Teraz jest 06 wrz 2025, 21:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Etyka, moralność, obyczaje
Nie drażnijmy Moskwy i Berlina obchodami XXX-lecia Sierpnia 1980

?michnikowy szmatławiec? i ?Rzeczpospolita? ? każda w oparciu o własne badania odnotowują spadek poparcia dla PiS. Według PBS od 11 lipca poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego zmalało z 31 do 24 procent.

W badaniach GfK Polonia to spadek z 40 do 35 proc. I choć wyniki w szczegółach się różnią, trudno nie dostrzec tendencji ? zaostrzenie języka zaszkodziło PiSowi. PiSowscy buntownicy muszą czuć gorzką satysfakcję: mieli rację, nowa strategia szkodzi ich partii. Najważniejsze pytanie jednak brzmi: co dalej, bo kierownictwo PiS jest chorobliwie impregnowane na wyniki badań sondażowych i będzie przekonywać, że poparcie nie spada a rośnie.
?Polska The Times? donosi, że Antoni Macierewicz jedzie do USA szukać wsparcia w badaniach katastrofy smoleńskiej. Pewnie patrząc na dzisiejsze sondaże liberałowie w PiS czują pokusę, by sprawić, by został tam jak najdłużej, by w międzyczasie podreperować wizerunek partii.

W ?michnikowemu szmatławcowi? Bogdan Lis narzeka na rząd, że zlekceważył rocznicę porozumień sierpniowych. ?Nie mogę zrozumieć, dlaczego rząd odpuścił organizację centralnych obchodów rocznicy.?
I wylicza: brak gości zagranicznych, sprowadzenie obchodów do mszy i widowiska.
I konkluduje: ?Przez takie błędy organizacyjne przegrywamy walkę o pamięć, a Niemcy ugruntowują przekonanie, że obalenie muru berlińskiego było początkiem końca komunizmu.?
Poseł Lis oczywiście ma racje.
Ale Platforma też ma swoją rację ignorując uroczystości.
Dla niej rozumowanie jest proste: po co wspierać rocznicę sierpnia, tryumfu Solidarności, skoro dzisiejsza ?S? spiskuje z PiSem. Duże obchody mogłyby jeszcze przydać się politycznym konkurentom.


Poza tym robienie konkurencyjnych obchodów wobec zeszłorocznych uroczystości berlińskich mogłoby popsuć świetne relacje pomiędzy Polską a Niemcami. W dodatku przypominanie upadku komunizmu mogłoby się nie spodobać w Moskwie. Dlatego lepiej siedzieć cicho i tę kłopotliwą rocznicę dyskretnie przemilczeć.
W zamian zaprośmy szefa rosyjskiego MSZ na doroczną odprawę ambasadorów. Niech wiedzą, jak utrwalać nowe dobre relacje z Moskwą w swej codziennej dyplomatycznej pracy.

?Polska The Times? drukuje piękną rozkładówkę ze zdjęciami z filmu Salt. Piękna Angelina Jolie, a obok Daniel Olbrychski jako rosyjski szpieg. Gdy patrzę na refleksyjne spojrzenie jednego z mych ulubionych polskich aktorów zastanawiam się, czy na planie filmowym trudno mu było się wcielić w rolę tajnego emisariusza Moskwy w USA. Wszak dwa lata temu mówił w RMF: ?jestem człowiekiem Rosji w Warszawie (?) oni mnie tam kochają i mówią do mnie nasz Daniel?.
Ciekawy trop w tej sprawie podsuwa Super Express.
?Film z Olbrychskim zarobił 216 mln dolarów? - donosi kolorowe pismo.
?Polacy wolą dać zarobić Polakom? ? pisze ?Dziennik Gazeta Prawna?. ?Jesteśmy konsumentami patriotycznymi: chętniej sięgamy po produkty i usługi naszych firm niż zagranicznych. Połowa z nas woli tankować na polskich stacjach, a dwie trzecie trzymać pieniądze w polskich bankach? ? dodaje.
Z badań SMG/KRC wynika, że 81 proc Polaków woli polską żywność, 65 proc polskie towarzystwa ubezpieczeniowe, zaś najgorętszymi patriotkami są kobiety. Widać więc, że rząd, który chce odkupić od Irlandczyków bank BZ WBK wie co robi. Lata edukacji patriotycznej LPR i PiS nie poszły na marne. Choć gdyby zostały opublikowane za czasów wicepremiera Giertycha alarmowano by, że Polacy są strasznymi ksenofobami. A tak: zwykły patriotyzm.

Ciekaw jestem skądinąd wyników badań za pięć lat, gdy w Polakach utrwalą się ?nowoczesne? wzorce wpajane przez Janusza Palikota. Na przykład wtedy wszyscy będą chcieli kupić przebój sezonu: pluszowy miś ukrzyżowany.
?Polityka? zaś przestrzega przed partią pana Boga, która ma realnie rządzić Polską. To ona, zdaniem autora Adama Szostkiewicza, formalnie rządzi Polską. Szczerze mówiąc śmieszą mnie takie ostrzeżenia i dowodzą raczej słabości niż siły oddziaływań Kościoła w dzisiejszej Polsce. Kościół nie jest sobie w stanie poradzić ze sprawą krzyża, więc jak niby rządzi polskim państwem? Kościół, który z lęku przed oskarżeniem o polityczne zaangażowanie podczas kampanii wyborczej powstrzymał się od przypomnienia, że Katolikowi nie wolno mówić, że jest zwolennikiem zapłodnienia in vitro, ponieważ jest ono w rażący sposób niezgodne z Katechizmem, ten Kościół oskarża się o aktywny wpływ na Politykę? Wolne żarty. Ale oskarżenia o to, że hierarchowie trzęsą polityką właśnie dowodzą, jak słaby dziś jest Kościół.

?Super Express? donosi również o tym, jak Internet może człowieka skompromitować.
?Jestem w pubie Legii. Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to fakt, ze kiedy koledzy nie widza podpluwam im do piwa"  :zeby: ? napisał w sieci pewien 23 letni student.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ów jegomość (bliski współpracownik Sławomira Nowaka) jest oficjalnym doradcą minister zdrowia Ewy Kopacz. Ciekawe w czym jej doradza?
Zresztą to dobry punkt wyjścia do rozważań o tym, co różni kulturę od kultury politycznej.

http://www.rp.pl/artykul/2,526886.html


25 sie 2010, 23:29
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Etyka, moralność, obyczaje


Daniel Olbrychski jako rosyjski szpieg. Gdy patrzę na refleksyjne spojrzenie jednego z mych ulubionych polskich aktorów zastanawiam się, czy na planie filmowym trudno mu było się wcielić w rolę tajnego emisariusza Moskwy w USA. Wszak dwa lata temu mówił w RMF: ?jestem człowiekiem Rosji w Warszawie (?) oni mnie tam kochają i mówią do mnie nasz Daniel?.


I wszystko jasne

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


26 sie 2010, 07:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Etyka, moralność, obyczaje
1/ Abp Głódź: Nie przeproszono jeszcze Kaczyńskiego

Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź wyraził ubolewanie, że do tej pory jeszcze nie przeproszono Lecha Kaczyńskiego, za to, że drwiono sobie z niego i kpiono
Duchowny oczywiście nawiązał do katastrofy smoleńskiej.

- Do dziś nie padło słowo przepraszam wobec tragicznie zmarłego prezydenta, z którego szydzono i kpiono, upokarzano i pogardzano.

Czy dlatego, że kochał Polskę, chciał, by zajęła miejsce godne wśród narodów Europy, pozostała wierna swojej chrześcijańskiej tożsamości?

- pytał metropolita gdański.

Abp Głódź ma nadzieję, że Lech Kaczyński jeszcze zostanie przeproszony.
- A może jeszcze nie wszystko stracone?
Prośmy Maryję, przewodniczkę ludzkich dróg - niech skruszy chłód wielu serc wciąż nieprzyjaznych, niechętnych, wciąż na swoisty sposób zazdrosnych o ludzką pamięć i szacunek wyrażany osobie tragicznie zmarłego prezydenta - mówi hierarcha.

http://www.fakt.pl/Abp-Glodz-Nie-przepr ... l#miniPoll
------------------------------------------------------------------------------------

2/ Prezydent o krzyżu mówi coś bez sensu!

Hanna Gronkiewicz-Waltz chce przeprowadzić referendum w sprawie krzyża. Dziwne, tym bardziej, że ze słów samej pani prezydent jasno wynikają trzy komunikaty:
1. referendum ma mieć formę badania opinii!
2. będzie przeprowadzone dopiero w listopadzie i wreszcie
3. (co jest najlepsze) takie referendum w ogóle nie ma sensu!!!

Zaskakujące oświadczenie prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Walzt.
Z jednej strony rzuciła pomysł referendum, z drugiej przyznała poniekąd, że nie ma ono najmniejszego sensu, z trzeciej wyszło na to, że chociaż mówi o referendum a myśli o badaniu opinii.
O co więc chodzi?

"Czy krzyż przed Pałacem Prezydenckim zastąpić pomnikiem?"
- tak ma brzmieć pytanie w referendum, które chce przeprowadzić prezydent stolicy - podaje dziennik.pl i dodaje, że Hanna Gronkiewicz-Waltz doszła do wniosku, że spór wokół krzyża, który stoi na Krakowskim Przedmieściu, powinni rozwiązać warszawiacy. Dlatego też prezydent zapowiada referendum.

Warszawiacy mieliby wypowiedzieć się w tej sprawie już po wyborach samorządowych, czyli w listopadzie.
- Bardzo chętnie przez barometr warszawski zapytam warszawiaków, czy chcą jeszcze jakiegoś innego upamiętnienia - z zastrzeżeniem oczywiście konserwatora, że nie na Krakowskim (Przedmieściu) - dodała Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z rynszTOK FM.
Barometr warszawski nie jest jednak żadnym referendum. To badanie opinii publicznej, co jakiś czas przeprowadzane w stolicy na próbie 1100 osób.
Co ciekawe, na Radzie Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że krzyż stoi na terenie podległym nie miastu, a Kancelarii Prezydenta.
I to tylko ona może decydować o jego losie. Po co więc miasto ma przeprowadzać referendo-badanie, skoro "krzyż to nie jego biznes"?
- tego już pani prezydent nie wyjaśniła.

http://www.fakt.pl/Prezydent-o-krzyzu-m ... 685,1.html


26 sie 2010, 15:38
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Etyka, moralność, obyczaje
silniczek                    



Abp Głódź: Nie przeproszono jeszcze Kaczyńskiego

- Do dziś nie padło słowo przepraszam wobec tragicznie zmarłego prezydenta, z którego szydzono i kpiono, upokarzano i pogardzano.

Czy dlatego, że kochał Polskę, chciał, by zajęła miejsce godne wśród narodów Europy, pozostała wierna swojej chrześcijańskiej tożsamości?

- pytał metropolita gdański.


Tak.
Dlatego, że całe życie był patriotą i służył sprawom Polski. Za które oddał swoje życie.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


26 sie 2010, 16:45
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA14 mar 2010, 18:03

 POSTY        333
Post Etyka, moralność, obyczaje
Czy można być jednocześnie pracownikiem naukowym katolickiej uczelni i rozważać ułatwienie zabijania nienarodzonych dzieci, a także rozszerzenie dostępu do antykoncepcji? Posłanka Joanna Mucha (PO) wydaje się myśleć, że tak. Swoje podejście zaprezentowała po wysłuchaniu publicznym w Sejmie na temat tzw. turystyki aborcyjnej.







Organizatorem spotkania była Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i poseł niezrzeszony Marek Balicki, którzy przekonywali o konieczności rozszerzenia w Polsce możliwości zabijania nienarodzonych. W ten sposób chcieliby przeciwdziałać coraz powszechniejszemu procederowi turystyki aborcyjnej. Nieco inne propozycje w tej sprawie przedstawiła posłanka Platformy Obywatelskiej Joanna Mucha, która również uczestniczyła w wysłuchaniu.

- Możemy oczywiście mówić o tym, że żeby rozwiązać ten problem, należy zmienić ustawę aborcyjną, ale możemy także mówić, że należy lepiej edukować seksualnie (?). Że należy w większym stopniu udostępniać środki antykoncepcyjne tym osobom, które nie są w stanie tych środków same nabyć - powiedziała w rozmowie z Polskim Radiem Joanna Mucha, posłanka PO, a zarazem pracownik naukowy Wydziału Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Czy można pogodzić takie poglądy z pracą naukową na uczelni katolickiej? - Na naszej katolickiej uczelni pracują i studiują również osoby niewierzące. Regulamin pracy zabrania dyskryminacji ze względu na stosunek do religii. Ten warunek nie obowiązuje jedynie na Wydziale Teologii, gdzie pracować mogą wyłącznie osoby uznające nauczanie moralne i społeczne Kościoła ? wyjaśnia w rozmowie z portalem Fronda.pl ks. dr Wojciech Rzepa, teolog moralista z KUL. Dodaje także, że z poglądami lubelskiej posłanki się nie zgadza. - Politycy powinni mieć sumienie, ale jak weźmie się pierwszy z brzegu podręcznik do politologii, to okaże się, że w każdym z nich sumienie przegrywa z pragmatyzmem. Myślę, że nie chodziło też o zgorszenie publiczne. O wiele ważniejsze były punkty poparcia. Próbowałbym spojrzeć na to przez pryzmat partii, do której ta pani należy, i poglądów tej partii - dodaje.

O komentarz poprosiliśmy także rzecznik Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - Nauka Kościoła w sprawie antykoncepcji jest jednoznaczna, natomiast nie będę dyskutowała z poglądami pani Joanny Muchy, bo poglądy każdego człowieka są jego indywidualną sprawą. Pani Joanna Mucha jest u nas zatrudniona. Występując publicznie, prezentuje własne poglądy - nie są to poglądy uniwersytetu, władz ani rzecznika. Nie mamy prawa nikogo pozbawić pracy w związku z jego poglądami. U nas nigdy nie było ?polowania na czarownice" ? powiedziała portalowi Fronda.pl Beata Górka.

Warto także pamiętać, że propozycja rozwiązania problemu zabijania dzieci nienarodzonych za granicą jest kompletnie chybiona. Ks. Rzepa wyjaśnia, na czym polega błąd w rozumowaniu posłanki PO. - Czy antykoncepcja może być sposobem na aborcję? Warto zauważyć, że Jan Paweł II w Evangelium Vitae podkreśla, że jest to nieprawdziwe, dlatego że antykoncepcja i aborcja mają ten sam mechanizm. Różnią się tylko momentem - mówi teolog. I dodaje, że "antykoncepcja jest to niechęć do życia przed jego zaistnieniem, a aborcja jest to niechęć do życia po jego zaistnieniu. Tak naprawdę zamiennik udowodnienia, że podkreślając niechęć do życia przed poczęciem ocalimy je, to jest nieprawda". - To się nie sprawdza, jeśli chodzi o zmniejszenie liczby aborcji. Ich liczba maleje tylko tam, gdzie promuje się wartość ludzkiego życia i wizję osobowej relacji na poziomie seksualnym, a nie tylko użycia seksualności dla przyjemności ? komentuje ks. Rzepa.

Michał Jasiński


26 sie 2010, 21:23
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Etyka, moralność, obyczaje
Wałęsa unika imprezy.
Przed kim ucieka?


Rocznica porozumień sierpniowych nie będzie okazją do pojednania. Nie w Szczecinie, do którego nie przyjedzie Lech Wałęsa, by nie narażać się na krytykę nazywających go zdrajcą...

O nieobecności legendy "Solidarności" na imprezie - która, po części, właśnie jemu jest poświęcona - poinformował Piotr Gulczyński z Instytutu Lecha Wałęsy. Powiedział telewizji TVN24, że w wielu punktach program nie spodobał się nobliście.

- Niestety, jeśli spojrzymy na całość tych obchodów, nie możemy być zadowoleni, jak są one organizowane. Są to różnego typu próby zawłaszczenia poszczególnych uroczystości - powiedział w TVN24 o szczecińskich uroczystościach Gulczyński.

Prawdopodobnie chodzi o panele dyskusyjne i przemowy, podczas których oponenci Wałęsy mogliby go zaatakować. Wiadomo już, że do Szczecina wybiera się szef NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek.

Ponadto, w Szczecinie upadła stocznia. Przemawianie byłego prezydenta w miejscu, które kojarzy się wielu z niepowodzeniami III RP, mogłoby zostać odebrane jako niezręczność.

Nie wiadomo, czy Wałęsa zrezygnował z obecności na wszystkich imprezach. Gulczyński nie chciał zdradzić, gdzie ewentualnie pojawi się były przywódca "Solidarności".


Sonda FAKTU
Czy bez Wałęsy udałoby się obalić komunę w Polsce?
TAK - 82%
NIE  - 18%
Liczba ankietowanych: 282


http://www.fakt.pl/Walesa-unika-imprezy ... l#miniPoll


26 sie 2010, 21:59
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Etyka, moralność, obyczaje
silniczek                    



Wałęsa unika imprezy.
Przed kim ucieka?

http://www.fakt.pl/Walesa-unika-imprezy ... l#miniPoll


Przed samym sobą...

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


27 sie 2010, 06:19
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Etyka, moralność, obyczaje
Domagalski: Antykaczyzm pod obstrzałem

- Do dziś nie padło słowo przepraszam wobec tragicznie zmarłego prezydenta, z którego szydzono i kpiono, upokarzano i pogardzano ? niczym salwa ciężkiej artylerii zagrzmiały z jasnogórskiego wzgórza słowa arcybiskupa Leszka Głodzia, generała WP.
?Czy dlatego, że kochał Polskę, chciał, by zajęła miejsce godne wśród narodów Europy, pozostała wierna swojej chrześcijańskiej tożsamości?? ? pyta gdański hierarcha.

?Jasna Góra urodziła mysz? ? pisze tymczasem Katarzyna Wiśniewska w piątkowej ?michnikowemu szmatławcowi?.
?Po raz kolejny usłyszeliśmy (ogólnikowo), że ?krzyż nie może być zakładnikiem w sporze politycznym?. Jedynym efektem tego apelu jest zgrzyt na linii Episkopat ? rząd. ?GW?, podobnie jak gwno.pl przypomina wypowiedź rzecznik rządu Paweła Grasia, że ?to przykre i smutne?, że nie doczekaliśmy się ze strony Kościoła, aby zajął w sprawie krzyża przed prezydenckim pałacem ?odpowiedzialnej postawy?.
?W istocie dla Pawła Grasia Kościół jest ?nieodpowiedzialny? nie dlatego, że nie zajął stanowiska, bo je faktycznie zajął, lecz dlatego, że stanowisko to nie spełnia oczekiwań Platformy Obywatelskiej.
Jej przedstawiciele bowiem oczekiwali, że biskupi odsądzą protestujących pod krzyżem od czci i wiary??
? pisze Sebastian Karczewski w ?Naszym Dzienniku?, który czołówkę gazety zatytułował słowami arcybiskupa Głodzia: ?Zaczniecie słuchać narodu!?.

?Nie ma powodów, by biskupi wyręczali polityków. To nie hierarchowie wymyślili konflikt o krzyż (a raczej o pamięć o ofiarach) i nie oni od kilku tygodni sprawnie go eskalują, by skompromitować zwolenników pamięci o ofiarach Smoleńska?
? komentuje gość ?Faktu? Tomasz P. Terlikowski.

Jak grzyby po deszczu rodzą się pomysły i sondaże (o których dużo w piątkowej prasie) mówiące, gdzie upamiętnić, gdzie umieścić pomnik tragedii smoleńskiej. Pomijam je, gdyż moim zdaniem obarczone są fundamentalną wadą. Abstrahują od faktu, że 10 kwietnia przeżyliśmy tragedię i wstrząs, a ofiarami obok tragicznie zmarłych i ich rodzin w jakimś stopniu jesteśmy my wszyscy.

Polecam analizę Piotra Gabryela w ?Rzeczpospolitej?.
?Monument upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej i tak w centrum Warszawy powstanie. Nie wiem, kiedy: za kilka miesięcy, za rok, a może dopiero za kilka lat ? ale stanie. Nie mam też pojęcia, czy zostanie odsłonięty przed Pałacem Prezydenckim, czy w innej części Krakowskiego Przedmieścia, czy w jeszcze innym, równie dla Polaków ważnym miejscu. Ale bez cienia wątpliwości ten pomnik powstanie, bo bezprecedensowy charakter tragedii smoleńskiej, ogrom cierpienia, który się z nią wiąże, trauma, którą wszyscy przeżyliśmy i wciąż przeżywamy na wspomnienie tamtych chwil, sprawiają, że po prostu nie może się stać inaczej? (?Gdzie stanie pomnik smoleński??).

Podpisuję się pod tymi słowami. Dodam tylko nieco nieskromnie do słów redakcyjnego przełożonego, że ja nie mam wątpliwości, gdzie będzie to miejsce pamięci.
Takie miejsce Polacy, ci Polacy, którym na tym zależało, już wybrali ? właśnie na Krakowskim Przedmieściu, przed prezydenckim pałacem. Nie poszli przeżywać tragedię na Powązki, pod Św. Annę czy Belweder, ale właśnie tam. I w rocznicę tragedii, czy przy innych okazjach, będą pokazywać dzieciom czy wnukom to właśnie miejsce, niezależnie, czy będzie tam pomnik, czy tylko krzyż, choćby z dwóch tulipanów.

Krakowskiego Przedmieścia żadne inne miejsce nie zastąpi. Krzyż w tym miejscu jest (tylko i aż) symbolem, swoistym sztandarem, bardzo zresztą naturalnym i szlachetnym. Gdybym miał ujawniać osobistą preferencję, to nie widzę piękniejszej i bardziej polskiej formy tego upamiętnienia, niż krzyż. Drewniany krzyż.

http://blog.rp.pl/blog/2010/08/27/domag ... bstrzalem/


27 sie 2010, 14:02
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Etyka, moralność, obyczaje
Satyryk przeprasza Lecha Kaczyńskiego

Satyryk i dziennikarz Szczepan Sadurski przeprasza zmarłego w katastrofie smoleńskiej Lecha Kaczyńskiego.
"Arcybiskup mnie przekonał.
Przepraszam ś.p. Lecha Kaczyńskiego, że z niego drwiłem"

- napisał na swojej stronie internetowej satyryk.

26 sierpnia na Jasnej Górze metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź wygłosił homilię, w której mówił m.in. że "do dziś nie padło słowo przepraszam wobec tragicznie zmarłego prezydenta, z którego szydzono i kpiono, upokarzano i pogardzano".
- A może jeszcze nie wszystko stracone? Prośmy Maryję, przewodniczkę ludzkich dróg - niech skruszy chłód wielu serc wciąż nieprzyjaznych, niechętnych, wciąż na swoisty sposób zazdrosnych o ludzką pamięć i szacunek wyrażany osobie tragicznie zmarłego prezydenta - apelował.

Szczepan Sadurski ma na swoim koncie wiele rysunków satyrycznych z Lechem Kaczyńskim.
"Pewnie nic to nie zmieni, ale przepraszam. Jako satyryk i chrześcijanin" - napisał Sadurski.
Jednocześnie zapowiedział, że Jarosława Kaczyńskiego też z góry przeprasza, bo w jego przypadku nie zamierza rezygnować. "Podobnie jak z satyry na wszystkich innych żyjących polityków, którzy swą działalnością zasługują, aby w satyryczny sposób komentować to, co robią" - kończy swój wpis Sadurski.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html


27 sie 2010, 15:47
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Polityka i politycy
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski odnosząc się do listu abp. Michalika, powiedział, że jest to "rozczarowujący dokument", podobnie jak komunikat z obrad biskupów na Jasnej Górze.
- Pomysł, żeby prowadzić jakieś rokowania na najwyższym szczeblu w sprawie krzyża jest niedobry, przecież PiS nie chce żadnego porozumienia w tej sprawie
- podkreślił.

Zdaniem Niesiołowskiego, Kościół jest wyraźnie podzielony w sprawie krzyża.
- Abp Michalik miał wiele szkodliwych wypowiedzi w sprawie sytuacji pod Pałacem Prezydenckim, popierał tzw. obrońców krzyża, inni biskupi też popierali awanturników pod krzyżem, a niektórzy księża firmowali kłamstwo w rodzaju "drugi Katyń" - zaznaczył.

"Część Episkopatu popiera kłamstwo"
- Część Episkopatu cały czas popiera ojca Rydzyka, popiera PiS. Jaka jest wiarygodność Episkopatu, jeśli nie może się uporać z kadzielnicą kłamstwa, jaką jest Radio Maryja? Część Episkopatu popiera kłamstwo i nienawiść, co jest absolutnie sprzeczne z katolicyzmem
- podkreślił wicemarszałek Niesiołowski.


http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/ ... _gest.html

Człowiek chory z nienawiści  :(

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


28 sie 2010, 07:30
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Etyka, moralność, obyczaje
Krzyż jest archetypowy i wieczny, usytuowany ponad ludzkim rozumem i emocjami. To nie jest archaiczny lęk przed tabu, jak interpretowali to powierzchownie religioznawcy. To sprawa wyboru serca i ostatecznego losu ludzkiej egzystencji.

Pasterze Kościoła z racji swojego powołania stoją na straży właściwej wykładni teologii krzyża. Mają prawo, a nawet obowiązek podejmować w tej sprawie decyzje, nawet polityczne, aby strzec duchowego ładu w społeczeństwie. Ale Kościół to nie tylko księża i biskupi. Wszyscy ochrzczeni - jako Mistyczne Ciało Chrystusa - mogą posiadać w tym obszarze pochodzące od Boga dary, doświadczenia, intuicje, a nawet duchowe wizje, które należy szanować. Świadczy o tym choćby historia tzw. objawień prywatnych, których doświadczają najczęściej osoby świeckie, w tym zwykle dzieci i osoby niewykształcone (ks. René Laurentin).
A więc: "Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie!" (1 Tes 5, 19-21). Nie należy lekceważyć ducha Narodu, nie należy nazywać go przedwcześnie "psychologią tłumu".

Mówiono, że w tym aktualnym sporze na Krakowskim Przedmieściu - zagłuszanym i pomniejszanym intelektualnie przez medialny hałas manipulacji - nie chodzi o krzyż, co jednak nie jest prawdą. Nie chodzi tylko o obronę miejsca krzyża w przestrzeni publicznej, o czym pisał przekonująco ks. prof. Czesław Bartnik. Pomijam tu spór o tzw. neutralność światopoglądową, która przecież nie istnieje, czy filozoficzne dylematy problematycznego zjawiska "demokracji", które przekonująco demaskuje prof. Jacek Bartyzel. Pomijam fakt, że teologia może nawiązywać do polityki w tym sensie, że ukazuje sprawy polityczne w perspektywie spraw ostatecznych; bada relacje między religią a polityką oraz między Kościołem a państwem. Pisał o tym już św. Augustyn, domagając się przesycenia państwa ziemskiego państwem Bożym (civitas terrena spiritualisata).

Tymczasem chodzi o coś jeszcze bardziej ważnego, a nawet fundamentalnego. Krzyż ma stanąć na nowo i coraz głębiej w sercu - czyli w głębi duchowego wymiaru - jednostki-osoby i całego Narodu, pojętego jako zespół jednostek-osób. "Krzyż wbity na Golgocie tego nie wybawi, kto w sercu swoim krzyża nie wystawi" (Adam Mickiewicz). Za tym sporem o krzyż kryje się wołanie: "wróć do krzyża, narodzie", podejmowane wcześniej przez naszych wieszczów i narodowych proroków.

Krzyż zawsze znakiem sprzeciwu
Profaniczne hasła: "Precz z krzyżem", które widzieliśmy na transparentach przed Pałacem Prezydenckim, to nie tylko ucieczka od krzyża i przed krzyżem. Może to też być wyraz narastającego wśród polskiej młodzieży - wychowanej na czarach Joanne K. Rowling i wampirach Stephenie Meyer, bluźnierstwach kultury "rockowej", eksperymentach alkoholowych i psychodelicznych (niszczących korę mózgową) czy coraz silniej ekspansywnym i eksponowanym panseksualizmie (niszczącym duchowość) - "buntu metafizycznego" (Albert Camus), czyli odrzucenia zbawienia w Chrystusie przez krzyż. To właśnie "odrzucenie zbawienia" Jan Paweł II interpretował jako grzech przeciwko Duchowi Świętemu, który nie będzie odpuszczony ani w tym życiu, ani w przyszłym (Jan Paweł II, "Dominum et vivificantem", 46). Jest to więc walka duchowa na śmierć i życie - w dosłownym znaczeniu tego słowa - i nikt nie ma prawa tego faktu pomniejszać czy lekceważyć, banalizować czy wyśmiewać.
W tym świetle krzyż zawsze będzie znakiem sprzeciwu i choć nie powinien dzielić, będzie jakby z konieczności dokonywać pewnej selekcji i zmuszać do egzystencjalnego wyboru (Claude Tresmontant).
Egzystencjalnego wyboru i jego "ontogenetycznych konsekwencji" - wedle określenia wybitnego teologa francuskiego - nauczał sam Jezus (chodzi tu o "ontogenetyczny" - czyli rodzący szczęśliwe życie wieczne tak lub nie - charakter wyboru). "Pouczanie - jak to robił Jezus - o niebezpieczeństwie zatraty związanym nieodłącznie z naszą sytuacją stworzenia, które nie zostało dokończone i musi współpracować z dziełem tworzenia samego siebie, nie jest złośliwością. Przeciwnie, jest to akt miłości. Ukrywanie groźnych wymagań i ontologicznych warunków rodzenia się istoty mogącej być przebóstwioną byłoby właśnie wyrazem braku miłości do tej istoty i oddaniem jej najgorszej przysługi. Byłoby szkodzeniem jej w najwyższym stopniu. Możliwość zatracenia jest nierozłącznie związana z wielkością ofiarowanego daru i ambicją Stwórcy w stosunku do stworzonego przez siebie człowieka. Jest ona po prostu odwrotnością tego przeznaczenia, które Bóg proponuje człowiekowi, a które może być realizowane jedynie przy czynnej zgodzie ze strony istoty stworzonej, ponieważ żadna istota nie może być przebóstwiona wbrew sobie: to nie miałoby żadnego sensu" (C. Tresmontant, "Jezus naucza", Warszawa 1973, s. 181-182).

Ujawnić duchową polaryzację
Selekcja, podział i różnica wynika jakby z natury ludzkiej wolności. To z kolei w sposób nieunikniony dzieli społeczność ludzką na tych, którzy wybierają zbawienie przez Krzyż, i na tych, którzy go odrzucają. Nie głośmy więc naiwnych i utopijnych haseł, że krzyż będzie zawsze łączył ludzi, co nie jest zgodne z ewangelicznym orędziem i biblijnym proroctwem. Czasem lepiej i uczciwiej jest odsłonić dramat tego duchowego napięcia i konfliktu. Jest bardziej prawdziwe i pożyteczne poznawczo ujawnić duchową polaryzację, która i tak istnieje i być może będzie narastać, jak pisał o tym proroczo wybitny filozof chrześcijański Mikołaj Bierdiajew w swoim "Nowym Średniowieczu", które przyniosło mu światową sławę. Już na początku XX wieku pisał on, że "kryzys kultury właśnie na tym polega, że nie może ona pozostawać religijnie neutralna i humanistyczna, że musi w nieunikniony sposób stać się albo bezbożną i antychrześcijańską cywilizacją, albo świętą kulturą kościelną, chrześcijańskim przemienieniem świata" (M. Bierdiajew, "Nowe Średniowiecze. Los człowieka we współczesnym świecie", Warszawa 2003, s. 82).
Nieszczęśni profani - niech im Bóg przebaczy - uczynili z krzyża "znak rozbawienia", depcząc go jako "znak zbawienia".
Czy są oni dziećmi nowej epoki "bezbożnej cywilizacji" - ukrywającej się za prawem do demokracji i laicyzacji, a w istocie dziećmi kultury "czarowników" i "wampirów", apostatów zbuntowanych przeciwko Bogu? Czy jest to dowód na klęskę naszej pedagogiki i katechezy? A może na brak "nowej ewangelizacji" (Jan Paweł II)? Dotykali oni przecież beztrosko i bezmyślnie tego, co sataniści i niektórzy wolnomularze czynią na poważnie: świadomie profanują krzyż, zaś ludzie opętani wyrażają z całą powagą demoniczną "awersję wobec sacrum", odrzucając głównie krzyż jako symbol, a nawet jako zwykły przedmiot. Tymczasem krzyż to jedyna droga zbawienia, którego nie dadzą im płytkie obietnice mnożących się jak grzyby po deszczu banków i supermarketów. To wąska droga, która prowadzi do zbawienia, przeciwko szerokiej i wygodnej - będącej imitacją szczęścia - wiodącej do zatracenia (Mt 7, 13-14). To orędzie "nadziei", ale i możliwości "odrzucenia" (ks. kard. Leo Scheffczyk, na temat orędzia Fatimy, przypominającego zasady Ewangelii). To sprawa życia i śmierci, które są w rękach Boga (Rz 13, 14). Ma to bezpośredni - intuicyjny, duchowy, a nie tylko emocjonalny - związek z tragedią smoleńską.

Smoleńsk - reaktywacja Misterium Krzyża?
Smoleńsk to pełnowartościowa mistyczna reaktywacja Misterium Krzyża, a nie tylko grzechy, błędy czy zaniedbania ludzkie. Polskie czy rosyjskie. To jest niepojęte i niewysłowione Misterium Ofiary, któremu należy się bezgraniczny szacunek, w akompaniamencie wewnętrznego milczenia. Tak wielka tragedia - największa w pewnym sensie w skali światowej - nie może nie mieć bezpośredniego i radykalnego odniesienia do Ofiary Chrystusa. Więcej, może posiadać ukryty sens i bezgranicznie głębokie znaczenie jedynie w tym świetle.
Ten sens dotyczy jednostek, narodu, ale może mieć też znaczenie międzynarodowe czy ponadnarodowe. Żadne inne argumenty rekonstrukcji jej "sensu" - pragmatyczne czy polityczne, psychologiczne czy pedagogiczne - nie przywrócą tu poczucia sprawiedliwości czy moralnej równowagi.

Nie należy więc naturalizować tej tragedii, myśleć zbyt po ludzku. Można i trzeba prześwietlić tajemnicę smoleńskiego wypadku, ale nie smoleńską Tajemnicę Krzyża. Tej ostatniej nie można wyjaśnić, ale tylko rozjaśnić. W czystym sercu - rozświetlonym przez modlitwę.
Nie można więc myśleć powierzchownie ani zapomnieć. W tym kontekście walka o "pamięć ofiar" czy też to, co nazwano "obroną krzyża", to intuicyjna - i nie zawsze świadoma - ochrona smoleńskiego Misterium Ofiary i tajemnicy ekspiacji, dotyczącej naszego Narodu, która za tym stoi. Być może zlekceważyliśmy nasze religijne wybranie (w tym "łaskę" Papieża Polaka, Jego nauczanie!), tolerując wiele strasznych grzechów (np. kompromisy w sferze aborcji i in vitro, lekceważenie słabych, starych i chorych, rujnujący duchowo prymitywny i powszechny kult sukcesu i bogactwa, ekspansja i instytucjonalizacja niebezpiecznego duchowo panseksualizmu, ekspansja bałwochwalczego okultyzmu? Być może zaczęliśmy odczuwać przyjemność tam, gdzie powinniśmy odczuwać mdłości? Staliśmy się bezduszni i pyszni, rozwiąźli i powierzchowni.

Jeżeli więc Bóg dopuścił tę straszliwą reaktywację Misterium Krzyża w Smoleńsku, to może dlatego, że o nim w Narodzie Polskim zapomniano? Szczególnie zaś zapomnieli o nim decydenci i politycy? A może także intelektualiści czy nawet ludzie Kościoła? Ten "mechanizm zapominania" zdaje się, że trwa nadal, podtrzymywany i utrwalany poprzez polityczno-medialną manipulację.
Tragedia smoleńska to nie tylko nieszczęśliwy wypadek-przypadek, któremu przyglądał się bezradny czy obojętny Władca Dziejów. Bóg i tak miał wszystko pod kontrolą, tak samo jak na Golgocie, gdzie dopuścił - godzina po godzinie - każdy rodzaj cierpienia w doświadczeniu swego Syna Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawiciela świata (Louis Bouyer), i jakby wykorzystał nawet zdradę Judasza. Mógł cudownie uratować wszystkich w Smoleńsku wbrew niesamowitej kumulacji niesprzyjających okoliczności. Nie można zapominać czy wypierać - naturalnie czy sztucznie - tego Misterium, ale je odczytywać, kontemplować. Nie można tracić z oczu głębi i całości. Wobec krzyża wszyscy jesteśmy winni i... solidarni.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?da ... d=my11.txt

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


Ostatnio edytowano 28 sie 2010, 11:33 przez Nadir, łącznie edytowano 2 razy

redakcyjne poprawki i zmniejszyłem czcionkę



28 sie 2010, 08:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Etyka, moralność, obyczaje
Niesiołowski: Zwolennicy Lecha Kaczyńskiego głupi

Miły początek weekendu.
Stefan Niesiołowski udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej". Połowa dotyczyła Janusza Palikota (Palikot jest super), ale nam w oko wpadły dwa kawałki.

Jeden o Jarosławie Kaczyńskim:
- Jest klasycznym przykładem człowieka, który nie ma żadnych zahamowań, żadnych zasad, żadnych wahań. Byle tylko dorwać się do władzy. Niewiele takich elementów jest u Palikota.
Szczególnie podoba nam się przeciwstawienie sobie Jarosława i Palikota jako ludzi o kompletnie różnej klasie. Nie wiadomo tylko gdzie na tej osi wartości umieścić samego Niesiołowskiego. Z takim poglądem na świat:
- Zwolennicy Lecha Kaczyńskiego są na tyle głupi, że dalej ciągną awanturę, że to jeszcze nie koniec, że to jeszcze za mało. Ośmieszają siebie, ale także ośmieszają prezydenta Kaczyńskiego.

Nie sądziliśmy, że to kiedyś napiszemy, ale wychodzi na to, że Stefan Niesiołowski broni Lecha Kaczyńskiego. Jeśli Kościół ma rację co do życia po śmierci, Lech Kaczyński musi mieć teraz niezły ubaw.
Przynajmniej do czasu, gdy dojdzie do fragmentów o swojej prezydenturze.

http://www.pardon.pl/artykul/12330/nies ... iego_glupi


28 sie 2010, 09:04
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA07 gru 2007, 12:19

 POSTY        1667
Post Etyka, moralność, obyczaje
KRZYŻ ? SYMBOL RELIGIJNY CZY NARODOWY

Walka obrońców Krzyża Smoleńskiego jest postrzegana i przedstawiana odmiennie przez poszczególne grupy interesu i orientacje polityczne. Zastanówmy się więc, co kieruje różnymi środowiskami zarówno po stronie obrońców, jak też przeciwników Krzyża Pamięci, w tym napastników, gdyż wbrew obrazowi pokazywanemu nam przez policję medialną, nie są one jednorodne. Jaka treść kryje się za pozornie wyłącznie religijnym charakterem konfliktu?

Gdy w czerwcu 1860 r. rozpoczęły się manifestacje patriotyczne, które doprowadziły do wybuchu powstania 22 stycznia 1863 r., ich uczestnicy zbierali się w kościołach, a następnie pod znakiem krzyża demonstrowali na ulicach. 27 lutego 1861 r. w manifestacji wzięli udział Żydzi, a na początku marca biskupi i rabini. Jakby dziś powiedział TVN czy Żakowski ?fanatycy i zjednoczony ciemnogród zamiast siedzieć po kościołach i synagogach wypełzł z kanałów na ulicę zakłócać spokój europejskiej młodzieży od Gesslera?.
Kiedy 8 kwietnia na placu Zamkowym w Warszawie, wojsko rosyjskie strzelało do patriotów manifestujących pod znakiem krzyża, żydowski uczeń gimnazjum Michał Landy chwycił krzyż z rąk umierającego księdza i sam postrzelony zmarł następnego dnia.
Czy żydowski gimnazjalista Landy podniósł krzyż ze względów religijnych? Oczywiście nie. Kierował nim patriotyzm, dążenie do uzyskania niepodległości Polski i praw obywatelskich dla wszystkich bez względu na wyznanie. Gdy 200 warszawiaków padało od kul rosyjskich, krzyż dla wszystkich był symbolem tych dążeń.
?Wybiórcza? napisałaby wówczas zapewne, że ?był to rzadki przykład fanatyzmu religijnego i talib Landy w pełni zasłużył na swój los, gdyż miejsce krzyża jest w kościele, a nie na manifestacji, które powinny odbywać się w obronie pederastów i lesbijek?.

Krzyż wielokrotnie stawał się symbolem dążeń narodowych i walki ze złem spadającym na Polskę, jednocześnie dla większości zachowując swój charakter religijny. I tak jest tym razem.
Przyjrzyjmy się najpierw obozowi napastników. Pomijam oczywiście różnego typu maniaków i osoby niezrównoważone, które zawsze w momentach tego typu konfliktów przeżywają okres wzmożonej aktywności, nie mającej nic wspólnego z poglądami politycznymi i dlatego zdarzają się po każdej stronie.

Napastnicy
Wbrew pozorom są grupą niejednorodną. Rdzeń stanowią reprezentanci posiadającej władzę bezpieczniacko-agenturalnej oligarchii i służące im media. Oni doskonale rozumieją znaczenie polityczne i narodowe krzyża, dlatego to nie religia, ale właśnie te aspekty powodują ich największą zajadłość, gdyż ruch obrony, jeśli przerodziłby się w otwarcie polityczny i narodowy i tak stałby się postrzegany, uderzałby w najżywotniejsze interesy tego środowiska i jego bazy społecznej.
Oni doskonale wiedzą, że walka toczy się o prawdę, czyli ukazanie kłamstwa smoleńskiego stanowiącego podstawę ich pozycji politycznej (tzw. odnowienie zbrodni założycielskiej z okresu wódek z Kiszczakiem i odwiedzin Michnika w Moskwie). Wzmocnienie wspólnoty narodowej i przywrócenie godności narodowej, a nawet tworzenie nowych spajających mitów i symboliki, bez czego żaden naród nie jest zdolny ani do walki o niepodległość, ani do wymiany narzuconej elity na własną, stanowi dla nich największe zagrożenie. Każda konsolidacja narodu jest dla establishmentu niebezpieczna, gdyż utrudnia manipulację.
Jedynym wyjściem dla tej grupy jest ukrycie aspektów politycznych i narodowych konfliktu i przedstawianie go wyłącznie jako religijnego i to walki o ?europejskość? z grupką fanatyków, emerytów i analfabetów. Nadawanie wyłącznie religijnej treści konfliktowi pomaga zamaskować istotę konfliktu, zyskać sprzymierzeńców, zepchnąć i zmarginalizować Obrońców oraz zastraszyć Centrystów i wszystkim pogrozić ośmieszeniem. Przy okazji dawni ludzie Departamentu IV znów stali się potrzebni i razem z agenturą przeżywają swój renesans. Są przecież tak potrzebni pod krzyżem.
Antyklerykałowie, którzy niekoniecznie muszą pokrywać się z poprzednią grupą, choć są adresatem propagandy i kandydatem na głównego sojusznika. By ich pozyskać, należy przestraszyć wizjami fanatyków, państwa wyznaniowego, terroru kościelnego i szalejącym ciemnogrodem, który nakaże codzienne publiczne modły. Pomostem między obu grupami jest środowisko SLD.

Dla antyklerykałów konflikt ten daje doskonałą okazję do ataku na Kościół, uzyskania poparcia dla walki z religią i rozszerzenia własnej bazy o ?młodzież od Gesslera?.
Nie wszyscy antyklerykałowie mają jednak wspólne interesy z establishmentem oligarchii i mocarstwami gwarantującymi jej władzę w Polsce. Nie wszyscy z definicji są antynarodowi lub popierają wasalizację Polski i system
ubeckiej oligarchii. Po prostu dla pokonania głównego wroga ? Kościoła zrobią wszystko.
Najszersza jednak grupa to ?aspirujący Europejczycy?, którzy chcą otrzymać legitymację ?nowego Europejczyka?, wstydzą się Polski i polskości, z którą utożsamiają krzyż, tradycje i aspiracje narodowe. Walka z krzyżem ma ich ?nobilitować? na ?nowoczesnych? i ?Europejczyków?.
Choć o kulturze europejskiej, podobnie jak polskiej, nie mają zielonego pojęcia z powodu braku wiedzy humanistycznej, przyjęli, że ?prawdziwymi Europejczykami? staną się, gdy taką legitymację otrzymają na Czerskiej. Są oni ofiarami policji medialnej, której ulegli z powodu przyspieszonego awansu społecznego niepopartego awansem kulturowym.
Pomijam tu zdemoralizowaną młodzież i margines społeczny, gdyż są tyko narzędziami w rękach policji medialnej staro-nowej bezpieki. Dla tych ludzi to świetny ubaw, bo wolno bezkarnie opluwać i lżyć słabszych, drwić z religii i to za aprobatą ?IPN-owskich? biskupów, a przy okazji TVN pokaże, może wypromuje i będzie kasiorka. Żyć nie umierać. To jest bezpośredni sukces 20-letnich niszczycieli systemu edukacji w Polsce.

Obrońcy?
?Krzyża Smoleńskiego z grubsza składają się z trzech grup.
Najmniejsza, ale za to najbardziej zdeterminowana i wytrwała, łączy
ludzi, dla których krzyż jest przede wszystkim przeżyciem religijnym. Jego znaczenia narodowego i politycznego nie uświadamiają sobie, ale intuicyjnie wyczuwają, iż w walce chodzi o Polskę, o zmianę systemu, choć oczywiście nie formułują tego w tak precyzyjnych kategoriach. Zapewne zapytani odpowiedzieliby, że dążą do pokonania zła, które się w Polsce dzieje, i krzyż jest ich symbolem. To ci są najbardziej wyszydzani przez policję medialną. To wobec nich odbywają się Orwellowskie ?Minuty nienawiści? (o wiele więcej niż dwie przeciwko Goldsteinowi). To ich antynarodowy trzon Napastników przedstawia jako talibów i zacofańców, strasząc zarówno inne grupy Obrońców, jak i Centrystów oraz umacniając własny obóz.
Najliczniejsi przeżywają w takim samym stopniu element religijny i narodowy obrony krzyża. Dla nich dwie sprawy łączą się nierozerwalnie, choć nie wszyscy potrafią to dokładnie wyjaśnić. Krzyż ma pokonać bezpieczniacko-agenturalny establishment, przywrócić godność narodowi, także w stosunkach z Rosją.
Dla trzeciej grupy obrona krzyża stanowi symbol buntu przeciwko wasalizacji Polski, systemowi oparciem na kłamstwie smoleńskim i niszczeniu wspólnoty narodowej, jej tradycji i tożsamości, by nie mogła zagrozić oligarchii. Dla nich element religijny jest w różnym stopniu formą walki. Dla tej grupy jest to Krzyż Pamięci, pamięci o zbrodni, prawdziwym obliczu ubecko-agenturalnego systemu i sprowadzeniu w interesie rządzących Polski do roli bantustanu. Ma pomóc odzyskać godności własną i narodową. Są w tej grupie także niewierzący, którzy bronią krzyża jako symbolu prawdy ? walki o Ojczyznę.

Centryści
Czyli zwolennicy jak najszybszego zakończenia konfliktu na warunkach przeciwnika, dzielą się na samozniewolonych i pragmatyków. Pierwsi to osoby, które przyjęły język przeciwnika, oraz ludzie, którzy wolą poddaństwo i zgodę na kłamstwo ze strachu przed konsekwencjami prawdy. Dobrym przykładem pierwszej postawy jest komentarz jednego z czytelników: ?Zabierzmy ten krzyż, niech już przestaną nas opluwać i nazywać talibami?. Jest to przykład złamanej psychiki i charakteru, co doprowadziło do przyjęcia argumentacji przeciwnika. Konsekwencją może być tylko stałe wycofywanie się, przepraszanie za istnienie i starania, by otrzymać wreszcie legitymację ?Europejczyka?, co i tak nigdy nie nastąpi, bo po co?
Niewątpliwie gdybyśmy popełnili zbiorowe samobójstwo, to może zostalibyśmy nawet kanonizowani przez Czerską, ale na pewno po samolikwidacji na wszelki wypadek do trzeciego pokolenia.
Należy głębiej zastanowić się nad pewnym aspektem postawy: ?Prawda jest niebezpieczna, więc uznajmy kłamstwo, weźmy krzyż i zapomnijmy jak najszybciej, bo życia 96 Polakom i tak nie przywrócimy, a sobie i Polsce narobimy jeszcze większej biedy, jeśli wyjdzie, że winna zamachu jest Rosja?. Fakt bowiem, przecież wojny nie wypowiemy. Jeśli nie zaczniemy kłamać, czyli upadlać się publicznie, państwa zachodnie dążące do porozumienia z Rosją lub rusofilskie będą nas izolowały i marginalizowały jako stojących na przeszkodzie ich polityki. Przypomnijmy, że Katynia nie uznawano oficjalnie jako zbrodni sowieckiej do pieriestrojki. Kłamiąc i udając, że to nie zamach rosyjski, o ile wykryjemy, iż taki był istotnie, staniemy się rosyjską marionetką. Prawdą jest, że nikt nie opracował, jaką strategię powinna przyjąć polityka polska w takim wypadku i to bez jakiegokolwiek poparcia z zewnątrz.

Wyobraźmy sobie, że Sikorski w 1943 r. oświadczyłby, że potępia Niemcy za zbrodnię katyńską, ale na szczęście współpraca ze Stalinem pozwoli na nasze wyzwolenie. Z pewnością zasłużyłby na poklepywania aliantów, ale zostałby zlinczowany przez Polaków.
Tylko, że tacy Polacy są obecnie już w mniejszości. Zabił ich nie tylko PRL, ale w większym stopniu ?Polska Kiszczaka i Michnika?.
Pragmatycy słusznie obawiają się, że polityka obozu antynarodowego zakończy się sukcesem w społeczeństwie zdenacjonalizowanym, moralnie zdeprawowanym, szybko laicyzującym się i obojętnym wobec kwestii bezpieczeństwa narodowego i niepodległości, a więc forma religijna skaże ruch na kompletną marginalizację i medialne utożsamienie z religijnym fanatyzmem. Pragmatycy boją się, że ta etykietka zostanie rozciągnięta na nich samych i zamknie im drogę do jakiejkolwiek partycypacji w życiu publicznym. Dlatego chcieliby jak najszybszego zakończenia konfliktu, nawet za cenę kapitulacji.
Ich zdaniem, szerokie poparcie społeczne może zdobyć ruch, który zamiast form religijnych przybierze konkretną postać żądań reform gospodarczych.
Niestety, to nie czasy komuny, kiedy walka przeciwko podwyżkom i pracodawcy uderzała w tego samego przeciwnika. Dziś rząd może podnosić podatki dowolnie, a strajki o podwyżki płac, co najwyżej będą pogarszały sytuację przedsiębiorstw. W demonstracji Ruchu Obrońców Podatków wzięło udział aż siedem osób. Ludzi w skali masowej mobilizują nie analizy i racjonalne rozważania, lecz uczucia i symbole. Przykładowe podwyżki podatków mogą stworzyć atmosferę, ale nie spowodują ruchu sprzeciwu przeciwko nowemu w formie totalizmowi budowanemu przez posiadające władzę esbecko-agenturalne elity i wynajmowane przez nich partie do zapewniania sobie bezpieczeństwa, czyli rządzenia, oraz policje medialne do kontrolowania opinii publicznej.

Niewykluczone, że część pragmatyków chciałaby po prostu uczynić z PiS alternatywne PO możliwą do przyjęcia przez establishment, gdy pierwowzór się zużyje. Może rozumują tak: mieliśmy z Kaczyńskim zwyciężyć, wreszcie partycypować, a tu przegramy, a jakbyśmy zostali tacy sami jak dotychczasowi przeciwnicy, to wreszcie by nas uznano i wzięlibyśmy udział w systemie zamiast być marginalizowani i opluwani jako wieczna opozycja. Pragmatycy wiedzą, że przeciwnik jest silniejszy i pogodzili się z tym. Chcą już tylko partycypować. A nie tracić redakcje, katedry, dyrektorskie stołki, zaznajamiać się bliżej z rozgrzanymi prokuratorami i sędziami.
Rozprawa merytoryczna z przeciwnikiem wygląda, jak wspaniałe narzędzie walki z perspektywy gabinetu i katedry.

Czy może powtórzyć się rok 1861?
Otóż nie, ponieważ laicyzacja stale postępuje, stworzono modę na wyśmiewanie się z religii i ludzi wierzących, ale także obiektem ataku medialnego jest wspólnota narodowa, jej tradycje, mity spajające i symbole jako przeszkody na drodze do Europy i nowoczesności, czyli awansu społecznego i kulturowego. Wspólnotę narodową ma zastąpić zdenacjonalizowana hołota podatna na wszelką manipulację. Taka ?młodzież od Gesslera? (a propos: pozdrowienia z IPN). Szacunek dla innych narodów i ich kultur wynika z szacunku dla własnego narodu i dumy z przynależności do niego, mimo że zachowanie większości w pewnych okresach może napawać pogardą. Człowiek pozbawiony tożsamości nie tylko będzie gardził innymi, ale także sobą i szukał dowartościowania, którego formy będą mu podsuwali manipulatorzy.

Ruch w obronie krzyża o charakterze wyłącznie religijnym temu procesowi w obecnej sytuacji nie jest w stanie skutecznie się przeciwstawić, gdyż jego adresatem w obecnym społeczeństwie będzie mniejszość. Dlatego, nie rezygnując z krzyża, nie chowając go w podziemiach, należy nadać ruchowi bardziej narodowy i polityczny charakter. Właśnie jako Krzyżowi Pamięci, prawdy o Smoleńsku, która winnym nie pozwoli spać spokojnie.

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/38276

Są jeszcze inne słowa z przedrostkiem "euro-" określające zachowanie tej "młodzieży":
- eurohołota
- eurobydło

____________________________________
Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione!
טדאוש


Ostatnio edytowano 28 sie 2010, 11:50 przez Nadir, łącznie edytowano 2 razy

redakcyjne poprawki



28 sie 2010, 09:09
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Etyka, moralność, obyczaje
Europoseł: teraz kolej na krzyż na Giewoncie

Europoseł Janusz Wojciechowski w najnowszym wpisie na swoim blogu w Onet.pl pisze o tym, ze niewiele osób zauważyło, że "władza zdjęła najwyższy w Polsce krzyż, który był umiejscowiony na Rysach w Tatrach".
- Teraz kolej na krzyż na Giewoncie - pisze polityk.
Wojciechowski pisze o krzyżu na Rysach, który ustawili GOPR-owcy, w setną rocznicę swojej organizacji i na pamiątkę tych, którzy zginęli ratując życie innych. Krzyż został ustawiony bez planu zagospodarowania przestrzennego, bez ogólnych warunków zabudowy oraz bez pozwolenia starosty.

"Krzyż na Giewoncie góruje nad Zakopanem, a przecież w Tatry nie tylko katolicy przyjeżdżają, lecz ludzie różnych wyznań, a także bezwyznaniowcy i ateiści. Nie można ich tak niegodziwie drażnić widokiem krzyża" - pisze polityk.

Europoseł zwraca uwagę, że krzyże na górach mogą być zdjęte bez interwencji obrońców krzyża.
"Obrońcy to ludzie przeważnie starsi i na takie Rysy czy Giewont trudno im się wdrapać"
- pisze Wojciechowski dodając, że wszystkie zdjęte krzyże powinny być przeniesione do kościołów.
"W przyszłości posłużą jako eksponaty, gdy kościoły zostaną zamienione na muzea ateizmu" - dodaje Wojciechowski.

Przeczytaj cały wpis na blogu Janusza Wojciechowskiego.
http://wiadomosci.onet.pl/2215168,11,eu ... ,item.html


Ostatnio edytowano 28 sie 2010, 11:55 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz

część przeniosłem do topiku "Polityka i politycy"



28 sie 2010, 10:23
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron