"To Klich i Arabski są odpowiedzialni za wylot Tu-154"
- Bogdan Klich i Tomasz Arabski ponoszą szczególną odpowiedzialność za organizację wylotu prezydenckiego samolotu Tu-154 do Smoleńska - powiedział Antoni Macierewicz, szef zespołu parlamentarnego ds. zbadania katastrofy.
Na konferencji prasowej Macierewicz przytoczył treść decyzji szefa MON z 9 czerwca 2009 roku nr. 184, która mówi o organizacji lotów uprzywilejowanych statków powietrznych o tzw. statusie Head. Jego zdaniem, ten dokument wskazuje na szczególną odpowiedzialność ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, który podpisał to rozporządzenie, oraz ministra i szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego, który był odpowiedzialny za wyloty Head.
Jak zaznaczył, z decyzji wynika, że to szef kancelarii premiera składa zamówienie na rejs samolotu, które przekazuje dowódcy sił powietrznych i informuje o nim dowódcę "jednostki wojskowej realizującej lot" oraz szefa BOR. - To zamówienie ma formę w istocie polecenia, rozkazu - dodał.
Według Macierewicza, szef MON Bogdan Klich ponosi odpowiedzialność za działanie służb "mających pieczę nad całością organizacji lotu". Poseł PiS stwierdził, że z decyzji Klicha wynika m.in. konieczność przeprowadzenia lotu kontrolnego statku powietrznego, obowiązek monitorowania przez podległe mu służby i przekazywania przez nie informacji na temat pogody oraz monitorowanie tego, co dzieje się z samolotem za granicą przy wykorzystaniu radiostacji.
Macierewicz poinformował, że najbliższe posiedzenie zespołu odbędzie się najprawdopodobniej podczas rozpoczynającego się w środę posiedzenia Sejmu. Dodał, że posłowie zajmą się badaniem wydarzeń w związku z organizacją wizyty w Smoleńsku.
- Wydaje się, że sprawa odpowiedzialności pana Tomasza Arabskiego wymaga większego pogłębienia i rozszerzenia (...) Będziemy prosili ministra o możliwość porozmawiania - zapowiedział Macierewicz.
Na konferencji prasowej pojawiły się także nazwiska Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, Ryszarda Kalisza i Stefana Niesiołowskiego. Zdaniem Macierewicza, te osoby bezpodstawnie obarczają kancelarię prezydenta odpowiedzialnością za organizację wizyty 10 kwietnia. - Ta odpowiedzialność leży po stronie rządu - stwierdził.
Szef zespołu parlamentarnego stwierdził także, że postępowanie ws. katastrofy już dawno powinno zostać przejęte przez stronę polską.
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna nie chciał komentować słów Macierewicza. - Wszystkie informacje, komentarze ze strony posła Macierewicza są poza logiką normalnego funkcjonowania, dochodzenia i oceny postępowania tej sprawy. - powiedział Schetyna.
Premier Donald Tusk, pytany o słowa Macierewicza, ocenił, że z racji znajomości działalności Macierewicza "byłoby nieporozumieniem, gdyby polska polityka, czy komentarze polskiego rządu miałyby koncentrować się wokół enuncjacji, czy odkryć tego posła".
- Antoni Macierewicz przez ostatnie 20 lat udowodnił i to w sposób chyba niepodlegający dyskusji, że jego główną umiejętnością jest wytwarzanie problemów i sensacji, a nie rozwiązywanie problemów - powiedział Tusk.
Z kolei minister obrony narodowej Bogdan Klich powiedział, że "zasadniczym dokumentem" regulującym współpracę pomiędzy kancelariami oraz Ministerstwem Obrony Narodowej jest porozumienie z 2004 roku.
- To porozumienie sprawia, że minister obrony narodowej wraz ze swoim urzędem jest kompletnie poza procesem decyzyjnym. Decyzje zasadnicze podejmuje jedna z czterech kancelarii, w tym wypadku, czy w tamtym wypadku tego tragicznego lotu - kancelaria prezydenta, a 36. Pułk (Lotnictwa) jest jedynie wykonawcą tej decyzji - tłumaczył
Drugi dokument - jak mówił Klich - to faks z godz. 14.29 z dnia 9 kwietnia, gdzie ostatecznie kancelaria prezydenta ustaliła listę pasażerów. - Wszelkie inne informacje rozbijają się o te dwa dokumenty, które zostały opinii publicznej już zaprezentowane - podkreślił.
komentarz: - tak na logikę biorąc, to chyba nie Kancelaria Prezydenta zabezpiecza odpowiedni i sprawny samolot, dobiera załogę i ustala odpowiednie lotnisko do lądowania. Bo nie mają do tego ani uprawnień, ani danych.
02 sie 2010, 19:47
Katastrofa smoleńska
Katastrofa smoleńska ? nie ma organizatorów wizyty?
Coraz wyraźniej widać, że współwinę za katastrofę smoleńską ponoszą polscy organizatorzy, trwa więc żenująca przepychanka, by wykazać, kto NIE BYŁ organizatorem tej tragicznej eskapady.
W normalnej sytuacji nie byłoby najmniejszych problemów z ustaleniem organizatora, bo to nie jest kwestia domysłów i analiz po zdarzeniu, ale wynika ze standardowych, sztywnych reguł, które zawarte są w urzędniczych głowach i dokumentach pisanych. Nikt jednak opinii publicznej nie udostępnia kopii tych dokumentów, co oznacza, że albo takich spisanych procedur jednak nie ma (w co nie wierzę), albo są, ale dysponenci tej wiedzy mają świadomość, że zawartość tych dokumentów kompromituje właśnie ich.
Ale pomińmy, istniejące lub nie, dokumenty, i skupmy się na dostępnej wiedzy i logicznym myśleniu.
Organizacja wizyty:
1. Skład delegacji ? Kancelaria Prezydenta. 2. Termin przelotu ? Kancelaria Prezydenta, MSZ. 3. Zorganizowanie samolotu ? Kancelaria Premiera, MON. 4. Logistyka przelotu (w tym wyznaczenie lotnisk zapasowych) ? MON. 5. Kontakty z państwem i lotniskiem docelowym ? MSZ, MON. 6. Zabezpieczenie przelotu (w tym analiza aktualnej pogody) ? MSZ, MON, BOR. 7. Przelot ? MON. 8. Obsługa delegacji po wylądowaniu (w tym kolumna pojazdów na lotniskach zapasowych) ? MSZ, BOR.
Zastanówmy się, które z wymienionych instytucji podlegają Kancelarii Prezydenta?
Które elementy wizyty wpływały na bezpieczeństwo lotu? Nie wszystkie, ale na pewno: 4, 5, 6, 7.
Wydaje mi się, że wiem, dlaczego rząd udaje, że z tragiczną eskapadą w dniu 10 kwietnia nie miał nic wspólnego.
Bardzo interesujące - ale niewiarygodne, bo wklejone za pomocą ctrl-v i nie pochodzi z salonowego portalu
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
02 sie 2010, 20:11
Katastrofa smoleńska
Na wiadomość o katastrofie śmigłowca premier Benjamin Netanjahu wysłał do Rumunii elitarną jednostkę ratunkową z zadaniem odnalezienia ciał, sprowadzenia ich do Izraela i zabezpieczenia elektroniki i systemów nawigacyjnych z rozbitej maszyny tak, by nie wpadły w niepowołane ręce. http://www.polskatimes.pl/fakty/swiat/2 ... ,id,t.html
Tak to robią profesjonaliści
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
02 sie 2010, 21:45
Doszliśmy do ściany
Radar w Smoleńsku był zepsuty
Radar na lotnisku w Smoleńsku pokazywał błędne dane. Wadliwy sprzęt określał wysokość lądującego samolotu z dokładnością tylko do 300 metrów! Zmyleni kontrolerzy mogli więc podawać złe namiary pilotom.
Te porażające fakty ustalili sami Rosjanie, dokonując testowego lotu nad lotniskiem. Ale nie chcą wydać Polsce raportu z tego badania. Te sensacyjne informacje ujawnił Edmund Klich (67 l.), akredytowany w Moskwie przy komitecie badającym przyczyny katastrofy tupolewa. Wysłał już Rosjanom protest w tej sprawie.
To, że radar i radiolatarnie na lotnisku Sierwiernyj przekazywały niedokładne dane, może być kluczowe dla ustalenia przyczyn katastrofy. Ale ? jak powiedział ?michnikowemu szmatławcowi? Edmund Klich ? Rosjanie pokazali mu tylko raport w tej sprawie i to dopiero po wielkiej awanturze. Fakt ustalił zaś, że raportu Moskwa nie przekazała naszym prokuratorom do dziś.
? Doszliśmy do ściany ? mówi o współpracy z Moskwą Edmund Klich. Wysłał już w tej sprawie ostry protest do szefowej rosyjskiego komitetu, Tatiany Anodiny.
Odpowiedzi na protest jednak nie ma, tak jak bez odpowiedzi pozostają wnioski naszej prokuratury o dokumenty śledztwa. A przecież o dane na temat stanu lotniska, radarów i radiolatarni poprosiliśmy Moskwę tuż po katastrofie. ? Na pięć wniosków o pomoc prawną, czyli przesłanie dokumentów, strona rosyjska zrealizowała pół jednego ? mówi mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy.
To, że mamy poważne kłopoty ze współpracą, przyznał sam szef MSWiA Jerzy Miller (57 l.), szef polskiej komisji badającej katastrofę. ? Są istotnie luki w dokumentach, na tyle istotne, że członkowie komisji nie mogą wydać ostatecznego werdyktu ? przyznaje Miller.
Premier Donald Tusk (53 l.) zadeklarował, że on też będzie interweniował, ale dopiero po Klichu i Millerze, który ma jechać niebawem do Moskwy. ? Jeśli będzie potrzebna bezpośrednia rozmowa ze stroną rosyjską, jestem do dyspozycji ? mówił w poniedziałek premier.
Oto najbardziej wstrząsająca wiadomość ostatnitnich dni. Zacytujmy Sforę: Podczas sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku do jego ciała Rosjanie prawdopodobnie dołożyli szczątki innej osoby. Odkrył to dopiero... Jarosław Kaczyński zapoznając się niedawno z materiałami z sekcji zwłok.
I to jest być może najbardziej w tym wszystkim szokujące. O karygodnym niedbalswie Rosjan już w pierwszych chwilach "śledztwa" (chyba tak trzeba o tym teraz pisać) dowiadujemy się po czterech niemal miesiącach od katasfrofy! I tylko dlatego, że akurat Jarosław Kaczyński przeczytał protokół z sekcji. Sekcji, przy której był polski naczelny prokurator wojskowy! Który nie zareagował, nie poinformował też o tym opinii publicznej, a co najważniejsze, nie zachował tej informacji do chwycenia Rosjan za gardło i wymuszenia takiego śledztwa jakiego nigdy nie dostaliśmy.
Gdyby rząd odpowiednio pograł szczątkami generała obok Lecha Kaczyńskiego (i być może w krypcie wawelskiej) czarne skrzynki już pewnie dawno byłyby w Polsce.
I nie musielibyśmy się dziś niepotrzebnie gorszyć. Niepotrzebnie, bo najprawdopodobniej dziesiejszy news niczego w podejściu strony polskiej do śledztwa Rosjan nie zmieni.
Platforma też czci Kaczyńskiego. Walka o krzyż to ściema?
Politycy PO zwalczają kult Lecha Kaczyńskiego tylko tam, gdzie im się to opłaca.
Ziemia z miejsca katastrofy w Smoleńsku ma zostać złożona na Kopcu Piłsudskiego w Krakowie. Ma to się odbyć uroczyście z udziałem ministra obrony Bogdana Klicha i szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisława Kozieja. Wszystko z inicjatywy Komitetu Opieki nad Kopcem Piłsudskiego.
Nie byłoby może w tym nic dziwnego, w końcu inicjatyw upamiętniających ofiary katastrofy w Smoleńsku jest już dużo. Jednak Kopiec Piłsudskiego to miejsce, w którym dotychczas składano ziemię z pól bitewnych i miejsc kaźni, ewentualnie z grobów sławnych Polaków. Tymczasem, poza najbardziej absurdalnymi teoriami, nic nie wskazuje na to, by w Smoleńsku zdarzyło się coś innego niż tragiczny wypadek.
Jerzy Bukowski, szef Komitetu Opieki, powiedział, że w uroczystości złożenia ziemi do Mogiły Mogił wezmą udział członkowie rodzin ofiar katastrofy, a odstąpienie od tradycji uzasadnił: - Prezydent Lech Kaczyński i towarzyszące mu osoby 10 kwietnia lecieli oddać hołd polskim oficerom pomordowanym 70 lat temu przez NKWD w Katyniu.
Warto podkreślić, że wszystko odbędzie się za aprobatą Ministerstwa Obrony Narodowej. A więc i za aprobatą premiera. Mamy więc przykład dziwnej i typowej dla polskiej prawicy dwoistości myślenia. Z jednej strony, tam gdzie to Platformie wygodne zwalcza się rodzący się kult Lecha Kaczyńskiego i tragedii smoleńskiej. Ale tam, gdzie można to propagandowo wykorzystać ? politycy tej samej Platformy ten kult wzmacniają i sankcjonują.
Z drugiej strony tam gdzie to wygodne dla Prawa i Sprawiedliwości, politycy tej partii ustawiają się w falangę pod hasłem "obrony krzyża". I zamierzają walczyć niemalże do krwi ostatniej. A tam, gdzie nie mogą liczyć na zainteresowanie mediów, walczyć nie zamierzają.
Dlatego dziś pod Pałacem Prezydenckim tłum dostawia kolejne krzyże, a politycy Platformy brylują sprzeciwiając się trzymaniu nielegalnego monumentu, a jutro w Krakowie Bogdan Klich będzie uczestniczył w składaniu ziemi z Smoleńska w miejscu, w którym dotychczas składano tylko ziemię z pól bitew i miejsc kaźni.
I raczej nikt nie będzie się tam bił z nikim. No, ale na Kopiec trzeba byłoby się wdrapać, a i nie tak łatwo zwieźć tam tłum.
Dlatego dziś w Warszawie PiS broni kultu Lecha Kaczyńskiego, a Platforma go zwalcza. A jutro w Krakowie wszyscy ten kult budować będą. I weź tu człowieku nadąż za politykami polskiej prawicy.
Polski minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller skarżył się w poniedziałek, że Rosja nie przekazuje polskim władzom ważnych materiałów dotyczących katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem - przypomina serwis Deutsche Welle. Niemiecka prasa w dzisiejszych wydaniach komentuje te oskarżenia.
W krótkim artykule "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze o zaniepokojeniu polskich władz z tego tytułu. Zaznacza, że minister Miller, który stoi na czele Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, już przed kilkoma tygodniami zwrócił się do strony rosyjskiej o przekazanie szeregu potrzebnych komisji dokumentów.
Tuż po tragedii prezydent i premier Rosji, Miedwiediew i Putin (który kieruje rosyjskim komitetem śledczym) obiecali Polakom całkowitą transparencję - pisze "FAZ". Przypomina również, że polski rząd, pomimo piętrzących się od pewnego czasu trudności, jak dotąd niezmiennie uwypuklał rosyjską gotowość do współpracy.
Brak odpowiedzi
"FAZ", powołując się na polskie media podkreśla, że polski przedstawiciel złożył w Międzynarodowym Komitecie Lotniczym w Moskwie pisemną skargę, że nie udostępnia mu się potrzebnych informacji, i że również polska prokuratura skarży się na coraz większe trudności z uzyskaniem informacji od Rosji. Wiele do myślenia daje gazecie fakt, że Rosja nie reaguje zwłaszcza, gdy chodzi o informacje mogące wskazywać na współodpowiedzialność strony rosyjskiej za tragedię. Chodzi przede wszystkim o odpowiedź na pytanie jakie było wyposażenie techniczne lotniska w Smoleńsku i kto oprócz kontrolerów lotów znajdował się, w chwili runięcia prezydenckiej maszyny, na wieży kontrolnej.
Koniec świata! ?GW? krytycznie o rosyjskim śledztwie
Czy Rosjanie w sprawie Smoleńska naprawdę mataczą?
Chyba nie ma już co do tego wątpliwości, skoro nawet ?michnikowy szmatławiec?, broniąca dotąd rosyjskiego śledztwa, napisała dziś, że ?Rosja jest oporna? i że ?rząd musi nacisnąć Rosjan?.
Według źródeł ?GW? ? nie tylko prokuratura, ale także badająca katastrofę polska komisja, którą kieruje minister Jerzy Miller, ?doszła do ściany?. Nie ma już materiałów, które mogłaby badać, a Rosjanie nie są skłonni przekazywać dalszych dokumentów.
Problemy ma podobno także polski akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) Edmund Klich. Zgodnie z konwencją chicagowską, Klich powinien mieć dostęp do wszystkich prac MAK. Rosjanie nie chcieli mu jednak pokazać np. wyników oblotu lotniska Siewiernyj w Smoleńsku przez samolot-laboratorium. Dostał je dopiero po naleganiach. Oblot wykazał, że lotniskowy radar jest bardzo niedokładny ? podaje wysokość z dokładnością do 300 m. Kontrolerzy w ostatniej fazie lotu nie mogli więc znać dokładnej pozycji tupolewa.
?W Rosji nie ma instytucji naprawdę niezależnych od władz centralnych. Dlatego polski rząd musi naciskać, by prezydent Miedwiediew i premier Putin nakazali natychmiastową poprawę współpracy z Warszawą? ? komentuje Roman Imielski z ?GW?. I dodaje w starym stylu tej gazety, czyli usprawiedliwia apel ?GW? troską o dobro Rosji:?Moskwa musi zrozumieć, że zakłócając współpracę w sprawie katastrofy smoleńskiej, działa wbrew własnym interesom i podważa swą międzynarodową wiarygodność. Wywołuje też fatalną atmosferę w Polsce. Dostarcza paliwa teoriom spisku i zamachu. Wzmacnia obóz rusofobów, którzy powtarzają, że Moskwie w niczym nie można wierzyć, i budują swój kapitał polityczny na wrogości do Rosji.?
(wg, ?michnikowy szmatławiec?), Gazeta Polska Niezależna.pl, 02-08-2010
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
03 sie 2010, 19:51
Katastrofa smoleńska
1/ On wie, co wydarzyło się pod Smoleńskiem
Oto pułkownik Nikołaj Krasnokutskij. Jak ustalił Fakt, to były szef smoleńskiego pułku lotniczego. Właśnie on był w wieży kontrolnej lotniska, gdy rozbił się prezydencki tupolew, i to on wydawał kontrolerom polecenia
Jaką tajemnicę kryje? Krasnokutskij doskonale wiedział, że lotnisko jest nieprzygotowane na takie lądowanie. I że już w 2009 roku zamknięto je ze względów bezpieczeństwa.
Pułkownik Kraskokutskij to trzecia obok kontrolerów osoba, która była 10 kwietnia na wieży. Osoba, która dokładnie wie, co się tam wtedy działo i jakie instrukcje wydawali kontrolerom przełożeni z Moskwy. To wreszcie osoba, która miała pełną wiedzę na temat stanu lotniska Siewiernyj i tego, że w październiku 2009 roku zostało ono zamknięte, bo Rosjanie nie mieli pieniędzy, by je wyposażyć w nowoczesne urządzenia i uczynić bezpiecznym. Jak to się stało, że lotnisko mimo likwidacji pułku nadal przyjmowało samoloty?
? Po likwidacji pułku stan lotniska oceniały kolejne rosyjskie komisje, które je wizytowały. Ale polska strona poza ogólnikowym zapewnieniem, że można tam lądować, nie dostała od Rosjan żadnego oficjalnego raportu na ten temat ? mówi nam gen. Anatol Czaban, asystent szefa sztabu generalnego ds. sił powietrznych.
Nasi prokuratorzy chcą przesłuchać pułkownika, ale Rosjanie nie odpowiadają na polskie wnioski. Co więcej, rosyjscy śledczy udają, że go tam w ogóle nie było[/b]. A przecież jego obecność na wieży ujawnili w swoich zeznaniach sami kontrolerzy.
Sonda FAKTU Czy katastrofa prezydenckiego samolotu była przypadkiem? TAK - 31% NIE - 69% Liczba ankietowanych: 406
2/ Personalny spór może sparaliżować śledztwo smoleńskie
Personalne rozgrywki dwóch prokuratorów mogą sparaliżować śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem - ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna".
Według dziennika, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej Krzysztof Parulski dyskredytuje nadzorującego śledztwo smoleńskie prokuratora Marka Pasionka. Tłem konfliktu są wzajemna niechęć i różnice polityczne.
Spirala animozji nakręciła się już tak mocno, że w sprawie musiał interweniować prokurator generalny Andrzej Seremet. Stara się on uniknąć skandalu, jakim byłaby blokada śledztwa z powodu sporu personalnego.
Gazeta wyjaśnia, że Pasionek przez lata pracował w katowickiej prokuraturze. W 2005 r. został zastępcą Zbigniewa Wassermanna, ówczesnego koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS. Zaś Parulski był jednym z prokuratorów sekowanych przez PiS.
Komisje i prokuratura są po to aby ubrać to w formalny mundurek, aby ludzie widzący wszędzie spisek nie mogli bezpodstawnie insynuować, że to jakiś zamach itp. Oczywiście zapomniałem dodać, że swoje wywody opieram na zdrowym rozsądku i częściowo podpieram się dowodami ujawnionymi przez wspomniane instytucje.
____________________________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...
04 sie 2010, 07:43
Katastrofa smoleńska
Przesłuchano autora filmu z katastrofy Tu-154
Białoruscy śledczy już przesłuchali autora amatorskiego filmu z miejsca katastrofy TU-154 - mówi Andrzej Seremet w wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej".
Seremet ujawnił, że białoruscy śledczy już przesłuchali autora amatorskiego filmu, jaki ukazał się w internecie i pokazywał miejsce katastrofy tuż po rozbiciu się prezydenckiego tupolewa. Przypomniał, że personalia tej osoby wcześniej ustalili polscy prokuratorzy.
- Co wynika z zeznań autora filmu, jak powstał film, w jakich okolicznościach autor znalazł się na miejscu katastrofy - te i inne szczegóły będą znane dopiero, kiedy otrzymamy z białoruskiej prokuratury dokumentację procesową - powiedział Seremet. Dodał, że uzyskaliśmy zapewnienie, iż w najbliższym czasie dojdzie do jej przekazania.
Zapytany, które z pierwotnych hipotez dotyczących katastrofy można już wykluczyć, Seremet odpowiada, że zamach przy użyciu broni konwencjonalnej. Na przedmiotach i ubraniach ofiar nie znaleziono żadnych śladów materiałów wybuchowych.
- Wydaje się, że mniej realny staje się także wątek spowodowania katastrofy przy użyciu jakichś supernowoczesnych urządzeń i wywołania w ten sposób zakłóceń w pracy samolotu - dodaje prokurator generalny. Zastrzega jednak, że polscy śledczy nie chcą zarzucić całkowicie wątku działania osób trzecich. Nie chodzi tylko o użycie przemocy, ale zbadanie, czy miały miejsce innego rodzaju działania.
Prokurator generalny potwierdził, że do tej pory nie mamy znacznej części materiałów zgromadzonych przez rosyjską prokuraturę i przyznał, że go to niepokoi.
Zdumiewa łatwość, z jaką premier Tusk i członkowie jego ekipy (minister Jerzy Miller) odkrywają nagle trudności w badaniu smoleńskiej katastrofy. Oto nieoczekiwanie dostrzegają we współpracy z Rosjanami polskich prokuratorów i urzędników nieprawidłowości, których zaledwie wczoraj widzieć nie chcieli.
Bo jeszcze wczoraj obowiązywała lukrowana teza: Rosjanie są nam życzliwi, pomagają, dostarczają całą wiedzę, dopuszczają Polaków do wszystkiego. Nawet, cytując premiera, "ponad standardami".
Od kiedy przestali to robić? Od kiedy Edmundowi Klichowi i innym polskim urzędnikom wolno o tym mówić? Tak naprawdę, pisząc, że mnie to zdumiewa, trochę przesadzam. Tego należało się spodziewać.
Obecny rząd potrzebował optymistycznego obrazu na czas kampanii. Całkiem możliwe, że Donald Tusk pokrywał swoje błędy z pierwszego dnia po katastrofie, kiedy w bardzo emocjonalnej scenerii smoleńskiego lotniska nie zażądał od Rosjan przekazania dochodzenia w polskie ręce - na podstawie konwencji chicagowskiej lub umowy polsko--rosyjskiej z 1993 roku. Od kiedy Rosjanie zaczęli robić trudności Polakom przy smoleńskim dochodzeniu? Spytajmy raczej, od kiedy można o tym głośno mówić
A jeśli nawet tego feralnego pierwszego dnia Tusk nie miał szans na ugranie czegokolwiek więcej, to i tak podejrzewał zapewne, że twardy kurs wobec Rosji to woda na młyn PiS-owskiej opozycji. Wolał więc pudrować niepiękną rzeczywistość, korzystając z życzliwej pomocy części mediów. Które zaledwie przedwczoraj przy okazji innych kwestii przedstawiały Rosję jako kraj arbitralnej biurokracji dopuszczającej się brutalnego bezprawia. Ale z kolei wczoraj kazały nam nagle bezwarunkowo wierzyć w dobrą wolę premiera Putina. Które tak pisały o rosyjskich pracach: "Raport opublikowany w środę w Moskwie rozwiewa wszystkie fantastyczne wersje spiskowe" ("michnikowy szmatławiec" sprzed pięciu tygodni). A dziś ogłaszają, że król jest może jeszcze nie nagi, ale już nie całkiem odziany.
Była to taktyka moralnie wątpliwa. Lider partii rządzącej powinien w tej sprawie wybrać kurs choćby symbolicznie twardszy -_w imię racji stanu, która nakazuje zawsze bronić interesu swoich obywateli. Ale nie wiem też, czy była to taktyka dalekowzroczna. Trudno powiedzieć, czy ukrywanie niemiłej prawdy pomogło wygrać wybory Bronisławowi Komorowskiemu. Można za to podejrzewać , że niemiłe wrażenie gry całą sprawą może (choć oczywiście nie musi, to równanie z wieloma niewiadomymi) utrudnić Platformie sytuację przed wyborami parlamentarnym w roku przyszłym. Emocjonalne reakcje Jarosława Kaczyńskiego dopiero co kwalifikowane jako przeczulenie, jeśli nie granie tragedią, dziś nabierają nieco innego wydźwięku. Ciężej będzie je zagłuszać błazenadami Janusza Palikota.
Już w kwietniu tego roku z tych łamów przestrzegałem Donalda Tuska, aby sprawy smoleńskiej nie bagatelizował. Teraz wypada to raz jeszcze powtórzyć, może nawet mocniej. Bo wprawdzie już mleko się rozlało. Ale polski rząd ma jeszcze dziesiątki instrumentów, aby złe wrażenie naprawić, a może nawet zdziałać tyle, na ile pozwalają prawo międzynarodowe i pozycja Polski w Europie. Choć nie wiem, czy okaże się w tym skuteczny.
Rosja zwróciła się o pomoc prawną w sprawie katastrofy smoleńskiej
Do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęły z Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej dwa wnioski o pomoc prawną - podał płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
W pierwszym wniosku Prokuratura Federacji Rosyjskiej zwraca się o przekazanie dokumentów procesowych zawierających informacje m.in. uzyskane w następstwie odczytania zapisów danych na rejestratorze CVR samolotu Tu-154M 101 oraz o telefonicznych połączeniach pasażerów z pokładu samolotu w momencie podchodzenia do lądowania. Ponadto, prokuratura rosyjska prosi o przesłuchanie w charakterze świadków osób, które brały udział w wycieczce do Smoleńska w maju 2010 r. oraz o "dokonanie innych czynności" - podał Rzepa.
Drugi wniosek o pomoc prawną ma charakter formalnoprawny, chodzi o doręczenie pokrzywdzonym zamieszkałym w Polsce, postanowienia o przedłużeniu czasu trwania rosyjskiego śledztwa. Wcześniej Rosja zwróciła się m.in. o przesłuchanie polskich świadków na potrzeby rosyjskiego śledztwa.
Ujawniono kalendarium przygotowań do lotu prezydenckiego tupolewa do Smoleńska
Jak podaje RMF FM w środę szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg przedstawił sejmowej komisji sprawiedliwości harmonogram przygotowań do lotu 10 kwietnia.
Szef prokuratury podkreślił, że ustalony harmonogram jest jedynie zestawieniem chronologicznym i nie ocenia niczyjej odpowiedzialności karnej za organizację lotu.
Harmonogram przygotowań do lotu:
11 stycznia - pierwsze spotkanie międzyresortowe przygotowujące wizytę. Jako termin uroczystości wskazywano 10 lub 11 kwietnia.
12 stycznia - prezydencki minister Mariusz Handzlik skierował pismo do strony rosyjskiej z propozycją udziału prezydenta Rosji w uroczystościach - zawiadomił też o tym MSZ. 2 lutego - spotkanie w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ws. scenariusza obchodów. Jeden z wariantów przewidywał wspólny udział prezydenta i premiera. Pismo wiceministra spraw zagranicznych Andrzeja Kremera do szefa Kancelarii Prezydenta Władysława Stasiaka z prośbą o ostateczne potwierdzenie udziału prezydenta; Stasiak potwierdził gotowość prezydenta do udziału w uroczystościach.
3 marca - Janusz Strużyna z Kancelarii Prezydenta pisze do kancelarii premiera i Dowództwa Sił Powietrznych oraz BOR zapotrzebowanie na samolot; start określono na 6.30. Nie wskazano liczby osób uczestniczących w delegacji. 9 marca - korekta pisma Strużyny - prośba: dodatkowe zapotrzebowanie na Jaka-40 (m.in. dla dziennikarzy).
15 marca - Handzlik pisze do MSZ i potwierdza przewodniczenie prezydenta delegacji oraz prosi MSZ o notyfikację stronie rosyjskiej tego faktu - ambasada Rosji notyfikuje.
16 marca - Stasiak informuje MON, że prezydent zaprasza na uroczystości katyńskie szefa Sztabu Generalnego WP gen. Franciszka Gągora, dowódców rodzajów Sił Zbrojnych i dowódcę Garnizonu Warszawa.
18 marca - 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego pisze pismo z wnioskiem o zgody dyplomatyczne do Białorusi i Rosji i prosi o parametry lotnisk i zapewnienie przez stronę rosyjską znającego język polski "lidera" na wieży w Smoleńsku, pomagającego załogom lądować.
19, 16 marca i 1 kwietnia - przygotowano kolejne scenariusze udziału prezydenta w obchodach.
24 marca - MON udzielił odpowiedzi szefowi Kancelarii Prezydenta ws. zaproszenia generałów - ministerstwo zgłasza, że także chce uczestniczyć w uroczystościach katyńskich i wydaje odpowiednie decyzje ws. generałów. 26 marca - Z ambasady w Moskwie do 36. SPLT wpłynął plan lotniska Siewiernyj w Smoleńsku z planem podejścia do lądowania; oblot komisyjny i przegląd Tu-154M. 30 marca - Korekta Kancelarii Prezydenta ws. godziny wylotu - z 6.30 na 7.00. 30 marca - Kancelaria Prezydenta pisze do MSZ ws. asysty policji, pozwoleń, kolumny samochodów itp. Tego samego dnia ambasada RP przekazała MSZ Rosji listę gości.
31 marca - Anulowano zamówienie "liderów", bo załogi znają język rosyjski, podtrzymano wniosek o aktualny plan lotniska.
6 kwietnia - w 36. SPLT oblot komisyjny Tu-154, ważny na 7 kwietnia, 8 kwietnia i 10.
7 kwietnia - MSZ Białorusi wydało zgodę dyplomatyczną na przelot samolotów, 9 kwietnia MSZ Rosji wydał taką samą zgodę.
9 kwietnia - Ambasada RP w Moskwie przesłała 36 SPLT dokumenty ws. lądowania.
9 kwietnia - W 36. SPLT wyznaczono załogę na lot do Smoleńska, otrzymują karty podejścia do lądowania na Smoleńsk - ostatnia ich aktualizacja jest datowana na wrzesień 2009 r., ale zbada to jeszcze biegły.
9 kwietnia o 11.52 - Załoga Tu-154M sporządziła plan lotu.
10 kwietnia:
Około godz. 4.00 - Załoga na lotnisku, służby techniczne zaczynają poranne przygotowanie maszyny.
Pierwszy na świecie pomnik ofiar katastrofy pod Smoleńskiem stanął w miejscowości Tatanabya na Węgrzech - pisze na swoim blogu w Onet.pl europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Uroczystość, która odbyła się 3 sierpnia, zgromadziła węgierskich dyplomatów, wojsko, mieszkańców Tatabanya i Polonię.
"Mimo wielokrotnie ponawianych zaproszeń nie pojawili się, ku sporemu zaskoczeniu zebranych, przedstawiciele ambasady RP w Budapeszcie. Zbulwersowani byli tym faktem reprezentanci MSZ Węgier. Bo to rzeczywiście dziw nad dziwy: poza Polską odsłaniają pomnik Polski dotyczący - ale polskiej dyplomacji przy tym nie uświadczysz" - dziwi się na swoim blogu Ryszard Czarnecki.
3/ Niemcy: cały świat czeka na wyniki śledztwa ws. Smoleńska
Moskwa powinna wiedzieć, że nie tylko Polska, lecz i cały świat czeka na wyjaśnienie okoliczności katastrofy smoleńskiej - pisze w środę niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Według gazety po katastrofie w kwietniu polskiego samolotu prezydenckiego niedaleko rosyjskiego Smoleńska wyglądało na to, że może dojść do politycznego przełomu w stosunkach sąsiednich państw.
"Premierzy Donald Tusk i Władimir Putin objęli się na miejscu katastrofy, rosyjska telewizja pokazała film "Katyń" polskiego reżysera Andrzeja Wajdy na temat sowieckich zbrodni wojennych, tysiące moskwian składało kwiaty pod polską ambasadą. Także wcześniej oba rządy uczyniły ruch w swoim kierunku, w dużej mierze dlatego, że Kreml dostrzegł, iż Warszawa może znacznie zakłócić rosyjską politykę wobec Europy" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". Jak dodaje, teraz polskie władze otwarcie zarzucają Moskwie spowalnianie śledztwa w sprawie katastrofy samolotu, a część warszawskich mediów i opozycja mówią wręcz o sabotażu.
"Wiele przemawia za tym, że oprócz polskiej załogi także rosyjscy kontrolerzy lotów popełnili błędy. Lecz Moskwa jak dotąd blokuje tutaj wszelkie dochodzenie. Podejrzenie, że chce się coś zatuszować ciąży o wiele bardziej niż przyznanie się, że warunki na lotnisku w Smoleńsku były skutkiem zwykłego partactwa rosyjskiego" - ocenia niemiecki dziennik.
Dodaje, że z drugiej strony, organizatorzy lotu w Warszawie musieli przecież zdawać sobie sprawę, dokąd lecą.
W opinii "Sueddeutsche Zeitung", Kreml powinien sobie uświadomić, że to nie jest jedynie problem między Warszawą a Moskwą. "Bowiem nie tylko polska opinia publiczna, ale cały świat czeka na wyniki śledztwa" - podsumowuje.
1/ Macierewicz: Arabski odpowiedzialny za organizację lotu Tu-154
Antoni Macierewicz zarzucił szefowi kancelarii premiera Tomaszowi Arabskiemu, że był on odpowiedzialny za lot do Smoleńska Jak podaje tvn24.pl, szef poselskiego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej zarzucił, że minister Arabski był odpowiedzialny nie tylko za organizację lotu do Smoleńska, ale i również za aspekt "polityczno-dyplomatyczny" wizyty.
W sejmie podczas konferencji prasowej Antoni Macierewicz opowiadał o wizycie Tomasza Arabskiego w Moskwie. - Odbył on niesłychanie ważną rozmowę w Moskwie w tej sprawie w dniach 17-18 marca. Była ona tak istotna, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych odwołało wizytę pana ministra Handzlika z Kancelarii Prezydenta - powiedział Macierewicz.
Mariusz Handzlik chciał w Moskwie odbyć konsultacje. MSZ jednak odwołało wizytę Handzlika tłumacząc, że nie może wyjechać, gdyż planowana jest delegacja ministra Arabskiego oraz wiceszefa MSZ Andrzeja Kremera ws. przygotowań do uroczystości katyńskich. - Mam nadzieję, że minister Arabski uzna za stosowne poinformowanie opinii publicznej, jak szeroki był zakres jego odpowiedzialności i jak daleko idące były skutki jego działań. Które decyzje podejmował? Które podejmował na skutek konsultacji z premierem Tuskiem? - pytał Macierewicz.
Katastrofę polskiego samolotu rządowego powinna badać wspólna polsko-rosyjska komisja wojskowa. Ani MAK, ani też Edmund Klich nie mają do tego uprawnień, powiedział "Naszemu Dziennikowi" Iwan Chochłow, pilot-instruktor Aerofłotu, b. członek komisji badania wypadków lotniczych. Chochłow uważa, że w samolocie doszło do awarii.
Mieszkający obecnie w Uzbekistanie Chochłow dziwi się, że Polska oddała Rosjanom śledztwo. Twierdzi, że "jeżeli wicepremier Iwanow, który jego zdaniem jest bardzo poważnym człowiekiem, powiedział że Rosjanie przekazali Polsce już wszystkie materiały śledztwa, to znaczy, że przekazali. To jest na sto procent prawda. Jeśli jednak Polska uważa, że części materiałów nie ma, to nie znaczy, że nie chcą ich przekazać Rosjanie, tylko MAK. Rosjanie ich po prostu nie mają. Ma je szefowa MAK Tatiana Anodina w swoim eksterytorialnym sejfie. Tam nawet premier Władimir Putin nie może wejść, bo go nie wpuszczą".
Według Chochłowa tzw. trzecia czarna skrzynka ATM QAR zapisuje oryginalne parametry rejestratora rosyjskiego MŁP-14-6 i dodatkowe parametry wibracji silników. To jest pierwsza na świecie czarna skrzynka z pamięcią skomputeryzowaną. Wystarczy wyjąć kartę pamięci, podłączyć do laptopa i po półgodzinie wie się już w 90 proc., co spowodowało katastrofę. Ekspert przypomina, że MAK miał polską czarną skrzynkę przez trzy dni. "Przez ten czas mógł skasować, wgrać i zgrać wszystko, co chciał. Na pewno nie miał problemów z jej rozkodowaniem".
Zdaniem rozmówcy "Naszego Dziennika" w tupolewie doszło do awarii. Klapy samolotu podniesione na 28 stopni świadczą, że piloci odchodzili w trybie automatycznym na drugi krąg. Samolot z nieznanych przyczyn poszedł w dół. Piloci nie zrezygnowaliby z konfiguracji do lądowania na rzecz konfiguracji do odejścia (o czym bezsprzecznie świadczy podniesienie klap), gdyby chcieli lądować.
Chochłow nazywa "kompletną bzdurą" twierdzenie, że samolot uderzył grzbietem. "To się jeszcze nigdy nie zdarzyło". Według niego piloci próbowali usiąść awaryjnie na łące przed pasem, ale samolot tak "rozhuśtał" się w płaszczyźnie bocznej, że silnie uderzyli albo lewym, albo prawym skrzydłem, lub nawet kołami w ziemię. To uderzenie było tak silne, że nastąpiło oderwanie sekcji skrzydło - podwozie od centropłatu. Na centropłacie samolot przełamał się na dwie części, kadłub został zgnieciony. Obydwie części centropłatu, łącznie z głównymi fragmentami skrzydeł i kołami, upadły w pozycji odwróconej, tak samo ogon maszyny. Po dużym uderzeniu elementy koziołkują, stąd pozorne odwrócenie samolotu.
komentarz - czytając takie rzeczy jestem w lekkim szoku, ciekawy jestem jaki będzie wynik pracy tych 4 grup (2 w Rosji i 2 w Polsce), i jak te grupy dojdą do wspólnej puenty, skoro już teraz zaczyna się to rozjeżdżać
05 sie 2010, 10:31
Katastrofa smoleńska
Komisje swoje, a media i tak lansować będą kolejną bzdurną teorię JP
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
05 sie 2010, 11:07
Katastrofa smoleńska
1/ "To nie Szczygło odwołał przetarg na samoloty dla VIP-ów"
B. wiceminister obrony narodowej Jacek Kotas powiedział posłom z zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, że to nie szef MON Aleksander Szczygło odwołał przetarg na samolot dla VIP-ów, ale prezes Agencji Mienia Wojskowego. Jego zdaniem Szczygło akceptował tę decyzję, bo przetarg faworyzował mało bezpieczne maszyny
Obecny szef MSZ Radosław Sikorski jako szef MON w rządzie PiS rozpisał przetarg na VIP-owskie samoloty. Kotas przedstawił w czwartek zastrzeżenia jakie - według niego - były do warunków tego przetargu.
- Chciano kupić maszyny mało bezpieczne, ale drogie w eksploatacji - powiedział Kotas, wyjaśniając dlaczego nie zdecydowano się kupić samoloty dla najważniejszych osób w państwie. Dodał, że głównym kryterium przetargu rozpisanego przez Sikorskiego była cena, a nie kryteria bezpieczeństwa.
- Trzy razy wyżej była oceniana dodatkowa toaleta niż dodatkowy silnik - stwierdził.
Kotas mówił też o błędach formalnych w procedurze przetargowej - m.in. brakach protokołów postępowania przetargowego. Skrytykował również współpracę przy przetargu MON kierowanego przez Sikorskiego z organizacją Transparency International. Według Kotasa obserwatorzy za swoją pracę otrzymywali pieniądze i nie reagowali na "ignorowanie zasad postępowania przetargowego".
Kotas stwierdził też, że obecny szef MON Bogdan Klich zaniechał prac nad przetargiem na VIP-owskie samoloty, mimo że otrzymał komplet dokumentów umożliwijący jego rozpoczęcie.
2/ Macierewicz: Rząd wiedział o kłopotach w Smoleńsku
Szef zespołu poselskiego ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) podkreślił dziś, że "strona rządowa" wiedziała o problemach z przygotowaniem lotniska w Smoleńsku, na którym miała wylądować delegacja z Lechem Kaczyńskim.
Strona rządowa była poinformowana o kłopotach na lotnisku Siewiernyj, że być może ono jest w złym stanie, a być może nie będzie mogło być czynne - powiedział Macierewicz w trakcie konferencji prasowej w Sejmie.
Poseł PiS zaznaczył, że kilkakrotnie była odkładana wizyta specjalnej grupy roboczej powołanej przez ministra Andrzeja Przewoźnika, która miała sprawdzić stan lotniska. Jako dowód przedstawił maile pracowników Kancelarii Prezydenta.
W końcu, według Macierewicza, wizyta grupy roboczej się odbyła, tyle że - jak relacjonował - "wszystko wskazuje na to, że nie wpuszczono grupy roboczej na lotnisko Siewiernyj".
W opinii posła PiS z korespondencji wiceministra SZ Andrzeja Kremera z prezydenckim ministrem Mariuszem Handzlikiem wynika, że rozmowa z ambasadorem Rosji w Polsce ujawniła, iż w dniach 7-10 kwietnia na potrzeby uroczystości katyńskich będzie uruchomione dotychczas zamknięte lotnisko w Smoleńsku.
- 24 marca strona rządowa wie, że lotnisko jest prawdopodobnie zamknięte i nie ma jasności, czy w ogóle zostanie otwarte. Te informacje pokazują, że strona rządowa była poinformowana o kłopotach na lotnisku Siewiernyj i nie dopełniła staranności, żeby tę kwestię wyjaśnić i uporządkować - zaznaczył.
Macierewicz podkreślił też, że prokuratura nie posiada dokumentów na ten temat z polskiego MSZ. - Jak mogło się zdarzyć, że przez ponad trzy miesiące prokuratorzy wojskowi prowadzący najpoważniejsze śledztwo, z jakim się kiedykolwiek borykali, nie otrzymali jawnych dokumentów MSZ? - pytał.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników