Ikonowicz i Miller poszukiwani przez wymiar sprawiedliwości
Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa zarządził ogólnopolskie poszukiwanie Piotra Ikonowicza, ukrywającego się przed wymiarem sprawiedliwości od czasu złożenia przez prawników Ordo Iuris, w imieniu prof. Bogdana Chazana, prywatnego aktu oskarżenia za znieważające profesora wypowiedzi polityka. Wymiaru sprawiedliwości unika także Leszek Miller - informuje Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Ikonowicz nazwał ówczesnego dyrektora Szpitala Świętej Rodziny „zwyrodnialcem", „pomyleńcem", „człowiekiem bez sumienia", „złem na miarę biblijną" i „wcieleniem Szatana" oraz wzywał do pozbawienia go prawa wykonywania zawodu. Ikonowiczowi grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Natomiast liderowi SLD Leszkowi Millerowi brak odwagi, by stanąć przed sądem w związku ze swymi wypowiedziami z lipca u.r. W audycji „Sygnały dnia" Pierwszego Programu PR twierdził, że „Profesor Chazan to jest religijny psychopata, który nie pozwala kobietom na badania prenatalne, zmusza kobiety, żeby rodziły dzieci, które są ciężko okaleczone i za chwilę umrą" oraz, że tacy lekarze jak Bogdan Chazan „stanowią zagrożenie dla życia kobiet, skazują je na cierpienie" i „odmawiają wykonywania obowiązków zawodowych". Polityk podważał prawo lekarzy sumienia do zajmowania stanowisk dyrektorów publicznych placówek ochrony zdrowia.
Pomimo tego, że do Sejmu RP wpłynął oficjalny wniosek oskarżyciela o uchylenie immunitetu poselskiego Leszka Millera, do dnia dzisiejszego Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich nie zebrała się aby go rozpoznać, choć rozpoznawała już wnioski składane w terminie znacznie późniejszym.
Marszałek Sikorski błyskawicznie wygasił Andrzejowi Dudzie mandat eurodeputowanego. Czysta złośliwość i 16 osób na bruku
Marszałek Sejmu z właściwą sobie elegancją postanowił poinformować o swojej decyzji na Twitterze:
Sikorski nie czekał nie tylko na decyzję Sądu Najwyższego o ważności wyborów. Polityk PO nie czekał nawet na wręczenie Andrzejowi Dudzie przez Państwową Komisję Wyborczą zaświadczenia o wyborze na prezydenta! Dlaczego się tak śpieszył? Może dlatego, że wiedział, iż jego decyzja radykalnie utrudnia życie samemu prezydentowi elektowi i jego pracownikom? Nie chodzi tylko o to, że Andrzej Duda nie dostanie pensji eurodeputowanego za czerwiec i lipiec. Paradoksalnie, nie będzie miał przez ten czas żadnej pensji, ale w gorszej sytuacji będzie 16 pracowników Dudy. Wszystkim kończą się umowy z niedzielą, od poniedziałku są bezrobotni. Z dnia na dzień zostaną na bruku. Niektórzy starają się o pracę u innych eurodeputowanych, ale każdy z nich ma przecież swoją ekipę. Gdybyśmy mieli choć miesiąc, moglibyśmy czegoś poszukać, ale tak… — martwi się szef biura Dudy Wojciech Kolarski.
On sam też zostanie bez pracy, ale wedle naszych, nieoficjalnych informacji od sierpnia może liczyć na posadę w Kancelarii Prezydenta. Wbrew doniesieniom prasowym nie będzie jednak ani szefem kancelarii, ani szefem gabinetu, ma zostać jednym z prezydenckich ministrów. Decyzja Sikorskiego ma też inny niż finansowy wymiar. Wszystko przez kalendarz. Poniedziałek to już czerwiec, kolejny miesiąc. Mamy więc dwa dni na likwidację biura, czyli na załatwienie czegoś, co robi się zwykle miesiącami: wszystkie formalności, dokumenty, pakowanie. Od poniedziałku 1. czerwca nie mamy już pomieszczeń biurowych, a asystentka Andrzeja Dudy w Brukseli traci przepustkę do Parlamentu Europejskiego - opowiada Kolarski.
Szef biura nowego prezydenta dodaje też z goryczą: Powiem szczerze: nie liczyłem na jakąkolwiek pomoc ze strony marszałka Sikorskiego, ale żeby polski polityk celowo utrudniał życie prezydentowi – elektowi, to się nie mieści w głowie! To wyjątkowa małostkowość i po prostu brak klasy.
Dla Parlamentu Europejskiego taka sytuacja to precedens – jeszcze nigdy eurodeputowany nie zostawał prezydentem. Brukselscy prawnicy uznali, że decyzja o wygaśnięciu mandatu leży po stronie polskiej, skłaniali się jednak ku interpretacji, że powinno to nastąpić dopiero 6. sierpnia, czyli po zaprzysiężeniu prezydenta. Sam Duda nie chciał czekać tak długo, ale wszyscy liczyli, że oczekując na decyzję Sądu Najwyższego będzie miał choć dwa, trzy tygodnie na zamknięcie swoich spraw i likwidację biura.
Ale cóż, Radosław Sikorski postanowił inaczej. Źli ludzie mówią, że to czysta złośliwość i przypominają jego legendarne skąpstwo i dbanie o własne kilometrówki. My jednak wiemy, że to podłe insynuacje. Prawda, panie marszałku? Już po ukazaniu się naszego tekstu odniósł się do niego marszałek Sejmu. Oczywiście na Twitterze:
Być może pan marszałek liczył, że nikt nie sięgnie do kodeksu wyborczego i nie sprawdzi. Przepraszamy za dociekliwość, ale ów paragraf brzmi trochę inaczej: § 3. Utrata mandatu posła do Parlamentu Europejskiego, w przypadku, o którym mowa w § 1 pkt 2a i 3, następuje z dniem powołania lub wybrania.
Wedle znanych nam interpretacji tego przepisu marszałek Sejmu mógł poczekać nawet do powołania prezydenta elekta na jego urząd. Mało tego – znów zdaniem niektórych konstytucjonalistów - interpretacja „wyboru” nie jest jednoznaczna. Twierdzą oni, że nie rozstrzyga o tym decyzja PKW, a stwierdzenie Sądu Najwyższego o ważności wyborów.
Widać jednak, że Radosław Sikorski bardzo chciał utrudnić życie Andrzejowi Dudzie oraz jego współpracownikom i to mu się udało. Brawo, panie marszałku, wreszcie jakiś sukces!
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
03 cze 2015, 13:21
Re: Polityka i politycy
Po przerżniętych wyborach przez kandydata PO
A co ta będzie na jesieni?
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
08 cze 2015, 19:37
Re: Polityka i politycy
i PO co się szlajał?
ale i tak będzie jedynką
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 11 cze 2015, 17:56 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
11 cze 2015, 17:52
Re: Polityka i politycy
Jakieś skojarzenia?
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
17 cze 2015, 20:46
Re: Polityka i politycy
Prezes PiS Jarosław Kaczyński kończy dziś 66 lat
Jarosław Kaczyński dla jednych to wielki wódz, dla drugich nieustępliwy przeciwnik polityczny. To niewątpliwie ważna postać, bez której polska scena polityczna wyglądałaby zupełnie inaczej. I chociaż wiele razy ponosił bolesne klęski, to za każdym razem udawało mu się szybko podnieść Charyzma jest kluczową cechą jego charakteru. Dzięki niej zarówno on sam, jak i całe ugrupowanie Prawa i Sprawiedliwości od lat zajmuje mocną pozycję w polskiej polityce. I choć zdaniem wielu jego kariera przygasa, to ostatni sukces wyborczy Andrzeja Dudy potwierdza, na jak wiele jeszcze go stać. Wyjątkowe pochodzenie Wśród praprzodków Jarosława Kaczyńskiego są m.in. królowie Bolesław Chrobry i Bolesław Krzywousty, książę Mieszko I, ale także Andrzej Frycz-Modrzewski. Jest doktorem nauk prawnych. W 1971 roku ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Jarosław i Lech Kaczyńscy. 12-letni bliźniacy zagrali Jacka i Placka w filmie Jana Batorego "O dwóch takich co ukradli księżyc".
Rodzice. Rajmund Kaczyński był z zawodu inżynierem, natomiast mama Jadwiga ukończyła filologię polską
Jarosław Kaczyński urodził się tego samego dnia, co były polityk PO Jan Rokita. Dzieli ich jednak 10 lat różnicy.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 18 cze 2015, 21:55 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
18 cze 2015, 21:54
Re: Polityka i politycy
„Nowa jakość” z ludźmi PRL-u. Kto tworzy NowoczesnaPL? Ekonomista rejestrowany przez SB, były działacz PZPR i ludzie władzy III RP
Ryszard Petru, ogłaszając się liderem nowego ruchu, obiecał wyborcom nową jakość w polityce. I już na starcie został rozpoznany przez internautów. Wykryli w nim przywódcę architektów podstaw systemu III RP, tworzących przed wyborami parlamentarnymi szalupę ratunkową dla ludzi PO” – pisze „Gazeta Polska Codziennie”. Według gazety kto stoi w otoczeniu Petru, pokazuje też Towarzystwo Ekonomistów Polskich, którym kieruje on wraz z ekonomistą rejestrowanym przez SB, działaczami PZPR u czy żoną Leszka Balcerowicza. Tydzień temu odbył się kongres założycielski stowarzyszenia NowoczesnaPL, którego liderem jest ekonomista Ryszard Petru. Jego formacja chce iść po władzę w najbliższych wyborach, przedstawiając się jako ruch antysystemowy, obiecujący obalenie zastałych układów politycznych. Tyle że mentorami stowarzyszenia są m.in. ludzie władzy III RP jeszcze z lat 90., jak Leszek Balcerowicz czy Andrzej Olechowski. Otoczenia Petru dopełniają też ludzie współkierujący z nim Towarzystwem Ekonomistów Polskich (TEP) – organizacji łączącej ludzi z branży bankowości, finansów i wielkiego biznesu —twierdzi „GPC”. Oraz tłumaczy, że założycielami TEP w latach 90. byli przede wszystkim znani jeszcze z PRL u Leszek Balcerowicz, wicepremier w rządzie AWS-UW, były prezes Narodowego Banku Polskiego, i prof. Jan Winiecki. Dziś we władzach towarzystwa pozostaje żona b. wicepremiera Ewa Balcerowicz. Zastępcą Petru w TEP jest zaś ekonomista Bohdan Wyżnikiewicz, który wspiera forsowane przez rząd PO-PSL szybkie wprowadzenie Polski do strefy euro. Po zmianie systemu w Polsce został prezesem GUS-u. Według akt IPN-u Wyżnikiewicz był zarejestrowany przez wywiad PRL-u jako kontakt operacyjny „Eureka”. […] Od 1977 r. w Szwajcarii pracował przy Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ. Współpraca ta zakończyła się wraz z jego powrotem z Genewy —zaznacza gazeta. Oraz przypomina, że w Genewie swoją karierę w czasach PRL-u rozpoczął również Andrzej Olechowski, współtwórca PO, który dziś wspiera ruch Ryszarda Petru. Jak ujawnił dr hab. Sławomir Cenckiewicz, Olechowski, zarejestrowany przez SB jako kontakt operacyjny „Must”, był prowadzony przez Gromosława Czempińskiego, który wówczas pracował pod przykrywką w Genewie —wyjaśnia „GPC”. Według gazety innym współtwórcą ruchu Petru jest prof. Jan Winiecki – wcześniej wieloletni członek PZPR-u, który obecnie zasiada w Radzie Polityki Pieniężnej z ramienia PO. Ryszard Petru to ekonomista i były działacz Unii Wolności, w latach 1997–2000 doradca Leszka Balcerowicza, ówczesnego wicepremiera i ministra finansów - w PRL-u członka partii komunistycznej i pracownika Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR.
Petru długo zapewniał, że kredyty we frankach są bezpieczne. Swój przewalutował już w 2008 r.
Ekonomista Ryszard Petru, lider Nowoczesna PL, przed wybuchem kryzysu finansowego, zapewniał w mediach, że zadłużanie się w szwajcarskiej walucie jest idealnym rozwiązaniem. – Mogę pospekulować, że branie kredytów we frankach jest dobrym pomysłem – przekonywał m.in. na antenie rynszTOK FM. Ale swój kredyt we frankach jakoś szybko przewalutował - przypomina Fakt.pl.
Ryszard Petru, który chce wejść do Sejmu z poparciem tzw. wkurzonych-bogatych, swoimi ekonomicznymi radami wcześniej wprowadził ich na finansową minę. Najpierw twierdził, że kredyty we frankach są całkowicie bezpieczne, a potem w pośpiechu... przewalutowywał własny. Co Petru mówił w mediach? – Mogę pospekulować, że branie kredytów we frankach jest dobrym pomysłem. Zwłaszcza że inflacja w Szwajcarii spada i nie ma oczekiwań, by stopy w Szwajcarii mogły wzrosnąć, w związku z czym oprocentowanie kredytów w tej walucie nie wzrośnie – przekonywał wtedy w Radiu rynszTOK FM.
Jednak sprytny Petru już kilka miesięcy później w pośpiechu przewalutował na złote swój własny kredyt we frankach - zwraca uwagę fakt.pl Nawet, gdy wybuchła awantura, Petru dalej uwiarygadniał kredyty w szwajcarskiej walucie. Kiedy frankowicze płacili już w 2014 r. ogromne raty, Petru twierdził, że frank nie przekroczy bariery 4 zł, że takie prognozy są oderwane od rzeczywistości.
1 czerwca 2015. W studiu Radia Zet gościem Moniki Olejnik jest Tomasz Siemoniak, wicepremier i minister obrony narodowej. Pytany o aneks do raportu z weryfikacji WSI Siemoniak – który nie zna jego zawartości – odradza prezydentowi Andrzejowi Dudzie publikację dokumentu. Ta sytuacja pokazuje, jak rządzący boją się ujawnienia działalności WSI.
Tajny aneks dotyczący Wojskowych Służb Informacyjnych jest najbardziej pożądanym dokumentem ostatnich lat. Chcieli go zdobyć dziennikarze, chciał go w 2007 r. zdobyć poseł Bronisław Komorowski, nawet za cenę złamania prawa. Gdy już jako prezydent poznał zawartość aneksu, w ciągu całego okres prezydentury nie zdecydował się na jego publikację. W czasie kampanii prezydenckiej sprawa zarówno aneksu, jak i związków Komorowskiego z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi nie była poruszana ani przez prezydenta, ani jego sztab, ani polityków PO czy sprzyjające rządzącym media. Komorowski nigdy nie odpowiedział na pytanie, dlaczego nie zdecydował się na ogłoszenie treści aneksu – niewykluczone, że odpowiedź poznamy, kiedy ten dokument zostanie odtajniony.
Raport i tajny aneks
Raport z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych został ujawniony przez prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego 21 lutego 2007 r. Dokument został opracowany przez komisję weryfikacyjną pracującą pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, ówczesnego wiceministra obrony narodowej, i zawierał opis nieprawidłowości i patologii, do których doszło w czasie działalności WSI, czyli od 1991 r. do 2006 r., kiedy to nastąpiło ich rozwiązanie. WSI powstały z połączenia wojskowych służb specjalnych komunistycznej bezpieki: Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (wywiad wojskowy PRL) oraz Wojskowej Służby Wewnętrznej (kontrwywiad wojskowy PRL). Żołnierze WSI nigdy nie przeszli weryfikacji, a „nową” służbę wojskową – jak zauważyła „michnikowy szmatławiec” – „tworzyła już solidarnościowa ekipa – minister Janusz Onyszkiewicz i wiceminister Bronisław Komorowski”. Szefami WSI zostali ludzie szkoleni przez KGB lub GRU – związki z Moskwą były zaletą, a nie wadą.
Opublikowanie raportu z weryfikacji WSI wywołało wściekłość w wielu środowiskach, które – jak wynikało z dokumentu – były pośrednio bądź bezpośrednio związane z WSI, a wcześniej z komunistyczną bezpieką wojskową. Największe fortuny wyrosły właśnie na bazie tych związków, a wiele karier w mediach czy polityce nie mogłoby się rozwinąć, gdyby nie zaplecze wojskowej bezpieki. Mimo nieustannych ataków medialnych komisja weryfikacyjna pracowała nadal, a zwieńczeniem jej prac był tajny aneks do raportu z weryfikacji WSI. Prezydent Kaczyński otrzymał go na początku listopada 2007 r., tuż po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych, a w czasie, gdy urzędującym premierem był Jarosław Kaczyński, który zapoznał się z tajnym dokumentem.
Aneks można opublikować
– Jako przewodniczący komisji weryfikacyjnej doprowadziłem prace nad aneksem do końca. Oddałem gotowy dokument w takim kształcie, jak wymagało tego orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego – mówi „Gazecie Polskiej” Antoni Macierewicz, wiceprezes PiS. Orzeczenie, o którym mowa, zapadło w czerwcu 2008 r. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego orzekli, że prezydent miał prawo opublikować raport z weryfikacji WSI, jednak z publikacją aneksu prezydent musi się wstrzymać do czasu nowelizacji ustawy, na mocy której rozwiązano WSI, a powołano nowe służby, czyli Służbę Wywiadu Wojskowego i Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Chodziło o to, by ta ustawa była uzupełniona o „gwarancję praw człowieka”.
W rzeczywistości Trybunał Konstytucyjny skutecznie zablokował publikację tajnego aneksu na wiele miesięcy – w tym czasie członkowie komisji weryfikacyjnej musieli tak opracować dokument, by można go było opublikować. – W związku z orzeczeniem TK przesuwał się termin publikacji, aż do czasu tragicznej śmierci śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Warunkiem trybunału było zanonimizowanie części nazwisk pojawiających się w aneksie i ten warunek został spełniony. Nie widzę więc przeszkód, by ten dokument został opublikowany – mówi w rozmowie z nami Antoni Macierewicz.
Poseł podkreśla, że dokument znajdował się w prezydenckim sejfie 10 kwietnia 2010 r. – Gdyby okazało się, że tajny dokument zniknął, mielibyśmy do czynienia z przestępstwem – dodaje.
Blokowanie publikacji
Zanim doszło do sporządzenia ostatecznej wersji aneksu, zgodnej z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, członkowie komisji weryfikacyjnej mieli problemy, które zaczęły się jeszcze przed decyzją Trybunału.
W listopadzie 2007 r. Bronisław Komorowski zaraz po tym, jak został nominowany na stanowisko marszałka sejmu, zmusił posła Antoniego Macierewicza do ustąpienia z funkcji przewodniczącego komisji weryfikacyjnej – został nim b. premier Jan Olszewski. Kilka miesięcy później, w marcu 2008 r., kilku członkom komisji weryfikacyjnej odebrano dostęp do tajnych dokumentów – było to w czasie, gdy szefem ABW był już Krzysztof Bondaryk. Cofnięcie certyfikatów poprzedziły publikacje Agnieszki Kublik i Wojciecha Czuchnowskiego w „michnikowemu szmatławcowi” o rzekomym nielegalnym kopiowaniu dokumentów; wspomniany duet opublikował także nazwiska członków komisji weryfikacyjnej.
Kolejną próbą zablokowania publikacji aneksu były doniesienia prasowe o tym, że tajny dokument można rzekomo „kupić na bazarze”. Pisała o tym Anna Marszałek w „Dzienniku”. W maju 2008 r. wybuchła afera marszałkowa – szybko okazało się, że jest to operacja byłych żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych, która miała na celu skompromitowanie członków komisji weryfikacyjnej WSI. Jak pisała „Gazeta Polska”, nowe światło na kulisy tej prowokacji rzuca proces dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego oraz emerytowanego żołnierza WSW Aleksandra L. Jeszcze przed wyborami w 2007 r., w czasie gdy Paweł Graś był szefem komisji ds. służb specjalnych, skontaktował się z nim Bronisław Komorowski. Stwierdził on, że posiada jakieś ważne informacje dotyczące bezpieczeństwa państwa. Doszło do spotkania, w którym wzięli udział Paweł Graś, Bronisław Komorowski oraz płk Leszek Tobiasz, który twierdził, że ma jakieś dowody i nagrania dotyczące korupcji w komisji weryfikacyjnej WSI. Bronisława Komorowskiego z płk. Tobiaszem skontaktowała Jadwiga Zakrzewska, posłanka Platformy Obywatelskiej, bardzo dobra znajoma zarówno Komorowskiego, jak i Tobiasza. Pułkownik b. WSI mówił o rzekomej korupcji w komisji weryfikacyjnej ? chodziło o pozytywną weryfikację żołnierzy WSI w zamian za łapówkę. Z Komorowskim w tym czasie skontaktował się także Aleksander L. Miał on zasugerować, że ma możliwość dotarcia do tajnego aneksu do raportu z weryfikacji WSI, w którym miały znajdować się informacje dotyczące m.in. Komorowskiego. Ten otwarcie przyznał, że jest zainteresowany ofertą.
Kolejne spotkanie miało miejsce jesienią 2007 r., gdy Bronisław Komorowski był marszałkiem sejmu. W grudniu 2007 r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie… ujawnienia pracownikom spółki akcyjnej Agora w bliżej nieustalonym miejscu i czasie, nie później niż w dniu 20 listopada 2007 r., informacji stanowiących tajemnicę państwową w postaci treści aneksu do raportu komisji weryfikacyjnej WSI oraz w sprawie powoływania się na wpływy w komisji weryfikacyjnej ds. WSI w okresie od stycznia 2007 r. do 21 listopada 2007 r. i podjęcia się pośrednictwa w pozytywnej weryfikacji płk. Leszka Tobiasza w zamian za korzyść majątkową w wysokości 200 tys. zł.
W związku z pierwszym wątkiem zawiadomienia prokuratura przeszukała w maju 2008 r. mieszkania Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka, członków komisji weryfikacyjnej WSI. W lutym 2012 r. Leszek Tobiasz zmarł nagle podczas zabawy tanecznej tydzień przed konfrontacją z Bronisławem Komorowskim. Afera marszałkowa zakończyła się oskarżeniem dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i Aleksandra L. – wyrok w tej sprawie jeszcze nie zapadł.
Bronisław Komorowski nigdy nie odpowiedział prawnie za próbę nielegalnego zdobycia aneksu do raportu z weryfikacji WSI. We wrześniu 2009 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała: „Bronisław Komorowski swoim zachowaniem nie wyczerpał znamion czynu zabronionego, bo uzyskane przez niego informacje miały charakter ogólny i nie były poparte dowodami”.
można zajebać PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza.
Koniec ery Człowieka, który Chciał Dorżnąć Watahę i Za.ebać PIS oraz Robił Laskę Amerykanom.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Radosław Sikorski złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu. Do czasu wyboru jego następcy obowiązki marszałka pełnić będzie zgodnie z procedurą najstarszy wiekiem wicemarszałek.
Rezygnacja Sikorskiego – zapowiedziana przez Ewę Kopacz – to pokłosie afery taśmowej. Marszałek Sejmu jest jednym z jej głównych bohaterów. Jego rozmowy z Jackiem Rostowskim są, oprócz wynurzeń Bartłomieja Sienkiewicza o teoretycznym państwie oraz chu..u, *** i kupie kamieni, jednymi z najgłośniejszych. To właśnie Sikorski planował „zaje...ć PiS” komisją śledczą. Przypominamy o czym dyskutowali wówczas dwaj panowie.
Sikorski: Ty, ja uważam, że można zajebać PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza. Rostowski: No a co innego jest dzisiaj? Sikorski: No taaaak. Kaczyński się przyspawał do Macierewicza i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. To, co jest w materiałach prokuratorskich jest miażdżące. Można zrobić dwuletni cyrk. I niech oni się tłumaczą. Tam są straszne rzeczy. Wiem, bo byłem przy tym. Rostowski: Dobrze, tylko trzeba namówić. Musisz Donalda namówić. Sikorski: Donald się waha, ale lekko za. Powiedział: niewykluczone.
Zgodnie z procedurą do czasu wyboru nowego marszałka obowiązki Radosława Sikorskiego przejmie teraz najstarszy wiekiem wicemarszałek – jest nim Jerzy Wenderlich z SLD.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
23 cze 2015, 21:45
Re: Polityka i politycy
POranek
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 24 cze 2015, 07:47 przez kominiarz, łącznie edytowano 3 razy
24 cze 2015, 07:42
Re: Polityka i politycy
Internauci o przyszłości Radosława Sikorskiego
Radosław Sikorski złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu, a decyzja ws. terminu wyboru jego następcy ma zapaść na posiedzeniu Konwentu Seniorów. W Sejmie trwa więc partyjna walka o zwolnione po nim stanowisko, a sam Radosław Sikorski rozpoczyna nowy etap w swojej politycznej karierze. Internauci zdecydowali się pomóc byłemu marszałkowi Sejmu i już teraz w sieci pojawiło się kilka propozycji pracy dla niego.
Zobaczcie, najlepsze memy związane z rezygnacją Radosława Sikorskiego.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
29 cze 2015, 13:55
Re: Polityka i politycy
Polityki na wesoło ciąg dalszy...
Taśma Miśka z Radkiem. Całkiem nowa. Sam ją nagrałem, ale nie przekażę prokuratorom. Niech najpierw zrozumieją poprzednie
Misiek: Wciąż się martwisz? Bez sensu, wkrótce znowu przyjdą do ciebie…
Radek: O szóstej rano? Przecież jeszcze wyborów nie wygrali! Zresztą ich niedoczekanie. Wciąż mam swoje wpływy, gdzie trzeba. Zawsze mnie uprzedzą. Na wszelkie wypadek wykupiłem abonament w Locie, mogę odfrunąć o każdej porze.
Misiek: Nie o tym mówię. Przyjdą do ciebie, nie po ciebie, bo do kogo mają przyjść? Grzesiek się nie liczy, bo Donek wciąż ma na niego haki, Bronek upadł tak nisko, że się już nie podniesie. Jeszcze miesiąc, może dwa i będzie po Ewce. Zostałeś im tylko ty. Jeśli się, oczywiście zgodzisz…Premierem jeszcze nie byłeś. Rozwalimy te miernoty szybciej, niż ktokolwiek przypuszcza. Niech tylko najpierw wygrają w październiku.
Radek: Dobrze mówisz, ale jeśli Ewka przetrwa?
Misiek: Czyś ty zwariował? Przecież siedzę z nią dniami i nocami, jeżdżę po Polsce, już nawet konduktorom się znudziły te jej opowiastki o d… Maryni i zapytania o kaszankę. Uciekają przed nią, jak tylko mogą, ale jeśli ich dopadnie w ostatnim wagonie, to nie mają ruchu. Jeden, to nawet chciał uciekać na dach, ale akurat pociąg zbliżał się do dość niskiego tunelu…
Radek: Ale przecież ty też biegasz za nią…
Misiek: A co mam robić? Wiesz, jak lubię tę swoją robotę. Tak naprawdę, to ja jestem teraz premierem. Co powiem, to Ewka zapisuje. Tak, jak Donek notował Igora. I potem mówi moimi słowami. Raz tylko była draka, bo tłumaczyłem jej, że jak wrócimy do Warszawy i z głośnika będą zapowiadać pociągi w angielskim, to żeby nie przejmowała się częstym słowem „platform”, bo to po angielsku, no wiesz przecież, peron. Gdy wysiadaliśmy o wszystkim zapomniała i gdy tylko na dworcu parę razy usłyszeliśmy „platform”, Ewka dość głośno obwieściła – to o nas, znowu nas chwalą…
Radek: Ładne, ale co z tym Noskiem? Przecież Kalisz nie był na cyku, prędzej Olek. Tylko skąd oni tak dobrze znają Donka? Rudy i mściwy. My to wiemy, ale skąd oni… Z drugiej strony, tacy niby cwaniacy, a dali się nagrać, jak dzieci. I jeszcze gadali o podsłuchach w knajpach. Cwaniacy, ale marni.
Misiek: Masz, jak zwykle zresztą, rację. Was też nagrali, ale to zupełnie co innego. Sam podłożyłbym mikrofony takim wspaniałym, jak ty, Rostowski… Nie, nie Rostowski, to jednak nie to, co ty. Mieć takie, prywatne nagranie… Cymes. Moje wnuki miałyby się czym chwalić. I od kogo uczyć.
Radek: Dzięki, dzięki. Jak tylko będzie wolna chwila, to powiem ci parę słów do mikrofonu. Tylko dla ciebie. Może wolisz po angielsku?
Misiek: Nie opowiadaj o wolnych chwilach, ty się musisz przygotować do roli premiera. I to szybko.
Radek: Misiek, my się chyba jednak jeszcze nie za dobrze znamy. Jak mam się przygotowywać, przecież od dawna jestem gotowy. Byłem gotowy nawet przed Ewką, ale Donek, który mi tyle zawdzięcza, postawił nagle na nią. Pięć lat temu ograł mnie Bronkiem, teraz Ewką. I powiem ci szczerze – między nami koniec. O drugiej kadencji w Brukseli nawet nie ma co marzyć. Angela musi się tęgo nagłowić, by nie musiał abdykować przed terminem. Tam wszyscy mają go już dość i uważają, za wiesz kogo… Nie będę mówił głośno, bo może i tu podsłuchują. Ja już byłem jedna nogą w NATO, ale on się uparł… Pamiętasz, jak mówił, że jak ten potwór dojdzie do władzy, to wszystkich nas pozamyka… On wiedział, że jest na pierwszym miejscu i dlatego cały czas klęczał przed Angelą. I wyklęczał.
Misiek: To znaczy… Nie chcesz być premierem?
Radek: A ty ambasadorem w Madrycie?
Misiek: Przecież tam jest Arab…
Radek: Jeszcze jest, ale jak wystawią list gończy?
Misiek: Zgoda, ale kto dziś płaci? Dobra, mam kartę. Tylko muszę rachunek opisać, że piłem z konduktorami, by wiedzieli jak się mają w przyszłości zachować.
Zdjęcie Tomasz Domalewski Autor: Tomasz Domalewski
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
09 lip 2015, 22:05
Re: Polityka i politycy
Badman
Polityki na wesoło ciąg dalszy...
Taśma Miśka z Radkiem. Całkiem nowa.
No to kontynuujmy politykę na wesoło
Ruda mściwa kanalia. O kim mowa?
Nowe taśmy: podryw na Rysia i agentka, która uwodziła Kwaśniewskiego.
Rzekoma korupcja nie była jedynym wątkiem podsłuchanej rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego z Ryszardem Kaliszem. Podczas spotkania politycy poruszali również inne kwestie. Z nagrania dowiadujemy się m.in., że Kwaśniewski poderwał wiele dziewczyn dzięki koledze. Były prezydent opowiedział także historię agentki, która uwodziła go w Irkucku. Uczestnicy spotkania zachęcają również Kalisza do zatrudnienia kierowcy, by uniknąć prowokacji przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Tygodnik "Do rzeczy" ujawnił rozmowy ze spotkania Aleksandra Kwaśniewskiego i Ryszarda Kalisza, do której miało dojść w październiku 2013 r.
"Rudy mściwy"
Rozmawiając o Donaldzie Tusku obaj panowie podkreślają jego kolor włosów i charakter. - Tylko ty Rysiu pamiętaj, że na czele tego rządu stoi facet... - mówi Aleksander Kwaśniewski, a inny uczestnik spotkania wtrąca "mściwy". - Który jest wyjątkowo mściwy. Jest rudy i mściwy - kończy były prezydent. - Kanalia nawet bym powiedział - dodał nieznany głos.
W dalszej części poruszono najistotniejszy wątek rozmowy. Kalisz relacjonował byłemu prezydentowi swoje spotkanie z gen. Januszem Noskiem, ówczesnym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Według polityka lewicy generał miał posiadać dowody na korupcję, w którą mógł być zamieszany minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, a być może ktoś "dużo wyżej" niż kierownictwo ministerstwa - czytamy na stronie internetowej tygodnika.
Kwaśniewski stwierdza później, że nie będzie dla niego niespodzianką, jeśli się okaże, iż "ci bardziej kumaci faceci z ekipy Tuska kręcą lody". W tym kontekście wymienił nazwisko Tomasza Siemoniaka. - Nie będzie to dla mnie żadna sensacja - dodaje.
Obawa o Kalisza. (i pochwała Kaczyńskiego)
Uczestnicy spotkania martwią się, że ktoś przed wyborami do Parlamentu Europejskiego mógłby chcieć zaszkodzić Ryszardowi Kaliszowi. - (...) Jedziesz i nagle bracie wrzucają ci jakiegoś psa, pijaczka pod koła. I możesz być najtrzeźwiejszy na świecie, a i tak masz już aferę pod tytułem, tłumaczyć się, i tak dalej, i tak dalej - mówi Kwaśniewski, argumentując w ten sposób, że Kalisz powinien mieć swojego kierowcę-ochroniarza. - Dziś poważnych polityków, których oni muszą obserwować jest pięciu na krzyż. A ty jesteś wśród nich - tłumaczy Kaliszowi Kwaśniewski. - Kaczyński doskonale to rozumie, ma pełną ochronę. Ziobro też to rozumie - dodaje.
Kalisz wspomina jednak, że dzień, kiedy przestał mieć kierowcę po tym, jak stracił funkcję ministra, był jego najlepszym dniem. - Jak Boga kocham, sześć miesięcy wytrzymasz. To nie wyrok - ciągnie kilka zdań później Kwaśniewski, który upiera się, że Kalisz powinien otrzymać samochód z kierowcą. - Jaka przyjemność w zimę wsiąść do ciepłego samochodu. Facet podjeżdża po ciebie (...). Nie musisz go otwierać, skrobać szyby - zachwala były prezydent.
Radek, Misiek Olek, Rysiek... Ilu jeszcze? A Jarka jak nie ma tak nie ma !
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
10 lip 2015, 11:19
Re: Polityka i politycy
Opowieści o panu Donaldu Tusku ciąg dalszy
Perfidia Tuska
Perfidia Tuska polegała na tym, że wiedział, do jakiego stanu doprowadził kraj
i dla ratowania własnego tyłka czmychnął do Brukseli
Jakaś dziwna cisza. A powinna być wielka burza! Wyobraźcie sobie, co by się działo np. w o Niemczech, gdyby tak druzgocąca ocena Brukseli dotyczyła rządu w Berlinie?!
Rada UE nie zostawiła suchej nitki na „dorobku” ekspremiera Donalda Tuska: że zamach na OFE to było złodziejstwo, pardon, w języku rady - „cofnięcie reformy systemowej”, co długoterminowo spowoduje „negatywne skutki”, że Polacy pracują jak muły i to w warunkach, jakich nie zazdroszczą nam nawet targani kryzysem Grecy…
Oczywiście, o mułach w unijnym dokumencie nic nie ma, jest, cytuję, że: „Odsetek osób zatrudnionych na podstawie umów czasowych jest najwyższy w Unii, odsetek osób przechodzących od zatrudnienia na podstawie umów czasowych do stałego zatrudnienia jest niski, a dysproporcje płacowe są najwyższe w Unii”.
Lepiej brzmi, ale wychodzi na to samo, że Polska to kraj śmieciowych pracowników. Nigdzie indziej nie ma tylu ludzi pracujących bez żadnych zabezpieczeń i gwarancji socjalnych na dziś i jutro. W związku z tym unia zaleciła, znów cytat: „Podjęcie działań w celu ograniczenia nadmiernego wykorzystywania umów czasowych i umów cywilnoprawnych na rynku pracy”. Nie tylko to zaleciła. Ale, spoko. Niby Rada UE jest organem decyzyjnym we wspólnocie, lecz jej zalecenia nie są prawnie wiążące. Znaczy, róbta co chceta. O konieczności naprawy np. naszej najgorszej w UE służbie zdrowia Bruksela mówi od lat i co? Zamiast lepiej, jest gorzej, co też mówi.
Premier-lekarka Ewa Kopacz jakoś to pewnie wytrzyma. Po pierwsze, powinna znać tę sytuację jeszcze z tego okresu, gdy pracowała w przychodni w Chlewiskach, po drugie, do unijnych połajanek przyzwyczaiła się zapewne już wtedy, gdy była ministrem zdrowia, a po trzecie i najważniejsze, ma teraz ważniejsze sprawy na głowie: idą wybory i wyszło Szydło Beata z worka!
Przyznaje, nigdy nie darzyłem Donalda Tuska zaufaniem, ani sympatią. Powód jest prosty: dla byłego premiera liczyła się tylko jego przerośnięta ambicja, jego superego, jego „nad-ja”. Głos obywateli, całego społeczeństwa, wolę wyborców miał za nic. Jeśli ktoś tego nie widział, musiał nie chcieć dostrzec lub być ślepcem.
Kluczową datę, która obnażyła egotyzm byłego premiera stanowiły przegrane przez Platformę Obywatelską i imiennie przez Donalda Tuska wybory parlamentarne i prezydenckie w 2005r. Dla przypomnienia, Prawo i Sprawiedliwość startowało w nich z hasłem „Dotrzymujemy słowa”, zaś PO ze sloganem „Pełna odpowiedzialność”. Polacy postawili na sojusz tych dwóch partii, które łącznie zdobyły 288 mandatów i mogły dokonać naprawdę wielkiej odnowy kraju po układzie magdalenkowo-okrągłostołowym i skompromitowanych rządach lewicy.
Niestety, urażone „ja” niedoszłego prezydenta Tuska spowodowało, że nie dopuścił do powstania tej koalicji. Co należy podkreślić, mimo oddawania przez PiS do dyspozycji PO większości resortów, z tak kluczowym, jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych włącznie.
Jak przyznał poniewczasie Jan Maria Rokita, Tusk nakazał mu pozorowanie negocjacji, paplaninę pod publikę, bez podejmowania jakichkolwiek wiążących ustaleń. To był ten pierwszy moment (że nie wspomnę wcześniejszej „nocnej zmiany”), w którym Tusk ujawnił swe prawdziwe oblicze. Niestety, nie zostało to dostrzeżone przez ogół polskiego społeczeństwa, które z jednej strony pragnęło spokoju po latach walki z systemem, a z drugiej niezbyt zdającego sobie sprawę ze zinstrumentalizowania przez szefa PO.
Niedopuszczenie przez Tuska do powstania koalicji PO-PiS czy PiS-PO było z jego, partykularnego punktu widzenia posunięciem doskonałym: partia Jarosława Kaczyńskiego znalazła się w ślepym zaułku, wprawdzie wygrała wybory, ale dla utworzenia rządu musiała posiłkować się efemerydami polityki.
Dla zobrazowania, na czym polegało skrajne lekceważenie przez Tuska woli wyborców dość przywołać przykład niemieckiej sceny politycznej, gdzie tzw. wielka koalicja powstawała już parokrotnie i notabene rządzi obecnie (gabinet chadeków i socjaldemokratów CDU/CSU-SPD, kanclerz Angeli Merkel). Szacunku PO dla woli wyborców nie było. Może i by był, ale nie pod przewodnictwem Tuska. Z czasem nawet platformiani zwolennicy PO-PiS mieli powód, by patrzeć na ich lidera jak w obrazek: gdy dwa lata później premier Kaczyński, właśnie w imię odpowiedzialności za kraj zakończył wymuszoną współpracę z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną, w przedterminowych wyborach PO zdobyła wszystko. A dokładniej, prawie wszystko, bo znów - choć PO i PiS uzyskały poparcie aż 74 proc. polskich wyborców, Tusk wolał podeprzeć się postkomunistyczną przechrztą PSL (dawniej ZSL), koalicja z PiS była pod jego przewodnictwem z góry wykluczona. Powstał najwygodniejszy dla niego rząd nieróbstwa i reformatorskiego zastoju, co już pod koniec pierwszej kadencji dostrzegały wszystkie zachodnie media, z tak przychylnymi Tuskowi gazetami, jak niemiecki „Die Zeit” czy „Der Spiegel”, brytyjski „The Guardian” czy „The Economist”, francuski „Le Monde” czy „Libération” itd. Ich przychylność wynikała także z tego, że politykę zagraniczną szefa rządu RP cechowała milcząca zgoda na niemalże wszystko.
Kto dziś pamięta komplet obietnic złożonych przez premiera Tuska, te przedwyborcze, oraz z jego pierwszego, tasiemcowego i drugiego expose…? Kto pamięta jego puste przysięgi, że wyrzuci każdego z jego rządu, kto np. zaproponuje podwyżki podatków? Kto pamięta spadek tempa rozwoju gospodarczego Polski, wzrost bezrobocia, masową emigrację młodych ludzi, gigantyczny wzrost zadłużenia kraju, buchalteryjne cuda-wianki, z krytykowanym przez Brukselę zagarnięciem pieniędzy z OFE dla ratowania wskaźników winien-ma, rekordowe w Europie zatrudnianie na umowach śmieciowych z perspektywą żebraczych lub w ogóle braku emerytur, najgorszą w unii opiekę zdrowotną itd. - co przede wszystkim zostanie zapamiętane, to całkowita degrengolada władzy, niezliczone afery, przekręty i skandale na najwyższych piętrach polityki.
Donald Tusk nie jest głupcem. Choć po swojemu zarzekał się, że ma w kraju wiele do zrobienia i nie interesują go stanowiska w Brukseli, po raz „enty” kłamał w żywe oczy i po cichu załatwiał sobie miękkie lądowanie poza granicami.
Jego perfidia polegała na tym, że wiedział, do jakiego stanu doprowadził kraj i - mówiąc bez ogródek - dla ratowania własnego tyłka czmychnął do Brukseli. Uciekł w ostatniej chwili, jak kapitan włoskiego promu „Costa Concordia”, zostawiając po sobie i za sobą cały ten bajzel na głowie posłusznej mu premier Ewy Kopacz. Swą następczynię wskazał także z zimnej kalkulacji: trzeba było być wyjątkowo naiwnym, aby zgodzić się na przejęcie tej spuścizny, a na dodatek twierdzić, że w rok można zrobić to, czego nie zrobiono w ciągu siedmiu lat, z tą ekipą, z tym zapleczem i z tak obciążoną kartoteką.
Wytyczne z Brukseli, za które Tusk tam na miejscu powinien spalić się ze wstydu, przechodzą w kraju bez większego echa. Można rzec, tak nam dobrze, że dobrze nam tak. Najważniejsze przecież, że mamy Polaka przewodniczącego Rady Europejskiej. Bądźmy więc dumni! I angielski podszlifował, i po włosku coś próbuje, jesteśmy ważni… Sam Tusk właściwie nie ma się czego wstydzić, przecież to, co dzieje się w kraju, to już nie jego broszka…
Tymczasem premier Kopacz kombinuje, jak tu przed wyborami nie dopuścić np. do ujawnienia pokontrolnego raportu w ZUS. Podobno wypadła zatrważająco. Życzliwy „Syfilisweek” - Tomasza Lisa alarmuje: „Ludzie PiS już zapowiadają czystkę w BOR”, a na tym pewnie się nie skończy. Trwoga, Panie, wielka trwoga…! I jeszcze ten z PSL zaczął fikać:
„Większość posłów rozleniwiły realia rządów Tuska. Zgromadzone pieniądze i życzliwe media pomagały im wygrywać wybory” zdradza dziś tajemnicę poliszynela wicepremier i lider ludowców Janusz Piechociński. Upił się, czy co?
Szef MSZ Grzegorz Schetyna kpi z kolegi partyjnego, byłego marszałka Radosława Sikorskiego, który podobno chce napisać sztukę teatralną: „Czy to będzie tragedia, komedia czy tragikomedia…” To nie będzie tragedia czy komedia, tu już jest, niestety, tragifarsa!
Zdjęcie Piotr Cywiński Autor: Piotr Cywiński Dziennikarz, publicysta, reporter i autor książek. Specjalizuje się w problematyce międzynarodowej. Wieloletni komentator parlamentarny, akredytowany w Bonn, Brukseli i Berlinie, autor licznych wywiadów z szefami rządów państw UE, Komisji Europejskiej i NATO, a także reportaży z krajów Europy, Azji i Afryki, w tym z terenów objętych wojną, m.in. z Bałkanów i Ruandy. W latach 1989-2011 pracował w tygodniku „Wprost”, następnie był komentatorem „Uważam Rze”. Opublikował książki „Sezon na Europę” i „Koniec Europy” (napisane wspólnie z Rogerem Boyesem z „The Times”). Publikuje także w opiniotwórczej prasie zagranicznej. Obecnie jest stałym publicystą-komentatorem tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl.
A naiwni Polacy tak się dali rudemu oszustowi ogłupić. Bo postraszył ich PIS'em i oni "się wzięli przelękli". Bohaterzy.... A teraz z kolei jak Tuske zrejterował to wierzą prowincjonalnej lekarce z Chlewisk.
"Jeśli ktoś tego nie widział, musiał nie chcieć dostrzec lub być ślepcem." No to mamy w Polsce około 30% ślepców.
Sorry za sporą ilość pogrubień i podkreśleń, ale chciałem żeby nawet ci ślepi zobaczyli. Ci którzy odeszli z tego forum (z różnych przyczyn i w różnej formie) ale nadal są ślepi niech też zobaczą. Bo nadal tutaj zaglądają. Tam kasują, ale tutaj czytają. W zasadzie to cały tekst powinien być i pogubiony i podkreślony. I może nawet większą czcionką.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 11 lip 2015, 13:50 przez kominiarz, łącznie edytowano 6 razy
11 lip 2015, 13:24
Re: Polityka i politycy
Polityki na wesoło ciąg dalszy...
„Takiego samozaorania już dawno nie widziałem” Internauci nie oszczędzają Muchy.
foto: Patryk Lubon/Gazeta Polska
Członkowie PO mają zachowywać się jak... "hejterzy" – ujawniła kiedyś Małgorzata Kidawa-Błońska, poprzednia rzecznik rządu. Później internet śmiał się z hejterów Platformy Obywatelskiej. Kidawa-Błońska zdaje się, że nie wiedziała, co oznacza słowo „hejter”. Użytkownicy sieci zauważają, że „logicznym myśleniem” popisuje się teraz Joanna Mucha – nowy rzecznik sztabu PO, niekoniecznie świeża krew w polityce. Mucha zasłynęła już niejedną wpadką. Swoim kolejnym wpisem na Twitterze nie zawodzi oczekiwań internautów. „"Złotousta". Niech ktoś spisuje te ich kretynizmy, przed wyborami się poskłada w całość” – napisał jeden z użytkowników Twittera.
Dziennikarze "Die Welt" pisali kiedyś o Musze, że jest „najpiękniejszym pośmiewiskiem Euro 2012". – Tydzień bez żartu na temat Muchy uważa się w Polsce za stracony – czytaliśmy w „Die Welt”. Przyznać należy jedno. Platforma Obywatelska nie ma najlepszego nosa, jeśli chodzi o dobór ludzi.
PO przekonuje, że według nich propozycje i rozwiązania jakie przedstawia PiS dla Polski „stworzą tutaj drugą Grecję”. Organizują sejmowe konferencje pod hasłem „PiS znajdzie na Ciebie haka". Nic, że to właśnie PO odpowiada za niekontrolowane działania CBA, postraszyć PiS-em warto. Prowadzący tę kuriozalną konferencję Joanna Mucha i senator Józef Pinior ostrzegali, że w państwie PiS "nikt nie będzie mógł czuć się spokojnie". A co teraz pisze Joanna Mucha?
„W 2015 roku około połowy obietnicy PiS-u spełni obecny rząd! Zerowa wiarygodność propozycji PiS-u!!!!” – napisała Joanna Mucha na Twitterze. Wpis ten ma tak dużo komentarzy, że nie sposób przeczytać ich wszystkich. SPRAWDŹ SAM! Większość z nich odnosi się do logicznego myślenia posłanki Muchy.
Najśmieszniejsze (albo najgorsze, w końcu ta ekipa od ośmiu lat nami rządzi!) jest to, że Mucha w jednym wpisie sama sobie zaprzecza. Pisze, że obecny rząd w tym roku spełni około połowy obietnic PiS. Za chwilę odnosi się do propozycji PiS, pisząc, że mają zerową wiarygodność. Inna sprawa, że Platforma Obywatelska zachowuje się tak, jakby to PiS tworzył rząd i trzeba go było z czegoś rozliczać. Epickie…
„PiS nie zaczął rządzić i już zrealizowano 1/2 jego obietnic? Dobrzy są. Jak z realizacją obietnic wyborczych PO sprzed 8 lat?” – zauważył jeden z internautów.
Przedstawimy niektóre z komentarzy pod wpisem Joanny Muchy.
„To po co głosować na PO, skoro realizuje obietnice PiS-u? ” – zapytał dziennikarz natemat.pl. „Joanna Mucha: Obietnice PIS-u są całkowicie niewiarygodne, dlatego w PO je zrealizujemy”, „Rozumuj jak Mucha. Mówili o „zerowej wiarygodności propozycji PiS-u”. A teraz chcą realizować ten program”, „To już obietnice PiS nie są populistyczne?” – piszą internauci.
Wpis Joanny Muchy został uznany... za tweet roku w kategorii "żelazna logika".
Nad "złotą myślą" Muchy pochylił się administrator profilu "Cotoja Powiedziałem". Przedstawił dwie narracje poseł Muchy.
Internauci we wpisach przypominają kampanie z hejtowania PO. „Podobno na szkoleniu z hejtownictwa była Pani mocna ” - piszą.
„To tym bardziej trzeba głosować na PiS, jak PO nie ma swojego programu tylko ściąga z PiS-u”, „"Złotousta". Niech ktoś spisuje te ich kretynizmy, przed wyborami się poskłada w całość”, „Proponuję przeczytać to, co Pani napisała – rząd spełni obietnice, które mają zerową wiarygodność, cóż.....” – czytamy pod wpisem Joanny Muchy.
Nie zabrakło też ostrzejszych słów.
„Zainaugurujcie kampanię wyborczą w Pułtusku: Połowa obietnic PIS-u spełniona! Powiedzieć o Pani półgłówek, to za dużo. O pół”, „Co za debilizm!!! Opozycja coś proponuje Wy to realizujecie? Gdzie byliście przez osiem lat?”, „No coś pięknego potwierdziła Pani swoją mocną pozycję w panteonie mówców-logików”, „Najglupszy tweet roku hehe. Dajcie medal. Za logikę... ”
„Tweet bez PIS-u tweetem straconym”, „Codziennie tylko PiS i PiS nie macie innego pomysłu , oprócz kierującej ruchem Evy Peron i strażaka Halickiego oczywiście” – napisał jeden z użytkowników. Przypomniał przydomek, jaki Ewie Kopacz nadała Monika Olejnik - Eva Peron.
„Ale jaja, PO spełnia obietnice które są ponoć ruiną dla budżetu i drogą ku Grecji. Tzn., że nie macie swojego programu Ale jaja!” – skwitował internauta, używając języka minister Bieńkowskiej. Sprzedaż elektroniczna pomaga ominąć cenzurę oraz jest tańszym sposobem nabywania naszych gazet.
Opinie użytkowników PanAndrzej | 11.07.2015 [21:22] Symbol PO = oblicze nieskalana intelektem.
Gość | 11.07.2015 [20:26] Stosują starą sprawdzoną retorykę i socjotechnikę! Przypisują swoje największe grzechy opozycji! Tak robiono za komuny i tak też robi się dzisiaj! Tylko,ze Polacy to już całkiem inny naród doskonale się orientuje w zagrywkach jedynej słusznej partyi. Szkoda,że obecna władza nie słyszy jak się o niej mówi wszędzie gdzie porusz się tematy polityczne! Tych naiwniaków co kochają Platformę jest coraz mniej, a w dyskusjach nie mają żadnych argumentów!
marguar | 11.07.2015 [18:49] Przysłowia jednak są mądrością narodów. "Jeśli Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu najpierw rozum odbiera". Oj, chyba straszna kara Boska na Platformę nadchodzi. Popisy Kopacz, Muchy, Stefka permanentnie wściekłego i Misia tragikomicznego zapowiadają coraz głośniej apokalipsę dla Partii Obciachu. Daj Boże, daj.
Filikiewicz | 11.07.2015 [17:54] To jeszcze "małe Miki", jak mawiał Ś.P. Jot Dobrowolski. Do grobowej deski będę pamiętał musze pytanie o to, "kto był tak durny i WYTYPOWAŁ Legię Warszawa i Wisłę Kraków do grania w Finale Pucharu Polski". Moje gratulacje!
Mirek | 11.07.2015 [18:32] Ale się kobitki dobrały. Mucha Plujka z Evą Peron a do pomocy strażak Halicki. Przeczytałem powyżej co napisał Die Welt o Musze: "Najpiękniejsze pośmiewisko Euro 2012" . Czeka nas 3 miesiące kabaretu w wykonaniu Platformy.
SIIK | 11.07.2015 [17:35] Mucha pokazała jak rządzić sportem umiała,że po 0,5 roku kosza dostała. Mucha brzęczy, mucha bzyka mucha splójka na głowie kazdego siada i za dużo gada. Gdyby rozumu trochę wiecej miała to na plan pierwszy , po upadku by sie nie wysuwała. Ona nic mądrego powiedzieć nie potrafi i nie może.
jerry | 11.07.2015 [17:29] 682.0 Mucha Plujka.
Czy istniałby i tyle znaczył, Rodzimy wynalazek fałszyzm, Bez sfory wyszkolonych kłamców, Pozbawionych zasad szubrawców,
Odpowiedź na to bardzo prosta, Bo żaden oszust by nie sprostał, Gdyby nie kradł i nie kantował, I wszystko, to pod dywan chował,
Obiecywał dla wszystkich krocie, Raj na ziemi oraz łakocie, Dzielił społeczeństwo na wrogów, I wmawiał, że inni nie mogą,
Bo tyko oni na swej tratwie, Wszystko, co zechcą to załatwią, A ci inni, to podpalacze, Zniszczą zgraję wprowadzą kaczyzm,
Strach, że mogą utracić władzę, Gnębi ich i rozum rozsadza, Tym bardziej, że ich obietnice, Blefem były, po prostu niczym,
Dostrzeżono fałsze wyborcze, Więc perspektywy coraz gorsze, Bo już jak niepyszny przegrał Bul, Grozi całkowita zmiana ról,
Najwybitniejsi podjudzacze, Od dawna straszą oraz kwaczą, Jakie to zdarzy się nieszczęście, Kiedy platforma straci wzięcie,
Warto przypomnieć najważniejszych, W szeregach zgrai tych pierwszych, Zasłużonych w ogłupianiu, Fałszowaniu i otępianiu,
Te typki bez żadnej żenady, Same kłamstwa oraz półprawdy, Potrafią bez zmrużenia oka, Rozpowszechniać tak jak wywłoka,
Poczet otwiera sam Matołek, Który ma w Euro stołek, Przez lata wygłaszał orędzia, Z obietnic została nędza,
Do opluwania jest najlepszy, Robal Robaczywy obleśny, Z pianą na gębie wciąż pluje, Brać mogą wzór z niego szuje,
Drugi facet z wielkim ego, Charakteru obrzydliwego, Obiecywał, że wyrżnie wroga, Rzeźnika Watachy ma logo,
Miała też mieć korzyści zgraja, Z idioty z Biłgoraju, Ten Świński Ryj niewydarzony, Jednak jest mocno pomylony,
A co powiedzieć tu o Bulu, Kiedy przyszło mu ogon skulić, Już dalej nie ma się, co łudzić, Nadaje się tylko do Budy,
Oni wszyscy nie dali rady, Więc zgraja bezustannie pada, Zamiast nich teraz białogłowy, Stworzyły oddział ratunkowy,
Ale to próżne są działania, Tratwa nie do uratowania, Kłamacz straszy starym zwyczajem, Ględzi o podpalaczach baje,
Do pomocy ma Muchę Pluję, A ta niesamowicie truje, Przekręca cudze wypowiedzi, Gdzie ona siada, że tak śmierdzi,
Mucha Plujka ostatnią deską, By się utrzymali ciut jeszcze, Na szczęście jest ona kamieniem, By zostały po zgrai cienie. 10.07.2015 jerry
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników