Polityka zawsze zabija śmiech, a Polacy z opozycji mają beczkę śmiechu
Nie ma żadnego przypadku w tym, że w czasie pierwszych rządów PiS głównych orężem walki politycznej było szyderstwo, to wówczas powstały wszystkie toporne „dowcipy” o prezesie, który mieszka z kotem, nie ma konta i prawa jazdy. W tym samym czasie ukuły się takie terminy jak: „kaczyzm” i „mohery”. No i jeszcze jedna bardzo ważna informacja, gdy PiS tworzył koalicyjny rząd, Internet należał do „Młodych wykształconych z wielkich miast”, choćby z tego powodu, że był ciągle towarem luksusowym. Oczywiście główny ton szyderstwa nadawały media korzystające z całej armii gwiazd, które robiły szum wokół siebie na kolejnych głupich wypowiedziach i happeningach.
Dziś historyczną kampanię szyderstwa rozpaczliwie próbuje się powtórzyć, ale wiadomo czym się kończy odgrzewanie starego kotleta, poza tym zmieniły się proporcje. Obecnie TVP znosi TVN, co nieustannie uważam za zmarnowany potencjał, bo można to robić znacznie lepiej i ofensywniej. W Internecie też się wszystko zmieniło i przewagę zdobytą po 2010 roku, prawa strona utrzymuje do teraz. W takich warunkach musiało się pojawić coś, co zawiera się w porzekadle „Kij ma dwa końce”. III RP próbowała wykończyć PiS śmiechem, tymczasem sama od tej broni ginie. Twierdzenie, że POKO i cała reszta przegrywa brakiem programu jest prawdziwe, tę pustkę widać na każdym kroku, ale to nie jedyna przyczyna porażki. Drugą istotną składową nędznego obrazu jaki sobą roztacza opozycja jest właśnie śmieszność.
Dam sobie spokój z przekrojową analizą zjawiska, bo to jest materiał na pracę doktorską. Pominę też stare i kultowe skecze, jak „śmierć Diduszki”, wigilijny pasztet, „nie pucz kiedy odjadę”. Zostawię w spokoju takich mistrzów komizmu, jak legendarny Rysiek Petru, jego już w polityce nie ma. Zbraknie miejsca na hity z udziałem Misiło, czy Joanny Scheuring-Wielgus, wielkiej miłośniczki i obrończyni zwierząt, która oddała swoje psy do schroniska. Bardzo mnie kusi, żeby zaprezentować przynajmniej fragment twórczości Bronisława Komorowskiego, ale z tego też by wyszedł cały rozdział i dlatego „nie ma zgody na brak zgody”. Nie załapie się Lech „Bolesław” Wałęsa na listę cytatów, z widomych i wyżej opisanych względów. Ewa Kopacz musi mi wybaczać, że zaledwie wspomnę o „inspekcji kotleta” i locie samolotu za pociągiem, itd., itp.
Przedstawię za to komiczny dorobek opozycji z ostatnich dni i tutaj też się boję, że miejsca zabraknie, ale jak mówi klasyk…jedziemy. Rafał Trzaskowski pije wodę z warszawskiego kranu i natychmiast dostaje serię komentarzy, żeby się w Wiśle wykąpał i do kompletu zrobił przy ujściu ścieków grilla. W mediach pojawia się informacja, że PO za ciężką kasę wynajmuje izraelską firmę od politycznego marketingu. Żydowscy specjaliści w pierwszej diagnozie namawiają PO, aby wyciszyła swojego lidera Grzegorza Schetynę, a ten wpada w szał i zrywa umowę. „michnikowy szmatławiec” przebija TVN i ich słynny wywiad z koniem, robiąc wywiad z panem Kazimierzem, który wesoło spędza czas nad Wisłą, mówi, jak bardzo jest „elegancko” i twierdzi, że martwe ryby pływające w Wiśle nie są rybami z Wisły.
Aleksandra Dulkiewicz, nowa nadzieja opozycji o potencjalne moralnym Hartwich, inteligencji Petru i obyciu Komorowskiego, organizuje w Gdańsku alternatywne obchody wybuchu II Wojny Światowej. Na imprezę zaprasza prezydentów i burmistrzów z europejskich miast, a jednego z nich w czasie panelu dyskusyjnego, nazywa „egzotycznym”. Dodatkowa śmieszność polega na tym, że to nie jest prezydent Bantustanu, ale Sadiq Khan, burmistrz Londynu. Może nie każdy uśmieje się z ostatniego dowcipu, jaki zamierzam zacytować, bo to tak zwany absurdalny humor, ale mnie to niezwykle bawi.
Polityczny troll Donald Tusk szumnie zapowiada, że nie pojawi się na uroczystościach 1 września, bo jest niemile widziany w Polsce, po czym słyszy od Polaków, że pierwszy raz w życiu powiedział prawdę, a dzień po tym nikt jego nieobecności nie zauważa.
Wszystkie przytoczone dowcipy mają żywot nie dłuższy niż kilka dni i każdy kolejny dzień dostarcza nową kupę śmiechu.
Kto chce wiedzieć w jakich proporcjach opozycja zbierze baty w wyborach, niech obserwuję skalę śmieszności opozycji, lepszego wskaźnika nie ma i nie będzie.
Cytat: Aleksandra Dulkiewicz - umysł Bronisława Komorowskiego, wdzięk Ewy Kopacz i erudycja Ryszarda Petru.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
02 wrz 2019, 20:02
Re: Polityka i politycy
Film "Polityka" Reżyseria: Patryk Vega.
Miał to być film niepokorny i odsłaniający brudy parlamentaryzmu. Wyszedł ciąg luźno sklejonych historii niczym z wulgarnych memów. #Polityka Vegi wyniku wyborów nie zmieni. A z prawdziwą polityką ma tyle wspólnego, co świnka morska ze świnią i morzem. Marcin Makowski https://twitter.com/makowski_m/status/1 ... 2560253952
"Polityczny patostreaming Vegi. Film 'Polityka' wyborów nie zmieni. Zanudzi za to na śmierć".
Miał to być film niepokorny i odsłaniający brudy polskiego parlamentaryzmu. Przebadany na lewo i prawo przez socjologów, aby dać widzowi to, na co czeka. Wyszedł ciąg luźno sklejonych historii niczym z wulgarnych memów z "Soku z Buraka". "Polityka" Patryka Vegi wyniku wyborów nie zmieni. A z prawdziwą polityką ma tyle wspólnego, co świnka morska ze świnią i morzem. (...)
Scenariuszowy chaos "Polityki"
Aby zrozumieć, z jakim poziomem filmu mamy do czynienia, poproszę Państwa o przeprowadzenie następującego eksperymentu myślowego. Weźmy głęboki worek i powkładajmy do niego odpowiednio: najbardziej wulgarne memy "Soku z Buraka", najbardziej kontrowersyjne cytaty z polityków obozu rządzącego, kilku budzących najwięcej emocji bohaterów sceny politycznej oraz szczyptę plotek, gnuśności kleru, sprośnych dowcipów, scen prymitywnego seksu i teorii spiskowych. Następnie wstrząśnijmy tym wszystkim, dobrze wymieszajmy i wyjmijmy, układając w obraz według losowej kolejności. Tak w przybliżeniu wygląda właśnie scenariusz "Polityki". (...)
Co natomiast otrzymujemy do rąk jako produkt finalny? Śmiem twierdzić, że od czasu "Ciacha", drugi najgorszy film w reżyserskiej karierze Patryka Vegi. Z płaskimi postaciami, brakiem poczucia humoru czy charakterystycznym dla niego operowaniem na przaśności i patosie jednocześnie. Poza Andrzejem Grabowskim, Maćkiem Stuhrem i Danielem Olbrychskim - reszta aktorów wypadła przeciętnie, a niekiedy po prostu karykaturalnie, w czym przoduje Janusz Chabior jako "Antoni Macierewicz" oraz Iwona Bielska jako "Krystyna Pawłowicz".
Źli, brzydcy, cyniczni
Sama linia narracyjna, oceniając z perspektywy kogoś, kto opisywaniem polityki zajmuje się zawodowo, z prawdziwą polityką ma tyle wspólnego, co świnka morska ze świnią i morzem. Państwo polskie, rządzące nim mechanizmy czy wybrane postaci są bowiem tak kreskówkowo złe, tak banalne albo tak nieprzypominające siebie, że nawet w stosunkowo pełnym kinie podczas pierwszego seansu komentarze czy parsknięcia śmiechem widowni mógłbym wyliczyć na palcach jednej ręki. (...)
Polityczna fikcja Vegi To pomieszanie autentyzmu z fikcją jest głównym grzechem "Polityki". Patryk Vega zarzekał się bowiem, że na wszystko ma dokumenty, przygotował się gruntownie do swojej pracy, a de facto ani nie powiedział niczego nowego, ani w formie, która budziłaby u widza głębszą refleksję. "Beata Szydło" zostaje premierem karmiąc kury. Sama nie wie, co ma robić, co mówić, o co walczyć. Jest trenowana przez PR-owców jak robot i ubrana w modną garsonkę.
Dla Vegi nie ma znaczenia, że prawdziwa premier już lata wcześniej zjadła zęby na polityce, będąc szefową kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, a następnie Prawa i Sprawiedliwości - cztery miesiące przed wyborami ogłoszono ją jako kandydatkę na stanowisko szefa rządu. U Vegi ona i jej mąż wydają się być samą decyzją zszokowani i chętniej zostaliby w domu pod Oświęcimiem, obierając ziemniaki na obiad. Czym zresztą kończy się epizod "pani premier", otwierający "Politykę".
Oczywiście najbardziej, i to w sposób całkowicie niesmaczny i skandaliczny, pastwi się Patryk Vega nad postacią (co prawda na napisach końcowych wyświetlony zostaje komunikat temu przeczący), mającą przypominać Bartłomieja Misiewicza. W jego filmie, choć prawdziwy Misiewicz ma wiele grzechów na sumieniu, urasta on do roli nierozgarniętego dzieciaka upojonego władzą, który w gabinecie ministerialnym każe swoim podwładnym uprawiać seks oralny, wciągając z nagich torsów prostytutek kokainę za pomocą zrolowanej stuzłotówki.
Scena, w której zwołuje "wszystkich biznesmenów robiących interesy z polską zbrojeniówką", a następnie wyklinając każe im płacić po sto tysięcy w gotówce za każde spotkanie z nim, załatwianie kontraktów oraz domaga się przelewania milionów dla filmy eventowej, którą prowadzi, wygląda jak wyjęta z fantazji Jerzego Urbana. Podobnie jak scena, w której "Antoni Macierewicz" musi się udać na elektrowstrząsy, ponieważ cały świat układa mu się w jedną wielką teorię spiskową.
Film, który wyborów nie zmieni
(...) Tego filmu, pomimo najszczerszych chęci, po prostu nie da się oglądać. Nudzi, trywializuje temat, opisywanych bohaterów prymitywizuje do granic dobrego smaku.
W jakiejś mierze "Polityka" to "Smoleńsk" dla najradykalniejszej części elektoratu opozycji. Albo jak pozbawiona poczucia humoru wersja "Ucha Prezesa". Niczego nie zmieni, nikogo nie przekona, do pójścia do wyborów nie zmobilizuje, pomimo monologu Olbrychskiego na końcu filmu, który przed całym parlamentem w geście protestu wobec "wzajemnej nienawiści" pokazuje goły tyłek.
To niezamierzone i najlepsze podsumowanie całego poziomu "Polityki" Patryka Vegi.
Film P. Vegi #Polityka zamiast polityczną bombą okazuje się być kapiszonem. Warto ujawnić, że nazwisko reżysera pojawia się wielokrotnie w naszej najnowszej książce ROZPRAWA, której przedsprzedaż prowadzimy pod: https://sumlinski.com.pl/ksiazki/107-rozprawa.html Wojciech Sumlinski@wsrnevergiveup
Załącznik:
Wielgucki. Vega geniusz.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
"Tusk odbył prawie 600 lotów, większość do domu. Na trzy dni przylatywał do pracy, zajmował się piciem wina i oglądaniem meczów. W jeden rok rządowy embraer zawoził Tuska do Gdańska lub go z niego odbierał pięćdziesiąt razy. Wyliczono, że kosztowało to co najmniej 1,3 mln złotych." Woził rządową limuzyną po Warszawie chłopaka Kasi Tusk Staszka Cudnego i rządowym samolotem wraz z córką do Gdańska".
"Borusewicz latał z W-wy do Gdańska i tego samego dnia wracał. Takich jednodniowych rejsów odbył ponad trzysta! Żeby wyprowadzić psa. W ciągu 6 lat 713 razy. Podatnicy zapłacili 380 tys. zł. Odbył 101 zagranicznych i krajowych lotów o statusie HEAD. Wraz z córką odbył 12 podróży zagranicznych na koszt podatnika m. in. do Arabii Saudyjskiej, Algierii, Maroka, Brazylii, Chile, Rosji, Gruzji, Omanu, na Cypr."
"Radosław Sikorski odwoził dzieci do szkoły służbowym samochodem. Za kilometrówki samochodu który stał w garażu pobrał ok. 80 tys. zł."
"Ewa Kopacz przyznała, że podczas kampanii wyborczej 2005 latała do Gdańska w odwiedziny do swojej córki na koszt podatnika".
I po co im było grzebać w lotach marszałka?
Strzelili tylko sobie w kolano.
07 wrz 2019, 14:10
Re: Polityka i politycy
Sławomir Nowak na Ukrainie z podejrzeniem podania fałszywych danych w deklaracji majątkowej
Załącznik:
Nowak.jpg
Ukraińska Krajowa Agencja Antykorupcyjna złożyła doniesienie do sądu w sprawie deklaracji majątkowej Sławomira Nowaka. Organ podejrzewa polityka o podanie w deklaracji majątkowej za 2017 rok fałszywych danych.
Polityk, który w latach 2011-2013 był ministrem transportu w rządzie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, pełni obowiązki szefa Ukrawtodoru - ukraińskiego odpowiednika naszej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Według ukraińskiej agencji do spraw walki z korupcją, suma, której Sławomir Nowak nie uwzględnił w swojej deklaracji, to 189 tysięcy hrywien, czyli równowartość około 30 tysięcy złotych.
Sławomir Nowak minął się z prawdą? Komisja pokazała pismo. Nieprawdziwe informacje o środkach na koncie?
Agencja przekazała do sądu protokół ze sprawdzenia deklaracji Sławomira Nowaka z 2017 roku. Jak poinformowano, z powtórnego sprawdzenia deklaracji wynika, że były polski minister transportu, a obecnie szef ukraińskiej agencji odpowiedzialnej za budowę dróg złożył nieprawdziwe informacje co do środków posiadanych na kontach bankowych, oraz wartości swojego samochodu.
Sławomir Nowak pełni funkcję szefa ukraińskiego Ukrawtodoru od 2016 roku. Ma ukraińskie i polskie obywatelstwo. Działalność Ukrawtodoru i jego kilka tygodni temu ostro skrytykował prezydent Wołodymyr Zełenski, który sugerował, że kierownictwo agencji przywłaszczało środki przeznaczone na budowę dróg.
Sylwia Spurek ma ciągle nowe, kontrowersyjne i kuriozalne pomysły na ratowanie naszej planety i zwierząt. Tym razem błysnęła myślą o losie krów, który determinuje ich… płeć? Internauci zachęcają europarlamentarzystkę Wiosny do jak największej aktywności. Podkreślają: „chociaż się wszyscy pośmiejemy”.
Od początku swojej pracy w Parlamencie Europejskim Sylwia Spurek jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Wpadki niczego jej nauczyły i ciągle zamieszcza dziwne wpisy i filmy. Tym razem Spurek w dość dziwnym nagraniu zamieszczonym na Facebooku zaapelowała o „prawa i wyzwolenie” dla zwierząt. Niby nic dziwnego a jednak… stwierdziła, że mówiąc o feminizmie mówi bardzo poważnie o szacunku do… zwierząt, a los krów mlecznych jest według niej zdeterminowany przez płeć.
Jestem prawniczką, doktorką nauk prawnych, legislatorką i radczynią prawną. Jestem weganką i feministką i jestem też europarlamentarzystką —przedstawia się Spurek.
Kiedy w Parlamencie Europejskim mówię o wegańskim jedzeniu, to tak naprawdę nie mówię o jedzeniu. Mówię o wartościach —stwierdziła, po czym przeszła do zasadniczej części swojej wypowiedzi.
Kiedy mówię o feminizmie, mówię o szacunku dla zwierząt, których los, np. los krów mlecznych jest zdeterminowany przez ich płeć —oznajmiła działaczka Wiosny Biedronia i europarlamentarzystka.
Spurek jest autorką kuriozalnych pomysłów dotyczących między innymi podwyższenia cen mięsa, bo jego produkcja przyczynia się do zmian klimatu. Tym razem idzie dalej… o wiele dalej. Nasza rola, moja rola, rola polityków i polityczek jest szczególna. Musimy mieć odwagę i determinację, żeby mówić o prawach zwierząt (…) Dopóki zabijanie zwierząt, ich eksploatacja, ich cierpienie i krzywda nie będą historią. Przed nami długa droga. Kiedyś nas lekceważyli, kiedyś z nas się śmiali. Teraz z nami walczą, ale potem wygramy —stwierdziła.
Spurek pyta Timmermansa: Jak ominąć rząd przy rozdawaniu unijnych funduszy?
– Czy wie pan, jak można ominąć rząd w przypadku rozdawania funduszy? – pytała w Parlamencie Europejskim zatroskana stanem polskiej demokracji Sylwia Spurek z Wiosny. – Jak pan wie w Polsce, skąd pochodzę, ludzie uważają pana za wroga numer 1, albo numer 1 w obronie naszych praw. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy. Chcę panu bardzo podziękować za doskonałą pracę. Mam wiele pytań – mówiłq Sylwia Spurek w Parlamencie Europejskim.
Pierwszym pytaniem jakie zadała Spurek dotyczyło "ochrony budżetu" unijnego. – Czy wie pan, jak można ominąć rząd w przypadku rozdawania funduszy? – pytała polityk Wiosny.
Droga pani europoseł, nikt z panią nie walczy. Z pani po prostu się śmieją.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 10 wrz 2019, 17:56 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
10 wrz 2019, 17:49
Re: Polityka i politycy
Wybory parlamentarne 2019.
Państwowa Komisja Wyborcza wylosowała numery list wyborczych w wyborach parlamentarnych, które odbędą się 13 października 2019 roku: 1. KW Polskie Stronnictwo Ludowe 2. KW Prawo i Sprawiedliwość 3. KW Sojusz Lewicy Demokratycznej 4. KW Konfederacja Wolność i Niepodległość 5. KKW Koalicja Obywatelska PO .N iPL Zieloni
Pozostałe komitety: 6. KW Prawica 7. KW Akcja Zawiedzionych Emerytów Rencistów 8. KW Koalicji Bezpartyjni i Samorządowcy 9. KW Skuteczni Piotra Liroya-Marca
1. PSL - bo 1. raz poza Sejmem 2. PiS - bo to będzie 2. kadencja 3. SLD - bo będą 3. siłą w Sejmie 4. KWiN - bo zdobędą 4 % poparcia 5. KO - bo będą 5. rok w opozycji
KW Akcja Zawiedzionych Emerytów Rencistów?
A KW Zdradzonych Żon i Mężów nikt nie założył ?
14 wrz 2019, 12:58
Re: Polityka i politycy
kasowski
Wybory parlamentarne 2019.
Państwowa Komisja Wyborcza wylosowała numery list wyborczych w wyborach parlamentarnych, które odbędą się 13 października 2019 roku: 1. KW Polskie Stronnictwo Ludowe 2. KW Prawo i Sprawiedliwość 3. KW Sojusz Lewicy Demokratycznej 4. KW Konfederacja Wolność i Niepodległość 5. KKW Koalicja Obywatelska PO .N iPL Zieloni
Lista Nr 2
Lista Nr 5
Lista Nr 3
Biedroń Zandberga czy Zandberg Biedronia?
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
14 wrz 2019, 20:39
Re: Polityka i politycy
Małgorzata Kidawa Błońska: POWTARZAM panu po raz PIERWSZY i ostatni ...
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
04 paź 2019, 21:09
Re: Polityka i politycy
Definitywny koniec Bolka i agonia III RP
Tysiące razy w tysiącu wypowiedzi i publikacji mówiło się o rozmaitych końcach, a o końcu Lecha „Bolesława” Wałęsy to już mówiło się nieustannie. Nic z tych końców nie wychodziło, ponieważ to tak nie działa. Fakty i prawda niewiele znaczą, wszystko da się obrócić, nazwać „zoologiczną nienawiścią”, poczęstować oszołomami i tak było od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, teraz doszły nowe modne słowa: „hejter”, „mowa nienawiści”. O końcu Bolka i wszystkich innych można sobie mówić do woli i nic z tego końca nie wyjdzie dopóki nie zostanie podpisany wyrok medialny.
Koniec musi ogłosić TVN lub GW i tak było w wielu niewygodnych przypadkach. Nie kto inny tylko GW wykończyło Mateusza K. niegdysiejszego obrońcę demokracji i konstytucji, który skończył jako pospolity oszust na ławie oskarżonych. Z nieco tajemniczych powodów Onet.pl wykończył Stryczka, byłego szefa „Szlachetnej paczki”, co pokazuje, że wykończyć można każdego, niekoniecznie prominentnego polityka, który przestał być pożyteczny. Nie podam wielu przykładów wykańczania gwiazd III RP, ponieważ to nie jest zjawisko powszechne, nie po to buduje się fałszywe legendy i okłada nimi przeciwników, żeby marnować taki potencjał. Niemniej przywołam jeszcze Szczypiorskiego, dla wielu pewnie anonimowa postać, ale u zarania III RP był to wieszcz, dopóki się nie okazało, że donosił esbecji z taką żarliwością i podłością, jakiej i Michnik nie był w stanie obronić.
Po drugiej stronie tego procesu są niezatapialni i wieczne święte krowy, których nijak nie da się ugryźć pomimo serii kompromitujących faktów. Flagowym przykładem jest mój pupil Owsiak, otulony takim parawanem medialnym, że może się pławić w bezprawności, ale i to się powoli kończy. Do Owsiaka poszło kilka ostrzeżeń, że pewnych granic jemu też nie wolno przekraczać. Zatem w relatywistycznym piekiełku III RP każdego można albo utopić, jeśli takie są bieżące potrzeby albo chronić do upadłego, no i przykład Lecha Bolesława Wałęsy należy uznać za „nie chcę, ale muszem”. „Bolek” łączy swoją groteskową osobą obie relatywistyczne techniki propagandowe. Całymi latami był nakryty pancernym parasolem medialnym, z wyjątkiem okresu, w którym odważył się startować w wyborach prezydenckich i pełnił tę funkcję w swoim „stylu”. Jednak i wtedy „salon” nie atakował Bolka agenturą, tej zmowy milczenia wśród esbeków i kapusiów nie łamano, to była święta zasada, w mniejszym stopniu obowiązująca do dziś.
Ostatnich 10 lat w wykonaniu „Bolka” nie da się nazwać inaczej niż degrengoladą
Przełomem była książka Cenckiewicza i Gontarczyka, ale to właśnie wtedy nastąpił wściekły atak na autorów i prawdę, połączony z histeryczną obroną „Bolka”. Powód takiego zachowania był prosty, z kapusia SB zbudowano mitycznego bohatera, „drugiego po Papieżu” rozpoznawalnego w całym świecie Polaka. Każdy kto się odważył kapusia i przy okazji kompletnego imbecyla nazwać kapusiem i imbecylem, okładano „szkodzeniem Polsce” i niszczeniem polskiego fenomenu, jakim była „Solidarność”.
Krótko mówiąc, dopóki „Bolek” był pożyteczny, to nikt się w III RP nie przejmował, że to idiota i donosiciel. W kulminacyjnym momencie Tusk zrobił z niego mędrca Unii Europejskiej, była taka historia, o której pewnie mało kto dziś pamięta. Wszystko byłoby fajnie i trwałoby wiecznie, gdyby „Bolek” dał się zamknąć w jakichkolwiek racjonalnych ramach, co pozwoliłoby realizować cele III RP. Wiadomo, że dzieje się dokładnie odwrotnie, do czasu udawało się wybryki „Bolka” przykrywać medialnymi laurkami i wyciszeniami, ale przyszedł moment, w którym on stał się balastem.
Wczorajszy dzień można uznać za oficjalną datę definitywnego końca „Bolka” i to nie ma potrzeby niczego udowadniać, wystarczy przypomnieć co się wydarzyło.
Wielki bohater III RP najpierw zebrał burę ze wszystkich stron, za swoje wystąpienie na konwencji POKO, potem chciał pokazać swoją siłę i przeniósł poparcie na Kukizo-ZSL, a ci, chociaż walczą o życie, „Bolka” pogonili.
Nie ma i nie będzie bardziej dobitnego dowodu na ostateczny koniec „Bolka”, jego już nie ma, on nikomu nie jest potrzebny i będzie teraz odrzucany niczym polityczny, nomen omen, gorący kartofel. Czasy, w których „Wałęsie wolno więcej” skończyły na śmietniku historii i tam też śpiesznym krokiem zmierza „Bolek”.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
09 paź 2019, 19:14
Re: Polityka i politycy
- Nigdy w życiu! Był zdrajcą i zdrajcą pozostanie – mówi w rozmowie z Beatą Lubecką. – Ja prowadziłem ten bój! Ja mam ciężko, a on mi zakłada Solidarność Walczącą?
Były prezydent Lech Wałęsa zapowiada w programie „Gość Radia ZET”, że nie przeprosi za nazwanie Kornela Morawieckiego „zdrajcą”.
Wczoraj napisał pan na Facebooku, że chce pan poprzeć lidera PSL-u.
Prawda może was wyzwolić.
O tak, to dobrze pamiętać, również jeśli chodzi o samego siebie.
Odpowiem słowami wielkiego naszego marszałka: „Rodacy, dla was można zrobić wiele, z wami – niewiele”. I tak zostałem oceniony po ostatnich moich wystąpieniach.
Do tego jeszcze wrócimy, ale gdyby pan był uprzejmy odpowiedzieć na moje pytanie: kogo dzisiaj, na pięć dni przed wyborami, popiera Lech Wałęsa?
Więc próbuję pani odpowiedzieć, a pani mnie próbuje wybić z rytmu. Ja chcę powiedzieć, że widząc, co się w Polsce dzieje, zaproszony na konwent PO...
Koalicja Obywatelska to się nazywa teraz.
Tak, proszę pani. Próbowałem powiedzieć: „Słuchajcie, popieram was, będę na was głosował, bo nie ma żadnej innej siły większej, która mogłaby trochę porządku w kraju wprowadzić”.
A dwa dni później jest wolta.
Zaraz, zaraz, nie skończyłem. I odpowiadam, dlaczego tak się stało, że dziś mamy ponad 40% poparcia PiS-u, co dla mnie jest skandalem, jak można było do tego doprowadzić.
(...)
Ale panie prezydencie, dzień po pogrzebie wypowiadać takie słowa?
I to jest wasz błąd! Zawsze należy mówić prawdę. Ja jestem bezwzględnie za prawdą i uczciwością.
A o sobie też pan mówi prawdę?
A nie stawianie pomników takiemu nieudacznikowi jak Lech Kaczyński. Pomniki stawiacie, a przecież on jest współodpowiedzialny za Smoleńsk. Gdyby był naprawdę takim bohaterem, to nie powinien doprowadzić do Smoleńska.
A czy o sobie też pan mówi prawdę?
Słucham?
Czy o sobie też pan mówi prawdę?
Tak, proszę pani. Bezwzględną prawdę. A tak, teraz pani powie mi to, co usłyszałem, komentarze wasze: że Wałęsa sam przeciwko sobie działa, bo opowiada zawsze co innego. A skąd są te wypowiedzi?
Nie, to nie chodzi o to.
Ponieważ pani mnie nie rozumie, to próbuję panią przekonać z innej wersji, z innego miejsca próbuję panią przekonać.
To ja jeszcze zapytam inaczej: kiedy zmarł Wojciech Jaruzelski, to pan był bardziej wyrozumiały, jeśli chodzi o dyktatora, bo nie nazwał go pan zdrajcą, tylko pozostawił to osądowi Pana Boga.
Kochanie, jakie piękne pytanie. Do powstania Solidarności Lech Wałęsa walczył z systemem, a nie z generałami, nie z bezpieką, nie z nikim. Z systemem! Natomiast kiedy system teraz poprawiliśmy, zaczynam walczyć z ludźmi. Tu się właśnie różniliśmy i różnimy – że ja wtedy nie walczyłem z ludźmi, z generałami, z bezpieką, tylko walczyłem z systemem. I dlatego rozmawiając z nimi, przekonywałem ich, że to system jest zły, a nie oni. Natomiast kiedy już mamy wolność, kiedy mamy trójpodział władzy, to teraz walczę z ludźmi, którzy psują ten system.
Pan mówi, że nie przeprosi za swoje słowa…
W żadnym wypadku!
(...)
Cała rozmowa: www.youtube.com/watch?v=RX8gxJ7hLts wiadomosci.radiozet.pl/Gosc-Radia-ZET/Gosc-Radia-ZET.-Lech-Walesa-u-Beaty-Lubeckiej.-9.10.2019
Lechu Wałęso, jesteś zdrajcą i podłym tchórzem!
Naszym obowiązkiem jest powiedzieć światu, przede wszystkim tutaj w kraju - Polsce i Polakom kto był prawdziwym patriotą, kto był bohaterem, a kto był zdrajcą. Zdrajcą był, jest i będzie Lech Wałęsa. Lechu Wałęso, jesteś zdrajcą i podłym tchórzem! Jak można mówić o zmarłym, Wielkim Człowieku, skromnym, ale wielkim, że był zdrajcą, w sytuacji kiedy Kornel Morawiecki walczył o niepodległą Rzeczpospolitą wtedy, kiedy Lech Wałęsa w latach 70 donosił za pieniądze na swoich kolegów - powiedział w rozmowie z Marcinem Bąkiem w programie Telewizji Republika ,,Republika po południu'' Ireneusz Zyska, poseł Prawa i Sprawiedliwości
Wałęsa: „Wybaczyłem szefowi Solidarności Walczącej, bo po chrześcijańsku należy to zrobić, a co oni z niego robią? Bohatera. A on w środku, stan wojenny, atakują nas ze wszystkich stron, a on, kozak, zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada, proszę panów! Zdrajca! Taka jest prawda."
– Jestem zbulwersowany tymi słowami. Lech Wałęsa juz całkowicie upadł i można powiedzieć, że utracił resztki swojego autorytetu, jeżeli kiedykolwiek taki miał. Odnosząc się w tych haniebnych słowach do śp. Kornela Morawieckiego, myślę, że Lech Wałęsa ujawnił oznaki postępującej choroby, której doświadcza i to jest choroba postępująca. On jest chyba bardzo chory na wybujałą ambicję, pycha go zżera i doprowadziła do takiej sytuacji, że on chciałby, żeby jemu oddawać czołobitne hołdy i uznawac go za wyzwoliciela, zbawcę, człowieka, który przywrócił Polsce niepodległość, a prawda jest inna. Naszym obowiązkiem jest powiedzieć światu, przede wszystkim tutaj w kraju - Polsce i Polakom, kto był prawdziwym patriotą, kto był bohaterem, a kto był zdrajcą. Zdrajcą był, jest i będzie już w historii zapisany Lech Wałęsa. Lechu Wałęso, jesteś zdrajcą i podłym tchórzem!
Jak można mówić o zmarłym, Wielkim Człowieku, skromnym, ale Wielkim, że był zdrajcą, w sytuacji kiedy Kornel Morawiecki walczył o niepodległą Rzeczpospolitą wtedy, kiedy Lech Wałęsa w latach 70 donosił za pieniądze na swoich kolegów. Kiedy Lech Wałęsa w 1980 roku, podczas trwania strajku w Stoczni Gdańskiej, Wałęsa ten strajk chciał spacyfikować, zgasić, ogłosił koniec strajku. Tylko dzieki śp. Annie Walentynowicz, Alinie Pieńkowskiej - dwóm drobnym, ale jakże odważnym kobietom, udało sie powstrzymać stoczniowców przed wyjściem ze Stoczni, bo strajk by się zakończył.
De facto to Anna Walentynowicz ogłosiła strajk solidarnościowy z innymi zakładami w Gdańsku, które wtedy strajkowały, bo Wałęsa by ten strajk zakończył juz na samym początku. Twierdzenie, że Lech Walęsa był współpracownikiem władz, donosicielem Służby Bezpieczeństwa w początkowych latach 70 wydaje mi się nie do końca prawdziwe, dlatego że późniejsza postawa Pana Wałęsy i w roku 80 i w stanie wojennym, kiedy dogadywał się z władzami PRL i Służbą Bezpieczeństwa, kiedy podpisywał układ Okrągłego Stolu i kiedy wreszcie był prezydentem RP i miał wielką szansę stanąc w świetle prawdy, przeprosić naród, prosić o wybaczenie i zostać uznanym za człowieka jednak godnego i zapisać sie dpbrze w historii- to tego nie uczynił. Uczynił rzecz haniebną- poprosił swojego "podnóżka" Milczanowskiego, żeby dostarczył mu jego teczkę, bo myślał, że dzięki temu zniszczy dowody swojej współpracy z SB. tak się nie stało, bo te dokumenty były i w innych miejsca, w tym w szafie Kiszczaka. Trzeba powiedzieć, że Lech Wałęsa dzisiaj obrażając , po śmierci, jak tchórz, pamięć i godność Wielkiego Człowieka, który jak powiedział Wojciech Myślecki na pogrzebie Kornela: "szedł przez całe życie wyprostowany", dzisiaj go obrażają na jakimś politycznym wiecu Platfromy, w moich oczach Wałęsa jest tylko godny pogardy. Jestem tak zniesmaczony postawą tego człowieka, że nie ma słów, aby to wyrazić - powiedział Ireneusz Zyska w Telewizji Republika.
– Cała ta "elita" Platformy Obywatelskiej, skupiona na tym wiecu politycznym, jeżeli bije brawo Lechowi Wałęsie, a kilka dni wcześniej, przypomnijmy wpis Grzegorza Schetyny, który w dniu śmierci Kornela napisał, że "odszedł wielki twórca i legenda Solidarności Walczącej, a w latach 80 uczył mnie konspiracji i walki o wolną Polskę". Jeżeli ten człowiek po pogrzebie śp. Kornela bije brawo Wałęsie, to myślę, że naprawde zapisał się do jednego klubu z Wałęsą i nie zasługuje na nic oprócz słów krytyki i potępienia. Nie można tolerować takich rzeczy - dodał poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Ostatnio edytowano 09 paź 2019, 20:47 przez kasowski, łącznie edytowano 1 raz
09 paź 2019, 20:40
Re: Polityka i politycy
"Próżny, pretensjonalny, pewny siebie ignorant"
Słynna dziennikarka włoska Oriana Fallaci najlepiej poznała się na Wałęsie:
Wałęsa nie podobał mi się jako człowiek, ale stałam - podobnie jak wielu innych - wobec ogromnego dylematu: albo przysłużyć się Rosjanom i napisać, że Wałęsa nie jest OK, albo pomóc walce o odzyskanie demokracji i napisać, że Wałęsa jest w porządku. Wybrałam to drugie wyjście i nie miałam racji.
Ten wywiad przeszedł do historii. Jednak zarówno przeprowadzająca go dziennikarka, jak i jej rozmówca żałowali, że do niego doszło. Ona nazywała go próżnym, pretensjonalnym, pewnym siebie ignorantem, on ją - namolną kobietą. Kulisy słynnej rozmowy Lecha Wałęsy z Orianą Fallaci odkrywa po latach felietonista "Polityki" Daniel Passent w swojej najnowszej książce "Passa".
Fallaci spotkała się z przywódcą "Solidarności" w marcu 1981 r. W mieszkaniu państwa Wałęsów spędziła dwa dni, sobotę i niedzielę. Jak ujawnia Passent, z którym legendarna dziennikarka i pisarka była zaprzyjaźniona, rozmowa przebiegała z dużymi trudnościami i przedwcześnie się zakończyła. "Drugiego dnia, w niedzielę, rodzina już ubrana do kościoła, czeka i grzeje się, a Fallaci ani myśli kończyć. Wreszcie do akcji wkroczyła Danuta Wałęsowa, szczegółów nie będę opisywał, w każdym razie wywiad został przerwany, a Wałęsa powiedział do Fallaci: 'Widzi pani - takie są Polki'" - relacjonuje w nowej książce, która właśnie się ukazała nakładem Wydawnictwa Czerwone i Czarne.
"Mogłam napisać, że Wałęsa nie jest OK" Passent zdradza, że włoska dziennikarka, choć była całkowicie po stronie "Solidarności", samym Wałęsą nie była zachwycona. Żeby nie zaszkodzić Wałęsie i nie przyłączyć się do nagonki na przewodniczącego "Solidarności", w swoim wywiadzie nie wspomniała o tym jednak ani słowem. "Wałęsa nie podobał mi się jako człowiek, ale stałam - podobnie jak wielu innych - wobec ogromnego dylematu: albo przysłużyć się Rosjanom i napisać, że Wałęsa nie jest OK, albo pomóc walce o odzyskanie demokracji i napisać, że Wałęsa jest w porządku. Wybrałam to drugie wyjście i nie miałam racji" - mówiła po latach swojemu przyjacielowi Fallaci.
Był to jedyny raz, kiedy odstąpiła od swojej zasady, żeby pisać wszystko, jak było - samą prawdę. "On był wtedy taki pewny swego, taki nadęty, że powiedział mi: 'Zobaczy pani, że ja zostanę prezydentem'. 'Co on wygaduje?' - pomyślałam i nigdy nie włączyłam tego do wywiadu, bo to miał być dobry, antykomunistyczny, antyrosyjski wywiad. Nazajutrz, kiedy znów z nim rozmawiałam, powiedziałam: 'Słuchaj, Lechu, wczoraj powiedziałeś coś, co mam nagrane, ale wolałabym to pominąć, bo wygląda śmiesznie i pretensjonalnie'. 'Jakie śmiesznie? Jakie pretensjonalne? Masz napisać, co ci mówię: że będę prezydentem!' - uniósł się. I wiesz co? Nie napisałam tego, nie napisałam, żeby go zezłościć i żeby mu nie zaszkodzić, bo to by go ośmieszyło; żeby Rosjanie, żeby wszyscy traktowali go poważnie. I nie miałam racji. Koniec. Kropka" - opowiadała dziennikarka Passentowi.
Fallaci stwierdziła po latach, że była zbyt surowa wobec Mieczysława F. Rakowskiego, wówczas wicepremiera w rządzie Wojciecha Jaruzelskiego, z którym również przeprowadziła w 1981 r. wywiad i zbyt wyrozumiała wobec Wałęsy.
"Z wiekiem muszę przyznać, że czasem byłam nawet za surowa. I jeżeli mówię, że Rakowski zdobył sobie moje uznanie, to należy to traktować poważnie. Jak wiadomo, nie byłam zwolenniczką komunistów, i kiedy mogłam - pisałam przeciwko nim. On był wówczas członkiem partii i tego nie taił. Mówił, że jest komunistą czy usiłuje nim być, ale był inteligentny, uczciwy, kulturalny. Myślę, że wówczas go nie doceniłam. I przeciwnie - byłam zbyt łagodna wobec Wałęsy" - mówiła.
Zdradziła, że kiedy pytali ją, czy żałuje sposobu, w jaki napisała jakiś wywiad, odpowiadała natychmiast: "Tak, wywiadu z Lechem Wałęsą". "I to nie później, ale od razu, nazajutrz po jego opublikowaniu. Ponieważ jedyny raz nie zaufałam swojemu instynktowi, który jest niezawodny, zwierzęcy, jak u dzika, który węszy za truflami" - uważała Fallaci.
Zdaniem dziennikarki Wałęsa był próżnym, pretensjonalnym, pewnym siebie ignorantem. Tak napisała o nim w opublikowanym w 2005 r. "Wywiadzie z sobą samą": "Nasza epoka pozbawiona jest przywódców" - pisała Fallaci
- "Kiedy się pomyśli, że pijak Jelcyn był carem, a ignorant Wałęsa symbolem wolności, uginają się nogi pod człowiekiem".
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników