____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
12 lis 2018, 15:32
Re: Piosenka jest dobra na wszystko
Żyć szybko, umierać młodo
Freddie Mercury odszedł 27 lat temu. Dał przykład, jak mężnie umierać.
Cztery lata przed śmiercią dowiedział się, że jest nosicielem wirusa HIV. Nieliczne grono zaufanych osób wiedziało, że zostało mu coraz mniej czasu. Zmarł w cierpieniu i bezradności, otoczony kochającymi go ludźmi. Chciał być zapamiętany jako bezkompromisowy król życia. Pokazał, jak godnie odchodzić.
31 maja 1991 r., pół roku przed śmiercią, po raz ostatni wystąpił przed kamerą. Piosenka "These Are the Days of Our Lives" miała być kolejnym amerykańskim singlem Queen.
Zespół spotkał się w londyńskim studiu, by nagrać teledysk. Choć był kręcony na czarno-białej taśmie, w oczy rzucała się wychudzona twarz Freddiego. Dodatkowo rana na stopie muzyka sprawiała mu ogromny ból przy chodzeniu. W związku z tym większość ujęć było statycznych. Jakiś czas temu ukazał się zakulisowy film pokazujący prace nad klipem. Najbardziej w pamięci zapadł obraz Mercury’ego, który regularnie nakładał na twarz makijaż, który miał zamaskować zmiany na skórze. Piosenka była pięknym pożegnaniem z fanami. Warto zwrócić uwagę na jej ostatnie słowa, kiedy lider Queen wypowiada szeptem - "wciąż was kocham".
Najtrudniejszy okres Wychudzony, prawie niezdolny do mówienia. W ostatnich tygodniach życia zamknął się w swojej londyńskiej posiadłości. Choć przez lata był bohaterem niezliczonych anegdot i dykteryjek dotyczących skrajnie rozrywkowego stylu życia, w tamtym momencie potrzebował wyłącznie spokoju. "Ostatnie trzy tygodnie życia, gdy przebywał w swoim domu, były jedną wielką udręką. Prasa koczowała pod jego domem dwadzieścia cztery godziny na dobę. Został dosłownie zaszczuty na śmierć. Sądzę, że gdyby wcześniej ogłosił, że ma AIDS, wszystko to również zaczęłoby się wcześniej" – powiedział Brian May w książce "Queen. Królewska historia".
23 listopada Freddie Mercury miał złe przeczucia. Poprosił rzeczniczkę prasową Queen, Roxy Meade, aby opublikowała wzruszające oświadczenie na temat jego choroby. "W związku z licznymi doniesieniami prasowymi w ciągu ostatnich dwóch tygodni pragnę poinformować, że test na HIV był pozytywny i jestem chory na AIDS. Uważałem za właściwe utrzymać tę informację w tajemnicy, aby chronić swą prywatność. Jednak teraz nadszedł czas, aby powiedzieć prawdę. Mam nadzieję, że lekarze i wszyscy ludzie dobrej woli na całym świecie połączą się ze mną w walce z tą straszną chorobą" – napisał Freddie.
Następnego dnia Gordon Atkinson, lekarz piosenkarza, powiedział, że zostało mu maksymalnie kilka dni życia. Kilka minut po jego wyjściu, Freddie zmarł. W tej samej chwili Joe Fanelli, jego ówczesny partner, wybiegł z domu i zatrzymał samochód lekarza. 50 dziennikarzy zebranych przed posiadłością Mercury’ego wiedziało już, że stało się coś niedobrego.
W akcie zgonu Gordon Atkinson napisał, że śmierć nastąpiła w następstwie odoskrzelowego zapalenia płuc wywołanego przez AIDS. Kilka dni po śmierci wokalisty pozostali członkowie Queen wydali oświadczenie, w którym z podziwem odnieśli się do walki Freddy’ego z chorobą. "Straciliśmy najwspanialszego i najdroższego członka rodziny. Czujemy olbrzymi żal z powodu jego śmierci i smutek, że odszedł, będąc u szczytu jego sił twórczych. Jednak przede wszystkim czujemy olbrzymią dumę, że żył i umierał tak mężnie… Gdy tylko będziemy w stanie, chcielibyśmy oddać hołd jego życiu w sposób, do jakiego przywykł".
Tajemnica zabrana do grobu Śmierć artysty wzbudziła nową falę strachu przed HIV. Należy pamiętać, że był to początek lat 90. Społeczeństwo nie miało jeszcze pełnej wiedzy na temat tego śmiertelnego wirusa. Nie było też leków, które pozwalały wydłużyć życie nosicieli. "Zabrakło mu zaledwie kilku miesięcy. Gdyby zachorował trochę później, jestem pewien, że wciąż byłby z nami" - powiedział Brian May w rozmowie z "Sunday Times".
Ciało Mercurry’ego skremowano. Urna z prochami trafiła w ręce Mary Austin, przyjaciółki i byłej partnerki. Jednak nie wiadomo, co się z nimi dzisiaj dzieje. - Pewno ranka po prostu wymknęłam się z domu razem z urną. To musiał być zwykły dzień, żeby służba nie mogła niczego podejrzewać, gdyż plotki były na porządku dziennym. Nikt nigdy nie dowie się, gdzie Freddie został pochowany, takie było jego życzenie - oświadczyła Austin kilka lat przed swoją śmiercią.
Najczęściej mówi się, że prochy zostały rozsypane nad Jeziorem Genewskim. Inne źródła podają też, że spoczęły na londyńskim cmentarzu Kensal Green. Dobrze się stało, że Austin zabrała tajemnicę do grobu. Dzięki temu Freddie przynajmniej po śmierci może liczyć na spokój i być może życie wieczne pozbawione blasku fleszy.
Fotografia Freddiego Mercury'ego na aukcji charytatywnej
Fotografia małego Freddiego Mercury'ego wystawiona na aukcji charytatywnej Zdjęcie uśmiechniętego bobasa, małego Freddiego Mercury'ego, wykonała jego matka. Fotografia trafiła na aukcję charytatywną.
Zdjęcie Freddiego Mercury'ego autorstwa jego mamy – Jery Bulsary, powstało zapewne w 1946 r. Ma wymiary 60 x 30 cm i trafiło na aukcję charytatywną na rzecz fundacji Mercury Phoenix Trust. Aukcja potrwa do 30 listopada, a zebrane pieniądze zostaną przekazane na rzecz fundacji. Mercury Phoenix Trust zajmuje się zwalczaniem AIDS. Organizacja powstała w 1992 r. po śmierci Mercury'ego, a jej założycielami byli pozostali członkowie grupy Queen. Na fotografii znajduje się autograf pani Bulsara - matki Freddiego Mercury'ego, która zmarła w 2016 r.
Freddie Mercury urodził się w 1946 r. i był pierwszym dzieckiem Jer i Bomiego Bulsarów. Zmarł w 1991 r., w wieku 45 lat na zapalenie płuc, które było skutkiem osłabionej odporności organizmu w wyniku AIDS. 24 listopada 2018 r. przypadnie 27. rocznica śmierci piosenkarza. Od 2 listopada 2018 r. w kinach można oglądać film biograficzny "Bohemian Rhapsody" przedstawiający życie piosenkarza i zespołu Queen.
Sometimes I get to feelin' I was back in the old days - long ago When we were kids, when we were young Things seemed so perfect - you know? (...)
Czasami czuję, jakbym wrócił do dawnych dni Kiedy byliśmy dziećmi, kiedy byliśmy młodzi Sprawy wyglądały tak doskonale - wiesz? Dni nie miały końca, byliśmy szaleni, byliśmy młodzi Słońce zawsze świeciło - żyliśmy tylko dla zabawy Czasami wydaje się to, jakby, ostatnio - po prostu nie wiem Reszta mojego życia była tylko widowiskiem
To były dni naszego życia Złych rzeczy w życiu było tak niewiele Tamte dni przeminęły, ale jedna rzecz jest prawdziwa Kiedy spoglądam, dochodzę do wniosku, że wciąż cię kocham
Nie możesz zawrócić zegara, nie możesz zawrócić fali - Wielka szkoda Chciałbym pewnego razu wrócić na kolejkę górską Kiedy życie było tylko grą Nic nie wskórasz siedząc i myśląc o tym, co zrobiłeś Kiedy możesz odpocząć i cieszyć się tym przez swoje dzieci Czasami wydaje się to jakby ostatnio - po prostu nie wiem Lepiej byłoby poddać się i dać się ponieść
Ponieważ to są dni naszego życia One odfrunęły w szybkości czasu Tamte dni przeminęły całkowicie, ale niektóre rzeczy pozostały Kiedy spoglądam i dochodzę do wniosku - bez zmian
To były dni naszego życia. Złych rzeczy w życiu było niewiele. Tamte dni przeminęły ale jedna rzecz jest prawdziwa Kiedy patrzę, dochodzę do wniosku, że: Wciąż cię kocham, wciąż cię kocham.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
24 lis 2018, 22:48
Re: Piosenka jest dobra na wszystko
Czy Juncker ma problem z alkoholem – pyta w zaufaniu ważnego dyplomatę jeden z korespondentów. – Nie ma. On ma problem, gdy nie ma alkoholu - słyszy w odpowiedzi.
Ballada o Janku Wiśniewskim Wykonawca: Kazik Staszewski
a a Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni, a E Dzisiaj milicja użyła broni. E E Dzielnieśmy stali, celnie rzucali. E a Janek Wiśniewski padł!
C C Na drzwiach ponieśli go Świętojańską, C G Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom. E a Chłopcy stoczniowcy - pomścijcie druha! F E a Janek Wiśniewski padł!
Jeden zraniony, drugi zabity, Krwi się zachciało słupskim bandytom. To partia strzela do robotników, Janek Wiśniewski padł!
Krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta, Przez niego giną dzieci, niewiasty. Poczekaj draniu - my cię dostaniem, Janek Wiśniewski padł!
Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska, Idźta do domu, skończona walka. Świat się dowiedział, nic nie powiedział, Janek Wiśniewski padł!
Nie płaczcie matki - to nie na darmo! Nad stocznią sztandar z czarną kokardą! Za chleb i wolność, i nową Polskę, Janek Wiśniewski padł!
Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska, Idźcie do domu, skończona walka. Świat się dowiedział, nic nie powiedział, Janek Wiśniewski padł!
Nie płaczcie matki - to nie na darmo! Nad stocznią sztandar z czarną kokardą! Za chleb i wolność, i nową Polskę, Janek Wiśniewski padł!
Jestem Węgrem, i wczoraj widziałem ten film. Mam powiedzieć że to jest jeden z najlepszych filmów, które kiedykolwiek widziałem. Ten film po prostu zaszokował mnie. Ten towarzysz Jaruzelski powinien być w więzieniu od 1989. Nie wiem dlaczego jest wolny. I jego towarzysze też. Ale bądzcie dumni! Polacy zawsze byli bardzo odważne i walczyli przeciwko niemcom a przeciwko komunizmowi jak my na Węgrzech też powinniśmy w latach wojny, a potem w latach 70tych i 80tych. Mam nadzieje że Polska będzie zawsze silna i będzie zawsze przykładem dla nas. My na Węgrzech nigdy nie zapomnimy co Polacy robili w czasie komunizmu. I my też jesteśmy dumni aby mieć taki wielki i silny brat. Niech żyje Polska! Attila Mester
Boli mnie tylko że jak rozmawialem na ulicy z 80letnim AKwcem pare lat temu, to mi pokazywał na ulicy innego starszego "pana", byłego oficera UB który go przesłuchiwał i torturował. Ten "pan" ma wysoką emeryturę resortową, a mój znajomy nie ma na lekarstwa. artek7799
Poprawiłem literówki w komentarzach. A na marginesie: Krwawy Kociołek kat Trójmiasta spoczywa w pokoju i spokoju na Powązkach. Nie wiem czy w Alei Zasłużonych?
Historia Ballady o Janku Wiśniewskim
Ballada opisująca zastrzelenie Zbyszka Godlewskiego 17 grudnia 1970 w Gdyni, Tego dnia załoga Stoczni Gdyńskiej po zakończeniu dzień wcześniej strajku została ostrzelana rankiem w drodze do pracy.
Autorem tekstu (uznawanego często za anonimowy) jest Krzysztof Dowgiałło lub Jerzy Stanisław Fic. Autor ballady nie znając rzeczywistych personaliów zabitego nazwał go Janek Wiśniewski. Rzeczywiście nazywał się Zbigniew Godlewski, zastrzelony w trakcie starć w rejonie stacji Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia. Jego ciało zostało przeniesione na czele pochodu ulicą Czerwonych Kosynierów (dziś ul. Morska), tunelem pod peronami dworca Gdynia Główna, ul. Dworcową, ul. 10 Lutego i ul. Świętojańską pod siedzibę Miejskiej Rady Narodowej przy ul. Czołgistów (dziś al. Marszałka Józefa Piłsudskiego). Muzykę skomponował w 1980 roku Mieczysław Cholewa.
Wersja oficjalna
Tekst ten powstał na początku lat 70. i przez niemal dwie dekady funkcjonował jako utwór anonimowy. Jak wspomina sopocki pieśniarz Mieczysław Cholewa: "W 1980 r. bezpośrednio po sierpniowym strajku, w którym brałem udział jako delegat Elektrociepłowni »Wybrzeże«, wpadł w moje ręce egzemplarz podziemnego zeszyciku z kilkoma tekstami dotyczącymi wydarzeń grudnia 1970 r. Wśród tekstów była między innymi »Ballada o Janku Wiśniewskim«. Wspomniane wydawnictwo samizdatowe nosiło nazwę »Archiwum«. Żaden z zamieszczonych tekstów nie miał autora. We wrześniu 1980, uznając tekst »Ballady o Janku Wiśniewskim« za tzw. ludowy, skomponowałem do niego muzykę".
Prawdziwą sławę przyniósł jednak pieśni "Człowiek z żelaza", w reżyserii Andrzeja Wajdy. Wspomina Cholewa: "Producenci filmu postanowili »Balladę o Janku Wiśniewskim« z muzyką pana Andrzeja Korzyńskiego włączyć do filmu. Zapytano mnie wówczas, czy jako prawykonawca zgodzę się wziąć na siebie autorstwo, po naradzie w gronie bliskich zgodziłem się i w ten sposób »Ballada o Janku Wiśniewskim« została zarejestrowana w ZAIKS-ie jako utwór spółki A. Korzyński - muzyka, M. Cholewa - tekst". Dzięki brawurowemu wykonaniu ballady przez Krystynę Jandę wchodzący na ekrany kin latem 1981 roku "Człowiek z żelaza" stał się doskonałą reklamą dla śpiewanej przez Cholewę piosenki. Filmowcy poddali tekst pewnym retuszom. Np. frazę: "To partia strzela do robotników" zastąpiono zwrotem: "To władza strzela do robotników". Piosenka stała się hitem I Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Prawdziwej, który odbył się w Gdańsku w sierpniu 1981 roku. Zaniepokoiło to Służbę Bezpieczeństwa. Mieczysław Cholewa spopularyzował balladę, lecz nie był autorem jej tekstu. Wspomina, że wkrótce pojawiło się "paru ludzi", którzy "zaczęli twierdzić, że są autorami tekstu. Między nimi był również Krzysiek Dowgiałło". Zgodnie z orzeczeniem Sądu Rejonowego w Sopocie z 14 maja 2007 r., Krzysztof Dowgiałło dopiero od tego momentu jest oficjalnie uznawany za autora ballady. Obaj panowie zawarli wtedy porozumienie, w myśl którego Mieczysław Cholewa wyraził zgodę na "wykreślenie zapisu o jego autorstwie dokonanego w rejestrze Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych", zgadzając się na "ujawnienie tam praw autorskich do tego utworu Krzysztofa Dowgiałło". To zawiła historia. Jak pisze Barbara Szczepuła: "Autorem słów »Ballady o Janku Wiśniewskim«, która długo uchodziła za dzieło anonimowe, był działacz opozycji Krzysztof Dowgiałło. Po raz pierwszy ujawnił to w telewizyjnym Studiu Wyborczym Solidarności w Gdańsku przed czerwcowymi wyborami roku 1989". Pytany po latach Krzysztof Dowgiałło wspomina: "»Balladę...« napisałem 17 grudnia 1970 roku wieczorem, w mieszkaniu, gdzie czekałem na kolegów, z którymi pracowałem nad konkursem na centrum Katowic. Dałem ją do przeczytania Andrzejowi Romanowskiemu. Powiedział, że dużo w niej nienawiści. (...) Następnego dnia poprosiłem sekretarkę w biurze [gdyńskiego Miastoprojektu - PB] o przepisanie ballady na maszynie, rozdałem te kilka egzemplarzy. Oryginał gdzieś mi się zapodział. Zapomniałem o balladzie, przypomniały mi ją plakaty z marca 1981, gdzie była wydrukowana obok fotografii zabitego chłopca i pochodu. Przyznałem się do jej napisania dopiero wtedy, gdy zorientowałem się, że za jej autora podaje się Mietek Cholewa, prawdopodobny autor muzyki".
Na temat zmian w tekście Dowgiałło dodaje: "To mętna historia. Cholewa wyraził chętnie [zgodę], żeby Andrzej Wajda wykorzystał balladę w »Człowieku z żelaza«. Niestety, nie wiem, dlaczego jej słowa zostały zmienione. W moim tekście była na przykład czarna kokarda, a w filmie czerwona, zmieniono też akapit »krwi się zachciało słupskim bandytom«. (...) Potem był stan wojenny i różne przygody i dopiero w latach 90. zacząłem starać się o ochronę moich praw autorskich. W sądzie uzyskałem zrzeczenie się przez Mieczysława Cholewę autorstwa słów, w zamian za zrzeczenie się przeze mnie prawa do uzyskanych przez niego wcześniej wynagrodzeń".
Wersja nieoficjalna
Z pozoru sprawa wydaje się jasna. Wątpliwości wzbudza tylko następujący wiersz: W biegach przyjaźni, paktu narodów, Biegali dzieci, starsi, kobiety, Polak zwycięzcą został zawodów, Pierwszy na metę wpadł. Słów tych nie napisał Krzysztof Dowgiałło, lecz Jerzy Stanisław Fic, a wiersz nosi tytuł "Biegi Przyjaźni Narodów". Jerzy Fic tak o tym opowiada: "W latach 1953-1955, kiedy służyłem w LWP w Kamieniu Pomorskim, należałem do koła Młodzi Literaci LWP. Wiersze, m.in. »Biegi Przyjaźni Narodów«, przygotowywałem na spotkanie z poetą Władysławem Broniewskim, na zjeździe Młodych Literatów LWP w Bydgoszczy".
Trudno nie dostrzec zadziwiającego podobieństwa cytowanego fragmentu do trzeciej zwrotki "Ballady o Janku Wiśniewskim". Dodajmy, że Jerzy Fic w 1970 roku mieszkał w Gdyni Grabówku przy ul. Czerwonych Kosynierów 31/33 (obecnie ul. Morska) i był naocznym świadkiem strzelaniny na przystanku Gdynia Stocznia. To właśnie z jego domu manifestanci zabrali drzwi, na których ponieśli ciało "Janka Wiśniewskiego".
"Wiosną 1971 r. Związek Zawodowy Marynarzy i Portowców Zarządu Portu Gdynia organizował strajk tzw. socjalny. Jedni uczestnicy strajku zachodzili na piwo do Brudasa (popularna nazwa gdyńskiego baru Renesans - PB), drudzy za baraki, gdzie mieszkałem. Oni to zachęcali mnie, bym napisał wiersz, który będą mogli śpiewać w czasie strajku, i tak powstała »Ballada o Janku Wiśniewskim«. Napisałem ją własnoręcznie, na kartce papieru, którą przekazałem Waldemarowi Piesikowi z Chyloni, uczestnikowi strajku, zapewnił mnie, że wiersz przekazał swojemu brygadziście". Relacja ta poddaje w wątpliwość autorstwo Krzysztofa Dowgiałły i wywołuje konsternację, gdyż wynika z niej, że słynna grudniowa ballada powstała jako swego rodzaju pastisz propagandowego wiersza z lat 50. Czy to możliwe?
Warto przytoczyć opinię filologa Piotra Szubarczyka: "Nie chodzi oczywiście o sam tekst z lat pięćdziesiątych, lecz o pewne reminiscencje tego tekstu i - co najważniejsze - identyczny rym i rytm wiersza. Produkcyjniak Fica z lat pięćdziesiątych ma charakterystyczny model. Trzy pierwsze wersy są regularne, dziesięciozgłoskowe, ze średniówką po piątej zgłosce. Czwarty wers jest celowo nieregularny, urywa się po sześciu zgłoskach, dla podkreślenia dynamiki obrazu. W przypadku ballady o Janku podkreśla dramat ginącego bohatera. Wielu słuchaczy ballady dziwiły, a nawet irytowały »dzieci« i »starcy« padający w grudniowe dni na ulicach. Traktowali to jako mocno przesadzony zabieg stylistyczny. Ale może po prostu ten wers jest przeniesieniem zapamiętanej frazy ze starego wiersza? To byłby poważny argument na rzecz tezy Fica.
Nie zgadzam się z opinią, że ostateczne udowodnienie, iż produkcyjniak z lat pięćdziesiątych mógł być pierwowzorem ballady, jest dla niej kompromitujące. Wręcz przeciwnie, parafraza tamtego propagandowego wiersza podkreślałaby ostateczne zerwanie w roku 1970 z (...) zakłamanym obrazem rzeczywistości społecznej w PRL". Spójrzmy także na tekst. Wydaje się mało prawdopodobne, aby fraza: "Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska,/ Idźcie do domu, skończona walka./ Świat się dowiedział, nic nie powiedział", napisana została 17 grudnia 1970 roku. Kto mógł wtedy wiedzieć, że walka rzeczywiście jest "skończona"? Albo że "świat się dowiedział" i "nic nie powiedział"? Nawet mieszkańcy Trójmiasta nie zdawali sobie przecież sprawy z rozmiarów masakry, a łączność z krajem została przerwana.
W tym kontekście relacja Fica wydaje się bardziej prawdopodobna. Jest on też - w przeciwieństwie do Dowgiałły - autorem setek wierszy, a wiele z nich opisuje historię Gdyni. Tylko dlaczego Fic latami milczał na ten temat? W okresie PRL bał się represji. Wspomina: "W 1980 r., może 1981, usłyszałem w radio, że poszukuje się autora »Ballady o Janku Wiśniewskim«. Ja byłem jej autorem. Ale miałem dobrą pracę. Pomyślałem, że jak ja się ujawnię z autorstwem tego wiersza, to... różnie bywa". Publicznie przyznał się do autorstwa ballady dopiero po koniec lat 90. Ani Dowgiałło, ani Fic nie mają oryginalnego rękopisu. Dysponujemy tylko złożonymi przez nich sprzecznymi relacjami. Kilka lat temu obaj panowie spotkali się. Ich "konfrontacja" nie przyniosła rozstrzygnięcia. Kto jest prawdziwym autorem tego tekstu?
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
04 sty 2019, 21:31
Re: Piosenka jest dobra na wszystko
Wzruszające wykonanie "The Sound of Silence" podczas wiecu przeciwko przemocy i nienawiści.
Tysiące Gdańszczan zebrało się wczoraj wieczorem na Długim Targu, by uczcić pamięć zamordowanego prezydenta miasta, Pawła Adamowicza. Pod koniec wiecu zespół "Disturbed" wykonał utwór „The Sound of Silence”. Wiele osób nie mogło powstrzymać się od łez. Zobaczcie o wzruszające nagranie: https://youtu.be/OkseW5UOtz4 „To był najbardziej wzruszający moment” – pisali później Internauci. Gdańszczanie zastygli w milczeniu. Wiele osób nie mogło powstrzymać się od łez. https://www.rmfmaxxx.pl/news/Wzruszajac ... 44371.html
Moja uwaga: to nie był występ zespołu, a pieśń odtworzona z "taśmy."
Bardzo dawno temu (będąc jeszcze w wojsku w Ustce) usłyszałem jak jeden z kolegów z kompanii śpiewał przy akompaniamencie gitary ten utwór po polsku. Wkrótce odszedł z kompanii, bo na jakichś przesłuchaniach zakwalifikował się do reprezentacyjnego zespołu marynarki wojennej "Flotylla" w Gdyni. Gitara była chłopaka o cygańskich rysach twarzy, który mówił, że jest bratem ciotecznym (stryjecznym?) Michaja Burano. Nie mam prawa w to wątpić, bo śpiewał niesamowicie - podobnie jak Michaj Burano. Też w krótkim czasie odszedł - do cywila. Tekst sobie zapisałem i mam go do dzisiaj. Zresztą znam go na pamięć. Nie wiem kto napisał. Szukałem w googlach, ale nie znalazłem. Takie moje dawne wspomnienia związane z tą piosenką...
"Przyjaciel mrok"
Ziemię znów okrywa mrok posrebrzany światłem gwiazd, mleczna droga mętnym światłem lśni, rozpostarła w górze blaski swe, wielki wóz w dal się toczy cicho poprzez mgłę, hen daleko w czerń nocy.
Kiedy nad dachami mgła, wiatr w porywach w liście dmie, niebo powlekają kłęby chmur, a deszcz dzwoni jak w czarownym śnie. W taką noc sen odchodzi gdzieś na inny ląd, by nie wrócić tej nocy.
Już niedługo wstanie świt, mrok rozjaśni słońca blask, lecz ja wolę noce pełne gwiazd, które ślą na ziemię ciepły blask. Przybądź mroku, przyjacielu mych dobrych dni, skryj znów ziemię w czerń nocy.
Utwór powstał w 1964 roku. Autorem muzyki oraz tekstu jest Paul Simon. "The Sound of Silence" - oryginalne wykonanie Paul Simon & Art Garfunkel z oryginalnym tekstem: https://www.youtube.com/watch?v=RZYpzXjdtwg
Uzupełnienie. Tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=Bk7RVw3I8eg nagranie z występu Davida Michael'a Draimana – wokalisty amerykańskiego zespołu nu-metalowego Disturbed. Koniecznie obejrzyjcie!
"Inside The Fire" - David Michael Draiman. https://www.youtube.com/watch?v=rxujAPhxlo0 David swoją piosenkę poświęcił ukochanej dziewczynie, która popełniła samobójstwo. Apeluje także do młodych Amerykanów i innych ludzi, aby rozglądali się dookoła siebie, szukając osób z ciężką depresją i myślami samobójczymi. Jeżeli znajdą się takie osoby, prosi o telefon na specjalną linię pomocy dla osób "pragnących śmierci". Chce w ten sposób uchronić ich przed losem jego i jego zmarłej dziewczyny. "My Child" piosenkę z albumu "Asylum" poświęcił swojemu dziecku, które miał ze swoją byłą dziewczyną, i które zmarło w wyniku poronienia. https://www.youtube.com/watch?v=-PoBiGDavl4 W 2006 roku piosenkarz został sklasyfikowany na 42. miejscu listy 100 najlepszych wokalistów wszech czasów według Hit Parader. Więcej o nim: https://pl.wikipedia.org/wiki/David_Draiman
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
16 sty 2019, 17:57
Re: Piosenka jest dobra na wszystko
Jak ktoś starocie lubi - jak na przykład "Can't Take My Eyes off You", to z historią zespołu można zapoznać się w filmie wyreżyserowanym przez Eastwooda pt. "Jersey Boys".
____________________________________ "Głowa do góry!" — rzekł kat zarzucając stryczek.
16 sty 2019, 19:12
Re: Piosenka jest dobra na wszystko
"Bolszewicy na mszy czyli Pieśń o cudownym nawróceniu ".
Słowa i muzyka: Paweł Kukiz
Załącznik:
Bolszewicy na mszy.jpg
Bolszewicy na mszy w pierwszych rzędach siedzą Całują sutannę i opłatki jedzą A ksiądz ich przytula i garnie do siebie Sb-ków, kapusiów co chcą miejsca w niebie Jezus na to patrzy łez ma pełne oczy Pójdzie ksiądz do piekła wyżej nie podskoczy
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
22 sty 2019, 18:24
Re: Piosenka jest dobra na wszystko
Biały Krzyż poświęcony Żołnierzom Wyklętym.
Tak legendarny muzyk wykiwał komunistyczną cenzurę.
Cała Polska Ludowa śpiewała utwór Czerwonych Gitar poświęcony Żołnierzom Wyklętym
Legendarna piosenka Czerwonych Gitar pt. „Biały Krzyż” narodziła się z rodzinnej historii Klenczonów. Ojciec muzyka Krzysztofa Klenczona był żołnierzem wyklętym. Ukrywał się przed UB. Syn napisał piosenkę poświęconą żołnierzom walczącym z komunistami. Cenzura dała się nabrać i wykonał ją nawet na festiwalu Opolu.
Krzysztofowi Klenczonowi udało się przemycić tę piosenkę i zaśpiewać ją w Opolu, ponieważ słowa nie odnosiły się do żadnej formacji i były potraktowane przez władze jako utwór poświęcony ogólnie partyzantom, do czego przekonał ich sam Klenczon. To nadało piosence ponadczasowości i uniwersalizmu, z drugiej pozwoliło uniknąć kłopotów z cenzurą.
Ojciec muzyka, Czesław Klenczon, był żołnierzem AK i uczestnikiem antykomunistycznego, powojennego podziemia. Aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa zaraz po wojnie, uciekł i skuteczne ukrywał się na Pomorzu przez ponad 10 lat.
Do rodziny, do Szczytna wrócił dopiero w 1956 r. Siostra Krzysztofa opowiadała, że „ojciec po powrocie do domu zamykał się z synem w pokoju i całą noc opowiadał – jakby chciał nadrobić w ten sposób lata rozłąki. Z tych rozmów ojca z synem powstał „Biały Krzyż”.
Inspiracją dla autora tekstu Janusza Kondratowicza był napotkany w zakopiańskim lesie brzozowy krzyż bez tabliczki, charakterystyczny element polskiego krajobrazu. Właśnie takim skromnym krzyżem z brzozowego drewna często oznaczano partyzanckie mogiły, nieraz – bezimienne. Tekst piosenki wprost mówi o pamięci o poległych w boju, pochowanych w tych bezimiennych mogiłach.
„Biały krzyż” był śpiewany przy prawie całkowicie zgaszonych światłach. W ciszy widowni wybrzmiewały ostatnie akordy, punktowy reflektor wydobywał z mroku Klenczona, który kładł na scenie bukiet kwiatów. Tylko on wiedział komu składa hołd.
„Biały Krzyż” w wersji z obrazami Żołnierzy Wyklętych:
Pomysł narodził się w Zakopanem zimą 1968 roku. Pewnego popołudnia Kondratowicz z Klenczonem wybrali się na spacer. Byli już spory kawałek od miasta, kiedy zobaczyli zaniedbany brzozowy krzyż. Nie było żadnego grobu, tylko ten samotny krzyż. - Mój ojciec walczył w AK, był ranny i zaraz po wojnie zmarł. Właściwie, to ja go wcale nie miałem - powiedział Krzysztof Klenczon. - Chciałbym mu poświęcić jakąś mądrą piosenkę. I chciałbym przekazać, że to, o co oni walczyli, nie poszło na marne, że zostało coś w nas, jakaś siła, żeby być prawdziwymi Polakami.
Wkrótce piosenka była gotowa. Kondratowicz chciał jej dać tytuł zgodny z pierwszym wersem: "gdy zapłonął świat", bo obawiał się, że cenzura nie zgodzi się na "krzyż". Ale Klenczon zaprotestował: - Czy myśmy tam pod Reglami zobaczyli jak zapłonął świat, czy biały krzyż? Nie ma mowy, musi być "Biały krzyż".
Dla uniknięcia ewentualnych kłopotów z cenzurą wymyślono fortel. Na końcu wokalista miał zanucić fragment partyzanckiej piosenki "Rozszumiały się wierzby płaczące". I faktycznie to zapewniło przychylność władzy do tego stopnia, że zdecydowano piosenkę pokazać na festiwalu opolskim. Zaakceptowano nie tylko "krzyż", ale bezwiednie także utwór dedykowany żołnierzowi, niechętnie wtedy postrzeganej AK. Piosenka w wykonaniu "Czerwonych Gitar" zdobyła na VII KFPP w 1969 nagrodę ministra kultury i sztuki.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
03 mar 2019, 22:54
Re: Piosenka jest dobra na wszystko
Bolek płynie
Płynie Bolek do stoczni, bo tam bunt zagościł, stoczniowcy nie pracują, przeciwko komunie knują.
Komuna stocznię gnoi przez stocznie Polska stoi ogólna demolka - już czas wyprowadzić Bolka! Przeskoczy Bolek murek czerwony kapturek wilii rzucą w górę by zrobił w stoczni dziurę.
Chodzi Bolek po stoczni, załoga go gości, okrzyki będą wznosić na rękach go nosić, opowie Bolek bajkę i zapali fajkę, załoga będzie spała on – u generała.
Wszystko po ustalane, przybija Bolek sztamę I Polska się raduje, że stocznia funkcjonuje. Stocznie się zdezeluje i sprywatyzuje, ogłosi demokracje i koniec, po bajce…
Paweł Kukiz udostępnił nową piosenkę "Bolek płynie" na Facebooku. "W ramach podziękowań bardzo proszę Pana Prezydenta, aby przyjął skromny dar od wiejskiego grajka w postaci kilku nut skleconych pod strzechą" - napisał Paweł Kukiz.
Utwór powstał w odpowiedzi na zdjęcie opublikowane przez Lecha Wałęsę. Fotografia przedstawiała dom Pawła Kukiza.
Ponieważ dostąpiłem zaszczytu, że sam LECH WAŁĘSA (!) udostępnił na swoim Facebooku zdjęcie mojego domu - muszę (i chcę) się odwdzięczyć! - wyjaśnił muzyk na swoim profilu.
Ponieważ dostąpiłem zaszczytu, że sam LECH WAŁĘSA (!) udostępnił na swoim Facebooku zdjęcie mojego domu - muszę (i chcę) się odwdzięczyć! W ramach podziękowań bardzo proszę Pana Prezydenta, aby przyjął skromny dar od wiejskiego grajka w postaci kilku nut skleconych pod strzechą ... Pieśń miała się znaleźć na wydanej dwa miesiące temu przez Universal płycie (mojej i zespołu Perverados) ale niestety się nie znalazła, bo Universal jej - nie wiedzieć czemu- nie chciał :( Przy okazji - jeśli Szanowni Internauci chcą do piosenki robić klipy - mają moją zgodę i błogosławieństwo. Możecie wykorzystywać piosenkę jak Wam się żywnie podoba. Nie oczekuję żadnych honorariów. Klipy (jeśli powstaną) będę prezentował na moim Facebooku a jeśli będzie ich większa ilość - poproszę Internautów o rozstrzygnięcie, który z nich jest najlepszy. :) Zwycięzca otrzyma nagrodę w postaci 10 płyt "Wyspa Zielona", które będzie mógł zatrzymać, rozdać albo wyrzucić :)
Paweł Kukiz zapewnił też internautów, że mogą wykorzystywać piosenkę "na wszelkie sposoby". Dodał, że nie oczekuje "żadnych honorariów". Przy okazji poseł ujawnił, że utwór nie znalazł się na wydanej przez niego i zespół "Perverados" płycie, "bo Universal jej - nie wiedzieć czemu - nie chciał". W piosence jest mowa o stoczniowcach, którzy "knują przeciwko komunie". "Bolek", którego załoga "nosi na rękach", potem "śpi u generała" i przybija z nim "sztamę". "Stocznię się zdezeluje i sprywatyzuje, ogłosi demokrację i koniec, po bajce" - słyszymy na końcu utworu.
Miejmy nadzieję że Bolo zna się na muzyce i doceni kunszt Pawła!
Tak całkiem na marginesie i kompletnie nie na temat, ale tak mi się skojarzyło. Spójrzcie na zdjęcie powyżej. Widzicie włosy w nosie Lecha? Niby nic nadzwyczajnego. Normalka. Każdy ma włosy w nosie. I nie tylko w nosie. A jednak ile kpin znajdziecie w internecie z Jarosława Kaczyńskiego z tego powodu? A tu patrzajta narody - Lechu też w nosie ma włosy!
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 12 mar 2019, 23:05 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
12 mar 2019, 22:59
Re: Piosenka jest dobra na wszystko
Nadir
Wzruszające wykonanie "The Sound of Silence"...
Inne ciekawe wykonanie:
Tekst i muzyka: Paul Simon Słowa polskie: Sylwester Szweda
Drogi mroku witam cię Znów pogadać z tobą chcę Gdy spałem cicho nagle zakradł się I zawładnął mną przedziwny sen Miałem wizję, która przyszła nie wiem skąd Widzę ją żyjącą w brzmieniu ciszy.
W tym śnie błądziłem całkiem sam Kamienną drogą tu i tam Chłodny zmierzch i latarń mglisty błysk Podniosłem kołnierz, zimno było mi Kiedy nagle neon wbił się w gęsty mrok Rozdarł noc i zbudził brzmienie ciszy.
Ujrzałem w nagim świetle tłum Choć milczał, wciąż słyszałem szum Tysięcy głosów, nie wiadomo skąd Choć nie słuchali lecz słyszeli wciąż Tę piosenkę, co jej przerwać nie śmiał nikt Nie śmiał nikt zakłócić brzmienia ciszy.
"Głupcy" rzekłem głośno tak Cisza rośnie jak ten rak Posłuchajcie teraz dobrze mnie Za ręce razem wszyscy chwyćmy się Słowa te spadały z nieba jak ten deszcz Jak ten deszcz, by zginąć w studni ciszy.
Przed neonem jak we śnie Ludzie wciąż modlili się Aż pokazał im się nagle znak Który ostrzegł ich i mówił tak: Że proroków odtąd księgą najprawdziwszą będzie mur Zwykły mur co szepcze w dźwiękach ciszy.
"Dziwny jest ten świat" w wyk. kultowego zespołu z Węgier OMEGA znanego głównie z hitu "Gyöngyhajú lány" (Dziewczyna o perłowych włosach) zaśpiewany po polsku podczas koncertu 25 marca 2017 roku w Piotrkowie Trybunalskim. https://www.youtube.com/watch?v=uVmSqcW-zcA
OMEGA to jednak nie tylko "Dziewczyna o perłowych włosach". Zawsze lubiłem (i nadal lubię) słuchać tego: "A varázslatos fehér kő" (Czarodziejski biały kamień) https://www.youtube.com/watch?v=VHvGgt-N7ec
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników