......kiedy na początku kadencji Kaczyńskiego z zasiadania w jednej z kapituł zrezygnowała prof. Skarga, gest ten spotkał się z wyrazami uznania. Gest Romaszewskiej (Bugajowi się upiekło, bo nieduży) też się spotkał z wyrazami. Najpierw najbardziej oddana prezydentowi gazeta informację o tym zatytułowała ?Żona senatora PiS nie chce współpracować z Komorowskim?. Nie jest więc Zofia Romaszewska legendą opozycji, założycielką Biura Interwencji KOR, a potem ?Solidarności?, nie jest twórczynią podziemnego Radia Solidarność, więźniem stanu wojennego. Jest pozbawioną imienia żoną senatora, anonimem zasiadającym w kapitule po znajomości. Po dwóch dniach okazało się, jak wyglądają standardy moralne tej pisowskiej eksponentki: chciała dać wyższe ordery ofiarom katastrofy z PiS. Że co? Że prostuje, zaprzecza, nie przyznaje się? [b]No patrzcie państwo, co za bezczelność!
I powiedzcie sami "poplecznicy Tuska" (jak to ktoś tu na forum nazwał nas mocherów, pisiorów etc "poplecznikami PISu") - czyż nie jest tak że na 100 przypadków takiego samego zachowania PIS to było "be" wg "popleczników Tuska" (TVN, GW, platformersów -znaczy lemingów) a identycznego Platformy - 100 było "cacy"? ANI RAZ nie zdarzyło się żeby ktos z nich powiedzial czy napisał inaczej.
Czy nie razi was ta dwulicowość, zakłamanie, fałsz, obluda i hiPOkryzja?
Odpowiem: z pewnością nie. Skoro całe PełO jest takie to i wyborcy tacy sami.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
30 wrz 2010, 20:02
Etyka, moralność, obyczaje
"Palikot od dawna jest już poza PO"
Janusz Palikot publicznie jeszcze nie ogłosił, czy odchodzi z PO, czy nie, jednak jego działania i wypowiedzi skłaniają do tego, że już jest poza tą partią. Jego koledzy już zaczynają go atakować. - To jest język Ziobry, to jest język Macierewicza - mówił w Polsat News Stefan Niesiołowski o dzisiejszym wpisie Palikota na blogu w Onet.pl. Według niego, Palikot jest już poza PO.
Janusz Palikot napisał dzisiaj na blogu: "Obecna prokuratura ma strukturę stalinowską! Trzeba to zmienić, aby politycy nie mogli bezkarnie używać służb do walki politycznej".
Takie słowa wręcz rozsierdziły wicemarszałka Sejmu. - Ten tekst nie ma żadnego związku z rzeczywistością - mówił o powyższych słowach w Polsat News. Niesiołowski powiedział, że "politycznie Janusz Palikot już od dawna jest poza Platformą, a podobnymi wpisami najbardziej szkodzi sobie".
To jednak nie koniec. Niesiołowski zaczyna porównywać Palikota do swoich najgorszych wrogów, czyli polityków PiS. - To jest język Ziobry, to jest język Macierewicza. (...) To jest język w ogóle niegodny Palikota. Jeszcze raz mówię, nie ma to żadnego związku z rzeczywistością. Za prokuraturę nie odpowiada Schetyna, nie odpowiada nawet rząd, prokuratura jest rozdzielona od roku mniej więcej od rządu. Jest niezależną instytucją. Są to żale posła Palikota, niegodne jego inteligencji, jego poziomu - mówił Niesiołowski w Polsat News.
komentarz: - ale się cholera porobiło, już nie wiadomo, kto jest ZA, a kto PRZECIW (czemu i komu?!)
30 wrz 2010, 21:34
Etyka, moralność, obyczaje
silniczek
Janusz Palikot napisał dzisiaj na blogu: "Obecna prokuratura ma strukturę stalinowską! Trzeba to zmienić, aby politycy nie mogli bezkarnie używać służb do walki politycznej". Niesiołowski: - To jest język Ziobry, to jest język Macierewicza. (...) To jest język w ogóle niegodny Palikota. Jeszcze raz mówię, nie ma to żadnego związku z rzeczywistością. Za prokuraturę nie odpowiada Schetyna, nie odpowiada nawet rząd, prokuratura jest rozdzielona od roku mniej więcej od rządu. Jest niezależną instytucją. Są to żale posła Palikota, niegodne jego inteligencji, jego poziomu - mówił Niesiołowski w Polsat News. komentarz: - ale się cholera porobiło, już nie wiadomo, kto jest ZA, a kto PRZECIW (czemu i komu?!)
Dobre!
"To jest język Ziobry, to jest język Macierewicza".
"To jest język w ogóle niegodny Palikota".
ale za to
To jest język godny pana Niesiołowskiego
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
30 wrz 2010, 22:13
Etyka, moralność, obyczaje
Zaskakujący wywiad ministra o dzieciach
Jacek Rostowski, minister finansów, zabrał głos w sprawach niezwiązanych z ekonomią. I zaszokował skrajnie konserwatywnym podejściem do kwestii in vitro. Jest jego całkowitym przeciwnikiem!
Rostowski chciałby być posłem następnej kadencji. Jakie ma poglądy na życie? Do którego skrzydła w Platformie jest mu bliżej: konserwatywnego czy lewicujących liberałów? Na te pytania odpowiedział w "michnikowemu szmatławcowi". Dziennikarze zapytali go m.in. Jaki jest jego stosunek do in vitro?
- Jestem przeciw. Jeżeli mamy chronić życie ludzkie, to powinniśmy je chronić od momentu poczęcia - odpowiedział Rostowski i dodał, że jest za całkowitym zakazem in vitro.
Problem w tym, że już teraz wiadomo, że Polska ma bardzo niski przyrost naturalny i grozi nam katastrofa demograficzna. W przyszłości nie będzie wystarczającej liczby młodych ludzi, by opłacić emerytury starzejącego się społeczeństwa. Tymczasem, co piąte małżeństwo bardzo chciałoby mieć dzieci, ale ma problemy z zajściem w ciąże. Co minister powiedziałby tym młodym ludziom w ramach polityki prorodzinnej?
- Powiedziałbym, że bardzo żałuję, ale są pewne wartości które są ważniejsze - odpowiada Rostowski. Ciekawe co to za wartości, skoro... minister dopuszcza możliwość aborcji i akceptuje kompromis aborcyjny!
- Ustawa aborcyjna jest wystarczająco restrykcyjna. Aborcja jest nielegalna, wyjątkiem jest zagrożenie życia lub zdrowia kobiety. W przypadku in vitro sytuacja jest inna: nie jest tak, że bez zapłodnienia in vitro ktoś umrze albo jego zdrowie będzie jakoś poważnie zagrożone - mówi minister.
komentarz: - Jak nie wiadomo o co chodzi, to (może) chodzi o pieniądze. Toczy się przecież walka, o to, kto ma zapłacić za in vitro: pacjent, czy państwo. Ale co mają do tego wartości (...)
01 paź 2010, 10:25
Etyka, moralność, obyczaje
silniczek
Zaskakujący wywiad ministra o dzieciach
Jacek Rostowski, minister finansów, zabrał głos w sprawach niezwiązanych z ekonomią. I zaszokował skrajnie konserwatywnym podejściem do kwestii in vitro. Jest jego całkowitym przeciwnikiem!
komentarz: - Jak nie wiadomo o co chodzi, to (może) chodzi o pieniądze. Toczy się przecież walka, o to, kto ma zapłacić za in vitro: pacjent, czy państwo. Ale co mają do tego wartości (...)
W tym wywiadzie mówił też, że największa partia opozycyjna to sekta. Nie podejrzewałem go o wiedzę w tym temacie
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
Ostatnio edytowano 01 paź 2010, 19:10 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz
skróciłem cytat
01 paź 2010, 10:34
Etyka, moralność, obyczaje
Mięso Krzywonos, podpisy Wałęsy, czyli demitologizacja ?Solidarności?.
"Na spotkaniu u państwa Gwiazdów padło pytanie skierowane do Wałęsy: - "Czy to prawda, że podawałeś milicji nazwiska kolegów, którzy brali udział w strajku?". "Tak, podawałem" - odpowiedział Wałęsa. Na to odezwała się Joanna Gwiazda, mówiąc: "Lechu, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, coś ty powiedział?". "Oczywiście, milicja też ludzie, trzeba im było pomóc"."
Z Krystyną Wiśniewską rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz
- W latach 198O-1981 kierowała Pani solidarnościowym Biurem Interwencji w Gdańsku. Po 13 grudnia została Pani internowana. Dzisiaj mówi się, że właśnie powstanie "Solidarności" to zasługa KOR-u i takich działaczy, jak Kuroń, Geremek czy Mazowiecki.
- To jest absolutna nieprawda. Jeżeli chodzi o Kuronia, a znałam Jacka, to wyglądało to tak, że po jego artykułach przyszli do Biura Interwencji stoczniowcy i powiedzieli mi dosłownie: "Powiedz Kuroniowi, że jak się jeszcze raz pokaże na stoczni to mu nogi z d... powyrywamy". Przepraszam za sformułowanie, ale tak się dokładnie wyrazili. On wtedy nie miał prawa wstępu na stocznię. Jeżeli zaś Mazowiecki pchał palce, gdzie nie trzeba, to nie miało to wpływu na prawdziwą i autentyczną działalność solidarnościową. To było raczej orbitowanie wokół postaci Wałęsy. KOR miał jedynie wpływ na pewne tylko grupy. Nieprawdą też jest, że grupa "Gwiazdozbiór" była korowska. KOR uznawano za odrębny, służebny podmiot, który pomagał w Ursusie, pomagał w Radomiu, ale "Solidarność" autonomicznie prowadziła swoje działania. KOR miał zresztą niskie noty u działaczy "Solidarności".
- Jednak to te osoby stały się ikonami późniejszej "Solidarności".
- Oni przez stoczniowców byli traktowani jak inteligencja, która próbuje po plecach "Solidarności" wejść na górę. Nie byli uważani za masę robotniczą. Robotnicy zaś uważali, że to oni będą mieli teraz coś do powiedzenia. Tym bardziej że stoczniowcy okazali się nie robolami, jak to się popularnie mówi, tylko bardzo mądrymi i myślącymi robotnikami. Dla nich taki Jacek Kuroń ciągle zalatywał im socjalizmem. Oni to po prostu wyczuwali. Czuli, że to nie są ludzie, którzy potem będą o nich walczyć.
- Kto więc wówczas uznawany był za prawdziwy autorytet?
- Na pewno autorytetem przede wszystkim była Ania (Anna Walentynowicz - dop. red.). Poza tym Andrzej Gwiazda i jego żona, którzy pomimo swojej inteligenckości byli z ludźmi bardzo zżyci. "Dół", zwykli robotnicy, którzy byli bardzo radykalni, bardziej niż związkowa "góra", mieli do nich duże zaufanie.
- Obecnie pojawiają się nowe postacie, z których próbuje się wykuć bohaterów "Solidarności", jak to miało ostatnio miejsce z Henryką Krzywonos. Jak Pani ocenia?
- Pani Krzywonos, o czym wszyscy wiedzą chociażby z relacji Zenka Kwoki, który był autentycznym przedstawicielem pracowników transportu miejskiego, znalazła się przypadkowo w tramwaju, który nie został zatrzymany przez nią, ale przez jej kolegę. Ona nie miała na to wpływu. Owszem, poszła do stoczni, a ponieważ mocno krzyczała, a krzyk robił wtedy wrażenie, znalazła się na środku, podpisała porozumienie i została oddelegowana do MKZ.
Przydzielona do działu gospodarczego, gdzie między innymi przyjmowano zgłoszenia powstających nowych komisji "Solidarności". Była tam miesiąc, półtora maksymalnie, po czym została odwołana na wniosek klientów, ponieważ z pokoju, gdzie urzędowała, dochodziły wulgaryzmy. W związku z tym "Solidarność" nie mogła dopuścić do tego, by urzędnik, który przyjmował nowe komisje, rzucał mięsem.
Krzywonos po prostu usunięto z MKZ. Oficjalną przyczyną odwołania jej z MKZ było zaś to, że jest łamistrajkiem. Opisywano ją potem jako rzekomą szefową Biura Interwencji, która przejęła za Wałęsę część pracy, no same kłamstwa. A to, że pani Krzywonos związała się później z panią Kwaśniewską to też kolejna, ciekawa opowieść.
- Jak ocenia Pani z perspektywy 30 lat rolę Lecha Wałęsy?
- Źle. Jak najgorzej. Od początku. Wiem, że cieszyłam się zaufaniem Wałęsy, który in blanco podpisywał mi dokumenty. Jego zachowanie od początku było fatalne. Po pierwsze: Wałęsa tolerował Wachowskiego, a po drugie: dostał po prostu tzw. małpiego rozumu. Dla przykładu, czego świadkiem była też moja córka, również działaczka "Solidarności", kiedy Wałęsa podpisywał jakieś pismo, to jego podpis zaczął zajmować pół strony. Bożena Rybicka powiedziała kiedyś: "Lechu, niedługo strony ci na podpis nie starczy", na co Wałęsa odpowiedział: "Jestem coraz większy, to i podpis mam coraz większy". To tylko obrazek z życia, ale pokazuje dobrze jego mentalność. Miałam ogromne wątpliwości, co do jego uczciwości. To, że donosił, było dla nas bezsporne.
- ???
- On się do tego przyznawał. Na spotkaniu u państwa Gwiazdów padło pytanie skierowane do Wałęsy: "Czy to prawda, że podawałeś milicji nazwiska kolegów, którzy brali udział w strajku?". "Tak, podawałem" - odpowiedział Wałęsa. Na to odezwała się Joanna Gwiazda, mówiąc: "Lechu, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, coś ty powiedział?". "Oczywiście, milicja też ludzie, trzeba im było pomóc". Słyszałam to na własne uszy. Dla mnie jest to przyznanie się do donosicielstwa.
- Czy "Solidarność" ma przed sobą obecnie jakąś przyszłość?
- Jako związek zawodowy - tak. Jako ruch społeczny - nie wiem, ale na pewno jakiś ruch społeczny, czy to będzie "Solidarność" czy nie, musi powstać. Musi w naszym kraju w końcu coś się stać, aby odpędzić szajkę, która obecnie rządzi Polską. Może to będzie "Solidarność", tego nie wiem.
Wywiad ukazał się w tygodniku "Nasza Polska" Nr 39 (778) z 28 września 2010 r. *** Krystyna Wiśniewska (ur. 1932) ? w latach 1966?1972 dziennikarka ?Dziennika Bałtyckiego?, w styczniu 1972 zwolniona z pracy za umieszczenie żałobnego paska zamiast daty w wydaniu gazety z 16 XII 1971 (1. rocznica masakry w Gdyni), 1973?1980 zatrudniona w Wytwórni Filmów Telewizyjnych Poltel w Warszawie Oddział Gdańsk. Działaczka ?Solidarności?, internowana w stanie wojennym, po zwolnieniu emigrantka polityczna we Francji i Niemczech. W 1998 powróciła do Polski, obecnie na emeryturze. 6 IV 1981 ? 7 XII 1982 rozpracowywana przez Wydział IIIA/III KW MO w Gdańsku w ramach SOR krypt. ?Pirania?, nr rejestracyjny 39409, nast. nr 39611 (za ?Encyklopedią ?Solidarności??).
Ostatnio edytowano 01 paź 2010, 19:08 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz
dodałem wyróżnienia tekstu
01 paź 2010, 16:02
Etyka, moralność, obyczaje
MICHALKIEWICZ O LIBERAŁACH, KOMOROWSKIM I KRZYŻU
"Współcześni totalniacy mieniący się liberałami demokratycznymi forsują hasło państwa neutralnego światopoglądowo. Jest to hasło wewnętrznie sprzeczne. Państwo nie może być neutralne swiatopoglądowo". Ze Stanisławem Michalkiewiczem, publicystą i felietonistą, rozmawia Wioletta Machniewska.
- Jak oceni Pan zachowanie prezydenta Komorowskiego, który składając przysięgę przed objęciem urzędu Prezydenta, odwołał się do Boga, a jednocześnie swój pomysł usunięcia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego tłumaczył słowami: "Pałac Prezydencki to sanktuarium państwa"? - Zarzuciłem już prezydentowi Komorowskiemu, że dopuścił się krzywoprzysięstwa publicznie w innej części przysięgi. W dodatku wzywał jeszcze na świadka Boga, co jest już ostentacją bardzo daleko posuniętą. Prezydent Komorowski przysięgał mianowicie, że będzie bronił niepodległości. Tylko że po podpisaniu Traktatu Lizbońskiego, który Polskę niepodległości pozbawia, ten fragment roty jest już bezprzedmiotowy. Co więcej prezydent Komorowski nigdy nie ukrywał, że jest zwolennikiem Traktatu Lizbońskiego. Godzinę po przysiędze wziął udział we mszy św. w Katedrze Warszawskiej, w czasie której przystąpił do komunii św. w stanie krzywoprzysięstwa. Nie wiem, czy zdążył się wyspowiadać, ale to już sprawa rozliczenia się prezydenta Komorowskiego z Panem Bogiem. Jeśli chodzi o krzyż, nie mogę podważyć uprawnienia pana Komorowskiego do decydowania o tym, czy krzyż ma być usunięty, czy nie, gdyż postawiony on został na terenie należącym do administracji Kancelarii Prezydenta. W związku z tym to prezydent jest gospodarzem i ma prawo do decydowania, czy krzyż tam może stać. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na zupełnie coś innego. Otóż pan minister Jacek Michałowski na konferencji prasowej 16 września powiedział, że to on podjął decyzję o ?zaaresztowaniu? krzyża. Kilka godzin póżniej prezydent Komorowski powiedział, że to on zadecydował o usunięciu symbolu tragedii. Ja w tej kwestii bardziej wierzę ministrowi Jackowi Michałowskiemu, który powiedział, że prezydent Komorowski został o usunięciu krzyża "poinformowany". A to znaczyłoby, ze decyzja podjęta została przez kogoś innego, np. przez pana Jacka Michałowskiego. Nie byłoby to dziwaczne, gdyby postanowienie to dotyczyło np. zakupu papieru do toalet pałacu prezydenta. Natomiast jeżeli decyzja dotyczy bardzo silnego konfliktu politycznego trwającego kilka miesięcy i obejmującego cały kraj, to "informowanie" pana prezydenta przez pana Michałowskiego wzmacnia podejrzenie, że prezydent Komorowski jest po prostu figurantem.
- Czym różni się liberalizm demokratyczny od komunizmu w kwestii miejsca religii w przestrzeni publicznej? - Komunizm jest antyreligią, taką symetryczną, nawet z pewnymi formami liturgii. Natomiast liberalizm jako taki nie jest ani antyreligią, ani żadną inną religią, tylko jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak ułożyć stosunki pomiędzy jednostką a państwem, tak aby z jednej strony państwo nie pożarło wolności ludzkiej - na co zawsze ma apetyt- ale z drugiej strony, aby ludzka swawola nie rozsadziła pańtwa , które jest potrzebne. Z liberalnego punktu widzenia ocenia się rozwiązania, pytając, czy dają one więcej wolności, czy mniej. Jeśli więcej - to są dobre, jeśli mniej - to niedobre. Liberalizm może mieć odmianę demokratyczną, która jest niebezpieczna. Ale najpierw zdefiniujmy pojęcie demokracji. Otóż demokrację można pojmować na dwa sposoby. Pierwszy to sposób rozstrzygania sporu. Polega na tym, że rację przyznaje się większości. To bardzo utrudnia znalezienie drogi do prawdy. Drugie znaczenie demokracji to sposób rekrutacji aparatu władzy w ustroju republikańskim. Odbywa się to metodą głosowania powszechnego. Metoda ani dobra, ani zła. Siła głosu mądrego jest taka sama jak siła głosu durnia. A to jest ryzykowne, gdyż dureń może zdobyć władzę. Ja opowiadam się za konserwatywną odmianą liberalizmu. Konserwatyzm polega na przywiązaniu do trzech fundamentów cywilizacyjnych, czyli greckiego stosunku do prawdy, tzn. że istnieje ona obiektywnie, niezależnie od opinii publicznej. Obowiązkiem człowieka rozumnego jest jej znalezienie. Drugim fundamentem są zasady prawa rzymskiego, które sprzyjają prawidłowemu rządzeniu i funkcjonowaniu gospodarki. Trzecim elementem cywilizacji jest etyka chrześcijańska, która wprowadziła korektę do systemu wartości świata starożytnego, mianowicie przekonanie, że każdemu człowiekowi przysługuje minimum godności, nie z racji pozycji w hierarchii społecznej, lecz dlatego, że jest dzieckiem Boga. I przez szacunek dla Boga musimy okazywać szacunek również dla Jego dzieci. Z tego spostrzeżenia, które leży u fundamentów religii chrześcijańskiej, biorą się wszystkie nowoczesne koncepcje praw człowieka. Byłoby bardzo niebezpieczne, gdybyśmy o tym zapomnieli lub ostentacyjnie lekceważyli. A z czymś takim mamy do czynienia. Dlatego w to. że w szaty liberalizmu stroją się różne ugrupowania totalniackie, jest jedynie efektem chaosu semantycznego, jaki występuje w naszych czasach. Totalniacy, nazywając się liberałami, są złodziejami szyldów.
- Czy dzisiejszy Kościół może być dla wszechwładnego państwa "liberalnego" taką alternatywą wspólnotową, jaką był za komunizmu? - Myślę, że nie chce spełniać takiej roli. W PRL spełniał ją z konieczności, ponieważ państwo komunistyczne znaczna część społeczeństwa uważała za strukturę opresywną, zwłaszcza w pewnych momentach, np. w stanie wojennym. Dlatego też Kościół spełniał rolę takiej namiastki przywództwa publicznego, angażując się politycznie. Dzisiaj Kościół, z tego co wiem, nie ma takiej ambicji. Duchowni i owszem, ale Kościół jako taki nie. Bo co to jest zaangażowanie polityczne? Otóż popiera się jeden kierunek polityczny, a inny zwalcza. Ja bym nie odgradzał Kościoła chińskim murem od zaangażowania politycznego. Współcześni totalniacy mieniący się liberałami demokratycznymi forsują hasło państwa neutralnego światopoglądowo. Jest to hasło wewnętrznie sprzeczne. Państwo nie może być neutralne swiatopoglądowo, gdyż takiego zwierzęcia nie ma. Podstawową funkcją państwa jest ustanawianie praw. Wyobraźmy sobie, że państwo musi ustanowić kodeks karny i w tym kodeksie musi ustanowić stosunek do kradzieży, tj. czy państwo legalizuje kradzież, czy zabrania pod groźbą kary. Przyjmując jakiekolwiek rozwiązanie, decyduje ono, jaka etyka obowiązuje na terenie publicznym. Czy złodziejska, czy niezłodziejska. Etyka odpowiada na pytanie, co jest dobre, a co złe, i zakotwicza się w światopoglądzie, który tę etykę uzasadnia, tzn. odpowiada , dlaczego coś jest dobre albo złe, np. dlaczego zabraniamy kradzieży. Zatem ustanawiając prawo w sprawie kradzieży, wybieramy etykę dominującą na terenie publicznym, a tym samym ? preferujemy światopogląd, jaki ją uzasadnia. A więc nie ma państwa światopoglądowo neutralnego. Hasło, które forsują współcześni totalniacy, sprowadza się do tego, że są oni antypaństwowi, jeśli traktować to literalnie. A tak nie jest, bo oni nie chcą państwa likwidować, tylko chcą jedynie wyrugować etykę chrześcijańską jako fundament systemu prawnego. Kościół na to nie może być obojętny. Byłoby niedobrze, gdyby etyka chrześcijańska głosiła co innego niż system prawny. Mamy wtedy potężny dysonans poznawczy, który ludziom miesza w głowach. A więc Kościół nie może się od polityki dystansować. Duchowni i owszem, oni nie powinni być działaczami politycznymi, bo to łączy się z różnymi formami pornografii w polityce. Od tego są katolicy świeccy. Ale niedobrze by było, gdyby biskupi, zagrzewając katolików świeckich do zaangażowania politycznego, udawali, że nie rozumieją, na czym to zaangażowanie polega. Nie można z jednej strony zagrzewać ich do politycznego działania, a z drugiej strony karcić, ze ?dzielą społeczeństwo?, ze ?jątrzą?. Jak ktoś tego nie rozumie, to powinien powrócić do szkoły, spokojnie pewne rzeczy przemyśleć, nauczyć się i pozostać biskupem po raz drugi.
- Czy zachowanie niektórych hierarchów Kościoła, np. abp. Nycza, abp. Życińskiego, bp. Pieronka. nie jest przejawem protestantyzacji Kościoła, który podporządkowuje się państwu? - Zachowanie jego ekscelencji arcybiskupa Nycza w sprawie krzyża - chodzi o porozumienia z panem Jackiem Michałowskim - miało znamiona lekkomyślności, ale nie złej woli. Bo nie ma podstaw, aby się tego doszukiwać. W postępowaniu abp Życińskiego również nie należy doszukiwać się protestantyzacji, gdyż Jego Ekscelencja za wszelką cenę chce ukryć wstydliwe zakątki ze swego życiorysu. I usiłuje to ubrać w kostium cnót ewangelicznych, co wywołuje nawet efekt komiczny. Przy tym nadużywa swojej pozycji społecznej. Ludziom przecież nie wypada wchodzić w polemikę, zwłaszcza gdy pewne opinie wygłasza się w postaci kazań. Nie wypada ich przerwać i powiedzieć mu, że gada głupstwa. A więc Jego Ekscelencja z tego obficie korzysta. Natomiast co do biskupa Pieronka, to kiedyś skomentowałem jego pomysł wprowadzenia podatku kościelnego, stwierdzając, że Stalinowi nie udało sie katolicyzmu zlikwidować, a biskupowi Pieronkowi może się to udać. Wprowadzenie podatku kościelnego oznaczałoby zaspokajanie potrzeb materialnych Kościoła za pośrednictwem Ministerstwa Finansów. A to by oznaczało utratę przez parafie autonomii finansowej, a za tym i autonomii w ogóle. Dzisiaj parafie zbierają pieniądze od wiernych. Za pośrednictwem parafii finansowane są diecezje itd. Podatek kościelny przekazywany byłby przez Ministerstwo Finansów ekonomowi Episkopatu. Po czym ten rozprowadzałby go po poszczególnych diecezjach, a one na parafie. I w ten sposób proboszczowie zostaliby uzależnieni od biskupów, którym obecnie podlegają tylko teologicznie jako zwierzchnikom kościelnym. Pomysł bp. Pieronka spotkał się z oporem proboszczów, co świadczy o ich spostrzegawczości. Albowiem to, co proponował bp Pieronek, jest właśnie objawem protestantyzacji, która w wielu przypadkach doprowadził do powstania kościołów państwowych.
Ostatnio edytowano 07 paź 2010, 17:10 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz
redakcyjne poprawki
04 paź 2010, 06:32
Etyka, moralność, obyczaje
Skrytykował Tuska i stracił stanowisko
Wytknął Tuskowi, źle traktuje przyjaciół i że otoczył się lizusami. Mówił, że premier źle rządzi partią, bo polubił "salon" i w dodatku przyjmuje do niej karierowiczów. Widocznie rzecznik klubu PO Andrzej Halicki sądził, że ma za silną pozycję, by ktoś mu podskoczył. No to się przeliczył...
Halicki przeliczył się, bo - jak podaje "Super Express" - właśnie stracił stanowisko. Nie będzie już rzecznikiem klubu PO i jeśli zdecyduje się teraz na krytykę swego szefa, to już z pozycji szeregowego posła. Czy była to kara za ostre słowa, które wypowiedział tuż przed niedawnym kongresem partii? No cóż, w polityce trudno mówić o przypadkach...
Pytanie tylko, jakim rzecznikiem będzie zastępca Halickiego? Czy - jak sugerował poseł w głośnym wywiadzie dla "Polski the Times" - kolejnym lizusem? Według pogłosek awansować ma warszawski polityk PO, Krzysztof Tyszkiewicz. Trudno oczekiwać, by nowy rzecznik zaczął od krytykowania premiera. Ale nawet jeśli pojawi się u niego taka pokusa, na pewno zastanowi się teraz dwa razy, czy warto ryzykować jak Halicki.
Informacja jest o tyle ciekawa, że to przecież z ław poselskich Platformy często krytykowano rządy twardej ręki w PiS. Gdy Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyljusz i Elżbieta Jakubiak tracili polityczne poparcie Jarosława Kaczyńskiego, na prezesa PiS spadały gromy. Przyganiał kocioł garnkowi...
SONDA FAKTU Kto jest większym "dyktatorem" w swojej partii? Tusk - 76% Kaczyński - 24% Liczba ankietowanych: 37
Informacja jest o tyle ciekawa, że to przecież z ław poselskich Platformy często krytykowano rządy twardej ręki w PiS. Gdy Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyljusz i Elżbieta Jakubiak tracili polityczne poparcie Jarosława Kaczyńskiego, na prezesa PiS spadały gromy. Przyganiał kocioł garnkowi...
SONDA FAKTU Kto jest większym "dyktatorem" w swojej partii? Tusk - 76% Kaczyński - 24% Liczba ankietowanych: 37
No dokładnie tak. Przyganiał kociał garnkowi. Następny Kacyk. Nie mów o mnie źle bo . W każdej partii taki sam syf.
Ale sonda fajna! Przeprowadzona na "reprezentatywnej" grupie 37 czytelników e-Faktu (wiek trudno określić). Wiarygodnie.
06 paź 2010, 07:14
Etyka, moralność, obyczaje
Maksiu, specjalnie dla Ciebie
SONDA FAKTU Kto jest większym "dyktatorem" w swojej partii? Tusk - 73% Kaczyński -28% Liczba ankietowanych: 280
Jak widzisz, niewiele się zmieniło od tamtego czasu, tylko liczba ankietowanych Teraz jest reprezentatywna?
06 paź 2010, 16:17
Etyka, moralność, obyczaje
Palikot wydawał mega-prawicowe pismo!
Niejeden liberał - a za takiego uważa się Palikot - uznałby dziś nieukazujące się już pismo "Ozon" za symbol homofobii, ciemnogrodu, klerykalizmu i kołtuństwa. Warto jednak przypomnieć, że wydawcą tygodnika był nie kto inny, jak... Janusz Palikot!
Nawet w ogólnie dostępnej internetowej encyklopedii Wikipedia, tygodnik "Ozon" opisany został, jako periodyk, który większość wydań poświęcił krzewieniu prawicowym wartościom. Artykuły "Ozonu" krytykowały aborcję, eutanazję i - jak nazywają to prawicowcy - propagandę homoseksualną. Na jednej z okładek pisma pojawił się znak antygejowskich bojówkarzy z Narodowego Odrodzenia Polski z dopiskiem "zakaz pedałowania".
Ciekawe, że Palikot, który postuluje dziś, by wprowadzić aborcję na życzenie, zalegalizować eutanazję i stworzyć ustawowe tamy dla ekspansywnego i "represyjnego" misjonarstwa Kościoła Katolickiego nie wspomina czasów, gdy był wydawcą. No cóż, można się jedynie domyślać, z czego wynika ta amnezja. Rasowy cynik mówi w takiej sytuacji, że tylko krowa nie zmienia zdania...
SONDA FAKTU Czy Palikot jest hipokrytą? TAK - 90% NIE - 10% Liczba ankietowanych: 52
komentarz: - Maksiu, masz podany link do artykułu, sprawdzaj jak sondaż się zmienia w miarę wzrostu liczby ankietowanych!
06 paź 2010, 19:05
Etyka, moralność, obyczaje
silniczek
Maksiu, specjalnie dla Ciebie
SONDA FAKTU Kto jest większym "dyktatorem" w swojej partii? Tusk - 73% Kaczyński -28% Liczba ankietowanych: 280
Jak widzisz, niewiele się zmieniło od tamtego czasu, tylko liczba ankietowanych Teraz jest reprezentatywna?
Co nie zmienia faktu, że ankieta przeprowadzona na "reprezentatywnej" grupie czytelników e-"Faktu" Zrób ankietę po niedzielnej mszy wśród wiernych wychodzących z kościoła. Będzie reprezentatywnie? Zrób ankietę po kolejnym zjeździe RPP. Będzie reprezentatywnie?
07 paź 2010, 06:56
Etyka, moralność, obyczaje
maksiu Rozumiem, że ankieta przeprowadzona przez michnikowego szmatławca byłaby ok?! -------------------------------------------------------------------------
1/ Minister finansów o budżecie: PiS powinno przeprosić!
Za to, że nie jesteśmy "zieloną wyspą"? Minister Jacek Rostowski doskonale wie skąd się wzięły problemy finansów państwa. Nie jest winny ani on, ani premier Donald Tusk, gdyż to nie polityka obecnego rządu doprowadziła do tego stanu. Winę za deficyt finansów publicznych ponosi bowiem poprzedni rząd, od którego minister Rostowski oczekuje przeprosin. Byli ministrowie i ex-premier Jarosław Kaczyński mają przeprosić za doprowadzenie finansów państwa do stanu obecnego.
Powinni również, razem z SLD, przeprosić za podpowiedzi kierowane do obecnego rządu. Gdyby bowiem rząd się do nich zastosował, to deficyt byłby większy. Minister finansów, przy okazji, pochwalił się w Sejmie: Wzrost gospodarczy Polski to skutek racjonalnej polityki Donalda Tuska. W czasie kryzysu nie poszliśmy drogą, którą proponowała opozycja.
Wszystko racja, tylko jedna rzecz nie daje spokoju. Jeszcze przed wyborami prezydenckimi premier i minister finansów zapewniali nas, że jesteśmy "zieloną wyspą" i nic nam nie grozi. A teraz okazuje się, że jednak trzeba zaciskać pasa. Kiedy kłamali? A PiS, swoją drogą, już dawno powinno przeprosić i s? znaczy się, odejść.
komentarz: - Jak już idziemy tą drogą, to za deficyt finansów publicznych powinny przeprosić Ministra Rostowskiego wszystkie kolejne rządy po 1989r, bo stan obecny narastał stopniowo, nie tylko za czasów jednego rządu. Ale głównie powinien przeprosić Ministra rząd PO-PSL, bo ten rządzi przez ostatnie 3 lata (PiS rządził dwa lata). Ale największe powody do przeprosin ma sam MF ponieważ doskonale wiedział co przejmuje od rządu PiS, i wtedy mu to zupełnie nie przeszkadzało. Czyli, widziały gały, co brały!!! Zawsze można było podać się do dymisji, czego MF ani nie zrobił, ani nie próbował.
2/ Niesiołowski: Kościół to samo dobro. Tylko idioci z nim walczą
Więcej takich polityków, a świat będzie weselszy. Spragnieni złotych myśli Stefana Niesiołowskiego? Proszę bardzo. Wicemarszałek Sejmu objawił się w TVN24, gdzie podpuszczany umiejętnie przez Monikę Olejnik szybko się rozkręcił. Najlepiej Niesiołowskiemu poszło przy pytaniach o Kościół: Żeby atakować Kościół trzeba być głupim albo podłym. A czemuż to? Pieniądze zainwestowane w Kościół to jedne z najlepiej zainwestowanych pieniędzy w przyszłość, dlatego że moralności chrześcijańskiej nic nie zastąpi. Ksiądz szerzy dobro, naukę Chrystusa. Jeżeli ktoś z tym walczy jest idiotą. Nietrudno przyznać politykowi PO rację. Jeśli ktoś uważa co poniższe i mu powieka przy wygłaszaniu tych słów nie drgnie: Kościół katolicki to od dwóch tysięcy lat religia miłości i dobra. Nikt nie zaproponował lepszej moralności przez te dwa tysiące lat.
Rzeczywiście. Moralność chrześcijańska w wykonaniu Stefana Niesiołowskiego potrafi dokonywać prawdziwych cudów: Jarosław Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za śmierć brata, gdyż uczynił go prezydentem, więc ponosi odpowiedzialność. Chrześcijańska miłość bliźniego rzadko ociera się o taką perwersję.
1/ Nieoczekiwana zmiana? Anna Komorowska chroni... zwierzęta
Już nie będzie sprawiać dzika. W czasie kampanii, kiedy jeszcze nie było wiadomo, że Bronisław Komorowski będzie musiał zrezygnować z takich hrabiowskich atrybutów jak sygnet czy wypchana głowa jelonka na stołem w kuchni, Anna Komorowska chwaliła się w jednej z gazet jak to potrafi własnoręcznie sprawić dzika. Jak mu już małżonek wcześniej pośle kulkę. Ale to już przeszłość. Dziś Bronisław Komorowski konające zwierzęta ogląda tylko na Discovery, a pierwsza dama postanowiła zalicytować jeszcze wyżej. Jak donosi "Fakt": Pierwsza dama zorganizowała nawet w Pałacu Prezydenckim spotkanie z ekspertami, którzy debatowali nad zmianami w prawie w kwestii respektowania praw zwierząt.
Ale jest w tym wszystkim naprawdę fajny morał. Para prezydencka ma chyba jakiś niedołężnych PR-owców, skoro najwyraźniej zapomnieli, że zmiany na lepsze przeprowadza się u nas tylko przed wyborami, a potem ludowi pokazuje się figę. Ale może na razie nie wyprowadzajmy ich z błędu. Jak tak dalej pójdzie, może PR-owcy Pałacu zapomną też, że prezydent może przestać udawać tego pracowitego i rozstawiającego premiera po kątach gościa z kampanii. Ubaw byłby na pewno większy niż na polowaniu.
Dopalacze szkodzą. Nawet wtedy gdy ich się nie zażywa, a jedynie o nich dyskutuje!
W środę w Sejmie zawrzało. Była bowiem mowa o krucjacie, która rząd premiera Donalda Tuska wydał tzw. dopalaczom. O tym, że z psychoaktywnymi substancjami trzeba walczyć - wiedzą już chyba wszyscy. Oczywiście jednak, jak to w naszej polityce - posłowie kłócą się co do sposobów, w jakie powinno się to robić.
Gdy w środę do tablicy, a właściwie mównicy został wywołany premier Donald Tusk, to w pewnym momencie udzieliły mu się emocje wywołane dyskusją o dopalaczach. Gdy opozycja zarzuciła mu, że "nie wie co się dzieje w dyskotekach", szef rządu odpalił interlokutorowi z sali: - A pan jest taki bywalec dyskotek i specjalista od obcinania uszu i zażywania amfy?
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników