""Dziennik Gazeta Prawna": Żona oficera BOR, który zginął z katastrofie pod Smoleńskiem, chce od Skarbu Państwa 1,5 mln zł odszkodowania dla siebie i swojej córki. To połowa kwoty, jaką według medialnych doniesień dostała Marta Kaczyńska."
http://wiadomosci.onet.pl/2186260,11,zo ... ,item.html

  Niezła kaska dla "malutkiej" Martusi...
Swoją drogą, jak to sie ma do konstytucyjnej równości wszystkich obywateli?
Skoro lot był nieubezpieczony i koszty odszkodowawcze spadły na budżet państwa to każdemu powinni wypłacic po tyle samo. Różnica w wysokości wypłat odszkodowań mogłaby jedynie wynikać z zapisu polisy, a takowej nie było!

Niby taki prosty rachunek 2*1.500.000 PLN (gdyby to jeszcze dla kogoś nie było jasne, to przypominam, że ona straciła w wyniku tego wypadku 2 osoby z najbliższej rodziny), a jednak nie wszyscy potrafią wykonywać proste zadania matematyczne. Debatowanie na temat zbyt wysokich odszkodowań dla rodzin ofiar takiej katastrofy uważam za wysoce niestosowne.

A dlaczego nie?

Jak kolega słusznie zauważył mamy (przynajmniej teoretycznie) równośc obywateli wobec prawa i każdy przejaw różnego traktowania obywateli ze względu na położenie społecznie lub polityczne powinno być ze wszech miar piętnowane.

Nie może być tolerowania takich zachowań choćby w tak przykrym dla niektórych wydarzeniu i usprawiedliwianem tego osobistą tragedią.
Państwo to państwo i każdy obywatel powinien być dla niego równie ważyny i istotny.

Co w tym niestosownego, że ludzie interesują się dlaczego wypłacono odszkodowanie tylko rodzinie pary prezydenckiej, wszak w wypadku zginęło 96 osób. A po za tym (tak przynajmniej wynika z doniesień medialnych) odszkodowanie wypłacono ze Skarbu państwa, a nie z firmy ubezpieczeniowej - bo ten feralny lot nie był ubezpieczony. Chyba, że prezydent RP jest ubezpieczany jako głowa państwa (na wypadek śmierci, NW itp.) na podstawie specjalnych przepisów, o których nie wiemy ..., a polisa jest opłacana z budżetu państwa. To by zmieniało postać rzeczy ...

Yehuda

Marta Kaczyńska dostała pieniądze z firmy ubezpieczeniowej, nie od Skarbu Państwa.
Para Prezydencka była ubezpieczona, obowiązuje to od czasów prezydentury A. Kwaśniewskiego.
Koszty ubezpieczenia (składek) ponosi zapewne Skarb Państwa, ale tylko składek.

Ubezpieczenie (zapewne na życie) dotyczyło więc 2 osób. Prezydenta i jego żony.
W przypadku śmierci w wyniku nieszczęśliwego wypadku firma ubezpieczeniowa wypłaca podwójną kwotę sumy ubezpieczenia (to jedna z podstawowych opcji).
Jakie jeszcze opcje obejmowały to ubezpieczenie, tego nie wiem, ale mogły znacznie podnieść sumę do wypłaty.

Z tego co mówili ubezpieczeni byli też ministrowie z Kancelrii Prezydenta i rządu. Oczywiście składki też były opłacone przez Skarb Państwa. Odszkodowania dostały rodziny. Ale nie byli ubezpieczeni posłowie.

Nie wiem, czy ktoś ubezpiecza pracowników BOR.

Piszą, że żona oficera BOR dostała od Skarbu Państwa odszkodowanie w wys. 140.000zł.
To zupełnie co innego i dwie różne bajki.
Odszkodowanie od Skarbu Państwa będzie przysługiwało rodzinom ofiar zapewne w równej wysokości. Jeżeli winę za katastrofę będzie ponosić wyłącznie strona polska, zapłaci rząd polski, jeżeli strona rosyjska, rząd rosyjski, jeżeli po połowie - to po połowie.

To z grubsza.

"Koszty ubezpieczenia (składek) ponosi zapewne Skarb Państwa, ale tylko składek."


O matko! A co jeszcze należy zrobić, żeby ubezpieczyć się na życie? Pozdpisać umowę, a to nic nie kosztuje i płacić składki!   Najlepiej nie ze swojej kasy!
LOL300
Rodzinom ofiar życzę odwagi w dochodzeniu swoich praw.
Wszyscy jesteśmy równi, ale tylko "równiejszym" skarb państwa opłaca składki.  

Yehuda

Nam nikt składek nie opłaca, a też jesteśmy urzędnikami państwowymi. Pracę mamy ryzykowną, chociaż samolotem latać nie musimy, to fakt. O ile się nie mylę, policjantom też nikt składek nie opłaca.
Napisałem, że ubezpieczeni byli:
- Prezydent z małżonką
- wszyscy ministrowie z Kancelarii Prezydenta i  r z ą d u
Oni byli rozumiem wg Ciebie - r ó w n i e j s i

Nie byli ubezpieczeni posłowie i senatorowie - to wg Ciebie ci  r ó w n i
Władza ustawodawcza i wykonawcza sama sobie takie przepisy wymyśliła.

Nie byli ubezpieczeni również pozostali uczestnicy tego lotu, poza w.w.
Mówię o ubezpieczeniu opłacanym przez Skarb Państwa.

Pytanie, czy wszyskich uczestników lotu osobno powinien ubezpieczać Skarb Państwa, czy powinien być ubezpieczony lot samolotu? Kto nie ubezpieczył lotu samolotu?

Sam sobie odpowiedz na to pytania, i nie opowiadaj bzdur tak jak poseł Palikot, który wie, że gdzieś dzwoni, ale nie wie, w którym kościele

Silniczek, czytaj, proszę, ze zrozumieniem    i nie wyzywaj wszystkich od Palikotów.
Sam sobie odpowiedziałes na moje pytanie. Moje zdanie jest takie: albo wszystkim takie same kwoty odszkodowania, albo wcale. Lot nie był ubezpieczony, bo "drogo"! A teraz "tanio" zapłacimy z kieszeni nas wszystkich, odszkodowania rodzinom ofiar. Ważne, żeby wszyscy dostali TYLE SAMO!
Teraz rozumiesz?

Yehuda

Odszkodowania, co do zasady zapewne będą równe (myslę kategoriami rządu)
Natomiast, jeżeli indywidualnie rodziny będą składać pozwy w sądzie - równo nie będzie,
tylko tyle ile sąd zasądzi.
Z tego co wiem odszkodowania można domagać się od winnego spowodowania katastrofy (strona polska lub rosyjska). Ustalenie winnego nastąpi może za 2 lata. Jak prokuratura zakończy śledztwo.
To co rząd teraz płacił to pewnie jakieś kwoty pomocowe, czy na pocieszenie.
Na chwilę obecną nie ma bowiem chyba tytułu do zapłaty. Poza ubezpieczeniem oczywiście, ale tego nie płaci rząd.
Nie wiem w związku z powyższym, czego tak naprawdę domaga się żona oficera BOR i jakie ma prawo do tego, czego się domaga. Powoływanie się jednak na wypłacone innym kwoty z tytułu ubezpieczenia, to raczej trochę nie po drodze.

Oj widzę, że SILNICZEK ambicje rządowe ma.

Pocieszenia to może być nagroda .... ale nie w tym przypadku.

Żona oficera BOR domaga się równości. Dlaczego jej mężowi Skarb Państwa nie opłacał takiej składki?
Czyżby jednak równi i równiejsi?

Maksiu

Co ty p......sz, za przeproszeniem !!!

Napisałem, że nie mam pojęcie co aktualnie rodzinom wypłacał rząd, i z jakiego tytułu.

Napisałem, że z punktu widzenia rządu odszkodowania powinny być równe dla wszystkich, a z punktu widzenia sądu niekoniecznie (w zależności np od sytuacji materialnej, lub innych czynników rodzinnych). Tego też nie wiem
A co mają do tego aspiracje rządowe? Aspiracje można mieć jak się ma odpowiednie znajomości, a nie pisząc na forum skarbowców.

Wg zasady równości dla wszystkich ja też chcę żeby Skarb Państwa opłacał mi składki ubezpieczenia na życie - kiedyś też mogę zemrzeć wykonując obowiązki służbowe (jak tak dalej pójdzie, to mam to jak w banku) i mojej rodzinie też by się kasa przydała

http://korwin-mikke.pl/wazne/zobacz/jkm ... _uek/24874

JKM drugi w prawyborach na UEK!
INFO: "Puls Biznesu" poinformował o zaskakujących wynikach prawyborów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.
Wyniki:
1. Komorowski Bronisław: 38,82%
2. Korwin-Mikke Janusz: 23,62%
3. Kaczyński Jarosław: 10,80%
4. Napieralski Grzegorz: 9,52%
5. Olechowski Andrzej: 8,97%
6. Jurek Marek: 4,21%
7. Morawiecki Kornel: 1,28%
8. Pawlak Waldemar: 0,91%
9. Lepper Andrzej: 0,54%
10. Ziętek Bogusław: 0,54%
Źródło: pb.pl
PS. Panowie i Panie to wątek o wyborach, a nie o odszkodowaniach i katastrofie.

Sprawa Kaczyński-Komorowski do ponownego rozpoznania

Sąd Apelacyjny częściowo uchylił postanowienie Sądu Okręgowego, który nakazał Jarosławowi Kaczyńskiemu sprostowanie wypowiedzi o tym, że Bronisław Komorowski chce, by służba zdrowia była sprywatyzowana. Poinformowała o tym rzeczniczka SA Barbara Trębska.

W ocenie Sądu Apelacyjnego stwierdzenie, iż nic nie zmieniło się w poglądach Bronisława Komorowskiego i wciąż nie chce on, by służba zdrowia była sprywatyzowana, jest przedwczesne. Decyzję SA przedstawiła sędzia Barbara Trębska.

Przedstawiła ona decyzję SA w sprawie zażalenia komitetu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego na środowe orzeczenie Sądu Okręgowego, który nakazał kandydatowi PiS w wyborach prezydenckich przeproszenie Komorowskiego za stwierdzenie, że chce on, by służba zdrowia była sprywatyzowana.

Trębska podkreśliła, że Sąd Okręgowy, ustalając, że Komorowski nie opowiada się za sprywatyzowaniem służby zdrowia, oparł się m.in. na orzeczeniu z października 2007. Zostało wówczas ustalone, że w programie PO nie ma prywatyzacji - jest przekazanie zarządzania szpitalami samorządom; Sąd Okręgowy prześledził też publiczne wypowiedzi Komorowskiego i jego program wyborczy.

- W ocenie Sądu Apelacyjnego takie stanowisko, czyli że od 17 października 2007 nic się w tym zakresie - poglądów PO i jej kandydata Bronisława Komorowskiego - nie zmieniło, jest przedwczesne - zaznaczyła Trębska.

Podkreśliła, że Jarosław Kaczyński złożył dowody, które miały zaświadczać, że od października 2007 stanowisko to uległo zmianie i zarówno PO, jak i Bronisław Komorowski są za prywatyzacją służby zdrowia.

Sąd Apelacyjny uważa, że należy przeprowadzić dowody, które oddalił Sąd Okręgowy - powiedziała sędzia Trębska. Wymieniła: ustawę o zakładach opieki zdrowotnej, proponowane przez PO poprawki do niej, sprawozdania z posiedzeń Sejmu dotyczące tego projektu ustawy, wydruki z głosowania posłów oraz dowody dotyczące wyników głosowania.

"Jarosław Kaczyński powinien być w tej sprawie przesłuchany"
Sąd Apelacyjny uznał również, że Jarosław Kaczyński, któremu sztab Bronisława Komorowskiego zarzucał kłamstwo, powinien być w tej sprawie przesłuchany, a jego zeznania traktowane jako dowód w sprawie.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego w pierwszej instancji niesłusznie oddalony został wniosek dowodowy w postaci przesłuchania Kaczyńskiego.
- Spór między kandydatami dotyczy prawdziwości wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, a także podstaw faktycznych do takiej, a nie innej wypowiedzi - zwracała uwagę rzeczniczka SA Barbara Trębska.

Jak podkreślała, kłamstwo to podawanie nieprawdy świadomie.

Tłumaczyła, że czym innym jest mówienie nieprawdy, kiedy jesteśmy przekonani, że wiemy, co mówimy i według nas przedstawiamy prawdę.
- Wtedy nie mówimy o kłamstwie, bo kłamstwo jest takim kwalifikowanym podawaniem nieprawdy i w związku z tym najlepszym dowodem są zeznania osoby, od której dane wypowiedzi pochodzą, a więc w tym przypadku Jarosława Kaczyńskiego - mówiła Trębska.

W konsekwencji - jak podkreśliła - dowód w postaci przesłuchania prezesa PiS powinien być przeprowadzony.

http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010 ... lnosc.html

"Media przestały mnie traktować jako kompletnego wariata. Liczę na 15 proc."

Kandydat na prezydenta Janusz Korwin-Mikke (Wolność i Praworządność) podsumowując swoją kampanię wyborczą ocenił, że największym jej sukcesem jest to, że media przestały go traktować jak "kompletnego wariata".
- Najbardziej udało mi się to, że media przestały mnie traktować jak kompletnego wariata. 30 lat usilnej propagandy daje ten skutek, że ludzie przywykli do tego, że może być inaczej niż w komunizmie - powiedział Korwin-Mikke podczas konferencji prasowej w jednej z warszawskich restauracji.

- Część ludzi zaczyna to teraz rozumieć i liczę na te co najmniej 15 proc. Mając ten wynik, przy dużej ilości niezdecydowanych można wejść do II tury, a w II turze na pewno wygram - stwierdził polityk.

Korwin-Mikke podsumowując kończącą się kampanię powiedział, że ma świadomość tego, o ile więcej mógłby podczas niej zrobić. - Bardzo łatwo wszystko ocenia się po kampanii, natomiast o wiele trudniej jest to zrobić w jej trakcie. Dla przykładu, ja w tej chwili mając do dyspozycji ówczesne wojsko, spokojnie wygrałbym II wojnę światową - powiedział.
Pytany, jak oceniłby całą kampanię wyborczą odpowiedział, że nie ma pojęcia, co się w niej dzieje. - W ogóle nie oglądam telewizji, w związku z czym nie mam pojęcia, co się dzieje w kampanii. Nawet ani jednego swojego spotu jeszcze nie widziałem. Słowo daję - powiedział Korwin-Mikke.
Oświadczył, że jeśli nie wejdzie do II tury wyborów prezydenckich to decyzję o przekazaniu swojego poparcia podejmie po osobistej rozmowie z dwójką kandydatów.

- Jeżeli będą to ci dwaj kandydaci (Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński - PAP), bo wcale to jeszcze nie jest powiedziane, to na szczęście obydwu dobrze znam od ponad 30 lat i porozmawiam z nimi szczerze. Jeżeli kogoś poprę to po osobistej rozmowie - powiedział Korwin-Mikke.

Zapowiedział, że 20 czerwca nie weźmie udziału w głosowaniu. - Obiecałem, że będę głosował na kobietę, a żadna się nie zgłosiła, więc nie będę głosował. Na kogo mam głosować? Na siebie nie wypada, a konkurentów przecież nie będę popierał - dodał.

Korwin-Mikke startował w tegorocznych wyborach prezydenckich pod hasłem "Wolność i Praworządność" - jest to też nazwa partii, której jest przewodniczącym.
W trakcie kampanii przekonywał m.in., że Polska powinna jak najszybciej wystąpić z Unii Europejskiej, ponieważ może jej grozić dopłacanie do ratowania strefy euro w związku z kryzysem. Jak ocenił, od grudnia 2009 r., daty wejścia w życie unijnego Traktatu z Lizbony, Polska nie jest samodzielnym państwem, stwierdził zatem, że kandyduje na urząd gubernatora stanu, a nie na urząd prezydenta. Uznał też, że wzmocnienie unijnej polityki zagranicznej zagraża istnieniu polskiej dyplomacji.

Zapowiedział, że gdyby wygrał wybory prezydenckie, to przeniósłby siedzibę głowy państwa z Pałacu Prezydenckiego do Belwederu. Zaapelował także do premiera Donalda Tuska o "odchudzenie" administracji państwowej.
Zapewniał ponadto, że jako prezydent będzie domagał się likwidacji zasiłków dla bezrobotnych i zwiększenia wydatków na armię o 50 proc., która, jego zdaniem, powinna być zawodowa. Opowiedział się także za wprowadzeniem jednomandatowej ordynacji wyborczej do parlamentu.
http://wiadomosci.onet.pl/2186696,11,me ... ,item.html