śmiejesz się chyba z tego, że nie dotyczy to ciebie
____________________________________ "Kto cały czas ciężko pracuje, nie ma czasu zarabiać pieniędzy" - J. D. Rockefeller
02 gru 2010, 13:38
Pośmiejmy się
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
02 gru 2010, 14:06
Pośmiejmy się
Myśliwi znoszą na polanę ustrzeloną zwierzynę. Nagle spostrzegają, że wśród trofeów leży jakiś człowiek. Natychmiast wezwano pogotowie. Lekarz stwierdził zgon, a na karcie napisał: "Lekka rana postrzałowa. Śmierć nastąpiła wskutek wypatroszenia".
03 gru 2010, 05:25
Pośmiejmy się
- Co zrobić kiedy epileptyk dostanie ataku w wannie? - Szybko wrzucić pranie.
Ateista po śmierci trafił do piekła. Puka do bram, otwiera diabeł w gajerze od Armaniego, woń Hugo Bossa... - Dzień dobry, zapraszam Pana, oprowadzę po naszym piekle. Tutaj są sypialnie, tu natryski, sauna, solarium, jakuzzi, można korzystać do woli. Ateista zdziwiony, nie wie, o co chodzi. Wchodzą do następnego pomieszczenia. Długi stół, najlepsze alkohole, fura żarcia, chętne dziwki się kręcą, ludzie balują... ateista czuje, że musi być jakiś hak. Następne pomieszczenie - biblioteka ze wszystkimi książkami, jakie na świecie wydano, diabły pilnują ciszy, ludzie w skupieniu czytają. Ateista nie wie, o co chodzi. Kolejny lokal - kotły, ludzie w smole się prażą, nieludzkie wycie, diabły widłami popychają tych, którzy chcą uciec. Ateista nie wytrzymał: - Panie Diable, ale o co chodzi, tu impreza, tu czytelnia, a tu kotły, smoła... - A nie, na tych niech pan nie zwraca uwagi, to katolicy, jak wymyślili, tak mają.
- Jaki jest zorientowany obiektowo sposób na zdobycie fortuny? - Dziedziczenie.
Zjazd delegatów partii komunistycznych w Moskwie. Po kolei przedstawiani są kolejni goście. Przychodzi pora na Zdenka Smetane, ministra ds. żeglugi śródoceanicznej z Czechosłowacji. Gdy słyszy to Breżniew wstaje i zataczając się ze śmiechu pyta: - Towarzyszu Smetana, a co to za ministerstwo, jak wy dostępu do morza nie macie? Na co minister odpowiada: - Towarzyszu Breżniew - my Wam ministerstwa kultury nie wypominamy!
Lekarz do pacjenta: - Mam dla Pana dwie wiadomości. Pierwsza jest taka, że ma pan raka. Druga, że ma pan silną sklerozę. Pacjent: - Najważniejsze, że nie mam raka
Irlandia. Na ulice wyszli Polacy i Rosjanie, reszta się bała
Dzień dobry Państwu albo dobry wieczór. W ubiegłą niedzielę w Irlandii spadł śnieg. Zdarzyło się to już trzeci raz w ostatnim 20-leciu, co miejscowi przyjęli jako apokaliptyczny znak z nieba, że czas już przestać protestować przed parlamentem i pójść na piwo, bo eurounijnej pożyczki już nie odwrócą, a przez machanie transparentami odmrożeń się nie uniknie. Biorąc pod uwagę, że zima zaatakowała w listopadzie, faktycznie można uznać ten fakt za symboliczny - coś takiego najprawdopodobniej nie zdarzyło się w krainie bajobongo jeszcze nigdy.
Tytułem wprowadzenia należy wyklarować, że w Irlandii, The Republic of, nie występuje zima w tradycyjnym znaczeniu. Na tym polega specyfika tutejszej tropikalnej pogody, że w miesiącach zimowych jest tak samo jak w miesiącach niezimowych, z tą jedynie różnicą, że bywa trochę chłodniej. Tak było jeszcze niedawno. Do stycznia 2009 śnieg nie padał w tym kraju przez co najmniej 20 lat i w sklepach z pamiątkami można było kupić wyblakłe pocztówki z widokiem ośnieżonego dziedzińca Trinity College. Był to relikt czasów, gdy Irlandia nie była jeszcze mleczno-miodową krainą bajobongo, jej mieszkańcy nie mieli pieniędzy na nic oprócz alkoholu, a populacja Polaków w całym kraju wynosiła dwie sztuki i składała się z ambasadora i jego żony. Od tamtej pory dorosło całe pokolenie Iroli, które nigdy nie widziało śniegu ani Dublina bez Polaków i nie było w stanie wyobrazić sobie, jak wygląda życie, kiedy nie ma się forsy, a pić trzeba.
"Lecz nadszedł dzień" - jak to pięknie mówią giganci w habitach. Zrobił to dwa lata temu i cały naród do dziś trwożnie wspomina te chwile. To miał być zwykły irlandzki poranek. Nikt nie spodziewał się ataku z nieba. Ludzie jak zwykle wstali rano, by zjeść tradycyjną kaszankę na śniadanie, kiedy odsłoniwszy kotary w swoich równie tradycyjnych sypialniach z widokiem na chodnik, z przerażeniem odkryli, że ich państwo jest całe białe. Wyglądało to, jakby wielki ptak z "Ulicy Sezamkowej" narobił na Irlandię po obfitej uczcie.
Irlandczycy byli przerażeni i profilaktycznie nie wyszli z domu, by nie wejść w kupę wielkiego ptaka. I tak nie mogliby uruchomić swoich lśniących beemek, ponieważ beemki także były całe upstrzone na biało. Co odważniejsi próbowali bezskutecznie drapać ich szyby szczoteczkami do zębów, zaś mój sąsiad usiłował rozmrozić lód na swoim podjeździe, lejąc na niego wrzątek z dymiącego czajnika. Inny rozgarniał śnieg spod drzwi mopem. Media doniosły, że nikt oprócz Polaków i Rosjan nie przyszedł do pracy. Irlandia stanęła na skraju przepaści, ale na szczęście, jak to mówił Gomułka, zrobiła krok naprzód. Po trzech dniach biel zniknęła, ale od tamtej pory nic już w Irlandii nie było takie jak dawniej.
Po roku historia się powtórzyła i tym razem śnieg leżał chyba przez trzy tygodnie. Dublin stał się wymarłym miastem, po którym pałętali się wspominani już Polacy i Rosjanie. Wychodzili do swoich opustoszałych miejsc pracy, a także na zakupy do sklepów, których personel również składał się z Polaków i Rosjan. Większość miejscowych wyszła z domu tylko raz, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie rodzinne z bałwanem. Spowszedniał też widok zbłąkanego tubylca, robiącego telefonem zdjęcia ośnieżonych trawników. Ulice były pokryte śniegiem jak tort galaretką i
- Po kilku dniach zrozumiałem, że nikt w tej krainie nie zamierza usunąć tego śniegu, ponieważ ci, którzy mogliby to zrobić, nie istnieją, a ci, którzy powinni zrobić z tym cokolwiek, nie mają pojęcia co robi się w takich wypadkach.
Jezdnie zamieniły się więc w tory saneczkarskie. Nieliczni Irlandczycy, którzy mają prawo jazdy na suchą nawierzchnię, próbowali zmierzyć się z żywiołem, zjeżdżając slalomem ze swych podjazdów przed domami, a następnie ćwicząc piruety na jezdniach, które wyślizgały się dzięki temu na jeszcze większy połysk. W Irlandii nikt nie słyszał o oponach zimowych, a łańcuchy kojarzą się tu wyłącznie z Anglikami albo z Halloween, toteż uliczną kwestią życia i śmierci stało się trzymać jak najdalej od innych samochodów, które miały trzykrotnie dłuższą i znacznie bardziej urozmaiconą drogę hamowania.
Pewien mój znajomy Irol, który musiał przyjść do pracy w poniedziałek, ponieważ zostawił w niej samochód, gdy wezwano go na piątkową balangę, zapytał mnie, jak należy jeździć po śniegu i czy to w ogóle jest możliwe. - Wyobraź sobie, że ciągniesz trumnę z Breżniewem po Placu Czerwonym - poradziłem. W czasach mojego dzieciństwa byłem pełen podziwu dla precyzji kierowców, którzy obsługiwali pogrzeby kolejnych pierwszych sekretarzy KC KPZR. Sunęli przed trybuną honorową, jakby mieli stopę na igle, a nie pedale gazu. Ale mój kolega nie ogarnął tej taktyki - pochodzi z północy, ma więc odmienne wyobrażenie o pogrzebach liderów społecznych. Postanowił zostawić samochód w pracy na kolejny dzień i wrócić do domu piechotą. - Uwielbiam ekstremalne wyzwania - oznajmił, jakby wybierał się na wojnę, energicznie stawiając do góry kołnierz jesionki i przewieszając przez ramię torbę z laptopem, jakby to była taśma z nabojami. Na zewnątrz były trzy centymetry śniegu i nie zamierzał cofnąć się przed niczym, by pokonać siły natury.
Inna znajoma zadzwoniła do biura z przerażeniem, że nie może wyjechać z garażu, ponieważ na podjeździe leży to coś, co jest białe i śliskie i po tym jej samochód zjeżdża z powrotem tam, skąd przyjechał. Kazałem jej pójść do kuchni po sól i rozsypać ją przed garażem. - Tak, jasne. Sól przed garażem - powiedziała. - To naprawdę przykre, Piotrze, że robisz sobie jaja, kiedy sprawa jest poważna. Sprawa była bardzo poważna. Koleżanka nie przyszła do pracy przez osiem dni.
W tym czasie moi sąsiedzi opanowali sztukę odgarniania śniegu miotłami, a na ulice z braku drogowców skierowano aparat przemocy. Gwardziści uzbrojeni w łopaty odśnieżyli chodniki w centrum miasta i parking dla premiera, a zdjęcia upamiętniające ich bohaterską akcję pojawiły się na czołówkach wszystkich porannych gazet. Ale reszta Dublina wciąż pozostawała zamrożona bombardowaniem wielkiego ptaka. Z powodów nie do końca oczywistych zamarzły nawet wodociągi, przez co w niektórych częściach miasta odcięto dopływ wody. Irlandzkie nastolatki odkryły cudowną moc rzucania kulkami śniegowymi w samochody, zaś polscy kierowcy, którzy jako jedyni pozostali na placu boju, przypomnieli sobie jak dziarsko jest pobluzgać na nastolatków, rzucających w samochody śnieżkami, a także poudawać, że się ich goni.
Wielu Irlandczyków pochorowało się sromotnie w kontakcie ze śniegiem, ponieważ wyszło na jaw, że jest nie tylko biały i śliski, lecz także zimny. Z Wielkiej Brytanii nadeszło potwierdzenie od ekspertów, że tak właśnie jest i że sypanie śniegu solą to wcale nie żart. Irlandczycy bez szemrania uwierzyli, a sól zniknęła z półek i pojawiły się głosy, że podobno można też posypywać śnieg pieprzem, a nawet papryką. Piasku nie użyto, ponieważ najpierw trzeba by było wydobyć go spod śniegu i rozmrozić.
Zima zostawiła też po sobie brutalne żniwo w sferze tekstyliów, bo okazało się, że w życiu Irlandczyka są takie chwile, kiedy musi założyć czapkę i skarpety. Polska myśl techniczna usiłowała również objawić Irlandczykom wynalazek kalesonów, ale z Wielkiej Brytanii nie nadeszły ekspertyzy, że to nie żart i że istotnie można je nosić. Nikt więc nie uwierzył, że kalesonom należą się jakieś specjalne honory. Przyzwoity odlot ciągnął się tak przez trzy tygodnie albo i dłużej, następnie śnieg roztopił się i nastąpiła ogólnokrajowa powódź, jakby było mało nieszczęść w tej zjawiskowej krainie.
Dziś, gdy wspominam te straszne dni, wciąż jest ubiegła niedziela, ponieważ niniejszy felieton ma się ukazać dopiero za tydzień. Patrzę z zaciekawieniem przez okno, za którym leży śnieg, a na nim leżą trzej synowie sąsiadów, którzy zbudowali śnieżną fortecę tylko po to, by się w niej wytarzać.
Ciekawe czy ta przedwczesna irlandzka zima złapie na długo. Jeśli to ma być powrót do czasów, gdy Irlandia nie miała szczęścia, a Irlandczycy pieniędzy, to może lepiej niech śnieg czym prędzej stopnieje. Z drugiej strony taką ogromną frajdę mają z niego dzieci. Nie dość, że z nieba lecą lody, to jeszcze można ulepić z nich bałwana.
Dobranoc Państwu. Z Dublina specjalnie dla Wirtualnej Polski Piotr Czerwiński
Mieszkam w Irlandii parę lat....zgadzam się z autorem artykułu w 100%. Tak jest naprawdę, szkoły naszym dzieciom zamykają w ciągu dnia z powodu złej kondycji dróg....jakaś paranoja, ale każdy pretekst ... ? * ~NETT
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
06 gru 2010, 20:24
Pośmiejmy się
Gates i Stirlitz patrzą, jak faszyści palą książki: - Cenzura - pomyślał Stirlitz. - Walka z piractwem - pomyślał Gates.
---------OooO---------
Stirlitz, ile jest dwa razy dwa? - zapytał Müller. Stirlitz wiedział, wiedział również że Müller też wie, ale nie wiedział, czy Centrala wiedziała, więc musiał milczeć.
06 gru 2010, 20:48
Pośmiejmy się
Siedzi sobie Kopciuszek i płacze. Przychodzi wróżka. - Czemu płaczesz Kopciuszku? - Bo nie mogę iść dzisiaj na bal [chlip] [chlip] - A dlaczego nie możesz iść dzisiaj na bal???? - Bo... [chlip] [chlip] ... bal jest jutro....
- Dlaczego Islam zakazuje picia? - Kwestia zachowania gatunku. Wyobraź sobie, przychodzisz do domu pijany, a tam stado żon z wałkami..
07 gru 2010, 04:46
Pośmiejmy się
Kawiarnia, młoda piękna kobieta popija kawę, nagle podchodzi do niej zalany lump, podpiera się na krześle, chwieje się i mówi do kobiety: - Bardzo mi się spodobałaś, nie spierdol tego.
Mąż siedzi przy komputerze, za jego plecami żona. Żona mówi: - No weź, puść mnie na chwile, teraz ja sobie posurfuje po internecie... A mąż na to: - No żesz kurwa mać! Czy ja Ci wyrywam gąbkę z ręki jak zmywasz naczynia?!
Jasio, pisząc wypracowanie, pyta ojca: - Tato, jak się powinno pisać: Królowa Lodu, czy Królowa Loda? - To zależy, synu, czy chcesz żeby była postacią negatywną, czy pozytywną...
Para zakochanych spaceruje po parku: - Kochany, pocaluj mnie jak Romeo piekną Julie... - To znaczy? - Hmm... a moze przytul jak Abelard swą Heloize... - Czyli jak? - Jak, jak, jak,..., Srak kurwa! Czytales cos w ogole kiedys? - Tak! Naszą Szkape. Pociągniesz?
Lekarz telefonuje do pacjenta: - Mam dla pana dwie wiadomości, jedną dobrą, drugą złą. Którą chce pan najpierw usłyszeć? - Dobrą. - Zostało panu 7 dni życia. - A zła wiadomość? - Nie mogłem się do pana dodzwonić od sześciu dni.
Blondynka u doktora: - Niech mi pan pomoże! Trzmiel mnie użądlił! - Spokojnie, zaraz posmarujemy maścią... - A jak go pan doktor złapie? Przecież on już poleciał! - Nie! Posmaruję to miejsce, gdzie panią użądlił! - Aaaa! To było w parku, przy fontannie, na ławce pod drzewem. - Kretynko! Posmaruję tą część ciała, w którą cię uciął! - To trzeba było od razu tak mówić! W palec mnie użądlił. Boże, jak to boli! - Który to konkretnie? - A skąd mam wiedzieć? Wszystkie trzmiele wyglądają podobnie...
Syn pisze list do matki: "Droga Mamo! Urodził mi się syn. Żona nie miała pokarmu, wzięła mamkę Murzynkę, więc synek zrobił się czarny." Matka odpisuje: "Drogi Synu! Gdy Ty się urodziłeś, również nie miałam mleka w piersiach.Wychowałeś się na krowim, ale rogi ci wyrosły dopiero teraz."
Pewnej niezamężnej kobiecie zadano pytanie: - Dlaczego nie ma pani męża? - A po co mi mąż: mam psa, który warczy, papugę, która przeklina i kocura, który włóczy się przez całe noce.
Spotkały się dwie znajome. - Ja to swojego męża to chyba otruję arszenikiem. - No co ty pójdziesz siedzieć. Spróbuj karmić go psią karmą. Po miesiącu... - Dziękuję za radę...poskutkowała. - Naprawdę? Jak to? - Po pierwszym tygodniu zaczął na mnie warczeć, w drugim sikał już po kątach i nie oszczędzał nawet nóg od stołu. A w trzecim skręcił sobie kark! - Próbował sobie lizać jajka..
75-latek przyszedł do lekarza na badanie nasienia. Lekarz dał mu słoiczek i powiedział: - Proszę wziąć ten słoiczek do domu i przynieść na jutro dawkę spermy. Następnego dnia dziadek przychodzi i stawia słoiczek czysty i pusty tak jak poprzedniego dnia. - Doktorze, to było tak: Najpierw próbowałem prawą ręką, i nic. No to spróbowałem lewą ręką, i też nic. Więc poprosiłem o pomoc żonę. I ona próbowała prawą ręką, potem lewą ręką i ciągle nic. Próbowała nawet ustami najpierw ze sztuczną szczęką, potem bez sztucznej szczęki, ale wciąż nic. Zawołaliśmy nawet panią Helenę, naszą sąsiadkę. I ona też próbowała - najpierw obiema rękami, potem pod pachą, nawet próbowała go ściskać kolanami. No i nic! - Zawołaliście państwo sąsiadkę?! - pyta zszokowany lekarz. - Tak. Ale niezależnie, jak bardzo się staraliśmy, nie udało nam się otworzyć tego cholernego słoika.
Po pełnej uniesień nocy on wychodzi do łazienki i myje ręce.Po powrocie zastaje ją siedzącą i zamyśloną. - Wydaje mi się że jesteś z zawodu lekarzem - mówi ona. - To prawda - odpowiada on ze zdziwieniem. - Skąd wiesz? - To proste. Za każdym razem przed i po myłeś ręce. - Skoro jesteś taka spostrzegawcza, to jaka jest moja specjalność? - Myślę, że anestezjologia. - Jesteś genialna. W jaki sposób to odgadłaś moja droga? - Wiesz, po prostu nic absolutnie nie czułam.
07 gru 2010, 07:09
Pośmiejmy się
te kawały to jakies takie znajome...
____________________________________ Maja_80
07 gru 2010, 10:47
Pośmiejmy się
Co by było gdyby nagle, dziwnym trafem nasza kochana Justyna Kowalczykzapadła na tę samą wredną chorobę co biedna, nieszczęśliwa Pani Marit Bjoergen? aaaa to, że Justyna była by na mecie przed Marit...
...trzy dni wcześniej
07 gru 2010, 11:41
Pośmiejmy się
Czasy starożytne. Wzgórze z ukrzyżowanymi. Do jednego z rzymskich żołnierzy podchodzi drugi Rzymianin wraz z pięcioma nowymi skazańcami i mówi: - Ave! Przybij piątkę!
Późny wieczór. Facet odprowadza kobietę do domu i pod klatką opiera się wygodnie jak macho i mówi: - Zrób mi na koniec laskę. Kobieta: - No co ty, daj spokój! - No zrób mi proszę! - Ale przestań - tak tutaj - bez sensu! - No dalej, zrób! I tak przekomarzają się dobre dwadzieścia minut. Nagle z klatki wychodzi zaspany ojciec z młodszą siostrę tej kobiety i mówi: - Ty mu zrób tą laskę... albo siostra zrobi panu laskę.. albo ja zrobię ci laskę gościu... tylko weź tą rękę z domofonu!!!
W pierwszej klasie pani wita nowych uczniów i widzi, że trzech jest identycznych. Pyta się: - Czy wy jesteście trojaczkami? - Tak - odpowiadają dzieci. - A jak się nazywacie? - Krzysio - mówi piskliwym głosem pierwsze dziecko. - Zdzisio - mówi piskliwym głosem drugie dziecko. - Władysław - mówi grubym basem trzecie dziecko. Pani pyta - a dlaczego wy dwaj macie takie cienkie głosy, a ty taki gruby? - Bo mama miała tylko dwa cycki i ja musiałem pić piwo.
Przyszedł facet do burdelu - Dzień dobry, chciałbym zamówić sobie panienkę. - Proszę, tu jest cennik - mówi burdelmama. - Ale ja nie mam tyle pieniędzy... - Niech pan pokaże ile ma. - ... - Uuuu, za tą forsę to żadnej panienki pan nie dostanie, jedynie może być pan Marian - No jak ma być to niech będzie - odparł facet. Zeszli do kotłowni, do palacza Mariana - Panie Marianie, klient do pana! Pan Marian odstawił wiadro z węglem, szufle, zdjął spodnie i wypiął się w stronę klienta. Klient spojrzał z niesmakiem na brudnego tłustego i zarośniętego Mariana, próbuje się do niego dobrać, ale nie bardzo wie jak. Mówi więc: - Ty, może byś mi pomógł? Na co Marian odwrócił głowę, wypluł papierosa, zatrzepotał rzęsami i powiedział ochrypłym basem: - KOCHAM CIĘ...
Wchodzi do marynarskiej knajpy 90-letnia babcia z papugą na ramieniu i mówi: - Kto zgadnie co to za zwierzę, będzie mógł kochać się ze mną całą noc. Cisza. Nagle z końca sali odzywa się zapijaczony głos: - Aligator. Na to babcia: - Skłonna jestem uznać.
Jagna zaniepokojona dziwnymi odgłosami dochodzącymi od sąsiada, pyta: - Co się u was dzieje? - Nic. To tylko teściowa śpiewa wnukom kołysanki. - Chwała Bogu! Już myślałam, że świnia wam zdycha.
Małżeństwo jedzie samochodem już przez dłuższą chwilę nie odzywając się do siebie po wcześniejszej sprzeczce. Nagle żona zauważa stodołę z różnego rodzaju bydłem: krowy, byki, świnie, owce... - Twoja rodzina? - pyta sarkastycznie żona. - Tak, teściowie - odpowiada mąż.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników