Teraz jest 06 wrz 2025, 12:02



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43 ... 58  Następna strona
Władcy Marionetek... 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Taka sytuacja...

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


03 cze 2015, 14:08
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Narożnik z Platformą

Platforma to, Platforma tamto, Platforma owo. Zbiorowy trud wynajdywania miłościwie nam panującej partii sposobów uniknięcia spektakularnej, jesiennej porażki, może być daremny. Wygląda bowiem na to, że jej los nie jest już ani w rękach pani premier, ani PR-owców, ani dziennikarzy najbardziej nawet rozgrzanych mediów, ale wyborców. A ci jak już wpadną w jakiś trend, to przez pewien czas nie chcą się z niego wyzwolić. I mogą partię żywicielkę wyrzucić na out. Tym bardziej, że coraz lepiej zdają sobie sprawę, że jeśli faktycznie kogoś ona żywi, to nie ich.

Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystko jest już zdecydowane, że PO wybory sromotnie przegra. Nie wiemy bowiem, czy w ciągu najbliższych miesięcy nie wydarzy się coś spektakularnego, co sytuację dramatycznie zmieni. Jeśli się jednak nie wydarzy, to PO czeka porażka. I deklaracje o otwarciu się na młodych, czy wieś tego nie zmienią. Problemem Platformy nie jest bowiem to, że zawiodła wyborców, ale to, że ich oszukała i zdradziła. A to nawet gorzej.

Platforma w ciągu ostatnich 10 lat wojny polsko-polskiej, od porażki w podwójnych wyborach roku 2005 po porażkę w wyborach prezydenckich roku 2015 nie zmieniła się ani o jotę. Tak jak wtedy myślała tylko o władzy, tak myśli nadal. Tak, jak udawała wtedy, że zależy jej na obywatelach, tak udaje nadal. Różnica polega tylko na tym, czy owo udawanie w zderzeniu z rzeczywistością się broni, czy nie. Przez wiele lat i liczne wygrane wybory się broniło. Wygląda jednak na to, że już przestało. Na razie dostrzegła to, w dużej mierze za sprawą Pawła Kukiza, mniej zagorzała część platformianych wyborców. Jeśli i żelazny elektorat Platformy to w końcu dostrzeże, zemsta będzie błyskawiczna.

Słowo zemsta pasuje mi tu najbardziej, bo wiadomo, że od miłości do nienawiści droga krótka. A nic tak szybko nie wpędza w nienawiść, jak poczucie, że zostało się zdradzonym. Platforma Obywatelska najpierw swoich wyborców oszukała, by potem ich jeszcze zdradzić. Najpierw oszukała ich, że będzie rządzić w POPiS-ie, potem, że wprowadzi tanie, sprawne, przyjazne państwo, wreszcie, że będzie chronić przed nienawiścią tamtych złych z PiS-u. Nie dotrzymała słowa nie dlatego, że z czasem zmieniły jej się priorytety, ale dlatego, że od początku niczego nie miała zamiaru dotrzymać. I sama postanowiła rządzić przez nienawiść. Właśnie w tym kryło się podstawowe oszustwo. A potem jeszcze przyszła zdrada, gdy PO pokazała, że może swojemu wyborcy zrobić co chce, wcale nie musi go słuchać, a już na pewno nie musi się zmieniać, bo przecież z lęku przed PiS-em wszystko jej ujdzie.
Wygląda na to, że nie wszystko.

Rządy sprawowane za sprawą PR-u mogą utrzymywać się długo, zapewne dłużej, niż bylibyśmy sobie kiedyś w stanie wyobrazić. Jeśli jednak wyborcy w końcu przejrzą na oczy, odpowiedzą sobie na pytanie, czy jest im teraz lepiej, niż było 8 lat temu, mogą w znaczącej liczbie uznać dwie kadencje PO za nieporozumienie. A jeśli ten balon pęknie, a kurz spod napęczniałego od zamiecionych afer dywanu wyleci na światło dzienne, może zrobić się naprawdę nieprzyjemnie.

Do tej pory Donald Tusk mógł się obawiać, że przyjdzie PiS i z całych długich rządów go rozliczy.
Dlatego walka z PiS-em była jego podstawową formą aktywności. Teraz może obawiać się jeszcze, że rozliczą go też wkurzeni wyborcy Platformy. Musi już brać pod uwagę, że jego misja w Brukseli może się zakończyć przedwcześnie nie tylko dlatego, że jej przedłużenie ewentualny przyszły rząd PiS może mu zablokować, ale dlatego, że to sami Polacy zapragną premiera ściągnąć z saksów i pociągnąć do choćby politycznej odpowiedzialności. W rewanżu za zawiedzione nadzieje. I całą resztę.

Grzegorz Jasiński
Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/felietony/news- ... ign=chrome


05 cze 2015, 20:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Władcy Marionetek...
Ciekawy opis blogera MatkaKurka. Daje do myślenia. Sądzę, że naiwniacy kupią takich buntowników.
Ze strony bloggera:

Zacznijcie się śmiać z „antysystemowego” Kukiza, bo za chwilę będziecie płakać!

Obrazek

Jak się narodził "antysystemowy" buntownik bez wyboru? 23 maja 2014 roku Zbigniew Moździerski, basista skonfliktowanego z Pawłem Kukizem zespołu „Piersi”, uzyskuje w Urzędzie Patentowym pod nr Z-411221 prawa do znaku towarowego "Piersi" . Tym samym były kolega z kapeli ostatecznie pozbawia złudzeń i pieniędzy przyszłego kandydata na Prezydenta Polski Pawła Kukiza. Trwający od 2013 roku konflikt, prowadzony na żenującym poziomie i z udziałem mediów, zostaje ostatecznie rozstrzygnięty na drodze prawnej. Kukiz nie ma prawa do używania nazwy „Piersi” i żeby było jasne, wcale nie uważam, że to sprawiedliwe rozwiązanie, niemniej to Kukiz zostawił zespół na lodzie, a ten walcząc o życie zadbał o swoje interesy. Lider „Piersi” był przekonany, że samotnie wyjdzie na muzycznym biznesie lepiej, zwłaszcza, że starym zwyczajem zaangażował do swoich projektów weteranów polskiej sceny muzycznej. Tymczasem wszystko się panu niedoszłemu prezydentowi sypie. „Piersi” nagrywają komercyjną „Bałkanica”, absolutny hit i top na wszystkich listach, zarabiają kupę kasy. Co ciekawe ta zabawowa piosenka niczym się nie różni stylistycznie od kiczu i cepelii typu „Hela”, ale Kukiz niegdyś śpiewający z Shazzą, rzuca w „Piersi” disco polo. W 2014 roku egzystencjalnie przyciśnięty artysta robi na dwóch frontach, angażuje się w przeróżne, całkowicie sprzeczne ideologicznie projekty polityczne, najpierw przykleja się do Piotra Dudy i Solidarności, potem flirtuje z Ruchem Narodowym i KNP, po drodze są jeszcze chłopi z Samoobrony i zmieleni.pl. Drugi front to działalność muzyczna, bezwzględnie podporządkowana polityce. Powstaje płyta „Zakazane piosenki”, a w niej komentarze do bieżącej sytuacji politycznej, krytyka Michnika, dialogi z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Żaden kawałek nie staje się przebojem, ale śpiewak nie jest sam, zyskuje sympatię radykalnego skrzydła prawicy i na tej nucie będą też grać podrzędni aktywiści Ruchu Kukiza.

Po konflikcie z Piotrem Dudą, Kukiz rzuca wszystkie majdany i wiece związkowe, by związać się z dolnośląskimi baronami samorządowymi, wiecznymi działaczami „bezpartyjnymi”, którzy od 15 lat zaliczają kolejne komitety. Od tego miejsca zaczyna się kariera jeszcze nie istniejącego Ruchu Kukiza i samego marionetkowego przywódcy starej kliki. Rzutem na taśmie pod koniec sierpnia 2014 roku, na dwa miesiące przed wyborami samorządowymi, powstaje KW Bezpartyjni Samorządowcy. Bezpartyjność i „ruchowość społeczna” to są znaki firmowe tego towarzystwa, które od zawsze posiadało legitymacje kilku partii, a spora część od lat 90-tych żyje z kasy podatnika. Bezpartyjni Samorządowcy wywodzą się z byłego Komitetu Rafała Dutkiewicza, który opuścili po tym jak Dutkiewicz postanowił pójść na wybory razem z PO. Członkowie założyciele KW Bezpartyjni Samorządowcy to: Robert Raczyński, prezydent Lubina, Piotr Roman, prezydent Bolesławca i Patryk Wild, dolnośląski radny wojewódzki. Paweł Kukiz, jak na lokalnego działacza JOW przystało, rezygnuje z zameldowania na Opolszczyźnie, gdzie mieszka od 52 lat i zostaje Wrocławianinem. Trafia na 14 miejsce listy KW Bezpartyjni Samorządowcy i zostaje radnym. Proszę zapamiętać ten model JOW w pigułce, bo to jest właśnie projekt macherów stojących za Kukizem. Za kasę lokalnych klik urządzonych w miejskich spółkach wystawia się artystę spadochroniarza, którego gawiedź zna z TV, potem melduje w wybranym mieście i tak się „walczy z systemem” przejmując okręg po okręgu. Z całego KW Bezpartyjni Samorządowcy do dolnośląskiego sejmiku wojewódzkiego trafia 4 radnych: Patryk Wild, Aldona Wiktorska-Święcka, Paweł Kukiz, Tymoteusz Myrda. Dodatkowo ponownie prezydentami zostają Robert Raczyński w Lubinie i Piotr Roman w Bolesławcu.

Czas przedstawić całe towarzystwo, które ponoć nie ma nic wspólnego z 25 latami przy korycie, te „nowe twarze”, tę młodość nie uwikłaną w partyjniactwo i przede wszystkim tych samodzielnych, co to ich wódz nie wybiera. Gdy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że ktoś musiał za to zapłacić i na tym zarobić. Zacznijmy zatem od wybranych sponsorów KW Bezpartyjni Samorządowcy, którzy na początek zrobili z Kukiza radnego i proponuje zwrócić uwagę na bardzo charakterystyczne prawidłowości publiczno-rodzinno-biznesowe:

1.        Tadeusz Kielan, Lubin – 25 000,00 zł – (Wójt Gminy Lubin, wcześniej Wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lubinie)
2.        Jarosław Wantuła, Lubin – 25 000,00 zł, (obecny Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lubinie)
3.        Ryszard Zubko, Szprotawa – 25 000,00 zł (członek zarządu Powiatu Lubińskiego)
4.        Edward Siwak, Lubin – 25 000,00 zł (Prezes zarządu MPO sp. z o.o.)
5.        Artur Dubiński, Lubin – 25 000,00 zł (były prezes Lubińskiej Spółki Inwestycyjnej. Wiceprezes Lubina 2006)
6.        Lech Dłubała, Lubin – 25 000,00 zł (Doradca Wójta Tadeusza Kielana i Sekretarz Miasta Lubina, członek rady nadzorczej Mundo)
7.        Marek Dłubała, Szklary Górne – 25 000,00 zł (syn Lecha, wiceprezes Regionalnego Centrum Sportu, zarządzającego halą sportową),
8.        Witold Kulesza, Lubin – 25 000,00 zł (Prezes MKS Zagłębie Lubin)
9.        Andrzej Górzyński i Górzyńska Teresa, Lubin – 5 000,00 zł (Przewodniczący Rady Miasta Lubina)
10.        Andrzej Pudełko, Legnica – 25 000,00 zł (Naczelnik wydziału kultury i oświaty w Urzędzie Miejskim)
11.        Marek Zawadka i Jolanta Zawadka, Górzyn – 25 000,00 zł (dyrektor Ośrodka Kultury Wzgórze Zamkowe w Lubinie z żoną)
12.        Aneta Lubaś, Lubin – 24 500,00 zł ( Kierownik Biura Kadr w Starostwie)
13.        Piotr Midziak, Głogów – 25 000,00 zł (prezes Regionalnego Centrum Sportowego w Lubinie)
14.        Tomasz Jeger, Lubin – 25 000,00 zł (RTBS Lubin)
15.        Damian Stawikowski, Lubin – 25 000,00 zł (Wicestarosta Powiatu, Prezes RTBS, hali w której Prezydent Kukiz miał swoje show wyborcze i tam miała odbyć się debata)
16.        Elżbieta Niemiec, Lubin – 25 000,00 zł (żona Andrzeja Niemca, właściciela Pressmedial sp. z oo. -TV Regionalna, http://www.lubin.pl, wydawca „Wiadomości lubińskich”)
17.        Ewa Legienc, Lubin – 11 600,00 zł (Kierownik Biura Zarządu w Starostwie)
18.        Ewa Myrda, Lubin – 25 000,00 zł (PKS Lubin)
19.        Tomasz Ochocki i Anna Ochocka, Lubin – 18 100,00 zł (były prezes TVL sp. z oo -starostwo powiatowe)
20.        Tymoteusz Myrda, Lubin – 18 100,00 zł (przewodniczący Stowarzyszenia Lubin 2006, dyrektor ds. rozwoju w MPWiK, radny sejmiku).

Dłuższa lista tutaj:
http://www.bezpartyjnisamorzadowcy.pl/w ... 5dowcy.pdf

Perpetuum mobile, prawda? Za kasę uzyskaną dzięki stanowiskom w samorządach i spółkach miejskich ci sami wybrańcy lokalnego narodu ustawiają się na tych samych stołkach. Genialne w swojej prostocie i jeszcze do tego hala miejska dla Prezydenta Kukiza w pakiecie na potrzeby kampanii. Większość "działaczy" przez 13 lat poustawiał jeden "wódz" - Raczyński. Chyba nie będzie wielkim zaskoczeniem jeśli na liście sponsorów KW Prezydent Kukiz pojawią się podobne nazwiska i nowe gwiazdy z tej samej drużyny? Bardzo krótko i trójka z brzegu, bo sam Kukiz też się nie chce chwalić:

1.        Ewa Myrda, Lubin – 10 500,00 zł (PKS Lubin )
2.        Robert Raczyński i Elżbieta Andruszków-Raczyńska, Lubin – 10 000,00 zł (prezydent Lubina i Szanowna Rodzina)
3.        Marek Jakubiak, Warszawa – 10 000,00 zł (znany „narodowiec” biznesmen, browarnik, który sponiewierał miłośnika stosunków homoseksualnych, boksera Michalczewskiego. Zarobił krocie na wylewaniu piwa)

KW Prezydent Kukiz miał na koncie prawie milion złotych, póki co udostępnił grosze, zebrane według modelu Palikota: babcie, ciotki, studenci, działacze, biznesmeni po 5, 10, 20 tysięcy złotych od głowy.

Ścisły komitet KW Prezydent Paweł Kukiz.

Robert Raczyński – zawodowy polityk od 25 lat i wieczny działacz samorządowy. Od 13 lat niezatapialny prezydent Lubina. Drugi Jacek Karnowski z Sopotu albo Paweł Adamowicz z Gdańska. Mózg całej operacji pod kryptonimem "Prezydent Kukiz". Macher, który ustawił w miejskich spółkach i samorządach wszystkich głównych sponsorów swoich własnych komitetów wyborczych. Członek Partii Chrześcijańskich Demokratów, Akcji Wyborczej Solidarność, Polska XXI, były człowiek związanego z PO Rafała Dutkiewicza i współtwórca jego "bezpartyjnego" komitetu Obywatelski Dolny Śląsk.

Patryk Hałaczkiewicz – z wykształcenia politolog, zawód wykonywany "działacz społeczny". Bez powodzenia walczył w ostatnich wyborach samorządowych o fotel burmistrza Bielawy, ale został radnym. Naturalnie startował jako obywatelski i bezpartyjny kandydat z KWW Patryka Hałaczkewicza. Człowiek Raczyńskiego, prezes FUNDACJI INSTYTUT STUDIÓW OBYWATELSKICH OBYWATELE24.PL, wiceprezes zarządu spółki SYNERIA POLAND. Oficjalnie szef komitetu Prezydenta Pawła Kukiza.

Patryk Wild – niezwykle barwna postać od 13 lat niezmordowany działacz szczebla powiatowego i wojewódzkiego, potrafi łgać w żywe oczy, nawet gdy mu pod nos podsunąć dokumenty. Jako jeden z pierwszych histerycznie zareagował na odkrywanie wstępnych faktów dotyczących ludzi Kukiza. W latach 2006-2008 był Nowakiem Schetyny i pełnił wysoką funkcję w zarządzie wojewódzkim (Wicemarszałek Województwa Dolnośląskiego). Za wzmożony apetyt i kolaborację Schetyna "zniszczył" Patryka i od roku 2008 Patryk przykleił się do Rafała Dutkiewicza. Funkcje polityczne doskonale potrafił łączyć z biznesem publicznym: koordynator Wrocławskich Inwestycji, wiceprezes wrocławskiego MPK, gdzie ma fuchę dyrektorską do dziś. Po kolejnej wolcie przeszedł z obozu Dutkiewicza do obozu Raczyńskiego i teraz tam buduje "bezpartyjny blok wspierania reform".

Damian Stanikowski – radny z wieloletnim stażem, wicestarosta lubiński, powiązany z PO i... jakżeby inaczej spółką utrzymywaną z kasy podatnika. Sławetna legnicka Agencja Rozwoju Regionalnego "Arleg", w której 90% udziałów ma lokalny działacz PO Jarosław Rabczanko, przytuliła Damiana Stanikowskiego i dała mu stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej, żeby nie biedował z pensji wicestarosty. Dodatkowo kolega Damian robi w nieruchomościach, dokładnie jako prezes RTBS w Lubinie. Za jego prezesury z RTBS wyprowadzono miliony, ale przed sądem stanęła delegacja w osobie księgowej.

Tymoteusz Myrda – niezwykła hybryda, mentalność i kariera peeselowca, z wyznania liberał. Zasłynął jako doradca własnego ojca w starostwie lubińskim, jednocześnie dyrektor MPWIK Lubin, członek zarządu spółdzielni NOVA i radny sejmiku wojewódzkiego. Kim jest dla Tymoteusza Ewa Myrda, zatrudniona w PKS S.A Lubin? Jeszcze na 100% nie sprawdziłem, ale prawdopodobnie mama i żona taty starosty. Miał też Tymoteusz ochotę zostać prezydentem Legnicy, ale Legniczanie wybili mu to z głowy.
A teraz wybrani pomagierzy, partyjniacy i zadymiarze, którzy rwą się do organizowania lokalnych struktur, oczywiście sam Kukiz twierdzi, że nigdy z nimi niczego nie ustalał, ale oni twierdzą coś innego. Mało to jednak ważne, bo prezydent Paweł nie jest od ustalania, on jest tylko dekoracją. Posłów i działaczy wybierze Raczyński i spółka.

Maciej Maciejowski – były działacz i radny PiS, wyrzucony z partii za kompromitujące wpisy na Twitterze, wyrzucony z TV Republika za podobne błazeństwa. Pracownik kancelarii premiera RP i to w latach 2006-2012, czyli za Kaczyńskiego i Tuska. Do 2014 radny warszawski, paraduje w koszulce z orłem na piersi i robi za patriotę Kukiza, jednocześnie blisko współpracoweał z Piotrem Guziałem (dawniej SLD). Obok Patryka Wilda drugi nerwowy. Nie wytrzymał i zaczął "dowcipkować o spiskach", po pierwszych komentarzach dotyczących życiorysów "buntowników" i "nowej siły apolitycznej" skupionej wokół Obywatela Pawła Kukiza.

Piotr Guział – znana postać z czasów referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ten dzielny wojownik tuż po przegranym referendum usiłował w przedpokoju TVN całować rączki pani prezydent i został potratowany jak smarkaty. Były działacz SLD, potem popierany przez szczęściarza Pawła Piskorskiego, który wygrał milion w kasynie. Stracił urząd burmistrza Ursynowa, zachował stołek radnego. Bardzo dobry kumpel Macieja Maciejowskiego, pomimo zmiennych losów i wahań wzajemnej sympatii.

Andrzej Jagiełło – Tak, ten sam! Aferzysta z SLD, skazany prawomocnie za udział w aferze starachowickiej. Członek PZPR od 1964 roku do samego końca. Modelowy "antysytemowiec" i aktywny uczestnik podkarpackiego spotkania zwolenników Obywatela Pawła Kukiza. Zadeklarował pot, krew i łzy, a towarzysze nie usunęli go z sali, tylko przyjęli z otwartymi rękami. Mało tego, sam Kukiz się ucieszył z zaangażowania Jagiełły, ale potem dyplomatycznie dodał: "Ja też mogę się angażować w różne rzeczy. Na razie czekam na wyniki wyborów prezydenckich, po nich będą dopiero wybory parlamentarne".

bilde.jpgJanusz Lamer – niegdyś działacz Samoobrony, dziś poważny i największy przedsiębiorca wśród ślusarzy, a także prezes Stowarzyszenia Narodowo-Patriotycznego "Orzeł Polski". Stanowił poważną konkurencję dla Andrzeja Jagiełły i to pod każdym względem, chociaż obaj grają teraz w jednej drużynie. Prezes Janusz Lamer utrzymuje, że dostąpił zaszczytu i osobiście rozmawiał z Obywatelem Pawłem Kukizem, a ten wspaniałomyślnie zaakceptował jego przeszłość i przyszłość partyjną.
Cały ten projekt cuchnie na hektary i kilometry prymitywnym biznesem politycznym firmowanym przez lokalne kliki i cwaniaków partyjnych praktykujących przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Całkowitą groteską jest formuła JOW w wykonaniu radnego Kukiza, spadochroniarz z Opola, bankrutująca gwiazdeczka rockowa, opłacona z publicznej kasy, którą taczkami wywożą nepotyczne koterie. Zbieranie podpisów potrzebnych kandydatowi na prezydenta to kolejna bezczelne łgarstwo. Przypomnę, że na tydzień przed terminem było 30 tysięcy i tylko głupi uwierzy w bajki o 200 tysiącach zebranych przez Internet. Podpisy po spółkach miejskich i administracji niczym Bronkowi Komorowskiemu zbierali wyżej wymienieni sponsorzy. Czemu to wszystko ma służyć? Główny macher Raczyński nawet nie ukrywa, że to jego trzecia, czy czwarta zamiennik przejęcia biznesu w całej Polsce. Na nazwisku Dutkiewicz się przejechał, dlatego nazwiskiem Kukiz w wyborach prezydenckich przygotował sobie grunt pod:

Chcemy wejść do Sejmu jako ruch obywatelski. Przeprowadzić reformę ordynacji wyborczej i doprowadzić do rozwiązania parlamentu. Tak, by nowe wybory mogły odbyć się już według ordynacji większościowej, w jednomandatowych okręgach wyborczych

Raczyński przetrenował JOW-y na Dolnym Śląsku z oszałamiającym skutkiem i doskonale wie, co się sprawdza, a sprawdzają się stare jak świat metody opakowane w ładne „bezpartyjne i obywatelskie” hasełko. Dlaczego Kukiz jest narodowcem? Bo za to mu płaci Marek Jakubiak z Warszawy, browarnik narodowiec i ślusarz Janusz Lamer, prezes Stowarzyszenia Narodowo-Patriotycznego "Orzeł Polski“. Dlaczego Kukiz jest JOW-owcem, bo sponsoruje go dolnośląska klika z Raczyńskim i prezesem fundacji JOW Hałaczkiewiczem, którzy zobaczyli w tym błogosławionym systemie idealny model na wymianę kadrową w trybie nasze ciotki i szwagrowie za waszych wujków i siostrzeńców. Skąd to parcie „antysystemu” i partii władzy w jednym kierunku? To równie proste. PO ma opanowaną tą sama technikę dojenia kasy publicznej i z JOW doskonale da sobie radę. Czego potrzebuje nowa stara siła? Ano dwóch rzeczy: nowej ordynacji i zlikwidowania subwencji partyjnych. JOW pozwoli im kupić upadłe gwiazdeczki typu Kukiz, a dotacje nie są im potrzebne, ponieważ mają swoich ludzi w rozmaitych biznesach i publicznych spółkach - finansują się sami, za nasze pieniądze.

Ta "mapa drogowa" nie powstał w głowie gówniarza, czy jakiegoś grajka bez pojęcia i doświadczenia politycznego. Wątpię też, aby to było samodzielne działo Raczyńskiego, on może poustawiać sprawy lokalnie, ale wywiadów w TVN u Olejnik i Wojewódzkiego nie załatwi, podobnie jak pompowanych sondaży i ciszy medialnej wokół szemranego towarzystwa. Plan wielkiego i póki co nieznanego gracza, zmierza w jednym kierunku, usadzić na stołkach nowych tłustych misiów i młode wilczki z rodzinami, w miejsce zgranych starców z wierchuszki PO. Przy okazji zostaną odświeżone kadry PO i za jednym zamachem zostanie ukatrupiona wszelka opozycja, pozbawiona dostępu do kasy i mediów. Żeby to zrozumieć wystarczy chwilkę pomyśleć i poczytać historię polskiego 25-lecia. Akcja o kryptonimie „Palikot” to była nieszkodliwa ideologiczna maskarada, na jeden sezon. Teraz idą poważni ludzie po ciężki szmal i absolutną władzę. Mam nadzieję, że w końcu naiwni zwolennicy koalicji z Kukizem przestaną rozkosznie patrzeć na przebierańców w patriotycznych koszulkach i na chamsko przemalowane partyjne szyldy, które teraz robią za„obywatelskie” transparenty. Jesienią jeszcze nie, ale po kilku miesiącach rzeczywiście możemy się obudzić w innej Polsce. Kolejna Zielona Wyspa z takim porządkiem konstytucyjnym, który najgorsze partyjne złogi i młodych wygłodniałych Nowaków uczyni baronami, a rodziny i kochanki baronessami.

Czy Paweł Kukiz wie, czy nie wie jacy ludzie wynieśli go na polityczne szczyty?
Jeśli nie wie, to jest kompletnym idiotą. Jeśli wie, to jest cynicznym karierowiczem.
W obu przypadkach polityczna dyskwalifikacja i strach przed skutkami sprawowania władzy!

posted by MatkaKurka on pt., 2015-06-05 17:25

http://kontrowersje.net/zacznijcie_si_m ... ecie_p_aka


07 cze 2015, 01:35
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Zawyżanie kosztów uzyskania przychodu jest rzeczą powszechnie znaną
Obrazek

Z dedykacją dla "mozeanglia"  3mmsie--

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


08 cze 2015, 19:20
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Akta Stonogi czyli kolejna „patriotyczna maskarada” z pionkami na szachownicy

Załącznik:
100noga na wolności.JPG


Nie sądziłem, że kiedykolwiek dopadnie mnie uczucie lęku przed publikacją tekstu, ale trochę się boję, że znów zostanę „żydowskim blogerem” i Matką Kur..ą na usługach, gdy wyśmieję nowego mesjasza i wodza, który buduje nam Polskę od morza do morza. Niestety nie mam wyjścia, bo jako recydywista z dwoma prawomocnymi wyrokami, za takie przestępstwa jak „dwa cwele” i „król żebraków”, a także przymusowy pacjent psychuszki, mogę się tylko uśmiać z Wallenroda Stonogi.

Facet rzuca „ch.,.i” do policjantów, urzędów, posłów, ma jakieś 50 procesów i żyje jak pączek w maśle. Publikuje na swoich stronach kwity, które wywaliłby rząd w każdy kraju, tylko nie Polsce i nic mu się nie dzieje, nawet mu dzielnicowy laptopa nie zabrał. Robi sobie Stonoga jaja, ale oczywiście jakieś tyły musi mieć. Nie mam pojęcia kto go chroni urzędowo, na mój gust to jakaś średnia szarża w randze porucznika obyczajówki, czy innego wydziału przestępstw gospodarczych. Wiem natomiast kto za nim stoi murem w ramach modnych jak cholera ruchów „anstystemowych”.
To panowie i panie w koszulkach z wielkimi orłami na piersi, krzyczący wniebogłosy o Polsce, Honorze, Bogu, Ojczyźnie i samodzielnym myśleniu. Bogu dziękować te zakochane w „panu prezydencie Putinie” środowiska obywatelskie nie mają większego wpływu na rzeczywistość, chociaż nieraz narobiły bałaganu w decydujących momentach.

Przejdźmy jednak do istoty rzeczy. Co się dzieje?
Na początku trzeba zwrócić uwagę na trzy podstawowe informacje. Kwity wypłynęły za sprawą absolutnej płoci, do tego takiej płoci, która ma sławę jeszcze gorszą od mojej. Po drugie od dziennikarzy GW po „niepokornych” wszyscy nagle sobie przypomnieli, że te rewelacje krążą po redakcjach od kilku miesięcy. No i po trzecie, naród się podnieca maglem, kto komu zrobił loda, za przeproszeniem, jaki córka prezesa ma rozmiar stanika i który podrzędny urzędas nażarł się na nasz koszt.

W tej nawałnicy chłamu i chosu chciałbym zapytać o najprostszą rzecz.

Jak to jest, że Donald Tusk w panice uciekł do Brukseli, Bronek Komorowski trzęsie się cały i przegrał w uczciwych wyborach, a na taśmach nie ma jednego przecinka, który dotyczyłby tych panów?

Czy taki obraz jest wystarczający, aby dojść do jednego słusznego wniosku?

Owszem tyle wystarczy. Mamy do czynienia z kolejnym rybołówstwem, po którym do sieci wpadły kiełbie. Skoro kwity ma Stonoga, babcia sąsiadka i zwykły mikrofoniarz z TVN24, to znaczy, że to nikomu ważnemu zaszkodzić nie może, ale komuś bardzo ważnemu podpowiada, gdzie są materiały odpowiedniej rangi, czego dotyczą i przede wszystkim, jakie są oczekiwania wobec nagranych. Poszukiwanie źródła przecieków dla chłamu, nie ma żadnego sensu, tylu szeregowców mogło to zrobić, że absolutnie nie wierzę w skoordynowaną akcję, która prawdopodobnie dopiero nastąpi.

Teraz mamy całkowity chaos i panikę na tyłach, wycinają się misie mniej tłuste, politycy i prezesi trzeciego garnituru. I to chyba jedyna wskazówka pokazująca, że jest bardzo źle, bo takie egzemplarze doskonale wyczuwają, kiedy idzie fala zmian. Krzysztof Wyszkowski, który metody bezpieczniackie przetestował na własnej skórze ma całkowitą rację, gdy pisze, że chaos w krajowej bezpiece oznacza ingerencję służb z zewnątrz, a całkowity chaos ingerencję KGB. Na całkowity chaos to mi nie wygląda, zatem KGB bym wykluczył, przynajmniej jako gracza nr.1.

Być może narażę się na śmieszność, bo żadnych dowodów na to nie mam, jedynie intuicję i logikę zdarzeń, ale mnie od kilu ładnych miesięcy wszelkie rewelacje pachną robotą z drugiej strony oceanu. Na miejscu kowbojów dokładnie tak bym zrobił, zwłaszcza dysponując wiedzą, którą oni muszą dysponować. Takie NOTO to trochę lepszy ONZ, no ale mimo wszystko jest dużą przesadą, aby w samym środku Europy członek NATO robił za delegaturę kremla.

Wszyscy zgadujemy, to i ja się pokuszę o hipotezę, że Smoleńsk w powiązaniu ze sprawami ukraińskimi przyspieszyły akcję, czy też zmobilizowały kowbojów do podjęcia odpowiednich kroków. Seria akcji w Polsce, jako żywo przypomina ostatnie wybory w FIFA, identyczny scenariusz. Tam też główny boss walczył o życie, a kwity poszły na pionki. Skończyło się emeryturą Blattera, a reszta wisi w powietrzu. Innymi słowy pokazano wodzowi co go czeka, na przykładzie marnego losu i egzekucji kaprali.
Identycznie skończyli nasi "prezesi".

Tusk zwiał, Komorowski jest strzępkiem nerwów, nikt nie wie, co i kiedy wypłynie, łącznie z miejscową bezpieką, która też się domyśla kto, komu, po co i za ile.

Poważna gra zacznie się wówczas, gdy wypłyną materiały smoleńskie, ale obawiam się, że właśnie te materiały nie wypłyną, bo to jest najcięższy kaliber, z zapalnikiem międzynarodowym. Jak się najtłustsze misie nie przestraszą widokiem swojego zmasakrowanego zaplecza, to może trzeba będzie wyłowić jakieś grubsze zwłoki, które za życia miały poważne kłopoty finansowe i niewierną żonę.

I tyle, resztę można wrzucić na chiński serwer Stonogi albo podrzucić „Masie”.

http://kontrowersje.net/akta_stonogi_cz ... zachownicy


Komentarze



...jak sie najtlustsze misie nie przestraszą....
ogladam wlasnie panoramke..a w niej..oxfordzka ekscelencja..pan ze zrosnietymi brwiami cichocki.. pan witczak  "z krzywom brwiom"....wszyscy inni panowie..dziwnie wyluzowani..a pan oxfordzka ekscelencja robi  jak zawsze swoj "dzubek" do kamery..wszystko tak jak piszesz... ciekawi mnie kiedy u smutnych panów z GRU..poziom irytacji zawodowej wzrosnie do poziomu krytycznego..
By cichy1974 --

Wywiad Z. Bujaka w RMF FM z 30 maja tego roku.
Pogooglajcie sobie. Mówi, że w sierpniu zeszłego roku jego ukraińscy przyjaciele byli pewni, że Komorowski przegra te wybory.
Oczywiście może zmyślać sobie. Na końcu wywiadu snuje plany koncepcji, którą można określić Międzymorzem.
Pytanie, czy gdy PiS i J. Kaczyński przejmie po wyborach władzę, a myślę, że PiS zdobędzie większość w Sejmie (jeśli nie popełnią jakiegoś głupiego błędu) to będą w stanie/ będą chcieli/ pozwolą im zrobić czystkę w bezpiece, aby służyła Polsce a nie innym krajom. I nieważne, czy ten kraj jest za miedzą czy za oceanem. I ile to będzie kosztowało.
By edwslo

"Kim jest Stonoga?"
".....   Jerzy Targalski uważa, że Zbigniew Stonoga jest „narzędziem służb”
"..  Jego zdaniem, efektem ujawnienia przez Stonogę akt śledztwa ws. afery podsłuchowej będzie „zaostrzenie walki między wywiadem cywilnym, a wojskówką”.
By inka1

Łubu Dubu (itd...) w wykonaniu Rektora dla Tuska :D
By odarepseD123

  TO WAŻNY ŚLAD A NIE ŁUBU DUBU
Rektor WSM z Legnicy w liście do Tuska informuje o działalności przestępczej tzw. Małej Moskwy, mafii powiązanej ze służbami rosyjskimi. Informuje też o trwającym od wielu lat zamiataniu pod dywan przestępstw tej mafii przez lokalną (najwyraźniej zdradziecką, w służbie rosyjskiej agentury) prokuraturę.
Informuje również, że absolwentem tej uczelni jest Marek Falenta, ten który zlecał nagrywanie polityków i biznesmenów. Ten sam Falenta od lat robi biznesy z rosyjskimi spółkami i zalewał Polskę rosyjskim węglem. Rektor WSM jednoznacznie stwierdza, że Falenta ma powiązania z grupą przestępczą z Legnicy.
Czy może być przypadkiem fakt, iż to właśnie "niezależni" z Legnicy znaleźli słupa w postaci Pawła Kukiza, i wypromowali go na kandydata na Prezydenta RP, a teraz wykorzystują jako twarz "antysystemowców" w wyborach do Sejmu ?!
Ps. Doprawdy nie rozumiem cię odarepseD123
Udało ci się znaleźć jeden z węzłowych rodzynków które z pewnością znajdują się na dziesiątkach tysięcy stron upublicznionych akt ze śledztwa w sprawie podsłuchów.
Musisz być wyjątkowym szczęściarzem, bo fakt, że w ciągu kilkunastu góra godzin zdążyłeś znaleźć taki rodzynek mnie bardzo zastanawia. No, chyba, że miałeś dostęp od dłuższego czasu do tych akt, a może... Dlaczego więc tak ważne i cenne fotki określiłeś jako misiowe łubu dubu Rektora WSM w stosunku do Tuska ?! Nie podejrzewam Cię o to, że jesteś bezmyślnym wesołkowatym lemingiem...
Ps2. DO GOSPODARZA MATKI KURKI
To co powyżej każe mocno się zastanowić nad tezą, że za ostatnim zamieszaniem w III RP stoi USA. Z pewnością i oni tu grają, ale te 3 fotki dokumentujące list Rektora WSM do Tuska wyraźnie wskazują na tzw. "nielegałów" (przestępców, jak "wołomin" pod WSI) wykorzystywanych przez służby, a tu bardzo, bardzo śmierdzi rosyjskimi.
Jak bardzo o tym niebawem tu napiszę, ale będzie to wskazówka z gatunku paranormalne rozpoznanie psi.
By 34

Takich śladów są całe akta...
Nie kwestionuję zarzutów jakie stawia w liście Rektor. Śmieję się z tego, że Rektor pisze to do premiera Tuska, a każdy myślący człowiek mając przed oczami jego postępowanie w ostatnich latach, trzy razy zastanowiłby się czy mu zaufać. Myślę, że odpowiedniejszy byłby tutaj Seremet. Co do "łubu dubu"... Owszem wstęp można uznać jako wymagany gest grzecznościowy... Ale patrząc na całokształt działań Tuska zdecydowanie wybrałbym Seremeta. Śmiać mi się chce też z tego, że 1/3 listu poświęcił na zaproszenie na przyjazd na uczelnię. Chciał upiec dwie pieczenie...
Śmieszne jest także to, że w załączniku opisującym ogólnie szkody uczelni wymienia dyskretnie z imion i nazwisk szereg osób działających na szkodę uczelni (i Polski), a teraz to można teraz przeczytać w sieci. Chyba nie muszę cytować klasyka o kupie kamieni...
Co do Legnicy... Nie pomyliłeś czasem z Lubinem? Kukiz jest teraz radnym we Wrocławiu, czyż nie? Może Wrocław miał też swój udział... nie wiem. Osobiście uważam, że te problemy opisane w liście to nie wyjątek... takich spraw jest więcej, tylko ludzie nie mają się do kogo zgłosić (patrz sentencja Sienkiewicza).
PS Naprawdę, nietrudno znaleźć coś takiego... widać od razu czy to pismo urzędowe, czy zeznania... wystarczy klikać... wszystkiego i tak nie przejrzałem :)
PS 2 Znalazłem ciekawostkę, że to prokurator "zwalnia z tajemnicy" operatora sieci telefonicznej, a firma przesyła bilingi, teksty SMS/MMS... To może spotkać każdego z nas, i nikt nas o tym nie poinformuje... niestety...
By odarepseD123

Piszesz: "Być może narażę się na śmieszność, bo żadnych dowodów na to nie mam, jedynie intuicję i logikę zdarzeń, ale mnie od kilu ładnych miesięcy wszelkie rewelacje pachną robotą z drugiej strony oceanu. Na miejscu kowbojów dokładnie tak bym zrobił, zwłaszcza dysponując wiedzą, którą oni muszą dysponować."
Ja od roku taką tezę stawiam choć co do Donalda Wygnańca to jednak wydaje mi się, że SOWA (ta Dukaczewskiego) z poręki Bronka go pogoniła. Co do reszty - to tak, też uważam że USA dążą już oficjalnie do anihilacji politycznej obecnej ekipy rządzącej...
Tak więc co by nie wymyślił im na kampanię Szejnfeld, Mucha i kto tam jeszcze to poprowadzi to na drugi dzień wyjdą albo kolejne kwity albo papiery z informacjami o przelewach na konta PO i szlag trafi hejty "płatnych skurwysynów".
Gdybysmy w takiej sytuacji znaleźli sie rok temu i do wyborów byłóby ponad rok to gotów byłbym założyć się, że na kartach do głósowania partii o nazwie PO RP by nie było.
By STACH

Są jeszcze dwie mocne przesłanki, że MK ma słuszne domysły.
1. Od kilku tygodni lata po polskim niebie samolot z banerem Rotha: w Smoleńsk zamieszane są obce służby i ktoś z kraju, a dane pochodzą z BND (i z dwóch niezaleznych źródeł). A BND odpowiada: szukamy tych danych w archiwach (wcale nie zaprzeczyli, że ich nie ma). Czyli kto ma się bać niech się boi i nie podskakuje, bo kwity może się w końcu odnajdą. Wyraźnie oznacza to wschodni kierunek sprawstwa smoleńskiego, a kto z naszych maczał w tym palce? - może zobaczymy, a wschodni sprawca wcale nie musi z tego powodu wywoływać wojny - wystarczy że powie tradycyjne: niet, eto nie my!
2. Dziś z prezydentem elektem spotkał się premier Kanady (tak, ten który pierwszy stanął okoniem i powiedzial niet dla Rosji w G-7). Nie natknąłem się na informację, że Kanadyjczyk spotkał się z urzędującym prezydentem. A to wszystko w języku dyplomacji na prawdę dużo może powiedzieć.
By wrednick



Cytat - z pamięci - Jacka Kurskiego z PolsatNews sprzed pół godziny.

Sienkiewicz wysłał Tuska do Belki (bo tylko idiota uwierzyłby, że Sienkiewicz poszedł z własnej inicjatywy bez wiedzy Tuska), aby ten - prezes niezależnego NBP - dodrukował pieniędzy (bo "PIS ma już 47% poparcia!), Belka się zgadza. ale pod warunkiem: odstrzelcie Rostowskiego!
Parę tygodni później Rostowski zostaje odstrzelony! Prokuratura sprawę umarza.
To takie dziwne, że ktoś się zdenerwował i postanowił ujawnić materiały, aby kolejna afera PO nie została zamieciona pod dywan?


Ciekawe co Tusk będzie mówił, kiedy ujawnią nagranie jego rozmowy z Sienkiewiczem o dealu z Belką...


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 10 cze 2015, 08:02 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy



10 cze 2015, 07:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
1/ Podczadzeni "michnikowym szmatławcem"

"michnikowy szmatławiec" i wydająca ją Agora znalazła się na zakręcie. Mocno spadająca sprzedaż, akcje na giełdzie warte kilkanaście (!) razy mniej niż w czasach rozkwitu, a przede wszystkim brak wiarygodności i jawne, żeby nie powiedzieć służalcze popieranie władzy - to jest kryzys.

Ta gazeta była dla mnie podejrzana, odkąd pamiętam. Hipokryzja, zakłamanie, prymitywne geszefty, niszczenie wartości, które są mi drogie - tak właśnie charakteryzowałbym "michnikowego szmatławca". Jest wolny rynek i rozumiem, że jednostki mniej umysłowo samodzielne mogą ją kupować. Niech kupują, chociaż osobiście uważam, że bardzo zaszkodziła Polsce na przykład ochrona, a w przypadku Michnika wręcz gloryfikacja, katów naszego narodu - nazwanie Kiszczaka "człowiekiem honoru" to hańba, której nie da się zmyć. Teraz "Wyborcza" uznała, że zamiast reformować siebie, będzie atakować w bardzo niewyszukany sposób swoich rynkowych konkurentów, tabloidy. Jakiś nieudacznik na łamach "Wyborczej" stwierdził nawet, że byłoby dobrze, gdyby popularne gazety zniknęły z rynku.

Żyjemy w wolnym kraju, więc każdy nieudacznik może się kompromitować, jak chce, drażni mnie jednak, kiedy ktoś udaje, że ma tylko pół mózgu, bo tą drugą połową bardzo czegoś nie chce pamiętać. To przypomnimy. Na łamach "Super Expresu" przypomnimy szereg negatywnych zjawisk, za które odpowiedzialność ponosi gazeta Michnika. Już dziś pokazujemy niewinnego człowieka, którego latami bezwzględnie niszczono i zniszczono, bo tak się chciało redaktorom "Wyborczej".

Przypomnimy, w jaki sposób grupka ludzi zbiła prawdziwy majątek na tej gazecie i wskażemy kilka geszeftów jej ludzi. Jak choćby ten ważny, a trochę niedoceniany fakt, że cała afera Rywina rozpoczęła się od tego, że to prezes Agory, wydawcy "michnikowego szmatławca" Wanda Rapaczyński spotkała się z Lwem Rywinem w hotelu "Bristol" i przekazała mu notatkę ze swoistym koncertem życzeń, czyli z tym, jakiej ustawy medialnej chciałaby Agora dla siebie. Z tego absolutnego skandalu "Wyborcza" nie wytłumaczyła się do dziś.

Bo niby dlaczego szef wielkiego medialnego koncernu spotyka się z jakimś Rywinem, czyli w zasadzie w strukturach państwa nikim, i mówi mu, czego ona sobie w ustawie życzy?
Geszeft. Początek afery Rywina to zwykły geszeft, który chciała zrobić Agora.
Pora spojrzeć na "michnikowego szmatławca" tak, jak na to zasługuje.
Zapraszam do lektury.

http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/Opin ... 20759.html

2/ "Wyborcza" to terror i pogarda

Prof. Ryszard Bugaj: "GW" bardzo specyficznie podchodzi do wolności słowa i debaty publicznej.
"Super Express": - Jak wyglądałyby Polska i debata publiczna bez istnienia "michnikowego szmatławca"?
Prof. Ryszard Bugaj: - Zapewne weszłoby w tę lukę coś innego, ale w swoim czasie "Wyborcza" uzyskała tak olbrzymi wpływ na media, że mówiło się o Polsce jako "kraju jednej gazety". To na szczęście dawno się skończyło i oni nie mogą tego przeboleć. Ich wpływ na elity był olbrzymi, ale naruszali dobre zasady pluralizmu. I ten wpływ na przestrzeni wielu lat trzeba niestety ocenić negatywnie.

- Pan do pewnego czasu był blisko środowiska "Wyborczej".
- I rozstawałem się z nim stopniowo. Miałem tam przecież wielu przyjaciół, na początku też jakąś sympatię do gazety dawnej opozycji. Tyle że oni mieli wziąć na siebie obowiązki całej opozycji, a reprezentowali tylko jedną partię. I ten alians był bardzo ścisły. To był organ Unii Wolności, a czasy organów partyjnych minęły. Bardzo szybko okazywali jednak zrozumienie dla ludzi dawnej PZPR. Pierwszy tekst, którego mi zakazali, był o Aleksandrze Kwaśniewskim, kiedy wygrał wybory. Teraz nie zamieszczają nawet krótkich, jednostronicowych moich polemik. Oni specyficznie podchodzą do wolności słowa i debaty. Nie od dziś.

- To znaczy?
- Każdy, kto ma wątpliwości wobec aktualnej linii "Wyborczej", jest traktowany jak szkodnik, wróg demokracji i wolności. Jestem lewicowcem, ale to, co oni nieraz wyprawiali z niektórymi ludźmi np. z prawicy, to był niebywały terror i pogarda. Często sięgali po niegodne metody dziennikarskie. Wiem, że teraz na łamach "Wyborczej" prowadzą swoją wojenkę z tabloidami...

- Prowadzą.
- To zabawne, bo sami próbowali wydawać tabloid, ale im nie wyszło. Miał taki dydaktyczny posmak... Ciekaw jestem, czy "Wyborcza" skrytykuje przy tej wojence pierwszy polski tabloid, dużo brutalniejszy i niszczący ludzi. Myślę o tygodniku "Nie" Jerzego Urbana. Czy jednak ze względu na przyjaźń redaktorów Michnika i Urbana jego akurat nie skrytykują?

- W "Wyborczej" był taki tekst o panu Beresia i Skoczylasa...
- Tak, na dwie kolumny. Autorzy byli tam kimś od czarnej roboty. Obaj oczywiście ze mną nie rozmawiali, bo i po co. Ostatni raz przed "Wyborczą" tak dużym tekstem z podobnymi technikami dziennikarskimi zaszczyciła mnie "Trybuna Ludu" w 1982 roku. Ciekawy był powód opublikowania tej krytyki.

- Jaki?
- Za czasów AWS powstała taka ustawa, która wspierała dawnych opozycjonistów, którym nie ułożyło się w wolnej Polsce i którzy klepali biedę. W "Wyborczej" pojawiły się naprawdę skandaliczne komentarze w stylu "myśmy nie walczyli dla pieniędzy". Skandaliczne, bo sami ludzie "Wyborczej" wykonali niebywały skok na kasę. Mieli jednak czelność wytykać innym jakieś zapomogi.

- Ten skok na kasę był nielegalny?
- Legalny. Wybitny prawnik prof. Sołtysiński już zadbał o to, żeby wszystko odbyło się jak należy. Od strony moralnej było jednak inaczej. Akcje rozdawano w bardzo nierówny sposób, byli ci wpływowi, którzy zarobili grube miliony. Kiedy to skrytykowałem, stałem się wrogiem "Wyborczej".

- Oni tłumaczyli, że po prostu osiągnęli sukces rynkowy.
- Nie byłoby problemu, gdyby nie kilka spraw. Adam Michnik dostał tę gazetę jako gazetę opozycji, strasznie podlizując się Wałęsie. I później towarzystwo wokół niego się uwłaszczyło. A ta sama "Wyborcza" bardzo krytykowała SKOK za to, że senator Bierecki trzykrotnie spotykał się w z ludźmi z kancelarii prezydenta Kaczyńskiego, lobbując za odpowiednimi rozwiązaniami w ustawie...

- Bo się spotykał.
- I ja Biereckiego krytykuję. Ciekaw jestem jednak, ile razy ludzie z Agory spotykali się z prezydentem Kwaśniewskim, kiedy ten przesłał do Trybunału zmianę przepisów podatkowych, która zwolniła m.in. posiadaczy akcji Agory z płacenia podatku. Doczekałem się polemiki Dominiki Wielowieyskiej, oczywiście bez prawa zamieszczenia mojej odpowiedzi.

- Czytałem. Red. Wielowieyska kończy polemikę w stylu "Wyborczej". Sugeruje, że jak Ryszard Bugaj będzie podskakiwał, to podadzą go do sądu jak Leppera.
- (śmiech) No tak, to jest ich wkład w sztukę dziennikarstwa. Niech pan też zwróci uwagę, że oni potrafią publikować dziś teksty, za które kilka lat temu nazwaliby kogoś szkodnikiem lub wrogiem przemian. O prawach pracowniczych, o prywatyzacjach. Oni jak w chińskim komunizmie kierują się "mądrością etapu". W różnych etapach ta mądrość może być inna. Nie tylko w ekonomii zwalczają dziś coś, co kilkanaście lat budowali i wspierali.

- W czym jeszcze?
- Ze zdziwieniem obserwuję stosunek "Wyborczej" do Kościoła. Kiedy religię do szkół wprowadzał premier Mazowiecki, to przecież nie było sprawy. Kiedy powstał konkordat, to był dobry, bo był dziełem Bronisława Geremka. Coś, co zrobił Geremek, nie miało prawa być złe! Kiedy my krytykowaliśmy to w Unii Pracy, to wieszali na nas psy (śmiech). Był jeszcze jeden zabieg, który mnie zniesmaczył.

- Jaki?
- Stefan Kisielewski przed laty opublikował tekst "Moje typy", który składał się tylko z nazwisk ludzi wysługujących się komunistycznej dyktaturze. I Adam Michnik powtórzył ten manewr. Wstawiając moje nazwisko obok ludzi, których nie lubi. Z którymi porównaniami się szczycę, jak Pawła Śpiewaka czy Pawła Zaremby, ale też np. prof. Ryszarda Bendera. Obrzydliwy zabieg. Moja odpowiedź też nie mogła się ukazać.

- Kisielewski nie przepadał za "michnikowym szmatławcem", choć po jego śmierci często jego nazwiskiem się podpierali. To częstsza praktyka. Robili tak ze Zbigniewem Herbertem, Gustawem Herlingiem-Grudzińskim...
- Odwrotnie niż z Geremkiem, którego konkordat krytykują dopiero po śmierci.
Rzeczywiście Herbert i Herling-Grudziński nie znosili "Wyborczej" i Michnika, ale kiedy umarli, byli wykorzystywani na ich łamach, nie mogąc już tego zabronić. Przykre, ale taki jest urok "Wyborczej". Wielu wybitnym strach umierać, dopóki wychodzi "Wyborcza" (śmiech).

http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/prof ... 20932.html


11 cze 2015, 05:15
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Ewka dowaliła

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


11 cze 2015, 18:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Jak uwłaszczali się ludzie "Wyborczej"

Ten tekst chodził mi po głowie od dawna. Do jego napisania zmotywowała mnie zamieszczona w DZIENNIKU sylwetka Heleny Łuczywo. Bo choć to sylwetka barwna i ciekawa, choć pokazuje znaczenie i tej gazety, i tej redaktorki, to w jakiś sposób omija sam początek "Wyborczej" i rolę, moim zdaniem często złą, jaką odegrała w polskim życiu publicznym - pisze Ryszard Bugaj.

Swego czasu Kazimierz Kutz napisał na łamach "michnikowego szmatławca" (21-22.10.2006): "Gdyby Adama Michnika pozbawiono (...) żywota i nie było by <michnikowego szmatławca>.(..) nie doszłoby do „afery Lwa Rywina”(...) Bracia Kaczyńscy nie byliby w stanie dojść do dzisiejszych kreacji politycznych. Adam Michnik jest politycznym magiem najnowszej historii Polski i dlatego stał się w IV RP erzacem Alfreda Dreyfusa (...) sprawa Dreyfusa we Francji przyczyniła się do powstania tzw. nowoczesnego antysemityzmu. U nas (...) ujawniła podskórne tęsknoty za pogromem."
Kazimierz Kutz szafując przymiotnikami wyjaśnia: "muszę się ...przyznać do swoistego powinowactwa duchowego z Adamem...łączy nas duch oświeceniowy, jagielloński gust historyczny i polski idealizm obywatelski wyhodowany na kwiatach polskiej kultury."

Przytaczam opinie Kutza bo wiem, że to pogląd jakiejś części Polaków, a ja chcę napisać dlaczego inaczej oceniam GW i rolę - na pewno dominującą - jej Redaktora.

Gazeta powstała dzięki porozumieniu Okrągłego Stołu przed wyborami 4 czerwca 1989 roku. Adam Michnik "dostał ją" od Wałęsy o którego sympatię - mówiąc najdelikatniej - bardzo zabiegał. Nie wszystkim się wtedy podobało, że to Michnik będzie wydawać dziennik opozycji. Jakkolwiek opozycja była wówczas raczej zjednoczona, to przecież było jasne, że jest pluralistyczna. Niektórzy uważali więc (nie należałem wówczas do nich), że Gazeta nie zachowa równej sympatii (i równego dystansu) do wszystkich nurtów opozycji, bo Michnik był przecież liderem jednego z jej nurtów. Jednak żadne instytucjonalne zabezpieczenia nie zostały poczynione. Rada nadzorcza (w składzie Bujak, Wajda, Paszyński) nie miała, o ile wiem, żadnego istotnego znaczenia w kształtowaniu profilu Gazety, zresztą jej skład zapewniał rozstrzygnięcia zbieżne z pomysłami Redaktora.

Czas pokazał niestety, że ci którzy żywili obawy o bezstronność Gazety kierowanej przez Michnika mieli rację. Jednak nikt chyba nie przewidywał, że Gazeta - z gigantycznym zyskiem dla jej głównych animatorów (czytaj - przyjaciół Adama Michnika) - stanie się przedsięwzięciem prywatnym, ale o ogromnym wpływie na życie publiczne.
(...) czytaj dalej
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/ar ... rczej.html


12 cze 2015, 05:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
W TVN będzie country, western
i modlitwa przed II śniadaniem mistrzów



Na początku sprawdziłem dwie rzeczy, chociaż jednej byłem prawie pewien. Stan Tennessee leży na Południu USA i graniczy z innymi stanami Konfederacji takimi jak: Georgia, Karolina Północna, czy Alabama. Stolicą Tennessee jest słynne Nashville, które zna każdy miłośnik muzyki country i nie tylko. W Tennessee prawie 90% mieszkańców stanowią chrześcijanie, w tym spory odsetek katolików. I to pierwsza rzecz, jaką sprawdziłem, przy okazji uzupełniając wiedzę. Druga interesująca kwestia była dla mnie całkowitą zagadką, ponieważ kompletnie nic nie wiedziałem na temat Scripps Networks Interactive, ale się dowiedziałem, że to amerykańska korporacja realizująca głównie z programy lifestyle, czyli kulinaria, podróże itp. Najbardziej znany kanał należący do Scripps Networks Interactive to Travel Channel i Food Network. Zasięg kanałów należących do firmy obejmuje ponad 220 mln abonentów w 180 krajach z Europy, Bliskiego Wschodu, Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Wartość Scripps Networks Interactive szacuje się na 11 mld dolarów, co w Polsce na pewno robi wrażenie, a i w USA jest niezłym kapitałem. Ojcem założycielem Scripps Networks Interactive był Edward Scripps, głowa tradycyjnej amerykańskiej rodziny przywiązanej do wartości konserwatywnych, i jak większość stanów z Południa, do partii republikańskiej. Potomkowie Edwarda hołdują tym samym wartościom.

Od kilku miesięcy i szczególnie dziś Scripps Networks Interactive stała się znana z jeszcze jednego powodu, mianowicie firma ta przejęła większości akcji TVN wraz z przyległymi kanałami. Nie ukrywam, że towarzyszył mi szeroki ironiczny uśmiech, gdy przedstawiłem krótką charakterystykę nowego właściciela TVN nazywanej też WSI24 i siedliskiem wszelkiego lewactwa. Ciekawe zderzenie kulturowe, po jednej stronie bogobojni republikańscy kowboje z Tennessee, po drugiej cała zbieranina hołdująca peerelowskiej spuściźnie. Wróżką nie jestem i chyba nie muszę być, żeby stwierdzić, że to się dla wielu Kuźniarów, Wojewódzkich i Pochanek dobrze skończyć nie może. Wcale nie mam na myśli jakiegoś amerykańskiego zamordyzmu, chociaż już się pojawiła zakulisowa sensacja, że prawniczka Scripps Networks Interactive zapytała wprost: „Czy wy tu debacie o dziedzictwo Jana Pawła II?” Bardziej myślę o naturalnej blokadzie u gwiazdeczek TVN, które naturalnie będą się wić, mając w świadomości, że nie pracują już dla szefów umoczonych w PRL, WSI i innych biznesach zobowiązujących do służenia władzy.

Teraz przyszli Amerykanie z Południa, którzy nie widzą żadnej wiochy w country saloonach, modlą się przed posiłkiem, głosują za karą śmierci i przeciw dewiacyjnym „małżeństwom”. Niejednemu kredytobiorcy we franku chce się w TVN zapytać: „Jak żyć” i to pytanie ma dosłowny wymiar. Jestem przekonany, że chodzącey małomiasteczkowy kompleks, w skrócie zwany Kuźniarem, nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić, podobnie jak reszta realnie socjalistycznego towarzystwa. Pierwsze jaskółki zmian dały się zauważyć kilka, może nawet kilkanaście dni temu, jeszcze nie wygląda to na nową linię redakcyjną, bo mało stabilnie prezentują się przekazy dnia, ale jako żywo przypomina wchodzenie w tyłek amerykańskim właścicielom. Wszyscy się w tej chwili zastanawiają, w którą stronę pójdzie TVN i nie można wykluczyć, że zostanie, jak było, jednak wiele za taką wersją wydarzeń nie przemawia. Przede wszystkim biznes jest biznes i nie po to Amerykanie zainwestowali w Polsce, żeby bankrutować jak Walter.

Numerem jeden dla każdego właściciela mediów jest jak najszerszy odbiór. TVN lawinowo traciła widzów, gdy czekista Sobieniowski albo inny funkcjonariusz wypluwał z siebie kroniki filmowe dla 20% elektoratu, a zatem 3 milionów widzów. Takie numery, z definicji i bez żadnych dodatkowych presji ideologicznych, pod nowym zarządem przejść nie mogą. Po drugie Amerykanie, wierzący, czy nie, z Południa, czy Północy, musieliby być kompletnymi idiotami, aby w Polsce, gdzie nie ma ani jednej konserwatywnej telewizji o ogólnokrajowym zasięgu, budować konkurencję dla Polsatu i TVP. Wreszcie jest punkt trzeci. TVN choćby chciała reagować, to musiała puszczać mimo uszu opinie zbulwersowanych widzów, którzy wiedzieli na jakim poziomie topornej propagandy stacja nadaje.

Walter z Wejchertem dostali koncesje i potem reklamy tylko i wyłącznie dzięki esbeckim powiązaniom i porozumieniu ze skorumpowaną władzą. Amerykanie są niezwykle wyczuleni na takie historie, jak UZASADNIONE protesty widzów. Prawdziwe gwiazdy nie Kuźniar, przekonały się, jaką cenę się płaci za jedno nieostrożne zdanie i najmniejszą ceną są publiczne przeprosiny. Obojętnie, w którą stronę sprawy się potoczą, jedno jest pewne, o takiej TVN, jaką znaliśmy można zapomnieć. Cierpliwie poczekam na rozwój wypadków i coś mi się wydaje, że czeka nas prawdziwy szok obyczajowy. Kto wie, może nawet lawinowo posypią się kościelne śluby w redakcji, niegdysiejszy szef TVN, Donald Tusk, swego czasu przetarł szlaki.

posted by MatkaKurka on czw., 2015-07-02 16:51

http://kontrowersje.net/w_tvn_b_dzie_co ... m_mistrz_w

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 06 lip 2015, 12:38 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



06 lip 2015, 12:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Michał Kamiński, Roman Giertych i Tomasz Lis
– gończe Karolaki na PiS


Obrazek

Ponad rok od ujawnienia tak zwanych taśm „grupa, która przestaje trzymać władzę” w ciężkiej panice zaczęła szukać ucieczki w ślepej uliczce. Roman Giertych reprezentujący jednocześnie Zbigniewa Stonogę, który ujawnił nagrania z knajpy „Sowa i Przyjaciele” i Radosława Sikorskiego, pokrzywdzonego w związku z tą sprawą, postanowił się ośmieszać snuciem… teorii spiskowych. Zarzuty kierowane przez Giertycha dotyczą sprawczej roli PiS w nagrywaniu i kolportowaniu taśm. Za Giertychem poszedł podejrzewany o składanie fałszywych zeznań (oświadczenia majątkowe) Michał Kamiński i zapowiedział, że już wkrótce poznamy całą prawdę o „taśmach”.

Ci dwaj kompletnie skompromitowani komedianci wypowiedzieli swoje wodewilowe kwestie prawie w tym samym czasie i posłużyli się tą samą „przesłanką” – na nagraniach nie ma polityków PiS.
Wydłużę listę podejrzanych, nie ma też: Komorowskiego, Kopacz, Giertycha, Kamińskiego, Lisa i Karolaka.


Tuż po wygłupach Giertycha i Kamińskiego „na mieście” zaczęło się mówić, że Tomasz Lis szykuje publikację w Newsweeku, która ma nadać nowy kierunek śledztwu i zabełtać w głowie opinii publicznej. Wiarygodność Tomasza Lisa, po serii akcji, które dyskwalifikują maglarkę, a nie dziennikarza, że wspomnę tylko tę z Kingą Dudą i jej fałszywym kontem na Twitterze, da się porównać jedynie z Jerzym Urbanem. Mimo wszystko nie ma powodu, by pozwalać Lisowi na bezkarne publikowanie kolejnych paszkwili. Zamierzam tę brudną zabawę popsuć tak naczelnemu Syfilisweeka, jak i jego wyrobnikowi Michałowi Krzymowskiemu, który według kilku źródeł dostał nowe zlecenie na PiS.

Obrazek

Tak się pan redaktor przygotowuje do ciężkiej i brudnej roboty
Przy okazji przypomnę, że Krzymowski to ten „antysemita”, który szukał żydowskich korzeni u Prezydenta Andrzeja Dudy.

Towarzystwo uwiązane na krótkiej smyczy władzy wchodzi drugi raz do tej samej mętnej wody. Pomysł Kamińskiego, Giertycha i Lisa nie jest nowy, a mówiąc brutalnie cała trójka tanich propagandzistów spija popłuczyny po Bartłomieju Sienkiewiczu. Jak wiadomo były minister spraw wewnętrznych, który w ostatnim czasie wycofał się z życia publicznego, pełnił nadzór nad śledztwem we własnej sprawie. Czas biegnie szybko i pewnie mało kto pamięta, że to miała być ostania misja ministra, w dodatku przeprowadzona błyskawicznie, bo „do września”, co zapowiadał Tusk. Były premier RP III i obecny „prezydent” Europy podpowiedział nawet ministrowi, jakim alfabetem ma spisać protokoły śledztwa, ale ta strategia od początku była skazana na śmieszność, co się zakończyło ucieczką Tuska i wykluczeniem z życia publicznego Sienkiewicza.

Pierwsze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa prokuratura przyjęła w dniu 16 czerwca 2014 roku, od wiceprezesa PERN Przyjaźń S.A Dariusza Zawadki. Postępowanie w sprawie wszczęto 17 czerwca 2014 roku i dokładnie tego samego dnia zaczęły się w prokuraturze pojawiać pierwsze „poszlaki” kierujące śledztwo w stronę zamach stanu. Nim doszło do prostackich akcji, za którymi najprawdopodobniej stał Bartłomiej Sienkiewicz, główny podejrzany w sprawie, kelner Łukasz N., wymienił się SMS-ami z Jackiem Krawcem, prezesem PKN Orlen.

10:51:25 Jacek Krawiec, SMS: „Wiadomo afera, to wymyślają cuda”
Działo się to po zapowiedzi publikacji we „Wprost” i na dzień, przed pierwszym przesłuchaniem Łukasza N. Obaj Panowie ewidentnie sobie kpią z udziału PiS w całej aferze i śmieją się z głupot wypisywanych przez usłużne media. Naturalnie i Sienkiewicz i prokuratura doskonale znali treść powyższej wymiany zdań, ale to w żadnym razie nie przeszkadzało im w obracaniu śledczego kota ogonem.

16 czerwca 2014 roku 19.40 pierwsze zeznanie Łukasza N., jeszcze w roli świadka, adwokatem jest Paweł Knap, znajomy Roberta Oliwy i Grażyna Piotrowskiej-Oliwy. Łukasz N. nie przyznaje się do winy:
Ja nie nagrywałem żadnych rozmów VIP-ów, tym bardziej tych upublicznionych rozmów VIP-ów klientów naszej restauracji, nikt się o to do mnie nie zwracał, nikt mnie nie prosił, nie szantażował, żebym to nagrywał, czy też upubliczniał, czy też umożliwił innym osobom nagrywanie, tych rozmów, czy też montaż urządzeń, które miałby do tego służyć.

Zaledwie dzień po tym zdarzeniu, do Łukasza N. SMS-y wysyła dwoje dziennikarzy: Michał Krzymowski zatrudniony w „Newsweeku” u naczelnego Tomasza Lisa i Hanna Lis z „Panoramy” TVP2, prywatnie druga żona Tomasza Lisa. Nie wiadomo skąd oboje mieli numer telefonu kelnera, ale wiadomo kim jest Tomasz Lis i ile razy uprawiał dziennikarską prostytucję z władzą ukochaną.

17 czerwca 2014 roku 06:06:56 Michał Krzymowski z Syfilisweek, wysyła SMS-a do Łukasza N.:
Panie Łukaszu wiem, że wbrew temu co podają media nie został Pan zatrzymany i nie ma żadnych zarzutów. Czy moglibyśmy się spotkać i porozmawiać? Jeśli Pan woli to poza protokołem - daje słowo honoru. Byłoby dobrze, żeby ktoś w końcu napisał prawdę, a nie to co podrzucają służby. Bo na razie ta sprawa wygląda na szytą grubymi nićmi. Michał Krzymowski Syfilisweek”.

Sam też zostałem wkręcony przez służby w Pańskiej sprawie, ale chciałbym opisać te historie uczciwie. Tak, jak było naprawdę. Zgodziłby się Pan na spotkanie. Na Pańskich warunkach, bardzo proszę.
17 czerwca 2014 roku 09:34:23 Hanna Lis wysyła SMS-a do Łukasza N.:
Panie Łukaszu, tu Hanna Lis, Panorama TVP2, da radę zamienić dwa słowa. Nieźle Pana już media obrabiają, może warto opowiedzieć swoją historię, zanim zmienią Pan życiorys. Spróbuję jeszcze zadzwonić, niezobowiązująco, rzecz jasna. Pozdrawiam, HL.

Kilkanaście godzin później do prokuratury prowadzącej postępowanie przychodzi tajemniczy mail od jeszcze bardziej tajemniczej Pani. Wcześniej tajemnicza Pani zadzwoniła do rzeczniczki prokuratury Warszawa Praga, co wynika z treści maila.

17 czerwca 2014 roku 22.53 Julia L. wysyła maila do prokuratury:
Witam Panią serdecznie.
Na wstępie chciałam Panią przeprosić. ze śmiałam tak późną porą telefonować do Pani. ale gdy spostrzegłam że w internecie podany jest nr telefonu komórkowego to chwyciłam za swój telefon bez wahania.
Zwracam się do Państwa w temacie głośnej sprawy dot. nagrania taśm. Obawiam się, że mam w tym zakresie pewne informacje. Tak się niestety składa, że miałam kontakt swego czasu z ludźmi, którzy najprawdopodobniej są w to zamieszani. Ludzie Ci mają na sumieniu niestety też i inne, również tragiczne w skutkach sprawy i o zgrozo fala "produkowanego" przez nich zła zatacza coraz szersze kręgi. Z całą pewnością chodzi tu o zdyskredytowanie Pana Premiera Donalda Tuska jak i całej ekipy rządzącej i dokonanie zamachu stanu wykonanego w "białych rękawiczkach", by zmanipulować opinię publiczną w kraju, jak i poza granicami.
Z wyrazami szacunku, w oczekiwaniu kontakt z Państwa strony
Julia L


Obrazek

Mijają trzy dni i do Łukasza N. ponownie odzywa się żona Tomasza Lisa.
20 czerwca 2014 roku, godz. 08:25:27 Hanna Lis SMS:
A nieoficjalna wchodzi w grę? Hanna Lis.

W następnym dniu do prokuratury dociera drugi tajemniczy mail, tym razem od tajemniczego Pana. Akcenty rozłożone nieco inaczej, ale konkluzja ta sama – to jest zamach stanu.
21 czerwca 2014 roku, godz. 18:58 Mieczysław G. wysyła maila do prokuratury:
Korespondując do sobotniej rozmowy informuję, iż być może wiedza, że Pan Sylwester Latkowski był zastraszany (szantażowany) groźbą śmierci i zniszczeniem jego czasopisma – rzuci nowe światło na sprawę. Wydaje się, że może to sugerować działania przestępcze wobec p. Latkowskiego i że działa pod przymusem… w celu obalenia rządu.
Łączę najlepsze słowa.
Mieczysław G.


Obrazek

Po niecałym tygodniu Łukasz N. przyznaje się do winy, wcześniej prokuratura zmienia mu status ze świadka w sprawie, na podejrzanego. Wielokrotnie pisałem, ale napisze raz jeszcze, że prawie każde wyjaśnienie (podejrzany, oskarżony), czy zeznanie (świadek) do protokołu, jest dziełem przesłuchujących, nie przesłuchiwanych. Doprecyzuję tę niezwykle istotną okoliczność. W trakcie przesłuchania żaden prokurator, sędzia, czy nawet policjant nie robi stenogramu, ale w najlepszym razie spisuje skrót z rozmowy i dodaje charakterystyczne dopiski.
Podam przykład, żeby wszystko było jasne. Jako świadek zeznaję: „Nie znam Jana Kowalskiego, nigdy go nie widziałem, nie mam pojęcia jak wygląda i nic mnie z nim nie łączy”. Zapis w protokole: „Ja nie znam Jana Kowalskiego i nic mnie z nim nie łączy”. Połowa wypowiedzi znika, ale pojawia się zaimek osobowy „ja”, ta maniera to wręcz wizytówka organów śledczych i sędziowskich. Powyższy przykład jest dość niewinny i nie wypacza sensu wypowiedzi, dlatego z reguły przesłuchiwani nie psioczą, tylko podpisują protokół, sam tak robiłem wielokrotnie. Gorzej gdy w protokole nie ma innych śladów, które oddają kontekst i sens rozmowy. Przesłuchujący dość często zadają pytania pomocnicze, naprowadzające i podchwytliwe, po których w protokole nie ma śladu, ale sam zapis sugeruje, że przesłuchiwany z własnej woli opowiada przesłuchującemu rozmaite ciekawe rzeczy. Nie będę wymyślał ilustracji dla tego typu metod śledczych, bo mam gotowca.

23 czerwca 2014 roku, godz. 22.20 Łukasz N., już jako podejrzany przyznaje się do winy i wyjaśnia między innymi:
Twierdził też (Marek Falenta, dopisek mój), że jest blisko z polską prawicą z PIS-em i że może łatwo zorganizować spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim i że jak się zmieni władza u nas jak PIS przejmie władze to ja mogę nawet dostać jakąś tekę z tymi informacjami, które mam. Czyli mogę dostać jakieś stanowisko w rządzie PIS. Ja nie brałem tego pod uwagę, odebrałem to jako dygresję.

Obrazek

Jestem gotów postawić gruby pieniądz i położyć własną głowę na pniu, że kelner Łukasz N., nie wspomniał o PiS z własnej woli, tym bardziej, że wyraźnie tę kwestię bagatelizuje i to wielokrotnie, ale został na ten ślepy tor podprowadzony. Wystarczyło zupełnie niewinne pytanie: „Czy Pan słyszał może o takiej sprawie, że Falenta kontaktował się politykami opozycji?” Kelner dostaje pytanie, odpowiada i potem w protokole czytamy, że sam wpadł na ten sensacyjny wątek i uznał za ważny. Po takim zabiegu prokurator ma „podkładkę”, żeby poprowadzić śledztwo w takim kierunku, który mu odpowiada albo nawet wyodrębnić oddzielne postępowanie. Dlaczego Sienkiewicz nie doprowadził do pożądanego stanu rzeczy? Ano właśnie panie Giertych, Kamiński, Krzymowski i Lis, to jest dla was bardzo zła wiadomość i odpowiedź.

Pchanie na chama śledztwa w kierunku PiS było nie do zaakceptowania nawet dla obecnego „państwa”, po prostu takiego szmelcu najciemniejszy lud by nie kupił. W aktach sprawy jest cała księga gości i nie ma tam jednego polityka PiS, wśród pokrzywdzonych nie ma jednego polityka PiS i wśród świadków nie było żadnego polityka PiS. Pomijając wszelkie sympatie i nienawiści polityczne wystarczy sekundę pomyśleć, aby wiedzieć, skąd się wzięła absencja PiS-u. Co niby Kulczyk mógł załatwić w Brudzińskim w sprawie CIECH-u?
Jakie możliwości miał Błaszczak, by załatwić Belce to i owo za dodrukowanie pieniędzy przez NBP. Który polityk PiS mógł pomóc Nowakowi w zamiataniu pod dywan malwersacji własnych i firmy żony?
Z jakim politykiem PiS szef CBA Wojtunik odważyłby się mówić o podpaleniu „ruskiej budki” i przekrętach posła Burego?
I tak dalej, i tak dalej.

Matka Kurka
http://kontrowersje.net/micha_kami_ski_ ... aki_na_pis

Czy ten Matka Kurka przypadkiem nie obraża pana aktora Tomasza Karolaka?


"Michał Kamiński, Roman Giertych i Tomasz Lis – gończe Karolaki na PiS"

Bo wychodzi na to że Karolak to... gończy (PO'wski) pies?...

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 11 lip 2015, 15:27 przez kominiarz, łącznie edytowano 3 razy



11 lip 2015, 15:19
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
"Czy Wy tu należycie strzeżecie dziedzictwa JPII?"
Takie pytanie miała zadać pracownikom TVN prawniczka nowego właściciela ITI.
Idzie nowe na Wiertniczej?


Obrazek

Czyżby chude lata nastały przed załogą TVN? Ledwo pożegnali się z nią założyciele stacji, w tym ten rekomendowany niegdyś przez Jerzego Urbana samemu Czesławowi Kiszczakowi, a już podobno padły ze strony nowego właściciela trudne pytania o dziedzictwo… Jana Pawła II.

Jak poinformował portal branżowy „Wirtualne Media” w ubiegły piątek miała miejsce jakaś „bibka”. Z najstarszą częścią telewizji TVN żegnali się właściciele Grupy ITI.
Było bardzo miło i wspominkowo
— cytują „Wirtualne Media” anonimowych uczestników.
Przedstawiciele rodzin Walterów i Wejchertów podziękowali pracownikom stacji za lata pracy i życzyli im powodzenia w nowej sytuacji firmy
— czytamy dalej.
Już wiadomo, że życzenia „powodzenia” dla pracowników TVN i TVN24 nie spełniły się. Oto na Twitterze pojawił się ciekawy news:
Przyjeżdża prawniczka nowych właścicieli TVN i na wstępie pyta przy Wiertniczej: Czy Wy tu należycie strzeżecie dziedzictwa JPII? True story

Obrazek

— napisał red. Mariusz Majewski, dziennikarz „Gościa Niedzielnego”.
Jeśli to prawda, to – jak mówi młodzież – w redakcjach, gdzie krzewią (jeszcze) „całą prawdę całą dobę”, musiał rozlec się dźwięk upadających szczęk.
Zobaczymy teraz nagłą „przemianę”, czy może rejteradę bywalca sieci Waltart et consortes?
Slaw/ „wirtualnemedia.pl”/ „Twitter.com”

http://wpolityce.pl/media/257016-czy-wy ... iertniczej

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Czy Matka Kurka będzie rządzić w polskim internecie?

Przyszłość mediów należy do dziennikarstwa obywatelskiego, jak przyszłością filmu są filmiki na YouTube. Oczywiście nie wyłącznie. Oprócz małych, niezależnych mediów para-amtorskich będą duże i profesjonalne, więc zależne od wielkiego kapitału. Ale niech no tylko coś zawali się w świecie politycznym i wtedy zobaczymy! Pamiętacie dinozaury? Rządziły, aż niepozorne ssaki na początku przypominające rozmiarami myszy - opanowały ziemię po zmianie klimatu i wydały człowieka.


Czy do ssaków medialnych z przyszłością należy Matka Kurka? Ma portal kontrowersje.net. To wzorowy przykład dziennikarstwa obywatelskiego - inteligentne, wnikliwe i udokumentowane teksty na tematy bieżące. Co więcej, są doskonale napisane; zdarzają się tu perły namiętnego stylu.
Jak wiemy aż za dobrze, nieodłączną część mediów internetowych stanowią wpisy czytelników. Kontrowersje.net wyróżnia także poziom komentarzy. Nie spotyka się głupot i nie przypominam sobie przykładów złych manier. Zapewne dlatego, że prostaków bezlitośnie się wycina pomimo możliwych strat w klikalności. Przyciąga to ludzi, z którymi warto byłoby porozmawiać w realu. A i tak kontrowersje.net jest notowany wyżej w rankingu Alexa od 300polityka zbliżając się do Salonu24, jak twierdzi szef firmy.

Matka Kurka utrzymuje się z dochodu, jakie przynosi portal: abonamentu, reklamy i darowizn. Pisze: „portal nie stawia fałszywego dylematu, który uważam za jedno z największych polskich nieszczęść społeczny/komercyjny (…). Fatalny w społecznych skutkach jest stereotyp: społeczny znaczy uczciwy, bo biedny. Nie interesuje mnie bieda społeczna, ale zamożność.” Słuszne słowa! Mam nadzieję, że Piotr Wielgucki, kryjący się za zabawnym nickiem, otrzymuje godziwą zapłatę za dobrą robotę.
Ostatnio wsławił się w świecie realnym wydając wojnę Jerzemu Owsiakowi za niegospodarne wydawanie pieniędzy ze zbiórki WOŚP. A w tych dniach przyjrzał się i opisał ludzi ciągnących za Pawłem Kukizem do wielkiej polityki. Jego sympatie są po stronie PiS, jednak nie uległ rachubie, że nie trzeba Kukiza osłabiać, bo może być koniecznym koalicjantem Jarosława Kaczyńskiego. To dobrze świadczy o rozumieniu dziennikarstwa – ma opisywać rzeczywistość, zamiast stwarzać.

Pamiętam Matkę Kurkę sprzed kilku lat, kiedy pisywał na Salonie24. Został stamtąd wywalony z hukiem, czemu byłem przeciwny ujęty jego talentem pisarskim. Wypisywał okropne rzeczy, ale tak barwnie, że radością było czytać jego bluzgi. Dziś twierdzi, że został wywalony słusznie, gdyż tamten okres działalności uważa za niczym nieskrępowaną głupotę polityczną.
Dzięki temu powstały „kontrowersje.net portal niereglamentowany”, miejsce dla inteligencji. Temperamentem MK przypomina ś.p. Pawła Paliwodę, choć tamten był bardziej intelektualny, natomiast wnikliwością „katarynę”, gdy przyszła do rozumu i porzuciła świat „ludzi rozumnych” michnikowego szmatławca. Ciekawym, jaki homo sapiens wyrośnie z tego ssaka. Czy Matka Kurka będzie rządzić w polskim internecie?

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/25699 ... internecie

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Czy TVN można nauczyć uczciwości?
Do wiadomości nowych właścicieli stacji...


O polskim dziennikarstwie AD 2015 napisano i powiedziano już niemal wszystko. Najważniejszą z tych uwag jest stwierdzenie, że tzw. "gwiazdy polskiego dziennikarstwa", to w istocie dość prymitywnie używani przez mocodawców propagandyści.
W środowisku dokonało się swoiste odwrócenie "zakładu Pascala": oto bardziej opłaca się w nic nie wierzyć, opłaca się sprzeniewierzać istocie własnego zawodu, byle tylko załapać się na ekran i śpiewać tak, jak stare komuchy i ich wojskowi sprzymierzeńcy rozkazują.
" Zakład Pascala" wygląda dziś w Warszawie jak obrzygany tom "Myśli", w którym nikt nie zadał sobie nawet trudu, aby nawet  porozcinać kartki.
Co krok faustusik, do którego Belzebubowi nie chce się nawet wysyłać diabła dziesiątej kategorii, tylko ordynuje tam najgorszego piekielnego łachmytę, a i jego intelekt zdaje się przerastać tą trzódkę in gremio.

Środowiskiem, które najszczelniej wypełniły takie dziennikarzopodobne kreatury, jest bez wątpienia stacja TVN, do niedawna jeszcze stajnia towarzysza Mariusza Waltera i jego zaradnego kumpla nieboszczyka.
"Prawda, honor i polskość mają tu wstęp surowo zakazany" - taki napis ;powinien witać każdego, kto przekracza próg stacji rozlokowanej na ulicy Wiertniczej w Warszawie.
Szkoła dziennikarstwa TVN, to w istocie kalka komunistycznej propagandy podlana sosem z nowych technologii.
Jeśli, po latach, ktoś będzie szukał przykładów największego dziennikarskiego ześwinienia i stronniczości, to zapewne obficie skorzysta z materiału wyprodukowanego przez tą postkomuszą stację, zwłaszcza pomiędzy rokiem 2010 a 2015.
Dziś minki panów Pieczyńskich, Morozowskich i innych durczokopodobnych nieco zrzedły. Stacje bowiem kupił niewielki (jak na amerykańskie standardy) koncern medialny z Tennessie, a tam - jak wiadomo - ludzie głosują bardziej na Republikanów niż na Demokratów.
Na dodatek szeroko rozkolportowana ostatnio plotka doniosła, że prawniczka reprezentująca nowych właścicieli spytała komuszy dyrektoriat TVN: "jak zabezpieczyliście dziedzictwo Jana Pawła II?".

Konsternacja, jaka pewnie wtedy wybuchła jest dla mnie zupełnie zrozumiała. Dziedzictwo Lenina to oni mogli zabezpieczyć, złote myśli towarzysza Gierka, Jaruzelskiego, czy Kiszczaka też pewnie głęboko zostały w TVN przyswojone, ale Jan Paweł II?
Nie, tego od wytresowanej przez uczniów Jerzego Urbana telewizji oczekiwać nikt nie ma prawa.
Pieczyńskie, Olejniki i Morozowskie już chyba czują pismo nosem (bo noski maja szczególnie brązowe i wydelikacone na górny wiatr), korzystają więc z chwilowego interregnum i już na chama, bez żadnych hamulców kłamią tumanią i przestraszają.
Byle tylko maksymalnie obrzydzić polski patriotyzm i jedyna silna partię opozycyjną PiS.
"Czarno na białym" w całości poświęcone skrajnie nieobiektywnej, za to zmontowanej wedle najlepszych zasad leninowskiej propagandy, krytyce programu wyborczego PiS.
Każdy, kto to knajackie wydanie propagandowego magazynu, udającego reporterski, widział musiał odnieść wrażenie, że PiS to zbieranina nieuków i debili, a Jarosław Kaczyński, to istny demon nienawiści i strachu.

Od antypisowskiej histerii przelewają się wszystkie tefauenowskie produkcje. Wygląda na to, że komusza ekipa kierująca tą stacją, postanowiła wykorzystać ostatnie swoje minuty po to, aby zniszczyć wszystko, co z uczciwą Polską i PiS może być kojarzone.
Szaleją z nienawiści, toczą pianę, jak żuki gnojarze pracowicie szuflują do mózgów swoich widzów produkty swojej żuczej aktywności.
Im mniejszy wpływ maja na wyniki wyborów i poglądy Polaków, tym bardziej histerycznie przebierają swoimi spoconymi odnóżami.
Jeśli nowi właściciele zamierzają jako tako zapanować nad tym, co na polskim rynku telewizyjnym sprzedaje TVN, to nie maja innego wyjścia, jak tylko wyrzucić na zbity pysk całe dotychczasowe kierownictwo tej stacji.
Nie ma innej recepty, aby z tej stacyjki uczynić coś co może stać się na polskim rynku strawne.
Nowi właściciele powinni wiedzieć, że zarówno kierownictwo tej stacji, jak i jej "gwiazdorzy", to precyzyjnie wyselekcjonowane i wyhodowane typki, dla których liczy się przede wszystkim pieniądz, a najlepiej pieniądz zarabiany na walce z Polską i na propagowaniu putinowskiego sposobu widzenia świata.
TVN - w swoim obecnym kształcie - nigdy już nie odzyska zaufania myślących widzów i jakiej takiej reputacji. To skrajnie już dziś skompromitowana propagandowa rozgłośnia.

Uczłowieczanie TVN to proces złożony i wymagający sporo czasu. Mam nadzieję, że nowym właścicielom czasu i ochoty na takie zmiany nie zabraknie.
Jeśli z ulicy Wiertniczej popłyną jęki i lamenty Olejnik, Miecugowa. Mellera, księdza Sowy czy innych walterowców, to będzie to niechybny znak, że nowi właściciele stacji dobrze pojęli istotę zmian, jakie należy w niej przeprowadzić.

http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik ... z3eSEOxOIu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Lis skarży się, że "PiS-owskie trolle" atakują jego rodzinę "nienawistnymi bredniami"

Obrazek

"Skoro w naszym pięknym kraju można totalnie zgnoić prezydenta, robiąc z niego Komoruskiego i jakiegoś agenta WSI albo i NKWD albo KGB, to tym bardziej można zgnoić jakiegoś Lisa, robiąc z niego Lisienkę" – pisze Tomasz Lis, który oskarża PiS-owską i prawicową swołocz o "dorabianie mu gęby" przez sfałszowanie życiorysu jego ojca na Wikipedii.


Kto by pomyślał, że ten, który ledwie kilka miesięcy temu sam posłużył się cytatem z fałszywego konta na Twitterze do ataku na kandydata na prezydenta i jego rodzinę, tak bardzo przejmie się jednym wpisem na Wikipedii dotyczącym jego rodziny.

Otóż redaktor Tomasz Lis opublikował na portalu natemat.pl artykuł opatrzony tytułem WIKISYF, czyli ŁAPY PRECZ OD MOJEJ RODZINY. Porusza w nim kwestię zawartej na Wikipedii swojej noty biograficznej. Skarży się, że przeczytał w niej, następujące informacje: " Tomasz Lis urodził się w Zielonej Górze jako syn Stefana Lisa (ur. 1949), oraz matki Wandy. Ojciec Tomasza Lisa z pochodzenia Białorusin, do 1953 r. legitymujący się jako Stiepan Eduardowcz Lisienko), początkowo służył w wojsku polskim jako podoficer polityczny, w późniejszym okresie był etatowym pracownikiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR oraz WUSW".

Lis oczywiście zaprzeczył niniejszym doniesieniom i przedstawił - jak twierdzi - prawdziwe fakty ze swojego życiorysu. Jak przystało na dziennikarza, Lis bardzo szybko zidentyfikował sprawców rozpowszechniania tych "nienawistnych bredni".

Rozumiem jednak, że nie o prawdę tu idzie, ale o potwarz, nie o fakty, ale o dorobienie komuś mordy. PIS-owcy, jako prawdziwi katolicy, serca mają przepełnione miłością bliźniego. Zapewne stąd wynika potrzeba oplucia każdego, kto z pewnie niepatriotycznych powodów PIS-owi nie kibicuje. A nawet wręcz przeciwnie – przekonuje redaktor naczelny Syfilisweeka.

Lis stwierdza, że skoro "w naszym pięknym kraju" można zgnoić prezydenta, "to tym bardziej można zgnoić jakiegoś Lisa, robiąc z niego Lisienkę".

"Nie widzę bowiem powodu, by jaka swołocz zmieniała życiorys mi i moim krewnym. Nie zgadzam się na to dziś, nie zgodzę się nigdy" – zapowiada dziennikarz. Lis zaznaczył, że przewiduje reakcje "prawicowych trolli" na swój artykuł, bo zna ich naturę.

Naczelny Syfilisweeka zapowiedział, że zwróci się do Wikipedii o sprostowanie tych informacji, a jeśli tego nie zrobią wytoczy im proces. Jak dodał, proces wytoczy również wszystkim, którzy informacje będą powielać.

"Bardzo mi przykro, że Wikipedia stała się forum do nagłaśniania nienawistnych bredni. Ale ja raczej nigdy nie poprzestaję na tym, że jest mi przykro. Chcieliście zabawy? Będzie zabawa" – kwituje.

http://telewizjarepublika.pl/lis-skarzy ... 21285.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Historia rodziny Lisów
– Tomasz Lis, czy Tomasz Lisienko?


Poniżej historia białoruskiej rodziny Lisienko, której potomkiem jest znany wszystkim Tomasz Lis.
Wycieczkę po historii rodziny Lisów można zacząć od pierwszego zamieszkałego w Zielonej Górze przedstawiciela rodu.

Wasilij Lisienko (ur. 23.11.1903 – zm. 13.05.1974) – pradziad redaktora Tomasza Lisa, urodził się w Pińsku na Zachodniej Białorusi. Pracował wpierw jako pomocnik młynarza oraz po ukończeniu 13 roku życia trafił do pracy w garbarni. Tam poznał idee socjalistyczne i związał się z „bolszewikami“. W czasie Rewolucji Październikowej, Wasilij Lisienko, jako 15 letni młodzieniec z bronią ręku brał udział w walce z kapitalistami i wrogami ludu. Zamieszany był też w wir wojny Polsko-bolszewickiej 1920 roku, już jako żołnierz czerwonego zwiadu. W roku 1921 poślubił osiemnastoletnią Jelenę, która dwa lata później urodziła mu syna Eduarda Wasiljewicza (ur. 26.05.1923 – zm. 23.12.1969). W tym czasie Lisienkowowie mieszkali w Mińsku. Do 1941 roku Wasilij Lisienko pracował w miejskim aparacie partyjnym jako zastępca kierownika Wydziału Zwalczania Dywersji Gospodarczej. Gdy przyszła wojna jako podporucznik przeszedł szlak bojowy i razem z 1. Frontem Ukraińskim dotarł do Zielonej Góry. Tu też po wojnie pozostał, wraz z sowiecką jednostką wojskową, a w 1947 roku ściągnął do miasta rodzinę. Niestety żona Jelena nie mogła odnaleźć się na obcej ziemi i w 1950 roku powróciła do Związku Sowieckiego, podając jako pretekst chorobę siostry i pomoc podstarzałej matce. Zmarła wkrótce w Moskwie – w 1952 roku.

Syn Wasilija – Eduard, jako osiemnastoletni młodzieniec został w 1941 roku wcielony do armii i wojnę zakończył pod Kołobrzegiem w szpitalu wojennym. Tak jak ojciec pozostał w Polsce i po wyjściu ze szpitala, w 1947 roku „zameldował się“ w Zielonej Górze. Tam poznał pochodząca z Kresów Polkę – Mirosławę (ur. 14.02.1928 – 06.01.1976), z którą w 1948 roku wziął ślub. Niedługo później, w tym samym roku urodził się ich syn Stiepan Eduardowicz – ojciec Tomasza Lisa.

Tak więc, prócz Wasilija zaaklimatyzowanego już na nowych terenach, w Zielonej Górze zamieszkali też jego syn Edward wraz z żoną i synem Steipanem.
Cała rodzina, jako sprawdzeni komunistyczni agitatorzy i propagandziści, szybko znaleźli zatrudnienie w aparacie partyjnym oraz bezpieczeństwa PRL.
Na fali odwilży i zmian w 1953 roku, cała rodzina Lisienków (z wyjątkiem Wasilija) zmieniła nazwisko na polsko brzmiące „Lis“ z uwagi na coraz większą niechęć otoczenia do „ruskich“. Wojskowa, ubecka kariera najstarszego z rodu wkrótce zakończyła się. Powołana w 1956 roku tzw. „komisja Mazura“ dopatrzyła się przekroczenia przez niego prawa w czasie służby i wysłano go na emeryturę. Został on zwolniony z wojska na mocy decyzji Dowódcy Jednostki Zmechanizowanej w Zielonej Górze, gdzie służył w pionie kontrwywiadu.
Było to następstwem udowodnienia mu bestialskiego znęcania się nad aresztantami. Dawni towarzysze nie dali jednak Edwardowi zginać. Znaleziono mu robotę na kolei i zatrudniono jako sekretarza POP w DOKP Zielona Góra. Edward Lis, syn Wasilija pracował do śmierci w KW PZPR w Zielonej Górze i w przeddzień Wilgilii 1969 roku zmarł na zawał serca w drodze do domu (w wieku 46 lat). Sześć lat później w wypadku drogowym zginęła jego żona Mirosława.

Ojciec Tomasza Lisa – Stiepan (od 1953 roku Stefan) – imał się różnych prac.
Zawsze jednak pod „patronatem“ lokalnego Urzędu Bezpieczeństwa. Z wykształcenia inżynier zootechnik, w wyuczonym zawodzie nie przepracował jednak wiele. W początkach kariery zatrudniony w 128 Pułk Artylerii Przeciwlotniczej, jako podoficer polityczny, z czasem „służył” w KW PZPR oraz WUSW. Był, jak mówią o nim współpracownicy – specjalistą od prowokacji i dywersji (http://www.kontrowersje.net). W 1965 roku Stefan ożenił się z równolatką Wandą, która rok później dała mu syna Tomasza. Po 1989 roku, Stefan Lis, już jako wojskowy emeryt, został dyrektorem Okręgowej Stacji Hodowli Zwierząt w Zielonej Górze.

Wszyscy zmarli przodkowie Tomasza Lisa są „dostępni“ na Cmentarzu Komunalnym przy ulicy Wrocławskiej w Zielonej Górze:

Pradziad: Wasilij Lisienko (ur. 23.11.1903 – 13.05.1974) – kwatera 15 – rząd 7 – grób 22
Dziad: Edward (Lisienko) Lis (ur. 26.05.1923 – 23.12.1969) – kwatera 3 – rząd 11 – grób 8
Babka: Mirosława (Lisienko) Lis (ur. 14.02.1928 – 06.01.1976) – kwatera 3 – rząd 11 – grób 8

Obrazek

http://www.eprudnik.pl/historia-rodziny ... -lisienko/

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


12 lip 2015, 09:20
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
wbuluinadzieji                    



Historia rodziny Lisów
– Tomasz Lis, czy Tomasz Lisienko?

Poniżej historia białoruskiej rodziny Lisienko, której potomkiem jest znany wszystkim Tomasz Lis.
Wycieczkę po historii rodziny Lisów można zacząć od pierwszego zamieszkałego w Zielonej Górze przedstawiciela rodu.
Wasilij Lisienko (ur. 23.11.1903 – zm. 13.05.1974) – pradziad redaktora Tomasza Lisa, urodził się w Pińsku na Zachodniej Białorusi.
...............
Na fali odwilży i zmian w 1953 roku, cała rodzina Lisienków (z wyjątkiem Wasilija) zmieniła nazwisko na polsko brzmiące „Lis“ z uwagi na coraz większą niechęć otoczenia do „ruskich“.
Ojciec Tomasza Lisa – Stiepan ( od 1953 roku Stefan) – imał się różnych prac.
Wszyscy zmarli przodkowie Tomasza Lisa są „dostępni“ na Cmentarzu Komunalnym przy ulicy Wrocławskiej w Zielonej Górze:
http://www.eprudnik.pl/historia-rodziny ... -lisienko/



Zastanowił mnie ten komentarz


Kto zna prawdę o Szczynukowiczu-Komorowskim, ten się nie da nabrać
~bat na kłamstwo

viewtopic.php?p=134985#p134985

Wpisałem w google "Szczynukowicz" i oto wynik:

Około 15 400 wyników (0,31 s)
Wyniki wyszukiwania

Bronisław Komorowski vel Szczynukowicz :archiwa IPN
archiwaipn.hvs.pl › archiwa IPN
17.02.2014 - Dziadek masona “hrabiego” Bronisława Komorowskiego, niejaki Osip Szczynukowicz – to rezun oddelegowany przez Sowiecki Rewolucyjny ...

Prezydent Komorowski syn Szczynukowicza? | Niezależne ...
niezaleznemediapodlasia.pl/.../prezydent-komorowski-syn-szczynukowic...
Dziadek Prezydenta Komorowskiego Osip Szczynukowicz, jak i ojciec Zygmunt Komorowski działali zawsze na szkodę Państwa Polskiego, pierwszy walcząc w ...

Prawdziwe korzenie Bronisława Komorowskiego - Wirtualna ...
wirtualnapolonia.com/.../prawdziwe-korzenie-bronislawa-komorowskieg...
25.06.2010 - Dalsze losy Szczynukowicza są nieznane, aż do momentu pojawienia się prawdziwego dziadka Bronisława Komorowskigo, rezuna ...

Bredzisław Szczynukowicz | Facebook
https://www.facebook.com/pages/...Szczy ... 8052246156
Bredzisław Szczynukowicz. 171 likes · 7 talking about this. Prawdziwe fakty z życia Bronisława Komorowskiego(Bredzisława Szczynukowicza) TEGO NIE...

Drzewo genealogiczne Bronisława Komorowskiego - Forum - Polityka.pl
http://www.polityka.pl/.../1050985,drze ... a-komoro...
19.05.2015 - Liczba postów: 64 - ‎Liczba autorów: 5
Jeżeli jednak jak podobno podają źródła IPN Nasz obecy Prezydent powinien się nazywać Komorowski vel Szczynukowicz oraz jego ojciec i ...

Bronisław Komorowski, dziwne fakty z życia wzięte ...
http://www.eprudnik.pl › Szerokie horyzonty
14.01.2015 - Dalsze losy Szczynukowicza są nieznane, aż do momentu pojawienia się prawdziwego dziadka Bronisława Komorowskigo, rezuna, Osipa ...

osip szczynukowicz dziadek komorowskiego
wiki.fakt.pl/Osip-szczynukowicz-dziadek-komorowskiego,1.html
Znalazłeś się tutaj szukając informacji o osip szczynukowicz dziadek komorowskiego Wiki Fakt.pl jest to repozytorium treści serwisu Fakt.pl Znajdziesz tutaj nie ...

Dziadek „hrabiego” Bronisława Komorowskiego |
https://wzzw.wordpress.com/.../dziadek- ... omorowsk...
29.06.2010 - Dziadek "hrabiego" Bronisława Komorowskiego, niejaki Osip Szczynukowicz - to rezun oddelegowany przez Sowiecki Rewolucyjny Komintern ...

Bronisław Komorowski vel Szczynukowicz :archiwa IPN ...
gloria.tv/media/17GTWZBoZ82
18.03.2015 - Dziadek masona “hrabiego” Bronisława Komorowskiego, niejaki Osip Szczynukowicz – to rezun oddelegowany przez Sowiecki Rewolucyjny ...

STOP PRANIU MÓZGÓW | Fronda.pl
http://www.fronda.pl/.../stop-praniu-mo ... ty-o-kom...
STOP PRANIU MÓZGÓW; ZATAJANE WSTYDLIWE FAKTY O KOMOROWSKIM; DZIADEK KOMOROWSKIEGO REZUN. OSIP SZCZYNUKOWICZ.


Czy to możliwe żeby to był fejk? :o

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


13 lip 2015, 16:40
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Dlaczego oni tak się wstydzą swoich rodowych nazwisk?  :blink:



Umorzono śledztwo ws. oświadczenia majątkowego Michała Kamińskiego

Z braku znamion przestępstwa umorzono śledztwo w sprawie domniemanego zatajenia w oświadczeniach majątkowych Michała Kamińskiego zegarka wartego ok. 37 tys. zł. Prokuratura uznała, że nie miał on zamiaru zafałszowania swego stanu majątkowego.

Obrazek

- Z zeznań przesłuchanych świadków i samego zainteresowanego wynika, że zegarek był prezentem od żony, a on sam nie wiedział, jaka jest jego wartość - powiedział prok. Paweł Wierzchołowski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Dodał, że prokurator ocenił, iż Kamiński nie miał zamiaru zafałszowania swego stanu majątkowego i nie można się tu doszukać celowego działania.
Przedmiotem śledztwa było domniemane zatajanie prawdy w czterech oświadczeniach majątkowych, składanych od 2012 do 2014 r. marszałkowi Sejmu RP przez Kamińskiego jako posła do Parlamentu Europejskiego, poprzez nieumieszczenie w nich informacji o posiadaniu ruchomości o wartości powyżej 10 tys. zł, w postaci zegarka marki Paul Picot o wartości szacunkowej 37 tys. zł. Art. 233 Kodeksu karnego przewiduje za takie przestępstwo karę pozbawienia wolności do lat 3.
Od decyzji o umorzeniu, podjętej we wtorek, nikt nie może się odwołać.
Media twierdziły, że Kamiński - sekretarz stanu w KPRM - nie umieszczał w oświadczeniach zegarka wartego 37 tys. zł - miał go wpisać dopiero do ostatniego oświadczenia, mimo że miał go posiadać już od kilku lat. Kamiński komentował, że są to informacje nieprawdziwe, bo w trzech oświadczeniach majątkowych wpisywał, że posiada zegarki, a w ostatnim doprecyzował ich wartość. Premier Ewa Kopacz mówiła w lutym: - Pan minister Kamiński twierdzi, że ujawniał te swoje zegarki, nie precyzował dokładnie, ile który kosztował.

W marcu br. CBA ogłosiło, że rozpoczęło kontrolę oświadczeń majątkowych Kamińskiego. - Cieszę się, że CBA wszczęło to postępowanie sprawdzające, bo jestem przekonany, iż pozwoli to rozwiać wszelkie wątpliwości, które ktokolwiek mógł mieć, wokół moich prawdziwych, składanych regularnie i rzetelnie oświadczeń majątkowych - mówił wtedy Kamiński. W kwietniu, gdy wszczęto śledztwo, mówił on zaś, że daje mu to szansę, aby złożyć w tej kwestii wszelkie wyjaśnienia. - Na moją korzyść działa prawda, nie sfałszowałem żadnego ze swoich oświadczeń majątkowych, sam nieprzymuszony przez nikogo zgłosiłem do oświadczenia ten zegarek - zaznaczył.

Z powodu pominięcia w oświadczeniu zegarka, z polityki odszedł b. minister i b. poseł Sławomir Nowak. W ub.r. został nieprawomocnie skazany za to przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście na 20 tys. zł grzywny. W maju br. Sąd Okręgowy zmienił wyrok i umorzył warunkowo - na rok - postępowanie karne. Nakazał Nowakowi zapłacić 5 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym. SO uznał

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... aid=11539e

Prokuratura uznała, że nie miał on zamiaru zafałszowania...
A Zibi Nowak miał taki zamiar? :o Też nie!
Należą mu się przeprosiny. I odszkodowanie!  :angry2:


Gość który potrącił samochodem i zabił przechodnia na pasach też mówił, że jego zamiarem nie było zabójstwo.
Prokuratura musi uwierzyć. Na słowo honoru.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


15 lip 2015, 20:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Badman                    



Dlaczego oni tak się wstydzą swoich rodowych nazwisk? :blink:   

Umorzono śledztwo ws. oświadczenia majątkowego Michała Kamińskiego

Z braku znamion przestępstwa umorzono śledztwo w sprawie domniemanego zatajenia w oświadczeniach majątkowych Michała Kamińskiego zegarka wartego ok. 37 tys. zł. Prokuratura uznała, że nie miał on zamiaru zafałszowania swego stanu majątkowego.

Też nie rozumiem. Przecież Lisienko brzmi nawet ładniej niż taki zwykły "lis". A nawet rzekłbym: dostojniej.
Tak samo na przykład Szechter. Czy Michnik brzmi ładniej?
Wiele jeszcze takich przykładów można by podać.

A co do Miśka Kamińskiego to jak zwykle niezawodny Matka Kurka ujął to najlepiej.


Owsiak to jednak rycerz przy „romskim macho” Michale Kamińskim


Obrazek

Właściwie trudno się przyczepić do relacji podanych przez portale „niepokorne”, solidna dziennikarska robota z podaniem najważniejszych informacji dotyczących składania fałszywych zeznań przez Michała Kamińskiego. Pozwolę sobie mimo wszystko na małe uzupełnienie, otóż postępowanie w sprawie zegarka Kamińskiego prowadził słynny prokurator Dariusz Ślepokura.

Z czego słynie prokurator Ślepokura każdy internauta może sobie sprawdzić przy pomocy popularnej wyszukiwarki.

Postępowanie prokuratorskie toczyło się z mojego zawiadomienia, przytaczałem też kilka tygodni temu okoliczności pierwszego umorzenia postępowania, które tego samego dnia ponownie zostało wszczęte. Już wtedy wiedziałem, że mamy do czynienia z cyrkiem, a w finale zobaczymy ten sam zgrany numer i nie ma sensu dywagować o przyczynach, dopóki nie zmieni się w Polsce władza.

W między czasie chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt całej sprawy. By wymigać się od procesu karnego, Kamiński zasłonił się żoną, twierdząc, że szpanerski zegarek dostał właśnie od niej. Nawiasem mówiąc to bodaj czwarta wersja kłamstwa, którą ostatecznie zaakceptowała prokuratura.

Z ustaleń „Faktu” wynika, że Anna Kamińska poświęciła cały roczny dochód na zakup zegarka dla męża zarabiającego wielokrotność tej sumy.

Na wstępie muszę przyznać, że różne etapy w życiu przechodziłem. Był czas kiedy pracowałem jako handlowiec i utrzymywałem rodzinę, tuż po narodzinach dziecka. Potem oboje z Żoną pracowaliśmy i zarabialiśmy podobne pieniądze. W pewnym momencie nastąpił błogosławiony przełom, gdy postanowiłem zaryzykować, rzucić pracę i założyć własną firmę. Ten słodki czas trwał około trzy lata i żyło nam się na tyle dostatnio, że Żona nie musiała pracować i razem prowadziliśmy firmę.

W 2010 roku firma padła jak od brzytwy i zdecydowały o tym „mechanizmy rynkowe”, o czym się nie będę rozpisywał, w każdym razie powód był jeden – zbankrutowaliśmy niczym najprężniej działające sklepy wokół, których wyrosły dyskonty i hipermarkety. Przez kolejne 3 lata moje dochody były śmieszne i to lepsza połowa dostarczała do budżetu domowego 2/3 środków. Trzeba powiedzieć, że to wyjątkowo wstydliwa sprawa dla każdego faceta i dla mnie również, ale ten osobisty wywód, czego zwykle nie robię, wymęczyłem w jednym celu.

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w której moja Żona kupuje mi prezent o wartości Jej rocznych dochodów a ja:
a) przyjmuję ten dar bez najmniejszych wyrzutów sumienia,
b) nie mam świadomości, co otrzymałem i ile to kosztuje,
c) zapominam o prezencie, który kosztował Żonę cały rok pracy,
d) przypominam sobie o zegarku, gdy mój kumpel stanął przed sądem za ukrywanie zegarka.


Proszę mi wybaczyć, że wyprodukowałem coś zupełnie innego niż to zwykłem pisać, ale to jest moja najbardziej szczera odpowiedź na wygłupy prokuratora Dariusza Ślepokury i totalne zeszmacenie Michała Kamińskiego.

To, że Kamiński dawno stracił twarz i w jego kierunku splunąć nie warto było wiadome od dawna, ale to, że uratował swoją obrzydliwą personę zasłaniając się i upokarzając własną żonę, jest gwoździem do trumny postaci.

Właśnie wróciłem z Warszawy, gdzie kolejny raz mówiłem o wyczynach Owsiaka.
Naprawdę nie sądziłem, że kiedykolwiek to napiszę, jednak nie mam wyjścia. Wszystko o prezesie „Złotego Melona” można powiedzieć, ale pamiętam jego zeznania w sądzie, gdy zadałem pytanie dotyczące „Dzidzi”, konkretnie rozdzielczości majątkowej. Ten jeden raz Owsiak był wiarygodny i autentyczny, pytanie wywołało poruszenie na sali sądowej i Sędzia też zauważył, że poruszamy się po cienkiej czerwonej linii. Mnie oczywiście chodziło o kwestie zysków czerpanych z fundacji WOŚP, co Wysoki Sąd wyjaśnił świadkowi i oskarżycielowi jednocześnie, a następnie zwrócił się do mnie, by na tym tę kwestię zakończyć. Kątem oka widziałem Owsiaka i Niedźwiedzką-Owsiak i mogę powiedzieć jedno – Owsiak jest rycerzem swojej wybranki, przy „romskim macho” Michale Kamińskim.

PS
Niektórzy twierdzą, że bezkarność zawdzięcza Kamiński takim kontaktom i obywatelom Izraela, jak na załączonym zdjęciu.
Chyba też, ale wydaje się, że on się nie z takimi zadaje i to jest powód.

PS 2
Przepraszam za spóźnienie i mam nadzieję, że usprawiedliwieniem będzie „Zadanie specjalne”, dziś o 21.30 w Telewizji Republika, gdzie dla Owsiaka nie mam już żadnej litości.

posted by MatkaKurka on śr., 2015-07-15 20:28



I zwyczajowo kilka komentarzy.


Na zdjęciu widnieje zgoła inny złodziej ... może by tak zdjęcie Miśka z tym gigałańcuchem? :)
By Fizia

"Pomieniałem" jak się mówi u mnie na wsi.
By MatkaKurka

Parafrazując młodego Stuhra - zasłonił się kobietą przywiązaną do tarczy. Obrzydliwość.
By g@llux


http://kontrowersje.net/owsiak_to_jedna ... _kami_skim


Matka Kurka nie wyobraża sobie takiej sytuacji.
A prokurator Ślepokora jak najbardziej!
Może Matka Kurka ma zbyt ubogą wyobraźnię?  :o

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 16 lip 2015, 15:40 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



16 lip 2015, 15:37
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43 ... 58  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: