Tak widzę to ja Zdzislaw Sztorm Condominium rosyjsko-niemieckie
Jarosław Kaczyński całkowicie zatracił już kontakt z rzeczywistością, a otchłań w jakiej się pogrąża przybiera groteskowe formy. Dlatego treść wywiadu dla Gazety Polskiej już nawet nie szokuje, budzi raczej politowanie. Doskonale ilustruje za to kondycję polskiej polityki i priorytety największej partii opozycyjnej w Polsce.
Z wywiadu dowiadujemy się nie tylko, że Polska straciła już suwerenność i jest dziś jedynie ?kondominium rosyjsko-niemieckim?, jakąś pokraczną kolonią, z resztkową państwowością, ale także, że to Lech Kaczyński powinien być ikoną ?Solidarności? a nie jakiś Lech Wałęsa. Zresztą, gdyby ktoś miał wątpliwości jak oceniać Wałęsę, to Prezes zapewnia, iż powstaną kolejne książki dokonujące ?dekonstrukcji tej postaci?. To wszystko byłoby nawet śmieszne, coś w rodzaju przestawienia obłąkańca dla gawiedzi, gdyby nie fakt, że słowa te płyną z ust lidera największej partii opozycyjnej w Polsce. I nie jest wcale tak, jak życzyłby sobie redaktor Ziemkiewicz, że Kaczyński czeka, aż Polska do cna przegnije, aby pod jego światłym przywództwem na nowo się odrodzić. Polska nie przegnije, Polacy zwyczajnie, co Prezesowi i jego najwierniejszym pretorianom w głowie się nie mieści, nie chcą po prostu patriotyzmu w wydaniu ciągłej walki, knucia spisków, budowania sytuacji zagrożenia. Mają gdzieś Prezesa z jego rozterkami egzystencjalnymi. I nie chodzi tu wcale o ?zniewolenie umysłów przez stronnicze media.?Egzystencja Polski i Polaków, wbrew temu co twierdzi Kaczyński, nie jest zagrożona, a Polska jest nie tylko tam gdzie życzy sobie Prezes. Priorytetem Polaków nie jest pomnik Lecha Kaczyńskiego, straszenie ?Ruskim? i ?Nimcem? jest dobre na 15 fanatycznych procent wyborców. Reszta zwyczajnie popuka się w czoło. I nic nie dadzą zaklinania i porównywanie Kaczyńskiego z Piłsudzkim. Plan mitologizacji zmarłego prezydenta nie uda się, pomimo królewskiego pochówku na Wawelu i wystawienia mu choćby 100 pomników. Prezydentury miernej nie sposób przekuć w platynową. Podobnie nie sposób symbolu Solidarności w postaci Lecha Wałęsy, zastąpić Lechem Kaczyńskim. Ta sztuka zwyczajnie się nie uda, ciemny lud tym razem tego nie kupi.
Hmmm... Szkoda , że pan Sztorm nie napisał jakiego patriotyzmu chcą Polacy (te 75% wyborców) i jakie mają priorytety.
10 wrz 2010, 15:01
Etyka, moralność, obyczaje
1/ Prof. Staniszkis: Żałuję, że nie zrobiłam więcej dla Kaczyńskiego
Jarosław Kaczyński jest człowiekiem silnej woli, inteligencji, ale nie ma w nim wiary w siebie, nie wierzy w zwycięstwo - powiedziała w wywiadzie dla "Polska The Times" profesor Jadwiga Staniszkis, socjolog.
Stwierdziła, że nie żałuje swojego zaangażowania w kampanię prezydencką Jarosława Kaczyńskiego i uważa, że gdyby potrwała ona dłużej, mogłaby się zakończyć sukcesem. Dodała, że żałuje tego, że nie zrobiła więcej dla Jarosława Kaczyńskiego w trakcie kampanii.
Podkreśliła w wywiadzie udzielonym "Polsce The Times", że przyczyną zrezygnowania Kaczyńskiego teraz być może był fakt, że "ktoś powiedział mu z pretensją: zapomniałeś o Leszku, o żałobie". - I to go niszczy. A jego aparatczykowskie otoczenie, tak naprawdę lękające się odzyskania władzy, umacnia w nim to przekonanie - stwierdziła Staniszkis.
- Wierzę w jego umiejętność autokontestacji i wewnętrznego odbudowania się. Może więc jest jeszcze szansa na kolejną zmianę jego wizerunku, choć oczywiście już inną, bez tych młodych ludzi, którzy drugi raz takiej roli przy nim już nie odegrają - dodała. Jako ewentualnych partnerów prezesa PiS widzi ona m.in. Czesława Bieleckiego i Jana Rokitę.
Socjolog zauważa błędy Kaczyńskiego z kampanii: wypowiedzi: o Białorusi, o której trzeba rozmawiać z Rosją oraz o lewicy. - Więc ludzie w sztabie wyborczym zaczęli szemrać. A on ich wtedy dobił wystąpieniem o Gierku. Jemu chodziło nie tylko o stosunek do PRL, ale też o wypróbowanie tych ludzi - mówi Staniszkis. - Jak się teraz nie zbuntujecie, to jesteście moi. Zawsze tak działał, ale ostatnio używa takich technik jako strategii przetrwania - dodała.
Staniszkis oceniła również PO - według niej w tej partii tylko Grzegorz Schetyna rozumie państwo. Premier Donald Tusk boi się władzy, a prezydent Bronisław Komorowski "jest poprawny, bez wizji, przecina wstęgi, to wszystko" - czytamy w gazecie
2/ "Tusk to nie-Polak, Kwaśniewski pije" - Palikot zmyśla?
Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie proboszcza ze Stanina (Lubelskie), który według doniesienia posła Janusza Palikota (PO) miał znieważyć byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz premiera Donalda Tuska. Przeanalizowano nagranie z kazania księdza, ale nie znaleziono tam obraźliwych zwrotów w stosunku do byłego prezydenta lub do premiera.
- Prokurator odmówił wszczęcia śledztwa ze względu na brak znamion czynu zabronionego - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez księdza Zygmunta Głębickiego, proboszcza parafii w Staninie (pow. Łuków), złożył w prokuraturze poseł Janusz Palikot. Zarzucił księdzu złamanie ciszy wyborczej 20 czerwca, kiedy odbywała się pierwsza tura wyborów prezydenckich.
Palikot napisał m.in., że podczas mszy nie był czytany list biskupów wzywający do głosowania, bez wskazywania na któregokolwiek z kandydatów, natomiast ks. Głębicki prowadził "dywagacje polityczne". Ksiądz miał żartować z byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i nazwać go "pijakiem"; miał mówić, że premier Donald Tusk "nie jest Polakiem, gdyż - zdaniem księdza - związany jest z Wehrmachtem". Proboszcz miał też dać do zrozumienia, że "jeśli się chce przystępować do komunii, to należy oddać głos na prawych, sprawiedliwych, dobrych ludzi walczących z korupcją". Poseł zacytował też wypowiedź księdza: "Pójdźmy dziś na wybory głowy państwa. Poprzedniego pana prezydenta z najznakomitszymi zlikwidowano 10 kwietnia pod Smoleńskiem".
Postępowanie w sprawie ewentualnego złamania ciszy wyborczej przez proboszcza prokuratura przekazała policji w Łukowie. Prokuratorzy natomiast badali, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa znieważenia. Chodziło o przytaczane przez Palikota w zawiadomieniu do prokuratury wypowiedzi pod adresem premiera Tuska i b. prezydenta Kwaśniewskiego, które miały paść z ust księdza ze Stanina.
Jak powiedziała Syk-Jankowska, do zawiadomienia dołączone było nagranie z kazania księdza, które prokuratura przeanalizowała, ale nie znalazła tam obraźliwych zwrotów w stosunku do byłego prezydenta lub do premiera. - Nie było na nim słów, które można byłoby zakwalifikować jako znieważające - powiedziała. Rzeczniczka zaznaczyła, że również przesłuchiwani w tej sprawie parafianie nie pamiętali, aby ksiądz użył takich słów. - Dlatego prokurator odmówił wszczęcia śledztwa w tej sprawie - dodała Syk-Jankowska.
Nadal trwa natomiast postępowanie dotyczące ewentualnego złamania ciszy wyborczej przez księdza, które prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Łukowie. Sprawa została przekazana policji, ponieważ ordynacja prezydencka stanowi, że w przypadku złamania jej zakazów stosuje się przepisy o postępowaniu w sprawach o wykroczenia, a takie sprawy o prowadzi właśnie policja.
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie Janusz Wójtowicz powiedział, że policja wystąpiła do telewizji TVN o udostępnienie całości nagrań z kazania proboszcza. Jak tłumaczył, policja dysponuje obecnie fragmentami nagrań, które nie są jednoznaczne i nie wystarczają do pełnej analizy treści wypowiedzi księdza. Według ordynacji prezydenckiej za naruszenie ciszy wyborczej grozi kara grzywny.
W Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. M. Wańkowicza w Warszawie powstała lista osób identyfikowanych jako "bardzo aktywni zwolennicy PiS". Szefostwo uczelni twierdzi, że dostało ją od studentów. Sprawę nagłośniła wykładowczyni szkoły
Janina Jankowska to - jak mówi prezes fundacji administrującej szkołą - członek PiS-owskiej Rady Programowej TVP. Według Stefana Bratkowskiego Jankowska nie jest na żadnej liście osób do zwolnienia, ale - jak zaznaczył prezes Bratkowski w liście do Centrum Monitoringu Wolności Prasy - przysługuje mu "święte prawo niezgody na Kaczyńskie poglądy, i na pełnienie przez dziennikarzy funkcji w aparacie państwowym".
W tym samym liście Bratkowski przyznał, że otrzymał od studentów "listę osób identyfikowanych przez nich jako bardzo aktywni zwolennicy PiS". Zaznaczył jednak, że do listy załączono pytanie, czy "Szkoła musi być aż tak bardzo PiS-owska".
"Jeśli zaś macie wątpliwości na temat propagandy, jaką moja koleżanka uprawia w życiu publicznym, będąc w kancelarii b. prezydenta i jako członek PiSowskiej Rady Programowej TVP, spróbujcie to sami przebadać. Jej święte prawo mieć takie, a nie inne poglądy, ale mnie przysługuje święte prawo niezgody i na Kaczyńskie poglądy, i na pełnienie przez dziennikarzy funkcji w aparacie państwowym (albo jedno, albo drugie)" - napisał Bratkowski do Centrum Monitoringu Wolności Prasy.
Jankowska nie pozostała dłużna Bratkowskiemu. Na swoim blogu na salonie24.pl napisała: "To nie jest bzdet, ale ważny sygnał naruszenia zasad naszej demokracji. Nie chodzi o to, czy będę zwolniona, czy nie, chodzi o POWSTAWANIE LIST wykładowców szkoły dziennikarskiej wg poglądów" - czytamy na blogu Jankowskiej.
komentarz: - skąd my to znamy?!
10 wrz 2010, 21:00
2 najważniejsze dylematy Polski
"Prezes nie przekroczył granicy, tam się nic takiego nie stało"
W "Poranku TVN24" Europoseł PiS Paweł Kowal skomentował wczorajsze wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który mówił na spotkaniu w Warszawie, że niezależnie od wyników badań przyczyn katastrofy smoleńskiej Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Bogdan Klich powinni odejść ze sceny politycznej.
- Prezes PiS nie przekroczył żadnej granicy. Tam się wczoraj nie stało nic takiego - komentował polityk. Kowal zwrócił uwagę, że dużo osób komentujących polską politykę zbyt emocjonalnie podchodzi do niej. - W analizach polskiej polityki jest za dużo domowej chłopskiej psychologii - powiedział Kowal, który zawieszenie posłanki Elżbiety Jakubiak w prawach członkini PiS nazwał "wewnętrzną sprawą". - Jestem przyjacielem Jakubiak. Zazwyczaj to się dobrze kończy - powiedział polityk.
Europoseł nie pokusił się o szerszy komentarz analizy słów prezesa PiS. - Nie wiem co myśli Kaczyński. Na jakiej podstawie mam wiedzieć, co on myśli? - pytał Kowal. - Nie mam pojęcia - dodawał. Polityk zaznaczał, że zamieszanie wokół partii Kaczyńskiego jest przesadzone. - Nie dzieje się w PiS nic nadzwyczajnego. To samo się dzieje w innych partiach, dyskusje, decyzje - mówił. Odnosząc się do słów prezesa PiS ws. odejścia z polityki Tuska, Komorowskiego i Klicha Kowal mówił, że "polityk ma prawo pytać o odpowiedzialność polityczną".
- Jarosław Kaczyński jest charyzmatyczny w tym sensie, że zajmuje każdą minutę zainteresowania mediów. To dobrze, bo warto o tym poważnie rozmawiać - mówił Kowal zaznaczając, że "trzeba wrócić do dyskusji odpowiedzialności politycznej w Polsce, bo politycy się przyzwyczaili, że nie muszą odpowiadać, za to co zrobili i powiedzieli".
znowu PiS? a obiecane autostrady,wysokie pensje, niskie ceny i podatki, sprawne [1] szpitale, godne emerytury, powroty do Polski, to gdzie? ~zdziwiona Ilona 2010-09-11 12:00:3
PiS i Kaczyński - to dwa najważniejsze dylematy dzisiejszej Polski. Nie ma nic ważniejszego ponad to, że Kaczyński zawiesił panią Jakubiak w prawach członka. Albo że Kaczyński powiedział to albo tamto. Czym zajęłyby się media (i ludzie!) gdyby Kaczyński zamilkł?... Smutno mi, Boże... A Pan Bóg: Mnie toże...
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
11 wrz 2010, 12:36
Etyka, moralność, obyczaje
W "Poranku TVN24" Europoseł PiS Paweł Kowal skomentował wczorajsze wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który mówił na spotkaniu w Warszawie, że niezależnie od wyników badań przyczyn katastrofy smoleńskiej Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Bogdan Klich powinni odejść ze sceny politycznej. - Prezes PiS nie przekroczył żadnej granicy. Tam się wczoraj nie stało nic takiego - komentował polityk. Kowal zwrócił uwagę, że dużo osób komentujących polską politykę zbyt emocjonalnie podchodzi do niej.
Kaczyński i Kowal mają rację. Jeżeli przyczyny katastrofy będą leżały po stronie polskiej, to winny będzie polski rząd, innego wyjścia nie ma. Polski rząd będzie stroną wypłacającą odszkodowania rodzinom ofiar. To już jest odpowiedź na pytanie, kto jest winien. Rządzi PO i PSL, więc wszystko wiadomo. Nawet jeżeli bezpośrednio odpowiadał będzie, za np brak odpowiedniego wyszkolenia pilotów jakiś generał, to winę ponosi jego przełożony, czyli Klich, i jego przełożony, czyli Premier. Tak samo dotyczy to innych resortów. Lot był samolotem wojskowym, typu VIP, więc za jego organizację odpowiada MON. Nawet, gdyby przyczyną katastrofy był tylko błąd pilotów (a tak nie jest, już wiemy) to i tak odpowiada MON i rząd.
Jeżeli za katastrofę odpowiadałaby strona rosyjska (na co się jednak nie zanosi), to tylko w takiej sytuacji polski rząd nie ponosiłby odpowiedzialności i nie byłby stroną do wypłaty odszkodowań. Przypomnę, co Kaczyński powiedział Rosjanom na przesłuchaniu - że nie będzie domagał się odszkodowania (bo o to pytali)
Nie rozumiem więc, dlaczego odpychamy od siebie taką prawdę, prawie od 5 miesięcy, ona była znana niedługo po katastrofie. Komisja MAK złożyła już pierwsze oficjalne oświadczenie w sprawie przyczyn katastrofy. Proszę sobie odtworzyć co wtedy stwierdzili. Że PO odwraca kota ogonem, to się nie dziwię, ale, że mediom też rozum odebrało, to dziwię się bardzo. Od nas bowiem zależy, czy winni zostaną ukarani, bo nie chodzi tylko o odpowiedzialność karną ale również polityczną. Pisałem też, że coś dziwnego dzieje się w tym kraju, jak długo żyję, nie pamiętam czegoś takiego. Musi mieć więc to w końcu jakiś skutek, "albo w prawo albo w lewo" (jak mówią)
Jak Ćwiąkalski (Min. sprawiedliwości) podał się do dymisji, bo ważny w sprawie więzień się powiesił, to Premier tę dymisję przyjął. Wtedy rozumiałem, dlaczego, teraz nie rozumiem. Przecież Ćwiąkalski nie powiesił tego więźnia, dlaczego więc dymisja?! A jaki PR był wtedy wokół sprawy. Ćwiąkalski - człowiek honoru (można sprawdzić w WIKIPEDII co to znaczy), uznał, że tak trzeba, bo był szefem więziennictwa. Za dziwną śmierć 1 człowieka. W przypadku katastrofy smoleńskiej mamy 96 ofiar - winnych brak, honoru też, PR działa w drugą stronę. Mimo, że od początku wiadomo, że 99% winy jest w MON (1% dałem na inne przyczyny). O co więc chodzi? Bogdan Klich powiedział po katastrofie, że jego dymisja byłaby przyznaniem się do winy za śmierć tych 96 osób, i już nigdy nie mógłby spać spokojnie (i w tym sensie go rozumiem, chociaż jak się jest politykiem, czy ministrem, to trudno liczyć na spokojny sen). Poza tym, gdyby Klich podał się do dymisji, pociągnąłby w odpowiedzialności za sobą swojego szefa, czyli Premiera, a ten z kolei PO. A to bardzo nie PR-owskie zagranie. Lepiej było próbować zwalić winę na L. Kaczyńskiego i pilotów, nie żyją, więc nie mogą się bronić. I tak sobie trwamy w tym kłamstwie już 5-mcy.
Na szczęście (lub nieszczęście) komisja MAK zrobi wszystko, żeby 99% winy zwalić na Polskę, bo ma w tym choćby finansowy interes. Bardzo dokładnie pokaże, gdzie, i jakie błędy popełniła Polska. Będą zapewne bardzo skrupulatni w tym zakresie, czym obalą ww. "teorię spiskową" B. Klicha, Premiera i PO. Innej możliwości nie ma niestety. A może ktoś tą sprawę widzi inaczej niż ja? Wydaje mi się jednak, że niczego nie pominąłem.
11 wrz 2010, 16:09
Etyka, moralność, obyczaje
Relacja Mirki z dnia 11 września 2010 roku z godzin 1.05-6.59
Wrzesień 11, 2010 Autor: wobroniekrzyza
Noc była bardzo trudna. Pojechałam po herbatę, kawę i kanapki o 23.00. Wróciłam pod Krzyż o 1.05. Modliło się około 20 osób (różaniec prowadziła Weronika i jej siostra) i 20 rozmawiających i osłaniających nas (liczba tych osób zmniejszała się aż nad ranem zostało kilka). Było bardzo dużo satanistów i podpitej, agresywnej młodzieży. Do 7.00 siedzieli nam na plecach, wchodzili fizycznie na nas, pijani, naćpani, obrzucali na wulgaryzmami, wyli, naśmiewali się z nas. Jeden z agresorów wchodził na Weronikę, dotykał ją, przysuwał swoja twarz do niej, szarpał ją i popychał. Interweniował bez skutku ks. Jerzy Garda, którego też zaczęli szarpać, popychać i wyzywać Wreszcie Ksiądz zaczął kropić ich święconą wodą. Tylko się śmieli. Wielokrotnie prosiłam policjantów o interwencję odmawiali. Wreszcie jeden z nich przyszedł i zaczął dyskutować z agresorami. Jeden z nich, najbardziej agresywny, powiedział, ze on się tu modli. Ukląkł i udawał, że się modli. Był pijany, więc się chwiał. Policjant powiedział, że wszystko jest w porządku i poszedł. Tamten zaczął od nowa to samo. Poszłam znowu do policjanta. Powiedział, że nic nie może zrobić. Zadzwoniłam na Komendę Stołeczna i opisałam sytuację. Powiedzieli, że ktoś przyjedzie, ale nie przysłano nikogo, tylko przyszedł ten sam policjant, do którego zadzwonili i zaczął wołać, że poszukuje Mirki Zielińskiej (przedstawiłam się oficerowi Komendy Stołecznej). Znalazł zatem mnie i tłumaczył mi, że wszystko jest zgodne z prawem. Na to powiedział, że mogę wystąpić z oskarżenia prywatnego do prokuratury. Zaczęłam tak się zachowywać jak ten człowiek w stosunku do policjanta. Wtedy policjant wreszcie poszedł do niego. Coś mu powiedział i ten agresor odszedł i już się nie pojawił. Policjant wrócił do mnie i mnie spisał (jako osobę prosząca o interwencję). Następnie policjant poprosił mnie do wozu, by sprawdzić, czy nie jestem poszukiwana. Powiadomiłam Weronikę. Kilkanaście minut mnie sprawdzali przez telefony. Policjant tłumaczył mi w tym czasie, że policja jest bezradna. Powiedziałam, że zdarzają się policjanci, którzy sobie w takich sytuacjach sobie radzą. Nic nie odpowiedział. Na miejsce tego agresora pojawili się inni, którzy, dalej na oczach policji nas zaczepiali, popychali, szarpali, wyzywali. Szarpali i popychali ks. Jerzego Gardę. Wyzywali go. Cały czas filmowali. W pewnym momencie zaczęli włączać się w modlitwy i przekręcali słowa lub niektóre zastępowali je słowami najbardziej wulgarnymi na ?ka? i na ?ha?. (Krajski: należy chyba jednak pokazać dokładniej jak ich modlitwy wyglądały: ?Zdrowaś Mario, k? twoja mać, łaskiś pełna ch? ci w d?. itd.). Nie było chwili spokoju. Weronika cały czas prowadziła modlitwy. Nasi Panowie wciąż próbowali zatrzymywać i odsuwać tych agresorów, ale było ich dużo (kilkadziesiąt osób) i byli świetnie zorganizowani. Policja nie interweniowała w dalszym ciągu uznając, że wszystko jest zgodne z prawem. Tworzyliśmy koło wokół kwiatów, krzyża i zniczy, by je chronić przed agresorami. http://wobroniekrzyza.wordpress.com/201 ... /#comments
Tego dziwki telewizyjne (zwane umownie redaktorami) nie widzą?
Jak ktoś chce spalić Koran, cały świat protestuje w obawie przed odpowiedzią islamistów. Ale jak w katolickiej Polsce drze się publicznie Biblię, ubliża pod krzyżem Matce Zbawiciela, szarpie katolickiego księdza i poniewiera starszych modlących się ludzi, to "wszystko jest w porządku"
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
11 wrz 2010, 19:17
Etyka, moralność, obyczaje
Jarosław Kaczyński jak zwykle w centrum uwagi mediów. Powodów każdego dnia dostarcza bez liku, a wszystkie sprokurowane są jego nieugiętą postawą bezwzględnego krzewiciela prawdy. W państwie, w którym prawda już dawno przestała być cnotą naczelną.
Co by było, gdyby nie daj Boże, Jarosław podzielił los Brata i 95 innych poległych? Nastała by kompletna pustka w eterze i na wizji. Łopatolodzy medialni spod znaku Platformy Obywatelskiej, którzy w swojej służbie przeciwko Polsce w głowy wykształciuchów każdego dnia sączą antynarodowy jad, staliby się nagle i niespodziewanie bezrobotnymi. Czym by się wtedy zajmowali?
W tych dniach byliśmy świadkami kilku zdarzeń. Najpierw serwowano medialną ofensywę przed siedzibą prezesa PiS. Na ulicy kamery TVN24 i stado dziennikarskiej swołoczy. Sztucznie wytworzona atmosfera narastającego napięcia. Tak, jak za chwilę miałaby zapaść decyzja o znaczeniu nadzwyczajnym dla losów Polaków, na którą czeka cały naród. Niebywała troska o wewnętrzne sprawy PiS. A rzecz dotyczyła jedynie spotkania i rozmowy Jakubiak z Kaczyńskim. Czy do niego dojdzie, czy nie, czy narodzi się kolejny pretekst do opluwania Jarosława Kaczyńskiego? Zawód kompletny. Skończyło się na zwykłej rozmowie i wymianie poglądów. Causa finita. Nie ma na co dalej czekać. Wozy transmisyjne pora wysłać do domu i wypatrywać następnej okazji.
Prezes PiS jest skrajnie zdeterminowany. Doszedł do wniosku, że nadszedł czas, w którym należy całkowicie odrzucić konwenanse polityczne i werbalne wypaczanie rzeczywistości. W pierwszej kolejności w łonie własnej partii. Pora na wyraziste prezentowanie prawdy, godzącej w wielu kłamców i politykierów. Ludzi posuwających się do fałszowania opisu polskiej historii współczesnej i wydarzeń bieżących.
Wyrazem tej postawy było znakomite przemówienie wygłoszone podczas wczorajszego spotkania Zgromadzenia Obywatelskiego ws. katastrofy w Smoleńsku, w którym wspierany długotrwałymi oklaskami zebranych dokonał prawdziwego opisu polskiej rzeczywistości. I za to spotka się zapewne ? jak sam powiedział ? z furialnym atakiem oficerów platformerskiego frontu ideologicznego.
Nadzwyczajna ?troska? o losy Prawa i Sprawiedliwości i samego Jarosława Kaczyńskiego nie budzą zdziwienia. Kiedy wszystko zaczyna się rozsypywać i dla ratowania czego się da trzeba coraz głębiej sięgać do kieszeni zwykłych obywateli, gdy kraj zadłuża się w tempie 300 milionów złotych dziennie, zadaniem propagandy jest eksponowanie wrogów i przypisywanie im winy. A otumaniony naród w swojej narastającej głupocie, straszony nieustannie PiSem i Kaczyńskim, przyjmuje to za dobrą monetę.
11 wrz 2010, 19:52
Etyka, moralność, obyczaje
1/ Wypowiedzieć Ruskim wojnę
"Jeśli Jarosław Kaczyński i jego zwolennicy wiedzą już, że pod Smoleńskiem 10 kwietnia popełniono zbrodnię, i to zbrodnię, za którą odpowiadają Rosjanie (...) to co dalej? Jaka jest perspektywa? Zerwanie stosunków dyplomatycznych z Rosją? Wypowiedzenie wojny? (...) To przecież absurdalna perspektywa" - napisał na łamach "michnikowego szmatławca" Kazimierz Orłoś. Argument, którego tu użył, jest powtarzany bardzo często, czasem, jak w cytowanym wystąpieniu znakomitego pisarza, otwarcie i w słowach wyważonych, częściej półgłosem i brutalnie: co, wypowiemy Ruskim wojnę? Nie wypowiemy. No to mordy w kubeł... Przypomina mi to rozmowę z pewnym wysoko postawionym urzędnikiem brytyjskim, cytowaną przez Mariana Hemara. "Tej zbrodni (w Katyniu - przyp. RAZ) musieli dokonać Niemcy" - oznajmił Anglik. Hemar w odpowiedzi począł zarzucać go faktami, datami i innymi oczywistymi dowodami, a Anglik zbył je wszystkie jednym machnięciem ręki i powtórzył: "To MUSIELI być Niemcy. Wielka Brytania NIE MOGŁABY być w sojuszu z reżimem zdolnym do czegoś podobnego".
Mniej lub bardziej jednoznacznie powtarzali nasi zachodni przyjaciele ten argument przez pół wieku, dopóki Jelcyn oficjalnie nie przyznał, że jednak nie byli to Niemcy.
Można też wziąć w rękę książkę Claire Sterling "Czas morderców", poświęconą zamachowi na Jana Pawła II. Opisuje sławna amerykańska reporterka, jak CIA, prowadząca w tej sprawie własne śledztwo, stwierdziła, że tropy jednoznacznie wiodą do KGB i jej ówczesnego szefa, Jurija Andropowa. Gdy stosowny raport trafił na biurko prezydenta USA, ten natychmiast nakazał zamknięcie śledztwa i rozwiązanie zajmującego się nim zespołu. Andropow w tzw. międzyczasie został bowiem gensekiem i perspektywa samego tylko dowiedzenia się, że sowiecki przywódca zlecił podległym sobie służbom zamordowanie papieża uznana została w Waszyngtonie za niemożliwą do przyjęcia.
Gdyby, rozważając zupełnie teoretycznie, katastrofę w Smoleńsku rzeczywiście ktoś spowodował - czy nie mógłby liczyć, że nawet jeśli coś się "wysypie" i do świata dotrą twarde dowody zamachu, panować będzie powszechny strach przed przyjęciem ich do wiadomości? A czy nie taki właśnie strach przemawiał przez Donalda Tuska, gdy tłumaczył on, że żądanie szerszego udziału Polaków w śledztwie miałoby charakter "zimnowojenny"?
Przecież, by wrócić do historycznych analogii, emigracyjny rząd Polski, mimo oczywistych dowodów, nigdy nie oskarżył Sowietów o zbrodnię katyńską. Jedynie w najbardziej wyważonych słowach zwrócił się nieśmiało z prośbą o niezależne międzynarodowe śledztwo - w odpowiedzi na co Stalin obraził się i zerwał stosunki, a Roosevelt i Churchill udzielili mu pełnego poparcia, bluzgając nam od nieodpowiedzialnych durniów, szkodzących antyhitlerowskiej koalicji.
Hipoteza o zamachu jest hipotezą skrajną i przy obecnym stanie wiedzy mało prawdopodobną. Ale już hipoteza błędu rosyjskiego kontrolera lotów i zaniedbań na lotnisku wygląda bardzo poważnie. Pilot tupolewa bez wątpienia uważał, że jest gdzie indziej niż był w rzeczywistości, nie otrzymał w porę ostrzeżenia o nadmiernym zniżeniu lotu, bez wątpienia wadliwie ustawiona była jedna z radiolatarni i wiele wskazuje na wadliwą pracę lotniskowego radaru. Załóżmy, że mimo starań komisji, by całą winę zwalić na nieżyjących pilotów, ostatecznie potwierdzono by tę wersję. To co wtedy? Wypadałoby wystąpić do Rosji o odszkodowanie. No, ale Rosja by odmówiła. No przecież nie wypowiemy jej wojny? Więc lepiej może uwierzyć, że to naprawdę była wina pilotów?
Zostawmy katastrofę i żałosne zabiegi władzy, mające sprowadzić to wydarzenie do roli przedmiotu prymitywnych dowcipasów i pijarowskich "wrzutek" (tak nawiasem, gdzie ci archeologowie, panie premierze?).
Oto unijna komisja ds. energii założyła sprzeciw wobec umowy gazowej, w której rządząca ekipa oddaje Rosji monopol na kontrolowanie polskiej energetyki przez najbliższych 30 - 40 lat.
Przedmiotem sprzeciwu jest zapis o całkowitym oddaniu pod kontrolę Gazpromu linii przesyłowych, co jest sprzeczne z unijnym prawem - ale jest w tej umowie między innymi zapis o zrzeczeniu się przez Polskę nie spłaconych długów Gazpromu za tranzyt w latach ubiegłych i de facto rezygnacja z ich pobierania w przyszłości. Dlaczego? Dlatego, że Rosjanie nie zamierzają swoich długów nam spłacać. No co, wojny przecież im nie wypowiemy?
Bardzo chciałbym wiedzieć tylko jedno: gdzie są granice stosowania tego argumentu? Czy w pojęciu obecnego establishmentu istnieje - teoretycznie - ze strony Rosji cokolwiek na tyle poważnego, że Polska byłaby w stanie się na to nie zgodzić, i, z drugiej strony, czy elity widzą sprawy na tyle drobne, że jeszcze się o nie upomnieć by odważyły?
Nie kieruję tego pytania ani do naszych rządzących, ani do celebrytów intelektu. Szkoda czasu. Skierowałbym je raczej do przedstawicieli władz rosyjskich. Sądzę, że w tej kwestii dysponują oni doskonałą wiedzą i skutecznymi narzędziami wpływu, i cokolwiek robią, robią na pewniaka.
Czy negocjowana między rządami Polski i Rosji umowa gazowa nie powinna być przed ratyfikacją zaakceptowana przez parlament i prezydenta? - zastanawia się "Nasz Dziennik". Gazeta powołuje się na opinię Janusza Kowalskiego, członka Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, według którego umowa powinna być przeanalizowana przez prawników konstytucjonalistów.
Dziennik pisze, że istnieje prawdopodobieństwo, iż ratyfikacja umowy powinna być dokonana poprzez zgodę parlamentu wyrażoną w drodze ustawy. Janusz Kowalski wyjaśnia na łamach dziennika, że w przypadku gdyby kontrakt nie był realizowany przez spółkę PGNiG, to państwo polskie jest zobowiązane do odbioru gazu ziemnego. Dodaje, że nie wiadomo, jak przez najbliższe 27 lat będzie się kształtować pozycja PGNiG, która jest przecież spółką akcyjną, a Rosjanie chcą mieć pewność, że bez względu na okoliczności pieniądze za gaz im się należą.
Z kolei dr. Przemysław Czarnek tłumaczy w gazecie, że negocjowana umowa międzyrządowa ma charakter źródła prawa wewnętrznie obowiązującego i jest to umowa, która podlega zatwierdzeniu wyłącznie przez Radę Ministrów. Dodaje, że to, co jest zapisane w umowie między rządem Polski i Rosji, nie będzie obowiązywało kolejnych ekip, które będą mogły zawierać nowe porozumienia.
Rodzina prezydenta Karzaja zbija fortunę na pomocy dla biednych
Rodzina prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja zgromadziła pokaźny portfel ekskluzywnych nieruchomości w emiratach Zatoki Perskiej najprawdopodobniej zakupionych za pieniądze na rozwój Afganistanu - pisze w sobotę dziennik "Daily Telegraph".
Krewni i współpracownicy Karzaja, który - jak podkreśla gazeta - jest prezydentem jednego z najbiedniejszych państw świata, skupili w swych rękach imperium nieruchomości wyceniane na 90 mln funtów (ponad 100 mln euro).
Klejnotem w tym portfelu nieruchomości jest 14 willi w słynnym Palm Dżumeirah w Dubaju - na sztucznej wyspie zaprojektowanej w kształcie palmowego liścia, gdzie mieszkają m. in. gwiazdy Hollywoodu i najlepiej opłacani piłkarze świata z Davidem Beckhamem na czele.
Nieruchomości są zarejestrowane na nazwisko byłego prezesa Kabul Banku, Szer Khana Farnuda, którego posiadłość ma basen, prywatną plażę i statuy czterech rzymskich legionistów u wejścia. U wjazdu stoi elegancki mercedes z napędem na cztery koła.
Z kolei Kabul Bank, największy prywatny bank w Afganistanie, jest właścicielem m. in. deficytowych dubajskich linii lotniczych Pamir Airlines i dwóch terenów pod zabudowę komercyjną.
Jego transakcje wyszły na jaw na skutek dochodzenia wszczętego przez bank centralny Afganistanu w związku z wykryciem nieprawidłowości. Brat prezydenta Afganistanu Mahmud Karzaj jest trzecim największym udziałowcem banku.
Należy do niego willa w Dubaju wyceniana na 4 mln funtów i inne nieruchomości. Ostatnio zaapelował do władz USA, by nie dopuściły do upadku banku, ponieważ oznaczałoby to, że jego klienci straciliby depozyty.
Inny udziałowiec banku Hasin Fahim, brat wiceprezydenta Afganistanu Mohammada Kasima Fatima mieszka w willi pobliżu Mahmuda Karzaja.
Według "Daily Telegraph" wysoko postawieni przedstawiciele brytyjskiego rządu nie kryją irytacji z powodu wykorzystywania Kabul Banku do finansowania szampańskiego stylu życia członków rodziny i współpracowników prezydenta Karzaja. Prawdopodobne praktyki korupcyjne ich zdaniem podkopują zachodnie zabiegi ustabilizowania Afganistanu.
"Duża liczba ludzi bardzo się wzbogaciła na pieniądzach przeznaczonych na pomoc dla Afganistanu" - powiedział gazecie konserwatywny poseł Adam Holloway z komisji obrony Izby Gmin.
O bliskich powiązaniach władz afgańskich z Kabul Bankiem świadczy to, że prezydent Karzaj polecił, by wszystkie zarobki ok. 250 tys. pracowników rządowych w tym nauczycieli, personelu medycznego i ochroniarzy były rozliczane za pośrednictwem tego powstałego cztery lata temu banku.
Ja też jestem dumny, że nasi żołnierze z narażeniem życia bronią Karzaja przed talibami
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
11 wrz 2010, 21:15
Etyka, moralność, obyczaje
Rodzina prezydenta Karzaja zbija fortunę na pomocy dla biednych
Rodzina prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja zgromadziła pokaźny portfel ekskluzywnych nieruchomości w emiratach Zatoki Perskiej najprawdopodobniej zakupionych za pieniądze na rozwój Afganistanu - pisze w sobotę dziennik "Daily Telegraph".
Krewni i współpracownicy Karzaja, który - jak podkreśla gazeta - jest prezydentem jednego z najbiedniejszych państw świata, skupili w swych rękach imperium nieruchomości wyceniane na 90 mln funtów (ponad 100 mln euro).
Klejnotem w tym portfelu nieruchomości jest 14 willi w słynnym Palm Dżumeirah w Dubaju - na sztucznej wyspie zaprojektowanej w kształcie palmowego liścia, gdzie mieszkają m. in. gwiazdy Hollywoodu i najlepiej opłacani piłkarze świata z Davidem Beckhamem na czele.
Nieruchomości są zarejestrowane na nazwisko byłego prezesa Kabul Banku, Szer Khana Farnuda, którego posiadłość ma basen, prywatną plażę i statuy czterech rzymskich legionistów u wejścia. U wjazdu stoi elegancki mercedes z napędem na cztery koła.
Z kolei Kabul Bank, największy prywatny bank w Afganistanie, jest właścicielem m. in. deficytowych dubajskich linii lotniczych Pamir Airlines i dwóch terenów pod zabudowę komercyjną.
Jego transakcje wyszły na jaw na skutek dochodzenia wszczętego przez bank centralny Afganistanu w związku z wykryciem nieprawidłowości. Brat prezydenta Afganistanu Mahmud Karzaj jest trzecim największym udziałowcem banku.
Należy do niego willa w Dubaju wyceniana na 4 mln funtów i inne nieruchomości. Ostatnio zaapelował do władz USA, by nie dopuściły do upadku banku, ponieważ oznaczałoby to, że jego klienci straciliby depozyty.
Inny udziałowiec banku Hasin Fahim, brat wiceprezydenta Afganistanu Mohammada Kasima Fatima mieszka w willi pobliżu Mahmuda Karzaja.
Według "Daily Telegraph" wysoko postawieni przedstawiciele brytyjskiego rządu nie kryją irytacji z powodu wykorzystywania Kabul Banku do finansowania szampańskiego stylu życia członków rodziny i współpracowników prezydenta Karzaja. Prawdopodobne praktyki korupcyjne ich zdaniem podkopują zachodnie zabiegi ustabilizowania Afganistanu.
"Duża liczba ludzi bardzo się wzbogaciła na pieniądzach przeznaczonych na pomoc dla Afganistanu" - powiedział gazecie konserwatywny poseł Adam Holloway z komisji obrony Izby Gmin.
O bliskich powiązaniach władz afgańskich z Kabul Bankiem świadczy to, że prezydent Karzaj polecił, by wszystkie zarobki ok. 250 tys. pracowników rządowych w tym nauczycieli, personelu medycznego i ochroniarzy były rozliczane za pośrednictwem tego powstałego cztery lata temu banku.
Ja też jestem dumny, że nasi żołnierze z narażeniem życia bronią Karzaja przed talibami
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
11 wrz 2010, 21:17
Etyka, moralność, obyczaje
Niebezpieczne związki Europy z Rosją
Partnerem Rosji może być tylko ?stara Europa" pod dyktatem Niemiec, Francji i ewentualnie Włoch. Polska należy do ?małych narodów" i nigdy przez Rosję nie będzie traktowana inaczej niż jako przedmiot w grze ? ostrzega historyk
"Minister Siergiej Ławrow na zaproszenie polskiego MSZ spotkał się na zamkniętej naradzie z polskimi ambasadorami. To pierwsze tego typu spotkanie w historii stosunków polsko-rosyjskich. A także, jak dziś komentują rosyjskie media, znak ocieplenia w relacjach między Rosją i Polską. [?] Wiadomo, że w jego trakcie minister spraw zagranicznych Rosji wygłosił przemówienie na temat poglądów swego kraju na stosunki międzynarodowe. Po zakończeniu spotkania Ławrow rozmawiał z Radosławem Sikorskim, szefem polskiego MSZ. Obaj ministrowie zadeklarowali chęć dążenia do "ostatecznej normalizacji" stosunków polsko-rosyjskich." ("michnikowy szmatławiec", 3 IX 2010).
Ostateczna normalizacja
Kiedy czytałem te słowa, zastanawiałem się nad tym, kto jeszcze pamięta inne wykłady ministra Ławrowa? Mnie przypomniał się akurat ten ? wygłoszony równo dwa lata wcześniej także do bardzo poważnego audytorium. Zacytujmy znów "michnikowego szmatławca" (z 12 IX 2008): "Kim ty k...a jesteś, żeby mnie pouczać?! ? miał wrzasnąć do szefa brytyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow podczas rozmowy telefonicznej ministrów. David Miliband przedstawiał właśnie obiekcje, jakie Wielka Brytania i Unia Europejska zgłaszają wobec inwazji Rosji na Gruzję, gdy miał usłyszeć te słowa.
Takie nieoficjalne przecieki z brytyjskiego MSZ dotarły do gazety "Daily Telegraph". [?] "DT" powołuje się na kilka różnych źródeł z wewnątrz brytyjskiego ministerstwa, które miały donosić o "przekleństwach padających tylko z jednej strony". Według gazety Ławrow miał też nie szczędzić ostrych słów swojemu koledze po fachu, oskarżając go o indolencję w dziedzinie historii Rosji. ? Ciągle padały słowa na "F" (chodzi o angielskie słowo "***"). Nie tak sobie wyobrażacie rozmowę dwóch dyplomatów. To było dość szokujące ? cytuje pracownika Whitehall (brytyjskie MSZ) "Daily Telegraph". We własnym już komentarzu "michnikowy szmatławiec" dodała wtedy (12 IX 2008) tę opinię: "Siergiej Ławrow, który został ministrem wraz z objęciem prezydentury przez Władimira Putina, zdobył sobie reputację jastrzębia nowej, agresywnej rosyjskiej polityki zagranicznej. Gdy był jeszcze rosyjskim ambasadorem przy ONZ, znany był z ostrej krytyki innych krajów".
Zastanawiam się, czy warto te słowa przypominać, kiedy mówimy z nadzieją o "ostatecznej normalizacji" stosunków polsko-rosyjskich i jako jej zapowiedź traktujemy bezprecedensowe potraktowanie ministra Ławrowa jako mentora polskiego korpusu dyplomatycznego. O tym, że jednak warto, przekonuje mnie powaga tego zwrotu, który zapowiadają słowa o "ostatecznej normalizacji". Na pewno należy próbować zrozumieć, co strona niewątpliwie silniejsza w tym dialogu rozumie pod nazwą normalizacji. Nie możemy przeprowadzić egzegezy wykładu ministra Ławrowa dla polskiej dyplomacji ? bo go nie znamy. (...) czytaj dalej http://www.rp.pl/artykul/533077-Nowak-- ... Rosja.html
12 wrz 2010, 04:01
Etyka, moralność, obyczaje
Top100: bracia Kaczyńscy na czele
Jarosław i Lech Kaczyńscy. Pięć miesięcy po katastrofie smoleńskiej wciąż najbardziej absorbują opinię publiczną i to o nich pojawia się w polskiej prasie najwięcej artykułów. Detronizują najważniejsze osoby w państwie - prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska.
Wszystko wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński pozostanie na szczycie Top100 serwisu Napisali.pl na dłuższy czas. W ciągu ostatnich dwóch tygodni wystąpił w 453 tekstach, podczas gdy znajdujący się na drugim miejscu Lech Kaczyński i Bronisław Komorowski - w 262. Na czwartym miejscu niezmiennie Donald Tusk (235 artykułów). Ten kwartet zdecydowanie zostawia w tyle pozostałe osoby z polskiego życia politycznego.
W pierwszej dziesiątce spory awans odnotowali Mariusz Błaszczak - najczęściej występujący ostatnio w mediach polityk PiS, skłócony z tą partią eurodeputowany Marek Migalski i Tadeusz Mazowiecki - czołowy doradca "Solidarności" podczas sierpniowych strajków, których 30. rocznicę właśnie obchodziliśmy.
Spory awans odnotowali także pisowscy liberałowie - Elżbieta Jakubiak i Paweł Poncyljusz, których pozycja w partii wydawała się być zagrożona po usunięciu Marka Migalskiego, a także marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Pierwszą dwudziestkę zamyka nastomiast Zbigniew Ziobro.
Napisali.pl to serwis, który zlicza, w ilu artykułach opublikowanych w kilkunastu najważniejszych serwisach informacyjnych pojawiło się nazwisko danego polityka.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
12 wrz 2010, 18:40
Etyka, moralność, obyczaje
Większość Rosjan wstydzi się za swój kraj
Jak pokazują wyniki sondażu, przeprowadzonego przez rosyjski "Fundusz opinii publicznej", aż 64 procent Rosjan wstydzi się za swój kraj. 39 procent "często" odczuwa wstyd w związku z podejmowanymi w kraju decyzjami, a 25 procent tylko "czasami" ? informuje serwis newsru.com. Jak wyjaśniają socjolodzy rosyjscy, głównym powodem takiego wyniku badania jest niski poziom życia: 25 procent badanych wstydzi się, bo ma niską pensję.
6 procent Rosjan wstydzi się z powodu niepowodzeń reprezentacji narodowych w sporcie, 5 proce. z powody bezrobocie, 4 proc. jest niezadowolonych ze stanu gospodarki. Wielu respondentów skarży się także na niską skuteczność działania władz i zachowanie polityków.
3 procent respondentów stwierdziło, że powodem do wstydu jest korupcja, bezprawie w kraju, alkoholizm, wysokie ceny i wydarzenia z najnowszej historii (rozpad ZSRR, wojna w Czeczenii).
Nic nie uszło uwagi badanych, także pozycja Rosji w świecie, niski poziom edukacji i opieki zdrowotnej, terroryzm ? takie powody do wstydu wskazało 2 procent.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników