1. Kto znajduje się pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności i praw zapewnionych w Konstytucji. Art. 54. 1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Art. 57. 1. Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.
Tekst B:
- Powiem brutalnie: z przeciwnikami tej formy życia, jaką zaakceptowaliśmy - a zaakceptowaliśmy demokrację - trzeba walczyć. Walczyć przy pomocy metod dostępnych władzy. W tym przypadku zastanawiałbym się nad Trybunałem Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego - mówi prof. Król. - My, choć mamy najróżniejsze zdanie o rządzie i o jakości naszej demokracji, nie powinniśmy się godzić na mniejszość, która nam zagraża i która podważa nasze systemy wartości: lewicowe, prawicowe, konserwatywne, ale demokratyczne - dodał
Wytęż wzrok i znajdź 10 szczegółów którymi różnią sie te dwa teksty?
?Nie powinniśmy sie godzić na mniejszość?? Czy nie na tym polega demokracja, że sie szanuje mniejszośc i jej prawa? Po co zatem te wszystkie marsze równości? Po co te wszystkie akcje afirmatywne, zresztą kompletna paranoja, miedzy nami mówiąc, ale właśnie dla Króla i jemu podobnych to przecież najwyższa wartośc i źrenica demokracji?
Czy na mniejszość narodową też nie powinniśmy sie godzić? Kaszubi juz schodzą do podziemia! Ach, drżą już w rozkosznym oczekiwaniu na spodziewane batożenie policyjną pałą pewne mniejszości seksualne! ?Nie gódźcie się na nas, ach nie gódźcie!?
Ale poważnie, zastanawiam się, co się w naszym kraju szykuje? Coraz częściej wspomina sie o przelewie krwi, oczywiście z winy Jarosława, bo jakże inaczej, ale te rytualne zaklęcia pomijam. Kto ma przelewac krew i czyją? Kto ma w ręku wszystkie służby, wszystkie sądy, wszystkie elementy aparatu przymusu?
Czy to przypadek, te dziesiątki jednobrzmiących tekstów, w których opozycję określa sie mianem psychopatów, sektą, wmawia im się, niczym dziecko w brzuch, cierpliwie i metodycznie ( ponoc nawet papieskie konklawe moża skłonic do ludożerstwa, jeśli tylko postępować cierpliwie i metodycznie, zapomniałem, kto to napisał, ale miał rację) , faszystowskie metody i przekonania, w sposób skoordynowny i zorganizowany odczłowiecza sie ich i wyklucza ze społeczeństwa, jako nienawistnych moherów, katoli, faszystów, osoby na prochach, chamów, głupków, gazeta po gazecie, wywiad po wywiadzie, zgodnie z goebbelsowską zasadą, ze wystaczy powtórzyć kłamstwo 200 razy, by przestało być kłamstwem, a zaczęło funkcjonować , jako uznana prawda, a w najgorszym razie, jako ?fakt prasowy??
Wiadomo, zanim się kogoś zatłucze maczetą, albo wsadzi do psychuszki, należy go wpierw pozbawic cech ludzkich, odczłowieczyć, wykazać oprawcom, że działaja w słusznej sprawie, broniąc demokracji, albo zagrożonej świeckości państwa, na przykład. Najważniejsze zaś, wytworzyć w nich przekonanie,że sa bezkarni, ze nikt ich nie będzie ścigać, przeciwnie, wynagrodzi 5 minutami sławy w mediach. Obrońcy krzyża na Krakowskim Przedmieściu byli całkowicie bezkarnie lżeni, bici, opluwani, zastraszani, przy całkowitej bierności policji. Niezależna prokuratura nie była w stanie rozpoznać bandytów, choć ich twarze i personalia były dostępne dla wszystkich na Facebooku a ich zbydlęcenie doskonale udokumentowane na filmach i zdjęciach.
Nie inaczej było w Rwandzie, zanim maczety poszły w ruch, przez długie miesiące rządowe radio cierpliwie i systematycznie wciskało ludziom w głowy, że Tutsi to nie ludzie, tylko karaluchy. A mordercy z Interahamwe grasowali pewni całkowitej bezkarności.
Czy ku temy zmierzamy? Ależ nie- oczywiscie, jesteśmy w Europie, nikt (chyba) nikogo maczeta rąbać nie będzie. Ale tak zdelegalizować, przed Trybunał Stanu postawić, do psychuszki wsadzić, o, to juz chętniej.
A swoją drogą, jakiś wylew po wypiciu kawy, albo wypadek z białoruskim TIRem też się może przydarzyć, bo przecież wypadki chodzą po ludziach.... A co , nie chodzą? A fachowcy od śrubek nigdzie nie wyemigrowali, mają się dobrze na ubeckich emeryturach. Tylko zadzwonić, staną na zew, jak jeden!
Tusku ? musisz? ? Stanisław Michalkiewicz Aktualizacja: 2010-10-12 2:37 pm
?Jak Pan Bóg dopuści, to i z kija wypuści? ? powiada przysłowie. I rzeczywiście. Kto by pomyślał, że taka pani minister Ewa Kopacz, która nie raz i nie dwa udowodniła, że nawet do trzech nie potrafi zliczyć, może tchnąć tyle energii w niemrawe organy naszego demokratycznego państwa prawnego? Z siebie samej tyle energii wykrzesać by nie mogła, co to, to nie; koń jaki jest ? każdy widzi. A jednak energia została wykrzesana, więc w tej sytuacji nie ma innej możliwości, niż tak, że nie tyle panią minister Ewę Kopacz, co organy naszego demokratycznego państwa prawnego ktoś podkręcił. A kto? Ano, pewnie te same Siły Wyższe, które podczas puczu Janajewa w Moskwie wprawiły w ruch silniki czołgów dywizji tamańskiej i kantemirowskiej, dzięki czemu wsparły one Borysa Jelcyna i w ten sposób demokracja w Rosji została uratowana. No dobrze ? ale co właściwie uruchomiło te silniki? Jak pamiętamy, czołgi obydwu dywizji nie ruszyły na płomienne wezwania Borysa Jelcyna, tylko dopiero wtedy, gdy wezwania te zostały wsparte listem ?grupy intelektualistów i biznesmenów?. Mniejsza już o ?biznesmenów?, bo i u nas ich nie brakuje, chociaż oczywiście ruscy mają większy kaliber, co zauważył nawet Bolesław Prus, kreśląc w ?Lalce? sylwetkę Suzina na tle naszego skromnego pana Stacha Wokulskiego ? ale ci ?intelektualiści?. Któż to taki, że ich listy wprawiają w ruch motory czołgów sławnej dywizji tamańskiej? Wydaje się, że nie są to osoby kalibru pani Henryki Krzywonos, chociaż ostatnio i ona jednym susem znalazła się wśród intelektualistów ? ani nawet pani filozofowej Środziny, żałośnie umizgującej się do ?młodych, wykształconych? na kongresie wyznawców posła Palikota. Tout proportions gardees, znaczy ? na terenie kraju tubylczego, przykładem takiego intelektualisty może być generał Sławomir Petelicki, a przede wszystkim ? Marek Dukaczewski, co to mógłby wytrzepać z banana nawet prezydenta, więc cóż to dla niego za problem podkręcić trochę niemrawców tworzących organy naszego demokratycznego państwa prawnego? To dla niego mały pikuś, toteż nic dziwnego, że nawet premier Tusk na ten moment porzucił miłosne gruchania i nasrożył się aż do ?brutalności?. W rezultacie policja i inspekcja sanitarne w mgnieniu oka pozamykała prawie 800 sklepów z dopalaczami. To znaczy niezupełnie sklepów, tylko przede wszystkim ? straganów, w których debiutowali w tym biznesie ?młodzi wykształceni?. Oczywiście najsampierw swoje zadania wykonały niezależne media, każdego dnia wynajdując kolejną ofiarę , która po dopalaczach dostała rozwolnienia, więc opinia publiczna na tę brutalność została odpowiednio przygotowana.
Ale przecież ?młodzi wykształceni? rozwolnienia miewali i wcześniej, a jednak ani policja, ani inspekcja sanitarna nie była z tego powodu stawiana w stan pogotowia. Co więcej ? sklepy z dopalaczami istniały sobie od lat i jakoś nie można było ich w naszym demokratycznym państwie prawnym ruchnąć, podobnie jak konstruktorów krzyża z puszek po piwie. Jak wiadomo, prokuratura umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawców, chociaż policja dysponowała filmem, na którym widoczne są ich twarze, więc dla demokratycznego państwa prawnego, które wszystkich podgląda i podsłuchuje, z indentyfikacją nie powinno być najmniejszych problemów. Skoro jednak wykryć ich nie można, to nieomylny to znak, że mogą być oni konfidentami albo policji, albo CBŚ, albo ABW, albo nawet któregoś z klonów Wojskowych Służb Informacyjnych, tzn. SWW, albo SKW. Razwiedka wojskowa bowiem co najmniej od 30 lat zajmuje się polityką, kreując coraz to nowe konfiguracje tubylczych mężyków stanu, kręceniem lodów, tzn. rozkradaniem tubylczego kraju i wysługiwaniem się państwom poważnym, czyli ? jak to się dawniej mówiło ? zdradą stanu. W tym celu musi mieć rozbudowaną agenturę, którą trzeba przecież wynagradzać, a wiadomo, że każdemu funkcjonariuszy prędzej uschłaby ręka, niż by dał ze swojego, W takim jednak razie razwiedka musi uruchomić jakieś sposoby finansowania agentury i sieć sklepów z dopalaczami jest prawdopodobnie jednym z takich sposobów. W przeciwnym razie fiskus, albo policja już dawno by je pozamykały. Tymczasem ? jak wiemy były wobec nich ?bezradne?.
Teraz jednak poradziły sobie z nimi w mgnieniu oka. Co się stało? Przecież prawo się nie zmieniło. Najwyraźniej pojawiła się ?wola polityczna? No i pięknie, ale co ją właściwie wzbudziło? Wola polityczna i ?brutalność? pojawiła się jako skutek konkurencyjnej walki między dwiema, a może nawet trzema bandami tajniaków, a kto wie ? może nawet między starym pokoleniem ubeków którzy właśnie próbują przeprowadzić rekonstrukcję tubylczej sceny politycznej na następne dziesięciolecie i na razie nie doszli jeszcze do porozumienia z ?młodymi, wykształconymi?? Toteż właściciele stajni, która wystawiła Donalda Tuska, próbują na starcie okulawić szkapy ze stajni konkurencyjnej, odcinając im źródła finansowania poprzez likwidację ich sklepów z dopalaczami. Stąd ta srogość ?na granicy prawa?. Ale zaatakowana w ten sposób szajka z pewnością będzie się broniła, więc tylko patrzeć, jak niezawisłe sądy zostaną zalane oburzonymi pozwami. Wnet się posypią piękne wyroki ? oczywiście przeciwko Skarbowi Państwa ? bo wiadomo, że te zapasy między poszczególnymi bandami naszych okupantów pod dywanem ? podobnie zresztą jak wszystko inne ? finansować muszą biedni podatnicy. Taki los wypadł nam. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jak mówią Rosjanie ??łarczik prosto otkrywajetsia?. Akcja przeciwko sklepom z dopalaczami pokazała, że całe to demokratyczne państwo prawne i jego funkcjonariusze, to Scheiss pozostający na usługach tajniaczych gangów ? bo kiedy tylko razwiedka, albo nawet i zwyczajna mafia zechce, to uruchomi swoje marionetki w konstytucyjnych organach naszego demokratycznego państwa prawnego ? choćby nawet niemrawą panią Ewę Kopacz ? które na rozkaz każdego puszczą z torbami.
Stanisław Michalkiewicz
Felieton ? tygodnik ?Nasza Polska? ? 12 października 2010
13 paź 2010, 18:03
Polityka i politycy
Poseł SLD rozmnożył majątek Kościoła
Błąd MSWiA i polityka członka sojuszu. Kościół dostał nie 24 mld zł, ale 107 mln odszkodowania za mienie utracone w PRL Poseł SLD Sławomir Kopyciński ogłosił, że według Komisji Majątkowej wartość majątku przekazanego Kościołowi wynosi ponad 24 mld złotych, a jego zdaniem dużo więcej, bo nawet sto miliardów. Powołał się przy tym na dokument komisji. Problem polega na tym, że źle go czyta.
W starych złotych W dokumencie podano nie wartość majątku zwróconego Kościołowi, ale ? co zaznaczono wyraźnie ? "sumę wysokości odszkodowań". W dodatku podana kwota nie uwzględnia denominacji z 1995 r. Autor zsumował nowe i stare złote. Przyznał to nam rzecznik MSWiA. Jak ustaliła "Rz", opracowanie powstało w tym resorcie.
? Taki dokument otrzymałem z Komisji Majątkowej, jeżeli wprowadzono mnie w błąd, to jako poseł postawię komisji kolejne zarzuty ? odpowiada Kopyciński, który doniósł niedawno do prokuratury na kościelno-rządową komisję. Chce, by śledczy zbadali wszystkie jej orzeczenia. Na podstawie kilku spraw ujawnionych przez prokuraturę uważa, że przy przekazywaniu Kościołowi ziemi w ramach rekompensaty za mienie utracone w PRL dochodziło do zaniżania wyceny gruntów. ? Dokument, na który powołał się poseł Kopyciński nie został sporządzony przez Komisję Majątkową ? mówi ks. prof. Dariusz Walencik, prawnik, autor książki "Rewindykacja nieruchomości Kościoła katolickiego w postępowaniu przed Komisją Majątkową". ? Brakuje na nim podpisów współprzewodniczących komisji czy chociażby jej sekretarza ? zauważa. Fakt, że dokument ten powstał w MSWiA dziwi ks. prof. Walencika. Bo resort wielokrotnie zapewniał, że takich statystyk nie prowadzi. Pisma, na którym oparł się poseł Kopyciński, nie ma na stronie MSWiA. Ale krąży w sieci. "Rz" do niego dotarła. Jest w nim wiele błędów. ? Gdyby poseł Kopyciński zsumował wszystkie wypłaty odszkodowań, bo o nie chodzi, a nie wartość majątku, wiedziałby, że pominięto kilka sum z innej rubryki, a dodano rekompensaty wypłacone państwu przez Kościół za nakłady poniesione na utrzymanie nieruchomości ? mówi ks. prof. Dariusz Walencik. ? W sumie otrzymałby nie ponad 24 mld, ale ponad 29 mld zł odszkodowań. Ale i to byłaby nieprawda, gdyż nie można dodawać starych złotych do nowych. Życzę posłowi Kopycińskiemu, ekonomiście z wykształcenia, aby wreszcie nauczył się poprawnie odczytywać przekazywane mu informacje.
Ile pieniędzy,ziemi i budynków Z analizy dokumentu wynika, że do 31 grudnia 1994 r. wypłacono Kościołowi 21 odszkodowań. Ich wartość wyniosła 29 249 020 579 starych złotych, czyli 2 mln 924 902 nowych. Natomiast od 1995 r. Skarb Państwa wypłacił 28 odszkodowań na 40 121 814 zł. Razem daje to ponad 43 mln zł. W dokumencie nie uwzględnia się przyznanych cystersom w 2008 r. 60 mln zł oraz prawdopodobnie kilku mniejszych na sumę 4,5 mln zł. Ministerstwo Finansów podało bowiem, że z budżetu państwa wypłacono Kościołowi odszkodowania na sumę 107,5 mln zł. I tę liczbę potwierdza MSWiA. Oprócz tego komisja przekazała Kościołowi 60 771 ha ziemi oraz 490 budynków.
Kopyciński: ? Jeśli podane mi wartości są nieprawdziwe, to oczekuję na zwołanie przez Komisję Majątkową konferencji i przedstawienie, jakiej wartości majątek został przekazany.
To nie Kościół, ale gminy żydowskie otrzymały procentowo najwięcej
Nie Kościół katolicki ale gminy wyznaniowe żydowskie otrzymały procentowo ? biorąc pod uwagę liczbę wyznawców ? najwyższe rekompensaty za majątek utracony w czasach panowania reżimu komunistycznego. W Polsce pracuje pięć komisji regulacyjnych, których celem jest zwrot dóbr, zagarniętych bezprawnie przez komunistów Kościołowi oraz wspólnotom protestanckim, żydowskim i muzułmańskim. Najwięcej wniosków o rewindykację złożono do Komisji Regulacyjnej ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich - 5504. Jest ich niemal dwukrotnie więcej niż w przypadku Kościoła rzymskokatolickiego - 3063. Jako pierwsza powstała Komisja Majątkowa składająca się z 6 przedstawicieli strony państwowej i takiej samej liczby reprezentantów Kościoła katolickiego. Mianowani są oni w równej liczbie przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu. Znalazło to wyraz w ustawie z 17 maja 1989 r. o stosunku państwa do Kościoła katolickiego, w której znalazł się rozdział nt. regulacji spraw majątkowych.
W późniejszych latach zostały powołane analogiczne komisje: Komisja Regulacyjna ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego (1991), Komisja Regulacyjna ds. Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego (1994), Komisja Regulacyjna ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich (1997) oraz Międzykościelna Komisja Regulacyjna (2000) rozpatrująca roszczenia innych związków wyznaniowych. Wszystkie te komisje powstały na mocy ustaw regulujących stosunki państwa z danym związkiem wyznaniowym i mają podobny tryb działania jak Komisja Majątkowa.
Do Komisji Majątkowej regulującej roszczenia Kościoła katolickiego złożone zostały 3063 wnioski. Do rozpatrzenia pozostały jeszcze 215. Zgłoszone sprawy zakończyły się: zatwierdzeniem 1486 ugód przywracających lub przekazujących własność kościelnym osobom prawnym, wydaniem 990 orzeczeń przywracających lub przekazujących własność kościelnym osobom prawnym, 666 postępowań zakończono odrzuceniem lub oddaleniem wniosku, bądź też umorzeniem postępowania przed Komisją Majątkową. W 132 postępowaniach Zespoły Orzekające nie uzgodniły orzeczenia w sprawie informując strony, iż w terminie sześciu miesięcy mogą wystąpić o rozstrzygnięcie sprawy w drodze postępowania administracyjnego bądź sądowego.
W toku postępowań regulacyjnych Zespoły Orzekające Komisji Majątkowej przekazały osobom prawnym Kościoła katolickiego nieruchomości o łącznym obszarze około 60 tys. hektarów oraz rekompensatę i odszkodowania w wysokości 107 mln zł. Przekazano także kościelnym osobom prawnym 490 nieruchomości zabudowanych, w tym: 9 przedszkoli, 8 szkół podstawowych, 18 szkół ponadpodstawowych, 8 domów dziecka, 10 domów pomocy społecznej, 19 szpitali, 15 innych obiektów służby zdrowia ( ZOZ-y), przychodnie, 3 muzea, 2 teatry, 2 biblioteki, 1 budynek izby skarbowej, 1 budynek archiwum, 1 budynek prokuratury, 1 budynek sądu rejonowego, 1 budynek operetki, 1 budynek dworca PKS, 1 browar, 45 obiektów związanych z wykonywaniem kultu religijnego (kościoły, kaplice, plebanie). W sumie - w świetle szacunków ? Kościół katolicki odzyskał dotąd niecałe 20 proc. zagarniętych nieruchomości. Do Komisji Regulacyjnej ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich zostało złożonych 5504 wniosków. Wszczętych zostało 5504 postępowań, odbyło się 5103 rozpraw. 1770 postępowań zostało całkowicie lub częściowo zakończonych. W tym 424 postępowania zakończono ugodą, 329 postępowań zakończono orzeczeniem, 631 postępowań umorzono, 340 postępowań zakończono orzeczeniem o oddaleniu, odrzuceniu wniosku, w 56 postępowaniach nie uzgodniono orzeczenia, a 14 postępowań zostało zawieszonych.
Ugody zawarte przed komisją regulacyjną przewidują dla Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich i gmin wyznaniowych żydowskich rekompensatę pieniężną w wysokości 26 mln 848 tys zł. Ponadto wnioskodawcom przyznano odszkodowania w wysokości 27 mln 47 tys. zł. Komisja Regulacyjna ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego otrzymała 472 wnioski (w tym 9 wniosków zbiorczych z nieruchomościami położonymi w 275 miejscowościach). Komisja wszczęła 548 postępowań regulacyjnych. W trzech przypadkach komisja regulacyjna wydała orzeczenie o oddaleniu wniosku. Oddano: nieruchomości niezabudowane o łącznej powierzchni 4620,2866 ha, nieruchomości zabudowane o łącznej powierzchni 21,2327 ha, lokale mieszkalne i użytkowe o łącznej powierzchni 1749,63 m2 oraz 13 cmentarzy o łącznej powierzchni 5,413 ha. Ponadto na mocy orzeczeń wydanych przez Komisję Regulacyjną ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego osobom prawnym tego Kościoła przyznano odszkodowania o łącznej wysokości 631,5 tys. zł. (dane ze stycznia 2010 r.)
Do Komisji Regulacyjnej ds. Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego wpłynęło 1200 wniosków. Na dzień 31 stycznia 2010 r. zakończono 916 postępowań regulacyjnych, w tym: 245 postępowań zakończono ugodą, 168 postępowań wydaniem orzeczenia, 496 umorzeniem postępowania lub oddaleniem wniosku z powodu braku podstaw prawnych do jego rozpatrywania, w 7 sprawach nie uzgodniono orzeczenia. Do rozpatrzenia przez komisję regulacyjną pozostały 284 wnioski.
Komisja regulacyjna przywróciła własność nieruchomości i nieodpłatnie przyznała własność nieruchomości na rzecz osób prawnych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego 385 ha nieruchomości niezabudowanych oraz 43,7 ha nieruchomości zabudowanych. Ponadto zgodnie z zawartymi ugodami na rzecz kościelnych osób prawnych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego wypłacono rekompensaty pieniężne w wysokości ok. 140 tys. zł.
Do Międzykościelnej Komisji Regulacyjnej ? obejmującej pozostałe wyznania i związki religijne - wpłynęło 169 wniosków. Według stanu na dzień 31 stycznia 2010 r. zakończonych zostało 70 postępowań regulacyjnych.
Nagonka polityczno-medialna w tym temacie jest jednak bardzo wybiórcza
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
14 paź 2010, 07:28
Polityka i politycy
1/ PO wycina ludzi Palikota
"Polska The Times" pisze o usuwaniu z list wyborczych PO w wyborach samorządowych ludzi kojarzonych z Januszem Palikotem. Gazeta podkreśla, że Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej na początku tygodnia zmienił skład list kandydatów do lubelskiej rady miasta i sejmiku województwa lubelskiego.
Po tych zmianach w wyborach samorządowych zabraknie współpracowników Palikota, który w ubiegłym tygodniu odszedł z Platformy. Do sejmiku, wbrew pierwotnym planom, nie będzie kandydował Krzysztof Łątka, dyrektor departamentu w Urzędzie Miasta Lublin. Marek Flasiński, członek zarządu województwa, został usunięty z pierwszego miejsca w okręgu okołolubelskim.
Wicemarszałek województwa Jacek Sobczak z jedynki na liście spadł na dwójkę. Z list usunięto także byłego posła Krzysztofa Kamińskiego. Wszyscy uchodzili za zwolenników Janusza Palikota. Ci, którzy stracili na zmianach, nie mają wątpliwości - to element walki o wpływy w PO po odejściu z partii kontrowersyjnego posła oraz przygrywka przed wyborami na szefa regionalnej PO, którym dotychczas był Palikot.
2/ "Wstrząsnęło mną, jak Niesiołowski skopał i zmasakrował Palikota"
Kazimierz Kutz kończy z polityką - mówi w wywiadzie dla Onet.pl i wyjaśnia jakie są tego powody. - Nie będę startował w wyborach parlamentarnych. Kończę z sejmową polityką. Już nie muszę być aktywnym politykiem, ale mogę być starym szamanem wspierającym Palikota - mówi. Tłumaczy też dlaczego wspiera Janusza Palikota i jak widzi jego szanse na przyszłość. Mówi, że to, jak Stefan Niesiołowski skopał i zmasakrował Palikota, wstrząsneło nim. A odszedl z klubu PO z powodu Ślązaków i Śląska.
Polacy czekali na takiego polityka jak Janusz Palikot. To wybitny talent polityczny. Platforma będzie bez niego partią bezbarwną. PO traci swoją urodę partii, która walczyła o Polskę obywatelską. Teraz ta partia zamiera i osiada w fotelu. Platforma stała się dupowatą ciotką, która osiada w fotelu Gowina. PO przestała być partią walczącą. Palikot dodawał Platformie urody, może nieco nonszalanckiej, trochę szalonej, ale to z Palikotem PO przypominała piękną młoda pannę, a nie tak jak teraz dupowatą ciotkę. Palikot musi stać się przywódcą. Staję po jego stronie. Myślę, że dołączy do niego wiele osób z PiS i z lewicy. Mam nadzieję, że za 3 miesiące on się nie załamie i dotrwa do wyborów osiągając 10 proc. poparcia, powiedział w pierwszej części rozmowy dla Onet.pl Kazimierz Kutz.
Jacek Nizinkiewicz: Co takiego jest w Januszu Palikocie, że zdecydował się pan opuścić dla niego klub Platformy Obywatelskiej?
Kazimierz Kutz: Jego osobowość i to że nie kłamie. Polacy czekali na takiego polityka jak Janusz Palikot. On wyróżnia się na tle polskiej przeciętności politycznej. To nie tylko moje zdanie, ale i wielu Polaków. Palikot jest obdarzony wieloma talentami, w tym wielkim talentem medialnym. Tego nie da się nauczyć, ani wytresować. To człowiek wykształcony, który jest ciekawy w telewizji, na którego ludzie lubią patrzeć, cokolwiek by nie robił. Palikot jest jedynym politykiem, który mówi otwartym tekstem. On nigdy nie pozwolił założyć sobie uzdy partyjnej, a mówi na poziomie, który jest nieosiągalny dla większości polityków w Polsce. To wybitny talent polityczny. Platforma będzie bez niego partią bezbarwną. Zostanie po nim pustka, bo PO nie ma drugiej takiej osobowości medialnej, a politykę dzisiaj uprawia się w mediach. Tak jest na całym świecie. W PO tylko Donald Tusk może się równać z Januszem Palikotem pod względem medialnego przyciągania uwagi.
- Ale czy ten medialny powab Palikota to nie za mało, żeby stworzyć partię?
- Ja tylko mówiłem o jego walorach w tej dziedzinie. Palikot jest bardzo ciekawym człowiekiem. Łączy nas ten sam nurt filozoficzny, światopoglądowy i to, że nie stosujemy autocenzury. Palikot jest szczery, naturalny i nie dba o poprawność za wszelką cenę. Palikot stworzył w PO lewe skrzydło w opozycji do prawego skrzydła, którego reprezentantem jest Jarosław Gowin. Gdy Palikota zabrakło, to Platforma przechyliła się w prawą stronę, co mi się nie podoba. Nie odszedłem z Platformy jako jej wróg, ale PO jako partia prawicowa nie jest partią, w której czułbym się dobrze. (...) czytaj dalej http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... omosc.html
14 paź 2010, 08:06
Polityka i politycy
Palikot pójdzie siedzieć?
Wszystko przez "p...ony sąd".
Janusz Palikot chyba właśnie narobił sobie problemów. Wczoraj poskarżył się dziennikarce TVN24, że sąd nadal nie może zarejestrować jego stowarzyszenia. Zrobił to w swoim stylu, czyli dosadnie. Na pytanie kto płaci za działalność stowarzyszenia polityk odpowiedział bowiem tak: - Na razie ja płacę, bo - użyję tu słowa - pieprzony sąd od trzech miesięcy nie jest w stanie zarejestrować czegoś tak banalnego jak stowarzyszenie.
Prokuratura natychmiast wszczęła dochodzenie z urzędu w sprawie znieważenia konstytucyjnego organu państwa. Jakim sąd niewątpliwie jest. I przyznać trzeba prokuratorom, że należy wyjaśnić, czy Palikot złamał prawo czy też nie. Zgodnie z Kodeksem Karnym, jeżeli lubelski poseł znieważył sąd, to grozi mu do 2 lat pozbawienia wolności. A sąd nie będzie miał kłopotu z tym, by się zająć jego sprawą. Nawet jeśli nie zrezygnuje z mandatu, to zapewne PO z PSL przegłosują pozbawienie go immunitetu. Przy dużej pomocy posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy będą mieli z tego niezłą uciechę.
Dziwi tylko, odrobinkę dziwi, że prokuratorzy nie byli tacy wyrywni gdy ten sam Janusz Palikot ostro krytykował prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Często dość mocnymi słowami, które również podchodziły, w opinii niektórych, pod znieważenie konstytucyjnego organu państwa.
Ale wtedy Janusz Palikot był członkiem Platformy Obywatelskiej. Może stąd ta różnica?
W ciągu ostatnich dni przemknęła przez media informacja o zapisach w projekcie zmian ustawy o finansach publicznych dotyczących wzrostu obciążeń podatkowych w sytuacji kiedy polski dług publiczny przekroczy 55% PKB. Piszę przemknęła bo nie było w tej sprawie prawie żadnych komentarzy choć propozycje podatkowe są dosyć drastyczne.
1. W ciągu ostatnich dni przemknęła przez media informacja o zapisach w projekcie zmian ustawy o finansach publicznych dotyczących wzrostu obciążeń podatkowych w sytuacji kiedy polski dług publiczny przekroczy 55% PKB. Piszę przemknęła bo nie było w tej sprawie prawie żadnych komentarzy choć propozycje podatkowe są dosyć drastyczne. Pierwsza dotyczy wzrostu stawek podatku VAT. Wzrosną one już od 1 stycznia 2011 roku z dotychczasowych stawek 3%, 7% i 22% na 5%, 8% i 23% co zapoczątkuje wzrost cen głównie żywności. Jeżeli dług publiczny przekroczy 55% wtedy od 1 stycznia 2012 roku wzrosną one do 6%,9% i 24% a w kolejnym roku 7%,10% i 25% i będą to najwyższe obciążenia VAT-owskie w Unii Europejskiej.
Ale to nie wszystko kolejne podwyżki dotyczą podatku dochodowego od osób fizycznych. Mają zniknąć koszty uzyskania przychodu w wysokości 20% w przypadku umów zleceń i 50% koszty uzyskania przychodów w umowach o dzieło co oznacza wzrost opodatkowana PIT-em o 20% w przypadku zatrudnienia na podstawie umów zleceń i 50% wzrost opodatkowania w przypadku zatrudnienia w oparciu o umowy o dzieło (tak Premier Tusk chce podziękować środowisku dziennikarskiemu za poparcie w mediach). Zlikwidowana zostanie także ulga na dzieci w wysokości ponad 1,1 tys. odpisu od podatku na każde dziecko i ulga internetowa. Jeżeli w dalszym ciągu dług publiczny będzie rósł i przekroczy 60% PKB to zmaleją o 70% dotacje do wynagrodzeń osób niepełnosprawnych przekazywanych za pośrednictwem Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
2. Jednocześnie Minister Rostowski zapewnia,że te zapisy o podwyżkach podatków i likwidacji ulg mają charakter jedynie warunkowy bo on nie przewiduje sytuacji,żeby dług publiczny przekroczył 55% PKB. Tyle tylko,że te zapewnienia ministra są co najmniej zastanawiające, bo według publikacji jego resortu w połowie obecnego roku polski dług publiczny znacząco zbliżył się do wspomnianej granicy. Niedawno resort finansów podał informację, że dług publiczny w I połowie tego roku powiększył się aż o 51, 3 mld zł do kwoty 721,2 mld zł , ale są to niestety dane nie uwzględniające wszystkich zobowiązania jakie zaciągnęły w tym czasie instytucje publiczne, choćby Krajowy Fundusz Drogowy. Gdyby doliczyć zobowiązania KFD (a tak liczy nasz dług UE) to na koniec I półrocza dług publiczny wzrósł by do kwoty około 745 mld zł czyli aż 54,2 % PKB.
Wszystko wskazuje na to, że tempo przyrostu długu w II półroczu będzie jeszcze szybsze, a dług ten przyrośnie o kolejne 58 mld zł, a więc dług publiczny na koniec tego roku wyniesie według metody unijnej wyniesie 803 mld zł (57% PKB), a według metody krajowej (czyli bez uwzględnienia zobowiązań KFD) 780 mld zł (55,3%PKB). A więc już niezależnie od metody liczenia na koniec 2010 roku dług publiczny przekroczy II próg ostrożnościowy z ustawy o finansach publicznych to bez jej zmian oznacza poważne ograniczenia dla budżetu w roku 2012 (niski deficyt, brak waloryzacji emerytur i rent, zamrożenie płac wszystkich pracowników sfery budżetowej, a także konieczność uchwalenia przez wszystkie samorządy budżetów bez deficytów).
3. Minister Rostowski podczas debaty sejmowej nad tymi propozycjami rządu będzie musiał wyjaśnić jak chce utrzymać dług publiczny poniżej 55% PKB na koniec 2011 roku skoro już na koniec 2010 dług publiczny liczony metodą unijną będzie wynosił aż 57% PKB, a polską 55, 3% PKB. Oczywiście metody papierowego obniżania deficytu finansów publicznych i w konsekwencji długu publicznego Minister Rostowski opanował do perfekcji. Polegają one głównie na wypychaniu długów poza sektor finansów publicznych (klasyczny przykład do powołanie Krajowego Funduszu Drogowego, który finansuje budowę dróg pożyczając pieniądze a minister nie uważa tych pożyczek za dług publiczny), czy zamiatania pod dywan ( Fundusz Ubezpieczeń Społecznych pożycza w bankach komercyjnych albo budżet udziela mu pożyczek a nie dotacji co także nie liczy się do długu publicznego).
Tyle tylko,że Unia Europejska po przypadku Grecji na taka kreatywną księgowość już nie pozwoli. Widać jednak, że Premier Tusk i jego guru od finansów chcą aby prawdziwy stan finansów publicznych ujawnił się dopiero po wyborach parlamentarnych 2011 roku ale już ta zmian w ustawie o finansach publicznych propozycja przedstawiona przez rząd pokazuje, że król jest nagi.
14 paź 2010, 17:03
Polityka i politycy
silniczek
Palikot pójdzie siedzieć? Janusz Palikot (...) Wczoraj poskarżył się dziennikarce TVN24, że sąd nadal nie może zarejestrować jego stowarzyszenia. Zrobił to w swoim stylu, czyli dosadnie. Na pytanie kto płaci za działalność stowarzyszenia polityk odpowiedział bowiem tak: - Na razie ja płacę, bo - użyję tu słowa - pieprzony sąd od trzech miesięcy nie jest w stanie zarejestrować czegoś tak banalnego jak stowarzyszenie. Prokuratura natychmiast wszczęła dochodzenie z urzędu w sprawie znieważenia konstytucyjnego organu państwa.... .....Zgodnie z Kodeksem Karnym, jeżeli lubelski poseł znieważył sąd, to grozi mu do 2 lat pozbawienia wolności.
" pie.....ony sąd " to jest obraza sądu??? A jakby powiedział " solony sąd " to też by była? Ja myślałem że on powiedział " pier.....ony sąd " ale " piep.....ony " ??!!
silniczek
Dziwi tylko, odrobinkę dziwi, że prokuratorzy nie byli tacy wyrywni gdy ten sam Janusz Palikot ostro krytykował prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Często dość mocnymi słowami, które również podchodziły, w opinii niektórych, pod znieważenie konstytucyjnego organu państwa. Ale wtedy Janusz Palikot był członkiem Platformy Obywatelskiej. Może stąd ta różnica?
Tak właśnie wygląda hiPOkryzja Platformy Oszustów (cuda Tuska, Zielona Wyspa Vicka, etc) Zwanej Żartobliwie Obywatelską.
Atak Niesiołowskiego na Kaczyńskiego = Atak Niesiołowskiego na Palikota =
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
14 paź 2010, 17:09
Polityka i politycy
Nowa udecja Palikota ?Mam poglądy najbliższe dawnej Unii Wolności? ? deklaruje lubelski poseł. I buduje partię, która ma być ?odświeżoną? wersją UW.
- Ciągle obiecują, że będzie lepiej, a my wiemy, że jest tak, jak było, że nic się nie zmieniło. To odczucie dosyć masowe, prawie każdego Polaka. (?) W polityce wciąż rządzą ci sami ludzie. Istniejące partie bardziej przypominają fundusze emerytalne dla ich liderów ? takimi hasłami porywał Janusz Palikot uczestników kongresu poparcia dla swojej osoby, którzy w liczbie kilku tysięcy przybyli do warszawskiej Sali Kongresowej.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że to, co mówił 2 października lubelski poseł, jest kolejną wersją tego samego mechanizmu, który obserwowaliśmy przez ostatnią dekadę. Chodzi o spektakularne tworzenie ?nowej siły? na scenie politycznej. Tak samo przecież zaczynała Platforma Obywatelska w 2001 r., SdPl w 2004 r., Partia Demokratyczna w 2005 r., a w ubiegłym roku Stronnictwo Demokratyczne i Polska Plus. Wszywili o konieczności zmiany, wszyscy też krytykowali dotychczasowy system partyjny, zarzucając mu ?zabetonowanie?, zdobywanie władzy dla samej władzy, bezideowość i bezprogramowość.
Wydawać by się mogło, że po tylu doświadczeniach wyborcy, a także dziennikarze i komentatorzy polityki powinni traktować takie spektakle z należytą rezerwą. Tymczasem kongres zwolenników Palikota został w mediach wykreowany do rangi wydarzenia nieomal przełomowego, a poważni ludzie na serio zastanawiają się, czy lubelski poseł po następnych wyborach zostanie wicepremierem.
?Salon? przeciw Tuskowi W tym nagłośnieniu nowej inicjatywy jest oczywiście metoda. O co tak naprawdę chodzi, bez ogródek wyjaśniła ? jak zawsze dobrze poinformowana ? publicystka ?Polityki? Janina Paradowska. Swój najnowszy artykuł o Donaldzie Tusku zatytułowała ?Antysalonowiec?. Wychodząc od awantury wokół minister Elżbiety Radziszewskiej, której szef rządu nie zdymisjonował, Paradowska pisze: ?Sprawa Radziszewskiej jest więc policzkiem wymierzonym przez premiera sporej części kręgów opiniotwórczych, zwanych czasem pogardliwie ?salonem?. I nie jest to incydent odosobniony. Jeszcze przed ostateczną rozmową z panią minister premier uznał za gorszące ulgi podatkowe dla twórców, czyli zwolnienie od podatku 50 proc. honorariów za prace twórcze. Rzecz wypłynęła dość przypadkowo w programie Tomasza Lisa przy okazji dyskusji o cięciach budżetowych. (?) Jedna z interpretacji tego zachowania głosi, że Tusk ma uraz po doświadczeniach z Unią Wolności, z której w niemal ostatnim momencie przed jej klęską uciekł na Platformę. Unia była właśnie salonowa, elitarna, kulturalna, próbowała nie tyle wyrażać poglądy społeczeństwa z politycznego centrum, co je kształtować, czasami narzucać?. Swój artykuł Paradowska kończy mocnym akcentem, stwierdzając, iż Tusk ?nie jest więźniem żadnych wpływowych opiniotwórczych środowisk, ale też coraz trudniej będzie mu utrzymać ich poparcie i lojalność. W powietrzu unosi się atmosfera zdrady. Obopólnej?.
Rzeczywiście, lider Platformy, choć zwykle stara się nie przekraczać granic ?politycznej poprawności? narzucanej przez salonową ?warszawkę?, potrafi poświęcić dobrą opinię w tych kręgach na rzecz zdobycia popularności u masowego wyborcy. Tak było, gdy opowiedział się za kastracją pedofilów, i tak jest teraz, gdy podjął walkę z dopalaczami. Gdy zdymisjonował ministra Ćwiąkalskiego (profesora z UJ!) w reakcji na tajemniczą śmierć jednego z zabójców Olewnika, i teraz, gdy jego ministrowie wchodzą w coraz ostrzejszy konflikt z ?ekonomicznym guru?, Leszkiem Balcerowiczem, który domaga się radykalnych oszczędności, reform i prywatyzacji. Pozostaje też głuchy na apele ?twórców? ? na czele z Agnieszką Holland i Jackiem Żakowskim ? mających ochotę przejąć media publiczne. Tak, Donald Tusk jest dla ?salonu? skutecznym pogromcą PiS-u, ale nikim więcej. A już na pewno nie jest prawowitym kontynuatorem Unii Wolności, którą przecież osobiście dobił.
Człowiek z ?towarzystwa? Sięgnijmy do wywiadu Palikota dla ?michnikowego szmatławca? z 31 lipca br., gdzie odpowiada na zarzut, że tak naprawdę nie ma poglądów politycznych: ?Mam poglądy. Lewicowo-centrowe, najbliższe dawnej Unii Wolności. Daleko posunięty liberalizm w gospodarce i obyczajowa tolerancja?. Czy to przypadek, że lubelski poseł odwołuje się właśnie do tej tradycji? Absolutnie nie. Przypadkiem było raczej jego związanie się z Platformą. Wystarczy przypomnieć kilka faktów. W latach 90. Palikot jako wiceprezes Polskiej Rady Biznesu zainicjował cykl wykładów, które dla członków PRB wygłaszali ?wybitni intelektualiści?, tacy jak Czesław Miłosz, Adam Michnik, Jan Nowak-Jeziorański, Leszek Kołakowski, ks. Adam Boniecki, Władysław Bartoszewski, Jerzy Kłoczowski, Krzysztof Skubiszewski, Leszek Balcerowicz, abp Józef Życiński.
Pochodzący z Biłgoraja biznesmen zaczął też współpracować z Biłgorajską Fundacją Rozwoju Regionalnego, w którą zaangażowany był jego krajan, poseł UW Henryk Wujec. ?Z Wujcem dalej współpracuję społecznie. Dalej go podziwiam, dalej robimy razem fajne rzeczy? ? przyznaje Palikot w wydanej jeszcze w tym roku książce (?Janusz Palikot. Ja?, Warszawa 2010, s.115). Znamienna jest przy tym opinia lubelskiego posła o swojej rodzinnej miejscowości, której mieszkańców nazywa ?antysemickim środowiskiem? (s. 111).
Palikot był również jednym z założycieli, a następnie wiceprezydentem Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych ?Lewiatan?, na czele której od początku stoi Henryka Bochniarz, była minister przemysłu, a w 2005 r. ? o czym mało kto już pamięta ? kandydatka w wyborach prezydenckich z ramienia Partii Demokratycznej, czyli dopiero co przekształconej Unii Wolności. On sam zresztą szczerze przyznawał: ?Gdy postanowiłem zaangażować się w politykę, Partia Demokratyczna miała w społeczeństwie zaledwie dwuprocentowe poparcie i żadnych szans na obecność w sejmie. Wstępując do Demokratów, nie miałbym zatem widoków, by cokolwiek zdziałać w polityce. Musiałem zatem wybierać pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a Platformą, jedynymi formacjami, które mogą dziś rządzić i zmieniać Polskę. Wstąpiłem do Platformy, traktując tę decyzję nieco jak małżeństwo z rozsądku, ale jednak jej program był mi znacznie bliższy niż program braci Kaczyńskich? (?Płoną koty w Biłgoraju?, Gdańsk 2007, s. 143-144).
Z lewicą przeciw PiS To wyjaśnienie można odczytywać jako przyznanie, iż najbliżej było mu do PD, ale ponieważ bardzo chciał zostać posłem, wybrał PO, choć nie był to wybór z miłości, a jedynie z cynicznej kalkulacji. ?Platforma wydaje mi się wtedy sensowną kontynuacją Unii Wolności? ? tak Palikot w swojej najnowszej książce (s. 119) wspomina rok 2005. Został wówczas liderem Platformy na Lubelszczyźnie, ale bardzo szybko zaczął akcentować własne poglądy, które niekoniecznie zgadzały się z linią kierownictwa PO.
Już w marcu 2006 r. opublikował głośny artykuł, w którym stwierdzał: ?Kilka dni temu Marek Borowski, wieloletni członek najpierw PZPR, a potem SLD, obecnie przewodniczący Socjaldemokracji Polskiej, wezwał na łamach ?Gazety? do tworzenia paktu na rzecz demokracji. (...) I choć różni mnie z nim wszystko w sprawach społecznych i gospodarczych, to wygląda na to, że przyjdzie nam bronić demokracji z ludźmi lewicy. Przyjdzie nam bronić demokracji z ludźmi, którzy niejednego z nas wsadzili do więzienia. Przyjdzie nam bronić demokracji przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu, człowiekowi ?Solidarności?. Do tego doszło!? (?michnikowy szmatławiec?, 14.03.2006 r.). Rok później Palikot konsekwentnie promował ideę wspólnego frontu z lewicą przeciwko PiS, występując na konferencji programowej PO w podkoszulku z napisami: ?Jestem gejem? z jednej strony i ?Jestem z SLD? z drugiej. Lubelski poseł oświadczył przy tym: ?Przepraszam za Platformę. Przepraszam za to, w jakim stopniu dolewaliśmy oliwy do ognia, kiedy powstawała IV RP?. Wśród tych, których przepraszał, znalazła się rodzina posłanki SLD Małgorzaty Ostrowskiej, oskarżonej o korupcję. ?Powinniśmy bronić Żydów, gejów i ludzi SLD, bo oni są słabi? ? dodał Palikot.
Działo się to tuż przed samobójstwem Barbary Blidy, po którym nastąpił wspólny atak postkomunistów i Platformy na rząd PiS. Dlatego nie powinien zaskakiwać fakt, iż jednym z mówców na kongresie poparcia Palikota był Ryszard Kalisz, SLD-owski szef komisji śledczej badającej sprawę Blidy. Tym bardziej nie może dziwić obecność takich posłów, jak Kazimierz Kutz czy Andrzej Celiński. Obaj przez wiele lat związani byli z Unią Wolności i choć nieraz już zmieniali polityczne szyldy, to pozostali wierni udeckiej ideologii, której nośnikiem jest ?michnikowy szmatławiec?. Podobnie jak występujące w Sali Kongresowej feministki, Magdalena Środa i Agata Bielik-Robson, które należą do grona stałych autorów tego dziennika.
Ruch Komorowskiego? Nie muszą zatem mieć racji zwolennicy teorii, że odejście Palikota z PO to ?rozłam kontrolowany?, uzgodniony z Tuskiem po to, by osłabić siłę SLD i ułatwić Platformie dalsze rządzenie po wyborach. Antagonizm pomiędzy obecnym premierem a ?salonem? jest jednak autentyczny i przybiera coraz większe rozmiary. Niewątpliwym impulsem dla środowiska udeckiego było przejęcie Pałacu Prezydenckiego przez Bronisława Komorowskiego. Kolejne nominacje nowego prezydenta wskazują, iż ma ochotę budować samodzielny ośrodek polityczny właśnie z ludzi związanych niegdyś z UW. Czy inicjatywa Palikota ma z tym jakiś związek? Tego jeszcze nie wiemy, choć warto przypomnieć, że swego czasu to Komorowski ocalił swego przyjaciela przed gniewem Tuska, broniąc go na posiedzeniu zarządu PO: ?ja wiem, że uważacie działania Janusza za kontrowersyjne, ale jak go usuniecie z partii, ja też odchodzę? (?Janusz Palikot. Ja?, s. 158). Czyżby nadszedł czas, że obaj opuszczą Platformę i ?wrócą? do swojej ulubionej Unii Wolności?
Paweł Siergiejczyk Artykuł ukazał się w tygodniku "Nasza Polska" Nr 41 (780) z 12 października 2010 r. P.S podobno do stycznia po ludzikach Pali z regionu itd ślad nie zostanie.
14 paź 2010, 17:36
Polityka i politycy
Bolszewicka mentalność
Przeglądałem wczoraj niedawny raport Najwyższej Izby Kontroli na temat stanu nieruchomości przejętych przez państwo na mocy dekretu PKWN o reformie rolnej. I lektura, i dołączona do niej dokumentacja fotograficzna są porażające. Stan większości dworów, pałaców i innych budynków, którymi zarządzają samorządy i Agencja Nieruchomości Rolnych, jest katastrofalny. Część nieruchomości bezpowrotnie popadła w ruinę i nie nadaje się do celów mieszkalnych. NIK w raporcie stwierdziła rażące niedbalstwo ANR i gmin, które przez wiele lat nie podjęły żadnych działań, aby zabezpieczyć zniszczone lub niszczejące obiekty.
Dlaczego? Nowym zarządcom nie opłaca się czynić nakładów na coś, co jest obciążone roszczeniami reprywatyzacyjnymi. O zwrocie byłym właścicielom też nie ma mowy. Administracyjne i sądowe batalie o zwrot nieruchomości przypominają zabawę w kotka i myszkę. Orzeczenia sądowe potwierdzające najczęściej prawa byłych właścicieli są bowiem nagminnie ignorowane przez urzędników, którzy wymyślają ciągle nowe powody, aby nic nie oddać.
Argumentacja, jakiej używają, jest często groteskowa. Kiedy walcząca o nieruchomość w Lesku rodzina Krasickich udowodniła, że zabrany im po wojnie zamek nie był powiązany z majątkiem ziemskim, w związku z czym nie mógł podlegać reformie rolnej, szybko znaleziono dowody, że to nieprawda. Urzędnicy stwierdzili, że w zamku przebywało od siedmiu do dziesięciu koni cugowych i nie ulega kwestii, iż były one karmione sianem pochodzącym z majątku. To według nich dowodzi, że związek między zamkiem a majątkiem jednak istniał. Sprawa ciągle się toczy. Takie argumenty w sporach reprywatyzacyjnych to dziś standard.
Teraz wiele wskazuje na to, że urzędnicy wpadli na szatański plan, aby ostatecznie rozwiązać problem kłopotliwych nieruchomości. Komunikat jest krótki: państwo zabrało wam po wojnie nieruchomości, ale teraz może je łaskawie oddać, pod warunkiem że zapłacicie za nie cenę rynkową. Jeżeli nie chcecie, to sprzeda je w otwartym przetargu. Nie liczcie na żadne odszkodowania czy rekompensaty.
Niewiarygodne? Ale tak się naprawdę dzieje. Takie postępowanie to nic innego jak przypieczętowanie działań komunistów sprzed 60 lat w iście bolszewickim stylu. Pytanie tylko, czy przez ten czas naprawdę nic się nie zmieniło.
Felieton ? tygodnik ?Najwyższy Czas!? ? 15 października 2010
Pewien lekarz psychiatra opowiadał w towarzystwie o swoim pacjencie, który trafił do szpitala z powodu uporczywych prób skonstruowania perpetuum mobile. - Nie można mu tego w żaden sposób wyperswadować ? mówił ? a w dodatku nie ma żadnych kwalifikacji. Nieprawdopodobny wariat. Bo przecież ? dokończył z błyskiem w oku ? perpetuum mobile wynajdę ja!
W początkach naszej sławnej transformacji ustrojowej pojawiły się w Polsce mafie, z których największą sławę zyskała pruszkowska i wołomińska. Zajmowały się one rekietem, czyli wymuszaniem haraczy, porywaniem ciężarówek z ładunkiem, handlem narkotykami, prostytucją, hazardem ? jak to mafiozi. Toczyły między sobą walki, co objawiało się również w strzelaninach w miejscach publicznych ? mimo to jednak ówczesne władze utrzymywały, że żadnych mafii w Polsce nie ma. To gorliwe zaprzeczanie istnieniu mafii nasuwało podejrzenia, że między tymi gangsterami a władzami państwowymi istnieją jakieś niejasne powiązania. I rzeczywiście. Do wiadomości publicznej przedostawały się informacje o wspólnych biesiadach, ale nikt nie zniżał się do ich komentowania. Przeciwnie ? były one kwitowane wyniosłym, wzgardliwym milczeniem. Tak mijały lata kiedy nagle policja zaczęła odnajdywać zwłoki przywódców i uczestników najsławniejszych gangów. Przy niektórych znajdowano nawet notesy z ciekawymi nazwiskami, ale jakimś tajemniczym sposobem takie znaleziska gdzieś znikały. Ludzie podejrzliwi, których na tym świecie pełnym złości przecież nie brakuje, twierdzili, że w związku z przewidywanym Anschlussem Polski do Unii Europejskiej przedstawiciele władzy postanowili pozbyć się swoich kłopotliwych przyjaciół. Jeśli tak rzeczywiście było, to było to całkowicie zrozumiałe. Jakże tu bowiem brylować na europejskich salonach, jedząc wytworne bezy i różne takie, prowadząc wyrafinowaną konwersację o sprawach nader światowych również w obcych językach, kiedy w każdej chwili mógłby się tam pojawić jakiś ?Baranina?, ?Dziad?, czy ?Wariat? i po chamsku wtrącić się do wytwornej konwersacji, z żądaniem przysługi w zamian za wyświadczone wcześnie dobrodziejstwa? Coś takiego gorsze jest od śmierci, więc nic dziwnego, że w tych warunkach nasi Umiłowani Przywódcy mogli dojść do wniosku, że dla własnego bezpieczeństwa i prestiżu należy tych wszystkich gangsterów pozabijać. No tak ? ale co z dochodami z rekietu, prostytucji, hazardu i innych lukratywnych przedsięwzięć? Człowiek łatwo przyzwyczaja się do dobrego, więc takich gwałtownych zmian woli unikać. No dobrze, ale jak? Nie było innej rady, jak zająć się procederem samemu, oczywiście ? o ile to możliwe - w formach bardziej cywilizowanych. Miało to jednak swoje konsekwencje, że od tej pory, w przypadku konfliktu interesów, ostatnie słowo nie należało już do ?towarzysza Mauzera? tylko do ?Dziennika Ustaw? lub ?Monitora Polskiego?, gdzie jak wiadomo, ogłaszane są ustawy lub rozporządzenia. Perpetuum mobile zostało więc skonstruowane, ale ? jak każda maszyna ? czasami się psuje, no i wtedy muszą być podejmowane działania doraźne ? na podobieństwo walki rządu premiera Tuska z właścicielami sklepów z ?dopalaczami?.
Zebrało mi się na te wspominki, bo właśnie dostałem pismo od pełnomocników stacji telewizyjnej TVN, z żądaniem przeprosin i wpłacenia 50 tysięcy złotych na rzecz PCK, z powodu naruszenia dóbr osobistych tej stacji, która poczuła się dotknięta sformułowaniem: telewizyjna ekspozytura Wojskowych Służb Informacyjnych. Wprawdzie expressis verbis nie napisałem, że chodzi właśnie o TVN, więc w pierwszej chwili trochę mnie zaskoczyło, że akurat te nożyce się odezwały, ale po namyśle doszedłem do wniosku, że mogła ona odnieść takie wrażenie z kontekstu. Czy jednak bycie ekspozyturą Wojskowych Służb Informacyjnych może być dyfamujące, nawet dla stacji telewizyjnej? Przecież Wojskowe Służby Informacyjne ? oczywiście wtedy jeszcze pod inną nazwą - nie tylko przygotowały i przeprowadziły, ale ? już pod nazwą własną - również skutecznie nadzorowały przebieg naszej sławnej transformacji ustrojowej, strzegąc naszej młodej demokracji przed działaniami destabilizującymi ze strony równych samozwańczych lustratorów i innych ekstremistów, co to posługując się językiem nienawiści, nieustannie ?jątrzą? i ?dzielą naród?, usiłując opóźnić nadejście upragnionej jedności moralno-politycznej. Wrogowie naszej młodej demokracji usiłują wbić klin między Wojskowe Służby Informacyjne, a zdrowe siły naszego miłującego pokój społeczeństwa, co skłoniło generała Marka Dukaczewskiego do obrony dobrego imienia WSI przy pomocy specjalnie utworzonego stowarzyszenia Sowa. Tymczasem można odnieść wrażenie, że odcinając się od powiązań z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, stacja TVN siłą rzeczy staje w jednym szeregu z nieprzyjaciółmi WSI. Jakże bowiem inaczej można odczytać pogląd, że imputowanie powiązań z tymi służbami narusza dobra osobiste ? w tym przypadku ? reputację? Cóż takiego złego uczyniły WSI, żeby się od nich w ten sposób odcinać? Przecież były, a właściwie nadal są ? chociaż pod inną postacią ? gwarantem naszej młodej demokracji i jej najtwardszym jądrem. To dzięki nim pojawił się, utrzymuje się i krzepnie u nas model kapitalizmu kompradorskiego, który wyznacza kształt naszej rzeczywistości ekonomicznej i politycznej, zasadniczo aprobowanej przez wszystkie zdrowe siły, wśród których stacja TVN zajmuje miejsce szczególne. Czyż bez aprobaty WSI możliwy byłby zarówno Anschluss Polski do Unii Europejskiej, albo ratyfikacja traktatu lizbońskiego ? również zasadniczo aprobowane przez TVN? Nie da się ukryć, że dobrze to nie wygląda, nawet gdyby intencją autorów listu było tylko zamknięcie gryzipiórkowi niewyparzonej gęby i zniechęcenie ewentualnych naśladowców do wtykania nosa w nieswoje sprawy przy pomocy niezawisłych sądów, którym w ten sposób zostałaby powierzona misja orwellowskiej Policji Myśli.
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika ?Najwyższy Czas!?.
"Kościoła nigdy nie jest za dużo. Nie ma alternatywy dla 10 przykazań"
- Mamy do czynienia z podła nagonką na Kościół, w którą włącza się lewica. Nie spodziewałem się ze strony lewicy jakiejś uczciwości. Teraz są jak pirania, która poczuła krew. Choć zachowywali się przyzwoicie przy zwracaniu majątku - tak Stefan Niesiołowski w Poslacie News ocenił ostatnie wydarzenia wokół komisji majątkowej, która zwraca majątek Kościołowi. Jak dodał, dla niego "Kościoła nigdy nie jest za dużo" i nie ma alternatywy dla dziesięciu przykazań.
Wicemarszałek Sejmu nie widzi niczego nieprawidłowego w zwracaniu majątku Kościołowi. - Czy ja mam tą całą listę zbrodni (wobec Kościoła - red.) komunistom przypominać? Tak naprawdę oddaje się niewielką część tego majątku społeczeństwu, bo co to jest Kościół? Przecież biskup tego nikomu nie przekaże, on tego nie przejmuje. Porównanie tego do własności prywatnej nie jest dobre, a tak jest to przedstawiane - przekonywał Niesiołowski w Polsat News.
Według wicemarszałka Sejmu, "nie ma chyba większego dobra społecznego niż Kościół". Jak dodał, to dzięki niemu nasza kultura przetrwała dwa największe totalitaryzmy XX wieku. - Kościół płaci teraz cenę za Rydzyka, za fałszywych zwolenników jak Kaczyński, ale Kościół nie takie nagonki przetrwał - powiedział Niesiołowski.
Mamy do czynienia z walką, nagonką na Kościół. Wychodzi przy tym koszt tolerowania przez Kościół ojca Rydzyka. To jest niebywałe, żeby imię Matki Boskiej było wykorzystywane do kampanii politycznej - dodał. Niesiołowski podkreślał, że niektórzy duchowni popełniali błędy, np. niefortunnymi wypowiedziami na temat krzyża. - Jak można mówić, że Lech Kaczyński zastał Polskę zniewoloną, a zostawił wyzwoloną - przypominał niektóre wypowiedzi. - Część księży popierała Jarosława Kaczyńskiego i teraz cały Kościół płaci za to cenę - mówił.
Niesiołowski odniósł się także do innej kwestii związanej poniekąd z Kościołem, a mianowicie zapłodnienia in vitro. - Zarodek ludzki jest człowiekiem i potrzebna jest mu ochrona, ale jakiś kompromis musi być. Jeden zarodek zamrożony to jest za mało, ale nieskończona liczba zamrożonych zarodków, to jest za dużo - powiedział.
Odniósł się także do wypowiedzi byłego ministra zdrowia w rządzie SLD, Marka Balickiego, który powiedział, że "Kościoła jest za dużo". - Dla mnie Kościoła nigdy nie jest za dużo. Czy Balicki ma alternatywę dla 10 przykazań? Nie ma alternatywy - zakończył swoją wypowiedź.
Liderzy unijnych instytucji przyjęli w Brukseli 18 przedstawicieli organizacji filozoficznych i niewyznaniowych, w większości masonów, by wspólnie rozmawiać o biedzie w UE. Do dialogu z ruchami niewyznaniowymi zobowiązuje Unię Traktat z Lizbony.
Wśród przybyłych do Brukseli osób znaleźli się najważniejsi przedstawiciele wolnomularstwa w UE, w tym wielcy mistrzowie z Belgii, Francji, Rumunii, Włoch i Luksemburga, a także przedstawiciele innych organizacji laickich z 11 państw UE. Nie było nikogo z Polski. Wśród zaproszonych gości znalazły się tylko dwie kobiety, w tym wielka mistrzyni z feministycznej loży we Francji.
- To spotkanie wyjątkowe. Jedynie w Europie mamy aż tyle ruchów niewyznaniowych. Nie ma żadnego innego miejsca, kontynentu, gdzie mogłoby mieć miejsce takie spotkanie - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
W spotkaniu po stronie UE uczestniczyli także przewodniczący Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, Jose Barroso i Jerzy Buzek. Dyskusja dotoczyła zjawiska biedy oraz wykluczenia społecznego w UE. Analizowano zarówno powody biedy, jak i jej konsekwencje, zwłaszcza w kontekście ostatniego kryzysu gospodarczego. - To kryzys ludzki - przekonywał Buzek. - Ludzie biedni nie są wolni. A nie ma wolności, dopóki wszyscy nie jesteśmy wolni.
Na konferencji prasowej dziennikarzy bardziej jednak interesowało, czy przedstawiciele UE należą do lóż masońskich. Obecni Barroso i Van Rompuy (Buzka już nie było w tej części konferencji) zapewnili, że nie są, choć Barroso dodał, że każdy człowiek powinien mieć prawo nieodpowiadania na takie pytania. - W wielu dyktaturach, jak np. w Portugalii, przedstawiciele takich ruchów byli prześladowani - powiedział.
Inne pytanie dotyczyło braku kobiet wśród ruchów niewyznaniowych. - Myślę, że zawsze będą loże, które będą działały tylko w gronie mężczyzn albo tylko w gronie kobiet, a inne będą mieszane - powiedziała wielka mistrzyni z feministycznej loży we Francji Denise Oberlin.
Traktat z Lizbony w art. 17. przewiduje dialog między unijnymi instytucjami a Kościołami, wspólnotami religijnymi oraz organizacjami filozoficznymi i niewyznaniowymi. 19 lipca 2010 roku odbyło się podobne spotkanie, także na temat walki z biedą, tyle że z przedstawicielami Kościołów i religii. Jednym z celów nowej unijnej strategii UE 2020 jest redukcja do 2020 roku o 25 proc. liczby osób dotkniętych biedą i wykluczeniem społecznym.
A abp Życiński wciska kit, że masoneria nic nie znaczy
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
16 paź 2010, 09:51
Polityka i politycy
Ściemnia, nie wie że jego kumpel Palikot to członek (były?) Trilateral Commission?
Władcy świata
Wprost, Numer: 3/2009 (1358)
Dla zwolenników spiskowej teorii dziejów jest kolejną organizacją dążącą do wprowadzenia ?rządu światowego?. Dla innych ? zwyczajną organizacją lobbingową. W USA znów jest o niej głośno, bo wybory prezydenckie wygrał popierany przez nią Barack Obama. Czym naprawdę jest założona w 1973 r. Komisja Trójstronna i co robią w niej znani polscy politycy? Gdy 36 lat temu David Rockefeller, były oficer amerykańskiego wywiadu i miliarder ze znanej rodziny, zakładał Komisję Trójstronną (The Trilateral Commission), twierdził, że będzie ona rozwijać współpracę międzynarodową i pomoże uniknąć globalnego konfliktu. Faktycznie organizacja ta dość szybko stała się potężną grupą lobbingową o globalnym zasięgu. Razem z Rockefellerem organizację zakładało 325 osób z Europy, USA, Kanady i Japonii. Dziś do Komisji Trójstronnej (KT) należy 350 członków (liderów biznesu, mediów, związków zawodowych, organizacji pozarządowych, naukowców, urzędników). Ich liczba nie ulega zmianie. Członkowie stowarzyszenia są wymieniani co 12 lat. W razie objęcia funkcji publicznych mają obowiązek zrezygnować z członkostwa w Komisji Trójstronnej. Pierwszy poważny sukces KT odniosła w 1977 r., gdy odegrała ważną rolę w wyborze na prezydenta USA Jimmy?ego Cartera. ?Biały Dom i kluczowe departamenty federalnego rządu są kontrolowane przez prywatną organizację, której celem jest podporządkowanie interesu Stanów Zjednoczonych międzynarodowym bankom i korporacjom. Byłoby niesprawiedliwe powiedzieć, że Komisja Trójstronna zdominowała administrację Cartera, Komisja Trójstronna jest administracją Cartera" ? komentował dziennikarz Craig S. Karpel. O sile i wpływach Komisji Trójstronnej świadczy to, że 6 z 7 prezesów Banku Światowego po 1973 r. było jej członkami. Byli nimi także (lub są) m.in. Dick Cheney, obecny wiceprezydent USA, byli prezydenci Jimmy Carter i Bill Clinton, byli szefowie amerykańskiej dyplomacji Henry Kissinger i gen. Alexander Haig. Do KT należeli były szef Komisji Europejskiej Gaston Thorn oraz Paul A. Volcker, szef Rezerwy Federalnej (Fed) za czasów prezydentury Jimmy?ego Cartera i Ronalda Reagana (1979-1987). Polska (podobnie jak inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej) została zaproszona do udziału w pracach komisji po podpisaniu traktatu o stowarzyszeniu z UE w 1993 r. Polską reprezentację zorganizował Andrzej Olechowski, były minister spraw zagranicznych i jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej. W rozmowie z ?Wprost" Olechowski twierdzi, że zajął się tym na prośbę polityka niemieckiej FDP Otto Lambsdorffa. Obecnie polskimi członkami komisji są ? oprócz niego ? Jerzy Baczyński, redaktor naczelny tygodnika ?Polityka", były premier Marek Belka, Jerzy Koźmiński, były ambasador RP w Waszyngtonie, Wanda Rapaczyńska, była prezes koncernu medialnego Agora, i biznesmen Tomasz Sielicki. 15 lat działalności KT w Polsce sprawiło, że są już u nas byli członkowie tej organizacji. Do komisji należeli m.in. znany biznesmen i kontrowersyjny poseł PO Janusz Palikot, poeta, dramaturg, tłumacz i były ambasador RP w Danii Jerzy Sito, były prezes PKN Orlen Zbigniew Wróbel, a także dominikanin ojciec Maciej Zięba.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników