- Dlaczego Polska współpracuje z Rosją przy wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej w oparciu o konwencję chicagowską; dlaczego polską komisją kieruje szef MSWiA Jerzy Miller - to niektóre z dziesięciu pytań, jakie premierowi zadali członkowie zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia tragedii.
- Swego czasu uzyskaliśmy odpowiedź rzecznika rządu Pawła Grasia, że rząd nie będzie współpracował z zespołem parlamentarnym ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Podtrzymujemy naszą prośbę o spotkanie i chcemy przedstawić niektóre pytania kierowane do premiera Donalda Tuska - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej szef zespołu Antoni Macierewicz (PiS).
Jak podkreślił, pytań do szefa rządu jest dziesięć i będą one zadawane zarówno podczas ewentualnego spotkania premiera z zespołem, "jak i publicznie, tak długo aż premier odpowie na nie". Według Macierewicza premier ma obowiązek odpowiedzieć na pytania, zarówno parlamentowi, opinii publicznej, i także prokuratorowi.
Szef zespołu parlamentarnego pytał m.in. czy to szef rządu podjął inicjatywę zaproszenia premiera Rosji Władimira Putina na obchody 70. rocznicy mordu katyńskiego oraz "doprowadził do zorganizowania odrębnych uroczystości 7 kwietnia 2010 r.".
W lutym 2010 r. Putin zaprosił premiera do Katynia na kwietniowe uroczystości rocznicowe. Tusk przyjął zaproszenie, uznając, że jest to ważny krok na drodze poprawy stosunków polsko-rosyjskich.
Szef zespołu chce też wiedzieć, dlaczego Tusk odrzucił propozycję prezydenta Dymitrija Miedwiediewa wspólnego śledztwa w sprawie katastrofy. W telewizyjnym wystąpieniu po katastrofie Miedwiediew obiecywał, że okoliczności katastrofy zostaną wnikliwie wyjaśnione przy ścisłej współpracy ze stroną polską.
Macierewicz zastanawia się również "w oparciu, o jakie ekspertyzy została przyjęta, jako podstawa postępowania w sprawie katastrofy smoleńskiej, konwencja z Chicago, a nie porozumienie polsko-rosyjskie z 1993 r.". M.in. w maju szef rządu mówił, że konwencja chicagowska o międzynarodowym lotnictwie cywilnym i sposób jej zastosowania "daje stronie polskiej pewność, że uzyskujemy stały, bez zakłóceń, dostęp do działań strony rosyjskiej". Kancelaria Premiera podkreślała także, że konwencja chicagowska zapewnia sprawną procedurę wyjaśniającą w przypadku katastrof lotniczych oraz jawność wyników postępowania, a takich procedur nie określa polsko-rosyjska umowa z 1993 r.
"Dlaczego przez pięć miesięcy premier zrobił wiele, by Polska nie przejęła żadnego elementu postępowania w sprawie katastrofy", nawet w tych wypadkach, kiedy - w ocenie Macierewicza - "strona rosyjska lekceważyła podstawowe zasady postępowania i narażała istotne dowody na zniszczenie" - to kolejne pytanie do premiera.
"Dlaczego premier nie stanął na czele polskiej komisji badającej katastrofę, gdy na czele rosyjskiej komisji stanął premier Putin. Czy miał pan świadomość, że w ten sposób zaniżał pan rangę polskiej komisji, utrudniając jej działanie" - pytał Macierewicz premiera.
Anna Sikora (PiS) chce wiedzieć "dlaczego na czele polskiej komisji stanął minister SWiA Jerzy Miller". W jej ocenie, jako zwierzchnik szefa BOR, Miller "jest współodpowiedzialny za skandaliczne zaniedbania przy zapewnieniu bezpieczeństwa prezydenta".
- Dlaczego natychmiast po katastrofie premier nie zwrócił się do najwyższych władz rosyjskich, by po udzieleniu niezbędnej pomocy medycznej, zabezpieczyły miejsce katastrofy - chce wiedzieć Sikora. Pyta też "dlaczego po uzyskaniu informacji o katastrofie, premier nie zwrócił się do NATO czy władz USA o udzielenie pomocy eksperckiej i powołanie międzynarodowej komisji badającej katastrofę".
- Dlaczego po informacji o skandalicznym braku zabezpieczenia ciał ofiar, miejsca katastrofy i nie przeprowadzeniu w sposób właściwy sekcji zwłok nie zdymisjonował pan minister zdrowia Ewy Kopacz, szefa BOR gen. Mariusza Janickiego i szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego - pytała Sikora. Chce też wiedzieć, dlaczego premier nie zwrócił się do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o zwiększenie składu polskich prokuratorów na miejscu katastrofy pod Smoleńskiem.
- Dlaczego premier zaaprobował przejęcie obowiązków prezydenta przez (ówczesnego) marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, przed zidentyfikowaniem ciała prezydenta (Lecha Kaczyńskiego) i stwierdzeniem jego zgonu - mówiła posłanka PiS.
Zgodnie z art. 131 Konstytucji marszałek Sejmu tymczasowo, do czasu wyboru nowego prezydenta, wykonuje obowiązki głowy państwa w razie m.in.: śmierci urzędującego prezydenta; zrzeczenia się urzędu przez prezydenta; uznania przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności prezydenta do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia.
1/ Gen. Polko: Tu-154 jest jak wyremontowana syrenka
Generał Roman Polko apeluje, aby zakupić nowe samolot dla polskich VIP-ów. Jego zdaniem wyremontowany niedawno tupolew nie nadaje się do przewożenia najważniejszych osób w państwie
Generał Polsko w rozmowie z Polskim Radiem stwierdził, że nawet po remoncie Tu-154 źle się kojarzy i nigdy nie będzie tak sprawny jak nowe maszyny.
- Ja rozumiem kłopoty finansowe Ministerstwa Obrony Narodowej, którego budżet jest ciągle obcinany przez ministra finansów, natomiast ten samolot już się źle kojarzy. W tego typu samolocie zginęły najważniejsze osoby w państwie. Powinniśmy z tego samolotu zrezygnować - powiedział radiu Polko. Generał stwierdził, że tupolew nie jest nowoczesnym samolotem i należy teraz zakupić nowe maszyny dla floty powietrznej. - On jest jak dobrze wyremontowana syrenka, która jeździ, ale która nigdy nie będzie miała odpowiedniego przyspieszenia, i która nigdy nie będzie miała takich możliwości technicznych, jakie daje współczesna technika - mówił Polko.
2/ Szokujące zdjęcia ze Smoleńska. Ten sprzęt to zabytek!
Oto dowód, że lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku, gdzie rozbił się prezydencki tupolew, było wyposażone w przestałe systemy obsługi i sprowadzania samolotów. Na zdjęciu z wnętrza wieży kontrolnej widać urządzenia, których od dawna nie używa się na lotniskach, gdzie lądują samoloty pasażerskie. W Polsce na takim sprzęcie nie pracuje się w ogóle od 10 lat
Smoleńskie lotnisko, na którym miała wylądować 10 kwietnia maszyna z polską delegacją do Katynia, nie było wyposażone w nowoczesny system sprowadzania samolotów ILS, który jest dziś standardem w cywilizowanym świecie.
Na zdjęciu ? kadrze z filmu, który nagrali w wieży kontroli lotów dziennikarze TVN ? widać sprzęt, na którym pracowali rosyjscy kontrolerzy. To przestarzały system RSL, który królował na lotniskach 30 lat temu. ? To takie muzeum techniki ? komentuje poseł Jerzy Polaczek z sejmowej podkomisji ds. lotnictwa, wyjaśniającej przyczyny tragedii smoleńskiej.
Kontrolerzy ze Smoleńska mieli do dyspozycji m.in. tak zwany wskaźnik obserwacji dookrężnej, rodzaj radaru, na którym widzieli tupolewa jako kropkę. ? Na tym sprzęcie obraz odświeża się co 2?2,5 sekundy, więc nie ma tutaj mowy o jakiejkolwiek precyzji ? podkreśla poseł Polaczek. Odrzutowy samolot przy podchodzeniu do lądowania w 2 sekundy może bowiem pokonać nawet kilkaset metrów.
? Różnica miedzy systemem ILS a RSL, który był na lotnisku Siewiernyj, to przepaść ? mówi Faktowi major Michał Fiszer (48 l.), ekspert ds. lotnictwa. ? Wyobraźmy sobie boksera, który walczy z zawiązanymi oczami, a z tyłu trener podpowiada mu, co ma robić. System RSL działa tak: kontrolerzy mają wskaźnik, który pokazuje położenie samolotu w poziomie, i drugi, który pokazuje w pionie. Patrzą na to i podają pilotowi komendy, jak ma korygować lot. To system oparty na tym, co przekazuje kontroler, człowiek, więc ryzyko błędu jest duże. A radar, czyli wskaźnik obserwacji dookrężnej, pokazuje tylko położenie samolotu. Obraz ten odświeża się na ekranie co 2-2,5 sekundy.
? Według tego systemu nikt nie da rady precyzyjnie sprowadzić samolotu ? tłumaczy kapitan Robert Zawada, były pilot wojskowy, ekspert sejmowej komisji obrony. ? Przy nowoczesnym systemie ILS można lądować przy najgorszej nawet pogodzie.
cyt.: "(...) Trzeba pamiętać o tym, że Tu-154M nie ma wpisanej w konstrukcję możliwości dotknięcia kołami pasa przy lądowaniu i natychmiastowego poderwania się do góry, gdyby lądowanie okazało się niemożliwe."
cyt.: "(...) Trzeba pamiętać o tym, że Tu-154M nie ma wpisanej w konstrukcję możliwości dotknięcia kołami pasa przy lądowaniu i natychmiastowego poderwania się do góry, gdyby lądowanie okazało się niemożliwe." Low pass TU-154M na pokazach lotniczych: http://www.youtube.com/watch?v=8w7pbHrLP60
Albo d*pa nie ekspert albo... ja mam przywidzenia. Ale na filmie wyraźnie widać, że "po dotknięciu kołami pasa przy lądowaniu TU-154M natychmiast poderwał się do góry".
Więc chyba jednak to pierwsze...
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
09 wrz 2010, 21:53
Katastrofa smoleńska
Tusk, Graś i wszystko jasne Czy można poważnie traktować ten rząd?
S t r o n a ? byłych działaczy ? Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża Opublikowany w ? aktualności przez Maciejewski Kazimierz w dniu 9 Wrzesień 2010
To, że rządzący obecnie w Polsce mogą sobie pozwolić na takie podejście do wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, że potrafią nawet z tego, co się stało, żartować, i nie ma na to reakcji dużej części naszego społeczeństwa, pokazuje, w jakim stanie są umysły wielu Polaków.
Za dwa dni minie 5 miesięcy od momentu katastrofy smoleńskiej i w zasadzie przyzwyczailiśmy się już do tego, że rząd Donalda Tuska nie jest zainteresowany wyjaśnieniem jej przyczyn. Szczególne dojmujący jest pokazywany często w różnych telewizjach obraz szczątków samolotu TU-154 leżących pod gołym niebem na lotnisku w Smoleńsku. Obraz ten jest zestawiany z obrazami innych rozbitych samolotów w różnych katastrofach lotniczych na świecie, które nie tylko były gromadzone w w zamkniętych hangarach ale wręcz odbudowywane aby można było ustalać przyczyny tragedii.
Fachowcy od lotnictwa z całego świata ? pytani przy okazji o skutki takiego, a nie innego postępowania przez Rosjan ze szczątkami polskiego samolotu ? odpowiadają, że w ten sposób zacierają się najważniejsze ślady, które mogły by pozwolić na ustalenie czy np. jakaś część samolotu nie uległa awarii albo na pokładzie nie doszło do wybuchu. Polski rząd, mimo jak twierdzi nadzwyczaj dobrych stosunków z Rosją, nie jest w stanie wyegzekwować od rosyjskiego rządu elementarnego działania jakim jest zabezpieczenie szczątków samolotu. Tylko ten fakt może posłużyć do oceny zachowań rządu w sprawie starań o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Jakby tego było mało, coraz częściej pojawiają się wypowiedzi przedstawicieli rządu wyraźnie drwiące z tego, co się stało. Właśnie w jednej z rozgłośni radiowych rzecznik rządu Paweł Graś na wątpliwość, dlaczego po zderzeniu z 40-centymetrową brzozą odpadło skrzydło Tupolewa, ironicznie zauważył: ?bo ktoś je nadpiłował?.
Prawie natychmiast odezwał się z dalekich Indii Donald Tusk, który stwierdził: ?jestem bardzo zadowolony z pracy ministra Grasia, w delikatnej i ciężkiej pracy, jaką jest informacja i ocena zdarzeń związanych z tragedią smoleńską. Myślę, że Graś wykazuje nadzwyczajną delikatność?.
Zbulwersowane obydwoma wypowiedziami są rodziny ofiar tragedii, ale to i na premierze i jego rzeczniku nie robi już żadnego wrażenia. Smutna to konstatacja, ale daje sporo do myślenia.
Polski rząd jest chyba jedynym rządem na świecie, który w tak niefrasobliwy sposób podchodzi do tragedii mającej miejsce, mówiąc najoględniej, na terenie nie zawsze nam przyjaznego sąsiada. W katastrofie zginęła elita naszego państwa, w tym dwaj prezydenci, kilku ministrów, 5 generałów, kilkunastu parlamentarzystów i wiele innych osób szczególnie zasłużonych dla naszego kraju. Przez pryzmat zachowania po tej katastrofie obecnie rządzący Polską są oceniani w krajach, które politykę prowadzą na poważnie i jak łatwo się domyślać, nie jest to ocena budująca.
Czy można poważnie traktować rząd, który po takiej stracie decyduje się zostawić wyjaśnienie przyczyn katastrofy instytucjom państwa, które w sprawie własnych tragedii nie było w stanie wyjaśnić ich przyczyn i ustalić odpowiedzialnych (tragedia okrętu podwodnego Kursk, zamach w teatrze na Dubrowce czy tragedia w szkole w Biesłanie)?
To, że rządzący obecnie w Polsce mogą sobie pozwolić na takie podejście do wyjaśnienia przyczyn tak strasznej katastrofy, że potrafią nawet z tego, co się stało, żartować, i nie ma na to reakcji ani większości mediów, ani dużej części naszego społeczeństwa, pokazuje, w jakim stanie są umysły dużej części polskiego społeczeństwa. Niestety, zostały one przez ostatnie parę lat zatrute niechęcią, a nawet nienawiścią do przedstawicieli głównej partii opozycyjnej, co powoduje, że rządzącym Polską uchodzą na sucho posunięcia, które kiedyś groziłyby już uruchomieniem odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.
Reakcje setek tysięcy Polaków po tragedii smoleńskiej, ich uczestnictwo w żałobie po stracie 96 wybitnych Polaków, ich obecność na Krakowskim Przedmieściu daje jednak nadzieję, że tak, jak w tej chwili, nie będzie bez końca. Że jest jednak granica, której przekroczenie przez niepodzielnie rządzącą Platformę spowoduje reakcję łańcuchową. Odsunie ona od władzy tych, którzy nie szanują ani własnego państwa, ani własnego społeczeństwa. Premier Tusk i jego rzecznik ostatnimi wypowiedziami bardzo przybliżyli nas do tej granicy.
Niestety, nadzieje maleją wprost proporcjonalnie do tego co się widzi i słyszy w mediach. Nowa taktyka anty-K, to wmówienie społeczeństwu choroby psychicznej JK. Dzisiaj w radiu ZET, wypowiadał się jakiś tam psycholog (?), wymieniając szereg symptomów świadczących o takiej jednostce chorobowej. Tak więc nie przebierają w środkach. To jest jeden wielki koszmar!
10 wrz 2010, 12:32
Katastrofa smoleńska
iwonap Poddajesz się manipulacji zbiorowej, w temacie Etyka, moralność, obyczaje umieściłem artykuł na temat pomysłu posłów PO-PSL, żeby opodatkować tych, co nie mają dzieci - za lenistwo. Jak widać w naszym parlamencie wariatów nie brakuje, że posła Palikota nie wspomnę To się nazywa "nagonka na Kaczyńskiego", żeby zrezygnował z przewodzenia PiS. PiS jest potrzebny - Kaczyński nie. Paradoksalnie wszyscy członkowie PiS, nawet ci, co krytykują w jakimś zakresie Prezesa nie wyobrażają sobie innego przywódcy partii (przykład Migalski i Kluzik-Rostkowska)
Mamy więc konflikt interesów. PiS jako największa partia opozycyjna bez Kaczyńskiego nie istnieje. Albo więc przyjmujemy PiS z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo nie. Z tego co piszą dziś Kaczyński będzie zapewne występował z powództwem cywilnym za naruszenie jego dóbr osobistych (czy coś w tym rodzaju). Pierwszy pozew wpłynie do sądu i klakierzy przestaną kłapać dziobami. Perspektywa przekazania dużej kasy na dom dziecka ostudzi zapały.
Dla Kaczyńskiego najważniejsze jest teraz wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej. Ważniejsze pewnie niż władza. I wcale się nie dziwię, bo to cię wydarzyło, to granda w biały dzień. Już są jasne przesłanki do obarczenia winą i odpowiedzialnością rządu. Przyczyn katastrofy jest ponad 10, więc nie jest to tylko błąd pilotów. Wszystkie zaniedbania, zaniechania, niekompetencja i niechlujstwo spadnie na barki rządu. Poczekajmy tylko aż głośno to powie komisja MAK. Jednego jestem pewien - MAK znajdzie jak najwięcej naszych błędów, żeby chronić stronę rosyjską. Jeżeli Polska nie zadba o swoje interesy - to państwo polskie będzie płacić kolosalne odszkodowania rodzinom ofiar. A o to przecież chodzi Rosjanom, poza opinią oczywiście. Jak poznamy oficjalnie przyczyny katastrofy, wtedy dopiero będzie się działo. To co było do tej pory, to pikuś.
10 wrz 2010, 13:32
Katastrofa smoleńska
Źle mnie zrozumiałeś, Silniczku. Nie tak łatwo mnie zmanipulować. Przeraża mnie to, jak daleko można się posunąć w niszczeniu człowieka. Chociaż właściwie już najwyższy czas przestać dziwić się czemukolwiek
10 wrz 2010, 14:26
Katastrofa smoleńska
Generałowie NATO chcą pomóc śledczym.
"Po raz pierwszy generałowie NATO wyrażają rozczarowanie trybem prowadzenia dochodzenia w sprawie katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem.
Bardzo gorzkie słowa pod adresem osób odpowiedzialnych za to śledztwo padły w największej w Europie wojskowej bazie NATO w Ramstein w Niemczech. Pięć miesięcy po katastrofie Amerykanie wciąż gotowi są pozytywnie odpowiedzieć na prośbę Polski o pomoc w wyjaśnieniu okoliczności zdarzenia, w którym zginął zwierzchnik Sił Zbrojnych RP prezydent Lech Kaczyński oraz dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych jednego ze strategicznych państw Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Jasna deklaracja wsparcia Polski została złożona podczas wewnętrznego spotkania towarzyszącego uroczystości odsłonięcia tablicy, którą Amerykanie uhonorowali wczoraj gen. pil. Andrzeja Błasika, poległego 10 kwietnia wybitnego dowódcę Sił Powietrznych RP. Usłyszeli ją obecni tam przedstawiciele polskiego Dowództwa Sił Powietrznych. (...)"
1/ Samoloty w wieku rządowego TU-154 zwykle wożą ładunki
Samoloty, które są w wieku rządowego Tupolewa z reguły przewożą ładunki typu cargo - mówi pilot i były dowódca 36. specpułku Tomasz Pietrzak.
Maszyna lada moment wróci z rosyjskich zakładów w Samarze, gdzie przechodzi remont. Tomasz Pietrzak latał TU-154 przez osiem lat z przewożąc najważniejsze osoby w państwie. Twierdzi, że jak najszybciej powinno rozpisać przetarg na nowe maszyny. - Ten samolot skończył już 18 lat. Z reguły samoloty w tym wieku przechodzą na ładunki typu cargo. Rzadko które państwo wykorzystuje samoloty w tym wieku do przewozu najważniejszych osób w państwie. W tym momencie politycy jednak opowiedzieli się i myślę, że dopóki nie będzie przetargu, ten samolot będzie służył - twierdzi Tomasz Pietrzyk.
Pilot podkreśla, że samolot jest technologicznie przestarzały, ale za to w doskonałym stanie, bo nie był zbyt mocno eksploatowany. - Technologicznie ten samolot jest stary, ale technicznie w doskonałym stanie. Licząc ile godzin spędził w powietrzu to nie są zbyt duże ilości. Liczba startów i lądowań też nie jest zbyt wielka. Myślę, że pomimo iż samoloty te są wiekowe to nadal w jak najlepszej kondycji - mówi pilot.
Zdaniem byłego szefa 36. specpułku Tomasza Pietrzaka Polska już dawno powinna zakupić nowe maszyny. Pilot podkreśla, że nie czyniąc tego po prostu marnotrawi się pieniądze. - Jesteśmy mistrzami w marnowaniu pieniędzy. Już dawno powinniśmy kupić nowe samoloty. Nie doszłoby na pewno do tej katastrofy, nie musielibyśmy wydawać grubych milionów na te remonty, czy leasing Embraera. Moim zdaniem powinniśmy już dawno kupić samoloty. Mielibyśmy wtedy na normalnym poziomie, bez żadnej kombinacji zainwestowane środki, a ci ludzie by szczęśliwie latali - mówi pilot.
Janusz Sejmej z Ministerstwa Obrony Narodowej mówi jednak, że jeżeli VIPy będą chciały latać dalej Tupolewem, maszyna będzie do tego przygotowana. - Ministerstwo Obrony Narodowej sygnalizuje, że po remoncie ten samolot będzie do dyspozycji najważniejszych osób w państwie, jeśli te osoby podejmą decyzję, aby ten samolot dalej im służył - mówi rzecznik MON. (...)
2/ Brat cioteczny Kaczyńskich: Leszek był bardzo pocięty
Dopiero kilka miesięcy po katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem - o identyfikacji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego zdecydował się opowiedzieć jego brat cioteczny Jan Tomaszewski
Tomaszewski towarzyszył Jarosławowi Kaczyńskiemu w wyprawie do Smoleńska tuż po katastrofie. W emocjonalnym wywiadzie z Krzysztofem Skowrońskim na antenie internetowego Radia Wnet łamiącym się głosem opowiadał jak wyglądały te bardzo ciężkie w ich życiu chwile.
- Leszek był bardzo pocięty. Nie wiem nawet czy to były jego nogi - wspomina Tomaszewski. Zarzucił też Rosjanom, że ciało Prezydenta leżało w błocie, na ziemi, tylko na jakiejś płachcie. - Nawet nie byli łaskawi załatwić tego w jakiś cywilizowany sposób, postawić na jakimś stole czy coś w tym stylu - żalił się na zachowanie naszych wschodnich sąsiadów. - Obok leżał Putra. Poznałem go po charakterystycznych wąsach - dodawał łamiącym się głosem. - To było bardzo mocne. To, że Jarek to przetrzymał to po prostu coś niesamowitego. To trzeba mieć bardzo mocny charakter, normalny człowiek by tego nie wytrzymał.
Według Andrieja Iłłarionowa, rosyjskiego eksperta, byłego doradcy Władimira Putina, stenogram z rozmów na pokładzie Tu-145 mógł zostać sfałszowany ?W najważniejszym momencie, kiedy samolot zmniejszał wysokość i podchodził do lądowania, wieża w Smoleńsku milczała przez długi czas. Milczała, kiedy samolot podchodził do lądowania i tracił wysokość dużo szybciej - przynajmniej według tych danych - niż powinien" ? mówi w rozmowie z Bronisławem Wildsteinem.
?Dla lądowań normalny kąt, pod którym samoloty zmniejszają wysokość to 2,5-3 stopnie. Zgodnie z tym samym stenogramem i zgodnie z informacją, na jakiej wysokości znajdował się samolot i jak daleko od pasa startowego, można sadzić, że kąt na pewno nie miał 3 stopni a możliwe, że 7 albo 8 stopni, a może nawet więcej. Czyli można sądzić, że samolot pikował w dół, a jeśli tak było, to takie zniżanie się nie mogło pozostać niezauważone i przez samych pilotów, i przez kontrolerów. Ale żadnego wskazania na to, że albo piloci, albo kontrolerzy w jakiś sposób reagowali na to, nie ma. Także inaczej mówiąc, kiedy samolot tracił wysokość z tak niewiarygodną szybkością zgodnie z tym stenogramem, który czytaliśmy, kontroler powtarza tylko ?wszystko w porządku, znajdujecie się na pasie".
Niejednokrotnie rosyjskie środki masowego przekazu, powołując się na oficjalne źródła, przekazywały informację o tym, że wieża kontroli lotów w Smoleńsku kilka razy dawała polecenie polskiemu samolotowi, że ma odlecieć i nie lądować w Smoleńsku, a odlecieć albo do Witebska, albo do Moskwy albo do Mińska. Opublikowany stenogram nie dał ani jednego potwierdzenia tego. Tam nie ma ani jednego zakazu ani polecenia, żeby nie ładować w Smoleńsku.? ? opowiada Rosjanin.
?To że takiej sytuacji dyspozytorzy staraliby się ukryć swój błąd, to nie dziwi. To zrozumiałe psychologicznie zachowanie człowieka. Ale żaden kontroler lotów, na żadnym lotnisku nie jest w stanie spowodować, żeby nie tylko oni, ale rosyjscy ministrowie, MAK, środki masowej informacji, rosyjska państwowa agencja RIA Novosti, przekazywali nieprawdziwe informacje. I przedstawiali stenogram z informacjami w sposób ewidentny sfałszowanymi. Żaden kontroler ani dowódca lotniska, żaden dowódca sił powietrznych nie ma takiej władzy, żeby zmanipulować taką ilość informacji? ? tłumaczy Iłłarionow.
Cała rozmowa z Iłłarionowem w najbliższym programie Bronisław Wildstein Przedstawia. Niedziela, 12.09.2010, godz. 11.20, TVP1
Andriej Iłłarionow Urodził się w 1961 roku w Leningradzie (obecnie Petersburg). Jest jednym z najbardziej znanych na świecie rosyjskich ekonomistów i krytyków polityki Kremla. W latach 2000 ? 2005 był doradcą gospodarczym ówczesnego prezydenta Rosji Władimira Putina. Do dymisji podał się na znak protestu przeciwko prowadzonej przez niego polityce. Publicznie oznajmił wówczas, że Rosja przestaje być krajem demokratycznym i że dochodzi w niej do nagminnego ograniczania swobód politycznych. Twierdził, że kraj jest rządzony przez wielkie korporacje kierujące się własnymi interesami. Krytykował też między innymi decyzję o uwięzieniu i skazaniu Michaiła Chodorkowskiego oraz faktycznej "nacjonalizacji" należącego do oligarchy koncernu naftowego Jukos. Był jednym z 34 sygnatariuszy opublikowanego 10 marca 2010 roku w Internecie manifestu "Putin musi odejść". Obecnie pracuje w waszyngtońskim liberalnym think tanku ? instytucie CATO. http://www.rp.pl/artykul/534404-Rosyjsk ... owany.html
Jak wiadomo prawd jest wiele. Niektórzy mówią, że prawda jest jak d* - każdy ma swoją. Kto zawinił (i w jakim stopniu) tego chyba nigdy nie dowiemy się do końca. Prawdą natomiast jest, że gdyby nawet były jednoznaczne dowody na bezpośrednią winę Rosjan, to Rosjanie nigdy w życiu nie przyznają się do swojej winy. I nie chodzi tu o ich prestiż czy tchórzostwo. Z takich samych przyczyn jak nie chcą uznać mordu w Katyniu za ludobójstwo: konsekwencji jakie to by za sobą pociągnęło. Dlatego zapomnijcie, że kiedykolwiek jakakolwiek komisja (a zwłaszcza rosyjska) potwierdzi jakąkolwiek winę Rosjan.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
11 wrz 2010, 15:17
Katastrofa smoleńska
Wrak Tu-154 zardzewieje i nie poznamy prawdy!
Eksperci nie mają wątpliwości: wrak prezydenckiego tupolewa za chwilę przerdzewieje i badania na jego częściach nie będą miały sensu. Leżącego pod gołym niebem żelastwo będzie wyjałowione z jakichkolwiek śladów.
Tomasz Pierzak, były szef 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego jest zbulwersowany postawą władz, które nie były w stanie doprowadzić do przetransportowania wraku w bezpieczne miejsce.
- Moim zdaniem to ma bardzo duże znaczenie, że wrak leży pod gołym niebem - powiedział Pietrzak w RMF FM - Po to prowadzi się dochodzenie, żeby pojawiły się nowe fakty, dowody, które wymagają powrotu do konkretnego urządzenia czy elementu - dodał pilot.
Niestety, mimo usilnych próśb, Rosjanie zwlekają z przeniesieniem szczątków tupolewa do hangaru. Miesiąc temu obiecali, że okryją go brezentowym pokryciem. Nic z tego nie wyszło.
komentarz: - a może właśnie o to chodzi, żeby nie poznać prawdy?! Nie chce mi się bowiem wierzyć, że nie stać nas na zabezpieczenie tego wraku, skoro Rosjanie mają z tym problem, u nich bieda. Tym bardziej, że obiekt będzie miał dla nas z pewnością wartość historyczną. I dziwicie się, że Macierewicz zajmuje się tą sprawą. Kto inny by takie coś przetrzymał?!
11 wrz 2010, 18:03
Katastrofa smoleńska
Jak Tusk z Bonim wyprawiali do Rosji archeologów
Wielkimi krokami zbliża się polska złota jesień. Z czym wam się kojarzy to rzekome cudo, a dla mnie osobiście najbardziej znienawidzona pora roku? Mnie przypomina pewne zapomniane już, przez media, a szumnie zapowiadane publicznie przez Donalda Tuska i Michała Boniego przedsięwzięcie.
To właśnie na jesień nerwowo przesunięto rzekomą wyprawę polskich archeologów pod Smoleńsk.
Wirtualną wyprawę, która miała przykryć skandal z kłamstwem o przesiewanej głęboko na metr ziemi i późniejszym odnajdowaniem przez polskich harcerzy fragmentów samolotu, paszportu i szczątków ciał.
Jako, że nic nie jest w stanie zachwiać popularnością rządzącego ugrupowania to myślę, że śmiało można opublikować krótką historię owej spektakularnej wyprawy, co pokaże nam na tym jednym przykładzie, jak robi się z Polaków idiotów ze szczególnym uwzględnieniem młodych dobrze wykształconych z dużych miast.
Zróbmy rządzącym jesienny kłopot. Przypomnijmy i posadźmy znowu archeologów na tych wirtualnych walizkach.
A wszystko zaczęło się tak:
PAP, 5 maja 2010r.
Tusk powiedział, że chce, aby na tym obszarze mogli pracować polscy archeolodzy. "Po to, aby rzeczywiście już w sposób tak skrajnie profesjonalny przeszukać każdy fragment terenu, gdzie mogłyby się znaleźć fragmenty samolotu lub przedmioty, które pozostały po ofiarach" - tłumaczył premier. Dodał, że nie wyobraża sobie, aby Rosjanie się na to nie zgodzili. Zapowiedział jednak, że jeśli zasygnalizowane zostaną mu jakiekolwiek problemy, będzie interweniował.
IAR, 05 maja 2010 r.
?Minister w Kancelarii Premiera Michał Boni poinformował, że do Smoleńska pojedzie grupa kilku archeologów z Polski, by przeprowadzić prace na miejscu katastrofy. Naukowcy mają za zadanie zabezpieczyć przedmioty pozostałe po rozbitym samolocie.
Michał Boni tłumaczył, że z podmokłego terenu pod Smoleńskiem cały czas na wierzch wychodzą przedmioty, zatopione tam w chwili katastrofy. Minister dodał, że grupa archeologów będzie gotowa do wyjazdu w przyszłym tygodniu, a prośba o zgodę na ich prace została już przekazana Rosjanom. W pierwszym etapie archeolodzy spędzą około 10 dni pod Smoleńskiem, lecz najpewniej nie będzie to ich jedyny wyjazd.?
- ?Profesjonalnie, fachowo, z użyciem odpowiednich narzędzi cały ten teren można przebadać szukając wszystkich pozostałości - zaznaczył minister oceniając projekt archeologów z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN i Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.?
Polska Kurier Lubelski, 6 maja 2010 rok
?Szef kancelarii premiera Michał Boni informował, że do Smoleńska wybierają się archeolodzy z Lublina w celu zbadania szczątków w miejscu katastrofy prezydenckiego samolotu. Jednak naukowcy nic o tym nie wiedzą.
Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prasowy UMCS zaprzecza, aby do Smoleńska wybierała się ekspedycja archeologów z UMCS. - Archeolodzy nigdzie się nie wybierają. Nic o tym nie wiem - poinformowała rzeczniczka.
O sprawie nic nie wie także prof. Andrzej Kokowski, dyrektor Instytutu Archeologii UMCS. Trudno w to uwierzyć, aby szef lubelskich archeologów nie wiedział nic o takiej ekspedycji.?
PAP, 10 maja 2010 r.
?W drugiej połowie tygodnia do Smoleńska wyjedzie grupa archeologów, która ma zbadać teren na miejscu katastrofy - poinformował minister w kancelarii premiera Michał Boni. Jest zapowiedź, że Rosjanie wyrażą na to zgodę. Boni powiedział w TVN24, że archeolodzy mają wyjechać "po uzyskaniu zgody strony rosyjskiej". - Była nota dyplomatyczna w tej sprawie i rozmawiał minister (spraw wewnętrznych i administracji) Miller. Jest zapowiedź strony rosyjskiej, że zostanie to rozpatrzone pozytywnie - powiedział Boni.
- Jest poniedziałek, mam nadzieję, że w ciągu dzisiejszego, jutrzejszego dnia będziemy wiedzieli i w drugiej połowie tygodnia ekipa będzie gotowa - dodał.?
Wprost, 14 maja 2010r.
?Najpewniej jeszcze w piątek dojdzie do rozmowy telefonicznej Donalda Tuska z Władimirem Putinem - poinformował minister SZ Radosław Sikorski, który tego dnia rozmawiał przez telefon ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem.
"To była rozmowa przygotowawcza do rozmowy premierów, do której być może dojdzie jeszcze w dniu dzisiejszym" - powiedział Sikorski. Minister mówił, że z szefem rosyjskiej dyplomacji rozmawiał m.in. o przekazaniu Polsce zapisów z czarnych skrzynek z katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, co określił jako najpilniejszą sprawę, oraz o wyjeździe polskich archeologów na miejsce tragedii.?
Polskie Radio, piątek 28 maja 2010 r.
?Opóźnia się wyjazd polskich archeologów na miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. MSZ twierdzi, że powodem są kwestie prawne. Kancelaria premiera: naukowcy teraz mają sesję egzaminacyjną.?
Radio zet, 1 czerwca 2010r.
?Jest zgoda Rosjan na wyjazd polskich archeologów do Smoleńska - dowiaduje się Radio ZET. Polscy naukowcy mają przeszukać miejsce katastrofy prezydenckiego tupolewa. Wyjazd może dojść do skutku w drugiej połowie czerwca.
O tym, że archeolodzy planują taki wyjazd Radio ZET mówiło jako pierwsze. Teraz już wiemy, że mogą oni wyjechać w drugiej połowie czerwca.
Grupie archeologów będą towarzyszyć polski konsul i polski prokurator wojskowy. I to do nich będzie należała decyzja, co będzie należało zrobić z materiałami i szczątkami, które mogą być odnaleziona na miejscu katastrofy.?
Super Expres, 11 czerwca 2010r.
?Jest szansa, że już 15 czerwca grupa polskich archeologów pojedzie badać miejsce katastrofy w Smoleńsku. Wyjazdu nie opóźni nawet niespodziewana tragedia - w minioną niedzielę w wypadku samochodowym zginął szef wyprawy prof. Marek Dulinicz (+43 l.).? Radio Zet, PAP, 15 czerwca 2010 r.
?Polscy archeolodzy jak na razie nie wyjadą do Smoleńska, aby zbadać teren po katastrofie prezydenckiego samolotu - poinformowało Radio ZET. Polski rząd jeszcze nie podpisał umowy z naukowcami w tej sprawie. Naukowcy byli gotowi do wyjazdu już dwa miesiące temu, ale blokuje ich brak umowy, która miała być podstawą ich działań. W tej chwili przeszukanie miejsca katastrofy jest już niemożliwe z powodu bujnej roślinności, która wyrosła na tym terenie i utrudnia poszukiwania. Badania będą możliwe dopiero jesienią.?
Jesienią, ale którego roku? A jak złapie wcześniej mróz i ziemia zamarznie?
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników