Teraz jest 07 wrz 2025, 13:07



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159 ... 185  Następna strona
Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
4 września 2013 roku skończył się kryzys w Polsce

/Donald Tusk/


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


05 wrz 2013, 21:09
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Lobbing po polsku, czyli ustawa za 120 tys. euro

- Prawda jest taka, że gdybym tej sprawy nie ruszył, nie wiedzielibyśmy, że za stosunkowo niewielką kwotę - 120 tys. euro - spółka Orzeł Biały zablokowała plan ministerstwa środowiska i osiągnęła swój cel - jej działanie na rynku jest niezagrożone. Wykreowana debata i sztuczna "akcja społeczna" to oszukiwanie społeczeństwa  – mówi  rozmowie z Onetem Cezary Łazarewicz po głośnej publikacji w "Tygodniku Powszechnym", w której opisał jak z pomocą dwóch dziennikarzy, kilku polityków i generała policji zmienić w Polsce prawo.

Magda Wrzos-Lubaś: W poniedziałkowym artykule w "Tygodniku Powszechnym" ujawnił Pan bulwersujący mechanizm tworzenia prawa. Spółka wzięła pieniądze od klienta, któremu zależało, aby nie zmieniać ustawy o recyklingu akumulatorów, bo to nie leżało w jego interesie. Uległość polityków czy spryt dziennikarzy szokuje bardziej?

Cezary Łazarewicz: Wszystko. Przeraża, że firma recyklingowa (Orzeł Biały - przyp. red) ma czelność wynajmować agencję do tego, by zmieniła niekorzystną dla firmy ustawę. Po drugie, złożona z dziennikarzy agencja - MDI Strategic Solutions – działa zza węgła i nie ujawnia, na rzecz jakiego klienta pracuje i że podejmuje działania udające akcję społeczną. Oburza wreszcie praktyka wielu dziennikarzy, którzy na podstawie gotowych kwitów agencji piszą teksty do prasy.

Kto najbardziej ucierpiał na szeroko zakrojonej "akcji społecznej", w którą włączeni zostali nie tylko dziennikarze, ale też urzędnicy, ekolodzy i aktorzy?

Nieświadome społeczeństwo, które nie orientuje się, kto jaką rolę gra w tym wielkim spektaklu. Tu ekolog krzyczy, że ustawa zniszczy środowisko, tam ekspert twierdzi, że zagrożona jest polska gospodarka, a na portalu społecznościowym ludzie zbierają jakieś podpisy pod petycją do ministerstwa. A za wszystkim stoi jedna firma, która pociąga za sznurki i robi to za pieniądze klienta.
Zaszkodzi to też akcjom społecznym, które płyną zwykle z potrzeby serca. Ta akcja została niestety zorganizowana z potrzeby jednej spółki, wiele osób, które włączyły się w nią, będzie zawiedzionych.

Ile osób zaangażowanych w proekologiczną akcję rzeczywiście nie wiedziało, w czym bierze udział?

Trudno powiedzieć. Na pewno nie wiedział Janusz Palikot, którego zdjęcie widniało w ofercie przygotowanej przez MDI dla Orła Białego. O swoim udziale nie miał pojęcia też dziennikarz "michnikowego szmatławca" i znany obrońca przyrody Adam Wajrak. Nie byli tez świadomi aktor Władysław Grzywna i lektorka Krystyna Czubówna, zaangażowani w stworzenie filmu pokazującego apokaliptyczną wizję po wprowadzeniu zmian w ustawie.

Dziennikarze też nie mieli pojęcia co się wokół nich kręci? Sugeruje Pan, że publikacje dotyczące szkodliwości zmian ustawy w niektórych mediach zostały napisane niejako na zamówienie.

MDI wygenerowało kilkadziesiąt tekstów  na zlecenie Orła Białego. Tak naprawdę nie toczyła się żadna publiczna debata na ten temat. Barometrem tego, jak społeczeństwo reagowało na tę sprawę i w jakim stopniu interesowały się nią Media, jest czas od lipca 2012 , kiedy MDI nie podpisało jeszcze umowy z Orłem Białym. Przeszukałem dokładnie publikacje prasowe. Nie znalazłem żadnej publikacji na ten temat, media się tą sprawą nie interesowały. Debata w mediach była wykreowana na zlecenie klienta MDI.

Zarzuca Pan, że lobbing prowadzony przez spółkę MDI był ukryty. Gdyby był jawny, wszystko byłoby  w porządku, bo zgodnie z literą prawa?

Nie oceniam działań spółki pod kątem prawnym, stwierdzam tylko, że jest to nieuczciwość.

Spółka MDI w wydanym wczoraj oświadczeniu, opublikowanym w odpowiedzi na Pana artykuł, tłumaczy, że nie lobbowała  w sprawie ustawy, ponieważ nie miała bezpośredniego kontaktu z dziennikarzami ani urzędnikami. Jak Pan odpowie na takie tłumaczenie?

To, że nie lobbowali bezpośrednio, nie ma żadnego znaczenia. W ustawie o lobbingu jest wyraźnie napisane, że lobbing to wszystkie działania zmierzające do wywarcia wpływu na proces ustawodawczy. Fakt jest taki, że całą strategię opracowała spółka MDI. Czy zbieranie podpisów pod petycją do ministra środowiska, która prowadziła m. in. na portalu Facebook jedna z pracowniczek MDI, nie jest próbą wpływania na zmiany w prawie?

W Pana artykule czytamy, że MDI zajmowała się "obsługą medialną" takich gigantów jak Orlen, KGHM czy PZU. Czy, biorąc pod uwagę sposób działania spółki, mogło dojść do innych nacisków na styku biznes-polityka?

Tego nie wiem. Gdy rozmawiałem z prezesem Orła Białego, przekonywał mnie, że liczy się skuteczność. Dlatego powierzył swoje sprawy specjalistom i prowadzą oni najbardziej adekwatne działania, mające zapewnić sukces. Udało mu się, co ciekawe, stosunkowo niewielkim kosztem - ok. 120 tys. euro.

Przywołuje Pan w swojej publikacji raport o recyklingu akumulatorów, przygotowany przez spółkę generała policji Adama Rapackiego. Został on stworzony na podstawie materiałów dostarczonych przez MDI. To jedyny dokument naukowy w tej sprawie?

Tak, nie wiem o istnieniu żadnego innego raportu. Był potrzebny, by nadać sznyt badawczy, element wiarygodności. Gdyby jakiś ważny podmiot podpisał się pod tym raportem, miałby inne znaczenie. W tym przypadku mamy do czynienia z raportem kancelarii, której płacą lobbyści, a dokumenty dostarcza firma PR-owska. Jedni i drudzy pracują na zlecenie jednego klienta.

Może należy zwiększyć w Polsce rolę niezależnych think tanków (niezależne ośrodki badawcze-red.)?

Na pewno wiarygodność think tanków jest ważna, ale myślę, że to rola przede wszystkim polityków. Takie ośrodki, zajmujące się badaniami i analizami dotyczącymi spraw publicznych na pewno są nam bardzo potrzebne.

Teraz pytanie zasadnicze, które zadają sobie czytelnicy Pana tekstu - czy w toku prowadzonego śledztwa dowiedział się Pan ostatecznie, czy utylizacja akumulatorów jest szkodliwa dla środowiska? Jaka jest prawda o trującym wpływie na otoczenie?

Nie wiem, bo nie badałem tego. Nie pisałem tekstu o tym, jaki wpływ na środowisko ma ołów. Podczas prowadzonych w ministerstwie środowiska rozmów przekonywano mnie, że nie chcą ołowiem wykończyć polskiego społeczeństwa, ale ja chciałem pokazać proces stanowienia prawa.

Co z rolą polityków? Józef Lassota, Anna Nemś, Lidia Gądek pisali interpelacje ws. wstrzymania zmian ustawy do ministra środowiska. Są w tej sprawie na uboczu, w pewnym sensie przez Pana usprawiedliwiani. Nieświadomi więc niewinni?

Niestety, politycy, z którymi rozmawiałem, nie mieli świadomości, na czyje zlecenia pisali interpelacje. Ktoś przyszedł, ktoś im powiedział, chodziło chyba o ochronę środowiska, a może to lokalni biznesmeni…? Posłowie mają więc swego rodzaju maczugę, którą mogą wywierać wpływ, ale nie wiedzą jak jej używać.

Jaka nauczka dla polityków? Ustawa o lobbingu do zmiany?

Pewnie tak, ale uczciwości nie zapisze się w żadnej ustawy. Nie wiem co się stanie, nie widzę żadnych działań ze strony ministerstwa, pewnie czekają, aż sprawa rozejdzie się po kościach, do następnego takiego skandalu.

Przedstawiciele spółki MDI już zarzucają Panu, że tekst jest nierzetelny. "Czerwona okładka, krzykliwy lead zapowiadający informacje, jakich w tekście nie ma oraz wiele przymiotników, jakie zastąpić mają brak faktów" - czytamy w oświadczeniu.

Napisałem rzetelny tekst, proszę zauważyć, że w odpowiedzi MDI, oprócz inwektyw pod adresem moim oraz "Tygodnika Powszechnego", nie ma merytorycznych odniesień do tekstu.

Co do faktów, nawet MDI przyznaje, że jest tak, jak napisałem. Próbują jedynie interpretować je na swoją korzyść, według starej zasady PR: jeśli nie możesz wpłynąć na fakty, narzuć ich własną interpretację.

Jak zaczął Pan badać tę sprawę? Co było punktem wyjścia?

Źródło jest w tym przypadku bardzo cenne. Mogę tylko powiedzieć, że gdyby spółka MDI wiedziała, skąd mam informacje, zrobiłaby z nich użytek. To nie są żarty. Wobec mnie też stosowali groźby, a w tle tej sprawy pojawia się jeszcze zbieranie haków przez MDI. Zdradzę, że pierwszy raz zdarzyło mi się, że zanim napisałam tekst, bohaterowie artykułu pozwali mnie z art. 212 kodeksu karnego (przestępstwo zniesławienia – red.). W związku z pytaniem dotyczącym działalności MDI, zadanym jednemu z rzeczników prasowych, Gorzeliński i Kasprów skierowali przeciwko mnie prywatny akt oskarżenia.

Będą więc kolejne publikacje "Tygodnika Powszechnego" w sprawie spółki MDI?

Nie chciałbym tego na razie ujawniać.

Wypowiedział Pan wojnę dwóm dziennikarzom, krytykuje Pan publikacje kolejnych kilku. Nie boi się Pan oskarżeń? Opinia publiczna zapamiętała Pana już z głośnych publikacji o księżach-gejach i o Rajmundzie Kaczyńskim, ojcu braci Kaczyńskich. Za drugą publikację otrzymał Pan tytuł Hieny Roku.

Napisałam uczciwy tekst. Nikogo nie oskarżam. Opisałem tylko fakty, do których dotarłem. Rozmawiałem z autorem jednego z tych artykułów, który napisał go z kwitów dostarczonych przez MDI. Z jego wiedzy wynikało, że MDI w tym czasie roznosiło podobne kwity po innych redakcjach. Wystarczy porównać te wszystkie teksty - pojawiają się tam prawie takie same zlepki językowe. Tyle mogłem zrobić, że nie ujawniłem nazwiska tego dziennikarza, bo mnie o to prosił. Ale i on i ja świetnie wiemy, skąd czerpał on wiedzę na ten temat.

A sprawy mojej nominacji do Hieny nie chciałbym komentować, bo Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich wytoczyłem proces, który się jeszcze nie zakończył. To, że tekst był rzetelny potwierdził nawet sąd pierwszej instancji. SDP zarzucało mi, że powstał on na polityczne zamówienie, co jest nieprawdą.

Spółka MDI napisała w swoim oświadczeniu, że "Tygodnik Powszechny" Pana tekstem rozpoczął "nową epokę w swojej historii – tabloidu dla inteligencji". Jak Pan reaguje na te słowa?

Gdy brakuje faktów, rzuca się takie inwektywy. Wolałbym, żeby MDI wyjaśniło, dlaczego prowadziło niejawne działanie, nie zarejestrowało się jako lobbysta i jak wiele ustaw udało im się w ten sposób wygenerować.

Dziękuję za rozmowę.

Autor:
Magda Wrzos-Lubaś

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/lobbing- ... euro/vm4zg

----------
Artykuł właściwie na pierwszą stronę, ale z racji akcji protestacyjnej i komunikatów z nią związanych wrzucam na forum. Może kiedyś warto do niego powrócić...


11 wrz 2013, 20:03
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Szok! Rząd daje na "M jak Miłość"

Na rządową propagandę idą grube miliony. 4 mln zł, które inspekcja transportu drogowego zamierza wydać na reklamową kampanię zachwalającą fotoradary, to jeszcze mały pikuś. Z naszych kieszeni rząd wyciąga grube pieniądze, by się przed nami chwalić rzekomymi sukcesami. Kupuje sobie reklamę nawet w popularnych serialach!

Informacja o dokonaniach rządu i inwestycji, jakie poczynił, muszą dotrzeć do jak największej liczby potencjalnych wyborców. Tak, aby w nadchodzących wyborach wiedzieli, że to Platforma Obywatelska jest źródłem dobrobytu w Polsce.

Problem w tym, że do dobrobytu nam daleko, a na rządową propagandę idą grube miliony z naszych kieszeni. Rząd Donalda Tuska (56 l.) uznawany jest za ten, który największy nacisk kładzie na swój wizerunek. Wydatki na obsługę medialną dla jednej tylko firmy sięgają ponad 50 mln zł.

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wydało na przykład 184 tys. zł na współfinansowanie odcinków popularnego serialu „M jak miłość” w telewizji publicznej.

Ministerstwo Środowiska zdecydowało się natomiast na promocję za nasze pieniądze listopadowego szczytu klimatycznego w Warszawie. Przed szczytem wyświetlony zostanie film, który sponsorowało ministerstwo. Najbardziej bulwersuje jednak fakt, że klip kręcono nie w Polsce, a na maleńkiej wyspie Kiribati na Oceanie Spokojnym. Koszt? „jedyne” ćwierć miliona złotych.

No cóż, propaganda rządowa musi kosztować, pytanie tylko, dlaczego my musimy za nią płacić!

Na to też dają nasze pieniądze:

Teleturniej za 390 tys. zł
Ministerstwo rozwoju regionalnego wsparło z budżetu reklamowego także znany teleturniej TVP prowadzony przez Tadeusza Sznuka

Milion na Euro 2012
Kampania „Feel like at home” – z błędem językowym w haśle – kosztowała rząd milion złotych

Dobra droga żywność
Ministerstwo rolnictwa dało TVP aż 390 tys. zł na promocję znaku „Poznaj dobrą żywność”. Znak pozostał mało znany.

Sześciolatki last minute
Aż 5 mln zł kosztowała kampania MEN zachęcająca do posyłania 6-latków do szkół. Spoty pojawiły się tuż przed nowym rokiem szkolnym, gdy rodzice dawno podjęli decyzje.


http://finanse.wp.pl/kat,1033795,title, ... omosc.html


13 wrz 2013, 16:00
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Platformo bujaj się - podsumowuje działanie PO jej była radna, odsłaniając kulisy metod władzy na Śląsku

"Siłą chcieli wziąć wszystko, a Polskę potraktowali jak zwykły wojenny łup – JAK DZIWKĘ, z którą się robi co chce – nawet wbrew jej woli, którą się oszukuję, znieważa i wykorzystuje do własnych partykularnych interesów" – napisała na blogu b. radna Platformy Obywatelskiej z Siemianowic Śląskich, Dorota Połedniok.


Radna szczerze opisała to, co się dzieje w strukturach PO w Siemianowicach Śląskich. Nie kryje swojej goryczy, gdy jej zapał i ideały spotkały się z zimnym wyrachowaniem polityków PO. Poczuła się wobec ich metod bezradna, bliska załamania. Warto zapoznać się z jej opisem wydarzeń, który obszernie cytujemy z jej bloga, który pozbawia wszelkich złudzeń co do sposobu uprawiania lokalnej polityki. Za motto swoich działań przyjęła słowa wiersza Edwarda Stachury, którego fragment brzmi: "Lecz ty się nie daj zgnębić, lecz ty się nie daj spętlić".

"Właśnie dzisiaj dowiedziałam się z prasy (już po raz kolejny), że PO ponownie mnie zawiesiło…Tym razem już do końca kadencji. No cóż… przykre. Pora więc na krótkie résumé. Moje kilkuletnie zmagania z PO dobiegają właśnie końca. Wstępowałam do niej kilka lat temu pełna młodzieńczej nadziei – przepełniona ufnością i radością na lepsze jutro, ba, lepsze dziś… Miałam marzenia o rozwoju, budowie lepszej – dostatniej Polski – marzenia o lepszym życiu dla nas wszystkich. Wreszcie marzenia o pracy (patrzcie do czego tu doszło, że musimy już marzyć nawet o pracy!). Na początku były chęci, ochota i zapał. Byłam dumna z przynależności do tej europejskiej wydawałoby się rodziny. Starsi, doświadczeni działacze dostrzegli moje młodzieńcze zaangażowanie i pasję i wspaniałomyślnie pozwolili mi na start  w wyborach do Rady Miasta Siemianowic Śląskich (pewnie z łaski na uciechę). Ale tutaj spłatałam im figla – wygrałam te wybory w cuglach zdobywając przy tym największą liczbę głosów nie tylko spośród kandydatów PO, ale spośród wszystkich którzy kandydowali w mieście. Zostałam najmłodszą radną tej kadencji" – pisze z goryczą już była działaczka PO Dorota Połedniok.

„Chciałam być skuteczną, a ONI kalkulowali co jest dobre dla siebie i partii. Narastała frustracja i zniechęcenie – nie wolno mi było NIC – nawet krytykować ekipy rządzącej. Na klubie rządził Gościniak – szara eminencja siemianowickiej i śląskiej PO. Klub z przewodniczącą A. Zasadą na czele służył tylko do realizacji jego poleceń – a pani Zasada mężnie je wcielała w czyn. Dorota Połedniok + 5 innych radnych, z Przewodniczącym Rady Miasta Panem Adamem Cebulą mieli tylko karnie głosować ZA lub PRZECIW. Żadnej dyskusji i rozmów, liczyła się li tylko realizacja pomysłu zarządu. Po roku zmądrzałam. Powiedziałam NIE i zaczęłam się buntować” – pisze i odsłania dalsze kulisy sprawowania władzy przez PO.

„ORDNUNG MUSS SEIN – to hasło naczelne tej organizacji – nawet łamiąc ludzkie charaktery trzeba realizować politykę. Za to, że miałam odwagę powiedzieć NIE, zawieszono mnie w prawach członka. A powiedziałam NIE bo klub nie realizował moich i PO postulatów wyborczych i dlatego wezwałam radnych do wyjścia z koalicji. Wówczas przeżyłam szok. Ukarano mnie, a jednocześnie PO zerwało koalicję.Zrealizowano mój postulat, a ja sama poniosłam karę (za co pytam?).Napisałam wtedy list otwarty do Szefa PO – Premiera Donalda Tuska. Łudziłam się głupia, że chociaż ON, jak dobry ojciec zrozumie, pocieszy i może zrobi w Platformie porządek. Zamiast tego Tomczykiewicz, Gościniak i inni spuścili na mnie biedną swoje łańcuchowe psy. Rozpoczęli bezprecedensową wręcz nagonkę na mnie w środkach masowego przekazu, w partii i mieście. Opluwano mnie zewsząd, niszczono samochód i z buciorami wchodzono w moje dziecinne nawet głupie życie.
Zostałam sama – znikąd pomocy i wsparcia”
– pisze była radna.
 
Opisała manipulowanie głosowaniem w sprawie wyemitowania przez miasto obligacji. „Zrozumiałam wówczas, że próbowała nas po raz kolejny zmanipulować. W każdym bądź razie ze mną, z Przewodniczącym Rady Miasta A. Cebulą i kolejnym radnym PO M. Wajdą nie było to uzgodnione i skonsultowane. Zrozumiałam, że klub PO znowu realizować miał nie wiadomo jaką politykę swojego honorowego członka Gościniaka (naprawdę, to on rządzi partią w tym mieście). Gościniak wkurzył się po raz drugi – znowu kazał mnie zawiesić (a dlaczego tylko mnie, a nie Panów Wajdę i Cebulę?). O decyzji tej zakomunikowała mi w sponsorowanym tekście w jednej z gazet pani Zasada-Chorab – obrażając mnie i pomawiając, a przy okazji wylewając kubeł pomyj.Ale tym razem czara goryczy się przelała. Pani Zasada popełniła przy tym przestępstwo ścigane z urzędu i sprawą w przyszłym tygodniu zajmie się Prokuratura.Tyle słów wyjaśnienia… – pisze Połedniok.

„To moje pożegnanie z Platformą. Pozostały niespełnione obietnice Tuska, pozostały tylko słowa, które miały być nadzieją, a okazały się puste i rzucone na wiatr. Niespełnione obietnice jednak mają to do siebie, że kiedyś się zemszczą… Miały być drogi, stadiony, szybka kolej – otwarcie na Europe i Świat. Miała być praca i masowe powroty emigrantów.
Jedyne, co pozostało to niedokończone i rozgrzebane przez nieudaczników inwestycje i dziura budżetowa, która wprost przeraża. A tak pięknie miało być… Na Śląsku zniszczono prawie wszystko za co się PO zabrała (przegrane Euro 2012, rozgrzebany Stadion Śląski, zbankrutowana kolej). Ekipa T. Tomczykiewicza wzorowała się na Tusku – swoim mistrzu – obiecują ile wlezie.Wyszło jak zwykle…(…) Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że skutecznie zniszczono śląski etos – pracowitej i gospodarnej krainy, gdzie żyją i pracują porządni i uczciwi ludzie. „Sól ziemi czarnej”, gdzie ludzie mądrzy, poczciwi i dobroduszni…Śląsk bogaty to czasy minione…Śląsk źle zarządzany, a przez to biedny – to czas obecny. Kończ Pan Panie TT wstydu oszczędź! Nawet w Pszczynie Giulianim to Pan nie był jak mówią miejscowi"
– pisze już bez żadnych złudzeń Połedniok.

Puenta radnej jest niemal dramatycznym krzykiem: „Jak każda kobieta marzy czasem, by ukochany mężczyzna pogłaskał ją po włosach, potrzymał za rękę, przytulił i pocieszył, to ja głupia oczekiwałam tego od Platformy. Tymczasem ONI zachowali się jak typowi zwycięzcy najeźdźcy. Siłą chcieli wziąć wszystko, a Polskę potraktowali jak zwykły wojenny łup – JAK DZIWKĘ, z którą się robi co chce – nawet wbrew jej woli, którą się oszukuję, znieważa i wykorzystuje do własnych partykularnych interesów – pisze i podsumowuje całość krótko: A ty Platformo bujaj się...!!!".

Tak kończy swoje spotkanie z PO Dorota Połedniok.

http://niezalezna.pl/45778-platformo-bu ... -wladzy-na

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


14 wrz 2013, 12:47
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Szokujący plan ministra: Niższe pensje i niższe emerytury

Zamiast robienia porządków w NFZ i w służbie zdrowia, zamiast oszczędności na biurokracji - podwyżka! Wicepremier Janusz Piechociński proponuje drastycznie podnieść składkę na służbę zdrowia. To oznaczałoby jedno: ostre cięcia pensji i emerytur. Pracownik z minimalną płacą musiałby oddać dodatkowo 91 zł, a osoba z najniższą emeryturą - aż 55 zł miesięcznie.

- W służbie zdrowia wyczerpały się już możliwości oszczędzania. To już czas przeszły. Kolejna fala zadłużania się szpitali, także tych w postaci spółek prawa handlowego, pokazuje bardzo wyraźnie, że nie tędy droga. Musimy mieć świadomość, że na obecnym poziomie finansowania nie da się spełnić wszystkich oczekiwań pacjentów - oznajmił Janusz Piechociński w wywiadzie dla miesięcznika branżowego "Służba Zdrowia". I zaproponował wyższą składkę zdrowotną. Ale nie chodzi tu o jednorazową podwyżkę! Ale podnoszenie jej co roku - o inflację plus 3 procent. Na początek podwyżka byłaby nawet wyższa - o inflację i aż 5 procent!

Ostra podwyżka

Co to oznacza? Dziś składka zdrowotna wynosi 9 proc. pensji. Jednak państwo zwraca 7,75 proc. Czyli pracownik tak naprawdę płaci na zdrowie 1,25 proc. swojej płacy. Tyle samo oddaje każdy emeryt i rencista ze swojego świadczenia.

Minister Piechociński ujął swoje propozycje w lakoniczny sposób. Jeśli jednak przyjmiemy najbardziej pesymistyczny wariant, to w przyszłym roku składka zdrowotna wzrosłaby aż o 6,6 proc. (prognozowana inflacja w tym roku to 1,6 proc. plus dodatkowe 5 proc. podwyżki). Czyli wyniosłaby – uwaga – 15,6 proc. pensji! Zakładając, że państwo nadal zwracałoby nam część składki, z naszych zarobków potrącano by na zdrowie aż 7,85 proc.

Dziś osoba z najniższym wynagrodzeniem, czyli 1600 zł brutto, płaci co miesiąc 124,26 zł na zdrowie. Po podwyżce, składka wzrosłaby aż o 91 zł miesięcznie.

Po kieszeni dostaliby także emeryci. Dziś najniższe świadczenie to 831,18 zł miesięcznie, z tego na zdrowie idzie 10,39 zł. Po zmianach z kieszeni emeryta wyparowałoby dodatkowo jeszcze 55 zł.

Więcej płaciliby także przedsiębiorcy. W ich przypadku, składka (dziś to 261,73 zł miesięcznie) wzrosłaby o mniej więcej 190 zł.

Rząd podnosi podatki

Dziś premier mówi: – Dziękuję bardzo wszystkim polskim przedsiębiorcom za to, że pomogli przenieść Polskę przez ten kryzys, że to dzięki polskim przedsiębiorcom udało się ominąć kryzys gospodarczy.

Tymczasem Janusz Piechociński, podwładny szefa rządu, chce postawić przedsiębiorców pod ścianą, a pracowników i emerytów zmusić do jeszcze mocniejszego zaciskania pasa. Bo składki przecież płacić trzeba! Tymczasem premier, ogłaszając na wyrost koniec kryzysu, ma nadzieję, że zarazi rodaków optymizmem. I że Polacy wreszcie ruszą na zakupy, a wydając pieniądze, wesprą kulejącą gospodarkę. Czy premier posłucha więc Piechocińskiego?

Eksperci uspokajają: – Podwyżka składki zdrowotnej w tej chwili jest mało prawdopodobna. Takie ruchy są bardzo kosztowne politycznie – twierdzi Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia.

Oby miał rację. Choć rząd - planując budżet na przyszły rok - pokazał, że podwyżek podatków najwyraźniej się nie boi. Oto dowód: chce zafundować nam 15-proc. wzrost akcyzy na alkohole i utrzymać podwyższoną stawkę VAT. Kto wie, czy chcąc wydrenować nam kieszenie, nie posunie się więc dalej?

http://finanse.wp.pl/kat,1033759,title, ... omosc.html


14 wrz 2013, 15:11
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Biznesmen zarabia 5 milionów rocznie, ale ZUS-owi płaci 200 zł miesięcznie

Załącznik:
5400820-grzegorz-slak-643-482.jpg

"Wprost" zapytał o plany na sfinansowanie emerytury biznesmenów Grzegorza Ślaka i Rafała Brzoskę, aktora Michała Żebrowskiego, komika Marcina Dańca, i stylistę mody Tomasza Jacykówa. Jak zamierzają zapewnić sobie godną starość?

Grzegorz Ślak, prezes spółek Akwavit-Polmos i Wratislavia-Bio
Zarabia 5 milionów rocznie, a ZUS-owi wpłaca 200 złotych miesięcznie, bo zatrudnił się na pensji minimalnej. - Nie wierzę w państwową emeryturę. Radzę samodzielnie zatroszczyć się o kapitał na starość – mówi w rozmowie z "Wprost" Grzegorz Ślak. Jego roczne honorarium za zarządzanie, dodatki oraz premie to łącznie kilka milionów złotych. Ale w kierowanej przez siebie firmie pracuje za najniższe możliwe uposażenie - 1200 zł miesięcznie. Z tej pensji minimalnej oddaje państwu ok. 200 zł składki. Gromadzi oszczędności, a gdy uzbiera się większa kwota inwestuje w zakup domu, mieszkania, lokaty i akcje firm notowanych na giełdzie.

Profil Rafała Brzoski na Facebooku
Rafał Brzoska, właściciel grupy Integer (usługi pocztowe i finansowe InPost) nie wierzy ani w OFE, ani w ZUS. Od lat opłaca w nim najniższą stawkę, bo jego zdaniem inwestowanie w państwowego ubezpieczyciela jest zupełnie nieprzewidywalne. – Każda kwota, którą wpłacę, jest od razu rozdawana na bieżące emerytury. Z wpłaconych przeze mnie pieniędzy za parę lat nie zostanie dla mnie nawet grosik – mówi "Wprost" biznesmen.

Michał Żebrowski
– Właśnie uruchamiam na Podhalu własne gospodarstwo rolne. Dążę do tego, aby na stare lata mieć wyłącznie własne jedzenie. Ryby, mięso, nabiał, warzywa. Świadomie teraz, kiedy jeszcze mogę, chcę się cofnąć w najlepsze czasy, kiedy ludzie żyli z pracy własnych rąk. Przywrócę ziemi jej pierwotny charakter – mówi "Wprost" o swojej emeryturze Żebrowski.

Tomasz Jacyków
- Przynajmniej przez najbliższe 20 lat zamierzam ciężko pracować. Otworzę sobie konto oszczędnościowe, żeby zacząć w późniejszych latach inwestować. Kupię mieszkanie pod wynajem albo zainwestuję na giełdzie. Co mi innego pozostało? – mówi "Wprost" Tomasz Jacyków

Marcin Daniec
"Zły jestem na siebie i na to państwo, bo za kilkanaście lat pracy na etacie z ZUS pewnie dostanę grosze, a mam na głowie jeszcze sporą pożyczkę" – żali się Marcin Daniec i dodaje, że patent na starość ściągnie z Maryli Rodowicz - Będę dawał występy do końca życia, żeby jakoś się na stare lata utrzymać – mówi Daniec.

Gram koncerty. A potem? Mam nadzieję, że może dzieci mnie utrzymają – mówiła Maryla Rodowicz w jednym z wywiadów

http://gospodarka.dziennik.pl/emerytury ... zdjec.html


2/ Emerytury polityków. Sprawdź, ile będą dostawać na starość

"Fakt" sprawdził jaką emeryturę będą pobierać nasi czołowi politycy. Okazuje się, że największe kwoty czekają m.in. europosłów. Za każdy rok pracy w europarlamencie dostają na starość po około 1140 zł do i tak sutej emerytury.

Załącznik:
3115768-jozef-zych-643-482.jpg

- Józef Zych: 4700 zł brutto
- Dariusz Barski - były prokurator krajowy: 14000 złotych netto
- Marcin Libicki - europoseł: 3000 złotych netto z ZUS plus 6200 złotych netto z Parlamentu Europejskiego

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... zdjec.html


3/ Miliard złotych odszkodowania za błąd minister Fedak

Budżet państwa wypłaci blisko 1 mld zł odszkodowań za błąd Ministerstwa Pracy - zapowiada "michnikowy szmatławiec". Chodzi o przepisy zakazujące łączenia pensji z emeryturą, przygotowane za rządów Jolanty Fedak z PSL.

Załącznik:
5404369-jolanta-fedak-643-471.jpg

W wyniku wprowadzenia w życie nowych przepisów w jednej chwili tysiące emerytów straciło świadczenie, które wypracowali sobie przez lata - pisze "GW". Trybunał Konstytucyjny uznał te przepisy za bezprawne.

Teraz ZUS musi wypłacić Polakom wszystkie emerytury zawieszone od 1 października 2011 r. Wraz z odsetkami i z uwzględnieniem waloryzacji.

Jednak aby odzyskać zawieszone emerytury, każdy poszkodowany będzie musiał wystąpić z wnioskiem do ZUS. Trzeba będzie to zrobić w ciągu 12 miesięcy od dnia wejścia w życie przepisów zawartych w projektowanej ustawie. Bez wniosku zaległe pieniądze nie będą wypłacone

http://gospodarka.dziennik.pl/news/arty ... pracy.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


14 wrz 2013, 21:54
Zobacz profil
Znawca
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA22 paź 2006, 13:29

 POSTY        156
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
"Polska konfiskuje prywatne fundusze emerytalne!". Niespodziewany cios w dobre samopoczucie rządu Tuska przyszedł zza Odry

Obrazek

Długi eksplodują: Polska konfiskuje prywatne fundusze emerytalne


– krzyczy wielkim tytułem niemiecki portal gospodarczy „Deutsche Wirtschafts Nachrichten”.

I dalej też lektura może przyprawić o ciarki na plecach:

Polska ogłosiła plany nacjonalizacji aktywów prywatnych funduszy emerytalnych. W wyniku tego ma zostać zmniejszony dług. Przy czym jednak stabilność funduszów będzie bardzo osłabiona. Polacy muszą martwić się o swoje przyszłe emerytury.

Pod zdjęciem podpis dowodzący, że Niemcy nie znają się na żartach w sprawach gospodarczych. Jeśli próbują coś okpić, to wychodzi im gorzka ironia:

Polski premier Donald Tusk wyjaśnia niemieckiej kanclerz Angeli Merkel w jaki sposób rozwiązuje on problemy związane z kryzysem zadłużeniowym. Znacjonalizuje zadłużenie państwa, aby móc pomieścić w nim ponownie nowy, potężny dług.

Jednak w błędzie naiwności byłby ten, kto by pomyślał, że nasi zachodni sąsiedzi martwią się o emeryturę przeciętnego Kowalskiego z przyczyn altruistycznych. W tekście wymienieni są czterej najwięksi gracze na polskim rynku obligacji, którzy stracą na posunięciu duetu Tusk-Rostowski. Tak się akurat składa, że dwaj z nich, to korporacje niemieckie, a w pozostałych Niemcy mają bardzo dużo swoich akcji.

Oczywiście jak to w mediach niemieckich jest zamiennik wyjaśnienia przyczyn politycznych tego zagrania Tuska, ale chyba przypadkowo pokazuje jednocześnie prawdziwe oblicze rządów tej ekipy:

Z sondaży wynika, że Platforma Obywatelska Donalda Tuska pierwszy raz jest w tyle za główną partią opozycyjną Prawem i Sprawiedliwością. Chcąc odzyskać wyborców musi teraz wydawać dużo pieniędzy. Bez uwzględnienia dużego zadłużenia nie jest to możliwe.

Niemcy z pewnością muszą zacząć przełykać gorzkie pigułki. Wpompowali w swój ulubiony rząd w Europie Środkowej mnóstwo propagandy. Teraz muszą przed swoimi czytelnikami stopniowo odsłaniać prawdę o rządzie Tuska. Jednym z tego symptomów jest to, że pierwszy raz Platforma Obywatelska nie została nazwana partią liberalno-konserwatywną. Więc z czym ona się kojarzy Niemcom teraz?

Za wskazówkę może posłużyć komentarz jednego z czytelników tekstu "DWN":

Powinniśmy sobie uświadomić, że to sami obywatele wybrali tych bandytów (w oryginale Strassenräuber, co może też oznaczać ulicznych rabusiów – przyp. red.). To oni przy urnie wyborczej autoryzowali politykę okradania ich z pieniędzy. To tak jakby świnia mówiła do rzeźnika: no dalej, zabij mnie, jestem przecież twoją ofiarą.


15 wrz 2013, 15:34
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Platforma wczoraj i dziś. Pokolenie, które spłaca długi Gierka jutro będzie spłacać długi Tuska...

W ostatnich dniach byliśmy świadkami tego, że Platforma przestała być partią obywatelską oraz partią dialogu. Dyskusja wewnątrz klubu została zastąpiona strategią wykluczania tych, którzy mają inne poglądy.
Oznacza to, że standardy kultury politycznej, które dotychczas charakteryzowały Platformę zostały złamane. Poczucie obowiązku wobec wyborców nie pozwala mi dłużej pozostawać w szeregach PO, dlatego też postanowiłem wystąpić z partii, która zapomniała o obietnicach, które wcześniej złożyła obywatelom.

Gdy przyjąłem zaproszenie do projektu politycznego, jakim była Platforma Obywatelska wierzyłem, że wspólnie będziemy działać na rzecz wartości, które legły u źródeł powstania tej partii. Zaproszono mnie do ugrupowania wielonurtowego, które miało ściśle określone cele. Dzisiaj jest jeden nurt i brak jakiegokolwiek celu. Niestety obecnie Platforma Obywatelska zamiast walczyć o realizację swojego programu i realizację obietnic wyborczych, walczy ze swoimi członkami, którzy ten program chcą realizować.

Platforma Obywatelska, do której wstępowałem była partią wolnorynkową i dążyła do obniżenia podatków. Jej sztandarem wyborczym było wprowadzenie podatku liniowego. Platforma Obywatelska, z której odchodzę jest partią socjaldemokratyczną, która chce podwyższać podatki i nacjonalizować prywatne pieniądze należące do obywateli, które zostały zgromadzone w OFE.

Pokolenie, które spłaca długi Gierka jutro będzie spłacać długi Tuska. Platforma obiecywała „tanie państwo”. Niestety utrzymanie biurokracji kosztuje co raz więcej, a rząd chce jeszcze bardziej zadłużyć Polaków powiększając deficyt budżetowy. Krytykując tego rodzaju praktyki, w programie PO zapisano w roku 2007: „koszty nadmiernego deficytu budżetowego poniosą obywatele, którzy w przyszłości będą musieli płacić wyższe podatki. Nadmierny wzrost długu publicznego prowadzi natomiast do wzrostu stóp procentowych na rynku, czego efektem jest spowolnienie rozwoju gospodarki i wyższe ceny towarów i usług. W miarę wzrostu długu publicznego rosną koszty jego obsługi”. Czy dzisiaj zapomniano o tych prostych prawa rynku?

Program Platformy mówił o tym, że: „fundamentem cywilizacji Zachodu jest Dekalog, a zadaniem Państwa jest wspieranie rodziny i tradycyjnych norm obyczajowych”. Dziś ta sama partia chce wprowadzenia paramałżeństw homoseksualnych wbrew przepisom Konstytucji.

Jeszcze niedawno władze Platformy deklarowały chęć współpracy ze wszystkimi członkami. Niestety były to tylko puste słowa, a dialog został zastąpiony wykluczaniem. Platforma zamiast rozwiązywać problemy uznała, że będzie kneblować usta tym którzy domagają się zmian. Stała się partią pozbawioną idei i możliwości porozumienia. Nie mogę być wierny wyborcom pozostając wiernym ślepej dyscyplinie partyjnej, gdyż te dwie postawy wzajemnie się wykluczają.

http://wpolityce.pl/artykuly/62473-plat ... lugi-tuska

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


15 wrz 2013, 15:46
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Dotknij piłki Tuska, a życzenie ci się nie spełni na pewno!

Załącznik:
pomnik_tuska_rusza_w_polske_17022285.jpg

Donald Tusk (56 l.) miał jeździć po Polsce i spotykać się z wyborcami. Słowa jednak nie dotrzymał. Dlatego związkowcy z Solidarności chcą wysłać na tournée po kraju pomnik premiera, który wykonali na zeszłotygodniowe protesty w Warszawie. Powstał już nawet przesąd z tym związany. Mówi on, że jeśli ktoś pomyśli życzenie i dotknie piłki z pomnika Tuska, to pewne jest jak w banku, że się ono nie spełni!

Pomnik wygląda tak, jakby był z mosiądzu. Na cokole dwuipółmetrowa postać uśmiechniętego premiera. Na głowie peruwiańska czapka z wyprawy życia Tuska, a pod pachą piłka. - To wszystko to taka metafora dla rządów Donalda Tuska - wyjaśnia "Super Expressowi" Marek Lewandowski, rzecznik prasowy NSZZ "Solidarność". - Na zewnątrz wygląda solidnie, jak porządna konstrukcja, a w rzeczywistości to pusty styropian, jak polityka Tuska. Pusta, z marnymi efektami - dodaje Lewandowski. - Czapka i piłka symbolizują dziedziny, w których pan premier najlepiej się czuje. Egzotyczne podróże czy też bieganie za piłką po trawie. Niech już pan premier zajmie się tym, co mu wychodzi najlepiej, a politykę zostawi w spokoju - apeluje rzecznik związkowców.

Złoty pomnik, który podczas ostatnich protestów związkowcy podarowali premierowi, był "podziękowaniem" za nieudolne rządy. Jest on wzorowany na pomniku jednego z koreańskich przywódców. - Kim Ir Sen doprowadził swój kraj do wielkiej katastrofy gospodarczej. Ten sam kierunek obrał Tusk, a wyciągnięta dłoń wskazuje właśnie ten kierunek… donikąd - tłumaczy Lewandowski.

Premier mimo obietnic nie jeździ po kraju z gospodarskimi wizytami. - Już niebawem w podróż po Polsce wyruszy za to styropianowa podobizna premiera - zapowiada Lewandowski. - Chcemy, żeby już jesienią pomnik objechał choć część kraju. Właśnie opracowujemy dokładną mapę - informuje rzecznik.

Na świecie są pomniki, które podobno przynoszą ludziom szczęście. Wystarczy je dotknąć w odpowiednie miejsce. W tym jednak przypadku może być na odwrót. - Dotknięcie piłki na pomniku Tuska sprawi, że życzenie, które się pomyślało, na pewno się nie sprawdzi - wieszczą związkowcy.

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/pomnik ... 55677.html


2/ Postpolityka prorodzinna

"Super Express" śledził sprawę 5-letniego Maciusia, którego kuratorka sądowa chciała odebrać babci. Kuratorka uważała, że babcia źle opiekuje się wnukiem, gdyż Maciuś ma nadwagę

Często poddajemy krytyce sędziów, jak w przytoczonej na str. 4-5 sprawie Grzegorza Przemyka, którą pięciokrotnie cofano do niższej instancji, aż wreszcie uległa przedawnieniu. Sędzię Beatę Michurską-Gruszczyńską, która orzekała w sprawie 5-letniego chłopca, należy jednak zdecydowanie pochwalić.

Pamiętam, że na lata przed wejściem do Unii Europejskiej przeciwnicy tego kroku straszyli nas przykładami z zachodnich mediów, w których opisywano przykłady odbierania dzieci rodzicom przez państwo. Często z powodów błahych i kuriozalnych. Cieszę się, że ówczesne ostrzeżenia, pomimo usilnych starań niektórych osób, nie stały się (na razie?) przypadkiem polskim.

Pomysł odebrania dziecka zrodził się w głowie kurator sądowej ze Środy Śląskiej. Kurator jest w tym wypadku reprezentantem państwa. Jak widać, kryzys rzeczywiście już się skończył, skoro państwo ma pieniądze na przepuszczanie ich na idiotyzmy.

Mam zatem propozycję... W przypadku Maciusia odebranie go rodzinie (ze względu na nadwagę) oznaczałoby wzięcie jego utrzymania na koszt państwa. Według lekarzy nadwaga dotyczy już aż 25-30 proc. dzieci w Polsce. I problem rośnie. Proponuję zatem, żeby za ich utrzymanie odpowiadało od tej chwili państwo. Tak jak w przypadku tego 5-letniego chłopca. Oczywiście nie zabierając ich rodzicom (wyjdzie taniej), ale pozwalając, żeby pieniądze przekazane przez państwo (albo czas zaoszczędzony na ich zarabianiu) przeznaczyli na udanie się z dzieckiem do lekarza, zakup zdrowszej żywności, trochę ruchu na świeżym powietrzu bądź opracowanie diety.

Premier Tusk niedawno podkreślał wagę prowadzenia polityki prorodzinnej. Jest okazja, żeby się wykazać.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/miro ... 55690.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


19 wrz 2013, 23:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Janusz Korwin Mikke: Komuna już tu!

Komunizm to, jak sama nazwa wskazuje, ustrój, w którym wszystko jest wspólne. W 1919 roku w Astrachaniu bolszewicy uchwalili, że nawet żony będą wspólne - ale marsz kobiet z patelniami w rękach rozpędził tamtejszą Radę Delegatów Robotniczych i Żołnierskich.

W normalnym kraju pieniądze zarobione przez pana Kowalskiego należą do pana Kowalskiego. Oczywiście: pan Kowalski płaci co miesiąc podatek na utrzymanie wojska, policji i paruset urzędników - a to, co zrobi zresztą, jest jego sprawą. Jak przepije - to będzie głodował. Chyba że pomoże mu pan Wiśniewski.

W kraju komunistycznym, jak dzisiejsza Unia Europejska, rząd może siłą zabrać pieniądze panu Wiśniewskiemu i oddać je panu Kowalskiemu. Bo p. Kowalski tych pieniędzy bardziej - zdaniem rządu - potrzebuje. Rząd może zresztą zrobić, co chce z całym majątkiem pana Kowalskiego - bo w komunizmie rząd ma prawo zrobić wszystko.

Na przykład zmusić pana Kowalskiego, by płacił na ZUS albo na OFE. Pan Kowalski może sobie twierdzić, że cierpi na chorobę genetyczną - i na pewno umrze przed 42. rokiem życia. Mimo to MUSI płacić na fundusz emerytalny! Jak komunizm - to komunizm... Nieludzki ustrój.

No, więc rząd kazał panu Kowalskiemu płacić pieniądze na OFE. Zauważmy, że OFE musiały 60 proc. pieniędzy "lokować w obligacjach państwowych". Czyli: rząd zmusił pana Kowalskiego, by p. Kowalski pożyczał mu co miesiąc pieniądze.

Po czym rząd powiedział, że przeniesie pieniądze pana Kowalskiego z OFE do ZUS. Czyli: pożyczka zniknie. Rząd będzie panu Kowalskiemu winien tylko tyle, co każdemu innemu: emeryturę. W jakim wieku? Jak zabraknie w kasie, to się podwyższy do 80 lat. Konstytucja gwarantuje każdemu prawo do emerytury - ale nie mówi, od którego roku życia...

A ile mu wypłaci? Jak zabraknie w kasie - to emeryturę zmniejszy. Już ostrzega, że będzie zmniejszał. Cóż, konstytucja gwarantuje każdemu prawo do emerytury - ale nie mówi, w jakiej wysokości...

Spróbujmy zgadnąć. Niedawno zbankrutowało rządzone przez socjalistów i związkowców miasto Detroit. Obiecywało, oczywiście, emerytury. Ile otrzymają emeryci? 10 proc. obiecanych pieniędzy.

W Polsce będzie niewątpliwie to samo. Jeśli, oczywiście, nadal będą rządzić Kaczyńscy, Millerzy, Palikoty, Piechocińscy, Tuskowie i Ziobry - czyli ludzie, którzy myślą tylko o tym, by wygrać następne wybory - i dalej kraść. O tym, co będzie za dziesięć lat, nie myślą. Po co? Przecież będzie inny rząd. To niech się tamten rząd martwi!

Na razie szastamy pieniędzmi pana Kowalskiego, by kupić obietnicami głosy wyborców.

JE Michał Boni, szef resortu cyfryzacji, zaproponował właśnie... szerokopasmowy Internet dla każdego. Za pieniądze tego "każdego"? Nie, za pieniądze OFE! Jeszcze nie do końca te pieniądze ukradli - a już chcą nimi szastać! Dobry Antek z cudzej torby...

"Komórki" każdy kupuje sam. Od firm prywatnych. Więc są coraz tańsze. Prąd kupujemy od rządu. Więc jest coraz droższy. Ten Internet ma być zapewniany przez rząd... Boże! Uchowaj nas przed takimi dobroczyńcami!

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/janu ... 55130.html


2/ Mocarze z gołą d..
Publikacja: 29.03.2013

W PRL powszechnie znany był taki dowcip: "Jeżeli na jednym polu gniją ziemniaki, a na drugim schnie żyto, co zbiera się najpierw ? Najpierw zbiera się Plenum PZPR".

Polska, rok 2013. Wzrost bezrobocia, spadek produkcji, brak pomysłu na demografię, deficyt budżetowy, bankructwo systemu emerytalnego, ponad milion osób na śmieciówkach, dzieci umierają, bo nie opłaca się wysłać karetki itd. Co w tej sytuacji robi rząd Donalda Tuska?

To przecież oczywiste. Ubiega się o zimowe igrzyska olimpijskie.

"To nie tylko marzenie, to jest konkretny plan" - grozi publicznie Donald Tusk. Ten sam, który nie ma konkretnego planu walki z bezrobociem, reformy systemu emerytalnego itd., bo "nie jest od wielkich wizji".

Premier brnie jednak dalej: "mamy doświadczenie w organizowaniu wielkich imprez sportowych. (…) To jest duch czasu i podpowiada nam to też nasz zdrowy rozsądek".

Kolejną wielką imprezę zapowiada premier rządu, który nie ma pomysłu, co zrobić ze stadionami po EURO. Do dziś na plusie są tylko prezesi spółki, którym wypłacono dwa razy po półtora miliona premii. Za to, że Narodowy przynosi straty.

Premierze, niech pan od razu zrobi mnie prezesem spółki zajmującej się torem bobslejowym. Już dziś wiem, że nie ma szans na zyski. Za odpowiednią premię, godną jak na Narodowym (w końcu to Tor Narodowy), napiszę równie piękny biznesplan. Lepszy! U mnie Madonna będzie śpiewała, jadąc na sankach.

Igrzyska olimpijskie zapowiada premier kraju, w którym zbudowano tor kolarski i nie ma co z nim zrobić. Mówi to premier rządu, który tak kombinował z autostradami na EURO, że co prawda z budową nie zdążył, ale za to wykończył większość firm, które te budowy prowadziły. Pomimo pieniędzy z Unii.

Kiedyś w rozmowie z ministrem Nowakiem rzuciłem, że premier nie walczył o niski VAT na książki, bo wraz z połową rządu woli kopanie piłki. I może lepiej byłoby, gdyby rządzili nami Czytelnicy, a nie piłkarze. Minister Nowak odparł, że to niepotrzebna złośliwość.

Dziś z przerażeniem myślę, że to nie była złośliwość. To była diagnoza.

Premier Tusk na spotkaniu z premierem Słowacji mówi, że więcej czasu poświęca piłce niż polityce. Wszyscy się śmieją, ale przypuszczam, że on nie żartuje.

Donald Tusk ocenia pomysł OFE na wypłacanie emerytur tylko przez 10 lat jako "intrygujący" i na drugi dzień musi go ratować minister Rostowski. Widocznie, kiedy premier Tusk oglądał mecz, minister Rostowski te propozycje przeczytał.

Wielokrotnie irytowałem się, jak żałosne są plany naszych polityków budujących mocarstwo z gołą d...

Panie premierze, na następną konferencję ze szczegółami planów zimowej olimpiady, niech pan koniecznie zaprosi rodziców Dominiki, która zmarła w wyniku tego, jak funkcjonuje służba zdrowia pod pana rządami. Kiedy pan poświęca więcej czasu piłce. Mam nadzieję, że co najmniej jeden obiekt tych igrzysk nazwie pan jej imieniem.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/miro ... 14706.html


20 wrz 2013, 21:19
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
1/ Rząd odda Polakom 2 miliardy złotych?

Załącznik:
635152696521886548.jpg

Kolejna kosztowna pomyłka rządu? Wiele na to wskazuje. Ministerstwo Pracy dopiero co przygotowało projekt nowej ustawy, na mocy której budżet państwa odda emerytom miliard złotych – chodzi o pracujące osoby, którym ZUS zawiesił świadczenia. Teraz znów będzie musiał zwracać pieniądze. Chodzi o osoby zajmujące się niepełnosprawnym członkiem rodziny. Okazuje się, że opiekunowie, którzy zostali pozbawieni od lipca świadczenia pielęgnacyjnego, mogą odzyskać, to co zabrało im państwo!
Marcin Berent z Czarnej Białostockiej od lat opiekuje się swoją żoną. Pani Dorota od ósmego miesiąca życia cierpi na czterokończynowe porażenie. Trzeba ją karmić, myć, podstawiać basen. Wymaga opieki przez całą dobę, bo nawet w nocy trzeba ją przełożyć na drugi bok. Sama nie jest w stanie tego zrobić. Pan Marcin nie pracuje. Z czego żyją? Pani Dorota dostaje rentę (ok. 1400 zł brutto miesięcznie) i do niedawna pan Marcin, jako opiekun, otrzymywał 520 zł świadczenia pielęgnacyjnego. Ale od trzech miesięcy już nie dostaje tych pieniędzy. Jedna, skromna renta musi wystarczyć teraz na dwie osoby.

Państwo zabiera pieniądze
Właśnie od lipca zaczęły obowiązywać nowe przepisy. Świadczenie pielęgnacyjne przysługuje tylko rodzicom niepełnosprawnych dzieci. Co z osobami, które zajmują się dorosłymi–niepełnosprawnymi? One mogą starać się o tzw. specjalny zasiłek opiekuńczy. Problem w tym, że by go dostać, trzeba spełnić bardzo wyśrubowane wymagania. Po pierwsze dochód na osobę w rodzinie opiekuna nie może przekroczyć 623 zł, po drugie – musi on zwolnić się z pracy, by opiekować się niepełnosprawnym członkiem rodziny. – Choć mamy nisko dochód, na pomoc tę, nie mamy szans. Zamknąłem firmę kilka lat temu – mówi pan Marcin. W podobnej sytuacji jak on znalazło się – uwaga – 100 tysięcy opiekunów. Bez pieniędzy, ubezpieczenia i wsparcia państwa.
– Przecież przepisy nie mogą działać wstecz, odbierać praw nabytych – denerwuje się pan Marcin, który o sytuacji opiekunów osób niepełnosprawnych opowiadał ostatnio posłom w Sejmie. – Jak mamy teraz żyć? Kiedy miałem jeszcze świadczenie, zaciągnęliśmy kredyt, by kupić żonie wózek. Kredyt został, tylko pieniądze mi zabrali. I nie mam z czego teraz płacić rat. Wkrótce komornik zapuka mi do domu! Poszedłbym do pracy, ale kto w tym czasie zajmie się moją żoną?

Rząd wszystko odda?
Wszystko wskazuje na to, że poszkodowani opiekunowie, podobnie jak rodzice niepełnosprawnych dzieci, będą nadal korzystać z pomocy państwa. – W ciągu kilku tygodni wyjdziemy z projektem ustawy – zapewnia Jarosław Duda wiceminister pracy. Prawo do tej pomocy uzależnione będzie od stopnia niesamodzielności.
– Mamy na to zielone światło od premiera – zapewnia wiceminister. Skąd taki pośpiech rządu? Okazuje się, ze Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz zaskarżyła ustawę odbierającą części opiekunom świadczenia pielęgnacyjne, do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli ten uzna, że przepisy naruszyły konstytucję, państwo będzie musiało oddać opiekunom pieniądze – może tu chodzić nawet o 2 mld zł! Rząd powoli przygotowuje się do przegranej. Problem w tym, że uchwalenie nowych przepisów na pewno potrwa.
– A ja już dziś potrzebuje pieniędzy, a nie za kilka miesięcy – dodaje pan Marcin

http://pieniadze.fakt.pl/100-tysiecy-op ... 635,1.html


2/ Tak się załatwia pracę w partii

Dyplomy? Świadectwa? Referencje? Doświadczenie zawodowe? Nie bądźmy naiwni. Najważniejszy dokument, który potrzebny jest do zdobycia zatrudnienia w Polsce, to legitymacja partyjna. Mamy na pęczki dowodów, że tak się dzieje.

Nie wszyscy mogą być ministrami, nie dla wszystkich starczy mandatów posłów i senatorów, ale za to innych posad jest co niemiara. A jak brakuje, to się stworzy nowe.

Tak było z byłym już ministrem skarbu Aleksanderem Gradem. Nie chciał być już ministrem, miał dość polityki. Rząd stworzył więc spółkę PGE Energia Jądrowa Spółka Akcyjna, a Grad został jej prezesem. Zarabia 55 tys. zł miesięcznie, a więc ponad 3 razy więcej niż minister. To, że energia jądrowa jest w Polsce melodią przyszłości, to nawet i lepiej – bo nikt ministra fantomowej spółki nie rozliczy z kilowatów.

Nie każdy jednak jest tak zasłużony. Gdy jego koleżanka z rządu Jolanta Fedak nie dostała się do Sejmu i nie została ponownie ministrem, partia znalazła dla niej mało płatną posadę w specjalnej strefie ekonomicznej. Chwilę jednak poczekała tam, i już jest doradcą prezesa w ZUS. Takich przykładów jest jednak mnóstwo. Według wyliczeń „Pulsu Biznesu” sprzed roku, pracę w różnego szczeblach spółkach i funduszach znalazło ponad tysiąc osób dzięki partyjnej legitymacji.

Wstrząsające kulisy: Chcesz staż czy od razu pracę?

Partyjna młodzieżówka jest lepsza niż biuro pośrednictwa pracy. – Chcesz staż czy od razu pracę? – usłyszał już na wstępie dziennikarz TVN24, który udając młodego człowieka po studiach, zapragnął zapisać się do platformerskiej młodzieżówki, czyli Młodych Demokratów.
Działacz tej organizacji z Sochaczewa Kamil Białas nawet nie ukrywał, że partia jest od tego, by upychać swoich ludzi na stanowiskach. – Na stażu jest się po to, żeby odpocząć. 988 złotych i siedzisz u nas w urzędzie. Są osoby, które pracują tylko do 12, więc można sobie jeszcze coś dodatkowego znaleźć – instruował fachowo. Odradzał tylko wydział promocji w starostwie, bo tam – jak powiedział – naprawdę się pracuje. A do pracy, jak można by sądzić po zdjęciu, młody działacz raczej nie przywykł. W oświadczeniu wydanym po materiale TVN24 zapewniał, że „rozmowa miała charakter prywatny a przytoczone wypowiedzi miały charakter żartu”. Akurat!
(...)
http://www.fakt.pl/lista-ludzi-ktorzy-m ... 689,1.html


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


21 wrz 2013, 09:55
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
"Sytuacja gospodarcza kraju okazała się gorsza niż zakładano." Prezydent podpisał nowelizację budżetu

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację budżetu na 2013 r. - poinformowała Kancelaria Prezydenta w komunikacie. Wskazano w nim, że ustawa ma dostosować dochody, wydatki i deficyt budżetu państwa na 2013 r. do sytuacji gospodarczej.


W komunikacie napisano, że sytuacja gospodarcza kraju okazała się gorsza niż zakładano przy sporządzaniu budżetu na ten rok. Zaznaczono, że główne zmiany ustawy budżetowej dotyczą zmniejszenia dochodów i wydatków budżetu państwa oraz zwiększenia maksymalnego deficytu do poziomu 51,6 mld zł.

Jako zwierzchnik Sił Zbrojnych prezydent RP ze zrozumieniem przyjął konieczność tegorocznych oszczędności, również w strategicznym obszarze, jakim jest modernizacja armii. Prezydent jest przekonany, że tegoroczne cięcia w budżecie wojska będą decyzją jednorazową, wyłącznie do tego roku

- podkreślono w komunikacie.

Nowelizacja budżetu na 2013 r. powiększyła tegoroczny deficyt o ok. 16 mld zł wobec 35,6 mld zł zapisanych pierwotnie.

Rząd założył też cięcia w resortach, które mają dać 7,7 mld zł oszczędności. Powodem korekty były niższe niż zakładano wpływy podatkowe w okresie styczeń-lipiec. W ustawie przyjęto, że po zmianach dochody budżetu państwa wyniosą 275 mld 729 mln 440 tys. zł, a wydatki - 327 mld 294 mln 440 tys. zł.

Wraz z nowelizacją budżetu znowelizowano także tzw. ustawę okołobudżetową na 2013 r. Prezydent podpisał ją we wtorek. Głównym celem przewidzianych w niej zmian jest ograniczenie wydatków budżetowych zaplanowanych na br. oraz rozdysponowanie zaplanowanych rezerw celowych w terminach innych niż wynikające z przepisów ogólnych.

Nowela zawiesza w tym roku przepis, zgodnie z którym na obronność przeznacza się nie mniej niż 1,95 proc. PKB. Przewidziano, że na finansowanie obrony zostanie przeznaczonych z budżetu 28 mld 252 mln 277 tys. zł.

Nowelizacja ustawy okołobudżetowej zawiesza także w 2013 r. waloryzację środków na dofinansowanie zadań projakościowych. Nowela odnosi się też do finansowania infrastruktury kolejowej. Środki z budżetu na ten cel mają być zastąpione środkami PKP PLK. Ustawa przewiduje ponadto, że pieniądze z Krajowego Funduszu Drogowego będzie można przeznaczać nie tylko na remonty dróg, ale też na ich przebudowę.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/63967-sy ... je-budzetu

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 paź 2013, 08:21
Zobacz profil
Specjalista
Własny awatar

 REJESTRACJA11 lis 2006, 20:46

 POSTY        450

 LOKALIZACJAU-S-A
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Były dyrektor zarobił majątek na swoich analizach

Ponad 350 tysięcy złotych wypłacił sobie odwołany już szef Instytutu Transportu Samochodowego. Andrzej Wojciechowski brał pieniądze za swoje analizy. Nie tylko sam ze sobą zawierał umowy, ale robił to również bez zgody ministra transportu.

Najbardziej kuriozalna analiza autorstwa Andrzeja Wojciechowskiego dotyczyła działalności Instytutu Transportu Drogowego, w którym pracował. Nie było to jednak jego jedyne dzieło. Takich opracowań jest sporo.

W przypadkach, kiedy Andrzej Wojciechowski nie mógł wystąpić w umowie jako dyrektor ITS, zawierał umowę z adiunktem Andrzejem Wojciechowskim. Oprócz funkcji dyrektorskiej posiada też tytuł naukowy. W ten sposób, sam płacił sobie za te zlecenia. W sumie zarobił ponad 350 tysięcy złotych.

W przypadku żadnej napisanej przez siebie analizy i wypłaconych za to pieniędzy - były już dyrektor ITD - nie poprosił o zgodę Ministerstwa Transportu. W resorcie trwa analiza wyników kontroli przeprowadzonej w Instytucie Transportu Drogowego. Dopiero po kontroli zapadnie decyzja o ewentualnym doniesieniu do prokuratury.  - Co do bardziej radykalnych kroków, pyta pani o jakieś doniesienia i tym podobne, to prawnicy ministerstwa transportu nad tym pracują - usłyszała w piątek dziennikarka radia RMF FM Agnieszka Burzyńska od szefa resortu transportu Sławomira Nowaka. Decyzja o podjęciu bardziej radykalnych kroków ma zapaść w ciągu najbliższych dni.  

Na początku października informowano o odwołaniu dyrektora  Instytutu Transportu Samochodowego. Taką decyzję podjął nadzorujący ITS minister Sławomir Nowak. Nie jest wykluczone, że jednym z powodów był bałagan z egzaminami na prawo jazdy. ITS-em kieruje teraz jeden z dotychczasowych zastępców dyrektora Marcin Ślęzak.

WORD-y, które wybrały system ITS-u, od 9 miesięcy nie mają dostępu do elektronicznego sytemu powiatów. ITS zapewniał ośrodki egzaminacyjne, że spełnia ten warunek . Sprawę bada warszawska prokuratura.

http://fakty.interia.pl/polska/news-byl ... Id,1038445


07 paź 2013, 12:48
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Rząd PO - zobowiązania i ich realizacja
Jak długo jeszcze?

Jak długo śnić będziecie ten sen nieprzespany?
Jak długo jeszcze można tak się dać znieważać?
Klika, która was strzyże jak baca barany
Zbrodni swych już nie kryje, nie musi udawać.

Za waszym przyzwoleniem doją dużą kasę
Wam ochłap zostawiając, bądź okruch ze stołu,
W ciepłych krajach mieszkają, by pokazać klasę,
Dla was worek foliowy i wapno do dołu.

Butą, kłamstwem, ironią zbywają uwagi,
Które gdzieś tam nieśmiało szepczecie po cichu,
A wy wciąż nie widzicie, że choć król jest nagi
Nie chce zrezygnować z kasy i z przepychu.

Dźwignijcie wreszcie ciężar ołowiany powiek,
Hołd dajcie bojownikom, którzy w dawnych dziejach
Krzyczeć głośno umieli: - ja też jestem człowiek!
I krwią stemplowali stygmat na złodziejach.

Jak długo jeszcze śnić będziecie?


Znalezione w necie - komentarz anonimowego internauty.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


12 paź 2013, 11:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2579 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159 ... 185  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: