Biegły odczyta nagranie rozmowy Kilka wersji śledczych w sprawie samobójstwa szefa Samoobrony bada prokuratura. Także to, czy ktoś go do tego nakłaniał – wynika z informacji "Rz"
Najważniejsze hipotezy, które weryfikują śledczy, dotyczą: problemów finansowych, kłopotów rodzinnych i wątku biznesowego. Choć biegli wstępnie nie dopatrzyli się udziału osób trzecich, prokuratorzy sprawdzają też wersję, według której ktoś mógł się przyczynić do śmierci Leppera: namawiał go do targnięcia się na życie lub mu w tym pomagał.
– Jakie przyjęliśmy wersje śledcze, nie mogę mówić. Ale każda pojawiająca się nowa informacja jest przez nas analizowana i staje się przedmiotem czynności dowodowych – zaznacza Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Śledczy przesłuchują kolejnych świadków z otoczenia polityka, chcą też zaangażować biegłego do odczytu nagrania, jakie przekazał redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
– Oczekujemy od biegłego, że odtworzy treść nagrania – mówi "Rz" Lewandowska.
Nagranie pochodzi z jesieni 2010 r. i zawiera jego rozmowę z Lepperem. Polityk ma w niej ujawnić, kto był źródłem przecieku w tzw. aferze gruntowej, według Sakiewicza Lepper podał nazwisko. We fragmencie rozmowy zamieszczonym na portalu Niezalezna.pl pada zdanie: "To poszło od K.".
Sakiewicz kopię nagrania przyniósł śledczym. – Jest złej jakości i bez specjalistycznego badania trudno odtworzyć treść rozmowy – mówi "Rz" jeden ze śledczych.
– Dopóki nie znamy dokładnej treści rozmowy, trudno ocenić jej wagę – mówi jeden z prokuratorów.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że lider Samoobrony kilka miesięcy temu chciał się z nim spotkać, zabiegał o to przez adwokatów. Zaznaczył, że jeśli zostanie wezwany przez prokuraturę, to przekaże, co wie w sprawie Leppera. – Wiem niewiele, ale wiem – stwierdził.
Śledczy próbują ustalić dokładny czas śmierci Leppera. Wstępnie lekarz określił, że zgon nastąpił w godz. 10 – 12. Ale obraz telewizora w gabinecie polityka zatrzymał się o godz. 13:15:04, co sugeruje, że nacisnął stopklatkę na pilocie. Na ekranie widać kadr z programu informacyjnego Polsat News. – Zwróciliśmy się do tej telewizji z pytaniem, z jakiego dnia pochodzi to nagranie – mówi Lewandowska.
Prokuratorzy analizują też wiele dokumentów znalezionych w gabinecie Leppera, m.in. tytuły wykonawcze i nakazy zapłaty. Według informacji "Rz" śledczy będą zwracać się m.in. do banków i instytucji finansowych, by ustalić, na jakie sumy polityk był zadłużony i czy to długi mogły go popchnąć do desperackiej decyzji. (...) http://www.rp.pl/artykul/698904,699582- ... perem.html
09 sie 2011, 20:58
Re: Polityka i politycy
Lepper zostawił haki na polityków?
"Dokumenty na ten temat istnieją i mówię wam, że są zdeponowane w odpowiednich miejscach. Obojętnie, co by mi się stało - bo pogróżki już były - te dokumenty ujrzą światło dzienne" - grzmiał Andrzej Lepper (57 l.) do posłów z sejmowej mównicy, jeszcze jako wicemarszałek Sejmu
Był rok 2001. Dziś, niemal po dziesięciu latach od tamtego wystąpienia, okazuje się, że Lepper faktycznie zbierał haki na polityków i wszystkie dokumenty, które uważał za istotne, przechowywał w teczce. Nie jednej. – Wiem, że materiały są w kilku różnych miejscach – mówi nam Wanda Łyżwińska (58 l.), była posłanka Samoobrony.
„Ja pytam (...) bo (...) sędzią nie jestem” – zastrzegał podczas pamiętnego przemówienia Lepper i pytał najważniejszych polityków w państwie o nielegalne jego zdaniem finansowanie i ich rzekome kontakty z mafią, rzucając co chwilę konkretnymi kwotami i datami. Za to, co wtedy wykrzyczał, czyli za fałszywe oskarżenia, został w 2005 r. prawomocnie skazany. Ale teraz, już po śmierci lidera Samoobrony, kwestia teczek Leppera wraca.
Lepper robił notatki Kładzie się człowiek spać i nie wiadomo, czy wstanie – mówił Lepper do współpracowników. Tak im tłumaczył się z robienia notatek i zbierania dokumentów. – Andrzej Lepper miał notesy i zeszyt, w których zapisanych miał wiele informacji. Miał podobno także nagrania – mówi Faktowi Tomasz Sakiewicz, naczelny „Gazety Polskiej”. – Część tych zapisków przechowywał w biurze Samoobrony, ale ukrywał je też w innych miejscach na wypadek swej śmierci – dodaje redaktor, który miał o tym też rozmawiać z przyjacielem Leppera. Jego nazwiska nie zdradza. To, że Lepper robił zapiski i zbierał haki, potwierdza m.in. była posłanka jego partii, Wanda Łyżwińska (58 l.). – Wiem, że różne materiały są w różnych miejscach. Lepper sam wielokrotnie mówił, że dokumenty powinny być w wielu miejscach – mówi Łyżwińska.
Co znajduje się w teczkach Leppera? I gdzie je ukrył? Prokuratorzy już zabezpieczyli dokumenty z sejfu w siedzibie partii. Janusz Maksymiuk (64 l.) próbował bagatelizować sprawę mówiąc, że tam były tylko jakieś dyplomy. Ale Łyżwińska mówi jasno: – Materiały są. Także Sakiewiczowi sam Lepper miał powiedzieć, że ma dowody. Redaktor z „Gazety Polskiej” zresztą opublikował fragment nagranej rozmowy z Lepperem.
Co wiedział Lepper? – Czy wiedza Leppera mogła być dla kogoś niebezpieczna i groźna? – zastanawia się Arkadiusz Mularczyk (40 l.), poseł PiS. – Oczywiście, że Andrzej Lepper miał dużą wiedzę o politykach, o wielu sprawach – nie ma żadnych wątpliwości Łyżwińska. Sam Lepper, który po wyrzuceniu z rządu nie miał zbyt dobrych relacji z politykami PiS, zabiegał o spotkanie z prezesem tej partii, Jarosławem Kaczyńskim. Czy chciał mu coś przekazać? – Rzeczywiście, kilka miesięcy temu Andrzej Lepper prosił mnie przez adwokatów o spotkanie – potwierdził Jarosław Kaczyński (62 l.). I zastrzegł, że o szczegółach powie tylko w prokuraturze.
Kolejna osoba, które może pomóc w rozwikłaniu zagadki śmierci Andrzeja Leppera (+57 l.). Fakt dotarł do jednego z jego najbliższych współpracowników, który był także kierowcą szefa Samoobrony. - To ja widziałem Andrzeja Leppera żywego jako ostatni - zdradza Faktowi Mieczysław Meyer. Specjalnie dla nas rekonstruuje ostatnie godziny życia przewodniczącego
Mężczyznę nazywano kierowcą Leppera, choć był tak naprawdę jednym z nielicznego grona jego najbliższych, zaufanych współpracowników. – Jego sympatyk, który woził go prywatnym samochodem i sam płacił za paliwo – mówił o nim w „Rzeczpospolitej” Mateusz Piskorski (34 l.), były poseł Samoobrony. – W czwartek rano wracaliśmy z Zielnowa do Warszawy, gdzie Andrzej Lepper był u rodziny. Wyjeżdżaliśmy stamtąd około 9 rano. Żona pana Leppera pomachała nam na pożegnanie. Szef był w dobrym nastroju. Mało mówił, ale on zawsze był małomówny. Ale niczego dziwnego nie wyczułem, żeby mówił, że się czegoś boi, czy był przygnębiony – zaczyna Mieczysław Meyer.
Do Warszawy dotarli około 16.00. – Ja byłem padnięty i od razu powiedziałem, że pójdę się położyć. Mam tam w siedzibie taki mały pokoik, tylko w innej części niż Andrzej Lepper – mówi Meyer. Jego pokój jest po przeciwnej stronie korytarza, w części, gdzie okna wychodzą na Al. Jerozolimskie. Prywatne pokoje Leppera wychodzą na podwórko. W tym samym czasie Lepper ma już spotkanie z Piotrem Tymochowiczem (48 l.), specjalistą od wizerunku i prywatnym doradcą, oraz Januszem Maksymiukiem (64 l.). Mężczyźni rozstają się i Lepper zostaje sam. Kilka pomieszczeń dalej jest tylko Meyer. Ale nie rozmawiają już tego dnia ze sobą.
– W piątek obudziłem się około godz. 8 i poszedłem do Andrzeja Leppera, żeby dał mi klucz od drzwi wejściowych. Musiałem dokupić bilety do parkomatu. Najpierw zadzwoniłem z sekretariatu do jego pokoju. Odebrał i wyszedł dać mi klucz – opowiada Meyer. Znów podkreśla. że Lepper zachowywał się jak zwykle. – Był taki sam jak zawsze, grzeczny, opiekuńczy, pytał, co słychać. Nie był zmartwiony, ani nic takiego. Był super, jak zawsze – podkreśla. – Andrzej Lepper nie mówił, że mamy gdzieś jechać, więc poszedłem na miasto. Miałem trochę spraw do załatwienia. Nie wiem, co się potem działo, czy ktoś przychodził – dodaje.
Po południu Meyer poszedł do biura Małgorzaty Gut, radcy prawnego Andrzeja Leppera. – Nagle zadzwonili do mnie z biura Samoobrony, że przewodniczący nie żyje. Od razu wsiedliśmy z panią mecenas do samochodu. To jest 15 minut od biura Samoobrony, dojechaliśmy szybko. Weszliśmy tam, ja tylko kawałek, ale rzucił mi się w oczy bałagan, na biurku były talerze i filiżanki, łózko było niepościelone. To było dziwne, bo Andrzej Lepper zawsze miał porządek. Natychmiast zadzwoniłem do pani Lepperowej – mówi Mieczysław Meyer. Potem powiadomił jeszcze o tragedii Stanisława Łyżwińskiego. W tym samym czasie mecenas Gut zadzwoniła na pogotowie i policję.
Mieczysław Meyer nie wierzy w samobójstwo Andrzeja Leppera. Ciągle to podkreśla. – Nie miał powodu, żeby popełnić samobójstwo, jak inni mówią. Ja w to nie wierzę. Sam nie mógł targnąć się na swoje życie. On taki nie był.
Lepper był o krok od interesu życia. To miała być żyła złota Andrzej Lepper poważnie miał poważne plany biznesowe. Kończył związane z nimi formalności. Gdyby biznes wypalił, szef Samoobrony zarobiłby krocie. Andrzej Lepper miał uzyskać zgodę od władz Białorusi na 90 lat dzierżawy lasu i sprowadzanie stamtąd drewna do Polski. Gdyby interes wypalił, szef Samoobrony zarobiłby krocie - podaje "Super Express".
"Byliśmy o krok. Miał wypalić biznes. Jeden związany z biomasą - trocinami na opał, drugi z przemysłem meblarskim" - mówił wspólnik szefa Samoobrony i jeden z bohaterów afery gruntowej Piotr Ryba.
"Super Express" ustalił, że Lepper właśnie kończył załatwianie formalności związane z wydzierżawieniem lasu
"To złoty interes" - mówi prezes Polsko-Białoruskiej Izby Handlowo-Gospodarczej Józef Łochowski.
"Na Białorusi drzewo traktowane jest jako surowiec strategiczny, a obrót nim obwarowany jest licznymi restrykcjami. Dlatego jeśli komuś uda się zdobyć stosowne pozwolenia, dobry zarobek ma gwarantowany. Bo oprócz sprzedaży desek, jako biomasą na opał handluje się też trocinami i innymi odpadami powstałymi przy ich produkcji" - dodaje Łochowski.
Interesy związane z drzewem, to nie wszystko.
"Andrzej Lepper prosił mnie o pomoc w kontaktach z białoruską administracją szczebla lokalnego i regionalnego. I wiem, że Białorusini zaproponowali mu opracowanie szerokiego programu restrukturyzacji gospodarstw rolnych. Miał być kimś w rodzaju doradcy, człowieka, który w sensowny sposób miał podpowiedzieć, w jaki sposób zmieniać państwowy sektor rolny. Tak jak niegdyś Leszek Balcerowicz doradzał krajom przeprowadzającym transformację swoich gospodarek, tak Andrzej Lepper miał zająć się białoruskim rolnictwem" - wyjaśnia Mateusz Piskorski z Samoobrony.
Kto był u Leppera po śmierci i czego szukał?! Obraz w telewizorze zatrzymany w pokoju Andrzeja Leppera półtorej godziny po jego śmierci. Bałagan na biurku, choć szef Samoobrony słynął z porządku. Otwarte okno, choć nigdy go sam nie otwierał, bo miał klimatyzację i lubił jej używać. Kto był u Andrzeja Leppera po jego śmierci? Co zabrał?! Na te pytania szuka teraz odpowiedzi prokuratura. Śledczy zebrali już odciski palców z pilota do telewizora. Teraz zbadają komputery i komórki, by sprawdzić, czy ktoś nie skopiował albo nie usunął z nich jakiś informacji
To, że Andrzej Lepper popełnił samobójstwo, nie budzi już raczej wątpliwości śledczych. Ani na ciele szefa Samoobrony, ani w jego pokojach i łazience nie znaleziono żadnych śladów, które świadczyłyby o tym, że ktoś mu w tym samobójstwie dopomógł. – Przy upozorowaniu samobójstwa zawsze zostają takie ślady. Nie ma siły, by ich nie pozostawiono, czy to na ciele, czy to na np. na sznurze, czy w pomieszczeniu – mówi nam oficer policji.
Wprawdzie prokuratura zleciła szczegółowe badania, czy Andrzej Lepper był pod wpływem alkoholu, środków odurzających czy trucizn, a nawet czy nie podano mu leków, które mogły wejść w reakcję z medykamentami, jakie sam na stałe przyjmował – ale śledczy raczej wykluczają możliwość upozorowania samobójczej śmierci. – Aby powiesić odurzonego czy uśpionego, bezwładnego mężczyznę o wadze 90-100 kilogramów, potrzeba dwóch, a nawet trzech silnych mężczyzn. I nie jest możliwe, by zrobić to bez pozostawienia śladów – mówi Faktowi prof. Bronisław Młodziejowski (63 l.), kryminolog i patolog.
Dlatego śledczy skupiają się teraz nad wyjaśnieniem zagadki, kto buszował po pokoju Leppera już po jego śmierci. Muszą wyjaśnić, kto otworzył okna, które zawsze – ze względu na klimatyzację – były zamknięte. O tym, że szef Samoobrony ich nie otwierał, wiedzieli wszyscy jego współpracownicy i byli bardzo zdziwieni, gdy zobaczyli uchyloną ramę. Wielką zagadką jest także fakt, że telewizor w pokoju Leppera odnaleziono z włączoną „stop klatką” z godziny 13.15, a więc prawie półtorej godziny po jego śmierci – specjaliści medycyny sądowej, którzy badali ciało Leppera, są pewni, że zgon nastąpił najpóźniej w piątek o godz. 12. Kto mógł więc zatrzymać obraz w telewizorze i po co? Tym bardziej, że – jak mówią współpracownicy Leppera – on sam nie umiał uruchomić takiej funkcji w odbiorniku.
W dodatku na biurku polityka były bałagan, rozrzucone papiery – a Lepper słynął z tego, że zawsze miał idealny porządek z dokumentami. Także łóżko było skotłowane, a na stole nieład. Czy ktoś w pośpiechu szukał jakiś dokumentów i przez przypadek uruchomił „stop klatkę”?
– Prokuratura bierze pod uwagę wszystkie hipotezy – mówi tajemniczo Monika Lewandowska, rzeczniczka warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Fakt dowiedział się też, że śledczy zlecili ekspertyzy telefonów komórkowych i komputerów Leppera. Sprawdzą, czy, a jeśli tak, to dokładnie o której przeglądano ich zawartość.
Nawet po skasowaniu danych biegli będą bowiem w stanie odtworzyć, co w nich było. Jeśli były tam słynne „haki na polityków”, o których mówił Andrzej Lepper, i ktoś je skopiował albo usunął, śledczy będą to wiedzieć. Pytanie – kto to zrobił? Tu o odpowiedź będzie trudniej...
Czyją twarz widział Andrzej Lepper tuż przed śmiercią? Jaki widok był ostatnim widokiem w jego życiu?
Andrzej Lepper przed śmiercią oglądał konferencję Tuska
Załącznik:
Kogo Lepper widział przed śmiercią.jpeg
Media dotarły do zdjęcia telewizora, znajdującego się w pokoju Andrzeja Leppera. Obraz został zastopowany o godzinie 13:15:04, gdy pokazywano konferencję Donalda Tuska i ministra obrony Tomasza Siemoniaka. Zdjęcie telewizora, które publikuje strona internetowa tygodnika "Wprost" jest ucięte; nie jest też zrobione pod kątem prostym. "Wprost" nie wyjaśnia pochodzenia fotografii.
Załącznik:
pic.php.jpg
O tym, że obraz telewizora w gabinecie Leppera został zatrzymany stopklatką o godzinie 13:15:04 - na ekranie widniał obraz z Donaldem Tuskiem, a w podpisie komentarz do kampanii wyborczej - poinformowało jako pierwsze radio RMF FM.
"Wprost" publikuje zdjęcie telewizora znajdującego się w pokoju Andrzeja Leppera. Zdjęcie miało zostać zrobione kilka godzin po odnalezieniu zwłok byłego wicepremiera.
O tej porze w telewizji Polsat News prezentowano serwis informacyjny, w którym była mowa między innymi o wyborach, a także o likwidacji 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Z pozoru wiadomości nie są związane ze sprawą, jednak ktoś musiał nacisnąć stopklatkę na pilocie. Oznacza to, że najprawdopodobniej przewodniczący Samoobrony żył jeszcze po godzinie 13.00.
Jak mówił Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi dochodzenie w sprawie śmierci Leppera, zgon szefa Samoobrony nastąpił 10-15 godzin przed oględzinami zwłok, które rozpoczęły się o godzinie 22.00. Oznaczałoby to, że Andrzej Lepper musiał umrzeć przed południem.
Jak podaje "Wprost" zdjęcie telewizora z pokoju byłego wicepremiera jest dowodem w śledztwie.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 13 sie 2011, 11:37 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
13 sie 2011, 11:34
Re: Polityka i politycy
Kto popełnił samobójstwo na Andrzeju Lepperze?
Załącznik:
pętle.jpg
Najbliższy współpracownik Leppera: to nie było samobójstwo
- Nawet na milimetr w kilometrowej skali nie naruszyliśmy dobrych obyczajów - tak o zgłoszeniu do wyborów komitetu Nasz Dom Polska - Samoobrona Andrzeja Leppera mówi w rozmowie z Onet.pl Janusz Maksymiuk, jeden z najbliższych współpracowników śp. Andrzeja Leppera. Jak dodaje, były wicepremier sam chciał, aby partia nosiła taką właśnie nazwę. Maksymiuk podkreśla też: - Ja jestem przekonany, że to nie było samobójstwo.
Oficjalną przyczyną śmierci Andrzeja Leppera jest samobójstwo ''bez udziału osób trzecich''.
Taka wersję podały organa ścigania o d r a z u po odkryciu zwłok m i m o, ż e nie przeprowadzono jeszcze śledztwa. Okazało się jednak, że prokuratura jest jak z w y k l e nieomylna gdyż sekcja zwłok potwierdza pierwotną wersję. Powodów, żeby podchodzić do tego sceptycznie jest aż nadto. Osobowość zmarłego była dokładną odwrotnością psychologicznego profilu samobójcy na co zwrócili uwagę wszyscy znajomi przewodniczącego Samoobrony.
Skoro jednak media otrzymały zadanie wbicie do głowy ludziom najmniej prawdopodobnej wersji to robią co mogą. Cały czas w przekaziorach mamy festiwal specjalistów od psychologii cierpliwie tłumaczących lemingom jak to depresja może zabić człowieka. Poziom tych fachowców i ich rewelacji nie odbiega od tego co nam serwują eksperci od lotnictwa (w czasie gdy ruscy wycofywali tupolewy jeden z nich z całą powagą zachwalał niezawodność tych maszyn) czy ekonomii ( tłumaczących, że skok franka nie jest wynikiem lawinowego zadłużenia państwa lecz działań Kongresu USA).
Dla odrobinę bardziej rozwiniętych umysłowo przedstawia się rzekome powody dla których ktoś tak twardy i odporny psychicznie jak Lepper mógłby targnąć się na życie.
- Najpierw wałkowano chorobę jego syna, później jakby dano sobie z tym spokój ze względu na oczywisty nonsens takiej argumentacji. Kto mając chore dziecko zabija się zamiast walczyć do końca?
- Inny argument brzmi zgoła humorystycznie - na biurku Leppera znaleziono wezwania do zapłaty co miało go całkowicie pogrążyć. Tyle tylko, że nieboszczyk nigdy się podobnymi drobiazgami nie przejmował niezależnie od tego czy miał kasę czy też nie a takimi świstkami mógłby sobie wyłożyć całe pole.
- Podobną wartość ma rewelacja o tragicznym wpływie problemów małżeńskich na kogoś kto od dawna jest w separacji. Oczywiście psycholodzy mądrze tłumaczą, że człowieka może załamać niekoniecznie jeden silny cios ale także cały masa mniejszych powodujących poczucie osaczenia. Pewnie mają rację ale, nie w przypadku kogoś takiego jak Lepper, który wyraźnie odżywał gdy mógł o coś zawalczyć.
- Odrobinę bardziej sensownie brzmi twierdzenie, że przewodniczący solidarności postawił odebrać sobie życie gdyż skończyła się jego kariera a tego przywykłszy do blichtru nie mógł znieść. To akurat jest teraz najszerzej kolportowane, ponieważ umożliwia zaatakowanie Jarosława Kaczyńskiego, który rzeczywiście zniszczył koalicjanta w głupi zresztą sposób i nic na tym nie zyskując. Zapomina się jednak, że z tego starcia zwycięsko wyszedł przewodniczący Samoobrony. Stracił co prawda stanowisko wicepremiera a jego ludzie lukratywne fuchy po różnych urzędach, ale nie udało się go złapać na żadnej przewałce w ministerstwie. Mimo, że zrobił ich setki. Skierowana przeciwko niemu prowokacja policyjna spaliła w panewce dzięki życzliwemu ostrzeżeniu z MSW. Plan Kaczyńskiego aby skonsumować przystawki: LPR i Samoobronę poprzez eliminację ich przywódców i przejęcie kadr i zwolenników pod swoje skrzydła kompletnie nie wypalił. Lepper się wywinął, a PIS nie mając zdecydowanej większości w Sejmie zrezygnował z władzy.
O tym wszystkim rządowi propagandziści tacy jak Jacek Żakowski obarczający odpowiedzialnością za śmierć Leppera PIS nie wspominają. Nie zająkną się również, że do rozbicia Samoobrony w większym stopniu niż akcja Kaczyńskiego przyczyniła się naganka rozpętana przez Gazetę Wyborcza oskarżającą przywódców tej partii o seksualne wykorzystanie Anety K. Salonowe feministki uderzyły w wielki dzwon robiąc z niej symbol uciemiężonej przez patriarchalne społeczeństwo kobiety.
Dołożył się do tego ,,niezawisły'' sąd skazując Leppera i Łyżwińskiego na odsiadkę i to bez zawiasów, mimo że pokrzywdzona n i e potrafiła nawet w s k a z a ć z kim ma dziecko. Wyrok w tej sprawie u r ą g a ł nie tylko już i tak niskim standardom prawnym ale nawet elementarnemu r o z s ą d k o w i miał jednak tę zaletę, że całkowicie podporządkowywał przewodniczącego Samoobrony rządzącym, gdyż w każdej chwili mógł wylądować w więzieniu jak Łyżwiński.
Jednak to nie sprawa Anety K. najbardziej zaszkodziła Lepperowi ale publikowane niejako przy okazji opowieści o jego życiu seksualnym.
Czytelnicy mogli na przykład dowiedzieć się jak to przewodniczący zaprosił do swego gabinetu trzy panie (sic!) wątpliwej konduity i po skonsumowaniu tychże wynagrodził je plikiem pieniędzy wyciągniętym z partyjnej szafy pancernej. Nikogo nie zastanowiło, że podobne rewelacje są sprzeczne z wynurzeniami pokrzywdzonej działaczki Samoobrony, bo skoro Leppera stać było na wytrawne k u r w y to po co mu była potrzebna kobiecina działająca w przydworcowych chaszczach - Aneta K.? Wiejski elektorat odwrócił się jednak od swojego trybuna, któremu mógł darować wiele (na przykład korupcję i liczne malwersacje) ale nie luksusowe samochody, drogie garnitury i takież dziwki, rzekomo w hurtowych ilościach.
Wbrew pozorom jednak kariera Andrzeja Leppera wcale nie była skończona. Wręcz przeciwnie mógł on liczyć na błyskotliwy come back związany z gospodarczą i polityczną sytuacją naszego nieszczęsnego kraju. Dopóki nie wygrał sądowej apelacji musiał chodzić ściśle na pasku Platformy w obawie przed odsiadką. Do jego obowiązków należało systematyczne pojawianie się w telewizorni i wyrzekanie na wszelkie obrzydliwości PISu. Co ciekawe odwalał tę pańszczyznę bez specjalnego entuzjazmu jaki cechuje na przykład Niesiołowskiego.
Po korzystnym dla siebie wyroku jego perspektywy znowu stały się zachęcające. Lepper jako człowiek znający realia wsi miał wszelkie dane aby przewidywać gwałtowne pogorszenie się sytuacji chłopów. Ostatnio całkiem nieźle im się żyło dzięki korzystnym cenom i dotacjom co spowodowało, że postawili na PSL a nie na rozrabiaczy z Samoobrony. Jednak jak zwykł był mawiać przewodniczący sytuacja zaczęła się dynamicznie zmieniać, już teraz nie opłaca się niczego hodować a wkrótce pewnie siać i zbierać. Nawet gdyby w wyborach Samoobrona przepadła to na wiosnę zobaczylibyśmy Leppera jak organizuje blokady takie jak w latach 90-tych tylko, że na znacznie większą skalę. Kto wie - może marzyło mu się odegranie roi przywódcy powszechnego, społecznego niezadowolenia, które zmiotłoby rządzący establishment.
W tej sytuacji dalsze chodzenie na pasku PO nie miało dla Leppera najmniejszego sensu, a logicznie rzecz biorąc pojawiły się przesłanki aby zbliżyć się do PISu. Dla opozycji byłby bezcennym nabytkiem ze względu na znajomość różnych ciekawych faktów ze styku szemranego biznesu, służb specjalnych i polityki. Gdyby zdecydował się mówić to spowodowałby istne trzęsienie ziemi dlatego przez wielu beneficjentów chorego systemu panującego w Polsce mógł być postrzegany jako chodząca bomba zegarowa. Nie był głupcem i pewnie sobie zdawał sprawę z ryzyka swoich poczynań ale pewnie zaślepiła go wysokość stawki w całej rozgrywce. Jeżeli nie popełnił samobójstwa to dorobiliśmy się w Polsce nie tylko ''specjalistów od śrub z samochodu wykręcanych'', ale także fachowców od pętli wisielczych zadzierzgniętych.
Na rządzących wszelkie informacje dotyczące śmierci Leppera działają przed wyborami jak płachta na byka co powoduje gorączkową działalność propagandzistów wszelkiej maści. Obok uparcie lansowanej od samego początku tezy o samobójstwie (wcale bym się nie zdziwił gdyby wkrótce odnaleziono list pożegnalny ponad wszelka wątpliwość rozpoznany jako autentyczny) stosuje się taktykę wypróbowaną podczas śledztwa smoleńskiego. Polega ona na ośmieszaniu wszelkich sugestii niezgodnych z oficjalną wykładnią.
Tak jak CELOWO wypuszczano rozmaitych ś w i r ó w, aby rozpowszechniali bzdury o obłoku h e l o w y m czy polu magnetycznym aby p o t e m wyśmiać samo domniemanie zamachu w Smoleńsku - tak teraz próbuje się dezawuować tezę o nienaturalnym zgonie przewodniczącego.
Wystarczy zajrzeć do internetu, aby zobaczyć całe tabuny dorosłych detektywów kręcących się wokół rusztowań pod siedzibą Samoobrony i wygadujących bzdury. Szkoda tylko, że nieomylna prokuratura, która natychmiast po zgonie wiedziała co się stało nie zapyta po co je postawiono akurat tam i akurat wtedy.
Poza "prawdą" GW i TVN są jeszcze i inne prawdy. Okaże się kiedyś która była ta "prawdziwą prawdą". I ta o Smoleńsku i ta o Lepperze.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 16 sie 2011, 13:24 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
16 sie 2011, 13:21
Re: Polityka i politycy
On widział Leppera po raz ostatni - "nie wierzę, że się zabił"
Mieczysław Meyer to ostatnia osoba, która widziała Andrzeja Leppera żywego. Bliski współpracownik szefa Samoobrony, który był także jego kierowcą, nie wierzy, że Lepper popełnił samobójstwo. - On by tego nie zrobił, był głęboko wierzący. Byliśmy siedem razy na Jasnej Górze, szef za każdym razem przyjmował komunię - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Meyer.
- Nie chce mi się wierzyć, że był do tego zdolny. Andrzej Lepper był wzorowym ojcem, szalał za wnukami. Nie załamał się, kiedy jego syn omal nie umarł, a teraz, kiedy Tomasz wyszedł na prostą, miałby się zabijać? To zagadka nie do rozwiązania - mówi. Dodaje, że sam pochował dwóch synów, co bardzo zbliżyło go z Lepperem, kiedy z Tomaszem było źle.
Rozmówca Wirtualnej Polski poddaje w wątpliwość informacje mówiące o tym, że syn Leppera miał zareagować bardzo agresywnie, kiedy dowiedział się o śmierci ojca. Jak pisała "michnikowy szmatławiec", sytuacja była na tyle poważna, że policjanci, którzy przyjechali do jego domu w Zielnowie zabrali mu broń, by nie popełnił jakiegoś szaleństwa. - Znam rodzinę Lepperów bardzo dobrze i nie wierzę w to, co piszą. Tomasz jest osobą bardzo zrównoważoną, tak jak ojciec nigdy nie był mściwy - zastrzega. - Zanim go poznałem bliżej, wydawało mi się, że Andrzej Lepper to twardy człowiek, typ wodza. Ostatnie dwa lata byłem z nim dzień w dzień i wiem, że był bardzo ciepłym, rodzinnym człowiekiem, który potrafił wybaczać - mówi Wirtualnej Polsce Meyer.
Dzień przed śmiercią Lepper razem z Meyerem wrócili z Zielnowa, rodzinnej miejscowości przewodniczącego Samoobrony. - Do Warszawy przyjechaliśmy koło godz. 16.00. Wszystko było w najlepszym porządku. Andrzej Lepper zachowywał się tak, jak zwykle, nie zauważyłem, żeby był smutny czy przybity - podkreśla. "Myśleliśmy, że odpoczywa" Po długiej podróży z Pomorza Meyer poszedł się położyć. Następnego dnia rano ok. godz. 8.00 po raz ostatni widział się z Lepperem. - Potrzebowałem kluczy od drzwi wejściowych, bo musiałem dokupić bilety do parkomatu. Zadzwoniłem do szefa, a on wyszedł i dał mi klucz - opowiada Meyer. Na godz. 10.00 Lepper był umówiony z dziennikarką TVN24, ale na spotkaniu już się nie pojawił, nie odebrał też telefonu od Janusza Maksymiuka. - Myśleliśmy, że po prostu odpoczywa - opowiada współpracownik Leppera.
Później Meyer wyszedł na miasto. O tym, że szef Samoobrony nie żyje dowiedział się przez telefon. Zadzwonił Mirosław Rudowski, drugi kierowca Leppera, kiedy Meyer był na spotkaniu z Małgorzatą Gut, radcą prawnym Leppera. Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla, że wiadomość była dla niego kompletnym szokiem, gdyż nic nie zapowiadało tragedii. Przecież coś byłoby po nim widać... Może gdyby wypił, ale szef prawie rok nie miał w ustach alkoholu. Tyle miał pracy, po prostu nie mógł sobie na to pozwolić. Bardzo dużo przebywał na Białorusi, miał spotkania w ambasadzie, zawsze musiał być elegancki i na chodzie - mówi z przekonaniem.
Tajemnica stop-klatki o godz. 13.15 A jakie jest rozwiązanie zagadki stop-klatki na telewizorze w gabinecie Leppera? Informacja o tym, że program został zatrzymany o godz. 13.15, wywołała lawinę teorii spiskowych. - Przyczyna tego zamieszania jest banalna - mówił "michnikowemu szmatławcowi" Mirosław Rudowski. - Szef miał dekoder Polsatu i on się bardzo często zawieszał. Wiem, bo zawsze mnie prosił, żebym ponownie go uruchomił. Te słowa potwierdza Meyer: - Nieraz szef wołał: "Mirek znowu mi telewizor nie gra, zrób coś z tym".
Meyer dementuje z kolei informacje nt. olbrzymich długów, w które popadła rodzina Lepperów. - Każde gospodarstwo ma jakieś długi, ale to nie mogły być duże kwoty. Wszystko zostało obsiane, szef opowiadał, że zboże piękne rośnie i będą dobre zbiory - podkreśla. Przyznaje, że Samoobronie ciężko było płacić rachunki za utrzymanie biura w Al. Jerozolimskich, ale eksmisja działaczom nie groziła. - Było trochę zaległości, ale podpisano ugodę - mówi.
Andrzej Lepper rozważał kandydowanie do senatu w nadchodzących wyborach. W przeddzień śmierci spotkał się doradcą ds. wizerunku Piotrem Tymochowiczem, który rozwiał jego nadzieje na mandat. Czy pod wpływem tej rozmowy Andrzej Lepper mógł się załamać? - Nie sądzę, szef miał świadomość, że ma marne szanse na powrót do parlamentu. Powtarzał, że następne wybory to będzie nasz czas, że wciąż jesteśmy młodzi i tę kadencję możemy sobie podarować. Stawiał na przyszłość - podkreśla Meyer.
Meyer nie potwierdza też informacji o tym, że stosunki Leppera z Maksymiukiem uległy ochłodzeniu. O tym, że sekretarz generalny "popadł w niełaskę" u szefa Samoobrony pisała "michnikowy szmatławiec". - Nic takiego nie zauważyłem. Wszystko wydawało się w porządku, przecież jeszcze w czwartek rozmawiali - zauważa. A jak układały się relacje Leppera z byłymi działaczami Samoobrony, którzy odeszli, po tym jak partia zniknęła z sejmu? - Wybaczył im, a nawet pozwolił im wrócić, jeżeli będą chcieli. Stosunki może nie były przyjacielskie, ale przyzwoite - mówi.
"Mogę Kaczyńskiemu wybaczyć, ale nigdy mu tego nie zapomnę" Odnosząc się do słów Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego "Gazety Polskiej", który twierdzi, że Andrzej Lepper chciał potwierdzić wersję Jarosława Kaczyńskiego ws. afery przeciekowej, Meyer mówi: - Szef zawsze powtarzał, że w tej sprawie, dla dobra kraju i polityki, jest w stanie wybaczyć Kaczyńskiemu, ale nigdy mu tej prowokacji nie zapomni. Współpracownik Leppera po śmierci Leppera czuje się przerażony i zbity z tropu. - Zaszyłem się w domu, musiałem się odciąć od tego wszystkiego. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało - stwierdza.
I co panie i panowie? Nadal jeszcze są tacy którzy twierdzą to co twierdziła prokuratura po 15 minutach od znalezienia zwłok?
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
16 sie 2011, 21:43
Re: Polityka i politycy
"Obywatele" odsłonili karty
Ekonomista prof. Krzysztof Rybiński, obecny poseł niezrzeszony prof. Marian Filar oraz b. rektor Politechniki Wrocławskiej prof. Tadeusz Luty potwierdzili w środę, że wystartują w jesiennych wyborach do parlamentu z list inicjatywy Obywatele do Senatu.
Obywatele do Senatu, którzy we wtorek złożyli wniosek do PKW o rejestrację komitetu wyborczego, kompletują listę kandydatów do ok. 60 okręgów. Oficjalnie lista zostanie przedstawiona w najbliższą sobotę na warszawskiej konwencji wyborczej ruchu.
Z informacji PAP wynika, że przesądzony jest już start do Senatu także m.in. b. senatora PO Tomasza Misiaka oraz szefa BCC Marka Goliszewskiego.
Unia Prezydentów Miast „Obywatele do Senatu” to inicjatywa zawiązana m.in. przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza oraz prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Inicjatorzy ruchu Obywatele do Senatu deklarują, że poprą niezależnych, ponadpartyjnych kandydatów, których łączy stosunek do samorządności, a nie światopogląd.
Do ruchu włączyło się już 26 prezydentów miast, którzy - z jednym wyjątkiem - nie wystartują do Senatu. Według informacji PAP, samodzielnie o mandat w izbie wyższej powalczy prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, który będzie wspierany przez Obywateli do Senatu.
W inicjatywie uczestniczą m.in. prezydenci Gdyni, Gliwic, Tychów, Zabrza, Ełku, Kielc.
On widział Leppera po raz ostatni - "nie wierzę, że się zabił" http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title, ... ntarz.html I co panie i panowie? Nadal jeszcze są tacy którzy twierdzą to co twierdziła prokuratura po 15 minutach od znalezienia zwłok?
Lemingi do usranej śmierci będą twierdziły, że Lepper powiesił się, bo załamał się psychicznie, bo mu brakowało pieniędzy. A samolot spadł bo brzoza ścięła skrzydło, a skrzydło, wbrew prawom fizyki, ścięło brzozę - największy cud Tuska od 4 lat.
Czyjeś życie kończy lina? Tuska wina! 11.08.20112
Dziwne koleje śledztw dotyczących śmierci bardzo ważnych osób.
Dziś chciałbym się pochylić nad dwoma konkretnymi przypadkami śmierci dwóch ważnych osób, a także okoliczności, które im towarzyszyły. Konkretnie chodzi mi o śmierć Bronisława Geremka i Andrzeja Leppera.
Zacznijmy od tego pierwszego czyli „drogiego Bronka”. „Profesor Bronisław Geremek zginął w niedzielę w wypadku samochodowym w okolicach Miedzichowa w Wielkopolsce. Były szef MSZ i obecny europoseł miał 76 lat.” Wypadek miał miejsce 17.07.2008 roku. „Około godziny 13.10 mercedes, którym jechał profesor Geremek, zjechał nieoczekiwanie na przeciwległy pas jezdni doprowadzając do czołowego zderzenia z nadjeżdżającym fiatem Ducato - powiedział portalowi gwno.pl rzecznik policji Mariusz Sokołowski.” „Trzy ranne w wypadku osoby przewieziono do szpitali w Poznaniu i Nowym Tomyślu. W najcięższym stanie jest kierowca fiata Ducato. Kobieta, która podróżowała z b. ministrem jest w szoku, nie zeznawała jeszcze na okoliczność wypadku. Policja bada jego przyczyny” http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... _zyje.html
Ruszyło śledztwo. Wydawałoby się, że sprawa jest oczywista. 76-letni stary łeb, trzeźwy, nie stwierdzono zawału, zjechał na przeciwległy pas ruchu doprowadzając do czołowego zderzenia z jadącym prawidłowo „Fiatem Ducato”. Skoro nie alkohol i zawał, to co mogło być przyczyną zjechania na przeciwległy pas? Ja mogę podać trzy: 1. Zasnął 2. Był zaaferowany pasażerką, z którą jechał (wieść gminna niesie, że odbywały się jakieś czynności seksualne) 3. Chciał popełnić spektakularne samobójstwo Z tych trzech przyczyn, tą trzecią zdecydowanie odrzucam, jako mało prawdopodobną, bo ten stary łeb nie wyglądał na samobójcę, druga też jest mało prawdopodobna (za stary na figle), pozostaje zaśnięcie za kierownicą. Wina Geremka bezsporna. Gdyby taki wypadek dotyczył zwykłej osoby, to sprawę zamknięto by raz, dwa. Mamy zatem ewidentną winę Geremka.
A jak do tego podeszła prokuratura? Śledztwo trwało prawie pół roku, w międzyczasie prokuratura wykonała dodatkowe badania krwi Geremka, zakończyło się 22.12.2008 roku umorzeniem: „Poznańska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci profesora Bronisława Geremka. Profesor Geremek sam spowodował wypadek, w którym zginął. Według prokuratury Bronisław . Geremek zasnął za kierownicą i to on był bezpośrednim sprawcą wypadku.” http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... padek.html
Kierowca „Fiata” - ofiara Geremka, przez bardzo długi okres czasu nie mógł zlikwidować szkody z powodu przeciągającego się śledztwa. Wyglądało to tak jak by prokuratura za wszelką cenę chciała znaleźć choćby drobny i nieistotny powód żeby częścią winy obciążyć kierowcę „Fiata”. Były drogie ekspertyzy, byli również nie tacy tani biegli. ”Prokuratura powołała ostatnich biegłych. Opracują oni ekspertyzę, która opisze - sekunda po sekundzie - jak doszło do wypadku, w którym zginął eurodeputowany. "Eksperci z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie powinni zdążyć w ciągu miesiąca" - powiedziała Radiu Merkury rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur- Prus. Według niej, opinia biegłych powinna wykazać, który z uczestników wypadku złamał przepisy drogowe i, czy do wypadku przyczyniły się czynniki zewnętrzne, na przykład stan nawierzchni.” http://www.bankier.pl/wiadomosc/Sledztw ... 40276.html
Stan nawierzchni? Dobre sobie To kierowca ma obowiązek dostosowania prędkości jazdy do czynników zewnętrznych takich jak pogoda czy właśnie stan nawierzchni. Oczywista oczywistość, ale nie dla prokuratury (!). Pieniądze podatników wyrzucone w stan nawierzchni.
A jak było w przypadku śmierci Andrzeja Leppera? Zdarzenie miało miejsce dosłownie sześć dni temu, zatem każdy musi pamiętać komunikaty policji bezpośrednio po zdarzeniu, dla przykładu: „W piątek wieczorem, podczas konferencji prasowej, nadkomisarz Marcin Szyndler poinformował, że Andrzej Lepper został znaleziony w prywatnych pomieszczeniach w warszawskiej siedzibie Samoobrony. Pierwsza informacja trafiła do funkcjonariuszy po godzinie 16. Leppera - powieszonego - znalazł członek rodziny. Szyndler dodał, że lekarz, który przybył na miejsce, jako powód śmierci podał "powieszenie samobójcze". Zdaniem przedstawiciela stołecznej policji na razie nie ma powodów, by twierdzić, że były lider Samoobrony zginął inaczej.
- Na miejscu trwają obecnie czynności, które potrwają wiele godzin. Na miejscu są wszystkie niezbędne służby, jest także prokurator. Oględzinom podlegają pomieszczenia biurowe, przesłuchiwani są także świadkowie, którzy pojawili się w biurze Samoobrony. Lekarz nie stwierdził dokładnej godziny zgonu. Będzie to przedmiotem śledztwa - powiedział nadkom. Szyndler.” Było tam jeszcze o braku dowodów na udział osób trzecich, o kłopotach finansowych i rodzinnych denata. Ciało poddane zostało w poniedziałek sekcji, która potwierdziła brak udziału osób trzecich (!).
My zwykli, prości ludzie z ulicy wiemy, że oględziny, to jeszcze nie sekcja. Pobiera się krew denata, tkanki, treść żołądka itp., a to siłą rzeczy musi potrwać co najmniej kilkanaście dni. Wg mnie pogrzeb Andrzeja Leppera odbywa się w wielkim pośpiechu, trochę dziwnym jak na okoliczności śmierci. Pogrzeb jakby wymuszony przez ekipę Tuska, bo to pogrzeb państwowy. Trochę mnie to dziwi, bo przecież stosunek Tuska do Leppera jest powszechnie wiadomym i mało kto uwierzy w to, że Tuskowi jest tak po ludzku przykro.
Przecież on chichrał się nawet wtedy gdy ze Smoleńska wracały trumny.* Decyzja o tym, że pogrzeb Leppera ma być pogrzebem państwowym, to decyzja Tuska. Dziwi mnie i ta decyzja i ten pośpiech, wygląda to tak jakby komuś zależało na szybkim ucięciu całej sprawy. Tuskowi? A co on ma do „samobójstwa” Leppera?
Nie znamy dokładnej godziny śmierci Leppera, nie wiemy nic o osobach, z którymi kontaktował się ostatnio, nie ma listu pożegnalnego wyjaśniającego powody tak drastycznej decyzji, mamy taśmy Sakiewicza, mamy rewelacje SE powielone przez wp.pl (jakieś prostytutki, jacyś gangsterzy), ale to nie jest w stanie zmienić stanowiska prokuratury. Andrzej Lepper powiesił się sam, bez udziału osób trzecich i już!
Dziwne? Dla mnie bardzo dziwne. Zważywszy jak prokuratura majstrowała przy okolicznościach śmierci „drogiego Bronka” wręcz niepokojąco dziwne.
To nie morderca, ani sam Andrzej Lepper przed śmiercią zablokowali dekoder na jednym z programów Polasat News. Przyczyna zatrzymania dekodera jest dużo prostsza...
Tajemnicze zatrzymanie się dekodera - dokładnie o godz. 13.15 na konferencji Donalda Tuska w sprawie likwidacji 36. pułku - odkryli śledczy, którzy badali miejsce samobójstwa Andrzeja Leppera.
Hipotezy na temat przyczyn takiego zatrzymania obrazu były różne, ale okazuje się, że dekoder po prostu... się zepsuł! - Przyczyna tego zamieszania jest najpewniej banalna - powiedział "michnikowemu szmatławcowi" Mirosław Rudowski, najbliższy współpracownik Andrzeja Leppera. - Szef miał dekoder Polsatu i on się bardzo często zawieszał. Wiem, bo zawsze mnie prosił, żebym ponownie go uruchomił. Wystarczyło wyjąć wtyczkę z prądu, włączyć jeszcze raz urządzenie, potwierdzić pilotem i chodził dalej - opowiada.
- Przewodniczący, powiem szczerze, w nowinkach technicznych był słaby. Nie potrafił nawet odebrać SMS-a. W piątek najpewniej obraz się zaciął o 13.15, a nie było komu popchnąć dekodera, bo szef od kilku godzin był martwy - domyśla się Rudowski.
Dobrze, że jest Was niewielu i tworzycie raczej zamknięty "krąg" wyznawców wszelkich teorii spiskowych. No i w sieci możecie zaistnieć.
Rozumiem, ze prokuratury to tez dotyczy, bo ONA własnie wyjasnila sprawe stopklatki, a teraz zajmuje sie sprawą otwartego okna i ... zapachu w pokoju Leppera. Kretyni, prawda?! W sieci chcą zaistniec
18 sie 2011, 06:58
Re: Polityka i politycy
silniczek
Rozumiem, ze prokuratury to tez dotyczy, bo ONA własnie wyjasnila sprawe stopklatki, a teraz zajmuje sie sprawą otwartego okna i ... zapachu w pokoju Leppera. Kretyni, prawda?! W sieci chcą zaistniec ;)
Nie obrażaj prokuratury Oni - wyjaśniają. Wy - knujecie.
18 sie 2011, 07:34
Re: Polityka i politycy
skaywaker
Nie obrażaj prokuratury. Oni - wyjaśniają. Wy - knujecie.
Nie obrażam nikogo, stwierdzam tylko fakt. Prokuratura wyjaśnia tezy, które sama wcześniej postawiła. Teraz, na ten przykład, zajmują się zapachem w pokoju, który ma ich doprowadzić do osoby, która była w pokoju Leppera po jego śmierci. Zapach jest wyłącznie pomysłem i patentem prokuratury. Ja bym na to nie wpadł osobiście
A co to znaczy WY, wy to było w PRL-u. JA - występuję w liczbie pojedynczej. I chciałbym, żebyś pokazał palcem, konkretnie - co knuję i gdzie knuję? Potem pogadamy ---------------------------------------------------------------------------- Chce sprzedać sensacyjne tajemnice Leppera Polityczny i prawniczy świat Warszawy rozpaliła sensacyjna informacja, że pojawił się ktoś, kto - jak twierdzi - ma dokumenty, zdeponowane u niego przez Andrzeja Leppera (+57 l.). To słynne haki na polityków, które mają wstrząsnąć polską sceną polityczną. Ów tajemniczy człowiek chce te dokumenty sprzedać za 100 tysięcy złotych!
- To hiena cmentarna – nazywa rzecz po imieniu Małgorzata Gut, która niedawno pracowała dla zmarłego szefa Samoobrony.
– Mogę się wypowiedzieć prywatnie jako znajoma Andrzeja Leppera, nie jako prawniczka. Przewiduję, że tego typu i pokroju ludzie roznoszący takie informacje będą pojawiać się teraz częściej. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z prawdą – tłumaczy mecenas Gut. Ale współpracownicy nie mają takich wątpliwości. – To kwestia czasu, aż ktoś te kwity ujawni – mówi nam zaufany człowiek Leppera.
To, że Andrzej Lepper miał dokumenty i prawdopodobnie nawet nagrania kompromitujące znanych polityków, ujawnił redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, który podzielił się swą wiedzą z prowadzącymi śledztwo prokuratorami. – Część tych zapisków przechowywał w biurze Samoobrony, ale ukrywał je też w innych miejscach na wypadek swej śmierci. Nie wiem, czy deponował je u prawników, notariuszy, czy w jakichś innych miejscach – tłumaczy Sakiewicz. Co takiego wiedział i udokumentował Andrzej Lepper? Ponoć miał dowody, kto stoi za przeciekiem o aferze gruntowej, która obaliła rząd Jarosława Kaczyńskiego (62 l.). Mówił też o kilku „znanych politykach”, o których ma kompromitującą ich wiedzę. Wokół Leppera kręciło się wiele osób, których kontakty ze specsłużbami PRL nie były tajemnicą. Sam szef Samoobrony często jeździł na Białoruś i rozmawiał z tamtejszymi władzami.
Prowadzący śledztwo prokuratorzy odnaleźli wiele dokumentów w biurze i w sejfie Leppera. Ale nie ujawniają, czego te materiały dotyczą.
A co to znaczy WY, wy to było w PRL-u. JA - występuję w liczbie pojedynczej. I chciałbym, żebyś pokazał palcem, konkretnie - co knuję i gdzie knuję? Potem pogadamy :P
Wy - druga osoba liczby mnogiej.
A ja nie piszę tylko do Ciebie. Inaczej bym to podkreślił wyraźnie.
"Wasze" ulobione wątki, dot. katastrofy, smoleńskiej, polityki i polityków, władców marionetek to jedno wielkie knucie.
18 sie 2011, 10:01
Re: Polityka i politycy
skywalker Jak, poza wymienionymi przez siebie wątkami, zaczniesz też czytać np artykuły na stronie głównej - to trochę WAM się w głowie rozjaśni, proszę WAS
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników