Teraz jest 06 wrz 2025, 23:32



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34 ... 58  Następna strona
Władcy Marionetek... 
Autor Treść postu
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Pani „Wściekła” patrzy w lustro

Trwa festiwal obrażania autorów „Resortowych dzieci. Media”, pomawiania ich niemal o wszystko, z wyjątkiem ‒ przynajmniej na razie ‒ najcięższych zbrodni. W gruncie rzeczy ta spodziewana szopka nie byłaby warta najmniejszej wzmianki, gdyby nie fakt, iż jej mottem jest, uwaga, walka o przyzwoitość i uczciwość. Rzućmy zatem okiem na przodującą bohaterkę tego jakże chwalebnego boju, której rozprasowane photoshopem lico krzyczało z okładki najbardziej przyzwoitego i uczciwego tygodnika: „Jestem wściekła”.


Na początku śpieszę z pocieszeniem ‒ autorzy najstraszliwszej w dziejach świata książki napisali gorzką, ale jednak prawdę. Przytoczyli niewygodne, a być może i krępujące, lecz tylko fakty. O ile większa byłaby „wściekłość”, gdyby na temat rodziny pani redaktor upowszechniali czyjeś konfabulacje, plotki lub zwyczajne obrzydliwe kłamstwa? Wiem, iż pamięć ulega z wiekiem przytępieniu, a na ten znak upływającego czasu na nic się zdadzą nawet funkcje photoshopa.

Nie podejrzewam jednak pani „Wściekłej” o uszczerbki w kojarzeniu faktów z niedalekiej, bądź co bądź, przeszłości. Ja w każdym razie demencji nie mam i doskonale pamiętam, że kiedy macierzysta rozgłośnia pani „Wściekłej” z buciorami, kłamliwie i bezwstydnie zajmowała się sprawami prywatnymi (bynajmniej nie resortowymi) innych, to jej poczucie przyzwoitości i uczciwości uległo takiemu stępieniu, by w najmniejszym stopniu nie utrudnić jej wtórowania oszczerczym i po ludzku bardzo przykrym atakom.
Cóż, jak Kali, ale jak Kalemu ‒ wyświechtane powiedzenie kolejny raz się sprawdziło.

Przyznam jednak, iż kompletnie nie interesują mnie informacje dotyczące wydarzeń z życia prywatnego pani „Wściekłej”. Dokument na ten temat opublikował kilka dni temu portal Niezalezna.pl. Nawet więcej. Jestem zdania, że podawanie takich informacji szkodzi sprawie, dla której „Resortowe dzieci” powstały, bo ułatwia zepchnięcie debaty o ciągłości elit na tor kompletnie jałowy. A przecież nic tak nie kompromituje pani „Wściekłej” jak wynoszenie na pozycję autorytetu demokratycznego kraju ludzi, którzy byli filarami zniewolenia w państwie komunistycznym. To bowiem pokazuje, że PRL pani „Wściekła” ma po prostu w sobie.

I tak oto czynienie z Urbana partnera do rozmowy o odkłamywaniu najnowszej historii Polski czy recenzenta ludzi, którzy przywracają pamięć o ofiarach owego indywiduum i jego kumpli morderców ‒ pokazuje, że pani „Wściekła” po prostu myśli resortem. A Dorota Kania, Maciej Marosz i Jerzy Targalski nie przyprawili jej gęby, tylko przystawili do twarzy lustro, by mogła zobaczyć pełną krasę swego wizerunku. Tylko tyle.

http://niezalezna.pl/51083-pani-wsciekl ... y-w-lustro

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


26 sty 2014, 15:24
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Wolność słowa dla wybranych?

Krajowa Rada zwróciła uwagę o. Tadeuszowi Rydzykowi na to, co można, a czego nie można głosić w mediach. I pojawia się pytanie, czy o. Rydzyk naprawdę nie ma prawa do publicznego głoszenia poglądu, że homoseksualizm to choroba?

Niby dlaczego? WBiblii jest wiele bardziej ostrych cytatów na temat homoseksualistów, ale zakaz jej publikacji uznalibyśmy za idiotyzm. Podobnie jak zakaz cytowania przez rabinów w synagogach fragmentów Pisma, w których homoseksualiści też nie są stawiani w dobrym świetle...

W dyskusji na temat wolności słowa i zgromadzeń często przytaczany jest przykład Aryeha Neiera, szefa Amerykańskiego Stowarzyszenia Praw Obywatelskich (ACLU), działacza praw człowieka. Neier, żydowski adwokat, niedoszła ofiara Holocaustu (uciekł z Niemiec wraz z rodziną w 1939 roku). W 1977 roku stanął w obronie prawa... neonazistów do zorganizowania marszu i demonstracji w jednym z amerykańskich miasteczek.

Zachowanie Neiera wzbudziło na początku szok i protesty środowisk żydowskich i lewicowych. Z czasem zaczęli jednak rozumieć, o co mu chodziło.

Neier w mowach przed sądem i w książce "Broniąc mojego wroga" podkreślał, że choć, delikatnie mówiąc, nie zgadza się z neonazistami, to wolność słowa i zgromadzeń pojmuje jako wolność także do słów, które uważa za głupie i szkodliwe.

Amerykańskie podejście do wolności wypowiedzi (sąd w procesie dotyczącym manifestacji neonazistów przyznał rację broniącemu ich Neierowi) jest mi znacznie bliższe niż głupie pomysły ustaw o "mowie nienawiści". Albo pokutujące jeszcze w wielu krajach Europy (w tym niestety w Polsce) barbarzyńskie prawo do sadzania kogoś w więzieniu za słowo, a nawet za krytykę polityków.

Wydawałoby się, że granica między tym, co powinno być uważane za dopuszczalną wolność słowa, a przestępstwem jest dość łatwo wyczuwalna. W granicach wolności słowa powinno być dopuszczalne stwierdzenie, że "homoseksualizm to choroba" albo że "wiara w Boga to choroba albo naiwność". Przestępstwem może być stanięcie na czele manifestacji i ogłoszenie "idziemy po was", katolicy, homoseksualiści czy inni, którzy są aktualnie w modzie.

Prawo do swobodnego głoszenia poglądów jest zawsze bezpieczniejsze niż sytuacja, w której granice tego, co mówić wolno, a czego nie, zaczynają wyznaczać politycy według swojego widzimisię. Niezależnie od tego, czy są to politycy w drogich garniturach posłów, członków Krajowej Rady czy też politycy w mundurach NSDAP bądź płaszczach bolszewickich komisarzy.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/miro ... 78382.html


31 sty 2014, 22:50
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Grzegorz Hajdarowicz Hieną Roku

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznało nagrody za 2013 rok. Za Hienę Roku SDP uznało Grzegorza Hajdarowicza (właściciela m.in. "Rzeczpospolitej"). Hajdarowicz jest właścicielem spółki Gremi Media i 100 proc. Presspubliki, która wydaje m.in. dziennik "Rzeczpospolita", tygodnik "Uważam Rze", jest też właścicielem portali internetowych.

Obrazek

Tytuły Hieny Roku przyznano  Grzegorzowi Hajdarowiczowi za „łamanie zasad etyki środków masowego przekazu poprzez pozbawienie opieki prawnej dziennikarzy wydawanych przez jego spółkę Presspublikę tytułów prasowych w sprawach dotyczących okresu ich pracy w jego wydawnictwach”.

(.....)

Grzegorz Hajdarowicz pozbawił ochrony prawnej Tomasza Wróblewskiego, byłego redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej", Cezarego Gmyza, byłego dziennikarza tego dziennika oraz Pawła Lisickiego, byłego naczelnego "Rzeczpospolitej" i tygodnika "Uważam Rze".
W procesach wytoczonych w czasie, gdy pracowali oni w Presspublice (obecnie Gremi Media), sami będą musieli zapewnić sobie pomoc prawną. O decyzji Grzegorza Hajdarowicza poinformował dziennikarzy reprezentujący Gremi Media w procesach sądowych mecenas Jacek Kondracki.

Wróblewski, Gmyz i Lisicki zostali zwolnieni z wydawnictwa jesienią ub.r. - Wydawcy i byli naczelni zawsze byli solidarni, gdy chodziło o ochronę dobrego imienia tytułów. Trudno mi sobie inaczej wytłumaczyć decyzję Hajdarowicza, jak tylko chęcią zemsty - mówi Lisicki.
Przeciwko Wróblewskiemu, Lisickiemu i Gmyzowi toczą się procesy rozpoczęte, gdy pracowali w Presspublice. Wróblewski ma wytoczony jeden proces (nie chce ujawnić, czego dotyczy), a Lisicki i Gmyz mają ich po kilka.

Konflikt między byłymi dziennikarzami tytułów należących do Gremi Media a Grzegorzem Hajdarowiczem trwa od jesieni. Paweł Lisicki wytoczył w sądzie pracy proces Hajdarowiczowi o bezprawne dyscyplinarne zwolnienie z funkcji redaktora naczelnego "Uważam Rze". Z prezesem Gremi Media procesuje się też na drodze cywilnej Tomasz Wróblewski, zarzucając mu zniesławienie. Hajdarowicz nazwał Wróblewskiego w programie TVP 1 człowiekiem bez honoru i miał sugerować, że Wróblewski współpracuje z rosyjskimi służbami specjalnymi. - To przejaw małości Grzegorza Hajdarowicza. W umowach o pracę zawieranych z dziennikarzami Presspubliki były zawsze zapisy gwarantujące pomoc prawną. Jeśli będę musiał wynająć prawnika, obciążę kosztami Gremi Media - zapowiada Wróblewski.

Z tej możliwości nie będzie mógł skorzystać Cezary Gmyz, który w Presspublice nie miał etatu.
- Końca dobiega proces, który wytoczył mi były szef ABW Krzysztof Bondaryk. Hajdarowicz chce na złość babci odmrozić sobie uszy, bo w większości procesów, choć akurat nie w tym, pozwany jestem nie tylko ja, ale i Presspublica. Jedziemy więc z Hajdarowiczem na tym samym wózku – uważa Gmyz.

~b : "A fakty są takie, że dziennikarze zostali zwolnieni z Wydawnictwa za naruszenie elementarnych standardów pracy dziennikarskiej". Myślę że pan nie zrozumiał sprawa Pana Gmyza jest tylko pretekstem a skoro piszemy już o faktach .Rzeczpospolita ma najgorszą sprzedaż w całej swojej historii, Tygodnik uważam rze również Życie warszawy praktycznie zamknięte (najstarszy dziennik ukazujący się do niedawna). Bezmyślnie przeprowadzona restrukturyzacja w wydawnictwie o czym świadczą wyniki finansowe (słabe media to słabo poinformowane społeczeństwo). Rozbicie redakcji na 6 spółek pozbawiając w ten sposób dziennikarzy etatów i sprytnie omijając prawo pracy. "Wolę być hieną na własny rachunek, niż politycznym skunksem zasmradzającym przestrzeń publiczną "
hmmm a kto się w nocy spotykał z rzecznikiem rządu pod śmietnikiem??????

DominoKNS1 : Jak się okazało wszystko to co było w artykule który był pretekstem do czystek w Rzepie i Uważam Rze były prawdziwe.
Prokurator w końcu potwierdził, że sprzęt wykrył TNT. I powiedział to co było w artykule. Że dla uzyskanie pewności potrzebne będą dalsze badania. Działania pana Hajdanowicza okazały się niezwykle skutecznie. Obecnie Uważam Rze z racji braku czytelników stał się miesięcznikiem. W parę miesięcy z lidera rankingów sprzedaży stał się liderem najmniejszej sprzedaży.



http://biznes.onet.pl/ostra-odpowiedz-h ... news-detal

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


31 sty 2014, 22:54
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Coś pięknego! "Polityka" w tekście o wpadce Bieńkowskiej wymienia jej nazwisko 7 razy. Kaczyńskich i PiS - 17 razy.
Uczcie się dzieci od tych fachowców


Obrazek

Starą sztuczką mediów rządowych jest takie opisywanie wszelkich kompromitacji i wpadek obecnej władzy by zostały one odpowiednio "zamortyzowane". Gdy więc wychodzą na jaw ordynarne złodziejstwa  dokonywane przez ludzi Platformy czytamy o tym, że "politycy" kradną. Gdy rząd Tuska zawodzi okazuje się, że "państwo" nie daje rady. A kiedy ludzie PO się ośmieszają okazuje się, że to nic niezwykłego. Jak jest gdy wpadka przydarzy się PiS? Odwrotnie. Wtedy sprawca jest nazywany bezkompromisowo.

Spójrzmy teraz co robią media gdy z wicepremier Bieńkowskiej, owej świeżo mianowanej królowej Platformy, śmieje się przez łzy cała Polska? Gdy skierowana do ludzi uwięzionych w zimnych pociągach, pozbawionych informacji fraza "sorry, taki mamy klimat" przechodzi do kanonu narodowych powiedzonek? Wtedy "Polityka" daje okładkę w której mamy nacisk położony na "polityków".

Obrazek

Ale naprawdę wesoło jest w tekście niezastąpionego w klaskaniu władzy Sławomira Mizerskiego.

Obrazek

Oto jak policzyliśmy, nazwisko Bieńkowska pojawia się w nim siedem razy. Natomiast Kaczyński Jarosław, śp. Kaczyński Lech, PiS i okres jego rządów wspomniani są razy... siedemnaście.

Obrazek

Przyznajemy, że ten wynik budzi nasz szacunek. Trzeba wielkiej sztuki, niesamowitych możliwości manipulacyjnych by materiał wychodzący od kompromitacji przedstawicielki rządzącej od sześciu partii przekształcić w opowieść o kompromitacji PiS i Kaczyńskich, w tym jednego będącego już w niebie. To potrafią tylko prawdziwi mistrzowie propagandy. Ale dziwi, że nie czują obciachu.

http://wpolityce.pl/artykuly/72944-cos- ... -fachowcow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Prokuratura: 3 kłamstwa „Wyborczej” w czołówkowym tekście. Antypisowska nagonka obnażona

Obrazek

Warszawska prokuratura zmasakrowała okładkową publikację cyngli „michnikowego szmatławca”. Wojciech Czuchnowski i Paweł Wroński zajęli się wyniesieniem w 2007 r. z siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego dwóch tajnych baz danych oficerów SKW, ich pseudonimów oraz operacji, w których uczestniczyli. Cały artykuł jest oczywiście aktem oskarżenia pod adresem Antoniego Macierewicza i całego PiS ws. narażenia państwa na niebezpieczeństwo.


„GW” twierdzi, że postępowanie prokuratorskie w tej sprawie zostało umorzone z powodu „niskiej szkodliwości społecznej czynu”, a po zażaleniu SKW sąd nakazał dalsze prowadzenie postępowania.

Sensacyjny ton artykułu „Wędrujące dane polskich agentów” został szybko ostudzony przez śledczych. Prokuratura stwierdziła jasno – „Wyborcza” dopuściła się trzech kłamstw.

Nie jest prawdą, iż podstawą umorzenia śledztwa o sygn. V Ds 28/08 była „niska szkodliwość czynu”. Nie jest prawdą, iż postępowanie to zostało zakończone w roku 2013.  Nie jest prawdą, aby sąd po rozpoznaniu zażalenia Służby Kontrwywiadu Wojskowego nakazał dalsze prowadzenie ww. postępowania

- napisał prok. Przemysław Nowak, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej.

Owszem, śledztwo było prowadzone od 2008 r., ale umorzono je rok wcześniej niż twierdzi dziennik z Czerskiej.

Podstawą umorzenia postępowania w zakresie wszystkich czynów był brak znamion czynów zabronionych z art. 231 § 1 kk i art. 265 § 1 kk. W żadnym zakresie postępowanie nie zostało umorzone wobec znikomej społecznej szkodliwości czynu.

Owszem, szef SKW złożył zażalenie na te decyzję, ale nie jest prawdą, że sąd przyznał mu rację.

Sąd Okręgowy w Warszawie pozostawił bez rozpoznania ww. zażalenie w zakresie wyżej opisanego czynu z art. 265 § 1 kk, wobec stwierdzenia, iż zażalenie zostało wniesione przez osobę nieuprawnioną. Sąd uzasadnił, iż Służba Kontrwywiadu Wojskowego nie ma statusu pokrzywdzonego przy przestępstwie bezprawnego ujawnienia informacji niejawnych z art. 265 § 1 kk, tak więc nie była podmiotem uprawnionym do wniesienia zażalenia. Od powyższego postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie zażalenie złożyła Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Postanowieniem z dnia 2 kwietnia 2013 r. Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy powyższe postanowienie o pozostawieniu bez rozpoznania zażalenia, tym samym postanowienie o umorzeniu śledztwa w zakresie czynu z art. 265 § 1 kk uprawomocniło się.

Zaś odnośnie zażalenia w zakresie czynu z art. 265 § 1 kk, sąd decyzji jeszcze nie podjął. Będzie rozpatrywał sprawę dopiero w marcu.

Podsumowując, postanowienie o umorzeniu – ze względu na brak czynu zabronionego – nie zostało w najmniejszym stopniu zakwestionowane przez sąd. I po raz kolejny okazało się, ile warte są antypisowskie paszkwile „Wyborczej”.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/72999-pr ... a-obnazona

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

TVP wycofuje się z zapisu cenzuralnego w stosunku do dziennikarzy "wSieci". Dyrektor Sandak przeprasza za "niefortunny" list, tłumacząc się emocjami

Obrazek

Kilka dni temu informowaliśmy o piśmie, które dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP Tomasz Sandak (nadzoruje programy informacyjne oraz kanał informacyjny i regionalny) skierował do Rady Programowej TVP. Była to odpowiedź na zapytanie członków rady w związku z zastosowanie cenzury wobec najpierw Jacka Karnowskiego, a później wszystkich dziennikarzy skupionych wokół wydawnictwa Fratria.

W piśmie bulwersowało szczególnie otwarte zadeklarowanie cenzury wobec silnego środowiska oraz - jak to ujęto - głoszonych przez owo środowisko idei:

Telewizja Polska SA starać się będzie w możliwie szerokim zakresie uniknąć promocji w swoich programach osób i głoszonych przez nie idei, które ściśle identyfikowane będą z wydawnictwem Fratria Sp. z o.o. bądź kontrolowanymi przez nie elementami działalności wydawniczej.

Na szczęście TVP uznała swój błąd. Dotarliśmy do kolejnego pisma dyrektora Tomasza Sandaka do Rady Programowej TVP. Nie ma w nim śladu obrony poprzedniego stanowiska, są za to przeprosiny i jednoznaczne wycofanie się z praktyk cenzorskich wobec dziennikarzy wydawnictwa Fratria.

W piśmie dyr. Sandaka czytamy m. in.

Ustawa o radiofonii i telewizji zobowiązuje Telewizję Polską m. in. do oferowania społeczeństwu audycji cechujących się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu.

Te wartości zostały dodatkowo uszczegółowione w wewnętrznym dokumencie telewizji publicznej, jakim są Zasady Etyki Dziennikarskiej w Telewizji Polskiej. Obejmując stanowisko dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej podjąłem zobowiązanie do przestrzegania tych zasad. Kieruję się nimi od początku mojej działalności dziennikarskiej i dołożę wszelkich starań, by były realizowane one również w kierowanej przeze mnie Jednostce i audycjach, za które odpowiadam.

Tym bardziej jest mi przykro, że w adresowanym do Rady Programowej piśmie z dnia 15.01.2014 znalazły się sformułowania, które mogą u niektórych z Państwa budzić wątpliwości co do standardów, jakimi kierujemy się w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Sformułowanie te znalazły się we wspomnianym piśmie jako emocjonalna reakcja na bezpodstawne oskarżenia formułowane publicznie wobec naszego Kolego, śp. Andrzeja Turskiego.


Jak tłumaczy Sandak, z owego emocjonalnego poruszenia wziął się "ów niefortunny fragment pisma, za który chciałbym Państwa przeprosić i zapewnić, że w programach TAI nie wykluczamy żadnych środowisk i osób, które przestrzegają Konstytucji RP oraz których idee i poglądy są ważne dla kształtowania opinii publicznej w Polsce. Dotyczy to jak najbardziej także środowiska skupionego wokół wydawnictwa Fratria sp. z o. o. W razie potrzeby chętnie udzielę państwu  dalszych wyjaśnień".

Korekta stanowiska TVP - cieszy. Mamy jednocześnie nadzieję, że podejmując codzienne decyzje antenowe dyrekcja TAI TVP nie kieruje się emocjami w stopniu uniemożliwiającym rozeznanie rzeczywistości.

Dziękujemy jednocześnie tym, którzy oparli się cenzurze - Pawłowi Nowackiemu i Janowi Pospieszalskiemu, oraz tym, którzy wsparli nas w tej trudnej chwili choćby poprzez zadanie pytań (zwłaszcza parlamentarzystom - Barbarze Bubuli, Janowi Dziedziczakowi, Jarosławowi Sellinowi).

http://wpolityce.pl/artykuly/73025-tvp- ... e-emocjami

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


01 lut 2014, 07:10
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Tak się sączy propaganda. Cyba, morderca działacza PiS był niepoczytalny? "Wiadomości" przekonują widzów, że tak

Obrazek

Atak, a może "atak" na Leszka Millera, przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który podczas wizyty w Sieradzu został oblany "niezidentyfikowaną substancją", mocno zainteresował media.
Z troską nad sprawą pochyliły się "Wiadomości" Telewizji Polskiej, które spojrzały na temat szerzej, pytając o bezpieczeństwo wszystkich polskich polityków. Nie obyło się jednak bez ordynarnego przekłamania, jakiego dopuścił się Marcin Szewczak, reporter stacji.

Trzyminutowy materiał rozpoczyna się od kilku ujęć z Sieradza i obietnicy premiera Donalda Tuska, który zapewnia, że "każdemu politykowi może pomóc" w tej kwestii, jeśli tylko zwróci się z prośbą o ochronę. Marszczący brwi szef rządu zapowiada też, że jeśli takie sytuacje będą się powtarzały, to zwróci się o szczególną ochronę ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Później inicjatywę przejął wspominany reporter TVP, przypominając ataki na polskich polityków. Nie pominął co prawda wątku Ryszarda C. i zamordowanego Marka Rosiaka, ale pozwolił sobie na poważne przeinaczenie:

Po tym jak niezrównoważony psychicznie mężczyzna zamordował działacza PiS i wygrażał innym politykom, ci coraz częściej myślą o własnym bezpieczeństwie – PiS na ochronę Jarosława Kaczyńskiego wydaje ponad milion złotych rocznie, a córkę premiera nękaną przez adoratorów chroni BOR


- mówi Szewczak.

Redakcji "Wiadomości" TVP przypominamy, że Ryszard Cyba był poczytalny, co zdecydowanie stwierdził sąd wydając wyrok skazujący go na dożywotnie więzienie. Teza o "niezrównoważonym psychicznie" mężczyźnie, choć być może wygodniejsza i lepiej przyswajalna dla niektórych, ale nie wytrzymuje zderzenia z faktami:

Biegli orzekli, że Ryszard C. w czasie popełnienia zarzucanych mu czynów rozumiał ich znaczenie i mógł pokierować swoim postępowaniem, czyli, że był poczytalny


- mówili prokuratorzy po orzeczeniu biegłych.

Sięgnijmy do samego wyroku sądu, który tak opisywał premedytację, z jaką w pełni świadomy swoich działań Cyba przygotowywał się do zbrodni:

sprawdzał możliwość realizacji planu polegającego na pozbawieniu życia Jarosława Kaczyńskiego (…) Gdy doszedł do przekonania, że z uwagi na funkcjonujący system ochrony, nie uda mu się dokonać zamachu na życie Jarosława Kaczyńskiego, postanowił dokonać zamachu na życie posła Jarosława Jagiełło na terenie łódzkiej siedziby partii Prawo i Sprawiedliwość (…) Dla realizacji planu oskarżonego istotnym było to, by na terenie biura partii Prawo i Sprawiedliwość zabić dwie osoby związane z tą partią niezależnie od pełnionych funkcji.

(...) Katastrofa smoleńska była dla oskarżonego czynnikiem, który sprawił, że to politycy partii Prawo i Sprawiedliwość, a zwłaszcza jej prezes Jarosław Kaczyński, którego oskarżony uważał za współwinnego katastrofy, mieli być przed politykami innych ugrupowań przedmiotem zamachu z jego strony, a w sprzyjających okolicznościach był gotów dokonać zamachu na życie innych polityków.


Cyba uznał, że to Lech Kaczyński był bezpośrednio winien katastrofy smoleńskiej, bo zmusił pilotów do lądowania w złych warunkach atmosferycznych. Skąd taki pogląd? Sąd napisał:

Swoje rozumowanie opierał na przekonaniach własnych oraz analizie artykułów określonych tytułów prasowych i informacji uzyskiwanych za pośrednictwem Internetu.

W tym właśnie problem. Mainstreamowe media, które nieustannie kłamią w efekcie przyczyniają się do takich tragedii jak łódzka. Oczywiście żaden z fałszujących rzeczywistość redaktorów nie ma sobie nic do zarzucenia. Podobnie dobry nastrój panuje zapewne w redakcji "Wiadomości", gdzie nikt nie zwrócił uwagi, albo celowo wpuścił na antenę przekłamanie ws. Cyby.

W omawianym materiale wątek zabójstwa Marka Rosiaka jest wspomniany jako alibi, więcej uwagi TVP postanowiła poświęcić nieocenionemu w takich przypadkach Jerzemu Dziewulskiemu, który opowiadał, jak wyglądała ochrona przy prezydencie Kwaśniewskim:

Parasole były wystrzeliwane na komendę, przy pomocy takiego spustu – wystarczyło go nacisnąć i on pfuuu!

- obrazowo wymachiwał rękami Dziewulski, dodając, że za jego czasów Kwaśniewski "nie miał nawet ubrudzonego buta".

A więc łyżka przeinaczeń, szczypta groteski i wspomnienie o odpowiedzialności dzisiejszej władzy. Przepis na idealny materiał w Wiadomościach...

http://wpolityce.pl/artykuly/73272-tak- ... zow-ze-tak

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Prof. Gliński o przemilczeniu przez TVP największej konwencji PiS: "W standardach demokratycznych się tego nie zmieści"

To była skandaliczna skandaliczna sytuacja. To była konwencja, która podsumowywała ponad rok pracy w terenie, największej cieszącej się uznaniem partii politycznej w Polsce. 2000 osób, duża ważna konwencja najsilniejszej partii politycznej w kraju i telewizja publiczna o tym ani słowa

- stwierdził na antenie TVP Info prof. Piotr Gliński.


Dopytywany o to, co miał na myśli Jarosław Kaczyński, zapowiadając że niebawem zobaczymy prof. Glińskiego w nowej roli, wyjaśnił że będzie to rola związana z kongresem programowym.

To będzie funkcja merytoryczna związana z kwestiami programowymi. Nie jest to związane - o czym się czasem mówi - z kandydowaniem do tych czy innych wyborów

- stwierdził, odcinając się tym samym od pogłosek dotyczących jego zainteresowania Parlamentem Europejskim.

Współpracuję z PiS, nigdy tej współpracy nie przerywaliśmy, prowadziliśmy razem kilka wydarzeń, brałem udział w bardzo ważnym spotkaniu w Przysusze. Szkoda, że "Wiadomości" nic na ten temat nie przekazały

- dodał. Krzysztof Ziemiec, próbował zbagatelizować ten fakt, mówiąc że takiego wydarzenia sobie nie przypomina, na co prof. Gliński odpowiedział mu ciętą ripostą:

To była skandaliczna skandaliczna sytuacja. To była konwencja, która podsumowywała ponad rok pracy w terenie, największej cieszącej się uznaniem partii politycznej w Polsce. 2000 osób, duża ważna konwencja najsilniejszej partii politycznej w kraju i telewizja publiczna o tym ani słowa.

Krzysztof Ziemiec próbował się usprawiedliwić mówiąc, że "wiele innych imprez na antenie TVP jest transmitowanych", ale i to nie pomogło.

Panie redaktorze, nie obronicie tego nigdzie. W standardach demokratycznych się tego nie zmieści

- skwitował prof. Gliński.

Dopytywany o przyszłość wyborczą, w kontekście dotychczasowej kandydatury na premiera rządu, prezydenta Warszawy, a także pojawiającej się teraz ewentualności kandydowania na prezydenta Polski, jeśli Jarosław Kaczyński by nie był tym zainteresowany, odparł:

Nie po raz pierwszy o tym mówimy. Wszystkie te trzy funkcje wymagają mniej więcej podobnych kompetencji. Widocznie moje środowisko polityczne uznało że w jakimś stopniu mogę posiadać te kompetencje, dlatego o tym się mówi. O żadnych innych funkcjach nie mówiliśmy. Natomiast przeciwnicy polityczni próbują formatować mnie jako kandydata do wszystkiego.

- powiedział prof. Gliński.

Jest to dla mnie szalenie zaszczytne, jeżeli ktoś - a w tym wypadku najsilniejsza polska partia polityczna - chciałaby mnie widzieć na takim stanowisku, ale dynamika życia politycznego jest taka, że nie wiadomo jak to będzie. Ja jestem, w zależności od okoliczności, gotowy podjąć rękawicę.

- stwierdził, ale podkreślił jednocześnie, że zależy to od szeregu niewiadomych i nie można o tym mówić, jako o rzeczy pewnej.

Zapytany o komentarz do słów prof. Jadwigi Staniszkis, która stwierdziła, że "Jarosław Kaczyński żyje w izolacji, nie ma z kim porozmawiać, przestał panować nad wizerunkiem swojej partii, jest oddzielony od świata betonem dawnych działaczy PC", odpowiedział:

To jest opinia pani prof. Jadwigi Staniszkis. Ja się z nią nie zgadzam. Pani Staniszkis często wyraża takie skrajne czy przeciwstawne opinie. Z wielu wywiadów pamiętam też bardziej życzliwe opinie. Ale potrafi smagać, co jest rolą komentatora politycznego. Ja tego nie zauważyłem, a mam dobry dostęp do prezesa.

Dodał przy tym, że nie jest to atmosfera "cukierkowej rozmowy o Polsce".

Bardzo często są różnice zdań. My także mamy różnice zdań i próbujemy myśleć o wspólnych rozwiązaniach.

Dopytywany o to, dlaczego prezes nie chce kandydować na fotel prezydenta, odpowiedział że "to było wiadomo od początku". Podkreślił, że o wielu rzeczach decyduje dynamika polityczna. Na marginesie skomentował plotki, jakoby Jarosław Kaczyński chciał zaszkodzić Zbigniewowi Ziobrze.

Pan Ziobro jest liderem niewielkiej partii, która zamiast pomagać prawej stronie sceny politycznej, przeszkadza

- powiedział prof. Gliński, po czym wyjaśnił jaka jest koncepcja dalszego przywództwa politycznego Jarosława Kaczyńskiego.

Prezes Kaczyński jest liderem najsilniejszej partii opozycyjnej w Polsce. Jest oczywiste, że lider takiej partii powinien przede wszystkim być premierem, w normalnych wyborach oczywiście. Dlatego moja rola jako premiera tego rządu eksperckiego miała być tylko przejściowa, krótko mówiąc, do sprzątania tego gruzowiska


Wbrew sugestiom Krzysztofa Ziemca, jakoby Jarosław Kaczyński cały czas zmieniał zdanie, Piotr Glińśki zaprzeczył, twierdząc że od początku funkcja premiera jest podstawowa.

Prof. Gliński przedstawił też zarys programu politycznego Prawa i Sprawiedliwości, który ma zostać zaprezentowany w lutym.

Będzie to program prospołeczny, zgodnie z tradycją PiS-u. Będzie to program solidarnościowy, który będzie rozwiązywał społeczne problemy i wskazywał na możliwości budowania instytucji w sferze gospodarki, ekonomii, ale także w sferze społecznej, np. instytucji społeczeństwa obywatelskiego, które mogłoby aktywizować nasze społeczeństwo do rozwiązywania problemów.


Mówiąc o konkretach, przypomniał że przedstawiał je przez kilka miesięcy szczegółowo.

Polityka prorodzinna, bo jest katastrofa demograficzna. Budżetowe finansowanie służby zdrowia, bo nas nie stać na to, co się w tej chwili dzieje

- powiedział, podkreślając że tragedia Polski polega obecnie na tym, że rząd nie rozwiązuje problemów Polaków.

Dzisiaj na przykład jest kwestia biedy dzieci. Ktoś się obudził, że są biedne dzieci, przeczytał raport GUS-u. Proszę spojrzeć do mojego wystąpienia, do paru miesięcy mojej pracy. Wielokrotnie mówię, że jednym z głównych problemów Polski jest kwestia biedy i obecny rząd nie ma programu rozwiązywania biedy

- dodał.

Zdaniem prof. Glińskiego OFE jest programem który się skompromitował i najlepsze byłoby przeniesienie do Polski rozwiązań węgierskich.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/73321-pr ... ie-zmiesci

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 lut 2014, 22:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Władcy Marionetek...
Dukaczewskiego też nie można wykluczyć

Dziś trochę o tym, jak się manipuluje Polakami. A manipuluje się profesjonalnie. Jest sobie były szef komunistycznych Wojskowych Służb Informacyjnych Marek Dukaczewski. Taki to pan, który wiernie służył polskim komunistom, a raczej nie tylko polskim, gdyż przechodził szkolenie w Moskwie, gdzie tym wybitnym Polakiem zajmowało się wybitne sowieckie GRU. To znaczy uczyło go.

Teraz ten pan Dukaczewski występuje w mediach i opowiada o pułkowniku Kuklińskim. Jego powiastki należy zakwalifikować do kategorii obrzydliwych dowcipów, średnio misternie tkanych. Oczywiście można wysłuchiwać, co ma do powiedzenia o polskich patriotach taki Dukaczewski. Otóż szkolony Dukaczewski o pułkowniku Kuklińskim mówi: "Nie można wykluczyć, że płk Kukliński został zwerbowany w Wietnamie. Nie zgłosił się sam, ale został zwerbowany". A dalej jest jeszcze podlej: "Kukliński miał słabość do kobiet,i to mogło być wykorzystane. (...) Miał słabości, które zostały brutalnie wykorzystane przez służby wywiadowcze".

Dukaczewski używa owego magiczno-obrzydliwego "nie można wykluczyć", a potem na nim buduje bezpodstawnie oskarżający Kuklińskiego bełkot, nurzając go w najniższych instynktach.

Problem w tym, że każdy może się posłużyć "nie można wykluczyć" wobec samego Dukaczewskiego. Na przykład "nie można wykluczyć", że uprawiał potworne praktyki seksualne albo dręczą go straszne zawinione przez złe prowadzenie choroby. I na tej bzdurze budować dalej inne bzdury. Dukaczewski jest jednak zbyt inteligentny i zbyt dobrze wyszkolony przez towarzyszy, żeby robił to nieświadomie. Jego wypowiedź ma się przebić do głów skołowanych Polaków.

Tymczasem do głów Polaków powinna przebijać się np. książka Cenckiewicza "Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991". I recenzja o niej prof. Andrzeja Zybertowicza: "Czasem narody ulegają fałszywym politycznym wyobrażeniom z powodu niemożności dotarcia do prawdy. Dzieje się tak niestety z powodu deficytu odwagi niezbędnej do ustalania prawdy. Książka Sławomira Cenckiewicza pokazuje, że obydwie przeszkody są do pokonania. Że drogą badań historycznych można wykazać fałszywość wielu legend na temat PRL i III RP.

Dzięki żmudnej pracy i wielkiej erudycji autora ta książka obala trzy mity. Mit patriotyczności: że w PRL kadra oficerska Wojska Polskiego, z jego tajnymi służbami na czele, nie uległa sowietyzacji. Mit profesjonalizmu: że tajne służby wojska, chociaż może służyły Sowietom, to jednak były sprawne operacyjnie. Mit antylustracyjny: że członkowie PZPR nie byli werbowani na informatorów tajnych służb PRL.

Gdyby polskie nauki społeczne miały więcej takich badaczy jak dr Cenckiewicz, znacznie trudniej byłoby manipulować Polakami.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/slaw ... 80048.html


08 lut 2014, 07:50
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
kominiarz                    



Zanim podżyrujesz Owsiakowi zobacz, co chcesz podżyrować.

MatkaKurka wymiata  palka--==

I to w każdym temacie.


Nadchodząca masakra sondaży!
Pedofil męczennikiem, a Tusk pokazał kulisy „śledztwa” smoleńskiego



Obrazek
Zatroskany o losy Państwa premier Donald Tusk.

Warto się przyjrzeć najnowszemu cyrkowi medialno-politycznemu od zupełnie innej strony, a wówczas niezwykle łatwo odnajdzie się wiedza tajemna, której przez wiele lat poszukiwano dość rozpaczliwie. Pierwsze reakcje w sprawie zawiadomienia do prokuratury, w związku ze znalezieniem „materiałów pornograficznych” w celi Trynkiewicza były bardzo odruchowe i autorem pomysłu o to chodziło.
Blondynka z Polsatu podnieciła się „szczątkami ludzkimi” w postaci zęba lub koronki, bardziej ambitni mówili o podrzuceniu materiałów do celi. Wczoraj prawdopodobnie znalazłbym się w tej drugiej grupie, bo też zapomniałem na chwilę, jak należy czytać łgarstwa władzy kochanej.

Panie i Panowie, sprawa jest prosta jak cudowne zamienienie trotylu w cząsteczki wysokoenergetyczne.
Nikt niczego pedofilowi nie podrzucał, w najgorszym razie innym transportem przewieźli stare zbiory pedofila do nowej celi. Biernacki nie jest w ciemię bity i na taki numer, jak bezpośrednie spreparowanie dowodów nie dałby się nabrać, zresztą nie musiał. Materiały, które trafiły do prokuratury leżały sobie od lat w szafce więźnia, klawisze nie zwracali na nie uwagi, ponieważ nie dopatrzyli się, i słusznie, żadnych znamion przestępstwa. Wycinanki, malowanki i ząb dla „wróżki zębuszki”, naturalnie świadczą, że mamy do czynienia ze świrem, ale cała ta kolekcja nie mogła być przekazana do prokuratora, tylko do psychiatry i pono zajmowano się nim pod tym katem.

Co się w takim razie stało, że nagle „odnaleziono” sensacyjne materiały?
Była polityczna zadyma, kompromitacja jak zawsze i przerzucanie odpowiedzialności w tym samym systemie. Biernacki jest zupełnie inną częścią „państwa” niż Seremet, dodatkowo wiemy, że między Tuskiem i Seremetem trwa wojna. Ministerstwo Sprawiedliwości albo nadgorliwy naczelnik więzienia wpadli na genialną myśl i najzwyczajniej w świecie przerobiono pamiątki wariata na materiał dowodowy z odpowiednią kwalifikacją prawną. To co było cząstkami wysokoenergetycznymi stało się trotylem. Dorobek kolekcjonerski Trynkiewicza, którym więzień dysponował od lat, z dnia na dzień stał się dowodem w sprawie o pedofilię i to cała tajemnica.

Prostym manewrem Biernacki z Tuskiem podrzucili Sermetowi nie tylko Trynkiewicza, ale podrzucili mu materiał dowodowy, który da się określić jednym słowem – szajs. Dalej scenariusz może przyjąć wiele wariantów i wątków. Tusk mógłby wyśmiać wszystkich doszukujących się spisku przy pomocy podrzucenia materiałów, ale nie sądzę, żeby miał odwagę pokazać się publicznie i jeszcze w tej kwestii pyskować – nawet on.
Seremet musi wziąć na grab szajs i na podstawie tego szajsu podjąć decyzję co dalej. W związku z zadymą medialną wokół sprawy, jakiej decyzji prokurator by nie podjął, będzie za nią odpowiadać. Proste?
Od momentu gdy Biernacki z Tuskiem wcisnęli prokuraturze nie żaden spreparowany, ale autentyczny materiał, któremu zmienili kwalifikację prawną, Trynkiewicz staje się problemem Seremeta, ale jak sądzę na chwilę, o ile Seremet nie straci głowy albo nie zostanie czymś przestraszony. Genialne w swojej prostocie i mentalności tych osobników, którzy w końcu muszą zostać zaciągnięci w drelichach na miejsce Trynkiewicza, ponieważ są po stokroć bardziej niebezpieczni.

Pierwsze komentarze były błędne, jednak dalej nie ma co kombinować, tylko trzeba się zgodzić, że przeprowadzono akcję, którą z powodzeniem będzie można powtórzyć, na mnie, na Tobie, na Nas. Trynkiewicz to psychopata nie wzbudzający we mnie żadnej litości, niemniej w tym wypadku robi tylko za parawan dla bezprawnych działań władzy. Jeśli w świetle kamer organizuje się podobną zbrodnię na prawie i ludzie zamiast podpalić przynajmniej opony przed gabinetem Rady Ministrów, co najwyżej piszą protesty na forum, to władza ma sygnał, że numer przeszedł. Istnieje jeszcze nadzieja, że zamiast opon zapłoną słupki poparcia i zostanie z nich kilkanaście procent, ale czy ta nadzieja się spełni, czy też inna atrakcja zaraz nakryje przekręt w stylu „psychuszka”, to się dopiero okaże.

Pozostaje się wytłumaczyć, gdzie tu widać analogie do Smoleńska. Wszędzie!
Na każdym kroku od podrzucania niewygodnych spraw kolejnym czynnikom sprawczym, co powoduje, że nikt nie wie czym, kiedy i kto zmierzył brzozę, przez wyciąganie królików z kapelusza, aż po kwalifikowanie i analizowane materiału dowodowego.

„Szczątki ludzkie” są egzemplifikacją cząstek wysokoenergetycznych, w jednym i drugim przypadku ogłupiono widzów nazywając rzeczy proste językiem prawnego bełkotu. Bóg wie kto i co znalazł w szafce, dlaczego szukał po kilku latach. Wypisz wymaluj smoleńscy biegli na miejscu katastrofy po trzech latach. No i całość jest doposażona w wojny, wojenki i spawane stołki, które fruwają w powietrzu, co z kolei wytwarza odpowiednią chmurę dymu, gdzie gubi się wszelka odpowiedzialność. Nie chcę nikogo zmartwić, ale nawet po gniewie Boga i zesłaniu z nieba prawdy o samolocie TU-154M, sam diabeł nie dojdzie, kto i za co odpowiada, bo to jest PRLII, czyli wyższa forma istnienia piekła na ziemi. Jedyna pocieszająca rzecz odnosi się do decyzji prokuratury, bo nie wierzę, że Seremet zaryzykuje w inną stronę, niż w stronę Tuska, któremu odrzuci z powrotem śmierdzącą sprawę razem z materiałem w postaci szajsu.

O ile tak się stanie, kompromitacja nabierze niespotykanej dotąd skali i może wreszcie dotrze do najbardziej betonowych łbów, w jakim państwie żyjemy i kto tu od 6 lat powinien siedzieć w skąpym bikini w celi dla recydywy.

Autor: MatkaKurka
http://www.kontrowersje.net/nadchodz_ca ... ole_skiego

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 12 lut 2014, 21:32 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



12 lut 2014, 21:31
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Pracownicy Telewizji Polskiej odpowiadają władzom TVP.
"My służymy obywatelom i widzom, wy jesteście sługusami władzy..."


Obrazek

Odpowiedź rzecznikowi TVP (na wypowiedź dla wirtualnych mediów).


Czy może jeszcze coś zdziwić pracownika twórczego, zatrudnionego w Telewizji Polskiej, a osobliwie czy mogą go zaskoczyć wypowiedzi i oceny płynące z Zarządu i wszelkich bezpośrednio podległych mu przekaźników?

Wydawałoby się, że - po doświadczeniach, jakie zafundował nam Zarząd TVP pod wodzą dr Juliusza Brauna - nic już wielce dziwić nie powinno. Wszak można było sądzić - gdzieś jest przecież limes pychy i arogancji, gdzieś jeszcze na wspólnym horyzoncie ludzi wykształconych musi przebiegać Granica dla nierozumnych i szkodliwych decyzji. Wreszcie, zdawałoby się, że jest dość oczywista granica, poza którą nie działają ludzie praworządni, którym powierzono dobro publiczne do nadzoru. Owe granice, jak się okazuje w TVP, są tylko słabością twórców i krepującym gorsetem inteligentów. Zarząd TVP SA im nie podlega, nie wikła się w nie i nie jest nimi do czegokolwiek zobligowany.

Przykładem wyrazistym tej postawy jest reakcja na strajk ogłoszony przez „Wizję”, a wsparty w deklaracji przez pozostałe dwa związki reprezentatywne. Zastraszanie pracowników, dawanie do zrozumienia, że gdy wezmą udział w strajku – to wylecą z grafików i…przestaną zarabiać, zmiany w obsadzie grafikowej, aby potencjalni strajkujący właśnie mieli dzień wolny, zrywanie plakatów, wzmacnianie obsad wartowniczych –to było na porządku dziennym. A dzień przed strajkiem, Zarząd ogłosił ustami Rakowieckiego, że strajk jest nielegalny. Po strajku zaś wyłapywano pojedyncze osoby, aby odpytać, kto z kolegów brał udział w strajku, próbowano tworzyć listy uczestników. Metody żywcem wzięte ze stanu wojennego!

Wczoraj Rzecznik Telewizji publicznej znów błysnął. Kulturą, subtelnością i zdolnością interpretacyjną – wszystko na wspak. Jedno tylko, zawsze i niezmiennie czyni dokładnie według wzoru swego mistrza. Trudno orzec, czy mistrzostwo szlifuje przez stolec, czy inna drogą. Czy po cichu, nim przemówi do narodu, kontempluje mebel zajmowany ongiś przez” mistrza” Jerzego Urbana? Służąc gorliwie swemu mocodawcy rozmija się z prawdą nie bez udziału świadomości i samozachwycenia. Powołuje się znów na nieokazane i nigdzie nieupublicznione ekspertyzy prawne, – ale wiedzmy, że ma ich aż 3! Natomiast, gdy Związek publikuje ekspertyzę prawną potwierdzającą legalność strajku oraz wskazującąna karygodna bezprawność działań Zarządu, zagrożoną karą grzywny, a nawet ograniczenia wolności, w swej odpowiedzi najpierw sięga po argumentum ad absurdum:

Rzecznik Telewizji Polskiej Jacek Rakowiecki w rozmowie z Wirtualnemedia.pl ocenia, że publikując takie komunikaty, Wizja chce jedynie ciągnąć przez kolejne dni w mediach temat strajku.

Smutne świadectwo niezrozumienia, że walka idzie o wartości, a nie didaskalia. My nie nagłaśniamy strajku, tylko walczymy o telewizję publiczną!

Po czym bezczelnie dodaje:

Decydujące jest to, że wzięło w nim udział tylko ok. 4 proc. pracowników TVP, co mówi samo za siebie - stwierdza Rakowiecki. Najpierw zastraszanie, a potem cyniczne eksponowanie zaniżonej liczby strajkujących! To jest metoda czysto ubecka, którą uświadamiamy sobie czytając akta w IPN. Najpierw kolportowanie fałszywych zarzutów, diagnoz i opinii, a potem odwołanie się do nich, jako do stanu rzeczywistego. I tak fałsz, miał stać się źródłem prawdy! To zaiste była diabelska maszyna. Dlaczego działa ona dziś tak sprawnie w publicznej telewizji?

Skądinąd zastanawiające jest jak łatwo człowiek internowany, jakim był Rakowiecki, potrafi przedzierzgnąć się z ofiary w agresora. Z jaką łatwością przychodzą mu opresyjne działania wobec podwładnych jego zwierzchnika! Z jakąż pogardą mówi: „tylko 4 procent”! Nie wspomni jednak, ze w tej liczbie było niemal 100% realizatorów programów i operatorów kamer, montażystów, charakteryzatorów, wielu dziennikarzy – tych wszystkich, którzy strachu nie znają. Po co zresztą wspominać, skoro 3 dni po strajku wypowiedzenie z pracy przygotowano dla 7 realizatorów z Telewizyjnej Agencji Informacji! Jakże dobrze jest powiedzieć zaledwie 4%, i nie doliczyć uczestników strajku w Oddziałach regionalnych TVP SA. Uderza w tym coś jeszcze, mianowicie bezbrzeżna pogarda wobec twórców, którzy w tej chwili stanowią znikomy procent wszystkich zatrudnionych. Tak, Pan Jacek Rakowiecki, któremu udało się rozłożyć legendarne pismo, gdy był redaktorem naczelnym „Filmu”, zdecydowanie twórców nie lubi.

Trudno porozumieć się z człowiekiem, który wolałby, aby sczeźli artyści i aby telewizja działała bez dziennikarzy, operatorów, montażystów, realizatorów światła i Programu, dźwięku, techniki itd., itd.! Trudno z nim się porozumieć pewnie i z tej przyczyny, że pan Rakowiecki niczego nie tworzy, a my jesteśmy współautorami gigantycznego dorobku TVP SA, którym ten Zarząd wypełnia wszystkie kanały tematyczne. To my jesteśmy kreatorami marki Telewizja Polska, którą Jacek Rakowiecki bezwstydnie i bezprawnie pomaga zniszczyć. Trudno się porozumieć, tym bardziej, że Pan Rakowiecki nie ma pojęcia o zawodach twórczych w telewizji, o ich specyfice i wymogach profesjonalizmu.

Mówiąc szczerze – My tworzymy programy, a Wy chcecie zbić na nich własny kapitał. My zbudowaliśmy markę, a Wy ją niszczycie, My służymy widzom i obywatelom, a Wy jesteście sługusami władzy. My budujemy, a Wy rujnujecie! Nasza wiedza, talenty i doświadczenie stanowią o wartości firmy, Wasze cwaniactwo stanowi i chaosie i jej upadku.

I tak między nami –To Pan, Panie Jacku nie jest w tej instytucji konieczny, tym bardziej, że lubi Pan wraz z Zarządem stawiać się ponad prawem, przypisując sobie nienależny przywilej orzekania o nielegalności strajku. Nam próbuje Pan nieustannie zamykać usta, gdy tymczasem to Pan, winien niestrudzenie milczeć!

Zarząd ZZPTiTMP Wizja

http://wpolityce.pl/wydarzenia/74222-pr ... ami-wladzy

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

"Mainstreamowe szambo znowu wybiło. Tym razem własnego chamstwa nie zdzierżyli Jakub Władysław Wojewódzki z TVN i Tomasz Lis z TVP"

"Mainstreamowe szambo znowu wybiło. Tym razem własnego chamstwa nie zdzierżyli Jakub Władysław Wojewódzki z TVN i Tomasz Lis z TVP"
- pisze na łamach "wSieci" krzysztof Feusette. W artykule pt. "Pojedynek na fryzury", poświęconym głośnemu konfliktowi Tomasza Lisa i Jakuba Władysława Wojewódzkiego, czytamy:

Zachodnie media żyją małżeńskimi kłótniami znanych osobistości, nam, jak widać, muszą wystarczyć mainstreamowe kłótnie w rodzinie. A że ta jest patologiczna, bez cienia zasad i wartości większych niż zawartość portfela, nie mogło się to skończyć inaczej niż karczemną awanturą obu megalomanów.

„Król TVN” utrzymuje, że to pluszak premiera dopadł go w ciemnej uliczce wybrukowanej żądzą pieniędzy. Pluszak przysięga, że to „król” chciał go wykorzystać jako trampolinę, by wypromować na okładce nową fryzurkę i audycję. Komu wierzyć? Obaj mają rację – Lis, gdy drwi z narcyzmu Wojewódzkiego, i Wojewódzki, gdy widzi w Lisie uosobienie staczania się polskich mediów na dno. Problem w tym, że ani jeden, ani drugi nie dostrzega prostego faktu, iż wytykając przeciwnikowi jego żenujące zagrania, może z czystym jak kurtka Wojewódzkiego sumieniem zaobserwować je u samego siebie.

Szczerze – czy tak łatwo byłoby dziś rozstrzygnąć ich starcie? Kto jest większym chamem – ten, który tak bardzo nie cierpi Polaków, że wpada w zastawione na nich sidła swej tępej satyry i ohydnie pomiata Ukrainkami pracującymi w Polsce? Czy może ten, który wobec sporadycznych (choć oczywiście tragicznych) przypadków pedofilii w Kościele próbuje nią obryzgać wszystkich księży? Wojewódzki, który nazywał prezydenta Lecha Kaczyńskiego „małym, niedorozwiniętym, głupim człowiekiem”? Czy Lis publikujący artykuł o przedpotopowych, małżeńskich wyskokach ojca braci Kaczyńskich – w chwili, gdy ich matka umierała w szpitalu? Czy rżnący pajaca Jakub Władysław, gdy „podjarany” jak szczerbaty na suchary wypytuje nastoletnie dziewczyny o meandry ich dziewictwa? Czy może jednak Tomasz, gdy po zamachu terrorystycznym w USA daje na okładkę prezesa PiS ucharakteryzowanego identycznie jak zabójca – na Jokera z „Batmana”? Tefałenowy laluś podchodzący do filmującego go dziennikarza i uderzający go? Czy „Newsweekowy” goguś wylewający z siebie potoki żółci na odgłos jakiejkolwiek krytyki?


Cały artykuł - w najnowszym wydaniu tygodnika "wSieci"

http://wpolityce.pl/artykuly/74238-wsie ... -lis-z-tvp

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

W „Wiadomościach” TVP ważniejsze od śmierci Zbigniewa Romaszewskiego były problemy „szajbusów” z KPP, a w innych mediach to, czy pani Doda dała po pysku pani Szulim

Obrazek

Uważamy was za kretynów i co nam zrobicie – przemawiają do nas mainstreamowe media. Czyli sprawdza się wizja z „Misia” Stanisława Barei, gdy szatniarz mówił:

Nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi. Cham się uprze i mu daj.

I w ramach robienia z odbiorców kretynów, np. największe telewizje w swoich programach informacyjnych materiały o śmierci Zbigniewa Romaszewskiego, jednego z najwybitniejszych, najodważniejszych, najprzyzwoitszych i najskromniejszych twórców wolnej Polski, dawały tylko w „ogonach”.


Ważniejsze okazało się to, czy pani Doda w toalecie dała po pysku pani Szulim, czy odwrotnie, a może obie równie skutecznie pokiereszowały sobie facjaty. Dlatego następnego dnia paparazzi czyhali na celebrytki, żeby sprawdzić, która ma przestawioną szczękę, podbite oko czy wyrwane włosy. Na pierwszy rzut oka wygląda to na „grę w durnia”, czyli gonienie za bezmyślną rozrywką, ale jest w tym drugie dno, i to bardzo groźne.

Telewizja publiczna, która ma ustawowe obowiązki, w „Wiadomościach” materiał o Zbigniewie Romaszewskim wyemitowała w 23. minucie programu. Ważniejsze było pochylenie się nad jakimiś „szajbusami” z nowej odmiany starej Komunistycznej Partii Polski. Owszem, głoszenie komunistycznej ideologii powinno być surowo piętnowane, ale wczuwanie się dziennikarzy TVP w problemy pokręconych egzotów jest po prostu aberracją. Podobnie zresztą jak pochylanie się „Faktów” TVN – stacji wprawdzie komercyjnej, ale też mającej powinności wobec widzów – nad problemem ronda Ochódzkiego, czyli upamiętnieniem w Warszawie fikcyjnej postaci z filmów Barei. Materiał o Zbigniewie Romaszewskim wyemitowano tam w 18. minucie programu, bo ważniejsze były jakieś bzdury czy melodramatyczny kicz.

Tylko dlatego stacje informacyjne nie wysłały swoich śmigłowców do śledzenia konwoju z Mariuszem Trynkiewiczem, że to jednak czterokrotny, okrutny morderca i pedofil. Ale ekscytowanie się Trynkiewiczem, bo w minimalnym stopniu rządowym dziadostwem wokół ustawy o takich jak on, było ważniejsze od dramatycznych wpadek służby zdrowia kończących się śmiercią pacjentów. Było ważniejsze od kolejnych afer korupcyjnych i ustawianych przetargów, od bezrobocia, które przekroczyło 14 proc. czy od kadrowej karuzeli, czyli zamieniania kumpli byłych ministrów kolesiami nowych szefów resortów.

Polacy byli przekonywani, że nie ma w kraju ważniejszych problemów niż to, czy generał Jaruzelski romansuje z opiekunką, co doprowadza do szału generałową Jaruzelską. Po ujawnieniu tej bzdury media na wyścigi zaczęły pytać Barbarę Jaruzelską, czy będzie rozwód. A potem zaangażowały Monikę Jaruzelską w ratowanie związku rodziców. Ten beznadziejnie głupi serial trwał wiele dni, czyniąc lowelasa („amoroso” - jak go nazwała żona) z generała odpowiedzialnego m.in. za Grudzień ’70 i za stan wojenny. Zbrodnie i podłości ekipy Jaruzelskiego zostały przykryte przez łzawy i kiczowaty, geriatryczny melodramat.

Ekscytowanie się idiotyzmami przez media głównego nurtu nie jest tylko dążeniem do powszechnego „spudelkowienia”, co ponoć daje oglądalność, słuchalność i poczytność. To robiona z premedytacją akcja odciągania ludzi od polityki i poważnych spraw. Polityka jest obrzydzana jako ostatnie ohydztwo albo sfera skandali obyczajowych. Widzowie, słuchacze i czytelnicy mają nabrać przekonania, że polityką nie warto się zajmować z powodów „higienicznych”, bo to przecież tylko szambo i zamtuz. A kiedy już większość będzie żyła problemami domniemanego mordobicia między panią Dodą i panią Szulim czy rzekomym romansem 90-latka Jaruzelskiego, to władza po cichutku zrobi te wszystkie świństwa, których nie może robić, gdy ludzie uważnie politykę obserwują.

To wszystko oznacza, że media głównego nurtu nie tyle spontanicznie głupieją na potęgę, ile z premedytacją same się „zgłupiają”. Żeby świadomi obywatele byli marginesem, nadającym się do pokazywania w rezerwatach w roli dinozaurów, a większość zachowywała się tak jak bohaterowie telewizyjnego programu „Warsaw Shore” - bezdennie głupiego, stukającego od spodu w dno, jeśli chodzi o poziom moralny, estetyczny czy intelektualny. Bo, jak wiadomo, głupkami znacznie łatwiej się rządzi niż mądrymi.

http://wpolityce.pl/artykuly/74259-w-wi ... ani-szulim

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Śmierć Zbigniewa Romaszewskiego mało ważna dla Wiadomości TVP i Faktów TVN

Obrazek

Informacja o śmierci legendy antykomunistycznej opozycji zostały umieszczone dopiero pod koniec głównych wydań serwisów informacyjnych TVP i TVN. Ważniejsze dla dziennikarzy mainstreamowych okazały się m.in. informacje o odwołaniu szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz o liczącej tysiąc osób Komunistycznej Partii Polski.


W Faktach TVN informację o śmierci Zbigniewa Romaszewskiego podano dopiero w 18. minucie. Wcześniej dziennikarze TVN mówili m.in o eutanazji w Belgii. W Wiadomościach TVP materiał o śp. polityku PiS wyemitowano jeszcze później, bo w 23. minucie serwisu, po newsie o odwołaniu szefa GDDKiA oraz o marginalnej Komunistycznej Partii Polski.

W TVN informacja o Zbigniewie Romaszewskim trwała minutę i 18 sekund. Przykładowo: niejasnościom wokół przetargu ZUS poświęcono w tym samym wydaniu Faktów aż 7 minut i 8 sekund.

W TVP materiał poświęcony śp. działaczowi niepodległościowemu był dłuższy niż w ten TVN (trwał niewiele ponad 2 minuty), ale Zbigniewa Romaszewskiego wspominali jedynie ludzie z obozu dawnej Unii Demokratycznej i PO: Jan Lityński, Janusz Onyszkiewicz i Jan Rulewski.

http://niezalezna.pl/51841-smierc-zbign ... faktow-tvn

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


16 lut 2014, 09:41
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
"To skur...el! Jak tak można?!" Ojciec ofiary Trynkiewicza wściekły po rynsztokowych żartach Wojewódzkiego. A Agora staje w obronie 51-letniego trefnisia...+

Obrazek

Rynsztokowe żarty Jakuba Władysława Wojewódzkiego wywołały słuszne oburzenie.
Przypomnijmy - 51-letnia "gwiazda" TVN kpiła na antenie radia z ofiar Trynkiewicza, śpiewając "Wszystkie nasze dzieci są" oraz krzycząc "Mariusz, kochamy Cię!".

"Super Express" dotarł do ojca jednej z ofiar Trynkiewicza. Pan Stanisław nie kryje wściekłości na Wojewódzkiego, którego podsumowuje w żołnierskich słowach:

To skur...el! Jak tak można?! Słów brakuje na takie zachowanie. Bohaterem go zrobił! Powinien zostać za to ukarany. Nie wiem nawet, czy nie powinna się nim zająć prokuratura. To zachowanie karygodne, gówniarskie. Głupek jeden

- mówił w ostrych słowach.

Ojciec zamordowanego Krzysia złożył też skargę do KRRiT. Tymczasem w obronie Wojewódzkiego stanęła Agora, do której należy radio, na którego antenie wyemitowano skandaliczną audycję.

Program Książę i żebrak to satyryczna audycja poświęcona polskiemu życiu społecznemu, politycznemu i rozrywkowemu. Jej prowadzący w charakterystyczny dla siebie sposób starają się zwrócić uwagę słuchaczy na bieżące sprawy i wydarzenia, które poruszają wiele osób

- napisała w liście do "SE" Agata Staniszewska, p.o. rzecznik prasowa Agory.

Jakoś nie dziwi nas ten rynsztokowy sojusz. Jaki pan, taki kram.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/74436-to ... -trefnisia

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


19 lut 2014, 07:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Władcy Marionetek...
Coraz więcej obserwacji utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteśmy społeczeństwem idiotów.

Żyjemy w świecie iluzji kreowanej przez telewizję, która zaspokaja wszystkie nasze potrzeby. Rząd dusz w tym kraju sprawuje Lis i Olejnik, którzy jednoczą naród przed ekranem, by z zapartym tchem obserwować, kłamstwa całą dobę. To jest serial dla idiotów a jednak kilka milionów ludzi go ogląda. W epoce kamienia łupanego jesteśmy również jeśli chodzi o naszą świadomość obywatelską. Dowodzi tego w sposób oczywisty fakt, że rządzi nami ekipa nieudolnych frajerów pod wodzą kompulsywnego gościa o twarzy Frankensteina po lekkim liftingu, której to ekipy celem numer jeden jest dowiezienie tego gościa do wyborów po raz trzeci.

Powyższa ekipa posiłkuje się radami kilku firm od public relations i to wystarczy, żeby nasze idiotyczne społeczeństwo radośnie uznawało, że wszystko jest pięknie a władzę mamy wprost cudowną. Być może ta kretyńska indolencja jest skutkiem przeorania nas przez pół wieku minionego ustroju. Dlaczego nikt nie zadaje pytań? Dlaczego nikt nie rozlicza tych ludzi o poziomie udolności gangu Olsena z tego, co obiecywali. Dziś w dobrym tonie jest przylansować się na cynicznego inteligenta i powiedzieć „No cóż, w końcu wiadomo, że to tylko kiełbasa wyborcza, ale przynajmniej styl jest inny”.
Tak myśli idiota.

Jeśli Twoim zdaniem, kluczowe jest to, że Donek jest wyższy od Jarka i ma fajniejsze krawaty (choć i tak są marne) a minę podczas grymasu uśmiechu robi komiczną oraz to, że możesz sobie popatrzeć na kelnerską urodę Nowaka, to znaczy, że jesteś idiotą, którego przyrodzoną rolą jest kondycja chłopa pańszczyźnianego. Władza pełni swoje funkcje z woli społeczeństwa.

My jesteśmy mocodawcą władzy i mamy obowiązek ją rozliczać i domagać się konkretów. Co robi obecna władza poza dbaniem o słupki i dostarczaniem plebsowi kolejnych kolorowych obrazków? Dobre pytanie. Jesteśmy państwem z jednym z najdłuższych w Europie średnich czasów egzekwowania należności.
Jesteśmy państwem z jednym z najbardziej nieprzejrzystych i uciążliwych dla obywatela systemów podatkowych. Jesteśmy państwem z wysokim współczynnikiem korupcji. Jesteśmy państwem, gdzie rozpoczęcie działalności gospodarczej wymaga odstania kolejek w co najmniej czterech urzędach, co trwa około miesiąca.
Co zostało zrobione, by to zmienić? Społeczeństwo idiotów nie stawia takich pytań.

Idiota nie jest w stanie zrozumieć istnienia bezpośredniego związku pomiędzy tym kto rządzi a tym jaka jest jego sytuacja. Nie rozumie wpływu rządzących na swoje życie. To jest właśnie różnica między społeczeństwem idiotów a społeczeństwem obywatelskim. W przerwie pomiędzy „Tańcem na lodzie” a „M jak miłość” zobaczymy jak Donek prezentuje się w indiańskiej czapce, jak Niesioł obszczeka kogo trzeba albo jak Palikot pomacha wibratorem. Nota bene ten ostatni powinien wiedzieć, że regułą jest tu szybkie znudzenie widza i potrzeba co raz silniejszych wrażeń. Teraz już chyba będzie musiał ........c się na wizji, żeby utrzymać zainteresowanie.

Idioci żyją w matriksie na bieżąco kreowanym przez wciągających koks copyrighterów z agencji reklamowych i równie kreatywnych ludzi od PR. Polityka jest na poziomie wyznaczanym przez „M jak miłość”, „Taniec z gwiazdami” i „Szymon Majewski show”.

To społeczeństwo nie dorosło do demokracji, bo nie potrafi czynić z niej użytku, nie potrafi rozliczać, zadawać pytań ani wytworzyć w sobie jakiegokolwiek poglądu na sprawy państwa. Polityka zeszła do poziomu kibla, skupiając się na prostym przekazie mieszczącym się w czasie jednego spotu reklamowego, co mądrzy ludzie określają mianem „narracji”. Ci, którzy chcą rządzić w przyszłości, muszą to zrozumieć. Czas przekonywania do programu się skończył. Idiota nigdy nie zada sobie trudu, żeby posłuchać albo przeczytać. Liczy się krótkie, proste sformułowanie, bo nic ponad to nie trafi do ograniczonego łba idioty. Dzisiaj rządzą ci, którzy to pierwsi zrozumieli. Mam nadzieję, że kiedyś będą rządzić ci, którzy, umiejąc stosować metody niezbędne do uzyskania poparcia idiotów, będą mieli jakiś pomysł na to państwo. Nieważne jaki, aby cokolwiek było poza tą miałką nijakością. Im prawdziwsi się stajemy, tym bardziej nieprawdziwe staje się wszystko wokół nas. Kiedy opierasz całe życie na borykaniu się z rozpaczliwym kłamstwem i próbujesz wdrożyć to kłamstwo, szykujesz własną zgubę. Nie potrzeba Big Brothera, żeby pozbawić ludzi samodzielności, dojrzałości i historii. Ludzie pokochają swoją opresję i będą podziwiać technologię pozbawiającą ich umiejętności myślenia. Orwell obawiał się tych, którzy zakażą książki, zaś Huxley uważał, że nie było powodu zakazywania książek, gdyż nie będzie nikogo kto chciałby je czytać
Autor: spalonykot
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/protasie ... umny/3k262

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 01 mar 2014, 20:53 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



01 mar 2014, 20:51
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Idealista

Obrazek

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


11 mar 2014, 19:42
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
Szczyty hipokryzji.


Putin:


to nie rosyjscy żołnierze, to krymska samoobrona
o inwazji Rosji na Ukrainę



Tusk:


PO jest otwarta także dla dawnych przeciwników
 o Michale Kamińskim

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


20 mar 2014, 22:41
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Władcy Marionetek...
PIS znowu nie wytrzymało

Załącznik:
PIS znowu nie wytrzymało.JPG

Autorzy: Bartosz Sztybor & Marek Oleksicki
Źródło: "W Sieci"


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


23 mar 2014, 22:33
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Władcy Marionetek...
Furia Moniki Olejnik na wizji.
W obronie Tuska oskarża PiS o... śmierć Lecha Kaczyńskiego!


Ostatnie wystąpienie Moniki Olejnik, która w rozmowie z rzecznikiem Prawa i Sprawiedliwości Adamem Hofmanem postanowiła wejść w rolę rzecznika rządu, przejdzie do historii dziennikarskich antystandardów. Dziennikarka TVN24 i "michnikowego szmatławca" udowodniła, że w obronie Donalda Tuska jest zdolna do wszystkiego!


Co najbardziej zdenerwowało Monikę Olejnik? Zdjęcie. Fotografia przedstawiająca spotkanie Donalda Tuska i Władimira Putina w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. Premierzy, rozmawiając w miejscu katastrofy, uśmiechają się do siebie, a Tusk ściska pięści z uśmiechniętą twarzą. Po kilku chwilach, gdy mają wyjść do dziennikarzy, politycy odruchowo przybierają poważny i żałobny wyraz twarzy.

Gdy zdjęcie, które przez 4 lata przeleżało w archiwach kancelarii premiera, ujrzało światło dzienne, Paweł Graś zastrzegał się, że to fotomontaż i to niemożliwe, by Donald Tusk cieszył się na miejscu katastrofy. Gdy tygodnik "Do Rzeczy" ujawnił całą serię zdjęć przed, w trakcie i po zdarzeniu, politycy PO zamilkli, a sam szef rządu nabrał wody w usta i do dziś - mimo że minęło już ponad pół roku od publikacji - nie wyjaśnił w żaden sposób, co było przyczyną jego radości.

Obrazek

Temat zdjęcia pojawił się wczoraj w programie Moniki Olejnik w TVN24. Rzecznik PiS Adam Hofman przyniósł je do studia i pokazał widzom. Przez to tak głośno komentowana fotografia prawdopodobnie pierwszy raz została w ogóle pokazana w tej stacji.
- To jest zdjęcie jednego pana, który jest przez niektórych polityków partii rządowej nazywany współczesnym Hitlerem, mówię o Władimirze Putinie i Donalda Tuska. To zdjęcie jest jasnym widocznym przykładem, jak potoczyło się to śledztwo. Ten obraz mówi więcej niż tysiące słów - tłumaczył Hofman.
Gdy Monika Olejnik zobaczyła zdjęcie, wpadła w furię. Polityk kontynuował:

"Jeśli mieliśmy premiera, który ufał Putinowi, który z nim rozmawiał jak równy z równym. Zapraszał go tutaj, przechadzki na molo w Sopocie. No przyjacielska familiarna atmosfera. To ja nie mogę przyjąć do wiadomości, że byli w Polsce ludzie, mówię o nas, którzy mówili: On jest zdolny do strasznych rzeczy. Jak wjechały czołgi na Krym, to nagle się okazało, że wszyscy odkryli, jaki ten Putin straszny. A kto chodzi na groby żołnierzy radzieckich? A kto mówił, że Putin to superczłowiek?" - pytał rzecznik PiS.

W odpowiedzi dostało się najpierw śp. generałowi Andrzejowi Błasikowi, który według sugestii Moniki Olejnik powinien podać się do dymisji za katastrofę lotniczą w Mirosławcu w 2008 r. Następnie dziennikarka o śmierć śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego oskarżyła Prawo i Sprawiedliwość.
- Dlaczego wypuściliście na śmierć prezydenta Kaczyńskiego, skoro uważaliście, że Putin jest zdolny do wszystkiego? - pytała
Adam Hofman: Żeby 10 kwietnia pan prezydent pochylił się nad grobami pomordowanych oficerów.
Monika Olejnik: W imię życia i śmierci? Tak? Tak?

W dalszej części rozmowy Monika Olejnik denerwowała się, że PiS chce zrehabilitować gen. Błasika. Jej zdaniem, skoro prokuratura - jak twierdzi "michnikowy szmatławiec" i "Nasz Dziennik" - ma w najbliższych dniach wykluczyć wybuch w Tu-154M, to jej komunikat o braku alkoholu we krwi ofiar jest równie wiarygodny. Dziennikarka jednocześnie przemilczała fakt, że publikacje dotyczące gen. Błasika, noszące znamiona rosyjskich wrzutek, pojawiały się w mediach, w których sama pracuje.

Adam Hofman w odpowiedzi stwierdził, że PiS "od początku mówił", że to kłamstwa. Odniósł się przy tym do tego, co się w Polsce działo po publikacji rosyjskiego raportu MAK. Znowu za pomocą zdjęć.
- Jak pani Anodina atakowała honor polskiego żołnierza, których żołnierzy dziś Donald Tusk wizytuje na tle czołgów - to wtedy Tusk miał to w Dolomitach - stwierdził Hofman.

Obrazek

W odpowiedzi Monika Olejnik po raz kolejny wystąpiła w roli rzecznika rządu, tłumacząc, że zareagował wtedy szef MON Bogdan Klich, a nawet jeśli Donald Tusk by zareagował, to i tak nic by to nie dało. - Gdyby Tusk raport skrytykował, ale by się Anodina zatrzęsła ze strachu - ironizowała.

ZOBACZ FURIĘ MONIKI OLEJNIK NA WIZJI:
http://vod.gazetapolska.pl/6712-furia-m ... czynskiego

http://niezalezna.pl/53711-furia-moniki ... czynskiego

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Hofman pokazuje słynne zdjęcie Tuska z Putinem z „w Sieci” i rozwściecza Olejnik.
„Ten kadr mówi więcej niż tysiąc słów!”


Obrazek

Wydawało się, że granica obłudy w sprawie tragedii smoleńskiej, w której prorządowe media od lat bezwstydnie basują władzy i jej manipulacjom, została dawno przekroczona. Ale nie.


Oto niezastąpiona Monika Olejnik, która z domu rodzinnego wyniosła umiejętność właściwego formułowania pytań, tak zaczęła (machając nóżką) rozmowę z rzecznikiem Prawa i Sprawiedliwości Adamem Hofmanem:

Czy Prawo i Sprawiedliwość przeprosi Polaków, przeprosi część rodzin, które były bombardowane przez lata opowieściami, że na pokładzie TU-154 był wybuch? Prokuratura twierdzi, że wybuchu nie było, Centralne Laboratorium Kryminalistyki twierdzi, że wybuchu nie było?
Hofman celnie odpowiedział, że próbki pobrane po dwóch latach od katastrofy i czekające w Moskwie pół roku na przewiezienie do Polski mają ograniczoną wartość, nie mówiąc o braku zaufania do prokuratury, która wielokrotnie się myliła – choćby myląc ciała.
Po naszej stronie wiara w to, co twierdzi prokuratura, jest zerowa — podsumował.

Można współczuć Hofmanowi, że musiał w czymś takim uczestniczyć. Bo oto niemal cztery lata po tragedii w której zginęła Polska elita związana głównie z Prawem i Sprawiedliwością, po unurzaniu w błocie ofiar i ich rodzin przez generałkę KGB, po kłamliwym i niechlujnym raporcie Millera, dowiadujemy się od dziennikarki (początek błyskotliwej kariery w stanie wojennym, po wyrzuceniu z redakcji ludzi zarażonych wirusem „Solidarności”) iż to PiS ma przepraszać… Ręce opadają.
Rośnie też też zdumienie, że są w Polsce ludzie, którzy nie mają żadnych zahamowań, którzy takie kampanie organizują. Bo kręgosłupy mają z gumy, serca z kamienia, a umiejętności mocno wschodnie.
Hofman celnie zbijał te absurdalne tezy stacji w ogromnej mierze utrzymywanej z pieniędzy rządowych (patrz najnowsze ustalenia w tygodniu „w Sieci”). W pewnym momencie wyjął ogromne zdjęcie, ujawnione przez tygodnik „w Sieci” i pokazał widzom:

Obrazek

Poniżej zdjęcie oryginalnej okładki „w Sieci”:

Obrazek

Hofman mówił:
To jest zdjęcie jednego pana, który jest dzisiaj przez niektórych polityków partii rządzącej nazywany współczesnym Hitlerem. Mówię o Władimirze Putinie. I Donalda Tuska, w pozie dość specyficznej jak na 10 kwietnia. To zdjęcie jest jasnym dowodem jak potoczyło się to śledztwo. Oddany wrak, oddane śledztwo, prokuratura, która popełnia błędy.

Olejnik, wyraźnie wściekła, atakowała:
Ja wiem, że trudno jest przyjąć do wiadomości, że prezydent Polski zginął w katastrofie, a nie został zamordowany. Wiem, że państwu jest ciężko przyjąć do wiadomości, że pan Cieszewski popełnił błąd i myślał, że to jest brzoza, a to był płot, który był głównym świadkiem by komisja Millera wznowiła pracę. Okazało się, że to jest bełkot. I pan teraz pokazuje w obliczu tego zdjęcie z 2010 roku.

Jak widzimy powoli wprowadza się do obiegu publicznego nową tezę: ujawnione dowody i fakty w sprawie Smoleńska stają się „stare”. A przecież zdjęcie słynnego żółwika znamy zaledwie od kilku miesięcy.

Hofman odpowiadał, jeszcze raz pokazując zdjęcie:
Ten obraz mówi więcej niż 1000 słów. Mamy premiera, który przed 10, kwietnia ufał Putinowi, zapraszał na przechadzkę po molo. A przecież byli w Polsce politycy, którzy mówili, że on jest zdolny do strasznych rzeczy. Dopiero kiedy wjechały czołgi na Krym to się okazało, że nagle wszyscy to widzą.

Olejnik brnęła dalej:
Dlaczego wypuściliście na śmierć prezydenta Kaczyńskiego, skoro uważaliście, że Putin jest zdolny do wszystkiego?

Przyznacie państwo, że to dno? Trudno się dziwić, że dziennikarka zadająca takie pytania domaga się od sądu by zakazał „w Sieci” pisania o jej poglądach i pracy zawodowej. To jest - w naszej ocenie - moralne i dziennikarskie dno i faktycznie robienie czegoś takiego wymaga by wszyscy wokół mieli zamknięte usta…

http://wpolityce.pl/smolensk/189784-hof ... ysiac-slow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Smoleńska cenzura?! TVP i TVN odmawiają emisji spotów przypominających o czwartej rocznicy 10/04

Największe stacje telewizyjne blokują emisję spotów przypominających o
4 rocznicy katastrofy smoleńskiej. Prawo i Sprawiedliwość chciało na warunkach komercyjnych wyemitować krótkie materiały filmowe przypominające o wydarzeniu z 10 kwietnia 2010. Tymczasem nic z tego.


Główne stacje telewizyjne – za sugestią Państwowej Komisji Wyborczej odmówiły emisji spotów – dopatrując się w nich niedozwolonych elementów kampanii.
Ze zdumieniem dowiedziałem się, że są wątpliwości odnośnie publikacji naszych materiałów telewizyjnych
– mówi portalowi wPolityce.pl poseł Joachim Brudziński (PiS).

Te materiały miały na celu poinformowanie Polaków o uroczystościach organizowanych 10 kwietnia i zaproszenie mieszkańców Warszawy i okolic do uczestnictwa  w uroczystościach związanych z czwartą rocznicą katastrofy smoleńskiej. A telewizje dopatrują się w tym kampanii wyborczej
— dziwi się polityk.

Postawa stacji telewizyjnych jest wybiórcza, bo nie słyszałem wielkiego oburzenia na fakt, że spoty telewizyjne PO są kręcone w Kancelarii Premiera, albo że w telewizjach śniadaniowych gości pan premier Donald Tusk. A te same stacje telewizyjne odmawiają nam komercyjnej emisji
– zauważa.

Jak dodaje jednak sprawa nie jest jeszcze przesądzona, gdyż wciąż jeszcze toczą się negocjacje pomiędzy prawnikami. Czasu jednak zostało nie wiele…

http://wpolityce.pl/polityka/190151-nas ... znicy-1004

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 kwi 2014, 16:27
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 809 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34 ... 58  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron