Teraz jest 06 wrz 2025, 18:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 838 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24 ... 60  Następna strona
Tanie państwo c.d. 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
Drago                    



Jak wam się podoba hasło:
"Skąd mamy na te wydatki? Bo urzędnicy skarbowi zbierają podatki"
- dedykowane Pani Minister.

I to sobie dobrze zapamiętajcie drogie dziatki!

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 16 cze 2007, 20:43 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



16 cze 2007, 20:43
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 19:39

 POSTY        1834
Post 
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->Wprost: Posłowie niezadowoleni z jedzenia w Sejmie

Specjalny zespół przy kancelarii Sejmu oraz obrady aż trzech posiedzeń sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich - to efekt narzekań parlamentarzystów na... jakość jedzenia w Sejmie - ustalił "Wprost".

- Nie zajmujmy się takimi rzeczami! To są sprawy drugorzędne. Potem dziwimy się, że taka jest opinia o posłach! - apelował do kolegów Jerzy Budnik (PO). Na próżno. "Wprost" dotarł do stenogramów komisji, na których posiedzeniu posłowie utyskiwali na jakość usług gastronomicznych w Sejmie.

- Nie ma się co śmiać, bo problem był istotny. A w wyniku naszych prac sytuacja uległa już poprawie - usprawiedliwia posłów przewodniczący komisji Marek Suski (PiS).

"Wprost" prezentuje najciekawsze fragmenty dyskusji poselskiej (spisane z sejmowych stenogramów)

- Marek Suski (PiS): Byłem świadkiem, kiedy dwie posłanki czekały 45 minut na kiełbaski z wody; dwóch posłów czekało godzinę i 15 minut na spaghetti. Kelner mówił: "No, to w takim razie na koszt firmy! Za darmo!". My odmawialiśmy, a jeden kolega po 1,5 godzinie usłyszał, że zapomniano o jego zamówieniu. Trzasnął drzwiami i powiedział, iż idzie zjeść na mieście. Nie będę cytował, co mówił, bo protokół tego by nie pomieścił.

- Janusz Maksymiuk (Samoobrona): Mam wyrzuty sumienia, gdy wpadam do restauracji, gdzie nakryty jest stół, a ja zamawiam tylko zupę. Trochę mnie to krępuje, bo raz czy drugi mogę pójść na tę zupę, ale przez dwa tygodnie codziennie?

- Wiesław Woda (PSL): Wydaje się, że restauracja Hawełka ustala swoje menu raz na całą kadencję. Dzień po dniu mogę z góry powiedzieć, co będzie można zjeść. Jest okres upałów i wielu posłów pyta o dania jarskie, których, praktycznie rzecz biorąc, prawie się nie serwuje.

- Iwona Arent (PiS): Przyszłam do restauracji, gdzie były zajęte trzy, może cztery stoliki, i na tatara czekałam 15-20 minut.

- Marek Suski (PiS): Ta firma gastronomiczna nie rokuje żadnych nadziei. To jest jakiś sabotaż. Naprawdę proszę z tą firmą się rozstać i nie "ściemniać" nam, że będzie jakaś poprawa. Do widzenia z nimi! Do widzenia!<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

____________________________________
Rostowski: Sytuacja Polski jest imponująca


17 cze 2007, 12:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA20 paź 2006, 19:00

 POSTY        2176
Post 
Znów SO zadbała o uzupełnienie niniejszego topicu.

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Grunt to rodzina Leppera<!--sizec--></span><!--/sizec-->
Jak kupić państwową ziemię dwa razy taniej, niż wynika z przepisów? Wiedzą to córka i syn wicepremiera Leppera.

Lada dzień Małgorzata Lepper, córka Andrzeja Leppera, zostanie właścicielką 57 ha państwowych gruntów, za które zapłaci ok. 450 tys. zł. Koszalińska filia Agencji Nieruchomości Rolnych mogłaby za tę ziemię wziąć dwa razy tyle.

Ważny szczegół: dyrektorem tej filii ANR jest Henryk Barancewicz nominowany przez Samoobronę. A minister rolnictwa Andrzej Lepper sprawuje nadzór nad ANR.

Jesienią w Karniszewicach (woj. zachodniopomorskie) Agencja zorganizowała przetarg na dzierżawę ziemi we wsiach Kopica i Drozdowo. Stawiło się dziewięciu rolników. Licytację wygrał mieszkający w sąsiedniej wsi Tomasz Lepper, syn wicepremiera. Przebił wszystkie oferty, stając się dzierżawcą 186 ha atrakcyjnej ziemi.

W kuluarach nie ukrywał, że jest zainteresowany jej wykupem. Przepisy mówią, że dzierżawca może zostać właścicielem gruntów, jeśli zapłaci państwu minimum 15-krotność rocznego czynszu dzierżawnego.

- Tomasz Lepper wylicytował tak wysoki czynsz, że przy wykupie musiałby zapłacić ok. 18 tys. zł za hektar - kalkuluje nasz rozmówca, wysoki urzędnik Agencji.

Jednak po podpisaniu umowy dzierżawnej z ANR Tomasz Lepper zrezygnował z dzierżawy ok. jednej trzeciej ziemi - 57 ha (resztę wciąż dzierżawi, ale chce ją wykupić).

- Gdy ktoś po wygranym przetargu nie podpisuje umowy dzierżawy, to traci wadium - mówi urzędnik ANR. - Ale Tomasz Lepper podpisał umowę, grunty zostały mu już wydane, więc wadium nie stracił. To niebywałe, że Agencja poszła mu na rękę, godząc się na jego rezygnację z części ziemi, nie zabezpieczając w umowie swoich interesów.

Owe 57 ha, które oddał Tomasz Lepper, ANR wystawiła na sprzedaż w przetargu ograniczonym (mogą w nim startować tylko mieszkańcy danej gminy, wystarczy ogłoszenie w gminie, a nie gazecie ogólnopolskiej).

Wtedy ziemią, której nie chciał syn, zainteresowała się córka wicepremiera. Małgorzata Lepper była jedyną osobą, która stanęła w marcu do przetargu. Dlatego kupiła po 7,8 tys. zł za hektar - czyli ponad dwa razy mniej, niż musiałby zapłacić jej brat.

- To bardzo dziwna sytuacja, moim zdaniem złamano prawo - mówi działacz ludowy Leszek Dydyna, zachodniopomorski delegat do Krajowej Izby Rolniczej, który był obserwatorem jesiennego przetargu w Karniszewicach. - Jeśli Lepper zrezygnował z części dzierżawy, to powinien ją dostać rolnik, który dawał największą cenę z pozostałych ośmiu.

Jak to możliwe, że do przetargu na ziemię, którą interesowało się tylu rolników, staje tylko jedna osoba?

- Dobre pytanie - śmieje się mój rozmówca z ANR. - Niech pan zapyta dyrektora z Koszalina.

- Wszystko odbyło się zgodnie z procedurami i niczego pan tu nie znajdzie - ucina Barancewicz, były wojskowy desygnowany na posadę dyrektora ANR w Koszalinie przez Samoobronę.

Według informacji "Gazety" przełożony Barancewicza, szef oddziału terenowego ANR w Szczecinie Stanisław Stępień, zwrócił uwagę na dziwną transakcję z Lepperami. Efekt? Samoobrona żąda odwołania Stępnia. On sam odmówił "Gazecie" komentarza w tej sprawie.

W ostatnich dniach o ziemskich interesach z Lepperami zrobiło się głośno w centrali Agencji. Z dwóch źródeł wiemy, że jeden z dyrektorów ANR sporządził opinię, według której na interesie z dziećmi wicepremiera państwo straci ok. 400 tys. zł.

Pytam o tę opinię w ANR. - Niech pan prześle pytanie na piśmie - mówi rzeczniczka Agencji Grażyna Kapelko, która sprawia wrażenie, że doskonale zna przebieg przetargu w Karniszewicach. - Zajmę się sprawą w poniedziałek.

Skądinąd dyr. Barancewiczem interesuje się CBA. Wicewojewoda zachodniopomorski Marcin Sychowski potwierdził "Gazecie", że osobiście zawiadomił CBA o domniemanych korupcyjnych propozycjach, które miał składać Barancewicz. Nie chciał podać szczegółów. Jak ustaliliśmy, pewien prawnik zeznał, że Barancewicz oferował mu pracę w ANR w zamian za pomoc w wykupie długów Barancewicza.

Andrzej Lepper odmawia komentarza, twierdzi, że to prowokacja. Jego rzecznik poseł Mateusz Piskorski mówi: - Dorosłe dzieci przewodniczącego są rolnikami i mogą kupować, co chcą. Przetargi odbyły się zgodnie z procedurami. A jeśli są jakieś zarzuty do pana Barancewicza, to dobrze, by zbadało je CBA.

CBA od kilku miesięcy bada różne wątki działalności ludzi Samoobrony w instytucjach rolnych. Jeden z nich - opisany przez "Gazetę" - dotyczy Małgorzaty Gut, doradczyni Leppera, która miała domagać się od szefa KRUS ustawienia przetargu na obsługę prawną tej instytucji. Od wielu miesięcy CBA ma w ręku obciążające ją zeznania. Efektów tych śledztw CBA na razie nie widać.

Sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński: - Zgodnie z ustaleniami koalicyjnymi to Samoobrona bierze pełną odpowiedzialność za to, co dzieje się w agencjach rolnych. My się pod ich decyzjami nie podpisujemy. Tę ostatnią sprawę trzeba wyjaśnić. Jeśli jest nieczysta, to jestem pewien reakcji premiera. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd--> :za2:

<a href="http://serwisy.gwno.pl/kraj/1,34375,4229325.html" target="_blank">http://serwisy.gwno.pl/kraj/1,34375,4229325.html</a>


17 cze 2007, 17:10
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 03:51

 POSTY        2661

 LOKALIZACJAmordor
Post 
Helvet, niebawem półmetek kadencji Miłościwienampanujących... może zatem warto zabrać się za ich osiągnięcia na odcinku "TP".
W tym miejscu do Ciebie jako Głównego Udziałowca tegoż topicu propozycja podsumowania zaobserwowanych już dokonań i tych wymiernych i tych mniej... (a jest co przeglądać :D).
Na pożegnanie taki lekki raporcik będzie jak znalazł... :czytaj:

____________________________________
always look on the bright side of life


Ostatnio edytowano 20 cze 2007, 12:29 przez elsinore, łącznie edytowano 1 raz



19 cze 2007, 13:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA20 paź 2006, 19:00

 POSTY        2176
Post 
elsinore                    



(...) Na pożegnanie taki lekki raporcik będzie jak znalazł...  :czytaj:

Na pożegnanie... chyba moje ze skarbowością. Wybacz Stary, ale sam na siebie donosiku pisał nie będę. Jak chcą mieć to wszystko usystematyzowane, to niech trochę się nad tym pogłowią.
Co innego po pierwszym kwietnia 2008 r. - o ile dostanę (w miarę przyzwoitą) propozycję dalszej pracy.
A gdy nie... no cóż. Gości chyba nie będziecie wypraszać...


Ostatnio edytowano 20 cze 2007, 12:29 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz



19 cze 2007, 17:37
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 03:51

 POSTY        2661

 LOKALIZACJAmordor
Post 
helvet                    



Na pożegnanie... chyba moje ze skarbowością. Wybacz Stary ale sam na siebie donosiku pisał nie będę. [...]


Już napisałeś - jakby nie patrzeć w odcinkach tegoż topicu... :D
A co do przyszłości - świat się nie kończy na skarbowości...

____________________________________
always look on the bright side of life


Ostatnio edytowano 20 cze 2007, 12:30 przez elsinore, łącznie edytowano 1 raz



19 cze 2007, 19:27
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA08 gru 2006, 13:01

 POSTY        102

 LOKALIZACJAStolica Pomorza
Post 
Rozumiem, że w ramach taniego państwa:

Polska nie ma ambasadorów w 25 krajach

Polska nie ma ambasadorów w 25 krajach. Nikt nie pilnuje naszych interesów m.in. w tak ważnych państwach, jak: Francja, Portugalia, Szwajcaria czy Austria - pisze "Metro".
Sejmowa komisja spraw zagranicznych, która opiniuje kandydatów na ambasadorów zgłaszanych przez MSZ, od kilku miesięcy czeka, aż minister Anna Fotyga przedstawi jej nazwiska osób mających objąć zagraniczne placówki. Przynajmniej w tak ważnych dla Polski państwach, jak: Francja, Portugalia lub Austria.
Na 101 placówek nie obsadzonych jest 25, np. od czterech miesięcy nie ma kto reprezentować interesów Polski w: Paryżu, Bernie, Helsinkach, Wiedniu czy Lizbonie. W tym ostatnim przypadku sprawa jest tym bardziej alarmująca, że Portugalia od 1 lipca obejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej.
Jakie konsekwencje dla Polski może mieć taka sytuacja? Były szef polskiej dyplomacji Adam Rotfeld tłumaczy, że to bardzo utrudnia kontakty z tymi krajami i dbanie o interesy Polski. Przecież żaden minister spraw zagranicznych w tych państwach nie będzie chciał rozmawiać z kimś o niższej randze niż ambasador.
MSZ jednak się nie spieszy. Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Paweł Zalewski z PiS mówi, że jeśli chodzi o Lizbonę, nie dostał nazwiska ani jednego kandydata. To samo z Paryżem. Eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski z PO dodaje, że jeśli rząd nie ma kandydata na stałego ambasadora, to do Lizbony powinien kogoś wysłać choćby tymczasowo, na czas przewodnictwa Portugalii w Unii.
Na razie MSZ zapowiada, że w przyszłym tygodniu przedstawi kandydatów na placówkę w Angoli. Posłowie alarmują, że jeśli już kandydaci są im przedstawiani, to często nie spełniają podstawowych kryteriów. Zdarzają się tacy, którzy nie mają żadnych doświadczeń w dyplomacji albo nie podają w dokumentach znajomości języka angielskiego - mówi Tadeusz Iwiński z SLD. Komisja nie może nic z tym zrobić. Jej opinia jest konieczna, by prezydent wręczył nominację ambasadorską kandydatowi przedstawionemu przez MSZ, ale w żaden sposób prezydenta nie wiąże.
Dlaczego obsadzanie placówek idzie tak opornie? Robert Tyszkiewicz z PO uważa, że odkąd PiS przejął władzę, odwołał wielu ambasadorów związanych z poprzednimi ekipami, a później okazało się, że sam nie ma kadr, by ich zastąpić. Nawet gdy pracownicy dyplomacji mają wiedzę i doświadczenie, ale PiS nie uważa ich za swoich, to nie mają szans na nominację.
MSZ unika jasnej odpowiedzi na pytanie o ambasadorów. Procedura powoływania ambasadora jest czasochłonna i wymaga współpracy kilku urzędów administracji centralnej - MSZ, Kancelarii Prezydenta, kancelarii premiera oraz Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP. Robert Szaniawski, rzecznik resortu poinformował, że jeśli chodzi o ambasadorów w Paryżu i Lizbonie, to procedura trwa. (PAP)

<a href="http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=41794&wid=8944670&rfbawp=1182325417.963" target="_blank">http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat...=1182325417.963</a>


I dodatkowo ciekawy komentarz:

sandman 2007.06.20 08:38
Szkoda, że to bliźniacy i jest ich tylko dwóch. Gdyby było ich trzystu może dali by radę obsadzić wszystkie stanowiska.

____________________________________
<!--sizeo:1--><span style="font-size:8pt;line-height:100%"><!--/sizeo--><!--coloro:#FF0000--><span style="color:#FF0000"><!--/coloro-->United Road, take me home To the place, I belong; To Old Trafford, to see United; Take me home, United road<!--colorc--></span><!--/colorc--><!--sizec--></span><!--/sizec-->


Ostatnio edytowano 20 cze 2007, 12:31 przez Reddevil, łącznie edytowano 1 raz



20 cze 2007, 08:48
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 03:51

 POSTY        2661

 LOKALIZACJAmordor
Post 
Hm zakrawa mi to z lekka na sabotaż i celową dezorganizację polskich służb dyplomatycznych, pozostaje jeszcze tylko rozmontować do końca wywiad i na zewnątrz ślepi i głusi pozostaniemy...

____________________________________
always look on the bright side of life


Ostatnio edytowano 20 cze 2007, 12:31 przez elsinore, łącznie edytowano 1 raz



20 cze 2007, 11:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA20 paź 2006, 19:00

 POSTY        2176
Post 
"Zaoszczędzono" w MSZ-cie? No to można wydać w innej strukturze.

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Cudowne życie wszystkich doradców prezesa NI<!--sizec--></span><!--/sizec-->K

Jest ich 18. Miesięcznie zarabiają nawet 12 tys. zł. Do tego mają służbowe komórki, laptopy i co najważniejsze, nienormowany czas pracy.

Doradcy Najwyższej Izby Kontroli to superliga polskich urzędników. Rocznie kosztują podatników blisko 2 mln zł. Czym się zajmują?

-Pełnimy funkcje administracyjne, opracowujemy wyniki kontroli. Jeździmy na kongresy, reprezentujemy NIK przed parlamentem, pracujemy z wiceprezesami i prezesem -tłumaczy Józef Płoskonka, w rządzie Jerzego Buzka wiceminister MSWiA ds. samorządowych, dziś ekspert NIK.

Zdaniem prezesa Izby Mirosława Sekuły i rzeczniczki Małgorzaty Pomianowskiej doradcy pełnią w Izbie bardzo odpowiedzialne zadania. I w brew powszechnej opinii ciężko pracują.

Jako przykład Pomianowska przywołuje Wojciecha Misiąga. Były wiceminister finansów, ekspert Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową od blisko czterech lat robi w IK analizy wykonania budżetu państwa.

Sprawdziliśmy. Misiąg nie jest tytanem pracy, przynajmniej biurowej.-Rzadko się tu pokazuje. Zastać profesora w pokoju to sztuka. Widziałem go tylko kilka razy -mówi urzędnik z sekretariatu Departamentu Strategii Kontrolnej, do którego Misiąg jest formalnie przypisany.

Regułą jest, że doradcy rzadko odbierają telefony.

Do elitarnego doradczego grona dołączył ostatnio Marek Bieńkowski, do lutego tego roku komendant główny policji. Wrócił na czekające na niego miejsce. Doradcą NIK został w 2002 r., kiedy odwołano go z funkcji szefa Straży Granicznej.

Najnowszy nabytek NIK to Augustyn Kubik, zwolniony kilka miesięcy temu z Ministerstwa Finansów, kiedy w ramach reorganizacji zlikwidowano jego stanowisko głównego inspektora audytu wewnętrznego.

Ale też wielu doradców wywodzi się wprost z NIK. Zbigniew Wesołowski, uważany za człowieka PSL, był w Izbie wiceprezesem.

Gdy Mirosław Sekuła zadecydował o redukcji stanowisk kierowniczych, nie zrobił mu krzywdy. Dziś jest pełnomocnikiem ds. kontroli międzynarodowych, choć jak twierdzą kontrolerzy, nie najlepiej radzi sobie z angielskim.

Dla wielu urzędników stanowisko doradcy to spokojna przystań. A prezes Sekuła nie ukrywa, że lubi zatrudniać.

-Przygarniam wszystkich najlepszych specjalistów w kraju. Dla państwa byłoby ogromną stratą, żeby nie byli wykorzystywani -tłumaczy.

Józef Kalisz przeniósł się do centrali Izby z gabinetu dyrektora warszawskiej delegatury NIK w marcu 2004 r. Nieoficjalnie wiadomo, że powodem roszady kadrowej był konflikt między delegaturą a działem prawnym NIK. Poszło o wyniki kontroli w jednym z warszawskich szpitali. Andrzej K., były prezes Holdingu Farmaceutycznego - posądzony przez podwładnych Kalisza o nieprawidłowości -zarzucił delegaturze, że "wyniki kontroli były ustawione pod ówczesnego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego".

Jednak nie każdy może zostać doradcą NIK. Posady są tak atrakcyjne, że nawet ci, którzy z Izby odchodzą, nie chcą się rozstawać z funkcją. Prezes Sekuła udziela więc im bezpłatnych urlopów. - Izba nie może pozwolić na odejście fachowców wyszkolonych za ciężkie pieniądze -uzasadnia prezes Sekuła.

Jeśli ktoś nie umie pogodzić wielu obowiązków, tym bardziej idzie na bezpłatny urlop. Takie rozwiązanie wybrało pięciu doradców. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

<a href="http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070620/kraj/kraj_a_2.html" target="_blank">http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydani...j/kraj_a_2.html</a>


Ostatnio edytowano 20 cze 2007, 12:32 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz



20 cze 2007, 11:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA20 paź 2006, 19:00

 POSTY        2176
Post 
Jak się dobrze poszuka to i w budżecie można trochę grosza wygospodarować (dla swoich i bliskich).

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> <!--sizeo:2--><span style="font-size:10pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Lepper wsparł związki rolnicze 3 milionami<!--sizec--></span><!--/sizec-->

Z budżetu resortu rolnictwa wyciekają pieniądze na działalność związków rolniczych - głównie kółek rolniczych. W zeszłym roku ministerstwo dofinansowało związki prawie 3 mln zł.

Nigdy jeszcze związki zawodowe nie miały w resorcie takiej pozycji jak za czasów Andrzeja Leppera. Na konferencje prasowe minister rolnictwa zaprasza wszystkich szefów związków - Samoobrony, kółek rolniczych, Solidarności RI, izb rolniczych, związków branżowych. Sam Lepper, twórca Samoobrony, na czas swojego ministrowania zawiesił własne przewodnictwo w związku, zastępuje go Bożena Garbacz. Konferencje ciągną się długo, bo każdy z szefów, musi się wypowiedzieć. Pierwsze skrzypce gra wśród nich Władysław Serafin, szef kółek rolniczych, człowiek, który deklaruje, że do jego związku należy prawie milion rolników, choć udowodnić tego nie może. - Nie ma w Polsce tradycji ściągania składek członkowskich - mówi. Serafin jest codziennym gościem w resorcie, ma wstęp niemal nieograniczony do ministra.

Tylko w zeszłym roku rolnicze związki zawodowe dostały z budżetu resortu 2,8 mln zł na swoją działalność. Gros tej sumy poszło na działalność kółek - na opłacenie składki członkowskiej w Brukseli w organizacji skupiającej związki zawodowe i prowadzenie biura w Brukseli. Ile dokładnie, nie wiadomo. Jak mówi Serafin, "to jest nie do wyliczenia". Dlaczego resort płaci za zawiązki? - Bo zwróciliśmy się o pomoc finansową i minister to zrozumiał. W zeszłym roku poszło na ten cel 2,8 mln zł, w tym budżet przewiduje 2,7 mln - tłumaczy Serafin.

Zgodnie z ustawą sejmową z września 2006 r. resort rolnictwa może ze swojego budżetu dofinansować działalność związków w międzynarodowej organizacji w Brukseli - opłatę składki członkowskiej i koszty prowadzenia biura w Brukseli. Do 2006 r. koszty ponosiły same związki.

Z rachunków, które zdobyła "Gazeta", wynika, że w grudniu 2006 r. Serafin dał (i domaga się zwrotu do Leppera) trzem swoim pracownikom po ponad 10 tys. zł pensji zasadniczej i po 61 tys. zł premii. Jak napisano w wyjaśnieniu na fakturze, pracownicy ci są niezbędni do funkcjonowania biura kółek w Brukseli. Jeszcze w sierpniu 2006 r., kiedy za ich prace płaciły same kółka, pracownicy ci zarabiali od 2,4 do 3,5 tys. zł miesięcznie, ale od września ich pensje znacznie wzrosły.

Jednak dotarliśmy też do innych zastanawiających rachunków, jakie za swoją zeszłoroczną działalność Serafin wystawił resortowi rolnictwa. Na przykład domagał się od księgowej ministerstwa 30 tys. zł na pokrycie rachunków kancelarii prawnej, która w 2006 r. opiniowała dokumenty dla kółek. Za kupno dziesięciu komputerów resort miał zwrócić organizacji 39 tys. zł. Ciekawostką jest to, że komputery Serafin kupił od Fundacji Rozwoju Wsi i Rolnictwa, która figuruje pod tym samym adresem co kółka i do nich należy. Od fundacji kółka kupiły też chłodziarko-zamrażarkę, piekarnik, płytę ceramiczną, zestaw kina domowego i odkurzacz - za wszystko wystawiły rachunek na 9 tys. zł. Kupiły też krzesła, stolik okolicznościowy i regał za 8 tys. zł, a także inny regał za 22 tys. zł.

Do tego dochodzą rachunki za różnego rodzaju delegacje. Na przykład za dwudniowy wyjazd służbowy do Pragi pracownik kółek miał dostać zwrot kosztów w wysokości 1,5 tys. zł , do Kopenhagi na dwa dni - 3,6 tys. zł. Na większości faktur nie ma zresztą dowodów, że wyjazdy w ogóle się odbyły - zwykle jest tam wyliczony koszt jazdy samochodem (np. do Kopenhagi), ryczałt hotelowy i diety na wyżywienie.

Przed paroma tygodniami na wspólnej konferencji prasowej Lepper i szefowie związków ogłosili, że w następnym roku zorganizują w Warszawie kongres związków rolniczych z całej Unii. Część kosztów pokryje resort.

- To Sejm zdecydował o dofinansowaniu związków i organizacji rolniczych w Brukseli, a nie ja. Ale ja to popieram. Uważam, że źle się stało, że wcześniej rządy nie wspomagały rolników - mówi nam Andrzej Lepper.

A jaką mamy korzyść z tego dofinansowania?

- Lobbują w Brukseli za sprawami rolników. Wylobbowali nam dopłaty do truskawek - mówi minister.

- A to dopiero - dziwi się Marek Sawicki z PSL - Przecież to na wniosek Czesława Siekierskiego, europosła PSL Parlament Europejski przyjął dopłaty do truskawek i malin. A w tym czasie chłopcy ze związków zajęci byli kłótniami, jak podzielić między siebie pieniądze od ministra. <!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

<a href="http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80353,4234557.html" target="_blank">http://wiadomosci.gwno.pl/Wiadomosci/1,80353,4234557.html</a>


Ostatnio edytowano 22 cze 2007, 06:50 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz



21 cze 2007, 14:12
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post 
helvet                    



Jest ich 18. Miesięcznie zarabiają nawet 12 tys. zł. Do tego mają służbowe komórki, laptopy i co najważniejsze, nienormowany czas pracy.

Czym się zajmują?
-Pełnimy funkcje administracyjne, opracowujemy wyniki kontroli. Jeździmy na kongresy, reprezentujemy NIK przed parlamentem, pracujemy z wiceprezesami i prezesem.

Sprawdziliśmy. Misiąg nie jest tytanem pracy, przynajmniej biurowej.
-Rzadko się tu pokazuje.
Regułą jest, że doradcy rzadko odbierają telefony.

Jednak nie każdy może zostać doradcą NIK. Posady są tak atrakcyjne, że nawet ci, którzy z Izby odchodzą, nie chcą się rozstawać z funkcją. Prezes Sekuła udziela więc im bezpłatnych urlopów.
Jeśli ktoś nie umie pogodzić wielu obowiązków, tym bardziej idzie na bezpłatny urlop. Takie rozwiązanie wybrało pięciu doradców.

Cysorz to ma klawe życie - śpiewał Tadeusz Chyła.
Ale nie trzeba być cysorzem, aby mieć klawo.
Wystarczy zostać "doradcą prezesa"... :rolleyes:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


Ostatnio edytowano 22 cze 2007, 06:50 przez Nadir, łącznie edytowano 1 raz



21 cze 2007, 15:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 14:08

 POSTY        541

 LOKALIZACJAZewsząd
Post 
<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec-->
<!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->Ludzie-słupy i firmy-krzaki - nielegalne finanse LPR<!--sizec--></span><!--/sizec-->


Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego finansowania Ligi Polskich Rodzin - podał na swoich stronach internetowych tygodnik "Syfilisweek". O sprawie pisze też weekendowa "michnikowy szmatławiec". Według dziennika, finanse LPR opierają się m.in. na fałszywych dokumentach, firmach-krzakach, ludziach-słupach.
Jak czytamy w "GW", przez ostatnie dwa lata LPR wydała ponad 1 mln zł z państwowych subwencji i dotacji na ekspertyzy, analizy i podobne "umowy o dzieło". "Eksperci" to najczęściej wszechpolacy i młodzi LPR-owcy. Z rozmów dziennika z "analitykami" wynika, że niektóre ekspertyzy nigdy nie powstały. Niekiedy była tylko umowa - żadnej pracy, żadnej zapłaty od Ligi.

Eksperci "służą jako słupy do wyprowadzania kasy z LPR" - już w grudniu 2005 r. ostrzegała Państwową Komisję Wyborczą pracownica komitetu wyborczego Ligi - przypomina gazeta.
Kolejnym odkryciem "GW" są firmy-krzaki zapisane na "znajomych królika". Partia transferuje do nich setki tysięcy złotych.

Dziennik zapytał Wojciecha Wierzejskiego, wiceprezesa i wieloletniego skarbnika Ligi w jakim celu pewni dwaj mężczyźni wypłacili 1,4 mln zł w gotówce z rachunków bankowych LPR? Poseł odpisał: - Na walkę z systemem. Np. z "Gazetą Wyborczą".

Według informacji "Syfilisweeka", śledztwo w tej sprawie kilka miesięcy temu rozpoczął Wydział II d/s Przestępczość Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. W grudniu 2006 r. prokuratorzy zajęli 19 tomów dokumentów finansowych LPR znajdujących się w Państwowej Komisji Wyborczej. To rozliczenia z kampanii parlamentarnej i prezydenckiej w 2005 r. - sprawozdania finansowe, wyciągi bankowe, umowy-zlecenia, umowy o dzieło, faktury VAT oraz raporty kasowe.

Dokumenty wydawał prokuratorom dyrektor Krzysztof Lorentz z Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych PKW. "Otrzymaliśmy postanowienie o zajęciu dokumentów jako dowodów w postępowaniu prokuratorskim" - opowiada Lorentz w rozmowie z "Syfilisweekiem".

Na przełomie roku śledztwo zostało przez Prokuraturę Krajową przeniesione z Wrocławia do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Na jakim jest w tej chwili etapie? - Postępowanie toczy się w sprawie. Z uwagi na dobro tego postępowania, nie udzielamy szczegółowych informacji o wykonanych i planowanych czynnościach procesowych - mówi prok. Katarzyna Szeska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Piotr Ślusarczyk z LPR przyznaje w rozmowie z tygodnikiem, że liderzy partii wiedzą o prowadzonym postępowaniu, ale patrzą na nie spokojnie. - Liga ma swoje finanse w porządku - zaznacza.

źródło: <a href="http://wiadomosci.onet.pl/1559184,11,item.html" target="_blank">http://wiadomosci.onet.pl/1559184,11,item.html</a>

<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

Jakoś jestem dziwnie spokojny o losy LPR, dwaj mali ludzie o zajęczych sercach nie pozwolą przeca skrzywdzić klero-fa... o przepraszam... "prawdziwych Polaków".


Ostatnio edytowano 23 cze 2007, 08:09 przez zoltar7, łącznie edytowano 1 raz



23 cze 2007, 08:07
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 paź 2006, 03:51

 POSTY        2661

 LOKALIZACJAmordor
Post 
Pozostaje zacytować klasyka - "Liga broni Liga radzi Liga nigdy cię nie zdradzi"...

____________________________________
always look on the bright side of life


23 cze 2007, 22:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA20 paź 2006, 19:00

 POSTY        2176
Post 
Jeden dzień z życia wicepremiera Przemysława Edgara nawiedzającego włości w krainie zwanej (przez złośliwców) Gosiewszczyzną...

<!--quoteo--><div class='quotetop'></div><div class='quotemain'><!--quotec--> (...)
o godz. 8.20 miał wziąć udział w audycji kieleckiego Radia Plus, o godz. 8.45 w Radiu Planeta, a o godz. 9.10 w Radiu Fama. Na godz. 10 miał zaplanowaną 45-minutową konferencję, nie mogła się ona przeciągnąć, bo już o godz. 11 rozpoczynało się uroczyste otwarcie budowy węzła Północ, czyli obwodnicy Kielc, w Wiśniówce.

Potem wicepremier szybko musiał wrócić do centrum miasta, gdzie jak zazwyczaj w poniedziałek od godz. 12.10 gościł na antenie Radia Kielce. Godzinę później zaplanował udział w nagraniu programu "7 minut" dla lokalnego oddziału TVP 3. Zakończyć się miało o godz. 13.30, a już o 14 zaczynała się kolejna konferencja, tym razem także z udziałem ministra Polaczka i pracowników GDDKiA. Wizytę wicepremier zakończyć miał o godz. 15 spotkaniem z dziećmi z Oddziału Onkologii Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach.
<!--QuoteEnd--></div><!--QuoteEEnd-->

<a href="http://serwisy.gwno.pl/kraj/1,69906,4251753.html" target="_blank">http://serwisy.gwno.pl/kraj/1,69906,4251753.html</a>

W ramach "Taniego państwa".


Ostatnio edytowano 27 cze 2007, 07:53 przez helvet, łącznie edytowano 1 raz



26 cze 2007, 20:30
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 838 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24 ... 60  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: