Siedzi dwóch zmęczonych pracą obywateli RP Franek i Zenek pod Pałacem Kultury w Warszawie. Siedzą sobie, a ponieważ było cieplutko no to chłodzili się piwkiem. Jednym, drugim i tak przez kilka godzin. Nagle Franek zobaczył na niebie lecących dwóch motolotniarzy. Wstaje i patrzy jak motolotniarze kierują się w stronę w Pałacu. Krzyczy do nich żeby skręcali bo się rozbiją, ale nie odnosi to żadnego skutku. Najpierw jeden z nich (motolotniarzy) uderza w scianę Pałacu i spada na ziemię , a za chwilę to robi drugi. W tym momencie wstaje Zenek i drze się na cały głos: "K....A jakie Państwo, tacy terroryści".
09 cze 2007, 12:26
A tu cały tłum terrorystów:
10 cze 2007, 10:04
Godło:
[attachmentid=181]
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
11 cze 2007, 16:27
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->- Nikt nie ukradł prezydentowi Georgowi W. Bushowi zegarka gdy witał się z entuzjastycznym tłumem w Tiranie - poinformował rzecznik Białego Domu Tony Snow.
- Nie, nie został on skradziony, prezydent umieścił go bezpiecznie w kieszeni i powrócił z nim do domu - dodał rzecznik prezydenta.
Wiekszość agencji informacyjnych spekulowała na temat tajemniczego zniknięcia z nadgarstka prezydenta Busha zegarka podczas wizyty w Tiranie, kiedy to George W. Bush witał się z wiwatującymi na jego cześć Albańczykami. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
12 cze 2007, 19:14
Drago
Nikt nie ukradł prezydentowi Georgowi W. Bushowi zegarka gdy witał się z entuzjastycznym tłumem w Tiranie - poinformował rzecznik Białego Domu Tony Snow. Wiekszość agencji informacyjnych spekulowała na temat tajemniczego zniknięcia z nadgarstka prezydenta Busha zegarka podczas wizyty w Tiranie
A czy słynny kolekcjoner zegarków Aleksander Kw. też tam był?
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 12 cze 2007, 20:03 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
Wiceminister ds. kobiet i rodziny Joanna Kluzik-Rostkowska porzuciła resort pracy.
Przenosi się do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego pod skrzydła Grażyny Gęsickiej. W jej pracy niewiele się zmieni, bo nadal będzie się zajmowała kobietami, rodziną i zwalczaniem dyskryminacji. Nawet biuro będzie miała to samo co obecnie. Twierdzi jednak, że w nowym ministerstwie będzie mogła bardziej efektywnie wykorzystywać unijne fundusze.
- Zrobiłam to dla pieniędzy - żartowała w piątek Kluzik-Rostkowska. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
16 cze 2007, 09:06
Drago
- Zrobiłam to dla pieniędzy - żartowała w piątek Kluzik-Rostkowska.
Kobiety bardzo często robią "to" dla pieniędzy. :rolleyes:
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
Ostatnio edytowano 18 cze 2007, 13:40 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz
16 cze 2007, 12:28
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Penis, który wstrząsnął Rosją
Przebył niewiarygodną drogę z syberyjskiej chaty na dwór władcy potężnego imperium. Tworzył i rujnował ministerialne kariery, a jednocześnie pomagał potrzebującym...
Tak mówi się i pisze o Rasputinie, jednej z najbardziej zagadkowych postaci w dziejach Rosji. Ten prymitywny pijus i maniak seksualny potrafił leczyć niczym współcześni bioenergoterapeuci. Ale swojej na przyrodzonej energii najchętniej używał dla własnej przyjemności.
Nazywano go Griszą
Rasputin to nie nazwisko, to przydomek nadany przez współczesnych posiadaczowi największego członka w dziejach przedrewolucyjnej Rosji. Rasputin znaczy po rosyjsku mniej więcej tyle, co po polsku rozpustnik.
Wybraniec bogów, którego matka natura wyposażyła w przyrodzenie długości 33 centymetrów, przyszedł na świat 23 stycznia 1871 roku we wsi Pokrowskoje w guberni tobolskiej jako drugi syn Anny Jegorowej, żony Jefima Andrejewicza, chłopa-woźnicy. Przyszedł na świat jako chłopak ważący prawie pięć kilogramów. W papierach cerkiewnych w Tiumeniu figuruje ten sam dzień jego urodzenia, ale rok 1869. Zresztą inni biografowie wymieniają też różne daty. Faktem jest, że od dzieciństwa był rosły i silny. Stanął na nogi, gdy miał sześć miesięcy, a kiedy skończył osiem, zaczął chodzić.
Wołano na niego Grisza. Po matce Mongołce odziedziczył szeroką twarz o grubych rysach. Nie zaliczał się do wioskowych przystojniaków, a jednak panny szły za nim sznurem. To, co najlepsze odziedziczył po ojcu, syberyjskim wieśniaku, który całe życie uprawiał jałową ziemię,
płodził dzieci i hodował kurczaki.
Wieści o monstrualnym przyrodzeniu, które przyszło na świat wraz z doczepionym do niego trzecim dzieckiem syberyjskiego rolnika i mongolskiej dziewki, szybo rozeszły się po okolicy. Grisza od czasu do czasu skromnie pokazywał swój klejnot niedowiarkom ze wsi. Gdy kąpał się nago w stawie, z całej okolicy zlatywały się ciekawskie, aby zobaczyć ten "ósmy cud świata".
Do 16 roku życia Grisza nie robił użytku ze swego przyrodzenia. Ten pierwszy raz odbył się w pałacu generałowej Iriny Daniłowej Kubasowej. Młoda i piękna kobieta zwabiła go do siebie podstępem. Wstydliwy młodzieniec bronił się ponoć jak lew i dopiero z pomocą sześciu służących Kubasowej udało się zaciągnąć go do sypialni i zniewolić. Inna wersja tego zdarzenia mówi, że Grigorij zrobił dobrze generałowej, potem zaś wszystkim pokojówkom, służącym, kucharkom i damom do towarzystwa.
Koniokrad się żeni
Grisza podobno kradł konie, więc został nazwany koniokradem. Mając 19 lat, poznał dziewczynę z innej wsi i pozostał jej wierny do końca życia. Dziewczyna była starsza od niego, nazywała się Praskowia Fiodorowna Dubrowina. Przed ślubem spotykali się przez sześć miesięcy. Data ślubu nie jest pewna, ale podobno stało się to w 1889 roku. Rasputin zmachał jej szybko czwórkę dzieci, drugie tyle miejscowym pannom i... wstąpił do religijnej sekty biczowników.
Bracia biczownicy wyznawali swoją filozofię, żeby Bóg przebaczył, trzeba najpierw zgrzeszyć. Bez grzechu nie ma pokuty, umartwiania się, biczowania etc. Braciszkowie mocno się więc starali, by Wszechmogący miał co mu odpuszczać.
Grigorij w tym przodował.
Jego recepta n wyzwolenie ciała i duszy, poprzez radosne zjednoczenie ciał, zapewniała mu tłumy wielbicielek. Świątobliwy satyr osiągał niebywałe rezultaty. Niestety, za sprawą prawosławnego kleru, który miał nieco inny pogląd na ten temat drogi zbawienia, mnich Grigorij został ekskomunikowany i wygnany ze swej wioski. Pożegnał się więc z żoną i ruszył w świat. A za nim ciągnął tłum egzaltowanych niewiast cierpiących na przeróżne choroby duszy i ciała, na które pomagało tylko jedno lekarstwo - Rasputin.
Cudownie uzdrawiająca moc "mnicha" Grigorija stała się sławna w całej Syberii. Nieodzownym elementem kuracji było biczowanie Rasputinowym członkiem. Damy chore naprawdę lub tylko z urojenia miękły na widok "boskiego bata", który nie miękł nigdy.
Cudowne uzdrowienia
U dorosłych leczył choroby psychosomatyczne, neurastenię. Najlepsze wyniki osiągał z osobami podatnymi na sugestię. Ale wyleczył też syna cesarzowej, chorego na hemofilię.
"Lekarze byli przerażeni jeszcze bardziej niż rodzice. Nie wiedzieli jak mu pomóc. Rasputin nie dotknął chłopca, tylko się modlił. Niektórzy mówili, że modły zbiegły się z samoistnym wyzdrowieniem chłopca".
Ataki na Rasputina
Popularność na dworze i niewyobrażalny wpływ, jaki miał na carycę, przewróciły mu w głowie. Rasputin zaczynał wpływać na losy świata. Mianował ministrów i dowódców wojskowych. Car we wszystkim ufał carycy, a caryca bezgranicznie ufała Rasputinowi, którego w listach pisanych do męża nazywała zawsze "nasz drogi przyjaciel".
Z ust do ust podawano plotki i pomówienia, że to zły człowiek, wprost potwór, który opanował carski dwór, przez którego Rosja upadnie, stoczy się na dno.
Ataki na Rasputina osiągnęły apogeum, gdy wojska Mikołaja II zaczęły ponosić w wojnie same klęski. "Bożego człowieka" oskarżono o pakt z diabłem, a nawet o szpiegostwo. Tylko cesarzowa pozostała niewzruszona, broniła Rasputina.
Zagadkowa śmierć
Nieoczekiwanie 17 grudnia 1916 roku cesarzowa doniosła mężowi: "Wyobraź sobie moje uczucia i myśli. Nasz przyjaciel zniknął". Cesarzowa, powołując się na relację swej przyjaciółki, damy dworu, Anny Wyrubowej, przedstawiła mężowi następujący przebieg zdarzeń: "Wczoraj Ania widziała się z nim (Rasputinem) po raz ostatni. Powiedział, że Feliks (Jusupow, jeden z zabójców Rasputina) prosił go, żeby przyjechał w nocy, że przyśle po niego samochód. Istotnie, przyjechał automobilem wojskowym, siedziało w nim dwóch cywili. W nocy w domu Jusupowa rozpęta się straszna awantura. Słychać było strzały. Dymitr Puszykiewicz (wielki książę, cioteczny brat cesarza) wybiegł krzycząc, że nasz przyjaciel zabity".
Przerażony Jusupow zawołał na pomoc wspólników. Jeden z nich rzucił się na leżącego w kałuży krwi mnicha i... wykastrował go. Przyczyna wszelkiego zła w cesarstwie została amputowana i ciśnięta o ścianę. Służący odnalazł owe "33 centymetry, które wstrząsnęły Rosją", zanim jeszcze przybyła policja i podarował je pokojówce. Ta relikwia przetrwała Rewolucję. Pokojówka wyemigrowała do Paryża. Jedyne, co zabrała ze sobą, to ten bardzo istotny fragment Grigorija Rasputina. W1968 roku naoczni świadkowie zapewniali, że najsłynniejszy penis świata, ukryty w politurowanym drewnianym pudełku, wyglądał jak poczerniały, przejrzały banan, na stopę długi.
Penis w muzeum
Właściciel muzeum, urolog i seksuolog Igor Kniazkin kupił przyrodzenie za 8 tys. dolarów w pewnym francuskim antykwariacie razem z dokumentami spisanymi przez samego Rasputina. Eksponat opatrzony została informacją: "Penis Rasputina zamordowanego w Sankt Petersburgu w nocy z 16 na 17 grudnia 1916 roku 28,5 cm".
Nic chyba w tym dziwnego. Nawet zespół Bony M śpiewa w piosence o Rasputnie, że był maszyną seksu:
Ra ra Rasputin
Lover of the Russian queen
There was acat that really was gone
Ra ra Rasputin
Russia's greatest love machine
It was ashame how he carried on
Janusz Świąder Interia.pl<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->W otwartym w 2004 roku muzeum erotyki w Sankt Petersburgu największą uwagę zwiedzających przyciąga właśnie ... penis Rasputina. Członek tego mistycznego uzdrowiciela ostatniego cara Rosji przechowywany jest w formalnie.<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd--> Jeden w formalinie, drugi zabalsamowany. Jeden wart drugiego... I jeszcze jedno. Projekt do ustawy o KAS. Art.69 (nomen omen) W KAS może pełnić służbę osoba: (...) 6) w odniesieniu do określonych stanowisk (posiadająca) - zdolność fizyczną i psychiczną do wykonywania zadań na tych stanowiskach.
Ostatnio edytowano 18 cze 2007, 13:41 przez melon, łącznie edytowano 1 raz
16 cze 2007, 21:36
Coś z branży:
NSA SA/Łd 1688/94: Skarżące Zakłady przedłożyły odpowiedni dowód, iż likwidacja - rozbiórka chlewni w K. była konieczna gospodarczo i uzasadniona ekonomicznie. Ze znajdującej się w aktach sprawy opinii biegłego-rzeczoznawcy z dnia 9 kwietnia 1993 r. wynika bezspornie, że budynki chlewni nie nadawały się do dalszego prawidłowego i opłacalnego prowadzenia tuczu trzody chlewnej. W szczególności biegły stwierdził, że budynki były "zużyte technicznie, technologicznie i moralnie".
SN III ARN 69/93 Normy szacunkowe ustalone przez Ministerstwo Finansów odnoszą się najwyraźniej do kur dorosłych (właściwych), nie zaś do jednodniowych kurcząt, których chów przez kilka miesięcy nie tylko nie daje żadnego dochodu, a jeszcze obciążony jest licznymi kosztami. Ustawodawca używa pojęcia „kura” wcale nie zastrzegając, by pojęcie to odnosiło się również do „kurcząt”. Różnice między tymi dwoma pojęciami mogą opierać się na kryteriach biologicznych (np. odmienność upierzenia, ułapienia, udziobienia i in.) mogą być wywiedzione z kryteriów matematycznych (jest przecież rzeczą normalną, że w stadzie kur nie wszystkie kurczęta osiągają wiek dorosłej, tj. właściwej kury, choćby w rezultacie tzw. padania), jednakże decydującym wydaje się być kryterium fiskalne, wywiedzione z okoliczności, iż celem istnienia kury właściwej jest przynoszenie przychodu hodowcy, a społeczeństwu korzyści, natomiast celu takiego nie można przypisać bytowi małych kurcząt, jakich istnienie nie może łączyć zaledwie z ekspektatywą przyszłych dochodów dla hodowcy, których jednak wymiar nie może być wcześniej w sposób pewny określony. Nie ma zatem żadnych podstaw, by twierdzić, iż polskie prawo podatkowe nie widzi żadnej różnicy między „kurą” a „kurczęciem”, i na tej podstawie domagać się wpłacenia zaliczek od nieistniejących dochodów.
US Siemianowice USPDI-415-4-04 Jeżeli zatem posiada Pan 1 szt. stada podstawowego psów rasowych (psa reproduktora) to dochód uzyskany z tego tytułu nie podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym.
ETS C-233/05 Artykuł 5 ust. 5 lit. a) szóstej dyrektywy Rady 77/388/EWG z dnia 17 maja 1977 r. w sprawie harmonizacji ustawodawstw Państw Członkowskich w odniesieniu do podatków obrotowych - wspólny system podatku od wartości dodanej: ujednolicona podstawa wymiaru podatku, zmienionej dyrektywą Rady 94/76/WE z dnia 22 grudnia 1994 r. poprzez wprowadzenie środków przejściowych stosowanych w zakresie podatku od wartości dodanej, w kontekście rozszerzenia Unii Europejskiej z dniem 1 stycznia 1995 r., należy interpretować w ten sposób, że nie dochodzi do wykonania dzieła, jeśli koń jest trenowany celem uczynienia go zdatnym do wykorzystania jako koń wierzchowy lub do ujeżdżania oraz do uczestniczenia w zawodach jeździeckich, a koń taki nie może zostać w takich okolicznościach uznany za towar wytworzony.
A podczas przeglądu ostatnio trafiłem na fakturę: "za noce z panią doktor Kowalską" - chodziło o nocne dyżury, ale tytuł mocny... Zresztą na 5.000 zł, więc cena dość wygórowana.
Ostatnio edytowano 16 cze 2007, 23:39 przez Elgin, łącznie edytowano 1 raz
16 cze 2007, 23:38
melon
Penis, który wstrząsnął Rosją Nic chyba w tym dziwnego. Nawet zespół Bony M śpiewa w piosence o Rasputnie, że był maszyną seksu: Ra-ra Rasputin lover of the Russian queen There was a cat that really was gone Ra-ra Rasputin russian's greatest love machine It was a shame how he carried on.
"This man's just got to go!" declared his enemies But the ladies begged: "don't you try to do it, please!" "Ten człowiek musi odejść" żądali wrogowie. Ale damy błagały: "nie próbujcie tego robić, prosimy!"
Oh, those Russians (women)
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
Ostatnio edytowano 17 cze 2007, 09:34 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz
17 cze 2007, 09:34
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Pingwin pomógł w oświadczynach
23-letnią pannę Vicky Small o rękę, na oczach kilkudziesięciu gości ogrodu zoologicznego w Walii prosili wspólnie 27-letni Kevin oraz pingwin o imieniu Fluffy.
Oświadczyny zostały przyjęte - doniósł w sobotę portal BBC News.
Kevin wybrał na oświadczyny popołudniowy pokaz pingwinów w zoo, gdzie pracuje jego wybranka i postanowił wesprzeć się jednym z jej podopiecznych. Chwilę po tym, gdy ukląkł przed swoją dziewczyną w sukurs przybył mu Fluffy, przynosząc złoty pierścionek z diamentem. Vicky odjęło mowę ze zdumienia i dopiero później odpowiedziała "tak".
Około 60 świadków tej sceny wiwatowało i gratulowało narzeczonym przez resztę popołudnia. Para weźmie ślub w czerwcu przyszłego roku.<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Dobrze, że nie połknął..
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
Ostatnio edytowano 18 cze 2007, 13:43 przez Drago, łącznie edytowano 1 raz
17 cze 2007, 10:44
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Panienki z domów rozkoszy Od zarania dziejów ludzkości istniały miejsca, gdzie można było uprawiać swawolną miłość. Znane one były już na przełomie VII i VI wieku przed naszą erą.
Pomysłodawcą pierwszego w dziejach ludzkości domu schadzek (państwowego zresztą), był Grek Solon (635-560 p.n.e), ateński mąż stanu, poeta i prawodawca, zaliczony do "siedmiu mędrców greckich". Najsławniejszymi panienkami w tamtym czasie były: Aspasia, Fryne Atenka, flecistka Lamia i Laisa. Ale ceniono je nie tylko za kunszt łóżkowy, lecz za to, iż były równie doskonałymi wróżbitkami. Podobnie zresztą było w innych państwach i krainach starożytnego świata, także w Chinach i Indiach.
A jak było u nas?
Pierwsze domy schadzek na ziemiach Polan istniały zapewne już gdzieś nad Gopłem. Nazwisko pierwszej polskiej pracującej w przybytku rozkoszy dziewki wszetecznej kroniki odnotowują pod tą samą datą, co założenie pierwszego polskiego uniwersytetu. Otóż już w 1364 roku pracowała w Chełmie niejaka panienka Ewa, zwana Pierdolonką. Kazimierz Wielki wystawił dyplom fundacyjny Akademii Krakowskiej 12 maja, panna Ewa trafiła do kronik - 28 kwietnia!
Domy rozkoszy (dzisiaj nazwalibyśmy agencjami towarzyskimi) zakładano w Polsce wszędzie; najsłynniejszy był w Smoczej Jamie pod Wawelem w Krakowie i, jak wiadomo to z przekazów historycznych, odwiedzał go, przed ucieczką do Paryża sam - jak dziś wiemy, biseksualny - król Henryk Walezy.
Od dziewki do damy
Wiele ówczesnych call-girls śniło o księciu z bajki, z którym mogłyby się związać na zawsze. I zdarzało się, iż trafiały na takiego. W 1637 roku warszawska przechodka (tak nazywano kochliwe kobiety), zwana Zaleszczanką, została żoną szlachcica Misiowskiego vel Miszońskiego.
W czasach saskich i stanisławowskich liczba panien do towarzystwa zwiększyła się znacznie, ale wiek XIX dopiero zeuropeizował polską miłość, która znacznie odbiegała od zachodnich standardów. Warte to zaznaczenia, bowiem staropolska miłość była siermiężna i konwencjonalna aż do obrzydzenia. Nawet w domach uciechy. Dopiero wpływy francuskie nadały miłosnym uciechom wyrafinowany smak.
Z ogłoszeń zamieszczonych w piątkowej GW. <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Aaaaktualnie kupię mieszkanie od posłanki Szczypińskiej. Zapłacę więcej niż po 1,1 tys. za metr kwadratowy.<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd--> <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Aaaabsolwent SGGW nauczy posła Leppera jak na uprawie hektara pola zarabiać znacznie więcej niż 47 zł. rocznie.<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd--> <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Aaaabsolutnie chętnie działkę (2600 metrów kw.) i stojący na niej dom (100 metrów kw. ) posła Martyniuka kupię. Zapłacę więcej niż 120 tys. zł.<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd--> :rolleyes:
Ostatnio edytowano 18 cze 2007, 13:44 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz
18 cze 2007, 08:03
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Rośliny rozpoznają swoich braci i siostry
Po posadzeniu w jednej doniczce rośliny potrafią rozpoznać spokrewnione i obce osobniki. Z "nieznajomymi" zaczynają konkurować, na rodzeństwo, czyli rośliny pochodzące od tej samej rośliny macierzystej, zwracają natomiast większą uwagę.
Zdolność do rozpoznawania i faworyzowania rodziny jest powszechna wśród zwierząt, ale po raz pierwszy zaobserwowano ją też u roślin - cieszy się Susan Dudley z McMaster University w Hamilton, która prowadziła badania na rukwieli (Cakile edentula), występującej na plażach Ameryki Północnej.
Po posadzeniu roślina rozwija system korzeniowy, by móc uzyskiwać wystarczajšce ilości wody i składników odżywczych. Jeśli w pojemniku zasadzimy przedstawicieli tego samego gatunku, rośliny będą się zachowywać zupełnie inaczej w stosunku do swoich niż do obcych. Z obcymi rozpoczną ostrą rywalizację, zawłaszczając w doniczce jak najwięcej miejsca na swoje korzenie. Rodzeństwu pójdą na rękę, zostawiając odpowiednio dużą przestrzeń na rozrost (Biology Letters).<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Teraz wiadomo, że obejmując P.O. trzeba wykończyć nawet kwiatki po swoim poprzedniku. :excl:
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
Ostatnio edytowano 20 cze 2007, 12:27 przez Drago, łącznie edytowano 1 raz
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników