Teraz jest 06 wrz 2025, 22:19



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162 ... 185  Następna strona
Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Absurdy w sprawozdaniu Seremeta
Szokujący raport z działań prokuratury. Są w nim...

Załącznik:
635212595879870174.jpg

Co zawiera 600-stronicowy raport Andrzeja Seremeta z działalności prokuratury w 2012 r.? Okazuje się, że zamiast informacji o pracy śledczych prokurator generalny wylicza tam wymienione krany, szkolenia czy wizytacje. Może nie ma się co dziwić, że premier nie zamierza przyjąć sprawozdania

W lipcu wątpliwości co do rzetelności sprawozdania prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta wyraził minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Rzecznik resortu Patrycja Loose mówi, że zastrzeżenia ministra budzi chociażby formuła sprawozdania nie odzwierciedlająca, zdaniem resortu, pracy prokuratorów – podaje Informacyjna Agencja Radiowa. – Były to np. informacje ile kranów wymieniono w prokuraturach, kiedy i kto odbył szkolenia, to zaciemnia obraz pracy śledczych – mówi w rozmowie z IAR Patrycja Loose.

Ale to nie wszystkie uwagi. Zastrzeżenia ministra budzą też informacje dotyczące organizacji pracy. Ze sprawozdania wynika bowiem, że sprawy prowadzi zaledwie 60 procent prokuratorów. Blisko 40 procent prokuratorów pracujących w prokuraturach okręgowych i apelacyjnych nie zajmuje się prowadzeniem postępowań karnych, ale szeroko pojętym nadzorem, sprawami organizacyjnymi, wizytacjami, lustracjami. Trudno, by przy takim rozłożeniu pracy prokuratura pracowała w pełni efektywnie – zauważa Loose w rozmowie z IAR.

Premier Donald Tusk poinformował, że spotka sie z Andrzejem Seremetem w przyszłym tygodniu, ale już zapowiedział, iż sprawozdania nie podpisze. Zapewnił jednak, że nie oznacza to braku zaufania do prokuratora generalnego. Zdaniem opozycji, brak podpisu premiera to zemsta za ujawnienie afery korupcyjnej na wysokim szczeblu administracji publicznej

http://www.fakt.pl/absurdy-w-sprawozdan ... 833,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


30 lis 2013, 06:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Jak policja chwali się walką z kibicami

Policja opublikowała specjalny komunikat, w którym przedstawia swoje osiągnięcia w walce z kibicami piłkarskimi. Ten raport pokazuje niestety, że jeśli jakiś problem faktycznie istnieje, to raczej jest to wewnętrzny problem panów w niebieskich mundurach, którzy tracą niepotrzebny czas na zwalczanie przestępczości, która w żaden sposób nie dotyka społeczeństwa.

Systematyczne działania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Policji wymierzone w przestępczość okołostadionową stale przynoszą rezultaty. Niemal każdego dnia funkcjonariusze informują o kolejnych zatrzymaniach i zarzutach wobec środowisk pseudokibiców – czytamy we wstępie. Dalej jest jeszcze ciekawiej.

„W mijającym tygodniu lubelski sąd skazał dwóch pseudokibiców na 4 miesiące pozbawienia wolności i 3-letni zakaz wstępu na imprezy masowe. Mężczyźni zostali zatrzymani przez Policję za odpalenie i rzucenie na murawę rac świetlnych podczas meczu między Górnikiem Łęczna a GKS Tychy.

Po awanturze na meczu Zawiszy Bydgoszcz i Widzewa Łódź analiza zgromadzonych przez funkcjonariuszy materiałów dowodowych pozwoliła na przedstawienie zarzutów 16 osobom. Czynności wykonywane przez kryminalnych nadzorował prokurator rejonowy z Bydgoszczy.

Niedawno pisaliśmy też o systematycznych działaniach małopolskiej Policji przeciw przestępczości pseudokibiców. Tylko w październiku funkcjonariusze zatrzymali ponad 30 kiboli powiązanych ze środowiskami przestępczymi.  M.in. dzięki tym działaniom Kraków jest coraz bardziej bezpieczny. W stolicy Małopolski stale odnotowuje się spadek ilości zabójstw, rozbojów i wymuszeń. Warto przypomnieć, że jeszcze w październiku minister Bartłomiej Sienkiewicz podjął decyzję o zwiększeniu ilości policjantów na krakowskich ulicach oraz o wprowadzeniu staży aplikacyjnych w tym mieście.  

Policjanci zapobiegają również tzw. ustawkom. Pod koniec października łódzcy funkcjonariusze nie dopuścili do bójki między pseudokibicami Arki Gdynia i Sparty Praga. W autach zatrzymanych osób znaleziono kilkanaście par rękawic do walk, ochraniacze na szczękę, gaz pieprzowy, maczetę, ochraniacze na genitalia, latarkę z paralizatorem, metalową rurkę oraz imitację kija do gry w golfa.

Warto również przypomnieć, że podczas lipcowego spotkania ministra Bartłomieja Sienkiewicza z Prokuratorem Generalnym Andrzejem Seremetem podjęto decyzję o powołaniu prokuratorów zajmujących się tylko przestępstwami związanymi z ksenofobią i rasizmem.

Prokuratorzy są dostępni dla policjantów przez 24 godziny na dobę w sytuacjach, gdy zajdzie konieczność natychmiastowej reakcji, takiej jak ocena materiału dowodowego i kwalifikowanie go do przedstawienia zarzutów.  W niektórych miastach pracują również prokuratorzy dedykowani do spraw związanych z przestępczością pseudokibiców.

Dodatkowo prowadzone są działania edukacyjne w formie warsztatów, służące wymianie doświadczeń między prokuratorami, przedstawicielami MSW a Policją. Celem warsztatów jest przede wszystkim ujednolicenie działań i usprawnienie przepływu informacji"

Policjanci nie zdecydowali się podsumować swoich dokonań, więc my przedstawiamy te oszałamiające statystyki. Dwie osoby z wyrokiem sądowym, szesnaście z zarzutami, ale bez wyroku, więc pewnie niewinnych, a do tego 30 zatrzymanych, ale nawet bez zarzutów, więc można to uznać za pomyłkę. Rozwiązania są więc dwa. Albo policja nie umie łapać groźnych kiboli, których podobno wszędzie jest pełno, albo nie ma tak naprawdę kogo łapać. W obu przypadkach ten raport wydaje się śmieszny.

http://sport.fakt.pl/ale-zenada-policja ... 383,1.html


2/ Cud Donalda Tuska, czyli śmiech przez łzy

Oglądam sobie właśnie w Internecie filmik-agitkę Platformy Obywatelskiej z roku 2007. Donald Tusk swoim charakterystycznym głosem mówi z pełną powagą (przypomnę, że działo się to 6 lat temu): "Już wkrótce Polacy zaczną wracać z emigracji, bo praca tu zacznie się opłacać. Będą nas leczyć dobrze zarabiający lekarze i pielęgniarki. Dobrze zarabiający nauczyciele będą uczyć nasze dzieci, a dobrze zarabiający policjanci będą dbać o nasze bezpieczeństwo. Przy bezpiecznych drogach wyrosną nowoczesne stadiony i pływalnie. Czy to możliwe? Skoro udało się w Irlandii, dlaczego ma nie udać się w Polsce. Polskę też stać na swój cud gospodarczy. Musimy tylko wygrać te wybory" - tyle obietnice Tuska z 2007 roku.

Co się działo później, wiemy. Polacy na te obietnice dali się nabrać. Mamy rok 2013 i "Rzeczpospolita" podała wczoraj, że 2 miliony 130 tysięcy naszych rodaków przebywa na stałe za granicą. To o 70 tysięcy więcej niż w 2011 i 130 tysięcy więcej niż w 2010 roku. Młodzi Polacy, bo to głównie oni decydują się na ucieczkę z kraju rządzonego przez Tuska, wyjeżdżają, bo nie widzą tu dla siebie żadnych perspektyw.

Po skończonych studiach mają szansę na bezrobocie, a w najlepszym wypadku na śmiesznie niskie, nieporównywalne do zachodnich zarobki, które mogą wystarczyć ewentualnie na wegetację, a nie na życie na jakim takim poziomie. Co można więc zrobić z tak pięknymi słowami Tuska? Na razie, do następnych wyborów, tylko to, co robią internauci. W zmontowanych na YouTube filmikach każda poważnie wypowiedziana obietnica Tuska jest przerywana salwami śmiechu. To co prawda śmiech przez łzy, bo potwornie daliśmy się nabrać, ale chwilowo mamy tylko to.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/sawo ... 58913.html


04 gru 2013, 18:53
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
3/ Bezrobotni tracą nadzieję. I przestają szukać zatrudnienia

Ponad pół miliona bezrobotnych nie robi nic, by znaleźć pracę, choćby w szarej strefie. To aż o 15,7 proc. więcej niż przed rokiem. Takie wnioski płyną z badań aktywności ekonomicznej ludności prowadzonych przez GUS. Tymczasem od sierpnia do października stopa rejestrowanego bezrobocia ani drgnęła i wyniosła 13 proc.

Pogoda sprzyjała długiemu utrzymywaniu prac sezonowych. A poza tym ci, którzy stracili wiarę w znalezienie pracy, nie rejestrowali się w pośredniakach – ocenia Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP. Gdyby to zrobili, mielibyśmy nie blisko 2,1 mln bezrobotnych – jak mówią oficjalne statystyki – ale ponad 2,6 mln. Wtedy stopa bezrobocia osiągnęłaby poziom 16,5 proc. i byłaby najwyższa od 2005 r.

Skąd tak dużo osób przekonanych, że wyczerpały wszystkie możliwości w poszukiwaniu płatnego zajęcia i że dalsze starania nie mają sensu?

– To m.in. efekt wydłużenia czasu poszukiwania pracy – twierdzi Sędzimir. Obecnie wynosi on średnio blisko rok. W rezultacie wiele osób poddało się, bo uznało, że nie ma szans na znalezienie czegokolwiek. – Ponadto prawdopodobnie zwiększyła się grupa osób, które zrezygnowały ze starań o pracę, ponieważ zraziły się do niskich wynagrodzeń dostępnych w ofertach zatrudnienia. Nie za każde pieniądze część osób jest gotowa pracować – twierdzi prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Dotyczy to zwłaszcza osób po pięćdziesiątce, które przed utratą pracy zarabiały stosunkowo dobrze. Tymczasem w ofertach z pośredniaków dominuje minimalne wynagrodzenie (1600 zł brutto) albo jeszcze niższe przy propozycjach na część etatu.

Zdaniem prof. Wiśniewskiego wśród zniechęconych najwięcej jest osób o niskich kwalifikacjach, bo pracy dla nich jest coraz mniej, więc zdobywają ją tylko najbardziej wytrwali.

Wysoka liczba biernych zawodowo bezrobotnych to nie tylko polski problem. Według Eurostatu w II kw. średnio 3,6 proc. osób w Unii Europejskiej było biernych zawodowo. Wskaźnik ten był zdecydowanie wyższy we Włoszech (11,4 proc.) i w Chorwacji (11,3 proc). Wysoki był też m.in. na Łotwie (6,4 proc.) i Węgrzech (5,2 proc.). Również w Polsce był wyższy od przeciętnego (3,9 proc.). Z kolei w Czechach i Niemczech był najniższy i wyniósł zaledwie 1,3 proc. Co ciekawe w ogarniętej kryzysem Grecji z poszukiwania zatrudnienia zrezygnowało tylko 1,9 proc. osób zdolnych do pracy.

http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i- ... ienia.html


15 gru 2013, 06:47
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Rączki ministra po wyjściu z ubikacji

Premier Tusk poprosił ministra Arłukowicza, żeby zrobił coś, co skróci kolejki do lekarzy. Minister Arłukowicz pomyślał chwilę i odwołał prezes NFZ. Kolejki, w obliczu tak poważnych pociągnięć władzy, na pewno zmniejszą się o połowę.

Przyznam, że byłem nieco zażenowany cokolwiek putinowskim wystąpieniem Donalda Tuska na imprezie Platformy. Premier tłumaczył ministrom, jak mają pracować. "Żeby w Polsce matka, która idzie z chorym dzieckiem do przychodni, nie była odprawiana z kwitkiem, bo nie ma już miejsca, bo nie można jej zarejestrować" - prawił szef PO, a siedzący na sali minister Arłukowicz słuchał z marsową miną i potakiwał. Widocznie wcześniej nie wpadło mu to do głowy.

Panie premierze, dlaczego nie powiedział pan tego ministrom zdrowia sześć lat temu
? Ile ludzkich istnień zdołałby pan uratować! Dlaczego nie powiedział pan minister Szumilas, żeby lepiej przygotowała swoje reformy? Dlaczego nie powiedział pan kolegom z PO, żeby nie sprzedawali głosów za pracę w KGHM? Nie przestrzegł, żeby bliscy koledzy nie pakowali się w aferę hazardową? Żeby ministra Mucha nie wyrzucała 5 milionów na koncert Madonny, a minister Sikorski rozejrzał po MSZ, zanim przez 6 lat wyhodował w nim sobie, jak sam mówi, "gniazdo korupcji"?

Pytanie - czy z ministrem Arłukowiczem naprawdę jest tak źle, że nie wpadł na to, że miło byłoby nie odsyłać matki z chorym dzieckiem z kwitkiem? A może jest jeszcze gorzej i odstawiał szopkę z kiwaniem głową na potrzeby premiera, który na tyle oderwał się od rzeczywistości, że jest pewien, iż bez jego rozkazu nawet oczywista sprawa nie będzie rozwiązana?

Czy premier musi tłumaczyć ministrom takie rzeczy? Wygląda na to, że musi. W takim razie powinien zaczynać posiedzenia rządu od przypomnienia ministrom, że należy myć rączki po skorzystaniu z toalety. Oraz o tym, że powinni rano wziąć prysznic, gdyż w przeciwnym razie będzie od nich śmierdziało. W końcu to takie same oczywistości.

Najbardziej prawdopodobne jest oczywiście to, że premier Tusk i minister Arłukowicz wiedzą, że wygadują frazesy, ale robią to w świetle kamer, a w takiej sytuacji trzeba potraktować obywateli jak idiotów
.

Tak, wiem, że polityka to w dużej mierze teatr. Wypadałoby jednak wymagać, żeby ten teatr był na jako takim poziomie. W Polsce mam nieustające wrażenie, że aktorzy z tzw. sceny politycznej powinni co chwilę zwracać widzom za bilety.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/miro ... 71962.html


19 gru 2013, 21:59
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
UJAWNIAMY! Złość, szyderstwa i bezradność Donalda Tuska na spotkaniu z Elbanowskimi. "Traktujecie mnie niepoważnie! Czy ja odpowiadam za moczenie się dzieci?!"

Obrazek

Czy ja odpowiadam za moczenie się dzieci?!

- złościł się premier Donald Tusk podczas spotkania z Karoliną i Tomaszem Elbanowskimi. Publikujemy obszerny zapis ze spotkania, które odbyło się w niemal tajnym charakterze.

Reforma edukacyjna zaplanowana przez rząd PO-PSL, a szczególnie obowiązek posłania sześciolatków do pierwszej klasy, wciąż budzi emocje.
Po wyrzuceniu do kosza niemal miliona podpisów w sprawie referendum, ostrej dyskusji w Sejmie i w końcu przeforsowaniu reformy, premier Tusk w dość dziwnych okolicznościach zaplanował poświąteczne spotkanie z przedstawicielami rodziców, m.in. małżeństwem Elbanowskich oraz ekspertami Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców - głównymi organizatorami sprzeciwu wobec pomysłu rządzących. Przedstawiciele rodziców chcą, by mogli mieć ostatnie słowo w sprawie posłania dzieci do szkół.

O szczegółach związanych z organizacją spotkania pisała Dorota Łosiewicz. Zaproszenie zostało wysłane 23 grudnia wieczorem, nie poinformowano o nim ani Centrum Informacyjnego Rządu, ani mediów. Zadziwiająca cisza, ani krytyka samego pomysłu rozmowy, na przykład ze strony posła PO Andrzeja Halickiego - na nic się zdała.

Znamy szczegóły tego spotkania. Portal wPolityce.pl publikuje obszerny zapis rozmowy premiera Tuska z przedstawicielami rodziców. Na ponaddwugodzinnym nagraniu słychać silne argumenty ze strony tego środowiska oraz nerwy i bezradność Donalda Tuska.

Tak było choćby w przypadku dyskusji dotyczącej przygotowania sześcioletnich dzieci do szkolnych realiów. Karolina Elbanowska w długim wywodzie podkreślała jak dużym wyzwaniem jest dla takich maluchów szkoła. Podawała przykłady, że niektóre z dzieci po prostu moczą się z powodu stresu. Chciała wiedzieć kto weźmie odpowiedzialność za tego typu przypadki.

Tusk nie wytrzymał:

Chce Pani rozmawiać na poziomie, czy ja odpowiadam za moczenie się dzieci?! Chce Pani na tym poziomie dyskusję prowadzić?! Tak, ja biorę odpowiedzialność!


- słychać zirytowany głos szefa rządu.

Premier był wyraźnie poddenerwowany. Wsparcie w postaci Joanny Kluzik-Rostkowskiej było znikome, bo poza kilkunastominutowym wstępem przed dyskusją, pani minister rzadko zabierała głos. Elbanowscy i przybyli z nimi eksperci pytali więc, czy - i na ile - rodzice będą mogli zdecydować czy szkolny budynek jest przygotowany na przyjęcie sześciolatków. Punktowali przy tym MEN, wyliczając przykłady niedostosowanych szkół.

Tusk reagował:

Rodzic nie będzie mógł decydować, czy szkoła jest przygotowana czy nie! Nie funkcjonujemy we wspólnocie, która ogarnia jedną szkołę i 15 osób. To duże państwo, system dotyczący setek tysięcy dzieci

- bulwersował się premier, tłumacząc, że rodzice nie mają kompetencji w tej sprawie i od określenia stanu szkoły są specjalne ciała administracyjne i instytucje.

Spotkanie nie było rejestrowane w tajemnicy. Wolę nagrania wyrazili przedstawiciele rodziców, spotkanie postanowiła nagrać też Kancelaria. Z tego powodu wszystko opóźniło się o około pół godziny. Był to nawet powód do żartów.

Jeżeli są zakłócenia, to nie z powodu dyktatorskich zapędów cenzuralnych, tylko niewyłączonego telefonu

- drwił premier.

Jednak humor rzadko dopisywał szefowi rządu. Donalda Tusk raczej się denerwował. Na przykład wtedy, gdy państwo Elbanowscy dopytywali o powód takiego uporu przy reformie.

Czy jest jakiś pozaekonomiczny powód tej reformy?

- pytał Tomasz Elbanowski.

Szefowi rządu puściły nerwy:

Donald Tusk: Zauważył Pan jaki ja jestem cierpliwy, gdy ktoś przy tym stole mówi 26 minut?! Wytrzyma Pan jeszcze minutę?! (...) Mówiliśmy wiele razy... Nie... To jest dla mnie upokarzające ten sposób prowadzenia rozmów. Ja skończyłem osiemnaście lat wieki temu i proponowałbym... Jesteśmy przekonani, że nauczyciele i szkoły są tak samo dobrze przygotowane do kwestii edukacyjnych jak przedszkola.

Karolina Elbanowska: Proszę pana premiera o argument. Jakie w tej reformie jest dobro dziecka?

Donald Tusk: Mówiłem o tym 20 razy, nie podzielam państwa poglądów, że dzieci mają szczęście w przedszkolu. Znam wiele dzieci, które moczą się w przedszkolu. (...) Napisano o tym tysiące zdań...

Karolina Elbanowska: Ale nie ma ich, mówię szczerze.

Donald Tusk: Widocznie pani ich nie znalazła


- mówił premier.

I dopytywany o sens ustawy kontynuował:

Polska jest w tej chwili krajem ludzi, którzy kształcą się ustawicznie. Rodzice, dziadkowie uczą się do śmierci. Dobrze pani wie, że absolutnie fałszywie stawia pani pytanie. Jest skrócenie obowiązku szkolnego, a nie edukacji. Chce Pani poznać statystyki, ile dzieci będzie kontynuowało naukę po tym, jak mija obowiązek szkolny? To będzie prawie 100 procent. (...) Bardzo wiele problemów, jakie podnosicie, jest autentyczne, ale jeśli będziemy powtarzali zaklęcia, to nie dojdziemy...

- urwał Tusk.

I dodawał:

Nie szukam kompromisu, ale dobrego rozwiązania. I to akurat chyba dobrze o mnie świadczy

- stwierdził.

Często pojawiały się też krótkie dialogi:

Karolina Elbanowska: Prosimy o odrobinę zaufania do rodziców.

Donald Tusk: Nie jesteście rodzicami, tylko konkretnymi rodzicami. Ja też jestem rodzicem...

Karolina Elbanowska: Ale nie ma pan sześciolatka.


Sporo miejsca w dyskusji poświęcono opiniom z przychodni, dzięki którym rodzice mogliby odstąpić od obowiązku posłania sześcioletniego dziecka do szkoły. Przedstawiciele rodziców sugerowali, że często takie przychodnie czy specjalistyczne gabinety są niedostępne dla rodziców albo trzeba do nich dojechać wiele kilometrów, co jest dla wielu rodziców nieosiągalne.

Jeśli chce Pan wyciągnąć rękę i pomóc nam zaakceptować tę zmianę, to prosimy, by decyzja o odroczeniu decyzji ws. sześciolatka... By wystarczyła decyzja rodzica, uzasadniona na piśmie, ale decyzja rodzica. Będziemy mieli setki tysięcy sfrustrowanych rodziców, którzy będą czuli, że są królikami doświadczalnymi reformy, której końca nie widać

- apelowali do premiera rodzice.

Tusk znów nie zgodził się z Elbanowskimi:

Mam tę przewagę, że jestem laikiem w tej sprawie. Wasz postulat brzmiał dokładnie tak: rodzic przychodzi do poradni, dostaje od lekarza opinię o niegotowości dziecka, ale nie może podjąć decyzji, bo tę podejmuje dyrektor szkoły. Stwierdziłem, że to oburzająca sytuacja i trzeba to przerwać. W związku z tym będziemy proponowali w tej ustawie, że jeśli rodzic będzie miał taką decyzję, to będzie mógł podjąć decyzję o niepuszczeniu sześciolatka...

- mówił.

Przedstawiciele opiekunów argumentowali, że dostępność do takich poradni jest zbyt mała.

Chcemy, by ta decyzja rodzica była poparta opinią poradni, lekarza, psychologa

- tłumaczyli.

Nie chcę używać mocnych słów, ale mija się pani z prawdą. Traktujecie mnie niepoważnie

- stwierdził Tusk, mówiąc, że problemy zgłaszane przez Elbanowskich były inne.

Premier sugerował też, że takie poradnie mogą wydać fałszywe oświadczenia, na życzenie rodzica. Wywiązał się ciekawy dialog:

Donald Tusk: Wiecie, jak wygląda zwolnienie z wuefu? 1/3 dzieci je ma... Od lekarza dzisiaj można wszystko dostać.

Tomasz Elbanowski: Jaka jest strata dla państwa? Czym poza dobrem dziecka mogą kierować się tu rodzice? Przecież nie chodzi tu o wyłudzenie zasiłków.

Donald Tusk: Wie pan jaka jest różnica między obowiązkiem szkolnym, a nie?! Ustalimy, w jaki sposób zapewnić pełną dostępność rodziców, będziemy szukali dodatkowych rozwiązań do wydawania takiej oceny... Nad tym się musimy zastanowić, by tego typu przypadki wyeliminować


- zadeklarował premier.

Szef Platformy Obywatelskiej mówił również, że "poświęcił sześciolatkom więcej czasu niż OFE" i apelował, by dostrzec jego dobrą wolę.

Proszę nie mówić, że ja jestem jak mur, a pani szuka kompromisu. Jest dokładnie odwrotnie! (...) Nie szukam żadnego interesu politycznego, przeprowadzając tę reformę. W ogóle prosiłbym, by nie zakładać, że ja szukam rozwiązań dobrych dla mojego interesu politycznego. Kompletnie mnie to nie interesuje. Reforma, co do której mamy przekonanie - większe czy mniejsze, to inna sprawa. Jak będę się żegnał z urzędem, to będę otwarcie mógł mówić, co mi się w moich działaniach bardziej, a co mniej podobało. Nie jestem entuzjastą wszystkich rozwiązań, jakie proponuje cała ekipa, z którą pracuję

- przyznał Tusk.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/70480-uj ... sie-dzieci

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Marzenia zamiast konkretów

Obrazek

Premier Donald Tusk spotkał się w piątek z Karoliną i Tomaszem Elbanowskimi ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, inicjatorami - odrzuconego przez Sejm - wniosku o referendum ws. obowiązku szkolnego sześciolatków.

wSumie.pl: Jaki przebieg miało Państwa spotkanie z premierem i minister edukacji?

Karolina Elbanowska
: Próbowaliśmy im wytłumaczyć, jak ważne jest prawo rodziców do odmowy udziału w eksperymencie, jakim jest reforma. Wskazywaliśmy, że szkoły są nieprzygotowane, nauczyciele również, a podstawa programowa jest do natychmiastowej wymiany. Mówili eksperci i mówili rodzice. Próbowaliśmy na wszystkie możliwe sposoby.

Z jakim skutkiem?

Niestety mieliśmy wrażenie, że z drugiej strony jest mur. I cały czas słyszeliśmy hasła, że mamy jeszcze pół roku i wszystko będzie przygotowane. Jednocześnie otrzymaliśmy informację, że oprócz zapowiedzianych 90 milionów, dodatkowych pieniędzy na to nie będzie. A przecież jest to kropla w morzu potrzeb. Premier obawia się, że rodzice będą odraczali posłanie swoich dzieci do szkoły, dlatego zrobi wszystko, żeby nie było możliwości zbyt dużego manewru, aby były sztywne przepisy, które to uniemożliwią. W praktyce będzie to oznaczało odebranie rodzicom możliwości decydowania o edukacji swoich dzieci. Przesłanie było następujące: mamy obowiązek posłać dzieci do szkoły, mamy obowiązek zaufać reformie, panu premierowi i pani minister.

No właśnie, co w to spotkanie wniosła minister Kluzik-Rostkowska?

Co ciekawe, pani minister wydawała się bardziej sztywna niż pan premier. Ona cały czas powtarzała: „marzy mi się”, „bardzo bym chciała”, „możemy”, „chcemy” itd. Odnieśliśmy wrażenie, że dobro naszych dzieci opiera się tak naprawdę na marzeniach pani minister. Natomiast konkretów było tutaj jak na lekarstwo. Hasła swojej konferencji prasowej, które odczytała na początku spotkania, również nie wniosły nic konkretnego. Nie da się tutaj wychwycić czegoś, co dawałoby jakieś światełko nadziei. Ale zobaczymy, a nuż zdarzy się cud i premier rzeczywiście przychyli się do naszych próśb, aby dać rodzicom prawo wyboru. Przecież niemożliwością jest przygotować wszystkie szkoły w pół roku.

Dlaczego na spotkanie nie zaproszono mediów?

To dla nas niezbyt dobry komunikat, że spotkanie miało być tak naprawdę tajne. Ale najdziwniejsze dla nas jest to, że zostaliśmy na nie zaproszeni 23. grudnia o godz. 21. Jeszcze rano w dniu, na który zaplanowano spotkanie, Centrum Informacyjne Rządu nie miało żadnej informacji na ten temat. Dziennikarze dzwonili do nas, bo nie mieli potwierdzenia z Kancelarii Premiera. Sam termin był bardzo niefortunny. W święta ludzie są wyciszeni, wiele osób jest na urlopach. Nie wiem, dlaczego pan premier chce ukryć informacje o tym spotkaniu, tym bardziej, że ogromna liczba rodziców czeka na informację, co dalej z ich dziećmi. Spotkanie opóźniło się o pół godziny, bo gdy poprosiliśmy o możliwość nagrywania, Kancelaria Premiera stwierdziła, że również musi je nagrywać i tyle trwało rozkładanie kabli.

Macie Państwo jasność co do tego, w jakim celu zostało ono w ogóle zorganizowane?

Zobaczymy. Jeśli premier nie przychyli do naszych postulatów, to okaże się, że miało ono charakter czysto wizerunkowy. Na zasadzie odhaczenia, żebyśmy nie mogli mówić, że obiecał, a się nie spotkał. Nie chcę jednak nikogo skreślać. Liczę na to, że ktoś się wreszcie opamięta. Ja przekonywałam, że to kwestia odpowiedzialności. W momencie, gdy rodzice zostaną postawieni pod ścianą, to odpowiedzialność za tę reformę, za wszystkie jej błędy spadnie na premiera. A jeśli da nam możliwość odmowy udziału w tym eksperymencie, to ta odpowiedzialność będzie podzielona i będzie to z korzyścią dla wszystkich. Nie wiem, dlaczego oni się tak upierają przy tej reformie.

Jakie macie Państwo plany na najbliższą przyszłość?

Próbujemy ukonkretnić to, co można zrobić, żeby odroczyć edukację sześciolatków. Wiemy, że są z tym poważne problemy, bo poradnie odsyłają rodziców na maj, a nawet czerwiec. Chcemy stworzyć jakiś system pomocy dla rodziców sześciolatków.

Rozmawiał Bogusław Rąpała

http://wsumie.pl/rodzina/89089-marzenia ... -konkretow

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


29 gru 2013, 10:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Widać, że od charatania w gałę ktoś mocno zarobił w pałę. Żenada i bufonada ze słomą w butach.


29 gru 2013, 12:35
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Oto symbol 7 lat rządów PO: Radna Platformy emigruje za pracą do Wielkiej Brytanii

Małgorzata Maj, sopocka radna PO, chce zrzec się mandatu. Decyzja radnej spowodowana jest tym, że... od kilku miesięcy żyje i pracuje w Wielkiej Brytanii - informuje portal trojmiasto.pl.


- Dostałam propozycję pracy w Anglii. Myślałam na początku, że dam radę połączyć obowiązki, ale nie dałam. Mam tu dużo pacjentów, więc nie mogę latać w te i we wte. Chcę tu zostać, a wiem, że nie da się ciągnąć dwóch srok za ogon. Zawsze gdzieś są z tego powodu straty i nie mówię o tych materialnych, a o wywiązywaniu się ze swoich zadań na pół gwizdka - tłumaczy Małgorzata Maj.

W sopockiej radzie Maj zasiadała od kilku kadencji. Pracowała też jako lekarka i pod koniec poprzedniej dekady była m.in. w zarządzie Pomorskiego Centrum Traumatologii. Kilka miesięcy temu zamieniła jednak Trójmiasto na Wielką Brytanię. Starała się łączyć obowiązki radnej z pracą lekarza za granicą, z czasem jednak radni opozycji zaczęli jej coraz mocniej wypominać zwiększającą się liczbę nieobecności na posiedzeniach poszczególnych komisji.

Maj dołączyła tym samym do ogromnej rzeszy Polaków, którzy wyjechali za chlebem za granicę. Jedyna różnica polega na tym, że radna reprezentowała partię, która od 7 lat ma realny wpływ na to, co dzieje się w Polsce, i ciągłych mimo afer oraz klęsk chwali się swoimi rzekomymi sukcesami.

A co o takich osobach jak Małgorzata Maj sądzi nowa wicepremier Elżbieta Bieńkowska?
Zapytana przez "michnikowego szmatławca" o młodych ludzi niemających pracy odpowiedziała: "czasem obserwuję, że wśród młodych ludzi są tacy, którzy chcą mieć od razu wszystko. Widzą, jak żyją inni, którzy pracują dziesięć lat, i chcą od razu mieć to samo. Rosną aspiracje, i bardzo dobrze, ale ludzie muszą żyć z pracy własnych rąk i głów. Ktoś musi wymyślać wynalazki, a ktoś normalnie pracować. Dobrze by było, gdyby te osoby miały jednak trochę więcej pokory, bo w życiu nic nie spada z nieba, zwykle trzeba do czegoś dochodzić latami."

http://niezalezna.pl/50251-oto-symbol-7 ... j-brytanii

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


05 sty 2014, 12:01
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Na tropie PO-wskiego totalitaryzmu. "W swojej istocie ten system jest quasi-mafijny i niczym nie rożni się od tego czego doświadczyliśmy w czasach komunizmu"

Transformacja organów państwa polskiego w de facto PO-wskie organy partyjne dla każdego obiektywnego obserwatora polskiej sceny politycznej jest oczywista. W sensie zadaniowym, niezliczone urzędy w Polsce koncentrują się raczej na wypełnianiu dyrektyw partii rządzącej i bronieniu egoistycznych interesów jej genseków zamiast na dbaniu o wypełnianie powierzonej im misji. W swojej istocie ten system jest quasi-mafijny i niczym nie rożni się od tego czego doświadczyliśmy w czasach komunizmu.


W nie tak przecież zamierzchłych komunistycznych czasach, najbardziej widocznym symptomem państwowego totalitaryzmu PZPR było wykorzystywanie organów państwa do gnębienia różnego rodzaju wrogów klasowych. Niezliczone przykłady używania służb specjalnych, prokuratury i sądów do prześladowania opozycji przeciw komunistycznej quasi-mafii są udokumentowane w archiwach IPN-u i nie ma potrzeby ich tutaj przywoływać. Dzisiaj te same metody są stosowane przez PO-wski reżim. Działania ABW wobec właściciela strony internetowej anty-Komor dobrze obrazują reinkarnacje totalitaryzmu w państwie Tuska, ale dużo więcej o tym zjawisku mówią śledztwa smoleńskie, Amber Gold, afera hazardowa i prowokacja dziennikarska wobec sędziego Milewskiego.

O ile dowodów na istnienie PO-wskiej quasi-mafii najłatwiej szukać w głośnych medialnie działaniach organów siłowych i sądowych państwa polskiego, to przykładów wskazujących na jej omnipotencję lepiej szukać obserwując działania organów niższego szczebla. W czasach komunizmu wroga klasowego najbardziej skutecznie niszczono działaniami organów karno-skarbowych, sanitarnych i ochrony pracy, czego doświadczał każdy prywatny biznes. Dzisiaj te same metody są stosowane przez reżim Tuska, który próbuje kopiować totalitarną efektywność swojego ideologicznego archetypu.

W trakcie kampanii wyborczej do Sejmu w roku 2011, Jarosław Kaczyński odwiedził piekarnię "Wojciech” w Tursku. Na reakcję reżimu Tuska nie trzeba było oczywiście długo czekać – kilka dni później lokalny Sanepid przeprowadził kontrolę piekarni ponieważ "dosyć duża delegacja przebywała tam bez odzieży ochronnej".

W dniu wczorajszym Tusk, naśladując komunistycznych genseków, udał się z gospodarską wizytą do Zakładu Przetwórstwa Warzyw i Owoców w Pajęcznie. Jak przystało na PO-wskiego dygnitarza, towarzyszył mu okazały orszak dworu. Długi szereg PO-wskiego aktywu w asyście ochroniarzy przeszedł przez cały zakład pozując przed kamerami zaprzyjaźnionych telewizji. Widok wbitych w garnitury "rewizorów" kontrastował z widokiem pracowników zakładu odzianych z ochronne fartuchy i czepki na głowie.

Niechęć Tuska do zakładania ochronnego czepka na głowę wcale mnie nie dziwi i zbytnio nie interesuje. Wszak jego zdjęcie z peruwiańską mycką na głowie przez długie tygodnie było przebojem internetu i przyczynkiem do niezliczonych żartów. To co mnie interesuje to reakcja lokalnego Sanepidu na tą PR-ową kampanie Tuska w zakładzie produkującym żywność. Czy będzie ona równie restrykcyjna jak reakcja na wizytę polityka opozycji? Śmiem w to wątpić – w czasach komunizmu nikt nie kontrolował rządzących bo organy państwa były zbyt zajęte zwalczaniem opozycji. Dokładnie tak samo jest teraz w POlsce Tuska.

http://wpolityce.pl/artykuly/70985-na-t ... -komunizmu

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 sty 2014, 16:19
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Premier Donald Tusk przedstawił plan działań rządu w 2014 r.

Obrazek

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


11 sty 2014, 22:34
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Zdradziliście i oszukaliście polską wieś, a nas próbujecie pouczać? Mocna odpowiedź Kaczyńskiego na obłudny apel PSL

Wicepremier Piechociński skierował do Jarosława Kaczyńskiego obłudny apel o to, żeby Prawo i Sprawiedliwość wyszło z grupy EKR w Parlamencie Europejskim, w której jest między innymi z Brytyjskimi Konserwatystami. Jarosław Kaczyński mocno odpowiedział na te hipokryzję...


Oto treść odpowiedzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości, udzielonej Piechocińskiemu:


Zdziwił mnie pański list, w którym apeluje Pan do Prawa i Sprawiedliwości o zaniechanie współpracy z Brytyjską Partią Konserwatywną w Parlamencie Europejskim.
Panie Prezesie, jako lider partii odwołującej się propagandowo do związków z polską wsią, skierował Pan do nas chybiony apel.
Przypomnę Panu, że to Prawo i Sprawiedliwość, wespół z Brytyjską Partia Konserwatywną i innymi partnerami z grupy politycznej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, podjęło walkę o sprawę dla polskiej wsi najważniejszą – o pełne wyrównanie dopłat bezpośrednich dla polskich rolników, dotychczas dyskryminowanych w Unii Europejskiej w dużej mierze z powodu błędów politycznych, popełnionych przez Pana stronnictwo.
To Prawo i Sprawiedliwość, Brytyjscy Konserwatyści i cała grupa EKR wniosła w Parlamencie Europejskim poprawki, zmierzające do pełnego wyrównania dopłat bezpośrednich w całej Unii.
Niestety grupa polityczna Europejskiej Partii Ludowej, w której jest PO i pańska partia, wyrównania dopłat nie poparły. Szkoda, że nie potrafiliście do tego przekonać swoich niemieckich i innych kolegów z EPL-u. My naszych kolegów Brytyjczyków i całą grupę EKR przekonaliśmy.
Razem z Brytyjskim Konserwatystami i cała grupą EKR dążyliśmy do tego, aby Polska otrzymała na Wspólną Politykę Rolną w latach 2014-2020 42 miliardów Euro, uzyskaliśmy w Parlamencie Europejskim akceptację na kwotę 36,3 miliarda Euro, tymczasem rząd PO-PSL zadowolił się kwotą 28,5 miliarda Euro.
Panie Prezesie – ktoś musi wam to powiedzieć - zdradziliście interesy polskiej wsi, pozwoliliście na zmniejszenie pieniędzy na WPR dla Polski o ponad 4 miliardy i o ponad 12 procent, w porównaniu z pieniędzmi z poprzedniego budżetu UE, wynegocjowanymi przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. . Zgodziliście się na poniżające i dyskryminujące warunki WPR dla polskiej wsi.
Gdy Prawo i Sprawiedliwość wraz Brytyjskimi Konserwatystami i całą grupą EKR walczyło o równe prawa dla polskiej wsi, wy mówiliście w Sejmie (oficjalne stanowisko PSL w Sejmie  z czerwca 2011 roku), że o wyrównaniu dopłat nie można mówić, bo trzeba by zabrać Niemcom, Francuzom czy Belgom, żeby nam zwiększyć. A wiceminister waszego rządu mówił, że nierówność dopłat nie oznacza dyskryminacji dla polskich rolników. Byliście adwokatami cudzych, a nie polskich interesów.
Zmarnowaliście też polską prezydencję w UE, nie uznaliście spraw wsi za priorytet polskiej prezydencji, nie zrobiliście nic dla polskiej wsi. Zmarnowaliście negocjacje budżetowe, pozwoliliście na drastyczne obniżenie funduszy UE na wieś i rolnictwo, klęskę negocjacji maskujecie propagandowymi spektaklami – a teraz Pan poucza Prawo i Sprawiedliwość, z kim ma zawierać polityczne sojusze?
Jesteście w sojuszu politycznymi w Niemczech partiami CDU/CSU. Jakoś nie przypominam sobie waszych protestów wobec waszych niemieckich sojuszników wtedy, gdy niemieckie urzędy państwowe Jugendamty dyskryminowały i nadal dyskryminują polskie dzieci w Niemczech, zabraniając im mówienia po polsku. Nie atakowaliście swoich niemieckich koalicjantów, gdy wbrew interesom Polski realizowali budowę gazociągu Północnego, gdy podejmują działania blokujące eksploatację gazu łupkowego, gdy w Niemczech, za zgoda i aprobata władz państwowych fałszowana jest historia i znieważana jest godność i honor Armii Krajowej.
To wreszcie waszą koalicjantką z CDU jest znana z antypolskich wypowiedzi i roszczeń Erika Steinbach. Jakoś waszych protestów do pani kanclerz Merkel w sprawie Eriki Steinbach nie słyszałem.
Jeśli więc jakieś polityczne sojusze budzą wątpliwości z punktu widzenia polskiej racji stanu, to są to wasze sojusze w ramach grupy politycznej EPL.
Nasza współpraca z Brytyjskimi Konserwatystami,mimo nieukrywanych różnic poglądów w niektórych sprawach, oparta jest na wzajemnym uznaniu prawa do wyrażania i reprezentowania interesów narodowych.
Z Brytyjskimi Konserwatystami robimy i nadal możemy robić wiele dobrego dla polskiej wsi w Unii Europejskiej.
Z Pańską partią, która niestety zdradziła interesy polskiej wsi w Unii Europejskiej, przy waszej obecnej polityce, nie da się zrobić niczego.
Proszę zatem przyjąć do wiadomości, że Prawo i Sprawiedliwość, bez pańskich pouczeń, samo zdecyduje, jakie polityczne sojusze wybierze dla dobra Polski....



Tak Kaczyński odpowiedział Piechocińskiemu.
Od siebie tylko dodam, że PSL niepotrzebnie straciło okazję, by wobec Prawa i Sprawiedliwości siedzieć cicho. Bo PSL zaprzedało sprawy polskiej wsi, których dziś, zarówno w Polsce jak i w UE, broni Prawo i Sprawiedliwość.


http://wpolityce.pl/artykuly/71460-zdra ... ie-pouczac

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


12 sty 2014, 09:29
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA24 paź 2013, 16:30

 POSTY        24
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Obrazek

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10151850202791931&set=a.409010731930.190010.191264696930&type=1&theater


12 sty 2014, 21:18
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Samoobrona z dyplomami

W dzisiejszym numerze opisujemy marcową waloryzację emerytur, która (co za niespodzianka!) będzie niższa od przewidywanej. Emeryci dostaną kilka, kilkanaście złotych miesięcznie. Podkreślmy, że wersja przed cięciami nie byłaby szczególnie wypasiona i oznaczałaby od kilkunastu do 30 zł.

Może niepotrzebnie się czepiamy. W rytualnym wywiadzie dla "Super Expressu", jakiego raz na cztery lata raczy udzielić Donald Tusk (na co dzień na nas obrażony), szef rządu stwierdził wszak, że "pomimo kryzysu mieliśmy waloryzację, a znamy państwa w Europie, gdzie emerytom w tym czasie zabierano pieniądze". Emeryci powinni zatem być wdzięczni, że premier nie zabrał. Do tego wspiera Uniwersytety Trzeciego Wieku. Kto wie, może wprowadzi na nich kursy gotowania brukwi tak, żeby takim obiadem mogła się cieszyć cała rodzina przez kilka dni?

Może to brzmieć dziwnie, ale emeryci i tak nie są tą z grup, która w ciągu ostatnich kilku lat została wykiwana w największym stopniu. Niemal o żadnych emeryturach nie mogą bowiem marzyć najmłodsi pracujący. Nie tylko o emeryturach. Nie mogą liczyć także na pracę na etacie, pracę zgodną z wykształceniem i jego poziomem, a nawet na kredyt na swoje mieszkanie. W opinii posłów PO własne lokum jest wszak czymś, co przeszkadza mobilności na rynku pracy.

Szczerze mówiąc, na miejscu dzisiejszych młodych wielu ich starszych braci czy rodziców buntowałoby się, nawołując do wysadzenia tego systemu w powietrze. Tusk i jego kompania wierzą, że młodzi się nie buntują, bo wciąż działa na nich straszenie Kaczorem. Wydaje mi się jednak, że się mylą.

III RP wyhodowała sobie bowiem bunt, jeszcze uśpiony, ale mogący kiedyś być czymś w rodzaju "Samoobrony z dyplomami"
. Ludzi, którzy pracują dziś za grosze poniżej swoich kwalifikacji. Ludzi, którzy zostali oszukani przez państwo wyciągające od nich gigantyczne kwoty za dyplomy, na widok których pracodawcy tylko wzruszają ramionami. Ludzi, których ambicje i nadzieje zostały jednak rozbudzone bredniami, że jeżeli za to wykształcenie zapłacą, to zapewni im to dobrą przyszłość.

I zapewne to oni, a nie żaden "kaczyzm", za jakiś czas zmiotą z powierzchni obecne, krótkowzroczne elity.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/miro ... 76313.html


18 sty 2014, 07:29
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Rząd "uwędził" polskich wędliniarzy... ...a za chwilę ogłosi, że zawinił PiS i Cameron. "Komisarz Borg oczy przecierał ze zdumienia"

Wiadomość ze strony internetowej Prawa i Sprawiedliwości: Eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Poręba spotkał się z komisarzem UE ds. zdrowia i ochrony konsumentów Tonio Borgiem. KE gotowa jest przysłać do Polski specjalny zespół, który pomoże ograniczyć negatywne skutki rozporządzenia dotyczącego stosowania naturalnych metod wędzarniczych w naszym kraju.


Tomasz Poręba podczas rozmowy przekazał komisarzowi Borgowi informacje dotyczące negatywnych skutków rozporządzenia KE, które poprzez restrykcyjne zapisy może uniemożliwić produkcję wędlin metodą tradycyjną. "Podkreśliłem, że proponowane przez KE normy dotyczące poziomu substancji smolistych w wędlinach zakładające, że ma być ich nie więcej niż 2 mikrogramy na kg, są nie do spełnienia dla wielu producentów, chociażby w moim rodzimym regionie, na Podkarpaciu. Poinformowałem również, że konsekwencją tego rozporządzenia może być upadek dziesiątek firm i wielotysięczne zwolnienia w tej branży mięsnej" - mówi europoseł PiS.
Podczas spotkania okazało się, że Polska mogła uzyskać korzystne zapisy dla polskich producentów, jednakże polski rząd w rozmowach z KE nie podniósł tej kwestii. Odstępstwa od restrykcyjnych zapisów rozporządzenia uzyskała Łotwa, której udało się uzyskać korzystniejsze zapisy dotyczące wędzenia szprotek.
Komisarz Borg zapewnił europosła Porębę, że Komisja Europejska jest  gotowa wysłać  do Polski specjalny zespół techniczny, który wskaże sposoby dostosowania się do nowej dyrektywy bez konieczności zamykania zakładów i zwolnień pracowników. Warunkiem jest jednak inicjatywa polskiego rządu, która musi zwrócić się w tej sprawie do KE. Komisja zadeklarowała podjęcie wszelkich możliwych działań, których celem będzie ochrona polskich zakładów mięsnych.
Polski rząd, szczególnie minister rolnictwa, powinien jak najszybciej rozmawiać w tej sprawie z KE.

Minister Kalemba powinien być już od dłuższego czasu w Brukseli i próbować naprawić popełniony przez rząd PO-PSL błąd a nie opowiadać, że celem tej regulacji jest ochrona zdrowia konsumentów

- uważa Poręba.

Komisarz Borg oczy przecierał ze zdumienia, gdy mu Poreba uświadomił problem polskich wędliniarzy, tracących prawo tradycyjnego wędzenia kiełbasy. A najbardziej dziwił się temu, ze polski rząd palcem w bucie nie kiwnął w tej sprawie.
Rząd PO-PSL, przez niedbalstwo swoje i arogancję (brak konsultacji) uwędził tysiące drobnych polskich wędliniarzy i wyeliminował ich z europejskiego rynku. Za chwilę dowiemy się, że to była wina PiS-u i Camerona. Bo za wszystko, co w Unii jest złe, winien jest PiS i Cameron.
Mam nadzieję, że po interwencji posła Poręby, rząd łaskawie zwróci się do Komisji Europejskiej o przyjazd wspomnianego zespołu technicznego i da szansę polskim wędliniarzom. Lepiej późno niż wcale...

http://wpolityce.pl/artykuly/71852-rzad ... -i-cameron

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


19 sty 2014, 11:48
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Perfidny drenaż

Rządowa ustawa doprowadzi wprost do dekapitalizacji Lasów Państwowych, alarmują specjaliści. Odbije się to na ochronie przyrody, edukacji leśnej, turystyce i badaniach naukowych.


Suchej nitki na rządowych poczynaniach wobec majątku Lasów Państwowych nie pozostawili wczoraj leśnicy. Debatę na ten temat zorganizował Parlamentarny Zespół do spraw Zrównoważonego Rozwoju Europy. Spotkanie, nad którym patronat medialny objął „Nasz Dziennik”, odbywało się w Senacie.

To dosłownie ostatni moment na wymianę argumentów. Jutro rano sejmowe komisje: Finansów Publicznych oraz Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, rozpoczną parlamentarne prace nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o lasach. Jeszcze tego samego dnia, wieczorem, nad ustawą ograbiającą Lasy Państwowe ze środków finansowych miałby debatować Sejm.

Środowisku leśników i przeciwnikom prowadzenia przez rząd Donalda Tuska polityki dewastacji polskich lasów pozostało apelowanie do Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego o zaniechanie prac nad szkodliwą dla kraju i naszych lasów rządową nowelizacją ustawy o lasach. Środki, jakie z Lasów Państwowych chce pozyskać koalicja PO – PSL, już rozdzielono, a przeznaczone zostaną głównie na „fundusz wyborczy”, w ramach którego przyznawane będą pieniądze na remonty dróg lokalnych. Projekt ustawy w tej sprawie zaledwie w tym roku przyjął rząd, a jego finansowe skutki nie zostały nawet uwzględnione w uchwalonej w grudniu ub.r. ustawie budżetowej na ten rok.

Nie przeszkodziło to jednak senatorom zgłosić poprawki do budżetu państwa przewidującej pozyskanie w tym roku z Lasów Państwowych 800 milionów złotych. Projekt ustawy o lasach zakłada, że taką samą kwotę Lasy Państwowe zobowiązane będą wpłacić w roku następnym, a od 2016 r. obłożone zostaną swoistym podatkiem obrotowym.

Niezależnie od osiągania dochodów będą musiały wpłacać do budżetu państwa 2 proc. swoich przychodów. Z 800 milionów przejętych w tym i następnym roku 650 milionów rząd chce przeznaczyć na drogi lokalne, a po 150 milionów na zmniejszenie deficytu budżetowego. – Te pieniądze nie uratują budżetu, a tylko zdestabilizują polskie Lasy Państwowe – uważa prof. Jan Szyszko, były minister środowiska, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Wczoraj zaznaczył, że wprowadzenie destabilizacji w Lasach Państwowych wydaje się głównym powodem zmiany ustawy, by w przyszłości móc rozpocząć sprzedaż ich majątku. – Pamiętajmy, że zbliża się rok 2016, kiedy będzie dozwolony wolny obrót ziemią i wszyscy obcokrajowcy będą mogli dokonać zakupu ziemi, również ziemi leśnej – dodał Jan Szyszko.

Zgłoszenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, w przypadku jej uchwalenia, zapowiedziało już Prawo i Sprawiedliwość. Podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie warunków funkcjonowania Lasów Państwowych, w porozumieniu z Parlamentarnym Zespołem do spraw Zrównoważonego Rozwoju Polski, rozpoczęło Stowarzyszenie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski. Żadna z tych inicjatyw nie jest jednak w stanie zatrzymać procesu legislacyjnego, jeśli politycy Platformy i PSL będą nadal zdeterminowani sięgnąć po fundusze Lasów Państwowych.

Dezaprobatę dla rządowych planów po raz kolejny wyrazili wczoraj leśnicy podczas debaty w Senacie. Profesor Andrzej Grzywacz, członek Polskiej Akademii Nauk, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Leśnego, zwracał uwagę, że polskie lasy stanowią znaczną część majątku narodowego i są pewnym zasobem strategicznym, tworzącym infrastrukturę ekologiczną.

– Nie może być tak, że jakikolwiek rząd swoimi decyzjami może te zgromadzone przez dziesiątki, a nawet i setki lat środki „wydać w ciągu dwóch lat” – oceniał Grzywacz. – Lasy Państwowe muszą mieć swoje pieniądze. Zabranie tych środków jest bardzo poważnym uszczerbkiem dla zaplanowanych inwestycji, planów rozwojowych. Na pewno prędzej czy później odbije się to na ochronie przyrody, na edukacji leśnej, turystyce, rekreacji, badaniach naukowych – dodał specjalista.

Możliwości wsparcia finansowego samorządów przez Lasy Państwowe upatrywał w podatku leśnym, który – jak wskazał – mógłby zostać podwyższony. – Natomiast zabranie 1,6 miliarda złotych jest niedopuszczalne – zaznaczył.

Leśnicy starali się również prostować informacje towarzyszące wprowadzaniu rządowej nowelizacji. Propaganda mająca uzasadniać jej przyjęcie głosi bowiem, iż Lasy Państwowe są w posiadaniu około 3 mld zł, którymi „mogą się podzielić”. Według Zbigniewa Kuszlewicza, przewodniczącego Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych, Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność”, nie są to prawdziwe informacje. Około dwóch trzecich tej kwoty to środki obrotowe służące bieżącej działalności. – Jest maksymalnie miliard złotych, który możemy przeznaczyć na szczytny cel, ale nie możemy przekazać więcej, niż posiadamy – tłumaczył Kuszlewicz.

Dariusz Bąk, poseł PiS, a w przeszłości dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu, przekonywał, że ustawa drenująca Lasy Państwowe ze środków oznacza zamianę użytkowania w eksploatację posiadanych zasobów, które jeszcze długo mogłyby nam służyć. Piotr Lutyk, były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie, stwierdził bez ogródek, że rządowa ustawa doprowadzi wprost do dekapitalizacji Lasów Państwowych. Konieczność dokonania wpłat do budżetu w tak ogromnych kwotach sprawi, że zachwiana zostanie płynność finansowa Lasów. – Doprowadzi to do zatorów płatniczych. Nadleśnictwa nie będą w stanie na czas regulować swoich zobowiązań – ocenił. Jak zaznaczył, może to skutkować przede wszystkim ograniczeniem działalności Lasów choćby w zakresie ekologii.

Ograniczanie działalności przełożyć się może na mniejsze zatrudnienie np. pracowników sezonowych, co jest o tyle istotne, że dotyczy to szczególnie pracy dla osób zamieszkałych na wsiach, gdzie często nadleśnictwa są jedynym pracodawcą. Według Lutyka, niebezpieczna jest także proponowana przez rząd koncepcja podatku płaconego od przychodów, czyli niezależnie od osiągania przez podatnika dochodów.

Rządowy projekt mianem legislacyjnego bubla określił Bronisław Sasin ze Związku Leśników Polskich. – Ta ustawa pogrzebie Lasy Państwowe i przez długi czas nie będą w stanie wyjść z problemów – alarmował. Krytycznie rządową inicjatywę ocenił również m.in. prezes Ligi Ochrony Przyrody Ryszard Kapuściński.

Resztówka majątku

Przeciwko rządowemu projektowi opowiedziało się Prawo i Sprawiedliwość. Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że polskie lasy to jeden z niewielu zespołów majątkowych w kraju, który jeszcze pozostaje częścią wspólną. – Lasy Państwowe to z jednej strony wielki majątek, wielki zasób przyrodniczy, z drugiej – to polska tradycja. (…) Lasy Państwowe to też kwestia polskiej wolności. Może to określenie zdziwić, ale właściwie każdy Polak, jeżeli sobie tego życzy, może pójść do lasu. To jest pewnego rodzaju wolność, możliwość, która w wielu państwach europejskich jest bardzo ograniczona. Polacy z całą pewnością, nawet jeżeli sobie z tego sprawy nie zdają, to jednak to cenią – mówił prezes PiS podczas wczorajszej debaty. Jarosław Kaczyński uważa, że rządowy „fatalny projekt ustawy” jest próbą „sięgnięcia po Lasy Państwowe”. – Można powiedzieć w tym wypadku o bardzo prawdopodobnej, chaotycznej, przebiegającej bez żadnych reguł prywatyzacji. Z drugiej strony, chodzi o doraźne zdobycie pieniędzy – wytknął Kaczyński.

Nowa danina

Poważne zastrzeżenia istnieją nie tylko co do merytorycznego uzasadnienia rządowej nowelizacji. Nie mniejsze wątpliwości budzi także sposób, w jaki ustawa jest przeprowadzana. Zdaniem dr. Konrada Tomaszewskiego, byłego dyrektora generalnego Lasów Państwowych, bez wątpienia mamy do czynienia – wskutek nowelizacji ustawy – z nakładaniem przez ustawodawcę danin publicznych, na co wskazuje np. odwołanie w ustawie do ordynacji podatkowej. Tymczasem nowelizacja procedowana jest jak ustawa okołobudżetowa, nad którą szybka praca jest zwykle uzasadniona. – Ta ustawa wyczerpuje znamiona ustawy podatkowej. Wprowadza bowiem daniny publiczne – zauważył Tomaszewski. Zaznaczył, że Trybunał Konstytucyjny niejednokrotnie w swym orzecznictwie zwracał uwagę na konieczność dokładania szczególnej staranności przy przeprowadzaniu tego typu ustaw, co też wiąże się m.in. z odpowiednim czasem na wejście w życie ustawy. Tymczasem w tym przypadku we właściwy sposób nie przeprowadzono nawet wymaganych prawem konsultacji społecznych w sprawie projektu.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/6595 ... renaz.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


23 sty 2014, 20:50
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162 ... 185  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: