Proces kończenia żałoby po tragedii smoleńskiej zaczął się błyskawicznie. Pierwszy, już kilka dni po katastrofie, kończyć zaczął Andrzej Wajda, ekspert w sprawie pochówków na Wawelu. Potem odezwali się Janusz Palikot i Kazimierz Kutz. Większy pluł jadem, mniejszy zmieniał mu śliniaczki i dopluwał, gdy było trzeba. Tak zaczęła się wojna polsko-polska, choć po obu stronach nikt jej podobno nie chciał.
Nie widać dziś na horyzoncie nie tylko pokoju, ale nawet rozejmu. Dlaczego? Jak się okazuje, przyczyną nie jest odmienny stosunek do oddania śledztwa w całkowite władanie Władimirowi ?Pokazówka? Putinowi. Główna przyczyna wojny to język nienawiści. Ale nie jest nim, broń Boże, wyzywanie starszych, choćby i dewotek. Nie jest nim potok ohydnych słów z ust wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, a już na pewno nie są nim kpiny szefa dyplomacji z tego, że ktoś po śmierci najbliższych potrzebował środków uspokajających i jak ostatni frajer przyznał się do tego publicznie. Nie są nim także, rzecz jasna, wezwania do zakończenia żałoby przez znanych i lubianych. Ileż można ? pytali, nic tylko krzyż, znicze i zawodzenie. Trzeba posprzątać po oszołomach, samowolę budowlaną do kościoła i chwatit. Wiadomo, co jest językiem nienawiści i kto go używa.
A przecież w debacie publicznej, w wywiadach telewizyjnych i prasowych można inaczej. Językiem miłości. Jak Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, osoby niewierzącej, który stał się ekspertem od krzyża i spraw wiary, a teraz także ? empatii. ?Żałuję, że pozostała część rodzin dotkniętych tą tragedią nie była z nami ? mówił w TVN 24 ? bo zrozumieliby dopiero wówczas, tam na miejscu ? i w Smoleńsku, i w Katyniu ? co to znaczy miłość, co to znaczy przekazanie sobie znaku pokoju, co to znaczy integracja?.
Zrozumieliby, co znaczy miłość! Oto język przyjaźni, pokazany ludziom, którzy zawinili Dereszowi jedynie tym, że nie chcieli lecieć do Smoleńska pod flagą nowego prezydenta. ?Marsze na Krakowskim Przedmieściu przypominają początki faszyzmu w Niemczech? ? to z kolei język Michała Głowińskiego, wielkiego językoznawcy.
Jak będziemy ze sobą rozmawiać w pierwszą rocznicę smoleńskiej tragedii? Wiadomo, że na kopniaki. Ale z półobrotu czy z wyskoku? Już nie mogę się doczekać: Źli Ludzie kontra Chorzy Faszyści. To powinien nakręcić sam Quentin Tarantino.
Co krok słyszę od różnej maści autorytetów ? polityków, dziennikarzy, twórców, bywalców salonów, ale też zwykłych ludzi ? że nie jestem prawdziwym Polakiem, patriotą. Niekiedy wręcz zostaje mi zarzucona zdrada, zaprzaństwo, cynizm? Tylko dlatego, że ośmielam się myśleć inaczej, mieć inne zdanie, które co gorsza mam odwagę wypowiedzieć na głos. A to już jest powód do ataku, do obrzucenia stekiem inwektyw i zdeklasowania mnie w oczach innych. Bo staję się niebezpieczny dla jedynie słusznego poglądu, który ośmielam się kwestionować.
Tak, Polska jest krajem ścierających się w morderczej walce poglądów, z których każdy jest jedynie słuszny, jedynie prawdziwy i nie podlegający dyskusji. Każdy, kto wypowie się przeciwko niemu musi zostać starty na proch przy pomocy wszelkich możliwych metod. Merytoryczna dyskusja nie wchodzi w grę, wroga trzeba zniszczyć, eksterminować, upodlić i wyeliminować, by już nigdy więcej nie mógł kwestionować prawdy objawionej przez autorytet.
Przykładów można by mnożyć, ale dwa szczególnie rzucają się w oczy:
- Jeżeli spróbuję skrytykować byłego premiera ? jestem podłym PO-wcem, bolszewikiem, tuskomatołem? Gdy krytykuję obecnego premiera ? staję się głupim kaczystą, ciemnigrodzianinem, katolem?-
Gdy przychylę się do teorii, że katastrofa Smoleńska była wynikiem zamachu ? staję się natychmiast oszołomem, głupkiem, idiotą, rusofobem? Kiedy powiem, że w zamach nie wierzę, że był to nieszczęśliwy wypadek zawiniony bądź nie ? jestem lemingiem ślepo wierzącym mediom, omamionym przez rząd rusofilem?
I nie ważne jak merytoryczna i oparta na faktach byłaby moja krytyka, trzeba mnie zniszczyć. Bo podniosłem rękę na świętość i sprzeciwiłem się jedynie słusznemu poglądowi.
Postawy te można zauważyć wszędzie. Podczas publicznych debat między politykami i w czasie rodzinnych obiadów, w knajpie przy piwie i w Sejmie w trakcie debaty. Już nie ma dyskusji, już nie ma wymiany poglądów, opinii, argumentów. Dziś liczy się wojna na wyzwiska. Ale nie ma w tym nic dziwnego, bo rzucić mięchem potrafi byle idiota a odeprzeć opinię rzeczowym argumentem nieliczni. Głupota opanowała nasz kraj?
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
* W pierwotnej wersji artykułu znalazły się przypisane błędnie Jarosławowi Kaczyńskiemu słowa "Nadejdą jeszcze takie czasy, że prawdziwi Polacy dojdą do władzy". Błąd wynikał ze słabej jakości nagrania. Przepraszamy.
Ot cała WSI24 .
13 paź 2010, 15:54
Etyka, moralność, obyczaje
UWAGA! Plucie zarezerwowane dla TVN, TVN24 i cyngli z Czerskiej
- "I nadejdą jeszcze takie czasy, gdy prawdziwi Polacy dojdą do władzy" - tak brzmiały słowa, które w sposób nieuprawniony przypisały Jarosławowi Kaczyńskiemu dwie funkcjonariuszki stajni Waltera. Stacja wczoraj w wieczornych "Faktach" podała całą wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego. Oto ona: - "Chcemy, by ten kraj był rzeczywiście nasz, by nikt nam nie narzucał obyczajów, by nikt nie ośmielał się uczynić tego, co czyniono w tym miejscu tak niedawno temu, by nikt nie ośmielił się znieważać krzyża, który jest znakiem naszej wiary i jest także związany z historią naszego narodu".
To wczoraj wyemitowała cyngielka Pochanke na zakończenie "wiadomości" i oczywiście dodała swój komentarz, iż żegna widzów i do zobaczenia w Polsce "niezmiennie wolnej od wielu lat".
Żadnego wstydu, żadnej skruchy za jawną i niegodna mediów informacyjnych manipulację nie odczuwa rzecznik tvn.
Rzecznik TVN Karol Smoląg powiedział dziennikowi.pl, że przypisany Kaczyńskiemu cytat był co prawda nieprecyzyjny, ale "oddawał ducha wystąpienia szefa PiS". - Jeżeli mamy do czynienia z manipulacją, to ze strony pana Mariusza Błaszczaka - powiedział w rozmowie z serwisem dziennik.pl Smoląg.
Rewelacja. Cynglownia TVN-owska wie co w kim siedzi. Zna myśli każdego i jego odczucia, właściwie to tylko Kaczyńskiego. Ba, nawet wie co Kaczyński chce powiedzieć ale nie mówi. Swołocz tvn zna się na psychiatrii i sekciarstwie oraz rozpoznała psychikę uczestników marszów z pochodniami. Rozpoznała faszystów i nazistów ukrytych za ogniem pochodni. Dla nich to betka.
Taniec z gwiazdami.... tak...., do tego to trzeba mieć łeb ale to co myśli JK i kto ukrywa się za pochodnią to dla nich bułka z masłem. Cyngle Waltera opiekuńczy są i troskliwi niczym anioły. Wyręczają Prezesa Prawa i Sprawiedliwości jak mogą, a nawet jak nie mogą i nie potrafią. JK nie musi nic mówić, a milczeć też mu nie wolno, bo będzie milczał złowrogo. I to jego złowrogie milczenie doprowadzi blondynkę z kropką do darcia szat na wizji, bo kłaków rwać nie musi, one wciąż potargane, a przecież na obcasiki w nowych buciczkach się nie rzuci. Co na bosaka z kropką wystąpi? Przecież buciki tam najważniejsze oprócz botoksu.
Ojciec Miecugow zejdzie do schronu w obawie przed duchem patriotyzmu, a Kolenda-Zaleska wspólnie z Pochanke poślinią się przed Słońcem Peru, pokłonią gajowemu i legną u stóp mędrka, który OTAKE Polskie walczył i wywalczył im koryta super wypasione.
Towarzystwa tej sforze dotrzyma, a nawet ofiarę z atramentu pióra swojego złoży niezawodna Agnieszka Kublik z Czerskiej, młodsza ciotka babki Olejnik.
"Wiadomości" plują na "Fakty" grzmi ciotka Kublik Główny program informacyjny TVP, czyli "Wiadomości" jeszcze w rękach PiS-olubów. To widać, to słuchać, to czuć. - Ale dlaczego i we wtorek "Wiadomości" przygotowały materiał o tej kompromitującej wpadce? Przecież parę godzin wcześniej TVN 24 na stronie internetowej sprostował błąd i za niego przeprosił. Żeby - za PiS-em - pokazać, że media Kaczyńskiego nie lubią tak bardzo (stara śpiewka PiS-u), że są zdolne kłamać na jego temat. Rzecznik PiS Mariusz Błaszczak oskarżył "Fakty" o "manipulację, tendencyjny materiał i skandaliczne sugestie".
Ciotka Kublik słuch ma całkiem niezły, nochalem małym też nie grzeszy. Ciekawe jak ze wzrokiem i pamięcią? Chyba nie tęgo, skoro ciotka Kublik nie pamięta marszu PO z pochodniami w Łodzi w 2004 roku - pochód radości ze wstąpienia III RP do Jewropy.
Zaniki pamięci dopadły nie tylko cyngli z tvn, GW, salonowców i innych wszelkiej maści "mędrców" wskakujących do okienka telewizora. -?Jak patrzyłem na ten wieczór niby-pamięci, na te pochodnie zapalone, ten tłum pełen emocji, ale też nienawiści, to miałem jak najgorsze skojarzenia. (?) Wiadomo, kto w Europie zaczął mącić ludzkie umysły posługując się pochodnią, światłem, dźwiękiem, nienawiścią, skrajną emocją - to jest niestety narodowy socjalizm. (...) To trzeba powiedzieć, żeby przed tym przestrzegać? ? mówił Nałęcz w radiu Zet.
Tak. Marsz z pochodniami właściwy, wręcz wskazany ale nie w tym wykonaniu. Marsz z Donkiem na czele z pochodnią ogromną jak wielka i płomienna jest miłość POwskiej mafii do kręcenia lodów wespół z salonem - to jest to
Tak samo z pluciem. Plucie zarezerwowane dla Waltera, Solorza i michnikowszczyzny. Oni wiedzą jak pluć i w którą stronę. Z wiatrem przede wszystkim, z wiatrem, nie pod prąd! Pozostałym WARA! Oni mogą tylko plwociny wycierać albo dołączyć do ławicy zdechłych ryb salonowych.
A wszystko PO to, by świniom przy korycie żyło się lepiej.
Powstania Warszawskiego nienawidzi, pomnik małego powstańca uważa za obraźliwy, a pod Monte Cassino - w jego ocenie - nie można było nie być patriotą. Kto ma takie poglądy? Marek Kondrat.
- Patriotyzm nam się leje z lewa i z prawa. Ojczyzną, Polską - wycieramy sobie buty w tę i z powrotem. A dla mnie to jest tak jak zdjąć majtki w sypialni - powiedział Marek Kondrat w wywiadzie dla "Polityki".
Tłumacząc, dlaczego nie podziela stadnych emocji Polaków gotowych na każdym kroku manifestować swój patriotyzm, Kondrat mówi krótko: "Ostatnio naraziłem się, gdy zacytowałem Oskara Wilde'a, że patriotyzm jest cechą ludzi chorych na nienawiść".
Wyznał, że zmęczyło go epatowanie martyrologią. - Powstania Warszawskiego też nienawidzę z roku na rok coraz bardziej, bo za dużo mnie ono kosztuje. A właśnie mamy rocznicę, głośno odtrąbianą, i nie da się od tego uciec - powiedział Kondrat "Polityce".
Zapytany, czy drażni go Powstanie, doprecyzował, że bardziej "smuci". - Zajęło mi parędziesiąt lat, by to sobie uświadomić: gdy dziś widzę w telewizji jakieś afrykańskie małe dziecko z karabinem na szyi, to myślę sobie: cóż za zbrodniarz mu ten karabin założył. A myśmy takiemu dziecku postawili pomnik - powiedział Kondrat.
- Pod Monte Cassino nie było możliwości, żeby nie być patriotą. Bo jakby pani zgłosiła chęć niebycia patriotą, to oni by panią rozstrzelali tam, na miejscu. Potem ładnie to brzmi, gdy się mówi, że oni walczyli o Polskę z poczucia patriotyzmu, który jest naszym dziedzictwem narodowym, a tymczasem tak rozumiany patriotyzm to jest jedynie sfera wymyślona w systemie armijnym, w którym nie można nie wykonać zadania - tłumaczy swe poglądy aktor.
Dzisiaj właściwie o niczym ważnym, ot, szybka instrukcja z pokazem, jak się robi obiektywne i bezstronne sondy internetowe. Otóż robimy je tak:
1. Wybierasz wczasy, raczej nie wybierzesz: - miejsca, gdzie jest drogo, brudno, gdzie nie działa klimatyzacja, gdzie Panu Józefowi, weteranowi AK zginęła karta kredytowa, a jego córka zaszła w ciążę z nieznanym ciemnoskórym przechodniem, o nieustalonym imieniu i narodowości, który do dzis sie nie odzywa, nie pisze i nie dzwoni - Grecji
1. Zastanawiasz się nad wyborem samochodu, raczej nie wybierasz: - samochodu, który zdaniem ekspertów, w tym Pana Kazimierza, szanowanego członka Kółka Różańcowego , jest rzęchem, który rozpadnie sie na częsci po drugim zakręcie, przy założeniu , ze w ogóle dostanie pieczątkę na przeglądzie , który jest w środku wyłożony łatwopalna i rakotwórczą wykładziną skrytykowaną przez magazyn motoryzacyjny w Czarnogórze - Forda Focusa
1. Zastanawiasz się, która z dziewczyn zaprosić na obiad do rodziców, raczej nie wybierzesz: - brudasa z przetłuszczającymi sie włosami, której przy pocałunku odbiło sie kiszoną kapustą spożytą poprzedniego dnia, która nosi majtki tygodniówki z napisem ?wtorek?, choć jest już sobota, której rodzeństwo handluje dopalaczami , swoim ciałem i nie wiadomo czym jeszcze w toalecie na dworcu miejskim - jakiejkolwiek innej
1. Zastanawiasz sie nad wyborem telewizora LCD, jakiego modelu raczej nie wybierzesz: - telewizora firmy, która właśnie przegrała wieloletni proces o odszkodowanie za wielokrotne samozapłony swych wyrobów o nieustalonej przyczynie, której telewizor po włączeniu w salonie sypie iskrami, a obsługa podchodzi do nich ze strachem w oczach, z różańcem w jednej dłoni, a gaśnicą w drugiej - Sony
1. Zwolennicy PiS od Pałacem Prezydenckim śpiewali ''Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie''. Od czego powinna być wolna Polska: - Od opozycji, która rywali politycznych uznaje za zdrajców ojczyzny i zamiast z nimi debatować, wyprowadza ludzi na ulicę - Od rządów Platformy
A teraz test IQ dla najbystrzejszych czytelników-jedna z tych sond jest jak najbardziej autentyczna i zamieszczona w jednym wiodących tytułów prasowych pytanie która? Dla mniej bystrych podpowiedź: http://gwno.pl/0,0.html#ixzz1279MMHi9
No i na koniec sonda dodatkowa- robienie takich sond jest - draństwem - sq.. stwem - łajdactwem - manipulacją dla idiotów - wszystkim naraz
Odpowiedzi proszę przesłać do kwatery głównej sekty Boga Antypisa z siedzibą na ulicy Czerskiej.
Mazowiecki powinien być ostrożniejszy w krytykowaniu biskupów. Łatwo mu przypomnieć, że stary Mazowiecki wraca do koryta młodego Mazowieckiego: w najgorszym okresie stalinowskim ogłosił on jako redaktor naczelny "Wrocławskiego Tygodnika Katolików" haniebny tekst szkalujący biskupa Czesława Kaczmarka.
W zeszłym tygodniu miały miejsce dwa wydarzenia. Odwrócę chronologię. W piątek prezydent Komorowski ogłosił, że jego głównym, strategicznym doradcą politycznym zgodził się zostać były premier Tadeusz Mazowiecki. Tymczasem dwa dni wcześniej niektóre media (oj, nie wszystkie!) przytoczyły wypowiedź tegoż Mazowieckiego, który w Berlinie ? skądinąd fajne miejsce do załatwiania wewnętrznych, polskich porachunków ? skrytykował ?niektórych biskupów? za postawę w czasie wyborów prezydenckich oraz w trakcie sporu o krzyż przed Pałacem Prezydenckim. Oczywiście nie chodziło mu o bp. bp. Pieronka i Życińskiego, tylko o biskupów nieprawomyślnych i politycznie niepoprawnych (akurat takich jest wciąż większość). Ta wypowiedź byłego działacza PAX-u nie odbiła się szerszym echem może dlatego, że Mazowiecki jest tylko dobrym znajomym Komorowskiego, a nie przyjacielem ? jak Palikot, który mówi o ?tłustych brzuchach biskupów?.
Jednak nominacja człowieka-symbolu III RP na prawą, polityczną rękę Komorowskiego akurat po tym berlińskim oświadczeniu jest znamienna i świadczy nawet bardziej o panu Bronisławie niż o panu Tadeuszu. Można powiedzieć, że odrodziła się Unia Demokratyczna, tylko odwróciły się role. Były sekretarz generalny UD jest prezydentem, a jego partyjny eks-szef prezydenckim doradcą. Zresztą to podwójne odwrócenie ról, bo gdy Mazowiecki tracił czas jako premier w Urzędzie Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich, to urzędnikiem w tymże URM był Komorowski (kiedyś zresztą przyszedł do swojego bezpośredniego przełożonego Aleksandra Halla, żeby zapytać, czy może zapisać się do ZChN ? Hall mu zabronił, więc się nie zapisał?).
Ale Mazowiecki powinien być ostrożniejszy w krytykowaniu biskupów. Łatwo mu przypomnieć, a polską opinię publiczną poinformować, że stary Mazowiecki wraca do koryta młodego Mazowieckiego: w najgorszym okresie stalinowskim ogłosił on jako redaktor naczelny "WTK", czyli "Wrocławskiego Tygodnika Katolików", haniebny tekst szkalujący biskupa ordynariusza kieleckiego Czesława Kaczmarka. Był rok 1953, dosłownie parę dni po wyroku komunistycznego sądu skazującego biskupa na? 12 lat więzienia (!). Wraz z nim zresztą skazano trzech księży i jedną siostrę zakonną.
A oto co pisał ambitny redaktor, przyszły pierwszy premier III RP:
?Każdy, kto jest wiernym Kościoła, a zarazem uczciwym obywatelem ludowej ojczyzny, rozumie, że religijna misja Kościoła trwająca przez wszystkie czasy może i powinna być pełniona w ustroju socjalistycznym. (?) Na rozprawie sądowej zanalizowana została przestępcza działalność oskarżonych jak i jej skutki. Wychowanie nacechowane podejrzliwością i wrogością wobec postępu społecznego, atmosfera środowiska społecznego rozniecająca lub choćby tylko podtrzymująca bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. bp. Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem ? oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. (?) Doprowadziły w szczególności nie tylko do postawy przeciwnej nowej rzeczywistości naszego kraju, nie tylko do podrywania zaufania w trwałość władzy ludowej i nowych stosunków społecznych w Polsce, ale i do uwikłania się we współpracę z ośrodkami wywiadu amerykańskiego, które pragnęłyby posługiwać się przedstawicielami duchowieństwa jako narzędziem realizacji swych wrogich Polsce planów. (...) Postawa polityczna biskupa czy kapłana podlega takiej samej ocenie jak postawa każdego innego obywatela. Dlatego więc nie tylko bolejemy, ale i odcinamy się od błędnych poglądów ks. bp. Kaczmarka, które doprowadziły go do akcji dywersyjnej wobec Polski Ludowej i kierowały w tej działalności jego postawą? (WTK nr 5 z 27 września 1953 r., artykuł ?Wnioski?, str. 3?4).
Jaki prezydent ? taki doradca. Słychać z oddali ? choć właściwie z bliska ? chichot towarzyszy z UB i PZPR. Wreszcie jest, jak było?
Ryszard Czarnecki
13 paź 2010, 18:06
Etyka, moralność, obyczaje
Dedykuję miłośnikom GW
Prawdziwy Michnik, prawdziwy Wołek
?michnikowy szmatławiec? nie raczyła poinformować swoich czytelników o tym, jak to ?Fakty? TVN przekręciły słowa Jarosława Kaczyńskiego o rzekomych ?prawdziwych Polakach?, a następnie za to przepraszały. Raczyła za to zamieścić tekst Tomasza Wołka pod znamiennym tytułem? ?Prawdziwi Polacy wracają?. Słowo ?prawdziwi? zostało wyróżnione czerwoną czcionką, żeby przekaz utrwalił się w głowach mniej bystrych czytelników.
?GW? uwielbia pouczać inne media, jak należy przestrzegać zasad dziennikarskiej rzetelności, choć sama ochoczo je łamie. Publikuje oto tekst Wołka, w którym sformułowanie ?prawdziwi Polacy? pada dziesięć razy (choć oczywiście sam Kaczyński nie jest cytowany wprost), w tym samym dniu, gdy inne gazety informują, że podobne słowa z ust prezesa PiS nie padły. Autor sugeruje w dodatku, iż ?prawdziwi Polacy? zawsze wydawali z siebie ?odorek antysemickiego obskurantyzmu?, co prowadzi do jasnej konkluzji: Kaczyński = antysemita.
Adam Michnik pospołu z Tomaszem Wołkiem psują polskie dziennikarstwo, bo skoro poważna gazeta pozwala sobie na tak jawną manipulację, to jak wytłumaczyć młodym reporterom, przyszłym redaktorom i publicystom, że w tej profesji pewnych rzeczy się po prostu nie robi?
Uprzedzenia wobec jednego polityka czy jednej partii nie powinny wpływać na standardy obowiązujące w mediach. Niestety, tekst Tomasza Wołka łamie wszystkie możliwe reguły zawodowej uczciwości.
Nadzieje, jakie wzbudził Ruch poparcia Palikota, są typowe dla każdego nowego zjawiska na scenie politycznej. Nowe jest zawsze atrakcyjne, dlatego że jest nowe. Sceptycznie spoglądam jednak na tych, którzy (jak np. Robert Walenciak) dostrzegają w tym zjawisku nową, ożywczą jakość w polskiej debacie publicznej. To prawda, że Palikot odważa się mówić o tematach tabu w sprawach leżących na styku państwa i Kościoła. Prawda, że ma pieniądze pozwalające - być może - na sfinansowanie swojej inicjatywy do czasu, gdy uzyska ona prawo do państwowych subwencji. To prawda, że trafnie wskazuje na zwyrodnienie naszego systemu partyjnego i na etatystyczne skrępowanie inicjatywy obywateli. To wszystko prawda, a jednak Palikot mnie nie kręci.
Palikot mnie nie kręci, bo wydaje mi się człowiekiem z jednej strony obdarzonym nadmiarem talentu showmana, a z drugiej strony człowiekiem pozbawionym własnych przekonań. To jest mieszanka, która mnie odrzuca od niego na bezpieczną odległość. Palikot to mieszanka typowa dla pop-kultury, a pop-kultura to jest coś dla mnie nieznośnego.
Weźmy takie tabloidy. Nie jest przecież tak, że one głoszą samą nieprawdę, owszem, niekiedy zdarza im się podać informację prawdziwą i to niedostrzeżoną przez inne media. Ale sposób jej zaprezentowania jest obrzydliwy. Wzbudza de-gust. Z tym de-gustem trzeba oczywiście uważać, żeby nie wylać dziecka z kąpielą.
Dziennikarz ani komentator polityczny nie może kierować się w swoich opiniach wyłącznie względami estetycznymi. Z faktu, że "Super-Express" podał w swoim czasie szokującą informację o senatorze Piesiewiczu w sposób tabloidowy, nie wynika, że nie było problemu Piesiewicza, jak twierdzili wtedy niektórzy komentatorzy-esteci. Podobnie jest i z Palikotem. Z faktu, że poseł z Lublina szokuje i obraża, nie wynika, że fakty, które wskazuje, nie istnieją. Komisja Majątkowa istnieje - niestety.
Ale ja bym wolał mówić i o Komisji Majątkowej, i o religii w szkole, i o in vitro, i o ustawie antyaborcyjnej - inaczej. Już mniejsza o to, że mam w tych sprawach poglądy nieidentyczne z Palikotem (nie sprowadzałbym np. problemu aborcji do prawa do dysponowania własnym brzuchem).
Jednak ważniejszą przeszkodą wydaje mi się sposób rozprawiania o tych kwestiach, sposób, który przyciąga do Palikota ludzi obsesyjnie zafiksowanych na tych problemach, ale niezdolnych do poważnej rozmowy.
Do Palikota idą tacy ludzie jak Dominik Taras, młody człowiek, który skrzykiwał w lecie innych młodych, żeby się naśmiewać ze staruszek modlących się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Pan Taras ma naprawdę siano w głowie - kto nie wierzy, niech przeczyta rozmowę z nim we wczorajszej "Wyborczej".
Palikot przyciąga też takich jak Kazimierz Kutz. Z całym szacunkiem dla jego sztuki (piękne filmy o Śląsku - mówię to bez cienia ironii), reżyser zatracił się ostatnimi laty w polityce pojmowanej jako zwalczanie inaczej myślących. Kutz jest - przykro to powiedzieć, zważywszy na jego siwe włosy i życiowy dorobek - przykładem sekciarstwa w polskiej polityce. Już w Platformie uprawiał taką politykę, u Palikota może być z tym tylko gorzej.
Nie wiem, czy Palikot się przebije do Sejmu, czy nie. Wiem, że jest nową odmianą populizmu w polskiej polityce. Każdy populizm wyraża jakieś prawdziwe problemy. Radio Maryja je wyraża, Samoobrona je wyraża - mimo to nie przestają być populistyczne. Podobnie Palikot.
Jak wiadomo, nasi mężykowie stanu zajmowanie się prawdziwą polityką mają zakazane, ponieważ jej prowadzenie zostało zarezerwowane dla starszych i mądrzejszych, więc wyżywają się we wzajemnym przezywaniu ? w czym wspierani są przez konfidentów tajnych służb poprzebieranych za dziennikarzy, którzy dodatkowo tworzą tak zwane ?fakty prasowe?. Jak pamiętamy, fakt prasowy wynalazł ?Drogi Bronisław?, czyli prof. Bronisław Geremek, co automatycznie nobilituje każdego, kto się tym wynalazkiem posługuje. Ostatnio fakt prasowy stworzyła ?Kasia?, czyli pani red. Katarzyna Kolenda-Zaleska, przypisując Jarosławowi Kaczyńskiemu wzmiankę o ?prawdziwych Polakach? Wzmianka ta stała się przedmiotem rozmaitych analiz, wśród których pojawiła się również opinia, iż jest to określenie ?antysemickie?. W tej sytuacji posługiwanie się nim pewnie wkrótce zostanie zakazane, na tej samej zasadzie, co tzw. ?kłamstwo oświęcimskie?. Niezależnie jednak od tego warto zastanowić się, czy ?prawdziwi Polacy? jeszcze istnieją, czy też już ich nie ma, a ich miejsce zajęli wyłącznie Polacy fałszywi. Jak dotąd bowiem określenie ?fałszywi Polacy? nie zostało przez żaden autorytet moralny napiętnowane, co może wskazywać, że mogą stanowić oni większość naszego społeczeństwa. No dobrze, ale jak właściwie odróżnić prawdziwego Polaka od Polaka fałszywego? W przypadku np. takich Żydów sprawa jest jasna: nawet pod względem prawnym prawdziwym Żydem jest tylko osobnik urodzony z Żydówki. Nawiasem mówiąc, koresponduje to pozytywnie z zasadą prawa rzymskiego, że mater semper certa est, co się wykłada, że matka jest zawsze pewna, tzn. - znana, podczas gdy z ojcami ? jak wiadomo - bywa różnie. Żyd urodzony z matki aryjskiej jest tzw. mechesem, czyli rodzajem Żyda fałszywego. Jak widzimy, w tej materii powstała straszliwa wiedza, w której nie tylko nie ma niczego niestosownego czy wstydliwego, ale nawet jest ona ostentacyjnie wykorzystywana dla celów politycznych, np. w postaci niedawnego apelu izraelskiego premiera Beniamina Netaniahu, by Palestyńczycy uznali Izrael za ?państwo żydowskie?, czyli należące do Żydów ? ma się rozumieć ? prawdziwych. W tej sytuacji trudno zrozumieć przyczyny, dla których określenie ?prawdziwy Polak?, czy hasło ?Polska dla Polaków? miałoby być niestosowne, a zwłaszcza ? ?antysemickie?. O co naprawdę w tej tresurze tubylczego społeczeństwa chodzi? Czyżby ? nie daj Boże - o dominację fałszywych Polaków nad prawdziwymi?
Stanisław Michalkiewicz
15 paź 2010, 12:26
Etyka, moralność, obyczaje
Przy herbacie o agresji
Polska młodzież jest fajna. Polska też super. I świat całkiem po byku. To widać. Są nowe idee. Gęste prądy. Tak mnie to dotknęło.
Taka myśl mnie naszła. Czytając wywiad w ?michnikowemu szmatławcowi?. Opanowała mnie, kiedy usłyszałem, czym w rozmowie z damami polskiego dziennikarstwa ? Agatą Nowakowską i Dominiką Wielowieyską ? podzielił się Dominik Taras, organizator happeningu pod krzyżem. Rzeczywiście, uznałem, skoro tak zacna gazeta poświęca owemu panu dwie bite strony i wysyła do niego swe najlepsze siły, rarytas czeka mnie prawdziwy. Nie zawiodłem się ani trochę. Zarówno pan od happeningu, jak i jego dwie interlokutorki stanęli na wysokości zadania. We troje dostarczyli tak pożywnej strawy dla intelektu, że postanowiłem natychmiast podzielić się nią po bratersku z innymi, jak ja szukającymi wszędzie pierwiastków dobra, postępu i rozumu.
?Byłem chrzczony, jestem po komunii, więc tak do końca nie jestem ateistą? ? zauważa Taras. W tym momencie podrapałem się w brodę. Pomyślałem, cóż za głęboka logika. Wcześniej zdawało mi się, że dwie te rzeczy ? chrzest i wiara ? nie są ze sobą koniecznie związane, a tu proszę. Podziw wzrastał z każdą chwilą. Zaraz potem przeczytałem, że Taras ?nie wierzy w Boga, bardziej leży mu etyka religii buddyjskiej na zasadzie: słuchajcie, nie kłóćmy się, możemy na spokojnie porozmawiać przy herbacie itd. Taki brak agresji?. Piękne wyznanie wiary lub też niewiary ? z wypowiedzi pana Tarasa, który nie całkiem jest ateistą, ale w Boga nie wierzy, wyrozumieć do końca się tego nie da ? zakonotowałem. Och, przejąłem się, jakżeż inaczej wyglądałby świat, gdyby religię zastąpiło wspólne picie herbaty.
Dociekliwe dziennikarki, pociągnięte swobodą wypowiedzi i rozległością horyzontów mistrza, nie tylko wsłuchiwały się w jego mądrości ? ?Kościół postęp hamował; Kościół to jest odrębne państwo, które się miesza; gdyby ten celibat się skończył, może nie byłoby tych aktów gwałtów, pedofilii? ? ale nie posiadały się wręcz ze zdumienia, że owa myśl i jej właściciel tacy odważni. ?Nie boi się pan tak zadzierać z Kościołem? ? zapytały. Uff, wtedy i ja się przeraziłem. ? No tak, czytałem ?Kod da Vinci?, wiem, jak takie zadzieranie się kończy. Opus Dei i inne takie? ? ta odpowiedź zabrzmiała naprawdę groźnie. Aż serce mi się ścisnęło. Nie tylko przeląkłem się tym, co może spotkać 22-letniego happenera, ale też z troską pochyliłem się nad losem jego rozmówczyń.
Czy pozostaną bezpieczne? Czy nie boją się i one? Tak śmiałe kwestie stawiać? Tak dopytywać? Aż gęsia skórka na chwilę się na mnie pojawiła. Przecież jest Opus Dei i inne takie. Wiadomo, różne rzeczy mogą się stać. Średniowiecze itd. Lecz jednocześnie jakaś radość mnie wzięła. Jakiś podziw. Naprawdę, są w tym kraju odważne kobiety i jest miejsce, skąd na świat światło rozumu spływa.
Facebookowy bohater wszystkich postępowców wciąż na łamach ?michnikowego szmatławca?. Tym razem Dominik Taras udzielił wywiadu Dominice Wielowieyskiej. A w wywiadzie tym dzielił się swoimi przemyśleniami na temat życia, kultury, religii i? aborcji.
I oby takich wywiadów więcej. Dwukolumnowy tekst pokazuje bowiem całkowitą intelektualną i emocjonalną pustkę organizatora ?akcji krzyż?. I choć może to budzić współczucie (jeden z moich profesorów twierdził był, że takim ludziom zwyczajnie należy się współczucie), to jednocześnie wywołuje uśmiech, a także rodzi pytania, jak ?GW? może promować kogoś o tak, hmmm... ograniczonych możliwościach.
Zacznijmy od refleksji ?wolnościowca? na temat tego, co powinno zrobić się z obrońcami krzyża. ?We Francji to by wpadła policja, przegoniła i od razu byłby spokój? ? opowiada ?autorytet GW?, którego policja i straż miejska parokrotnie obiła (?piło się piwo w miejscu publicznym czy coś i od razu zwijali, bez sensu?). A że policja nie chciała ?zrobić porządku? to za porządkowanie zabrał się Taras i jego kumple. Dlaczego? Odpowiedź także zachwyca szczerością - żeby ?wreszcie można było telewizję normalnie oglądać. A nie tylko ten krzyż i krzyż?.
Dalej też jest wesoło. Taras dzieli się swoimi przemyśleniami na temat wiary. I tak dowiadujemy się, że był ochrzczony, po komunii, ?więc do końca chyba nie jestem ateistą. Ale od Kościoła odwróciłem się już w gimnazjum. Nie wierzę w Boga? ? oznajmia Taras. A ?GW? nie ma nawet tyle miłosierdzia dla niego, by wyjaśnić mu, że jak ktoś nie wierzy w Boga, to jest ateistą właśnie. Zabawnie też brzmią refleksje młodego ?autorytetu? na temat buddyzmu, który rzekomo ma być mu bliski. Otóż istotą tej etyki ma być? - uwaga, uwaga! ? zasada: ?słuchajcie, nie kłóćmy się, możemy spokojnie porozmawiać przy herbacie?.
Potem zaczyna się jazda na Kościół. ??Kościół postęp hamował. Nauką się interesuję, taką bardziej rozwiniętą ? fizyką, i wiem, co Kościół w średniowieczu robił. Jeśli ktoś głosił nauki inne niż Kościół, to wiadomo jak kończył? ? peroruje Taras. A pani Wielowieyska nawet nie próbuje mu uświadomić, że fizyka ? nawet ta najbardziej rozwinięta ? nie zajmuje się historią Kościoła w średniowieczu. Nie zwraca mu też uwagi na to, że w średniowieczu nauka rozwijała się wyłącznie wewnątrz świata religii, co w tym okresie oznaczało przede wszystkim wewnątrz Kościoła.
Absurd goni absurd. Taras dalej oznajmia, że nie ma nic do religii. ?Ale Kościół to jest odrębne państwo, które się zbytnio miesza. Ja jestem antyklerykalny. Po co np. trzymać celibat?? ? pyta z triumfem. A mnie szczęka zwisa, bo trzeba naprawdę mieć talent, żeby przejść od odrębnego państwa przez antyklerykalizm, do celibatu. To już jest prawdziwa sztuka pustosłowia i głupoty.
Wielowieyska nie szczędzi też ostrzeżeń Tarasowi. I pyta: ?Nie boi się Pan zadzierać z Kościołem??. A on odpowiada: ?No tak, czytałem ?Kod da Vinci?, wiem jak się takie zadzieranie kończy. Opus Dei i inne takie?. Swoją drogą akurat to zdanie doskonale pokazuje, jakie są źródła wiedzy Dominika Tarasa.
A ja ze swojej strony chciałem uspokoić pana Tarasa. Panie Dominiku, Pan się nie boi, Opus Dei ma ważniejsze sprawy niż zajmowanie się ludźmi, którzy nie mają nic do powiedzenia, a zamiast mózgu mają sałatkę z krewetek. Jeśli może się Pan czegoś spodziewać po ludziach Kościoła, to modlitwy o łaskę rozumu. Łaskę, która ? jak pokazuje ten wywiad ? nie może bazować na naturze.
A do redaktorów ?GW? mam apel. Promujcie Tarasa dalej. Nikt tak dobrze, jak on nie pokazuje miałkości intelektualnej i braku refleksji zwolenników ?akcji krzyż?, niż jego bełkot.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
15 paź 2010, 19:09
Etyka, moralność, obyczaje
Kościoła nigdy nie jest za dużo. Nie ma alternatywy dla 10 przykazań
Załącznik:
Tylko idiota walczy z Kościołem..JPG
- Mamy do czynienia z podła nagonką na Kościół, w którą włącza się lewica. Nie spodziewałem się ze strony lewicy jakiejś uczciwości. Teraz są jak pirania, która poczuła krew. Choć zachowywali się przyzwoicie przy zwracaniu majątku - tak Stefan Niesiołowski w Poslacie News ocenił ostatnie wydarzenia wokół komisji majątkowej, która zwraca majątek Kościołowi. Jak dodał, dla niego "Kościoła nigdy nie jest za dużo" i nie ma alternatywy dla dziesięciu przykazań.
Wicemarszałek Sejmu nie widzi niczego nieprawidłowego w zwracaniu majątku Kościołowi. - Czy ja mam tą całą listę zbrodni (wobec Kościoła - red.) komunistom przypominać? Tak naprawdę oddaje się niewielką część tego majątku społeczeństwu, bo co to jest Kościół? Przecież biskup tego nikomu nie przekaże, on tego nie przejmuje. Porównanie tego do własności prywatnej nie jest dobre, a tak jest to przedstawiane - przekonywał Niesiołowski w Polsat News.
Według wicemarszałka Sejmu, "nie ma chyba większego dobra społecznego niż Kościół". Jak dodał, to dzięki niemu nasza kultura przetrwała dwa największe totalitaryzmy XX wieku. - Kościół płaci teraz cenę za Rydzyka, za fałszywych zwolenników jak Kaczyński, ale Kościół nie takie nagonki przetrwał - powiedział Niesiołowski.
- Mamy do czynienia z walką, nagonką na Kościół. Wychodzi przy tym koszt tolerowania przez Kościół ojca Rydzyka. To jest niebywałe, żeby imię Matki Boskiej było wykorzystywane do kampanii politycznej - dodał. Niesiołowski podkreślał, że niektórzy duchowni popełniali błędy, np. niefortunnymi wypowiedziami na temat krzyża. - Jak można mówić, że Lech Kaczyński zastał Polskę zniewoloną, a zostawił wyzwoloną - przypominał niektóre wypowiedzi. - Część księży popierała Jarosława Kaczyńskiego i teraz cały Kościół płaci za to cenę - mówił.
Niesiołowski odniósł się także do innej kwestii związanej poniekąd z Kościołem, a mianowicie zapłodnienia in vitro. - Zarodek ludzki jest człowiekiem i potrzebna jest mu ochrona, ale jakiś kompromis musi być. Jeden zarodek zamrożony to jest za mało, ale nieskończona liczba zamrożonych zarodków, to jest za dużo - powiedział.
Odniósł się także do wypowiedzi byłego ministra zdrowia w rządzie SLD, Marka Balickiego, który powiedział, że "Kościoła jest za dużo". - Dla mnie Kościoła nigdy nie jest za dużo. Czy Balicki ma alternatywę dla 10 przykazań? Nie ma alternatywy - zakończył swoją wypowiedź.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
15 paź 2010, 20:30
Etyka, moralność, obyczaje
Posła Niesiołowskiego nie będę komentował, bo pewnych poziomów nie przekraczam ----------------------------------------------------------------------------------- Czystka w TVP! Wylatują znani dziennikarze
Jak można się domyślić, Telewizję Polską opuszczą dziennikarze znani z sympatii do PiS.
"Gazeta Polska" ustaliła, a chwilę potem potwierdziło Biuro Prasowe TVP: z anteny znikają dwa programy. Te programy to "Misja specjalna" pod redakcją Anity Gargas i "Bronisław Wildstein przedstawia" prowadzony przez wymienionego w tytule. Oficjalny powód nazywa się niska - i na dodatek wciąż spadająca - oglądalność. Z tego właśnie powodu ostatnią "Misję specjalną" będzie można obejrzeć w środę 20 października, a ostatniego Wildsteina w niedzielę 24 października.
To oficjalnie. Nieoficjalnie natomiast wiadomo przynajmniej kilka rzeczy. Że oba programy robili ludzie sympatyzujący z PiS. Że "Misję specjalną" lubili wszyscy poza jej bohaterami. Że nowe kierownictwo TVP nie miało powodu utrzymywać w swoich szeregach PiS-owskiej V kolumny. Itd., itp.
W Telewizji Polskiej nie dzieje się więc nic nadzwyczajnego. Ot, tradycyjne czystki po objęciu władzy przez nową ekipę. Jedyne co dziwi, to fakt, że Platforma zabiera się za nie trzy lata po wygraniu wyborów. Ich poprzednikom spieszyło się zazwyczaj znacznie bardziej.
Ale widać ten rząd niczego nie jest w stanie przeprowadzić sprawnie. Nawet skoku na TVP.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników