Teraz jest 05 wrz 2025, 22:02



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176 ... 185  Następna strona
Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Kopacz z radia Erewań

Jan Sztaudynger twierdził, że najlepiej na świecie to mają łysi - nic im nie stoi, nic im nie wisi. Dobre czasy wyłącznie dla łysych się skończyły. Informuję o tym zwłaszcza czytelników owłosionych na głowie naturalnie lub noszących peruki. Na sobotniej konwencji wyborczej premier Ewa Kopacz smoleński zapowiedziała, że lepiej wkrótce będą mieli wszyscy. Po zwycięstwie w październikowych wyborach Kopacz zapowiedziała wprowadzenie jednolitego, powszechnego 10-procentowego PIT dla wszystkich. Przestaniemy płacić składkę na ZUS i NFZ, czyli na przyszłe emerytury oraz opiekę zdrowotną.

Duda - na razie tylko Piotr Duda - straci etat związkowy i luksusy ujawnione przez organ Tomasza Lisa. Oczywiście razem z nim utracą etaty wszyscy związkowcy z Solidarności i OPZZ. Skoro związkowcy nie chcą iść na rękę władzy, to partia i rząd zrobią im wbrew po wyborach. Już zacząłem liczyć, ile mi zostanie po zapłaceniu 10 proc. PIT, i co zrobię z tą górą forsy, kiedy Janusz Lewandowski, tuż po Kopacz smoleńskiej, doprecyzował jej deklaracje podatkowe. Okazało się, że ten powszechny jednolity podatek (10 proc.) zapłacą tylko najbiedniejsi. Domyślam się, że chodzi o 6,2 mln Polaków, którzy żyją poniżej granicy ubóstwa, jak podał ostatnio GUS. Resztka bogaczy zapłaci podatek rosnący aż do 39,4 proc., jak zapewnił Szczurek finansowy.

Innymi słowy, z tym 10-procentowym podatkiem jest tak jak z samochodami, które rozdawali za Stalina na placu Czerwonym. Nie samochody, tylko rowery, nie na placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego, i nie rozdawali, tylko kradli. System obietnic w stylu radia Erewań Donald Tusk oraz Ewa Kopacz doprowadzili do fazy szczytowej.

Wkrótce zatem dowiemy się, że oczywiście składki na ZUS i NFZ zostaną zniesione, jak w radiu Erewań zapowiadała Kopacz. W początkowej fazie nie będą ich płacili wyłącznie nieżyjący obywatele III RP, a jeśli eksperyment się sprawdzi, to partia i rząd podejmą stosowne działania. Dotychczas składki na ZUS i NFZ dawały wpływy w wysokości ok. 200 mld zł. Do tego budżet musiał dopłacić 84 mld zł, by wszyscy dostali emerytury, renty oraz namiastkę opieki zdrowotnej.

Skąd Kopacz z Lewandowskim i Szczurkiem finansów ściągną taką górę pieniędzy odpowiadającą 50 mld euro?
Obietnice PiS w obliczu tego, co zapowiada PO, to groszoróbstwo przedwyborcze. Jarosław Kaczyński jawi się jako skąpiec w porównaniu z rozrzutnością Ewy Kopacz.


To nie powinno nikogo dziwić, bo kiedy władzę miał PiS, zadłużenie budżetu wynosiło 16 mld zł. Kopacz w przyszłym roku planuje rekordowy deficyt budżetowy na poziomie ponad 54 mld zł. Polska zbliża się do zadłużenia Grecji przed jej upadkiem finansowym. Wszystko wskazuje na to, że zapowiedzi Kopacz są rozpaczliwym gestem przed zapaścią systemu emerytalnego i ochrony zdrowia.

Czy ktoś, kto nie płaci składek, może mieć jakieś oczekiwania wobec państwa?
Na tak zadane pytanie wyczerpującej jak zwykle odpowiedzi udzieli nam Kopacz z Erewania: oczekiwania można mieć, lecz nie jest to sprawa państwa.

http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/krol ... 78974.html


14 wrz 2015, 05:01
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Tak ostrej reakcji chyba nikt się nie spodziewał.
Ekonomiści dosłownie zniszczyli PO.


Obrazek
Ewa Kopacz przedstawia program PO. Fot. Jakub Kaczmarczyk       

Obietnice wyborcze PO.
Ekonomiści nie zostawiają suchej nitki na rządzących


Propozycje zmian przedstawione na konwencji Platformy Obywatelskiej wywołały wiele kontrowersji.
Część ekspertów zareagowała bardzo ostro na przedwyborcze obietnice rządzących.

- To zwykłe brednie - nie przebiera w słowach prof. Witold Modzelewski z Uniwersytetu Warszawskiego.
- To, co mówiła pani premier, było wręcz absurdalne - wtóruje mu prof. Ryszard Bugaj z PAN.


Co tak zdenerwowało ekspertów?

Premier Ewa Kopacz zapowiedziała na konwencji wprowadzenie 10-proc. stawki podatkowej, zniesienie składek na ZUS i NFZ oraz wprowadzenie jednolitego kontraktu zatrudnienia. PO chce też wprowadzić minimalną stawkę godzinową, wynoszącą nie mniej niż 12 złotych i bon refundacyjny dla osób, których nie stać na leki. Zapowiada też zniesienie obowiązku finansowania przez pracodawców etatów dla działaczy związkowych.
- Ktoś, kto podpowiada takie obietnice władzom, nie rozumie zagadnień podatkowych i mówi o czymś, o czym nie ma pojęcia - twierdzi prof. Witold Modzelewski, założyciel Instytutu Studiów Podatkowych i były wicemister finansów.

W bardzo podobnym tonie wypowiada się prof. Ryszard Bugaj z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.
- Proponuje się reformę, wręcz rewolucję całego systemu podatkowego na miesiąc przed wyborami. To niepoważne - mówi money.pl.
Jak tłumaczy, w każdym szanującym się kraju o takich zmianach najpierw się rozmawia, dyskutuje, a dopiero potem mówi dokładnie o zmianach.
- Tutaj tego zabrakło. Na dodatek te propozycje nie są w żaden sposób policzone. Słyszymy o likwidacji składek na ZUS. Można sobie więc pomyśleć, że dostaniemy o 45 proc. wyższą pensję. Tymczasem to jest tylko zmiana nazwy. Te pieniądze zapłacimy, tylko już w postaci podatku - zauważa ekonomista.

Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju sam pomysł zastąpienia składek na ZUS i NFZ oraz PIT-u jedną płatnością ocenia pozytywnie. Zastrzega jednak, że diabeł tkwi w szczegółach, a tych w dostatecznym stopniu nie znamy. - One pokażą, ile wynosi rzeczywiste opodatkowanie pracy, przecież ludzie widzą PIT i kawałek ZUS-u, bo prawie nikt nie widzi ZUS-u po stronie pracodawcy. Przy płacy minimalnej 1750 zł brutto zainteresowani kojarzą, że jest to niecałe 1300 na rękę, ale nie wiedzą, że pracodawcę kosztuje to ok. 2100 zł - wylicza. I dodaje: - Przy wyższych placach proporcje są podobne. Po wprowadzeniu takiego systemu bardzo trudno byłoby robić manewr typu: podnosimy ZUS po stronie pracodawcy, udając, że nie ma to wpływu na pracowników.

- Skoro rząd chce zlikwidować personalizację składki, czyli podatku ZUS, tak samo powinien zlikwidować bardzo nieefektywny podatek PIT, który jest bardzo kosztowny w poborze i jest bardzo czasochłonny zarówno po stronie obywateli, jak i aparatu państwowego - mówi Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha.
- Wyliczenie dochodu do opodatkowania na głowę w rodzinie to w stosunku do obecnego systemu krok w dobrym kierunku, ale lepiej zlikwidować PIT, zamiast tworzyć jego kolejne mutacje.

Witold Modzelewski zwraca uwagę, że wyliczenia kosztów likwidacji składek ZUS i NFZ dla budżetu są całkowicie nieprawidłowe.
- Dochody do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu składek to około 130 miliardów złotych rocznie, do tego dochodzi około 67 miliardów do Narodowego Funduszu Zdrowia - wylicza. - W sumie daje nam to więc 200 miliardów dziury, która powstanie w momencie zlikwidowania tych obciążeń.
Żeby zobrazować absurd tej reformy, Modzelewski przytacza, że obecnie wpływy z budżetu do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wynoszą 42 miliardy złotych.
- Chcąc zrównoważyć skutki tej reformy, w budżecie trzeba by było znaleźć dodatkowo pięć razy tyle - komentuje.
- Wyliczenia, według których miałoby to kosztować 10 miliardów złotych, są więc absurdalne. Warte są mniej więcej tyle samo, co rzucane w przestrzeń publiczną przez stronę rządzącą liczby, dotyczące kosztów obniżenia wieku emerytalnego i podniesienia kwoty wolnej od podatku, proponowanych przez prezydenta Dudę.

Głodowe emerytury z podatków

Witold Modzelewski w rozmowie z money.pl zwraca uwagę na kwestię przesunięcia składek zdrowotnych z NFZ do budżetu.
- Co ciekawe, taki projekt był już zgłaszany wcześniej przez opozycję i został odrzucony głosami partii rządzącej. Dziwi mnie wiec taka zmiana stanowiska - przypomina.
Obniżenie stawki podatku do 10 procent również, zdaniem profesora Uniwersytetu Warszawskiego, nie przyniesie pożądanego skutku.
- W Polsce jest około 5 milionów osób, które zarabiają na tyle mało, że różnica pomiędzy 10 a 18 procent jest dla nich śladowa - zauważa.

Podobne wątpliwości ma główny ekonomista i były wiceminister finansów Business Centre Club Stanisław Gomułka. Jego wyliczenia jeszcze bardziej niekorzystne.
- Proszę zauważyć, że składki na ubezpieczenia społeczne stanowią w tej chwili około 12 procent PKB, czyli około 230 miliardów złotych - szacuje.
- Trudno będzie pokryć to tylko wzrostem z tytułu PIT - zauważa w rozmowie z money.pl.

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomos ... 03084.html

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 14 wrz 2015, 20:40 przez kominiarz, łącznie edytowano 2 razy



14 wrz 2015, 20:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Tusk w 2007 roku nie namawiał Polonii do powrotu

Słowa prezydenta Andrzeja Dudy, które wypowiedział podczas spotkania z Polonią w Londynie, wywołały lawinę komentarzy. Warto przypomnieć, że w podobnym tonie wypowiadał się w 2007 roku Donald Tusk.

"Ośmieszyłbym się, gdybym mówił dziś w Londynie: Słuchajcie, wracajcie. Bo co? Dam im równie dobrze płatną pracę jak w Londynie? Nie dam. Dlaczego wezwania polityków miałyby być skuteczne? Ja muszę zrobić porządek w Polsce na tyle, żeby sami się zdecydowali za rok czy za pięć lat" - takie słowa padły z ust ówczesnego szefa PO Donalda Tuska.
Szef PO przekonywał Polaków, by uwierzyli, że "sytuacja w Polsce może się zmienić tak, że za rok, dwa czy trzy znajdą swój Londyn w Warszawie, Biłgoraju czy Łomży".

Wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta nie uległa jednak zmianie, gdyż 8 lat później podobne słowa wypowiada w Wielkiej Brytanii prezydent Andrzej Duda.
"Ja nie mam dzisiaj odwagi powiedzieć: wracajcie do kraju. Czy jest więcej miejsc pracy w ich miejscowościach, czy łatwiej prowadzić działalność gospodarczą, czy obciążenia są mniejsze? Ja tych zmian nie widzę. Polski rozwój jest głównie w statystykach" - oświadczył.
"Widzimy (w Polsce) postępujące rozwarstwienie społeczne, zanika wytwarzająca się po 1989 roku klasa średnia, ludzie ubożeją. To jest proces, który musi być zatrzymany, a nawet odwrócony. Dzisiaj nie powiem: pakuj się, wracaj do Polski bo wtedy ktoś mi zarzuci: ten człowiek mnie oszukał" - dodał Duda.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-tus ... ign=chrome


15 wrz 2015, 21:00
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
List "otwarty na oścież" Janusza Rewińskiego w sprawie emerytury

Warszawa, 21.09.2015
List otwarty na oścież w związku ze zgłoszeniem przez Prezydenta Rzeczypospolitej ustawy dotyczącej zmiany wieku emerytalnego
Dwa dni temu ukończyłem 66 lat. Jestem emerytem. Otrzymałem z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pismo znajdujące się w załączniku.
W związku z tym, że rzecznik rządu stwierdził że generalnie emerytury wszystkich Polaków się zmniejszą wskutek wprowadzenia tej ustawy, zapytuję, czy moja emerytura po wprowadzeniu i przyjęciu ustawy zaproponowanej przez Prezydenta RP zmniejszy się, czy też zwiększy?
Pytanie to kieruję do Ministerstwa Kultury i Sztuki, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, do Kancelarii Sejmu oraz Marszałek Sejmu.
Jestem aktorem. Ukończyłem Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Mam tytuł magistra sztuki. Pracowałem w telewizji, teatrze i filmie. Zostałem odznaczony medalem Gloria Artis Ministerstwa Kultury i Sztuki. Byłem także posłem na Sejm I Kadencji.
Pytanie moje kieruję również do Prezesa Telewizji Publicznej i nowo wybranej szefowej Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej.

Z poważaniem, Janusz Rewiński

Załącznik – pismo z ZUS
Załącznik:
26e32f4ea5df01a2c2c83575b12eb1b7.jpg

w powiększeniu
Załącznik:
f16637e2e043e215db3cddfd7cbf369c.jpg


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


21 wrz 2015, 20:33
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Jak oskubać rząd na miliony? Metoda jak z filmu Barei

Zakładam, że wszyscy pamiętają scenę z „Misia”, w której jeden cwaniak przekonywał drugiego do absurdalnego zakupu pomnika ze słomy, co to miał otwierać oczy niedowiarkom, a potem sobie zgnić do jesieni na świeżym powietrzu. I nikt nie miał prawa się przyczepić, bo to był miś społeczny, firmowany przez sześć instytucji. Dzisiaj niewiele się zmieniło. Od roku śledzę historię dotacji pewnego ministerstwa i robię przy tym naprawdę wielkie oczy. Tu również chodzi o wystawianie gigantycznych rachunków za drogie, słomiane inwestycje. Nikt się do nich nie przyczepi, bo najpierw trzeba byłoby zapytać, po co w ogóle są te projekty. Tu także są „konsultanci”, którzy biorą tym większe pieniądze, im droższy jest „miś”.

Cynk dostałem od osoby świetnie orientującej się w wewnętrznych sprawach ministerstwa. Prosiła, żebym przyjrzał się konkursowi, bo coś w nim nie grało, jakieś sploty okoliczności, terminy, które się nie dopinały. No i te nazwiska. Minister ogłasza konkurs na milionową dotację, a ubiega się o nią jego koleżanka, która na dodatek oficjalnie jest jego doradczynią. Minister uprzedził moje pytania w tej sprawie. Dzień po tym, jak upłynął termin składania ofert, obwieścił, że idzie na sekretarza do innego ministerstwa. Nawiasem mówiąc transfer się opłacił – dziś minister jest wielką gwiazdą Platformy Obywatelskiej.

Pieniądze na kota w worku?
Terminy były podejrzane, bo kto to słyszał, żeby beneficjent musiał rozpocząć projekt warty milion złotych już pierwszego dnia miesiąca, skoro dopiero na szesnastego zaplanowano rozstrzygnięcie konkursu. To znaczy, że ktoś musiał się wykosztowywać przez 16 dni, ryzykując, że nie otrzyma dotacji? Tak – pomyślałem pobłażliwie później, gdy już nie aż tak bardzo zaskoczony zobaczyłem, iż konkurs wygrała, a jakże, fundacja koleżanki ministra. Tacy ludzie to społecznicy, i tak robiliby swoją robotę bez tego miliona, nie można od razu zakładać złej woli, w końcu to ministerstwo, ktoś sprawuje nad tym kontrolę, przecież chodzi im tylko o dobro niepełnosprawnych...

No właśnie, dobro niepełnosprawnych. Gdyby nie ono, machnąłbym ręką, ale zaciekawiło mnie, jak systemowo poprawić los niepełnosprawnych w trzy miesiące, bo tyle trwał projekt. Cóż takiego dobrego może zrobić fundacja, gdy nagle dowiaduje się, że dostaje milion złotych, który musi wydać od października do grudnia?

Otóż okazuje się, że 720 tys. zł poszło na – jak to mówią w branży – webdeveloperkę czterech grafików i trzech programistów. Pracę, której efektów próżno było szukać w internecie w dniu zamknięcia projektu. I właśnie to mnie wówczas najbardziej zbulwersowało, a nie wysokość honorariów. Czyżby ktoś wziął publiczne pieniądze, choć nie wywiązał się z umowy? Wygrany się nie wyrobił? A może zaistniały jakieś nadzwyczajne okoliczności, np. śmierć programisty? Strony umowy nie poczuwały się do tego, by cokolwiek wyjaśniać. W styczniu zapytałem rzecznika ministerstwa o to, czy projekt został zweryfikowany i opłacony. Z maila zwrotnego dowiedziałem się, że milionowy przelew na konto beneficjenta poszedł, ale ministerstwo nie wie, czy nie kupiło kota w worku, bo czeka na sprawozdanie końcowe fundacji.

Zaufana fundacja

Po wysłaniu przeze mnie maila do ministerstwa coś jednak drgnęło. „Coś” jest odpowiednim słowem. Na stronie internetowej fundacji pojawiły się linki, pod którymi ukryto coś w rodzaju projektu edukacyjnego. Była połowa lutego. Projekt objawił się zainteresowanym z półtoramiesięcznym poślizgiem, czym – przypominam – pogwałcono zasadę równego traktowania podmiotów startujących w konkursie. Powiedzieć, że projekt łebski nie był, to nic nie powiedzieć. To eufemizm. Na moje oko – osoby, która przez lata była dziennikarzem ekonomicznym i analizowała, co jest, a co nie jest innowacyjne, kończyła kursy programowania i studia podyplomowe z zaawansowanych multimediów, a teraz jest wydawcą dużego portalu – ktoś, kto wziął za ten projekt edukacyjny milion złotych, miał tupet. Pieniądze poszły na coś, co nazwałbym klasycznym „misiem”. Ale o tym za chwilę.

Przyjrzałem się dokonaniom fundacji. Uchodzi za zaufaną. Jej szefowie chwalą się znajomością z rządzącymi politykami. Także z tymi z pierwszych stron gazet, czego wyrazem są wspólne zdjęcia na Facebooku. W przetargach związanych z komputerowym edukowaniem wykluczonych fundacja jest bezkonkurencyjna. Niedorzecznie bezkonkurencyjna. Nie ma sobie równych w zdobywaniu wielkich pieniędzy na niepozorne projekty. Dość powiedzieć, że wraz z zaprzyjaźnionymi instytucjami dostała 2 mln zł na to, by poprawić samopoczucie i dossier 54 osób. Fundacja miała – uwaga, cytuję – podnieść o 50 proc. potencjał społeczno-zawodowy u 29 kobiet i 25 mężczyzn z okolic Częstochowy. 30 czerwca br. (czyli w dniu zamknięcia projektu) chwaliła się, że 26 podopiecznych fundacji zakończyło staże u pracodawców. Brawo. Projekt zaczął się w 2013 r. i kosztował – powtórzę – 2 mln zł.

Zaintrygowała mnie też dotacja w wysokości 1,3 mln zł na napisanie książki o tym, jak działa pomoc społeczna. Fundacja nie zdradziła, w jakim nakładzie ją wydrukowała. Podkreśliła za to, że podręcznik jest dostępny w wersji elektronicznej.

Dzisiaj szefowie fundacji zaczynają naprawdę wiele znaczyć i działać na dużą skalę. Zostali powołani do zespołu, który opiniuje, jak wydać 9 mld zł unijnych dotacji na rozwój – by tak rzec – cyfrowej Polski. Program pilotuje szczodre dla fundacji ministerstwo. I kolejna ciekawostka: w połowie 2015 roku – już gdy elitarne gremium doradcze zdążyło zebrać się w sprawie podziału miliardów – fundacja otrzymała kolejną dotację od ministra. Tym razem ponad 560 tys. zł na wsparcie... projektu, za który ministerstwo zapłaciło już wcześniej milion.

Łebska webdeveloperka
Rozłóżmy ten ostatni projekt edukacyjny na części. Przyjrzyjmy się, dlaczego jego najkosztowniejszym elementem była praca graficzno-programistyczna. Przeanalizowałem dokumentację przetargową, by dowiedzieć się dokładnie, za co tych siedmiu drogich specjalistów od webdeveloperki wzięło 720 tys. zł.

Po pierwsze, musieli stworzyć do końca grudnia architekturę serwisu informacyjnego. Samą architekturę – bez treści i multimediów. Bez fajerwerków. Aby tylko ta architektura była przyjazna dla niepełnosprawnych, czyli np. miała funkcję zmieniania wielkości czcionek. Czy to trudne zadanie? W dobie Wordpressa i innych bezpłatnych systemów publikacyjnych, tzw. CMS, zaprojektowanie serwisu, w którym można dodawać różnej wielkości litery, specjalnym wyczynem nie jest.

Po drugie, mieli stworzyć platformę e-learningową. Ów szumny e-learning okazał się innowacją, która onieśmielała tylko nazwą. Bo e-uczenie na specjalnej platformie to w tym wypadku… wyświetlanie dokumentu tekstowego. No, chyba że wrzucanie prostych plików do internetu uznamy za rzecz wyjątkowo trudną. Jeśli tak, to innowacją są też wrzucone na wykop.pl bryki z wypracowaniami dla gimbazy. Mnie osobiście czytanie kolejnych stron zwykłego dokumentu, który ma funkcję odsyłacza do spisu treści, mniej kojarzy się z e-learningiem, a bardziej ze słowami „Word” i „PowerPoint”. Na marginesie, fundacja ma już doświadczenie w e-uczeniu niepełnosprawnych. Robiła za publiczne pieniądze e-kursy m.in. z pisania CV i tego, jak się zachować na rozmowie kwalifikacyjnej. Dostała na to 1,5 mln zł do podziału z dwiema innymi fundacjami. Szczegółów nie poznamy, gdyż tamten projekt e-learningowy zakończył się w 2014 roku i link, pod którym był ukryty, już jest nieaktywny.

Po trzecie, rzeczeni specjaliści mieli stworzyć 180 szablonów tzw. dostępnych stron internetowych (gdzie dostępność zdefiniowano jako łatwość obsługi przez osobę z różnymi dysfunkcjami). Idea tego była taka, aby każdy, kto w Polsce zarządza domeną jakiejś instytucji, mógł sobie wybrać pasujący mu szablon i przeszczepić go na swoją stronę wraz z odpowiednim systemem do publikacji treści. Tyle idea. A realia? Abstrahując od tego, że 180 szablonów to za mało, by uczynić polski internet dostępnym, finalny efekt rozczarował mnie mocniej, niż się spodziewałem. Fundacja zaproponowała szablony, które różnią się głównie… kolorami. Znajomy informatyk nie miał wątpliwości, że całą wzorcownię zbudowano według ordynarnej sztampy.

Jak wycenić „misia”?
Czy zatem wycenienie tej graficzno-informatycznej pracy na 720 tys. zł nie było ekstrawagancją? To nieweryfikowalne, tak jak nie dało się zarzucić Ryszardowi Ochódzkiemu, że przepłacił za misia z Cepelii. Przyszło mi do głowy, by poprosić biegłych sądowych od wyceny oprogramowania, aby rzucili okiem na sprawę. Pierwszy nie zgodził się. Bez kodu źródłowego – wyjaśniał – zawsze znajdę studenta, który zadeklaruje, że zrobiłby te projekty za tysiąc złotych albo firmę, która wyceniłaby je na milion. Mowa przecież o twórczości autorskiej. Moim zdaniem sprawa była grubymi nićmi szyta. Wiedziałem, że nie do obrony jest honorarium szefa zespołu programistów. Jego dola wyniosła 180 tys. zł, a z harmonogramu prac dołączonego do umowy wynika, że pracował nad serwisem i platformą równe 4 tygodnie. To jakiś stachanowiec, bo według terminarza wyrobił normę 600 tzw. godzino-jednostek. Tak wyliczono mu honorarium: 600 x 300 zł. Nawet gdyby zasuwał non-stop, nie starczyłoby mu czasu na sen. Z odpoczynkiem miałby kłopot nawet wtedy, gdyby rozłożył pracę na trzy miesiące. Musiałby harować po 11 godzin na dobę przez wszystkie dni pracujące od października do grudnia. Biegły był niewzruszony.

Drugi też się nie zgodził. Może i intrygowało go to, że fundacja nie podała w kosztorysie nazwisk swoich ekspertów od grafiki i programowania (notabene, sama miała kłopot z ich policzeniem, bo w uzasadnieniu raz pisała, że jest ich sześciu, raz, że siedmiu). Biegły jednak bał się ustawy, która rzekomo zobowiązuje go do powstrzymywania się w ocenianiu czegokolwiek, co może w przyszłości być materiałem dowodowym w sądzie. Później dowiedziałem się, że nie do końca jest to prawdą, bo biegli mogą być prywatnymi rzeczoznawcami, tyle że ich opinie mają wówczas dla sądu drugorzędne znaczenie. Dzwoniłem dalej. Trzeci, czwarty… dziesiąty… piętnasty – to samo: odmowa albo zaporowa cena za wykonanie audytu. Chcieli od 1,5 tys. zł do nawet 10 tys. zł netto. Nikt nie był zainteresowany współpracą pro bono.

Sprawa zięcia prezydenta to mały pikuś
Drążyłem temat. Nos mi podpowiadał, że problem jest szerszy, systemowy. I chyba się nie pomyliłem. Gdy wybuchła afera z zięciem Lecha Kaczyńskiego, który wziął 13 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na zatrudnianie inwalidów, umówiłem się z informatorem, który współpracuje z PFRON. Na spotkaniu usłyszałem, że proceder wypłacania niepełnosprawnym tylko niewielkiej części dotacji to znany patent, który stosują niektóre firmy kosmetyczne i ochroniarskie. Firma dostaje niemal 2 tys. zł, daje ochroniarzowi z grupą inwalidzką najniższą krajową i zobowiązuje go do... zainstalowania u siebie w domu firmowego monitoringu. Oczywiście abonament na ten monitoring kosztuje. W ten sposób pieniądze mają trafiać na konto firmy, a nie do kieszeni niepełnosprawnego.

Rewelacji, na które trafiałem, było multum. Dotarłem do instytucji, która startując w konkursie pewnego ministerstwa, okazała się jedynym oferentem. Ale jej optymizm okazał się płonny, bo fundacja została koncertowo wystrychnięta na dudka. Jej przedstawiciel zjawił się w sekretariacie ministerstwa na kilka minut przed upływem terminu zgłaszania ofert. Zamurowało go, gdy sekretarka otworzyła kopertę. Nie zdążył nawet zaprotestować, gdy kserowała już dokumenty. Zanim zamknęła biuro, rzuciła: pańska oferta jest pierwsza, nie ma innych zgłoszeń, więc przedłużamy termin. I druga sytuacja. Odwrotna. Tym razem chodzi o 800 tys. zł netto dla jedynego oferenta w przetargu. Mam dokument, w którym stoi jak byk, że firma wygrała postępowanie ofertowe, choć liczba ofert w postępowaniu wynosiła: 1. To także niedopuszczalna sytuacja. Pytanie, co jest nie tak z regulaminami w obu przypadkach, to pytanie o uczciwość.

Nie wierzę, że to zbieg okoliczności. Nie wierzę w nieumyślność, gdy z ustawy wypadają dwa wyrazy, kluczowe dla rozwoju jednego wydawnictwa. Nie wierzę w przypadek, gdy kryteria rozstrzygające w konkursie są publikowane za pięć dwunasta i jeszcze okazują się absurdalnie sformalizowane. Albo inaczej – są mętne i zawierają dziwne wyjątki. Wszystko po to, by wygrał oferent „szyty na miarę”. Wiem, że polska administracja jest mniej nieporadna niż dekadę temu. Ale czy równolegle nie profesjonalizuje się też polskie cwaniactwo?

http://www.fakt.pl/polityka/jak-oskubac ... 73991.html


26 wrz 2015, 07:38
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Parada Oszustów, wersja jesień 2015, czyli program wyborczy Platformy

Obrazek

Tak jak się ostrzega przed wydrwigroszami „na wnuczka”, „na policjanta”, „na prąd” , tak powinno się przestrzegać przed oszustami „na Platformę”.


Zabawne są rozważania publicystów z lewa i z prawa na temat rzuconych jako wyborczy ochłap bajdułek programowych Platformy Obywatelskiej. Zamiast zastanawiać nad likwidacją opłat na ZUS, NFZ i 10% podatek PiT dla najuboższych, przeliczać jakie to są potrzebne kwoty, lepiej przejść od razu do tego, co dodano małym druczkiem. Mianowicie - propozycje zostaną zrealizowane w miarę możliwości budżetowych czyli realnie na świętego Wygdy, co świąt nie ma nigdy.
Czy w projekcie przyszłorocznego budżetu jest mowa o tych rewolucyjnych propozycjach. Ależ skąd! Mamy jakiś rewelacyjne wyliczenia kreatywnych ekonomistów, z rekordową dziurą budżetową sięgającą 55 mld, czyli o osiem miliardów więcej niż w roku obecnym.
Czy w tej sytuacji można mówić o czymś innym niż cynicznej zagrywce, celem mącenia ludziom w głowach? Tylko ktoś pozbawiony jakiekolwiek przyzwoitości, bo o rozumie w przypadku luminarzy dziennikarstwa szmatławego trudno mówić, mogą chwalić te farmazony, których nikt nie ma zamiaru realizować.

Cały program, który PO przedstawiła w sobotę roi się od inteligentnych, choć często oczywistych, dawno postulowanych przez różne środowiska rozwiązań — Jacek Żakowski.
Może i w tym programie da się dopatrzeć pozytywów, a nawet racjonalności, ale obowiązkiem ludzi zabierających publicznie głos jest ostrzeganie przed oszustami. Jak można wierzyć, kto tyle razy oszwabił społeczeństwo. Wystarczy przejrzeć program wyborczy PO z 2007, czego tam nie było.

Weźmy parę obietnic:
Radykalnie podniesiemy płace dla budżetówki, zwiększymy emerytury i renty
.
Zagwarantujemy bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwidujemy NFZ.
Uprościmy podatki - będzie podatek liniowy z ulgą prorodzinną, zlikwidujemy ponad 200 opłat urzędowych.

Piękne, nieprawdaż?
Przez osiem lat jednak się nie udało nic z tego zrealizować.

Rzeczywisty program Platformy: drenowanie kieszeni podatnika, zadłużanie państwa, niszczenie przemysłu, rozkładanie służby zdrowia, rozkradanie czego się da i uniknie jakiekolwiek odpowiedzialności.
Trzeba mieć jednak specyficzny charakter, żeby zmarnować Polsce osiem lat i bezstresowo szykować na następne lata korupcji, marnotrawstwa i hucpy. Obowiązującą ostatnio mantrą, stało się: Ewa Kopacz zrealizowała wszystko to co obiecała w expose.
A co obiecała?
Kto to pamięta?
Przede wszystkim zajęła się wtedy prezesem Kaczyńskim i jego obarczała, o podział społeczeństwa.
„Panie Prezesie zdejmijmy z Polski tę klątwę nienawiści” – zaapelowała z jednoznaczną sugestią, kto za tę nienawiść odpowiada.
I tę cześć expose realizuje nad wyraz gorliwie. Kiedy tylko może, to wezwie, by prezes polubił ludzi. I sama stwarza problem, bo jak ją za te hejty polubić? A może prezes powinien polubić jej najbliższe otoczenie, Michała Kamińskiego, Romana Giertycha, Joannę Kluzik – Rostkowską, a ostatnio Ludwika Dorna. Wysoko pani premier stawia poprzeczkę.
Poza tym jeśli do prezentacji obietnic Platformy desygnuje się Janusza Lewandowskiego, liberała, za którym ciągnie się odium prywatyzacji z początku lat dziewięćdziesiątych i kogoś, kto jako jedyny komisarz UE nie zrzekł się odprawy, to wiarygodność tego programu rośnie gigantycznie.
Czyli cały czas jest aktualne hasło PO.
Oby żyło się lepiej! Wszystkim!
I tu wypada doprecyzować. Wszystkim… złodziejom.

http://wpolityce.pl/polityka/265398-par ... -platformy

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Minister Zembala wystawił pielęgniarki do wiatru.
Nie dostały obiecanej podwyżki


W połowie czerwca pielęgniarki z szpitala w Wyszkowie (woj. mazowieckie) rozpoczęły strajk – domagały się podwyżek. Do negocjacji między strajkującymi i dyrekcją placówki włączył się również minister Marian Zembala. Po kilku dniach protestu zawarto porozumienie, a podpis na dokumencie szefa resortu zdrowia miał gwarantować pielęgniarkom wypłatę wywalczonej podwyżki. Nic z tego, zapewnienia Zembali i dyrekcji szpitala okazały się obietnicami bez pokrycia.


Zgodnie z zawartym porozumieniem, wyszkowskie pielęgniarki od sierpnia powinny otrzymać dodatkowe 700 zł. Pierwsze wynagrodzenie powiększone o tę kwotę pielęgniarki miały otrzymać 10 września. Tak się jednak nie stało.

– Minister twierdził, iż jego podpis będzie gwarancją, że pieniądze wpłyną, ale porozumienie nie zostało wykonane – mówi portalowi niezalezna.pl Jadwiga Pyt, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek Anestezjologicznych z wyszkowskiego szpitala. – Pan Zembala w trakcie czerwcowych negocjacji chciał, abyśmy podpisały porozumienie nie ze szpitalem a z ministerstwem, jednak zdecydowanie odmówiłyśmy, bo naszym płatnikiem jest szpital, a nie ministerstwo. Wtedy minister zwrócił się do mnie z pytaniem: „Dziecinko, dlaczego jesteś taka nieufna?” – dodaje Pyt.

W czwartek w Sejmie oraz przed szpitalem odbyły się konferencje prasowe z udziałem pielęgniarek. W Wyszkowie był z nimi poseł Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusz Czartoryski.

Obrazek
fot. arch.

– Sytuacja, z którą mamy do czynienia, jest o tyle dramatyczna, że doszło tutaj do upadku autorytetu instytucji państwowych – mówi nam parlamentarzysta. – Okazało się, że podpis ministra, podpis przedstawiciela wojewody, podpis starosty, nic nie znaczą, że można podpisać wszystko i nie brać za to odpowiedzialności. To bardzo przykre, bo pielęgniarki cieszyły się z tego porozumienia zawartego z rządem i samorządem – dodaje Czartoryski.

W rozmowie z naszym portalem Jadwiga Pyta poinformowała, że obecnie trwa zbieranie podpisów pod wotum nieufności dla dyrekcji szpitala w Wyszkowie.

http://niezalezna.pl/71047-minister-zem ... j-podwyzki

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Kopacz chce przyjąć 12 tys. uchodźców, bo... "
Tyle przychodzi na mecze Legii" - tłumaczy


Premier Ewa Kopacz nie pozostawia złudzeń. Decyzja o obowiązkowym przydziale kilkunastu tys. uchodźców do Polski już została podjęta. Szefowa rządu pytana dziś o tę sprawę, broniła decyzji o przeniesieni do Polski 12 tys. emigrantów. "To tyle, ile przychodzi na mecze Legii” - tłumaczyła Kopacz, dodając, że jak trafią oni do Polski, to "naprawdę będzie trzeba dużo wysiłku, żeby ich znaleźć".


Po zwiedzaniu Muzeum Warszawskiej Pragi, Ewa Kopacz była pytana przez dziennikarzy o stanowisko polskiego rządu ws. przydziału emigrantów. Dziś wyszło na jaw, że Donald Tusk już pozbawił nas na forum Unii Europejskiej prawa weta ws. przyjęcia do Polski uchodźców. Ewa Kopacz nie widzi problemu:

„Gdybyście państwo nawet te 12 czy 10 tys., o której teraz głośno się spekuluje, to tyle, ile przychodzi na mecze Legii?” - pytała premier. Jej słowa relacjonuje portal 300polityka.pl:
„Jeśli teraz państwo to rozdzielicie na cały kraj, to naprawdę trzeba będzie dużo wysiłku, żeby znaleźć tę osobę. Tym bardziej, że one będą do nas przybywać w ciągu 2 lat. Chcemy przyjmować uchodźców, a nie tych, których oglądacie w telewizji” - tłumaczyła Kopacz.
To kolejna zmiana zdania przez szefową rządu.Jeszcze pod koniec lipca br. mówiła, że "Polska przyjmie 2 tysiące uchodźców", z czego 1100 osób w ramach relokacji z Unii Europejskiej i 900 w ramach przesiedleń spoza UE. Kilkanaście dni temu, już mówiła o większej liczbie, choć twardo podkreślała, że jest przeciwko przymusowym przydziałom ze strony władz UE wobec Polski.

"Polska nie zgadza się na wymuszanie kwot uchodźców przez Unię Europejską" - mówiła na początku września Ewa Kopacz. Już w czwartek - dzięki głosom europosłów PO - przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego, Martinowi Schulzowi udało się przeforsować poparcie dla decyzji Komisji Europejskiej, według której z obowiązkowego przydziału Polska dostanie 9 287 uchodźców.

http://niezalezna.pl/71076-kopacz-chce- ... i-tlumaczy

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


27 wrz 2015, 04:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja

Zdradziliśmy przyjaciół

Obrazek

Straciliśmy honor.

Obrazek



Pani Ewa Kopacz szczytowała we czwartek w Brukseli.
Donald Tusk: pani premier Kopacz zagrała odważnie, wręcz ryzykownie. Ale z korzyścią dla Polski.

A co Polacy na to?


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


27 wrz 2015, 19:16
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Platforma kładzie łapę na lasach! Podstępny projekt ustawy przegłosowany w Senacie

Senat zaakceptował nowelizację ustawy o lasach. Przepadł wniosek PiS o jej odrzucenie. Za ustawą wraz z kilkoma niewielkimi poprawkami głosowało 48 senatorów, 31 było przeciw, jeden się wstrzymał. Wcześniej wniosek senatorów PiS o odrzucenie ustawy w całości poparło 33 senatorów, 43 było przeciw, jeden się wstrzymał.
Do końca nie było wiadomo, czy Platforma zdoła przeforsować swój podstępny projekt. Według zaproponowanych przez partię Kopacz zapisów, Lasy mają być chronione, ale… jeśli pojawi się ważny cel społeczny lub polityczny, będzie można je sprzedać.

Choć nowela jest autorstwa posłów PO, jej przyjęcie w Senacie nie było przesądzone.
W środę głosowanie przeciw tej ustawie dopuszczał w rozmowie z PAP szef senackiej komisji budżetu i finansów Kazimierz Kleina (PO). Mówił, że „ta ustawa nie wnosi praktycznie niczego nowego” i zapowiadał pracę nad „całkiem nową ustawą”. Podobne stanowisko mieli zajmować też inni senatorowie PO. Było więc prawdopodobne, że izba odrzuci ustawę.

Nowela ustawy dopuszcza możliwość sprzedaży lasów w niektórych przypadkach, np. w celu realizacji inwestycji publicznych, np. dróg, bądź prowadzenia zrównoważonej polityki leśnej. Budzi to szereg wątpliwości i obaw.

http://wpolityce.pl/gospodarka/267140-p ... -w-senacie

2/ "Wynegocjuj żeberka". Internet kpi z minister edukacji ZOBACZ

Joanna Kluzik-Rostkowska oznajmiła z radością na antenie radia RMF FM, że "wynegocjowała z ministrem zdrowia powrót drożdżówek do szkolnych sklepików".
Dodała również, że będzie walczyć o powrót kawy. Jej zdolności negocjacyjne nie uszły uwadze internautów, którzy natychmiast zabawnie skomentowali ten sukces.


Komentarze:
- Rodzic
Od 1 października moje dzieci wypisały się z obiadów i herbaty, nie dało się tego zjeść i wypić. W domu jednak prowadzimy moim zdaniem dobrą kuchnię bo Polską i w naszym klimacie niestety zwłaszcza zimą musi być trochę słono, trochę słodko i trochę tłusto, sory taki mamy klimat!
- was
Logika Pani Minister jest taka, że aby coś wywalczyć to najpierw trzeba to coś zabrać, a sukces murowany.
- Obojętny Grzeszko
Gdyby Platforma, nie daj Panie Boże, pozostała przy korycie na następne cztery lata, to już na pewno położy swoje złodziejskie łapska na naszym zasiłku pogrzebowym (bo już tylko to nam zostało!) i... będziemy chowani w pudłach po margarynie!!
- wybor nie
Miały być laptopy dla każdego ucznia! Kiedy Kluzik to wynegocjuje z Tuskiem?!

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-wyn ... ign=chrome


01 paź 2015, 18:14
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Nowe obietnice PO

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


04 paź 2015, 09:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Raport GUS bezwzględny dla propagandy Kopacz.
Emigracja Polaków rośnie z roku na rok - tylko w 2014 r. wyjechało 124 tysiące osób!


W końcu 2014 r. poza krajem przebywało czasowo 2 mln 320 tys. Polaków; to o 124 tys., czyli 5,6 proc. więcej niż w końcu 2013 r.
— podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny. Coraz częściej Polacy emigrują do Niemiec, choć najwięcej rodaków jest nadal w Wielkiej Brytanii.
GUS zaznaczył, że po zauważalnym spadku liczby Polaków przebywających czasowo za granicą w latach 2008-2010, rok 2014 był kolejnym rokiem zwiększenia się liczby Polaków w innych krajach.
Wzrost ten był większy niż w roku poprzednim
— napisano w komunikacie.

W Europie w 2014 r. przebywało ok. 2 mln 13 tys. Polaków, przy czym zdecydowana większość – ok. 1 mln 901 tys. – w krajach UE. Najwięcej Polaków - 685 tys. - mieszkało w Wielkiej Brytanii, w Niemczech - 614 tys., w Irlandii - 113 tys. oraz w Holandii (109 tys.) i we Włoszech (96 tys.).
Ze statystyk wynika, że w krajach unijnych najmniej Polaków osiedla się na Cyprze i w Portugalii - w 2014 r. było ich w tych krajach po tysiąc. Niewielu więcej rodaków wybrało Finlandię - według szacunków GUS w 2014 r. było ich tam 3 tys.
Jak podano, w 2014 r. znacząco wzrosła liczba Polaków w Niemczech i w Wielkiej Brytanii, czyli w głównych krajach docelowych emigracji z Polski w ostatnich latach. W przypadku Niemiec liczba ta wzrosła o 54 tys., czyli prawie o 10 proc. Według GUS, ma to związek z pełnym otwarciem niemieckiego rynku pracy, sąsiedztwem z Polską, niskim bezrobociem w Niemczech (w grudniu 2014 – 4,8 proc.) - to sprawia, że Polacy coraz chętniej wyjeżdżają do tego kraju.
W Wielkiej Brytanii odnotowano wzrost liczebności Polaków o 43 tys. (6,7 proc.). Jak podał GUS, Wielka Brytania nadal jest na pierwszym miejscu, ale różnica liczebności przebywających czasowo Polaków w obydwu krajach zmniejsza się. Spośród krajów UE dalszy wzrost liczby Polaków zaobserwowano w Holandii. Jednocześnie nastąpił dalszy wzrost liczby osób przebywających w krajach europejskich nienależących do UE, w tym do Norwegii – w 2014 r. przebywało tam 79 tys. rodaków.
W stosunku do 2013 r. spadła liczba emigrantów z Polski w krajach UE dotkniętym kryzysem. W Hiszpanii jest to spadek o 5,9 proc., a w Grecji - o 25 proc. Oba kraje dotknięte są wysokim bezrobociem (w grudniu 2014 r. w Hiszpanii stopa bezrobocia wynosiła 23,7 proc., w Grecji w październiku 2014 r. – 25,8 proc.). Nieco mniej Polaków przebywało w Irlandii (spadek o -1,7 proc.).
Zdecydowana większość polskich emigrantów przebywa za granicą w związku z pracą, choć wraz z upływem czasu zwiększa się odsetek osób – członków rodzin polskich emigrantów - pozostających na ich utrzymaniu (małżonkowie, dzieci). Osoby, które wyjechały okresie od maja 2004 r. do końca 2014 r., w zdecydowanej większości wyjechały w celu podjęcia tam pracy. Szacuje się, że ok. 80 proc. czasowych emigrantów z Polski przebywa za granicą co najmniej 12 miesięcy. Osoby te zaliczane są do emigrantów długookresowych.

GUS podkreśla, że przedstawione szacunki „powinny być traktowane jako przybliżone”.
Szacunek jest utrudniony ze względu na różne systemy ewidencjonowania przepływów migracyjnych istniejące w poszczególnych krajach oraz różną dostępność danych o migracjach. Dane krajów przyjmujących, prezentujące liczbę Polaków lub osób urodzonych w Polsce, obejmują również te osoby, które wyemigrowały z Polski na stałe i nie są objęte powyższym szacunkiem. Poza tym poszczególne kraje przy opracowywaniu statystyk dot. migracji często uwzględniają różne okresy przebywania jako kryterium zaliczania osoby do imigrantów — napisano w komunikacie.
Jak dodano, wiele krajów stosuje kryterium jednego roku i nie prowadzi lub nie publikuje statystyk migracji krótkookresowych.

Analizę utrudnia również fakt, ze część Polaków ma podwójne obywatelstwo, wobec czego osoba, która ma obywatelstwo polskie i kraju przyjmującego nie jest traktowana w tym kraju jako obywatel polski. Ponadto wiele osób, które przebywają za granicą kilka lat, nabywa obywatelstwo kraju przyjmującego. Pewnym utrudnieniem przy szacowaniu danych dla poszczególnych krajów jest też fakt, że wiele osób po opuszczeniu Polski zmienia kraj przebywania, wyjeżdżając np. z Wielkiej Brytanii do Norwegii lub innego kraju – bardziej atrakcyjnego pod względem łatwości znalezienia pracy, oferowanych wynagrodzeń czy dostępu do szerszych świadczeń społecznych
— dodano.
Urząd zaznaczył też, że zaprezentowane dane dotyczą szacunkowej liczby mieszkańców Polski przebywających w końcu danego roku czasowo za granicą. Urząd podkreślił przy tym, że obrazują one wielkość tzw. zasobów imigracyjnych Polaków w innych krajach – według stanu w końcu każdego roku (w okresie 2004-2014), nie jest to zatem liczba wyjazdów w danym roku. Dane obejmują osoby, które – zachowując zameldowanie na pobyt stały w Polsce – przebywają poza krajem. Często zdarza się, że osoby te przebywają za granicą przez wiele lat, ale w związku z tym, że nie dokonały wymeldowania z pobytu stałego w Polsce, można przypuszczać, że wyjazd ten nie jest definitywny.

http://wpolityce.pl/polityka/267482-rap ... siace-osob

2/ Bydgoszcz „chłodno” przywitała Ewę Kopacz: „Kłamczucho”, „PO = Pogarda”.
Zdenerwowana premier: „Do kościoła pan chodzi?”


Tym razem w Bydgoszczy Ewa Kopacz przekonała się, że za oknem oprócz pięknego kraju, są także Polacy zmęczeni i zniechęceni rządami Platformy Obywatelskiej. Podczas wizytowania bydgoskiego dworca po raz kolejny usłyszała: „Kłamczucho” i „Chcemy prawdy, a nie kłamstwa”.
Na transparentach pojawiły się napisy: „PO = Pogarda” i „Chcemy prawdy a nie kłamstwa i kultury a nie chamstwa”. Padły też okrzyki „kłamczucha” i… „Beata”. Bezskutecznie sztab szefowej rządu usiłował zagłuszyć protestujących mieszkańców składowaniem imienia premier.
To jednak nie koniec.
Ewa Kopacz, która z niemal każdego bilbordu zapewnia, że „Słucha, rozumie i pomaga”, tym razem nie chciała wysłuchać mieszkańca Bydgoszczy, który chciał zapytać ją o uchodźców.
Pani premier, mamy 11 pytań odnoście uchodźców, na które pani minister Piotrowska nie raczyła odpowiedzieć… Pani premier, mamy pytania do pani…

— pytał mężczyzna, który szybko został odepchnięty przez sztab.
To jednak nie przeszkodziło zdenerwowanej szefowej rządu krzyknąć: Pan  do kościoła chodzi?

http://wpolityce.pl/polityka/267501-byd ... odzi-wideo


06 paź 2015, 05:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Gdzie są jego pieniądze?

Obrazek

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


06 paź 2015, 18:58
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Emigracja wciąż się opłaca

Ponad 3 miliony Polaków rozważa wyjazd zarobkowy za granicę. Aż ponad połowa z nich to ludzie do 34. roku życia - wynika z raportu firmy Work Service i CEED Institute, który omawia "Rzeczpospolita".
Z badania wynika również, iż prawie milion osób (27 proc.) myśli o emigracji na stałe. Trzy najczęściej wskazywane kierunki potencjalnej emigracji zarobkowej to Niemcy, Wielka Brytania i Norwegia.
Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że w porównaniu ze styczniem tego roku chęć emigracji zarobkowej zmalała o jedną trzecią.
Z kolei z badań firmy The Boston Consulting Group wynika, że aż 70 proc. wysoko wykwalifikowanych polskich specjalistów w W. Brytanii nie planuje powrotu do kraju.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/prasa/news-rzec ... ign=chrome

2/ Abonament radiowo-telewizyjny: Czy to ma sens? Politycy odpowiedzieli

Abonament radiowo-telewizyjny od dawna budzi kontrowersje i rodzi wiele pytań. Czy to wkład obywateli we wspólne dzieło, jakim jest misja publicznych mediów, czy - jak to określił w 2008 roku ówczesny premier Donald Tusk - "haracz ściągany z ludzi"? Czy politycy po wyborach zabiorą się za jego likwidację? Przed wami czwarta odsłona akcji #WybieramSwiadomie.
W ramach czwartej rundy #WybieramSwiadomie zadaliśmy przedstawicielom wszystkich ośmiu komitetów wyborczych pytanie: Czy państwa ugrupowanie planuje likwidację abonamentu radiowo-telewizyjnego? Poniżej znajdziecie odpowiedzi polityków. Najpierw jednak wyjaśnijmy kilka kwestii.

Abonament na co?
Abonament rtv to opłata pobierana za używanie odbiorników radiowych i telewizyjnych. Jej celem jest - jak to określa Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji - umożliwienie realizacji misji publicznej przez jednostki publicznej radiofonii i telewizji. Obecnie, w 2015 roku, opata za odbiornik radiowy wynosi 6,50 zł miesięcznie, natomiast opłata telewizyjna lub radiowo-telewizyjna to koszt 21,50 zł miesięcznie. Abonament rtv można opłacić za cały rok z góry, wtedy należy uiścić kolejno: 70,20 zł i 232,20 zł.
W 2016 roku kwota ta wzrośnie do 7 zł za odbiornik radiowy miesięcznie i 22,90 zł za telewizyjny lub radiowy i telewizyjny. Roczny abonament wyniesie kolejno: 75,60 zł i 247,30 zł.
Media publiczne, czyli które?
Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, publiczną telewizję w naszym kraju tworzą: Telewizja Polska - Spółka Akcyjna, zawiązana, by tworzyć i rozpowszechniać ogólnopolskie programy: TVP1, TVP2 i TV Polonia oraz terenowe oddziały spółki z siedzibami w: Białymstoku, Bydgoszczy, Gorzowie Wielkopolskim, Gdańsku, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Opolu, Olsztynie, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Warszawie, Wrocławiu.
W skład radiofonii publicznej wchodzą?: spółka "Polskie Radio - Spółka Akcyjna", która tworzy i rozpowszechnia ogólnokrajowe programy radiowe i programów dla odbiorców za granicą, oraz spółki tworzące regionalne programy radiowe. Mówiąc prościej, chodzi o radiową "Jedynkę", "Dwójkę", "Trójkę" i "Czwórkę" oraz rozgłośnie regionalne, np. Radio Kraków czy Radio Gdańsk.
Jednostki polskich mediów publicznych działają wyłącznie w formie jednoosobowej spółki akcyjnej Skarbu Państwa.
Misja, czyli co?
Media publiczne - jak mówi ustawa o radiofonii i telewizji w pierwszym punkcie art. 21 -  realizują misję publiczną, oferując "całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu". Choć w kilkunastu podpunktach określone są zadania mediów publicznych, misja a w szczególności sposób rozliczania z jej wypełniania od lat pozostaje niejasny.
Ustawę o radiofonii i telewizji znajdziesz TUTAJ.
Jak podaje KRRiT, działalność misyjna radiofonii publicznej w około 70-80 proc. jest finansowana z abonamentu, zaś koszty misji TVP - w około 32 proc.

Czy pani/panią ugrupowanie planuje likwidację abonamentu radiowo-telewizyjnego? Zobacz stanowiska komitetów wyborczych:

Rafał Kadlof, Partia KORWiN
Jako partia KORWiN - powszechnie wiadomo - jesteśmy za niemal całkowitą prywatyzacją, z wyjątkiem wojska i policji. W przypadku finansowania mediów publicznych mamy podobne stanowisko. Zauważmy, że sprawa dotyczy kolejnej spółki publicznej, jaką jest polska radiofonia i telewizja. Obowiązek płacenia abonamentu jest nawet za samo posiadanie odbiornika, co jest absurdem. Musimy utrzymać kolejny państwowy twór, który jest nierentowny, a co w zamian dostajemy? Subiektywne, stronnicze, reżimowe media i słabej jakości filmy. Media te żyją w symbiozie z partiami rządzącymi i im służą. Druga sprawa: dlaczego mamy płacić za publiczne media, jeżeli mamy zawartą umowę z prywatną stacją, obojętnie jaką? Płacimy ponownie abonament i duplikujemy go. Tłumaczą się tym, że media publiczne są nierentowne... W myśl kapitalizmu są dwa wyjścia: albo zamykają interes albo podnoszą poziom usług, dzięki czemu odbiorca pozwoli usługodawcy utrzymać się na rynku.
Adam Szłapka, Nowoczesna
Abonament radiowo-telewizyjny ma prowadzić do tego, że media publiczne będą realizowały misję. W Polsce telewizja publiczna raczej jest telewizją rozrywkową niż telewizją z misją. My uważamy, że telewizja publiczna, jeśli ma być finansowana z pieniędzy publicznych, to powinna działać tak jak BBC w Wielkiej Brytanii. Powinna skupiać się na misji, na kwestiach edukacyjnych, kulturalnych i tego typu rzeczach. Przede wszystkim abonament w Polsce jest zupełnie nieefektywny, nieściągalny. Powinniśmy się skupić na tym, jeśli abonament zostanie, żeby był on lepiej prowadzony i ściągalny efektywniej. Pewnie obniżony i raczej w odpisie podatkowym. Telewizja publiczna powinna realizować misję. Nie jesteśmy za likwidacją, jesteśmy za jego usprawnieniem i wprowadzeniem faktycznej misji w telewizji publicznej.
Katarzyna Paprota, Partia Razem
Tak, planujemy zlikwidować abonament radiowo-telewizyjny. Naszym uzasadnieniem jest to, że telewizja publiczna w tej chwili nie spełnia roli, którą powinna spełniać, czyli edukacyjno-kulturotwórczą, właśnie z uwagi na to, że jest uzależniona od wpływów z reklam i pieniędzy podatników. Chcemy przekształcić wpływy z reklam z telewizji prywatnych w coś na kształt abonamentu, wspólnej puli, do której dorzucają się wszyscy. Chodzi o to, żeby każda osoba, która ogląda telewizję miała świadomość, że wybiera nie dla siebie tylko dla wszystkich.
Robert Kropiwnicki, Platforma Obywatelska
Zdecydowanie tak. Musimy zmienić system finansowania mediów publicznych, po to żeby utrzymać ich misję, to co robią najlepszego, czyli promują wartości i to jest bardzo istotne, ale abonament jest już formą przestarzałą. On się w żaden sposób nie mieści  w takim współczesnym ujęciu i po prostu trzeba to zdecydowanie zmienić. Będzie wybór albo płacenie przez odpis podatkowy, albo bezpośrednio z budżetu państwa, ale media muszą być współfinansowane z budżetu i podatków, ale abonament już się w żaden sposób nie mieści we współczesnym pojęciu płacenia za cokolwiek. To jest zbyt droga i przestarzała formuła, więc to musimy zmienić.
Urszula Pasławska, Polskie Stronnictwo Ludowe
Polskie Stronnictwo Ludowe stoi na stanowisku, że media publiczne powinny być finansowane ze środków również publicznych. Nie chcemy, aby tylko media prywatne i komercyjne dawały przekaz społeczeństwu. Dlatego czy to będzie abonament, czy to będzie opłata audiowizualna, czy to będzie kwota doliczona do podatku, czy to będzie dotacja z budżetu państwa, jest to kwestia techniczna i organizacyjna, ale na pewno media publiczne powinny być współfinansowane ze środków publicznych.
Jarosław Sellin, Prawo i Sprawiedliwość
Planujemy likwidację abonamentu radiowo-telewizyjnego, ponieważ jest to podatek uśmiercony przez Donalda Tuska. Donald Tusk jest osobiście odpowiedzialny za to, że to źródło finansowania mediów publicznych zwiędło. Kiedy zaczynał rządy zbieraliśmy ponad 900 mln złotych, po dwóch latach to zeszło do 400 mln zł. Nie da się już utrzymywać mediów publicznych z tego źródła. Polacy nie chcą tej daniny płacić. W związku z tym trzeba pomyśleć o nowych formach finansowania mediów publicznych - mediów narodowych. Prawo i Sprawiedliwość będzie do takiej propozycji przygotowane, jeśli naród powierzyłby nam władze. Tak, żeby media publiczne miały co najmniej trzy, może nawet cztery razy więcej pieniędzy publicznych niż mają obecnie. Inaczej trudno będzie od nich wymagać wypełniania misji i rzetelnego i ambitnego programu.
Marek Jakubiak, Kukiz’15
Abonament rtv służy promowaniu tych postaw mediów, szczególnie publicznych, które mają na celu tworzenie kultury, opisywanie naszego środowiska polskiego, mówienia o naszych korzeniach - o tym, co polskie. Jednak to nabrało zupełnie innej formy. To są zminimalizowane powody. Nie w samym abonamencie jest problem, bo taki powinien być płacony. Jak wszyscy wiemy, ta kultura polska nie jest opłacalna i nie jest komercyjna i o niej trzeba mówić wszystkim korzystającym z abonamentu - taka jest idea abonamentu. Natomiast dzisiaj telewizja stała się komercyjna i to, co powinno stanowić podstawę działania telewizji powszechnej i z czego abonament powinien być finansowany, gdzieś zanika. Tutaj komercja wypiera wszystko. I tu jest problem - w telewizji - nie w abonamencie.
Krzysztof Gawkowski, Zjednoczona Lewica SLD+TR+PPS+UP+Zieloni
Abonament rtv w obecnym wydaniu jest dla państwa dziwny. Dlatego Zjednoczona Lewica dostrzega, że jest potrzebna jego zmiana. Jesteśmy przede wszystkim za dostępem do kultury dla wszystkich i to finansowanie kultury musi być w tym przypadku mniejsze. Państwo powinno wspierać media będące forum debaty publicznej i społecznej. Powinno też do tych mediów dokładać. Dlatego te media mają kluczową rolę do odegrania, ale przede wszystkim muszą być neutralne światopoglądowo i muszą to być media, które niosą dobre informacje. Podsumowując - zmiana abonamentu tak, żeby państwo do niego więcej dokładało, żeby ludzie mogli więcej oglądać otwartych programów, a mniej za to płacić.

Komentarze:
~paragraf
mediów z misją publiczną nie ma,a danina na utrzymanie lisa z rodziną mnie nie interesuje
~pudło
nie płacę za coś czego nie używam
~GOSĆ
DLACZEGO MAM PŁACIĆ ABONAMENT, NATOMIAST NA KAŻDYM KANALE LECĄ REKLAMY, ZA KTÓRE KASUJE TV, SPOŁECZEŃSTWO NATOMIAST OGLĄDA NARZUCANE BREDNIE I PŁACI DODATKOWO ZA ZUŻYCIE ENERGI ELEKTRYCZNEJ.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raporty/raport- ... ign=chrome


07 paź 2015, 05:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Polakom żyje się lepiej

Obrazek

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


10 paź 2015, 21:34
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Polskie granice szczelne... jak sito.
„Wicepremier” Krymu ma zakaz, a wjechał


Obrazek

Po inspekcji granic mogę powiedzieć, że z Polski można brać przykład – oświadczyła w połowie września Ewa Kopacz. Wtórował jej szefowa MSW, stwierdzając, że w sprawie ochrony polskich granic „nie ma potrzeby podejmowania nadzwyczajnych działań”. Siłę zapewnień premier i minister szybko zweryfikowali Rosjanie – do Polski mimo zakazu bez problemu wjechał „wicepremier” Krymu.


Dymitrij Połonski to „wicepremier” zaanektowanego przez Rosję Krymu. Polityk wjechał do Polski, chociaż ma zakaz wjazdu do Unii Europejskiej z powodu aktywnego udział w zajęciu ukraińskiego Krymu. Połonski bez najmniejszych przeszkód przekroczył polską granicę i dotarł do Warszawy na posiedzenie OBWE.

Co ciekawe, „wicepremier” został sprawdzony przez naszą Straż Graniczną. Strażnicy dali się przy tym ograć Rosjanom w dziecinny wręcz sposób – Połonski miał paszport dyplomatyczny z nieco zmienionym nazwiskiem. Jak podało RMF FM, polityk wcześniej był Ukraińcem, a teraz jest Rosjaninem i w związku z tym jego zapisane cyrylicą nazwisko można przełożyć na polski w różny sposób. Może to być Połonski przez „i”, może być Połonsky przez „y”. RMF FM zwraca przy tym uwagę, że Rosjanie bardzo często korzystają z takiego wybiegu, aby ominąć zapisy w Systemie Informacyjnym Schengen, gdzie funkcjonuje lista zakazów.

Warto w tym kontekście przypomnieć słowa Ewy Kopacz oraz szefowej MSW Teresy Piotrowskiej, które zapewniały o szczelności polskich granic. W połowie września – w związku z kryzysem migracyjnym – „psiapsiółka” premier wybrała się na inspekcję i skontrolowała granice.
– Po inspekcji mogę powiedzieć, że z Polski można brać przykład. To nie jest tak, że na naszą granicę nie podjeżdżają w tej chwili pociągi, autokary. One podjeżdżają, tylko nasza polityka, nasz schemat postępowania, nasze procedury powodują, że większość z tych ludzi, którzy tutaj trafiają jest odsyłana – zapewniała Kopacz.

Piotrowska od siebie dodawała, że „nie ma potrzeby podejmowania nadzwyczajnych działań” i „nie zachodzi konieczność dodatkowego wzmocnienia w oddziałach ochraniających zewnętrzną granicę Unii Europejskiej”.
Teraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zażądało wyjaśnień w sprawie wpuszczenia Połonskiego. Pojawiły się też kolejne zapewnienia – że system który przepuścił „wicepremiera”, nie będzie używany do weryfikowania tożsamości imigrantów...

http://niezalezna.pl/71457-polskie-gran ... az-wjechal

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Niekończąca się kolejka!
Ludzie płakali i błagali o wyznaczenie terminu na wizytę u lekarza specjalisty


Obrazek

Zdrowie Polaków to zawsze jedna z najważniejszych rzeczy, którymi muszą zajmować się rządzący

—mówiła Ewa Kopacz podsumowując rok pracy swojego rządu.

Ciekawe co powiedziałaby mieszkańcom Łodzi, którzy od świtu stali w niekończącej się kolejce aby zapisać się do lekarza specjalisty…
Aby zapisać się na wizytę w łódzkiej Poradni Endokrynologicznej i Regionalnego Ośrodka Menopauzy i Osteoporozy trzeba było mieć żelazne zdrowie i nerwy. Poradnia wyznaczyła jeden dzień na zapisy dla pacjentów. Rejestracja odbywała się według zasady. „Kto pierwszy, ten lepszy”.
Aż się płakać chce. Przecież tu ludzie schorowani są —mówiła w rozmowie z TVN24 pani Maria, która na zapisanie się do lekarza czekała ponad cztery godziny.
To jest obłęd. Traktowanie ludzi jak bydło. Wstyd, że takie rzeczy dzieją się w wolnym kraju
—komentowała pani Grażyna. Kobieta stała w kolejce od szóstej rano, mimo że chodzi o kulach.
Narodowy Fundusz Zdrowia w Łodzi był oburzony sytuacją z czwartku. Anna Leder, rzeczniczka funduszu podkreśla, że żadna przychodnia nie ma prawa wyznaczać pacjentom konkretnego dnia na zapisy do lekarza —informuje tvn24.pl.
Według rzeczniczki przychodnia złamała prawa pacjenta, ale kary do niej nie będzie.
Internauci poinformowali, że po jednym wyznaczonym „dniu zapisów” najbliższy wolny termin wizyty u endokrynologa to… wrzesień przyszłego roku.
Realnie zmieniliśmy Polskę i to widać gołym okiem. Polska nie jest w ruinie, Polska się rozwija —podkreśla jednak Kopacz. Nie wiadomo tylko czy wierzy w to, co mówi…

Obrazek
fot.PAP/Radek Pietruszka

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/26722 ... pecjalisty

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Hasło PO o wyższych pensjach już nieaktualne?
Mastalerek: „To jest najszybciej obalone hasło w historii polskiej polityki”


Obrazek

O projekcie ustawy ws. płacy minimalnej rozmawiali w TVN24 Marcin Mastalerek z PiS i Sławomir Neumann z PO.
W nowym haśle PO była mowa o wyższych pensjach. To jest najszybciej obalone hasło w historii polskiej polityki — powiedział Marcin Mastalerek, rzecznik sztabu PiS. W ten sposób skomentował zdanie polityków PO, którzy twierdzą, że obecny Sejm nie może już zająć się projektem ustawy wprowadzającej minimalną stawkę 12 zł za godzinę pracy.
Mastalerek mówił także, że PO właśnie przeszła do historii polskiego marketingu kampanii wyborczych.
Wczoraj ogłosili hasło („Silna gospodarka, wyższe płace” - red.) W tym haśle była mowa o wyższych pensjach. To jest najszybciej obalone i zdezaktualizowane hasło w historii polskiej polityki — stwierdził Mastalerek. Dodał, że hasło nie wytrzymało nawet pełnej doby.
Okazało się, że kiedy trzeba głosować, pod czymś podpisać, to hasło jest po prostu kolejną niespełnioną obietnicą
— powiedział.
Neuman stwierdził, że cieszy się, iż PiS popiera ogłoszony wcześniej pomysł PO dotyczący podwyższenia stawki godzinowej. Zauważył jednak, że PiS wykazuje „wysoką niekompetencję, jeśli chodzi o procedury prawne i procedowanie aktów prawnych”.
Pokazali projekt rankiem, kiedy dzień wcześniej Senat zakończył swoje obrady i skończył swoją kadencję. Wiedzą doskonale, że nie można tego przeprowadzić. Dziś rano pani Szydło składa ten projekt. I wszystko byłoby fajnie, tylko zapowiadanie tego, że na jednym posiedzeniu Sejmu da się to zrobić, to jest okłamywanie Polaków
— tłumaczył Neuman.

http://wpolityce.pl/polityka/267267-has ... j-polityki

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Kopacz bawi: „autostrada cztery miesiące wcześniej".
Ta sama, która miała być 3 lata temu?


Premier Ewa Kopacz wystąpiła dziś rano w Strykowie. Zaznaczyła, że autostrada w tym miejscu będzie wybudowana „cztery miesiące wcześniej niż planowano”.
Aż takie tanie chwyty w kampanii wyborczej?
Odcinek drogi miał być bowiem oddany do użytku na Euro 2012, czyli ponad trzy lata temu. O tym premier nie wspomniała podczas konferencji prasowej.


Autostrada A1 ze Strykowa do Tuszyna miała być gotowa przed mistrzostwami w piłce nożnej Euro 2012. Jest to dosyć istotna przeprawa dla mieszkańców Łodzi. Ten odcinek miał pełnić funkcję wschodniej obwodnicy Łodzi, dzięki której tranzyt z północy na południe mógłby ominąć miasto.

Gdy już było wiadomo, że termin nie zostanie dotrzymany podano kolejny termin końca robót na drugą połowę 2013 roku. W lutym 2014 rozpisano następny przetarg, według którego ten odcinek miał być otwarty w połowie 2016 roku.

I w niedzielę Ewa Kopacz zapowiedziała, że droga między Strykowem a Tuszynem zostanie oddana wcześniej. Premier zaznaczyła, że te projekty są „priorytetem rządu”. Naprawdę nie dostrzega śmieszności sytuacji?
Chcemy dorównać Zachodowi, a więc jesteśmy tymi którzy gonią, a jak gonią, to należy przyspieszyć. A jak przyspieszyć, to te inwestycje infrastrukturalne też muszą być budowane zdecydowanie szybciej.  Stąd moja wizyta dziś w Strykowie, bo A1 jak pewnie Państwo zaobserwowaliście będzie o cztery miesiące szybciej budowana i zbudowana niż planowano pierwotnie - powiedziała dziś Ewa Kopacz.

Chwalą się "sukcesem" i cieszą, że przesunięty już n-ty raz termin oddania budowy, został przyspieszony o marne cztery miesiące. Hurrraaaa!

http://niezalezna.pl/71547-kopacz-bawi- ... -lata-temu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Szef Biedronki potajemnie dostał Order Zasługi RP! Rząd Ewy Kopacz bije kolejny rekord

Obrazek

Tego jeszcze nie było! MSZ w tajemnicy wręczyło Pedro Pereirze da Silvie, dyrektorowi operacyjnemu Grupy Jeronimo Martins i szefowi Biedronki, Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi RP - ujawnia tvp.info. Jak informuje portal - Da Silva odebrał odznaczenie już w sierpniu - „podczas uroczystości, która miała „charakter kameralny i prywatny”.


Przypomnijmy: Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej został przyznany dyrektorowi Biedronki przez byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego - kilka miesięcy temu. Jak informował rzecznik MSZ - odznaczenie miało być wręczone za "wkład w rozwój gospodarczy Polski, tworzenie miejsc pracy, zaangażowanie firmy w działalność społeczną i charytatywną oraz znaczący wkład w rozwój stosunków handlowych między Polską a Portugalią".

Pierwotnie order miał być wręczony Portugalczykowi przez szefa MSZ Grzegorza Schetynę 29 lipca, ale w ostatniej chwili uroczystość przeniesiono na nieokreślony termin. Był to efekt publikacji, m.in. na portalu Niezalezna.pl, nagłaśniających skandal.

Sprawa przycichła, ale okazuje się, że rządowi bardzo zależało na szybkim uhonorowaniu szefa zagranicznej sieci handlowej, którą wielokrotnie zachwalali w mediach czołowi politycy PO: Donald Tusk i Ewa Kopacz. Jednocześnie chciano zrobić to po cichu, by przed wyborami nie dowiedzieli się o tym Polacy. Da Silva odebrał bowiem odznaczenie, ale... potajemnie!!! Potwierdził to w rozmowie z tvp.info rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski. "Order został wręczony w sierpniu przez jednego z członków kierownictwa MSZ. Uroczystość miała charakter kameralny i prywatny na wniosek samego zainteresowanego" – stwierdził Wojciechowski.

Portal tvp.info informuje także: "MSZ nie ujawniło, kiedy dokładnie de Silva odebrał odznaczenie i kto oraz gdzie mu je wręczał. Nie jest znana także pełna treść uzasadnienia decyzji o przyznaniu Krzyża Kawalerskiego".

http://niezalezna.pl/71747-szef-biedron ... jny-rekord

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


13 paź 2015, 23:14
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176 ... 185  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: