Teraz jest 07 wrz 2025, 09:29



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30 ... 185  Następna strona
Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja 
Autor Treść postu
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 maja 2006, 21:23

 POSTY        2059

 LOKALIZACJARada Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej
Post 
<!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->PO spłaca przedwyborczy dług<!--sizec--></span><!--/sizec-->

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->PRACOWNICY PGNIG DOSTANĄ AKCJE

Rząd uwłaszcza załogę PGNiG. Pracownicy od 30 czerwca będą mogli kupić 15 proc. akcji spółki. Przed wyborami parlamentarnymi przedstawiciele PO obiecali, że jeśli załoga PGNiG ich poprze, to w razie wygranej rząd udostępni załodze akcje pracownicze.
Porozumienie ze strony PO podpisali Bronisław Komorowski i Aleksander Grad, a w imieniu NSZZ "Solidarność" SK Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz Porozumienia Związków Zawodowych "Kadra" Sekcja GNiG - Bolesław Potyrała, Dariusz Matuszewski i Józef Ryl.

Przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi, trzy centrale związkowe grupy kapitałowej PGNiG udzieliły poparcia w wyborach parlamentarnych Platformie Obywatelskiej, zaś PO zobowiązała się po wygranych wyborach i stworzeniu przez nią rządu przekazać 15 proc. akcji spółki pracownikom. Porozumienie ostro krytykowali politycy PiS.

Resort skarbu, który posiada 84,75 proc. akcji PGNiG, miał rozpocząć sprzedaż akcji pół roku po debiucie giełdowym spółki we wrześniu 2005 roku.

W marcu ub. r., po warszawskich manifestacjach związkowców PGNiG, którzy domagali się wydania akcji, ówczesny wiceminister skarbu Paweł Szałamacha poinformował, że pracownicy PGNiG nie otrzymają akcji pracowniczych. Resort skarbu nie chciał pozbywać się akcji spółki, dopóki nie będzie z niej wydzielony operator systemu przesyłowego - GazSystem. TVN24

mkg/ gak<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
<a href="http://www.tvn24.pl/0,1539691,wiadomosc.html" target="_blank">http://www.tvn24.pl/0,1539691,wiadomosc.html</a>

____________________________________
Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...


21 lut 2008, 16:35
Zobacz profil WWW
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA17 lut 2008, 14:47

 POSTY        241
Post 
:czytaj:

Długi cień III RP

Piotr Semka 21-02-2008, ostatnia aktualizacja 21-02-2008 01:13

Co pokazuje nam rząd po stu dniach? Że pewne rzeczy uchodzą płazem. Że „cyniczny radykalizm”, jaki Platforma utożsamiała z rządem Kaczyńskiego, jest wypierany przez „cyniczny konformizm” kojarzący się z III RP – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”


Na studniówkę swego rządu Donald Tusk chce odświeżyć jego wizerunek. W szykowanym wystąpieniu mają więc wrócić sztandarowe hasła Platformy Obywatelskiej: podatek liniowy, odchudzenie administracji i jednomandatowe okręgi wyborcze. Tylko czy akurat te hasła naprawdę wyznaczyły pierwsze sto dni rządu? Co dla lidera PO było pilne i strategicznie ważne, a co jest zwykłym rytuałem i polityczną marchewką? Czy w ciągu ostatnich trzech miesięcy priorytety rządu nie były zupełnie inne?

<zalamka>

[b]Marzenia górne i chmurne

Przypomnijmy sobie oczekiwania wyborców PO. Otóż gdy jednych interesowało właściwie tylko odsunięcie „strasznych Kaczorów” od władzy, inni na serio wzięli deklaracje, że warto kontynuować wzmacnianie państwa czy dokończyć lustrację, ale trzeba to robić mądrzej, niż robił PiS. Jeszcze inni, szczególnie młodzi wyborcy, kupili idee „drugiej Irlandii”, godziwych płac dla lekarzy oraz nauczycieli i ogólnego zaufania. Megamiksem haseł z obu faz kampanii PO było exposé nowego premiera. Tusk potępił w nim „cyniczny konformizm elit władzy, często nazywany III Rzecząpospolitą”, który Polacy odrzucili dwa lata wcześniej, jak i „cyniczny radykalizm” rządów PiS, który przegrał w 2007 roku.

A czy pamiętają państwo dziesięć zobowiązań, które Platforma miała wypełnić po wyborach? Było wśród nich: przyspieszenie wzrostu gospodarczego, „radykalny” wzrost płac w budżetówce, wzrost emerytur i rent, budowa sieci dróg ekspresowych, gwarancja bezpłatnego dostępu do opieki medycznej, szybkie zakończenie polskiej misji w Iraku. Poza tym Platforma obiecywała: uproszczenie podatków wraz z wprowadzeniem podatku liniowego z ulgą prorodzinną oraz walkę z korupcją w ramach międzypartyjnego paktu antykorupcyjnego.

Co z owych zobowiązań zostało w oficjalnych wypowiedziach nowego premiera? Owszem, decyzja o wycofaniu żołnierzy z Iraku zapadła szybko i znalazła się już w exposé. Ale o pozostałych muszą przypominać mu inni: o Euro 2012 – FIFA i włoscy konkurenci do organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej, o radykalnym wzroście płac w budżetówce – sami pracownicy tego sektora. I to na razie byłoby tyle. Nowych ustaw nie ma, a niezrażeni ich brakiem politycy PO pouczają media, że najważniejsza nie jest ilość, lecz jakość.

[b]Gdzie tu się spieszyć?

A gdzie się podział dynamizm nowego rządu? Kto jeszcze traktuje serio zapewnienia, że Julia Pitera przyćmi pisowskie plany walki z korupcją? Pani Julia otrzymała wszak wspaniały tytuł pełnomocnika rządu do spraw opracowania programu zapobiegania nieprawidłowościom w instytucjach publicznych. Co z tego wynika? Czy poznaliśmy chociaż zarys programu jej działań? Nic z tych rzeczy.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski nie tak dawno był reklamowany jako człowiek, który chce dużo szerzej otworzyć drzwi nowym kandydatom do zawodu adwokackiego, niż obiecywał to Zbigniew Ziobro. Dziś widać wyraźnie, że zmian nie będzie. Jak bajki o żelaznym wilku brzmią też obietnice Platformy o wzmocnieniu walki z przestępczością i zaostrzeniu kar.

W PO zapomniano też o haśle otwarcia archiwów IPN na oścież. O skasowaniu przywilejów emerytalnych dla ubeków też nikt nie wspomina.

[b]Sprawne szukanie haków

Ale trzeba uczciwie przyznać, że Platforma potrafi działać sprawnie. W szybkim tempie powstaje ustawa, która pozwoli rządowi kontrolować media publiczne i wpływać na rozdawnictwo koncesji dla nadawców prywatnych. Błyskawicznie przeprowadzono czystki w spółkach Skarbu Państwa oraz administracji rządowej i zaoferowano posady ludziom związanym z PO i PSL.Deklaracje Donalda Tuska o wyrzeczeniu się odwetu okazały się bajką dla naiwnych. Bo choć pozostawienie Mariusza Kamińskiego w CBA było szeroko reklamowane jako element wielkodusznej filozofii PO, w rzeczywistości stało się tak po fiasku starań Julii Pitery o znalezienie nań haków.Za to ministra Ćwiąkalskiego nie trzeba poganiać przy pracy nad ustawą, która usamodzielni korporacje sędziowską i prokuratorską. Błyskawicznie też usunięto ze stanowisk tych prokuratorów, którzy w czasach Ziobry prowadzili skuteczne śledztwa w sprawach afer korupcyjnych.

W służbach wojskowych, nad którymi nieformalny patronat zdają się znów pełnić panowie Janusz Zemke i Marek Dukaczewski, wstrzymano weryfikację. Nowa ekipa jest zastanawiająco przychylna postaciom w rodzaju Krzysztofa Bondaryka czy Zdzisława Skorży, które „normalizują” służby specjalne.Szybko i bez sporów zapadła też decyzja w Ministerstwie Kultury o odłożeniu kilku ważnych projektów polityki historycznej. Muzeum Ziem Zachodnich we Wrocławiu w ogóle nie ma już szans na powstanie, a zespół Muzeum Historii Polski zepchnięto na boczny tor.

Koalicja PO – PSL nader sprawnie ujawnia za to przewinienia poprzedniej władzy. Sensacje o utopionych laptopach, zagłuszanych pielęgniarkach, „Jamesach Bondach” po 17-dniowych szkoleniach regularnie wypływają z rządu do mediów. Chyba żadna ekipa tak długo nie nagłaśniała grzechów i grzeszków poprzedników.

Starymi koleinami

Kryterium trzech miesięcy w określaniu intencji nowego rządu nie jest przypadkowe. To wtedy partia pokazuje, co uważa za swe najpilniejsze zadanie, a co zepchnie na margines. To w ciągu trzech pierwszych miesięcy określane są standardy i powstaje hierarchia priorytetów, co uważnie obserwują podwładni nowych ministrów. To w okresie pierwszych stu dni rodzi się właściwy nowemu rządowi klimat.

Co zaś obserwujemy teraz? Że pewne rzeczy uchodzą płazem. Że „cyniczny radykalizm”, jaki Platforma utożsamiała z rządem Jarosława Kaczyńskiego, jest wypierany przez „cyniczny konformizm” kojarzący się z III RP.

Przypomnijmy sobie specjalny tryb zaproszenia na przesłuchanie biznesmena Ryszarda Krauzego. Czy minister Ćwiąkalski nie dał w ten sposób sygnału prokuratorom, że wielkich oligarchów trzeba traktować z respektem? Co mówi anulowanie kary dla spółki J&S? Ilu wielkich biznesmenów nie zapamięta tego przypadku? Ilu PR-owców z ich firm zastanowi się, czy aby nie warto znowu zakręcić się wokół sfer rządowych, by tam poszukać życzliwości dla swoich szefów?

Zawłaszczanie państwa przez PO i PSL może obudzić pokusy korupcyjne, jakie pamiętamy sprzed epoki Rywina. Bo choć rządowi Kaczyńskiego zarzuca się wiele, to jednak nikt nie udowodnił mu tolerancji dla nabijania własnej kieszeni. Nawet najbardziej oburzający przykład działania pro domo sua, jakim było umorzenie długów dawnego PC, nie wiązało się z korzyścią prywatną.

Jeśli jednak takie kiksy, jak sprawa J&S, nie będą przez premiera zauważane, atmosfera może się zmienić. Tym bardziej premier – w swoim najlepiej pojętym interesie – winien dbać o autorytet CBA. Bez służby Mariusza Kamińskiego może wrócić nastrój „odprężenia”, który zgubił ekipę Millera.

Rząd bez właściwości

Donald Tusk bywa przeciwstawiany Jarosławowi Kaczyńskiemu jako korzystna odmiana. Po premierze ideologu, obciążonym doktrynalnym spojrzeniem na świat, przyszedł pragmatyk potrafiący wybierać optymalne rozwiązania. Tomasz Plata w „Dzienniku” komplementuje „premiera bez właściwości”. Chwali Donalda Tuska za to, że skończył z polityką opartą na „twardej tożsamości”, stając się mężem opatrznościowym pokolenia postpolitycznych trzydziestolatków. Publicysta sugeruje, że „twarda tożsamość” uchodziła dotąd w Polsce za silną broń w politycznych wyborach.

Tusk zdobywa poklask zagranicznych stolic, bo przyjmuje – wprost lub pośrednio – poglądy gospodarzy, że iskrzenia we wzajemnych relacjach winna była Warszawa

Czyżby? „Twarde tożsamości” zdarzały się w historii politycznej po 1989 roku – przypomnijmy rządy Jana Olszewskiego, AWS czy Jarosława Kaczyńskiego. Przeważały jednak rządy polityków rzekomo „bez właściwości”. Najlepszym przykładem jest prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego. Okrzyknięto go politykiem bez poglądów, ale gdy szło o obronę ubeckich emerytur, wspieranie kolegów z SLD czy ukłony dla generała Jaruzelskiego, Kwaśniewski zawsze robił, co trzeba. Wrażenie pozapolityczności „prezia” brało się raczej z parasola ochronnego, jaki roztoczyły nad nim media.

Z podobnej premii korzystał w kampanii wyborczej Donald Tusk i korzysta z niej do dziś.

Rządem bez właściwości łatwo być wtedy, gdy ulega się dominującym trendom i naprawdę „twardym tożsamościom”. Bo tożsamości wtedy są naprawdę silne i oddziaływują skutecznie, gdy ubrane są w kostium politycznej poprawności. Gdy natomiast ktoś chce się tym tendencjom przeciwstawiać – tak jak robił to niekiedy odważnie, a niekiedy niezdarnie rząd Kaczyńskiego – łatwo przypiąć mu łatkę ideologicznych awanturników.

Oklaski za <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->konformizm<!--sizec--></span><!--/sizec-->

Jeszcze skuteczniejszy jest konformizm w polityce zagranicznej. Wystarczy akceptować to, co narzucają „wielcy”, a zyskuje się opinię kraju zgodnego i rozsądnego. Na tej zasadzie komplementowana bywa np. Słowenia czy Węgry. Ale czy rola państwa „które bierze, co dają” rzeczywiście wystarcza krajowi średniej wielkości, takiemu jak Polska?

Próby twardej obrony polskich interesów podejmowane przez braci Kaczyńskich wywołały konflikty. Jedne warte zaangażowania, inne mniej – ale kazały one naszym partnerom liczyć się z polska opinią.

Donald Tusk natomiast łatwo zdobywa poklask zagranicznych stolic, bo przyjmuje – wprost lub pośrednio – w Berlinie czy Moskwie poglądy gospodarzy, że iskrzenia we wzajemnych relacjach winna była Warszawa. A elektorat trzydziestolatków, który nie ma cierpliwości do badania meandrów polityki zagranicznej Kaczyńskich, marzy, abyśmy się z Europą nie kłócili. To nowy rząd z pewnością im zapewni. Znacznie trudniej przyjdzie im natomiast zauważenie tego, jak Polska może spadać w rankingu krajów, które liczą się w ważnych europejskich dyskusjach.

Polska znów chce spać

Aideologicznością Tuska zachwycają się głównie ci, których jedynym marzeniem jest to, by nie wróciły „straszne Kaczory”. Wystarczy więc mobilizować młody „antyideologiczny” elektorat, gdy PO grozić będzie odsunięcie od władzy, by wygrywać z PiS i trwać. Sęk w tym, że pewność długich rządów, dobre sondaże i bezideowość mogą skłaniać do bierności. Zresztą mamy już jej oznaki. Idylla i poklask elit skłaniają do jak najdalszego odsuwania reform w czasie.

Mając taką większość parlamentarną, Tusk powinien czuć się silnie. Ale gdy jeszcze miesiąc temu wybuchały strajki lekarzy, górników czy celników, nie było tego widać. Tusk dba o to, by kochali go sędziowie i adwokaci. Dba, by ująć Waszyngton gotowością do natychmiastowego uznania suwerenności Kosowa, a Brukselę – pędem do przyjęcia traktatu konstytucyjnego. Politycy Platformy i PSL mają nadzieję, że sto dni wyrozumiałości – przy życzliwości mediów i Zachodu – zamienią się w cztery długie lata.

Tyle że nastroje Polaków wirują jak szalona kolejka w lunaparku. Dziś Polacy chcą spokoju, bo zmęczył ich konflikt o wartości z czasów Kaczyńskiego. Podobają im się ludzie bez właściwości i z tej politycznej drzemki korzystają, jak tylko mogą. Nie interesuje ich więc, w jaki sposób nowa ekipa czyści teren po poprzednikach. Ale za jakiś czas, gdy w wyidealizowanej fasadzie pojawią się rysy i pęknięcia, mogą na nowo zacząć oburzać się na dziwaczne umorzenia długów potężnym koncernom.

Od czasów rządu Leszka Millera żaden gabinet nie miał tak silnej większości w parlamencie. Wydawałoby się więc, że Donald Tusk bez trudu zostanie władcą królestwa politycznych możliwości. Ale pamiętajmy, że jego rząd nie dostał spokoju za darmo. To każe premierowi liczyć się z możnymi tego świata. A w taki sposób zostaje się władcą królestwa konieczności.figielek>
Źródło : Rzeczpospolita


Ostatnio edytowano 22 lut 2008, 07:19 przez orlik, łącznie edytowano 1 raz



21 lut 2008, 20:39
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA04 lut 2008, 21:31

 POSTY        34
Post 
Nie da się ukryć, że polska scena polityczna jest podzielona na dwa obozy. Pierwszy- to zwolennicy partii, która zwyciężyła w ostanich wyborach-przedsiębiorcy, którym nie w samak żadne kontrole oraz dobrze zarabiający inteliganci i emigranci. Po drugiej stronie barykady są pracownicy budżetówki, wyzyskiwani pracownicy super- i hipermarketów oraz renciści i emeryci. My pracownicy skarbowości - jaki już ktoś wcześniej napisał - jesteśmy jak psy, które muszą kąsać podatników (teraz już uczciwych) i jesteśmy rozliczani za dokonywane przez nich wpłaty. Traktują nas gorzej niż tych z wieżyczek w Oświęcimiu !!!


21 lut 2008, 20:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA30 cze 2007, 17:06

 POSTY        11
Post 
orlik                    



Na studniówkę swego rządu Donald Tusk chce odświeżyć jego wizerunek. W szykowanym wystąpieniu mają więc wrócić sztandarowe hasła Platformy Obywatelskiej: podatek liniowy, odchudzenie administracji i jednomandatowe okręgi wyborcze. Tylko czy akurat te hasła naprawdę wyznaczyły pierwsze sto dni rządu? Co dla lidera PO było pilne i strategicznie ważne, a co jest zwykłym rytuałem i polityczną marchewką? Czy w ciągu ostatnich trzech miesięcy priorytety rządu nie były zupełnie inne?

Weźmy pod uwagę że Tusk zamierza rządzić do 20015r, tak więc ma duuuuużo czasu. :(


22 lut 2008, 06:08
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 19:39

 POSTY        1834
Post 
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
Premier Donald Tusk podsumuje w niedzielę 100 dni działalności swojego gabinetu, przedstawi też plany rządu na bliższą i dalszą przyszłość. - To będzie drugie expose - mówią współpracownicy szefa rządu.
Tusk przedstawi plany rządu na najbliższe 300 dni, do końca kadencji i do roku 2015 (gdyby Platforma wygrała też następne wybory).

Premier ma powrócić do sztandarowych haseł Platformy z kampanii wyborczej: uzawodowienia armii (w ciągu dwóch lat), podatku liniowego (w 2010 lub 2011 r.), cięć w administracji (...)<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Zostaną sami Naczelnicy i kierownicy?

____________________________________
Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca


22 lut 2008, 18:25
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA17 lut 2008, 14:47

 POSTY        241
Post 
Wiarus61                    



<!--quoteo(post=24739:date=21. 02. 2008 g. 19:39:name=orlik)--><div class='quotetop'>(orlik @ 21. 02. 2008 g. 19:39) [snapback]24739[/snapback]</div><div class='quotemain'><!--quotec-->
Na studniówkę swego rządu Donald Tusk chce odświeżyć jego wizerunek. W szykowanym wystąpieniu mają więc wrócić sztandarowe hasła Platformy Obywatelskiej: podatek liniowy, odchudzenie administracji i jednomandatowe okręgi wyborcze. Tylko czy akurat te hasła naprawdę wyznaczyły pierwsze sto dni rządu? Co dla lidera PO było pilne i strategicznie ważne, a co jest zwykłym rytuałem i polityczną marchewką? Czy w ciągu ostatnich trzech miesięcy priorytety rządu nie były zupełnie inne?

eźmy pod uwagę że Tusk zamierza rządzić do 20015r, tak więc ma duuuuużo czasu. :(
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

:lol:
<!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Wigilia Studniówki. Baśń z 1001 cudu – wieczór 99.<!--sizec--></span><!--/sizec-->

Piotr Gociek 22-02-2008, ostatnia aktualizacja 22-02-2008 18:33

– Na początku – zagaił Premier – chciałbym podziękować. Słysząc te słowa, kilku ministrów czym prędzej zaczęło się pakować, pochlipywać pod nosem i wstawać z krzeseł. A pani Minister Zdrowia nawet załkała, szepcząc „Nie dali mi szansy!".
– Podziękować za wysiłek, nie za dalszą współpracę – szybko dopowiedział premier, któremu rząd się trochę rozłaził. I rząd wtedy wrócił na stanowiska wokół wielkiego owalnego stołu, by obchodzić razem wigilię stu dni działalności.
Był chłodny sobotni wieczór. W TVP 1 krajowi szansoniści bili się o Eurowizję, a w telewizji TVN niania Frania o serce pana Skalskiego. Na prywatkach ludzie martwili się o przyszłość imprezy (czy aby na pewno nie skoczyć do hipermarketu po jeszcze jedną flaszkę?), a mężowie i żony stanu zebrani w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów troskali się o przyszłość Polski.

Było to posiedzenie nieformalne. I to tak bardzo, że zaproszono nawet przyjaznego wszystkim państwu Posła z Penisem oraz Doktora Muchołapskiego, znanego też szerzej jako Wicemarszałek Sejmu. Ten ostatni wprowadzał zresztą więcej zamieszania niż powagi, bo ciągle go trzeba było uciszać. Wciąż na głos układał obelżywe wiązanki o moralnych karłach bolszewickich z PiS, Jarosławie Bierucie, Lechu Gomułce, stalinowcach z CBA oraz kaczogrubasach.

– Jutro studniówka – rzekł Premier. – Bardzo proszę o właściwy strój. Chłopcy białe koszule i kolorowy krawat, dziewczęta granatowe spódnice za kolana i białe rajtuzy.

– Będziemy tańczyć? – pisnęła nikomu nieznana blondynka. Dopiero po dłuższej chwili Premier przypomniał sobie, że chyba powołał ją kiedyś na stanowisko Ministra Rozwoju Regionalnego.

– No, jak dzisiaj nie ustalimy, co jutro mówić – odparł Minister Spraw Wewnętrznych – to faktycznie media z nami ładnie zatańczą.

– Spódnice za kolana? To chyba na matury? – spytał nieco mechanicznym głosem Koalicyjny Wicepremier Ludowy.

– Matur w tym roku nie będzie, bo nauczyciele strajkują – odparła pani Minister Edukacji.

Gwar panujący w sali obrad ucichł jak nożem ucięty. Przerażone oczy wpatrywały się w Premiera z pewną taką niepewnością. Szef Doradców Premiera zakasłał w mankiet.

– Za naszej kadencji nie ma strajków – przypomniał delikatnie. – My prowadzimy dialog społeczny.

Pani Minister Edukacji spąsowiała i wydukała ciche „przepraszam".

– To co robiło dwanaście tysięcy nauczycieli na manifestacji? – spytał Koalicyjny Wicepremier (nieco mechanicznym głosem).

– Wyrażało poparcie dla rządu – oświadczył Szef Doradców. – Mieli dosyć ponurych lat tyranii ciemniaków i zaraz po obaleniu kaczystów wylegli radośnie na ulice wyrażać swe szczęście pląsami i śpiewem.

– Ale dlaczego śpiewali Międzynarodówkę? – dopytywał się Minister Obrony.

– W uznaniu dla nowej jakości w mojej polityce międzynarodowej! – z dumą ogłosił Minister Spraw Zagranicznych. – To znaczy… W naszej polityce międzynarodowej. – poprawił się zaraz nieco ciszej, zgromiony wzrokiem Premiera.

– U nas też były stra... znaczy, demonstracje poparcia dla rządu! – wypaliła Minister Zdrowia. – I od razu się poprawiło. Liczba chorych spadła tak bardzo, że pielęgniarki mogły odejść od łóżek pacjentów. Bo kim się tu opiekować, kiedy wszyscy zdrowi! – entuzjazmowała się pani minister. – Potem lekarze przestali operować, no bo kogo tu rozcinać, jak wszystkim żyje się lepiej! I jaka od razu oszczędność dla budżetu! NFZ niczego nam nie musi refundować!

– A u mnie rząd demonstracyjnie poparli celnicy! – włączył się Minister Finansów. – Dość mieli tej PiS-owskiej polityki podejrzeń i pomówień. Przecież nie będą grzebać obcym ludziom w bagażu i traktować ich jak przestępców! Więc przestali robić te upokarzające kontrole na granicy. Tylko że kierowcy to jakaś nieuświadomiona prawicowa dzicz, w ogóle się nie połapali. Zamiast jechać przez przejście graniczne, chcieli blokować Warszawę! Kompletne cymbały!

– Górnicy też są z rządem! – oświadczył uroczyście (choć nieco mechanicznym głosem) Wicepremier Koalicyjny, który był też i Ministrem Gospodarki. – Niektórzy zjechali pod ziemię, żeby wyrąbać sto chodników na sto dni rządu.

– I nie wyjdą, dopóki nie skończą! Takie charakterne chłopaki! – dopowiedział Minister Infrastruktury. Było to wszystko, co miał do powiedzenia od dnia zaprzysiężenia.

– Tego będziemy się trzymać! – rzekł Szef Doradców. – Ale żeby wszystko ładnie jutro na konferencji prasowej wypadło, mam tu dla każdego studniówkową ściągawkę. Początek jest wszędzie taki sam. „Nadejszła wiekopomna chwila".

– To moje – szepnął Minister Rolnictwa.

– „Po latach niewoli i mrocznej PiSowskiej opresji zaświtała jutrzenka swobody – czytał Szef Doradców. – Jak po burzy nadchodzi spokój, a po nocy dzień, jak po głodzie dostatek, a po suszy deszcz". Dalej trzeba powiedzieć, że zastaliście ministerstwa zrujnowane, ale zostawicie murowane. I dołożyć listę osiągnięć własnych.

– Z tym deszczem to bym się nie wyrywał – pokręcił głową Minister Kultury – bo jak będzie powódź, to popłyniemy jak rząd Cimoszewicza.

I wtedy zapadła niezręczna cisza. Dopiero wówczas dało się słyszeć dziwne odgłosy dobiegające z drugiego końca sali, gdzie siedział Minister Sprawiedliwości. Otaczała go grupka siwych, doświadczonych sędziów i adwokatów, którzy mamrotali monotonnie, lecz głośno. Było to zagłuszanie, na wypadek gdyby minister musiał przedstawić informacje niejawne. Każdy z adwokatów miał też przy boku krótką poręczną pałkę, bo przecież nigdy nie wiadomo, kiedy w pobliżu pojawi się jakiś młody konkurent bezczelnie chętny do praktyki w zawodzie.

– U mnie wszystko jak trzeba! – uśmiechnął się szeroko minister. – Wywaliliśmy na zbity pysk wszystkich PiSowskich prokuratorów, sędziów, prezesów i innych tam. Teraz będziemy stawiać im zarzuty.

– A jakie? – zaciekawił się Minister Obrony.

– Takie tam… – Minister Sprawiedliwości machnął ręką – że faktury za środki czyszczące zgubione, dwóch spóźniało się do pracy, jeden ma nieaktualne badania okresowe, jeden dziecko nieślubne z ukraińską gosposią, trzech jadło służbowe obiady w Pizza Hut. W ogóle straszny bałagan był w naszym pionie. Kilka osób próbowało wszczynać postępowania, ktoś podobno przesłuchiwał świadków, jeden sędzia to nawet chciał wydać jakiś wyrok, ale go na szczęście woźny sądowy w porę związał i zakneblował.

– Skaranie boskie z tymi PiS-owskimi złogami! – sapnął Poseł z Penisem. – Na mnie też ciągle jakieś sądy i kontrole nasyłali! PIT-y, VAT-y, ZUS-y! A niby skąd na to wszystko mam wziąć? Co to ja, Caritas?

– Spokojnie – rzekł Minister Sprawiedliwości. – To jest już normalny kraj, nikt tu nikogo po sądach ciągał nie będzie!

– Tylko tego maoistowskiego chłystka Ziobrę, tego hunwejbina padlinożernego trzeba postawić przed Trybunał Stanu! – włączył się Wicemarszałek. – I Antka, i braci, i Ziobrę, i Szczygłę, i Antka. I Ziobrę! I braci!

Minister Sprawiedliwości wskazał głową na kąt sali, gdzie dwóch radców w eleganckich garniturach zrzucało co chwila paprotki z półki na laptopa, fotografowało efekty i pilnie notowało. – Bez pośpiechu, panowie. Jak dopasujemy odciski doniczek, to się przyszykuje najpierw trybunalik, a potem przytulną celę. Tylko się martwię – tu minister się zasępił – żeby ten Ziobro wcześniej komuś palców nie obciął, bo wtedy go będę musiał wypuścić. W końcu prawo ma być równe dla wszystkich.

– Dobra robota! – pochwalił Premier – Kto następny?

Wtedy Minister Obrony podniósł rękę.

– Nasze wojska donoszą, że w Afganistanie i w Iraku nie ma już żadnych PiSowców – zameldował. – Ostatnich trzech wytropiliśmy w Karbali. Nie było łatwo, bo to szczwane bestie, kute na cztery nogi. Próbowali nam wmówić, że są z partii Baas, a nie PiS.

– PiS, Baas, jeden pies – sentencjonalnie mruknął rozmarzony Minister Zagraniczny. – Trzeba dorżnąć watahę.

– Operacja jest w toku – poinformował Minister Obrony. – Teraz jedziemy szukać ich do Czadu.

– Tam nie będzie łatwo – zafrasował się Wicemarszałek Sejmu. – Czarna sotnia szkodników z PiS łatwo się może ukryć wśród miejscowych czarnych.

– W kraju też mogłoby iść sprawniej – z wyrzutem rzekł Minister Spraw Wewnętrznych. – Robimy w resorcie, co możemy, ale koalicjanci nam nie pomagają.

Minister Rolnictwa bezradnie rozłożył ręce. – Takie uwarunkowania, co robić… Mój pion jest wyczyszczony z pisiactwa. Teraz wyrzucamy tych, co głosowali kiedyś na AWS. Ale nie mamy jak ścigać niedobitków po lasach, bo wszystkie wykupił Piskorski.

– W moim ministerstwie było łatwiej – pochwalił się Minister Zagraniczny. – Okazało się, że wszyscy, którzy byli za PiS-em, tylko udawali. Tylko prezydent ciągle się wpieprza, ambasadorów mi chce nominować, na spotkania międzynarodowe próbuje jeździć.

– Trzeba go czymś zająć – stwierdził Szef Doradców.

– Może po cichu uznamy niepodległość Kosowa i wyślemy tam doradców wojskowych? – zaproponował Minister Zagraniczny – A prezydent się dowie z Onetu i z telewizji.

– A jak się będzie potem pieklił, to mu wyślemy telegram, że jego doradca jest małą dziewczynką – dodał Szef Doradców.

– Z naukowego punktu widzenia mam pomysł – nieśmiało odezwała się pani Minister Nauki. Był to pierwszy pomysł w jej resorcie od zaprzysiężenia. – Ten zestrzelony amerykański satelita mógł zawierać broń biologiczną. I jak przelatywał nad Polską, to mógł mieć przeciek.

– A co to niby pomoże? – zdziwił się Poseł z Penisem.

Twarz Ministra Spraw Wewnętrznych rozjaśnił uśmiech! – Łapię! Kocia grypa! Powiemy, że to była kocia grypa, groźny wirus C2H5OH! A satelita przeleciał akurat nad Krakowskim Przedmieściem! Genialne! W Pałacu Prezydenckim zrobi się kwarantannę, a media się zaplują czerwonymi paskami!

Premier pokiwał głową z uznaniem dla konceptu, zapisał coś w notesie i rzekł: – Wszystko pięknie, ładnie, ale musimy przyśpieszyć, kochani, bo się spóźnię na autobus!

– Do Gdańska? – spytał nieskładny chór kilku głosów

– Nie, na Dworzec Centralny. Linia 502 – odparł Premier.

– Kolejarze straj… Znaczy, manifestują poparcie dla rządu!? – rzuciła ryzykowny domysł Minister Zdrowia

– Niechby tylko spróbowali! – zażartował rubasznie Minister Spraw Wewnętrznych, bo tak się w resortach siłowych żartuje. – Nie, po prostu premier jedzie do Ameryki, na spotkanie z prezydentem Bushem.

– Ale przecież to dopiero za dwa tygodnie? – zdziwiła się Minister Edukacji. – I dlaczego przez Centralny?

– Podróż trochę potrwa. – wyjaśnił Minister Zagraniczny. – Premier musi kupić w kantorze dolary. Potem mamy pośpieszny pociąg do Łodzi Fabrycznej. Nocujemy w hotelu Grosik. Rano złapiemy autostop na lotnisko Lublinek. Stamtąd Ryanairem lecimy do Charleroi.

– To pod Brukselą – błysnął wiedzą Minister Obrony. – Tam to dopiero nie lubią PiS-u! A niedaleko jest Waterloo, gdzie kiedyś Anglicy dokopali temu francuskiemu Kaczorowi!

– Dwa dni później mamy lot do Lyonu. Stamtąd autokarem do Calais – ciągnął Minister Sportu – i już w środę przeprawiamy się barkami przez kanał La Manche. Śpimy w Dover, pod miastem jest taki mały, słodki bed & breakfast.

– Znam, znam – pokiwał głową Poseł z Penisem. – Zawsze się tam zatrzymuję, jak wiozę forsę na Kajmany.

– O świcie przyjedzie po nas ambasador Wielkiej Brytanii i zabierze samochodem do Southampton – kontynuował Premier. – Wieczorem odpływamy do Ameryki na pokładzie frachtowca „Duma Walijczyków". Skromna kabina trzeciej klasy, z widokiem na maszynownię.

– Genialne! – sapnął Minister Zagraniczny. – To się nazywa tanie państwo! Nie jakieś tam luksusowe samoloty rządowe!

– No dobra! – Premier klasnął w ręce. – Czas leci! Następne resorty, proszę referować! Po kolei: obniżka podatków, podwyżki dla wszystkich, nowe autostrady, metro, stadiony, dotacje z Unii, wzrost gospodarczy, czystsze środowisko, proszę bardzo!

Ale klaśnięcie Premiera odbiło się tylko od ścian opustoszałej sali. Pozostali ministrowie pierzchli bowiem w popłochu, wykorzystując nieuwagę Premiera, przerażeni najwyraźniej faktem, że będą musieli opowiedzieć o swoich sukcesach. Być może mieli ich tak wiele, że po prostu nie wiedzieli, od którego zacząć. Tak czy inaczej na posiedzeniu nie został prawie nikt.

– Z kim ja muszę pracować... – westchnął Premier.

– Ja właściwie też muszę już lecieć… – bąknął Minister Kultury. – Na Polsacie zaczyna się „Halo, Hans".

– Zdaje się, że miałeś skończyć z polityką historyczną! – ofuknął go Premier. – Lepiej się zastanów, co zrobić jutro z tą konferencją na sto dni.

– Może zwołamy jakiś szczyt? – zaproponował Minister Spraw Wewnętrznych.

– Jaki szczyt?

– Biały szczyt, zielony szczyt, nie wiem, czerwony szczyt – na głos myślał minister. – Najlepiej jakiś szczyt wszystkiego.

– Za późno – Premier spojrzał na zegarek. – Nie zdążymy nikogo zawiadomić. A poza tym na Canal Plus zaraz będzie magazyn ligowy, chciałem sobie obejrzeć.

– Mam! – wykrzyknął Szef Doradców. – Odwołamy sto dni!

– Odwołamy?

– Tak jest! Odwołamy! Ile niby dni już rządzimy? – zadał podchwytliwe pytanie Szef Doradców.

– No niby sto – rzekł niepewnie premier.

– A figa! A gdzie soboty, niedziele i święta? To niby też ma się liczyć?! – zaperzył się Szef Doradców. – Jak policzymy tylko dni robocze, to do stu dni nam zostaje jeszcze prawie miesiąc!

– Odejmij jeszcze moje Dolomity! – przypomniał uradowany Premier. – Przecież na urlopie nie rządzą, co nie? To kiedy wtedy wypadnie studniówka?

– Gdzieś w Wielkanoc – odparł Minister Zagraniczny. – Wtedy trochę nie wypada świętować. Może pierwsza niedziela po Wielkanocy?

– Weekendu szkoda – mruknął Premier. – Lepiej poniedziałek.

– Nie lubię poniedziałków – zaprotestował Wicepremier Koalicyjny (nieco mechanicznym głosem).

– No to wtorek – zdecydował Premier. – Jaki to będzie dzień?

– Pierwszy kwietnia. Prima aprilis – odparł Szef Doradców.

– Doskonale! – zatarł ręce Premier. – A kogo obwinimy za niewłaściwe obliczenie stu dni rządu i zwołanie na jutro niepotrzebnej konferencji? PiS? – zapytał niepewnie.

– PiS! – bez wahania potwierdził Szef Doradców.

– PiS! – przytaknęli chórem pozostali na sali ministrowie, niecierpliwie zerkając ku drzwiom.

– Już by nas dawno stąd na kopach pogonili, gdyby nie ten PiS – mruknął pod nosem Wicemarszałek Sejmu. Ale, jak zawsze, nikt nie zwrócił uwagi na to, co miał do powiedzenia. Trudno się dziwić. W końcu sam sobie na to ciężko zapracował. :blush:
Źródło : Rzeczpospolita


22 lut 2008, 18:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA20 paź 2006, 19:00

 POSTY        2176
Post 
No no. Zmiana konwencji? Rzepa wyraźnie zmierza w kierunku wytyczonym przez "Świerszczyka". A może nawet i "Misia".
Na jutro proponuję w konwencji bajeczki opisać PiS. Na kanwie "Sierotki Marysi".


22 lut 2008, 20:04
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA03 lip 2007, 18:19

 POSTY        450
Post 
Kolejny głupi pomysł CUDOTWÓRCÓW: finansowanie partii politycznych :blink:

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Propozycja PO dotycząca zmiany sposobu finansowania partii politycznych, tak by to podatnicy wspierali wybrane ugrupowania, może sprzyjać korupcji - twierdzi konstytucjonalista prof. Piotra Winczorek.
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd--><a href="http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80271,4954930.html" target="_blank">http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80271,4954930.html</a>
+ czy to zgodne z Konstytucją aby władza (US) zbierała wiedzę o preferencjach wyborczych podatników ?
Naczelnik US np. może sprawdzić jaką opcje polityczną popiera "jego pracownik" i rozważyć czy jest ona słuszna :nonono:  
+ "tajemnica skarbowa" jest dla wielu osób fikcją i dlatego część podatników w obawie przed ujawnieniem ich sympatii politycznych nie ujawni ich

Jeśli to nie jest mało istotne to może zlikwidujmy tajne wybory.  :piwo:

PO po przemyśleniu powyższych wątpliwości wycofa się z pomysłu w sposób <!--coloro:#FF6666--><span style="color:#FF6666"><!--/coloro-->koci<!--colorc--></span><!--/colorc-->. Zwali winę na opozycję (PIS, SLD,... boją się utraty kasy z budżetu i dlatego sprzeciwiaja się tej zmianie - te partię okradają biednych emerytów itd. itd...) i Prezydenta (jak wszyscy to wszyscy), a o wątpliwościach z konstytucyjnością cicho sza - po co mówić o czymś "czego już niema" (pamiętacie sprawę lokalizacji Stadionu Narodowego :rolleyes: )


Ostatnio edytowano 22 lut 2008, 23:51 przez millan80, łącznie edytowano 1 raz



22 lut 2008, 23:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 15:04

 POSTY        3146

 LOKALIZACJAsamo centrum (no prawie)
Post 
millan80                    



zęść podatników w obawie przed ujawnieniem ich sympatii politycznych nie ujawni ich

.. i zagłodzimy bestie .... :brawa:

____________________________________
Kardynała Richelieu sekret wam dziś zdradzę. Od przyjaciół Boże strzeż z wrogami sobie poradzę.  C.T.


23 lut 2008, 15:41
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post 
millan80                    



Kolejny głupi pomysł CUDOTWÓRCÓW: finansowanie partii politycznych :blink:

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Propozycja PO dotycząca zmiany sposobu finansowania partii politycznych, tak by to podatnicy wspierali wybrane ugrupowania, może sprzyjać korupcji - twierdzi konstytucjonalista prof. Piotra Winczorek.
<a href="http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80271,4954930.html" target="_blank">http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80271,4954930.html</a>
+ czy to zgodne z Konstytucją aby władza (US) zbierała wiedzę o preferencjach wyborczych podatników ?

PO po przemyśleniu powyższych wątpliwości wycofa się z pomysłu w sposób <!--coloro:#FF6666--><span style="color:#FF6666"><!--/coloro-->koci<!--colorc--></span><!--/colorc-->.
Zwali winę na opozycję
(PIS, SLD,... boją się utraty kasy z budżetu i dlatego sprzeciwiaja się tej zmianie - te partię okradają biednych emerytów itd. itd...) i Prezydenta (jak wszyscy to wszyscy), a o wątpliwościach z konstytucyjnością cicho sza - po co mówić o czymś "czego już niema" (pamiętacie sprawę lokalizacji Stadionu Narodowego
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
:o
Już wytrzeszczyłem oczy ze zdumienia że ten fragment który podkresliłem to tekst z "Wybiórczej" :excl:
Ale już ochłonąłem. To "tylko" komentarz Millana :lol:

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


23 lut 2008, 18:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
100 dni przyjaznego państwa - Bronisław Wildstein
--------------------------------------------------------------------------------
Nieczuła i niekonstruktywna opozycja zarzuca rządowi Donalda Tuska nieróbstwo. Rząd odgryza się, że poprzednie parlamenty snuły bez sensu plątaninę prawnych przepisów, z których dziś powinniśmy się wyplątać, miast mnożyć je dodatkowo. Właściwie zgodziłbym się z tym poglądem. Tylko że usunięcie prawnego badziewia wymaga również prawnej regulacji. Gdzie więc pakiet deregulacyjny?

W pocie czoła przygotowuje go poseł Palikot. Ale zajęty stanem prezydenta widocznie nie ma zbyt wiele czasu. Nikt nie zajmuje się stanem Palikota, co źle może wróżyć projektowi “Przyjaznego państwa”. Ważne jednak, aby było przyjazne. Jeśli zatem pojawia się problem, zamiast mnożyć niepotrzebne rozwiązania, rząd nachyla się nad nim z troską i na zwołanym pośpiesznie szczycie wysłuchuje żalów obywateli.

Komisja Palikota szczytuje permanentnie.
Nie wiadomo tylko, czy rekwizyty, które demonstrował wcześniej jej szef, umożliwią mu jej zapłodnienie, a jeśli tak, to jaki będzie płód owych zabiegów.

Aktywności nie można też odmówić ministrowi Ćwiąkalskiemu. Media dociekliwie każą wypowiadać się na jej temat specjalistom, czyli prawnikom. Minister swoimi działaniami dobrze robi prawniczemu lobby, nic więc dziwnego, że jego przedstawiciele dobrze go oceniają. Obywatele mogą więc odetchnąć z ulgą i napawać się aurą miłości i przyjaźni. A Ćwiąkalski buduje ją bezkompromisowo, twardo rozliczając policyjne państwo PiS. Nigdy więcej bezlitosnemu łamaniu praw człowieka, czyli prześladowaniu laptopów i utrudnianiu telefonicznych rozmów pielęgniarek, które wprowadziły się do premiera!

Po odsłonięciu bezmiaru zbrodni, przy których blednie komunistyczne bezprawie, chór publicystów domaga się delegalizacji opozycji. Niedawno na łamach “Rzeczpospolitej” doradca wszystkich rządów III RP Waldemar Kuczyński dowiódł niezbicie, że nie będzie demokracji, dopóki opozycja nie zostanie zlikwidowana. Dopiero wówczas wrócimy do błogosławionych czasów III RP, rozkwitnie przyjazne państwo, a rząd, którego Kuczyński zostanie ustawowym doradcą, odpocznie po swoim znojnym trudzie.

Opublikowano: piątek, luty , 2008 19:53
<a href="http://blog.rp.pl/wildstein/2008/02/22/100-dni-przyjaznego-panstwa" target="_blank">http://blog.rp.pl/wildstein/2008/02/22/100...jaznego-panstwa</a>

"Komisja Palikota szczytuje permanentnie".   :lol:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 23 lut 2008, 20:33 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



23 lut 2008, 20:27
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA17 lut 2008, 14:47

 POSTY        241
Post 
Tusk o 100 dniach rządu: nasze zapowiedzi nie zawierały w sobie obietnicy

TVN24/wp.pl/PAP/IAR - dodane 1 godzinę i 36 minut temu (aktualizowane 6 minut temu)

"Kiedy nie chcą cię chwalić chwal się sam - tak premier Donald Tusk rozpoczął podsumowanie stu dni pracy swojego gabinetu. Dodał: nasze zapowiedzi nie zawierały w sobie obietnicy, bo byłaby to cyniczna obietnica. Był film, padły słowa o nadziei i zapowiedzi zmian. Premier mówił, jak trudno było szukać pieniędzy i zapewniał, że władza chce być uczciwa. "

Dalej min.

" to jest najważniejsze wyzwanie przed jakim stoi rząd Platformy PSL-u - <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->utrzymać bezwzględnie rygor dyscypliny budżetowej i równocześnie dać ludziom więcej zarobić"<!--sizec--></span><!--/sizec-->

:mur:  Pomóżcie! Czy będą te podwyżki cz nie, a jeżeli tak to komu dadzą więcej zarobić  nasze "ludzkie pany"


24 lut 2008, 16:13
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
orlik                    



Tusk o 100 dniach rządu: nasze zapowiedzi nie zawierały w sobie obietnicy


I to najlepszy dowód jaki ciemny Naród mamy!
Nie zrozumiał On (Naród) co Autor (Tusk) miał NAPRAWDĘ na myśli!
To CZYJA to wina???
Ja się pytam raz jeszcze: Czyja to wina?! I do KOGO pretensje?
Odpowiedź jest jasna: Nasza.  
I do nas samych  :mur:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 24 lut 2008, 16:23 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



24 lut 2008, 16:22
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 14:46

 POSTY        315
Post 
orlik                    



Tusk o 100 dniach rządu: nasze zapowiedzi nie zawierały w sobie obietnicy

TVN24/wp.pl/PAP/IAR - dodane 1 godzinę i 36 minut temu (aktualizowane 6 minut temu)

"Kiedy nie chcą cię chwalić chwal się sam - tak premier Donald Tusk rozpoczął podsumowanie stu dni pracy swojego gabinetu. Dodał: nasze zapowiedzi nie zawierały w sobie obietnicy, bo byłaby to cyniczna obietnica. Był film, padły słowa o nadziei i zapowiedzi zmian. Premier mówił, jak trudno było szukać pieniędzy i zapewniał, że władza chce być uczciwa. "

Dalej min.

" to jest najważniejsze wyzwanie przed jakim stoi rząd Platformy PSL-u - <!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->utrzymać bezwzględnie rygor dyscypliny budżetowej i równocześnie dać ludziom więcej zarobić"<!--sizec--></span><!--/sizec-->

:mur:  Pomóżcie! Czy będą te podwyżki cz nie, a jeżeli tak to komu dadzą więcej zarobić  nasze "ludzkie pany"


Dyscyplina bużetowa ma polegać na zdyscyplinowaniu pracowników budżetówki aby ludzie (przedsiębiorcy) mogli więcej zarobić.  :D


24 lut 2008, 17:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30 ... 185  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron