Teraz jest 09 wrz 2025, 09:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2793 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141 ... 200  Następna strona
Kącik sportowy 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik sportowy
Oskubią Tygrysa

Najbardziej znany golfista świata Tiger Woods może wkrótce stracić żonę, dzieci i setki milionów dolarów.

Na osłodę zostanie mu jednak tytuł sportowca dekady.
W amerykańskich mediach pojawiła się dobra wiadomość dla tysięcy fanek Woodsa. Prawdopodobnie 34-letni Tiger niebawem będzie do wzięcia. Jego 29-letnia żona Elin Nordegren, mimo publicznych deklaracji sportowca o wielkiej miłości i chęci poświęcenia kariery dla dobra rodziny, podjęła już ponoć decyzję o rozwodzie. Jak podpatrzyli fotoreporterzy, Elin nie nosi obrączki, a od kiedy na jaw zaczęły wychodzić kolejne romanse sportowca, para mieszka oddzielnie.

Rachunek za rozwód
Zła wiadomość dla przyszłych partnerek Woodsa jest taka, że jego fortuna będzie teraz topnieć szybciej niż puchar z lodami na konferencji o globalnym ociepleniu. Również w Ameryce obowiązuje bowiem polska prawda, że każda kobieta może z mężczyzny zrobić milionera, jeżeli wcześniej był miliarderem.

Tiger ? według magazynu ?Forbes? ? jako pierwszy sportowiec w historii mógł się pochwalić dziewięcioma zerami na rachunku bankowym. Majątek może jednak prysnąć, bo zdecydował się nie tylko na małżeństwo ze szwedzką modelką, ale również na romans z co najmniej 14 kobietami. Takie życie mogłoby finansowo wykończyć nawet Blake?a Carringtona.

Według ?Los Angeles Times? Tiger Woods i Elin Nordegren przed ślubem w 2004 roku podpisali umowę określającą sposób ewentualnego podziału majątku. Zdaniem prawników teoretycznie możliwe jest jednak, choć trudne, podważenie wcześniejszego porozumienia. Być może dlatego ? jak podał ?New York?s Daily News? ? w sprawę rozwodową małżonki Tygrysa może zaangażować się sam Sorrell Trope. Do adwokata, który w branży pracuje od 1949 roku, zgłaszały się z prośbą o pomoc takie gwiazdy jak Nicole Kidman, Nicolas Cage, Hugh Grant czy Britney Spears. 82-letni prawnik ma opinię twardego negocjatora, który potrafi wywalczyć fortunę dla swoich klientów.

Sam Tiger Woods bez procesu oferuje ponoć małżonce miliony dolarów, byle tylko została z nim i ich dwójką dzieci. Według ABC News i magazynu ?People? Elin jest jednak w 100 procentach przekonana, że chce zostawić Tygrysa. Ponoć jednak nie będzie się spieszyć. ?Zanim cokolwiek podpisze, chce, by najpierw wyszły na jaw jego wszystkie brudne sprawki? ? donoszą anonimowi informatorzy.

Szybki zarobek
Na rozwodzie Woodsa mogą też zarobić zwykli zjadacze chleba. Brytyjski bukmacher William Hill przyjmuje już zakłady dotyczące majątku, który dostanie Elin Nordegren. Jeśli będzie to ponad pół miliarda dolarów, to gracz za każdego funta zainkasuje 25 funtów. To najkorzystniejszy wariant zarówno dla małżonki Woodsa, jak i dla miłośnika hazardu. Jeśli Szwedka wzbogaci się o niecałe 100 milionów dolarów, to bukmacher wypłaci tylko 10 funtów za każde 4 funty wydane na zakład (6:4). Jak podaje Associated Press, wcześniej William Hill przyjmował też zakłady dotyczące liczby kochanek Tigera Woodsa, ale musiał się z nich wycofać z powodu kłopotów z weryfikacją informacji.

Na ostateczne rozstanie z kochankami Tiger Woods też będzie musiał wydać fortunę. Sama Theresa Rogers z Florydy zażądała od niego ponoć równowartości 9 milionów złotych. Woods może być bowiem ojcem jej córeczki ? innym kandydatem na tatusia jest serbski koszykarz. A to przecież tylko jedna z kilkunastu kobiet golfisty.

Sportowiec dekady
Grudzień nie przyniósł jednak Woodsowi tylko złych wiadomości. Choć nie ma szans na tytuł najlepszego męża roku, to amerykańscy dziennikarze wybrali go na sportowca dekady. Tiger zdobył 56 ze 142 głosów, wyprzedzając m.in. kolarza Lance?a Armstronga i tenisistę Rogera Federera. Jak widać, dla dziennikarzy rekordy sportowe Woodsa ? zwycięstwo w 64 turniejach, w tym 12 rangi Masters ? okazały się najważniejsze.

Podobnie tłumaczą swoje decyzje tacy sponsorzy jak producent zegarków Tag Heuer, który nie porzuca Tygrysa mimo jego prywatnych kłopotów. Z Woodsem zostaje też Nike.

Jacek Przybylski z Waszyngtonu
Rzeczpospolita OnLine

Jak to Bozia nierówno daje!
Jak da talent, to rozumu poskąpi... :(

Mi, na przykład, poskąpiła talentu...  :lol:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


20 gru 2009, 17:33
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Kącik sportowy
Krwawy zamach na meczu siatkówki

Co najmniej 70 osób zginęło w zamachu samobójczym podczas meczu siatkówki w pobliżu miejscowości Lakki Marwat w Północno-Zachodniej Prowincji Pogranicznej w Pakistanie - poinformowała pakistańska telewizja. Według stacji Express 24/7 rannych jest też co najmniej 65 osób. Zniszczonych zostało ponad 20 domów.

Według policji zamachowiec-samobójca wjechał wypełnionym materiałami wybuchowymi samochodem terenowym na boisko, na którym odbywał się mecz, i wysadził się w powietrze. Rozgrywki obserwował tłum ludzi, w tym osoby starsze i dzieci.

- Jeden wysadził się w powietrze tu, a drugi uciekł w nieznanym kierunku. Uważamy, że drugi samochód może być użyty do ataku w innym miejscu - przekonuje przedstawiciel policji.

Dotychczas ataki podczas zawodów sportowych nie zdarzały się w Pakistanie zbyt często, jednak rebelianci zaczęli ostatnio atakować miejsca, w których przebywa jednocześnie wielu cywilów, aby zwiększyć liczbę ofiar.
http://wiadomosci.onet.pl/2104088,12,pa ... ,item.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


01 sty 2010, 20:15
Zobacz profil
Fachowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA09 kwi 2008, 15:21

 POSTY        1034
Post Kącik sportowy
Wystarczy dopingu, a terroryzmowi mówię  :za2:


02 sty 2010, 09:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post festiwal najpiękniejszych goli w Premiership
20 najpiękniejszych goli dekady w najlepszej lidze świata

Dennis Bergkamp autor najpiękniejszej bramki Premiership ostatniej dekady.

Biorąc pod uwagę sukcesy angielskich drużyn na międzynarodowych arenach, ilość światowych gwiazd występujących na wyspach w ciągu ostatnich lat i widowiskowość spotkań ligowych, śmiało można przyznać, że angielska Premiership jest najlepszą ligą świata. Nie brakuje w niej oczywiście pięknych bramek.
Brytyjscy dziennikarze postanowili opracować ranking najwspanialszych goli mijającego dziesięciolecia.

20. Dietmar Hammann, 17 marca 2004. Liverpool - Portsmouth 3:0.
Kiedy wydawało się, że piłka opuści już boisko, uratował ją przed tym Michael Owen. Trudno powiedzieć, czy chwilę później reprezentant Anglii chciał dośrodkować futbolówkę właśnie w to miejsce, ale to nie ma żadnego znaczenia. Nie kalkulował też nadbiegający Dietmar Hammann, który potężnym wolejem w samo "okienko" zapewnił "The Reds" prowadzenie.

19. Thierry Henry, 16 listopada 2002. Arsenal - Tottenham 3:0.
Mecze Arsenalu z Tottenhamem zawsze przyspieszają bicie serca u kibiców obu tych drużyn. Ponad siedem lat temu musiało ono zabić jeszcze mocniej, kiedy Thierry Henry zdobył gola dla "Kanonierów" wyprowadzając piłkę niemal z własnego pola karnego.

18. Matthew Taylor, 9 grudnia 2006. Portsmouth - Everton 2:0.
Każdy, kto próbował uderzyć piłkę bez przyjęcia prosto z powietrza zdaje sobie zapewne sprawę, jak trudno połączyć ze sobą siłę i precyzję. Kiedy dodamy do tego, że strzał powinien zostać oddany z okolicy środka boiska piłkarskiego, zadanie staje się już ekstremalnie trudne. Ale nie niewykonalne, co udowodnił Matthew Taylor.

17. David Bentley, 29 października 2008. Arsenal - Tottenham 4:4.
O specyfice meczów Arsenalu z Tottenhamem było już wcześniej. Ten mecz również był wyjątkowy. Gdy sędzia techniczny pokazywał tablicę z doliczonym czasem gry, gospodarze prowadzili 4:2. Tottenham zdołał jednak wyrównać! W pamięci kibiców pozostanie jednak nie tylko ostatni gol w meczu, ale również ten pierwszy, strzelony przez Davida Bentleya.

16. Wayne Rooney, 19 października 2002. Everton - Arsenal 2:1.
- On nie może mieć 16 lat - westchnął po ostatnim gwizdku sędziego Arsene Wenger. Chwilę wcześniej kibicom na całym świecie dał się poznać Wayne Rooney, anonimowy nastolatek z Liverpoolu. Tak swoją karierę zaczynał obecny gwiazdor Manchesteru United!

15. Steven Gerrard, 13 maja 2006. Liverpool - West Ham 3:3.
Gdy czas meczu dobiegał już końca, na strzał z 30 m zdecydował się Steven Gerrard. Dzięki tej bramce Liverpool doprowadził do dogrywki (mecz był rozgrywany w ramach Pucharu Anglii), a następnie wyeliminował rywali w rzutach karnych.

14. Jon Harley, 8 lutego 2003. Fulham - Aston Villa 2:1.
Obecnie nazwisko Jon Harley kibicom niewiele mówi. Piłkarz ten zapisał się jednak w historii Fulham jako strzelec jednej z najpiękniejszych bramek dla tego klubu. Przechwycił bezpańską piłkę i z ponad 40 m huknął w taki sposób, że żaden bramkarz na świecie nie byłby w stanie uchronić swojej drużyny.

13. James McFadden, 15 kwietnia 2007. Everton - Charlton Athletic 2:1.
Nic tak nie cieszy kibiców, jak zwycięski gol w ostatnich sekundach meczu. A kiedy decydująca bramka dodatkowo pada po świetnym woleju poprzedzonym mistrzowskim zwodem, radość się kumuluje. Taką kibicom Evertonu zapewnił James McFadden.

12. Robin van Persie, 30 września 2006. Charlton Athletic - Arsenal 1:2.
Tym razem Arsene Wenger miał okazję skomentować pięknego gola swojego podopiecznego. - Czekałem dziesięć lat na taką bramkę. Takiego strzału żaden z prowadzonych przeze mnie piłkarzy jeszcze wcześniej nie oddał. To było niewiarygodne - powiedział Francuz. Robin van Persie był natomiast skromny, zaznaczając, że wykonał to, co do niego należało.

11. Paul Scholes, 25 marca 2004. Bradford - Manchester United 0:4.
To, że strzał Paula Scholsa po dośrodkowaniu z rzutu rożnego był piękny, nie ma wątpliwości. Ale naprawdę trudno tu mówić o szczęściu. Anglik popisał się w późniejszych latach jeszcze dwukrotnie takim uderzeniem. Specjalista od cudownych goli?

10. Cristiano Ronaldo, 5 maja 2009. Arsenal - Manchester United 1:3.
Wprawdzie nie były to rozgrywki angielskie, a mecz w Lidze Mistrzów, ale to, co zrobił Cristiano Ronaldo nie zasługuje na pozostanie niezauważonym. Bramkarze z całego świata drżą, kiedy Portugalczyk podchodzi do piłki przy okazji rzutu wolnego. To, co zrobił w ostatnim półfinałowym meczu Ligi Mistrzów było jak wisienka na torcie.

9. Maynor Figureoa, 12 grudnia 2009. Stoke - Wigan 2:2.
Gdyby ranking został stworzony miesiąc wcześniej, tej bramki nie byłoby na liście najlepszych. Na szczęście mamy okazję zobaczyć gola z rzutu wolnego strzelonego... zza połowy boiska!

8. Glen Johnson, 22 listopada 2008. Portsmouth - Hull 2:2.
Glen Johnson po sezonie 2008/09 trafił do wielkiego Liverpoolu. W pamięci kibiców Portsmouth pozostanie jednak na długo, również za sprawą kapitalnego strzału w meczu ligowym przeciwko Hull City.

7. Emmanuel Adebayor, 15 września 2007. Tottenham - Arsenal 1:3.
To już trzecia bramka w dwudziestce, która padła w starciu Tottenhamu z Arsenalem. Tym razem bohaterem był Emmanuel Adebayor, który podbił sobie piłkę jak na treningu i uderzył ją z całej siły. Futbolówka zatrzymała się dopiero w siatce.

6. Paolo Di Canio, 26 marca 2000. West Ham- Wimbledon 2:1.
Kiedy mówi się o ciosie karate zadanym na boisku piłkarskim, do głowy przychodzą tylko skojarzenia typu "brutal". Paolo Di Canio pokazał jednak, że tego rodzaju cios wcale nie musi wywołać negatywnych emocji...

5. Mario Stanic, 19 sierpnia 2000. Chelsea - West Ham 4:2.
Zanim w Chelsea nastała era Romana Abramowicza, grali w tym klubie tacy piłkarze jak Mario Stanic. Chorwat może nie był uznawany najlepszym technikiem na świecie, ale najwidoczniej postanowił zmienić tą opinię. Zaprezentował nienaganną żonglerkę oraz całkiem precyzyjny strzał.

4. Cristiano Ronaldo, 15 kwietnia 2009. FC Porto - Manchester United 0:1.
I kolejny wyjątek dotyczący Cristiano Ronaldo. I znów ta sama wątpliwość - czy nie byłoby grzechem nie umieścić na liście najpiękniejszych bramek strzału z 40 m w samo okienko?

3. Gianfranco Zola, 16 stycznia 2002. Chelsea - Norwich 4:0.
I dotarliśmy do podium.
Na najniższym jego stopniu stanął Gianfranco Zola, który blisko osiem lat temu efektownym uderzeniem piętą pokazał, "jak to się robi na Stamford Bridge".

2. Thierry Henry, 1 października 2000. Arsenal - Manchester United 1:0.
Najlepsze w tej bramce jest to, że gdy piłka powoli toczyła się w kierunku Thierry Henry'ego, on już wiedział co chce zrobić. Plan był ekstremalnie trudny - podbić piłkę mając obrońcę na plecach i strzelić wolejem z półobrotu. Jak pomyślał, tak zrobił.

1. Dennis Bergkamp, 2 marca 2002. Newcastle - Arsenal 0:2.
Niewiarygodna, spektakularna - tak o tej bramce pisały brytyjskie gazety dzień po meczu Newcastle z Arsenalem. Podziwiać tego gola trzeba, ale warto też pochylić się nad refleksją. Ilu piłkarzy próbując wykonać tą sztuczkę utrzymałoby się na nogach. Ilu po jej wykonaniu potrafiłoby się obrócić i precyzyjnym strzałem umieścić piłkę w siatce? Wiemy, że co najmniej jeden - Dennis Bergkamp. Do tej pory nikt w historii futbolu podobnej bramki nie strzelił.

http://sport.onet.pl/0,0,2103994,wiadomosc.html

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


02 sty 2010, 10:52
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Kącik sportowy
- Nigdy nie zejdźmy na psy
- tego życzył sobie i Cracovii w Nowy Rok prezydent Krakowa Jacek Majchrowski (PO).

Problem w tym, że "psy" to złośliwe określenie drużyny Wisły Kraków - odwiecznego wroga Cracovii. Wśród kibiców Wisły zawrzało. Prezydent co prawda przeprosił za swoje słowa, ale gniew pozostał.

- To nie było najzręczniejsze wystąpienie. Jeżeli kogoś dotknąłem, to przepraszam - mówił w sobotę Jacek Majchrowski. Prezydentowi Krakowa chodzi o słowa wypowiedziane podczas tradycyjnego, noworocznego treningu Cracovii.
- Życzę Państwu i Cracovii tego, aby wyniki, jakie będą osiągali w tym roku, były coraz lepsze. Wszystkiego dobrego, nigdy nie zejdźmy na psy - mówił Majchrowski.
To ostatnie zdanie wzbudziło wielki aplauz wśród kibiców Cracovii, natomiast wśród kibiców Wisły - gniew.

- "Żebyście nie zeszli na psy" jest to oczywiście aluzja do hymnu kibiców Cracovii, którzy w ten sposób odżegnują się od związków z Wisłą Kraków. Dla nich kibice czy sympatycy Wisły to tak zwane "psy" - tłumaczy Antoni Bugajski z "Przeglądu Sportowego".

Na forach internetowych kibiców Wisły Kraków zawrzało. "Majchrowski strzelił sobie dzisiaj nawet nie w stopę, tylko w głowę. Naraził się wszystkim kibicom Wisły.
"To koniec Majchrowskiego. Równie dobrze może już zbierać swoje manatki" - pisali zdenerwowani kibice Wisły.

Oba kluby zwaśnione są od lat. A takie wypowiedzi prezydenta miasta z pewnością nie łagodzą konfliktu.
- Trzeba przeprosić i żeby więcej coś takiego nie padło z ust żądnej osoby publicznej, dlatego że gramy o to, żeby te zwaśnione drużyny kibiców wreszcie się pogodziły - mówi Jerzy Fedorowicz, poseł PO i kibic Wisły.

Teraz Jacek Majchrowski przeprasza i zapewnia, że jest prezydentem wszystkich kibiców.

http://www.tvn24.pl/-1,1636293,0,1,prez ... omosc.html

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


03 sty 2010, 11:53
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA18 maja 2009, 14:43

 POSTY        237
Post Kącik sportowy
A wczoraj Resovia pokonała Skrę...Pięknie  :P


03 sty 2010, 11:56
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA21 maja 2009, 19:03

 POSTY        266
Post Kącik sportowy
Rozkoszna                    



A wczoraj Resovia pokonała Skrę...Pięknie  :P


Wczoraj to Skra pokonała Resovię... Ale to ta druga weszła do finału. Meczyk ekstra. No, przynajmniej dwa pierwsze sety :D


03 sty 2010, 16:39
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik sportowy
Ivka                    



Rozkoszna                    



A wczoraj Resovia pokonała Skrę... Pięknie  :P

Wczoraj to Skra pokonała Resovię... Ale to ta druga weszła do finału. Meczyk ekstra. No, przynajmniej dwa pierwsze sety :D

Rozkoszna - czyżby patriotyzm lokalny?... ;)
To w końcu kto wygrał? Resovia czy Skra?  :unsure:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


03 sty 2010, 19:38
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA21 maja 2009, 19:03

 POSTY        266
Post Kącik sportowy
Nadir                    



Rozkoszna - czyżby patriotyzm lokalny?... ;)
To w końcu kto wygrał? Resovia czy Skra?  :unsure:


Ranisz moje serce, Nadir, tym pytaniem  <_<


03 sty 2010, 20:26
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik sportowy
Ivka                    



Ranisz moje serce, Nadir, tym pytaniem  <_<

Ja tylko nie zrozumiałem kto ostatecznie wygrał?   :blush:
Bo Skra pokonała Resovię... ale to ta druga weszła do finału.  :wacko:

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


03 sty 2010, 20:29
Zobacz profil
Znawca
Własny awatar

 REJESTRACJA21 maja 2009, 19:03

 POSTY        266
Post Kącik sportowy
Bo w Rzeszowie wygrała Resovia 3-0, więc teraz w Bełchatowie potrzebowała do awansu tylko jednego wygranego seta...


03 sty 2010, 20:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Kącik sportowy
To nadawałoby się i do "Pośmiejmy się":

Dziennikarz pyta blondynki:
- czy wie pani kto to jest Orzeł z Wisły?
Niestety, odpowiada blondynka - nie znam orła zwisłego.

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


17 sty 2010, 21:32
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Kącik sportowy
Ruszyły mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych.

Fantastyczny bój.
Niemcy pokonani!

W rozegranym w Olympiahalle w Innsbrucku meczu grupy C mistrzostw Europy w piłce ręcznej Polska po niesamowicie zaciętym i stojącym na bardzo wysokim poziomie spotkaniu wygrali z Niemcami 27:25 (12:8).

To znakomity początek Euro 2010 dla podopiecznych Bogdana Wenty i świetny prognostyk przed kolejnymi meczami.
Przed meczem Polski z Niemcami napisano bardzo wiele. Było o historii spotkań, było o starych znajomych, było wreszcie o tym, że ten mecz, choć dopiero pierwszy na tym turnieju, może zamknąć lub otworzyć drogę do strefy medalowej.

:brawa: Biało-Czerwoni :excl:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


19 sty 2010, 22:47
Zobacz profil
Zaawansowany
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA26 paź 2006, 09:48

 POSTY        72

 LOKALIZACJAMars
Post Kącik sportowy
Szmal, Siódmiak, Bielecki i spółka zatrzymali Niemców. W starciu agresywnych, najtwardszych obron Polacy byli twardsi. Wygrali 27:25 pierwszy, arcyważny mecz mistrzostw Europy. Trener Bogdan Wenta po każdym golu dla biało-czerwonych podbiegał do szkoleniowca Niemiec, Heinera Branda i prowokacyjnie prężył muskuły.
Wojna nerwów była krótka. Choćby w przypadku Karola Bieleckiego, jak się później okazało, wybranego na najlepszego zawodnika meczu w polskiej drużynie. Pierwsze dwie próby rzutów miał nieudane, ale pod koniec pierwszej połowy lewy rozgrywający reprezentacji dał pokaz potęgi. Trzy bramki z rzędu, i to po akcjach upokarzających, dołujących przeciwnika. Bielecki widać niełatwo się zniechęca i kiedy w 27. minucie rzucił po raz pierwszy, Roggitsch - zwany tu skałą, czyli "The Rock" - zablokował strzał. Ale Bielecki się nie przejął. Kiedy idącego z kontrą Stefana Schrödera Polacy obalili na parkiet, przejął piłkę i zdobył bramkę. Była ostatnia minuta pierwszej połowy. Potem jeszcze jedną i tuż przed gwizdkiem kolejną, trzecią z rzędu.

Ale tak naprawdę bohaterem był Artur Siódmiak, przynajmniej ja bym na niego zagłosował. Mówi się, że wiara przenosi góry, ale Siódmiak kładzie wiarę na obie łopatki. Przenosił środkowych ataku Niemiec, wypychał fantastycznego Larsa Kaufmanna daleko poza obwód. A już najważniejszy zawodnik Niemiec, szef, dowódca Holger Glandorf, po prostu w tym meczu nie istniał. Zdarzało się, że i Glandorf, i Kaufmann długo nie podnosili się z parkietu. Po meczu doszło do przepychanek, w których uczestniczyli najważniejsi. Niemcy chcieli dyskutować z Siódmiakiem, Bartosz Jurecki, który napracował się na kole jak lokomotywa z transportem węgla z górniczego Śląska, też miał swoje racje.

Nie dostał nagrody Sławomir Szmal, choć też mu się należało. W sumie w pierwszej połowie Polacy stracili tylko osiem bramek, co jest wynikiem mówiącym wszystko o jakości obrony.

W tym samym czasie, kiedy Siódmiak i Bartosz Jurecki walczyli na kole, na ławce trwała wojna trenerów.

Na uspokojenie, jeszcze przed meczem, Austriacy puścili Wencie Wodeckiego i "Pszczółkę Maję". Nie pomogło. Wenta wcale nie był spokojny.

Wenta jest szalonym trenerem, gorącą głową, w Niemczech nazywają go "hitzkopf", narwańcem. Wenta oskarżał sędziów o stronniczość w finale mistrzostw świata w 2007 r., zdarzyło mu się powiedzieć: "Nie mam zamiaru klękać przed Niemcami". Niemal rzucił się do gardła niemieckiemu wąsaczowi Brandowi podczas towarzyskiego Super Pucharu w październiku 2007 r., w gorącym rewanżu za porażkę w finale mundialu. Wówczas gwiazdorzy Bundesligi Glandorf i Kaufmann oskarżali Polaków o wyjątkową nawet w tym twardym sporcie brutalność. Wenta tracił przez gorącą krew przyjaciół, jak trenera Islandii, pracującego w Bundeslidze Alfreda Gislasona, gdy opowiadał naszym, że Islandczyk obraża Polaków podczas odpraw przed meczem w mistrzostwach świata w Chorwacji. - To moje życie - zawsze mówił 48-letni Wenta, od pięciu lat selekcjoner biało-czerwonych. - Nie jestem w stanie być spokojny.
- Dla mnie Wenta przestał istnieć - mówił Gislason.

Dziś jednak wytrzymał do końca mimo znaczącego napisu "Grunwald 1410" wiszącego po przeciwnej stronie. Rzucił się tylko na parkiet w chwili niesamowitego rzutu Mateusza Jachlewskiego, kiedy napór Niemców na polską bramkę był olbrzymi, zaś na podłodze leżał uderzony łokciem w głowę znakomicie rozgrywający Bartłomiej Jaszka. - Mam nadzieję, że Niemcy nie wezmą mi tego za złe - powiedział trener nie w swoim stylu, ale po każdym golu dla biało-czerwonych podbiegał do Branda i prowokacyjnie prężył muskuły.

Brand nie jest "hitzkopf", ale nie siedział spokojnie. To nie jest trendy wśród trenerów piłki ręcznej. Ale po meczu przechodzi mu nerwowość. Z Wentą rozmawiali podobno w hotelu Pod Szarym Niedźwiedziem, gdzie mieszkają reprezentacje, i wyjaśnili sobie anse. Nawet po 13 latach pracy selekcjonera i 16 wielkich turniejach, gdy wie się o piłce niemal wszystko i nic nie może zaskoczyć, nawet ze strony człowieka, którego się zna doskonale, jak Brand Wentę - choćby z reprezentacji Niemiec, którą jeden prowadził, a drugi rozegrał w niej 50 meczów międzypaństwowych.

Dziś Brand bezradnie rozkładał ręce, zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy musiał oglądać, jak zwycięstwo wymyka mu się z rąk. Chyba nie do końca rozumiał, co się dzieje na parkiecie.

A było tak, że Polacy mieli olbrzymią przewagę w doświadczeniu, potrafili grać, gdy rozgrywał Jaszka, gdy rozgrywał debiutant Tomasz Rosiński albo gdy nie było żadnego rozgrywającego.

To mogliby powiedzieć optymiści. Pesymiści powiedzieliby, że drużynie brakuje świeżej krwi. Aż dziewięciu piłkarzy w 16-osobowej kadrze biało-czerwonych grało w obu medalowych mistrzostwach świata. Czy weterani dojdą do siebie po niezwykle ciężkim meczu, aby spotkać się z drużyną grającą lepiej niż Niemcy? Czy będą gotowi bronić tak agresywnie i ustawiać się tak szybko? W środę o 20.15 mecz ze Szwecją, transmisja w Polsacie.

Jeszcze po meczu Słowenii ze Szwecją Polacy mieli zebrać się w hotelu i obejrzeć materiały, jakie dostarczą trener Wenta i statystyk Piotr Zembrzuski. Ten turniej nie skończył się na meczu z Niemcami. On się dopiero zaczął.

To było najważniejsze, a na pewno najefektowniejsze wydarzenie meczu.

http://www.sport.pl/reczna/77,87690,7473556,Polscy_pilkarze_reczni_pokonali_Niemcow__teraz_Szwedzi.html

Dodano: 21 Sty 2010 09:15 am

Szwedzi pokonani! Polska w drugiej rundzie
Brawo Polacy! Drużyna Bogdana Wenty idzie jak burza przez mistrzostwa Europy. Nasi szczypiorniści wygrali swój drugi mecz, pokonując 27:24 groźną Szwecję, i zapewnili sobie awans do kolejnej rundy. W pierwszej połowie sytuacja była bardzo nerwowa, ale druga część spotkania to popis Polaków. Oby tak dalej!

Drużyna trenera Bogdana Wenty przysparza kibiców o mocne bicie serc, ale kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Losy meczu ze Szwecją rozstrzygnęły się w samej końcówce, a przed przerwą długimi fragmentami to rywale dominowali.

W pierwszej połowie Polacy prowadzili tylko dwa razy. Najpierw w szóstej minucie kontrę skutecznie zakończył Tomasz Tłuczyński, a tuż przed zejściem do szatni ten sam zawodnik zdobył gola z rzutu karnego i było 15:14 dla biało-czerwonych.

Wcześniej mecz nie układał się po myśli trzeciej drużyny świata. Szwedzi zaskoczyli polską defensywę szybką i urozmaiconą grą, co przyniosło im prowadzenie 8:4. Po drugiej stronie boiska z kolei mnożyły się błędy, a wiele rzutów, m.in. Karola Bieleckiego i Krzysztofa Lijewskiego, zostało zablokowanych.

Przełom nastąpił wraz z pojawieniem się na boisku Tomasza Rosińskiego. Najmniej doświadczony z kadrowiczów "pociągnął" zespół. Szybko zdobył dwa gole i konstruował skuteczne akcje. Przy stanie 8:9 Sławomir Szmal obronił rzut karny, a Marcin Lijewski zdobywając jedyną jak dotąd bramkę w turnieju doprowadził do remisu.

Początek drugiej połowy to mozolne budowanie przewagi przez polski zespół. Grając w przewadze trafił Karol Bielecki, a na 18:15 podwyższył chwilę później Mateusz Jachlewski. Dwukrotnie w bramce błysnął w tym okresie gry Sławomir Szmal, który nie pozwolił się pokonać w sytuacjach sam na sam. Po trafieniu Bartłomieja Jaszki było 21:17 i wydawało się, że Polacy kontrolują przebieg spotkania.

Chwila dekoncentracji wiele ich jednak kosztowała, gdyż w 49. minucie zegar w Olympiahalle w Innsbrucku ponownie wskazywał remis - 22:22. Wtedy sprawę wzięli w swoje ręce młodsi w dwóch reprezentacyjnych rodzeństwach - złą passę drużyny przełamał trafieniem z drugiej linii Krzysztof Lijewski, a następnie trzy kolejne akcje skutecznie wykończył Michał Jurecki.

Cztery gole przewagi na 150 sekund przed końcem oznaczały drugie zwycięstwo polskiego zespołu. Przekonani byli też o tym ich kibice, z których kilku z wielką biało-czerwoną flagą rozpoczęło rundę honorową po trybunach.

"Mecz życia" rozegrał w środę Tomasz Rosiński, który zdobył sześć bramek i długo utrzymywał stuprocentową skuteczność rzutów. Dzielnie wspierał go Michał Jurecki, który w zdobywaniu goli z lewego rozegrania zastąpił słabiej dysponowanego w ataku Bieleckiego. A klasą dla siebie był Szmal. 47 procent udanych interwencji jest najlepszym komentarzem do jego postawy.

Polska: Sławomir Szmal - Tomasz Rosiński 6, Michał Jurecki 6, Bartosz Jurecki 3, Karol Bielecki 3, Tomasz Tłuczyński 2, Patryk Kuchczyński 2, Mateusz Jachlewski 2, Bartłomiej Jaszka 1, Krzysztof Lijewski 1, Marcin Lijewski 1, Mariusz Jurasik 0, Artur Siódmiak 0, Daniel Żółtak 0, Mariusz Jurkiewicz 0

Szwecja: Mattias Andersson, Dan Beutler, Johan Sjoerstrand - Kim Andersson 4, Mattias Gustafsson 3, Jonas Kaellman 3, Niclas Ekberg 3, Fredrik Petersen 3, Lukas Karlssson 2, Fredrik Larsson 2, Robert Arrhenius 1, Oscar Carlen 1, Tobias Karlsson 1, Kim Du Rietz 1, Jan Lennartsson 0, Dalibor Doder 0

Karne minuty: Polska - 6, Szwecja - 16. Sędziowali: Nenad Nikolic i Dusan Stojkovic (Serbia). Widzów: 7500.

http://www.dziennik.pl/sport/article529828/Szwedzi_pokonani_Polska_w_drugiej_rundzie.html

Dodano: 25 Sty 2010 07:56 am

Orły Wenty rozszarpały Hiszpanów!

To był najlepszy mecz polskich szczypiornistów na Mistrzostwach Europy. Polacy nie dali szans byłym mistrzom świata i prowadzili praktycznie przez cały mecz. W pewnym momencie nawet ośmioma bramkami. Ostatecznie nasi piłkarze ręczni pokonali Hiszpanów 32:26 i są jedną nogą w półfinale!


Hiszpanie podczas pierwszej połowy spotkania tylko raz prowadzili. Na samym początku meczu 2:1. Później jednak nasi szczypiorniści rozkręcali się z minuty na minutę. Dobrze grała obrona, a Polacy skutecznie wykańczali kontrataki.

Na skrzydle szalał Mariusz Jurasik i to właśnie po jego rzucie w 18 min. Polacy prowadzili już 8:5. Potem kolejne dwa trafienia dołożyli jeszcze Michał Jurecki i Patryk Kuchczyński. Na tablicy świetlnej widniał wtedy wynik 10:6.

Polacy w tej fazie meczu imponowali skutecznością. Na 16 prób zdobyli aż dziesięć goli. W 23 min. po bramce Artura Siódmiaka Polacy wygrywali już 11:6. Potem jednak rozpoczął się koncert błędów z jednej i drugiej strony. Pierwsza połowa zakończyła się jednak prowadzeniem Polaków 13:9.

Druga połowa meczu zaczęła się od bramki Hiszpanów. Wtedy na ławce kar przebywał Marcin Lijewski. Jednak, gdy biało-czerwoni powrócili do gry w pełnym składzie szybko zaczęli powiekszać swą przewagę. Nie do zatrzymania był Bartosz Jurecki, a stuprocentową skutecznością wykazywał się Mariusz Jurasik. W pewnym momencie po golu Bartłomieja Jaszki podpieczni Bogdana Wenty prowadzili już 25:17.

Zadwoleni z wysokiego prowadzenia nasi szczypiorniści oddali przez moment pole Hiszpanom, którzy zaczęli odrabiać straty. W pewnym momencie zrobiło się już 25:20. Jednak na szczęście ten przestój polskiego zespołu nie trwał długo. Polacy wrzucili drugi bieg i znów odskoczyli Hiszpanom na siedem bramek. Po golu Mariusza Jurasika prowadzili już 29:22. Ostatecznie biało - czerwoni po najlepszym meczu na tych mistrzostwach pokonali Hiszpanię 32:26.

Polacy po tym zwycięstwie liderują w grupie razem z Francją. Oba zespoły mają po pięć punktów. Teraz wystarczy wygrać we wtorek z Czechami i awans do półfinalu tej imprezy stanie się faktem.

Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Bartosz Jurecki 6, Mariusz Jurasik 5, Tomasz Rosiński 3, Tomasz Tłuczyński 3, Michał Jurecki 3, Batłomiej Jaszka 3, Krzysztof Lijewski 3, Mateusz Jachlewski 2, Patryk Kuchczyński 2, Artur Siódmiak 1, Daniel Żółtak 1, Karol Bielecki 0, Marcin Lijewski 0, Mariusz Jurkiewicz 0;

Hiszpania: Jose Javier Hombrados, Jose Manuel Sierra - Iker Romero 8, Cristian Malmagro 4, Victor Tomas 3, Juan Antonio Garcia 3, Alberto Entrerrios 2, Raul Entrerrios 2, Julen Aguinagalde 2, Ruben Garabaya 1, Carlos Prieto 1, Cristian Ugalde 0, Jose Maria Rodriguez 0, Viran Morros de Argila 0, Eduardo Gurbindo 0.

Karne minuty: Polska - 10, Hiszpania - 4. Sędziowali: Per Olesen i Lars Elby Pedersen (Dania). Widzów: 7700.

http://www.dziennik.pl/sport/article533128/Orly_Wenty_rozszarpaly_Hiszpanow_.html


20 sty 2010, 09:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2793 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141 ... 200  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: