Nie śmiejcie się z „Januszów”, bo to oni zaorali Młynarską i całe „lepsze towarzycho”!
Nad takim wydarzeniem, jak żale Agaty Młynarskiej wylane na gofry, smażone ryby i brzuszki piwne facetów urlopujących się nad Bałtykiem, nie pochyliłbym się na centymetr, gdyby nie odzew Polaków. Ponoć nieustannie i w wielu kwestiach zachowuję niepoprawny optymizm, a jedną z nich jest zmiana nastrojów społecznych.
Nigdy nie twierdziłem, że Polska została dotknięta czarodziejską różdżką i nagle z kompleksów żelaznej kurtyny wyrośliśmy na Amerykanów pewnych swojej siły. Tak oczywiście się nie stało i zapewne długo nie stanie, ale nie trzeba mikroskopu, aby zauważyć wyraźny podstęp. 20, 10 i nawet 5 lat temu rozmaite bzdety celebrytów opluwających Polaków cieszyły się niezwykłą popularnością. Gdy tylko jakaś damulka, co to za reklamę podpasek dostaje na rękę dorobek całego życia przeciętnej polskiej rodziny, była łaskawa powiedzieć, że w autobusie miejskim cuchnie potem, zahukane społeczeństwo niemal chórem odpowiadało – racja, racja! Moim ulubionym sportem przy takich okazjach jest zadawanie krótkich pytań. Powiadasz, że Polacy in gremio śmierdzą? Taka prawda, nie ma co się oszukiwać – odpowiadał indoktrynowany „śmierdzący” Polak. No dobrze, ale Ci Polacy to kto? Twoja mama śmierdzi w autobusie? Twojemu tacie daje spod pach? Twoje dziecko cuchnie na trasie 145? No i tutaj zaczynała się najpierw konsternacja, a później typowa dla zakompleksionych frajerów jazda z „hejtem” i „ad personam”. Ów masochistyczny fenomen „Polacy śmierdzą”, „Polacy kradną”, „Polacy to antysemici” funkcjonował doskonale do mementu, gdy Polacy byli mitycznym plemieniem, które istniało tylko w doktrynach ideologów wyrastających z wiadomego pnia.
Polska i Polacy w przestrzeni publicznej robili za Yeti, z tą korektą, że Polaków wszyscy widzieli, ale nieliczni się do polskości poczuwali. Lata lewackiego i później „liberalnego” bełkotu sprawiły, że z pełną swobodą dało się wylewać najgęstsze szambo na głowy całego narodu, ponieważ naród był w proszku. Skoro mowa o jakiś tam Polakach, czy jakiejś tam Polsce, to co mnie to może obchodzić? Kowalski, Nowak, Kownacki czuli się najmądrzejsi na świecie, zwłaszcza w Internecie, i powtarzali idiotyzmy antypolskie, bo nie identyfikowali się z narodem, którego byli i są przedstawicielami. Celebryci mogli z pełną swobodą gnoić ile wlezie i mało kto się przejmował atakiem na grupę, której nie był członkiem, czy raczej nie miał świadomości, że jest jej członkiem. W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat proporcje nagle się odwróciły i dziś już bardzo ciężko spotkać masowy zachwyt wywołany rzyganiem na Polskę i Polaków.
Przekonała się o tym Agata Młynarska, wcześniej przekonywali się Stuhr, jeden i drugi. Jakaż to moc sprawiła i komu ten cud zawdzięczamy? Sobie, tylko i wyłącznie sobie. Lepsze towarzycho nie zauważyło, że Polska i Polacy przestali być anonimowi, że przyszła moda na polskość. Zabawne prawda? Młynarska i reszta płatnych katarynek, które gonią za modą, nie załapały się na największą falę i zostały wyrzucone na brzeg, gdzie płaczą z poobijanymi tyłkami.
Obrywało mi się o radykałów za propagowanie popkulturowego patriotyzmu, słyszałem, że to płytkie, że zastępuję istotę polskości i tak dalej. Nie ma w tej opinii fałszu, ale przeniesienie tak radykalnego stanowiska na realia społeczne, musi się kończyć marginalizacją postaw. Przez długie lata Polski przed opluwaniem broniła garstka zapaleńców, właśnie tych etosowych i chwała im za to. Muszę jednak zmartwić krytyków popkulturowego patriotyzmu, bo tę zmianę nastrojów społecznych zawdzięczamy dokładnie temu, co się zwykło nazywać „Januszami”. W autobusach, na plażach, w samolotach do Hurghady znajdziemy w większości tych Polaków, którzy w czasie Euro jeździli starymi VW udekorowanymi w polskie flagi. Ci sami Polacy chodzili w koszulkach z orzełkami i z symbolami Polski Walczącej, często nie rozumiejąc wagi tego symbolu. Może jestem heretykiem, ale głośno powiem – nieważne! Jeśli masowe zachowania służą celom nadrzędnym, tylko idiota będzie starał się je tępić.
Każdy „Janusz” choćby w tej durnej czapie, ale z orzełkiem na środku jest więcej wart od pół miliona zgnuśniałych celebrytów rysujących kontur polski na brudnej kałuży i wsadzających polską flagę w psie gówno. Cudowna zmiana polega na IDENTYFIKACJI. Przyznanie się do Polski przestało być obciachem. Mało tego, być Polakiem i okazywać to publiczne od kilku lat jest modą, która się utrwala na takiej zasadzie, jak nieśmiertelne noszenie dżinsów. Jakie by dżinsy nie były, dzwony, czy rurki, to zawsze są dżinsy i zawsze są modne. Popkulturowy patriotyzm to coś w rodzaju dżinsowych rurek – zgoda, ale to zdecydowanie lepszy strój dla Polaka niż internacjonalistyczny garnitur z sierpem i młotem w klapie. Atakowanie popkultury, która przynosi tak błogosławione efekty jak identyfikacja Polaków z Polską i obrona przed wylewaniem pomyj na Polaków, jest zbrodnią, tym bardziej, że to w żadnym razie nie przeszkadza, a wręcz pomaga w krzewieniu wyższych wartości.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
12 lip 2016, 19:03
Re: Etyka, moralność, obyczaje
„Jak jeden bliźniak zginie, to drugi do końca życia jest nienormalny”. Pełna pogardy furia Wałęsy
Czekamy na oburzenie Czerskiej i Wiertniczej!
Lech Wałęsa po raz kolejny przekracza nie tylko granice dobrego smaku, ale i zwykłego języka pogardy i nienawiści. Rzecz jasna tłumy oburzonych dziennikarzy - w podobny przypadkach - tym razem solidarnie milczą, ani Czerska, ani Wiertnicza nie drgnie nawet w tej sprawie… Typowe. Tym bardziej należy odnotować wpis byłego prezydenta na Facebooku. Wpis będąc kwintesencją przemysłu pogardy. Cytujemy w oryginale:
Warto sie zapoznać ( pozdrowienia dla internautów ) Poczytajcie sobie medyczne badania na temat blizniakow jednojajowych. Jak jeden zginie, to drugi juz do konca zycia jest nienormalny. Tym bardziej, jesli czuje sie odpowiedzialnym za jego smierc. Pierwsze co musi zrobic to zrzucic odpowiedzialnosc za smierc na innych, i wierzyc ze to nie jego wina. W ten sposob tworzy „wirytualna rzeczywistosc” do ktorej moze dorzucac co mu sie podoba. Zyje w urojonym swiecie, a rzadzi niestety rzeczywistymi ludzmi.
Zapraszajcie go dalej do studiów telewizyjnych, podstawiajcie mikrofony, bierzcie na sztandary manifestacji… Powodzenia. Przemysł pogardy na pełnych obrotach.
Rozmodlony Wałęsa oślepł z nienawiści. Skąd ta zwierzęca nienawiść Lecha Wałęsy do Jarosława Kaczyńskiego? Nie potrafię zrozumieć.
Do czasu, kiedy żył śp. Lech Kaczyński nienawiść rozkładała się mniej więcej równo na obydwu braci. Teraz pozostał mu już tylko jeden. I to na nim wyładowuje swoje najobrzydliwsze instynkty nienawistnika. Od czasu do czasu robi jednak wyjątek, jak ostatnio w rozmowie z jedną ze stacji telewizyjnych, kiedy Lecha Kaczyńskiego określił mianem „miernoty”.
W klapie przenajświętsza Matka Boska – symbol nieskończonej miłości. A w myślach i na ustach przeciwieństwo duchowej szlachetności.
Widać fałszywi ludzie potrafią z taką samą łatwością być fałszywymi wobec swych bliźnich, jak wobec wiary.
Co to znaczy? Mówi to o tym, że taki człowiek nie ma żadnych hamulców, żeby kłamać, oszukiwać innych. Jeśli do tego cierpi na manię wielkości - „to ja pokonałem komunizm” - jest przekonany, że każdy jego pomysł, każde oskarżenie jest niepodważalną prawdą. Jednym razem będzie to „krew własnego brata na rękach, którego wysłał na śmierć”, innym razem, jak choćby niedawno, „człowiek nienormalny”.
Bo każdy bliźniak jednojajowy po stracie brata, twierdzi Wałęsa, nigdy już nie jest normalny. Pół biedy, jeśli taka strata dotyczy kogoś przeciętnego, ale jakże groźna i niebezpieczna staje się „nienormalność” u polityka. W dodatku posiadającego dużą władzę.
Zastanawiam się chwilami, że może niepotrzebnie wypominam Wałęsie kompromitującą go cechę. Może nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego jest jednym z ważnym elementów utrzymujących go przy zdrowiu.
autor: Jerzy Jachowicz Dziennikarz śledczy i publicysta. W latach 1989 - 2005 pracował w michnikowemu szmatławcowi, później w Newsweeku i Dzienniku. Do 28 listopada 2012 współpracował z tygodnikiem "Uważam Rze". Obecnie publikuje w tygodniku "wSieci".
Czekam na pełne oburzenia komentarze panów typu "szejk", "markk", itd.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 17 lip 2016, 15:58 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
17 lip 2016, 15:56
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Na tę szuję szkoda nawet splunąć.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
17 lip 2016, 21:19
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Walczy z hejtem w sieci a sam nie tylko hejtuje ale i donosi
Łysy donosi. Zapatrzył się w Wałęsę?
Internauta skrytykował Zbigniewa Hołdysa. Co zrobił były muzyk? Doniósł na firmę samochodową, w której pracuje ten człowiek.
Jak to nazwać? „Zgłupiał do reszty zapatrzony w swój pępek i nie wystarcza mu bicie rekordu w banowaniu wkoło” - podsumowują użytkownicy Twittera.
Zaczęło się od tego, że pewien internauta przesłał Hołdysowi swoją opinię na jego temat. Sęk w tym, że była ona nie po myśli byłego muzyka.
Zupełnie nie rozumiem, po co się Pan wtrąca do polityki i tak zaciekle broni tych, którzy nie pozwalają odkryć niechlubnej prawdy o wielu niewdzięcznych Polakach. Mieszając się do polityki przekreśla Pan swój dorobek u wielu fanów, którzy słuchają lub słuchali pana muzyki, a mają inne spojrzenie na rzeczywistość. Strzela Pan sobie w kolano, albo nawet oba, głównie kolana finansowe - brzmiał wpis, który - jak się okazało - Zbigniew Hołdys postanowił upublicznić.
Były muzyk zrobił to jednak w charakterystyczny sposób. Jako że internauta miał w profilu podany swój zawód i miejsce zatrudnienia, Hołdys przekazał treść wpisu szefostwu firmy.
Władze przedsiębiorstwa zdecydowanie odcięły się od całej tej sytuacji. Zatrudniając pracowników nie pytamy ich o preferencje polityczne. Bardzo proszę nie utożsamiać naszej firmy, a tym bardziej marki Toyota z tym, co prywatnie umieścił nasz pracownik - wyjaśnili.
Dyskusja od razu zaciekawiła internautów. Nie ma się też co dziwić temu, że wymienili się komentarzami. Głównie na temat zachowania Hołdysa.
Tomasz Sender @jambokoribu 12.07 Toyota powinna odpowiedzieć jasno: poglądy to prywatna sprawa pracownika. Bujaj się donosicielu.
Marcin Kabziński @MarcinKabzinski 12.07 to, że hołdys jest śmieciem, to wiadomo nie od dziś.
Wkurzony Emeryt @WkurzonyEmeryt 12.07 Za moich czasów - na kogoś takiego mówiło się per "skurwiel". No, ale ja z dawnych czasów jestem
Operafun @OperafunPL 12.07 Widocznie @ZbigniewHoIdys zgłupiał do reszty zapatrzony w swój pępek i nie wystarcza mu bicie rekordu Guinesa w banowaniu wokoło
Atone Wolny @Moc_Arz 12.07 Hej prorocy moi z gniewnych lat obrastacie w tłuszcz, już was w swoje szpony dopadł szmal, zdrada płynie z ust..
Ireneusz Bukszyński @ireque123 12.07 Facet napisał do Klaptona kulturalnego posta, a zamian ten go podp...lił Z tą hołotą kultura nie działa, z chamem tylko po chamsku.
marian piksel @marianpiksel 12.07 to w takim razie ja kupie teraz Toyote
Łukasz M @MaksymilianWars 12.07 Komitet Obrony Demokracji
Adam R. @pingwin28 12.07 w szkole to na takich mówią podpierdalacz.
Swierzynka @MSwierzynka 12.07 nie ma zgody na to, by przez ćpuna Hołdysa, p. Mariusz miał jakiekolwiek kłopoty w Toyocie w Poznaniu @Grzegorz_Polska
Grzegorz_Polska @Grzegorz_Polska 12.07 Paris, France @MSwierzynka czyli Normalni to dobrze Toyota zyskała popularność, nie każdy pobiegnie kupić, ale dobre zdanie się liczy @depeshe48
Tomasz Parol @Lazacy_Lazarz 12.07 rezygnuję ze słuchania starego Perfektu za bardzo mi się dziś kojarzy z kapustą i idiotą #Hołdysem
Michał Ursus @michal_ursus 12.07 ot, zwykły frajer. Mam nadzieję, że chłopaka żadne nieprzyjemności w pracy nie spotkają.
Tomasz Thomas @TomcioThomas 12.07 skarżypyta jak manipuluje firma odpowiedziała a ten dalej swoje co za gość. Żal mi go 65 lat a zachowuje sie jakby miał 5
Krzysztof Pohorecki @KPohorecki 12.07 A kto to ten Hołdys?
Łukasz Gil @GiluTsw 12.07 Konfident?:)
Marcin Błocian @MarcinBlocian 12.07 Brak słów. Tak nisko upaść...
Macmax | 21.07.2016 [07:26] Co za bezczelny kapuś i donosiciel, dla mnie tacy ludzie są najgorszym elementem społeczeństwa. Stary baran zamiast przyjąć krytykę z godnością poleciał ze skargą bo chciał żeby porządnego człowieka zwolnić. Menda!
Bartosz Majewski @bartek_1985 12.07 kiedyś byłem klientem tego Pana, nie mam nic do zarzucenia, kompetentny fachowiec. A to jakie ma poglądy mam w poważaniu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
21 lip 2016, 20:50
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Przemysł pogardy w pigułce. Pismo Lisa wykorzystuje zdjęcie Kaczyńskiego z żałoby i słowami Grossa oskarża szefa PiS o antysemityzm!
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że pismo kierowane przez Tomasza Lisa po przegranych przez Platformę Obywatelską wyborach zapadło w głęboką obsesję. W niemal każdym numerze tygodnik serwuje nam kolejną dawkę pogardy - okładką, serią tekstów, rysunków, etc… I należałoby zapewne wzruszyć ramionami i tym razem, ale jednak skala pogardy, jaką serwuje nowy numer „Syfilisweeka” jest na tyle duża, że trzeba ją odnotować - choćby po to, by za 3-4 lata była gotowa odpowiedź na pytanie: „A jak wyglądał przemysł pogardy?”. Na początek okładka - teza o Polsce ruinie tyleż zabawna, co mająca kontakt z rzeczywistością, ale gorzej, że wykorzystująca zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego z okresu najgłębszej żałoby po tragedii w Smoleńsku. Na taki krok mogą zdecydować się ludzie, którzy sami siebie stawiają poza cywilizowanymi granicami dyskusji…
Jedźmy dalej - pierwsze artykuły i od razu wywiad z Janem Tomaszem Grossem, człowiekiem, który zrobił wiele na rzecz pedagogiki wstydu. Tym razem Gross sugeruje, że Jarosław Kaczyński prowadzi antysemicką politykę. Czy takie tezy powodują choćby minimalny sprzeciw dziennikarki „Syfilisweeka”? Pytanie retoryczne… Pyta pani, czy Kaczyński jest antysemitą? Otwarcie nie, ale jego huranacjonalizm przejawiający się choćby w sposobie mówienia o uchodźcach, to odwołanie do nazistowskiego języka antysemityzmu. Pasożyty i pierwotniaki prezesa PiS brzmią przecież jak „Żydzi, wszy, tyfus plamisty”. W Polsce takie słowa mają nie tylko obrzydliwy, ale też morderczy w swych implikacjach wydźwięk. Eksploatują antysemityzm, by zmobilizować nienawiść. (…) Opowieść o Polsce jako kraju, w którym byli tylko Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, jest zawoalowanym kłamstwem. Podobnie jak robienie patriotycznej szopki podczas otwarcia muzeum rodziny Ulmów — irytuje się Gross. A z wielką ochotą i krytyką PiS dołącza do niego Zbigniew Mikołejko i sam naczelny pisemka.
Mikołejko przekonuje, że dzisiejsze rządy PiS trzeba niezwykle ostro rozliczyć, a przy tym są one Gardzą elitami, bo poniekąd elity wzgardziły nimi. Określenie Tuska, które wszyscy rozbawieni podjęliśmy, czyli „moherowe berety”, było tyleż prawdziwe, ile pogardliwe. (…) Babcia jest traktowana przez PiS instrumentalnie. Da się babci jakiś symboliczny ochłap, pogłaszcze ją słowami, ale zaraz uderzy ustawą, która ma w sobie wiele z pogardy, bo mówi, że dzieci nie powinny jej starości i samotności oglądać — przekonuje socjolog. I ubolewa nad krytyką i negatywną reakcją, jaka spotyka go po ostatnich tezach o „odrodzeniu chama”. Chciałbym bardzo, żeby PiS już sobie poszło, bo jest tam chmara szkodników. Proszę mi powiedzieć, gdzie nie szkodzą, skoro sięgają nawet po stadniny koni? (…) Czerwoni Khmerzy. Oczywiście Khmerzy mordowali, a nie posądzam PiS o dążenie do takich działań. Ale i tak bez przerwy serwowane są nam groźby o karach. Sam ich doświadczam. Od ludu pisowskiego. Od Edków. Portale takie jak wPolityce i inne kłamliwe „szczujnie” uruchamiają ten proces. Z mojego wywiadu, który ma trzy kolumny, wyjmują dwa zdania, dodają do tego komentarz i tak nakręcają ludzi, którzy wysyłają mi e-maile i listy, piszą straszne ,szalone rzeczy — tłumaczy. Powinno się wyłonić instytucję - taką narodową komisję prawdy i sprawiedliwości - która na oczach społeczeństwa dokonałaby moralnego, symbolicznego oczyszczenia. Żeby ci ludzie przyszli i odpowiedzieli nam, dlaczego posuwali się do niecnych czynów — przekonuje Mikołejko. Całość festiwalu pogardy wieńczy felieton Tomasza LIsa. Jego zdaniem Polska dotknięta „dobrą zmianą” to odpowiedź na tęsknoty zawiedzionych transformacją, którzy skandowali „Komuno, wróć”. No to wraca i to w wersji upgrade, pokropiona święconą wodą — pisze w najnowszym numerze „Syfilisweeka”. Jak ocenia Lis, „po dobroci ta władza raczej nigdy nie ustąpi”. A jeśli dodamy do tego groteskowe wynurzenia niejakiej Anji Rubik…, mamy pełny obraz groteski. Trochę śmieszno, trochę straszno. Pogarda przez wielkie P. Na szczęście coraz marniej działająca. I może dlatego coraz bardziej agresywna w treści.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Spółka Skarbu Państwa zaskarży tygodnik Lisa. Za próbę inwigilacji jej pracowników
Zarząd Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW) SA zaprotestował przeciwko próbom inwigilacji pracowników Spółki przez tygodnik „Syfilisweek Polska”. Jak podała służba prasowa PWPW, dziennikarz tygodnika Tomasza Lisa domagał się… „wskazania konkretnych osób z władz PWPW SA, które mają zwyczaj uczęszczania na poranne bądź popołudniowe msze święte”.
„Zarząd Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych SA wyraża stanowczy protest wobec prób inwigilacji pracowników Spółki, jakich dopuszcza się tygodnik „Syfilisweek Polska”, wydawany przez szwajcarsko-niemiecki koncern medialny Ringier Axel Springer” – czytamy w oficjalnym oświadczeniu PWPW.
Jak podaje służba prasowa Wytwórni, dziennikarz tygodnika Michał Krzymowski domagał się wskazania konkretnych osób zasiadających we władzach PWPW SA, które mają zwyczaj uczęszczania na poranne bądź popołudniowe msze święte.
Zarząd PWPW nie znajduje merytorycznych przesłanek do prób pozyskania takiej wiedzy. Nie stoi za nimi interes społeczny, nie mają też związku z profilem działalności PWPW SA. Co więcej, podobne praktyki, podejmowane przez dziennikarza, kojarzą się z latami 1944-1989, kiedy to osoby pełniące funkcje publiczne, musiały ukrywać swoje praktyki religijne, chcąc zachować stanowisko i zaufanie reżimowych przełożonych. Zachowanie redaktora Krzymowskiego przywodzi więc na myśl bardziej praktyki Służby Bezpieczeństwa lub Departamentu IV MSW PRL, a nie dziennikarza wychowanego w wolnej Polsce. Ten rodzaj „dziennikarstwa” był w PRL uprawiany, m.in. przez człowieka podpisującego się pseudonimem Jan Rem – stwierdzono w komunikacie spółki Skarbu Państwa.
Jan Rem był to pseudonim dziennikarski Jerzego Urbana, rzecznika komunistycznego rządu PRL w latach 1981-89.
Nikt, a w szczególności pracodawca, na terenie Rzeczpospolitej Polskiej nie ma prawnej możliwości do zbierania i przetwarzania tego typu danych osobowych. Podkreślamy, że zgodnie z Kartą Etyczną Mediów, orzecznictwem Naczelnego Sądu Administracyjnego o prawie do informacji o osobach publicznych, a nawet wewnętrznym Kodeksem Etycznym wydawnictwa Ringier Axel Springer dziennikarz nie ma prawa ujawniać kwestii związanych z życiem prywatnym osoby pełniącej funkcję publiczne, jeżeli nie mają one związku z jej wykonywaniem. Jednocześnie przypominamy, że zgodnie z Europejską Konwencją Praw Człowieka każdemu przysługuje wolność wyznania. To szokujące, że podobne fundamentalne prawa nie są znane dziennikarzowi międzynarodowego europejskiego koncernu – podkreśla PWPW.
Służba prasowa Spółki zaznacz, że działalność dziennikarza Michała Krzymowskiego jest odbierana przez Zarząd PWPW jako zamiennik „nękania i świadomego łamania przez niego obowiązujących przepisów i zasad. Równocześnie w naszej opinii jest to zamiennik stygmatyzacji osób wierzących i forma walki z oponentami piastującymi funkcje publiczne, których odtąd „kompromitować” ma jak w latach 1944-1989 „chodzenie na Msze Święte”.”
W odpowiedzi na zachowanie Syfilisweeka zarząd PWPW SA postanowił skierować skargę do Rady Etyki Mediów oraz do niemieckiej centrali koncernu Axel Springer SE.
Jednocześnie informujemy, że do czasu wyjaśnienia tej sprawy i wystosowania przeprosin do Zarządu PWPW SA, Spółka zawiesza współpracę z gazetami wydawanymi przez Ringier Axel Springer i będzie ignorować wszelkie próby pozyskiwania informacji przez dziennikarzy tego wydawcy – czytamy w oświadczeniu.
Ze swojej strony przypominamy tygodnikowi Tomasza Lisa podstawowe prawa człowieka: prawo do życia prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania prawo do głoszenia swoich poglądów i opinii bez względu na ich treść i formę prawo każdego człowieka do uznawania wszędzie jego podmiotowości prawnej zakaz stosowania tortur, nieludzkiego lub poniżającego traktowania lub karania zakaz trzymania człowieka w niewolnictwie lub poddaństwie zakaz skazywania człowieka za czyn, który nie stanowił przestępstwa w chwili jego popełnienia zakaz pozbawiania wolności jedynie z powodu niemożności wywiązania się ze zobowiązań umownych
Dorośli mężczyźni zamordowali w bestialski i okrutny sposób 10-latka zmuszanego do pracy
Sagor Borman, 10-letni chłopiec został znaleziony nieprzytomny obok kompresora w budynku przędzalni, w której pracował. Odnalazł go i natychmiast zawiózł do szpitala jego ojciec. Jak donosi tvn24.pl, dorośli pracownicy podłączyli do instalacji grzewczej wąż i jego końcówkę włożyli w odbyt dziecka, wypełniając go gazem. 10-latek zmarł kilkanaście godzin później w szpitalu w wielkich męczarniach.
Dziecko miało podobno napęczniały brzuch od ogromnej ilości wpompowanego gazu. Jak się okazało, w fabryce do pracy zmuszanych było jeszcze kilkadziesiąt innych dzieci poniżej 14. roku życia.
Chociaż policja w Dhace zatrzymała kilku mężczyzn podejrzanych o dokonanie tej okrutnej zbrodni, wciąż nie wiadomo jakimi intencjami kierowali się napastnicy.
W ubiegłym roku, dwaj mężczyźni zabili w identyczny sposób innego małego chłopca, który chciał odejść z pracy w warsztacie samochodowym. Sąd wymierzył im karę śmierci.
____________________________________ Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.
28 lip 2016, 10:39
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Obyczaje muzułmańskie
Załącznik:
Multikulturowe społeczeństwo.jpg
Załącznik:
Kuracjuszki.jpg
Załącznik:
Multi - kulti się opala.jpg
Załącznik:
Islamskie feministki.jpg
Załącznik:
Imigrant z Somalii zgwałcił kobietę na śmierć.jpg
Załącznik:
uchodźca z Erytrei zgwałcił na cmentarzu 79 latkę....jpg
Załącznik:
Lepiej niech pojedzie do Koloni gwałcić.jpg
Załącznik:
Magiczna bluzka anty-muzułmańska w świnki.jpg
Załącznik:
Na festiwalu w Szwecji.jpg
Załącznik:
Ubogacanie kulturowe Europy.jpg
Załącznik:
Wyspa jest pełna starszych osób. I nie ma kogo gwałcić..jpg
Załącznik:
bo był niepełnosprawny.jpg
Załącznik:
Miłość do ostatniego chrześcijanina.jpg
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
28 lip 2016, 21:37
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Wszędzie ten rasizm!
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
25 sie 2016, 21:46
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Patologia Obywatelska
Urzędnicy nie składają oświadczeń majątkowych Większość dyrektorów i naczelników stołecznego ratusza nie składa oświadczeń majątkowych.
Sprawa wyszła na jaw podczas kontroli głośnych decyzji reprywatyzacyjnych w stołecznym ratuszu, głównie zwrotów gruntów warszawskich i nieruchomości przejętych na mocy dekretu Bieruta w latach 2010–2016. To efekt medialnych doniesień na temat m.in. zwrotu wartej 160 mln zł działki przy Pałacu Kultury, pod którą podpisał się ówczesny wicedyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami (BGN), znajomy adwokata, który pilotował sprawę zwrotu tego gruntu. Dyrektor bez decyzji
Patologie są możliwe, bo część dyrektorów biur i naczelników wydziałów w urzędach miast jest poza kontrolą – chociaż zajmują kierownicze stanowiska, to nie muszą się tłumaczyć z posiadanego majątku.
Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym do składania oświadczeń majątkowych są zobowiązani: radny, wójt (burmistrz, prezydent), zastępca wójta, sekretarz gminy, skarbnik gminy, kierownik jednostki organizacyjnej gminy, osoba zarządzająca i członek organu zarządzającego gminną osobą prawną oraz osoba wydająca decyzje administracyjne w imieniu wójta (burmistrza, prezydenta). W praktyce – i to, jak sprawdziliśmy, nagminnej – oznacza to, że z majątków tłumaczą się tylko ci urzędnicy, którzy mają upoważnienie do wydawania decyzji. Okazuje się, że na 36 dyrektorów biur w stołecznym ratuszu 23 składa oświadczenia majątkowe, a na 254 naczelników wydziałów w biurach lub p.o. naczelnika wydziału w biurach (łącznie z delegaturami) składa je tylko 67.
– Wynika to oczywiście z posiadania przez nich upoważnień do wydawania decyzji administracyjnych. Pozostali takich upoważnień nie mają – tłumaczy Agnieszka Kłąb, rzeczniczka Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, i przyznaje, że w ratuszu nie wszyscy dyrektorzy biur są upoważnieni przez panią prezydent miasta do wydawania decyzji administracyjnych – w konsekwencji nie są oni zobowiązani do składania oświadczeń majątkowych.
Prof. Antoni Kamiński z PAN, były szef polskiego oddziału Transparency International: – To jeden wielki skandal. Konflikt interesów jest przykrywany tym, że człowiek rzekomo nie ma wpływu na decyzje, bo nie ma upoważnienia od prezydenta czy burmistrza miasta. To co taki dyrektor robi w urzędzie? – pyta. Oburzona jest także Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. – Mianuje się dyrektorem wydziału kogoś, kto jednocześnie nie ma prawa wydawania decyzji. To wygląda tak, jakby chciano ominąć obowiązki związane z przejrzystością, a to bardzo niedobrze– mówi Kopińska. Urzędnik i przedsiębiorca w jednym
Przykład pierwszy z brzegu. Oświadczenia majątkowego nie składa m.in. Marcin Bajko, dyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami. Problem w tym, że Bajko prowadzi od 2000 r. działalność gospodarczą z zakresu konsultingu. Nie wiadomo, kto jest jego klientem i ile na tej działalności zarabia. Dlaczego dyrektor nie składa oświadczeń majątkowych i czy ma zgodę swojego przełożonego na dorabianie? – Jeżeli ktoś prowadzi działalność gospodarczą, to nie może jednocześnie wydawać decyzji administracyjnych, a więc nie ma upoważnień w tym zakresie – odpowiada Kłąb.
Jak podkreśla, na prowadzenie działalności gospodarczej, rozpoczętej na długo przed zatrudnieniem w urzędzie oraz przed wejściem w życie przepisów o składaniu oświadczeń majątkowych w przytoczonym wyżej zakresie, dyr. Marcin Bajko ma zgodę prezydenta Warszawy.
Prof. Kamiński jest oburzony. – Szefowie biur czy wydziałów nie mają upoważnienia dlatego, że jednocześnie prowadzą prywatne firmy. To sytuacja absolutnie korupcjogenna. Jak można pracować na stanowisku publicznym i prowadzić działalność gospodarczą? To oczywiste, że szef ma wpływ na decyzje, a że podpisuje je ktoś inny, to wybieg – mówi prof. Kamiński. Jego zdaniem posiadanie pełnomocnictwa oznacza, że ktoś bierze odpowiedzialność za to, co robi. – Jeśli nie, nie powinien pełnić urzędu. Przecież jest oczywiste, że szef ma wpływ na decyzje, które formalnie podpisuje jego zastępca – mówi zbulwersowany.
W stołecznym ratuszu oświadczeń nie składają także m.in. dyrektorzy kluczowych biur: Finansów, Zamówień Publicznych i Prawnego. – Z danych, o które zwróciliśmy się do stołecznego ratusza, wynika, że spośród 120 dyrektorów i wicedyrektorów 55 nie składa oświadczeń majątkowych – mówi Artur Kaczorek z CBA i dodaje, że Biuro „prowadzi analizy dotyczące problemu". Patologie nie tylko w stolicy
To nagminna praktyka w innych miastach. W Lublinie np. nie musi tego robić 26 dyrektorów biur i wydziałów, w tym Audytu i Kontroli, Inwestycji i Remontów, Biura Nadzoru Właścicielskiego czy Obsługi Inwestorów. Dlaczego?
– W tych wydziałach w zasadzie nie są wydawane decyzje administracyjne, te sporadyczne kierowane są do podpisu przez prezydenta bądź skarbnika miasta – tłumaczy Joanna Bobowska, rzeczniczka. Podobnie jest w urzędzie w Katowicach, gdzie oświadczeń nie składa 13 naczelników wydziałów, m.in. Funduszy Europejskich czy Obsługi Inwestorów. – Udzielanie upoważnień poszczególnym pracownikom wynika z zasady służbowego podporządkowania oraz podziału merytorycznych obowiązków związanych m.in. z wydawaniem decyzji administracyjnych wykonywanych przez poszczególnych pracowników urzędu – tłumaczy Maciej Stachura, rzecznik miasta Katowice.
Inaczej jest w Urzędzie Miasta w Poznaniu, gdzie tylko dwóch dyrektorów Wydziału Zamówień i Obsługi Urzędu oraz Wydziału Transportu i Zieleni nie ma uprawnień do wydawania decyzji, tym samym nie składa oświadczeń. – Te uprawnienia są nałożone na kierowników wydziałów – tłumaczy Hanna Surma, rzeczniczka prezydenta Poznania. Dlaczego? Nie wiadomo.
Praktyka dawania upoważnień zastępcom, a nie szefom biur czy wydziałów, budzi wątpliwości nie tylko CBA, ale i ekspertów. – Jeżeli częstą praktyką jest to, że uprawnienia do wydawania decyzji otrzymuje zastępca dyrektora, a nie dyrektor, to prezydenci miast powinni się wytłumaczyć, dlaczego tak jest, jakie jest logiczne uzasadnienie i co stoi za tym, żeby utrzymywać dyrektora, który nie wydaje decyzji – zaznacza Grażyna Kopińska.
Prof. Kamiński uważa, że sprawę powinny uregulować przepisy. – Jeżeli ci ludzie nie mają poczucia etycznego niestosowności takiego postępowania, to takie sytuacje powinny być zakazane prawem – mówi profesor. – Luka w przepisach, która to umożliwia, w żadnym wypadku nie powinna być tolerowana.
na 36 dyrektorów biur w stołecznym ratuszu 23 składa oświadczenia majątkowe, a na 254 naczelników wydziałów w biurach lub p.o. naczelnika wydziału w biurach (łącznie z delegaturami) składa je tylko 67
I co Wy, członkowie Korpusu Służby Cywilnej na to? Ktoś z Was nie złożył oświadczenia majątkowego?
A może złożył. ale zataił kilka melonów, co?
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
26 sie 2016, 20:22
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Will you marry me?
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
02 wrz 2016, 13:47
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Co za hipokryzja! Petru i spółka lansowali się na ŚDM, ale wcześniej ochoczo atakowali Kościół
Ryszard Petru i Jerzy Meysztowicz lansowali się na Światowych Dniach Młodzieży, zasypując swoje profile na facebooku i twitterze zdjęciami z Brzegów i Krakowa. Tymczasem jeszcze kilka tygodni temu obaj posłowie Nowoczesnej atakowali organizatorów ŚDM oraz cały polski kościół. Lans to podstawa! Najlepiej wiedza o tym politycy Nowoczesnej, którzy wzorem swojego szefa nie dają o sobie zapomnieć. A że lansować można się wszędzie,to i Światowe Dni Młodzieży nadają się do tego bardzo dobrze. Prym wśród „lansiarzy” z Nowoczesnej wiódł oczywiście Ryszard Petru, który cieszył się ze spontaniczności i atmosfery wielkiego święta.
Tymczasem ledwie kilka dni przed rozpoczęciem ŚDM wzywał on rząd do rzetelnej informacji o bezpieczeństwie na tej imprezie, sugerując że kwestie bezpieczeństwa nie zadbano w należyty sposób. Naśmiewał się też z wypowiedzi Beaty Kempy, która mówiła o „pakcie Polski z Janem Pawłem II”.
Wcześniej, np. w rozmowie z Moniką Olejnik chciał rozdziału państwa od kościoła oraz zniesienia przywilejów związków wyznaniowych. Innym razem, w rozmowie z tygodnikiem „Niedziela”, Petru powiedział, że nie musi akceptować społecznej nauki kościoła. W swoim sumieniu podejmuję decyzje, które uważam za właściwe. Nie muszę akceptować wszystkich elementów nauczania Kościoła. Mam wolną wolę – stwierdził wtedy lider .Nowoczesnej. Są księża, którzy popierają moje stanowisko. – zapewniał „znawca” społecznej nauki kościoła.
Z kolei prominentny poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz na swoim profilu zamieścił kilka entuzjastycznych wpisów, dotyczących ŚDM. Znalazło się nawet wspólne zdjęcie Meysztowicza i Ryszarda Petru w tłumie pielgrzymów w Krakowie.
Pewnie nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że poseł Meysztowicz nie przebierał w słowach, by atakować kościół w Polsce, czyli głównego organizatora Światowych Dni Młodzieży i wizyty papieża Franciszka. Polityk Nowoczesnej nie był tak zaangażowany religijnie, gdy jeszcze kilka miesięcy temu, pouczał rządzących i hierarchię kościelną o „szkodliwym” pomyśle zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. To kolejny rachunek, jaki kościół wystawia PiS-owi za poparcie przed wyborami – ”ujawniał” na antenie Radia Kraków poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz. Ojciec Rydzyk dostał pieniądze, związki wyznaniowe, czyli głównie Kościół, dostał zapis umożliwiający handel ziemią. Obywatele RP nie mają tego prawa. (…)Należy utrzymać dotychczasowy kompromis. Podpisał się pod nim i Kościół i politycy. – grzmiał na antenie Radia Kraków. Posłom Ryszardowi Petru i Jerzemu Meysztowiczowi wydaje się, że o ich słowach nikt nie będzie pamiętał, a wspólna fotka wśród pielgrzymów pozwoli im na promocję. Nic z tego!
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Symptomatyczne! W Faktach TVN ani słowa o 75. rocznicy śmierci św. o. Maksymiliana. Zbyt ostro wyrażał się o kłamliwych mediach?
W Faktach TVN było dziś o 90. urodzinach Fidela Castro, o przemycaniu kłów słoni i o kobiecie uratowanej z powodzi w USA. Redaktorzy nie znaleźli jednak miejsca na wspomnienie wielkiego Polaka, zakonnika, świętego, który 75 lat temu dobrowolnie oddał życie za obcego człowieka w niemieckim obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Skąd to przeoczenie? Czyżby chciano przemilczeć fakt, że uroczystości miały rangę państwową i uczestniczyła w nich premier Beata Szydło? A może historia życia św. o. Maksymiliana Kolbe jest dla TVN-u zbyt trudna do przyjęcia? W końcu całe życie walczył z manipulacją mediów, z masonerią i z lewicową demoralizacją. Dzisiejsze uroczystości w Auschwitz, poprzedzone pieszą pielgrzymką kilkuset osób, miały wyjątkowy charakter. Nareszcie nadano im rangę państwową. Wspomnienie bohaterskiej decyzji św. o. Maksymiliana każe spojrzeć wnikliwiej na całe jego życie. Dzieła, które podejmował pokazują jednoznacznie, że oddał się bez reszty krzewieniu dobra i zdecydowanej walce ze złem. W przyszłym roku mija sto lat istnienia Rycerstwa Niepokalanej, które o. Kolbe stworzył jako oręż do walki z masonerią. W roku 1917, podczas gdy I wojna trawiła świat, masoneria zawzięcie zwalczała Kościół. Wolnomularze, obchodzący wówczas 200-lecie istnienia, zapowiadali że działalność masonerii wkracza w „trzeci etap”, którego celem jest ostateczna rozprawa z Kościołem katolickim i stworzenie nowego, międzynarodowego społeczeństwa. Mówiono o uruchomieniu nowego programu, mającego zniszczyć Kościół – nie dysputą i argumentacją, lecz konsekwentnym psuciem obyczajów. W październiku 1917 r. ulicami Rzymu przeszła masońska demonstracja, będąca parodią katolickiej procesji. Rozdawano ulotki z napisem: „Szatan będzie rządził w Watykanie, a papież będzie jego gwardią szwajcarską”. Młody franciszkanin - o. Maksymilian – przebywający na studiach w Rzymie, widział to na własne oczy. Wstrząśnięty tymi wydarzeniami postanowił stworzyć organizację, która da temu duchowy odpór. 16 października 1917 r. powołał siedmioosobową grupę „Militia Immaculatae” - Rycerstwo Niepokalanej. Członkowie stowarzyszenia, oddając się całkowicie w służbę Niepokalanej, ruszyli do walki z masonerią. Po powrocie do Polski o. Maksymilian stworzył Niepokalanów – przyklasztorne wydawnictwo, które za pomocą najnowocześniejszych środków przekazu, miało budzić uśpione umysły, informować, edukować i formować – duchowo, obywatelsko, patriotycznie. Św. Maksymilian nie poprzestał na działaniach w Polsce. Z czasem założył drugi Niepokalanów w Japonii, a jego dzieło rozrastało się na cały świat i rośnie w siłę do dziś. Rycerstwo Niepokalanej gromadzi ludzi w 46 krajach na pięciu kontynentach. „Rycerz Niepokalanej ” ukazuje się w ponad 20 językach. Ojciec Maksymilian doskonale rozumiał zagrożenia, jakie czyhały na Polaków w II RP. Podkreślał, że „jeśli nie będziemy mieli mediów katolickich, będziemy mieli puste kościoły”. Stworzył więc pod Warszawą potężny koncern medialny, którego świetności dziś nie jest w stanie powtórzyć żadne wydawnictwo. W szczytowym okresie działalności franciszkanie wydawali w Niepokalanowie kilka miesięczników. „Rycerz Niepokalanej” miał 1 mln egzemplarzy nakładu. „Mały Dziennik” – najbardziej popularna gazeta codzienna w latach 30. XX w. miała nakład 300 tys. egzemplarzy. Franciszkanin z Niepokalanowa nie przebierał w słowach, gdy widział ospałość i bierność intelektualną swoich rodaków. Podczas jednego ze zjazdów katolików zdecydowanie i dosadnie budził uśpione umysły Polaków i jednoznacznie wskazywał jak należy traktować antykatolickie i kłamliwe media: Cóż powiedzieć o narodzie, który płaci za własne poniżenie? Nie znajduję na to nazwy! A ta hańba ciąży na katolikach, obrażanych ciągle przez tysiące dzienników. Te pisma, które katolików bezwstydnie wyszydzają, drukuje się dla nas, katolików! Nie posyła się ich jednakże anonimowo w rodzaju paszkwilów, ale my sami je zamawiamy i za nie płacimy. Czyż można być więcej ślepym wobec tak groźnego niebezpieczeństwa?! A ta ślepota nasza staje się wprost zbrodnią, skoro się nie tylko przeciw temu niebezpieczeństwu nie bronimy, ale trzymając i czytając złe pisma, za obrazę i wyszydzanie wiary płacimy! Ważne i jakże aktualne przesłanie św. o. Maksymiliana. To, co dzieje się w dzisiejszych mediach niczym nie różni się od pogardy wobec Polaków, sączonej w antynarodowych propagandówkach w latach 20. I 30. Czas więc wyciągnąć z tego naukę. Św. Maksymilian przestrzegał przed panoszącą się demoralizacją przestrzeni publicznej. Te uwagi także nie straciły na aktualności. Rozglądając się naokół widzimy zastraszający wprost zanik moralności, zwłaszcza wśród młodzieży, a nawet powstają związki – iście piekielne – mające w programie zbrodnię i rozwiązłość – członkowie to owego związku popełnili głośne w Wilnie morderstwo profesora przy egzaminach. Kina, teatry, literatura, sztuka kierowane w wielkiej części niewidzialną ręką masonerii, zamiast szerzyć oświatę, gorączkowo pracują w myśl uchwały masonów „My Kościoła katolickiego nie zwyciężymy rozumowaniem, ale zepsuciem obyczajów” — alarmował w „Rycerzu Niepokalanej” w 1925 r. Wczytując się głębiej w ogromną spuściznę pozostawioną przez św. o. Maksymiliana Kolbe widać jak na dłoni dlaczego niektórzy chcieliby wymazać pamięć o jego dokonaniach. Działalność franciszkanina zepchnięta więc zostaje najczęściej do ostatniej fazy jego życia i męczeńskiej śmierci w Auschwitz. A to przecież tylko efekt jego pięknego, głębokiego życia, oddanego w służbę Maryi. Czas na poważne studium jego nauczania. Jest w nich potężny ładunek, który ma szansę odnowić siły narodu.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Wielodzietnych opisuje się dziś językiem, jakim hitlerowskie „gadzinówki” opisywały Żydów - mówi wielodzietny ojciec
Histeria rozpętywana przez niektóre media w związku z programem Rodzina 500 plus sięga zenitu. Rodziny wielodzietne przedstawiane są jako samo zło - piją, biją, śmierdzą, załatwiają się wydmach. Jeszcze chwila i dowiemy się, że są nosicielami epidemii. Co ciekawe niechęć do rodzin wielodzietnych sieją przeważnie dobrze sytuowani bezdzietni, którzy o problemach dużych rodzin nie mają bladego pojęcia. O ten atak zapytałam więc Macieja Sikorskiego, świetnego ojca piątki (niebawem szóstki) dzieci, pomysłodawcę i autora cyklu widowisk „Historia dla najmłodszych – budzenie pasji” i wielu innych edukacyjnych przedsięwzięć dla najmłodszych. Macie piątkę dzieci, szóste w drodze. Spotykacie się z nieprzyjemnymi komentarzami, typu: „O! 2000 idzie”? Maciej Sikorski: Choć w niektórych mediach mamy histeryczny atak na nas, na rodziny wielodzietne, to w „realu” całe szczęście nic takiego nie słyszałem, choć widzę często dziwne spojrzenia, przerażenie czy niedowierzanie. Np. w tramwajach. Chociaż ostatnio przez tydzień było miło. Mieliśmy w Krakowie ŚDM. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów chętnie i błyskawicznie ustępowano mojej żonie, która jest w ciąży, miejsca w tramwaju. Aż reszta dzieci była zaskoczona. Młodzi pielgrzymi z całego świata byli w tej materii zdecydowanie bardziej pełni empatii od statystycznych mieszkańców naszego miasta. Bardzo dużo „hejtu” spotykamy w Internecie. W czasie toczonych rozmów na portalach społecznościowych pada mnóstwo obraźliwych sformułowań. Ludzi doprowadza do szału fakt, że rodziny dostaną pieniądze. Nazwałbym to, delikatnie, bezinteresowną niechęcią. Zawiścią bez powodu. „Żałosna jałmużna” to jedno z łagodniejszych określeń. Wylewa się morze całe nienawiści. Dla bardzo wielu beneficjenci 500+ to wyłącznie rodziny patologiczne z problemem alkoholowym, prymitywni… No właśnie, co czujesz, gdy czytasz, że beneficjenci 500 plus, to patologia, pijaki i w ogóle Hunowie, którzy psują innym odpoczynek? To jest język przypominający pogardę z jaką hitlerowskie „gadzinówki” opisywały Żydów. W bardzo podobny sposób niektórzy piszą. To jest nieprawdopodobna nienawiść. Odczuwam wielki smutek i niedowierzanie. To jest jakiś rodzaj odhumanizowania, który zaczyna przerażać. Nie umiem tego pojąć, tego ogromu pogardy, nieukrywanej już niechęci, a czasem wręcz nienawiści. Skąd to się w nich wzięło? Co się z nimi porobiło? A jak Jan Paweł mówił o solidaryzmie, pamiętacie? Demografia też do Was nie trafia, że się kurczymy? A to przecież my ratujemy „tenkraj” przed wyludnianiem! Pytam Was: Czemu tak bardzo przeszkadza Wam, że kupimy naszym dzieciom podręczniki i buty, że wielu z nas pojechało wreszcie na wakacje? Że część rodzin zacznie się normalnie odżywiać, to też jest złe? Przecież większość tej kasy zasili rodzimy rynek - to też do Was nie przemawia? Może powiedz im jacy jesteście. Może przestaną się was bać? Jesteśmy normalni. Nie jesteśmy Hunami. Zdecydowaliśmy się oboje na życie w Polsce, choć w szafie leży Aliny paszport niemiecki. Ja też mam w części niemieckie pochodzenie (mój ojciec zmienił nazwisko ze Schmidtke na Sikorski, żeby uniknąć kłopotów ze strony władz i SB. Z takim nazwiskiem, do tego będąc bezpartyjnym byłoby mu ciężko piastować dyrektorskie stanowisko). Postanowiliśmy żyć tutaj. Alina przyjechała po niemieckiej maturze na studia do Polski, jako stypendystka rządu niemieckiego. Jako obcokrajowiec rozpoczęła i skończyła studia. Mieliśmy kiedyś chwilę zawahania. Finansowo byłoby nam tam zdecydowanie lepiej. Czekało by na nas mieszkanie lub dom. I sporo rodziny i przyjaciół. Alina jest muzykiem i muzykologiem. Przez moment rozważaliśmy przeprowadzkę. Pojawiła się bardzo atrakcyjna oferta pracy w szkole muzycznej. W Bawarii. Czyli coś jak u Pana Boga za piecem. Nie pojechaliśmy. Kochamy Polskę, naszą kulturę, historię. Jesteśmy chrześcijanami. To jest dla nas najważniejsze. Ja jestem bardzo Bogu wdzięczny, że mogę żyć w Polsce. To świetne miejsce. I szczególne. Jesteśmy skoncentrowani na życiu rodzinnym. Nasze dzieci świetnie się uczą: i w zwykłej szkole i w muzycznej. Czerpiemy z tego szczęście. Staramy się budować na Bogu. Kochamy nasz Kościół. Moja aktywność zawodowa w znacznej mierze polega na budowaniu wspólnoty. Realizuję kilka projektów dla dzieci. W widowisku „Budzenie pasji – historia dla najmłodszych” staramy się budować wspólnotę poprzez odkrywanie wspólnych korzeni, ukazywania osób i postaw, które staną się wzorem i drogowskazem dla dzieci. W spektaklu „Exit” który wystartował w czerwcu staramy się pokazać dzieciom, na podstawie Księgi Wyjścia to, że Bóg nie jest tylko tradycją. Jest żywy i przychodzi do każdego z nas. I może realnie zmieniać nasze życie. Chrześcijaństwo to zdecydowanie najlepszy fundament i budulec. I dla rodziny i dla kraju. Nie chowamy tego pod kołdrę, chcemy dzielić się tym doświadczeniem z innymi. Skąd Twoim zdaniem taka niechęć części mediów do programu 500 plus i rodzin wielodzietnych? Nie oszukujmy się. Część mediów pracuje na interes określonej opcji politycznej. Dla nich to jest świadoma gra. Doskonale wiedzą, że mnóstwo wyborców skorzysta z tego programu, doceni to, co on niesie. I w następnych wyborach zagłosuje na tych, którzy go uchwalili. Stąd konieczność mocnego uderzenia. Druga kwestia to sfera ideowa. Karmią swych odbiorców tym, z czego są ulepieni. W tym świecie króluje egoizm. Przyjemność myli się ze szczęściem. Spełnianie zachcianek jest najważniejszym celem życia. Większość z konsumentów tych mediów implantuje te idee bezrefleksyjnie. Chcą być tacy jak ich idole – różnego rodzaju celebryci. Tym ludziom wmówiono, że wszystko to, co z zachodu jest dobre. Nie dostrzegają, że ta cywilizacja upada. Titanic idzie na dno, orkiestra gra disco, śpiewa „baba z brodą”. W tym świecie nie ma miejsca na miłosierdzie. Media te promują, jak ładnie powiedział kiedyś Wojtek Wencel, serce z plasteliny. Nie z ciała. Czułe dla piesków i kotków, wrażliwe na różnego typu akcje udające ekologię… W Polsce coraz bardziej widać zaostrzającą się walkę ideologiczną. Z jednej strony mamy tych, którzy chcieliby budować na Bogu, nie wstydzą się tego. Z drugiej strony są ludzie, którym najbliżej jest do idei wyrażanych w rewolucji francuskiej. Rodzina staje się przedmiotem ataku. Jest to element walki rozgrywającej się na planie duchowym. Kto wygra? My, Polacy budujący na Bogu, patrioci zakochani w naszej Ojczyźnie. Jak wiesz jeżdżę dużo po Polsce. Przy okazji pokazywania naszych projektów – spektakli dla dzieci, widowisk, warsztatów, katechez spotykam bardzo dużo ludzi młodych i ich rodziców. I widzę, że od kilku lat ludzie są zmobilizowani wokół obrony swoich wartości. Po latach pedagogiki wstydu zaczyna się pedagogika dumy. Masowe zainteresowanie rekonstrukcją historyczną, kult Żołnierzy Wyklętych, czy jak kto woli Niezłomnych, zainteresowanie historią wśród młodzież. Widzę też przełom w Kościele. Powstaje mnóstwo prężnych wspólnot, ludzie młodzi modlą się, są świadkami wielu cudów – uzdrowień, uwolnień. Jestem głęboko przekonany, że Polska, to wspaniałe miejsce na ziemi, jesteśmy bardzo ważni dla Europy i świata. Wielkim impulsem były ŚDM. To dopiero zacznie przynosić efekty. Niesłychana radość, entuzjazm. Powiew Ducha Świętego. To zacznie nas przemieniać. Jestem pewien. Wydaje mi się, że doczekamy momentu w którym zaczną do nas przybywać imigranci inni, niż się spodziewamy teraz. Mam na myśli białych Europejczyków. Będą uciekać przed tym co już dzieje się w ich krajach. Bo to jest droga donikąd. I tej mojej wiary nie buduje na przepowiedniach Ojca Klimuszki czy innych. To są obserwacje zdarzeń, tego co się dzieje u nas i na Zachodzie. Widziałem reakcję na nasz kraj pielgrzymów z Europy Zachodniej. Oni byli zdumieni tym, jak pięknie jest w Polsce, jacy jesteśmy gościnni, ile mamy kościołów, że możemy modlić się w przestrzeni publicznej i nikt tego nie zakłóca – ani policja ani wybuch… Po powrocie opowiedzą o tym we Francji, Belgii, Niemczech… Ludzie w Polsce zaczęli oddychać swobodnie. Już za muchy owocówki czy brak toalety nikt nie odbierze nikomu dzieci. My wielodzietni czujemy, że poprawia się atmosfera, że ustala się wreszcie właściwe priorytety. Czeka nas piękny czas. Musimy być odważni, nie możemy się bać być innymi niż reszta. Wygramy. Powiało optymizmem. W sprawie sześciolatków, media, o których mówimy, chętnie powoływały się na przykłady z Zachodu. Tymczasem teraz wydają się nie widzieć, że wsparcie wielodzietności, to na Zachodzie (i nie tylko) standard. Media w sporej części są wyjątkowo wybiórcze w tej kwestii. Programy pomocowe, w których przeznacza się pieniądze dla dzieci funkcjonują od wielu lat w każdym chyba państwie na zachodzie. Ludzie są z nimi oswojeni, jest to dla nich oczywiste. I nagle gdy pojawia się taki sam pomysł w Polsce następuje histeria. Te same media nie za bardzo dostrzegały dziury w budżecie spowodowane wyprzedawaniem majątku narodowego za bezcen, nie chciały podnosić tematu strat, jakie Polska ponosiła z tytułu niepłacenia podatków przez korporacje np. sieci handlowe. Nie pisały też zbyt wiele o nieszczelnym systemie podatkowym i transferowaniu środków z Polski, które powodowały gigantyczny uszczerbek w państwowej kasie. Za to teraz mocno skoncentrowały się na rzekomych szkodach jakie poniesiemy z tytułu 500+. Polska się kurczy. Jest nas coraz mniej. Mamy beznadziejną demografię. Przecież dziennikarze piszący krytycznie o tym projekcie doskonale o tym wiedzą. Życzyłbym sobie nam wszystkim merytorycznej dyskusji na ten temat a nie napaści na tych, którzy są dla nas nadzieją.
Z Burkhardtem Gorissenem rozmawia Stefan Meetschen
Kiedy oficjalnie przyłączył się Pan do masonów?
Zostałem przyjęty na członka masonerii 22 stycznia 1997 r. w Kolonii. Wcześniej uczęszczałem na spotkania masonów, aby zapoznać się z ich działalnością, słuchając obowiązkowych wykładów o "Magicznym flecie" Mozarta (będącej muzycznym katechizmem masonów). Już wtedy zaobserwowałem nieporozumienia i kłótnie między braćmi z różnych lóż, niemniej jednak były tam też interesujące osobowości, więc postanowiłem się do nich przyłączyć.
Jaki był powód, dla którego wstąpił Pan do masonów?
Byłem typowym katolickim dzieckiem mojego pokolenia. Spoglądałem na moich rodziców i dziadków z intelektualną dumą i czułem swą wyższość wobec ich religijności. Przyszedłem do masonów jako osoba poszukująca nowego duchowego domu. Nie negowałem istnienia Boga. Poszukiwałem również ciekawych przyjaźni i rozmów. Hasło masonów: "Rozpoznaj siebie" było dla mnie pewnego rodzaju wyzwaniem.
Jakiego pokroju ludzi można spotkać w loży masońskiej?
Należy rozróżnić znanych masonów z przeszłości od przeciętnych masonów z teraźniejszości. Patrząc w przeszłość, znajdziemy w kręgach masońskich Mozarta, Goethego, Jerzego Waszyngtona, Robespierre'a, Saint-Exupery'ego, Walta Disney'a. Obecnie znani masoni to rzadkość. Jest za to wielu małostkowych ludzi. Jednakże nie można zaprzeczyć temu, że masoni nadal odgrywają ogromną rolę w tym, co dzieje się na świecie, a ich nauczanie ma negatywny wpływ na ducha i duszę wielu ludzi.
Jaka jest treść masońskiego przesłania? Czy masoneria to religia oparta na humanizmie, tolerancji i tajemniczej symbolice?
Masoni oficjalnie zaprzeczają, jakoby masoneria była religią. Ale na spotkaniach masonów odbywają się rytuały, które mają charakter pewnego rodzaju konsekracji. Masoni często wspominają "Wielkiego Budowniczego wszystkich światów". Dla mnie ów Budowniczy jest pewnego rodzaju gnostyckim bogiem. Będąc masonem, nie trzeba bezpośrednio negować Jezusa Chrystusa, ale traktując Go na poziomie Buddy, Mahometa, Zaratustry czy Pitagorasa, w konsekwencji ignoruje się Jego wymiar Syna Bożego. Wchodząc na 32. poziom, nazywa się Jezusa "Wielkim Mistrzem", ale tak samo nazywa się Konfucjusza, Platona i Sokratesa. Na koniec tego rytuału, mówi się: "A ja jestem mistrzem jutra i noszę ich (Jezusa, Platona, Sokratesa, etc.) we mnie". Taką deklarację można odnieść do Antychrysta.
Czy masoni dobrze znają swoje historyczne korzenie?
To czysta spekulacja. Wiemy, że masoni wzięli swój początek od średniowiecznych kamieniarzy. Do tego dołączył się silny wpływ ezoteryzmu w XVIII i XIX wieku poprzez różokrzyżowców i inne magiczne zakony. Słynny niemiecki dramaturg Lessing stwierdził: "Masoneria istniała od zawsze".
Co Pan myśli o wpływie masonów na współczesne społeczeństwa?
Masoni zawsze utrzymywali kluczową pozycję w europejskich i amerykańskich społeczeństwach. Pomogło im to w kształtowaniu głównych prądów czasu. Współczesne zsekularyzowane społeczeństwa nie muszą być manipulowane, by stać się społeczeństwami masońskimi, gdyż już i tak funkcjonują w duchu masonerii. Dzieje się to w bardzo subtelny sposób, tak iż większość ludzi nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Czy to przypadek, że w większość współczesnych rewolucji byli zaangażowani masoni?
W istocie rewolucja francuska została zaplanowana i zrealizowana przez masonów, jak również tak zwana walka o wolność w Italii, potem najbardziej zagorzali przeciwnicy małych wizjonerów z Fatimy byli masonami, a patrząc na rewolucję bolszewicką - jej spiritus movens Trocki był również masonem. Rewolucje te zawsze charakteryzowały się duchem antyklerykalnym. Rewolucjoniści francuscy mordowali księży, bolszewicy mordowali duchowieństwo, włoscy bojownicy o wolność usunęli papieża z Watykanu. Włoski mason i laureat nagrody-Nobla w dziedzinie literatury Carducci napisał "Hymn do szatana". W hymnie tym szatan opiewany jest jako rebeliant, który obala korony i mitry. Czy takie wersety można interpretować jedynie jako metaforę? Prowadziłoby to do schizofrenii. Ale być może myślenie masonów jest schizofreniczne. Masoński prezydent USA Harry S. Truman dał rozkaz zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki: czy to nie największa sprzeczność wobec masońskiego ideału tolerancji i humanizmu?
Czy myśli Pan, że obecnie masoni prowadzą aktywną walkę z Kościołem Katolickim?
W 1917 r., włoscy masoni zorganizowali wielką demonstrację przed Watykanem. Wznosili plakaty z wizerunkiem szatana zwyciężającego Archanioła Michała i śpiewali hymn Carducciego. Obecnie masoni wykorzystują bardziej subtelne podejście. Mówią, że masoni i katolicy są braćmi. Stosują takie podejście w celu stworzenia jednej światowej religii, obejmującej chrześcijaństwo, ale bez Jezusa Chrystusa.
Jakie metody wchodzą w skład tego nowego podejścia?
Masoni nie organizują już demonstracji na europejskich ulicach, krzycząc, aby krzyże były usunięte z miejsc publicznych. Pojawiają się jedynie polecenia z anonimowego aparatu biurokratycznego. Masoni nie organizują happeningów domagających się aborcji. Ale są młode kobiety, które głośno krzyczą o swoje prawa. Masoni nie opowiadają się publicznie za eutanazją. Ale są takie państwa, jak Belgia czy Holandia, które w swoim prawodawstwie otwierają się na tę praktykę. Wiemy, że masoni wspierają finansowo kliniki aborcyjne i są członkami organizacji "Dignitas". Powinniśmy zdać sobie sprawę, że dyktatura niekoniecznie musi występować w formie brutalnego reżimu. Dyktatura relatywizmu korumpuje ludzi w bardzo subtelny sposób.
Czy ekskomunika papieża Klemensa XII z 1738 r., która zakazywała katolikom przynależenia do lóż masońskich, jest nadal uzasadniona?
Oczywiście. Nawet jeśli masoni w bardzo inteligentny sposób ukrywają swoje antychrześcijańskie cechy. Podam jeden przykład. Jeśli mason podnoszony jest do stopnia "Mistrza", umieszczany jest w trumnie, owijany suknem, prezentując tym samym zmarłego Mistrza Hirama. Nie jest to jedynie rytualne doświadczenie śmierci, ale również obrzęd spirytualistyczny.
Od 1983 r. masoneria nie jest dla katolików organizacją zabronioną?
Nieżyjący już arcybiskup Wiednia kardynał Franz Kónig byt za usunięciem masonerii z katalogu organizacji zabronionych dla katolików. Jednak kardynał Joseph Ratzinger postulował silnie w owym czasie utrzymanie tego punktu na zakazanej liście. Dla kardynała Ratzingera relatywizm masonów nie może iść w parze z katolicyzmem.
W swojej książce opisuje Pan własne doświadczenia z wykładów katolickich profesorów Hansa Kiinga i Herberta Vorgrimmlera podczas masońskich okazji.
Zastanawiam się, jak pewni teologowie mogą pogodzić katolicką świadomość i ideę nowej religii światowej. Nie chcę stawiać się w pozycji sędziego, jako że sam byłem na złej drodze, ale z moich osobistych doświadczeń mogę powiedzieć, że masoneria jest religią prezentującą się jako humanistyczna, jednakże w swej substancji jest antyludzka.
Czy masoni próbują przemycić swoje nauczanie do Kościoła? Czy przestrzegają Dekalogu?
Odpowiem stwierdzeniem zaczerpniętym z rytuału 30. stopnia, tak zwanego stopnia zemsty. Napisane jest: "Na wzór templariuszy masz prowadzić świętą wojnę. Mścimy się za Jakuba z Molay (ostatni wielki mistrz zakonu templariuszy - przyp. red.), walcząc zawsze i wszędzie z nadużyciem władzy i przemocy. Dniem naszej zemsty był ten, kiedy wbrew woli rządzących, zostały proklamowane prawa człowieka". Czy to nie dziwne, aby postrzegać prawa człowieka w kontekście zemsty? Ale przecież dzisiaj nawet aborcja postrzegana jest jako prawo człowieka. Czy nie lepiej byłoby po prostu przestrzegać Dekalogu jako przewodnika naszych poczynań?
Udało się Panu opuścić szeregi masonów z pomocą dwóch przyjaciół, chrześcijan. Także pielgrzymka do sanktuarium maryjnego w Kevelaer, w Niemczech była istotna dla Pańskiego powrotu do Kościoła katolickiego.
Bóg zawsze o sobie przypomina w naszym wnętrzu. Ale bardzo często nie chcemy Go słuchać. Uciekamy w różnorakie informacje, tak iż jedynie wstrząsające wydarzenia mogą otworzyć nas na Niego. Przeszedłem w szpitalu bardzo bolesną operację i pierwszą rzeczą jaką po niej zrobiłem było udanie się do kościoła, w którym przystąpiłem do pierwszej Komunii św. W tym samym kościele modliły się moja matka i babcia. Moja babcia w czasie drugiej wojny światowej codziennie przychodziła do tego kościoła, aby modlić się przed figurą "Pięty". Przez długi czas nie miała żadnych wiadomości o swoim mężu, a w chwili kiedy straciła już wszelką nadzieję, ujrzała ponoć jak poruszają się usta Matki Bożej z "Pięty" i już następnego dnia nadeszła wiadomość od jej męża. Zawsze się z tego śmiałem, ale być może staliśmy się zbyt racjonalni w naszym sposobie myślenia i życia. Dotarłem do takiego momentu w moim życiu, w którym musiałem podjąć decyzję. Jasne opowiedzenie się za Jezusem Chrystusem jako moim Zbawicielem.
Czy doświadczył Pan walki ciemności ze światłem w Pana życiu?
Oczywiście. Wyraziło się to również w bólu fizycznym. Potrzeba było bardzo dużo modlitwy odmawianej za mnie i przeze mnie. Nadal potrzebuję wsparcia od Boga, jako że zło porusza się drogami, które niekiedy trudno rozpoznać.
Czy nie bał się Pan opublikować swojej książki, zawierającej Pańskie wewnętrzne doświadczenia?
Nigdy się nie bałem. Można mi odebrać tylko to, co posiadam i być może moje życie. Ale nikt nie może mi zabrać mojej duszy i mojej świadomości bycia w Jezusie Chrystusie.
Czy nie otrzymuje Pan gróźb ze strony masonów, z którymi był Pan w jednej loży?
Tak, otrzymuję groźby drogą pocztową i mailową. Niektórzy moi byli bracia masoni oświadczyli, że moja książka zostanie zniszczona przez negatywne recenzje i rzeczywiście pojawiły się takowe. Jednak prawdą jest również, iż jest już drugie wydanie tej książki. A więc jest coś silniejszego niż nienawiść. Byłem atakowany w czasie publicznej prezentacji książki za pomocą negatywnych pytań prawdopodobnie zadawanych przez masonów. Muszę przyznać, że szkoda mi tych ludzi, którzy najwidoczniej nie mogą zaakceptować tego, iż odkryłem drogę pójścia za Jezusem jako jedyną prawdziwą. Modlę się za nich, zwłaszcza iż wiem, że między masonami jest wielu ludzi o dobrych intencjach.
Czy nie jest trudno iść za Jezusem podczas obecnej kampanii pedofilskiej wymierzonej w Kościół?
Ofiary wykorzystywania seksualnego zasługują na nasze najgłębsze współczucie i wyrazy solidarności. Papież już się zdecydowanie wypowiedział w tym względzie, a biskupi niemieccy zareagowali w stosowny sposób. Tym czego nie da się jednak zaakceptować, jest to, że większa część mediów próbuje teraz postawić cały Kościół w stan oskarżenia. Czasem wydaje się, że te biedne ofiary nadużyć seksualnych są obecnie wykorzystywane przez pewne kręgi, tak iż po raz drugi padają czyjąś ofiarą. Jeśli biskup pomocniczy Hamburga Hans Jaschke publicznie wyraża swoje wątpliwości co do celibatu, to nie widzę w tym żadnego sensu, jako że - co podają również naukowcy - nie ma związku między pedofilią i celibatem. Z mojego punktu widzenia, jako świeckiego katolika, zdaje się, iż niektórzy ludzie znajdują interes w przejęciu władzy od Watykanu. Ci ludzie chcą nie tylko pozbyć się celibatu, ale w dalekosiężnych planach chcą pozbyć się Mszy Św., którą na przykład wspomniany Vorgrimmler w swoim wykładzie opisał jako folklor. Mogę sobie wyobrazić, że w najbliższej przyszłości pojawi się jakiś charyzmatyczny ksiądz i będzie nauczać, że Kościół winien pozwalać na wszystko.
Co może zrobić Kościół, aby się przed tym bronić?
Modlić się i jeszcze raz modlić się. Dawać osobiste świadectwo. Moim zdaniem jest to podstawa, aby żaden światowy reżim nigdy nie zniszczył mistycznego Ciała Chrystusa. Obecnie nie walczymy z nazizmem czy komunizmem. Dzisiaj Kościół walczy z pozornymi demokratami, którzy w imię humanizmu i tolerancji legalnie próbują zniszczyć chrześcijańską Europę. Jest to dokładnie ten sam cel, który zawsze propagowali masońscy rewolucjoniści. Nie powinno nas to zniechęcać. Jeśli w dyktaturze relatywizmu miałyby się rozpocząć masowe prześladowania chrześcijan, musimy pamiętać o dyktaturze komunizmu w Europie wschodniej. Polska może być naszym jaśniejącym przykładem, w jaki sposób pokonać dyktaturę. Dzięki polskim katolikom, cały zły system komunizmu upadł.
Burkhardt Gorissen, (ur. 1958 r.) przez 11 lat członek różnych lóż masońskich w Kolonii i okolicach, w Niemczech. Był przewodniczącym osławionego Rytu Szkockiego, jako szef propagandy niemieckich masonów. Niedawno opublikował autobiografię "Byłem masonem" w niemieckim katolickim Wydawnictwie Św. Ulricha.
Sensacja w Gdańsku. Wnuk Lecha Wałęsy w areszcie? Chodzi o atak nożownika.
Do brutalnego ataku doszło dziś w nocy w Gdańsku. Na jednym z osiedli 19-letni mężczyzna ugodził nożem dziewczynę. 22-latka doznała uszkodzenia ciała. Pikanterii całej sprawie dodają informacje o tożsamości sprawcy. Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że zatrzymanym jest wnuk Lecha Wałęsy - Dominik. Zadzwoniliśmy w tej sprawie do pomorskiej Policji: - Wczoraj otrzymaliśmy zgłoszenie o uszkodzeniu ciała 22 latki. Prowadzimy w tej sprawie czynności. Wczoraj w godzinach wieczornych zatrzymaliśmy 19-latka. On w tej chwili cały czas przebywa w policyjnym areszcie. Czynności cały czas trwają a informacji o okolicznościach zdarzenia na chwilę obecną nie przekazujemy - powiedziała portalowi niezalezna.pl mł.asp. Lucyna Rekowska, rzecznik pomorskiej policji w Gdańsku. Kobieta została ranna w nogę. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - informuje policja. Jak donoszą nasze nieoficjalne źródła poszkodowana kobieta była kiedyś w związku z napastnikiem. Będziemy dalej informować o tej sprawie...
W środę wieczorem w Gdańsku 19-letni mężczyzna zaatakował nożem 22-letnią kobietą. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, nożownikiem jest wnuk byłego prezydenta, Lecha Wałęsy. Do zdarzenia doszło w środowy wieczór na gdańskiej Oruni. 22-latka została dźgnięta nożem przez 19-latka. Prawdopodobnie sprawca i ofiara byli wcześniej parą. Obrażenia kobiety nie zagrażały jej życiu. Policjantom szybko szybko udało się zatrzymać 19-latka. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy gdańskich policjantów. – Policjanci prowadzą czynności w tej sprawie. Obecnie 19-latek przebywa w policyjnym areszcie. Co do okoliczności zdarzenia na chwilę obecną nie udzielamy informacji – wyjaśnia mł.asp. Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Wnuk Lecha Wałęsy zaatakował nożem kobietę? Takie są nieoficjalne informacje policji.
Do zdarzenia miało dojść wczoraj. Jako pierwszy informację o tym podał portal Niezalezna.pl. W wyniku ataku 22-letnia kobieta została raniona nożem w nogę. Sprawca trafił do aresztu i został już na tę okoliczność przesłuchany. Z nieoficjalnych informacji policji wynika, że jest to syn jednego z synów Lecha Wałęsy. - Wczoraj otrzymaliśmy zgłoszenie o uszkodzeniu ciała 22-latki. Prowadzimy w tej sprawie czynności. Wczoraj w godzinach wieczornych zatrzymaliśmy 19-latka. On w tej chwili cały czas przebywa w policyjnym areszcie. Czynności cały czas trwają, a informacji o okolicznościach zdarzenia na chwilę obecną nie przekazujemy - powiedziała Niezależnej Lucyna Rekowska, rzecznik gdańskiej policji.
Wnuk Lecha Wałęsy nożownikiem? W Gdańsku zatrzymano 19-latka, który zaatakował kobietę. W Gdańsku doszło do ataku nożownika. Ranna została 22-letnia kobieta. Jak donosi portal niezalezna.pl, napastnikiem ma być wnuk Lecha Wałęsy. Wczoraj otrzymaliśmy zgłoszenie o uszkodzeniu ciała 22 latki. Prowadzimy w tej sprawie czynności. Wczoraj w godzinach wieczornych zatrzymaliśmy 19-latka. On w tej chwili cały czas przebywa w policyjnym areszcie. Czynności cały czas trwają a informacji o okolicznościach zdarzenia na chwilę obecną nie przekazujemy – mówi przedstawiciel pomorskiej policji. Jeszcze wczoraj Lech Wałęsa składał kwiaty przed bramą Stoczni Gdańskiej, dziś będzie musiał się zmierzyć z kolejnymi oskarżeniami, tym razem dotyczącymi jego rodziny. Jak czytamy na niezalezna.pl, winnym ataku na kobietę w Gdańsku ma być wnuk byłego prezydenta Polski.
19-letni Dominik, wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy (73 l.), który w środę wieczorem w Gdańsku zaatakował nożem swoją byłą dziewczynę, wczoraj cały dzień był przesłuchiwany przez policję, która postawiła mu zarzuty znęcania się nad kobietą oraz uszkodzenia ciała. Za każdy z nich może mu grozić do pięciu lat więzienia. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, kiedy Dominik W., syn Przemysława Wałęsy (42 l.), wpadł w szał i zaatakował kobietę, był trzeźwy, nie znajdował się też pod wpływem narkotyków.
Wnuk prezydenta rozstał się niedawno ze starszą od siebie o trzy lata dziewczyną Adeliną, z którą wspólnie wychowywali jej dziecko. W środę ok. godz. 20 podczas ich spotkania w mieszkaniu w gdańskiej dzielnicy Orunia miało dojść do awantury. W napadzie szału 19-latek miał zranić dawną ukochaną nożem i uciec z miejsca zdarzenia. Wezwana na miejsce policja zatrzymała go kilka godzin później. - Z zatrzymanym przeprowadzane są czynności procesowe. 19-latek cały czas przebywa na komisariacie. Czynności wciąż trwają. Informacji o okolicznościach zdarzenia nie ujawniamy - mówi nam Lucyna Rekowska, rzeczniczka policji w Gdańsku. Obrażenia, których doznała pokrzywdzona, nie były groźne. Jak ustaliliśmy, Dominik miał ją ranić nożem w nogę. Kobieta po opatrzeniu ran w szpitalu została zwolniona do domu. Wczoraj wieczorem Dominik W. został przewieziony do siedziby gdańskiej prokuratury, gdzie miał usłyszeć zarzuty.
Komentarze:
Jak sie wylazło z UBeckiego rynsztoka to się ma te same metody co UB. Ta rodzinka dawno powinna zostać wysterylizowana. Świat byłby piekniejszy. • Czupaczups •
Patologiczna rodzinka chamów, to i takie zachowanie i sposoby rozwiązywania konfliktów. • Wp.pl •
bolka wnuczek to, jest bandzior nożownik poprostu jak widać jest nawet zdolny zabić człowieka szok ! bolku zamiast straszyć polaków grozić zajm się wnuczkiem • w •
Dziadek Bolek sypnie kasiorą a lekarze uznają pomroczność jasną i wnuczka wypuszczą !!! • Rodzinka rozrabiaków •
porządny człowiek, nie dźga po alkoholu, jak inne patole, tylko na trzeźwo • Zbyszek •
Czy POMROCZNOŚĆ JASNA nie jest cechą dziedziczną w tej rodzinie • Edward Bernatowicz •
Wnuczek wdał sie w dziadka. Uważa ze mu wszystko wolno!!!! • sony •
To wina PISu ha ha • KOD to śmieci •
Mam małe pytanko,czy to wydarzenie oznacza iż bolek już rozpoczyna wojnę domową? • KOD to śmieci •
Wczoraj pojawiła się informacja o nożowniku z Gdańska. Okazało się, że rozbójnikiem był nastoletni wnuk Lecha Wałęsy. Chłopak pokłócił się ze swoją znajomą i zaatakował ją nożem. Na szczęście 22-latce nic groźnego się nie stało, co prawda kobieta trafiła do szpitala, ale obrażenie nie były wielkie. Sprawę ataku z nożem w ręku dokonanego przez wnuka Wałęsy skometnował Sławomir Cenckiewicz. Sławomir Cenckiewicz od lat ma na pieńku z Wałęsą. A wszystko przez książkę, którą napisał kilka lat temu, właśnie o Lechu Wałęsie. Były prezydent często krytykuje Cenckiewicza i zarzuca mu, że opisał nieprawdę dotyczącą jego powiązań z SB. Ale jak się okazuje, historyk postanowił teraz pocieszyć Lecha Wałęsę! Chodzi o sprawę wnuka legendarnego lidera Solidarności. Młody Wałęsa zranił nożem 22-latkę w środę, został zatrzymany przez policję. Sławomir Cenckiewicz także zainteresował się zdarzeniem. Postanowił skomentować je na Facebooku. I zaskoczył, bo skierował ciepłe słowa pod adresem Wałęsy: - Współczuję Dziadkowi! Wszędzie łączą zachowanie wnuczka z Lechem Wałęsą, tak jakby dziadek odpowiadał za winy wnuczka! I dodał, że nie ma zamiaru zwalać winy wnuczka na dziadka: - Piszę poważnie, serio! Daleki jestem od obarczania Wałęsy tą sprawą!
Komentarze:
Sprytny PRZTYCZEK W NOS dał Cenckiewicz Bolkowi , wykazał się większą klasą niż Bolek który jedyne co jest w stanie wystękać na Cenckiewicza to zarzuty wobec ojca Cenckiewicza i obrażanie jego matki Jak widać Cenckiewicz pięknie i z klasą i jakże odmiennie .... od Bolka • dddd •
to jest rodzina patologiczna od pokoleń • Norm Rogers wnuczek •
Z chamów i rynsztoka się wywodzi to i bandyckie obyczaje i system wartości z rynsztoka. Nie jestem zaskoczony. • Polar •
Wałęsizm jest ślepą uliczką w ewolucji. Ojciec - Bolek, syn - alkoholik, wnuczek - damski bokser. Brakuje pedofila, ale to w czwartym pokoleniu KODowanym... • maaa •
19 lat i już mieszkał z 22 letnią konkubiną. Szok. Kto ich utrzymywał? • gość •
Nie wolno winić wnuczka Wałęsy.Być może winna okaże się pomroczność jasna... • Andrzej Malinowski •
O dzieciach Lecha Wałęsy (73 l.) i ich życiu już nieraz było głośno. Teraz "bohaterem" jest 19-letni wnuk Dominik. Ojcem nożownika z Gdańska jest syn b. prezydenta Przemysław (42 l.), którego Polacy kojarzą zapewne z powodu "pomroczności jasnej". Miała mu ona dokuczać, kiedy w listopadzie 1993 r. spowodował kraksę pod wpływem alkoholu. W 2003 r. spowodował kolejny wypadek - badanie alkomatem wykazało 1,99 promila alkoholu. Wymierzono mu karę roku więzienia w zawieszeniu. Podziałało, bo od lat nie słychać o podobnych jego wyczynach. Podobnie jak cicho już o wesołych zabawach w warszawskich klubach niezależnej i czupurnej Marii Wiktorii (34 l.). Przykrą sprawą dla całej rodziny jest niewątpliwie dramat Sławomira (44 l.), który od lat ma problem z uzależnieniem alkoholowym. Jest już po dwóch rozwodach. Rodzina nie siada już razem do wigilijnego stołu. Jednak w potrzebie wspierają się. Tak jak po motocyklowym wypadku Jarosława w 2011 roku. Syn b. prezydenta miał liczne uszkodzenia wewnętrzne, lekarze doliczyli się 28 urazów. Skończyło się dobrze i Jarosław wrócił do pracy w europarlamencie.
Komentarze:
Z chama nie zrobisz pana. Czyli cham chamem na wieki wieków, amen • xyz •
W czwartek serwis niezależna.pl jako pierwszy poinformował o aresztowaniu przez policję wnuka Lecha Wałęsy. W środę wieczorem 19-latek miał dopuścić się ataku nożem na byłą konkubinę i zranić ją w nogę.
Cezary „Trotyl” Gmyz @cezarygmyz Tak, udało się potwierdzić wnuk Lecha Wałęsy Dominik zatrzymany przez policję za zranienie swojej konkubiny
Wirtualna Polska zwróciła się z prośbą o komentarz do byłego prezydenta, ale nie chciał on odnieść się do wydarzeń, które miały miejsce w Gdańsku. Osoby zbliżone do rodziny potwierdziły nam natomiast, że rzeczywiście chodzi o wnuka Lecha Wałęsy. - Prezydent ma kilkanaścioro wnuków i trudno żeby odpowiadał czy tłumaczył się za to, co robią. Nie wszystko jest jeszcze wyjaśnione. Sprawa najprawdopodobniej miała inny przebieg, niż podały to w pierwszej chwili media. Lech Wałęsa nie mieszka z wnukiem pod jednym dachem i nie utrzymuje z nim bliższych relacji - powiedziała Wirtualnej Polsce osoba zbliżona do rodziny Lecha Wałęsy.
Mężczyzna od czwartku przebywał w policyjnym areszcie w Gdańsku, gdzie w piątek został przesłuchany przez funkcjonariuszy. - Zakończyły się czynności w komisariacie. 19-latkowi przedstawiono zarzut znęcania się w zbiegu z uszkodzeniem ciała. W tej chwili policjanci doprowadzają podejrzanego do prokuratury Gdańsk-Śródmieście - poinformowała Wirtualną Polskę Lucyna Rekowska z zespołu rzecznika prasowego gdańskiej policji. Z pytaniami odnośnie sprawy zwróciliśmy się również do prokuratury. - Po doprowadzeniu do prokuratury Gdańsk-Śródmieście zapadnie decyzja odnośnie tego, jaki środek zapobiegawczy zostanie zastosowany. Podejrzany zostanie również przesłuchany - powiedziała WP prokurator Tatiana Paszkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Mężczyzna ma postawiony zarzut popełnienia przestępstwa z artykułu 157, czyli spowodowanie obrażeń ciała na czas powyżej 7 dni. Za ten czyn grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Komentarze:
bolek jak ktoś chce robić rewolucje w kraju niech najpierw zrobi porządek w domu ~nsz
-------------------------------------- Lech Wałęsa: Nie o taką demokrację walczyłem, musimy... --------------------------------------
____________________________________ "Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein
Ostatnio edytowano 03 wrz 2016, 21:32 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz
03 wrz 2016, 21:28
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Ziobro idzie po wnuka Wałęsy! Damski bokser doigrał się.
____________________________________ Jedynie prawda jest ciekawa.
15 wrz 2016, 20:52
Re: Etyka, moralność, obyczaje
Badman
Patologia Obywatelska
Urzędnicy nie składają oświadczeń majątkowych Większość dyrektorów i naczelników stołecznego ratusza nie składa oświadczeń majątkowych. I co Wy, członkowie Korpusu Służby Cywilnej na to?
Członkowie Korpusu Służby Cywilnej na to nabrali wody w usta.
Marzena Kruk winna naruszenia obowiązków członka korpusu służby cywilnej
Marzena Kruk. Fot. Rafał Guz/PAP
Rozprawa przed Komisją Dyscyplinarną odbyła się 6 września, w poniedziałek Komisja Dyscyplinarna uznała Marzenę Kruk za winną naruszenia obowiązków członka korpusu służby cywilnej poprzez złożenie niezgodnych z prawdą oświadczeń majątkowych za lata 2011-2015 oraz złożenie niezgodnej z prawdą korekty informacji zawartych w oświadczeniach majątkowych za lata 2012-2014 i wymierzyła obwinionej karę w postaci obniżenia stopnia służbowego służby cywilnej.
Komentarze:
Dlaczego ta baba nie pierdzi w pasiaki? Gdybym ja ominął się z prawdą w skarbówce , już by ze mnie i rodziny pasy darli. Totalna bezkarność dla elyt ... rzygać się chce. Bzyk
Czy ktoś uwierzy że mają majątek wart KILKA MILIONÓW oddaje go jakiejś BIURWIE ZA KILKA TYSIĘCY? Przesłuchać tych ludzi jak odchodzi do przejęć tych majątków, skąd mają tak ogromne środki na wykup setek roszczeń GDZIE SĄ URZĘDY SKARBOWE? Podobno Śpiewak zawiadamiał US przy Hożej. Zero reakcji. MAFIA! xyz
złodzieje wszędzie w sądach skarbówkach urzędach ja czekam od 1993 r na zwrot działki na której nic nie stoi dlaczego ludzie sprzedają swoje roszczenia za grosze może dochodzi do wymuszeń na zasadzie jak nie sprzedacie to nigdy nic nie dostaniecie skąd urzędniczka ma środki na skup majątków? ja się tłumaczę z ulgi rehabilitacyjnej już 3 razy! OLA
"Komisja Dyscyplinarna uznała Marzenę Kruk za winną naruszenia obowiązków członka korpusu służby cywilnej (...) i wymierzyła obwinionej karę w postaci obniżenia stopnia służbowego służby cywilnej." Boże! Ty widzisz i nie grzmisz! Jak można tak okrutnie ukarać członka korpusu służby cywilnej? A ten poprzedni stopień to był który? Piąty? Siódmy? Bo chyba nie pierwszy. Z pierwszego nie dałoby się obniżyć w dół. Dlaczego ta Komisja Dyscyplinarna" nie wypie...ła jej na zbity pysk z korpusu służby cywilnej? Członek
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników