Teraz jest 06 wrz 2025, 18:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243 ... 316  Następna strona
Polityka i politycy 
Autor Treść postu
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA20 paź 2006, 18:20

 POSTY        296
Post Re: Polityka i politycy
"Czy istnieją granice nieprzyzwoitości, których nie przekroczy Kopacz Ewa?
Napisałem kiedyś, że nigdy już nie będę zawracał sobie głowy osobniczką kryjącą się pod nazwiskiem Kopacz Ewa. Ale skoro ten wyjątkowy wybryk ewolucji ma zostać Marszałkiem Sejmu, to jednak nie wytrzymam.

To co ta osobniczka podała jako uzasadnienie odebrania refundacji pasków do pomiaru poziomu cukru osobom chorującym na cukrzycę, ostatecznie odbiera jej prawo noszenia miana człowieka.

Gatunek homo sapiens sapiens jest czymś zupełnie odmiennym niż Kopacz Ewa, gdyż jednak posiada jakieś elementarne formy kultury i myślenia. Zaś ta osobniczka jest zaprzeczeniem wszystkich tych cech. Poziom chamstwa, prymitywizmu i bezmyślności jest u niej porażający.

Apeluję do wszystkich, na każdym kroku i w każdy możliwy sposób pokazujmy z czym mamy w tym przypadku do czynienia. Bo nie z istotą rozumu i kultury".
dr Bartosz Józwiak

prezes Unii Polityki Realnej"

____________________________________
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach


01 lis 2011, 07:44
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Polityka i politycy
Cukrzyk, czyli naciągacz

Odchodząc z resortu zdrowia na stanowisko trzeciej osoby w państwie, pani Ewa Kopacz zdążyła jeszcze odebrać cukrzykom refundację pasków do glukometrów.

Od przyszłego roku opakowanie, które dziś na receptę kosztuje 2 − 3 złote, kosztować będzie około 30. Decyzja sama w sobie jakoś tam zrozumiała − komuś trzeba zabrać, a przecież nie urzędnikom, z których jedną czwartą, 100 tysięcy, zatrudniła PO, ani nie równie rozrośniętej „sferze publicznej”, bo wszystko to wszak rezerwuary żelaznego elektoratu władzy. Cukrzyca zaś to, przynajmniej wedle stereotypu, choroba ludzi starszych, a jak starszych, to wiadomo:  gorzej wykształconych, z wiochy i w ogóle pisowców. Zabranie babci możliwości odpowiedniego dozowania insuliny uchroni salony przed „powrotem IV RP” jeszcze skuteczniej, niż zabranie jej dowodu.

Sama decyzja to jednak jedno, a argumentacja, która jej towarzyszy − drugie. Pani − jeszcze − minister zdrowia wyjaśniła, że „pacjenci w większości nadużywali samokontroli w zakresie pomiaru cukru we krwi, a płacił za to resort”.

Pani Ewa Kopacz jest podobno lekarzem. Gdy brednie o staruszkach, którzy wytwarzają w przychodniach kolejki bo chodzą do lekarza niepotrzebnie, z nadmiaru wolnego czasu, opowiadała Joanna Mucha, to można było się pocieszać, że ta arogancja jest udziałem osoby młodej i, delikatnie mówiąc, słabo zorientowanej. Ale gdy o „nadużywaniu samokontroli w zakresie pomiaru cukru we krwi” plecie lekarz, to nieprzyzwoitość i arogancja władzy przekracza już wszelkie granice.

Cukrzyca, choroba cywilizacyjna, to problem kilku milionów Polaków − i, niestety, ta liczba stale rośnie. Nie wdając się w szczegóły (bo tak właściwie kryją się pod tą nazwą kilka różnych chorób, dających ten sam objaw) podniesiony poziom cukru we krwi niszczy małe naczynia krwionośne i zakończenia nerwowe. Prowadzi to do rozmaitych skutków, a wszystkie są straszne − udar, zawał, ślepota, dysfunkcja nerek, obumieranie i konieczność amputacji palców oraz całych kończyn. Dlatego podstawową sprawą przy cukrzycy jest kontrolowanie poziomu cukru − glikemii, mówiąc fachowo − na bieżąco i natychmiastowe reagowanie, jeśli się on niebezpiecznie podnosi.

Wypowiedź pani jeszcze minister jest skandaliczna po dwakroć. Po pierwsze, oburzająca jest pogarda kolejnej już osoby z upojonego sukcesem obozu władzy okazywana chorym. Trzeba wyjątkowej jej dozy i wyjątkowej urzędniczej znieczulicy, by sugerować, że cukrzyk kłuje się po palcach kilka razy dziennie dla perwersyjnej przyjemności, i jeszcze oskarżać go, że w ten sposób wpuszcza „resort” w niepotrzebne koszta.

Ale oprócz dyskwalifikującej panią Kopacz jako lekarza pogardy dla pacjentów jest też w tej wypowiedzi bezmiar głupoty. Bo jakaż logika stoi za decyzją o odebraniu refundacji cukrzykom? Nawet podchodząc do sprawy bezdusznie, wyłącznie licząc koszty, trudno nie stwierdzić, że zachęcanie diabetyka (jak to się fachowo nazywa) do jak najczęstszej kontroli to właśnie to, co najbardziej się opłaca. Im częściej glukometr pokaże mu przekroczenie normy, tym większa szansa, że zareaguje − może zmieni dietę, może zacznie się ruszać, może w ostateczności zwiększy dawkę insuliny. A każdy miesiąc, kiedy diabetyk utrzymuje „wyrównanie glikemii” to mniejsze ryzyko powikłań.

Jeśli natomiast codzienne badanie poziomu cukru staje się luksusem − a dla wielu chorych dodatkowe sto złotych miesięcznie może być poważnym obciążeniem − nieuchronnym skutkiem musi być wzrost liczby owych powikłań
. A, jak się wspomniało, prawie zawsze prowadzą one do szybkiej utraty przez chorego zdolności do pracy. Prawie zawsze leczenie wywołanych nie wyrównaną cukrzycą schorzeń jest drogie, i prawie zawsze oznaczają one rentę inwalidzką.

Oto myślenie pani minister Kopacz i jej formacji w całej krasie − oszczędźmy dzisiaj milion, żeby w następnych latach stracić z tytułu tych oszczędności miliard. Przecież Wódz powiedział wyraźnie, że ważne jest tylko „tu i teraz”.

Wyborcy, którzy za takie dbanie o ich „tu i teraz” nagrodzili Partię drugą kadencją, powinni pamiętać, że oni też zaczną kiedyś chorować. Naprawdę nie życzę im aż tak źle, żeby za karę kiedyś ich dzieci zafundowały im władzę tak traktującą przewlekle chorych, jak dziś traktuje ich ekipa pani Kopacz.

http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2011/10/2 ... naciagacz/


01 lis 2011, 21:20
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Zbigniew Ziobro ma syna
Załącznik:
Zbigniew Ziobro Zbigniew Ziobro.jpg


Wczoraj w jednym z warszawskich szpitali na świat przyszedł syn Zbigniewa Ziobry i Patrycji Koteckiej - dowiedział się portal rp.pl. Zgodnie z zapowiedziami, otrzyma imiona Jan Jerzy.

O ślubie polityka PiS z dziennikarką Patrycją Kotecką kilka miesięcy temu pisał "Fakt". Według tabloidu ślub udało się utrzymać w tajemnicy, ponieważ na uroczystość zaproszono tylko najbliższych.

Ziobro nigdy nie mówił o swoim związku z Kotecką. Media przestały się nią interesować, gdy w 2009 roku została zwolniona z Telewizji Polskiej. Wcześniej pracowała m.in. w "Życiu Warszawy" i TV4. Obecnie pisze dla "Gazety Bankowej".

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zbigniew ... omosc.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


01 lis 2011, 22:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Polityka i politycy
kominiarz
Co to za osiągnięcie?!
Ja też jestem po ślubie (już tyle lat), i też mam syna (już tyle lat), i ... wcale się nie chwalę  ;)
Fakt, że nie każdy może mieć syna, ale zasadzić drzewo i wybudować dom, w zasadzie może każdy :)


02 lis 2011, 10:26
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA28 mar 2011, 20:41

 POSTY        332
Post Re: Polityka i politycy
silniczek                    



kominiarz
/... / i wybudować dom, w zasadzie może każdy :)

W szczególności skarbowiec.  :zeby:


02 lis 2011, 11:43
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Polityka i politycy
bombel
Nie miałem na myśli apartamentowca, ale zwykły ... szałas np :)
Dom jest dom, niezależnie z czego, i gdzie go zbudujesz.
Z synem natomiast może być duży problem, bo jak nie możesz, to ... nic się nie da zrobić.
No chyba, że skorzystasz z pomocy ... sąsiada np ;)


02 lis 2011, 12:13
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA28 mar 2011, 20:41

 POSTY        332
Post Re: Polityka i politycy
No dzisiejsze czasy często tak wyglądają, że:
- syn - np. sąsiada;
- drzewo - z "Biedronki";
- dom vel. mieszkanie "w wielkiej płycie" - na 35 letni kredyt we frankach.
Czy o taką Polskem "Oni" walczyli??
:zeby:
Ale w sumie "jak sobie pościelisz ...".


02 lis 2011, 12:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Polityka i politycy
Załącznik:
769324.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


02 lis 2011, 22:34
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Polityka i politycy
1/ Tusk jak cesarz w Colosseum

Z punktu widzenia Platformy Obywatelskiej zaczynająca się właśnie kadencja Sejmu jest jeszcze bardziej komfortowa niż poprzednio
. Platforma jeszcze bardziej nie ma z kim przegrać. Dla niej to dobrze, dla nas gorzej - uważa Igor Zalewski, felietonista Faktu

Poczucie bezkarności demoralizuje i rozleniwia. Jak się popatrzy na obecny stan opozycji, to aż strach pomyśleć jak zdemoralizowana i leniwa będzie ekipa Donalda Tuska. Właściwie nikt i nic jej nie zagraża. Prawica rozmnaża się przez podział, zupełnie jak w połowie lat 90. kiedy znalazła się na skraju zapaści. Możemy oczekiwać zażartej, prowadzonej na śmierć i życie wojny między tym co zostało z PiS, a Solidarną Polską, czyli zwolennikami Zbigniewa Ziobry. Ta walka będzie ostrzejsza niż ta z PJN-em, bowiem ta secesja jest dla PiS bardziej niebezpieczna, a poza tym między rywalami właściwie nie ma żadnych istotniejszych różnic programowych: ścierają się dokładnie o to samo miejsce na scenie politycznej i dokładnie o ten sam elektorat. A wojny domowe są najkrwawsze.

Na lewicy jest podobnie: czeka nas zażarta walka o dominację między pogrążonym w kryzysie, ale silnym organizacyjnie SLD, a mającym wiatr w żaglach, ale wciąż efemerycznym Ruchem Palikota.
Zresztą sukces tego ostatniego w istocie cieszy Platformę. Palikot zabiera wyborców nie Tuskowi, ale lewicy, a w dodatku ściąga na siebie ogień prawicy, jak podczas przepychanki o krzyż w Sejmie.

Donald Tusk może się rozłożyć wygodnie i z pucharem wina w ręce, niczym rzymski cesarz, obserwować to, co dzieje się na arenie. Dzisiejsi gladiatorzy nie zamierzają go pozdrawiać, ale walczyć będą ku jego uciesze.

http://www.fakt.pl/Tusk-jak-cesarz-w-Co ... 253,1.html
--------------------------------------------------------------------------

2/ Tajne przyjęcie Platformy. Nie wszyscy mogli się napić!

Po mistrzowsku Donald Tusk (54 l.) rozegrał sejmowe rozdanie wewnątrz swojej partii. Gdy wszyscy byli pewni, że stanowiska dostaną tylko jego zaufani ludzie, on sprawiedliwie podzielił wpływy między swoich, "schetynowców" i "spółdzielnię" Cezarego Grabarczyka (51 l.)

Późny wieczór, centrum Warszawy. W znanej restauracji w pobliżu Sejmu spotyka się wierchuszka Platformy. Opijają kompromis zaproponowany dość nieoczekiwanie przez premiera kilka godzin wcześniej.

Szczęki opadły...

– Schetyna pozostaje moim pierwszym zastępcą i zajmie się zwieraniem partyjnych szyków. To niezbędne po wielkiej wygranej. Cezary Grabarczyk pomoże Ewie Kopacz w niełatwej roli marszałka, gdzie przyda się prawnicze doświadczenie, a spokój i autorytet Rafał Grupińskiego przydadzą się w kształtowaniu nowego, dużego klubu – tak w dużym skrócie brzmiało wystąpienie Tuska na posiedzeniu Zarządu PO.
– Niektórym szczęki opadły do ziemi – przyznaje jeden z uczestników spotkania. Bo Rafał Grupiński (64 l.) to najbliższy Schetynie polityk. Z kolei Grabarczyk miał pójść w odstawkę po nieudanej kadencji ministra infrastruktury i słabym wyniku wyborczym. A jednak nic z tego. Posiedzenie zarządu trwało ledwie kilkadziesiąt minut.

Bo spokój w partii najważniejszy

Wbrew wielu komentarzom propozycja Tuska była absolutnie autorska, nie była efektem żądań rywalizujących ze sobą od miesięcy grup „schetynowców” i „spółdzielni Grabarczyka”.
– Raczej obie strony były bardziej niezadowolone niż szczęśliwe, najbardziej dostali zaufani Tuska, bo liczyli na zaszczyty, a musieli ulec polityce stabilizacji wewnątrz partii – mówi członek zarządu partii.
Z tym większym zainteresowaniem politycy PO czekają na chwilę, w której premier ujawni również skład nowego rządu.
– Dziś to głównie domysły i sklejanie ścinków wieści dochodzących z KPRM. Takie osoby, jak Sławomir Nowak czy Małgorzata Kidawa-Błońska nie są postrzegani jako przegrani „sejmowego rozdania” właśnie dlatego, że mają znaleźć się w rządzie – opowiada nam członek władz Platformy.

Schetyna tylko poseł?
A Schetyna? Po wyjściu z Kancelarii Premiera tylko raz się uśmiechnął. Na nieformalne wieczorne spotkanie już nie pojechał. Wczoraj w Sejmie nadrabiał miną. Nie wprost, ale przyznał, że nie usłyszał z ust premiera rządowej propozycji.
– Rozmowa była dobra, długa. Będziemy jeszcze rozmawiać – mówił tylko. Jeszcze przed inauguracyjnym posiedzeniem Sejmu gruchnęła wieść, że dotychczasowy marszałek Sejmu w nowej kadencji będzie zaledwie... szefem komisji spraw zagranicznych.
Do tej pory funkcję tę piastował Andrzej Halicki (50 l.), stronnik Schetyny.

http://www.fakt.pl/Tajne-spotkanie-PO-p ... 196,1.html


09 lis 2011, 23:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Polityka i politycy
1/ Źle ze zdrowiem Tymoszenko. Nie może chodzić

Pogorszył się stan zdrowia przetrzymywanej od trzech miesięcy w areszcie Julii Tymoszenko, byłej premier i przeciwniczki politycznej prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza

Skazana niedawno na 7 lat więzienia Tymoszenko przez problemy z kręgosłupem nie może samodzielnie chodzić - zaalarmował.

- Stan jej zdrowia drastycznie się pogorszył. Jest to związane z warunkami przebywania w areszcie - oświadczył obrońca opozycjonistki Serhij Własenko. Adwokat spotkał się z dziennikarzami przed bramą aresztu, w którym więziona jest była premier. Przekazał, że Tymoszenko "praktycznie nie wstaje z łóżka".

Wyrok 7 lat więzienia Tymoszenko usłyszała 11 października. Została skazana za nadużycia, których miała się dopuścić zawierając w 2009 r. umowy gazowe z Rosją.

Była premier twierdzi, że wyrok ten był motywowany politycznie. Podobnego zdania jest Unia Europejska.

Tymoszenko była najważniejszą konkurentką Janukowycza w wyborach prezydenckich na początku ubiegłego roku. Zgodnie z ukraińskim prawem osoba skazana nie może uczestniczyć ani w wyborach parlamentarnych, ani prezydenckich.

http://www.rp.pl/artykul/40,749584-Tymo ... odzic.html
----------------------------------------------------------------------------------------------------

2/ Sąd: Nowicka brała pieniądze od koncernów farmaceutycznych

Gość Niedzielny" ujawnił wyrok utajniony na wniosek posłanki Wandy Nowickiej. Przegrała ona proces o ochronę dóbr osobistych

Nowicka wytoczyła proces działaczce antyaborcyjnej - Joannie Najfeld za wypowiedź z 2009 r., w TVN 24. Dziennikarka powiedziała wtedy, że Nowicka "znajduje się na liście płac przemysłu providerów aborcji i antykoncepcji".

Proces i wyrok były utajnione, ale dziś posłowie m.in. Stanisław Żelichowski z PSL praz Jarosław Gowin z PO, zażądali odtajnienia wyroku. Argumentowali, że opinia publiczna powinna wiedzieć czy któryś z parlamentarzystów jest uwikłany w działalność na rzecz koncernów farmaceutycznych.

Treść wyroku ujawnił "Gość Niedzielny". W uzasadnieniu sąd wymienia nazwy firm i organizacji działających na rzecz upowszechnienia aborcji i antykoncepcji, które łożyły pieniądze na Federację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, kierowaną przez Nowicką. "Z zapisów księgowych wynika, iż Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymała w okresie od 2004 do 2009 r. od firmy G... (pełna nazwa firmy znajduje się w wyroku przyp. red.) kwotę 97 600 złotych a od organizacji I.. (pełna nazwa firmy znajduje się w wyroku, przyp. red.) w 2005 r. kwotę 37 003,00 złotych, zaś w 2007 r. w wysokości 138 253,25 złotych" - czytamy w wyroku.

Sąd stwierdził, że słowa Najfeld były zwrotem publicystycznym. "To stwierdzenie wbrew aktowi oskarżenia nie sprowadza się do tezy że Wanda Nowicka otrzymuje bezpośrednio wynagrodzenie od producentów środków antykoncepcyjnych i sprzętu aborcyjnego a stanowi próbę ukazania zależności między podmiotami finansującymi daną organizację a osobami które daną organizacją kierują celem ukazania braku możliwości zachowania bezstronności i obiektywizmu pomiędzy nimi. Zdaniem sądu taka supozycja jest uprawniona" - argumentował sąd.

Najfeld została uniewinniona 12 września tego roku. Wyrok nie jest prawomocny. Nowicka może się odwołać.

http://www.rp.pl/artykul/10,749622-Sad- ... znych.html


10 lis 2011, 00:04
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Polityka i politycy
Donald Mściwy

Załącznik:
Donald_Mściwy.jpg


Każdy, kto ma dostateczną wiedzę na temat polskiej polityki, wie, że premier Tusk jest seryjnym politycznym mordercą.

Fenomen polega na tym, że mało kto uznaje to za skazę na jego reputacji.
"Raz dziesięciu Murzynków pyszny obiad zajadało, nagle jeden się zakrztusił i dziewięciu pozostało. Tych dziewięciu Murzynków tak wieczorem balowało, że aż rano jeden zaspał – ośmiu tylko pozostało... Pozostał tylko jeden. A ten jeden, ten ostatni, tak się przejął dolą srogą, że aż z żalu się powiesił i nie było już nikogo”
– to wierszyk klucz ze słynnego kryminału Agathy Christie. Kolejne zwrotki są wyliczanką dziwnych wypadków, które eliminowały następnych Murzynków. W zasadzie to też symbol dziejów przywództwa w Platformie Obywatelskiej.

Maciej Płażyński, Andrzej Olechowski, Zyta Gilowska, Paweł Piskorski, Jan Rokita, teraz Grzegorz Schetyna – to właśnie szóstka platformerskich Murzynków.
Dziesiątki raczej nie będzie. O to już postarał się Tusk, aby nie pojawił się ktoś następny z zagrażającymi mu ambicjami. Nie da się jednak wykluczyć, że lista zostanie uzupełniona o jeszcze jedno nazwisko. Chodzi o Bronisława Komorowskiego, bo z PO dobiegają głosy, że nie wiadomo, czy dzisiejszy szef rządu nie zechce zostać za cztery lata głową państwa. A wtedy Komorowski pod lepszym lub gorszym pretekstem zostanie pozbawiony szansy na reelekcję. Tego, że Tusk jakiś czas temu drwił z prezydenckich żyrandoli, nie można uznać za wiążącą deklarację. Kto nie jest przekonany, ten niech przeczyta choćby exposé obecnego premiera, aby przekonać się, że nie jest on konsekwentny w spełnianiu własnych zapowiedzi.

Etapy eliminacji
Poprosiłem dwie osoby, aby sporządziły w punktach instrukcję politycznego mordu doskonałego a` la Donald Tusk. Autorem jednej z nich jest czynny obecnie polityk PO, który z boku przygląda się dorzynaniu Grzegorza Schetyny.
Drugim jest człowiek, który sam padł ofiarą mordu. To Paweł Piskorski, były sekretarz generalny Platformy.

Świadek wykańczania Schetyny jest lakoniczny:
– Punkt pierwszy: Tusk nigdy nie robi tego własnoręcznie – mówi nasz rozmówca.
Punkt drugi: stworzył machinę na tyle doskonałą, że dziś nawet nie musi wydawać poleceń. Zawsze znajdą się chętni, którzy w lot zrozumieją intencje szefa. Punkt trzeci: Tusk zawsze udaje, że to nie on stoi za mordem.
– Jego poplecznicy poderżną ci gardło, a on przyjdzie i z zatroskaną miną powie „o, skaleczyłeś się” – opisuje metodę polityk PO.

Piskorski jest bardziej szczegółowy.
Etap pierwszy: Tusk najpierw lokalizuje ludzi, którzy mogą być dla niego zagrożeniem.
Etap drugi: określa ich słabe punkty.
Etap trzeci: próbuje przysporzyć kłopotów osobie, którą już ma na celowniku, tak aby zabierały jej czas i energię. Piskorski jako przykłady podaje tu podsycane przez Tuska bunty w lubelskiej PO, które wiązały Zytę Gilowską. Także bunty w warszawskich strukturach partii, które podkopywały pozycję samego Piskorskiego.
Etap czwarty: Tusk dba o to, aby ofiara była przekonana, że nic jej nie grozi.
– Gdy były ataki na mnie, pierwszy udawał oburzonego nimi. Sam dzwonił, umawialiśmy się na obiady, kolacje, wino. W czasie spotkań mówił, że wszystko między nami jest OK – opowiada były sekretarz generalny PO.

To nie koniec listy Piskorskiego. Etap piąty: zdecydowane wykorzystanie każdego pretekstu do bezwzględnego ataku na ofiarę.
– I tu najlepszym przykładem jest Gilowska. Każdy w partii, łącznie z Tuskiem, wiedział, że pracownica jej biura wyszła za jej syna. Nie było to problemem przez wiele miesięcy – przypomina Piskorski.
Wreszcie warunek, który można potraktować jako ostatni punkt opisu: trzeba dobrać sobie różnych sojuszników do atakowania kolejnych celów. Rokita przy pełnej akceptacji Tuska atakował Olechowskiego, Schetyna Piskorskiego. Później ich obu atakował Janusz Palikot. On sam zresztą jest przekonany, że i jego czekał los Murzynka. Zatem – jak przekonuje – sam postanowił uciec od Tuska.

Ważne zadanie
Do wyliczanki metod Tuska trzeba też dorzucić kolejną: dobrze jest wykreować zadanie, które ma wykonać ofiara. Takie, które da się opisać jako bardzo ważne, choć w rzeczywistości nie będzie miało większego znaczenia. Zadanie jednak zwiąże ofiarę. Gdyby zaś nie chciała go przyjąć, zawsze można rozłożyć ramiona i powiedzieć, że to ona odrzuciła propozycję. Klasycznym przykładem jest zespół zwany gabinetem cieni PO. W styczniu 2006 r. zarząd krajowy partii powierzył kierownictwo nad nim Rokicie. Kilkunastu polityków Platformy zaczęło recenzować konkretnych ministrów rządu PiS. Opinia publiczna była przekonana – i nikt z PO nie wyprowadzał jej z błędu – że to kandydaci Platformy do objęcia tych resortów. Jednocześnie Rokita pracował wraz z innymi nad dokumentem programowym. Gdy ten powstał, liczył kilkaset stron. Ale Rokita zorientował się, że rzeczywiste kierownictwo partii ma jego pracę głęboko w nosie. Dokładnie rok po powołaniu zwołał dramatyczną konferencję prasową, gdzie wspierali go Paweł Śpiewak i Jarosław Gowin, na której zapewniał, że gabinet cieni jest przygotowany do rządzenia Polską. Kilka miesięcy później, gdy PO wygrała wybory, z kilkunastu „cieni” tylko Ewa Kopacz i Mirosław Drzewiecki objęli resorty, którymi się zajmowali. Rokita był już poza polityką.

Pomysł z „bardzo ważną” funkcją pierwszy raz miał być przetestowany na Macieju Płażyńskim, pierwszym przewodniczącym PO. Tusk, wraz z Grzegorzem Schetyną i Pawłem Piskorskim, wymyśla następujący podział władzy: on zostaje szefem partii i klubu, a Płażyński szefem… rady programowej. Do przekonywania Płażyńskiego wyznaczony został Piskorski. I na niego, nie zaś na Tuska, spadło odium za próbę obalenia Płażyńskiego, bo ten z miejsca odrzucił pomysł.
Niedługo potem sam odszedł z PO, bo był przekonany, że partia idzie drogą KLD i tak samo też skończy.
Z trójki tenorów została dwójka – Tusk i Andrzej Olechowski. Ten drugi nie był posłem, więc uznał, że nie powinien być przewodniczącym partii. Został szefem rady krajowej, ciała statutowego liczącego kilkuset członków i zbierającego się nie częściej niż dwa razy w roku. – Pan Tusk już nie chciał dzielić się władzą. Powiedział mi w sposób otwarty, że nie przewiduje takiej sytuacji – opowiadał Olechowski w książce „Donald Tusk. Droga do władzy”.
Tusk nie znosił w ogóle Olechowskiego. W prywatnych rozmowach nazywał go agentem (przed założeniem PO mówił tak też w wywiadach). Przeciw Olechowskiemu zawiązał sojusz z Rokitą i Gilowską. Był to czas wchodzenia Polski do Unii Europejskiej, więc konflikt miał wszelkie cechy sporu programowego. Olechowski sprzeciwiał się głoszonemu wówczas przez PO (nie tylko przez Rokitę) hasłu „Nicea albo śmierć”.

– W polityce europejskiej stanowiskiem Platformy jest to, co kojarzy się z retorycznym, twardym, choć nie zawsze wygodnym zwrotem: „Nicea albo śmierć”. Naturalnie Andrzej Olechowski ma prawo mówić, co myśli, u nas nie ma cenzury. Jego stanowisko było w Platformie odosobnione – powiedział Tusk wiosną 2004 r. w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
Rokita, przy pełnym poparciu ze strony Tuska, nazywał Olechowskiego przedstawicielem „frakcji białej flagi”. Partia zauważyła kierunek wskazywany jej przez szefa i Olechowski zaczął być przegłosowywany nawet na kierowanej przez niego radzie krajowej.
Następna na celowniku znalazła się Zyta Gilowska. Błyskotliwa profesor ekonomii była w apogeum popularności, celnie punktując wpadki rządu SLD. Gdy w czasie jednej z sejmowych debat zaatakował ją Jerzy Hausner, Tusk głośno żądał od niego przeprosin za rzekome „chamstwo”. Gilowska nazywała go swoim bratem, by kilka dni później dowiedzieć się, że władze partii oskarżyły ją o nepotyzm.
Miała stanąć przed sądem koleżeńskim za to, że zatrudniła synową w swoim biurze poselskim. Prawda była inna – dziewczyna najpierw zaczęła pracować w biurze i tam dopiero poznał ją syn pani profesor. Wszyscy w PO o tym wiedzieli, łącznie z Tuskiem, który mówił wielu osobom, że nie widzi w tym żadnego problemu.
– Nie mam pojęcia, czy Gilowska mówiła mi, co robi jej synowa. Niektóre informacje przelatują obok mnie – tłumaczył Tusk w „Drodze do władzy”.

Inna książka też opisuje ten trick lidera PO. W „Daleko od miłości” czytamy, że w pewnym momencie Tusk zgodził się na powrót prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego do Platformy: „Odpowiedź brzmiała: »Jasne, jechać z tym, jechać, nie hamować«. Kiedy kilku ważnych polityków PO poparło pomysł powrotu Karnowskiego, Tusk publicznie zareagował oburzeniem. Powiedział, że dla takich osób w PO miejsca nie ma”.
Coś podobnego przeżył Paweł Piskorski, gdy przyszła kolej dla niego.
– Zgodził się ze mną, że Łukasz Abgarowicz (wówczas piskorczyk – przyp. red.) zostanie szefem regionu mazowieckiego. Mówił, że to świetny pomysł – opowiada Paweł Piskorski. Półtora dnia później Piskorski usłyszał Tuska mówiącego, że jest oburzony „bezczelnym powrotem układu warszawskiego do władzy”.

Uciec spod noża

Utrącenie Gilowskiej zostało przyjęte w dużej części PO z niesmakiem. Ze względu na styl. Na przykład Janusz Palikot gorąco zapewnia, że nie brał w tym udziału. A jednocześnie z dumą opowiada, jakie ciosy zadał Rokicie i Schetynie. Wielu polityków PO w nieoficjalnych rozmowach próbowało wytłumaczyć „prawdziwe” kulisy odstrzelenia lubelskiej profesor. Przyznawali, że zarzut nepotyzmu był tylko pretekstem. Właściwym powodem miały być pogłoski o jej lustracyjnych problemach. Wygląda to jednak na dopisywanie historii post factum. Tym bardziej że żadnych kontrowersji nie budzi dzisiejsze funkcjonowanie Michała Boniego, który publicznie przyznał się do kontaktów z SB.

Tu można zastanowić się, czy ofiary Tuska mogły uniknąć swojego losu.
– Tak, gdyby nie byli nim zauroczeni i emocjonalnie od niego uzależnieni. Takie osoby jak Rokita i Schetyna wiedziały, że Tusk jest mordercą, ale myślały, że są przyjaciółmi i im nic nie zrobi – mówi ważny polityk PO
W eliminowaniu rywali jest pod tym względem pewna cezura. Do sprawy Gilowskiej nikt nie traktował Tuska jako killera. Dopiero w maju 2005 r. coraz więcej osób w PO zaczęło rozumieć, że ma do czynienia z seryjnym politycznym mordercą. Za późno zrozumiał to Paweł Piskorski, który był eliminowany w tym samym czasie.

- Nie czułem, że jest lista ofiar. Znałem Tuska od czasów KLD, niejedno przeszliśmy – opowiada dzisiejszy szef Stronnictwa Demokratycznego.
Eliminacja Piskorskiego była rozłożona na raty. Rozpoczęło się jeszcze w 2003 r., gdy prasa zaczęła donosić o interesach warszawskich polityków PO. Tusk zaproponował mu start w pierwszych polskich wyborach do Parlamentu Europejskiego. Było to wówczas odbierane jako zesłanie na placówkę w Ułan Bator. Piskorski wynegocjował pozostawienie mu funkcji sekretarza generalnego. „Kupił” sobie w ten sposób dwa lata platformerskiego życia.
Nie było to jednak spokojne życie. Warszawską PO zaczęli organizować nowi ludzie – Hanna Gronkiewicz-Waltz i Julia Pitera. Ta druga od lat wojowała z Piskorskim. Ona też zastępowała Tuska w atakach na Piskorskiego. Skórką od banana, na której wywrócił się poseł, była publikacja „Dziennika” na temat kupionej przez niego ziemi pod zalesienie. Były polityk PO zapewnia dziś, że Tusk – wbrew temu, co mówił publicznie – wcześniej o niej wiedział. Słowa przeciw słowom, ale faktem jest, że przed „Dziennikiem” notki o kupnie ziemi wydrukowały lokalne media. Co nie wywołało żadnej reakcji w PO. Zwieńczeniem była eksterminacja piskorczyków na partyjnej konwencji. Spod noża w ostatnim momencie uszedł Bronisław Komorowski, wówczas też spiskujący z Piskorskim. Wszystkie sprawy rozstrzygał sąd partyjny pod kierownictwem senatora Ludwiczuka, bliskiego współpracownika Grzegorza Schetyny.

Urażona miłość
Kolejny był Jan Rokita.
– Ależ Jan i Donald są przyjaciółmi. Razem piją wino i gawędzą sobie o starożytności – zapewniał mnie w 2006 r. Sławomir Nowak. Dziwna to była jednak przyjaźń. Najpierw latem 2005 r. Tusk ze Schetyną ograli Rokitę, układając listy wyborcze tak, że znalazło się na nich niewielu zwolenników polityka z Krakowa. W tej sytuacji fikcją stawała się obietnica Tuska, że to Rokita będzie przewodniczącym klubu parlamentarnego. Wcześniej Tusk zerwał (dziś przyznają to wszyscy politycy PO) negocjacje koalicyjne z PiS. Poderwało to autorytet Rokity jako negocjatora PO i polityka, który przygotowywał się do pracy w rządzie.
Na posiedzeniach klubu odbywały się kampanie ataków na Rokitę. Kolejne osoby wygłaszały tyrady na temat rzekomych nielojalności Rokity wobec Platformy. Celowały w tym Ewa Kopacz i Iwona Śledzińska-Katarasińska. Kopacz jest bardzo blisko związana z Tuskiem, można być więc pewnym, że robiła to w pełnym z nim porozumieniu. Tym bardziej że dziś robi to samo. Na kilku posiedzeniach zarządu partii przewodziła atakom na Schetynę.

– Śledzińska-Katarasińska chyba żałuje, że atakowała Rokitę. Uświadomiła sobie, że była traktowana instrumentalnie przez Tuska. On wywrócił na dodatek przygotowywane przez nią ustawy medialne, więc doszła jeszcze urażona miłość – opowiada jeden z polityków PO.
Rokitę atakował też Palikot, co opisał w ostatniej książce. Na posiedzeniu klubu zrelacjonował rozmowę z Rokitą, w której ten miał grozić przejściem do PiS. Palikot przeżył szok, bo spodziewał się pochwał ze strony Tuska. Tymczasem ten ostentacyjnie zachowywał się, jakby był obrażony.
– Wtedy nie wiedziałem, że to jego stary numer – opowiadał mi później Palikot. Fakt startu Nelli Rokity z list PiS rozgrzeszył Tuska w oczach partii z tego mordu. Chociaż jeszcze dwa lata później – co opisuje Palikot w „Kulisach Platformy” – badania opinii publicznej wykazały, że Rokita jest drugim po Tusku politykiem PO.

Schetyna się przeliczył
Kolejny Murzynek jeszcze żyje, ale nie wie, co go spotka.
- Grzegorz jest rozgoryczony, bo nigdy nie rzucił wyzwania Donaldowi - opowiada stronnik Schetyny. Ale Tusk uważa, że to „konkurent” i „lider wewnątrzpartyjnej opozycji”.
- Grzegorz sądził, że Tusk zostanie prezydentem, a on premierem. Jego działania były wymierzone w otoczenie Donalda, ale nie w niego samego - opowiada nasz rozmówca.
Przeliczył się.
Najpierw wyleciał z rządu po aferze hazardowej. Do końca był mamiony przez Tuska, że dymisji nie będzie. Schetyna jest zręczny i znał los poprzedników, więc zaczął się ratować. Najpierw przejął klub parlamentarny, potem sprzymierzył się z Bronisławem Komorowskim, dzięki czemu został marszałkiem Sejmu. Ale w lutym tego roku Tusk sondował partię, jaka będzie reakcja na wyrzucenie z niej Schetyny. A teraz przestał być marszałkiem, a jego sojusznik, czyli prezydent, wycofał się do Belwederu.
Jak to się dzieje, że w oczach opinii publicznej to nie Tusk jest brutalnym killerem, lecz Jarosław Kaczyński? Odpowiedź jest prosta: Tusk nie robi niczego własnymi rękami, wszystko zaś odbywa się we względnej ciszy. Bez publicznej wymiany pretensji i ostentacyjnych gestów.

„Pozostał tylko jeden. A ten jeden, ten ostatni, tak się przejął dolą srogą, że aż z żalu się powiesił i nie było już nikogo” – tak kończy się wierszyk o dziesięciu Murzynkach.
Wszystko o Tusku można powiedzieć, ale nie to, że ma wyrzuty sumienia z powodu Płażyńskiego, Gilowskiej, Olechowskiego, Piskorskiego, Rokity i Schetyny.

Piotr Gursztyn
Uważam Rze | Poniedziałek, 7 listopada 2011
Źródło: http://uwazamrze.pl/2011/11/18264/donald-msciwy/

Przedruk: http://media.wp.pl/kat,1022941,page,1,w ... omosc.html

..... ten ostatni, tak się przejął dolą srogą, że aż z żalu się powiesił i nie było już nikogo...
To był Andrzej Lepper?...


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


10 lis 2011, 19:45
Zobacz profil
Site Admin
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 maja 2006, 21:23

 POSTY        2059

 LOKALIZACJARada Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej
Post Re: Polityka i politycy
Donald Tusk w tej samej sprawie:

-Tylko pięciu ministrów z obecnego składu rządu może się znaleźć w nowym gabinecie, jeśli Platforma będzie go tworzyć po wyborach – mówił Donald Tusk 2 października.

-Będę proponował zarówno prezydentowi, jak i wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi, aby do końca prezydencji (czyli do końca grudnia – przyp. M.S.) nie zmieniać składu rządu – powiedział premier Donald Tusk w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” 11 października.

-Jeżeli wykorzystujemy pierwszy krok konstytucyjny, to najpóźniej 22 listopada powstanie nowy gabinet. Expose można się spodziewać w okolicach świętego Mikołaja – poinformował premier 13 października

-Intencją premiera jest by tego dnia (18 listopada – przyp. MS) zostało wygłoszone expose i odbyło się głosowanie nad wotum zaufania – napisał na Twitterze rzecznik rządu Paweł Graś 9 listopada.

<_<

____________________________________
Mów otwarcie i otwarcie działaj, gdy w kraju dobre panują rządy.Otwarcie działaj, lecz mów ostrożnie, gdy rządy są złe...


14 lis 2011, 05:18
Zobacz profil WWW
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Polityka i politycy
Premier Wielkiej Brytanii broni służbowego kota na Downing Street  ;)

Jeden z najważniejszych urzędników w rezydencji premiera ma problem. Źli ludzie oskarżają go, że nie wypełnia swych obowiązków, a do tego ucieka do bardzo atrakcyjnych kocic. Premier jednak zapewnia, że żadnych dymisji nie będzie.

Premier David Cameron zdecydowanie odmówił w poniedziałek zdymisjonowania Larry'ego - służbowego kota, którego zadaniem jest łapanie myszy na Downing Street nr 10
. Żądania dymisji czteroletniego Larry'ego pojawiły się, gdy podczas kolacji, wydanej przez Camerona na Downing Street dla kilku osobistości politycznych, zauważono mysz. Zaczęto się zastanawiać, czy Larry pełni swe obowiązki z należytą sumiennością, tym bardziej, że widziano go ostatnio w godzinach pracy w sąsiednim St. James's Park (Parku św. Jakuba), gdzie w domu parkowego strażnika mieszka podobno atrakcyjna kotka.

Premier Cameron wziął Larry'ego w obronę
. Podkreślił, że kolacja, podczas której zauważono mysz, odbyła się w pomieszczeniach, do których służbowy kot nie ma dostępu. Agencja Press Association napisała, że Cameron rzucił podobno w tę mysz widelcem, ale chybił. Jeden z gości miał wtedy spytać: "Gdzież jest ten Larry, kiedy go się potrzebuje?".

Larry przeniósł się na Downing Street nr 10 ze schroniska dla zwierząt w lutym, gdy w relacjach telewizyjnych z rezydencji premiera pojawił się wielki szczur. Premier zapewnia, że służbowy kot świetnie wypełnia swe obowiązki.

http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/art ... treet.html


14 lis 2011, 19:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Polityka i politycy
inspektor                    



-Tylko pięciu ministrów z obecnego składu rządu może się znaleźć w nowym gabinecie, jeśli Platforma będzie go tworzyć po wyborach – mówił Donald Tusk 2 października.

-Będę proponował zarówno prezydentowi, jak i wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi, aby do końca prezydencji (czyli do końca grudnia – przyp. M.S.) nie zmieniać składu rządu – powiedział premier Donald Tusk w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” 11 października. <_<


Te POpaprańce miały okazję zrobić wybory wiosną. Zresztą tak planowały.
Po pierwsze to nie byłoby tego problemu, a po drugie wreszcie każdy budżet byłby realizowany przez ekipe, która go uchwala, a nie na koniec kadencji przez tę która przychodzi. Ale POpaprańcom szkoda było tego pół roku. Dobre i 6 miesięcy przy korycie dłużej.  :zygi:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


14 lis 2011, 19:53
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 4411 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243 ... 316  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: