Koniec Petru !
A taki był fajny, amerykański.
Czy te oczy mogą kłamać?
Ryszard Petru rezygnuje z funkcji przewodniczącego klubu parlamentarnego Nowoczesnej. Wyciągnął wnioski z portugalskiej eskapady, dokonał samokrytyki, dał swojej partii szansę na nowe otwarcie. Kto z nas nie popełnia błędów? Tylko prawdziwi liderzy potrafią jednak zmierzyć się z ich konsekwencjami, nie chowając głowy w piasek. No dobrze, pożartowaliśmy sobie.
Ryszard Petru się skończył.
Prawie pół roku minęło od jednej z największych wpadek politycznych III RP, która z partii będącej nową nadzieją liberalno-lewicowego elektoratu, uczyniła ocierającego się o próg wyborczy średniaka. Każdy z tych dni był szansą na wyjście z wizerunkowego blamażu z twarzą. W końcu romanse - nawet w polityce - nie są niczym nowym. Niefortunne terminy wyjazdu czy brak solidarności z członkami własnej partii - również. Ryszard Petru czasu na wyprostowanie spraw miał aż nadto. Zamiast przyglądać się topniejącemu poparciu Nowoczesnej, już w styczniu mógł wyprzedzić fatalny trend, wziąć rzeczywistość za barki i dorosnąć do miana „lidera polskiej opozycji”, za jakiego przedstawił się niegdyś w brytyjskiej telewizji BBC. Dzisiaj jest liderem równie wielkiego formatu co Mateusz Kijowski. I podobnie jak on wydaje się już nie mieć pomysłu na samego siebie, poza odtwarzaniem zgranej płyty, która w przypadku Ryszarda Petru brzmi: „jestem młodszym i lepszym Schetyną, obietnicą przyjaznego, europejskiego i laickiego państwa”.
Szef Platformy Obywatelskiej, jak antypatycznym politykiem by nie był, posiada jednak zaletę, której lider Nowoczesnej zdaje się nie rozumieć - konsekwencję. I to właśnie ta cecha, połączona z cierpliwością sprawiła, że dzisiaj to była partia władzy, która w wyborach parlamentarnych kojarzyła się z obciachem i którą miała zastąpić „fajniejsza” Nowoczesna, jawi się Polakom jako jedyna realna alternatywa dla PiS-u.
Jak Petru mógł wypuścić z rąk tę szansę?
Jak mógł zgubić złoty róg drugiego miejsca w sondażach?
Dlaczego nazywany przez niektóre media „nowym JFK”, dzisiaj w „Uchu Prezesa” robi za zadufanego w sobie kobieciarza, który popełniając gafy językowe jak przecinki, zamiast poważny staje się po prostu śmieszny? Gdyby uznać, że również w tym przypadku pomocna okazuje się idea „brzytwy Ockhama”, zakładająca, że najprostsza odpowiedź jest zazwyczaj prawdziwa, musielibyśmy przyznać, że Ryszard Petru po prostu taki jest. I po ponad roku pudrowania jego wizerunku, w końcu dłużej się już tego robić nie dało.
Posłowie, którzy opuścili szeregi klubu i przeszli do konkurencji zdają się potwierdzać tę tezę. Oczywiście
zawiedzeni byłą partią neofici PO nie muszą być wiarygodni, ale nie jest przecież tajemnicą, że Ryszard Petru nie lubił w gronie własnych kolegów i koleżanek rozmawiać. Decyzję ogłaszał tonem nieznoszącym sprzeciwu - takim samym jakim udzielał wywiadów. Nie miał również problemu, aby za swoje błędy obarczać winą winnych, zrzucać na nich tłumaczenie porażek. Tak było przecież z obejmująca po nim prezesowanie Katarzyną Lubnauer, która świecąc oczami twierdziła, że „przewodniczący Petru polegał do Portugalii w interesach partyjnych”. Podobnie było również z Joanną Schmidt, która już w styczniu niejako rykoszetem za swojego przełożonego, pożegnała się ze stanowiskiem wiceprzewodniczącej klubu poselskiego. Podobno Nowoczesna płaci jakieś kosmiczne pieniądze za doradztwo PR-owe i memy w mediach społecznościowych. Naprawdę nikt w newralgicznym początku stycznia 2017 roku nie potrafił powiedzieć Ryszardowi Petru, że Polacy bardziej niż jego potknięcia nie wybaczą, że nie zachował się jak facet?
Dzisiaj prezes partii może przekazywać część władzy, liczyć na powstrzymanie spirali trendu spadkowego, ale wydaje się, że podobnie jak z misjami Apollo, które leciały na Księżyc - przekroczył już „punkt bez powrotu”, po którym nawet awaryjny powrót na Ziemię przestaje być możliwy. Trzeba albo dokończyć misję, albo zginąć próbując. Wygląda na to, że Ryszard Petru po dojściu do ściany i po tym, jak widmo progu wyborczego zajrzało mu do oczu, wreszcie, cytuję: „wziął pod uwagę rzeczywistość”.
Too little, too late - jak mówią Amerykanie.
A szkoda, bo taki był fajny, amerykański.Autor: Marcin Makowski
http://opinie.wp.pl/marcin-makowski-kon ... 649535105a Petru skończy jak Palikot
– Ludzie mu nie wybaczą, że mając taki skarb w ręku, taką nowość, potrafił to tak fantastycznie spieprzyć
– mówi w rozmowie z Onetem Grzegorz Furgo, jeden z czwórki posłów, którzy przeszli z Nowoczesnej do Platformy Obywatelskiej.
– W polskiej polityce było dwóch facetów, którzy poszli tą drogą – Janusz Palikot i Ryszard Petru.
A graczem jakiej wagi jest Ryszard Petru?Wagi lekkopiórkowej.
Ma tego świadomość?Nie, absolutnie. On myśli, że walczy w wadze ciężkiej. A w wadze ciężkiej poza Kaczyńskim jest wyłącznie Grzegorz Schetyna. To jedyny człowiek, który dziś jest w stanie zmierzyć się z Kaczyńskim i wygrać.
Wiele osób, nie tylko z Nowoczesnej, mówi, że Ryszarda Petru zgubiło tzw. parcie na szkło i chęć bywania za wszelką cenę.Trudno jest mi to ocenić. Polityka to umiejętna gra między politykami i mediami. Tyle że to właśnie musi być gra, a nie główny cel bycia w polityce. Nie można działać od konferencji prasowej do konferencji prasowej. Bo to nie jest polityka, tylko PR i bujanie własnych wyborców. Briefingi i konferencje prasowe czy występy w mediach powinny być dodatkiem do polityki. A dzisiaj w Nowoczesnej głównym celem jest pilnowanie tzw. stolika dziennikarskiego w Sejmie.
Ryszard Petru skończy jak Janusz Palikot, a Nowoczesna jak Ruch Palikota/Twój Ruch? To dziś jedno z najczęściej pojawiających się porównań. Wielki kapitał polityczny, który został w banalny sposób rozmieniony na drobne.
Jeśli nie zmieni swojego postępowania, swojej filozofii uprawiania polityki i nie posłucha mądrych ludzi ze swojego otoczenia, to będzie Ryszardem Petru, który skończy jak Janusz Palikot. Ale będzie Ryszardem Petru. Ludzie mu nie wybaczą, że mając taki skarb w ręku, taką nowość, potrafił to tak fantastycznie spieprzyć. W polskim nazewnictwie było dwóch facetów, którzy poszli ta drogą – Janusz Palikot i Ryszard Petru. Ale mam nadzieję, że tak nie będzie i jednak nastąpi otrzeźwienie.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... ot/3bcxsnk"Ucho Prezesa" doprowadziło do rezygnacji Petru?Ryszard Petru zrezygnował po ostatnim odcinku "Ucha Prezesa"?
Mikołaj Cieślak, członek Kabaretu Moralnego Niepokoju i odtwórca jednej z głównych ról w "Uchu Prezesa" komentuje, co wtedy czuł. Zapowiada też kolejny mocny odcinek.
- Chciałem powiedzieć do polityków, żeby nikt nie czuł się bezpiecznie, bo każdego możemy obsadzić - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM Mikołaj Cieślak z "Ucha Prezesa" .
- Nie obchodzi mnie, czy kogoś ocieplamy czy oziębiamy. Robimy to, co mamy zamiar robić. Jeśli chodzi o deklaracje polityczne to umówiliśmy się, że one nie będą padać i nie padają - dodał.
- Z przyjemnością rozdajemy razy po równo - zadeklarował gość Roberta Mazurka.
Ostatnio "Ucho Prezesa" wzięło się za liderów opozycji .
- Jak ruszyło "Ucho", czułem ogromną odpowiedzialność, że my kogoś chcemy usunąć ze stanowisk. Oczywiście nie - chcemy zrobić serial satyryczno-polityczny - wspominał Cieślak.
- Polaryzacja opinii bardzo mi się podoba - z jednej strony jest, że to "na zlecenie PiS-u", a z drugiej strony, że "na zlecenie opozycji" - dodał, odnosząc się do skrajnych komentarzy na temat serialu.
Mariusz czy Mikołaj?
Mikołaj Cieślak przyznał, ze teraz często ludzie mówią do niego "panie Mariuszu".
- I to jest taki specyficzny rodzaj schizofrenii. Bo jak sobie oglądam wiadomości albo jakieś zdjęcia na portalu, to przez chwilę mam taki flesz - powiedział.
- Moja ciocia ostatnio, która miała włamanie do mieszkania, powiedziała, że będzie interweniować u pana Mariusza - dodał.
"Ucho Prezesa" jako realna siła polityczna?
Zapytany, czy nie odczuwa takiego ciężaru, że stali się realną siłą polityczną, mogą kogoś ośmieszyć, a kogoś zbudować, powiedział: "Tak, tak czuję. Szykujemy się na konkretne stanowiska polityczne, ponieważ chcemy rozbić dwupartyjność, która teraz jest na scenie politycznej. Nie będzie PiS, nie będzie PO. Powstanie partia "Ucho prezesa" i... ja szykuję się, nie wiem, może do ministerstwa sportu bo to się dużo jeździ, dużo sportów się fajnych ogląda.."
Petru zrezygnował po odcinku o opozycji?
- Ja przez dwa miesiące, jak ruszyło "Ucho...", czułem ogromną odpowiedzialność, że my kogoś chcemy usunąć ze stanowisk. Oczywiście nie,
chcemy zrobić serial satyryczno-polityczny, ale jak wczoraj pan Ryszard zrezygnował , i to jeszcze po odcinku o opozycji, to myślę sobie, no kurde... - powiedział gość Mazurka.
http://wiadomosci.wp.pl/ucho-prezesa-do ... 911128193aJaja jak berety. To się zgadza! Przedwczoraj Petru w telewizji pojechał żywym tekstem z poniedziałkowego 13 odc. "Ucha prezesa": trzeba cofnąć się kroczek w tył.
A niechby spróbował cofnąć się kroczek do przodu
Ucho Prezesa odc. 13
Histeria totalnej opozycjihttps://youtu.be/xJzVQvUS1ns