W lipcu 1945 roku, a więc 65 lat temu na terenach suwalszczyzny, a dokładniej w okolicach Suwałk oraz Augustowa wojska czerwonoarmistów, oddziały NKWD (???? ? ???????? ??????????? ?????????? ??? ? [Narodnyj Komissariat Wnutriennich Dieł], Urzędu Bezpieczeństwa oraz Ludowego Wojska Polskiego, w ramach akcji skierowanych przeciwko niepodległościowym partyzantom na Litwie, przeprowadziły szeroko zakrojoną akcje na wspomnianych wcześniej terenach przeciwko Niepodległościowemu Podziemiu Polskiemu oraz Polskim formacjom antykomunistycznym. Akcje te skierowano przeciwko Obywatelom Polski, którzy podejrzewani byli o kontakty z organizacjami Niepodległościowymi. Wyprowadzono ich z domów, zabierano od pracy w polu, gdy starali się o to, aby wyżywić swoje rodziny w powojennej rzeczywistości. Zabierano mężów, braci, wujków. Z około 2000 osób zatrzymanych, tylko dlatego, iż mieli odwagę działać w obronie Polski oraz Niepodległości, około 600 nigdy nie wróciło do domów. Nikt nie zna ich losu, mimo tego, iż od tego czasu upłynęło 6 i pół dekady. Rodziny ofiar cały czas oczekują prawdy, która choć w drobnym stopniu zapewni im spokój ducha. Pamiętajmy, iż pamięć oraz wspomnienie po tych Bohaterach Wolnej oraz Niepodległej Polski, przez lata jawnego komunizmu była skrupulatnie zakłamywana oraz negowana. Sam ?mistrz? nienawiści jerzy urban, bezczelnie negował oraz deprecjonował całą sprawę.
Strona rosyjska w lipcu 2006 roku zaniechała odpowiedzi na wniosek o pomoc prawną w tej kwestii. To o czymś świadczy. Pamiętajmy o tych oficjalnie bezimiennych ofiarach, a których imiona rodziny pomordowanych noszą w swym sercach cały czas. Pamiętajmy o zachowaniu i postawie strony sowieckiej w tej sprawie, bowiem bardzo podobnie zachowuje się ona w innych kwestiach. Pamiętajmy o Bohaterach Wyklętych.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
20 lip 2010, 06:51
Kącik historyczny
Tadeo74
Obława Augustowska - Temat Wyklęty W lipcu 1945 roku, a więc 65 lat temu na terenach suwalszczyzny, a dokładniej w okolicach Suwałk oraz Augustowa wojska czerwonoarmistów, oddziały NKWD, Urzędu Bezpieczeństwa oraz Ludowego Wojska Polskiego, w ramach akcji skierowanych przeciwko niepodległościowym partyzantom na Litwie, przeprowadziły szeroko zakrojoną akcje na wspomnianych wcześniej terenach przeciwko Niepodległościowemu Podziemiu Polskiemu oraz Polskim formacjom antykomunistycznym. Nikt nie zna ich losu, mimo tego, iż od tego czasu upłynęło 6 i pół dekady. Rodziny ofiar cały czas oczekują prawdy, która choć w drobnym stopniu zapewni im spokój ducha. Strona rosyjska w lipcu 2006 roku zaniechała odpowiedzi na wniosek o pomoc prawną w tej kwestii. (.....) Pamiętajmy o Bohaterach Wyklętych.
Dzięki Tadeo74 za przypomnienie tej sprawy. Sprawy zapomnianej i mało znanej. Może dzisiaj, przy tak dobrze rozwijającej się aktualnie współpracy, strona rosyjska udzieli odpowiedzi na wniosek o pomoc prawną w tej kwestii?... A rodziny ofiar może doczekają się prawdy?
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
20 lip 2010, 10:21
Kącik historyczny
Nadir
Dzięki Tadeo74 za przypomnienie tej sprawy. Sprawy zapomnianej i mało znanej. Może dzisiaj, przy tak dobrze rozwijającej się aktualnie współpracy, strona rosyjska udzieli odpowiedzi na wniosek o pomoc prawną w tej kwestii?... A rodziny ofiar może doczekają się prawdy?
Patronat nad tegorocznymi obchodami uroczystości objął śp. Prezydent Kaczyński. Z doniesień medialnych wiadomo, że elekt nie wziął w nich udziału
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
20 lip 2010, 10:41
Kącik historyczny
Tak Komorowski wpadł w ręce bezpieki. Wydał go donosiciel!
Grube teczki, pełne pożółkłych donosów i dokumentów, to najlepszy dowód perfidii komunistycznego systemu. Niemal dzień po dniu opisano w nich "antysocjalistyczną działalność figuranta" - każde ważniejsze spotkanie, publiczne wystąpienie, a nawet prywatną rozmowę. Bronisław Komorowski (58 l.) nie uległ okrutnemu systemowi. Ale z powodu otaczających go szpicli wpadł w poważne kłopoty. Ponad 30 lat temu esbecy urządzili w domu Komorowskiego kocioł. A wszystko to przez donos, do którego dotarliśmy po latach i który dziś publikujemy.
Był 1978 r. Świeżo upieczony historyk Bronisław Komorowski był już wtedy doświadczonym opozycjonistą. Zaangażował się w wydawanie ?Głosu? ? jednego z pierwszych podziemnych czasopism, redagowanego przez Antoniego Macierewicza (62 l.), dziś posła PiS. I tego właśnie dotyczył donos, o którym Komorowski dowiedział się zaledwie kilka tygodni temu. ?Z przekazanych przez tw. ?jan lewandowski? informacji wynika, ze w dniu 9.02.br. w mieszkaniu przy ul. bruna (...) bronisław komorowski powielał będzie kolejny nr ?głosu?. (...) W pracy uczestniczył będzie rowniez marian piłka z Lublina (pisownia oryginalna)? ? napisano w szyfrogramie MSW. I się zaczęło! Po tej informacji od kapusia do mieszkania Komorowskiego zapukali esbecy. Zaczęło się wywracanie szuflad i przeglądanie wszystkich rzeczy. Zaskoczeni Komorowscy nie zdążyli ostrzec innych opozycjonistów. Esbecy złapali u nich Mariana Piłkę (56 l.), dziś posła PiS, który przyszedł tam drukować ulotki. ?Usiłował zbiec, a następnie stawiał opór przy zatrzymaniu? ? zapisali potem w protokole. Tę sytuację dobrze pamięta żona prezydenta Anna Komorowska (58 l.). ? W domu były stosy numerów ?Głosu?, powielacz i dużo papieru. W trakcie rewizji zjawił się Marian Piłka z kolejnymi wydrukowanymi kolumnami gazety. Winda była zepsuta i on targał je na VI piętro ? opowiadała w wywiadzie dla ?Dużego Formatu?.
Takich notatek i donosów na temat działalności opozycyjnej Komorowskiego jest o wiele więcej. Bezpieka badała jego związki z KOR-em oraz niepodległościowym Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Wykorzystywano siatkę kapusiów i podsłuchy. W dokumentach zgromadzonych przez IPN można przeczytać sprawozdania z przeszukań mieszkania Komorowskiego. ?W dniu 5.03. br. [chodzi o 1978 r.] dokonano przeszukania w miejscu zamieszkania figuranta, w wyniku którego zakwestionowano: wybór wierszy C. Miłosza ? 104 szt., ulotka pt. ?nie zabijaj? ? 2 szt., ulotkę nawiązującą do Powstania Warszawskiego ? 48 szt.? ? czytamy. ? Gdy przyniosłem do mieszkania Bronka partię czasopism, dzwonię do drzwi, a tu otwiera mi esbek. Jak sobie kiedyś policzyłem, aresztowali mnie w sumie niemal 30 razy ? wspomina Marian Piłka. Przeszukania odbywały się tak często, że Anna Komorowska do nich przywykła. ? Urodziła się Zosia. A oni przychodzili i chcieli grzebać w pieluchach. Powiedziałam zdecydowanie: proszę nie dotykać, pieluszki są wyprasowane. (...) Powiedziałam, że nie ma mowy, bo jest grypa i przynoszą z ulicy zarazki. Nie wiedzieli, co zrobić, szef grupy operacyjnej wyszedł, a oni próbowali negocjować. Powiedziałam: w porządku, ale nałożycie maseczki ? wspomina Komorowska. Dziś wspomina to z uśmiechem. Ale wówczas cała rodzina cierpiała z powodu szykan i ciągłych rewizji. http://media.wp.pl/kat,1022941,wid,1249 ... &_ticrsn=5
To TW ?jan lewandowski? ma przechlapane
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
20 lip 2010, 18:52
Kącik historyczny
Rozgoryczeni rycerze po Grunwaldzie: "W przyszłym roku dajmy Teutonom wygrać"
Pisaliśmy już o organizacyjnej tragedii w czasie rekonstrukcji bitwy pod Grunwaldem. Rozżalenia poziomem organizacyjnym imprezy nie kryją także sami rekonstruktorzy. Rycerze narzekają na to samo, co inni uczestnicy. Zaplecze sanitarne, brak wody, niewystarczającą ilość policji, ochrony i karetek, a także "festyn, lunaparki i muzykę disco".
Na największym forum poświęconym rekonstrukcji historii wypowiadają się uczestnicy bitwy pod Grunwaldem. Rekonstruktorzy nie ukrywają żalu i rozczarowania poziomem organizacyjnym imprezy.
- Dlaczego, wiedząc i spodziewając się ponad 100.000 turystów nikt nie przewidział dodatkowych koszy na śmieci? Dlaczego nikt nie pomyślał nad jakąś organizacją ruchu drogowego? Jeżeli impreza pochłania prawie 30 milionów złotych, to ja się też chętnie dowiem ile kasy na co poszło, bo jakoś nie zauważyłem wielkich zmian i udogodnień - pyta "Tomic".
- Niech nikt nie nazywa Grunwaldu imprezą historyczną bo to, co było w tym roku ciężko nawet nazwać festynem lub dożynkami. To było coś, czego nie mogłem ogarnąć swoim małym rozumkiem - dodaje. W kolejnej wiadomości zastanawia się już nad złożeniem pozwu zbiorowego przeciw organizatorom - Wyobraźcie sobie co by było, gdyby podczas inscenizacji bitwy rozpętała się burza z piorunami. Myślę że w czasie wybuchu paniki na widowni ofiar mogłoby być sporo, zakładając że nikt by nie zginął od uderzenia pioruna. Drogi dojazdowe zablokowane, żadnych pasów awaryjnych dla karetek, lądowiska dla śmigłowca brak... - tłumaczy swoje wątpliwości.
Rycerze narzekają też, że w trakcie oficjalnej części uroczystości, 15 lipca, zostali "zamknięci" na trzy godziny w obozie, żeby nie "stwarzali zagrożenia", natomiast później organizacji zabrakło - O to potrafiono zadbać, natomiast po bitwie, kiedy było najwięcej zasłabnięć ludzie z chorągwi w której byłem musieli rozpychać tłum żeby umożliwić wyniesie chłopaka z drgawkami przez sanitariuszy - opisuje sytuację po bitwie i brak organizacji "Amer".
"Już dwa kroki za bramą zaczynała się kicha"
- Serce najbardziej zabolało zadeptanie nastroju odtworzonego wycinka dawnego świata przez wszechobecną komercje i festyn. Z każdej strony lunaparki, muzyka disco. Znowu ktoś zapomniał, że główną siłą takich widowisk jest otwarcie okna na miniony czas, ukrycie dzisiejszych elementów ludycznych i zastąpienie ich dawnymi. Tymczasem znowu zostaliśmy zredukowani do roli grupy klaunów i cyrkowców w ramach wesołego miasteczka. Aż się wierzyć nie chce, ze kiedyś na Grunwaldzie było miejsce na koncert Kowalskiego przy świecach, średniowieczny szynk... - pisze "Bryan"
- Dla mnie najciekawszy był krajobraz po bitwie. Ci którzy przyjechali zobaczyć pola grunwaldzkie w niedzielę, mogli zamiast jechać tyle kilometrów, udać się na najbliższe wysypisko śmieci. Pewnie widok byłby podobny - komentuje nieuprzątnięte masy śmieci "GrawerGift".
- Turyści przyjeżdżają na Grunwald po to, by zobaczyć trochę historii i bitwę. Chcą podpatrzyć życie codzienne, stroje, uzbrojenie, zrobić dziecku fotkę z rycerzem. Po co ładować tam wesołe miasteczko i stoisko z gaciami? - pyta "Jedam von Blabo"
Brakowało wody, słomy, opału
W czasie bitwy organizator przeznaczył na walczącego... 1,5 litra wody. - Musiałem biegać po wodę dla chłopaków z chorągwi prawie na drugi koniec obozowisk i stać w kolejce. Po wodę do picia! Chyba na przyszły rok zmontuję jakiś historyczny beczkowóz - pisze "Vissgard"
Gdyby nie rekonstruktorzy to żaden z organizatorów i straganiarzy nie zarobiłby złamanego grosza, bo nie przyjechał by ani jeden turysta, a wy jeszcze dopłacacie, żeby im umożliwić nabicie kabzy. Słomę i opał nawet trzeba było za własne pieniądze dokupić, bo to co zapewnią organizatorzy nie wystarcza! - czytamy w wypowiedzi rozżalonego Dominika Głowackiego.
Jak pisze na naszym forum "flying_dana" uczestnikom nie zapewniono także bezpieczeństwa. - Po przyjeździe na pole zostaliśmy przywitani wiadomością o gwałcie i pobiciu rekonstruktorów i w związku z tym prośbą o zachowanie szczególnej ostrożności. Wielu ludzi bało się wychodzić po zmroku z obozu, a wartownicy chorągwi wpuszczali do siebie z dużą dozą nieufności, jedynie po okazaniu identyfikatora. Dodam, że po zmroku moim oczom nie ukazał się ani jeden ochroniarz, ani policjant - wyjaśnia rekonstruktorka. Na forum rycerstwa pojawiają się też informacje o kradzieżach, a także o tym, że rycerze sami musieli organizować warty w swoich obozach.
W przyszłym roku wygrają krzyżacy?
Jako sygnał dla organizatorów proponuję w przyszłym roku zebrać się kolektywnie i zbojkotować wyjście na inscenizację, lub zmienić jej przebieg (np. dać wygrać Teutonom) - pisze "Krasnolud". Ta wypowiedź zdobywa duży poklask na forum.
Tymczasem na Alert24 dostaliśmy pytanie od czytelniczki "olli". - Chciałbym nawiązać do bitwy pod Grunwaldem i zapytać czy ukaże się jakiś pozytywny artykuł na temat tej inscenizacji. Ktoś powinien pochwalić tych rycerzy, którzy cały dzień chodzili w zbrojach i mdleli z przegrzania. Należy im podziękować, że zrobili tak piękne widowisko - pyta Alertowiczka. W związku z tym, w imieniu widzów dziękujemy. Według opinii naszych czytelników tylko oni stanęli na wysokości zadania.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
21 lip 2010, 12:55
tajne materiały IPN na blogu ikony "S"
Decyzja Prokuratury ws. tajnych materiałów na blogu Lecha Wałęsy.
To śmieszne, bo dokument został wytworzony we wrześniu 1990 roku przez UOP, a więc data jego wytworzenia wykracza poza ramy czasowe działania IPN (1 września 1939 ? 30 sierpnia 1990) ? tak Sławomir Cenckiewicz, współautor książki "SB a Lech Wałęsa?", mówi o decyzji Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Stwierdziła ona, że właściwy do zajęcia się sprawą ujawnienia przez Lecha Wałęsę na swoim blogu tajnych materiałów jest pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej. W ocenie historyka, "nie ma prawnych podstaw" takiej decyzji.
Wałęsa zamieścił na swoim blogu opis operacji Służby Bezpieczeństwa z 1987 r. - na podstawie spreparowanych dokumentów esbecy kupili wtedy działkę letniskową w Zdunowicach obok posiadłości Wałęsy, by go śledzić. A zgodnie z zapisami karnymi ustawy o IPN, kto ukrywa dokumenty, które powinny być przekazane IPN, podlega karze od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Tej samej karze podlega ten, kto posiadając takie właśnie dokumenty, uchyla się od ich przekazania, utrudnia to lub udaremnia.
- Publikacja na stronie Lecha Wałęsy dowodzi, że ustalenia prokuratury z lat 90. i UOP, a powtórzone w książce "SB a Lech Wałęsa?", mówiące o tym , że były prezydent mógł sobie przywłaszczyć niektóre dokumenty, znajdują teraz potwierdzenia ? podkreśla historyk.
Jak dodaje Cenckiewicz, faktem jest, że wypożyczane przez Lecha Wałęsę w latach 1992-95 dokumenty na swój temat i innych opozycjonistów, nie wróciły do archiwów.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
27 lip 2010, 22:09
Brat bratu i Niemiec Niemcowi nierówni
Dobry Göring
Jego poczucie bezkarności dobrze ilustruje anegdota opowiadająca o spotkaniu z dwoma esesmanami, którzy po zdawkowej wymianie zdań zapytali go o nazwisko. Usłyszawszy je, zasalutowali, stukając obcasami i krzycząc "Heil Hitler!". "Do d.... z waszym "Heil Hitler"! ? usłyszeli w odpowiedzi.
Jego brat Hermann był dygnitarzem III Rzeszy i założycielem Gestapo. Albert Göring ryzykował życie, by pomagać ofiarom nazistów
Göring ? to nazwisko na całym świecie kojarzy się jednoznacznie: z zagorzałym nazistą i zaufanym człowiekiem Führera, marszałkiem Rzeszy, Hermannem Göringiem. Mało kto wie, że "Gruby Hermann", jak go często określano, miał młodszego brata Alberta, który w czasie wojny z narażeniem życia pomagał ofiarom nazistowskich prześladowań. Ocaleni z więzień i obozów koncentracyjnych Żydzi, Czesi, Węgrzy, Niemcy tworzą teraz listę uratowanych, która na razie nie doczekała się swojego Spielberga. Choć historia jej powstania istotnie przypomina scenariusz filmu o Oskarze Schindlerze.
Kilka miesięcy temu w londyńskich księgarniach pojawiła się książka "Trzydzieści cztery" napisana przez młodego Australijczyka, Williama Hastingsa Burke'a. Jest to zapis trzyletniej podróży, jaką autor odbył śladami Alberta Göringa. Wkrótce pozycja ta pojawi się na polskim rynku. W rozmowie z "Syfilisweekiem" Burke mówi, że losami Alberta Göringa zainteresował się przypadkiem, gdy kilka lat temu trafił na wzmiankę o nim w gazecie. Historia zafascynowała go na tyle, że zaraz po studiach rozpoczął prywatne śledztwo, które zaprowadziło go najpierw do Archiwum Narodowego w USA, a potem do Europy. W Waszyngtonie Burke po raz pierwszy zobaczył listę nazwisk 34 najbardziej prominentnych osób uratowanych przez Alberta Göringa w czasie rządów hitlerowskich.
Albert sporządził ten spis podczas przesłuchań w więzieniu w Augsburgu, gdzie wraz z bratem znalazł się w maju 1945 roku. Nazwiska wykaligrafował w alfabetycznej kolejności, wraz z podaniem zawodu i miejsca zamieszkania. To miał być jego argument w obronie przed oskarżeniami o współudział w nazistowskim systemie represji. Choć z własnej woli oddał się w ręce aliantów, amerykańskim śledczym trudno było uwierzyć w historie, którymi ich zasypywał. Był przecież bratem człowieka, który osobiście wydał rozkaz "ostatecznego rozwiązania" kwestii żydowskiej i który kilka cel dalej czekał na osądzenie swoich wojennych zbrodni. Do ułaskawienia Alberta Göringa doszło dzięki nieprawdopodobnemu zbiegowi okoliczności. Przesłuchujący go oficer, major Parker (dawniej Paschkis), okazał się krewnym osoby, której nazwisko widniało na liście pod numerem 15. Żona węgiersko-austriackiego kompozytora Franza Lehara, Sophie Paschkis, była jedną z osób zawdzięczających życie Albertowi. Gdy Gestapo zainteresowało się jej semickim pochodzeniem, Albert uchronił ją przed aresztowaniem, interweniując poprzez brata u samego ministra propagandy III Rzeszy Josepha Goebbelsa. Według ustaleń Williama Burke'a można już udokumentować 92 przypadki osób uratowanych przez młodszego Göringa, ale najprawdopodobniej było ich o wiele więcej. Trudności z ustaleniem dokładnej liczby biorą się stąd, że wiele osób, które otrzymały od Alberta wsparcie finansowe bądź formalne (fałszywe dokumenty, wizy, zezwolenia etc.), w warunkach konspiracji nie miało pojęcia o jego źródłach. Wiadomo, że wśród tych, którym Albert niósł pomoc, byli zarówno jego znajomi, jak i osoby w ogóle mu nieznane: lekarze, filmowcy, dyplomaci, muzycy, ale też prości robotnicy z fabryki, w której pracował.
Według świadectw tych, którzy przeżyli, Albert był zdeklarowanym antynazistą. Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku na znak protestu wyemigrował do Austrii, gdzie mógł oddychać kawiarnianą atmosferą Wiednia i prowadzić styl życia, jaki najbardziej mu odpowiadał: bon vivanta uwodzącego piękne kobiety. Świadkowie twierdzą, że głośno ubolewał nad związkiem starszego brata "z tą kanalią Hitlerem". Po anszlusie Austrii w 1938 roku, kiedy tylko mógł, pomagał prześladowanym, korzystając z parasola ochronnego, jaki rozpinał nad nim brat Hermann. Jego poczucie bezkarności dobrze ilustruje anegdota opowiadająca o spotkaniu z dwoma esesmanami, którzy po zdawkowej wymianie zdań zapytali go o nazwisko. Usłyszawszy je, zasalutowali, stukając obcasami i krzycząc "Heil Hitler!". "Do d.... z waszym ?Heil Hitler?!" ? usłyszeli w odpowiedzi.
Albert pomagał ludziom zagrożonym represjami przez całą wojnę, również w Czechach, gdzie dostał z ramienia III Rzeszy posadę w zakładach Skody. Pisał, dzwonił i chodził na rozmowy. Zaprzyjaźnionego czeskiego lekarza uratował z obozu koncentracyjnego w Dachau, wysyłając tam napisany na rodzinnej papeterii rozkaz "natychmiastowego uwolnienia dr. Charvata". Podpisał go, pomijając swoje imię. Ale moc sprawcza nazwiska "Göring" była tak silna, że komendant obozu na wszelki wypadek, nie wdając się w wyjaśnienia, uwolnił obu Charvatów, jakich "miał na stanie". Podobnych przypadków było tak wiele, że Albert szybko trafił do tajnych raportów Gestapo. Funkcjonariusze tajnej policji politycznej III Rzeszy cztery razy próbowali go aresztować, ale zawsze napotykali opór marszałka Göringa. Według relacji Burke'a, a także brytyjskich filmowców, którzy dokumentowali historię Alberta, Hermann znał poglądy brata, a jednak konsekwentnie go chronił. Równocześnie nie przeszkadzało mu to głosić i wprowadzać w życie deklaracji o konieczności "oczyszczenia niemieckiej ziemi z żydowskiego brudu". Czy taką sprzeczność można tłumaczyć braterską miłością?
Znany psycholog społeczny prof. Philip Zimbardo przyczyn tej sytuacji upatruje w symbiotycznej relacji opartej na przywiązaniu dwojga rodzeństwa. ? Hermann mógł wspierać działania Alberta nie dlatego, by ratować Żydów, ale by pozwolić młodszemu bratu spełnić się, zaistnieć i lepiej poczuć. To był prezent dla brata, który całe życie tkwił w cieniu i nie odniósł żadnych spektakularnych sukcesów. Jakież znaczenie w szerszym planie mogło mieć stu czy dwustu uratowanych Żydów, jeśli w tym samym czasie trwała zorganizowana rzeź milionów? ? pyta profesor. Poza tym, jak dodaje historyk i politolog, prof. Eugeniusz Cezary Król, to właśnie Hermann Göring mawiał: "O tym, kto jest Żydem, decyduję ja". ? To był oportunista, który przystał do nazistów dla osobistej kariery ? dodaje profesor ? a jego antysemityzm był poglądem nabytym pod wpływem znajomości z Hitlerem.
Trudno jednak zrozumieć tak skrajne drogi obu braci ? podczas gdy jeden ratował ludzi, drugi stał po stronie zbrodniarzy. Niektórzy twierdzą, że tak naprawdę braćmi nie byli. Istnieje prawdopodobieństwo, że ojcem Alberta był kochanek matki, zamożny lekarz żydowskiego pochodzenia Hermann von Epenstein. W artykule opublikowanym w brytyjskim "Guardianie" Burke pisze o jego uderzającym podobieństwie do Alberta. Świadkowie tamtych czasów wspominają, że obaj bracia byli kompletnie inni. Hermann był rogatą duszą, skory do bitki, lubiący sporty, Albert ? wyciszony i zaczytany w książkach. Różnili się wyglądem, charakterem i przekonaniami. Prof. Zimbardo, który od lat bada źródła postaw heroicznych przyjmowanych przez jednostki, uważa, że na ogół bohaterami zostają ludzie skromni, cisi, na co dzień niezwracający na siebie uwagi świata. Dopiero szczególne, ekstremalne okoliczności sprawiają, że tacy ludzie stają przed okazją, by zostać bohaterem, często nawet kosztem własnego życia.
Zasługi Alberta Göringa nie zostały zauważone ani docenione po zakończeniu wojny. Wręcz przeciwnie, nazwisko, którego nigdy nie chciał zmienić, stało się przeszkodą zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Rozpadło się jego małżeństwo z czeską pięknością Milą Klazarovą, Albert miał trudności w znalezieniu jakiejkolwiek posady. Finansowe wsparcie ze strony osób zawdzięczających mu życie było zbyt nikłe, by zapewnić normalną egzystencję w powojennych Niemczech. Umarł w nędzy i zapomnieniu w 1966 roku w Monachium.
Dr Jochen Böhler z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie, specjalizujący się w historii III Rzeszy, twierdzi, że w Niemczech nie mówiło się o zasługach Alberta Göringa głównie ze względu na ogrom win jego brata. Ponadto proces badania wojennych losów tzw. dobrych Niemców rozpoczął się dopiero w ostatniej dekadzie. Wcześniej nie było dobrego klimatu, by się tym zajmować.
Wkrótce z inicjatywy Burke'a w instytucie Yad Vashem rozpocznie się procedura sprawdzająca, czy Albert Göring może otrzymać tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Teoretycznie, aby zasłużyć sobie na drzewko w ogrodach jerozolimskiego instytutu, trzeba udowodnić bezinteresowne ocalenie co najmniej jednej osoby pochodzenia żydowskiego. Wystarczy zatem udokumentowana już w pełni deklaracja rodziny Oskara Pilzera, którego Albert w ostatniej chwili wyrwał z rąk Gestapo w Wiedniu. Następnie odwiózł go nad granicę włoską, pomógł ją przekroczyć i wysłał w podróż do Paryża, zapewniając finansowe wsparcie. Otwarte pozostaje jednak pytanie, jak komisja Yad Vashem odniesie się do aplikacji, na której ujrzy nazwisko Göring.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
28 lip 2010, 10:16
Brat bratu i Niemiec Niemcowi nierówni
Nadir
Niektórzy twierdzą, że tak naprawdę braćmi nie byli. Istnieje prawdopodobieństwo, że ojcem Alberta był kochanek matki, zamożny lekarz żydowskiego pochodzenia Hermann von Epenstein.
Wspólna matka nie sprawia, że jest się braćmi?
28 lip 2010, 15:59
Brat bratu i Niemiec Niemcowi nierówni
Ja tego nie twierdzę. To William Hastings Burke
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
28 lip 2010, 16:06
Kącik historyczny
aj noł, aj noł.
28 lip 2010, 16:31
Kącik historyczny
Sąd zbada Nobla Lecha
Sąd administracyjny w Sztokholmie ma orzec, czy Pokojowa Nagroda Nobla przyznawana przez komitet norweskiego parlamentu jest przyznawana zgodnie z testamentem Alfreda Nobla. Sprawa bezpośrednio dotyczy m.in. nagrody otrzymanej w 1983 roku przez Lecha Wałęsę. Rozprawa odbędzie się jesienią, nie ustalono jeszcze konkretnego terminu.
Inicjatorem działań mających doprowadzić do uzdrowienia procesu przyznawania Pokojowej Nagrody Nobla jest norweski prawnik i działacz na rzecz pokoju Fredrik Heffermehl. Jest on również autorem krytycznej wobec Norweskiego Komitetu Noblowskiego książki "Testament Nobla", w której m.in. dowodzi, że po II wojnie światowej mniej niż połowa laureatów została wybrana zgodnie z testamentem Alfreda Nobla.
Według Fredrika Heffermehla wielu wyróżnionych nie spełniło podstawowych kryteriów, czyli nie działało na rzecz rozbrojenia i przeciwdziałania konfliktom zbrojnym. Wśród "niewłaściwych laureatów" norweski działacz wymienia m.in. Matkę Teresę z Kalkuty, Lecha Wałęsę, Ala Gore'a czy Baracka Obamę.
Choć laureatów wybiera komitet norweski, sprawa trafiła do sądu administracyjnego w Sztokholmie, który jest właściwy dla mającej siedzibę w stolicy Szwecji Fundacji Noblowskiej. - To właśnie zarząd Fundacji Noblowskiej odpowiedzialny jest bezpośrednio za realizację testamentu fundatora nagrody, Alfreda Nobla - powiedział Fredrik Heffermehl. Twierdzi on, że Fundacja Noblowska powinna wpłynąć na norweski komitet, który jest mocno upolityczniony i realizuje interesy norweskiej polityki zagranicznej.
W złożonym do sądu wniosku, do którego dotarła PAP, Fredrik Heffermehl w znacznej części oparł swój wywód na przypadku przyznania pokojowego Nobla Lechowi Wałęsie. Wnioskodawca dowodzi, że ówczesny przewodniczący komitetu noblowskiego, Egil Aarvik, uzasadniając przyznanie wyróżnienia Polakowi, próbował usprawiedliwić nowy kierunek obrany przez komitet.
- Naturalnym rozwinięciem (woli Alfreda Nobla) jest, aby rozważać pokojową nagrodę w świetle deklaracji praw człowieka ONZ - cytuje przewodniczącego Heffermehl. Egil Aarvik powiedział również, że "kolejny raz komitet zwraca uwagę społeczności międzynarodowej na swoją definicję pojęcia pokój". To właśnie zdaniem Heffermehla pokazuje, że komitet sam tworzy reguły, zapominając o testamencie Nobla. Fundacja Noblowska w Sztokholmie nie wypowiada się w sprawie procesu. Książka opisująca nieprawidłowości w przyznawaniu pokojowej Nagrody Nobla wkrótce ukaże się w Wielkiej Brytanii. Będzie to poszerzona wersja publikacji, która w 2008 roku wywołała debatę w Norwegii. Fredrik Heffermehl przygotowuje również polską wersję swojej książki.
@ Wałęnsie odbierą Nobla. tytuły Mędrca Europejskiego i Narodowej Ikony i wywalą z Kościoła Św za najszczanie do kropielnicy JasiuPUKWATEREK 2010-07-28 17:57:22
Działacz związkowy, polityk, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1990-1995, laureat pokojowej Nagrody Nobla w 1983r. Doktor honoris causa kilkunastu uniwersytetów, m.in. Uniwersytetu Columbia, Uniwersytetu Katolickiego w Leuven, Uniwersytetu Harvarda, Uniwersytetu Gdańskiego. W latach 1961-1963 i 1965-1967 elektrotechnik w Państwowych Ośrodkach Maszynowych w Łochocinie, następnie w Leniach. Od 1967 elektryk w Stoczni Gdańskiej imienia W.I. Lenina.
Autorski cytat z blogu Laureata Pokojowej Nagordy Jobla Lecha Wałesy syna Bolesława Mędrka Europejskiego:
Sprawy miały się tak: Piloci w tych warunkach odmówili lądowania. Prezydent L. Kaczyński zadzwonił do brata z pytaniem co robić, ten zalecił z przymiotnikami lądowanie. Prezydent wysłał szefa protokółu do pilotów z poleceniem lądowania, piloci odmówili. Prezydent wezwał i wysłał Generała, piloci odmówili. Generał po żołniersku załatwił lądowanie.
Kilka typowych komentarzy autor: Cześć Bolek. Już myślałem, że nic nie powiesz. A ty nie wykorzystałeś tej szansy.
autor: facet7 Lechu, przestał byś w końcu baranie wypowiadać się na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia! A o mało których masz.
autor: l.nete mieli lądować motorówką, ale płot za duży i nie było esbeków do podparcia. gdyby nie nie ty sprzedajny bolku , może nie byłoby tragedii
I jeszcze jeden z kometarzy na blogu:
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
28 lip 2010, 19:48
Kącik historyczny
Stanisław Kosicki - pierwowzór bohatera Popiołu i diamentu
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
29 lip 2010, 20:27
Kącik historyczny
Zapytanie nr 3446
do ministra sprawiedliwości oraz ministra kultury i dziedzictwa narodowego
w sprawie pomnika por. Józefa Dambka
Szanowni Panowie Ministrowie! 3 października 2008 r. minęły 64 lata od nadania por. Wojska Polskiego Józefowi Dambkowi Krzyża Virtuti Militari.
W latach wojny 1939-1945 odznaczeń krzyżem dokonywała Kapituła Orderu Virtuti Militari na wniosek naczelnego wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, a w kraju na wniosek komendanta głównego AK. Wśród odznaczonych tym najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym byli m.in.: generałowie T. Komorowski, W. Anders, F. Kleeberg, S. Maczek.
Należy przypomnieć, że odznaczenie por. J. Dambka Krzyżem Virtuti Militari według opisu ppłk. Ludwika Myzyczki (przełożonego por. Dambka w latach 1930-1939) nastąpiło na wniosek naczelnego wodza Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Gryf Kaszubski/Pomorski tworzony był na systemie obronnym Polski przedwrześniowej (organizowany na Pomorzu od 1930 r. przez J. Dambka i ppłk. L. Muzyczkę na strukturze Strzelca i Sieci Dywersji Pozafrontowej) jako jego integralna część. Gryf to część systemu obronnego II RP, powołanego we wrześniu 1939 r., kiedy jeszcze trwała kampania wrześniowa. Stanowił on ciągłość systemu obronnego Polski przedwrześniowej i był zbrojnym ramieniem polskiego rządu emigracyjnego w Londynie.
Polski rząd w Londynie bardzo wysoko ocenił całą działalność por. Dambka jako wybitnego konspiratora polskiego, organizatora i dowódcę Gryfa Pomorskiego w okręgu Pomorze. Rząd polski na emigracji uznaje twórcę i dowódcę Gryfa Pomorskiego za bohatera, przyznając mu pośmiertnie 3 października 1944 r. najwyższe polskie odznaczenie wojskowe, Krzyż Virtuti Militari za wyjątkowe bohaterstwo na polu walki w czasie wojny.
Wiadomości na ten temat znajdują się w dokumentach oficjalnych studium Polski podziemnej w Londynie z 31 maja 1980 r. (L. dz. 9690/80). Stwierdza się tam, że w ewidencji studium istnieje następująca informacja: ś.p. Dambek Józef, por. rezerwy ˝Jur˝, ˝Lech˝˝ był organizatorem i Dowódcą Gryfa Pomorskiego w okręgu Pomorze. W cytowanym piśmie studium Polski podziemnej załącznik nr 314 z dnia 3 października 1944 r. zawiera nazwisko Dambek Józef por. rezerwy, weryfikacja odznaczeń przez ZBoWiD w liście imiennej z dnia 18 lipca 1966 r. znajduje się nazwisko Dambek Józef. Należy podkreślić, że TOW Gryf Kaszubski/Pomorski walczył na bardzo trudnym terenie ziem polskich włączonych siłą w struktury państwa hitlerowskiego. Twórca i dowódca Gryfa por. Józef Dambek zbudował tu bardzo silne struktury polskiego państwa podziemnego, działającego autonomicznie w ramach Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Kaszubski, później nazwany Gryfem Pomorskim.
Pomorze dopiero w 1920 r. na podstawie traktatu wersalskiego włączono w skład państwa polskiego. Okres germanizacji (rozpoczęty I rozbiorem Polski) był tu dłuższy, a przez to żywioł polski był słabszy. Pomimo tych okoliczności obszar działania Gryfa Pomorskiego oraz liczebność żołnierzy i setki przeprowadzonych akcji bojowych sprawiły, że dzisiaj mówimy z podziwem o fenomenie polskiego państwa podziemnego na Pomorzu.
Należy stwierdzić z ubolewaniem, że po 64 latach od uhonorowania por. Józefa Dambka Krzyżem Virtuti Militari znajdują się jeszcze w Polsce osoby nieodpowiedzialne, które były kiedyś na usługach Moskwy - UB, SB, ORMO, które m.in. głoszą, że J. Dambek nie miał stopnia porucznika rezerwy w Wojsku Polskim.
W Gołubiu gmina Stężyca na Kaszubach od 1972 r. znajdował się pomnik poświęcony por. Józefowi Dambkowi, który zginął w tym miejscu 4 marca 1944 r.
Przedmiotowy pomnik posadowiony był na działce, którą zakupił pan L. T. Pan T. we wrześniu 2007 r. bezprawnie zniszczył pomnik upamiętniający miejsce śmierci por. Dambka, a jednoczenie stanowiący miejsce pamięci narodowej nr 4401 poprzez odpiłowanie krzyża, demontaż tablicy pamiątkowej, usunięcie cokołów i tablic informacyjnych. W związku z tym naruszeniem wiele środowisk zainterweniowało w niniejszej sprawie.
Państwo T. w ramach odwetu od ponad roku wnoszą do prokuratur oskarżenia przeciwko środowisku Gryfa, a w szczególności przeciwko członkom Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia im. Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski. Przesłuchania następują niezwłocznie po wpłynięciu zawiadomień złożonych przez państwo T. Członkowie stowarzyszenia byli już wielokrotnie przesłuchiwani przez Prokuraturę Rejonową w Kartuzach, Słupsku, Gdańsku-Południu, Komendę Powiatową Policji w Kartuzach, Kościerzynie, Pruszczu Gdańskim, Komendę Miejską w Gdyni. Zadziwiający jest fakt, iż wiele przesłuchań odbyło się w obecności państwa T.
Członkowie stowarzyszenia czują się nękani, zastraszani, szykanowani i fałszywie oskarżani. Ich zdaniem działania państwa T. są wyłącznie skutkiem faktu, iż byli oni naocznymi świadkami niszczenia pomnika por. J. Dambka.
Należy nadmienić, iż obecnie państwo T. wnieśli prywatny akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Kartuzach Wydział VI Grodzki przeciwko członkom stowarzyszenia oraz członkom PiS, którzy brali udział w legalnych zgromadzeniach publicznych mających na celu walkę o ochronę takich miejsc.
W związku ze zbliżającymi się uroczystościami 64. rocznicy śmierci por. J. Dambka mieszkańcy Gołubia, mieszkańcy okolicznych miejscowości wraz z członkami Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia im. Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski w ostatniej chwili przed uroczystością posadowili w pasie nadbrzeżnym Jeziora Dąbrowskiego kilkumetrowy krzyż. Krzyż został posadowiony w odległości 20 metrów od byłego pomnika, poza posesją pana T. Ks. parłat H. J. poświęcił krzyż. Ponadto na uroczystości obecni byli m.in. pan S. C., dyrektor IPN Gdańsk, posłowie i senatorowie woj. pomorskiego, wiceprzewodniczący sejmiku wojewódzkiego oraz radni sejmiku województwa pomorskiego, przedstawiciele różnych organizacji kombatanckich i stowarzyszeń, młodzież szkolna ze 7 szkół woj. pomorskiego, które noszą imię por. J. Dambka i Gryfa Pomorskiego.
Niezwłocznie po uroczystości stowarzyszenie wystąpiło do marszałka województwa pomorskiego o zalegalizowanie niniejszego krzyża w związku z posadowieniem go na gruncie stanowiącym własność Skarbu Państwa.
Marszałek nie wyraził zgody. W uzasadnieniu wskazał, iż Prawo wodne stanowi, że grunty wodne, do których m.in. zalicza się Jezioro Dąbrowskie, nie podlegają obrotowi cywilnoprawnemu, z wyjątkiem przypadków określonych w ustawie. Wyjątkiem tym jest m.in. cel turystyczny. Należy wskazać, iż właśnie miejsce, na którym posadowiony został krzyż, jak najbardziej służy wielorakim celom turystycznym: historycznym, edukacyjnym i religijnym. Niestety, marszałek podtrzymał swoją decyzję.
Należy wskazać, iż mieszkańcy Gołubia i Sikorzyna oraz wiele środowisk walczy o zachowanie miejsca śmierci por. J. Dambka jako miejsca pamięci narodowej. W starciu z panem T. władze gminne i wojewódzkie nie wspierają tych środowisk. Pierwotnie walka toczyła się o zachowanie pomnika i krzyża na posesji pana T. Teraz stowarzyszenia i organizacje, dla których pamięć historyczna jest istotną wartością, wspierają inicjatywę pozostawienia nowego krzyża nad jeziorem i nie godzą się na przeniesienie w kolejne inne miejsce, dalekie od faktycznego miejsca śmierci por. J. Dambka.
Czwartego marca 2009 r. mija 65 rocznica śmierci por. Józefa Dambka, założyciela i dowódcy Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski. Tym bardziej winni jesteśmy stanąć w obronie czci i godności por. J. Dambka, jego podkomendnych i całego środowiska Gryfa Pomorskiego.
W związku z powyższym proszę o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania:
1. Dlaczego władze lokalne - marszałek województwa pomorskiego poprzez swoją postawę, wydając odmowną decyzję, godzą się na zaostrzanie konfliktu społecznego? Komu i czemu służy postawa władz lokalnych?
2. Komu zależy na zniszczeniu etosu tajnej organizacji Gryf Pomorski i zniesławieniu jej dowódcy por. J. Dambka?
3. Dlaczego do chwili obecnej z urzędu nie wniesiono oskarżenia przeciwko L. T. o bezprawne zniszczenie miejsca pamięci narodowej?
4. Pan T. w związku z mnogością postępowań karnych coraz częściej ujawnia swoje stanowisko odnośnie do por. J. Dambka i Gryfa Pomorskiego, co wskazuje na jego negatywny stosunek do ich zasług. W związku z powyższym nasuwa się pytanie, czy działania pana T. z góry nie były zaplanowane i miały na celu zniszczenie miejsca pamięci narodowej, zniesławienie dobrego imienia por. Dambka? I czy takie działanie nie powinny być ścigane z urzędu?
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
05 sie 2010, 19:22
Habemus presidentum
Prezydent elekt Bronisław Maria Komorowski złożył dzisiaj o godz. 10.00 przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym, czyli połączonym sejmem i senatem. Po wypowiedzeniu roty przysięgi został oficjalnie Prezydentem RP.
Chwilę po uroczystym zaprzysiężeniu przed Zgromadzeniem Narodowym, Komorowski podziękował wyborcom. Odniósł się do tragedii pod Smoleńskiem, podkreślając, że pozostanie w nim pamięć o tym wydarzeniu oraz, że ma świadomość odpowiedzialności, jaka na nim z tego powodu spoczywa. - Katastrofa pod Smoleńskiem to nasza wspólna tragedia, wspólna żałoba - powiedział.
Demokracja to nie jednomyślność - Polska potrzebuje współdziałania miedzy rządem, prezydentem i parlamentem, ale także między partiami politycznymi, które są nieodzowną częścią polskiej demokracji. Jako prezydent deklaruję wolę takiej współpracy, będę szukał sposobów na budowanie forum wymiany myśli - mówił Komorowski. - Demokracji nie należy mylić z jednomyślnością. Ale tylko od nas zależy jak się do tego odniesiemy - dodał. Wspomniał osobę Jana Pawła II. - Zapraszam reprezentantów różnych stronnictw, grup społecznych, siedziba prezydenta będzie miejscem otwartym, w którym mogą się zbiegać drogi wszystkich Polaków - mówił.
Wspomniał o polskiej prezydencji w Unii, zapowiedział że w pierwsze wizyty zagraniczne w nowej roli uda się do Brukseli, Paryża i Berlina. Podkreślił, że jednym z filarów polskiej polityki zagranicznej jest relacja ze Stanami Zjednoczonymi, ale także zadeklarował, że będzie sprzyjał procesowi zbliżenia i pojednania polsko-rosyjskiego. - Nie będzie stabilnego rozwoju naszego regionu bez współpracy z Rosją - powiedział. Zakończył swoje orędzie słowami: - Wierzę w patriotyzm codziennego trudu i codziennej pracy i wierzę w nasze polskie zdolności i umiejętności, bo wierzę w nas Polaków.
Przed orędziem, marszałek Sejmu poprosił o uczczenie minutą ciszy tragicznie zmarłego poprzednika Komorowskiego, Lecha Kaczyńskiego. Następnie zwrócił się do prezydenta-elekta z prośbą o złożenie przysięgi:
"Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem". Komorowski zakończył przysięgę słowami: "Tak mi dopomóż Bóg".
Być prezydentem wszystkich Po ceremonii zaprzysiężenia prezydent Bronisław Komorowski wraz z żoną Anną oraz marszałkami Sejmu Grzegorzem Schetyną i Senatu Bogdanem Borusewiczem złożyli kwiaty przed tablicą upamiętniającą parlamentarzystów poległych w II wojnie światowej. Wychodząc z Sejmu Bronisław i Anna Komorowscy na chwilę przystanęli przy dziennikarzach. Prezydent powiedział, że po 19 latach pracy w parlamencie teraz towarzyszy mu tyle samo nostalgii, co radości. Po ceremonii zaprzysiężenia prezydent odwiedził cmentarz na warszawskich Powązkach, by złożyć kwiaty na grobie rodziny Komorowskich herbu Korczak. Spoczywa tu m.in. ojciec prezydenta Zygmunt Komorowski. W południe w Archikatedrze św. Jana odprawiono mszę w intencji nowego prezydenta.
- Zadaniem prezydenta jest być prezydentem wszystkich bez wyjątku Polaków, tym, który nie panuje, ale służy i jednoczy wszystkich ludzi zatroskanych o Polskę, jest stróżem odpowiedzialnym przed narodem, historią i Bogiem - mówił metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz w homilii.
Pełna treść orędzia za stroną prezydent.pl
Panowie Marszałkowie! Wysokie Zgromadzenie Narodowe! Szanowni Goście! Drodzy Rodacy!
Trudno ukryć wzruszenie, gdy staje się w takiej chwili w tym miejscu, gdzie bije serce polskiej demokracji. Ja to tętno polskiej demokracji słyszałem, czułem przez 19 lat mojej pracy w parlamencie. Za te 19 lat wspólnej pracy, z wieloma osobami zasiadającymi także dzisiaj na sali, chciałem serdecznie obu Wysokim Izbom podziękować.
Proszę Państwa! Dostępuję dziś wielkiego zaszczytu i przyjmuję dzisiaj wielkie zobowiązanie. (....)
Wiem, że oceniać mnie będziecie Państwo po czynach, a nie po słowach. Wygłoszone dziś deklaracje o współpracy dialogu i otwartości pozostaną dla mnie, dla moich działań niezmiennym drogowskazem. Wierzę w polską drogę. Wierzę, że można iść nią odważnie i śmiało do przodu. Wierzę w Polskę. Wierzę w patriotyzm codziennego trudu, codziennej pracy. Co więcej, wierzę w nasze polskie umiejętności i zdolności , bo po prostu wierzę w nas, Polaków. Dziękuję bardzo.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników