Kurski, Nitras i Ziobro - leniuchy w europarlamencie
Polscy europosłowie opuszczają sesje plenarne i posiedzenia komisji, spóźniają się, nie angażują się w prace europarlamentu. A zarabiają 7 tysięcy euro miesięcznie (tak zwana goła pensja - bez licznych dodatków). Mają dbać o nasze interesy na europejskim forum, a niejednokrotnie dbają wyłącznie o interesy partyjne w kraju - donosi RMF FM. Jak informuje RMF FM, dzięki niezależnemu rankingowi ośrodkowi badawczemu VoteWatch.eu, w którym pracują między innymi naukowcy z Wolnego Uniwersytetu w Brukseli, można sprawdzić procentowy udział eurodeputowanych w głosowaniach na sesjach plenarnych w Strasburgu i Brukseli. Według VoteWatch.eu najniższy udział w głosowaniach na sesjach plenarnych mają Michał Kamiński, Sławomir Nitras, Zbigniew Ziobro (wszyscy 69,23%), następnie Jacek Kurski (71,79%). Z protokołów z posiedzeń i listy obecności na komisjach wynika, że Zbigniew Ziobro od początku kadencji był tylko na połowie posiedzeń komisji prawnej, której jest członkiem. Europosłowie często się spóźniają i podpisują listę obecności "w ostatniej chwili", tak jak np. Kurski 18 marca. Od początku kadencji Ziobro zabrał głos tylko jeden raz na komisji prawnej. Było to podczas wycieczki do Luksemburga, gdy komisja zwiedzała Trybunał Sprawiedliwości. Kurski natomiast ani razu.
Nie mięczak, lecz ryba. Pospolity ślimak winniczek został zaliczony do kategorii ryb lądowych. Na wniosek Francuzów zrobiła to Komisja Europejska. Polscy zbieracze ślimaków, naukowcy i nauczyciele są zdziwieni. - To kompletny absurd - komentuje Zbigniew Błaszkowski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Niezabyszewie pod Bytowem.
Urzędników to nawet bawi. - Nawet bardzo, ale byłem też mocno zaskoczony, gdy dotarła do mnie ta informacja. Pierwsze słyszę, że ślimaki to ryby - mówi Ryszard Klonowski, inspektor Starostwa Powiatowego w Bytowie.
Komisja zmieniła w dokumentach klasyfikację gatunkową ślimaka, bo dzięki temu Francuzi mogą dotować hodowle ślimaków, tak jak w pozostałych krajach dotuje się rybołówstwo. W Polsce pozyskiwaniem winniczków zajmuje się ok. 10 tysięcy osób. Wytrawni zbieracze potrafią w ciągu godziny zebrać nawet 15 kilogramów. W województwie pomorskim zezwolenia wydaje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku.
- Jako ichtiolog nigdy nie spotkałem się z rybami lądowymi - komentuje Tomasz Wandzel z RDOŚ.
Zapis Komisji Europejskiej wpisuje się w szereg podobnych absurdów. Na przykład na wniosek Portugalii marchewkę zaliczono do owoców.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
07 kwi 2010, 20:02
Polityka i politycy
Z niedawnej historii Polski.
"Urząd prezydenta to trup na wrotkach wypchnięty na scenę" Poseł PO Janusz Palikot w ostrych słowach skrytykował pomysł prezydenta w sprawie ewentualnego referendum an temat prywatyzacji polskich szpitali - informuje Radio Zet. Prezydent ogłosi swój pomysł w wieczornym orędziu. Zdaniem Palikota, orędzie ma na celu "dźwignąć trupa, jakim jest dzisiaj urząd prezydenta i znów go wypchnąć na scenę polityczną, aby trochę jeszcze na wrotkach lub łyżwach pojeździł". - To wygląda tak, wsadza na wrotki, trzyma się z góry za niewidzialne linki i pokazuje się na lodowisku, że jeszcze jeździ. Tak to mniej więcej wygląda - powiedział Palikot. http://palikot.blog.onet.pl/
Dlaczego pan Janusz Palikot dzisiaj milczy?
Nie ma nic do powiedzenia?
Czy czeka aż minie żałoba żeby znowu zacząć obrażać?
Bo dzisiaj Poletko Pana Palikota jest puste
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
15 kwi 2010, 16:53
Polityka i politycy
Badman
Z niedawnej historii Polski.
"Urząd prezydenta to trup na wrotkach wypchnięty na scenę" Poseł PO Janusz Palikot w ostrych słowach skrytykował pomysł prezydenta w sprawie ewentualnego referendum an temat prywatyzacji polskich szpitali - informuje Radio Zet. Prezydent ogłosi swój pomysł w wieczornym orędziu. Zdaniem Palikota, orędzie ma na celu "dźwignąć trupa, jakim jest dzisiaj urząd prezydenta i znów go wypchnąć na scenę polityczną, aby trochę jeszcze na wrotkach lub łyżwach pojeździł". - To wygląda tak, wsadza na wrotki, trzyma się z góry za niewidzialne linki i pokazuje się na lodowisku, że jeszcze jeździ. Tak to mniej więcej wygląda - powiedział Palikot. http://palikot.blog.onet.pl/
Dlaczego pan Janusz Palikot dzisiaj milczy?
Nie ma nic do powiedzenia?
Czy czeka aż minie żałoba żeby znowu zacząć obrażać?
Bo dzisiaj Poletko Pana Palikota jest puste
1) na polecenie władz partii czeka do końca żałoby, potem rozpocznie kolejną wojnę - tym razem z JK, albo, 2) przeczytał komentarze na swoim blogu i coś w końcu do niego dotarło
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
15 kwi 2010, 19:53
Polityka i politycy
Janusz P. nie milczy. Człowiek z wibratorem pisze.
Dziś, ukazała się taka notka:
Niczego ponad miarę! Janusz Palikot (08:00) 15 kwietnia 2010
Czytając jakie szambo wylewa się w komentarzach na poletku Janusza P. mam odruchy wymiotne. Naród "kocha się" jak zawsze. Drobny cytat: "pisowska hieno , największą zapłatą jest dla ... ... mnie , jak wkurze takiego pisowskiego gnojka . Warte każdych pieniędzy . "
Po żałobie narodowej nic się nie zmieni, będziemy żyli jak zawsze w naszym polskim piekiełku...
Najbliższe dni pokażą, czy Bronisław Komorowski nadaje się na męża stanu, czy też stanie się dla Platformy ciężarem.
Nie ma dziś lewicy i prawicy ? mówił tuż po katastrofie pod Smoleńskiem pełniący obowiązki prezydenta RP Bronisław Komorowski. Rzeczywiście, narodowy dramat, narodowa żałoba to chwile, w których panuje narodowa jedność. To chwile, w których wszyscy jednoczą się w ciszy, by uczcić pamięć o tragedii, która łączy nas wszystkich.
Jedność jednak nie będzie trwała bez końca i warto już dziś przygotowywać się na chwilę, w której będą musiały powrócić polityczne różnice. Bo wrócić będą musiały. Już za niecałe 10 tygodni konstytucja każe przeprowadzić wybory prezydenckie. Wybory te ? nawet jeśli będą prowadzono w spokojnej atmosferze ? muszą pokazać pewne różnice pomiędzy kandydatami.
Żałoba nie oznacza, że należy uważać, że nie ma żadnych różnic, że nie będzie można protestować, jeśli pod pozorem politycznej poprawności, będzie się inaczej myślącym zamykać usta.
Jeśli narodowa żałoba podniesie poziom naszej debaty, będzie to wielka ofiara, jaką ta tragedia wniesie do naszego życia publicznego. Jeśli jednak jedność stanie się pretekstem do tego, by po cichu podporządkowywać sobie państwo ? trzeba będzie fałsz powagi przerwać na znak protestu.
Pierwszym sygnałem ostrzegawczym powinny stać się dwie poniedziałkowe wypowiedzi pełniącego obowiązki prezydenta marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Pierwsza dotyczyła wyboru prezesa NBP.
- Nie widzę w tej chwili powodu do jakiegoś szczególnego pośpiechu, chyba że posiedzenie tej rady nie przyniosłoby spodziewanych efektów ? mówił marszałek. Słowa te można niestety odczytywać jako szantaż pod adresem RPP ? albo podejmiecie takie decyzje, jakie się od was oczekuje, albo weźmiemy się szybko za wybór nowego prezesa NBP. W kontekście ubiegłotygodniowego sporu śp. prezesa Skrzypka z rządem o przeznaczenie miliardowego zysku NBP, te słowa nie są zwykłą niezręcznością. Narodowy Bank Polski jest konstytucyjnie niezależny od Sejmu, znajdujemy się jednak w wyjątkowej sytuacji, w której marszałek sejmu jest pełniącym obowiązki głowy państwa, który może powołać nowego szefa NBP, którego również zabrakło.
W wyjątkowo niezręcznej sytuacji postawił Komorowski p.o. szefa kancelarii prezydenta Jacka Michałowskiego inną swoją poniedziałkową wypowiedzią. ? Jest osobą, która może liczyć na zaufanie tej części Kancelarii, która szuka szansy na spokojne funkcjonowanie ? mówił o następcy Władysława Stasiaka. Michałowski jest naprawdę świetnym fachowcem, zna się na zarządzaniu. Ale słowa marszałka brzmią jak groźba ? albo będziecie z nim współpracować, albo? albo wyginiecie jak dinozaury, by użyć porównania, którego tydzień temu użył premier Tusk pod adresem opozycji podczas sejmowej debaty.
Warto dziś postawić pytanie, czy Bronisław Komorowski sprosta odpowiedzialności, jaką jest łączenie obowiązków, jakie na jego barki włożyła Opatrzność.
Jego postępowanie w ciągu najbliższych dni pokaże, czy nadaje się na męża stanu, czy potrafi wykorzystać wyroki losu, czy też stanie się dla Platformy ciężarem.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
16 kwi 2010, 17:50
Polityka i politycy
Wajda przyjął rolę prowokatora-pijaczka
Aż do Sierpnia80, żelaznym punktem esbeckiego repertuaru, w przypadku wszelkich wystąpień i protestów, był numer z pijaczkiem. Przebranego w łachy prowokatora, wysyłano w okolice manifestacji, gdzie tłukł szybę w jakimś sklepie (najlepiej z telewizorami) i wychodził ze zrabowanym towarem, po czym błyskawicznie był zatrzymywany przez milicję. Wieczorem cały kraj mógł obejrzeć w Dzienniku, jak to męty i warchoły rabują sklepy. Dziś czasy nie te, skala wydarzeń nie ta, siła mediów nieporównywalna. Ale stary mechanizm propagandowy pozostał.
Od przedwczoraj telewizje na całym świecie pokazują masowe protesty w Polsce przeciw pochowaniu Prezydenta z żoną na Wawelu, demolując sympatię i współczucie którymi nas obdarzono. Aby zaszkodzić pamięci Prezydenta, posłużono się paroma setkami ludzi, aby przykryć na ekranach telewizorów uczucia milionów. I to działa!
Ciekawe ilu obcych polityków, tych nieżyczliwych wobec strasznych braci, a zmuszonych, sympatią opinii publicznej w swoich krajach do wziecia udziału w pogrzebie, nie wykorzysta roboty prowokatorów, by tą opinię zmieniać i wykręcić się od złożenia hołdu pamięci Prezydenta Kaczyńskiego.
Bez tej bezprecedensowej szopki na Franciszkańskiej, nawet wybuch wulkanu na Islandii byłby za słabym alibi nieobecność mogłaby być potraktowana jako przejaw tchórzostwa. Ale wyraZne, udokumentowane przejawy podziału polskiego społeczeństwa to już poważna wymagająca rozważenia sprawa.
Szczególnie przykre, że sygnał do tej zadymy dał Wajda, którego ojciec zginął w Charkowie. W ten sposób Wajda odegrał rolę lidera pijaczków. Żałko.
Czy naprawdę oczekujemy od was zbyt wiele? Trochę zrozumienia i szacunku dla zmarłych, ich rodzin, dla państwa, wspólnego państwa. Mówicie, że miejsce nie to, że katedra owszem, ale nie ta, nie w tym mieście. Gdyby była warszawska, oburzalibyście się, że ma spocząć razem z książętami i Prymasem Tysiąclecia, prawda? Coraz częściej myślę, że tylko szukaliście pretekstu do skończenia tej żałoby. Że przerażały was te tłumy, ich spontaniczność, autentyzm.
Czego tak bardzo się boicie? Rodzącego się mitu? Ale przecież jeśli istotnie ma się jakiś narodzić, to ani my, ani wy nie mamy na niego wpływu. Naprawdę sądzicie, że możemy mit zadekretować, wywołać sztucznie, nadąć? Przeceniacie nas. To naprawdę nie my każemy stać ludziom po osiem godzin w środku nocy, to nie my wyganiamy ich setkami tysięcy na ulice, to nie my zmuszamy ich, by jechali na drugi koniec Polski, by pożegnać kogoś, kogo znali tylko z telewizji i z waszej w niej kampanii nienawiści.
Szczerze mówiąc, nas także zaskakuje skala tego, co się dzieje. I, uwierzcie na słowo, nie panujemy nad tym tłumem, nie sterujemy nim, ba, nawet nie próbujemy tego robić. A do zwoływania ludzi nie musimy używać dyrektorów biur naszych senatorów, nie musimy posyłać na ulice partyjnych bojówkarzy.
My nawet nie jesteśmy pewni, czy z tego moralnego wzmożenia coś za miesiąc zostanie. Jeśli cokolwiek pozwala nam myśleć, że tak, to wasz strach, wasze przerażenie, panika wręcz. To groteskowe szukanie sojuszników gdzie się da, posiłkowanie się odklejonymi od rzeczywistości monarchistami i internetową młodzią.
Czegóż tak się lękacie? Że uczynimy z tych trumien fundament pod Czwartą Rzeczpospolitą, że zerwanymi z nich sztandarami będziemy łopotać i poprowadzimy Jarosława do zwycięstwa?
Abstrahując od tego, że wyjątkowo nisko nas oceniacie, to pragnę was uspokoić. Nie, nie zrobimy tego, choćby z tego powodu, że ? w co zapewne trudno wam uwierzyć ? nie łączą nas poglądy polityczne. Część z nas krytycznie albo i bardzo krytycznie oceniała prezydenturę Lecha Kaczyńskiego. Za to wszyscy bardzo wysoko cenimy jego patriotyzm, uczciwość, prawość, pryncypialność wreszcie. Wszystkie te wartości, których nam w polityce brak. Dostrzegamy je także u innych, więc to nie chęć wspierania jednej partii nas łączy, ale tęsknota za owymi ideałami.
Nie gniewajcie się, naprawdę nie chcę was obrazić, ale kiedy czytam wasze pohukiwania w Internecie, to przypomina mi się tych kilku urodzonych idiotów, którzy protestowali przeciw Alei Zasłużonych dla profesora Geremka, przychodzą na myśl domorośli znawcy literatury gotowi strącać ze Skałki Miłosza.
Tyle tylko, że my nie urządzaliśmy szopek i manifestacji nad trumną Profesora czy noblisty, to raczej kilku waszych idoli nie potrafiło na pogrzebie Bronisława Geremka powstrzymać się od eksplozji żółci i nienawiści. A my tych kilku protestujących przeciw niemu wysłaliśmy do lekarza.
Was nikt na konsylium nie posyła, was traktuje się serio, was animują największe gazety i prywatne telewizje, które wyszukują wspierających was profesorów i zdobywców Oscara. I nikt nie zastanawia się nad waszą kulturą osobistą, choć, dalibóg, nikczemnością jest nie uszanować ani świętego w Polsce czasu żałoby, ani trumien czekających na pochówek.
To prawda, czasem myślę, że istotnie wiele nas dzieli. Waszych ?ludzi honoru? z generalskimi epoletami my uważamy raczej za opresorów. Wasze autorytety budzą nasz śmiech, a nasi bohaterowie ? wasze politowanie. Nasze książki uznajecie za grafomanię, my nie potrafimy zrozumieć, jak można czytać ten wasz bełkot. Pewnie nawet sushi lubimy inne, bo, i to was zaskoczy, nie jadamy wyłącznie bigosu.
Ale w końcu, do licha ciężkiego, coś nas chyba jednak łączy, nieprawdaż? I jeśli nie teraz ma się to coś objawić, to kiedy?"
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
17 kwi 2010, 12:22
Polityka i politycy
Pęknięta pamięć
Kilka rzeczy zapamiętam na pewno.
Ludzi, których spotykałem na Dworcu Centralnym. Zmęczonych, przygnębionych, ale przepełnionych wielkością. Ludzi, którzy z różnych, najodleglejszych zakątków Polski zjeżdżali się porannymi pociągami i teraz, wieczorem, nocą, po całym dniu spędzonym w kolejce na Krakowskim Przedmieściu, czekali na pociągi powrotne, wiedząc, że będą zatłoczone, opóźnione i nie będzie w nich można ani usiąść, ani nawet, często, napić się herbaty.
Harcerzy. Młodych, nieludzko umęczonych, czuwających przy spontanicznie powstałych miejscach pamięci, uprzątających i wciąż na nowo układających przynoszone przez przechodniów znicze, pilnujących porządku. Bez mała trzydzieści lat temu, będąc w tym wieku, w jakim oni są teraz, jeździłem z przyjaciółmi przez kilka dni za Papieżem, z furażerką kościelnej służby porządkowej zatkniętą za pagon ? i teraz, po latach, widziałem w oczach harcerzy ten sam szczególny blask, jaki ludzie mieli w oczach wtedy.
I wykrzywione nienawiścią gęby pod papieskim oknem w Krakowie. Gówniarza wyciągającego do kamer paluch w ordynarnym geście czarnych raperów ?ja cię pier??, transparenty z karykaturami, skandowane obelgi pod adresem zmarłego. Nowe pokolenie ?elyty? III RP, wychowane już nie na Michniku, ale na Wojewódzkim.
Faryzejskie miny redaktora gazety, która cynicznie, dla zburzenia podniosłego nastroju wykreowała te ?protesty?, miotającego gromy na nieuszanowanie żałoby? przez rozmówców programu Pospieszalskiego. I smucącego się, że kardynał Dziwisz tak głęboko podzielił Polaków, nie konsultując decyzji o pochówku prezydenta z Andrzejem Wajdą i jego żoną. I małość innego wykreowanego przez media na Wielki Autorytet starego nienawistnika, który w tej chwili odmawia ?ich prezydentowi? nawet tego, że był głową państwa, tytułując go szyderczo ?prezydentem Warszawy?.
I jeszcze ten stary wiersz Marian Hemara o pokoju i wojnie. Ten z pointą: ?Pokój ? z wami? Nigdy w życiu!?
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
List wysłany przez gen. Sławomira Petelickiego do premiera Donalda Tuska w związku z katastrofą Tu-154M w Smoleńsku.
Warszawa 19 kwietnia 2010 LIST OTWARTY DO PREMIERA DONALDA TUSKA
Panie Premierze! Zakończyła się Żałoba Narodowa po największej Tragedii w historii powojennej Polski. W wyniku karygodnych zaniedbań, niekompetencji i arogancji staliśmy się jedynym na świecie krajem, który w jednym momencie stracił całe Dowództwo Wojska, ze Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej na czele. Apeluję do Pana o podjęcie radykalnych kroków mających na celu ratowanie Polskich Sił Zbrojnych i systemu antykryzysowego Państwa.
W trybie pilnym należy: 1. Rozwiązać Wojskową Prokuraturę i powierzyć prowadzone przez nią sprawy Prokuraturze Cywilnej. Będzie to zgodne z wcześniejszymi wnioskami Prawa i Sprawiedliwości popartymi przez Platformę Obywatelską, których orędownikami byli między innymi Świętej Pamięci Poseł Zbigniew Wassermann i Generał Franciszek Gągor.
2. Ustanowić pełnomocnika Rządu d/s ratowania naszych Sił Zbrojnych i powołać na to stanowisko generała dywizji Waldemara Skrzypczaka (byłego dowódcę Wojsk Lądowych, który miał odwagę głośno mówić o zaniedbaniach w MON), cieszącego się ogromnym autorytetem w Wojsku Polskim. 3. Odwołać Ministra Obrony Narodowej i do czasu wybrania Prezydenta powierzyć kierowanie Resortem przewodniczącemu Ko-misji Obrony Senatu Maciejowi Grubskiemu z Platformy Obywatelskiej, który broniąc żołnierzy z Nangar Khel wykazał się zaangażowaniem i dobrą znajomością problematyki wojskowej. Ministerstwem Obrony może skutecznie kierować tylko osoba nie związana z panującymi tam od lat ?betonowymi układami".
4. Przywrócić na stanowisko Szefa Rządowego Centrum Antykryzysowego doktora Przemysława Gułę.
Ponad rok temu w obecności byłego wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego, profesora Krzysztofa Rybińskiego, przekazałem ministrowi Michałowi Boniemu notatkę na temat karygodnych zaniedbań w Ministerstwie Obrony Narodowej. Zdecydowałem się na to, gdyż Bogdan Klich wysłuchiwał moich rad popartych ekspertyzami specjalistów polskich i amerykańskich, a następnie postępował wbrew logice!
Wszyscy Polacy widzieli tragiczną katastrofę wojskowego samo-lotu CASA C-295M, w której zginęło dwudziestu znakomitych lotników. Tłumaczyłem Ministrowi Klichowi, dlaczego tak się stało, prezentując mu procedury NATO. Minister zapewniał, że wyciągnie z tego wnioski. Nie wyciągnął! Nastąpiła katastrofa wojskowego samolotu BRYZA, w której zginęła cała załoga. Była jeszcze katastrofa wojskowego śmigłowca Mi-24. Pytałem publicznie B. Klicha, ilu jeszcze dzielnych żołnierzy musi zginąć, żeby zaczął konieczne reformy w Wojsku? W sierpniu 2009 roku bohaterską śmiercią zginał kapitan Daniel Ambroziński, którego patrol w Afganistanie Talibowie ostrzeliwali przez sześć godzin, a nasze Lotnictwo nie mogło tam dole-cieć, bo miało za słabe silniki (MI24). Co więcej, jak już doleciało ? było nieuzbrojone (Mi-17). Minister Klich zapewniał wtedy publicznie, że w trybie nadzwyczajnym dostarczy do Afganistanu odpowiedni sprzęt. Nie zrealizował tych obietnic, za to wodował uroczyście kadłub Korwety Gawron (który kosztował ponad mi-liard sto milionów złotych), komunikując zdumionym uczestnikom uroczystości, że na tym kończy się program budowy tak potrzebnego Marynarce Wojennej okrętu, gdyż nie ma środków na jego dokończenie. W ubiegłym roku Bogdan Klich mówił, że robi coś, co nikomu dotąd się nie udało ? leasinguje od LOT-u nowoczesne samoloty dla VIP, w miejsce awaryjnego sprzętu z poprzedniej epoki. Teraz twierdzi, że to się nie udało, bo przeszkadzali posłowie.
Gdy Bogdan Klich leciał dwukrotnie do Afganistanu, w niepotrzebną PR-owską podróż, wyleasingował dla siebie Boeinga Rumuńskich Linii Lotniczych za 150 tys. zł. Dodać należy, że za boeingiem leciał wojskowy samolot CASA, który dla Ministra Klicha była za mało wygodny. Dlaczego Minister Obrony Narodowej nie zdecydował się na leasing nowoczesnego samolotu dla tak ważnej delegacji państwowej, do składu której zatwierdził podsekretarza stanu w MON, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i dowódców wszystkich rodzajów wojsk. Jak można było umieścić kluczowe dla bezpieczeństwa Państwa osoby w jednym samolocie z poprzedniej epoki i wysłać ten samolot w czasie mgły na polowe lotnisko, bez wyznaczenia z góry zapasowego wariantu lądowania i scenariusza pozwalającego na przesuniecie terminu uroczystości. Tłumaczyłem B. Klichowi kilkakrotnie, co to jest nowoczesne zarządzanie ryzykiem, którego od 1990 roku uczyli nas Amerykanie. Przekonywałem, że nowoczesne samoloty pasażerskie są niezbędne nie tylko do przewozu VIP, ale dla ratowania Obywateli Polskich, gdy znajdą się na zagrożonych terenach. Teraz Minister Obrony twierdzi, że nie było pieniędzy na te samoloty, a jednocześnie wydawał dużo więcej na sprzęt, który okazał się nieprzydatny, że wspomnę tylko bezzałogowe Orbitery za 110 mln USD.
W maju 2009 roku Sejm RP powołał podkomisję do zbadania za-niedbań w Lotnictwie Wojskowym RP. Jej ekspert, znakomity pilot Major Arkadiusz Szczęsny napisał: ? Świadome narażanie przez MON naszych Żołnierzy na niebezpieczeństwo utraty życia jest niedopuszczalnym łamaniem prawa"! Gdy Major Szczęsny poprosił podkomisję o przekazanie sprawy Prokuraturze, został odwołany z funkcji eksperta. Jeden z najdzielniejszych komandosów GROMU, ranny w walce z terrorystami i odznaczony Krzyżem Zasługi za dzielność, napi-sał do mnie po katastrofie: ?Czymże jest narażenie bezpieczeństwa Państwa, jak nie sabotażem. A kto tego nie rozumie, popełnia grzech zdrady!".
Reakcja Ministra Obrony Narodowej na tragiczną katastrofę, polegająca na chwaleniu się wzorowymi procedurami w Wojsku, którymi może on się podzielić z innymi resortami, wywołała zapytania ze strony moich wojskowych kolegów ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, którzy nie zrozumieli o co ministrowi chodzi. Mijają się z prawdą zapewnienia, że w Wojsku jest wszystko w porządku bo zastępcy płynnie przejęli dowodzenie. Podobnie jest w Centrum Antykryzysowym Rządu. W nawale obowiązków mógł Pan nie zauważyć, że po odwołaniu doktora Przemysława Guły ze stanowiska Szefa Rządowego Centrum Antykryzysowego, na znak protestu odeszło dziesięciu najlepszych specjalistów od zarządzania Państwem w sytuacjach nadzwyczajnych.
Jestem Panu bardzo wdzięczny, za uratowanie Narodowej Jednostki Operacji Specjalnych GROM, która przez trzy miesiące pozostawała bez dowódcy i miała być ?wdeptana w ziemię" przez ?MON-owski beton?. Proszę, aby postąpił Pan podobnie w obec-nej tragicznej sytuacji Lotnictwa Wojskowego, Marynarki Wojennej i Wojsk Lądowych. Sugerowane na początku listu rozwiązania inicjujące niezbędne reformy konsultowałem z wybitnymi polskimi i amerykańskimi specjalistami od zarządzania ryzykiem i ochrony infrastruktury krytycznej Państwa. Jestem Naszą Tragedią tak przybity, że mimo licznych zaproszeń, nie będę na razie występował w mediach. Życzę, żeby nie zmarnował Pan Premier szansy zbudowania na wzór GROMU nowoczesnego Polskiego Wojska i systemu antykryzysowego Naszego Kraju.
____________________________________ Polak ,katolik,hetero,szczęśliwy.Wszystkie błędy stylistyczne i ortograficzne są zamierzone jakiekolwiek powielanie ich i rozpowszechnianie bez zgody jest zabronione! טדאוש
21 kwi 2010, 21:57
Polityka i politycy
Tu-154 rozbił się na lotnisku w Smoleńsku nie o godz. 8.56 a o godz. 8.40!
Europoseł pyta: co się działo przez te 16 minut?
Janusz Wojciechowski "Co się działo przez tych 16 minut? Kto czekał, na co lub na kogo?"
? pyta Janusz Wojciechowski na swoim blogu w Onet.pl.
Odnosi się w ten sposób do ujawnionych dzisiaj przez "Dziennik Gazetę Prawną" informacji. Gazeta przeprowadził analizę, z której wynika, że prezydencki Tu-154 rozbił się na lotnisku w Smoleńsku nieco wcześniej, niż dotychczas podawano.
"Samolot nie igła przecież. Leciał, piloci rozmawiali z obsługą lotniska, słyszeliśmy o odradzaniu lądowania i słabej znajomości rosyjskiego. I co ? obsługa lotniska nie zauważyła, że samolot runął i się pali kilkaset metrów od pasa startowego? Dopiero po kwadransie ich oświeciło, że był samolot i go nie ma?" - napisał europoseł.
Janusz Wojciechowski zastanawia się także "jakby to było, gdyby w Polsce ? nie daj Boże ? rozbił się samolot z rosyjskim prezydentem i setką osobistości".
"Jakoś nie bardzo sobie wyobrażam, że nasi śledczy rozwikłują katastrofę, a rosyjscy uprzejmie i cierpliwie czekają w poczekalni na dowody." ? podkreśla europoseł. http://wiadomosci.onet.pl/2160356,11,eu ... ,item.html
1. Im dalej w smoleński las, tym więcej drzew i tajemnic. Okazuje się, że samolot runął nie o uświęconej już godzinie 8,56, ale 16 minut wcześniej. O 8,56 zawyły syreny.
Co się działo przez tych 16 minut? Kto czekał, na co lub na kogo?
2. Samolot nie igła przecież. Leciał, piloci rozmawiali z obsługą lotniska, słyszeliśmy o odradzaniu lądowania i słabej znajomości rosyjskiego. I co ? obsługa lotniska nie zauważyła, że samolot runął i się pali kilkaset metrów od pasa startowego? Dopiero po kwadransie ich oświeciło, że był samolot i go nie ma?
Może niepotrzebnie się dziwię. Nie miało ich co oświecić, bo lampy nie działały. Wymieniono je dopiero po katastrofie.
3. Czepiam się, prawda? Strona rosyjska nieba nam przychyla (choć to może niezbyt stosowna metafora), rosyjscy śledczy pracują dzień i nic nad wyjaśnieniem katastrofy. Polscy śledczy im pomagają, na tyle, na ile Rosjanie chcą i pozwolą.
4. Od polskich śledczych już wiemy, że śledztwo potrwa długie miesiące i być może nigdy niezostanie upubliczniona treść rozmów z czarnych skrzynek. Możemy więc nigdy się nie dowiedzieć, jak to było z tymi odradzaniem lądowania i ze znajomością rosyjskiego i o której samolot runął. I czy lotem kierował pilot, czy może (jak niektórzy chcieliby usłyszeć) najwyższy rangą pasażer.
5. Tak się zastanawiam, jakby to było, gdyby w Polsce ? nie daj Boże ? rozbił się samolot z rosyjskim prezydentem i setką osobistości. Jakoś nie bardzo sobie wyobrażam, że nasi śledczy rozwikłują katastrofę, a rosyjscy uprzejmie i cierpliwie czekają w poczekalni na dowody.
Jakoś nie bardzo sobie wyobrażam, że polska ABW wysyła rosyjską FSB do hotelu Dumy po ślady DNA poległych w katastrofie rosyjskich posłów, jak to się działo w polskim hotelu sejmowym.
6. No cóż, nie wchodzę dalej w ten las i wierzę w śledztwo. Póki co ? rosyjskie śledztwo...
Czy wobec rosyjskiej serdeczności po smoleńskiej tragedii w ogóle godzi się upominać o jakieś katyńskie papiery sprzed siedemdziesięciu lat? Albo zawracać głowę gazociągiem bałtyckim? Świat uzna to za małostkowość...
1. Z katastrofy żałoba, ale z pojednania nad grobami radość. Cała Polska cieszy się ze wspaniałej postawy Rosjan w obliczu smoleńskiej tragedii.
2. Gestów pojednania było wiele. Moskwiczanie kładli kwiaty pod polską ambasadą. Rodziny ofiar spotkały się z uprzejmością taksówkarzy i życzliwością pracowników prosektorium. Telewizja rosyjska wyemitowała film "Katyń". No i rzecz najważniejsza - Putin czule objął Tuska.
3. Wzruszeni rosyjska solidarnością w obliczu tragedii, wpadamy w kompleksy. Gdyby tak - nie daj Boże! - rosyjski samolot rozbił się w Polsce, pewnie nikt nie zaniósłby kwiatów pod rosyjską ambasadę, taksówkarze byliby dla rodzin rosyjskich ofiar opryskliwi, a personel kostnicy nieuprzejmy. Telewizja Polska nie wyemitowałaby filmu "Lecą żurawie", a premier Tusk nie objąłby Putina tak troskliwie, jak sam został objęty.
4. Wspominając Putina obejmującego Tuska - trzeba zapomnieć o wszystkim i tylko się cieszyć z pojednania.
Nic to, ze rosyjskie władze w parę godzin po tragedii, gdy jeszcze straż lała wodę z sikawek na dymiące zgliszcza, już zapewniły, ze samolot był sprawny, a polscy piloci zwalili go na ziemię, bo nie kumali po rosyjsku. Ważne, że Putin objął Tuska.
Nic to, ze rosyjscy milicjanci zabierali dziennikarzom filmy z miejsca tragedii. Ważne, ze Putin ze współczuciem przygarnął Tuska.
Nic to, że w godzinę po tragedii służby lotniskowe dopiero wkręcały żarówki do lamp na lotnisku. Liczy się tylko to, że Putin przytulił Tuska. Nic to, ze rosyjska prokuratura nie dopuszcza polskich prokuratorów do czarnych skrzynek, skoro Putin tak pięknie pocieszył Tuska.
5. To nic, że nawet w rosyjskiej prasie pojawiły się spekulacje o możliwym zamachu na prezydenta Kaczyńskiego i że sam Żyrinowski powiedział - nasza wina - bo trzeba było zamknąć to lotnisko. My do gardła gotowi jesteśmy skoczyć każdemu, kto przez sekundę dopuściłby możliwość nie tylko zamachu, ale jakiejkolwiek winy po stronie Rosjan. Rosyjskie służby specjalne są przecież praworządne, nie dokonują zamachów, na papieża zamachnął się z własnej inicjatywy Ali Agca, a Litwinienkę otruły w Londynie krasnoludki.
Dla nas liczy się tylko Putin obejmujący Tuska.
6. Cały świat zobaczył rosyjską solidarność, rosyjska duszę i serce, na dłoni podane Polakom.. Czy teraz wypada nam domagać się jakichś dokumentów w sprawie Katynia, czy wobec rosyjskiej serdeczności w ogóle godzi się mówić o jakichś mało ważnych papierach sprzed siedemdziesięciu lat? Świat uzna to za małostkowość.
Gazociąg północny? O co chodzi? Rosjanie są dla Was Polaków tacy wielkoduszni, a wy nic tylko ten gazociąg i gazociąg! Dajcie spokój, to jakaś wasza obsesja, das ist polnische rusofobie!
Podnosicie larum, że rosyjskie czołgi znów wyruszyły na Tbilisi? I co z tego? Rosja to Rosja, ma prawo do strefy własnych wpływów, a wy Polacy niepotrzebnie straciliście okazję, żeby siedzieć cicho. Warszawy wam przecież nie szturmują.
Juz zapomnieliście, jak Putin objął Tuska?
7. Kłaniam się nisko zwykłym Rosjanom, po ludzku współczujących nam w obliczu tragedii. To naprawdę wrażliwy i współczujący naród, który jak mało który umie się dzielić ostatnim kawałkiem chleba. Wiem coś o tym.
I kłaniam się mistrzostwu świata rosyjskiej dyplomacji...
Janusz Wojciechowski
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
23 kwi 2010, 21:59
Polityka i politycy
Tadeo74
Pęknięta pamięć
Kilka rzeczy zapamiętam na pewno.
Ludzi, których spotykałem na Dworcu Centralnym. Zmęczonych, przygnębionych, ale przepełnionych wielkością. Ludzi, którzy z różnych, najodleglejszych zakątków Polski zjeżdżali się porannymi pociągami i teraz, wieczorem, nocą, po całym dniu spędzonym w kolejce na Krakowskim Przedmieściu, czekali na pociągi powrotne, wiedząc, że będą zatłoczone, opóźnione i nie będzie w nich można ani usiąść, ani nawet, często, napić się herbaty.
Harcerzy. Młodych, nieludzko umęczonych, czuwających przy spontanicznie powstałych miejscach pamięci, uprzątających i wciąż na nowo układających przynoszone przez przechodniów znicze, pilnujących porządku. Bez mała trzydzieści lat temu, będąc w tym wieku, w jakim oni są teraz, jeździłem z przyjaciółmi przez kilka dni za Papieżem, z furażerką kościelnej służby porządkowej zatkniętą za pagon ? i teraz, po latach, widziałem w oczach harcerzy ten sam szczególny blask, jaki ludzie mieli w oczach wtedy.
I wykrzywione nienawiścią gęby pod papieskim oknem w Krakowie. Gówniarza wyciągającego do kamer paluch w ordynarnym geście czarnych raperów ?ja cię pier??, transparenty z karykaturami, skandowane obelgi pod adresem zmarłego. Nowe pokolenie ?elyty? III RP, wychowane już nie na Michniku, ale na Wojewódzkim.
Faryzejskie miny redaktora gazety, która cynicznie, dla zburzenia podniosłego nastroju wykreowała te ?protesty?, miotającego gromy na nieuszanowanie żałoby? przez rozmówców programu Pospieszalskiego. I smucącego się, że kardynał Dziwisz tak głęboko podzielił Polaków, nie konsultując decyzji o pochówku prezydenta z Andrzejem Wajdą i jego żoną. I małość innego wykreowanego przez media na Wielki Autorytet starego nienawistnika, który w tej chwili odmawia ?ich prezydentowi? nawet tego, że był głową państwa, tytułując go szyderczo ?prezydentem Warszawy?.
I jeszcze ten stary wiersz Marian Hemara o pokoju i wojnie. Ten z pointą: ?Pokój ? z wami? Nigdy w życiu!?
byliśmy z dziećmi, w środę nie udało się wejść, pojechaliśmy w piątek i oddaliśmy hołd ...
24 kwi 2010, 08:58
Polityka i politycy
Od pierwszych minut po katastrofie mam ogromne wątpliwości co do okoliczności i miejsca zdarzenia. I jeszcze te uściski między Putinem i Tuskiem, historia lubi się powtarzać? W tym tygodniu w necie napotkałam mnóstwo informacji wskazujących mniej lub bardziej na niejasne okoliczności tego zdarzenia. Niestety mam coraz mniej wątpliwości, a rysujący się obraz jest coraz bardziej dramatyczny. Na dzień dobry najbardziej lajtotowy tekst.
Kataryna, wtorek, 20 kwietnia 2010 Niestosowne pytania, niewygodne informacje
Łukasz Warzecha przedstawił długą listę pytań, na jakie trzeba znaleźć odpowiedź, zanim się wykluczy winę - umyślną lub nie - kogoś innego niż polski pilot i poganiający go prezydent, który spóźnił się na lotnisko i przez niego całe nieszczęście. Bo zdaje się w takim kierunku zmierza narracja. Warzecha jest chyba pierwszym dziennikarzem, który zebrał wątpliwości, jakie od tragicznej soboty mają nie tylko internauci, ale także osoby świetnie się orientujące w rosyjskiej rzeczywistości, jak Wiktor Suworow czy Władimir Bukowski i dobrze byłoby, aby doczekały się szybkiego i dogłębnego wyjaśnienia, na którym najbardziej powinno dzisiaj zależeć tym, którzy w nie ani przez chwilę nie wierzyli i traktują je wyłącznie jako symptom spiskowej histerii.
Ignorowanie lub wykpiwanie pojawiających się wątpliwości i niewygodnych pytań jest konskuteczne i tylko potęguje wrażenie, że próbuje się ukryć niewygodną prawdę, która może, ale przecież nie musi, być mroczna. Zamiast więc kpić z pytań Warzechy, dziennikarze nie podzielający jego wątpliwości powinni się z nimi merytorycznie rozprawić, jeśli są tak bezpodstawne i absurdalne, nie powinno być z tym problemu, prawda?
Na całym świecie dziennikarze prześcigaliby się w wyjaśnianiu przyczyn tragedii, a wszystkie szanujące się redakcje zaraz po niej wysłałyby do Moskwy swoich najlepszych dziennikarzy, żeby patrzeć śledczym na ręce, i równolegle szukać odpowiedzi na pytanie "co się stało?". Na całym świecie, ale nie u nas. U nas dziennikarze zajmują się głównie tłumaczeniem, że w tym co się stało nie ma właściwie nic sensacyjnego, nic wartego powęszenia, jeśli nie liczyć drobiazgowego wyjaśniania dlaczego prezydent spóźnił się pół godziny na lotnisko i co z tego wynikło. A jeśli znajdzie się ktoś informujący o niewyjaśnionych zdarzeniach, zaraz dostaje po łbie od dziennikarzy, którzy swoją rolę widzą w wygaszaniu, tonowaniu i uciszaniu. Tak jak obsługująca katastrofę dziennikarka michnikowego szmatławca, która ma pretensje do telewizyjnych "Wiadomości", że poinformowały opinię publiczną o tajemniczym i bardzo niepokojącym zdarzeniu jakie miało miejsce zaraz po katastrofie. (...) Najbliższe miesiące to test dla naszych mediów, które będą musiały wyjaśnić nie tylko samą katastrofę, ale także to co się po niej działo w kraju. W internecie krąży mnóstwo plotek o mniej lub bardziej sensacyjnym charakterze, które - gdyby się potwierdziły - sporo by nam powiedziały o naszym państwie i politykach, którzy się zabrali za "sprzątanie" po prezydencie. Życzyłabym sobie na przykład, żeby pełnego wyjaśnienia doczekały się dwa, już oficjalnie potwierdzone wątki.
Wizyty ABW w domach ofiar. (...) Bardzo bym chciała wiedzieć, czy rzeczywiście ABW weszła z nakazem do warszawskiego mieszkania Wassermanna. Kraków to niecałe trzy godziny drogi pociągiem, ABW ma tam swoją delegaturę, dużo bardziej naturalna byłaby więc wizyta w krakowskim domu Wassermanna i uprzejma prośba do wdowy o wydanie szczoteczki. Zajęłoby to pewnie tyle samo czasu co fatygowanie się do prokuratora, i wchodzenie z nakazem do pustego warszawskiego mieszkania. Z uwagi na wyjątkową pozycję Wassermanna (w komisji śledczej, w komisji ds. służb specjalnych, wcześniej jako koordynatora ds. służb specjalnych), dobrze byłoby sprawdzić, czy służby nie wykorzystały tragedii do uzyskania wglądu w służbowe materiały posła zajmującego się w PiSie służbami specjalnymi. Może więc dziennikarze sprawdzą, do czyich domów wchodziły służby pod nieobecność właścicieli, i czy zawsze był to naprawdę jedyny sposób na pozyskanie materiału do badań.
Decyzje w Kancelarii Prezydenta. Jedną z pierwszych, jeśli nie pierwszą, decyzją Bronisława Komorowskiego jako p.o. prezydenta było powołanie nowego szefa Kancelarii Prezydenta, spoza ekipy pracującej dla Lecha Kaczyńskiego. Nie wnikam w powody, być może w takim momencie każdy chce móc się oprzeć na swoim człowieku, mając do wykonania całe mnóstwo zadań, warto się jednak przyjrzeć wszystkim decyzjom jakie od soboty zapadły, i zadać pytanie, czy wszystkie były racjonalne, uzasadnione i naprawdę na miejscu. Już w poniedziałek wypowiedzenia dostali doradcy Lecha Kaczyńskiego. Być może Bronisławowi Komorowskiemu nie są potrzebni, a być może chce zatrudnić innych. Biorąc jednak pod uwagę to, że - przynajmniej teoretycznie - jest tylko p.o. prezydenta, a jego zadaniem jest wyłącznie tymczasowe, przez dwa miesiące, administrowanie Kancelarią, chciałabym wiedzieć, czy na miejsce zwolnionych doradców Lecha Kaczyńskiego zamierza zatrudnić własnych, a jeśli tak, to czy ta czystka personalna naprawdę nie mogła poczekać te dwa miesiące na faktycznego prezydenta. (...)
Wracając jeszcze na chwilę do niestosownych wątpliwości Warzechy, które niestety podzielam, chciałabym przypomnieć, że Leszek Miller swego czasu też zdawał się sugerować, że wypadek jego helikoptera mógł nie być przypadkowy. A jeśli ktoś się dziwi, że jesteśmy tak nieznośnie podejrzliwi, odsyłam do dedykowanego Jackowi Żakowskiemu zbiorku moich ulubionych cytatów, w których najważniejsze postaci III RP opisują państwo, w jakim żyjemy. michnikowy szmatławiec: Szokujące odkrycie "Wiadomości" Rzeczpospolita: Spór o odznaczenia, IPN i doradców Blog Łukasza Warzechy: "Zamach" - słowo tabu Kataryna: Z dedykacją dla Jacka Żakowskiego 18:30, kataryna.kataryna http://kataryna.blox.pl
Przestrzegano mnie, że w kraju działają setki, a może tysiące rosyjskich mniej lub bardziej uśpionych szpiegów. Teraz z Centrali dostali zadanie plucia, szczekania i ujadania na autorów wszelkich treści, które w dywagacjach na temat katastrofy wykraczałyby poza błąd pilota i naciski prezydenta.
____________________________________ Nic nie może przecież wiecznie trwać, za wszystkie Zło przyjdzie WAM zapłacić.
24 kwi 2010, 12:40
Polityka i politycy
WolnaAzja
Niestosowne pytania, niewygodne informacje ... Wracając jeszcze na chwilę do niestosownych wątpliwości Warzechy, które niestety podzielam, chciałabym przypomnieć, że Leszek Miller swego czasu też zdawał się sugerować, że wypadek jego helikoptera mógł nie być przypadkowy. A jeśli ktoś się dziwi, że jesteśmy tak nieznośnie podejrzliwi, odsyłam do dedykowanego Jackowi Żakowskiemu zbiorku moich ulubionych cytatów, w których najważniejsze postaci III RP opisują państwo, w jakim żyjemy ...
Oczywistym dla każdego jest, że mgłę stworzyli Rosjanie. Za pomocą zdalnej blokady fal mózgowych zmusili pilota do lądowania. Polskie służby specjalne (oczywiście dyletanci i bezmózgi) nic innego nie robią tylko łykają jak gęsi cały kit wciskany ze wschodu. Tylko Kataryna wie lepiej ... Błagam DOŚĆ ...
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników