Były ministrant z Łazarza skazany za zabicie dwunastoletniego kolegi ma dostać 10 tys. euro odszkodowania. I będzie mógł walczyć o uniewinnienie. Bo Trybunał w Strasburgu uznał, że jego proces nie był obiektywny
Chodzi o sprawę głośnego zabójstwa Michała Szwedka. Chłopak został uduszony 13 lat temu. Młody ministrant zaginął po zabawie andrzejkowej przy parafii św. Michała Archanioła. Przez cztery dni poszukiwało go kilkudziesięciu policjantów. Jego ciało znaleźli w kontenerze na odpadki pracownicy firmy wywożącej śmieci. Kontener stał przy kamienicy, w której mieszkał 15-letni Paweł A.
Szwedek został uduszony sznurkiem. Znał się z Pawłem z kościoła, w którym byli ministrantami. Skazując Pawła A., sąd wskazał kilka przyczyn zbrodni: istniał konflikt między chłopcami, Paweł nie potrafił rozładowywać emocji i narastającej agresji, chłopcy wcześniej oglądali filmy pornograficzne. Paweł A. miał się przyznać do zabójstwa podczas przesłuchania na komisariacie, a potem to odwołał, twierdząc, że jest niewinny. Trafił do poprawczaka, gdzie siedział do ukończenia 21 lat.
Od początku w winę Pawła nie wierzyła jego rodzina i zaskarżyła wyrok do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Hanna G., siostra skazanego zarzucała brak należytego prawa do obrony i nieobiektywny proces. Bo sąd - jej zdaniem - przez ponad miesiąc odmawiał obrońcy zgody na widzenie z 15-latkiem. Rodzina skarżyła się też, że sąd nie mógł obiektywnie poprowadzić sprawy, bo wyrok wydawała ta sama sędzia, która wcześniej prowadziła postępowanie wyjaśniające i po zatrzymaniu umieściła Pawła w poprawczaku.
Trybunał w Strasburgu zajmował się skargą ponad 10 lat! Kilka tygodni temu stwierdził, że Paweł powinien był mieć prawo do obrony, zagwarantowane w konwencji praw człowieka. A to - zdaniem Trybunału - zostało naruszone. Stwierdził również, że proces nie był obiektywny, bo ten sam sędzia nie powinien prowadzić wstępnego postępowania w sprawie, a potem sądzić oskarżonego.
I przyznał, 28-letniemu dzisiaj Pawłowi, 10 tys. euro odszkodowania. Wyrok nie jest jednak jeszcze prawomocny, bo odwołał się od niego rząd polski.
- Ale jeśli się uprawomocni, otwiera Pawłowi A. drogę do wznowienia procesu i walki o uniewinnienie - mówi Artur Pietryka, adwokat Programu Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Pietryka uważa też, że sprawa Szwedka i wyrok Strasburga pokazuje słabe strony polskiego sądownictwa wobec nieletnich: - Ten wyrok pokazuje, że system nie działa tak jak powinien.
Czy wyrok ten będzie oznaczał rewolucję sądownictwa w sprawach nieletnich? Pietryka nie jest pewien. Zna bowiem przykłady, gdy Trybunał w Strasburgu wytykał Polsce złe przepisy, ale nic się nie zmieniało. - W tym wypadku, jeśli prawo nie zostanie zmienione, Polska naraża się na kolejne przegrane sprawy - dodaje Pietryka.
Teraz pięciu sędziów ze Strasburga zdecyduje, czy odwołaniem polskiego rządu zajmie się Wielka Izba Trybunału.
- W dotychczas przegrywanych przez nasz kraj sprawach odwołania polskiego rządu najczęściej nie były uwzględniane i w tym wypadku szanse na to również wydają się niewielkie, tym bardziej że wyrok zapadł jednomyślnie, nie było zdań odrębnych - zauważa dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Jeśli Bodnar się nie myli, proces może ruszyć na nowo, bo zapowiada to siostra Pawła A. - Hanna G., która od początku skarżyła się na sposób prowadzenia śledztwa: - Jestem za wznowieniem procesu, bo nigdy nie było dowodów, że mój brat jest sprawcą, nawet odcisków palców. A jego przyznanie się do winy wynikało tylko z notatki służbowej policjanta.
Hanna G. narzeka też, że w czasie, gdy trwał proces, sąsiedzi ich szykanowali. Kobieta i jej matka rozchorowały się i straciły pracę. - Ktoś powinien ponieść konsekwencje tego, co wytyka Trybunał w Strasburgu.
Sam Paweł, mający rodzinę i firmę budowlaną, twierdzi, że jest niewinny. Ale nie zależy mu już na walce o uniewinnienie: - Dla mnie wyrok w Strasburgu nic nie zmienia. Wiem, że jestem niewinny. Ale być może dzięki temu zmieni się sposób sądzenia dzieci w naszym kraju. http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... wanie.html
Tylko Sąd Ostateczny jest bezstronny. Choć znajdzie się kilka osób, które zarzucą Sędziemu stronniczość...
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
08 cze 2010, 06:50
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
WAJDA DOSTANIE ORDER OD PUTINA
12 czerwca Andrzej Wajda otrzyma Nagrodę Państwowa Federacji Rosyjskiej - podaje "Polityka". Wyróżnienie zostało przyznane reżyserowi za zasługi... na rzecz walki o prawa człowieka.
Wajda w sobotę uda się do Moskwy, by odebrać nagrodę. Na decyzję kolegium nagrody miało podobno wpływ wyemitowanie w rosyjskiej telewizji filmu Katyń.
Nagroda Państwowa Rosyjskiej Federacji za zasługi na rzecz walki o prawa człowieka została ustanowiona w 2005 roku. Przyznawana jest 12 czerwca, w najważniejsze święto Federacji Rosyjskiej - Dzień Rosji. Laureat otrzymuje czek na 200 tys. dolarów. W przeszłości wyróżnienie otrzymali m.in. patriarcha Rosji Aleksiej II (agent KGB), pisarz Aleksander Sołżenicyn i prezydent Francji Jacques Chirac.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
25 cze 2010, 06:40
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Tadeo74 Wajda nie dostał jednak tej nagrody, podawali potem w mediach. Otrzymał ją jakiś zasłużony Rosjanin oczywiście, byłoby raczej dziwne, gdyby Rosja uhonorowała kogoś z innego kraju taką kasą, tam też obowiązuje patriotyzm narodowy (jakby to nie brzmiało)
26 cze 2010, 17:57
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Apelacja w sprawie krzyży bez Polski. Wstyd!!!
Dziesięć krajów należących do Rady Europy i 33 eurodeputowanych złożyło apelację od listopadowego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie obecności krzyży we włoskich szkołach. Na akt taki nie zdecydował się rząd Donalda Tuska.
Na liście dziesięciu krajów Rady Europy składających odwołanie, obok władz Włoch znajdują się rządy Rosji, Litwy, Malty, San Marino, Bułgarii, Monako, Cypru, Grecji, Rumunii i Armenii.
Natomiast wśród 33 eurodeputowanych domagających się poszanowania publicznej obecności symboli religijnych są zaledwie dwaj Polacy: Marek Gróbarczyk i Jacek Włosowicz (obydwaj PiS).
Apelację złożyli także przedstawiciele organizacji pozarządowych: Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich, Francuskich Tygodni Społecznych oraz Włoskie Chrześcijańskie Stowarzyszenia Ludzi Pracy.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
26 cze 2010, 20:15
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Jak Komorowscy ?załatwili sobie? tytuł hrabiowski i herb Korczak
Marek Jerzy Minakowski /17 czerwca 2010/ Nie mogę się dłużej opierać i muszę to potwierdzić: przodkowie Bronisława Komorowskiego wyłudzili od zaborców tytuł hrabiowski na podstawie sfałszowanych dokumentów. Z tym większym żalem to stwierdzam, że B. Komorowski jest patronem założonego przeze mnie Stowarzyszenia Potomków Sejmu Wielkiego, którego jestem marszałkiem.
Od jakiegoś czasu eksperci od genealogii szlacheckiej ze Związku Szlachty Polskiej i kręgów zbliżonych (jak p. Feliks J. Grabowski, np. tutaj) naciskali na mnie, bym sprostował informację o pochodzeniu Marszałka Sejmu, kandydata na urząd prezydenta RP, p. Bronisława Komorowskiego. Opierałem się, nie chcąc podejmować tak ważnej decyzji wbrew oficjalnie uznanym opracowaniom. Jest jednak kilka ważnych poszlak by uznać, że wszystkie nadania tytułu hrabiowskiego dla przodków Bronisława Komorowskiego, przez dwory cesarskie (rosyjski i austriacki) opierały się na przesłankach fałszywych. Tak się składa, że nie ma obecnie nikogo, kto byłby uprawniony do anulowania nadania tytułu hrabiowskiego, bo zarówno Rosja, jak i Austria są republikami i nie uznają tych tytułów. Mamy jednak niezależnie kwestię herbu polskiego, który nie wynika z nadania, ale z odwiecznej przynależności rodowej. Sprawy te rozpatrzymy więc osobno.
Nowy Almanach Błękitny zmarłego niedawno Sławomira Leitgebera, podaje pod hasłem Komorowski h. Korczak, piszący się ?z Liptowa? i ?z Orawy?: Linia wygasła: Nadanie: Piotr Komorowski mianowany został 1469 przez króla Węgier Macieja Korwina hrabią Liptowa i Orawy. Tytuł był związany jedynie ze sprawowaną funkcją. Po wygaśnięciu jego potomstwa, tytułu ?hrabiego na Liptowie i Orawie? zaczął używać brat Piotra Mikołaj i jego potomkowie. Jeden z nich, Jakub (zm. 1781) miał uzyskać 1780 od króla Stanisława Augusta potwierdzenie tytułu hrabiowskiego. Linia żyjąca: Potwierdzenie: Komorowscy otrzymali uznanie dziedzicznych tytułów hrabiów w Galicji w 1793, 1803 i w Austrii 1894 (dla linii litewskiej). Linia żyjąca: Potwierdzenie: w Królestwie Polskim 1824, w Rosji 1844 (tylko dla Gałęzi II).
Według tejże pozycji, Bronisława Maria Karol hr. Komorowski (ur. 1952) należy do wspomnianej tu Linii Litewskiej i jest potomkiem Piotra Jana Komorowskiego (1838-1905), właściciela dóbr Radkuny, który poślubił w 1863 r. Felicję Komorowską herbu Korczak.
Wstępny obraz rzeczywistości jest więc następujący: p. Bronisław Komorowski, jako członek Linii Litewskiej Komorowskich ma potwierdzony dziedziczny tytuł hrabiowski jako potomek brata hrabiego liptowsko-orawskiego Piotra Komorowskiego. Oczywiście ? jak wspomniano ? hrabia liptowsko-orawski nie był w żadnym sensie dziedzicznym tytułem arystokratycznym, więc tym bardziej bycie potomkiem jego brata w żadnym sensie nie uprawnia do posługiwania się dziedzicznym tytułem hrabiego. Jednak wydaje się, że kancelarie cesarskie potwierdzając tytuł hrabiowski Komorowskich były świadome tej "subtelności" i de facto uznały tenże tytuł ex post jako dziedziczny i tytularny (tzn. taki, który można nosić nawet nie sprawując władzy administracyjnej nad hrabstwem liptowsko-orawskim).
Przyjmijmy zatem, że potomkowie Mikołaja Komorowskiego, brata Piotra hrabiego liptowsko-orawskiego, mają obowiązujące prawo do posługiwania się tym tytułem. Czy p. Bronisław Komorowski jest jego męskim potomkiem?
Jak wspomniano, linia litewska otrzymała potwierdzenie w Austrii w roku 1894. Szczegóły tego dokumentu opisuje Sławomir Górzyński w pracy ?Arystokracja polska w Galicji. Studium heraldyczno-genealogiczne?, DiG, Warszawa 2009. Wśród innych, których tego dotyczyło znajduje się Franz Anton von Liptawa und Orawa Komorowski wraz z rodziną otrzymał tytuł 13 kwietnia 1793. Ów Franciszek Antoni, urodzony 22 grudnia 1723 w Prusach, a zmarły 3 marca 1800 w Szirwytach, to praprapraprapradziadek w linii męskiej znanego nam wszystkim Bronisława Komorowskiego. Miał on być synem Jakub Bartłomieja Komorowskiego urodzonego 5 stycznia 1697 w Laszkach i Antoniny Zofii Pawłowskiej urodzonej 7 marca 1703 w Zaloczu, a wnukiem Michała Komorowskiego i Barbary Łopackiej.
Byłoby dobrze, ale? Owa Barbara Łopacka, spokrewniona ze mną na kilka sposobów (np. jej pradziadkiem był stolnik czerski Bartłomiej Grabianka, mój przodek w lini prostej, a jej prapradziadkiem był kasztelan zakroczymski Mikołaj Krzysztof Łopacki, również mój przodek w linii prostej) nie mogła być babcią owego Franciszka Antoniego Komorowskiego. Jej synem był wszak urodzony w 1724 r. kasztelan santocki Jakub Komorowski, który z pewnością nie był tym samym Jakubem Bartłomiejem Komorowskim, urodzonym rzekomo 27 lat wcześniej. Urodzony w 1724 r. kasztelan Jakub Komorowski to teść Szczęsnego Potockiego, ojciec tragicznie zmarłej jego pierwszej żony, słynnej Gertudy Komorowskiej i na pewno nie o niego chodzi. Wyjaśnię też, że cześnik owrucki Michał Komorowski poślubił Barbarę Łopacką w roku 1715, a więc mógł być co najwyżej ojcem Franciszka Antoniego urodzonego w 1723. Swoją drogą nadmienić warto, że kasztelan santocki Jakub Komorowski, istotnie miał syna Franciszka Antoniego, tenże urodził się jednak dopiero w roku 1766 i zmarł bezpotomnie.
Adam Boniecki, w uzupełnieniach do XI tomu swojego ?Herbarza? cytuje jednak inny dokument, ?wywód ze szlachectwa i tytułu hrabiowskiego, dokonany 1805 r., przed Deputacyą Wywodową litewsko-wileńską, przez potomków Franciszka Komorowskiego, strażnika wiłkomierskiego?. Tak, to właśnie ów Franciszek Antoni Komorowski, wspomniany praprapraprapradziadek marszałka Bronisława Komorowskiego. Czy jest możliwe, że choć wywód austriacki z 1894 był sfałszowany, to jednak wywód wileński z roku 1805 jest prawdziwy? Oba prawdziwe być przecież nie mogą, bo podają zupełnie inną genealogię Franciszka Komorowskiego. Do niedawna przyjmowałem, że tak. Potomek kasztelana santockiego Jakuba Komorowskiego, ś.p. Piotr hr. Komorowski, przekazał mi odpis tego wileńskiego wywodu z roku 1805, w którym czytam:
"wywodzący się powracają do Najstarszego Syna Stefana Rotmistrza Królewskiego, brata rodzonego Adama, Jana Hrabi Komorowskiego z Myszkowskiej Kasztelanki Bielskiej urodzonego, który jak się powyżej rzekło miał w zamęściu także Komorowską, ale herbu Łabędź y z nią spłodził synów dwóch, Franciszka bezpotomnie zmarłego y Michała Łowczego Buskiego, dziedzica na Susznie y Niestaniewiczach, Męża w działach rycerskich na wielu ekspedycjach wojennych doświadczonego, który z kilku żon, między innemi płci obojej Potomstwem najstarszego zostawił syna Jana = a ten z Zofii Pogańskiej Cześnikówny Sanockiej spłodził dwóch Bartłomieja i Marcina, z których starszy [tj. Bartłomiej] będąc od ojca wyposażonym z Dóbr Ojczystych jak o tym zrzeczna Kwitancyja tego Tranzakcya w roku 1702 nazajutrz po Feście Św-go Wojciecha 25 dnia kwietnia przed Akt Buskiemi dla ojca Jana, syna niegdyś Michałowego Hrabi Komorowskiego uczyniona y zeznaniem osobistym w owych że aktach stwierdzona poświadcza. Sam wkrótce z Korony Polskiej przeniósł się na Litwę w powiat Wiłkomirski, gdzie połączony ślubnym związkiem z Teresą Hektora Dziembowskiego córką Oboźnego wziął po niej w wianie posagowym Dziedziczne Dobra: Rawiszki, Gikanie, Zośnica y Kołpaciszki, a z onych Zośnica i Kołpaciszki sprzedawszy, Rawiszki zaś i Gikanie przy sobie zatrzymał. Był Podczaszym Wiłkomirskim, jakowy Urząd w nagrodę zasług Krajowi Ojczystemu Ojczystemu panującym Monarchom pełnionym, Najjaśniejszy August III-ci Król Polski przywilejem swym 1742 Maja 12 dnia łaskawie mu konferował, z pomienioną Oziembłowską dziewięcioro spłodził potomstwa ? synów czterech: Franciszka Strażnika Wiłkomirskiego, Hektora Miecznika także Wiłkomirskiego, Antoniego Starostę Małdyńskiego oraz Józefa w Zakonie Sw. Ignacego Societatis Jesu y córek pięć: Annę w zamęściu Ciecierską, Teresę I voto Szukową, Maryancellę w zamęściu Szemiotową Ciwunową Retowską Księstwa Żmudzkiego, Żmudzkiego Teodorę i Józefatę zakonnicę pierwszą w Konwencie Kowieńskim Sw. Franciszka, drugą w Konwencie Wileńskim Panien Wizytek."
Czy istotnie zatem wspomniany tu Bartłomiej Komorowski pochodził z tej samej rodziny, co Komorowscy herbu Korczak, którzy otrzymali potwierdzenie (wątpliwego) tytułu hrabiowskiego? Wydaje się, że ta druga genealogia też jest fałszywa.
Adam Boniecki w swoim ?Herbarzu? oryginalnie umieścił tę rodzinę Komorowskich (nazwijmy ją dla wygody ?Linią Bronisława?) w rozdziale o Komorowskich herbu Dołęga (ściślej: Dołęga odmienna). Później zamieścił zagadkową erratę, pisząc:
"Idąc za wskazówkami podanemi przez pisarzy heraldycznych, o Komorowskich piszących, uważaliśmy, że wszyscy Komorowscy, powiat wiłkomierski zamieszkujący, są h. Dołęga odm. Tymczasem, z przedstawionego nam wywodu ze szlachectwa i tytułu hrabiowskiego, dokonanego 1805 r., przed Deputacyą Wywodową litewsko-wileńską, przez potomków Franciszka Komorowskiego, strażnika wiłkomierskiego, okazuje się, że obok Bartłomieja Komorowskiego h. Dołęga odm., syna Samuela (patrz Tom. X, str. 387), którego właśnie wzięliśmy za ojca Franciszka Komorowskiego, strażnika wiłkomierskiego, żył w tymże czasie, w powiecie wiłkomierskim, inny Bartłomiej h. Korczak, który przeniósł się z województwa bełskiego, w powiat wiłkomierski. Był on synem Jana i Zofii Polańskiej, cześnikówny sanockiej, a wnukiem Michała, o czem poucza nas akt, którym, opuszczając strony rodzinne, zrzekł się 1708 r. w aktach buskich majątku rodzicielskiego, na rzecz wymienionego ojca swego."
Czy istotnie było dwóch Bartłomiejów Komorowskich, jak podaje ów wywód? Wydany pod red. prof. Andrzeja Rachuby spis Urzędnicy Wielkiego Księstwa Litewskiego, tom I, woj. wileńskie XIV-XVIII wiek (DiG, Warszawa 2004) wymienia owego Bartłomieja Komorowskiego, który 12 maja 1742 został nominowany na stanowisko podczaszego wiłkomierskiego z piastowanego wcześniej urzędu skarbnika zakroczymskiego. Niestety, ziemia zakroczymska interesuje mnie bardzo, ze względu m.in. na to, że w owym 1742 roku sędzią ziemskim zakroczymskim był Antoni Radzicki, prapraprapradziadek mojej babci Zofii z Radzickich Minakowskiej. Zarówno ja, jak i moi koledzy, przeglądaliśmy księgi sądowe (grodzkie i ziemskie) zakroczymskie z tego okresu, nie znajdując tam żadnego skarbnika zakroczymskiego Bartłomieja Komorowskiego. Skarbnik ziemski zakroczymski był zresztą bardzo niskim urzędem jak na pana hrabiego Komorowskiego. Nie ma też żadnego powodu, by Komorowscy herbu Korczak tam żyli, chyba że weszli w związki ze wspomnianymi wcześniej Łopackimi i Grabiankami, ale ta genealogia została już przez nas wcześniej odrzucona. Nie udało się znaleźć żadnych wiarygodnych dokumentów, które stwierdzałyby, że istotnie ów Bartłomiej Komorowski przyjechał do powiatu wiłkomierskiego z Korony. Ów Jan, rzekomo żonaty z Zofią Pogańską cześnikówną sanocką, nie jest skądinąd znany. Wydaje się zatem, że wbrew owemu wywodowi Bartłomiej Komorowski, przodek linii Bronisława, istotnie pochodził z Komorowskich herbu Dołęga z powiatu wiłkomierskiego.
Najważniejsze jednak że przyjęcie że Bronisław Komorowski nosi herb Dołęga i nie należy do rodziny hrabiów na Liptowie i Orawie wyjaśnia bardzo wiele. Spójrzmy, kim był ów wiłkomierzanin (nie zakroczymianin) Bartłomiej K. Był to syn zmarłego w roku 1689 marszałka Trybunału Litewskiego Samuela Komorowskiego i Katarzyny Dunin-Rajeckiej. Wnuk księżniczki Elżbiety Druckiej-Sokolińskiej i jej męża marszałka lidzkiego Teofila Dunin-Rajeckiego. Jego prababcią była Marianna Sapieżanka (z ?tych? Sapiehów), córka Mikołaja Sapiehy kuchmistrza wielkiego litewskiego (1548-1611), a pradziadkiem był zmarły w 1655 wojewoda miński Krzysztof Rudomina-Dusiatski.
I to ta właśnie genealogia jest dla mnie największym dowodem, że Bronisław Komorowski nie ma herbu Korczak tylko Dołęga odm. ? jego wiłkomierscy przodkowie byli rodziną niewątpliwie bogatą i wpływową. Kiedy nadeszły zabory postanowili utwierdzić swoją pozycję i nie mogąc dzierżyć zlikwidowanych już tytułów litewskich, ?przyznali się? do rodziny Komorowskich herbu Korczak i ich wątpliwego hrabiostwa liptowsko-orawskiego. Można uznać, że gdyby nie zabory, nie musieliby tego robić. Co ? rzecz jasna ? wcale nie pozwala na stwierdzenie, że skoro zabory przyszły, to zrobić to musieli. W tę stronę non sequitur.
Sam pomysł na ?przyklejenie się? do linii hrabiowskiej wziął się jednak już wcześniej: brat Franciszka Antoniego (a właściwie Franciszka, bo drugie imię nadano mu chyba dopiero po śmierci), Antoni Komorowski, był dworzaninem należącego do Korczaków prymasa Adama Komorowskiego i przy elekcji Stanisława Augusta (1764) podpisał się jako jako Antoni z Liptowy i Orawy Komorowski.
[Dopisek późniejszy] Nie miał wątpliwości Seweryn hr. Uruski w swoim herbarzu Rodzina wymienia te osoby explicite w rozdziale ?Komorowski h. Dołęga odm.? wiedząc o ich pretensjach, co wyraził słowami:
"Bartłomiej, dziedzic Rawiszek, podczaszy wiłkomierski 1734 r., zaślubił Teresę Oziębłowską i z niej pozostawił synów: Franciszka [to przodek m.in. marszałka Bronisława], Hektora, miecznika wiłkomierskiego 1761 r., Józefa, Jezuitę, i Antoniego, starostę meldyńskiego, podstolego 1766 r., a ostatnio 1781 r. wojskiego wiłkomierskiego, żonatego z Agnieszką Morykoniówną, który w 1764 r. podpisał elekcyę z pow. wiłkomierskim, pisząc się dowolnie z Liptowa i Orawy." [S. Uruski, Rodzina, t. VII, s. 138]
Co istotne, tom ten został opublikowany w roku 1910, a więc już po publikacji Bonieckiego i 16 lat po uzyskaniu przez tę linię potwierdzenia tytułu hrabiowskiego w Austrii?
[Dopisek późniejszy] Zwrócono mi uwagę, że kilka tygodni temu informacja o pochodzeniu B. Komorowskiego od średniowiecznych hrabiów Korczak-Komorowskich zniknęła ze strony http://www.bronislawkomorowski.pl/moja-rodzina.html . Nie zauważyłem wcześniej tej zmiany tym bardziej że kilka dni temu (z datą 15 czerwca 2010) ukazał się w tygodniku ?Polityka? artykuł o tytule jednoznacznym: Kandydat herbu Korczak.
Kilka dni temu na jednym z blogów w odmętach internetu pojawił się wpis, dowodzący, że Bronisław Komorowski raczej z hrabiowskiego rodu nie pochodzi. A tak twierdził od lat i eksponował herb Korczak na stronie internetowej.
Ów blog powołując się na dra Marka Minakowskiego (tego samego, który znalazł wspólnych przodków Komorowski i Kaczyńskich) twierdził, że Komorowscy herb najprawdopodobniej wyłudzili lub zaczęli się nim posługiwać samowolnie.
I tu wkroczył sztab kandydata. Jak zauważył "Super Express", sztabowcy szybko i po cichu informacje o szlachectwie usunęli ze strony marszałka.
Tak właśnie powinno się załatwiać potencjalnie drażliwe sprawy. Tu punkt dla drużyny marszałka - okazuje się, że nie wszystko muszą od razu "położyć".
Ciekawe, co zrobią z kolejnymi blogerskimi rewelacjami: od pochodzenia majątku po zapominanie języków obcych, które według blogerki 1maud wygląda następująco:
1993 rok - znajomość języków: francuski, rosyjski, angielski
1996 rok - znajomość języków: francuski, rosyjski.
Od 2001 roku poseł Komorowski językami obcymi przestał władać.
I dopiszmy 2010 - "lepiej i więcej niż Jarosław Kaczyński".
Witajcie na ostatniej prostej kampanii. Trzymajmy kciuki za sztabowców - do 4 lipca ich praca będzie najgorszą i najbardziej stresującą robotą na świecie.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
27 cze 2010, 18:14
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Nowy świat Tomasza Jastruna
Czasami reporterzy piszący np. o policji zaczynają mówić i pisać takim samym językiem jak policjanci. W slangu zawodowym mówi się, że ?przejmują język źródła?. Zafascynowani światem przestępczym tez czasem przejmują ich sposób opisu świata. Małżonkowie po latach życia upodabniają się do siebie i zaczynają mówić i zachowywać się podobnie. To zjawisko stare jak świat.
Tomasza Jastruna poznałem dobrych kilkanaście lat temu, kiedy jako 27-latek zaczynałem kierować działem kultury ?Życia Warszawy? i Tomasz wtedy mi pomagał. Bardzo miło wspominam tamten czas i kontakty z nim. Pomógł mi, za co jestem mu wdzięczny. Drugi raz spotkaliśmy się na łamach ?Rzeczpospolitej?, gdzie on publikował w soboty swoje kawałki ?Smecza?. W końcu odszedł nie mogąc zaakceptować linii redakcji. Miał do tego prawo.
Dawno go nie widziałem. Ale zapamiętałem go jako miłującego piękne frazy wielkiego estetę, który nigdy nie mógł pogodzić się z brzydotą polskich ulic, osiedli , budynków, ze smrodem klatek schodowych i obyczajami przebywających na nich żulerii. Wątek obrzydliwych klatek i tych, które te korytarze i schody dewastowali powracał często w jego tekstach. Niemal obsesyjnie.
Zdaje się, że ten świat z czasem go zafascynował. Tak bardzo, że ? wierzę, że nieświadomie ? właśnie przejął język i wrażliwość ?źródła?. Z czasem estetyka i język tej pełnej plwocin klatki schodowej okazała się mieć na niego większy wpływ niż estetyka Miłosza czy Rilkiego. Kiedyś rozprawiając się jako felietonista z osobami sobie niechętnym sięgał po wyrafinowane metody. Ostatnio jednak używa metod, za które w normalnym świecie zostałby z salonu wypchnięty właśnie na klatkę schodową.
Ponieważ jednak polski salon dopuszcza jednak rzeczy różne, Jastrun w tygodniku Syfilisweek, krytykując publicystów ?Rzepy?, użył ostatnio argumentu - w jego rozumieniu - najpoważniejszego: ?Są też publicyści gorliwi (Semka, Wildstein, Ziemkiewicz) ? zajadłość naznaczyła ich czymś grubym fizycznie?. W innym miejscu pisze, że na widok Wildsteina w restauracji ?od razu stracił apetyt?, bo postać to dla niego postać odrażająca.
Stojąca przed klatką schodową żuleria na widok człowieka na wózku inwalidzkim lubi rzucić ?ty kulasie? lub ?paralityku?, otyłego nazwać ?ty grubasem?, niskiego ?kurduplem? itp. Są też stosowne określenia na niesłyszących, ociemniałych itp. Epitety rzucane pod ich adresem są bardzo docenianym argumentem używanym przez przesiadujących pod śmierdzącymi klatkami kolegów z butelką krajowego wina. Odwołanie do cech fizycznych krytykowanego jest w tym świecie miażdżącym argumentem. Jakże miły dla ucha rechot kumpli może wywołać uwaga na temat otyłości sąsiada, którego szczególnie nie lubimy.
Ostatnio te zabawy przeniosły się też na (niektóre) salony. Tomaszu, mam nadzieję, że rozbawiłeś towarzystwo? Napisz w następnym felietonie proszę, jak bardzo. Musiało być wesoło. http://jankepost.salon24.pl/246,nowy-sw ... a-jastruna
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
11 lip 2010, 10:48
Etyka i moralność
Podyskutujmy o etyce i o moralności. Ostatnio mocno zainspirowała mnie doktor od etyki - pani Magdalena Środa.
Naruszył hipokryzję, uderzając w zasady świętej Prawdy
Toczy się kolejna bitwa o Palikota, który budzi nienawiść wśród opozycji i jakąś wyraźną niechęć w swojej własnej partii. (...) Mnie osobiście znacznie bardziej oburzają ci, którzy potrafią godzinami mówić nie chcąc powiedzieć nic, niż poseł Palikot, który wygłasza ? otwartym tekstem - tezy niepopularne, choć powszechnie znane i szeptane. (...) Palikot wypowiadający się o katastrofie w Smoleńsku, naruszył hipokryzję, uderzając w zasady ?świętej Prawdy? i nowej poprawności politycznej (bo zasady poprawności politycznej obowiązują nie tylko na lewicy, ale i na konserwatywnej prawicy). Katastrofa w Smoleńsku, nim jeszcze ją wyjaśniono, została zamknięta w szklanej trumience z napisem: ?Śmierć męczeńska! Modlić się, nie pytać!?. Patrioci stawiają krzyże, PiS domaga się przejęcia śledztwa (bo wszędzie węszy spisek), a politycy PO problem omijają z daleka, chowając głowy w piasek. I nikt nie zadaje pytania o odpowiedzialność osobistą prezydenta, który zorganizował sobie bizantyjską wyprawę do Smoleńska, biorąc na pokład najważniejsze osoby w państwie, a o którym było wiadomo, że miał takie kompleksy, że nie mógł pozwolić sobie na lądowanie gdzie indziej z opóźnieniem, bo wyśmiały by go media.
Jak zresztą stawiać problem odpowiedzialności, gdy główna ofiara leży na Wawelu, pochowana tam na chybcika, szybciutko, by zamknąć usta tym , którzy mogą zadawać pytania. (...) Jarosław Kaczyński nadal jest do tego pojęcia przywiązany, może więc z szacunku dla brata, będzie prawdy szukał, a nie zamykał ją na Wawelu lub w teoriach spiskowych? Prawdzie nie służy także urządzanie nagonki na Palikota, choć nie sądzę by ta mu specjalnie zaszkodziła. Szkoda jednak wielka, że nie możemy ciągle o ważnych sprawach mówić w polityce otwartym tekstem i że mamy tylko jednego Palikota, który ten obowiązek na sobie dźwiga. Bo być może prawda nie leży po jego stronie, a jak się o tym inaczej przekonamy, jeśli nie wysłuchując wszystkich stron Prawdy szukających?
I jeszcze jeden głos. A raczej dwugłos: List Kory Jackowskiej i Kamila Sipowicza
Katastrofa smoleńska w rekordowym tempie została przekształcona przez polityków i kapłanów w nowy mit wolnej Polski. Nikt dotychczas jednoznacznie i bez obłudnej poprawności politycznej nie poddał w wątpliwość jakość kamienia węgielnego tego mitu.
Odważył się jeden polityk Janusz Palikot. Spotyka go w tej chwili kara ze strony kolegów i wrogów z własnej partii. Powstała ponadpartyjna grupa Oburzonych, z których część chce pewnie zrobić na tym małą polityczną karierkę, a część wyrównać rachunki z niewygodnym i wyrazistym politykiem. Nawet jeden lewicowy polityk, który dotychczas wyglądał na dosyć rozsądnego, po wypowiedzi Palikota miał cały zepsuty dzień, a gdy dojdzie do władzy pewnie po lewicowemu odda Kościołowi tak mu potrzebne kilkaset hektarów.
Żyliśmy w komunie i nikt nam nie zabronił myśleć zatem i dziś możemy zrobić użytek z mózgu. Stawiamy tylko kilka logicznie nasuwających się pytań. (....) Są to pytania, które miliony Polaków sobie stawiają, podejrzewamy, że także część tych popierających Brata. Jeżeli na te pytania odpowiedź byłaby twierdząca, to Prezydent rzeczywiście mógł przez swoją lekkomyślność a także sarmacką brawurę być współwinny tej katastrofy.
Śmierć Prezydenta i 95 innych osób to tragedia. Czy jednak tragedia czyni z jej ofiary bohatera narodowego. Zarzuca się Palikotowi, że źle mówi o zmarłych, bo o zmarłych się źle w Polsce nie mówi. Nic złego o Bierucie, Gomułce, o Piłsudskim, Moczarze, Gierku i innych szlachetnych zmarłych.
W rekordowym tempie Brat przekonał dostojnika kościelnego arcybiskupa Dziwisza, aby parę prezydencką pogrzebać na królewskim Wawelu. Arcybiskup Dziwisz, mimo wielkich zasług dla Jana Pawła II nie jest wzorem rozsądku. To on zabezpieczył papieża przed wiedzą o grzesznym życiu założyciela Legionów Chrystusa Degollado, który przez lata gwałcił własnego synka oraz miał setki stosunków z dziećmi. Sprawa Degollado jak na razie hamuje w Watykanie proces beatyfikacji naszego papieża. (...)dlaczego Brat nie wziął w obronę Bratowej, gdy wielebny ojciec Tadeusz nazwał ją "czarownicą". Poza tym jak można czarownicę pochować na Wawelu ? Czy mamy dwa Kościoły katolickie w Polsce, w którym jedną i tę samą osobę jeden dostojnik nazywa czarownicą o drugi organizuje jej królewski pogrzeb ?
Bardzo wielu Polaków o tej tragedii przeplatającej się z ponurą polityczna farsą myśli i rozmawia. Przez elitę społeczeństwa, wybranych demokratycznie polityków jest ona w cyniczny sposób instrumentalizowana i cynicznie wykorzystywana do walki o władzę. Najbardziej cyniczna jest w tej chwili nowa siła na polskiej arenie politycznej: Partia Oburzonych Na Palikota (PONP). Ona wreszcie jednoznacznie zakończyła wojnę polsko-polską. Kora i Kamil Sipowicz
ZOBACZ TAKŻE * PO do Palikota: Dość. A Palikot swoje (09-07-10, 15:36) * Koniec Palikota w PO? (08-07-10, 01:00) * Jak PO z Palikotem sobie (nie)radziła * Są nas miliony. Ruch poparcia dla Palikota (12-07-10, 13:10)
I jeszcze jeden autorytet: Eustachy Rylski popiera Palikota: Powinniśmy mu dziękować - Palikot publicznie wyraża to, co większość z nas prywatnie myśli. A oto treść listu pisarza Eustachego Rylskiego, zamieszczonego na blogu Janusza Palikota.
"Nie ma w polskiej polityce problemu Palikota jest problem asekuranctwa, przesadnej ostrożności, niezrozumiałej oględności czasami zwykłego tchórzostwa w wyrażaniu własnych opinii na temat tego, co nadęte, godnościowe, Niezrozumiałe lub absurdalne jak katastrofa smoleńska. Więcej w niej Mrożka niż Szekspira. Palikot publicznie wyraża to, co większość z nas prywatnie myśli. Dlatego gdy słyszę w telewizji, że premier wściekły na Palikota za jego wypowiedzi o odpowiedzialności za wyprawę katyńską, to ja jestem wściekły na premiera. Za obłudę i brak męstwa. Terror jaki mniejszość zastosowała wobec większości, zażenowanej tą idiotyczną katastrofą, Palikot podsumował tak jak to czyni odpowiedzialny obywatel, a nie polityczny awanturnik. Nie miejmy do niego pretensji o to, za co powinniśmy Mu dziękować kiedy decyduje się za nas coś zrobić na rzecz odwagi i niezależności."Eustachy Rylski.
Tymczasem w PO krytycy Palikota żądają jego usunięcia z partii. Taki wniosek złożył poseł PO Filip Kaczmarek w sądzie koleżeńskim PO w Lublinie i w zarządzie partii (Palikot jest szefem struktur regionalnych PO na Lubelszczyźnie). O zawieszenie Palikota wystąpił także europoseł PO Bogusław Sonik. Coraz więcej ludzi w PO przeciw Palikotowi?
Ciekawe skąd pan pisarz (gdybyż to jeszcze poeta!) wie co kto myśli? I tylko pytanie: co ta biedna Platforma zrobi tym razem z tym pasztetem?
Zapraszam do dyskusji. To są sprawy ponadczasowe i wartości uniwersalne.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
13 lip 2010, 12:22
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Moim zdaniem problem Palikota to niewyparzony język. Zacny, albo i nie - jak kto woli - pan poseł często wygłasza tezy zgodne z moimi poglądami (nie politycznymi) na świat. Czasem nie zgadzam się z jego wypowiedziami, ale to nie powoduje u mnie agresji czy nieżyczliwości. Gorzej jest gdy słuchacz tychże wypowiedzi emocjonalnie podchodzi do poruszanych spraw. Wtedy zbyt obrazowy lub kontrowersyjny styl wypowiedzi pana posła jest odbierany jako atak na jakieś świętości. Przy czym należy zauważyć, że dla jednych świętość niekoniecznie jest nią dla innych. Dlatego ja osobiście biorę poprawkę na kwiecistość wypowiedzi Palikota i staram się wyciągać z nich tezy z którymi mogę, chcę lub nie polemizować. Problem w tym, że trzeba mieć dystans do własnych świętości i do siebie samego.
____________________________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...
13 lip 2010, 13:00
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Palikot może robić z siebie idiotę, ale niekoniecznie za nasze pieniądze. Nie został wybrany do sejmu jako nadworny klaun PO, tylko jako poseł (czytaj niżej) i ma chyba jakąś robotę, bo bierze za nią kupę kasy.
Dz. U. z 1997r., Nr 78 poz. 483 - Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. Rozdział IV "Posłowie i senatorowie" Art. 104 p. 2 Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej. Ślubowanie może być złożone z dodaniem zdania Tak mi dopomóż Bóg.
13 lip 2010, 15:47
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
Nie zauważyłem w ustawie zasadniczej, aby poseł nie mógł wypowiadać własnych poglądów. O ile dobrze rozumiem zasady demokracji pośredniej to poseł 'odpowiada' za swoje postępowanie przed wyborcami i to w ich rękach jest los posła Palikota w przyszłych wyborach. Dodatkowo dodam cytat z tego samego źródła:
Art. 32. ust. 2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Interpretację proszę przeprowadzić sobie we własnym zakresie.
____________________________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...
13 lip 2010, 18:15
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
jtech dla mnie żenująca jest rozmowa na temat tego posła, i wcale nie dlatego, że z PO, ale dlatego, że kretyn, ale skoro obiecałem, że podyskutujemy, to podyskutujemy. W sejmie jest 460 posłów, każdy z nich ma indywidualne poglądy, i przeważnie mówią co chcą, nie zawsze z sensem, ale tylko kilku zachowuje się jak Palikot - bez jakichkolwiek skrupułów obraża innych, najchętniej publicznie. Dobierane słownictwo, pierwsza klasa. Sposób wypowiedzi, klas Q, Mnie nie ruszają komentarze tego typu, że jest inteligentny, tylko się nie wyszumiał za młodu. Gdyby był inteligentny, posiadł by rzadką umiejętność niszczenia przeciwnika, bez obrażania go publicznie. Ale u posła Palikota chodzi tylko o publiczne obrażanie przeciwników, innych pomysłów nie ma. Sam Palikot zaś ostro krytykuje Rydzyka, czym zaprzecza sam sobie. To samo dotyczy zwolenników Palikota, nie powinni krytykować Rydzyka, w imię tej samej wolności słowa. W tak rozumianej demokracji, jak Palikotowa, powinno być miejsce dla obu Panów, a jest tak, że zwolennicy Palikota ostro krytykują Rydzyka i odwrotnie. Takie stanowisko, to zaprzeczenie własnym poglądom.
13 lip 2010, 20:10
Kącik Kulturalno-Patriotyczno-Etyczny
@silniczek Jeżeli uważasz pana Palikota za kretyna to niestety mylisz się. To, że zachowuje się jak kretyn nie koniecznie może oznaczać, że jest kretynem. Pamiętaj, że jest on uczestnikiem gry politycznej tak samo jak panowie Kurski, Brudziński czy Niesiołowski. Wydaj mi się, że zbyt emocjonalnie podchodzisz do wypowiedzi tego pana, ale to tylko moje osobiste zdanie i mogę się mylić. Poza tym w ten sposób powodujesz, że jego wypowiedzi znajdują się w centrum zainteresowania innych. Tak właśnie funkcjonuje Palikot na zasadzie wywoływania zamieszania, podobnie jak to robi jego kolega niestety już z europarlamentu pan Kurski. Chyba nie zapomniałeś wyborczego ciosu poniżej pasa z dziadkiem z Wermachtu to ta sama taktyka i ten sam styl. Pytanie dlaczego partia toleruje język kontrowersyjnego posła. Tak, już pewnie sam sobie odpowiedziałeś potrzebny jest im oręż do walki politycznej również na takim froncie, obrzucania się błotem i insynuacjami. Dziś oglądałem program 'Kropka nad i' gdzie gościem był pan poseł Brudziński. Język wypowiedzi tego pana obraża przeciętnie inteligentnego człowieka (podobnie jak język Palikota) i jakoś nikogo z PiS'u to nie rusza. Zaznaczam, że większość polityków PO skrytykowała styl wypowiedzi ich kolegi partyjnego.
____________________________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników