Teraz jest 04 wrz 2025, 08:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 591 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43  Następna strona
Historia 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
Propozycja premiera Polski Mateusza Morawickiego na proste rozwiązanie kryzysu w stosunkach między Polską a Izraelem.

Załącznik:
Propozycja Polski dla Izraela.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


23 lut 2019, 14:57
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Ojcowie

Załącznik:
Ojcowei Załozyciele III RP.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


26 lut 2019, 18:01
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia

75 lat temu Huta Pieniacka tętniła życiem, a od świtu 28 lutego 1944 roku zamieniła się w piekło na ziemi.



Obrazek

Uroczystości w rocznicę zagłady Huty Pieniackiej

W Hucie Pieniackiej 28 lutego 1944 r. doszło do zbrodni na polskiej ludności cywilnej popełnionej przez ukraińskich żołnierzy Dywizji SS „Galizien”, a także przez oddziały ukraińskich nacjonalistów, w tym z Ukraińskiej Powstańczej Armii. Na terenie nieistniejącej już wsi do dziś znajdują się szczątki ofiar; część na tamtejszym cmentarzu, w pobliżu którego postawiono pomnik im poświęcony; część znajduje się w niezidentyfikowanych miejscach po spalonych domach. Dziś pamięć o ofiarach tamtej tragedii kultywuje Stowarzyszenie Huta Pieniacka ze Wschowy.

Jan Józef Kasprzyk powiedział podczas dzisiejszych uroczystości rocznicowych w Warszawie, że Polacy potrafią wybaczać wiele, nawet największe zbrodnie, ale warunkiem jest stanięcie w prawdzie i usłyszenie słowa przepraszam. Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych mówił, że 75 lat temu Huta Pieniacka tętniła życiem, a od świtu 28 lutego 1944 roku zamieniła się w piekło na ziemi:

List do zebranych skierował prezydent Andrzej Duda. Odczytał go podsekretarz stanu w jego kancelarii Wojciech Kolarski.
„Los mieszkańców Huty Pieniackiej jest i na zawsze pozostanie na kartach historii i w polskich sercach” – napisał prezydent:

Kwestia planowanych przez stronę ukraińską prac ekshumacyjnych w Hucie Pieniackiej to element rozgrywki politycznej na Ukrainie - ocenił prezes IPN Jarosław Szarek. Podkreślił, że z zaskoczeniem przyjmuje informacje Ukraińców kwestionujące liczbę ofiar ukraińskich nacjonalistów.

O planowanych pracach poszukiwawczych w miejscach pochowku Polaków, by ustalić dokładną liczbę ofiar wydarzeń z 1944 r., poinformował sekretarz ukraińskiej komisji ds. upamiętnień Swiatosław Szeremeta. Według polskiego MKiDN, o planach tych polska strona nie została oficjalnie poinformowana.
„Jesteśmy zaskoczeni deklaracją strony ukraińskiej” – powiedział Szarek, podkreślając, że to zaskoczenie dotyczy przede wszystkim tego, że ukraińscy urzędnicy kwestionują zbrodnię i liczbę zamordowanych Polaków: mężczyzn, kobiet i dzieci. Według IPN, liczba ofiar wynosi ok. 850 osób.

Z kolei Szeremeta mówił, że celem prac będzie „potwierdzenie bądź sprostowanie symboliczności tego pomnika oraz policzenie realnej liczby ofiar”. Sekretarz ukraińskiej komisji powiedział, że według ukraińskich historyków ofiar wydarzeń w Hucie Pieniackiej jest mniej, niż utrzymuje strona polska.
Prezes IPN podkreślił, że w tej sprawie w środowisku historyków „nie ma żadnej dyskusji i wątpliwości”. „IPN generalnie nie komentuje kwestii politycznych, ale akurat uważamy, że ta kwestia staje się elementem jakiejś rozgrywki politycznej na Ukrainie tuż przed zbliżającymi się wyborami” – powiedział Szarek.

We wtorek i w środę krytyczne stanowisko w sprawie planowanych przez stronę ukraińską prac przekazały PAP również Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Źródło: http://www.zachod.pl/prezes-ipn-o-ukrai ... eniackiej/

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


28 lut 2019, 21:57
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA04 lis 2018, 19:30

 POSTY        429
Post Re: Historia
Nadir                    



O planowanych pracach poszukiwawczych w miejscach pochowku Polaków, by ustalić dokładną liczbę ofiar wydarzeń z 1944 r., poinformował sekretarz ukraińskiej komisji ds. upamiętnień Swiatosław Szeremeta. Według polskiego MKiDN, o planach tych polska strona nie została oficjalnie poinformowana.
„Jesteśmy zaskoczeni deklaracją strony ukraińskiej” – powiedział Szarek, podkreślając, że to zaskoczenie dotyczy przede wszystkim tego, że ukraińscy urzędnicy kwestionują zbrodnię i liczbę zamordowanych Polaków: mężczyzn, kobiet i dzieci. Według IPN, liczba ofiar wynosi ok. 850 osób.

Z kolei Szeremeta mówił, że celem prac będzie „potwierdzenie bądź sprostowanie symboliczności tego pomnika oraz policzenie realnej liczby ofiar”. Sekretarz ukraińskiej komisji powiedział, że według ukraińskich historyków ofiar wydarzeń w Hucie Pieniackiej jest mniej, niż utrzymuje strona polska.
Prezes IPN podkreślił, że w tej sprawie w środowisku historyków „nie ma żadnej dyskusji i wątpliwości”. „IPN generalnie nie komentuje kwestii politycznych, ale akurat uważamy, że ta kwestia staje się elementem jakiejś rozgrywki politycznej na Ukrainie tuż przed zbliżającymi się wyborami” – powiedział Szarek.

We wtorek i w środę krytyczne stanowisko w sprawie planowanych przez stronę ukraińską prac przekazały PAP również Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Źródło: http://www.zachod.pl/prezes-ipn-o-ukrai ... eniackiej/


Ekshumacja musi zostać przeprowadzona w Jedwabnem  :excl:
Koniecznie powinna zostać ustalona liczba ofiar, bo Grosss twierdził, że 1600!
Poza tym trzeba wydobyć te łuski po niemieckich nabojach odkryte i zagrzebane z powrotem 10 lat temu...


Obchody 75. rocznicy tragicznych wydarzeń rozpoczęły się w niedzielę od mszy w ich intencji z udziałem biskupa pomocniczego diecezji lwowskiej Edwarda Kawy. Dzień później ambasada RP w Kijowie wystosowała notę protestacyjną do MSZ Ukrainy w związku z próbami relatywizacji zbrodni w Hucie Pieniackiej. Chodzi o ustawione w minionym roku nieopodal pomnika ofiar tragedii tablice informacyjne. Napisano na nich, że za zbrodnię odpowiadają "niemieccy naziści", za to Ukraińców z sąsiednich wsi mordowali "polscy szowiniści".

https://wiadomosci.wp.pl/ukraina-podwaz ... 806136961a


Za zbrodnię odpowiadają "niemieccy naziści", za to Ukraińców z sąsiednich wsi mordowali "polscy szowiniści".
A Ukraińcy są Bogu ducha winni...  <_<


28 lut 2019, 22:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia

1 marca Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”


Obrazek

Obrazek

68 lat temu, 1 marca 1951 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, władze komunistyczne
rozstrzelały siedmiu członków niepodległościowego IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

Od 2011 r. rocznica tej zbrodni obchodzona jest jako Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”,
czyli polskiego podziemia niepodległościowego, które po II wojnie światowej zbrojnie wystąpiło przeciwko sowietyzacji Polski.

https://wpolityce.pl/historia/436051-cz ... iezlomnych


Nilu, Inko, Zagończyku i wszyscy Wy, Niezłomi

Załącznik:
Nilu, Inko, Zagończyku i wszyscy Wy, Niezłomi.jpg



Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" to święto tych, których pomordowała, ciemiężyła ich i ich rodziny banda zdrajców

- mówił w piątek w Wysokiem Mazowieckiem (Podlaskie) prezydent Andrzej Duda,
który oddał tam hołd kpt. Kazimierzowi Kamieńskiemu ps. Huzar i jego żołnierzom.

Obrazek

Kpt. Kazimierz Kamieński ps. Huzar to dowódca partyzantki niepodległościowej, jeden z najdłużej walczących żołnierzy podziemia, po wybuchu II wojny światowej związany był z ZWZ-AK na terenie powiatu Wysokie Mazowieckie. Pomnik go upamiętniający stoi w centrum Wysokiego Mazowieckiego, odsłonięty został w listopadzie 2007 roku.

Przy tym pomniku prezydent Duda złożył wieniec. Podkreślał, że Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" to święto także tych, którzy tych żołnierzy wspierali - "z którymi byli żołnierze niezłomni i którzy byli dla żołnierzy niezłomnych ich oparciem, ich ostoją, ich wsparciem, czasem ich ratunkiem".

"To także święto Podlasia, Świętokrzyskiego, Lubelszczyzny, Małopolski - zwykłego chłopa, zwykłego rolnika, który wtedy pomagał, czasem zginął zamordowany. Którego rodzina była prześladowana przez dziesięciolecia, który (...) kiedy przychodziło NKWD, UB stał, często ze spuszczona głową, bity, poniewierany, nic nie mówił. Ale nie wydawał swoich żołnierzy, nie wydawał swoich partyzantów" - mówił prezydent.

Dziękował mieszkańcom Wysokiego Mazowieckiego, że chcieli wziąć udział w uroczystości upamiętniającej "bohaterów wolnej, niepodległej, suwerennej RP, których pomordowała, ciemiężyła, niszczyła ich i ich rodziny, banda zdrajców". "Przyprowadzonych tutaj przez sowietów, a bardzo często i oportunistów, którzy na służbę sowietów poszli wietrząc w tym własny interes i wygodne życie. Żeby się ustawić w nowym" - powiedział Andrzej Duda.

Źródło: https://www.gosc.pl/doc/5367178.Prezyde ... ch-ktorych


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


01 mar 2019, 17:50
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA04 lis 2018, 19:30

 POSTY        429
Post Re: Historia
W Dniu Żołnierzy Wyklętych warto wspomnieć
Załącznik:
listy dzieci Żołnierzy Wyklętych do Bieruta.jpg

Załącznik:
W Dniu Żołnierzy Wyklętych warto wspomnieć.jpg


https://twitter.com/i/status/1101578117683036160
https://www.youtube.com/watch?v=l9tnyiTLP2k

Załącznik:
Tak wyglądał kat 17- letniej bohaterki.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


02 mar 2019, 11:50
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
1 Marca Dzień Żołnierzy Wyklętych

2 Marca Dzień Ludzi Przeklętych

Załącznik:
2 Marca Dzień Ludzi Przeklętych.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


02 mar 2019, 18:23
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia

Jak się zaczęła II Wojna Światowa?


Na początku było złe słowo Polaka przeciw innemu narodowi.

Wiceprezydent Gdańska Piotr Grzela o przyczynach wybuchu II Wojny Światowej.

Obrazek
Wiceprezydent Gdańska Piotr Grzela

Tak się zaczęła II Wojna Światowa:

– Na początku było słowo, złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. I to złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona – mówił wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak podczas miejskich uroczystości upamiętniających 74. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej. Później przeprosił za swoją wypowiedź.

W swoim przemówieniu Grzelak zwrócił uwagę na, jak to określił, „indywidualne losy” ofiar wojny światowej.

– Jesteśmy nieopodal Poczty Gdańskiej i warto przypomnieć tutaj, przywołać historię pierwszej ofiary dziecka II wojny światowej, pani Erwiny Barzychowskiej, 11-letniej wychowanki dozorcy, który tą Pocztą Polską w Gdańsku się opiekował – mówił wiceprezydent Gdańska.

Nie wspomniał jednak o tym, że Erwina Barzychowska, która faktycznie miała niespełna 10 lat, została żywcem oblana benzyną lub benzolem i podpalona przez Niemców z zemsty za bohaterską obronę Poczty Polskiej, gdy próbowała uciec z oblężonego gmachu. Mała Polka przez siedem tygodni umierała w męczarniach.

Z ofiarą tej zbrodni samorządowiec zestawił postać anonimowej niemieckiej dziewczynki, która podczas alianckich nalotów na Berlin znosiła do schronu swój domek dla lalek. Zabawka jest teraz eksponatem w gdańskim Muzeum II Wojny Światowej.

– Warto dzisiaj, wydaje się, przypomnieć słowa przewodniczącego Rady Europejskiej, który mówił, że dzisiaj język powoli też zmienia się w złą stronę – mówił dalej Grzelak.

Po uroczystościach wiceprezydent Gdańska przeprosił za swoje słowa. – W żadnym wypadku nikt nie podważa tego, kto jest odpowiedzialny za II wojnę światową, że jest to III Rzesza i w drugiej części Związek Radziecki. Natomiast mówię o tym, że dzisiaj jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby Europa pozostała zjednoczona, żeby ta tragedia już się nie powtórzyła – wyjaśniał.

W ostatnich miesiącach przed wojną Polacy w Wolnym Mieście stali się ofiarą najpierw mowy nienawiści, a potem coraz intensywniejszych prześladowań ze strony Niemców. Wielu uciekało do Polski. Już w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 r. gdańskie Gestapo rozpoczęło masowe aresztowania przedstawicieli polskiej ludności.

Wielu spośród gdańskich Polaków nie przeżyło wojny, ginęli w obozie koncentracyjnym w Sztutowie na Mierzei Wiślanej, w Piaśnicy i w innych miejscach kaźni. Zdaniem Kacpra Płażyńskiego nie tylko w Gdańsku, ale w ogóle w Polsce „takie słowa nie miały prawa paść”.


Słowa „Na początku było Słowo”, użyte przez wiceprezydenta Gdańska w wypowiedzi o „złym słowie” otwierają prolog Ewangelii wg. św. Jana
i odnoszą się do Drugiej Osoby Boskiej, a więc Chrystusa, Syna Bożego (Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo).
Ponadto fragment stanowi integralną część obrzędów Mszy Św. w jednej z dwóch używanych obecnie, zgodnie z decyzją Benedykta XVI, form Rytu Rzymskiego.

Źródło: https://www.tvp.info/42533586/wiceprezy ... u-narodowi

Na początku było złe słowo Polaka przeciw innemu narodowi...

Rozumiem, że chyba niemieckiemu?

Czy radzieckiemu również?  :unsure:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


10 maja 2019, 09:07
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
Nadir                    



Na początku było złe słowo Polaka przeciw innemu narodowi...
Wiceprezydent Gdańska Piotr Grzela o przyczynach wybuchu II Wojny Światowej

Rozumiem, że chyba niemieckiemu?

Czy radzieckiemu również? :unsure:  


Nikt nie odpowiedział?   :o


PS.
Nazwisko pana wiceprezydenta brzmi Grzelak.
Nikt nie zauważył? ;)

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


14 maja 2019, 18:50
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
Bój o chleb.
1989 rok.

https://www.facebook.com/tamtapolska/vi ... 647222320/

Tak to zawsze jest kiedy ludzie mają długi weekend...

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


22 maja 2019, 11:27
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia

71 lat temu komuniści zamordowali rotmistrza Witolda Pileckiego


Obrazek
Witold Pilecki na ławie oskarżonych (fot. wikipedia/IPN)

71 lat temu, 25 maja 1948 r., w więzieniu mokotowskim komuniści stracili po torturach rtm. Witolda Pileckiego, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, kampanii 1939 r., oficera ZWZ-AK, więźnia Auschwitz. Miejsce pochówku Pileckiego nigdy nie zostało ujawnione przez komunistyczne władze. W rocznicę mordu na rotmistrzu w Warszawie zostanie oddany mu hołd.

Witold Pilecki (pseud. Witold, Druh, Roman Jezierski, Tomasz Serafiński) urodził się 13 maja 1901 r. w Ołońcu w Karelii w północnej Rosji, dokąd jego rodzina została przesiedlona w ramach represji za udział w powstaniu styczniowym. Pochodził ze szlachty pieczętującej się herbem Leliwa. Od 1910 r. mieszkał i uczył się w Wilnie. Od roku 1914 należał do zakazanego przez władze rosyjskie harcerstwa. Maturę zdał w 1921 r.
W latach 1918-21 służył w Wojsku Polskim, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Jako kawalerzysta brał udział w obronie Grodna. W sierpniu 1920 r. wstąpił do 211. pułku ułanów i w jego szeregach uczestniczył w bitwie warszawskiej, w walkach w Puszczy Rudnickiej oraz w wyzwoleniu Wilna. Dwukrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych.

Zmobilizowany w sierpniu 1939 r., walczył w kampanii polskiej w składzie 19. Dywizji Piechoty Armii „Prusy” jako dowódca plutonu kawalerii dywizyjnej. Po zakończeniu kampanii przedostał się do Warszawy, gdzie stał się jednym z organizatorów powołanej 9 listopada 1939 r. konspiracyjnej Tajnej Armii Polskiej pod dowództwem mjr. Jana Włodarkiewicza, podporządkowanej później Związkowi Walki Zbrojnej.

19 września 1940 r. podczas niemieckiej łapanki pozwolił się aresztować, by przedostać się do niemieckiego obozu Auschwitz i zdobyć informacje o panujących tam warunkach. Do obozu trafił wraz z tzw. drugim transportem warszawskim jako Tomasz Serafiński. Był głównym inicjatorem konspiracji w obozie. W zorganizowanej przez niego siatce byli m.in. Xawery Dunikowski i Bronisław Czech.
W tym czasie Pilecki opracowywał sprawozdania przesłane później do dowództwa w Warszawie i dalej na Zachód. Planował zbrojne oswobodzenie obozu. W listopadzie 1941 r. został awansowany do stopnia porucznika przez gen. Stefana Roweckiego „Grota”.

W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Pilecki zdołał uciec z obozu wraz z dwoma współwięźniami. Wzdłuż toru kolejowego doszli do Soły, a następnie do Wisły, przez którą przepłynęli znalezioną łódką. U księdza w Alwerni dostali posiłek oraz przewodnika. Przez Tyniec, okolice Wieliczki i Puszczę Niepołomicką przedostali się do Bochni, skąd dotarli do Nowego Wiśnicza, gdzie Pilecki odnalazł prawdziwego Tomasza Serafińskiego.
Serafiński skontaktował go z oddziałami AK, którym przedstawił swój plan ataku na obóz w Oświęcimiu. Jego projekt nie zyskał jednak aprobaty dowództwa.

W latach 1943-44 służył w oddziale III Kedywu KG AK (m.in. jako zastępca dowódcy Brygady Informacyjno-Wywiadowczej „Kameleon” – „Jeż”) i brał udział w Powstaniu Warszawskim. Początkowo walczył jako zwykły strzelec w kompanii „Warszawianka”, później dowodził jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry II, w tzw. Reducie Witolda.
Po kapitulacji walk o oswobodzenie stolicy rotmistrz dostał się do niewoli niemieckiej. Przebywał w oflagu VII A w Murnau, następnie dołączył do II Korpusu Polskiego we Włoszech. W październiku 1945 r., na osobisty rozkaz gen. Władysława Andersa, wrócił do Polski, by prowadzić działalność wywiadowczą na rzecz II Korpusu.

15 marca 1948 r. rotmistrz Witold Pilecki został skazany na karę śmierci. Prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie. Wyrok wykonano 25 maja 1948 r. w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy.

Jesienią 1945 r. Pilecki zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce, w tym o żołnierzach AK i II Korpusu więzionych w obozach NKWD i deportowanych do Rosji. Prowadził również wywiad w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), MON i MSZ. Nie zareagował na rozkaz Andersa polecający mu opuszczenie Polski, w związku z zagrożeniem aresztowania. Rozważał skorzystanie z amnestii w 1947 r., ostatecznie postanowił się jednak nie ujawniać.

8 maja 1947 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa; był torturowany i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji.

3 marca 1948 r. przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces tzw. grupy Witolda. Rotmistrz Pilecki został oskarżony o: nielegalne przekroczenie granicy, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień, nielegalne posiadanie broni palnej, prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz Andersa oraz przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP. Prokuratorem oskarżającym Pileckiego był mjr Czesław Łapiński, przewodniczącym składu sędziowskiego ppłk Jan Hryckowian (obaj byli dawnymi oficerami AK), sędzią kpt. Józef Bodecki. Skład sędziowski (jeden sędzia i jeden ławnik) był niezgodny z ówczesnym prawem.
Zarzut o przygotowywanie zamachu Pilecki stanowczo odrzucił, zaś działania wywiadowcze uznał za działalność informacyjną na rzecz II Korpusu, za którego oficera wciąż się uważał. Podczas procesu przyznał się do pozostałych zarzutów.

15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy.

Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna. Miejsce pochówku rotmistrza nigdy nie zostało ujawnione przez komunistyczne władze; prawdopodobnie zwłoki zakopano na tzw. Łączce, czyli w kwaterze „Ł” na Cmentarzu Wojskowym na stołecznych Powązkach. Od 2012 r. w tym miejscu Instytut Pamięci Narodowej wspólnie z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa prowadziły prace archeologiczno-ekshumacyjne, których celem jest zlokalizowanie kości ofiar represji komunistycznych straconych w więzieniu mokotowskim w latach 1948-1956. Do tej pory nie natrafiono jednak na szczątki Pileckiego.

Do roku 1989 wszelkie informacje o jego dokonaniach i losie podlegały w PRL cenzurze. Naczelna Prokuratura Wojskowa w 1990 r. podjęła rewizję procesu grupy rtm. Pileckiego. Pierwotnie wniosek przewidywał rehabilitację, wywalczono jednak anulowanie wyroków. Unieważnienie wyroku nastąpiło w 1991 r.

W 2002 r. przeciwko prokuratorowi Czesławowi Łapińskiemu oskarżającemu w procesie rotmistrza prokurator IPN wniósł akt oskarżenia. Do wyroku jednak nie doszło wobec śmierci oskarżonego w roku 2004. Witold Pilecki został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1995) i Orderem Orła Białego (2006).

Uroczystości

W rocznicę mordu na Pileckim w Warszawie zostanie mu oddany hołd. W dawnym więzieniu na Rakowieckiej, gdzie tworzone jest Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, w południe rozpoczną się wydarzenia upamiętniające rotmistrza.

O 16.00 rozpocznie się inscenizacja walk Powstania Warszawskiego „Obrona Reduty Witolda”, przygotowana przez Grupę Historyczną „Zgrupowanie Radosław”. O 18.00 rozpocznie się msza w intencji rtm. Witolda Pileckiego i jego podkomendnych, zaś o 19:00 pokaz odnowionej cyfrowo wersji pierwszego filmu dokumentalnego o Witoldzie Pileckim pod tytułem „Witold” z 1990 roku w reżyserii Tadeusza Pawlickiego, po filmie o 20.00 zaplanowano koncert „W hołdzie Rotmistrzowi”, a uroczystości zakończy, o 21.30 w godzinę śmierci Witolda Pileckiego, złożenie kwiatów pod Ścianą śmierci.

A o 15.00 sprzed Pomnika Mikołaja Kopernika wyruszy 9. Marsz Pileckiego. Organizator wydarzenia Mateusz Luśnia wyjaśnia, że ideą Marszu jest przypomnienie postaci rotmistrza, podczas pochodu między innymi odczytywane będą fragmenty jego raportów z KL Auschwitz.

Źródło: https://www.tvp.info/42788605/


Mordercy w togach.
Za śmierć rtm. Pileckiego nie odpowiedział nikt.


Oświęcim to była igraszka – powiedział podczas ostatniego widzenia z żoną Marią rtm. Witold Pilecki. Były więzień niemieckiego obozu wiedział już, że komunistyczna władza wkrótce doprowadzi do jego śmierci. Dokładnie 70 lat temu, 25 maja 1948 roku wykonano na nim wyrok. Egzekucję poprzedziło brutalne śledztwo oraz nielegalny proces. Żaden z sędziów ani prokuratorów nigdy nie odpowiedział za śmierć bohatera.

O tym, kim był rtm. Witold Pilecki wiemy na szczęście coraz więcej. Jego nazwisko przestało być anonimowe. Dzięki staraniom wielu osób wreszcie jest otoczone należnym szacunkiem. Niezłomny patriota stał się symbolem ofiary złożonej przez polski naród w walce z dwoma najstraszliwszymi systemami – nazizmem i komunizmem.

Ceniony brytyjski historyk prof. Michael Foot zaliczył Pileckiego do grona sześciu najodważniejszych ludzi ruchu oporu II wojny światowej. Może był nawet najodważniejszym ze wszystkich. Trudno wyobrazić sobie większe poświęcenie niż dobrowolne zgłoszenie się do KL Auschwitz-Birkenau i zorganizowanie w obozie koncentracyjnym ruchu oporu, a następnie brawurowej ucieczki, by przekazać aliantom informacje na temat niemieckich zbrodni.

Ułańska fantazja i ogromna odwaga były jego znakami rozpoznawczymi. Podczas wojny polsko-bolszewickiej Pilecki służył jako kawalerzysta w 211 Pułku Ułanów. Brał udział m.in. w Bitwie Warszawskiej oraz bitwie w Puszczy Rudnickiej na Litwie. Podczas tej drugiej dowodzony przez niego kilkuosobowy oddział popisał się brawurową akcją. Nieopodal Ejszyszek rozbił 80-osobową formację sowiecką.

Ćma wypada

„W pewnej chwili na polanę wielką i pola leżące pomiędzy lasami, wjeżdża naszych ułanów czwórka. Przed nimi w odległości kilkuset metrów stoi chałupa, przed nią c.k.m. i paru bolszewików. Z szablami w ręku wspięli cztery konie do biegu w pełnym galopie. Gdy wtem z chałupy cała ćma żołnierzy rosyjskich wypada. Zawrócić jest za późno. Ustrzelą psubraty! Uratować może tylko wielka szybkość. Konie biorą rowy i jakieś druty i dalej cwałem dopadają wroga. Bolszewicy zgłupieli i ręce podnoszą, że za czwórką chyba jeszcze więcej ułanów nadejdzie. 80-ciu wzięto do niewoli. Na wóz włożono zabranych tu kilkanaście karabinów maszynowych. Ułani wracają z jeńcami do puszczy do szwadronu” – odnotował we wspomnieniach bohaterski kawalerzysta, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.

Ułan wykazał się również podczas działań wojennych na frontach II wojny światowej. Podczas kampanii wrześniowej był dowódcą plutonu w szwadronie kawalerii dywizyjnej 19 Dywizji Piechoty Armii Prusy, a następnie w 41 Dywizji Piechoty na przedmościu rumuńskim. Podległe mu jednostki zniszczyły m.in. 7 niemieckich czołgów oraz 2 nieuzbrojone samoloty.
Obrazek
Witold Pilecki, więzień KL Auschwitz nr 4859 (fot. IPN)
Pod koniec kampanii jego oddział przeszedł do partyzantki, a następnie dowódca rozwiązał go 17 października 1939 roku. Z miejsca zaczął organizować walkę konspiracyjną. Służąc w Tajnej Akcji Polskiej zgłosił się na ochotnika do penetracji nowo powstałego niemieckiego obozu w Małopolsce. W nocy z 21 na 22 września 1940 roku trafił do Auschwitz z numerem obozowym 4859. Wkrótce powstał doskonale zakonspirowany Związek Organizacji Wojskowej.

Brawurowa ucieczka

Pilecki pisał wstrząsające raporty z Auschwitz, które trafiały na Zachód. Współorganizował towarzyszom ucieczki, w tym brawurową ucieczkę Eugeniusza Bendery, Kazimierza Piechowskiego i por. Stanisława Jastera z 20 czerwca 1942 roku. Więźniowie ci uzbrojeni po zęby wyjechali główną bramą obozu w przebraniu SS-manów ukradzionym samochodem marki Steyr 220 należącym do komendanta obozu Rudolfa Hoessa. Grupa wiozła kolejne meldunki ZOW.
Sam Pilecki uciekł z Auschwitz w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku. Przedostał się do Warszawy, żeby kontynuować walkę o niepodległość Polski, która była celem jego życia. „Znalazłem w sobie radość wynikającą ze świadomości, że chcę walczyć” – odnotował.

Choć już podczas samobójczej misji w Oświęcimiu został awansowany przez gen. Stefana Grota-Roweckiego do stopnia porucznika, początkowo w Powstaniu Warszawskim walczył jako zwykły strzelec w kompanii „Warszawianka”, później dowodził jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry II, w tzw. Reducie Witolda. Po upadku powstania znów trafił do niemieckiej niewoli. Przebywał w stalagu 344 Lamsdorf w Łambinowicach oraz oflagu VII A w Murnau.

„Co może powiedzieć ludzkość dziś, ta ludzkość, która chce dowieść postępu kultury, a XX wiek postawić znacznie wyżej od wieków przeszłych. Czy w ogóle my, ludzie XX wieku, możemy spojrzeć w twarze tych, co żyli kiedyś i – śmieszna rzecz – dowodzić naszej wyższości, kiedy za naszych czasów zbrojna masa niszczy nie wrogie sobie wojsko, lecz całe narody, bezbronne społeczeństwa, stosując najnowsze zdobycze techniki. Postęp cywilizacji – tak! lecz postęp kultury? – śmieszne. Zabrnęliśmy, kochani moi, straszliwie. Przerażająca rzecz, nie ma na to słów! Chciałem powiedzieć: zezwierzęcenie… lecz nie! Jesteśmy od zwierząt o całe piekło gorsi!” – dowodził w raporcie.

Dwa piekła

Słowa te napisał w 1945 roku podczas pobytu we Włoszech po zwolnieniu z Murnau. Piekło zgotowane przez nazistów zgasło, ale rozgorzało nowe. Komunistyczny reżim instalował swoje podwoje na terenach Polski. Pilecki, jak wielu innych, chciał kontynuować walkę. Wiedział już, czym jest zbrodnicza ideologia postulująca utworzenie społeczeństwa, w którym obowiązuje osobliwie pojmowana „sprawiedliwość społeczna”. Z komunistami walczył już jako nastolatek, zaś jego rodzina przez kilkadziesiąt lat doznawała szykan ze strony Rosji po udziale jego dziadka w powstaniu styczniowym.

Dla Witolda Pileckiego wojna nie skończyła się 29 kwietnia 1945 roku wraz z wyzwoleniem obozu w bawarskim Murnau. We wrześniu rozmawiał z gen. Władysławem Andersem o powrocie do okupowanego przez sowietów kraju, gdzie miał realizować zadania wywiadowcze dla Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. Do Polski wrócił 8 grudnia i z miejsca przystąpił do działania.
Zorganizowana przez niego grupa była wyjątkowa. Nie miała nazwy, członkowie nie składali przysięgi, nie korzystano z usług łączników. Żeby nie wpaść w oko komunistycznej bezpieki nie wydawała też pism i nie organizowała zamachów na funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Jej celem było zbieranie informacji o powojennej sytuacji politycznej w Polsce oraz infiltracja MBP, MON i MSZ.

Rtm. Pilecki był tak ważny, że wkrótce otrzymał rozkaz wyjazdu z kraju, ale nie skorzystał z tej możliwości, zdając sobie sprawę, że nie ma komu przekazać swoich obowiązków. Do tego żona z dwójką dzieci miały już dość tułaczki. Decyzja miała fatalne skutki.

Kocioł

8 maja 1947 roku został aresztowany w „kotle” zorganizowanym przez bezpiekę w zdekonspirowanym mieszkaniu numer 6 w kamienicy przy ul. Pańskiej 85 w Warszawie należącym do Makarego i Heleny Sieradzkich. Śledztwo było niezwykle okrutne. Wśród „przesłuchujących” bohatera w więzieniu mokotowskim był m.in. Eugeniusz Chimczak, jeden z najbrutalniejszych oprawców MBP, którego nawet jego towarzysze, inni oficerowie śledczy uważali za wyjątkowego okrutnika.

Obrazek
Witold Pilecki jest symbolem walki Polaków o niepodległość (fot. IPN)

Chimczak jako jedyny jeszcze za życia odpowiedział za współudział w zamordowaniu Pileckiego, niestety jedynie w symbolicznym wymiarze. W 1996 roku został skazany w głośnym procesie innego komunistycznego zbrodniarza Adama Humera na 7,5 roku więzienia. W więzieniu nie spędził jednak ani jednego dnia ze względu na zły stan zdrowia. Zmarł w Warszawie na miesiąc przed swoimi 91. urodzinam

Po wielomiesięcznym śledztwie, o którym rotmistrz powiedział, że przy nim „Oświęcim to była igraszka” 3 marca 1948 roku przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces „grupy Witolda”. Pilecki odpowiadał razem ze swoimi współpracownikami. Oskarżono go o zorganizowanie na terenie Polski sieci wywiadowczej na rzecz gen. Andersa, przygotowywanie zbrojnego zamachu na grupę dygnitarzy MBP oraz przyjęcie korzyści majątkowej od osób działających w interesie obcego rządu.

Wśród dodatkowych zarzutów było zorganizowanie trzech składów broni oraz nielegalne posiadanie broni palnej, amunicji i materiałów wybuchowych, brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień oraz posługiwanie się fałszywymi dokumentami.

Wyrok śmierci

Sąd odrzucił zarzut o przygotowywanie zamachu, ale podtrzymał zarzuty dotyczące działalności wywiadowczej, do której Pilecki się przyznał, podobnie jak do pozostałych. 15 marca 1948 roku bohater został skazany na karę śmierci.

Skład sędziowski przygotował tajną notatkę, w której wskazał, że „z uwagi na popełnienie przez skazanych Pileckiego i Płużańskiego (Tadeusz Płużański został skazany na śmierć razem Pileckim, wyrok zamieniono na dożywocie, w celi śmierci spędził dwa miesiące; zwolniony w 1956 roku – przyp. red.) najcięższych zbrodni zdrady stanu i Narodu, pełną świadomość działania na szkodę Państwa i w interesie obcego imperializmu, któremu całkowicie się zaprzedali (...) skład sądzący uważa, że ci obaj na ułaskawienie nie zasługują”.

W drugiej instancji, której rozprawa odbyła się 3 maja Najwyższy Sąd Wojskowy, także dzięki notatce sędziów WSR, utrzymał wyrok w mocy. Dziś wiemy, kto odpowiadał za ten mord sądowy. Nazwiska te wpisują się na listę hańby polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie tylko dlatego, że bohatera skazali mordercy w togach, ale także dlatego, że po upadku PRL nie udało się ich osądzić i skazać. Wielu spoczęło na Powązkach Wojskowych, nieopodal swoich ofiar, w tym samego rotmistrza.

Odrażający przypadek

Ochotnika do Auschwitz oskarżał mjr Czesław Łapiński. Jego przypadek jest szczególnie odrażający. Przed zgłoszeniem się na ochotnika do Ludowego Wojska Polskiego zapisał wspaniałą kartę konspiracyjną. Już od jesieni 1939 roku był członkiem Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej (PLAN), później pracował w wywiadzie ZWZ-AK. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie dowodził kompanią AK na Ochocie i 2 sierpnia został ranny w rękę. Po upadku powstania walczył w partyzantce na Zamojszczyźnie.

W LWP został skierowany do pracy w sądownictwie wojskowym. Komunistyczna władza miała do niego pełne zaufanie, o czym świadczą kolejne awanse z Wydziału do Spraw Doraźnych Sądu Okręgowego na Białostocczyźnie na szefa Prokuratur Wojskowych Rejonowych w Łodzi i wreszcie w Warszawie. Łapiński uczestniczył w tzw. sądach doraźnych, w których regularnie zapadały wyroki śmierci na żołnierzy wyklętych.

Obrazek
Witold Pilecki mógł wyjechać z Polski, ale został m.in. ze względu na rodzinę (fot. IPN)

Przed przeniesieniem do Warszawy oskarżał m.in. w procesie dowódcy Konspiracyjnego Wojska Polskiego kpt. Stanisława Sojczyńskiego ps. Warszyc. Oficer został skazany i rozstrzelany wraz z pięcioma podkomendnymi 17 lutego 1947 roku, tuż przed ogłoszeniem amnestii.

31 stycznia 2001 roku IPN wszczął śledztwo ws. zbrodniczej działalności Łapińskiego. Zgromadzono 18 tomów akt i przesłuchano żyjących świadków, w tym wdowę po Pileckim. W listopadzie 2002 roku powstał akt oskarżenia, ale do skazania nie doszło. Prokurator, do końca cieszący się wysoką emeryturą, zmarł na raka w warszawskim Centrum Onkologii mieszczącym się przy ulicy Rotmistrza Witolda Pileckiego...

W zaparte

Łapiński do końca przekonywał, że podczas procesu miał związane ręce, gdyż śledztwo nadzorował zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego do spraw szczególnych ppłk Henryk Podlaski. Twierdził, że Podlaski i Naczelny Prokurator Wojskowy gen. bryg. Stanisław Zarako-Zarakowski wezwali go do siebie i przekazali „wytyczne oskarżenia”. Mieli przy tym obiecywać, że żaden wyrok śmierci w tej sprawie nie zostanie wykonany.

Cień na te twierdzenia rzucają wspomnienia córki rotmistrza, Zofii Pileckiej-Optułowicz. „Prokurator był wyjątkowo zajadły, zarówno na rozprawie, jak i później. Po wyroku mama poszła do Łapińskiego z prośbą o pomoc. Wtedy powiedział jej: »Pani mąż to wrzód na ciele Polski Ludowej, który trzeba wyciąć«” – opowiadała.
W przypadku Zarakowskiego sprawiedliwość w III RP skończyła się na degradacji, choć już słynna Komisja Mazura powołana po śmierci Bolesława Bieruta i działająca w okresie destalinizacji obciążyła go odpowiedzialnością za wiele czynów związanych z nadużyciem władzy.

Podobnie jak Łapiński, również przewodniczący składu sędziowskiego w procesie Pileckiego podpłk Jan Hryckowian służył wcześniej w AK. Zajmował się m.in. organizacją oddziałów partyzanckich na Podhalu. Od sierpnia 1941 do stycznia 1945 dowodził batalionem, którego jednym z celów było niszczenie niemieckich obiektów telekomunikacyjnych w Krakowie. Dowództwo odznaczyło go Krzyżem Walecznych za udział w akcji na niemiecki transport kolejowy oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Kilkanaście ofiar na sumieniu

Po wejściu do Polski Armii Czerwonej Hryckowian, jak napisał w życiorysie, „natychmiast i z nieprzymuszonej woli” zgłosił się do LWP, gdzie przydzielono go do korpusu oficerów służby sprawiedliwości. Jako sędzia orzekał Najwyższym Sądzie Wojskowym. Skazał na śmierć co najmniej 16 oficerów AK oraz Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Zmarł w 1975 roku, nie ponosząc odpowiedzialności za swoje winy.

Do składu sędziowskiego wyznaczono również kpt. Józefa Badeckiego, zawodowego prawnika, który podczas kampanii wrześniowej dowodził plutonem w batalionie marszowym 5 Pułku Strzelców Podhalańskich. Podczas okupacji przebywał m.in. w Lublinie. Tam po „wyzwoleniu” miasta przez Armię Czerwoną został zmobilizowany do Wojska Polskiego i również podjął służbę w korpusie sprawiedliwości.

W okresie stalinizmu Badecki orzekł co najmniej 29 kar śmierci. Do jego ofiar należał też m.in. mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, cichociemny, legendarny dowódca oddziałów partyzanckich AK, DSZ i Zrzeszenia WiN. Władysław Siła–Nowicki, oskarżony w procesie „Zaporczyków” wskazywał, że Badecki „znany jest z bardzo uprzejmego prowadzenia rozpraw i bardzo surowych wyroków”. „Sędzia Badecki, zimny morderca był cały czas bardzo grzeczny. Od początku zresztą wszyscy byliśmy dla niego morituri” – odnotował. Jeden z najkrwawszych sędziów wojskowych zmarł 15 lipca 1982 roku.

Obrazek
Rtm. Witold Pilecki został skazany na śmierć i zamordowany w więzieniu mokotowskim (fot. IPN)

Ławnikiem był Stefan Nowacki, funkcjonariusz Informacji Wojskowej. Obecność tylko jednego sędziego z tą funkcją była niezgodna z prawem, które przewidywało, że podczas rozprawy powinno być dwóch ławników. Protokolantem był natomiast Ryszard Czarkowski, który przekonywał po 1989 roku, że procesu „grupy szpiegowskiej Pileckiego” nie pamięta, gdyż po pobycie w czasie wojny w niemieckim obozie zagłady w Treblince zachorował na psychozę poobozową.

Zbrodniarze II instancji

Zbrodniarze z Najwyższego Sądu Wojskowego utrzymali z kolei wyrok na rtm. Pileckiego w mocy. Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. W składzie sędziowskim znalazł się płk. Kazimierz Drohomirecki, który w 1943 roku wstąpił ochotniczo do Wojska Polskiego w ZSRR. Służył jako oficer śledczy i sędzia Sądu Polowego. W PRL odpowiadał za śmierć wielu żołnierzy wyklętych, m.in. Tadeusza Pleśniaka „Żbika”. Zmarł w 1953 roku.
Wyrok podpisali również por. Jerzy Kwiatkowski i mjr Leo Hochberg. O „dorobku” tego drugiego świadczy fakt, że wspomniana Komisja Mazura sugerowała, by obniżyć mu m.in. stopień wojskowy do kapitana oraz zakazać piastować żadnych stanowisk publicznych. Pochodzenia żydowskiego był również mjr Rubin Szwajg z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Kilka miesięcy po śmierci Pileckiego wyjechał do Izraela, gdzie w 1992 roku zmarł nie niepokojony przez nikogo w wieku 94 lat.
W składzie NSW był również podpłk Roman Kryże. Podczas kampanii wrześniowej służył on jako oficer 65 Pułku Piechoty. 18 września dostał się do niemieckiej niewoli, w której przebywał aż do lutego 1945 roku. Po oswobodzeniu walczył na Pomorzu.

Po wojnie całą swoją chwalebną historię zniszczył, stając się jednym z najkrwawszych stalinowskich sędziów. Mówiono o nim „sądzi Kryże, będą krzyże” oraz że „ma swój prywatny cmentarz na Służewcu (pochowano tam wiele ofiar mordów sądowych w PRL – przyp. red.)”. Władysław Siła-Nowicki używał z kolei określenia „ukryżować”. Podobnie jak wiele jego ofiar, Kryże spoczął w kwaterze Ł, czyli na „Łączce” na Powązkach. W odróżnieniu od pomordowanych żołnierzy wyklętych jego grób nie był anonimową zbiorową mogiłą.

Obrazek
Ciało rtm. Pileckiego pochowano anonimowo w kwaterze Ł na Powązkach Wojskowych (fot. IPN)

Kat z Mokotowa

Katem rtm. Witolda Pileckiego był st. sierż. Piotr Śmietański. W dokumentach funkcjonował jako „dowódca plutonu egzekucyjnego”, ale egzekucje wykonywał sam, strzelając w tył głowy. Do ofiar „Kata z Mokotowa” należą m.in. Hieronim Dekutowski „Zapora”, kpt. Stanisław Łukasik „Ryś”, Roman Groński „Żbik” i Arkadiusz Wasilewski „Biały”. Choć był ledwo piśmienny, zarabiał znacznie więcej niż przykładowo nauczyciele. Za egzekucję brał 1000 zł, podczas gdy pensja nauczycieli wynosiła sześćset zł. Według ustaleń IPN zmarł w 1950 roku na gruźlicę.

Historyk, publicysta TVP i prezes Fundacji „Łączka” Tadeusz M. Płużański, syn Tadeusza Płużańskiego, dotarł do Ryszarda Mońki, zastępcy naczelnika mokotowskiego więzienia Alojzego Grabickiego, który nadzorował egzekucję rtm. Pileckiego przeprowadzoną 25 maja 1948 roku.

– Między godz. 21 i 21.30 do mojego gabinetu zgłosiło się czterech panów, dwóch w mundurach wojskowych, dwóch po cywilnemu. Byli z bezpieki. Na polecenie prokuratora rozkazałem doprowadzenie Pileckiego na miejsce straceń. To był mały, oddzielnie stojący budynek za X pawilonem. Widziałem, jak prowadzili Pileckiego pod ręce, a on poprosił ich, żeby go puścili, bo chce iść sam. Weszli do środka, ja zostałem na zewnątrz. Słyszałem jeden strzał – relacjonował Mońko, emeryt z kilkutysięczną emeryturą.

Wyrok skazujący Witolda Pileckiego został unieważniony w 1990 roku przez Sąd Najwyższy. W 2006 roku rotmistrz został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego, w 2013 roku – awansowany do stopnia pułkownika. Jego szczątków do dziś nie udało się zidentyfikować.

Pisząc artykuł korzystałem m.in. z opracowań Tadeusza M. Płużańskiego.

Źródło: https://www.tvp.info/37344605/mordercy- ... dzial-nikt


8 maja 1947 r. został aresztowany przez UB rotmistrz Witold Pilecki,
bohaterski „ochotnik do Auschwitz”, który dał się schwytać Niemcom w ulicznej...


8 maja 1947 r. został aresztowany przez UB rotmistrz Witold Pilecki, bohaterski „ochotnik do Auschwitz”, który dał się schwytać Niemcom w ulicznej łapance, by zdobyć wiarygodne dane na temat zbrodni hitlerowskich oraz stworzyć konspirację wojskową wśród więźniów.
Pilecki, jako żołnierz Tajnej Armii Polskiej (TAP), powziął plan zdobycia materiałów wywiadowczych z tworzonych przez hitlerowców obozów koncentracyjnych. Bezpośrednim powodem była rosnąca liczba aresztowań wśród żołnierzy TAP i informacje o zbrodniczych działaniach Niemców. By dostać się do obozu, Pilecki wszedł w „kocioł” podczas łapanki 19 września 1940 r. na stołecznym Żoliborzu. Został zatrzymany w kamienicy na ul. Wojska Polskiego 40.

Podając się za Tomasza Serafińskiego - ukrywającego się żołnierza polskiego - został wywieziony do obozu Auschwitz. Za drutami znalazł się w nocy z 20 na 21 września. Otrzymał numer 4859. Mimo nieludzkich warunków, chorób, Pilecki zbierał i przekazywał materiały wywiadowcze przez wypuszczanych na wolność więźniów. To on przygotował pierwszą tajną notę na temat ludobójstwa w Auschwitz.

Pilecki zorganizował w Auschwitz Związek Organizacji Wojskowych (ZOW). Więźniowie, głównie byli żołnierze tworzyli tzw. piątki. Każda taka grupa rozbudowywała swoją siatkę konspiracyjną, nie wiedząc nic o istnieniu innych „piątek”. Był to oryginalny pomysł Pileckiego.
Później ZOW był budowany na wzór organizacji wojskowych. Jego dowódcą został płk Kazimierz Heilman-Rawicz z ZWZ-AK. ZOW według zamysłu Pileckiego - miał przygotować powstanie w obozie.

„Serafiński” nie ograniczał się tylko do działalności wywiadowczej i konspiracyjnej. Doprowadził do porozumienia organizacji politycznych działających w Auschwitz. Do symbolicznego spotkania doszło w Wigilię 1941 r. Uczestniczyli w nim m.in. działacz lewicowy, były poseł i więzień brzeski Stanisław Dubois oraz Jan Mosdorf, przywódca Obozu Radykalno-Narodowego.

Wiosną 1943 r. Niemcy zaczęli rozpracowywać organizacje konspiracyjne w obozie. W ręce oprawców wpadało coraz więcej członków obozowego ruchu oporu. Zapadła decyzja o wywiezieniu „starych” więźniów w głąb Rzeszy. Wtedy Pilecki zdecydował się na ucieczkę.

W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. zdołał zbiec wraz z dwoma współwięźniami. Wzdłuż toru kolejowego doszli do Soły, a następnie do Wisły, przez którą przepłynęli znalezioną łódką. U księdza w Alwerni dostali posiłek i przewodnika. Przez Tyniec, okolice Wieliczki i Puszczę Niepołomicką przedostali się do Bochni, skąd dotarli do Nowego Wiśnicza, gdzie Pilecki odnalazł prawdziwego Tomasza Serafińskiego.

Serafiński skontaktował go z oddziałami AK, którym przedstawił swój plan ataku na obóz w Oświęcimiu. Jego projekt nie zyskał jednak aprobaty dowództwa.

W latach 1943-44 służył w oddziale III Kedywu KG AK (m.in., jako zastępca dowódcy Brygady Informacyjno-Wywiadowczej „Kameleon”- „Jeż”) i brał udział w powstaniu warszawskim. Początkowo walczył jako zwykły strzelec w kompanii „Warszawianka”, później dowodził jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry II, w tzw. Reducie Witolda.
W latach 1944-45 był w niewoli niemieckiej w oflagu VII A w Murnau, następnie dołączył do II Korpusu Polskiego we Włoszech. W październiku 1945 r. na osobisty rozkaz gen. Andersa wrócił do Polski, by prowadzić działalność wywiadowczą na rzecz II Korpusu. Zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce, w tym o żołnierzach AK i II Korpusu więzionych w obozach NKWD i deportowanych do Rosji.

Prowadził również wywiad w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), MON i MSZ. Nie zareagował na rozkaz Andersa polecający mu opuszczenie Polski w związku z zagrożeniem aresztowania. Rozważał skorzystanie z amnestii w 1947 r., ostatecznie postanowił się jednak nie ujawniać.

Oskarżony i torturowany

8 maja 1947 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, torturowany i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji. 3 marca 1948 r. przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces tzw. grupy Witolda.
Rotmistrz Pilecki został oskarżony o: nielegalne przekroczenie granicy, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień, nielegalne posiadanie broni palnej, prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz generała Andersa i przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP. Zarzut o przygotowywanie zamachu Pilecki stanowczo odrzucił, zaś działania wywiadowcze uznał za działalność informacyjną na rzecz II Korpusu, za którego oficera wciąż się uważał.

Podczas procesu przyznał się do pozostałych zarzutów. Prokuratorem oskarżającym Pileckiego był mjr Czesław Łapiński, przewodniczącym składu sędziowskiego ppłk Jan Hryckowian (obaj byli dawnymi oficerami AK), sędzią kpt. Józef Brodecki. Skład sędziowski (jeden sędzia i jeden ławnik) był niezgodny z ówczesnym prawem.

15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy. Witold Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna. Miejsce pochówku rotmistrza nigdy nie zostało ujawnione przez komunistyczne władze, prawdopodobnie zwłoki zakopano na wysypisku śmieci koło Cmentarza Powązkowskiego (tzw. kwatera Ł-łączka).

Do 1989 r. wszelkie informacje o dokonaniach i losie rtm. Pileckiego podlegały w PRL cenzurze. Witold Pilecki został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1995) i Orderem Orła Białego (2006).

Źródło: https://www.tvp.info/37110890/dal-sie-s ... pileckiego


„Mimo rozkazu opuszczenia kraju, został”.
Syn rtm. Pileckiego przerywa milczenie o ojcu

Był nie tylko uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej, ochotnikiem do Auschwitz i walki w Powstaniu Warszawskim. Rtm. Witold Pilecki w czasie pokoju założył mleczarnię, straż pożarną i pomagał ludziom w edukacji rolniczej. – Nikt nie powiedział o nim złego słowa, a ludzie szanowali go za jego czyny – mówi w rozmowie z portalem tvp.info jego syn, Andrzej Pilecki. Losy rotmistrza zakończone rozstrzelaniem przez komunistów w 1948 roku przybliża właśnie wydana książka i film zatytułowany „Pilecki”.
Długo nie mógł mówić o ojcu, który w okresie PRL-u najpierw został uznany za zdrajcę i w wyniku pokazowego procesu skazany i rozstrzelany, a jego działalność dla kraju wymazano z kart historii. Teraz, po latach, pamięć o Witoldzie Pileckim stopniowo jest przywracana, także dzięki jego rodzinie. – Każdą okazję wykorzystuję do poszerzania wiedzy o ojcu, bo ja się go uczę cały czas – przyznaje Andrzej Pilecki.

W tym celu podążył jego ścieżkami i w 1992 roku wraz z żoną ruszył na Białoruś spotkać ludzi, którzy pamiętali jeszcze rodzinę Pileckich. Miejscowi przynieśli ze sobą nawet książki, które w latach 30. XX wieku pożyczył im rotmistrz. – Na rękach nas prawie nosili, miło było słyszeć same superlatywy z ust ludzi prostych – wspominał Andrzej Pilecki.
Ta i inne wizyty pozwoliły mu zdobyć szereg informacji o ojcu. – Niektóre wydawały mi się wręcz wyidealizowane. To był człowiek z krwi i kości i musiał mieć jakieś wady, ale nikt nie chciał mi o nim powiedzieć złego słowa – zdradził syn rotmistrza. – Ludzie tak go szanowali – dodawał.
Nikt nie chciał mi o nim powiedzieć złego słowa

Film i książka przekażą prawdę

Syn rotmistrza chce, aby jak najszersze grono osób usłyszało prawdę o jego ojcu. W to pragnienie doskonale wpisuje się książka i film „Pilecki”, który właśnie wchodzi na ekrany polskich kin. Główną rolę powierzono Marcinowi Kwaśnemu, dla którego prawdziwym wyzwaniem było zmierzyć się z legendą. – Ta rola otworzyła mi oczy na naszą historię powojenną, na los żołnierzy wyklętych, do których niewątpliwie zalicza się Pilecki – przyznaje aktor.
Z książki i filmu możemy dowiedzieć się, że rotmistrz nie był bohaterem jednego czynu. Znany jako ochotnik do Auschwitz, założyciel siatki konspiracyjnej i autor pierwszych wysłanych na zachód raportów z Oświęcimia, był także uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej i walk w Powstaniu Warszawskim.
W czasach II RP otrzymał krzyż kawalerski za swoje zasługi społecznikowskie (założył mleczarnię, straż pożarną, pomagał ludziom w edukacji rolniczej).
– Był przede wszystkim patriotą, on to miał we krwi. Od początku był do dyspozycji, gdy tylko ojczyzna była w potrzebie, na posterunku – zauważa Andrzej Pilecki.

Obrazek
Pilecki zasłynął też z zasług społecznikowskich (fot. arch. A. Pileckiego/Stow. Auschwitz Memento

Oddał serce dla Ojczyzny

Pomimo wielu podejmowanych zadań pozostał skromnym i cichym człowiekiem, zaprzątniętym los kraju.
- Nie był człowiekiem, który pchał się na pierwszy plan, który chciał być bohaterem za wszelką cenę. Znał swoje miejsce w szeregu – zauważa odtwórca jego roli w filmie.
– Tak naprawdę walczył z dwoma totalitaryzmami: i z faszyzmem, i komunizmem, a sercem był oddany krajowi – dodaje Kwaśny.

Koniec wojny dla Pileckiego nie oznaczał końca walki o wolną Polskę. Nadal ryzykował życiem i to pomimo okazji ucieczki na Zachód. –
Przysięgę raz składał i nikt go nie zwolnił z tej przysięgi. Jeśli miał okazję, a nawet rozkaz opuszczenia Polski, to tak kombinował, żeby tego rozkazu nie dostać – przyznaje jego syn. – Po prostu wiedział, że jak go nie będzie, to nie ma kogo zostawić na swoje miejsce – zauważa Andrzej Pilecki.

Obrazek
Pilecki patriotyzm wyniósł z domu (fot. arch. A. Pileckiego/Stow. Auschwitz Mement

Przysięgę raz składał i nikt go nie zwolnił z tej przysięgi
Rodzina była dla niego najważniejsza

Próbował za granicę wysłać rodzinę, a sam zostać w kraju. Los najbliższych zawsze był dla niego najważniejszy. Ci z kolei miesiącami nie wiedzieli, co się z nim dzieje.
– Nie mieliśmy absolutnie pojęcia, wiedzieliśmy tylko, że robi coś ważnego. Może mama wiedziała więcej, ale była konspiracja, więc dzieci miały jak najmniej wiedzieć – przyznał Andrzej Pilecki.
Kiedy już udawało im się spotkać, rotmistrz robił wszystko, żeby nadrobić zaległości w kontakcie z dziećmi.
– Był duszą naszego czteroosobowego towarzystwa. Cały czas myślał, jakie dać nam zabawy, a także czym uradować mamę – wspomina syn rotmistrza.
Z książki i filmu możemy się dowiedzieć, że Pilecki miał rozmaite talenty, w tym zdolności malarskie. Wykorzystał je do malowania obrazów o tematyce religijnej, z których dwa podarował kościołowi w Krupie, gdzie wiszą do dzisiaj.

Proces z 1948 roku był olbrzymim ciosem dla rodziny rotmistrza. Prośba o łaskę wysłana do prezydenta Bolesława Bieruta została odrzucona, a wyrok śmierci przez rozstrzelanie wykonany.
– Wiedzieliśmy o wyroku. To było przykre, to, co się słyszało i czytało w prasie – przypomina sobie Pilecki. Syn rotmistrza przez całe życie w Polsce Ludowej nosił piętno swojego ojca, kiedy to ludzie systemu utrudniali mu uzyskanie wykształcenia czy awansu w pracy.
Jeśli chodzi o tragiczny los, jaki spotkał rotmistrza, jego syn mówi, że już ocenił system.
– Skoro tacy byli, to ja tego nie zmienię, sami wydali o sobie świadectwo. Pytany, czy wierzy w odnalezienie szczątków ojca, przyznaje, że „ma prawdziwą sinusoidę nadziei, która raz wzrasta, a innym razem myśli, że komuniści tak to załatwili, że nigdy nie znajdzie się miejsca, gdzie został pochowany”. Pilecki, decyzją szefa MON, dwa lata temu został pośmiertnie awansowany na pułkownika.

Komuniści tak to załatwili, że może nigdy nie znajdzie się miejsce pochówku

Film powstał z datków

Fabularyzowany dokument „Pilecki” powstał dzięki zbiórce publicznej zorganizowanej przez Stowarzyszenie Auschwitz Memento bez udziału i wsparcia państwowych instytucji. Na budżet produkcji złożyły się darowizny ponad dwóch tysięcy osób oraz dotacja Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce. Kinowa premiera filmu odbędzie się w piątek 25 września.
Z kolei książka „Pilecki. Śladami mojego taty” to zapis rozmowy, jaką z synem rotmistrza przeprowadzili Mirosław Krzyszkowski i Bogdan Wasztyl, jednocześnie twórcy filmu. Wydano ją nakładem krakowskiego wydawnictwa Znak.

Obrazek
Witold Pilecki na swoim procesie w 1948 roku (fot. Archiwum PMA-B/Stow. Auschwitz Mement

Źródło: https://www.tvp.info/21563374/mimo-rozk ... nie-o-ojcu


Nie zaprosili rodziny Pileckiego na uroczystości w Auschwitz.
„Zapraszaliśmy tych, którzy się zgłosili”

Obrazek

– Rodzina rotmistrza Pileckiego nie weźmie udziału w uroczystościach wyzwolenia Auschwitz – powiedział Sławomir Nitras, doradca premier Ewy Kopacz. Żaden z członków rodziny nie został zaproszony na obchody 70. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, gdzie Witold Pilecki organizował ruch oporu, a potem pisał jako jeden z pierwszych raporty z obozu. Nitras dodał, że kancelaria premiera nie czuje się odpowiedzialna za całą sprawę.

Doradca premier Kopacz przyznał, że dowiedział się o całej sprawie rano, podczas wywiadu dla radiowej Trójki.
– Źle się stało – mówił w Trójce Nitras i obiecał interwencję w tej sprawie.
Dodał, że jeżeli w tej sprawie nie uczyniono czegoś, co powinno było się uczynić, należy to naprawić i przeprosić

Zaproszenie przyszło za późno

Sławomir Nitras relacjonował, że „niezwłocznie, po audycji” zdobył telefon do syna rotmistrza, Andrzeja Pileckiego i zaproponował mu i jego siostrze Zofii przewiezienie samochodem kancelarii premiera na uroczystości w Auschwitz. Dodał, że wystąpiono też do dyrekcji Muzeum o zarezerwowanie miejsc. – Była godzina 10.00, wystarczająco czasu, żeby dojechać. Wiemy, że to tryb nagły, ale nie wiedzieliśmy o tym – mówił Nitras. Relacjonował, że Andrzej Pilecki i Zofia Pilecka-Optułowicz odpowiedzieli, że jest już za późno i nie skorzystają z propozycji. Sławomir Nitras oświadczył, że kancelaria premiera nie czuje się odpowiedzialna za całą sprawę, gdyż nie jest organizatorem uroczystości.

Organizatorzy: zapraszaliśmy tych, którzy się zgłosili

Dyrektor muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński powiedział, że na uroczystości „zapraszani byli przede wszystkim więźniowie oraz wiele osób, które się zgłaszały”, że chcą uczestniczyć w uroczystościach. – Dzieci różnych byłych więźniów, wnuki, wdowy, rodziny to są setki tysięcy osób. Jeśli ktoś się zgłaszał, staraliśmy się w ramach wąskiej puli go umieszczać. Trudno, żeby rozesłać setki tysięcy zaproszeń – mówił dyrektor. Dodał, że organizatorzy nie chcieli wybierać, kogo zaprosić, a kogo nie.
Sama się nie zaproszę

W rozmowie z radiem RMF FM Zofia Pilecka, córka rotmistrza, przyznała, że powinna być obecna na wtorkowych uroczystościach w Auschwitz.

– Powinnam tam być, ale nie mogę zapraszać się sama – powiedziała Zofia Pilecka.
– Żal miałam kiedyś. Od lat nie dostaję żadnych zaproszeń. W związku z tym przyzwyczaiłam się – dodała.
– Formalne zaproszenia na obchody otrzymali ci, którzy przeżyli obóz, a także weterani, którzy go wyzwalali
– tak o zaproszeniach na oficjalne obchody w Auschwitz powiedział w piątek minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.

Oficjalne obchody 70. rocznicy wyzwolenia obozu rozpoczną się o 15.30. Będzie w nich brać udział kilkanaście głów państw.
Polskę będą reprezentowali prezydent Bronisław Komorowski oraz premier Ewa Kopacz.

Źródło: https://www.tvp.info/18611113/nie-zapro ... e-zglosili


Pójść dobrowolnie za druty Oświęcimia, gdzie nie działało żadne cywilizowane prawo?
Nie wyobrażam sobie takiego bohaterstwa! Ja nie miałbym tyle odwagi...

A ilu Polaków osób słyszało o Witoldzie Pileckim 20, 30 lat temu?

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


25 maja 2019, 13:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Historia
Okazało się że Lech Wałęsa komunie brał od agięta

https://www.facebook.com/watch/?v=447300905837542

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


28 maja 2019, 22:41
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia
"W Berlinie najbardziej osławionym Greiferem („łapaczem”) wcale nie był fanatyczny nazista ani nawet Niemiec.

Wydała na śmierć setki Żydów. Wzięła za to pieniądze.
Sama była Żydówką


Obrazek

Największym postrachem Żydów ukrywających się przed Niemcami podczas II wojny światowej byli ludzie, którzy w zamian za pieniądze zajmowali się ich tropieniem i wydawaniem na pewną śmierć. W Berlinie najbardziej osławionym Greiferem („łapaczem”) wcale nie był fanatyczny nazista ani nawet Niemiec, lecz… Żydówka – Stella Kübler.

Stella Goldschlag – bo tak brzmiało jej panieńskie nazwisko – urodziła się 10  lipca 1922 r. w rodzinnie zasymilowanych berlińskich Żydów. Miała to szczęście, że natura obdarowała ją wybitnie „aryjskim” wyglądem. Była wysoką, szczupłą blondynką o niebieskich oczach, co w żadnym razie nie wskazywało na jej semickie korzenie. Jednak i ją w nazistowskich Niemczech dotknęły szykany związane z coraz bardziej restrykcyjnym prawem antyżydowskim.

Żydówka jak każda inna?
Początkowo historia Stelli nie różniła się niczym od losów tysięcy niemieckich Żydów zmuszonych do noszenia hańbiącej żółtej gwiazdy Dawida i niemal niewolniczej pracy dla dobra „tysiącletniej Rzeszy”. Stella znalazła zatrudnienie w jednej z berlińskich fabryk zbrojeniowych, a w 1940 r. wzięła ślub z muzykiem Manfredem Küblerem.
(...)

Autor: Rafał Kuzak
Źródło i całość: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/ ... a-zydowka/

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


31 maja 2019, 09:16
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Historia

40 lat temu.


Najlepsze przemówienie w historii Polski.

Wygłosił je Jan Paweł II.

Niektóre przemówienia stają się najważniejsze w historii. Wpisujemy je w ciąg dziejów, opieramy na nich mitologię narodu.
W końcu samo przemówienie odrywa się od swojego pierwotnego sensu.
W polskiej opowieści o historii takim przemówieniem jest homilia papieża z 2 czerwca 1979 roku
- pisze dr hab. Jacek Wasilewski w analizie dla Wirtualnej Polski.

Obrazek
Źródło: PAP / Msza Święta na placu Zwycięstwa odprawiana przez Jana Pawła II w Warszawie 2 czerwca 1979 r.

Opowiadanie dawnej historii pozbawia ją szarości. Z tamtych czasów białym blaskiem wciąż świeci papież. W dzisiejszych tabloidach możemy przeczytać, że "słowa polskiego papieża wpłynęły na przemiany w Polsce". Mamy wymieniony jednym tchem ciąg zdarzeń: słowa papieża – powstanie Solidarności – i 4 czerwca 1989 r.. Sprawia to wrażenie, jakby następowały one po sobie i jedne były rezultatem drugich.

Pół roku temu IPN przygotował konferencję w rocznicę wyboru papieża.
Prezes Jarosław Szarek powiedział, że "gdyby nie Jan Paweł II, to nie byłoby tak szybkiego upadku komunizmu; gniłby jeszcze przez kilka pokoleń".
Dziesięć lat temu 38 proc. badanych Polaków wskazywało na papieża jako główny czynnik obalenia komunizmu, w 2014 o dwa punkty proc. więcej i to przekonanie podziela coraz więcej rodaków – im bardziej obóz tzw. opozycji demokratycznej traci siły i popada w zapomnienie.

My, Polacy, jesteśmy przeświadczeni o swojej roli w historii. Widzimy w swoim mitologicznym opowiadaniu historii "Solidarność" z roku 80. jako zbiorowego bohatera, który działa po to, by przełamać opór złych sił i w konsekwencji zaprowadzić ład w Europie Wschodniej, a może i na świecie. W opowieściach mitycznych każdy taki wybraniec ma przepowiednię i jest powołany przez siły wyższe. Dlatego na stronach internetowych samej "Solidarności" w związku z jej 25-leciem można było przeczytać: "Był czerwiec roku 1979, Warszawa. Tłum Polaków zgromadzonych na placu Zwycięstwa z zapartym tchem słuchał homilii Ojca Świętego Jana Pawła II. Wtedy padły znamienne słowa: 'Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!'. I powiał wiatr odnowy. W sierpniu 1980 roku narodziła się 'Solidarność', która dała początek wielkim przemianom w Polsce i Europie. Naród polski, przez lata schylony pod ciężarem ustroju totalitarnego, teraz prostował się, mężniał."

Jak widać, tu już nie "Solidarność", ale cały naród jest bohaterem, choć w ówczesnych badaniach CBOS tylko 36 proc. uważało się za przeciwnika systemu. Widać też, że przemówienie Jana Pawła II sprzed 40 lat jawi się jaki najważniejszy moment historii – święty początek przemian, którego centrum była "Solidarność", a dziś staje się papież we własnej osobie.

Kluczowe przemówienie

W powszechnej świadomości pierwsza pielgrzymka papieża i słowa wypowiedziane w Warszawie 'Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi' stały się impulsem strajków 1980 roku. Uważa tak 4/5 Polaków. Opowiadamy sami sobie epopeję o wolności , więc ekonomiczny impuls do strajków lub zezwolenie Gorbaczowa na zmiany w Polsce nie są eksponowane. A tym bardziej świetne relacje, jakie miał papież z Gorbaczowem, z którym podzielali wiele poglądów.
(...)

Kluczowa mechanika

Samo przemówienie było fantastyczne ze względu na kunszt retoryczny i ujęcie całej historii narodu, niejako wtłoczenie jej w jedne ramy interpretacyjne. Mówiło nam, skąd przychodzimy jako naród chrześcijański i dokąd zmierzamy. W samym przemówieniu papież określił porządek zdarzeń historycznych, ramę oceny - czyli co powinniśmy uważać za wartościowe, stabilność tożsamości narodowej (zawsze tacy byliśmy i nasi przodkowie też), oraz sekwencje powiązań przyczynowych (co wynika z czego). Przedstawia symboliczny, tysiącletni dziejowy łuk, na którym odbywa się bezustannie odtwarzająca się, jedna-w-Chrystusie ofiara:

Nie sposób zrozumieć dziejów Polski od Stanisława na Skałce do Maksymiliana Kolbe w Oświęcimiu, jeśli się nie przyłoży do nich tego jeszcze jednego i tego podstawowego kryterium, któremu na imię Jezus Chrystus.
Mówca ustanawia jedność pomiędzy czasem początków a tu i teraz, Plac Zwycięstwa, nazwany tak na cześć pokonania faszyzmu, staje się we frazach kazania Placem Zwycięstwa mocy Ducha Świętego. Nazwa jest redefiniowana: zamiast celebracji przeszłości – została nakierowany w przyszłość. Odwołanie do początków, do narodzin, kończy się na dojrzałości - na samodzielnym apostolstwie po zesłaniu Ducha Świętego, symbolizowanym przez Zielone Święta. Dojrzałość oznacza wiarę we własne siły - papież w swych słowach przygotowuje naród do chrześcijańskiej dojrzałości, do bierzmowania. W dzisiejszym odczytaniu tego kazania zatarło się odniesienie do ewangelicznego zesłania Ducha Św. Akt dojrzałości społeczeństwa to powstanie "Solidarności" w 1980 r. i podpisanie porozumień sierpniowych – które zresztą warto dziś przeczytać, bo oprócz jednego punktu są bardzo skoncentrowane na ekonomii. W kontekście Ducha Świętego kazanie to jest postrzegane jako profetyczne; jako zapowiedź wielkiego wydarzenia.

Dane mi jest dzisiaj, na pierwszym etapie mojej papieskiej pielgrzymki do Polski, sprawować Najświętszą Ofiarę w Warszawie, na placu Zwycięstwa. Liturgia sobotniego wieczoru, w przeddzień Zesłania Ducha Świętego przenosi nas do wieczernika w Jerozolimie, w którym nazajutrz apostołowie - zgromadzeni wokół Maryi, Matki Chrystusa - mają otrzymać Ducha Świętego. Otrzymają Ducha, którego Chrystus im wyjednał przez krzyż, aby w mocy tego Ducha mogli wypełnić Jego polecenie. "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem" (Mt 28,19-20). (...)
Potem następuje fragment o męczeństwie polskiego narodu i ciągu męczenników od Stanisława na Skałce do Maksymiliana Kolbe w Oświęcimiu, którzy utożsamiają dzieje zbiorowe Polaka. Metaforą dziejów Ojczyzny jest Grób Nieznanego Żołnierza, zawierający powtarzającą się ofiarę śmierci indywidualnej i zarazem ofiarę narodu. I to papież rysuje chrystusową analogię zmartwychwstania niepodległej Polski przez śmierci polskiego żołnierza, czy polskiej stolicy, mówiąc:
Dzieje Ojczyzny napisane przez Grób jednego Nieznanego Żołnierza. (...) Na ilu to miejscach ziemi ojczystej padał ten żołnierz. Na ilu to miejscach Europy i świata przemawiał swoją śmiercią, że nie może być Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej na jej mapie? Na ilu to polach walk świadczył o prawach człowieka wpisanych głęboko w nienaruszalne prawa narodu, ginąc "za wolność naszą i waszą"?

Papież nie przypadkiem wspomina Powstanie Warszawskie - klęskę i męczeńską ofiarę mieszkańców Warszawy.

Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu.
Odrodzenie staje się sensem cierpień całego kraju na przestrzeni wieków. Co najważniejsze, w to dzieło Jan Paweł II włącza nawet wątpiących w wierze i polskich Żydów. Każdy jest ważny i na każdym spoczywa odpowiedzialność za przemianę duchową kraju, "tej ziemi". Papież układa mowę z takich symboli:

W tym klasycznym ujęciu polskiego romantyzmu papież ukazywał cierpienia narodu jako analogię historii Chrystusa, a sens tych cierpień wpisany jest w przeznaczenie polskiego narodu: ponieśliśmy ofiary, a więc blisko jest zmartwychwstanie - rozumiane jako odzyskanie suwerenności.
Co najważniejsze, i chyba warte odnotowania w dzisiejszych czasach, papieżowi udaje się w tym przemówieniu nie kreować wroga. Pojawia się pozytywna jedność narodowa, skierowana na siebie samą, w obliczu swej własnej tysiącletniej historii. Mimo wykorzystania wątku narodowego, papież unika podziałów. Wszystkie warstwy stanowią ziarna, które - odwołując się do przypowieści o ziarnach, przynoszą owoc. Wszystkie są zrównane w "stanowieniu Polski":

Przyklęknąłem przy tym grobie, wspólnie z Księdzem Prymasem, aby oddać cześć każdemu ziarnu, które - padając w ziemię i obumierając w niej, przynosi owoc. Czy to będzie ziarno krwi żołnierskiej przelanej na polu bitwy, czy ofiara męczeńska w obozach i więzieniach. Czy to będzie ziarno ciężkiej, codziennej pracy w pocie czoła na roli, przy warsztacie, w kopalni, w hutach i fabrykach. Czy to będzie ziarno miłości rodzicielskiej, która nie cofa się przed daniem życia nowemu człowiekowi i podejmuje cały trud wychowawczy. Czy to będzie ziarno pracy twórczej w uczelniach, instytutach, bibliotekach, na warsztatach narodowej kultury. Czy to będzie ziarno modlitwy i posługi przy chorych, cierpiących, opuszczonych. Czy to będzie ziarno samego cierpienia na łożach szpitalnych, w klinikach, sanatoriach, po domach: "wszystko, co Polskę stanowi".

Papież nie tylko zrównuje takie warstwy społeczne, jak rolnicy, robotnicy, inteligencja, ale też mniejszości narodowe, np. Żydów, również obejmuje metaforą Matki Ziemi, wobec której jesteśmy braćmi. Co więcej - nawet ci, którzy nie wyznają chrześcijańskiego etosu, których narodowo-katolicki współczesny dyskurs po latach niepodległości usuwa z polskiego domu, nazywając "nieprawdziwymi Polakami" - ci "wątpiący i sprzeciwiający się" (ta formuła obejmuje przecież i antagonistów!) również są przez niego włączeni w Eucharystię, w ofiarę Jezusa.
To wszystko: dzieje Ojczyzny, tworzone przez każdego jej syna i każdą córkę od tysiąca lat - i w tym pokoleniu, i w przyszłych - choćby to był człowiek bezimienny i nieznany, tak jak ten żołnierz, przy którego grobie stoimy... To wszystko: i dzieje ludów, które żyły wraz z nami i wśród nas, jak choćby ci, których setki tysięcy zginęły w murach warszawskiego getta. To wszystko w tej Eucharystii ogarniam myślą i sercem i włączam w tę jedną jedyną Najświętszą Ofiarę Chrystusa na placu Zwycięstwa.

Pielgrzymka papieża w jego przemówieniu spina tysiąc lat historii i tworzy spójną tożsamość. Wymieniane przez niego miejsca jako symbole są wskaźnikami naszej historyczno-religijnej pielgrzymki przez czas - od narodzin po Golgotę powstań.
Powstaje skonstruowana poza konkretnością historyczną wspólnota narodu w jego cierpieniu. W tej wielkiej wspólnocie dostępujemy powszechnej narodowej komunii; naród staje się jednością, która ma się odrodzić ku wolności - naród dojrzewa do swej misji, by stać się Zmartychwstającym. W dziele odkupienia nie ma wrogów, nie ma wyłączenia poza wspólnotę, bo dobra nowina ogarnia wszystkich. I w tym jednoczącym chrześcijańskim przesłaniu – w nadziei wynikającej z cierpienia i poczucia wspólnoty także z naszymi przeciwnikami w narodzie - zawiera się papieskie przesłanie.

Wcześniej dostaliśmy jako klucz do zrozumienia historii narodu Chrystusa, którego dzieje napisane są przez jego śmierć i zmartwychwstanie. Aby naród mógł spełnić ofiarę za wolność, musiał domknąć mityczną figurę Chrystusa, poświęcić się. W naszej historiografii wątków poświęcenia się jest ogromne bogactwo.
Ta analogia identyfikacji - plan narodowy i plan religijny - podkreślana jest w określeniu roli papieża jako syna narodu i spadkobiercy świętego Piotra, w słynnym bezpośrednim zwrocie do Boga o odnowę ziemi, pozwoliła interpretować owo przemówienie jako historycznie sprawcze. I nie piękno, kunszt retoryczny, refleksja, ale właśnie ta postrzegana w o obliczu późniejszych wydarzeń sprawczość stanowi o jego sile i miejscu w historii.

Autor: dr hab. Jacek Wasilewski dla Wirtualnej Polski

Pierwotna wersja tekstu ukazała się w Wirtualnej Polsce w 2015 r. Obecna została zaktualizowana przez autora
Całość: https://opinie.wp.pl/najlepsze-przemowi ... 974145153a

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


02 cze 2019, 14:34
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 591 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron