Teraz jest 04 wrz 2025, 09:36



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 49 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
Zdrajca czy bohater? 
Autor Treść postu
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA26 paź 2006, 07:46

 POSTY        788

 LOKALIZACJAEuropa Środkowa z lekką północnowschodnią aberracją
Post Re: Zdrajca czy bohater?
Tadeo74                    



Sądzę, że wszyscy oni mają w głębokim poważaniu naszą o nich opinię (uważając nas "ciemny lud", że pojadę Kurskim ), a od tego że uznamy kogoś za zdrajcę lub bohatera nie będzie podwyżki płac ani rata kredytu się sama nie spłaci.

W samo sedno utrafiłeś, T.  :(


05 lis 2011, 15:03
Zobacz profil WWW
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 15:04

 POSTY        3146

 LOKALIZACJAsamo centrum (no prawie)
Post Re: Zbigniew Ziobro - zdrajca czy bohater?
cammila                    



Supersaper, jeśli ludzie wybierają polityka, który taktuje ich jak bałwanów, to znaczy, że na takie traktowanie w pełni zasługują. Sami do siebie możemy mieć pretensję, o to kto, dzięki naszym głosom, dostaje publiczną kasę na działalność polityczną.

Oj chyba już nie masz racji.
Politycy w swych krętactwach i prywacie, dawno okopali się tak mocno na swoich stołkach, że kijem ich nie wygonisz, a co dopiero kartą do głosowania. Powtarzasz piękna ideę, podwalinę demokracji. Niestety teraz mamy dupokrację - że zacytuję pewnego felietonistę.
Porąbany do granic możliwości system przeliczania głosów na mandaty, a do tego lekko mówiąc "niejasny: system finansowania partii, już dawno spowodował, iż w sejmie zasiada nie ten kto podoba się wyborcom, ale ten kto lepiej pływa w bagienku zwanym polityką.

____________________________________
Kardynała Richelieu sekret wam dziś zdradzę. Od przyjaciół Boże strzeż z wrogami sobie poradzę.  C.T.


05 lis 2011, 18:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Zdrajca czy bohater?
Jakby nie latali jak PJoNki po mendiach, to może bym ich starał się zrozumieć, a tak to niech spadają. Zbawcy i reformatorzy mendialni się znaleźli. Ludzie są ograniczeni, a ci jeszcze mieszają.
Do cholery! przeszło miesiąc temu PO wygrało wybory, a wszędzie w mendiach słychać tylko PIS,PIS,PIS.
To kto w końcu ma władzę?
Muszą się nieźle bać, że fasadowość dla lemingów runie z ogromnym hukiem. No cóż. Wg mnie Polacy zasłużyli swoim dyletanctwem moralno-patriotycznym i wasalizmem na taki los. Nie powiem - z satysfakcją będę obserwował dalej tą godną pożałowania telenowelę dla lemingów i czekał, aż potężny kop w zad nauczy ludzi rozsądku.


05 lis 2011, 22:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Zdrajca czy bohater?
Czy Kaczyński odda władzę Ziobrze?
Oczywiście. Jaśkowi Ziobrze (który właśnie się urodził) jak ten dorośnie...


sceptyk68                    



kominiarz                    



Może zapatrzył się na Tuska?   :wacko:  
Ten - jak pamiętamy - najpierw wyciął Olechowskiego, Piskorskiego i Płażyńskiego - najbliższych współpracowników i współzałożycieli Platformy. Później m.in. Gilowską. Teraz wytnie Schetynę.

Wydaje się, że diagnoza chybiona, bo Tusk w ostatnich latach działa w kierunku przeciwnym (Kluzik-Rostowska, Arłukowicz, Rossati i inni). A z wymienionych Olechowski deklaruje się jako popierający PO (poparł Komorowskiego w ostatnich wyborach prezydenckich). Czy Tusk wytnie Schertynę - nie wiadomo, w każdym razie wszystko wskazuje na to, że "temperatura" konfliktu w PO jest znacznie niższa niż w PiS, a platformersi mogą sobie pozwolić na większą swobodę krytycznej wypowiedzi wobec swojej partii niż pisowcy.
kominiarz                    



I jak Hitler uzna, że lepiej w ramach czystki uderzyć za mocno niż by miały pozostać nienaruszone wrogie elementy.

Taką zasadę stosował Stalin (pod koniec lat trzydziestych XX w. w czasie tzw. wielkiej czystki) nie Hitler. Dla wątpliwej błyskotliwości nie ma co przeinaczać historii.


Kto był przeciw Stalinowi czy Hitlerowi ten marnie kończył i tak samo marnie kończy ten kto jest przeciwko Kaczyńskiemu czy Tuskowi. Na jedno wychodzi.
Dla wątpliwej błyskotliwości nie ma co przeinaczać faktów :P

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


06 lis 2011, 10:21
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA25 gru 2009, 17:16

 POSTY        31
Post Re: Zdrajca czy bohater?
Ziobro, zdrajca czy bohater. Po prostu nie wiem. Nie należę do PiSu ani PO, jestem po prostu uczciwym obywatelem. 3mmsie--


06 lis 2011, 10:44
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Zdrajca czy bohater?
Korwinizacja Kaczyńskiego

Mam duży problem, żeby napisać coś o Prawie i Sprawiedliwości oraz Jarosławie Kaczyńskim, bo wszystko już napisałem i to dawno temu. Nawet sięgnąłem sobie, na okoliczność ostatnich wydarzeń, po (ale ten czas zasuwa, jak mówił pijak z kawału patrząc melancholijnie na wentylator) wydany już cztery lata temu „Czas wrzeszczących staruszków”. Właściwie nic nie mam do dodania. Fakt, że już nawet Zbigniew Ziobro nie jest wystarczająco wiernym żołnierzem prezesa, aby go pozostawić w partii, nie jest bardziej zdumiewający, niż swego czasu fakt, że nie okazał się takowym nawet „trzeci bliźniak”, Dorn. Fakt, że PiS wyrzuca jednego z ostatnich rozpoznawalnych dla wyborców liderów za publiczne domaganie się, by partia ta wreszcie zaczęła być zdolna wygrywać, również.

Kto chce znać przyszłość PiS, niech prześledzi sobie historię Unii Polityki Realnej. Partii, która, w podobny sposób, została całkowicie zdominowana przez lidera o bardzo wyrazistej osobowości, niereformowalnego i traktującego ją jak prywatne biuro impresaryjne, służące wyłącznie własnej promocji. Pierwszym etapem uwiądu było stopniowe znikanie z UPR rozpoznawalnych dla publiczności działaczy − po pewnym czasie okazało się, że prezes z grupą sprawdzonych pod względem braku ambicji przywódczych współpracowników otoczony jest samymi nastolatkami. I to się właśnie dzieje w PiS. Jeden generał − i sami kaprale, bez sztabu, bez oficerów zdolnych zastąpić go choćby w najmniejszych potyczkach. Jeśli już nawet bardzo dla Jarosława Kaczyńskiego wyrozumiała Jadwiga Staniszkis wyrzuca mu, że otoczył się „miernotami” (a skoro czyni to publicznie, to znaczy, że nie ma możliwości dotarcia doń osobiście − z czego dedukuję, że „miernoty” zdołały prezesa skutecznie odciąć od świata, a raczej, że on sam się za nimi postanowił schować przed nękającymi z zewnętrz głosami rozsądku) to doprawdy powinien on uznać to za alarmowy dzwonek. Ale nie uzna. Mówiąc brutalnie, nie słyszałem jeszcze o wypadku, żeby ktoś po sześćdziesiątce zmienił się na lepsze.

Są oczywiście pewne różnice pomiędzy dawnym UPR a dzisiejszym PiS.
UPR miał żelazny elektorat na poziomie 2 procent, PiS może być pewny poparcia dziesięciokrotnie większego. UPR nie miał dotacji budżetowych, a PiS ma. No i Korwin nie miał powszechnie znanej bratanicy, której wejście do polityki szykuje się na wizerunkową wunderwaffe.
Ale nad różnicami przeważa osobowościowe podobieństwo obu przywódców.
Korwin wierzy niezłomnie, że za którymś razem, kiedy po raz tysięczny wytłumaczy Polakom jak jest, w końcu ugną się oni przed nieodpartą logiką jego wywodu i zrozumieją, że jest tak i tylko tak.
Kaczyński przez całe swe polityczne życie stosuje strategię gracza, który obstawia zero na ruletce i wierzy niezłomnie, że w końcu ono wypadnie; kwestią jest tylko do tego momentu dotrwać i być doń przygotowanym.

Jak pisałem we wspomnianych „staruszkach”, kto raz w życiu przeżył cud, ten nigdy nie uwierzy, że cudów nie ma. A Jarosław Kaczyński przeżył cud dwukrotnie. Po raz pierwszy − gdy Polska odzyskała niepodległość, i po raz drugi, gdy on sam wraz z bratem wrócili z politycznego niebytu na same szczyty. Teraz czeka na trzeci, roboczo zwany „Budapesztem nad Wisłą”. Ten trzeci cud polegać ma na tym, że Polacy porażeni kryzysem i świadomością, do jakiego stopnia Tusk ich okłamał i zrujnował, uznają, iż nie ma lepszego sposobu ukarania go za to, niż powierzyć Kaczyńskiemu władzę tak potężną, jaką Węgrzy dali Orbanowi.

I tu jest pies pogrzebany.
Wiara w wariant węgierski po ostatnich wyborach nie ma już sensu. Miałaby może, gdyby udało się zrealizować Kaczyńskiemu założony plan i podzielić Sejm na dwie części − PiS jako jedyną opozycję i trójkoalicję PO-PSL-SLD. Ale nie wyszło. Oprócz opozycji, umownie mówiąc, „prawicowej” wciąż jest także i „lewicowa”, czy wręcz lewicowo-liberalno-populistyczna. Głosy niezadowolonych rozstrzelą się, a obóz szeroko pojętej władzy zachowuje na wypadek kryzysu spore możliwości manewru: na przykład może poświęcić Tuska, odciąć się od jego „błędów i wypaczeń” i urządzić „odnowę”, otwierając się na SLD i Palikota. Dysponuje też w tej chwili wystarczającą potęgą medialną, żeby wykreować w szybkim czasie i podsunąć tzw. masom nowego lidera.

Natomiast Kaczyński stracił szansę zmiany i oczyszczenia wizerunku, jaką dała mu tragedia smoleńska. A raczej − spektakularnie odrzucił wszystko, co w tej kwestii osiągnął, po przegranych wyborach prezydenckich. Podjął decyzję bez odwrotu: nie będzie uczestniczył w debatach, koalicjach, normalnej politycznej grze, będzie dysydentem walczącym z całym systemem, mogącym objąć władzę tylko po jego całkowitej dyskredytacji.
Wszystko albo nic.
Kto tak stawia sprawę, zazwyczaj nie osiąga niczego. Wiem, że są inne przykłady historyczne − Kaczyński pewnie powtarza sobie słowa Piłsudskiego o byciu zwyciężonym i nie uleganiu, podobnie jak jego zwolennicy. Ale rozsądek nakazuje założyć, że limit cudów został już wyczerpany.

Nie ma sensu dyskusja, czy ten wizerunek prezesa, stanowiący dla PiS coraz trudniejsze do udźwignięcia obciążenie, jest prawdziwy i dlaczego nie. Ten wizerunek jest faktem. Ponad połowa Polaków widzi w Jarosławie Kaczyńskim człowieka groźnego, fałszywego i makiawelicznego (choć mało który z nich zna takie słowo) i żeby na niego zagłosować, musiałaby uderzyć się w pierś i uznać: Boże, jak myśmy tego człowieka skrzywdzili, jak my się co do niego myliliśmy! Takie rzeczy się nie zdarzają, ludzie bardzo rzadko przyznają się do błędu. Prędzej ulegną nawet najbardziej absurdalnej nadziei, choćby dawał im ją pajac ze świńskim ryjem i gumowym sobowtórem. Zwłaszcza, jeśli zatrudni się do jego promocji specjalistów i media elektroniczne.

PiS ma wielki potencjał, ma takich ludzi jak Legutko czy Waśko, może liczyć na Instytut Sobieskiego czy Fundację Republikańską, na wciąż ogromną energię tkwiącą w rozmaitych społecznych inicjatywach, zrodzonych z troski o stan państwa, którego rozkład obnażyła tragedia smoleńska. Ale UPR też miał przez wiele lat ogromny potencjał, który udało się Korwinowi przetrwać. Po co liderowi uplątywanie się w sieci zaprzyjaźnionych inicjatyw, po co ugadzanie się z mającymi własne pomysły i własne ambicje liderami środowiskowymi i lokalnymi, po co szeroki front czy ruch powiązany wspólnotą celów zamiast wojskowym drylem − skoro niebawem MUSI wypaść na rulecie zero, i ten, kto zawczasu zniszczy wszelką konkurencję do spożywania owoców zwycięstwa, zgarnie je wszystkie?

A tymczasem europejski gmach się chwieje, demokracja przeżywa spektakularny upadek, polityka europejska wraca w koleiny Świętego Przymierza, a III RP dożywa swego cyklu rozwojowego: od państwa kolonialnego, przez postkolonialne, z powrotem do kolonialnego.

A zdemoralizowany naród oraz państwo celowo zbudowane przez elity z obu stron Okrągłego Stołu jako dysfunkcyjne nie są w stanie wyłonić politycznego przywództwa innego, niż o charakterze mafijnym albo sekciarskim. Pozostaje tylko czekać na męża opatrznościowego i mieć nadzieję, że i on nie okaże się po czasie przywieziony w odpowiedniej chwili motorówką przez wiadome służby.


Chodźmy się czegoś napić, chociaż wczesna pora.

Rafał A. Ziemkiewicz
http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2011/11/0 ... zynskiego/


Biez pał litra nie razbieriosz <_<

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


06 lis 2011, 11:52
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Zdrajca czy bohater?
Poniżeni i Skrzywdzeni

Ze zdziwieniem czytam wypowiedzi prawicowych polityków, publicystów i profesorów, oburzonych, że PiS wyrzuca Ziobrę, Kurskiego i Cymańskiego. Jedni obrażają Kaczyńskiego, inni leją łzy, że to koniec prawicy, choć ci akurat trzej europosłowie, poza szarżą Ziobry w Parlamencie Europejskim na inaugurację polskiej prezydencji, nie znaczyli ostatnio zbyt wiele. Co ciekawe - politycy, publicyści i profesorowie z drugiej strony barykady, ci darzący PiS niechęcią autentyczną i żywą, przyznają oczywistą oczywistość, że „ziobryści” żadnej dyskusji w swojej partii nie chcieli.

Potwierdzają to liczne poszlaki. Wszak, gdyby chodziło o „Aniołki PiS”, można by się zastanawiać, ale bulterier Kurski i koledzy? Krew, pot i łzy IV RP? Czyż mogliby z dnia na dzień stać się ofiarami krwiożerczej polityki Kaczyńskiego oraz wielkich ambicji Hofmana?
Jeśli wspólnie z Kempą, Derą i Mularczykiem brukselski tercet ma nieść nadzieję, że ktoś w końcu Tuskoidów pokona, dlaczego państwo komentatorzy odmawiacie im tak podstawowej cechy w polityce, jak zdolność trafnego przewidywania konsekwencji własnych słów i czynów?

Jeśli „ziobryści” są naprawdę szczerze zaskoczeni, że wylecieli, chociaż rozmawiać z Kaczyńskim chcieli na łamach Tomasza Lisa albo w listach otwartych jak otwarte są dziś dla nich studia TVN, byłaby to wiadomość niepokojąca.
Oznaczałaby, że odpowiedzialność za Polskę chcą brać ludzie, którzy nie potrafią jej wziąć w przypadku własnych działań. Oto Cymański, załamany po wyborach jak sześciolatka, która nie została dziecięcą miss Arizony, odbiera telefon. Dryń, dryń... - Cymański, słucham. - Panie Tadziu, „Wprościk” się kłania niziutko i prosi o wywiadzik w temacie „Pisowska dyktatura”, powie nam pan coś?
– Nie mogę, kochana. Ale tak szczerze pani powiem, łza się w oku kręci, proszę nie nagrywać, łza się w oku kręci, halo, czy pani mnie słyszy? No, więc łza się w oku kręci...”.

Ziobro, uciszony na początku kampanii przez Porębę, na widok nowych profesorów w ławach poselskich PiS i słów w książce Kaczyńskiego, że następcą miał być Kurtyka, wpada w objęcia Kurskiego, który dość ma skojarzeń z dziadkiem z Wehrmachtu. Kurski najpierw zapowiada wyemigrowanie z powodu szykanowania jego żony w miejscu pracy, ostatecznie stawia wszystko na kartę „Ziobro & Syn”. Świeżo upieczony ojciec Ziobro zaś udziela wywiadów, w których szantażuje, że stworzy nową partię na prawicy, jeśli nie dostanie połowy PiS na kredyt zaufania. Oto nowy PiS - Poniżeni i Skrzywdzeni.

Kiedy więc profesor Jadwiga Staniszkis mówi: „Liczyłam na kompromis. Oni nie zasłużyli na to, co ich spotkało”, mam wrażenie, że to efekt jej przemęczenia kampanią.
Albo „ziobryści” wiedzieli, że swoimi wywiadami osłabiają swoje środowisko polityczne, i wtedy zakładamy, że chcieli być wyrzuceni, więc nie róbmy z nich "pierwszych naiwnych".
Albo nie mieli tej świadomości, a wtedy tym bardziej powinni trzymać się z dala od polityki, bo ludzi, którzy nie poczuwają się do odpowiedzialności za własne czyny i zaniechania, mamy już w Sejmie na pęczki.

Krzysztof Feusette
http://www.wsieci.rp.pl/opinie/cala-nap ... ro-Kurski-

"....Ziobro mówił również, że prosił przez pośredników o spotkanie w cztery oczy z liderem partii Jarosławem Kaczyńskim, lecz ze strony tego ostatniego nie było ku temu woli. Eurodeputowany zaznaczył, że chciałby dalej działać w PiS, lecz "do tanga trzeba dwojga"...."
To żeby rozmawiać z liderem partii trzeba było aż prosić o to pośredników?!
Nie było możliwości bezpośrednio? Ziobro nie ma telefonu do Kaczyńskiego??!!
Jakoś nie nie chce mi się w to wierzyć   :glare:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


07 lis 2011, 19:33
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 49 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: