Polscy skoczkowie narciarscy po raz pierwszy w historii zostali drużynowymi mistrzami świata.
Piękne chwile podczas dekoracji na rynku w Lahti
Mazurek Dąbrowskiego.
Wyniki drużynowego konkursu skoków:
1. Polska 1104,2 pkt (Piotr Żyła 130,5 m/123,0 m; Dawid Kubacki 129,0/119,5; Maciej Kot 130,5/121,5; Kamil Stoch 130,5/124,5)
2. Norwegia 1078,5 pkt (Anders Fannemel 131,0/112,5; Johann Andre Forfang 126,5/138,0; Daniel Andre Tande 126,0/126,0; Andreas Stjernen 127,5/125,5)
3. Austria 1068,9 pkt (Michael Hayboeck 130,0/118,5; Manuel Fettner 126,5/121,0; Gregor Schlierenzauer 124,0/113,5; Stefan Kraft 134,0/126,0)
Adam Małysz nie wiedział czy szukać toalety czy oglądać skoki.
Po wielkim sukcesie Kamila Stocha na Turnieju Czterech Skoczni płakał pan. Czy po złoty medalu w konkursie drużynowym na mistrzostwach świata w Lahti łezka też zakręciła się w oku? - Pewnie. Byłem tak zestresowany, że matko jedyna. Cały czas wierciło mi tak w brzuchu, że nie wiedziałem, czy szukać toalety, czy patrzeć na skoki. Jak już skoczył Kamil, to zeszło wszystko. Przestało nawet wiercić w brzuchu. To były o wiele większe nerwy niż wtedy, kiedy byłem zawodnikiem.Druga seria była bardzo nerwowa, bo warunki nagle się zmieniły. - Bałem się tego drugiego skoku Dawida Kubackiego. Dwa razy ściągano z belki, a do tego warunki były krytyczne. Pojawił się wtedy niepokój. Nawet nie o Dawida, a o te warunki. Na szczęścia trafił na niezłe, a sam też wytrzymał presję. (...) Całość: http://eurosport.onet.pl/zimowe/skoki-n ... oki/m31tcz
To był szalony sportowy weekend!
Lekkoatletyczne Halowe Mistrzostwa Europy w Belgradzie.
Biało-Czerwoni wygrali klasyfikację medalową zdobywając 7 medali złotych, 1 srebrny i 4 brązowe.
Złote medale zdobyli: 1) Sylwester Bednarek - skoku wzwyż. 2) Piotr Lisek - skok o tyczce. 3) Konrad Bukowiecki - pchnięcie kulą. 4) Marcin Lewandowski - biegu na 1500 metrów. 5) Adam Kszczot - bieg na 800 metrów. 6) Sztafeta damska 4x400m. W składzie: Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub, Iga Baumgart, Justyna Święty 7)Sztafeta męska 4x400m. W składzie: Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk, Kacper Kozłowski, Przemysław Waściński.
Srebrny medal: 1) Rafał Omelko - bieg na 400 metrów.
Brązowe medale 1) Ewa Swoboda - bieg na 60 metrów. 2) Justyna Święty - bieg na 400 metrów. 3) Sofia Ennaoui - bieg na 1500 metrów. 4) Paweł Wojciechowski - skok o tyczce.
Załącznik:
LHME 2017 klasyfikacja medalowa.png
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
05 mar 2017, 22:30
Re: Kącik sportowy
Pierwsi w Klingenthal oraz Willingen, drudzy w Zakopanem i Vikersund, trzeci w Oslo i Planicy.
Po raz pierwszy w historii pierwsi w Pucharze Narodów
Załącznik:
Zwycięzcy.jpg
Trener
Załącznik:
Stefan Horngacher z Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Narodów.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
26 mar 2017, 18:05
Re: Kącik sportowy
Eliminacje do Mistrzostw Świata Moskwa 2018.
Czarnogóra - Polska 1:2
UDAŁO SIĘ! Znowu...
Droga do radzenia sobie z rolą faworyta jest długa i wyboista. Polakom w Podgoricy zabrakło wyrachowania i zimnej krwi, ale wygrali, bo złapali wiatr w żagle. Trener Adam Nawałka przed meczem z Czarnogórą mówił o tym, że jeśli u przeciwników zabraknie Stevana Joveticia, to inni piłkarze mogą być jeszcze bardziej zmotywowani, a przez to dla Polaków groźniejsi. Aż chciało się zapytać, czy Polacy byliby groźniejsi, gdyby w naszym składzie zabrakło Roberta Lewandowskiego. Niedzielny mecz pokazał, że samą motywacją niczego się nie wygra. To umiejętności naszego kapitana i jego gol z rzutu wolnego pod koniec pierwszej połowy pozwoliły Polakom po raz pierwszy tego wieczoru głębiej odetchnąć, bo tyle się nasłuchali o piekle, w jakim przyjdzie im grać, że chociaż wiało i yło zimno, chyba sami w nie uwierzyli.
Nie piekło, a nawet jeśli, to tylko przez chwilę, kiedy nasi nie potrafili dwa razy trafić na pustą bramkę, a rywale wykorzystali moment zbytniej pewności siebie Polaków i doprowadzili do wyrównania. Każdy mecz daje Nawałce odpowiedź na kolejne pytanie - tym razem przekonał się, że jego zespół stać na zwycięstwo nawet wtedy, gdy nikt nie błyszczy.
Lewandowski był pilnowany przez dwóch przeciwników, tym razem Kamil Grosicki przegrał z wiatrem nie tylko na wyścigi, ale przy większości podań i dośrodkowań z rzutów wolnych i rożnych, Kamil Glik zapomniał, że nie gra w kotle w Marsylii i wybijał piłkę w aut jak poparzony, a młody Karol Linetty przez cały mecz błąkał się po boisku, jakby jego występ miałby być tylko alibi dla dziewczyny, która zapyta go, jak spędził niedzielny wieczór. Grunt to jednak mieć zdrowe nawyki, a Polakom w krew weszło wygrywanie. Z Armenią strzelili zwycięskiego gola w ostatniej minucie, w Podgoricy, gdy stracili bramkę, zrozumieli, że przyszła kolej, by po raz kolejny pokonać czarnogórskiego bramkarza, a nie z rozpaczy spuścić głowy i szukać drobnych na boisku.
Mamy drużynę, która przywozi trzy punkty z trudnego terenu mimo gorszego dnia. Czasami da się wygrać doświadczeniem, a jak ktoś się uzależni od zwycięstw i kocha ich smak, potrafi stawić czoła wszystkim przeciwnościom. Po meczu piłkarze mówili, że na boisku momentami wiało jak na Kasprowym. Dobrze, że potrafili złapać ten wiatr w swoje żagle i wszystko wskazuje, że poniesie ich aż na mundial w Rosji.
Wygraliśmy na boisku wicelidera grupy, nad którym teraz mamy sześć punktów przewagi. Na półmetku eliminacji mamy sytuację tak komfortową, jak na autostradzie z Warszawy do Łodzi, gdzie nawet nie musimy zatrzymywać się na bramkach i płacić myta. To nie był wielki triumf naszej reprezentacji, ale kolejny krok w drodze do wielkości. Nabraliśmy przekonania, że jak chcemy, to możemy.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
27 mar 2017, 06:53
Re: Kącik sportowy
Robert Lewandowski Kat-Trick! Bayern zmiażdżył Augsburg 6:0 (2:0)
Dzień jak co dzień. Robert Lewandowski znowu zagrał z Augsburgiem, strzelił hat-tricka, dorzucił dwie asysty i zgnębił rywala jak bezlitosny kat. Bayern Monachium wygrał 6:0, a nasz piłkarz ponownie jest na czele klasyfikacji strzelców.
Jeśli w Augsburgu na stadionie wisi lista osób wybitnie niepożądanych, to Robert Lewandowski powinien zajmować na niej pierwsze miejsce. Możemy sobie wyobrazić jego zdjęcie z czerwoną przekreśloną linią. Powinien po prostu dostać tam zakaz stadionowy. Za te wszystkie szkody, jakie wyrządził miejscowej drużynie. W sobotę strzelił kolejne trzy gole, dorzucił dwie asysty i zgnębił swojego ulubionego rywala. Szesnaście goli strzelonych FC Augsburg w dwunastu meczach i pięć asyst oznaczają, że Polak nad tym rywalem wyjątkowo lubi się znęcać. Po prostu kat. Pierwszy cios kapitan naszej kadry zadał w 17. minucie, gdy w tempo wbiegł pomiędzy obrońców, a kapitalnym podaniem obsłużył go Thiago Alcantara. Lewandowski przyjął piłkę, uderzył w okienko tak, że nie było czego zbierać. To była w zasadzie jego pierwsza szansa bramkowa w tym meczu. Pierre-Emerick Aubameyang i Anthony Modeste trochę mu ostatnio uciekli w walce o koronę króla strzelców, ale jak się okazało, to tylko chwilowy zryw. Lewandowski wrócił po meczu kadry i ma się świetnie. A że ma się doskonale, to również podaje kolegom. W 36. minut wrócił do świata żywych legendarny już duet Lewandowski-Mueller, który w poprzednim sezonie był nie do zatrzymania i bił kolejne rekordy. Polak z prawej strony podał do Niemca, a ten z bliska wpakował piłkę do bramki. Tenże Mueller, niemiłosiernie od początku sezonu krytykowany w pierwszej połowie powinien cieszyć się z dwóch goli, ale piłka po jednym z jego strzałów wylądowała na słupku. Lewandowski bawił się dalej. Już po przerwie najpierw w pole karne dograł mu Franck Ribery, a nasz zawodnik strzałem po ziemi pokonał bramkarza. A potem Polak użył trochę magii. Po kombinacyjnej akcji tuż przed bramką pokazał jedną z tych swoich sztuczek technicznych, zagrał piętą do Alcantary, a temu nie pozostało nic innego jak podwyższyć wynik. W 79. minucie Lewandowski skompletował hat-trick, gdy dobił strzał Muellera. A Niemiec chwilę później też się cieszył, gdy uderzeniem z bliska zdobył w sobotę swoją drugą bramkę. Bayern odbywał sobotni trening strzelecki. Za pachołki robili piłkarze z Augsburga.
Dziennik "Bild" niedawno zastanawiał się, czy Polak jest w stanie dwa razy z rzędu strzelić w lidze co najmniej 30 goli. Odpowiedź jest jasna - może. Teraz ma 24 gole, znowu z Aubameyangiem jest współliderem klasyfikacji strzelców. Do końca ligi jeszcze osiem kolejek.
Wszystkie bramki można obejrzeć na youtube: https://www.youtube.com/watch?v=bkm5vaP0zAk 1:0 - Robert Lewandowski 17' 2:0 - Thomas Mueller 36' (asysta Lewandowskiego) 3:0 - Robert Lewandowski 55' 4:0 - Thiago Alcantara 62' (asysta Lewandowskiego) 5:0 - Robert Lewandowski 79' 6:0 - Thomas Mueller 80'
Tak wyglądała tabela Bundesligi po wczorajszym zwycięstwie Bayernu:
Załącznik:
01.04.2017 + BUNDESLIGA 26 kolejka.jpg
67 bramek strzelonych - śr. 2,57 na mecz i tylko 13 straconych (śr. 0,5 bramki na mecz), bilans: +54!
A tak wygląda tabela polskiej ekstraklasy na 3 kolejki przed zakończeniem rundy zasadniczej:
Lechię zaznaczyłem na zielono, bo również liczy się w walce o 1 miejsce.
Załącznik:
Tabela extraklasy 02.04.2017.jpg
Po rundzie zasadniczej nastąpi runda finałowa. Liga gra 37 kolejek z podziałem na rundę zasadniczą i rundę finałową, a po zakończeniu części zasadniczej, uwzględniana będzie połowa zdobytych punktów. W ten sposób drużyna z 8 miejsca może zdobyć mistrzostwo, a drużyna z 9 miejsca spaść do I ligi. Dlatego w rundzie zasadniczej toczy się o bój o pozostanie w pierwszej ósemce. Moim zdaniem bardzo bobra sprawa! Poprzednio drużynom ze środka tabeli nie opłaciło się walczyć do końca, bo ani nie miały szans na zajęcie miejsc 1-4 ani nie groził im spadek, co przyczyniało się do korupcji i "niesamowitych wyników" w końcówce sezonu. Premiowanie zwycięstwa 3 punktami, a nie 2 jak dawniej również uatrakcyjniło grę. Żeby tak jeszcze znieśli spalone...
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
02 kwi 2017, 20:04
Re: Kącik sportowy
Nadir
Żeby tak jeszcze znieśli spalone...
I zakazali podawania do własnego bramkarza!
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
03 kwi 2017, 17:16
Re: Kącik sportowy
Dla Roberta Lewandowskiego niemożliwe nie istnieje. Czas na detronizację Messiego i Ronaldo?
Robert Lewandowski systematycznie bije rekordy i pokonuje bariery, na naszych oczach stając się legendą nie tylko polskiej, ale i europejskiej piłki. Dla niego niemożliwe nie istnieje - nadszedł czas na detronizację Leo Messiego i Cristiano Ronaldo? Gdy wydaje się, że Robert Lewandowski doszedł już do granicy możliwości, przekracza ją lekkim krokiem jak gdyby nigdy nic. Kapitan reprezentacji Polski imponuje skutecznością zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. W 44 występach w tym sezonie strzelił już 44 gole i zaliczył osiem asyst, mając udział w bramce co 67 rozegranych minut! "Lewy" - jak nigdy wcześniej - idzie łeb w łeb z Lionelem Messim, który także zdobył w tym sezonie 44 bramki, a obu wyprzedza jedynie Edinson Cavani - autor 46 trafień.
Kompletny Lewandowski jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym dziś środkowym napastnikiem świata, a na pewno jest najbardziej kompletnym ze snajperów. Częściej niż co piątą (9 z 44) bramkę zdobył strzałem lewą, czyli słabszą nogą - pod tym względem nie może się z nim równać żaden inny napastnik na świecie. Do tego ma na koncie cztery gole strzelone głową, co oznacza, że - licząc trafienia "z gry" - swoją wiodącą nogą zdobył tylko 59 proc. bramek (19 z 32).
Sześć rekordów reprezentacji Polski, które pobije Robert Lewandowski Ponadto poszerzył swój arsenał o perfekcyjne wykonywanie rzutów wolnych ze "swojego źdźbła trawy". Gdy piłka jest ustawiona w odległości 16-25 metrów od lewego, z perspektywy strzelca, słupka bramki rywali, pewne jest, że podejdzie do niej właśnie Lewandowski. Przed startem sezonu 2016/2017 tylko jedną bramkę zdobył uderzeniem z rzutu wolnego, a teraz ma na koncie już cztery takie trafienia - wszystkie zaliczył z tego samego miejsca boiska. Ostatnio idealnie wykonał stały fragment gry w meczu el. MŚ 2018 z Czarnogórą. Aż trudno w to uwierzyć, ale ostatnim Polakiem, który w ten sposób zdobył bramkę w spotkaniu kadry, był 18 listopada 2014 roku Arkadiusz Milik. Na kolejne takie trafienie przyszło nam czekać aż 859 dni.
Lewandowski do perfekcji opanował też egzekucję rzutów karnych. By znaleźć ostatni zmarnowany przez niego rzut karny, trzeba się cofnąć aż do 17 sierpnia 2014 roku i meczu 1. rundy Pucharu Niemiec z Preussen Muenster. Bayern pokonał niżej notowanego rywala 4:1, a "Lewy" zdobył jedną z bramek, ale w doliczonym czasie gry drugiej połowy chciał podwoić swój dorobek i wziął się za wykonanie "11". Daniel Masuch wyczuł jednak jego zamiary i obronił strzał. Od tego czasu Lewandowski wykonał 16 "jedenastek" w meczach Bayernu oraz reprezentacji Polski, licząc te w trakcie gry i w konkursach rzutów karnych, i każdą z nich wykorzystał. W ogóle w trakcie trwającej już 12 lat zawodowej karierze Lewandowski wykonał 32 rzuty karne - 28 z nich zamienił na gola, a zmarnował tylko cztery, co daje 88-proc. skuteczność. Nawet Leo Messi (79 proc.) i Cristiano Ronaldo (84 proc.) nie mają tak dobrej statystyki.
Gdzie jest sufit? Lewandowski rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Do tej pory za taki uznawany był poprzedni, w którym zdobył 51 bramek w 64 występach i został królem strzelców el. Euro 2016 oraz Bundesligi. Teraz ma na koncie 44 gole po 44 występach, a do końca kampanii może wybiec na boisko jeszcze 15 razy.
Tylko w 2017 roku Lewandowski zdobył już 17 bramek - tak skuteczny nie był nigdy wcześniej. Do tego kapitan Biało-Czerwonych zaczął strzelać seriami. W sezonie 2016/2017 skompletował już pięć hat-tricków, podczas gdy wcześniej przez całą karierę, biorąc pod uwagę także występy w niższych polskich ligach w barwach Delty Warszawa, Legii II Warszawa czy Znicza Pruszków, uzbierał ich raptem 10.
Życiowa forma Lewandowskiego znajduje odzwierciedlenie w zajmowanych przez niego miejscach na listach listach strzelców rozgrywek, w których bierze udział. 29-latek ma już w swojej kolekcji tytuły króla strzelców Bundesligi i Pucharu Niemiec, ale sezon 2016/2017 jest pierwszym, w którym ma realną szansę na zdobycie aż trzech koron. Z pięcioma golami jest liderem klasyfikacji strzelców Pucharu Niemiec, w Bundeslidze (24) skuteczniejszy od niego jest tylko Pierre-Emerick Aubameyang (25), a od będącego najlepszym strzelcem Ligi Mistrzów Lionela Messiego dzielą go cztery trafienia. Do tego z ośmioma golami Lewandowski jest drugi w klasyfikacji strzelców el. MŚ 2018, których liderem jest Cristiano Ronaldo (9). Kapitan reprezentacji Polski bardzo obiecująco rozpoczął 2017 rok, więc może tym razem uda mu się pokonać granicę 50 zdobytych bramek? W dwóch ostatnich latach był krok od tego, ale ostatecznie licznik jego trafień zatrzymał się na 49 i 47. Przekroczenie tej bariery będzie kolejnym krokiem milowym w jego karierze.
Rośnie legenda Lewandowski na naszych oczach staje się legendą nie tylko polskiej, ale i niemieckiej oraz europejskiej piłki. Jest multirekordzistą reprezentacji, by wspomnieć tylko to, że jest najskuteczniejszym (28 goli) zawodnikiem w meczach o punkty Biało-Czerwonych i do tego pierwszym w historii Polakiem, który zdobył bramkę w sześciu kolejnych występach w drużynie narodowej. A strzelecki rekord wszech czasów Włodzimierza Lubańskiego (48) ma na wyciągnięcie ręki, bo od legendarnego strzelca dzieli go tylko pięć trafień. To dystans, który jest w stanie pokonać jeszcze w tym roku.
Do dziś "Lewy" pozostaje jedynym piłkarzem, który zdobył cztery bramki w jednym meczu półfinału Ligi Mistrzów i zarazem jedynym zawodnikiem w historii, który wbił cztery gole Realowi Madryt w spotkaniu europejskich pucharów. Warto jednak wspomnieć, że Lewandowski jest w tej chwili najskuteczniejszym zawodnikiem niemieckich klubów w Champions League. W barwach Borussii Dortmund i Bayernu Monachium strzelił w tych rozgrywkach 39 goli - tyle samo co Thomas Mueller.
Wszyscy pamiętamy jego spektakularny występ przeciwko Wolfsburgowi, gdy w dziewięć minut zdobył aż pięć bramek, bijąc kilka niemieckich i europejskich rekordów. Ze 145 golami w 221 występach zajmuje 16. miejsce na strzeleckiej liście wszech czasów Bundesligi, ale pod względem średniej goli (0,66) na spotkanie jest drugim najlepszym strzelcem w historii Bundesligi! Spośród wszystkich 51 zawodników, którzy w niemieckiej ekstraklasie zdobyli co najmniej 100 bramek, efektywniejszy od Polaka był jedynie legendarny Gerd Mueller - 0,86.
Lewandowski jest też trzecim w historii zawodnikiem, który strzelił co najmniej 20 goli w pięciu różnych sezonach niemieckiej ekstraklasy, a pierwszym, który dokonał tej sztuki od 38 lat. Przed nim udało się to tylko wspomnianemu Muellerowi i nie mniej legendarnemu Klausowi Fischerowi, czyli dwóm najlepszym strzelcom w historii niemieckiej ekstraklasy. W poprzednim sezonie "Lewy" sięgnął po koronę króla strzelców Bundesligi, zdobywając aż 30 bramek i był pierwszym od 39 lat zawodnikiem, który był aż tak skuteczny w trakcie jednej kampanii i pierwszym obcokrajowcem, który w jednym sezonie Bundesligi strzelił aż tyle goli.
O tym, że dla Lewandowskiego niemożliwe nie istnieje niech świadczy też to, że od grudnia minionego roku jest najlepiej opłacanym piłkarzem Bayernu i całej Bundesligi w historii. Według nieoficjalnych informacji obowiązujący dziś kontrakt gwarantuje "Lewemu" roczną pensję w wysokości 15 mln euro. A parę lat temu usłyszał w Dortmundzie, że Polak nie może być najlepszym zarabiającym zawodnikiem w klubie.
Detronizacja W Niemczech Lewandowski ma już wypracowaną renomę. Polak stał się ulubieńcem "Kickera" - prestiżowy magazyn nikogo tak często nie nominuje do "11" kolejki Bundesligi jak Polaka (8) i nikomu nie przyznał tak dużo tytułu piłkarza kolejki co "Lewemu" (4). By jednak przebić legendę Zbigniewa Bońka i Kazimierza Deyny, potrzebuje uznania światowego środowiska piłkarskiego. Zdobycie medalu mistrzostw świata czy Europy nie zależy tylko od niego, ale na zostanie laureatem Złotej Piłki "France Football" czy FIFA Best ma już większy wpływ, a w roku nieparzystym, czyli takim, w którym nie odbywają się turnieje rangi mistrzowskiej, jego szanse znacznie wzrastają.
Messi i Ronaldo to być może najlepsi piłkarze wszech czasów, którzy na szczycie utrzymują się już od ponad dekady, więc porównywanie do nich Lewandowskiego nie ma większego sensu. Nie oznacza to jednak, że "Lewy" nie może przerwać ich trwającego od 2008 roku duopolu na wygrywanie plebiscytów FIFA i "France Football" na najlepszego piłkarza świata. Pod względem skuteczności Polak nie ustępuje Messiemu, a Ronaldo nawet przewyższa, trafiając na wszystkich możliwych frontach w piłce klubowej i reprezentacyjnej.
Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że jeśli Bayernowi uda się wygrać Ligę Mistrzów, to Lewandowski automatycznie zostanie pewniakiem w walce o tytuł najlepszego piłkarza świata w 2017 roku. Tak się stanie oczywiście przy założeniu, że "Lewy" utrzyma dzisiejszą dyspozycję, ale skoro od lat systematycznie idzie w górę, a kontuzje go omijają, to nic nie zwiastuje niespodziewanej obniżki formy, która zmieniłaby odbiór Polaka. A wyróżnienie w najbardziej prestiżowych plebiscytach FIFA i "France Football" sprawi, że Lewandowski już na zawsze wyjdzie z cienia Bońka i Deyny, którzy są jedyni w historii Polakami na podium Złotej Piłki.
Autor: Maciej Kmita Źródło: sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/678105/dla-roberta-lewandowskiego-niemozliwe-nie-istnieje-czas-na-detronizacje-messiego
Wczoraj Bayern Monachium wygrał z Borussią Dortmund 4:1. Dwie bramki strzelił Lewandowski: 1 z rzutu wolnego, drugą z rzutu karnego.
Dlaczego z rzutu, a nie strzału?! Nie wiem...
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
09 kwi 2017, 21:29
Re: Kącik sportowy
Trójmiejscy zdrajcy. Lechia jak żona, Arka to kochanka
W poniedziałek starcie żony i kochanki.
- Moi koledzy Olek Hall i Donald Tusk traktowali mnie jak zdrajcę - opowiada Tomasz Wołek. - Tłumaczyłem im jednak, że Lechia jest jak moja żona, a Arka to kochanka. Wielu facetów jakoś godzi te role - mówi.
- Oni byli jednak nieprzejednani. Przecież można było kibicować tylko jednemu klubowi - wspomina. Donald Tusk był wtedy - jak sam o sobie potem mówił - twardym kibicem z młyna. Wołek, dziś znany dziennikarz i publicysta, w latach 70. pracował w Lechii Gdańsk jako rzecznik prasowy i spiker na meczach. Pomagał tworzyć pierwszy w kraju klub kibica. - Gdy mnie zwolniono z Lechii, poszedłem pracować do Arki Gdynia i tam też podobny klub kibica tworzyłem - przypomina.
Jego historia jest jedną z wielu, które opowiadają o gdyńsko-gdańskiej rywalizacji. Daleko jej do miana ważnej, bo nie był piłkarzem. Jednak na pewno unikatową, bo Wołek jest osobą łączącą dwa wrogie kluby. Po jednej stronie betony, po drugiej śledzie. Kiedyś w dniu meczu atmosfera w Trójmieście była gęsta, jak powietrze przed burzą z piorunami. Wagony kolejki SKM, którym wielu kibiców docierało na stadion, lepiej było wtedy omijać
Kibice Arki Gdynia i Lechii się nienawidzą. Z piłkarzami obu klubów było już inaczej. Zła energia była między nimi tylko w czasie spotkania. Wołek: - Przyjaźniłem się wtedy z zawodnikami obu drużyn. Na murawie oczywiście iskrzyło, ale potem chłopaki jechali do Miramaru, znanego baru w Sopocie, na wspólne piwko.
Pierwszy mecz pomiędzy Lechią Gdańsk i Arką Gdynia odbył się 2 września 1964 roku w II lidze w Gdańsku. Lechia wygrała 2:1.
Korynt zdrajca
Wołek dobrze znał Tomasza Korynta, napastnika, którego zawiłe losy są związane zarówno z Arką, jak i z Lechią. Korynt urodził się w Gdyni, ale karierę zaczynał w Lechii. Jest synem Romana Korynta, jednego z dwóch najlepszych piłkarzy w historii gdańskiego klubu i absolutnej gwiazdy polskiej piłki lat 50. i 60. W 1977 roku Tomasz zdecydował się na transfer do Arki i został potem jej legendą.
Mesjasz Donald Tusk. Lechia Gdańsk i jej kibice politycy.
Jak wspomina Wołek, Korynt zapytał go kiedyś, co ten sądzi o jego przenosinach do Arki. - Powiedziałem mu wtedy: Tomek, obaj kochamy Lechię, ale Arka gra w 1. lidze, Lechia w 2. lidze i nie wiadomo kiedy awansuje. A ty musisz dbać o swoją karierę, bo jesteś potrzebny polskiej piłce - wspomina. - To była najtrudniejsza decyzja w moim piłkarskim życiu - mówi nam Korynt. - Nie była łatwa i ja potem łatwo też nie miałem. Jako młody chłopak mieszkałem w Gdyni, a trenowałem w Lechii. Już w podstawówce krzyczano za mną "Ty murarzu" i "Lechia dziady". Zdążyłem się przyzwyczaić. No i grając w Lechii nie pałałem zbytnią miłością do Arki, choć byłem z jej miasta - opowiada.
Korynt Arki nie kochał, ale chciał grać w piłkarskiej elicie. Sam mówi, że po tym, jak zamienił barwy zielono-białe na żółto-niebieskie, "działo się". - W Gdańsku byłem niemile widziany. Musiałem to gdańskie życie odpuścić, przestałem tam jeździć na mecze koszykówki czy piłki ręcznej, które lubiłem oglądać. Na murach pisano "Korynt zdrajca".
Kiedyś w pociągu usłyszał, że jest "cwelem". - Najadłem się wtedy strachu. Byliśmy w Sopocie z Arką na zgrupowaniu i postanowiliśmy pojechać na mecz Bałtyku Gdynia z Lechią. Z kilkoma kolegami odczekaliśmy aż peron zrobi się pusty, wsiedliśmy też do pustego wagonu "eskaemki". Na stacji Kamienny Potok wsiadła liczna grupa w biało-zielonych szalikach. I zrobiło się gorąco. Do rękoczynów nie doszło, ale i tak trasa z Kamiennego Potoku do Sopotu była najdłuższą w moim życiu. Najadłem się strachu. Kamienny Potok dzieli od Sopotu tylko jedna stacja kolejki. - Mojej decyzji nie konsultowałem z nikim poza żoną - wspomina Korynt wydarzenia sprzed równo czterdziestu lat. - Nie była łatwa ze względu na rywalizację obu klubów. Miałem też inne propozycje z kraju, postanowiłem jednak zostać w Trójmieście.
Kapowali na Bobo Kaczmarka
Człowiekiem Lechii na pewno jest trener Bogusław Kaczmarek. - Lechia dała mi wszystko i tu jest mój dom. To właśnie w tym klubie otrzymałem pierwszy przydział na mieszkanie, tutaj ukształtowano mnie jako piłkarza ekstraklasy i zostałem szkoleniowcem z prawdziwego zdarzenia - mówił rok temu gdy na starym stadionie Lechii przy ul. Traugutta odbywał się jego benefis. W 1977 roku Kaczmarek stał się nagle piłkarzem Arki Gdynia. Zarzeka się jednak, że Biało-Zielonych nie zdradził. (...)
Która drużyna wygra trójmiejskie derby?
Lechia Gdańsk 58% Arka Gdynia 30% Będzie remis 12% Liczba oddanych głosów: 264
LOTTO Ekstraklasa Lechia Gdańsk - Arka Gdynia CANAL+ godz. 18:00.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
17 kwi 2017, 08:25
Re: Kącik sportowy
Liga Mistrzów
Rewanżowy mecz ćwierćfinałowy: Real Madryt CF - FC Bayern Monachium. CANAL+ godz. 20:40.
W Monachium Bayern bez Lewandowskiego poległ 1:2. Tak jak wczoraj Arka z Lechią...
Czy dzisiaj Bayern z Robertem pokona "królewskich" z Ronaldo w Madrycie? Stawiam na 3:1 dla Bayernu!
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
18 kwi 2017, 19:10
Re: Kącik sportowy
Robert Lewandowski ostatnią nadzieją Bayernu
Real Madryt – Bayern Monachium: mistrzowie Niemiec potrzebują w Madrycie cudu. I mają podstawy, by w niego wierzyć.
Wystarczył tydzień niedyspozycji Roberta Lewandowskiego, by sielankowy świat Bayernu zaczął się chwiać w posadach. Nagle okazało się, że nawet wykorzystanie rzutu karnego to nie oczywistość, a duża sztuka. Kapitan reprezentacji Polski w Monachium wykonuje je perfekcyjnie – pewnie wykorzystał dziesięć ostatnich prób. W środę minie rok od ostatniego karnego, wykorzystanego w trakcie meczu przez innego gracza Bayernu niż Lewandowski. Trzy ostatnie jedenastki, do których podchodził ktoś inny niż Polak, kończyły się pudłami, w tym ta Artura Vidala w pierwszym meczu z Realem. Choć Bayern ma w kadrze mistrzów świata i znakomitych piłkarzy, w ostatni weekend w Leverkusen monachijczycy nie potrafili trafić do siatki w najprostszych sytuacjach. I znów stracili punkty (było 0:0).
Zinedine Zidane o Robercie Lewandowskim. - Lewandowski to prawdziwa "dziewiątka", wartość dodana dla Bayernu - mówi o polskim napastniku trener Realu Madryt, Zinedine Zidane. We wtorek wieczorem "Lewy" spróbuje wydrzeć jego drużynie z rąk awans do półfinału Ligi Mistrzów. http://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/ ... la-bayernu
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
18 kwi 2017, 19:36
Re: Kącik sportowy
Lotto Ekstraklasa. Jagiellonia liderem, za nią 3x L: Legia, Lech i Lechia.
Tabela ekstraklasy po podziale punktów:
Załącznik:
TABELA 22.04.2017.jpg
Tabela I ligi.
Załącznik:
TABELA I LIGI 22.04.2017.jpg
Mój "ukochany" Górnik Zabrze dopiero na 8 miejscu...
A meczu Real Madryt - Bayern Monachium nikt nie oglądał?...
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników