiach od stodoły.


Wiem, że nie wypada. Że powinienem oglądać „Pokłosie" z powagą i smutkiem, może ze wzruszeniem i wyrzutami sumienia odczuwanymi  w imieniu całego naszego narodu, skażonego grzechem antysemityzmu. Ale Pasikowski, przedstawiając ów antysemityzm w postaci karykaturalnej, absurdalnie wyolbrzymionej, nierzeczywistej, nie dał mi takiej szansy. Nakręcił film, który każdemu mieszkańcowi Polski musi wydać się groteskowo nieprawdziwy.

Szanowny Panie Reżyserze, jeśli tak naprawdę ma wyglądać polski antysemityzm, to oczywiste jest, że polski antysemityzm nie istnieje. Dał pan argumenty piewcom narodowej niewinności.

No cóż, porażki znanych twórców, gdy swoje talenty oddają na służbę ideologii, to nie rzadkość. I na tym – gdyby „Pokłosie" miało być pokazywane tylko nad Wisłą – można by zakończyć sprawę.
Ale ten film na pewno będzie zauważony w kilku innych krajach. A najbardziej tam, gdzie słabo znają Polskę, a najwięcej mówią o polskim antysemityzmie. Gdzie potrzebują uzasadnienia nie tylko dla tezy, że Polacy kiedyś mordowali Żydów, ale też, że nienawidzą ich do dziś.

Tam nie będą się zastanawiali nad oczywistymi dla nas absurdami „Pokłosia", ale uznają film Pasikowskiego za niemal dokumentalną relację, za obraz Polski w pigułce. Tam młody rolnik ukrzyżowany na drzwiach stodoły za sympatię do Żydów nie będzie dowodem artystycznej nieporadności reżysera, ale mocnym dowodem w sprawie o polski antysemityzm.

Dominik Zdort
http://www.rp.pl/artykul/952475.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


16 lis 2012, 23:24
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
Stuhr pod Cedynią gwiazdą internetu
Obrazek

"Nigdy nie mówimy o sobie źle. Jest Skrzetuski, Wołodyjowski, Powstanie Warszawskie, Powstanie Styczniowe. Przywiązywaliśmy dzieci pod Cedynią jako tarcze i to jest super. To jest najlepsze, co Polskę spotkało. Nigdy nie ma spojrzenia na naszą historię z punktu widzenia, że zastanówmy się, bo to nie było dobrze. Pojechaliśmy pod Moskwę w roku 1612 i generalnie wszyscy Polacy mają fan, że jako jedyni byliśmy na Kremlu, nie? Nie wiem, chyba nie tędy droga. Jeżeli chcemy być coraz lepszymi ludźmi, musimy też pamiętać o tych rzeczach, które nam nie wyszły. Stąd ten film."
Powiedział stopklatka.pl Maciej Stuhr.

Maciej Sthur wypowiadał się na premierze filmu "Pokłosie", w którym pokazuje fikcyjną historię mordu Polaków na Żydach i tuszowaniu sprawy po 60 latach. Inspieracją reżysera Władysława Pasikowskiego była książka Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi" - o mordzie w Jedwabnem.

Ostro skomentował te słowa redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski.
"Chcąc błysnąć znajomością naszej historii, powiedział, że Polacy "przywiązywali pod Cedynią dzieci jako tarcze".
Problem w tym, że pomylił dokładnie wszystko. Nie pod Cedynią, tylko pod Głogowem, nie jako tarcze, tylko do maszyn oblężniczych, i nie Polacy, tylko Niemcy Polaków.

Krótko mówiąc, nawet gdyby chciał, to bardziej w krótkiej wypowiedzi nie mógł skompromitować siebie i swojej znajomości historii. Z okazji tej właśnie beztroskiej głupoty w Internecie zaroiło się od ironizujących ze Stuhra obrazków (np. "Polaku, kiedy przeprosisz za to, że przywiązałeś dzieci Stuhra do tarczy pod Cedynią"). Są też jednak naprawdę brutalne szyderstwa - na które junior zasłużył."

Komentarz:


I wszystko jasne.
Jak ktoś mi nie wierzy niech sam zobaczy genialnego, młodego, z wielkiego miasta, aktora - Macieja Stuhra.
Chyba przeniosę się na wieś tam ludek mądrzejszy i honorny. Jak nie wie - to milczy
Wolność i Niezależność


http://janpinski.nowyekran.pl/post/7995 ... ako-tarcze

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


17 lis 2012, 09:56
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
Pokłosie - nudny film o zabijaniu
czyli
jak Stuhr junior skompromitował film

Niewątpliwie utalentowany Maciej Stuhr zagrał w filmie "Pokłosie" jedną z głównych ról i chyba nie do końca świadomie ustawił się do boju w bezpardonowej wojnie ideologicznej. Filmu nie oceniam, bo nie widziałem. Z recenzji wynika, że budzi skrajne emocje w sprawie skomplikowanej przeszłości polsko-żydowskiej. Jedni odsądzają młodego Stuhra od czci i wiary, nazywając anty-Polakiem, inni gratulują mu odwagi w rzekomym pokazywaniu prawdy i łamaniu stereotypów.

Mechanizm manipulacji w różnych publikacjach jest przy tym nazbyt widoczny.
I tak, na portalu wspierającym skrajny punkt widzenia J.T. Grossa pojawia się grubo ciosany materiał: "Internauci bronią Stuhra". Nie ma czegoś takiego jak jedni internauci i trudno się spodziewać, żeby wszyscy akurat bronili aktora, czy to się komuś podoba, czy nie. W tekście przeczytać można czysto propagandowe zdanka (może nawet autentyczne), jak: "Panie Maćku, lepiej nie można było ująć całego tematu, chapeaux bas", "Genialne podejście do tematu", "Panie Macieju, tak trzymać!" - i tak dalej.

Stety bądź niestety, nie wszyscy kochają Macieja Stuhra, tym bardziej że potwornie się przy okazji promocji filmu podłożył. Chcąc błysnąć znajomością naszej historii, powiedział, że Polacy "przywiązywali pod Cedynią dzieci jako tarcze". Problem w tym, że pomylił dokładnie wszystko. Nie pod Cedynią, tylko pod Głogowem, nie jako tarcze, tylko do maszyn oblężniczych, i nie Polacy, tylko Niemcy Polaków.

Krótko mówiąc, nawet gdyby chciał, to bardziej w krótkiej wypowiedzi nie mógł skompromitować siebie i swojej znajomości historii. Z okazji tej właśnie beztroskiej głupoty w Internecie zaroiło się od ironizujących ze Stuhra obrazków (np. "Polaku, kiedy przeprosisz za to, że przywiązałeś dzieci Stuhra do tarczy pod Cedynią").
Są też jednak naprawdę brutalne szyderstwa - na które junior zasłużył. To na przykład hasło: "Internet drwi z aktora", co jest taką samą prawdą, jak to, że "internauci go bronią".
Tak czy siak, Stuhr na stałe zdobył sobie miejsce w panteonie ludzi promujących kino nad Wisłą.

Sławomir Jastrzębowski.



Kiedy Kara Mustafa, wielki mistrz Krzyżaków, szedł z licznemi zastępy przez Alpy na Kraków, do obrony swych posad zawsze będąc skory, pobił go pod Grunwaldem król Stefan Batory. I bitny, nieugięty, twardy jak opoka, zabrawszy z innym łupem chorągiew proroka, gonił przez godzin dziesięć w całym pędzie koni, uciekających wrogów aż do Macedonji.
~ anonim162

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/slaw ... 90998.html




Nie pod Cedynią, tylko pod Głogowem,
nie jako tarcze, tylko do maszyn oblężniczych,
i nie Polacy, tylko Niemcy Polaków.

Czyli dokładnie tak jak w Radiu Erewań :lol:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 18 lis 2012, 15:02 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



18 lis 2012, 15:01
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
silniczek                    



"Pokłosie" - dr Krzysztof Persak i Piotr Zychowicz o filmie

"Pokłosie", najnowszy film Władysława Pasikowskiego ma szansę zostać najbardziej kontrowersyjnym filmem roku.
Czy to obraz wierny faktom historycznym, ukazujący prawdę o stosunkach polsko-żydowskich a może film, który utrwala negatywny stereotyp Polaka-antysemity?
Akcja filmu rozgrywa się w 2001 r. na polskiej wsi. Głównymi bohaterami są dwaj bracia, Józef i Franciszek Kalina. Muszą oni stawić czoło dramatycznym wydarzeniom sprzed 60 lat. Podczas II wojny światowej w tej samej wsi Polacy zamordowali grupę Żydów.
Andrzej Wajda powiedział, że jest "Pokłosiem" bardzo poruszony. Cieszę się, że w Polsce powstał ten film - mówił. Również Roman Polański stwierdził, że czekał na taki film
(...)
"Polacy w tym filmie to oszalałe, upojone alkoholem antysemickie bydło"
Zdaniem Piotra Zychowicza, historyka i publicysty historycznego, zastępcy redaktora naczelnego miesięcznika "Uważam Rze Historia" film Pasikowskiego to nachalna propaganda, prymitywna agitka, która wypacza prawdę historyczną.
- Powinien powstać film, który uczciwie będzie mówił o stosunkach polsko-żydowskich podczas II wojny światowej, to ważny temat, który winien zostać podjęty przez kulturę masową.
(...)
"Pokłosie" zrobi nam czarny PR na świecie?
Zychowicz nie może zrozumieć, dlaczego minister kultury Bogdan Zdrojewski wspiera film, który robi naszemu krajowi czarny PR na świecie.
- Polska od wielu lat walczy na arenie międzynarodowej z "polskimi obozami śmierci" i negatywnymi stereotypami dotyczącymi stosunków polsko-żydowskich, a tu nagle promowany jest film, który stoi w absolutnej sprzeczności z tą polityką


JEDWABNE 1941 W OCZACH NAOCZNEGO ŚWIADKA
Świadek numer pięć Apolinary Domitrz


Przedstawiamy wierny zapis rozmowy z pochodzącym z Rostek koło Jedwabnego 72-letnim Apolinarym Domitrzem, obecnie mieszkańcem Greenpointu, polskiej enklawy Nowego Jorku. Poglądy rozmówcy na kwestię wydarzeń w Jedwabnem pozostawiamy bez komentarza. Apolinary Domitrz przebywa w USA od 1983 r. i jest obywatelem tego kraju. Mieszkają tu jego syn i córka wraz z rodzinami. Żona, Irena, pochodząca z odległej o 18 kilometrów od Jedwabnego Zbójnej, zmarła przed dwoma laty. Nasz rozmówca jest z zawodu krawcem. W Nowym Jorku pracował jako sprzątacz sklepów. Jest żarliwym katolikiem i aktywnym członkiem parafii Świętych Cyryla i Metodego na Greenpoincie.

- Czy zechciałby się Pan przedstawić?
- Domitrz Bolek. Syn Franciszka i Weroniki. Urodzony 14 lutego 1929 roku. W ciężką zimę...
- W dokumentach ma Pan na imię Apolinary.
- No tak... Ja się rodziłem w świętego Walentego. Powinni mi dać na chrzcie Walek. Ale był u nas taki Wiśniewski Apolinary, bogacz wielki i po nim dali imię. Wszyscy wołają jednak Bolek.
- Pan pochodzi z Rostek. Ile to od Jedwabnego?
- Kilometr będzie, może półtora. Tam rodzice mieli dwanaście morgów ziemi. Moja mama najpierw wyszła za Rakowskiego i mieli dzieci dwoje: Aleksandra i Pelagię. Z Domitrzem, drugim mężem, za którego poszła po śmierci Rakowskiego, było troje: Franciszek, Helena i ja najmłodszy.
- Chodził Pan do szkoły?
- Do Jedwabnego. Dwie klasy skończyłem. W domu u rejenta szkoła była.
- Ilu ludzi mieszkało w Jedwabnem przed wojną?
- O, na pewno więcej niż dwa tysiące. Z tego jakie sześćset Żydów. Mieli wszystko. Sklepy, warsztaty mieli. Na Łomżyńskiej ulicy, po lewej stronie, jak się z Łomży jedzie, bożnicę mieli. To dobre ludzie byli. Zgodnie żyli. Na kredyt dawali w sklepach. Dobroci ludzie...
- Znał Pan wtedy osobiście jakiegoś Żyda?
- Znałem, panie, Szmujła kowala. Miał kuźnię na rogu Przystrzelskiej i Cmentarnej, niedaleko od tej stodoły, co to teraz tyle krzyku po świecie robią. Brat u niego konie kuł, lemiesze klepał. Raz brat mnie zawołał po szkole, żebym przyszedł i pomagał drzewo piłować. To Szmujłowa zaraz nagotowała kapusty z gęsiną. Jedzenia, panie, było... Znało się też Żydów, co z nami chodziły do szkoły. Jak myśmy mieli modlitwę "Kiedy ranne wstają zorze", to oni na korytarz wychodzili, a potem wracali i razem w ławkach z nami siedzieli. Zgoda była. W sobotę Żydki nie chodziły do szkoły, my tak. My nawet w niedzielę szliśmy i stamtąd do kościoła... Jak szliśmy, to ze śpiewem "Jeszcze Polska nie zginęła". A kościół, panie, wielki był. Z daleka było widać. Nie wiem tylko teraz pod jakim wezwaniem. Dyrektor szkoły to był... zaraz, zaraz. Niech no sobie przypomnę... O, Skarżyński! Skarżyński. Zawsze z nami do kościoła maszerował. Żydki się tylko przyglądały. Myśmy się też im przyglądali, jak latali do bożnicy z poduszkami pod pachą.
- Pamięta Pan jakieś konflikty polsko-żydowskie? Czas Wielkanocy ożywiał tu i tam "przypomnienie" o wydaniu Jezusa na śmierć przez Żydów.
- Pod słowem, u nas nie było czegoś takiego. Nikt Żydom nie wypominał śmierci Chrystusa.
- Jednym słowem - zgoda i przyjaźń?
- Jakby pan zgadł. Gdzie tam komu było do awantur albo jakich pogromów.
- Pamięta Pan wrzesień 1939 roku?
- Dzieciak byłem, ale pamiętam. Najpierw weszły Niemce. Ale potem Ruskie i zaraz zaczęli swoje rządy zaprowadzać. Dużo ludzi wywozili. "Kułak" i "pomieszczik" - powiedzieli i zabierali na Sybir. Wtedy trochę młodych Żydów się do nich przyłączyło. Takie wyrostki po osiemnaście-dwadzieścia lat. Nosili czerwone opaski na prawej ręce, takie milicjanty czy co...
- Prześladowali Polaków?
- Tego bym nie powiedział. Chodzili po ulicy. Jak podatku się nie zapłaciło, to przyszli, kury wzięli albo gęsi. Ja bym powiedział, że oni raczej do interesów bardziej głowę mieli. Szmatów nazbierali, to potem talerzów przywieźli, organków, śledzi. Z Ruskimi kombinowali łatwiej niż Polacy.
- Denuncjowali Polaków?
- Tego nie mogę powiedzieć. Nie znam przypadku.
- Czy można powiedzieć, że wejście Rosjan było dla Żydów jakimś wybawieniem?
- Na pewno się ich mniej bali niż Niemców. Ale żeby wybawienie? Trochę tych młodych to się cieszyło. Większość cicho siedziała i czekała, co z tego ruskiego panowania wyniknie.
- To panowanie zaczęło się od wystawienia pomnika Lenina?
- To prawda. Odlali go z gipsu czy cementu i ustawili w parku przy ulicy Wizkiej naprzeciwko domu Kędziorka Kazimierza, co miał zlewnię mleka i był chrzestnym mojej siostry Heleny. Zresztą w Jedwabnem jedni mówili, że to Lenin, a drudzy, że Stalin. Kto ich tam odróżniał? Ja pamiętam, że miał wąsy. Z pomnika to się tylko te młode Żydy cieszyły, co przystały do Ruskich.
- Co Pan wtedy robił? W tych, nazwijmy to, "ruskich czasach"?
- Za Ruskiego, pamiętam, że poszedłem do terminu krawieckiego. Na krawca się uczyć do Mucharskiego Kazika. Trzeba było wieprzka sto pięćdziesiąt kilo wagi zarżnąć, żeby się zgodził mnie przyjąć. U niego się uczyłem. A potem u Boczkowskiego Janka, ale to już za Niemca. No i się w domu pomagało. Krowy pasło najczęściej.
- Jak wyglądało ponowne przyjście Niemców w czerwcu 1941 roku?
- Ruskie zwiewały w kierunku na Wiznę, że się kurzyło. Tam nie było jakiejś walki. Za parę godzin, jak Ruskie uciekły, a z nimi paru tych młodych żydowskich milicjantów, weszli Niemcy. Ludzie się cieszyli. Kwiaty im sypali. Witali. Kompot wynosili, żeby dać się napić. - Radość, panie, była. A Niemce najpierw na motorach, potem samochody i czołgi na koniec. Wszystko na Wiznę szło.
- Kto się tak cieszył z nadejścia Niemców?
- Polacy! Przecież, że nie Żydzi.
- Jak Pan myśli, dlaczego?
- Ruskie na Sybir wywoziły. Jak im Niemce pogoniły kota, to wszyscy się cieszyli, że będzie koniec tych wywózek. Ludzie życzyli Niemcom, żeby jak najszybciej doszły do Moskwy. Radość, panie, była.
- Z czym kojarzy się Panu ta "zmiana warty" w Jedwabnem?
- Niemcy zajęli miejsce po Ruskich. Nad apteką był tych żandarmów posterunek. Nie wiem ilu, ale tak chyba z dziesięciu. Pamiętam, że zaraz się wzięły za ten pomnik Lenina. Zagnały Żydów i kazały im obalić Lenina na ziemię. Potem kazali podłożyć drągi i nieść go Żydom w kierunku Rynku. Nieśli "bidaka" aż na kirkut i tam go zakopali zdaje mi się. Tę rozbiórkę pomnika wszyscy pamiętali.
- Pan to widział?
- Ano tak... Stałem koło domu Mariaka z Jasiniakiem Stasiem, synem organisty i Szmulcem Heńkiem na Wizkiej ulicy. Ale jak tego Lenina ponieśli do Rynku, to myśmy już nie szli za nimi. Żandarmy wszystkiego pilnowały.
- Pamięta Pan dzień, kiedy spalono stodołę?
- Jakże nie pamiętać?! Zboże białe już było. Dostajało na słońcu. To było czwartego albo dziesiątego lipca. Paśliśmy krowy na łąkach między Rostkami a Jedwabnem. Jakie pół kilometra od stodoły Śleszyńskiego Bronka. Ze mną był Janek Rakowski, syn chrzestnego, i Zenek Ryszkiewicz. Oba już nie żyją. Jeden w Wałbrzychu, drugi w Bytomiu zmarł. Jak ta stodoła się zapaliła, było ciepło. Buchnęło w górę. To myśmy zaraz pobiegli do Jedwabnego. Przez Rynek lecieli my. Cicho było, pozamykane wszystko, nikogo na ulicy. A stodoła się pali. To my na Cmentarną. Koło kościoła i Przystrzelska. Skręt w Cmentarną. I tak stanęli my jakieś dwieście pięćdziesiąt metrów od tej stodoły. Paliło się strasznie. Jak drzazgi trzaskało. Była z desek, kryta słomą. Wszystko nagrzane. Wybuch się zrobił i poszedł żółty dym taki. A Niemce się odsunęli od tego żaru.
- A inni?
- Jacy inni? Panie, tam nie było żadnych Polaków. Same Niemce. Żadnego Polaka myśmy tam nie widzieli. Ilu było tych żandarmów? Najechało się ich, panie, pełno. Ze dwudziestu albo trzydziestu. Ja tam ich nie liczyłem, ale dużo ich było. Najechało ich się pewnie z Łomży, i z Wizny, i z Przytuł. No i te z Jedwabnego.
- Która to była godzina?
- Czwarta po obiedzie.
- Czy widział Pan, jak Niemcy pędzili Żydów do stodoły?
- Nie. Myśmy tego nie widzieli.
- Jak długo obserwowaliście pożar?
- Dwadzieścia, może dwadzieścia pięć minut.
- Byli tam inni Polacy?
- Nie. Tylko my. Tam nie było więcej Polaków.
- Co było potem?
- Uciekliśmy. Polecieliśmy po krowy i do domu. Przybiegłem i mówię do mamy: "Mamo, mamo, jak tam się ludzie palili. Żydzi się palili w stodole". A mama zaczęła płakać, bo była wierząca...
- Skąd Pan wiedział, że tam się palili Żydzi?
- Mój Boże, jak oni to wszystko zgonili, to z opowieści, ze wszystkiego, mój Boże...
- Ale Pan żadnych Żydów na oczy nie widział?
- Nie.
- Czy Niemcy byli uzbrojeni?
- Karabiny mieli.
- Czy strzelali do wnętrza stodoły?
- Nie.
- A jak tam się dostali? Samochodami?
- A oni te... bryczki mieli. Tych bryczków my nie widzieli, bo oni zostawili za apteką...
- Czy Niemcy robili jakieś fotografie?
- Nie. Nic takiego nie było.
- Czy widział Pan kogoś uciekającego ze stodoły?
- Nie, takich tam nie było.
- Czy może słyszał Pan jakieś odgłosy z wnętrza stodoły: krzyk, płacz, wzywania pomocy, jęki?
- Nie, nie słyszałem.
- Jak Pan myśli, dlaczego na miejscu z Polaków byliście tylko wy trzej?
- Ja tam nie wiem. Ludzie pewnie się bali, żeby ich to samo nie spotkało.
- Co było na drugi dzień?
- Na drugi dzień byli tylko żandarmi z Jedwabnego. Polaków zebrali. Rów wykopać kazali i to wszystko do tego rowu kazali zasypać?
- Co?
- Te ciała spalone, prochy, kości...
- Czy Polacy jakoś komentowali to, co się stało dzień wcześniej?
- Panie, ludzie wystraszone były. Nic nie gadali, bo się bali, żeby im tego samego Niemce nie zrobiły... Ale biedaków żałowali. Mieli serce przecież...
- Co się mówiło o mordzie w Jedwabnem? Przecież tych Żydów ktoś musiał wygnać z domów, pędzić do stodoły, zaganiać do niej. Trudno uwierzyć, że tego nikt nie dostrzegł.
-  No to, te miejscowi widzieli, jak tych Żydów gnali... Oknami patrzyli. Jak my tak na bosaka gnali, to my nikogo nie widzieli, bo wszystko było pozamykane. Ale oknami ludzie widzieli.
- Czy o mordzie w stodole mówiło się coś po wojnie?
- Wszystko zacichło. Zresztą w 1947 roku wyjechałem do Zbójnej za żoną.
- Czy słyszał Pan o aresztowaniach mieszkańców Jedwabnego i procesie z 1949 roku, w którym zostali skazani za udział w paleniu Żydów w stodole?
- Nie słyszałem, żeby kogoś z Jedwabnego sądzili. Tam nie było żadnych sądów. Ja nic nie wiem, nie będę brał na sumienie.
- Słyszał Pan nazwisko: Karol Bardoń?
- Nie, nie znam.
- Skazano go na karę śmierci. A nazwiska braci Laudańskich?
- Nie...
- Dostali 15 i 12 lat. Bolesław Ramotowski?
- Coś sobie przypominam, ale nie za bardzo.
- Też 12 lat. Władysław Miciura?
- Tego znałem.
- Również 12 lat. Stanisław Zejer?
- Znałem. Mieszkał, jak się na Przytuły jechało. Dom z czerwonej cegły mieli.
- Dostał 10 lat. Czesław Lipiński?
- Nie znam.
- Też 10 lat. Władysław Dąbrowski?
- Na Nowej Wsi mieszkał.
- Osiem lat. Feliks Tarnacki?
- Też mi się coś przypomina...
- Osiem lat. Roman Górski?
- Znałem.
- Też osiem. Antoni Niebrzydowski?
- Też mi się przypomina.
- Także tyle samo. Józef Żyluk?
- Pamiętam go.
- Skazany na osiem lat. Ogółem oskarżono 22 osoby. Czy Pana zdaniem to była jakaś pomyłka?
- Na pewno. Tam Polaków nie było. To robota Niemców była.
- Uratowani z rzezi Żydzi twierdzą, że Polacy brali w niej udział, jako wykonawcy. Dlaczego tak mówią, skoro Polaków tam nie było?
- Tego to ja nie wiem. W Jedwabnem żadnych problemów z Żydami nie było. Dobrzy ludzie byli. Zgodnie żyli. Co by im mieli Polacy robić krzywdę? To wszystko wymysły, panie...
-  W niemieckich dokumentach wojskowych z tamtego czasu jest raport, w którym mówi się, że w "Jedwabnem Polacy "załatwili" stodołę z Żydami". Dlaczego tak mówią, skoro Polaków tam nie było?
- Niemce kłamały. Oni zwalają na Polaków, żeby odszkodowań teraz nie płacić. A kto obozy zakładał, Oświęcim, Majdanek? Polacy? Jak im, panie, wierzyć? Kłamce i już!
-  Czy słyszał Pan o uratowaniu w Janczewie, niedaleko Jedwabnego, siedmiu Żydów przez rodzinę Wyrzykowskich? Też mieli pójść do stodoły.
- Że w Janczewie, to słyszałem, ale nie wiem, kto ich chował. To jak ich tam uratowali od spalenia, to jak one mogą mówić, że Polacy złe ludzie? Od Niemca ich Polacy wybawili... Oni mówią, że Polacy od Polaków. To nieprawda. Jak mi Bóg miły!
- Czytał Pan książkę "Sąsiedzi" Jana Tomasza Grossa?
- To nieprawda. Nieprawda... Jedno kłamstwo, panie. Jak on to mógł nazmyślać? Jak my to z kolegą czytali, to nie mogli się nadziwić, jak można tak nakłamać.
- Prezydent Aleksander Kwaśniewski i prymas Józef Glemp nie kwestionują winy Polaków. To, co ich różni, to forma wyrażania skruchy czy przeproszenia. Kwaśniewski zamierza przeprosić 10 lipca w Jedwabnem, Glemp modlić się za zamordowanych w synagodze wraz z rabinem Schudrichem. Co Pan na to?
- A co, ten Kwaśniewski tam był, czy co? Ja tam byłem i widziałem, a nie on. Jego na świecie nawet nie było. Niech się on tak nie mądrzy teraz... A Glemp widział? Nic nie widział! To niech on się za nas nie modli u Żyda.
- Żydów od długiego czasu spotyka wiele nieprzyjemności, plag, tragedii. Czy to możliwe, że to wciąż kara za wydanie na śmierć Jezusa?
- Ja to, panie, samo powiedziałem do mego bossa w Nowym Jorku. Żyd z Łodzi. Bogacz, miliarder. Sklepy ma, magazyny. Sprzątałem u niego. No i raz mu mówię o zabiciu Jezusa. A on mi na to odpowiada: "To nie my. To nasze przodki zrobiły". Tak mi odpowiedział. Jaki mądry, co?
- Jest Pan piątym świadkiem wydarzeń w Jedwabnem, który się ujawnił. Zamierza Pan to wszystko opowiedzieć prokuratorom z Instytutu Pamięci Narodowej?
- Jak na spowiedzi. Tu już nawet byli u mnie tacy, co to wszystko spisywali. Prawda, panie, jest najważniejsza. Ludzie ją muszą znać. Nie ma rady. Przed Bogiem nic się nie skryje.

Wypowiedzi Apolinarego Domitrza publikujemy w oryginalnej formie, bez redakcyjnej "obróbki". Ich autentyczność Apolinary Domitrz potwierdził przed notariuszem publicznym 12.04.2001 roku w Nowym Jorku.
z Apolinarym Domitrzem rozmawiał Waldemar Piasecki, Zycie Warszawy, 2001-04-22
Źródło: http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_521.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


19 lis 2012, 21:40
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
Leszek Żebrowski
Popłuczyny po Grossie



„Pokłosie” - nowy film Władysława Pasikowskiego to tylko marne popłuczyny po Grossie. Zamiast mądrego, zgodnego z elementarną faktografią filmu o wojennych relacjach polsko-żydowskich na terenach zagarniętych przez Związek Sowiecki do czerwca 1941 r. (w zmowie z III Rzeszą Niemiecką) oraz o tym, co się działo w dniach następnych, otrzymaliśmy propagandową zupkę, zgodną z polityczną poprawnością, ale nie ze znanymi powszechnie faktami....

http://www.pch24.pl/popluczyny-po-grossie,10109,i.html

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


20 lis 2012, 21:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
1/ Rośnie Centrum Solidarności. Tak będzie w środku (WIDEO)

Załącznik:
8f4b236c-3009-11e2-8ce7-0025b511226e.jpg

Europejskie Centrum Solidarności ma być gotowe w połowie 2014 roku. Wcześniej, bo jeszcze we wrześniu, na budowie zaplanowano dzień otwarty. Na razie ECS można zwiedzić w internecie.

O dacie uruchomienia ECS wraz z gotową wystawą poinformował na konferencji prasowej w Gdańsku prezydent miasta Paweł Adamowicz. Po jej zakończeniu dziennikarze mieli okazję zwiedzić budowę. Za dwa tygodnie z postępami prac będą mogli się natomiast zapoznać mieszkańcy Gdańska.

W sobotę, 29 września, udostępnione zostaną parter i pierwsze piętro budynku. W ramach dnia otwartego, który potrwa cztery godziny, zaplanowano też m.in. pokaz filmów, warsztaty edukacyjne dla dzieci, konkurs fotograficzny oraz zbiórkę pamiątek solidarnościowych.

Hektar Solidarności

ECS powstaje na działce o powierzchni ponad jednego hektara, na terenie należącym niegdyś do Stoczni Gdańskiej, w pobliżu Pomnika Poległych Stoczniowców.

W obiekcie o powierzchni ok. 25 tys. mkw. znajdą się m.in. archiwum, sala na 430 słuchaczy, ośrodek badawczo-naukowy, biblioteka na 100 tys. woluminów, ośrodek edukacyjno-szkoleniowy oraz interaktywna wystawa o historii i ideach Solidarności, która ma być "sercem" nowego budynku.

Prezentowana na dwóch kondygnacjach, zajmie powierzchnię ok. 3 tys. mkw. i będzie przyjazna dla osób niepełnosprawnych - z opisami w języku w języku Braille'a oraz komentarzami dźwiękowymi.

Na wystawie będzie można poczuć atmosferę słynnej sali BHP i zobaczyć suwnicę, w której siedziała Anna Walentynowicz.

Na razie ekspozycję można "zwiedzać", oglądając prezentację filmową

Centrum warte 300 milionów
Budynek ECS ma być gotowy do końca 2013 r., a w grudniu 2012 r. budowlańcy powinni zamknąć stan surowy.

Projekt o łącznej wartości prawie 300 mln zł uzyskał dofinansowanie Unii Europejskiej w wysokości 140,15 mln zł.

http://www.tvn24.pl/pomorze,42/rosnie-c ... 77384.html


2/ Solidarność nie chce udostępnić archiwów. "Obawiamy się o ich bezpieczeństwo"

Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku chce, aby w przyszłej siedzibie tej placówki znalazły się zbiory archiwalne gromadzone przez NSZZ "Solidarność". Związek, który jest jednym z założycieli ECS, nie zgadza się na przekazanie swoich archiwów.
(...)
http://www.tvn24.pl/pomorze,42/solidarn ... 88950.html


3/ Wałęsa wróci do Rady ECS

Lech Wałęsa zasiądzie w Radzie Europejskiego Centrum Solidarności, która w piątek w nowym składzie rozpocznie swoją drugą kadencję. W ubiegłym roku były prezydent w proteście przeciwko nominacji na szefa ECS Basila Kerskiego wycofał się z udziału w pracach Rady.
(...)
http://www.tvn24.pl/pomorze,42/walesa-w ... 89869.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


21 lis 2012, 05:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
Wyrok za komentarz w Internecie

"Kolejny okupant nie żyje, brawo dla afgańskich bojowników o wolność" - napisał w 2011 roku Piotr G. Dziś Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim ogłosił wyrok skazujący

28-letni Piotr G. zamieścił swój wpis na jednym z portali w grudniu 2011 roku pod artykułem o śmierci sierż. Zbigniewa Biskupa. Żołnierz zmarł w szpitalu, a jego śmierć nie miała związku z działaniami bojowymi. Teraz Piotr G. musi odbyć 30 godzin prac społecznych.
Według sądu internauta swoim wpisem publicznie pochwalał popełnienie przestępstwa. - Obwiniony swoim wpisem wyraził sympatię dla afgańskich bojowników o wolność. Talibowie w powszechnej opinii międzynarodowej uznawani są za terrorystów, a ich zachowanie nie ma nic wspólnego z walką o niepodległość - powiedziała uzasadniając wyrok sędzia Renata Sztendel.
Zdaniem sądu, nie można uznawać - jak to czynił Piotr G. - że polskie wojska w Afganistanie są okupantami, a państwo polskie prowadzi wojnę z Afganistanem.

Piotr G. podczas procesu twierdził, że jego wpis był protestem przeciwko udziałowi wojsk polskich w wojnie w Afganistanie.
- Trudno uznać, że ten komentarz był wyrażeniem opinii co do decyzji polskiego rządu o udziale polskich sił zbrojnych w ramach międzynarodowych sił wsparcia bezpieczeństwa w Afganistanie. Pochwalanie działań terrorystycznych talibów nie jest wyrazem wolności słowa - uznał sąd. Wyrok nie jest prawomocny. Skazany zapowiedział, że prawdopodobnie odwoła się od decyzji sądu.

Z internautami obrażającymi polskich żołnierzy od dłuższego czasu walczy st. sierż. Jacek Żebryk, uczestnik zagranicznych misji. To on w sierpniu ub.r. zawiadomił prokuraturę w Białogardzie, bo poczuł się dotknięty treścią postów zamieszczonych pod informacją o śmierci jednego z żołnierzy. Potem uzupełniał zawiadomienie o przestępstwie o kolejne wpisy na internetowych forach.
W lutym prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie wpisów, część ze spraw przekazała jednak policji, bo uznała je za wykroczenie, polegające na publicznym nawoływaniu do czynu zabronionego. Grozi za nie areszt, ograniczenie wolności lub grzywna. Właśnie jedną z takich spraw zajmował się sąd w Ostrowie Wielkopolskim.
Za walkę z obraźliwymi wpisami Żebryk odebrał w lutym nagrodę Buzdygana przyznawaną przez redakcję wojskowego tygodnika "Polska Zbrojna".

http://www.rp.pl/artykul/10,954139-Kara ... tanie.html


21 lis 2012, 22:49
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
Przykrywanie „Pokłosia”

Pasikowskiego temat przerósł,a teraz wmawia wszystkim, że ci, którym się film nie podoba, to antysemici
Podstawowym problemem „Pokłosia” nie jest to, czy mówi ono prawdę, tylko to, że reżyser Władysław Pasikowski udaje Andrzeja Wajdę,którym nie jest i nigdy nie będzie
– uważa krytyk literacki i filmowy.
Załącznik:
Przykrywanie Pokłosia.JPG

Do tej pory tak zwane przykrywanie własnych porażek było w Polsce domeną polityków. Gdy nie mamy sukcesów, wskazujemy wroga, żeby skonsolidować własnych zwolenników. Wrogiem może być agent, pedofil, producent dopalaczy albo polityk partii opozycyjnej. Wszyscy dobrze znamy ten mechanizm. Ale nikt chyba nie przypuszczał, że może on być stosowany również w dziedzinie kultury. Na przykład przez twórców filmu, którzy ponieśli artystyczną i kasową porażkę. Tymczasem tak właśnie dzieje się w przypadku „Pokłosia" Władysława Pasikowskiego.

Kiepski film
Trzy okładki tygodników („Wprost", „Uważam Rze", „Angora"), pierwsze strony dzienników („michnikowy szmatławiec"), materiały w głównych serwisach informacyjnych, wywiady w talk-show. Nie pomaga. Skromny „Mój rower" z Arturem Żmijewskim i Michałem Urbaniakiem pokonał „Pokłosie" w box office'ach. Z wynikami „Jesteś Bogiem" o hiphopowej grupie Paktofonika w ogóle nie da się porównać. Gdy film dystrybuowany w 130 kopiach ogląda niewiele ponad 50 tysięcy widzów w pierwszy weekend, to trudno to nazwać sukcesem.

Posługując się logiką twórców filmu, można by powiedzieć, że widzowie nie chodzą na „Pokłosie", bo albo są antysemitami, albo nie chcą się zmierzyć z ciemnymi stronami naszej historii, tymczasem prawda jest o wiele prostsza. Nie chodzą na film Pasikowskiego, bo jest słaby, a w kontekście jakże trudnego tematu podjętego przez reżysera użyłbym nawet słowa: gniot.
Zresztą może i polscy krytycy też są antysemitami, bo recenzje „Pokłosie" ma nie najlepsze. Niemal wszyscy się zgadzają, że taki film był potrzebny, ale nawet najbardziej przychylny obrazowi krytyk „michnikowego szmatławca" Tadeusz Sobolewski pisze o „niewątpliwych artystycznych uchybieniach".

Mówiąc zaś najzupełniej poważnie, to w atmosferze wykreowanej przez twórców filmu (aktora Macieja Stuhra, reżysera Władysława Pasikowskiego i producenta Dariusza Jabłońskiego) oraz sprzyjające im media przyzwoity człowiek ma problem, żeby skrytykować „Pokłosie", bo zaraz się okaże, że stanął po stronie antysemitów. Żeby w tej kwestii była pełna jasność, antysemickie ataki na odtwórcę głównej roli Maciej Stuhra w Internecie rzeczywiście się zdarzają i są ze wszech miar godne potępienia. Ale to nie może znaczyć, że film jest wyjęty spod krytyki. A tak się, niestety, składa, że „Pokłosie" przyniosło więcej szkody niż pożytku. Po pierwsze dlatego, że przez wiele najbliższych lat nie powstanie inny film, osnuty wokół sprawy Jedwabnego. Po drugie, z tego powodu, że dyskusja o polskiej winie wobec Żydów jest potrzebna i potrzebne są poświęcone jej filmy, ale powinniśmy się przy okazji ich premiery skupiać na samym temacie, a nie wadach dzieł.

Kino upolitycznione  
Odtwórzmy zatem sekwencję wydarzeń. „Pokłosie" wchodzi do kin 9 listopada tuż przed Świętem Niepodległości, promowane jako „najodważniejszy polski film". Twarzą obrazu staje się Maciej Stuhr (bo Władysław Pasikowski nie udziela wywiadów mediom elektronicznym), który kolęduje od talk-show do radia i od portalu do gazety. Przy okazji licznych wypowiedzi aktor powtarza, że „Pokłosie" to niezbędny Polakom rachunek sumienia. I, chcąc nie chcąc, prezentuje się jako moralista (by nie powiedzieć autorytet moralny) oraz nauczyciel historii. Niestety, słabo wyedukowany, bo zalicza kompromitującą wpadkę. Przywołuje przykład bitwy pod Cedynią, gdzie, jego zdaniem, Polacy robili z dzieci żywe tarcze.

Tymczasem naprawdę to było nie pod Cedynią tylko pod Głogowem, i nie Polacy, tylko Niemcy. Gdyby nieszczęsny aktor na tym poprzestał, może by nie doszło do fali internetowych napaści na niego, ale, niestety, Maciejowi Stuhrowi zachciało się grać rolę moralisty do końca. A to u Tomasza Lisa oświadcza, że w Polsce łatwiej powiedzieć „jestem gejem" niż „jestem Żydem", a to komentując wydarzenia 11 listopada, zgrabnie połączywszy tę sprawę z „Pokłosiem" (na Facebooku), zauważa „prawdziwych Polaków w kominiarkach". Po czym kilka dni później zaczyna się skarżyć Monice Olejnik, że hejterzy (nienawistnicy) w Internecie piszą o „pejsach wypadających mu spod kapelusza".
Podstawowym problemem „Pokłosia” nie jest to, czy mówi ono prawdę, tylko to, że reżyser Władysław Pasikowski udaje Andrzeja Wajdę,którym nie jest i nigdy nie będzie – uważa krytyk literacki i filmowy.

Już w weekend formuje się front obrony Macieja Stuhra, w poniedziałek sprawa aktora jest na trzech okładkach tygodników, a reżyser Władysław Pasikowski zamieszcza w „michnikowemu szmatławcowi" kuriozalny list (znowu do Moniki Olejnik), w którym oświadcza, że nie będzie się tłumaczyć z filmu, bo 99 procent zarzutów wynika z „niewiedzy, ignorancji i nienawiści".
Ale już prawdziwym szczytem epistemologicznej inwencji jest passus: „Jak ktoś, kto ma choć łyżkę oleju w głowie i choćby trzy klasy szkoły podstawowej, może polemizować z argumentem, że Żydzi też mordowali naszych i po to masowo wstępowali do NKWD? No i co, kur..., z tego! Skoro naziści masowo mordowali jednych i drugich, to rozumiem, że państwo są za tym, żeby niemieckie dzieci i kobiety w stodołach palić?". Po drodze Jarosław Kaczyński mówi, że „Pokłosie" jest antypolskie, choć go nie oglądał, a film zostaje ostro skrytykowany w „Uważam Rze" (oraz „Plusie Minusie" w „Rz" i portalach Wpolityce.pl oraz Fronda.pl) za historyczne przekłamania, co wywołuje obronę ze strony „michnikowego szmatławca".

Komediant jako autorytet
Omówmy więc najpierw przypadek Macieja Stuhra. Ten, niewątpliwie sympatyczny i utalentowany, aktor najwyraźniej wszedł w nie swoją rolę. Gdy takie słowa, jakie słyszeliśmy od niego, padają z ust Andrzeja Wajdy czy Władysława Bartoszewskiego, można się na nie zżymać, nie zgadzać z nimi, ale stoi za nimi życiowy dorobek i doświadczenie tych ludzi. Kiedy w roli moralisty i nauczyciela historii występuje 37-latek, któremu się Głogów z Cedynią myli, i którego rano można usłyszeć opowiadającego dowcipy w towarzystwie Kuby Wojewódzkiego w radiu Eska Rock, doświadcza się dysonansu poznawczego. Tym bardziej że w tym samym studiu tego samego radia ten sam showman (tyle że w towarzystwie wyrzuconego za to Michała Figurskiego) obrażał Ukrainki i braci Kaczyńskich. Nie żebym usprawiedliwiał antysemickie napaści w Internecie, ale, powiedzmy sobie szczerze, czy autorytety moralne się czymś takim przejmują? Zresztą w Internecie (i to nie tylko polskim) co drugi polityk jest Żydem, a co druga gwiazdka, nazwijmy to eufemistycznie, robi karierę przez łóżko. Sieć kanalizuje zbiorowe emocje, a wiadomo przecież, co przeważa w kanalizacji.

Jeśli zaś chodzi o Pasikowskiego, to warto przypomnieć, że mówimy o reżyserze, który przez 11 lat nie zrobił żadnego kinowego filmu. Co, oczywiście, może być efektem wrogiej działalności antysemitów w kolejnych rządach (zwłaszcza w  Ministerstwie Kultury, którym długo kierował obecny pełnomocnik ministra kultury do spraw otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich, Waldemar Dąbrowski). Ale kto wie, czy problem nie leży jednak w tym, że po bardzo dobrze przyjętym debiucie („Kroll") i świetnych „Psach", Pasikowski robił coraz gorsze filmy, na które już mało kto chciał chodzić, a ten etap jego kariery zakończył żenujący „Reich". W owym czasie recenzowany niemal tak jak „Kac Wawa" obecnie.
Sam reżyser przyznał, że pod wpływem opinii recenzentów postanowił sięgnąć po poważniejszy temat. Pech chciał, że padło na Jedwabne. Scenariusz nie dostał dofinansowania PISF i wtedy jego twórcy zastosowali taktykę, którą widzimy również dziś –  szantaż moralny. Stwierdzili mianowicie, że to z powodów politycznych, bo kierownictwo instytutu i jeden z recenzentów uznali film za antypolski. Czyli nie dali, bo boją się prawdy, a może nawet są antysemitami. W końcu producent „Pokłosia" pieniądze zebrał i film powstał.

Teraz Pasikowski próbuje więc tego samego. Moralna słuszność ma zapewnić filmowi nietykalność, a jego reżyser „przed nikim nie będzie się tłumaczyć". Moim skromnym zdaniem jednak powinien. Przede wszystkim dlatego, że pasował się na moralistę, który stawia przed Polakami lustro, by pokazać nam brzydką twarz przeszłości. A skoro tak, to ma też obowiązek rozmawiać z polemistami. Im ważniejszy temat, a ten jest bardzo ważny, tym większa odpowiedzialność i tym większe wymagania. Ja nawet rozumiem, że jako artysta Pasikowski gra dziś o życie, bo porażka „Pokłosia" może oznaczać, że już żadnego filmu nie zrobi. Jednak wmawianie oponentom antysemityzmu i szantaż moralny to nie są metody, którymi powinien się posługiwać uczciwy człowiek.

Delikatność troglodyty
Tymczasem źródłem problemów tego filmu jest sam Pasikowski czy raczej jego brak zdolności literackich i popełnione przez niego błędy konstrukcyjne. Andrzej Wajda przy okazji premiery raczył nazwać „Pokłosie" ostatnim filmem szkoły polskiej. To był ze strony mistrza doprawdy nadmiar kurtuazji. Przypomnę tylko, że scenariusze do tamtych filmów pisali m.in. Tadeusz Konwicki, Jan Józef Szczepański i Jerzy Stefan Stawiński. Żaden nie wypuściłby w świat takiego gniota.
Największą i podstawową wadą filmu jest to, że nie jest jasno powiedziane, czy traktuje o faktach, czy to fikcja. Z jednej strony odniesienia do Jedwabnego (i innych pogromów) są bezpośrednie i nachalne, z drugiej, kiedy krytycy podnoszą zarzut niezgodności filmu z realiami, słyszą, że to nie jest prawdziwa historia. Nie ma na to dowodów, ale podejrzewam, że gdyby ktoś opowiedział zdarzenia z Jedwabnego zgodnie z relacjami historyków, film  zostałby przyjęty dobrze. Tak jak choćby „W ciemności" Agnieszki Holland, które nie nagina żadnych faktów, ale i nie wybiela Polaków, mówiąc również o antysemityzmie i podłości prowadzących do zbrodni.

Poza tym sama historia w „Pokłosiu" opowiedziana jest w sposób niczym z amerykańskiego kina klasy B: chłopi polscy pokazani są jak zwierzęta, antysemityzm jest powszechny, bohater jest jedynym sprawiedliwym. Problem polega na tym, że mniej więcej w połowie filmu każdy inteligentny widz wie, co się w miasteczku stało (że zabito Żydów) i kto to zrobił (ojciec pary głównych bohaterów). Poza tym skoro wszyscy wiedzą o zbrodni, to jak wytłumaczyć, że nie wiedzą o niej tylko synowie mordercy? Finał z ukrzyżowanym Stuhrem to już czysty kicz przekonujący niczym zabicie Ola Żwirskiego przez Franza Maurera ze słowami: „P...sz moją kobietę".

Pasikowskiego temat przerósł, a teraz wmawia wszystkim, że ci, którym się film nie podoba, to antysemici, a on jest moralistą i pokazuje prawdę o historii. Tymczasem problem w tym, że zrobił słaby film, a do tego jest troglodytą nierozumiejącym, że im trudniejszy temat, tym większej potrzeba delikatności. Udaje Andrzeja Wajdę, którym nie jest i nigdy nie będzie, domaga się specjalnego traktowania, bo podjął trudny temat, tak jak to robił najwybitniejszy polski reżyser podejmujący najważniejsze tematy. I rzeczywiście specjalne traktowanie mu się należy. To znaczy, że należy mu postawić większe wymagania. Tyle że Pasikowski nie sprostał im ani jako człowiek (bo nie radzi sobie z krytyką), ani jako artysta.

Autor: Mariusz Cieślik

Źródło: http://www.rp.pl/artykul/9157,953862-Pr ... osia-.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


23 lis 2012, 19:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Kącik Kulturalno-Patriotyczny
W poszukiwaniu sprawiedliwego (chociaż jednego) Żyda
virtus, fides, gravitas

Żydzi odznaczyli tytułem „Sprawiedliwy wśród narodów świata” ponad 20 tysięcy osób, które bez względu na grożące im niebezpieczeństwo ratowali Żydów podczas holokaustu. Spośród wszystkich narodów świata najwięcej wyróżnionych jest Polaków (6339) pomimo, że tylko na ziemiach polskich za ukrywanie Żyda groziła kara śmierci.

Nigdy nie słyszałem o sprawiedliwych Żydach ratujących Polaków przed stalinowcami, jednak będąc dalekim od uprzedzeń postanowiłem ich znaleźć. Nie zależy mi na 20 tysiącach, tysiącu, czy setce, tak naprawdę postanowiłem odnaleźć chodź jednego jedynego Żyda sprawiedliwego wśród narodów świata, który uratował przynajmniej jednego Polaka przed działaniem NKWD, GRU, UB, Informacji Wojskowej czy KGB.

Żydzi mieli takie możliwości, ponieważ wśród komunistycznych urzędników, tajnej policji, służb bezpieczeństwa i wywiadowców działających na ziemiach Polskich właśnie osoby narodowości żydowskiej i pochodzenia żydowskiego stanowiły większość – co jest powszechnie znanym faktem historycznym. Czym wyżej w hierarchii tym odsetek ten był większy i większe możliwości decyzyjne – co oczywiście miało swoje praktyczne uzasadnienie, gdyż osoby nie związane z narodem prześladowanym były bardziej bezwzględne, bardziej skuteczne w działaniu i bardziej lojalne w stosunku do stalinowskiej władzy. A przy tym w odróżnieniu od Rosjan znali język Polski.

Czy mamy prawo oczekiwać, że wśród takiej masy ludzi (a aparat komunistyczny był bardzo rozbudowany) znajdą się przyzwoici Żydzi, którzy podobnie jak Polacy podczas okupacji niemieckiej okażą się czysto ludzkimi uczuciami i uratują ludzi innej nacji przed prześladowaniem?
Uważam, że tak.
Zwłaszcza, że wielu żydowskich komunistów przetrwało holokaust właśnie dzięki Polakom, którzy ich ukrywali, dokarmiali, dawali pracę, rekrutowali do partyzantki, wyrabiali im fałszywe dokumenty i chronili w taki czy inny sposób przed niemieckim ludobójstwem. Warto dodać, że Polacy jako jedyny naród nie współdziałali systemowo z machiną niemiecką oraz nie uczestniczyli instytucjonalnie w niemieckim planie eksterminacji Żydów. Więc nie tylko powinna się pojawiać z ich strony ludzka przyzwoitość ale i zwykła wdzięczność. Jeśli nawet nie w sposób masowy to byc może chociaż jednostkowy.

Jeden sprawiedliwy Żyd ratujący jednego Polaka – oto całe zadanie.

Rzecz nie wydawała się trudna, zważywszy, że na przedwojennych ziemiach polskich, ponad 10% populacji kraju stanowili ludzie wyznania mojżeszowego, a osób pochodzenia żydowskiego było dwa razy więcej. Zaznaczam, że obiektem mojego zainteresowania nie są Żydzi działający w czasie wojny w strukturach Armii Krajowej, gdyż były to działania głównie skierowane przeciwko Niemcom – a nie o Niemców tutaj chodzi – i stała za nimi (ich decyzjami) polska organizacja wojskowa oraz polskie państwo podziemne. Chodzi mi o świadectwo działania jednostki w obliczu zagrożenia bliźniego-Polaka ze strony władz sowieckich, czy komunistycznych.
W pierwszej kolejności przejrzałem więc zasoby internetowe w poszukiwaniu relacji takiej osoby bądź informacji o niej. Nie znalazłem. Być może źle szukałem, ale faktem jest, że mi się nie udało.
W kolejnym kroku zwróciłem się do Żydowskiego Instytutu Historycznego, którego misją jest – o czym informuje na swoim portalu - upowszechnianie wiedzy na temat dziedzictwa tysiącletniej obecności Żydów na ziemiach polskich.
Świadectwo uratowania Polaka przez Żyda byłoby wspaniałym dziedzictwem tego narodu i z przyjemnością bym upowszechnił taki fakt.

Zwróciłem się więc do nich z następującym mailem:
Korespondencja z 14.11
Witam,
przygotowujemy materiał na temat sprawiedliwych Żydów, którzy ratowali prześladowanych Polaków w czasach stalinizmu, przez UB, NKWD i Informację Wojskową.
Prosimy o nadesłanie listy takich osób i jakiś konkretny opis konkretnego przypadku żydowskiego bohatera. Materiał potrzebny jest nam w ciągu 10 dni. Nie wątpię, że macie państwo zarchiwizowane takie historie.
Jesteśmy także zainteresowani listą Żydów, którzy ratowali Polaków z rąk Sowieckich w okresie po 17 września 1939 po wkroczeniu sowietów na ziemie Polskie. Interesuje nas też oczywiście szczegółowy opis (relacja) jednego z tych przypadków.
Pozdrawiam
Tomasz Parol – Redaktor Naczelny Nowego Ekranu


W dniu wczorajszym, tj dnia 19 listopada 2012 o godz. 14:39 otrzymałem następującą odpowiedź:

Szanowny Panie!
W odpowiedzi na Pana list informujemy, że nie prowadzimy badań dotyczących prześladowań politycznych w Polsce Ludowej. Sugerujemy zwrócenie się w tej sprawie do Instytutu Pamięci Narodowej.
z wyrazami poważania
Michał Czajka, archiwista, Żydowski Instytut Historyczny


Muszę szczerze przyznać, że informacja ta mnie bardzo zaskoczyła. Zrobiłem bowiem kwerendę zasobów archiwalnych ŻIH i jako pierwszą znalazłem informację, która bynajmniej nie wskazuje, że istnieje tematyka dotycząca Żydów Polskich wyłączona z badań instytutu.
Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego posiada największy w Polsce zbiór dokumentów dotyczących historii Żydów polskich w XX wieku. Przez cały okres powojenny aż do dnia dzisiejszego Archiwum ŻIH uzupełnia kolekcję relacji i pamiętników dotyczących Zagłady Żydów. Obecnie zbiór relacji liczy 6967 jednostek archiwalnych, a pamiętników – 346. Archiwum wciąż gromadzi, choć już na niewielką skalę, dokumenty i relacje dotyczące dziejów Żydów w Polsce.

Mało tego, zasoby Instytutu wskazują, że jak najbardziej jest on zainteresowany okresem działalności Żydów w Polsce Ludowej. Mamy m.in. następującą publikację dotyczącą okresu stalinowskiego:
To był mój dom. Żydowski Dom Dziecka w Krakowie w latach 1945–1957
Noemi Bażanowska, Książka, Wydawnictwo Żydowski Instytut Historyczny

Natomiast reszta archiwaliów ujawnia zainteresowanie Instytutu działalnością Żydów na ziemiach polskich, aż do 2008 r.
http://www.jhi.pl/uploads/attachment/fi ... chiwum.pdf

Przypomnijmy, Żydowski Instytut Historyczny dysponuje zbiorem 6967 różnych relacji, a archiwista z Instytutu, a więc osoba bardzo dobrze poinformowana twierdzi, że nie zajmują się tego typu badaniami i wysyła mnie do IPNu. Nie potrafię tego zinterpretować inaczej niż tak, że mając w swoich zasobach prawie 7 tys. relacji Żydów Instytut nie spotkał się z żadnym przekazem, całą relacją lub tylko fragmentem, dokumentującym chociaż jeden przypadek uratowania Polaka przez Żyda z rąk komunistycznych oprawców, czy ukrycia jednego Polaka przed sowiecką machiną terroru.

A zwracam uwagę, że zapytałem także o lata okupacji sowieckiej po 17 września 1939 roku, do czego archiwista Michał Czajka nie odniósł się w ogóle. Więc wtedy też nie? Ani jednego?
Wygląda na to, że Żydowski Instytut Historyczny poinformował mnie właśnie, iż taka jest prawda.
Bo jeśli nie oni, beneficjenci największych zasobów archiwalnych na temat żydowskich losów i badań prowadzonych w sposób ciągły od 1945 roku to kto? IPN?

Tutaj mam poważne wątpliwości, gdyż jeśli Żyd ukrył skutecznie Polaka przed UB lub Informacją Wojskową to bezpieka, której akta znajdują się w IPN, miała prawo nic na ten temat nie wiedzieć. Chyba, że była to historia wyciagnięcia Polaka przez Żyda z łap stalinowców – to możliwe – ale jeśli tak, to jakim cudem żadna z żydowskich relacji będących w posiadaniu ŻIH nie zawiera nawet sladu takiego działania? Czyżby jednak faktycznie nigdy żaden Żyd Polakowi nie pomógł?

Okaże się to niebawem, gdyż tego samego dnia co wysłałem list do ŻIH zwróciłem się z identycznym zapytaniem do organizacji Yad Vashem, instytucji zajmującej się ofiarami holokaustu i przyznającej wspomniany tytuł „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Co prawda optyka zainteresowania tej organizacji jest inna i moje zapytanie poza nią wykracza, ale być może wśród setek tysięcy (a może milionów) relacji Żydów, którzy uniknęli zagłady, znajdzie się ta jedna o sprawiedliwym Żydzie ratującym po wojnie Polaków. Czy chociażby podczas pierwszej sowieckiej okupacji. Wszak ludzie ci nie wzięli się znikąd i wielu z nich w Polsce zostało. Jestem przekonany, że dla jerozolimskiego Yad Vashem zarówno okoliczności powstania zagrożenia dla jednostki, jak i dalsze losy ofiar holokaustu, które go przeżyły są ważnym świadectwem.

Dla pewności, w ślad za listem po polsku zwróciłem się także do nich w języku angielskim, chociaż wiem, że wielu działaczy pracujących w Yad Vashem posługuje się językiem polskim swobodnie, więc nie na tym powinna polegać ew. trudność. Staram się jednak rzecz maksymalnie ułatwić. Obecnie czekam na odpowiedź, jeżeli się nie doczekam lub mnie poinformują, że nie zajmują się takimi badaniami – co będzie świadczyć nie mniej ni więcej, iż nie znają takiego przypadku - to będzie się trzeba zmierzyć ze smutną prawdą, że nie ma przykładu jednego sprawiedliwego Żyda.

Co w zupełnie innym świetle powinno postawić naród Polski, w którym, pomimo zagrożenia życia całych rodzin (a znamy wszak przypadki wymordowania przez Niemców polskich rodzin za ukrywanie Żyda), znalazło się tysiące przykładów osób sprawiedliwych, przyzwoitych i odważnych. Jakoś w głowie mi się nie mieści, że może zaistnieć sytuacja, iż w naszej relacji z „Braćmi Starszymi” (ciekawe zresztą, że nikt nigdy nie słyszał by nas nazwano „Braćmi Młodszymi”) odwaga, sprawiedliwość i przyzwoitość działała tylko w jedną stronę, za co odpowiada się nam niewdzięcznością, podłością i roszczeniami finansowymi. Czyżby wizytówką Polaków na zawsze pozostała Sendlerowa i Żegota, a Żydów Stefan Michnik i odmowa ekstradycji zbrodniarza Salomona Morela przez państwo Izrael?

Czy jedynym sposobem zmiany tego stanu rzeczy pozostanie na zawsze zakłamywanie prawdy o postawie Polaków i zamazywanie prawdy o postawie Żydów, gdyż brakuje innych argumentów i przykładów?
Jak na czymś takim skutecznie budować wzajemną przyjaźń między dwoma narodami?
Jak w przypadku ujawnienia takiej sytuacji Oni mogą mieć do Nas pretensje o cokolwiek?
Czy eskalacja ataków medialnych Żydów na Polaków, ich oczekiwań finansowych i oskarżeń o jednostkowe przykłady szmalcownictwa czy domniemane przykłady pogromów, nie wynika wprost z tego, że to co w stosunku do Nas domniemane i jednostkowe, u Nich było typowe i instytucjonalne?

„Cóż dobrego Ci uczyniłem, że mnie tak nienawidzisz”– oto stare żydowskie przysłowie.
Czyżby działało bez wyjątków? Nie uprzedzajmy jednak faktów.
Póki co pozostaję z nadzieją, że prawda jest inna, w oczekiwaniu na odpowiedź z Jerozolimy.
ŁŁ

Ps.
Jeżeli ktoś z Państwa zna przykłady takiej postawy, której poszukuję bardzo proszę o udokumentowaną informację w komentarzu lub za pośrednictwem skrzynki e-mail: redakcja@nowyekran.pl.
Być może przywrócicie mi wiarę w ludzi. Tych ludzi.


Łażący Łazarz - Tomasz Parol - zwykły obywatel, bloger, prawnik i redaktor naczelny Nowego Ekranu
http://lazacylazarz.nowyekran.pl/post/8 ... iwego-zyda

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 23 lis 2012, 22:45 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



23 lis 2012, 22:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1058 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54 ... 76  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: