Przed wyborami pewno będzie więcej takich wiadomości. <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--><!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Gosiewski znowu rozdaje?<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Grzegoś Banaś, wojewoda świętokorzyski, a wcześniej szef PiS w Kielcach, zbiera od dyrektorów szpitali zamówienia na dodatkowy sprzęt, który mógłby się przydać w ich placówkach.
Opozycja obawia się, że stoi za tym wicepremier Przemysław Gosiewski - czytamy w "Dzienniku".
"Wojewoda czyni nadzieje, które albo są fałszywe, albo nie mają pokrycia" - mówi szefowa sejmowej komisji zdrowia z PO Ewa Kopacz.
Do dyrektorów niespodziewanie zadzwoniła jedna z doradców wojewody Grzegorza Banasia. Wojewoda jest bliskim współpracownikiem wicepremiera Gosiewskiego. "Na ich wspólnych konferencjach prasowych o sprawach województwa przemawia niemal wyłącznie Gosiewski, wojewoda Banaś pełni funkcję rzecznika prasowego" - komentuje z przekąsem poseł PO ze świętokorzyskiego Krzysztof Grzegorek.
Dyrektorzy się ucieszyli. "Zapisałem się na nowe ultrasonografy i kilka aparatów rentgenowskich, bo jasne, że takie by się przydały. Niby nic nie obiecali, ale nadzieja była" - mówi jeden z dyrektorów. Zakupy dodatkowych urządzeń mogą przekładać się na wyższe kontrakty dla szpitali w przyszłym roku. Ale szybko okazało się, że nadzieja jest płonna - dyrektorzy zorientowali się, że obdzwoniono większość szpitali. Łączny koszt urządzeń, które placówki chciałyby dostać, to dziesiątki milionów złotych - podaje gazeta.
"Dzwoniliśmy na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że Ministerstwo Zdrowia planuje jakieś dotacje na zakup sprzętu, żeby się zorientować, o jaki sprzęt szpitale się starają i jakie planują zakupy" - mówi zastępca dyrektora Centrum Monitorowania Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego Ryszard Góra.
Ale opozycja tych argumentów nie przyjmuje. "Tuż przed wyborami wojewoda myśli o sprzęcie, a problemy lekarzy i pielęgniarek, których rozwiązać się nie dało, leżą odłogiem" - krytykuje Ewa Kopacz.
"To skandaliczna i naganna forma obietnic przedwyborczych " - dodaje Ryszard Kalisz z SLD.
PiS uspokaja. "Może jednak mają jakieś możliwości na załatwienie dodatkowego sprzętu. A jeśli nawet nie, to i tak dobrze, że sprawdzają, co jest potrzebne" - odpowiada z nadzieją Jolanta Szczypińska z PiS.
We wtorek urzędnicy wojewody kategorycznie twierdzili, że ich działania nie mają nic wspólnego z kampanią wyborczą. Góra dodaje, że o ile wie, resort nie ma w planach takich dotacji. Podkreśla, że doradczyni dzwoniła do szpitali "dla własnej wiedzy" - informuje "Dziennik". <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Peron okazał się niepotrzebny (pieniądze poszły w błoto) to trzeba podjąć inne działania. Może znowu wybiorą...
Ostatnio edytowano 06 wrz 2007, 07:25 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz
05 wrz 2007, 14:36
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Sejm nie ma pieniędzy na odprawy dla posłów po ewentualnych przyspieszonych wyborach - dowiedział się reporter RMF FM. Posłowie mogą jednak spać spokojnie - pieniądze dostaną, bo Kancelaria Sejmu wystąpi do ministerstwa finansów z wnioskiem o sięgnięcie do tzw. rezerwy celowej.
Na odprawę posłów będzie trzeba przeznaczyć około 9 milionów złotych. Wszystko zależy od tego, ilu posłów nie załapie się do nowego Sejmu, bo tylko ci dostaną odprawy. Po ostatnich wyborach sejmowy garnuszek straciło około 300 posłów, a że odprawa wynosi trzymiesięczne uposażenie po 10 tys. zł., stąd te 9 mln zł.
- Takich pieniędzy nie ma, bo po prostu nie jest to rok wyborczy i nikt nie założył w budżecie Sejmu samorozwiązania. Będziemy musieli zwrócić się o pomoc do ministerstwa finansów, bo takich pieniędzy nie mamy. Nie jest to rok wyborczy, a wybory prawdopodobnie będą i odprawa będzie musiała być posłom wypłacona - przyznaje Zbigniew Igliński z Kancelarii Sejmu. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
A czemu nie bezkosztowo? Ulubione słowo Pani Minister. <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> Po 30 tys. odprawy na głowę posła Po wcześniejszym zakończeniu kadencji posłowie dostaną ok. 30 tys. zł odpraw na głowę. Być może dzięki temu spłacą zaciągnięte w Sejmie kredyty - pisze "michnikowy szmatławiec".
Odprawy w wysokości trzymiesięcznego poselskiego uposażenia (poseł dostaje co miesiąc ok. 10 tys. zł) dostaną tylko ci parlamentarzyści, którzy po wyborach nie wrócą do Sejmu.
Kancelaria Sejmu szacuje, że trzeba będzie na to wydać ok. 9 mln zł z budżetu państwa (po wyborach w 2005 r. do Sejmu nie wróciło ok. 300 osób). Do tego dochodzą pieniądze, które trzeba wydać na odprawy dla pracowników biur poselskich i remonty biur. W 2005 r. łączne wydatki związane z odprawami i likwidacją biur wyniosły ok. 16 mln zł. Problem w tym, że planując budżet na ten rok, posłowie nie przewidzieli wcześniejszych wyborów i tych pieniędzy na razie nie ma.
Posłowie mogą jednak spać spokojnie, bo Kancelaria Sejmu zwróci się do Ministerstwa Finansów o przyznanie na odprawy pieniędzy z rezerwy celowej.
Co posłowie zrobią z tymi pieniędzmi? Część spłaci zaciągnięte w kasie Sejmu kredyty. Jak ustaliło Radio RMF, posłowie są zadłużeni w Sejmie na 4 mln zł. Na liście dłużników jest prawie połowa parlamentarzystów - najwięcej zadłużonych jest w Samoobronie.
Kredyty można było zaciągać na budowę domu lub zakup mieszkania (20 tys. zł). Posłów kusiła łatwość dostępu do tych pieniędzy, nie ma takich formalności jak w zwykłym banku. Oprocentowanie takiego kredytu to 4 proc. rocznie.
Źródło informacji: PAP/michnikowy szmatławiec
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
Ostatnio edytowano 08 wrz 2007, 18:53 przez Drago, łącznie edytowano 1 raz
05 wrz 2007, 19:18
Drago
A czemu nie bezkosztowo? Ulubione słowo Pani Minister.
Wymiana 300 posłów - bezcenne. Za resztę zapłacisz kartą Mastercard.
Ostatnio edytowano 06 wrz 2007, 07:25 przez albert, łącznie edytowano 1 raz
05 wrz 2007, 21:04
No tak dla pOsłów zawsze znajdą się pieniądze. A na odprawy dla odchodzących na zasłużoną emeryturę pracowników skarbowych ich nie przewidziano i nie ma. Ciekaw jestem, w którym urzędzie jest tyle odpraw, że zabraknie pieniędzy na płace dla pracowników (ma być bezkosztowo). O nagrodach (i niegdysiejszych premiach) dawno już zapomniano.
____________________________________ "Tylko zmiana jest niezmienna" - Heraklit
Ostatnio edytowano 06 wrz 2007, 07:26 przez tranqilo, łącznie edytowano 1 raz
05 wrz 2007, 22:44
albert
Wymiana 300 posłów - bezcenne. Za resztę zapłacisz kartą Mastercard.
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
Ostatnio edytowano 14 wrz 2007, 21:45 przez Drago, łącznie edytowano 1 raz
08 wrz 2007, 10:49
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Festiwal nieodpowiedzalności polskich posłów (Rzeczpospolita, pb/08.09.2007, godz. 10:00)
Ponad 20 miliardów złotych potrzebnych będzie w przyszłym roku na realizację ustaw, przegłosowanych przez Sejm w tym tygodniu. Ekonomiści na łamach "Rzeczpospolitej" uważają, że finanse publiczne wymknęły się posłom spod kontroli.
Posłowie na posiedzeniu Sejmu w tym tygodniu podjęli decyzje niosące ze sobą ok. 25-miliardowe skutki, w tym ponad 20 miliardów potrzebnych będzie już w przyszłym roku. Głosowali ponad osiem godzin bez przerwy.
- Jeszcze kilka wyborów parlamentarnych i zupełnie zbankrutujemy - z rozgoryczeniem komentuje prof. Witold Orłowski, główny ekonomista PricewaterhouseCoopers. -Od kilkunastu lat, gdy kończy się kadencja parlamentarna, myślę sobie: nie przebiją poprzedników w rozdawnictwie pieniędzy. Ale potem okazuje się, że nie miałem racji.
- Gospodarka jest na topie, ma się dobrze, więc nikt się nie zastanawia, co będzie dalej - komentuje Bogumiła Nawrot-Turowiecka, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
- Staramy się zachować umiar -powiedziała "Rz" w trakcie głosowań Aleksandra Natalli-Świat, szefowa Komisji Finansów Publicznych, o działaniach posłów ze swojego klubu. - To jest festiwal nieodpowiedzialności - uważa jednak prof. Orłowski.
Natalli-Świat przyznała, że większość ustaw właśnie przegłosowywanych ma poważne konsekwencje budżetowe. - O części z nich, tych proponowanych przez rząd, wiadomo było wcześniej, więc na pewno są uwzględnione w pracach nad budżetem - mówiła. - Kłopotem jest zwiększona ulga podatkowa na dzieci oraz likwidacja (przy okazji głosowań na temat waloryzacji) od marca przyszłego roku starego portfela -dodała posłanka PiS.
Więcej opinii w "Rzeczpospolitej"<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd--> Szkoda, że jako skarbowcy nie załapaliśmy się na ten "festiwal"...
08 wrz 2007, 18:38
melon
Szkoda, że jako skarbowcy nie załapaliśmy się na ten "festiwal"...
Jak to nie? Od 1 stycznia zaczynamy kwestować po firmach... :angry:
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
Ostatnio edytowano 14 wrz 2007, 21:45 przez Drago, łącznie edytowano 1 raz
08 wrz 2007, 19:09
Prezydent powołał kolejnych 10 ministrów
Prezydent Lech Kaczyński powołał kolejnych 10 ministrów - poinformowała Kancelaria Prezydenta. W rządzie znaleźli się ponownie Przemysław Gosiewski, jako wicepremier, Zbigniew Ziobro - minister sprawiedliwości, Grażyna Gęsicka - minister rozwoju regionalnego, Wojciech Jasiński - minister skarbu, Michał Seweryński minister nauki i szkolnictwa wyższego, Jan Szyszko - minister środowiska. Ministrem kultury jest już ponownie Kazimierz M. Ujazdowski, a gospodarki - Piotr Woźniak. Do rządu powrócił również koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann oraz Mariusz Błaszczak - szef Kancelarii Premiera. Kancelaria informuje, że obecni na uroczystości ministrowie - z wyjątkiem Ujazdowskiego - odebrali akty nominacyjne i złożyli wobec prezydenta stosowną przysięgę. Ujazdowski ma złożyć przysięgę w środę. (zel)
I w ten oto przemiły sposób załapią się na dwie odprawy w ciągu 40 dni (pomijając zgodność z prawem)
____________________________________ <!--sizeo:1--><span style="font-size:8pt;line-height:100%"><!--/sizeo--><!--coloro:#FF0000--><span style="color:#FF0000"><!--/coloro-->United Road, take me home To the place, I belong; To Old Trafford, to see United; Take me home, United road<!--colorc--></span><!--/colorc--><!--sizec--></span><!--/sizec-->
11 wrz 2007, 13:15
Red Devil
Prezydent powołał kolejnych 10 ministrów
Prezydent Lech Kaczyński powołał kolejnych 10 ministrów - poinformowała Kancelaria Prezydenta. W rządzie znaleźli się ponownie Przemysław Gosiewski, jako wicepremier, Zbigniew Ziobro - minister sprawiedliwości, Grażyna Gęsicka - minister rozwoju regionalnego, Wojciech Jasiński - minister skarbu, Michał Seweryński minister nauki i szkolnictwa wyższego, Jan Szyszko - minister środowiska. Ministrem kultury jest już ponownie Kazimierz M. Ujazdowski, a gospodarki - Piotr Woźniak. Do rządu powrócił również koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann oraz Mariusz Błaszczak - szef Kancelarii Premiera. Kancelaria informuje, że obecni na uroczystości ministrowie - z wyjątkiem Ujazdowskiego - odebrali akty nominacyjne i złożyli wobec prezydenta stosowną przysięgę. Ujazdowski ma złożyć przysięgę w środę. (zel)
I w ten oto przemiły sposób załapią się na dwie odprawy w ciągu 40 dni (pomijając zgodność z prawem).
No i jest TANIE PAŃSTWO, dla jednych odprawy podwójne a dla nas po 1.600 miesięcznie. :wub: :wub: :wub: :wub:
Ostatnio edytowano 14 wrz 2007, 21:47 przez toczka, łącznie edytowano 1 raz
11 wrz 2007, 22:10
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Poseł orze, jak może<!--sizec--></span><!--/sizec-->.
Dzięki meldunkowi w bydgoskiej ruderze, gdzie w ogóle nie bywa, poseł PiS Tomasz Markowski zaoszczędził przez sześć lat dobrze ponad 100 tys. złotych. Dostał je od Sejmu. Poseł nie wypiera się, że meldunek w Bydgoszczy jest fikcyjny. - Chciałem w ten sposób podkreślić, że jestem na dobre związany z tym miastem -mówi. Bydgoskie lokum posła. Tadeusz Józefiak, sąsiad Markowskiego z bydgoskiej kamienicy (na zdjęciu pod oknami mieszkania posła): - Dałbym się pokroić, że tu go nigdy nie było. A mieszkam w tej bramie od urodzeniaO tym, że Markowski fikcyjnie zameldował się w Bydgoszczy i dlatego dostał z Sejmu dotację na mieszkanie w Warszawie, napisaliśmy wczoraj w bydgoskim dodatku "Gazety". - Ten artykuł jest wyborczą manipulacją. Znamienne, że ukazuje się po konferencji prasowej, na której krytycznie mówiłem o Antonim Mężydle i Radosławie Sikorskim, którzy opuścili PiS i przeszli na stronę PO - oburzył się Markowski.
Poseł ziemi kujawsko-pomorskiej - choć urodzony warszawiak - sześć lat temu zameldował się w obskurnej kamienicy w Bydgoszczy, ale nigdy tam nie zamieszkał. Meldunek dał mu status posła zamiejscowego. A posłowi zamiejscowemu - bez stałego meldunku w stolicy - przysługuje mieszkanie w Domu Poselskim przy Sejmie lub comiesięczna dopłata 2 tys. zł na warszawską kwaterę. Przez sześć lat daje to 144 tys. złotych.
W Domu Poselskim Markowski nie mieszka, wynajmuje mieszkanie na koszt Sejmu.
- Korzystam z tej dopłaty - przyznaje Markowski. I nie wypiera się, że meldunek w Bydgoszczy jest fikcyjny: - Zameldowała mnie formalnie właścicielka kamienicy, która jest sympatyczką PiS.
Ponure podwórko czynszówki przy końcu ul. Gdańskiej. W głębi opuszczona piętrowa oficyna. Na parterze zapuszczone mieszkanie, w oknach zamiast firan zwisają foliowe worki. Widać, że od dawna nie ma gospodarza. Tu właśnie zameldowany jest poseł Markowski, szef bydgoskiego PiS.
- U nas na podwórku taka szycha? - Tadeusz Józefiak żwawo przerzuca węgiel z wielkiej hałdy do małych wiaderek. - Coś się chyba panom pomyliło.
- Poseł Markowski. Nie widział pan w telewizji?
- A jasne, że go znam. Ale bym się dał pokroić, że tu go nigdy nie było. A mieszkam w tej bramie od urodzenia.
Józefiak krzyczy do kolegi wychylającego się z okna na piętrze: - Ty, słyszałeś? U nas podobno ten poseł mieszka, od Kaczyńskich.
Sąsiad się śmieje: - Tu na parterze? A który poseł by w tej budzie siedział? Oni lepsze mają.
Markowski: - Rzeczywiście, nie mieszkam tam ani nie przebywam. Gdy przed sześciu laty trafiłem do Bydgoszczy, żeby kierować PiS, chciałem w ten sposób podkreślić, że jestem na dobre związany z tym miastem.
Właścicielka kamienicy przy Gdańskiej Anna Góralczyk: - Pan Markowski został zameldowany w moim lokalu, chociaż w nim nie mieszka. Nie płaci czynszu, bo i za co ma płacić? Kiedyś zameldowałam go na jego prośbę. To wszystko, co mam do powiedzenia.
Poseł bywa w Bydgoszczy sporadycznie, wpada na dzień lub dwa, żeby zorganizować konferencję prasową albo spotkać się z partyjnymi podwładnymi. Jego życie toczy się w Warszawie, tam mieszka z rodziną. W stolicy ma też 46-metrowe mieszkanie, które wykazuje od lat w oświadczeniu majątkowym.
Ale gdyby w nim się zameldował, straciłby prawo do comiesięcznej dopłaty z Sejmu.
Poseł tak to wczoraj tłumaczył agencji PAP: - Naprawdę nie mam swojego mieszkania. Rodzice kiedyś wykupili na mnie mieszkanie, ale ja miałem dostać je po ich śmierci. Mama zmarła, ojciec żyje. O swojej sytuacji poinformowałem Kancelarię Sejmu i uznano, że nie ma przeszkód, bym korzystał z kwatery i otrzymywał dopłatę.
Prof. Piotr Kruszyński z UW jest innego zdania: - Jeżeli poseł Markowski rzeczywiście nie przebywa w tym mieszkaniu ani w żaden inny sposób nie jest w stanie udokumentować dłuższego pobytu w Bydgoszczy w lokalu, w którym jest formalnie zameldowany, to dopuścił się przestępstwa polegającego na wyłudzeniu publicznych pieniędzy.
Politycy PiS bagatelizują. - Według mojej wiedzy Tomasz Markowski mieszka w Bydgoszczy. Skoro "Gazeta" twierdzi, że tak nie jest, będziemy to wyjaśniać - mówi poseł Marek Suski, rzecznik dyscyplinarny klubu PiS.
O naszych ustaleniach poinformowaliśmy też lidera kujawsko-pomorskiego PiS Wojciecha Mojzesowicza. - Aż mi się nie chce wierzyć w to, co opowiadacie - minister nie kryje zdziwienia. - Może to prasowa insynuacja. Przecież za takie postępowanie nawet z partii można być usuniętym.
Poseł Markowski nazwał nasze ustalenia polityczną prowokacją i zapowiedział pozew do sądu. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Poseł PiS-u wyłudza państwowe pieniądze? To musi być prowokacja!!! Chyba, że przyjęto w tej parti nową zasadę, którą by można nazwać np. "oszukuj Ojczyznę".
20 wrz 2007, 07:17
Na co idą budżetowe pieniądze przyznane tajnym służbom? Między innymi na kontrolę inwestycji mających dopiero nastąpić ...
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->ABW chciała badać przetarg którego nie było<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Funkcjonariusze ABW wkroczyli w piątek rano do warszawskiego ratusza i zażądali dokumentów dotyczących przetargu na szpital południowy - informuje Radio Zet. Problem w tym, że takiego przetargu jeszcze nie było.
Oficerowie ABW zjawili się rano w Biurze Polityki Zdrowotnej Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Zażądali dokumentów na temat przetargu i źródeł finansowania szpitala południowego. Urzędnicy ratusza byli mocno zdumieni, bo inwestycja jest w powijakach - informuje Radio Zet. Żadnego przetargu jeszcze nie było. Kilka dni temu ogłoszono dopiero gdzie może zostać zbudowany szpital.
Budowa szpitala ma ruszyć w przyszłym roku. Urzędnicy biura polityki zdrowotnej wystąpili do biura architektury o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Szpital ma kosztować około 240 milionów złotych i jest jednym z priorytetów Hanny Gronkiewicz Waltz. Prezydent Warszawy nie ma dziś w stolicy. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Bo to Helvet zgodnie z zasadą Lepiej zapobiegać niż leczyć było...
____________________________________ always look on the bright side of life
23 wrz 2007, 22:14
Bardzo tanie i bardzo fachowe państwo.
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->11 stołków rozdanych przed wyborami<!--sizec--></span><!--/sizec-->. Nowy wiceminister skarbu Krzysztof Tołwiński z PSL Piast miał się zająć stoczniami. Na statkach się nie znał, więc dostał producentów mebli, tekstyliów i pekaesy
Wybory za niecały miesiąc, ale premier Jarosław Kaczyński powołuje coraz to nowych wiceministrów. Od początku sierpnia przyszło ich do rządu już 11. Oprócz resortu skarbu, gdzie były dwie nominacje, trafili do MSZ, resortu rolnictwa, rozwoju regionalnego, sportu, gospodarki, edukacji oraz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.
- To skok na kasę - ocenia poseł Zbigniew Chlebowski (PO). Sekretarz stanu zarabia ok. 7 tys. zł brutto, podsekretarz - 1 tys. zł mniej. Jeśli odchodzi ze stanowiska przed upływem trzech miesięcy, dostaje równowartość miesięcznego wynagrodzenia. Po roku pracy ma prawo do dwóch pensji, a jeśli pracuje dłużej - do trzech.
Rzecznik rządu Jan Dziedziczak tłumaczy, że nominacje dla wiceministrów to uzupełnianie wakatów, które zwolnili niedawni koalicjanci PiS - Samoobrona i LPR.
- Miało być tanie państwo, a rząd Kaczyńskiego ma najwięcej ministerstw po 1989 r., w sumie 19 - mówi Chlebowski. - Być może ci wiceministrowie mają zagwarantować PiS realizację jakichś ważnych zadań w ostatniej chwili przed wyborami.
Mianowany tydzień temu wiceminister skarbu poseł PiS Dawid Jackiewicz już zapowiedział, że rząd jeszcze przed wyborami powinien odzyskać kontrolę nad wielką elektrownią Pątnów-Adamów-Konin. PAK należy w części do kontrolowanego przez Zygmunta Solorza Elektrimu. Udziały Solorza ma odkupić KGHM. Jackiewicz powiedział, że transakcja powinna dojść do skutku, nawet gdyby miedziowy koncern miał przepłacić.
- Taka wypowiedź to dowód skrajnej niekompetencji - uważa Wiesław Kaczmarek, b. minister skarbu za czasów SLD. - Zarząd Polskiej Miedzi naraziłby się na prokuratorskie zarzuty o działanie na szkodę spółki. Panu ministrowi pewnie nic nie zrobią, bo powie, że to była decyzja polityczna.
Nie wiadomo, jakie będą pierwsze decyzje powołanego w poniedziałek na wiceministra skarbu Krzysztofa Tołwińskiego, wiceprezesa PSL Piast.
Tołwiński miał przejąć obowiązki odwołanego Sławomira Urbaniaka z Samoobrony. Jeszcze w poniedziałek rzecznik resortu Paweł Kozyra mówił nam, że Tołwiński zajmie się m.in. stoczniami. Ten chwalił się nawet, że ma pomysł na rozwiązanie konfliktu Stoczni Gdańskiej z Brukselą, która chce zamknąć dwie z trzech pochylni w stoczni, bo firma korzystała z wielkiej pomocy państwa.
We wtorek wieczorem okazało się jednak, że stocznie będzie nadzorował wiceminister Paweł Szałamacha, który ma pod sobą większość strategicznych spółek, m.in. banki, firmy ubezpieczeniowe, paliwowe, zbrojeniówkę. Tołwińskiemu przypadły pekaesy, narodowe fundusze inwestycyjne, spółki budowlane, tekstylne i producenci mebli.
Resort skarbu nie chce mówić o powodach takiej decyzji. Na pytania nerwowo reagują nasi rozmówcy w PiS. - Nie znał się na stoczniach, to dostał inne zadania - ucina pytania wysoki rangą polityk z kręgów rządowych.
Pytany, dlaczego wbrew wcześniejszym planom nie będzie nadzorował stoczni, Tołwiński odpowiedział nam wczoraj: - Jestem wdzięczny panu ministrowi Jasińskiemu, który w zakresie nadzoru potraktował mnie ulgowo.
- Tołwiński dostał stanowisko, bo PiS chce odebrać wiejskie głosy Samoobronie i PSL w nadchodzących wyborach - komentuje poseł Chlebowski. W zamian za poparcie wsi partia Kaczyńskiego wzięła polityków Piasta na swoje listy wyborcze. Tołwińskiego także.
Jak już pisaliśmy, Tołwiński, absolwent technikum leśnego, nie ma doświadczenia w zarządzaniu państwowym majątkiem. - To gajowy bez matury, typowy szlachetka zawadiaka - mówi o nim Adam Dobroński, szef lokalnego PSL (Tołwiński na swojej stronie internetowej chwali się, że "pochodzi z rodu o korzeniach szlacheckich").
Dawny pracownik zarzucał mu pobicie i zastraszanie. Tołwiński zaprzecza. Lokalna prasa rozpisywała się zaś, że jako wicemarszałek województwa zrobił swoją przyjaciółkę dyrektorką w jednym z departamentów.
Rzecznik rządu Jan Dziedziczak nie chciał powiedzieć, czy premier znał przeszłość Tołwińskiego. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
KGHM zapłaciło za kampanię wyborczą PiS w Stanach Zjednoczonych - upiera się Platforma Obywatelska. Partia Tuska wysłała w tej sprawie list do Państwowej Komisji Wyborczej. Pyta, czy to w porządku, że państwowa firma dała pieniądze na koncert dla Polonii w Chicago.
W trakcie poniedziałkowego koncertu w Chicago do Polonii przemawiał prezydent Lech Kaczyński, a u jego boku stała Nelly Rokita. I to właśnie jest - według posła PO Sławomira Nowaka - najlepszy dowód na to, że była to kampania wyborcza. Dlaczego? Bo Rokita startuje w wyborach do Sejmu z warszawskiej listy PiS. A Polacy mieszkający za granicą głosują właśnie na kandydatów wystawianych przez partie w stolicy. Ci mieszkający w USA również.
Jednak kombinat "Polska Miedź" temu zaprzecza. W wydanym specjalnym oświadczeniu KGHM stwierdza, że poprzez sfinansowanie koncertu chciał wzmocnić swoją markę w Stanach Zjednoczonych. "Był to jeden z elementów realizacji strategii marketingowej" - napisał rzecznik firmy Radosław Poraj Różecki.
Ale Platforma Obywatelska upiera się przy swoim i chce wiedzieć, czy KGHM złamał prawo finansując wielką imprezę, na którą przyszło w Chicago kilkanaście tysięcy Polaków. Koncert miał tytuł "Polska dla Chicago" i był specjalnie przygotowany dla naszych rodaków mieszkających w USA. Specjalne pismo Platformy w tej sprawie ma trafić do Państwowej Komisji Wyborczej. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników