IV RP to jednak bardzo bogaty kraj... Tylko dlaczego tego nie odczuwam?
Na pewno odczuwasz, tylko że to bogactwo wspólne, budowane wyrzeczeniami. Odczuwasz to w postaci braku podwyżek wynagrodzeń, podwyżek cen paliw i innych towarów, podwyższaniu podatków, zabieraniu ulg itp. W nagrodę będziesz mógł sobie za darmo pooglądać bilbordy reklamowe.
____________________________________ <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo--><!--fonto:Arial--><span style="font-family:Arial"><!--/fonto--><!--coloro:#FF6666--><span style="color:#FF6666"><!--/coloro--> AKCJA OSTRZEGAWCZA <!--colorc--></span><!--/colorc--><!--fontc--></span><!--/fontc--><!--sizec--></span><!--/sizec-->
Ostatnio edytowano 19 lip 2007, 08:16 przez Toms, łącznie edytowano 1 raz
03 lip 2007, 09:38
Niektórzy to mają dar przekonywania... Od razu poczułem się szczęśliwszy.
03 lip 2007, 11:05
praktyk1945
Minęło półrocze- czas na małe podsumowanie.
Praktyk, dwór zawsze w cenie. Gorzej z ludźmi od czarnej roboty.
____________________________________ Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca
Ostatnio edytowano 19 lip 2007, 08:16 przez Drago, łącznie edytowano 1 raz
03 lip 2007, 15:55
Za portalem Dziennik.pl
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->LPR daje zarabiać rodzinie swojego posła<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Poseł LPR Krzysztof Bosak dba o interesy taty - twierdzi "Polityka". Liga współpracuje bowiem z firmą Artcolor z Zielonej Góry, której współwłaścicielem jest ojciec Bosaka. "Firma powstała dwa lata temu, tuż przed wyborami. I już osiem dni po założeniu dostała zlecenie od LPR - na prawie 10 tys. zł" - pisze "Polityka". "To robienie sensacji z uczciwej działalności usługowej" - twierdzi Bosak
Do tej pory na bezpośrednich zleceniach od LPR Artcolor zarobił już 83 tysiące złotych, chodzi o usługi poligraficzne i reklamowe - twierdzi "Polityka". Ale to nie wszystko. Według tygodnika, na współpracy z Ligą Artcolor zarobił kolejne pieniądze, których nie dostawał już bezpośrednio od partii.
"Przed wyborami każda partia tworzy komitet wyborczy, a ten zakłada własne konto, z którego pokrywane są wszystkie wydatki na kampanię. W 2005 roku Artcolor dostawał pieniądze z kont dwóch komitetów: LPR i Macieja Giertycha" - donosi "Polityka".
Dziennikarzom nie udało się ustalić, ile w ten sposób zarobił Artcolor. "Bo wszystkie dokumenty w sprawie wydatków komitetów wyborczych LPR zabrali prokuratorzy" - pisze "Polityka".
Dlaczego? "Śledczy chcą sprawdzić, czy działacze LPR nie wyprowadzali pieniędzy przeznaczonych na kampanię wyborczą, zawierając fikcyjne umowy" - ustalił tygodnik.
"Doniesienia <Polityki> uczciwą i opartą na rynkowych zasadach działalność usługową próbują przedstawić jako coś sensacyjnego" - odpowiada na zarzuty Krzysztof Bosak. "Piszący artykuł nie zauważyli, że współpraca spółki i partii rozpoczęła się nim zostałem posłem, czego doprawdy trudno było się spodziewać" - dodaje.
A na koniec radzi, aby dziennikarze "Polityki" zajęli się inną sensacją. "Moja mama jest zatrudniana przez instytucję podlegającą wicepremierowi Giertychowi" - ironizuje Bosak. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Jeszcze dwa lata takich machinacji i rządzący puszczą Polskę "w skarpetkach". A może nawet "na bosaka"... :stop:
04 lip 2007, 18:45
praktyk1945
Minęło półrocze- czas na małe podsumowanie (na podstawie Faktów i mitów). -------------------------------------------------------------------------------------------------
Liczba etatów w Kancelarii Prezydenta wzrosła (od początku kadencji) z 280 do 350. Kancelaria Senatu + 26 mln zł, Kraj. Rada Rad. i Telew. +2 mln zł, Rzecz. Praw Dziecka +2mln zł , CBA +120 mln. Na starcie koalicji 379.278 urzędników, w połowie 2007r. szacuje się na 400 tys. W garażach rządowych 200 nowych aut, liczba telefonów kom. niemal się podwoiła. Powołano nowe urzędy centralne (np. Narod. Inst. Wychowania , Cent. Badań Naukowych) . Utrzymanie wszystkich tajnych służb = 812 mln (w 2006 = 612 mln). Środki na podwyżki dla urzędników centralnych wzrosły o 14%. Według ostrożnych szacunków wydatki obecnej ekipy wzrosły o 10 mld zł. Na partie polityczne 95 mln zł. Sejm zwiększa wydatki na Kanc. Prez. i Prem. o 50 mln zł. IPN kupuje biura za 12 mln zł, a Sejm za 9 mln. Premie dla podwładnych min. Kalaty 8 mln (+ 13 tys na wizażystkę p. min.). W połowie lutego Nar. Fund. Zdrowia przekazuje Fundacji Lux Veritas (o. Rydzyk) 12 mln zł. W kwietniu przetarg na 456 aut dla urzędników różnych szczebli - przew. koszt 33 mln zł. W maju IPN + 20 mln na wynagrodzenia. Koniec maja Min. Gosp. Morskiej przenosi się do nowej siedziby i czynsz wzrasta z 24 tys do 100 tys. I jeszcze wynagrodzenia wysokich urzędników państwowych (ale to sobie podarujmy). Na koniec ile kosztuje nas utrzymanie każdego "wybra(kowa)ńca" narodu (czytaj - posła)- pensja to 9.669,- + praca w komisji ok.15% tej kwoty + tzw. dieta (prawie w całości zwolnona z podatku) 2.471,- miesięcz.+ urzymanie biura +10.150,- mies. + ryczałt za noclegi poza miejscem zamieszkania i W-wą 7.600,- + darmowe przejazdy + ryczałt za benzynę. Na obsługę tych 460 zatrudnia się przy ul. Wiejskiej 1.300 osób ze średnim wynagodz. 4 tys. zł. Może jeszcze dla porównania - w liczącej 63,5 mln obywateli i obszarowo większej Francji wydatki na administrację publiczną są o ok. 27 % niższe. Ale z tym poradzono sobie tam raz na zawsze w 1789 roku. Za pomocą... GILOTYNY!!! :stop: :za2:
Spokojnie. Na początku przyszłego roku liczba urzędników zmniejszy się o kilka tysięcy, oczywiście naszym kosztem.
Ostatnio edytowano 19 lip 2007, 08:16 przez Marus1, łącznie edytowano 1 raz
04 lip 2007, 22:16
Patrzta (w Rzepie) i podziwiajta:
"Okazało się, że ceną za uspokojenie kolejarzy jest stworzenie kilkudziesięciu tysiącom ludzi, nie tylko pracownikom PKP, szansę przejścia na wcześniejszą emeryturę. Wprawdzie przed kilkoma laty ci ludzie sami z niej zrezygnowali, ale dziś znów chcą mieć wybór. Niestety, to ustępstwo będzie drogo kosztować wszystkich podatników – w najbliższych kilkunastu latach 27 miliardów złotych."
Całość tu: <a href="http://blog.rp.pl/jablonski/2007/08/06/dwa-kroki-w-tyl/" target="_blank">http://blog.rp.pl/jablonski/2007/08/06/dwa-kroki-w-tyl/</a> <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Wjawor: Rysiu, na razie chyba jeszcze nie zapadła decyzja o włączeniu PKP do KASy, choć może to i pomysł na głębszą analizę. Dlatego Twój post wędruje do "Taniego państwa". <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Ostatnio edytowano 07 sie 2007, 13:21 przez Rysiu, łącznie edytowano 1 raz
07 sie 2007, 09:49
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Wjawor: Rysiu, na razie chyba jeszcze nie zapadła decyzja o włączeniu PKP do KASy, choć może to i pomysł na głębszą analizę. Dlatego Twój post wędruje do "Taniego państwa". <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Mnie chodziło raczej o to, że kolejarze wymuszają skutecznie reformy korzystne dla siebie, a jest ich też ok. 60.000. W pierwszym odruchu miało być "Patrzta i uczta się". No ale trudno...
Ostatnio edytowano 07 sie 2007, 13:21 przez Rysiu, łącznie edytowano 1 raz
07 sie 2007, 13:08
Wracam do ulubionego tematu...
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->216 tysięcy złotych za rozpad koalicji<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Na odprawy dla wyrzuconych z rządu ministrów z Samoobrony i LPR trzeba będzie wysupłać ponad 216 tysięcy złotych. Najwięcej na rozpadzie koalicji zarobiła Anna Kalata. Przez najbliższe trzy miesiące będzie otrzymywała ze skarbu państwa po 12261 złotych. Jeśli zacznie gdzieś pracować - w sekretariacie Samoobrony gdzie była poprzednio zatrudniona jej biurko jest już zajęte - odprawa będzie zmniejszona o kwotę, którą dostanie od nowego pracodawcy. Zadowoleni powinni być także najmniej znani wiceministrowie. Andrzej Ilczuk - sekretarz stanu w ministerstwie rozwoju regionalnego - przez najbliższy kwartał będzie dostawał po 10 tys. 534 zł. Bogdan Socha oraz Romuald Poliński - obydwaj byli podsekretarzami stanu w resorcie polityki społecznej, a także Wojciech Bosak - podsekretarz stanu w ministerstwie budownictwa - będą mogli zgłaszać się do kasy państwa po 9671 zł. Rafał Borutko - podsekretarz stanu w ministerstwie gospodarki morskiej - był wiceministrem przez niecały rok, dlatego jego odprawa będzie mniejsza i tylko przez dwa miesiące będzie otrzymywał po 9671 zł. Na tyle samo mogą liczyć Elżbieta Wilczyńska - podsekretarz stanu w resorcie gospodarki oraz Zbigniew Graczyk, który był podsekretarzem stanu w ministerstwie gospodarki morskiej. I tak samo jak w przypadku Kalaty - jeśli zaczną gdzieś pracować ich odprawa będzie zmniejszona o to, ile zarobią.
Giertych i Lepper nie dostaną dużo
Roman Giertych przez trzy miesiące do pensji poselskiej będzie dostawał od rządu dodatek w wysokości zaledwie 519 zł. Taki sam dodatek, ale zaledwie przez dwa miesiące, dostanie również Lepper.
Wiceministrowie, którzy są równocześnie posłami, czyli Mirosław Orzechowski, Arnold Masin, Piotr Ślusarczyk oraz Krzysztof Filipek nie dostaną nic. Ich pensje wypłacane przez Kancelarię Sejmu są wyższe niż podstawowe pensje ministerialne. Oczywiście jako ministrowie dostawali jeszcze dodatki za staż, wysługę lat oraz premie, ale od tego nie jest liczone wyrównanie.
Znacznie bardziej poszczęściło się ich współpracownikom zatrudnionym w gabinetach politycznych. Oni będą dostawali odprawy w wysokości co najmniej połowy pensji przez trzy miesiące. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Sejm obraduje: 45 minut pracy, 155 minut przerwy<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Marszałek Sejmu Ludwik Dorn ogłosił, piątą z kolei, przerwę w obradach. Podczas niej na się zebrać Konwent Seniorów, który rozpatrzy wniosek Wojciecha Olejniczaka o rozszerzenie porządku obrad o głosowanie nad powołaniem komisji ds. śmierci Barbary Blidy. Roman Giertych zgłosił wniosek, aby poczekać z przerwą do momentu zakończenia obrad przez komisję ds. służb specjalnych, która przesłuchuje Janusza Kaczmarka. Dorn jednak przychylił się do wniosku Wojciecha Olejniczaka. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Może by tak pójść za przykładem "wybrańców narodu" (oczywiście mam na myśli tytuł)?
Ps. Zastanawiałem się czy tej wiadomości nie wrzucić do tematu "Pośmiejmy się" ale po lekturze całości odechciało mi się śmiać...
Ostatnio edytowano 22 sie 2007, 15:11 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz
22 sie 2007, 12:08
Bo widzisz Helvet - osioł jest zwierzęciem wielce pracowitym, a co dopiero stado (p)osłów. Więc 45min. "pracy" takiego stada, to jak cały dzień pracy zwykłego człowieka.
Chociaż nie powinienem dokonywać takich porównań. Obrażam zwykłego człowieka. Cyrku z Wiejskiej nie da się z niczym porównać...
____________________________________ always look on the bright side of life
Ostatnio edytowano 22 sie 2007, 13:32 przez elsinore, łącznie edytowano 1 raz
22 sie 2007, 13:31
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Kaczyński wydał 600 tys. na podniebne taxi<!--sizec--></span><!--/sizec--> Rządowi piloci w sierpniu mają właściwie tylko jedno zajęcie. Wożą prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Warszawy do Juraty i z powrotem. Prezydencka para tak polubiła ośrodek na Helu, że w sierpniu kazała się tam wozić średnio co trzy dni. Dziennik dotarł do rozkładu wakacyjnych lotów prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Miedzy 2 a 19 sierpnia pierwszy obywatel RP pokonał tę trasę dziewięć razy. Według gazety, kosztowało to co najmniej 600 tys. zł.
"SE" podkreśla, że informacje te nie pochodzą z Kancelarii Prezydenta. Szef biura prasowego Marcin Rosołowski poinformował, że "ze względów bezpieczeństwa informacje dotyczące wykazu lotów Pana Prezydenta nie są podawane do publicznej wiadomości". "Ze względów bezpieczeństwa" Rosołowski odmówił też podania liczby lotów prezydenta do Juraty. Mimo to "SE" udało się zdobyć ich pełny wykaz. Pierwszy miał miejsce 2 sierpnia (czwartek). Zmęczony obchodami rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego prezydent poleciał do swojej nadmorskiej rezydencji w dwóch etapach. Najpierw samolotem Tupolew 154 M (maszyna dla 180 pasażerów) do Gdańska. Na lotnisku Rębiechowo czekał na niego śmigłowiec Bell 412 HP. Maszyna przyleciała po prezydenta z Warszawy tylko po to, aby przerzucić prezydenta na drugą stronę Zatoki Gdańskiej. Oba statki powietrzne wróciły puste do Warszawy.
Prezydent wrócił do stolicy 8 sierpnia (środa). Z ośrodka w Juracie prezydent poleciał do stolicy od razu bellem. Nie na długo, bo już dwa dni później - 10 (piątek) sierpnia prezydencki tupolew znów poleciał do Gdańska - relacjonuje gazeta.
Napięta sytuacja polityczna nie pozwoliła prezydentowi na dłuższe wytchnienie od spraw państwowych. Już 12 (niedziela) sierpnia L.Kaczyński na pokładzie śmigłowca wrócił do swojego pałacu. Następnego dnia, w poniedziałek wieczorem, tupolew znów poleciał do Gdańska. Na lotnisku Rębiechowo oczywiście czekał na niego bell- 412 HP, który bezpiecznie odstawił głowę państwa do Juraty.
Następnego dnia bell poleciał do Warszawa aby prezydent mógł zaszczycić swoją obecnością obchody Dnia Wojska Polskiego. Po uroczystościach przypadających 15 sierpnia prezydent znów poleciał bellem do Juraty. Tym razem w nocy 16 sierpnia Lech Kaczyński udał się na trzy godziny do Gdańska. Oczywiście na pokładzie śmigłowca.
Ostatni wypad prezydenta do Juraty miał miejsce 19 sierpnia (niedziela). Znów bellem 412 HP - pisze "Super Express". <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
W ministerstwach samochody szybko się starzeją. W tym stanie, naturalnym odruchem jest wymienić rupcia na...
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--><!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Full wypas ministra Wiecheckiego z LPR<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Podgrzewana kanapa i odtwarzacz płyt kompaktowych ze zmieniarką na sześć dysków, widlasty sześciocylindrowy silnik i chromowane listwy wokół okien. Taką limuzynę chciało zamówić Ministerstwo Gospodarki Morskiej dla swego szefa Rafała Wiecheckiego z LPR.
Minister superlimuzyny nie doczekał.
W poniedziałek 13 sierpnia premier Kaczyński odwołał Wiecheckiego i jego wiceministrów Zbigniewa Graczyka i Rafała Borutkę (wszyscy z LPR). Przetarg na zakup trzech limuzyn dla kierownictwa resort ogłosił w piątek 10 sierpnia. Przetarg był nieograniczony, ale warunki superprecyzyjne:
• limuzyny klasy wyższej z nadwoziem o długości co najmniej 4750 mm, szerokości co najmniej 1760 mm, wysokości minimum 1440 mm i z rozstawem osi co najmniej 2750 mm;
• bagażnik o pojemności min. 460 litrów;
• zbiornik paliwa - min. 60 litrów;
• silnik benzynowy o pojemności co najmniej 2750 cm sześc. i mocy minimum 190 KM, z sześcioma cylindrami w układzie widlastym (cylindry ustawione w kształcie litery V).
Dłuższa jest lista obowiązkowego wyposażenia.
Dla bezpieczeństwa - ABS (zapobiega blokadzie kół przy hamowaniu), ASR (zapobiega buksowaniu kół przy przyspieszaniu), ESR (elektroniczna stabilizacja toru jazdy) i sześć poduszek powietrznych.
Dla wygody - klimatyzowane schowki i podgrzewane przednie fotele, w aucie dla ministra Wiecheckiego także podgrzewana tylna kanapa.
Dla urody - na ministerialnej limuzynie lakier czarny (metalik lub perłowy), tapicerka z jasnej skóry, wykończenia w kolorze drewna, chromowane listwy dolnej i górnej krawędzi okna.
Do tego tempomat (automat do jazdy ze stałą prędkością), zmieniarka płyt CD na co najmniej sześć dysków i alufelgi o średnicy 17 cali. O cal mniejsze alufelgi przewidziano w limuzynach grafit metalik dla dwóch wiceministrów. Tutaj już nie wymagano skórzanej tapicerki, zmieniarki płyt ani podgrzewanej tylnej kanapy.
Skąd tak wyszukane gadżety? - Ja wskazywałem elementy związane z bezpieczeństwem, a inne wymogi określali użytkownicy, czyli kierowcy i byli ministrowie - powiedział nam Tomasz Kalbarczyk zajmujący się w resorcie przetargiem.
Minister Wiechecki zaprzecza: - Nie interesowało mnie, jaki będzie silnik czy wyposażenie.
Dodaje, że jego resort miał dotąd dla kierownictwa auta wysłużone, kosztowne w eksploatacji.
Szefowie się zmienili, ale przetarg trwa. W ostatni poniedziałek otwarto oferty. Zgłosiła się tylko jedna firma - Škoda z limuzyną Superb. Auto spełniające życzenia ministerstwa kosztuje od 116,5 do 130,5 tys. zł (według cennika Škody).
Według eksperta branży samochodowej Wojciecha Drzewieckiego z firmy Samar wymogi przetargu mogą też spełnić np. Audi A6, Chrysler 300, Citroen C6 lub Peugeot 607. O wyborze aut ma jednak decydować niska cena.
Szkoda tylko, że ta zawierucha polityczna nie pozwoliła dokończyć dzieła. A tak, pojeżdzą sobie następcy...
Ostatnio edytowano 25 sie 2007, 07:41 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz
25 sie 2007, 07:41
Tym razem bez żadnych złośliwości. <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Sejm zablokował pensję Łyżwińskiego<!--sizec--></span><!--/sizec-->. Osadzony w areszcie poseł Samoobrony nie będzie dostawał co miesiąc z kasy Sejmu ponad 20 tys. zł., bo nie wykonuje mandatu posła.
Łyżwiński, jak każdy inny poseł dostawał co miesiąc 2,5 tys. zł diety, 9 tys. zł uposażenia i 10 tys. zł ryczałtu na prowadzenie biura. Z pieniędzmi tymi musi się jednak pożegnać. O takiej decyzji poinformowała nas Agnieszka Wierzbicka z kancelarii Sejmu: - Pieniędzy tych poseł Łyżwiński nie dostanie.
Stanisław Łyżwiński przebywa w areszcie od soboty. Prokuratura postawiła mu siedem zarzutów związanych z aferą "praca za seks w Samoobronie".
Kancelaria Sejmu powołała się więc na artykuł 5a ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, który mówi: poseł lub senator w czasie pozbawienia wolności nie wykonuje praw i obowiązków wynikających z niniejszej ustawy.
Jednak pocieszeniem dla Łyżwińskiego może być to, że podobne pieniądze otrzymuje jego żona, również posłanka Samoobrony. Choć nie wszystkie, bo część uposażenia zajął jej komornik w związku z niespłaconymi kredytami.
Oficjalnie Łyżwińscy są bankrutami z milionowymi długami bez samochodu. Nieoficjalnie mają dwa auta, leśniczówkę, domek jednorodzinny i działki zapisane na synów. Choć deklarowali brak samochodu, to jako jedyni posłowie odebrali w ub. roku pełen ryczałt przysługujący posłom za paliwo. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
I to jest krok w dobrym kierunku. Czekam na następne.
29 sie 2007, 14:20
Można środki budżetowe wykorzystywać na cele partyjne? Jeżeli to ma służyć PiS to dlaczego nie... <!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Mojzesowicz powalczy o lokalnych działaczy Samoobrony<!--sizec--></span><!--/sizec--> Jarosław Kaczyński spróbuje przejąć terenowych działaczy Samoobrony, a tym samym elektorat Andrzeja Leppera na wsi. Minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz, jeden ze współzałożycieli Samoobrony, otrzymał od premiera misję stworzenia ludowej przybudówki Prawa i Sprawiedliwości. Plan jest prosty. Głównym celem Ogólnopolskiego Porozumienia Związków i Organizacji Rolniczych (taką nazwę ma mieć nowy twór) jest przejęcie lokalnych działaczy Samoobrony, a tym samym marginalizacja partii Leppera i PSL.
Formacja nie przerodzi się w partię polityczną, natomiast jej działacze podpiszą z PiS porozumienie programowe. W zamian ugrupowanie braci Kaczyńskich, które w odróżnieniu od Samoobrony może pochwalić się wysokimi słupkami poparcia, zagwarantuje im dobre miejsca na listach wyborczych do parlamentu.
Rozmowy z działaczami rolniczymi prowadzi Alfred Budner, niegdyś współzałożyciel Samoobrony, dziś poseł niezrzeszony. - Minister Mojzesowicz pracuje nad koncepcją. Ja jestem od pracy w terenie - tłumaczy. Budner zdołał już namówić do współpracy m.in. Związek Zawodowy Rolnictwa Ojczyzna oraz partię Samoobrona-Ruch Społeczny, którą założyli Sławomir Izdebski i Henryk Dzido, dawni kompani Andrzeja Leppera.
- Zamierzamy zjednoczyć wszystkie aktywne i uczciwe organizacje na polskiej wsi - zapowiada Budner.
Współpracownicy Mojzesowicza mają pomysł nie tylko na to, jak przejąć elektorat Samoobrony, ale też wiedzą, jak sfinansować budowę nowych struktur. Oficjalnie związek ma utrzymywać się ze składek członkowskich. Ale nie tylko.
- Pod przykrywką realizacji np. rządowego programu "Zdrowa żywność" będą organizowane konferencje, na których działacze mają namawiać do wspierania nowej organizacji. Program finansowany przez agencję rolną ma budżet ok. 10 mln zł, a za takie pieniądze można zorganizować imprezę w każdym powiecie - mówi nieoficjalnie jedna z osób zaangażowanych w budowę nowej przybudówki PiS. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników