Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 10 wrz 2016, 20:32 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
10 wrz 2016, 20:31
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Kijowski był w Gdańsku na pogrzebie "Inki Stańczykowskiej" i "Zakopiańczyka". Wyjątkowo podła i skandaliczna wypowiedź Kijowskiego w TVN
Redakcja vod: Nareszcie wyjaśniły się wszystkie okoliczności i przyczyny gdańskiej prowokacji. Przywódca KOD-u Mateusz Kijowski był w Gdańsku na pogrzebie Inki Stańczykowskiej i Zakopiańczyka, a nie Inki czyli DANUTY SIEDZIKÓWNY i "ZAGOŃCZYKA".
Maski opadły - najdelikatniej mówiąc ta wyjątkowo podła i skandaliczna wypowiedź odsłania prawdziwą twarz Mateusza Kijowskiego. Poniżej pełna informacja za niezależną.pl
Kijowski w TVN. "Jak nazywała się Inka?" "Teraz nie pamiętam, Stańczykowska?"
"Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji, na dobre udowodnił, ile ma wspólnego z patriotyzmem i pamięcią o polskich bohaterach. W rozmowie z Konradem Piaseckim w „Piaskiem po oczach” TVN24 - zapytany o to, jak nazywa się "Inka", Kijowski... nie potrafił odpowiedzieć. O "Ince" powinien słyszeć każdy patriota - zwłaszcza po niedawnym głośnym pogrzebie tej bohaterki. A przecież na uroczystej ceremonii pogrzebowej "Inki" pojawił się Mateusz Kijowski... Czy wiedział, na czyim jest pogrzebie?
Konrad Piasecki, gospodarz programu "Piaskiem po oczach", zapytał lidera KOD, czy wie, jak nazywała się "Inka". Dialog wyglądał mniej więcej tak: - A jak się nazywała Inka? - Danuta... Nie pamiętam nazwiska. - To ważne jest. - Nie, to nie jest ważne. Stańczykowska?
Mateuszowi Kijowskiemu przypominamy więc, że był na pogrzebie - a raczej próbował zakłócić pogrzeb - Danuty Siedzikówny, a nie Stańczykowskiej. 18-letniej dziewczyny, która w bohaterski sposób oddała życie za wolną Polskę."
Od pana Mateusza to prosze sie odp...lić. Mogę to jeszcze raz powtórzyć..jpg
Od pana Mateusza to prosze sie odp...lić (Pani w brązowym moherowym berecie) Źródło: https://youtu.be/2aZnkyMbQX0
Jedna kobieta, a pokazała, jaki cały naród ma stosunek do KOD-u i Kijowskiego.
Przeciwniczka KOD pokazuje maszerującym co o nich myśli.
04.09.2016r. w Gdańsku odbył się #Marsz Komitetu Obrony Demokracji. Niecałe dwa tysiące jego uczestników szło z hasłem "Dość dyktatu". Pod prąd kolumny KODziarzy przechodziła kobieta, która okazała swój stosunek do jej "członków".
Załącznik:
Jedna kobieta, a pokazała, jaki cały naród ma stosunek do KOD-u.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 14 wrz 2016, 17:46 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
14 wrz 2016, 17:39
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Niedaleko pada jabłko od jabłoni
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
24 wrz 2016, 21:36
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Autorytety KODu
Załącznik:
nie słucha mnie pan ze zrozumieniem.jpg
Załącznik:
nie analizował ustawy.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
02 paź 2016, 22:08
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Inflacja protestów ulicznych, czyli niemoc trwa i trwać będzie…
Wszędzie cisza, jak makiem zasiał, aborcja zniknęła z wokandy dnia jeszcze szybciej niż się pojawiła. Zaklinanie rzeczywistości, czym się wiadome kręgi przez kilka godzin pocieszały, skończyło się niczym. Czarne kiecki i parasolki się pochowały, po drugiej stronie nie ma też żadnych protestów pro-life. Pomimo początkowego zgrzytu i błędu PiS, Kaczyński wykorzystał okoliczności perfekcyjnie. Jest więcej niż pewne, że protestów w tej skali nikt w PiS nie przewidział, ale to też wyszło na dobre. Emocje się skumulowały w jednym krótkim czasie i pękły błyskawicznie, lepszego rozminowania nastrojów społecznych nikt dotąd nie wymyślił.
Nie ma takiej siły, która w najbliższym czasie doprowadziłaby do podobnego napięcia i z tym zjawiskiem opozycja z medialnymi przekaźnikami nijak poradzić sobie nie potrafi. Każdy wie, że istnieją w życiu doświadczenia, których powtórzyć się nie da, od utraty dziewictwa po ujście z życiem ze śmiertelnego zagrożenia. Protesty w sprawie aborcji na skali społecznych emocji zajmowały górne C i wyżej pieśni bojowej zaśpiewać się nie da. Zmobilizowanie setek tysięcy ludzi do biegania po ulicach pod byle pretekstem, choćby protesty w sprawie likwidacji gimnazjów, graniczy z cudem i nie ma żadnych szans powodzenia. Igrzyska muszą mieć swoje tempo i swoje atrakcje, jeśli się na początku pokazuje mecz Polska Niemcy, by w kolejnych odsłonach zaprosić na mecze B klasy, sprzedaż biletów i oglądalność reklam nie podskoczą. Miała opozycja swoją dużą szansę, żeby skorzystać z prezentu od PiS, ale z takim potencjałem intelektualnym, moralnym i organizacyjnym, ograłby ich nie tylko Kaczyński, wystarczyłby śp. Andrzej Lepper.
Nie koniec dobrych wiadomości, bo trzeba wiedzieć i widzieć, że jedynym pomysłem PO i Nowoczesnej na odzyskanie władzy jest negacja i to w formie ulicznych protestów. W ramach demokracji takie zachowanie uznaje się za normalne, ale w przypadku organizacji pozarządowych, ruchów społecznych, czy spontanicznych zgromadzeń. Bieganie po ulicach w wydaniu partyjnym nigdy, niczego konkretnego nie przyniosło, no chyba, że mówimy o sytuacji skrajnej, czyli o rewolucji albo innym przewrocie. Partyjną bezskuteczność ulicznych demonstracji na własnej skórze przerabiał PiS, który bił rekord za rekordem i nic z tego nie wynikało. Owszem, mobilizacja elektoratu miała miejsce, z tym, że elektorat tej wielkości gwarantował trwanie w opozycji. Przełom nastąpił dopiero wówczas, gdy jednocześnie nastąpiły dwa zjawiska. Po pierwsze PO się totalnie skompromitowała, po drugie PiS postawił na rzeczowe i spokojne przedstawianie programu, który był i jest unikalny w polskiej polityce. Niczemu innemu tylko korelacji tych dwóch czynników PiS zawdzięcza sukces.
Konkurencja, co mnie niezmiernie cieszy, nadal nie otrząsnęła się z porażki i nadal nie uczy się na błędach przeciwników. W 2007 roku po porażce PiS, Kaczyński wygłosił historyczne słowa: Nie daliśmy rady potężnemu frontowi, który się rozciągał od „Faktów i Mitów” pisma, które zatrudniało kiedyś Grzegorza Piotrowskiego, mordercę księdza Popiełuszki, aż po „Nie”, „michnikowego szmatławca”, różne telewizje, PO, LiD, itd. Nie daliśmy rady”. Podobnie wyglądało to w 2010, PiS cały czas odwoływał się do retoryki „nie da nam reżim odzyskać Polski”. Przypominam te smutne czasy nie dla masochistycznej satysfakcji, ale dla ostrożnie optymistycznej diagnozy. Gdy partia jest upokarzana porażkami, gdy zalicza dołek za dołkiem i kompromitację za kompromitacją, można sto razy powtarzać, żeby zaczęła myśleć i nic się takiego nie stanie. Obecna opozycja jest w jeszcze gorszej depresji niż PiS sprzed 9 i 6 lat, co więcej w przeciwieństwie do PiS nie ma uporządkowanych spraw wewnętrznych i zorganizowanych struktur na poziomie ruchów obywatelskich.
Nigdy nie lekceważę przeciwników i nie pomijam nieprzewidzianych okoliczności, ale nie ma i przez kilka następnych lat nie będzie w PO i Nowoczesnej żadnego odbicia od dna. Podobnie sytuacja przedstawia się jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju KOD-y i Gazety Wyborcze. PiS potrafiło przetrwać bez stołków i przekrętów na miliardy, konkurencja PiS tylko dzięki stołkom i przekrętom funkcjonowała. Oderwani od źródełka będą schnąć, aż uschną. PiS utraci władzę dopiero wówczas gdy powtórzy się scenariusz, który dał im zwycięstwo. Po pierwsze musi dojść do kompromitacji PiS, po drugie musi powstać formacja, która zaproponuje Polakom unikalny program polityczny. Pierwsze jest dużo bardziej prawdopodobne i niebezpieczne, drugie przez długie lata nierealne. Wnioski? Żadnego, ale to absolutnie żadnego znaczenia nie ma biegunka protestacyjna i bieganie po ulicach z hurtowymi protestami przeciw zawartości cukru w cukrze. Olbrzymie znaczenia ma trzymanie dyscypliny w PiS. Do czasu, gdy coś z tych dwóch elementów nie zacznie się sypać, proszę mnie nie budzić i głowy nie zawracać.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
07 paź 2016, 19:06
Re: KOD - demokracja czy koryto?
No to jeszcze ode mnie Matka Kurka
KOD się zwinie, ale na ulicę wyjdzie nowa „moralna” rewolucja!
Często bywa tak, że zawodowi dziennikarze powielają teksty, które pojawiają się w Internecie i powstają z tego tytułu awantury. Nigdy w nich nie uczestniczę, chociaż nieraz widziałem całe akapity z moich felietonów, sformatowane na szybkiego. Nie w tym rzecz, nie mam żadnych pretensji, gdy ktoś kopiuje, ale też nie mam żadnych oporów, aby wprost przyznać, że zostałem uprzedzony w definiowaniu społecznych zjawisk. Zaraz po przebudzeniu przeczytałem tekst Jacka Karnowskiego, a w nim znalazłem swoją zapowiedź upadku KOD i świeżą myśl, z którą miałem zamiar się podzielić na dniach. Karnowski był pierwszy i napisał, że koniec KOD nie oznacza końca „rewolucyjnych” problemów, z czym się całkowicie zgadzam.
Paradoksalnie zwijanie miasteczka KOD i odcinanie się od KOD, chociażby przez Broniarza, zawodowego zadymiarza z ZNP, nie jest dobrą informacją. Znacznie lepiej mieć za wroga kompletnie nieudolną formację, niż siły, które w przeszłości wielokrotnie narobiły szkód. KOD upada z oczywistych powodów, przywoływałem je wielokrotnie i chodzi oczywiście o brak społecznego zaplecza. Wybór TK i interesów korporacji, jako paliwo do rewolucji, to wynik totalnego chaosu i traumy po porażce. Koniec musiał nastąpić i to się właśnie staje faktem. Kijowskiego i jego emerytowany PRL można zwinąć w 5 minut, wystarczy, że GW z TVN odetną go od mikrofonów i kamer. Da się tę tendencję zauważyć i prócz wymienionych powyżej przyczyn upadku, niebagatelne jest również to, że lider Kijowski ma cechy osobowości wystruganej z najpodlejszej jakości, chińskiego plastiku. Jednorazówka się rozsypuje na naszych oczach, jednak po drodze stało się coś ważnego i niebezpiecznego.
Karnowski słusznie zauważa, że lewicowi doktrynerzy są mistrzami świata w rewolucjach obyczajowych, czego nie wolno lekceważyć. Daleko szukać nie trzeba, aby potwierdzić tę banalną konstatację, wystarczy odtworzyć sobie czasy dzieci kwiatów, czy teraz „dżender”. Nazbyt łatwym i bezpodstawnym jest też twierdzenie, że lewica „postępowa” jest za głupia, żeby przeprowadzić skuteczną kontrofensywę. Myśleć w ten sposób oznacza przegrać przed podjęciem walki. Czym innym jest serwowanie masom najgłupszych i prymitywnych recept na życie, a czym innym inteligentne czerpanie z tego zysków. Na plan pierwszy wchodzi klasyka talmudycznego działania, co jest dobre dla pospólstwa jest złe dla narodu wybranego i odwrotnie.
Czy Michnik, Balcerowicz, Tusk, Komorowski, żyją według zasad postępowej ewangelii? Nic z tych rzeczy, oni są do bólu konserwatywni i najchętniej wróciliby do lat młodości – topornego PRL, zachowując zdobycze cywilizacji, takie jak kolorowy telewizor na pilota.
Twórcy i wykonawcy nowych ideologii zawsze się ustawiają w przeciwnym kierunku do głoszonych poglądów. Największy liberał i zwolennik prywatnej własności, niejaki Balcerowicz, całe życie żył i nadal żyje z państwowego grosza albo fundacji. Łatwo mi sobie wyobrazić jakim obrzydzeniem i pogardą do homoseksualistów i feministek, pała większość artystów, polityków i dziennikarzy z pokolenia Jandy i Michnika. Jednocześnie to właśnie oni są twarzami każdej kolejnej rewolucji obyczajowej, co było dobitnie widać w czasie marszów z parasolkami. No właśnie i to jest ten niebezpieczny moment, to jest to otwarcie oczu na stare od nowa. Trybunał i korporacje zaskoczyć nie mogły, ale debaty wokół *** Maryni są nieśmiertelne i wcale nie chodzi o samą aborcję. Nośne społecznie tematy: walka z kościołem, walka z pornografią, walka z patriotyzmem, walka z rasizmem, homofobią, itd., itp., były przez ten rok uśpione albo prowadzone nieudolnie. Z aborcją wyszło przypadkowo, ale od razu zażarło i każdy kto śledził tę aferę uważnie wie, że nie aborcji dotyczyła.
Na ulicę wyszła moralna rewolucja, dzięki Bogu w zalążku, a emocje jej uczestników mówiły wszystko. Chcemy zburzyć ten ciemnogród, to zacofanie, gdzie kobieta jest kobietą, mężczyzna mężczyzną i dziecko chłopczykiem lub dziewczynką. Jesteśmy wolni i nowocześni, zburzymy stary ład, skrobanka dla każdego, bo tak nam się podoba, bo ksiądz, rodzice, nudziarze, nie będą nam układać życia. Historia ludzkości jest dość nudna, zawsze powielają się te same scenariusze, zmieniają się, co najwyżej, kostiumy. Karnowski ma rację i tę samą rację przekazuję własnymi słowami, zginie KOD, ale w jego miejsce pojawi się lewicowa moralna rewolucja oparta na emocjonalnie podgrzewanych tematach obyczajowych.
Kiedy? Sądzę, że bardzo szybko, bo bez wzniecenia rewolucji dotychczasowi spadkobiercy PRL zwyczajnie nie przeżyją. Będzie zadyma, to pewne, ale jest też antidotum na tę kontrofensywę. Składa się z dwóch składników – schodzenie z obyczajowego pola walki, konsekwentne stawianie na poprawę jakości życia Polaków. Głodny Polak, to zły Polak, najedzony po ulicach biegał nie będzie. Przepraszam za ten trywialny morał, ale zapewniam, że nawałnica „obyczajowa” nadejdzie, a innych metod na rozbrojenie nie ma.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
10 paź 2016, 21:02
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Protestanci
Załącznik:
Protestanci.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
11 paź 2016, 17:36
Re: KOD - demokracja czy koryto?
KODziarstwo - to jak to jest z tą demokracją?
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
15 paź 2016, 18:02
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Ona nie chce żeby Polska była Siedmiogrodem !
Załącznik:
Ona nie chce żeby Polska była Siedmiogrodem.jpg
- Dlaczego pan bierze udział w proteście? - Bo mam dosyć tego,co sie dzieje - A konkretnie czego? - Niech pani włączy telewizor to zobaczy - Ale ja jestem z TVN - Aaa na żywo i na ulicy to się nie liczy
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
24 paź 2016, 21:43
Re: KOD - demokracja czy koryto?
- Ja też byłem w 8 - 4 - 8 lat Podstawówki, potem 4 lata GIMNAZJUM
Edukacja Ryśka Petru
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
31 paź 2016, 21:38
Re: KOD - demokracja czy koryto?
Feministka wewogule oszalała ze szczęścia
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
02 lis 2016, 20:36
Re: KOD - demokracja czy koryto?
KOD ma już swoje hasła na Święto Niepodległości. Wśród autorów – najwyższe autorytety medialne…
Jeśli Lech Wałęsa apeluje już dziś do Unii Europejskiej o usunięcie Polski z jej struktur, o ile Kaczyński nie odda władzy, znak to niechybny, że wielkimi krokami nadchodzi Święto Niepodległości. A w ślad za nim, wyjątkowo w tym roku, drepczą ci, którzy w swej zdecydowanej większości nigdy w żadnych narodowych uroczystościach nie uczestniczyli. No, może poza pamiętnym Dniem Flagi w 2013 roku, podczas którego na imprezie sygnowanej przez prezydenta Komorowskiego oraz „GW” biało-czerwonych flag doliczono się słownie: dwóch (z czego jedną niósł pies, bo bardziej była chorągiewką). Warto przypomnieć, że tamto „święto” upłynęło celebrytom na obcałowywaniu się wzajemnie w różowe okulary, publika zaś broczyła w kałużach, by uzbierać odpowiednią liczbę talonów na parasolkę lub kubek, zrzucanych wcześnie z helikoptera. Polskie godło symbolizował pterodaktyl na kupie czegoś bliżej nieokreślonego, którego nikt, z przyczyn oczywistych, nie miał potem ochoty konsumować, więc podobno padł ze starości gdzieś w budynku radiowej Trójki. Trzeba też przypomnieć nazwisko aranżerki tego badziewia, bo to była szefowa Trójki, Magdalena Jethon, dziś autorka wyjątkowo obleśnych politycznie wywiadzików dla strony internetowej KOD. Tyle dygresji na temat: jak Salon świętował wcześniej. Teraz pod proaborcyjnymi sztandarami KOD wybiera się 11 listopada na ulice Warszawy. Niestety, nawet Mateusz Kijowski nie bardzo chyba wie, po co, skoro dopytuje na Twitterze: „A ty? Jaki masz powód?” (w domyśle – by iść w marszu KOD 11 listopada). Jedno jest pewne – powodem tym nie może być dla KOD-ziarzy chęć uczczenia polskiej niepodległości i Polski w ogóle. Gdyby tak było, nie drwiliby z Polski Walczącej czy Żołnierzy Wyklętych. A przede wszystkim - nie wybieraliby wcześniej na swoich duchowych patronów i przyjaciół autorów poniżej zacytowanych słów. To, co – do dzieła, panie i panowie uliczni, rysujcie, malujcie, dziergajcie na szmatach, bo to są wasze hasła. Na waszej paradzie chciałbym zatem zobaczyć następujące transparenty i tabliczki, koniecznie ze zdjęciami:
Władysław Bartoszewski (polityk, pośmiertnie – duchowy patron KOD): „Polska to brzydka panna bez posagu”
Donald Tusk, polityk: „Polskość to nienormalność”
Adam Michnik, naczelny „GW”: „Polska poszła na noc z łajdakiem”
Maria Peszek, piosenkarka: „Nie oddałabym ci, Polsko, ani jednej kropli krwi”
Natalia Przybysz, piosenkarka: „Polacy, z grillem, z kiełbasą, z brzuchem, z czerwoną, opaloną głową, to jest coś średniowiecznego, to jest coś, co mnie przeraża”
Kayah, piosenkarka: „Przeciętny Polak uważa, że jak jego sąsiad złamie nogę, to jemu się będzie lepiej chodzić”
Marek Kondrat, aktor: „Polska nie jest najważniejsza”
Jerzy Stuhr, aktor: „Antysemityzm, płytki katolicyzm i histeryczny patriotyzm. Z tego składa się polskość”
Olga Tokarczuk, pisarka: „Trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”.
Agnieszka Holland, reżyserka: „Mieszkam i pracuję poza Polską. Kiedy przyjeżdżam, uderza mnie fala niedobrego powietrza, coś takiego, jakby w zamkniętym pomieszczeniu ktoś bez przerwy puszczał bąki”
Władysław Pasikowski, reżyser: „A jakie nasz naród ma wady? Ksenofobia, antysemityzm, pijaństwo, lenistwo, chamstwo, brud, tandeta, głupota polityczna, analfabetyzm, rusofobia”
Andrzej Szczypiorski, pisarz: „Cechy charakterystyczne społeczeństwa polskiego to: alkoholizm, nieuczciwość, brak tolerancji względem inaczej myślących, nieposzanowanie pracy, zarówno cudzej jak i własnej”
Mariusz Szczygieł, reporter „GW”: „Naród do życia potrzebuje nieszczęścia. Polska kultura jest kulturą nekrofilską”
Tomasz Piątek, dziennikarz „GW”: „Polskość to popęd ku śmierci i samozniszczenia, tępienie dobra wśród swoich, by nie mieć w stadzie nikogo lepszego od siebie”
Farsy z wyborem prezesa TK nie unikniemy, ale Rzepliński już przegrał!
W którejś z brytyjskich gazet, wyrobnicy znad Wisły opublikowali paszkwil na Polskę udający obiektywną analizę brytyjskich mediów. Podobnymi produkcjami nie ma sensu się zajmować, ale w tym przypadku mamy do czynienia z bardzo znamienną konkluzją. Paszkwilanci na koniec stwierdzili, że Kaczyński postawił się Unii Europejskiej i tę batalię wygra, bo Unia nie jest zdolna do podejmowania szybkich i skutecznych decyzji. Identyczne skojarzenia mam po dzisiejszym spektaklu Rzeplińskiego, w którym wzięło udział jeszcze czterech jego kolegów.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego zmieniając skład sędziowski z pełnego (minimum 11 sędziów) na pięcioosobowy, w sprawie szczególnej wagi, a taką bez wątpienia jest ustawa o charakterze ustrojowym, złamał art. 197 konstytucji i ustawę o funkcjonowaniu TK z dnia 22 lipca 2016 roku: Art. 26. 1. Trybunał orzeka: 1) w pełnym składzie w sprawach: a) sporów kompetencyjnych pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa, b) o stwierdzenie przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej oraz powierzeniu Marszałkowi Sejmu tymczasowego wykonywania obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej, c) zgodności z Konstytucją celów lub działalności partii politycznych, d) z wniosku Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie zgodności ustawy z Konstytucją przed jej podpisaniem lub umowy międzynarodowej z Konstytucją przed jej ratyfikacją, e) zgodności z Konstytucją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, f) o szczególnej zawiłości, z inicjatywy prezesa Trybunału, a także gdy z wnioskiem o uznanie sprawy za szczególnie zawiłą do Trybunału zwróci się skład orzekający wyznaczony do rozpoznania danej sprawy, albo w sprawach, w których szczególna zawiłość wiąże się z nakładami finansowymi nieprzewidzianymi w ustawie budżetowej, a w szczególności gdy skład orzekający zamierza odstąpić od poglądu prawnego wyrażonego w orzeczeniu wydanym w pełnym składzie, g) w których trzech sędziów Trybunału, w terminie 14 dni od otrzymania przez nich odpisów skarg konstytucyjnych, a także odpisów wniosków i pytań prawnych, o których mowa w art. 38 ust. 1, złoży stosowny wniosek w tej sprawie;
Naruszenie prawa było tak oczywiste, że zauważyli to dziennikarze równie dalecy od PiS, jak daleki od elegancji jest Rzepliński. Pan prezes zaczął walkę z Jarosławem Kaczyńskim z impetem i jeśli mam być szczery, to przez chwilę bałem się, że uda mu się znacznie więcej osiągnąć, ale teraz widać wyraźnie, jaki będzie finał tego pojedynku. Rzepliński skończy jak Unia, już tak skończył i wszystko, co jeszcze usiłuje robić, jest coraz bardziej żałosne i coraz bardziej nieistotne.
Wart zauważenia jest też fakt, że w pięcioosobowym składzie nie znalazł się pierwszy przyboczny Rzeplińskiego – sędzia Biernat. Prezes TK wyjaśnił to „losowaniem”, czyli kolejną śmiesznością, bo kompetencją prezesa jest wyznaczanie, nie losowanie składu sędziowskiego. Istnieją pełne podstawy, aby przypuszczać, że Rzepliński nie był w stanie skompletować podległego mu składu i wskazuje na to treść orzeczenia:
Nawet w pięcioosobowym składzie nie było jednomyślności, dziwne. Równie ciekawa okoliczność to brak na konferencji prasowej sędziów: Zubika, Kieresa, Tulei. Prezesowi Rzeplińskiemu towarzyszył najmniej medialny i prawie anonimowy sędzia Rymar. Wszystko to razem wzięte wskazuje, że pozycja Rzeplińskiego gaśnie w oczach i nikt poważny, pod jego wygłupami podpisać się nie chce. Słabość ta wynika przede wszystkim z tego, że za chwilę prezesa Rzeplińskiego nie będzie, a jego koledzy w TK zostaną i będą chcieli dostawać wypłaty.
Po wtóre nie udało się zastąpić nędznego krajowego zaplecza politycznego, międzynarodową presją i znajomościami. Takie podsumowanie zapewne zrobili sobie wszyscy sędziowie Trybunału, ale jeden Rzepliński nie umie się z porażką pogodzić i dlatego będzie ciągnął żałosny spektakl do końca. Scenariusz na najbliższe dni jest dość łatwy do przewidzenia. Zacznijmy od dzisiejszego sensacyjnego orzeczenia. Cóż to się stało, że uznano za konstytucyjny art. 16 ustawy z dnia 22 lipca 2016 roku, który dotyczy wyboru prezesa TK? Jeśli Rzeplińskiemu nie udało się przeforsować właściwego wyroku, to i tak niewiele stracił. Zrobił sobie jedynym rozsądnym orzeczeniem alibi. Uznanie, że wybór 2 kandydatów na prezesa TK jest konstytucyjny, a 3 niekonstytucyjny, byłoby przekroczeniem wszelkich granic prawnej groteski.
Rzepliński wie, że obecna ustawa o TK za chwilę będzie zmieniona i przede wszystkim chce każdą kolejną ustawę obejść, w związku z tym orzeczenie nie miało kluczowego znaczenia. Gdyby zastosować ustawę z 22 lipca 2016 roku, to PiS po 19 grudnia ma nowego prezesa TK, ale tak się nie stanie, bo nowy projekt ustawy właśnie krąży po sejmie. Po co na siłę Rzepliński miałby wydawać idiotyczny wyrok, skoro i dla niego i dla PiS jeszcze obowiązująca ustawa nie ma znaczenia? Prezes TK odpuścił albo sędziowie mu nie dali pójść na skróty, dzięki temu byliśmy świadkami rzadkiego w sądownictwie przypadku. Sędziowie po prostu zastosowali prawo, ponieważ nie ciążyła nad nimi żadna presja polityczna, czy towarzyska. Dzięki temu wyrokowi Rzepliński przypadkiem zyskał punkt za „obiektywność” i usprawiedliwienie dla przyszłego złamania prawa. Do wyboru prezesa po myśli Rzeplińskiego konieczny jest „gangsterski numer”, trzeba znieść zapisy konstytucyjne i ustawowe za pomocą wewnętrznego regulaminu Trybunału Konstytucyjnego.
Innymi słowy Rzepliński planuje, aby konstytucję i jakąkolwiek ustawę o funkcjonowaniu TK objeść świstkiem papieru, prostym wewnętrzny przepisem, który prawdopodobnie jutro sobie uchwali. Walka toczy się o metodę głosowania, Rzepliński chce przeforsować dwie rzeczy: dwunastoosobowy skład Zgromadzenia Ogólnego i co najmniej po 5 głosów dla kandydata na nowego prezesa. Jeśli przeskoczy ten etap, co wcale nie jest pewne, bo nastroje w TK coraz bardziej przygnębiające, to będziemy mieli pierwszy odcinek następnej opery mydlanej. Przy takiej metodzie wyboru sędziów, Rzepliński dysponuje dziewięcioma głosami, PiS trzema. Dla jednego kandydata 5 głosów znajdzie się na pewno, przy drugim Rzepliński może powtórzyć dzisiejszy manewr i z braku odpowiedniej liczby głosów, uzna, że 4 też wystarczy.
Takim sposobem Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej zostaną przedstawione dwie kandydatury i obie nie wypełnią wymogów prawnych. Naturalnie Prezydent nie podpisze żadnej nominacji, która została oparta na „karcie rowerowej”, ze złamaniem ustawy i konstytucji. Koło się zamyka. W świetle nadal obowiązującej ustawy wybór nowego prezesa musi się dokonać między 19 listopada, a 4 grudnia 2016 roku. Z kalendarza politycznego wynika wprost, że najpóźniej 18 listopada PiS powinno wprowadzić w życie nową ustawę, żeby zablokować wybór prezesa TK według pomysłu Rzeplińskiego. Ważne, że w nowym projekcie zapisane są zupełnie inne widełki czasowe. Prezes ma być wybrany w terminie 30 dniowym PO UPŁYWIE kadencji urzędującego prezesa. Oznacza to, że wybory mogą się odbyć najwcześniej 20 grudnia, czyli dzień po tym, jak Rzeplińskiego w TK już nie będzie.
Jeśli PiS zatwierdzi ustawę 18 listopada o 23.55, to zablokuje wybory na mocy obecnej ustawy, a Rzeplińskiemu zostanie miesiąc na zwołanie posiedzenia i orzeczenie niekonstytucyjności nowej ustawy. Sęk w tym, że nie ma kim tego zrobić! Pan Jarek rozpisał gambit trybunalski z pełną finezją i zabezpieczył się na wszystkich frontach. Na szachownicy Kaczyński ma wszystkie figury, Rzeplińskiemu pozostała para gońców i pionki, jedyne co może zrobić, to jak dziecko zrzucać szachownicę ze stołu i to właśnie robi. Powtórzę swoją starą tezę. W najgorszym wypadku TK nie będzie miał prezesa, bo Prezydent kandydatury wskazanej z pominięciem ustawy i konstytucji nie podpisze. Wówczas funkcję prezesa, według projektu nowej ustawy, przejmie sędzia Julia Przyłęska i zgodnie z prawem przeprowadzi ponowne wybory w pełnym 15 osobowym składzie. W optymistycznym wariancie koledzy Rzeplińskiego wymiękną i wybiorą prezesa zgodnie z zapisem ustawy, która niebawem wejdzie w życie. Kurtyna.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników