Teraz jest 10 wrz 2025, 06:09



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
serwant

Kilka uwag:

1/ "Ktoś, kto wyznaczył lotnisko w Smoleńsku do lądowania powinien wylecieć na zbity pysk już 10 kwietnia. Lotnisko nie spełniające żadnych wymogów i zamknięte" - dlaczego 10 kwietnia, kilka dni wcześniej gdy lądował Tusk ze swoim otoczeniem lotnisko było w lepszym stanie?

odpowiedź: tym bardziej powinien wylecieć na zbity pysk, bo ustalając takie lotnisko naraził nie jedną, a 2 delegacje. (nie 96, ale np 150 osób, nie wiem ile z Tuskiem leciało). Jednej delegacji udało się wylądować, drugiej nie (tak bywa)
Gdyby wybrano lotnisko w Witebsku lub Mińsku problemu by nie było, albo lotnisko zostałoby zamknięte (bo cywilne), albo samolot lądowałby wg urządzeń naprowadzających. Dodatkowo komunikacja między wieżą a samolotem byłaby lepsza, na cywilnych lotniskach mówią po angielsku. Każda załoga zna dobrze angielski, rosyjski niekoniecznie.

2/ "Rosjanie udostępnili lotniska zapasowe w Witebsku i Mińsku, ale strona Polska ich nie zabezpieczyła logistycznie (o tym była mowa w stenogramach) Piloci zostali więc postawieni przed faktem dokonanym albo Smoleńsk, albo oblot, albo powrót do W-wy. I tu był widział presję na pilotów" - wylądować np. w Mińsku mogli, ale nie było zabezpieczonego transportu do Katynia. Oczywiście pomijam kwestię dużego ambarasu przebywania "u boku" p.Łukaszenki. Czy kilka dni wcześniej Tusk miał zabezpieczone lotniska zapasowe?

odpowiedź; jak powyżej, jeżeli 7 kwietnia też nie zabezpieczono lotnisk zapasowych, na zbity pysk. W tej kwestii tłumaczenia nie ma, niedopełnienie obowiązków art 231 k.k. ( na przykład)

3/ "Piloci przed wylotem nie mieli aktualnej prognozy pogody (o tym mówił MAK), i aktualnej mapy topografii terenu, dostali jakąś nieczytelną kserówkę (o tym mówili piloci z 36 pułku, którzy widzieli mapę)" - polegali więc na informacji z jaka i informacji wieży kontroli, a informacje te, ze strony wieży być może nawet przesadzone - powinny były bezwzględnie odwieść załogę od pomysłu lądowania pod Smoleńskiem (dochodzi do tego brak odpowiedniej mapy, brak ils-u, znane nieprzygotowanie lotniska szczególnie do działań w warunkach ekstremalnych).

odpowiedź: brak mapy i prognozy pogody - niedopełnienie obowiązków art 231 k.k. ( na przykład)
Pilot podjął PRÓBĘ LĄDOWANIA, nie lądował, a to jest różnica. Zrobił to zresztą wg procedur - próbę lądowania, jedną, dwie, trzy ma prawo podjąć, jeżeli lotnisko nie jest zamknięte. Ustalił to zresztą z wieżą, a ta wyraziła zgodę na próbę lądowania.
Przypomnę ze stenogramu: "Spróbuję wylądować, jeżeli mi się nie uda odejdę na drugi krąg" , wieża na to "ok"
Ani więc załoga, ani wieża nie uważali, że warunki są ekstremalne, podjęli normalną procedurę podchodzenia do lądowania
Problem był w tym, że samolot nie był na prawidłowym kursie, gdyby był na prawidłowym kursie pewnie by wylądował (zahaczył o drzewo). A to z kolei ma związek z topografią terenu, jak się leci "po omacku" lub kursem podawanym przez wieżę.  I weź uprzejmie pod uwagę, że tym zajmuje się NAWIGATOR, nie pierwszy pilot.
Pisałem, Protasiuk mógł zostać wprowadzony w błąd, co do wysokości, czy kursu przez NAWIGATORA właśnie, a ten, albo sam coś sknocił, albo jego ktoś wprowadził w błąd. Itd itp, dowiemy się więcej z raportów komisji.

4/ "Piloci nie dostali rosyjskiego nawigatora, który powinien być na pokładzie przy lądowaniu w Smoleńsku (tam nie używano angielskiego) Załoga samolotu miała problem w porozumiewaniu się w języku rosyjskim, o tym mówią kontrolerzy i MAK" - strona polska utrzymuje, że po rosyjsku załoga mówiła świetnie. Wierzysz Silniczku bardziej stronie rosyjskiej, a to ciekawe.

odpowiedź: O nawigatorze napisałem wyżej. To w zasadzie on powinien dobrze znać rosyjski, nie Protasiuk. O nawigatorze, który leciał do Smoleńska 10 kwietnia wypowiadali się również piloci z 36 pułku, nie tylko MAK, i kontrolerzy z wieży. Gdyby tylko oni o tym mówili, pewnie bym nie uwierzył, ale zostało to potwierdzone. Załoga była niedobrana, niezgrana, i poza Protasiukiem, z małym doświadczeniem. Mówił o tym MAK i piloci z 36 pułku. Z prostego powodu, w 36 pułku nie było kadry latającej, na tupolew były łącznie 2 załogi. Drugi komplet miał lecieć następnego dnia do USA, i tamten lot potraktowano priorytetowo. Mówili o tym piloci z 36 pułku.  
Jak zostanie oceniona komunikatywność i współpraca załogi, poznamy z raportu Komisji MAK. Akredytowany E. Klich z pewnością się do tego odniesie, i potwierdzi lub nie. Ja w tym zakresie na cuda w raporcie nie liczę, komisja MAK już mówiła oficjalnie o tym, że załoga kiepsko się komunikowała i była słabo wyszkolona. Kwestia jest tylko tego, co kto komu teraz udowodni.  
O nawigatora rosyjskiego do obu lotów 7 i 10 kwietnia rozpoczęto starania, i na staraniach się skończyło. Pisała o tym szeroko polska prasa - niedopełnienie obowiązków art 231 k.k. (na przykład)
Dla ciekawostki podam, że Protasiuk leciał do Smoleńska 7 kwietnia jako drugi pilot, chyba o tym mówiono. Nie wiem, jaki leciał wtedy nawigator.

Podam na koniec ciekawostkę, że znany jest przypadek jak, wbrew wszelkim procedurom, załoga Tupolewa (z tego samego pułku w którym służył samolot, który uległ katastrofie) lądowała w sytuacji gdy wieża kontroli była całkowicie nieobsadzona (rzecz miała miejsce nie tak dawno w Bydgoszczy).

odpowiedź: W Rosji ostatnio ten sam Tupolew lądował na drzewach, i wszyscy dzięki temu przeżyli. Artykuł podałem własnie w tym temacie, zobacz wstecz i przeczytaj. Z podanych informacji wynikało, że tupolew najpierw pościnał kilka drzew, a potem na pozostałych wylądował, co znacznie złagodziło siłę upadku. Dlatego wszyscy przeżyli.
Tupolew to potężna maszyna, dlatego zasadne było pytanie, dlaczego brzoza złamała mu skrzydło, bo to doprowadziło do katastrofy - samolot stracił sterowność.
Rosyjskie załogi są świetnie wyszkolone na tupolewach, nasze nie miały szkoleń od 2007r. O tym też była mowa, że ktoś wstrzymał szkolenia na symulatorach tupolewa, teraz dochodzą kto to zrobił - - niedopełnienie obowiązków art 231 k.k. (na przykład)
Jak widzisz nie ma dwóch takich samych lądowań, pilot jak saper, myli się tylko raz. Co nie oznacza, że ja obarczam winą pilota, saper może być jeden, w samolocie załoga składała się z 3 osób, i każdy z nich miał jakiś swój zakres czynności, za który odpowiadał.

Wniosek - obarczanie winą załogi jest grubo przedwczesne, tym bardziej samego Protasiuka.
W.w. błędy i niedociągnięcia w zakresie organizacji lotu, to nie wszystko. Podałem kilka dla przykładu. O innych też była już mowa. Myślę, że dowiemy się o nich w stosownym czasie bardziej konkretnie.
I jeszcze raz powtarzam, przyzwoitość nakazuje zostawić załogę w spokoju, dopóki nie zostanie udowodniona ich bezsporna wina. Warto być przyzwoitym, i nie zniżać się do poziomu Posła Palikota. Ci ludzie nie żyją i nie mogą się bronić. Mówił o tym wyraźnie pilot śmigłowca, którym leciał Leszek Miller, śmigłowiec awaryjnie lądował. Pilot uratował życie pasażerom, Miller był zachwycony postawą pilota, a potem przez kilka lat pilot musiał udowadniać, że jest niewinny. Stanęło wreszcie na tym, że jest niewinny, ale ile przeszedł w tym czasie to jego.  
I wcale się nie dziwię, w takiej sytuacji, że z 36 pułki specjalnego odchodzili masowo piloci i inni członkowie załogi. Małe zarobki, duża odpowiedzialność, brak szkoleń, stary sprzęt, i duże problemy w sytuacjach, jak powyżej.
W Superwizjerze TVN pokazywali jednostkę wożącą VIP-ów w Niemczech, jakie warunki, jakie procedury, jak są traktowani.
Sami dziennikarze przyznali, w porównaniu z naszym 36 pułkiem - NIEBO, a ZIEMIA. W tym zakresie nie jesteśmy za EUROPĄ tylko za MURZYNAMI.
-------------------------------------------------------------------------

Miller: Mówimy z Klichem jednym głosem

Obaj z Edmundem Klichem mówimy jednym głosem, że wpływ na przebieg zdarzeń mieli na pewno nie tylko piloci, ale i obsługa lotniska - mówił w Przesłuchaniu RMF FM szef MSWiA Jerzy Miller.

Agnieszka Burzyńska: Winni katastrofie smoleńskiej będą wyłącznie piloci. Nie za wcześnie przesądził pan tę kwestię?

Jerzy Miller: - Nie przypominam sobie, żebym cokolwiek takiego powiedział.

Stwierdził pan, że lot był cywilny, a to według Edmunda Klicha oznacza, że cała odpowiedzialność spada na załogę. Oczyszczeni zostają kontrolerzy, bo takie jest prawo lotnicze. To brzmi przesądzająco - przyzna pan.

- Nie mamy różnego zdania z panem Edmundem Klichem, wspólnie mówimy, że wina tych zdarzeń, które miały miejsce 10 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku, jest badana i jest za wcześnie, żeby mówić o tym, aby mówić, kto i w jakim stopniu przyczynił się...

Ale pan Edmund Klich mówił, że to był lot wojskowy, a pan mówi, że to jest cywilny. To jest duża rozbieżność.

- To jest dyskusja prawników i to nie prawa polskiego, nie prawa rosyjskiego, tylko również międzynarodowego. Natomiast obaj mówimy jednym głosem, że wpływ na przebieg zdarzeń mieli na pewno nie tylko piloci, ale i obsługa lotniska.

Jaka to odpowiedzialność? Duża?

- Powtarzam to od kilku miesięcy. Komisja po zakończeniu swoich badań wyda raport końcowy, w którym na pewno określi wpływ - również obsługi lotniska - na przebieg zdarzeń.

Przed każdym lotem jest wydawane coś takiego jak zgoda dyplomatyczna. Tam jest określany status lotu. Jak przed wylotem 10 kwietnia ten status został określony w tej zgodzie dyplomatycznej. To był lot cywilny, specjalny, wojskowy?

- To był przede wszystkim lot prezydenta kraju do innego kraju - kraju gospodarza. I to jest najważniejsze w tym przypadku.

A na jakiej podstawie pan twierdzi, że to był lot cywilny?

- To nie jest kwestia mojego stwierdzenia, to jest kwestia analizy, jak według prawa międzynarodowego można zakwalifikować ten przelot.
(...)
czytaj dalej
http://fakty.interia.pl/fakty-dnia/news ... 536472,766


26 wrz 2010, 06:42
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
SILNICZKU
Oczywiście trudno, żeby p. Klich czy inne osoby o podobnym statusie miały ostatecznie przesądzać sprawę, skoro nie ma raportów końcowych. Zauważmy jednak, że skoro są różne obecnie ekspertyzy (dokonywane w zaciszu gabinetów po wszelkich konsultacjach) co do tego czy odnośnie lotu miała zastosowanie procedura wojskowa czy cywilna, to skąd miał być tego pewien pilot czy kontroler działający pod wpływem stresu, walczący o życie?
Mimo wszystko z bardzo dużym prawdopodobieństwem, że tak właśnie było, możemy wskazać, że to polski pilot podjął ostatecznie decyzję o lądowaniu. Mjr Protasiuk lądował pomimo:
- nie zaistnienia minimalnych warunków dla lądowania,
- odradzania lądowania przez rosyjskich kontrolerów,
- słabego sprzętu naprowadzania.
Ze znanych już stenogramów z kokpitu tupolewa wynika, że kontrolerzy odradzali lądowanie. Pytali też, czy piloci lądowali wcześniej na lotnisku wojskowym. Sens był taki: mamy słaby system naprowadzania, będziecie schodzić na przyrządach. Smoleński radar przestaje bowiem widzieć zbliżającą się maszynę w odległości 1,5 km od skraju pasa.
Dowody na LĄDOWANIE? Proszę bardzo:
Według znanych stenogramów: Wieża: "Warunków do lądowania nie ma"
Pilot: "Jeśli można to my spróbujemy PODEJŚCIA"
Zatem podchodzili do lądowania. I na to wskazuje zapis stenogramów.
Lądowanie składa się z następujących faz: podejście do lądowania, podprowadzenie, wyrównanie, wytrzymanie, przyziemienie, dobieg. Zatem rozpoczęli lądowanie (proces lądowania mógł być przerwany, w tych trudnych warunkach wiązało się to jednak z niemałym ryzykiem). Oczywiście nie mówi to wiele o przyczynach samej katastrofy (naciski? błąd pilotów? błąd nawigatorów? Może kilka przyczyn razem złączonych?). Ale LĄDOWANIE rozpoczęli. Szkoda że nie dokończyli w kontrolowany sposób...
Innymi słowy:
1. samolot był przygotowany do lądowania (miał m.in wysunięte podwozie),
2. mimo komendy "odchodzimy" pilot nadal obniżał lot poniżej wysokości decyzyjnej, a to jest już lądowanie,
3. z zapisu rejestratora lotów (wiem zmanipulowanego przez rusko-tuskich) nie wynika nić innego
4. no i "wylądował".
I jeszcze pytanie dla wątpiącego w lądowanie Silniczka: co oznaczają słowa "nieudane podejście" według Kapitana?
a) nieudane podejście na 100m
b) nieudane podejście na pas (niedokończenie lądowania)
Chyba nikt nie myśli że zawodowy pilot mógłby sprawnym samolotem z oprzyrządowaniem nie dać rady pierwszemu zadaniu. Jest oczywiste, że mówiąc  "nieudane podejście" mówił o tym, że nie uda się wylądować. Lądowali, i nie ma w tym nic dziwnego, w końcu po to tam polecieli.
Reasumując, niektórzy uważają, że Kapitan nie lądował, tylko chciał sobie zejść niżej popatrzyć jaka jest pogoda i odlecieć - i tylko o to niby mu chodziło. Jego słowa jasno wskazują, że wykonywał próbę lądowania. Gdyby się nie dało wylądować, chciał odlecieć na drugi krąg.


26 wrz 2010, 08:50
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Innymi słowy:

1. samolot był przygotowany do lądowania (miał m.in wysunięte podwozie)


odpowiedź: Jeżeli są przy 4 próby podejścia do lądowania, to przy każdej jest wysunięte podwozie (możesz sprawdzić)

2. mimo komendy "odchodzimy" pilot nadal obniżał lot poniżej wysokości decyzyjnej, a to jest już lądowanie,

odpowiedź: po komendzie odchodzimy samolot nadal obniżał lot, co wcale nie znaczy, że pilot obniżał lot.
Piloci JAK-a zeznali, że słyszeli pracę silników wskazującą na to, że pilot samolot podnosił. Nie podniósł, to inna sprawa, do wyjaśnienia. Pisałem, może nie mógł podnieść samolotu. W załodze komenda "odchodzimy" drugiego pilota jest wiążąca dla pierwszego pilota, nie ma tu dobrowolności decyzji. Cała załoga odpowiada za lot.

3. z zapisu rejestratora lotów (wiem zmanipulowanego przez rusko-tuskich) nie wynika nić innego

odpowiedź: Odczytane STENOGRAMY były niekompletne, potwierdzili to wszyscy, Rosja też, Polacy odczytali więcej. Zobaczymy, co odczytali. Tego na razie nie wiemy, bo nikt nie podał do publicznej wiadomości (jak na razie)
Zapisów REJESTRATORÓW LOTU nie znamy do tej pory, i pewnie nie poznamy. Poznamy tylko wnioski komisji, np, czy pilot podnosił samolot po komendzie odchodzimy, czy nie. O tym, że stenogramy nie były w całości odczytane świadczy też wypowiedź kontrolera lotu, której w odczytanych stenogramach nie było.

4. no i "wylądował".

odpowiedź: Powtarzam, wieża wyraziła zgodę na próby podejścia do lądowania, jedną dwie, trzy. To wynika ze stenogramów, i to wystarczyło do tego, aby pilot taką próbę mógł podjąć. Gdyby wieża powiedziała załodze jednoznacznie: nie możecie podejmować nawet próby lądowania, wtedy zgodziłbym się z Tobą. Ale tak nie było.
Wcześniejsze rozmowy załogi z wieżą mają takie znaczenie, że pilot/załoga została uświadomiona, jakie warunki panują na lotnisku. Zgoda wieży na próbę podejścia do lądowania jest najważniejsza i kluczowa.

I jeszcze pytanie dla wątpiącego w lądowanie Silniczka: co oznaczają słowa "nieudane podejście" według Kapitana?
a) nieudane podejście na 100m
b) nieudane podejście na pas (niedokończenie lądowania)

A co oznacza okrzyk: k...a w samolocie, i kto tak krzyknął?!

Jak widać, potrafisz postawić bardzo nietrafną diagnozę, z niekompletnych stenogramów rozmów w kokpicie. Jesteś lepszy, rozumiem, od MAK, Klicha i Millera, jak również od innych, którzy twierdzą, że ze stenogramów z kokpitu nie wyciąga się jednoznacznych wniosków. Albo komuś chcesz wciskać jakiś kit, to sobie daruj, bo kit już nie przechodzi.

Chyba nikt nie myśli że zawodowy pilot mógłby sprawnym samolotem z oprzyrządowaniem nie dać rady pierwszemu zadaniu. Jest oczywiste, że mówiąc "nieudane podejście" mówił o tym, że nie uda się wylądować. Lądowali, i nie ma w tym nic dziwnego, w końcu po to tam polecieli.
Reasumując, niektórzy uważają, że Kapitan nie lądował, tylko chciał sobie zejść niżej popatrzyć jaka jest pogoda i odlecieć - i tylko o to niby mu chodziło. Jego słowa jasno wskazują, że wykonywał próbę lądowania. Gdyby się nie dało wylądować, chciał odlecieć na drugi krąg.


I zastrzeżenie odejścia na drugi krąg świadczy o tym, że samolot wykonywał próbę podejścia zgodnie z procedurą.
Czy powinien był podejmować próbę lądowania, to już inna sprawa, jeżeli nie powinna być podejmowana zamiennik, to Rosjanie powinni zamknąć lotnisko, bezdyskusyjnie.
Nie wiem też, dlaczego na wroga nr 1 wybrałeś akurat Protasiuka, czy ten facet coś Ci kiedyś zrobił. Zostaw gościa w spokoju, bo zacznie Cię w końcu straszyć :dokuczacz: i kopnie Cię w :dupa:

Czy Ty serwant wiesz, to znaczy przyzwoitość, jak nie to sprawdź w WIKIPEDII ?! I zmień lektury, bo jesteś zdecydowanie niedoinformowany, lub źle poinformowany.


26 wrz 2010, 09:36
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Katastrofa smoleńska
- przekopano teren katastrofy na metr w głąb - kłamie Kopacz
- przyczyną katastrofy był błąd pilotów- kłamie Sikorski
- piloci zostali zmuszeni do lądowania przez L. Kaczyńskiego - kłamie Wajda i Wałęsa
- współpraca z Rosjanami układa się bardzo dobrze- kłamie B.Klich i Tusk
- polscy patomorfolodzy byli obecni przy sekcjach zwłok ofiar - kłamie Kopacz
- do końca maja wyjedzie do Smoleńska ekipa archeologów - kłamie Tusk
- umowa z Rosją z 1993 nie mogła być podstawą śledztwa - kłamie Miller
- śledztwo smoleńskie prowadzone jest wyjątkowo otwarcie - kłamie Tusk
- miejsce katastrofy było właściwie zabezpieczone - kłamie Komorowski
- do końca sierpnia wrak zostanie zabezpieczony brezentem - kłamie Schetyna
-w sprawie zabezpieczenia wraku możemy jedynie liczyć na dobrą wolę Rosjan - kłamie Graś


Ostatnio edytowano 26 wrz 2010, 17:25 przez Bradley, łącznie edytowano 1 raz



26 wrz 2010, 17:12
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 gru 2009, 22:16

 POSTY        317
Post Katastrofa smoleńska
"Nasze interwencje przynoszą skutek - i to natychmiastowy".
Donald Tusk - premier Polski

http://www.youtube.com/watch?v=Ov60GEGps-U

PO-wski pomiot


Piłowanie Tupolewa, piłowanie śledztwa, piłowanie Polski

Wstrząsający był wczorajszy odcinek "Misji Specjalnej" o śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej. Gdybyśmy żyli w kraju, w którym mediom zależy na rzetelnym informowaniu obywateli, materiały z programu byłyby wałkowane wszędzie przynajmniej przez tydzień. Kiedy widziałem, jak Rosjanie bezczelnie piłują szczątki Tupolewa na miejscu tragedii i niszczą go, wybijając m.in. szyby, gotowała się we mnie krew.
Tymczasem premier jest na urlopie.
I pozwala na to, by Polskę piłowano.

Ten wrak to symbol największej tragedii w dziejach powojennej Polski, ale też bezradności naszego kraju. W dodatku na własne życzenie. Ten marazm i zaniechanie z dnia na dzień się pogłębiają i zostają dobijane. Tak jak szyby we wraku samolotu przez jakiegoś człowieka, który chwilę potem się uśmiecha i pokazuje popularny gest ręką, że jest ok. Edmund Klich zapowiedział, że poza instrukcją Tu-154 M niczego już nie dostaniemy. Rosja przywłaszczyła sobie szczątki, czarne skrzynki, najważniejsze dowody w śledztwie, przy pomocy naszych władz. Taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia w przypadku rozbicia się maszyny niemieckiej lub brytyjskiej. Być może, gdyby Kreml tak traktował te państwa, jak nasze, doszłoby do konfliktu zbrojnego. My nie mamy czym i z kim. Nie potrafimy nawet zadbać o ten rozlatujący się wrak, na którym widnieją jeszcze ślady krwi. Pozwoliliśmy, by go zniszczono, kiedy nie jest jasna przyczyna tragedii. Minister Kwiatkowski wpadł na "świetny" pomysł, by Polska dorzuciła się na hangar czy namiot, zasłaniający szczątki. Większego upokorzenia nikt nie mógł sobie wymyślić.

"Misja Specjalna" ujawniła, że ludzie rosyjskich służb chodzili po domach wokół lotniska i ostrzegali, by mieszkańcy trzymali gęby na kłódki.
MAK ma gdzieś nasze wnioski o pomoc prawną. Minister Graś zażartował niedawno, że być może ktoś "skrzydło nadpiłował".   :zeby:  
Ciekawe, jaką minę miał rzecznik rządu, widząc piłowanie wraku Tupolewa.
:o
Wczoraj jeszcze dorzucił, że szczątki samolotu nie są istotne dla śledztwa.
Czy to nie jest jasny sygnał, by Kreml nic nie robił w tym aspekcie?

Ostatnio coraz częściej myślę o zamachu.
Nie ma na to bezpośredniego dowodu, ale na to pytanie nikt racjonalnie nie potrafi odpowiedzieć: dlaczego państwo, nie mające sobie nic do zarzucenia, nie chce nam przekazać ważnych dowodów w śledztwie, pozwala na gnicie wraku, niszczy go i zaciera ślady, a także nie współpracuje z polską prokuraturą? Jeśli przyjmiemy, że uciera złe wrażenie i błędy po swojej stronie - dlaczego nie poświęci zapewne nietrzeźwych wówczas kontrolerów lotu i pracowników lotniska? Skąd taka dezinformacja w pierwszych miesiącach, ba, nawet godzinach po katastrofie? Dlaczego prokuratorzy na widowiskowej rozmowie z Putinem i Tuskiem pod namiotem kłamali nt. godziny katastrofy i rzekomej identyfikacji wszystkich ciał? O czym rozmawiała wieża z moskiewską Logiką?

Polski rząd nie ma moralnego prawa reprezentować polskich interesów, jeśli nie potrafi zadbać o sprawy tak ważne jak priorytetowe śledztwo w imię polskiej racji stanu. Ten interes leży pod lotniskiem, spiłowany, zniszczony, niezabezpieczony. Tam nie ma żadnego PR-u, obietnic i strojenia pięknych min. Tam jest właśnie spiłowana Polska.

http://wszolek.salon24.pl/231773,pilowa ... nie-polski


26 wrz 2010, 17:35
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Klich: Nagrania ze Smoleńska leżą od kwietnia w komisji Millera

Kopiami nagrań komisja ministra Millera dysponuje już od końca kwietnia. W połowie sierpnia razem z polskim tłumaczem zapoznałem się z odpisami z tych nagrań. Zaraz po ich otrzymaniu zorientowałem się, że zawierają bardzo dużo niezwykle wartościowych informacji. Z płk. Edmundem Klichem, polskim akredytowanym przy MAK i szefem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, rozmawia Andrzej Grzegrzółka.
(...)
- Powiedział Pan ostatnio, że strona polska posiada już od dawna nagrania rozmów z wieży kontroli ruchu w Smoleńsku. Chodzi tu zarówno o rozmowy telefoniczne, łączność radiową, jak i bezpośrednie rozmowy pomiędzy kontrolerami. Jak ważna dla śledztwa jest treść tych rozmów?

Kopiami nagrań, o których Pan mówi, komisja ministra Millera dysponuje już od końca kwietnia. W połowie sierpnia razem z polskim tłumaczem zapoznałem się z odpisami z tych nagrań. Zaraz po ich otrzymaniu zorientowałem się, że zawierają bardzo dużo niezwykle wartościowych informacji. Jest też niestety bardzo dużo braków - rozmowy zgrywane z tła ciężko zrozumieć. Jednak materiały z samej tylko korespondencji radiowej i rozmów telefonicznych są bardzo ważne. Przeprowadziłem kilkunastostronicową analizę tych dokumentów.

- O czym i z kim rozmawiają kontrolerzy?

Rozmowy dotyczą możliwości próby podejścia do lądowania do wysokości decyzji polskiego tupolewa. Przypominam, że panujące wówczas warunki pogodowe było kompletnie poniżej minimalnych. Nie mogę jednak wchodzić w szczegóły rozmów. Zadałem w tej sprawie szereg pytań stronie rosyjskiej i mam nadzieję, że odniosą się do tego w raporcie.
(...)

- Eksperci podkreślają, że rozmowy z wieży w połączeniu ze stenogramami rozmów z kabiny pilotów i rejestratorami pracy urządzeń samolotu byłyby krokiem milowym w ustaleniu przyczyn i okoliczności katastrofy. Dlaczego do tej pory nie znamy efektów pracy nad analizą nagrań z wież, choć komisja Millera otrzymała je ponad dwa miesiące temu?

O to musi Pan zapytać pana Millera.

- Wśród tych nagrań są rozmowy z pilotami ił-76 i polskiego jaka-40?

Tak. Także krótkie wymiany zdań z pilotami innych przelatujących samolotów.

- Jak nagrania wpływają na ocenę odpowiedzialności kontrolerów za to, co wydarzyło się 10 kwietnia?

Kluczową sprawą jest kwalifikacja lotu. Jeżeli przyjmiemy, że był to lot cywilny - jak chcą Rosjanie - to w takim przypadku całość odpowiedzialności spada na pilotów. To oni podejmują decyzję o lądowaniu, a wieża jest zobowiązana dostarczyć komplet informacji. W przypadku lotów wojskowych - w zależności od obowiązujących procedur - których, przypomnę, cały czas nie posiadamy, odpowiedzialność kontrolera ruchu zwiększa się.

http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiad ... material_1


26 wrz 2010, 18:27
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA19 maja 2009, 06:14

 POSTY        103
Post Katastrofa smoleńska
Silniczku
Nie ma co ciągnąć tej dyskusji. Mógłbym użyć jeszcze kilkanaście argumentów, jak to już kilkakrotnie robiłem. Ale po co? Wiesz już dawno swoje i nawet w przyszłości żadne rejestratory już tego nie zmienią. Każdy niepomyślny raport końcowy będzie przecież odczytany jako spisek rusko-tuskowy. Jestem przekonany, że katastrofa ta dla niektórych nigdy nie będzie już wyjaśniona, tak jak choćby katastrofa gibraltarska. Pozostań przy swoich fantazjach, że załoga wcale nie lądowała i nie miała zamiaru lądować, a uległa katastrofie podczas obserwacji złej pogody z bezpiecznej odległości w wyniku błędnego naprowadzania (trudno to chyba nazwać naprowadzaniem, bo nie było nawet próby lądowania). A może, biorąc pod uwagę,że dałeś się poznać jako wybitny astrolog, mógłbyś się wypowiedzieć czy to aby niewłaściwy układ gwiazd z 10 kwietnia był przyczyną nieszczęścia, co?


26 wrz 2010, 19:42
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Gdzie są wszystkowiedzący ?

Dlaczego posłowie PO ws. wypadku polskiego autokaru w Niemczech nie zadają "ważnych" pytań, które padły ws. katastrofy smoleńskiej? - pyta Stanisław Żaryn.

W Niemczech doszło do tragicznego wypadku polskiego autokaru. Zginęło w nim kilkanaścioro Polaków. Choć od tragedii minęła już doba, żaden z polskich znawców wszelkich katastrof do tej pory nie zabrał głosu w tej sprawie.

Janusz Palikot nie oskarżył ani kierowcy, ani kierownika wycieczki o pijaństwo, które przyczyniło się do wypadku. Nie wzywał, by przebadać alkomatem wszystkich podróżujących autokarem, a ofiarom zrobić badania na obecność alkoholu we krwi.

Stefan Niesiołowski nie zadał oczywistego dla wszystkich pytania: kto wsadził tyle osób do jednego autokaru?!

Kazimierz Kutz nie mówił każącym tonem: Nadleśnictwo Złocieniec ma krew na rękach.

Wszyscy trzej nie wystąpili na konferencji prasowej z autorytarnym żądaniem, by prokuratorzy wyjaśnili, czy ofiary tej tragedii nie stały za kierowcą i nie krzyczały na niego, by jechał szybciej, bo im się spieszy.
A że presja na kierowcę była wywierana, jest czymś oczywistym. Przecież wracający z wakacji zawsze chcą być w domu jak najwcześniej...

Brak tych pytań byłby czymś oczywistym, gdyby nie reakcja tych właśnie posłów na katastrofę smoleńską. Przecież podczas badania jej przyczyn, posłowie ci domagali się właśnie takich wyjaśnień. Dlaczego więc teraz milczą...?

Przy okazji tragicznego wypadku Polaków wracających z wakacji wychodzi na jaw haniebne postępowanie polskich polityków po 10 kwietnia. Słowa Palikota, Niesiołowskiego, czy Kutza dotyczące katastrofy smoleńskiej powinny doprowadzić do ich zniknięcia z polityki. Jaka byłaby reakcja polskiego społeczeństwa i mediów, gdyby ktoś obecnie w sprawie wypadku w Niemczech zadawał pytania takie, jak tych trzech posłów PO ws. Smoleńska?
Reakcja ta zapewne zakończyłaby ich polityczną karierę.
Tymczasem kpiące odnoszenie się do katastrofy smoleńskiej im nadaje splendoru, są częściej zapraszani przez media, nie są krytykowani czy usuwani z Partii Miłości.  :wub:

Tragiczny wypadek w Niemczech zapewne także doprowadziłby do fali agresji w wypowiedziach posłów Platformy Obywatelskiej, gdyby jechali nim działacze Prawa i Sprawiedliwości.
W autokarze, który rozbił się w Niemczech, ich nie było. Stąd chyba powściągliwość posłów PO w ?dociekaniu prawdy? o przyczynach tego tragicznego wypadku.

Cała sprawa pokazuje, do jakiego stopnia nienawiść polityczna zawładnęła umysłami posłów PO.

Ta nienawiść każe im odmawiać szacunku swoim konkurentom politycznym nawet po śmierci.
Tego szacunku nie odmawiają teraz ofiarom tragedii w Niemczech.
Brak ataku na kierowcę i organizatorów wycieczki pokazuje jasno: Kutz, Niesiołowski i Palikot albo są tchórzami albo w sprawie katastrofy smoleńskiej kierują się nienawiścią, która jest dla nich ważniejsza niż cokolwiek.

Stanisław Żaryn


27 wrz 2010, 11:47
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Zlekceważono zagrożenie
Zlekceważono zagrożenie?

Polski kontrwywiad odnotował wzmożoną aktywność rosyjskich służb specjalnych przed wylotem Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska. Mimo tego, nie wzmocniono zabezpieczenia podróży.

Przed wylotem Prezydenta RP 10 kwietnia do Smoleńska polskie służby specjalne odnotowały wzmożony ruch rosyjskich specsłużb. Kontrwywiad w specjalnym raporcie oświadczył, że przed wizytą rozpoznano ?zagrożenie inwigilacją rosyjskich służb specjalnych?. Zagrożenie bezpieczeństwa podróży Lecha Kaczyńskiego i delegacji parlamentarnej oznaczono na ?średni?, wcześniejsza wizyta premiera otrzymała status ?niski?.

Inwigilacja kontrwywiadu rosyjskiego w stosunku do prezydenta RP może oznaczać: rozpoznanie środowiska głowy państwa i planów prezydenta oraz próbę zbierania materiałów obciążających prezydenta, a także infiltrację środków technicznych. Wątek zabezpieczenia lotu jest badany obecnie przez prokuraturę.

Mimo różnego poziomu bezpieczeństwa wizyty premiera i prezydenta ? jak mówił minister Radosław Sikorski ? obie podróże zostały zabezpieczone w ten sam sposób. Biuro Ochrony Rządu oświadczało, że ci sami funkcjonariusze, którzy zabezpieczali wizytę premiera, zabezpieczali też wizytę prezydenta. Również po stronie rosyjskiej obie wizyty miała zabezpieczać ta sama grupa funkcjonariuszy, jednakowe było zabezpieczenie logistyczne. Generał Janicki, szef BOR, powiedział, że 10 kwietnia na miejscu było sześciu funkcjonariuszy. - Zadania były podzielone na Katyń i Smoleńsk. To jest procedura standardowa - tłumaczył posłom szef BOR.

Słowa Janickiego odbiegają jednak od ujawnionych przez ?Wiadomości? TVP informacji prokuratury wojskowej prowadzącej śledztwo ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zgodnie z zeznaniami oficerów BOR, funkcjonariusze nie byli obecni w Smoleńsku, lecz czekali na delegację parlamentu w Katyniu. Na lotnisko przybyli dopiero kilkadziesiąt minut po katastrofie.

- Jeśli prawdą jest, że istniały wiarygodne sygnały o zagrożeniach terrorystycznych oraz wywiadowczych w czasie wizyty pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, w moim przekonaniu, BOR przy współpracy z polskimi służbami specjalnymi - zarówno wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi - winno podjąć wszelkie działania zwiększające ochronę głowy państwa m.in. w czasie lotu, na lotnisku i podczas całej wizyty ? mówi były szef ABW Bogdan Święczkowski. Jak zaznacza, jeśli zagrożenie związane z wizytą Lecha Kaczyńskiego było duże, brak działań BOR ?byłby skandaliczny i mógłby co najmniej przyczynić się do zaistnienia katastrofy?.

żar/Naszdziennik.pl


Ostatnio edytowano 27 wrz 2010, 15:57 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz

Przeniosłem z "Polityka i politycy"



27 wrz 2010, 11:48
Zobacz profil
Specjalista

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Katastrofa smoleńska
Jan Klusik, jeden z obrońców krzyża, zmarł nagle na serce. Pan Jan został w sierpniu kopnięty w klatkę piersiową przez chuligana, gdy pod Pałacem Prezydenckim zasłaniał kobietę przed atakiem - informuje "Nasz Dziennik".

Mężczyzna zmarł w ubiegłą sobotę w Opolu. Jak informuje portal
"W Obronie Krzyża", miesiąc wcześniej, w nocy z 14 na 15 sierpnia, Jan Klusik doznał urazu klatki piersiowej, gdy czuwał pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Starał się wtedy ochronić własnym ciałem przed atakiem prześladowcy jedną z kobiet modlących się o godne upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej. Napastnik kopnął pana Jana w klatkę piersiową. Cios złamał mu żebro i spowodował, że mężczyzna miał kłopoty z oddychaniem.

W latach 80. Jan Klusik był działaczem podziemia antykomunistycznego.


27 wrz 2010, 11:49
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Katastrofa smoleńska
Błędy, presja, pogoda... Tak doszło do katastrofy

Błędy decyzji i naruszenia procedur, warunki atmosferyczne, czynniki psychologiczne, współpraca załogi, system szkolenia, organizacja lotu - to według akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha część przyczyn katastrofy smoleńskiej. Lista błędów jest przerażająco długa.

Swoje spostrzeżenia, oparte na powszechnie dostępnych informacjach o katastrofie, Klich przedstawił w poniedziałek podczas promocji swej książki w Centrum Konferencyjnym PAP.

Polski akredytowany przy MAK podkreślał też, że nie otrzymał wszystkich informacji, jakie byłyby mu potrzebne do całościowej oceny katastrofy - m.in. dotyczących procedur rosyjskich. "MAK zapowiedział, że odniesie się do tego w projekcie raportu" - mówił.

Pytany, czy fakt nieotrzymania przez niego żądanych dokumentów jest naruszeniem Konwencji Chicagowskiej, Klich odparł wprost, że tak, ale dodał, że od decyzji polskich władz będzie zależeć, czy o tym naruszeniu zawiadamiać ICAO (Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego).

MAK (Międzypaństwowy Komitet Lotniczy) pracuje właśnie nad projektem końcowego raportu z badania katastrofy polskiego samolotu z 10 kwietnia. Polska będzie mogła wnieść do tego projektu swoje uwagi. Jak mówił Klich, spodziewa się, że nie będzie to tylko jego zadanie, bo będzie można do tego wykorzystać również wiedzę komisji pracującej pod kierunkiem szefa MSWiA Jerzego Millera.

Swoje spostrzeżenia o niektórych przyczynach katastrofy, oparte na powszechnie dostępnych materiałach, Klich przedstawił już w poniedziałek. Pogrupował je w dziewięć zespołów: działanie załogi, czynniki sprzyjające katastrofie po stronie środowiska naturalnego, sprzętu, natury psychologicznej, "zarządzania ryzykiem" w załodze, jej gotowości do lotu od strony organizacyjnej, kierowania lotem przez rosyjskich kontrolerów, niewłaściwego systemu szkolenia i względów organizacyjnych.

"Gdyby na lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku przed 10 kwietnia, a nawet przed 7 kwietnia (gdy do Katynia leciał premier Donald Tusk) dotarła jakaś grupa rekonesansowa, to powinna uznać, że na tym lotnisku nie może lądować ani prezydent, ani premier" - ocenił Klich. Dodał zarazem, że zła prognoza pogody była znana jeszcze przed wylotem prezydenckiego samolotu 10 kwietnia, zatem nie powinien on nawet wystartować.

Odnosząc się do wskazanych uchybień systemowych zaznaczył, że nie można przypisać ich konkretnej opcji czy rządowi, bo są one wynikiem 20-letnich zaniedbań. Jak mówił, do dziś formalnie kapitan samolotu nie jest odpowiedzialny za pasażerów takich jak prezydent czy premier - a powinien być. "Nie znowelizowano prawa lotniczego" - podkreślił.

Jak mówił Klich, błędnymi decyzjami załogi 10 kwietnia było zejście do lądowania przy ponad dwukrotnie niższej od dopuszczalnej minimalnej podstawie chmur oraz widzialności, a także posługiwanie się przez załogę radiowysokościomierzem, który nie powinien być używany na tym lotnisku. Przyznał też, że "jaka by nie była, ale jakaś była" presja na załogę związana z obecnością w kokpicie Dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika. "Badali to dla MAK psychologowie" - dodał.

Klich zwraca też uwagę na niewłaściwy poziom wyszkolenia załogi co do współpracy w zespole i oceny ryzyka. "Brak był zdecydowanej reakcji pozostałych członków załogi na zniżanie pilota lecącego poniżej wysokości decyzji" - podkreślił. Dodał zarazem, że wiele katastrof wzięło się ze złej oceny ryzyka. "Z jednej strony uniknięcie spóźnienia, a z drugiej - ryzyko niewylądowania" - wskazał.

Kluczowym - w opinii Klicha - jest pytanie: jak można było być gotowym do lotu, nie mając szczegółowych danych lotniska w Smoleńsku? "Na nagraniach słychać jak ktoś z załogi proponuje: 'może zajdziemy od wschodu?' A od wschodniej strony na tym lotnisku, odkąd je zamknięto, nie ma odpowiedniego sprzętu" - dodał. Klich podkreśla, że mogłaby temu zaradzić obecność na pokładzie samolotu tzw. lidera, czyli rosyjskiego nawigatora.

"Zabrakło decyzji o skierowaniu polskiego samolotu na lotnisko zapasowe" - mówił Klich, który uważa, że wyznaczone lotniska (Mińsk, Witebsk, Moskwa), w istocie były tylko "na papierze", bo nie zapewniono tam żadnego transportu dla VIP-ów.

Klich stwierdził też, że nie wyciągnięto systemowych wniosków z katastrof samolotu CASA w Mirosławcu i samolotu Su-22 z 2002 r., które w pewnych częściach uważa on za "bliźniaczo podobne" do katastrofy smoleńskiej.

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... trofy.html


27 wrz 2010, 16:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Katastrofa smoleńska
Świniopas z Lublina jest współwinny katastrofie pod Smoleńskiem

Zbigniew Romaszewski jest jedynym polskim senatorem, który sprawuje urząd nieprzerwanie od 1989 r. Z jego zdaniem liczy się wielu obserwatorów sceny politycznej. W Grudziądzu wicemarszałek senatu postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami na najróżniejsze tematy.
W tym m.in. kwestią "świniopasa z Lublina, który jest współwinny katastrofie pod Smoleńskiem".

25 września Romaszewski odwiedził Grudziądz. Spotkanie z mieszkańcami blisko stutysięcznego miasta obfitowało w błyskotliwe uwagi marszałka. Nie umknęły one "Faktom Grudziądza" - portalowi, który przeprowadził obszerną relację z odwiedzin.

- Okazuje, że taki "świniopas z Lublina" jest w stanie urągać prezydentowi w najgorszych słowach. Ta polityka zaszczuwania może w gruncie rzeczy leżeć u podłoża katastrofy smoleńskiej, bo takie dezawuowanie osoby prezydenta państwa to jest powiedzenie kochanym sąsiadom, że jest to ktoś, kto nie ma dla nas w gruncie rzeczy znaczenia - mówił m.in. Romaszewski.

Nie wiemy skąd wzięło się barwne porównanie Janusza Palikota do "świniopasa". Z naszych informacji wynika, że w jednym z filmów animowanych podkładał on głos sir Brie, który według wszelkich znaków na niebie i ziemi był błędnym rycerzem. O trzodzie chlewnej - ani słowa.

Wierzymy, że wicemarszałek senatu ma ku takiemu tytułowaniu Palikota jakieś podstawy, a nie tylko "zniża się" do poziomu świniopasa. Mimo całego szacunku dla ludzi zajmujących się wypasem świń piszemy o "zniżaniu się", gdyż ciężko nam uwierzyć, iż Romaszewskiemu chodziło o kwestię całowania księżniczek...

Co na to "Młodzi, Wykształceni z Dużych Mniast"?  


* romaszewski jest zerem i nie jest godzien prac skarpetek p Palikotowi.
   ~ Jula

 * tylko taki świniopas jak romaszewski potrfi się tak wyrażać. Panu Palikotowi do lizania but co najwyzej się nadaje.
     ~ zochenka  

*  Wolałbym paść świnie z p.Palikotem, niż biesiadować z p. Romaszewskim; wybłaganym v-e marszałkiem senatu
   ~ mim 21  

*  Nie wiem czy byłbym godzien wypasania z p. Januszem - jedynym z naprawdę niewielu, który nie boi się mówić otwarcie o swoich poglądach.
     ~ PPQ  

Prawda, że mocne (i mądre!) wyPOwiedzi?
A już zwłaszcza ta ostatnia. :lol:

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


27 wrz 2010, 17:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Dedykacja tym, którzy mają pretensje do pilotów
Ten samolot nie powinien nawet wystartować  :excl:

Błędy decyzji i naruszenia procedur, warunki atmosferyczne, czynniki psychologiczne, współpraca załogi, system szkolenia, organizacja lotu
- to według akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha część przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jak dodał, samolot z prezydentem na pokładzie nie powinien nawet wystartować...

Edmund Klich podkreślał też, że nie otrzymał wszystkich informacji, jakie byłyby mu potrzebne do całościowej oceny katastrofy - m.in. dotyczących procedur rosyjskich.
- MAK zapowiedział, że odniesie się do tego w projekcie raportu - mówił.

Pytany, czy fakt nieotrzymania przez niego żądanych dokumentów jest naruszeniem Konwencji Chicagowskiej, Klich odparł wprost, że tak, ale dodał, że od decyzji polskich władz będzie zależeć, czy o tym naruszeniu zawiadamiać ICAO (Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego).

MAK (Międzypaństwowy Komitet Lotniczy) pracuje właśnie nad projektem końcowego raportu z badania katastrofy polskiego samolotu z 10 kwietnia. Polska będzie mogła wnieść do tego projektu swoje uwagi. Jak mówił Klich, spodziewa się, że nie będzie to tylko jego zadanie, bo będzie można do tego wykorzystać również wiedzę komisji pracującej pod kierunkiem szefa MSWiA Jerzego Millera.

"Zła prognoza przed wylotem"
Swoje spostrzeżenia o niektórych przyczynach katastrofy, oparte na powszechnie dostępnych materiałach, Klich przedstawił już teraz. Pogrupował je w dziewięć zespołów: działanie załogi, czynniki sprzyjające katastrofie po stronie środowiska naturalnego, sprzętu, natury psychologicznej, "zarządzania ryzykiem" w załodze, jej gotowości do lotu od strony organizacyjnej, kierowania lotem przez rosyjskich kontrolerów, niewłaściwego systemu szkolenia i względów organizacyjnych.

- Gdyby na lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku przed 10 kwietnia, a nawet przed 7 kwietnia (gdy do Katynia leciał premier Donald Tusk) dotarła jakaś grupa rekonesansowa, to powinna uznać, że na tym lotnisku nie może lądować ani prezydent, ani premier - ocenił Klich. Dodał zarazem, że zła prognoza pogody była znana jeszcze przed wylotem prezydenckiego samolotu 10 kwietnia, zatem nie powinien on nawet wystartować.

Odnosząc się do wskazanych uchybień systemowych zaznaczył, że nie można przypisać ich konkretnej opcji czy rządowi, bo są one wynikiem 20-letnich zaniedbań. Jak mówił, do dziś formalnie kapitan samolotu nie jest odpowiedzialny za pasażerów takich jak prezydent czy premier - a powinien być.

- Nie znowelizowano prawa lotniczego - podkreślił.

Błędy załogi i presja - "jaka by nie była"
Jak mówił Klich, błędnymi decyzjami załogi 10 kwietnia było zejście do lądowania przy ponad dwukrotnie niższej od dopuszczalnej minimalnej podstawie chmur oraz widzialności, a także posługiwanie się przez załogę radiowysokościomierzem, który nie powinien być używany na tym lotnisku. Przyznał też, że "jaka by nie była, ale jakaś była" presja na załogę związana z obecnością w kokpicie Dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika.
- Badali to dla MAK psychologowie - dodał.

Klich zwraca też uwagę na niewłaściwy poziom wyszkolenia załogi co do współpracy w zespole i oceny ryzyka.
- Brak był zdecydowanej reakcji pozostałych członków załogi na zniżanie pilota lecącego poniżej wysokości decyzji - podkreślił. Dodał zarazem, że wiele katastrof wzięło się ze złej oceny ryzyka. - Z jednej strony uniknięcie spóźnienia, a z drugiej - ryzyko niewylądowania - wskazał.

"Kluczowe pytanie"
Kluczowym - w opinii Klicha - jest pytanie: jak można było być gotowym do lotu, nie mając szczegółowych danych lotniska w Smoleńsku?
- Na nagraniach słychać jak ktoś z załogi proponuje "może zajdziemy od wschodu?".
A od wschodniej strony na tym lotnisku, odkąd je zamknięto, nie ma odpowiedniego sprzętu - dodał. Klich podkreśla, że mogłaby temu zaradzić obecność na pokładzie samolotu tzw. lidera, czyli rosyjskiego nawigatora.

- Zabrakło decyzji o skierowaniu polskiego samolotu na lotnisko zapasowe - mówił Klich, który uważa, że wyznaczone lotniska (Mińsk, Witebsk, Moskwa), w istocie były tylko "na papierze", bo nie zapewniono tam żadnego transportu dla VIP-ów.

Klich stwierdził też, że nie wyciągnięto systemowych wniosków z katastrof samolotu CASA w Mirosławcu i samolotu Su-22 z 2002 r., które w pewnych częściach uważa on za "bliźniaczo podobne" do katastrofy smoleńskiej.  :excl:

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html

wyznaczone lotniska (Mińsk, Witebsk, Moskwa), w istocie były tylko "na papierze", bo nie zapewniono tam żadnego transportu dla VIP-ów.

Dedykacja tym, którzy mają pretensje do pilotów, że  "uparli się, by wylądować, zamiast lecieć na zapasowe lotnisko".

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


27 wrz 2010, 20:12
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 kwi 2010, 12:55

 POSTY        294
Post Katastrofa smoleńska
serwant                    



SILNICZKU
Oczywiście trudno, żeby p. Klich czy inne osoby o podobnym statusie miały ostatecznie przesądzać sprawę, skoro nie ma raportów końcowych. Zauważmy jednak, że skoro są różne obecnie ekspertyzy (dokonywane w zaciszu gabinetów po wszelkich konsultacjach) co do tego czy odnośnie lotu miała zastosowanie procedura wojskowa czy cywilna, to skąd miał być tego pewien pilot czy kontroler działający pod wpływem stresu, walczący o życie? (...)


Serwant, może stąd:

Z oznaczenia planu lotu do Smoleńska wynika, że miał charakter wojskowy.
"Podczas gdy trwają spory, jaki charakter miał lot Tu-154 10 kwietnia do Smoleńska: cywilny czy wojskowy, jest dokument źródłowy, który pomaga rozwiać wątpliwości. To plan lotu zawierający stosowne oznaczenie.

? W tym planie lot jest oznaczony literą M. To standardowe oznaczenie potwierdzające, że chodzi o lot wojskowy ? mówi ?Rz? kapitan Robert Zawada, były pilot wojskowy.

Plan lotu załoga przedstawia najpóźniej godzinę przed startem. Ale w przypadku lotu do Smoleńska, ze względu na VIP-ów na pokładzie, został wysłany do cywilnej kontroli ruchu lotniczego już dzień wcześniej, 9 kwietnia, o godz. 11.47.

Wynika z niego m.in., że miał on status HEAD (na pokładzie jest prezydent, premier lub marszałek Sejmu). Do dokumentu wpisano trasę oraz zapasowe lotniska (Mińsk i Witebsk). Ale kluczowa jest informacja o oznaczeniu lotu: PLF 101 ? I ? M.

? Litera M na końcu oznacza ?military?. Jest zawsze tam, gdzie lot ma charakter wojskowy. Przy cywilnych lotach jej nie ma ? tłumaczy kapitan Zawada. (...)"


http://www.rp.pl/artykul/541802-Lot-byl-wojskowy--nie-cywilny.html


28 wrz 2010, 06:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron