Teraz jest 06 wrz 2025, 10:00



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Obrazek

uczyła, ale nie nauczyła :(

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


22 maja 2015, 21:20
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Komorowski przegrał, bo on i jego obóz podeptali po Smoleńsku świętą zasadę:
nie kpij z cudzej śmierci.
Opatrzność widziała, i ukarała


Obrazek

Niemal każdy, z kim rozmawiam o zwycięstwie Andrzeja Dudy, potrafi wymienić długą listę przyczyn polityczno-społecznych.
Listę prawdziwą. I niemal każdy dodaje: ale TO nie byłoby możliwe bez pomocy „z góry”. W końcu Polacy głosowali w dzień Zesłania Ducha Świętego.
I coś w tym jest.
Bo klęska Bronisława Komorowskiego nie tylko przywraca elementarną równowagę polityczną w Polsce, tak bardzo zaburzoną w ostatnich latach.

Przede wszystkim przywraca elementarny ład moralny. I chrześcijański, i także, jak powiedziałaby lewica, humanistyczny.
Oto przegrał obóz, który z nikczemności uczynił polityczną metodę. Najpierw konstruując i rozpędzając przemysł pogardy, a później depcząc pamięć i dobre imię poległych w Smoleńsku. No i oczywiście depcząc prawdę.
Tego, jak widzimy, Opatrzność nie mogła wybaczyć: tego podeptania tabu związanego ze śmiercią. Tych radosnych, głupkowatych min, które towarzyszyły w równym stopniu czarnym mszom pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, co medialnym spektaklom szyderstwa i pogardy.
To działało przez lata. To zaczarowało - w złym sensie - wielu Polaków. Ale w końcu to właśnie obróciło się przeciwko władzy. To przyniosło im polityczną klęskę.

Czy jest przypadkiem, że największym obok Komorowskiego przegranym tej kampanii jest Tomasz Lis, a więc człowiek, który - w mojej opinii - zrobił z podległych mu mediów wręcz fabryki szyderstwa ze śmierci, z bólu rodzin, z pamięci o poległych? Ta interwencja z góry była mierzona przeciwko złu najczystszemu, przeciwko jego esencji.
Po Smoleńsku władza i jej medialni sojusznicy stanęli przed szekspirowskim wyborem. Wybrali źle. Zachowali być może dzięki temu władzę na lata. Ale w końcu cena przyszła.
Za tak złe wybory zawsze się płaci.

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/24606 ... -i-ukarala

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Wkurzony wyborca Platformy: „Cała nadzieja w drugim Tupolewie”.
Wspiera go „michnikowy szmatławiec”


Od kilku dni krąży po internecie list rozczarowanych rządami PO tzw. "waszych wyborców" napisany przez dwie osoby: Łukasza Słowaka i jego koleżankę Ewę Kochanowską. Widać w nim wierność Bronisławowi Komorowskiemu i krytykę działań Platformy Obywatelskiej. Słowak niby ratując PO już wybiera się na kongres założycielski NowoczesnaPL. Na Twitterze pokazuje prawdziwą twarz, uważając, że po wygranych wyborach prezydenckich przez Andrzeja Dudę potrzeba... "drugiego Tupolewa". Jego list drukuje dziś w całości "michnikowy szmatławiec".


"Mam 34 lata, wyższe wykształcenie; urodziłem się w Warszawie, mieszkam na Ursynowie i jakby na to nie patrzeć, jestem typowym waszym wyborcą. (...) Do samego końca wspierałem Bronisława Komorowskiego tam, gdzie was nie było, czyli w internecie. Było bardzo ciężko odpierać argumenty przeciwko. Już wtedy wiedziałem, że to ostatni raz, że jak będę was wspierał w październiku, to się skompromituję, bo na dziś nie da się was bronić. (...) Jesteście w szoku, niedowierzaniu, nie przewidzieliście tego? Uważacie, że to czerwona kartka dla was. Powiem wam, że tych żółtych kartek dostaliście sporo. Skoro Donald Tusk wyjechał, to wam podpowiem, dwie żółte to jedna czerwona - pisze Słowak.

Obrazek
Fot. Twitter

Wyborca PO pisze też: "Przypomnę wam, że 8 lat temu to właśnie różniło was od PiS, że obiecywaliście, że czegoś takiego nie będzie. Dzięki temu wygraliście wtedy wybory. Widać nauka poszła w las. Po I turze patrzę - Sienkiewicz wychodzi z radia jako polityk PO. Gratuluję, oby tak dalej. Posłów z "Afery Madryckiej" już dawno nie ma w PiS" - analizuje.

Dlaczego michnikowy szmatławiec drukuje list Słowaka. Być może dlatego, że swoje sympatie przerzuca on z PO na partię NowoczesnaPL Leszka Balcerowicza: "Ja idę w niedzielę na Torwar, bo jedynym ratunkiem dla was jest to, że powstanie jakaś alternatywa dla rozczarowanych PO, ale niechcących powrotu PiS do władzy. Straszenie PiS już wam nie pomoże" - pisze Łukasz Słowak prorokuje pod listem: "Do napisania tego listu zachęciła mnie koleżanka Ewa Kochanowska. W pełni się zgadzamy oboje z jego treścią. Dlatego jesteśmy razem podpisani. Proszę umieśćcie ten list. To jest ostatnia szansa".

Obrazek
Fot. Twitter

Media drukują "List wkurzonego wyborcy PO". Powstał on po wyborach i wygranej Andrzeja Dudy. 24 maja, kiedy okazało że Bronisław Komorowski przegrał "wkurzony wyborca PO" napisał na twitterze:

Obrazek

To tacy wyborcy PO będą ją ratować? Gratulujemy...

http://niezalezna.pl/67506-wkurzony-wyb ... a-wyborcza

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


30 maja 2015, 19:28
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Działacz PO oskarżony o molestowanie 15-latka

Obrazek

Prokuratura Rejonowa Poznań-Wilda zatrzymała działacza PO z Gniezna Rafała P. Mężczyzna został zatrzymany w związku z zarzutami o molestowanie 15-letniego chłopca - informuje portal gniezno.naszemiasto.pl
- Podejrzany, w trakcie składania wyjaśnień, przyznał się do winy. Ale skruchy nie wyraził, nie widział niczego złego w swoim zachowaniu - mówi portalowi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury.

Wiadomo, że Rafał P. był słuchaczem seminarium duchownego, ale opuścił je przed ukończeniem nauki. Mężczyzna zatrudnił się w biurze posła Pawła Arndta oraz w biurze senatora Piotra Gruszczyńskiego. Był także przewodniczącym młodzieżówki PO w powiecie gnieźnieńskim.

Z opublikowanych informacji wynika, że Rafał P.
- poprzez stronę internetową przeznaczoną dla osób homoseksualnych - poznał niespełna 15-letniego chłopca. Pomiędzy Rafałem P. a nastolatkiem doszło do kontaktów intymnych - za zgodą dziecka. Ponieważ chłopak nie jest osobą pełnoletnią, Rafałowi P. postawiono zarzuty związane z pedofilią. W trakcie przeszukania jego mieszkania policja znalazła materiały pornograficzne. Obecnie mężczyzna przebywa w areszcie.

Obrazek

   Komentarze



Proszę bardzo!!! Po zwycięstwie Dudy nawet prokuratury biorą się do roboty i nie pozwalają świętym krowom z PO na pedofilię, która do tej pory uchodziła im na sucho. O Rafale już głośno było wcześniej ale bronili go "starsi przyjaciele" Arndt i Gruszczyński. Z seminarium wyrzucono go również nie za nie zdane egzaminy....
normalniusz wczoraj 21:47 | ocena: 78%

Jak wynika z badań, wyborcy Platformy Obywatelskiej to przeważnie ludzie o niskim stopniu inteligencji, nie potrafiący samodzielnie dokonywać analizy zdarzeń politycznych, łatwo ulegający propagandzie rozsiewanej cynicznie w obronie starego układu i nie orientujący się w zagadnieniach własnego kraju.
Poza ogólnikami, nie umieją uzasadnić swego stanowiska wyborczego.
Podobnie dominująca obecnie w Polsce inteligencja wspierająca PO, to zazwyczaj osoby dobrze wykształcone od strony wykonywanego zawodu, natomiast nie są wykształceni i mają wielkie niedobory od strony etyczno moralnej. Bardzo często brak im też elementarnych atrybutów honoru. Obecnie zarówno moralność, etyka jak i honor to dla nich jakaś abstrakcja, a przede wszystkim nieżyciowe pojęcia. Przedwojenny Kodeks Honorowy dosyć precyzyjne wyłuszczał kto wówczas mógł być uznany za człowieka honoru. Na pewno wg reguł Kodeksu Honorowego zdolności honorowej nie posiadają członkowie PO, którzy przede wszystkim publicznie składają obietnice bez pokrycia, kłamią, oszukują i mamią swoich naiwnych wyborców.
Zamiast dbać o sprawy i dobro państwa polskiego głównie dbają o dobro własne oraz państw obcych. Ale głównym motorem ich wszelkich działań polityczno-gospodarczych jest tzw. kręcenie lodów, co bardzo precyzyjnie wyłuszczyła niegdyś posłanka PO pani Beata Sawicka , czy inna posłanka PO pani Mucha twierdząca publicznie, że starych osób nie opłaca się leczyć.
Jedynym lekarstwem na rządy PO jest odsunięcie ich od władzy w wyborach i WYSŁANIE ich WSZYSTKICH (!!!) NA BEZROBOCIE, gdyż pośród swych w/w zdolności także najlepiej wychodzi powiększanie bezrobocia w Polsce.
Dbając o interesy państw obcych, właśnie wyganiają kolejny milion młodych Polaków w poszukiwaniu pracy za granicą, co oczywiście ogłaszają jako kolejny swój sukces w zwalczaniu bezrobocia, jednocześnie niszcząc i zamykając w Polsce kolejne zakłady zapewniające pracę tysiącom pracowników.
Dowodem jest choćby spektakularne zniszczenie stoczni szumnie ogłaszane jako prywatyzacja przez katarskich inwestorów strategicznych, także energetyka, itd.
W swym poprzednim wcieleniu (za rządów Jerzego Buzka) właśnie takimi chwytami propagandowymi zniszczono, wyprzedano i rozdano (nawet za dopłatą) wszystko co tylko można było wówczas zniszczyć w Polsce.
Klasyką takiej szemranej prywatyzacji jest choćby rozdawnictwo polskich banków, czy telekomunikacji na rzecz państw obcych, gdyż jak tłumaczono, gromadzenie i liczenie naszych pieniędzy najlepiej wychodzi zagranicznym inwestorom strategicznym. A nam pozostało jedynie wpłacać tymże inwestorom nasze pieniądze.
Można wymieniać długą listę nagród z zagranicy jakimi obdarowywano liderów obecnej PO czy wcześniej UW i KLD (także SLD) za taką właśnie politykę finansowo-gospodarczą prowadzoną w Polsce o czasu Okrągłego Stołu, nie bez racji nazywanym Okrągłym Korytem.
Wyślijmy Platformę Obywatelską na bezrobocie!!! To niech oni hurtowo wyjeżdżają z Polski w poszukiwaniu pracy i na własnej skórze niech spróbują tego cymesu i wspaniałości pracy za granicą do jakiej od lat ekonomicznie zmuszają Polaków.
~art beee :
dzisiaj 07:14 | ocena: 68% | odpowiedzi: 222



http://wiadomosci.onet.pl/poznan/dziala ... tka/exy2gf

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 14 cze 2015, 15:14 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



14 cze 2015, 14:55
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Główna twarz komitetu zaczyna topić smutki po porażce
Obrazek

Je suis Kmicic

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 17 cze 2015, 22:07 przez Badman, łącznie edytowano 2 razy



17 cze 2015, 22:01
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Największa obawa PO tkwi w tym, że pomnik świateł na Krakowskim Przedmieściu może zakończyć tak podsycane przez nią podziały wśród Polaków

Obrazek

Najpierw było stanowcze „nie” i, że „nie ma takiej potrzeby”. Po paru latach pojawiło się: „być może taka potrzeba istnieje”. Nieco później, że „podejmujemy inicjatywę wychodzącą naprzeciw oczekiwaniom wielu Polaków”. Naprędce uchwalono co i jak „wskazano trzy miejsca do wyboru” - jedno gorsze od drugiej. Wreszcie ustalono gdzie, lecz nie ustalono co. O tym miałaby zadecydować komisja, po rozpisaniu „konkursu na projekt, może nawet międzynarodowy”. Jeśli ktoś jeszcze nie skojarzył o co chodzi, wyjaśniam: o upamiętnienie największej tragedii w naszej najnowszej historii, katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010r.

Tak pokrótce wygląda postawa platformianych władz odnośnie do tego zdarzenia, począwszy od stołecznych władz i prezydent Warszawy, poprzez rządy PO-PSL z dwóch kadencji, dwojga premierów i kilku gabinetowych liftingów, po prezydenta RP z nadania Platformy niby Obywatelskiej. Ostatecznie, z woli stołecznego magistratu pomnik miał stanąć u zbiegu ulic Focha i Trębackiej, na placyku, który de facto do miasta nie należy, a za który ratusz, czyli podatnicy musieliby jeszcze zapłacić właścicielom kilka milionów złotych odszkodowania.
Zmiana postawy władz lokalnych i centralnych co do tego pomnika pokrywała się dokładnie z kalendarzem wyborczym. Koniec z końcem - jak ogłosiła niedawno prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz - pomnik miał być gotowy w ciągu dwóch lat. Z czego wynika to nagłe przyspieszenie? Z wyborów samorządowych i prezydenckich właśnie, oraz zbliżających się wyborów parlamentarnych. Chodziło przy tym o to, aby temat odfajkować raz na zawsze, aby nikt nie mógł mówić, że władze nie wyszły naprzeciw społecznym oczekiwaniom, ani żądać wzniesienia w Warszawie jakiegoś następnego monumentu.
Można założyć, że gdyby nie klęska wyborcza Bronisława Komorowskiego pomysł postawienia czegoś tam przy ul. Trębackiej, przeboksowany de facto przez stołecznych radnych PO w przeddzień 5 rocznicy katastrofy smoleńskiej, byłby zrealizowany. Dziś wiadomo, że nie będzie. Sama premier Ewa Kopacz nagle dostrzegła, że „ważne są intencje, a nie lokalizacja pomnika”…
Święte słowa i szczyt hipokryzji. Nikt inny bowiem, tylko akurat PO upolityczniła tę kwestię, jakby nie chodziło o tragedię z udziałem najwyższych przedstawicieli państwa polskiego, lecz o zwalczanych przez nią, godnych pogardy „pisowców”. Obecnie premier Kopacz grzęźnie w truizmach, w obliczu zagrożenia utraty władzy nie ma już aroganckiego upierania się przy pomniku na ul. Trębackiej:
Dla mnie miejsce nie jest ważne, tylko intencja, z którą tam idziemy. Myślę, że każde miejsce jest dobre, jeśli ta pamięć o tych ludziach, dobre wspomnienie o tych ludziach, będzie towarzyszyć tym, którzy będą pod ten pomnik przychodzić.
Ale nawet i w tej wypowiedzi stojącej pod wyborczym pręgierzem premier Kopacz kryje się zawoalowany podstęp: implikuje zamysł, że musi być to miejsce, gdzie ludzie będą palić znicze, przynosić kwiaty i wieńce, że musi to być jakiś monument - betonowy, marmurowy, granitowy, mosiężny i z czego tam jeszcze. Kopacz pozostaje głucha na ten wybór, który po prawdzie zapadł już pięć lat temu, zarówno co do miejsca jak i formy upamiętnienia smoleńskiej tragedii: jest nim tzw. pomnik świateł przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Projekt, który w najmniejszym stopniu nie naruszyłby tej zabytkowej przestrzeni, a wręcz przeciwnie, wzbogacał, a który spotkał się z szeroką aprobatą. Jak słusznie stwierdziła Ewa Kopacz, pomnik powinien stanąć tam, gdzie „będzie wzbudzał dobre emocje”.
Tyle, że szefowa rządu RP nie chce dostrzec, że projekt prof. Pawła Szychalskiego nawiązywał właśnie do tej chwili, gdy w obliczu smoleńskiej tragedii Polacy, bez względu na przekonania światopoglądowe i sympatie polityczne, w poczuciu wspólnoty i więzi narodowej utworzyli w tym miejscu morze ze zniczów i kwiatów. Że w szczerym odruchu przybyli pod pałac prezydencki, aby oddać hołd tym, którzy w naszym imieniu lecieli dać wyraz pamięci o naszych rodakach wymordowanych w katyńskim lesie, a także po to, by wyrazić wolę pojednania z narodem sprawców, o czym chciał mówić prezydent Lech Kaczyński w przygotowanym wcześniej przemówieniu.
Czy zatem największa obawa urzędującej premier i całej PO nie tkwi w tym, że pomnik światła na powrót połączy Polaków ponad murem nienawiści, wzniesionym przez nią wobec politycznych przeciwników, na czym partia Donalda Tuska, Ewy Kopacz i prezydenta Bronisława Komorowskiego bazowała przez minione dziesięć lat…?
96 świateł skierowanych ku niebu na Krakowskim Przedmieściu, symbolizujących ofiary katastrofy prezydenckiego samolotu, nie ma być w zamyśle autora tego projektu miejscem składania zniczy czy wieńców, od osobistej zadumy przy mogiłach są cmentarze, także już istniejący kamienny pomnik - pęknięta, przełamana bryła na Powązkach. Pomnik świateł upamiętnia tragedię z 10 kwietnia 2010r., ale przede wszystkim jest wyrazem poczucia wspólnoty wszystkich Polaków, których tysiące przyszło tego dnia zapalić lampkę pod pałacem prezydenckim.
Przeciw tej idei występuje Hanna Gronkiewicz-Waltz, która dopatrzyła się w projekcie pomnika świateł… nazistowskiego podtekstu. -Pisałem o tym w komentarzu pt. „Gdyby głupota miała skrzydła…”](http://wpolityce.pl/smolensk/240941-pom ... d-warszawa i daruje sobie dalsze) zajmowanie się omamami prezydent Warszawy. W zbliżonym tonie wypowiada się Małgorzata Omilanowska: co prawda minister kultury i dziedzictwa narodowego (sic!) nie doszukuje się nazizmu w idei Szychalskiego, ale również odradza. Z troski, ma się rozumieć, bo niby za dnia tych świateł nie będzie widać. Gdyby pani minister zadała sobie trud i zapoznała się z projektem profesora, zapewne nie opowiadałaby tych bzdur.
Po zaprezentowaniu wizualizacji idei pomnika świateł, w ciągu tylko jednej niedzieli zebrano od przechodniów na Krakowskim Przedmieściu kilkanaście tysięcy podpisów osób wyrażających poparcie dla tej formy upamiętnienia smoleńskiej tragedii. „Za” opowiedzieli się też przedstawiciele tzw. smoleńskich rodzin, z córką śp. pary prezydenckiej Martą Kaczyńską włącznie. Nie inaczej wyglądały rezultaty prasowych sondaży. Ale polityczne przepychanki wysoko postawionych reprezentantów PO nie mają końca - teraz platformiani oponenci wykazują zaniepokojenie, że pod pałacem nie byłoby miejsca na ceremonie i uroczystości związane z… katastrofą. Tak, jakby ktoś mówił, że mają się tam odbywać apele poległych, składanie wieńców itp. Bezsensowny opór i jątrzenie PO nie ma końca i jest dobitnym dowodem na to, że nie chodzi tu bynajmniej o zakończenie tego sztucznie stworzonego przez nią konfliktu…
Następca prezydenta Bronisława Komorowskiego, Andrzej Duda nie zostawia wątpliwości, co myśli o narzucanym wcześniej miejscu upamiętnienia zdarzenia z 10 kwietnia 2010r.:
Pomnik smoleński powinien stanąć na Krakowskim Przedmieściu. W miejscu, które jest symbolem tamtej tragedii i dni, które po niej nastąpiły. (…) Jeżeli będą prowadzone rozmowy ze mną, a wierzę, że tak będzie, to będę się opowiadał za tą opcją
— stwierdził prezydent-elekt w rozmowie z RMF FM.
Pozostaje tylko wierzyć, że dzięki jego konsekwencji pomnik świateł będzie wkrótce na zawsze i bez monumentalnego patosu przypominał przechodniom o naszej historii, o naszej narodowej spójności i tych, którzy dla niej odeszli…

http://wpolityce.pl/smolensk/254363-naj ... od-polakow

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Dożywocie dla niewinnego, 270 tys. kary za przycięcie drzew, nakaz zniszczenia rodzinnego domu.
Wojciechowski o przypadkach z „Dudapomocy”.


Obrazek

WPolityce.pl: Odbył Pan setki spotkań z ludźmi przychodzącymi do „Dudapomocy”. Jaki obraz polskiego sądownictwa wyłania się z tych spotkań? Absurdy, które Pan opisuje na Twitterze, to margines czy poważny problem?

Janusz Wojciechowski:
Mamy poważny problem w polskim sądownictwie. Obraz, jaki wyłania się z moich spotkań, to obraz państwa aroganckiego, które pomiata ludźmi. Przychodzą do nas ludzie szukający pomocy. Oni często są dotknięci nie tyle krzywdzącymi orzeczeniami, ale sposobem traktowania. Mają poczucie, że zostali skrzywdzeni, że zostali potraktowani w sposób urągający ich godności. Bardzo często powtarza się opinia, że sędzia nie chciał słuchać, że krzyczał, czy wręcz straszył, że nie przyjął dowodów itd. Ludzie mają często poczucie, że ich sprawa była traktowana jednostronnie, że sąd był nastawiony wrogo.

To może być nieuprawnione odczucie.
-To może być subiektywne odczucie, jednak faktem jest, że takie odczucia są niemal powszechne. Widać, że kultura sądzenia w Polsce się gdzieś zatraciła. To oczywiście nie jest powszechne, ale bardzo częste. To się stało poważną patologią. Sądy traktują ludzi w sposób patologiczny. Sądzę, że w „Dudapomocy” byłoby znacznie mniej osób, gdyby w sądach zapadały te same wyroki, gdyby podejmowane były te same decyzje administracyjne, ale gdyby przy ich wydawaniu traktowano ludzi w sposób odpowiedni, gdyby ludzi słuchano i tłumaczono im motywacje dla tych decyzji. W wielu przypadkach mamy sprawy, które są trudne, ale widać, że sądy źle potraktowały jedną ze stron. To jest podstawowa rzecz, z jaką się spotykamy.

Musi się Pan mierzyć ze sprawami błahymi, czy są też problemy natury poważnej?
- Mamy różne sprawy. Jedną z nich jest sprawa skazanego na dożywocie mężczyzny. W tej sprawie będę namawiał Pana Prezydenta, by skorzystał z prawa łaski. Jeśli nie uda się rozwiązać sytuacji inaczej. Tu chodzi o człowieka skazanego na dożywocie, choć w moim przekonaniu wyrok został wydany bez dowodów winy. W mojej ocenie skazano niewinnego człowieka, a prawdziwy sprawca gdzieś żyje i śmieje się sprawiedliwości w twarz.

Na swoim koncie na Twitterze publikował Pan informacje o absurdalnych wyrokach i decyzjach. Co Pana szczególnie zaskoczyło?
- Ostatnio zgłosiło się do nas małżeństwo z Podlasia. Mają dom i kilkanaście hektarów ziemi. Długo budowali dom, rodzice zaczynali, oni skończyli. To ich dorobek życia, mieszkają tam z dziećmi. I otrzymali nakaz rozbiórki tego domu. Okazuje się, że jest błąd w procedurze wydawania pozwolenia na budowę. Zaufali jakiemuś urzędnikowi, który miał im pomóc w otrzymaniu pozwolenia na budowę. Jednak on ich oszukał i wystawił fałszywe pozwolenie, o czym oni nie wiedzieli. Nawet kredyt z banku otrzymali na ten dokument. Nie było żadnego powodu, by tego pozwolenia nie dostać. Ktoś ich zwyczajnie oszukał. Ten urzędnik, który nota bene pracował w nadzorze budowlanym, został skazany. Właściciele otrzymali natomiast nakaz rozbiórki. Oni muszą rozwalić dom i postawić go na nowo, by formalnościom stał się zadość.

Może tak trzeba, skoro budowa była niezgodna z prawem?
- To absurd, nawet jeśli wynika to z przepisów. Gdybym podejmował decyzje w takiej sprawie tyle czasu bym szukał, by znaleźć sposób, by ci ludzie mogli mieć swój dom. To jest coś niepojętego. Szczególnie, że w Polsce stoi wiele samowoli budowlanych, poczynając od tęczy na pl. Zbawiciela, poprzez bramki w systemie Via Toll, które pobierają opłaty za przejazd polskimi drogami. NIK jasno wskazał, że te bramki zostały wybudowane bez pozwoleń, więc są nielegalne. Ich nikt jednak nie rozbiera. Natomiast biednym ludziom ciężko pracującym, którzy mają małe dzieci, nakazuje się likwidację domu. I cała rodzina płacze. To jest absurd. Tak być nie może. Trzeba znaleźć sposób, by z tej sprawy wyjść.

Wspominał Pan również o kobiecie, której drzewa okazały się bardzo kosztowne…
- To również ciekawa sprawa. Kobieta, będąca emerytką, otrzymała 270 tys. złotych kary za przycięcie dwóch drzew na swojej prywatnej działce. Tu jednak jest pewna nadzieja. Trybunał Konstytucyjny w zeszłym roku zakwestionował konstytucyjność sztywnych przepisów dotyczących karania za ścięcie drzew. Wydaje się, że urzędnicy mogli w tej sprawie powstrzymać się przed wymierzeniem tak drakońskiej kary. Jest szansa dla tej konkretnej pani. Toczą się prace nad nową ustawą, w której kary mają być mniejsze. W tego typu sprawach należy korzystać z możliwości umarzania spraw. Zwłaszcza, że to nie był akt złej woli.

To okoliczność łagodząca?
- Ta pani nie chciała zdewastować środowiska. Sądziła, że na własnej działce może przyciąć drzewo. Ludzie nie wiedzą nawet, że nie wolno im takich rzeczy robić. Padają ofiarą niezawinionej nieświadomości. Państwo w wielu takich sprawach jawi się jako opresyjne. Tu padło na kobietę, która ma 1 tys. złotych emerytury. I nagle się okazuje, że jej nie starczy majątku i dorobku całego życia, by zapłacić karę za wycięcie dwóch drzew. Często za śmierć człowieka otrzymuje się mniejsze odszkodowania…

Emocje budzi również sprawa opisywanego przez Pana procesu rozwodowego. Pisał Pan o przypadku, w którym sąd uznał, że bicie żony i wyrzucenie bijącego męża z domu jest równoprawnym przewinieniem.
- Mieliśmy kilka podobnych spraw. W jednym przypadku chodziło o sprawcę, który jest już skazany, zaś w drugim o człowieka, w sprawie którego wniesiono akt oskarżenia ws. bicia żony. W tym samym czasie, gdy wobec mężów bijących żony prowadzone są postępowania i proces, inny sąd orzeka rozwód z winy obu stron. Okazuje się, że ofiara jest równowinna ze sprawcą przemocy. Można było poczekać z orzeczeniem rozwodowym do czasu wyjaśnienia sprawy karnej. Jednak sąd tego nie zrobił. Co więcej, dziecko w jednej z tych spraw zostało z ojcem. Matce zaś zabrano wszelkie kontakty z dzieckiem. Trudno pojąć takie rozstrzygnięcie. Jak można coś takiego zrobić! Niestety sąd z tą matką nie chciał nawet rozmawiać i jej słuchać.

Skargi dotyczą tylko sądów, czy też innych instytucji?
- Większość dotyczy sądownictwa, ale nie wszystkie. Niektóre dotyczą np. urzędów skarbowych. Przyszli państwo, którzy sprowadzili zza granicy dwa samochody. One zostały zarejestrowane jako ciężarowe. Urząd skarbowy uznał te samochody za ciężarowe, co jest ważne z racji rozliczania VAT-u. Jednak urząd celny uznał, że to są jednak samochody osobowe i po pięciu latach naliczono odpowiednie odsetki i nakazano im zapłacenie akcyzy. W decyzji jest napisane, że to nie ma znaczenia jak samochód został wcześniej zarejestrowany. Okazuje się, że władza może sobie dowolnie tę sprawę interpretować. Raz może to być samochód osobowy, a raz ciężarowy. To jednak burzy zaufanie obywateli do państwa. Nie może być tak, że ta sama władza zmienia zdanie w takich sprawach. Mamy Polskę dowolności urzędniczej, co oznacza podatność na korupcję. Jeśli urzędnicy mogą dowolnie postępować, to dzieli nas krok od korupcji.

Pańskie doświadczenia z „Dudapomocy”, czy wcześniejsze sygnały o patologiach sądownictwa przekują się na proces reformy sądownictwa? Czy jako szef „Dudapomocy” będzie pan przygotowywał ustawę w tej sprawie?
- Kontynuuję swoją działalność w tej sprawię. I rzeczywiście dzięki temu rysują się rozwiązania dotyczące reformy sądownictwa. Rozmawiałem o tym z prezydentem Andrzejem Dudą i sądzę, że będzie w tej sprawie podejmowana inicjatywa. Zmianie powinna ulec choćby sprawa obsadzania sędziów. Sędziami powinni być ludzie przynajmniej 35-letni, którzy mają pięcioletnie doświadczenie w innym zawodzie prawniczym. Za stołem sędziowskim powinni zasiadać ludzie, którzy wcześniej przed tym stołem stali i zabiegali o sprawiedliwość. Dopiero potem powinni wymierzać sprawiedliwość. Oni powinni mieć odpowiednie doświadczenie zawodowe i prawnicze. Wtedy mieliby więcej zrozumienia dla ludzkich spraw. Uważam, że potrzebna jest również instytucja apelacji nadzwyczajnej. Chodzi o możliwość interwencji, gdy zapadnie prawomocny już wyrok, ale widać niesprawiedliwość.

Dlaczego takie rozwiązanie jest potrzebne? Istnieje przecież procedura kasacji…
- Możliwości kasacji są bardzo wąskie. Nagminnie zdarza się, że widać nieprawidłowości w procesie, ale nie da się już nic zrobić, ponieważ kasacja nie dotyczy tej sprawy. Apelacja specjalna, jako trzecia instancja, przysługująca bardzo konkretnym podmiotom, jest potrzebna, by można było sięgać w szerszym zakresie nić dziś do możliwości wzruszenia prawomocnego wyroku, gdy widać nieprawidłowości. Wreszcie, chciałbym, by prezydent Andrzej Duda podjął nowe rozwiązania dotyczące stosowania łaski poprzez uchylanie wyroku.

Mamy dziś prawo łaski
- Tak, ale potrzebne jest również prawo uchylania wyroku. Prezydent, który ma prawo darować karę, powinien móc również sprawić, by cały proces rozpoczął się od początku. Takie uprawnienie powinien mieć prezydent. Będę namawiał prezydenta Dudę, by zdecydował się na takie zmiany w przepisach.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

http://wpolityce.pl/polityka/255343-doz ... d?strona=2

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Prawdy nie zakrzyczy ani Platforma, ani „Wyborcza”

Z Anną Kołakowską, nauczycielką historii w Szkole Podstawowej nr 65 w Gdańsku, gdańską radną PiS, która stała się celem ataków Platformy Obywatelskiej i „michnikowego szmatławca”, rozmawia Mariusz Kamieniecki


Czy spodziewała się Pani, że zakwestionowanie przez Panią pomysłu nadania Szkole Podstawowej nr 65 w Gdańsku imienia Tadeusza Mazowieckiego spotka się z takim atakiem ze strony Platformy Obywatelskiej i „michnikowego szmatławca”?

– Radni Platformy zwykle reagują histerycznym atakiem na słowa prawdy. Na marcowej sesji rady miasta, gdy wyraziłam opinię na temat zamiaru składania wieńców przez władze Gdańska na grobach czerwonoarmistów, i to 27 marca, a więc w dniu rocznicy porwania i wywiezienia do Moskwy przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, gdy przypomniałam sowieckie zbrodnie oraz gwałty i zwróciłam uwagę na to, że dla Polski nie było wyzwolenia, tylko że wraz z nadejściem Armii Czerwonej rozpoczęła się kolejna – sowiecka okupacja, rozpętałam prawdziwą burzę. Jak sądzę, radni PO uważają, że prezydent Adamowicz nie może się mylić i wszystko, co robi, robi dobrze. Dobrze przygotowuje swoje oświadczenie majątkowe, dobrze liczy swoje mieszkania i zawsze podejmuje słuszne decyzje. Po ataku „michnikowego szmatławca” lepiej rozumiem, dlaczego Gdańsk przeznacza w budżecie ponad 24 miliony złotych na promocję, w ramach której za 3 miliony zamawia reklamę w TVN. Doświadczenie kilku miesięcy pracy w Radzie Miasta Gdańska nauczyło mnie, że zawsze, kiedy zabieram głos, zamiast rzeczowego odniesienia się do moich słów następuje atak personalny. W wypadku Mazowieckiego można było po prostu przejść do głosowania, ale widocznie prawda to coś, co dla tej formacji jest szczególnie bolesne i niestrawne. Co do „michnikowego szmatławca” – to niczego innego nie można się było spodziewać. Jeżeli gazeta ma takich „świętych” patronów jak Zygmunt Bauman czy Włodzimierz Brus, mąż prokurator Heleny Wolińskiej odpowiedzialnej za śmierć wielu żołnierzy podziemia niepodległościowego, to musi się bardzo bronić przed prawdą- szczególnie o sobie samej.

Co konkretnie wzburzyło oba te środowiska?

– Tylko to, że przypomniałam kilka ważnych punktów w życiorysie Tadeusza Mazowieckiego, które nie stawiają guru III RP w dobrym świetle. Pomimo iż przytoczyłam ogólnie znane fakty, opisane w publikacjach naukowych, radni PO wręcz krzyczeli, że kłamię, że wręcz szargam pamięć człowieka świętego i jak śmiem występować przeciwko niemu. Zacytuję prezydenta Adamowicza: „Taka osoba nie powinna mieć kontaktu z dziećmi. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Odcinam się od pani kłamliwej, zideologizowanej wypowiedzi na temat Tadeusza Mazowieckiego. Gdyby nie on, nie byłoby pani na tej sali, bo to właśnie Tadeusz Mazowiecki podjął decyzję o wprowadzeniu samorządu terytorialnego. Niech pani swoje rewelacje w stylu stalinowskim zostawi dla siebie”. Czyli znowu wracamy do problemu prawdy. To właśnie ona jest jak gwóźdź w bucie dla Platformy. Nie można z nią dyskutować, więc trzeba ją zakrzyczeć, a osoby, które mówią prawdę, niewygodną prawdę, należy zdyskredytować. To stare, sprawdzone metody, ale działają tylko na krótką metę.  

Jakich argumentów Pani użyła, że Tadeusz Mazowiecki nie powinien być patronem szkoły?

– W pewnym momencie młodzi ludzie, uczniowie, którzy będą poznawać życiorys swojego patrona, przygotowywać o nim referaty, przeczytają, że w najtrudniejszym dla Polski okresie czasów stalinowskich był on propagandystą reżimu komunistycznego. Pisał paszkwile o uwięzionym i okrutnie dręczonym ks. bp. Czesławie Kaczmarku, Żołnierzy Wyklętych nazywał zbrodniarzami i mordercami, a rząd londyński renegatami oraz sojusznikami Hitlera. Zdziwią się, że po wydarzeniach marca 1968 r. został odznaczony przez Gomułkę Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski – z całą pewnością nie za to, że stanął po stronie studentów domagających się wolności. A jak któryś z uczniów zapyta o to, dlaczego nie było w Polsce dekomunizacji i nikt nie rozliczył komunistów za popełnione zbrodnie – jak uczyniono to w innych krajach, to w odpowiedzi usłyszy: bo Tadeusz Mazowiecki ich rozgrzeszył, wprowadzając politykę grubej kreski, a w rządzie, któremu przewodził, członków „związku zbrojnego o charakterze przestępczym”, czyli WRON, uczynił ministrami. W życiorysie Mazowieckiego, którego Platforma i „michnikowy szmatławiec”, gloryfikują, nie można pominąć też faktu, że pod jego czujnym okiem wspomniani ministrowie palili akta, a młodzież z Federacji Młodzieży Walczącej, która próbowała do tego nie dopuścić, była pałowana przez ZOMO. Wobec powyższego uprawnionym będzie pytanie młodzieży: jak to, nasz patron pozwolił na bicie pałkami młodzieży, która chciała prawdy i uczciwości? Postać patrona, czyli wzoru dla młodego pokolenia, musi być jednoznaczna, krystaliczna, bez zarzutu, taka, na której w trudnych momentach można się oprzeć. W Gdańsku nie ma szkoły im. Danuty Siedzikówny „Inki”, rotmistrza Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego czy Anny Walentynowicz, a powinny być.

Jakie działania podjęto wobec Pani?

– Przeprowadzono potężną akcję propagandową, do której wykorzystane zostały niemal wszystkie lokalne media. Dyskusje w radiu, artykuły w prasie, na portalach internetowych, a wszystkie w kontekście: „o zgrozo, jak śmiała zakwestionować, jak śmiała protestować, jak może uczyć w szkole” itp. Ponadto „michnikowy szmatławiec” „zarządziła”, że należy postawić mnie przed komisją dyscyplinarną i pozbawić prawa wykonywania zawodu nauczyciela.

Szykany dotknęły także Pani bezpośrednią przełożoną…

– Na celowniku znalazła się także Jolanta Kwiatkowska-Reichel, dyrektorka szkoły, w której uczę historii, tylko dlatego, że mnie nie potępiła, nie zwolniła z pracy i w sprawie Mazowieckiego wyraziła opinię podobną do mojej. Teraz trwa potężny atak „michnikowego szmatławca” i ze strony władz oświatowych wymierzony w osobę pani dyrektor, mający na celu jej wyeliminowanie i pozbawienie funkcji. Antoni Pawlak z Biura Prasowego Urzędu Miasta powiedział dla „Gazety Polskiej”: „Pani dyrektor Kwiatkowska złamała Kartę Nauczyciela i kodeks szkoły, według nas powinna być zwolniona, czekamy na ostateczną decyzję wojewody”.  Radny PO, wiceprzewodniczący Komisji Oświaty Andrzej Kowalczys, napisał list otwarty, w którym również kwestionuje dalsze sprawowanie funkcji dyrektora szkoły przez dyrektor Jolantę Kwiatkowską-Reichel, zapominając, że jest ona jednym z najbardziej zasłużonych dyrektorów szkół w Gdańsku. Są także naciski na osobę pani dyrektor, aby wycofała się z pozytywnej opinii, którą mi wystawiła. Do tego nakłaniał panią dyrektor wiceprezydent ds. edukacji Kowalczuk, który wezwał ją do siebie i kazał głośno cytować kodeks etyki nauczyciela. Niewykluczone, że od poniedziałku zacznie się kontrola w szkole i szukanie haków.   

Nie po raz pierwszy znalazła się Pani na celowniku „michnikowego szmatławca”. Jak to się zaczęło?

– Od manifestacji w obronie Telewizji Trwam. Zawsze stanowczo odmawiam wypowiedzi dla „Wyborczej” i TVN. Raz zdarzyła mi się zabawna historia. Gdy byliśmy z mężem w restauracji gdzieś na Rzeszowszczyźnie, zadzwoniła do mnie dziennikarka z „Wyborczej”. Stanowczo odmówiłam wypowiedzi, mówiąc, że dla tak antypolskiej, szkalującej wszystko, co wartościowe w naszej historii, i zakłamanej gazety nie będę się wypowiadać. Bardzo tym ujęłam kelnerów, którzy na pożegnanie powiedzieli, żebyśmy zawsze do nich zajeżdżali, jak będziemy w okolicy. Dalej były akcje w Centrum Sztuki Współczesnej czy przeciwko „Golgocie Picnic”, które spowodowały, że „michnikowy szmatławiec” zaczęła nas „doceniać”.

Ostatnio podczas kontrmanifestacji do „marszu równości” dostało się także Pani najbliższej rodzinie…

– Osobiście nie zostałam zatrzymana, ale spotkało to moją córkę Marysię, mojego męża i młodego chłopca, który z nami usiadł na ulicy, żeby zablokować przemarsz homoparady. To oni usłyszeli zarzuty, a my w tym czasie z kilkudziesięcioosobową grupą czekaliśmy na nich pod komisariatem, gdzie przez cztery godziny byli przetrzymywani. Postawiono im zarzuty z art. 51 i 52 kodeksu wykroczeń – jak mówili policjanci – za zakłócanie legalnej demonstracji. Przypomnę, że Robert Biedroń za próbę zablokowania Marszu Niepodległości, kiedy policja zmusiła organizatorów do zmiany trasy przemarszu, nie został ukarany, podobnie jak uniewinniono go od zarzutu czynnej napaści na policjanta. Takie niestety mamy standardy w Polsce.

Pani nie postawiono zarzutów, ale „michnikowy szmatławiec” i tak zrobiła swoje…

–  Mnie na razie zarzuty postawiła „michnikowy szmatławiec”, która na swoich łamach napisała: „Jak ustaliliśmy, zarzut blokowania legalnego zgromadzenia postawiono już mężowi i córce gdańskiej radnej PiS. Kolejne zarzuty obejmą m.in. ją samą oraz jej syna”. Ze strony policji nie mam jeszcze nawet wezwania, więc można przypuszczać, że „Wyborcza” usiłuje stwarzać fakty, których nie ma.   

Pani postawa jest wyrazem poglądów ogromnej większości Polaków, którzy są przeciwni fali deprawacji i za to określani są mianem „homofobów”. Dlaczego ludzie trzeźwo myślący muszą się tłumaczyć…?

– Sądzę, że po to, żeby ci, którzy żyją w sposób niezgodny z naturą, nie musieli się tłumaczyć, a ich zachowanie było traktowane jak norma. Tłumaczą się winni, tłumaczą się ludzie, którzy popełniają błędy, którzy są zawstydzeni, ale jeśli ich zachowanie zostanie uznane za właściwe i zaakceptowane, to stanie się normą. Dlatego my nie zamierzamy prowadzić dialogu w tej sprawie. Normy ustalił Pan Bóg i tych norm będziemy się trzymać, a poczucie wstydu traktujemy jako ochronę przed grzechem. My nie zamierzamy się tłumaczyć z naszej normalności, tak jak nie zamierzamy się tłumaczyć z formy naszego protestu. Skutki homoseksualizmu, którego promocją są tzw. marsze równości, pociągają za sobą straszne konsekwencje: zniszczenie człowieka i sprowadzanie go do roli narzędzia służącego zaspokajaniu najrozmaitszych żądz i oderwanie go od Pana Boga. Na dodatek uleganie tej ideologii nie jest już kwestią wyboru, bo jest ona narzucana młodzieży w szkołach na obowiązkowych lekcjach wychowania do życia w rodzinie. W Europie Zachodniej ma to już wymiar terroru i dlatego nie możemy dopuścić do takiej sytuacji w Polsce.

Czuje się Pani szkalowana i czego się Pani obawia…?

– Jeżeli źle o mnie pisze „Wyborcza” i usłużne Platformie media, to jest to dla mnie tylko zaszczyt i potwierdzenie, że słusznie postępuję. Mam satysfakcję, że to oni się mnie obawiają. Oni funkcjonują w układzie, ja natomiast mam rodzinę i przyjaciół, ludzi, którzy szczerze mnie wspierają, byłych uczniów, którzy piszą do mnie listy z poparciem. Jeden z nich nawet mnie przepraszał, że nie było go z nami, gdy blokowaliśmy homoparadę, bo w tym czasie pracował, ale w przyszłym roku na pewno się pojawi, żeby nas wesprzeć. Sąsiadka na ulicy powiedziała mi: „Pani Aniu, jak trzeba będzie, to zrobimy jakąś akcję w pani obronie”. Podobnie jest z Marysią – moją córką. Otrzymuję mnóstwo telefonów z poparciem. Pyta pan, czy się czegoś obawiam. Nie, nie obawiam się, bo nie można bać się byle czego. Zresztą nie bałam się w czasie komuny, przeszłam z godnością przez komunistyczne więzienie, tym bardziej nie obawiam się teraz. Wiem, że nie żyję po to, żeby przez życie przejść tak sobie, ale żyję po to, żeby przeżyć je uczciwie i z honorem. Ważne jest przede wszystkim to, aby oprzeć się w życiu na solidnym fundamencie – na Panu Bogu. I to jest prawdziwa wolność.  

Wspomniała Pani o poparciu ze strony sąsiadów i znajomych, a jakie znaczenie ma dla pani akcja „STOP dyskryminacji Anny Kołakowskiej” zainicjowana przez internautów?

– Ogromne! Takie wsparcie jest jak tarcza, podobnie jak wsparcie mediów. Ma przede wszystkim wielkie znaczenie moralne. Dlatego doceniam to i dziękuję organizatorom akcji oraz jej uczestnikom. Wiem, że duch solidarności i poczucia wspólnej tożsamości są dla nas bardzo ważne i że razem tworzymy prawdziwą wspólnotę ducha.

Dziękuję za rozmowę.
Mariusz Kamieniecki

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/1384 ... orcza.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Hipokryzja PO nie ma granic:
głosują za in vitro, zwalniają lekarza, bo działał z sumieniem, a potem lecą do papieża


Obrazek

Trzeba mieć anielską cierpliwość, jaką ma nasz Ojciec Święty, żeby przyjąć takich gości. Z wizytą udali się do Franciszka m.in. Ewa Kopacz, Hanna Gronkiewicz-Waltz, rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Wszystkie trzy panie pokazały, jak wypełniają w swojej pracy nauczanie Kościoła**.
Ale po kolei.

Rządowi Ewy Kopacz „zawdzięczamy” przyjęcie tzw. konwencji antyprzemocowej.
Jak ta konwencja jest szkodliwa, pisaliśmy wiele razy, więc odsyłam do wcześniejszych tekstów.
Rząd Ewy Kopacz jest również za in vitro, metodą, która odbiera ludzką godność.
Z całym szacunkiem dla opinii Kościoła i Episkopatu chcę powiedzieć, że polskie prawo tworzy demokratycznie wybrany parlament.
To parlamentarzyści w większości zdecydują, czy to prawo będzie obowiązujące czy nie
—mówiła w rozmowie z Dominiką Wielowieyską.

W Watykanie na spotkaniu z papieżem pojawiła się też Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jej decyzja o dymisji prof. Bogdana Chazana była jawną niesprawiedliwością. Pytanie: za co ta dymisja? Prof. Chazan wykonuje swoje obowiązki z pełną odpowiedzialnością, etycznie? Prezydent Warszawy gdyby miała choć trochę sumienia, broniłaby wybitnego specjalistę za to, że chciał ratować życie ludzkie, a nie zabijać bezbronne dziecko.

I jeszcze jedna bohaterka dzisiejszej wizyty: Małgorzata Kidawa-Błońska. Pani rzecznik rządu już nieraz pokazywała liberalne poglądy. Przecież przekonywała, że konwencja antyprzemocowa jest ważna. I najchętniej pozbawiłaby Kościół swojej roli, bo jak w jednym z wywiadów wskazała, że „Część Kościoła bardzo mocno zaangażowała się politycznie po stronie pana Dudy”.

Więc dlatego poniósł sromotną porażkę Komorowski?
PO nie chce, żeby Kościół wtrącał się w politykę, opowiada się za rozdziałem Kościoła od państwa, więc czego teraz szuka u Ojca Świętego?
Bo chyba przedstawiciele PO nie polecieli do Watykanu, żeby posłuchać nauczania papieskiego?
Obawiam się, że znów się liczy tylko PR…


http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/25589 ... do-papieza

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


20 cze 2015, 06:56
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Dlaczego celebryci złapani po alkoholu kłamią?

Daniel Olbrychski, jeden z największych polskich aktorów, został złapany na jeździe po pijaku (miał 0,9 promila). W następstwie tego faktu wydał oświadczenie, w którym czytamy, że przyznaje się do winy, żałuje, podda się karze i... że wypił butelkę wina do kolacji. Panie Danielu, dlaczego kłamiąc odbiera Pan ludziom podziwiającym Pana dokonania argumenty, żeby wciąż Pana szanowali?

Możemy sarkać i narzekać, że w naszym kraju prawo jest takie, jakie jest. W takiej Wielkiej Brytanii albo Irlandii można swobodnie wypić dwa piwa, wsiąść do auta i pojechać spokojnie do domu (limit to 0,8 promila). Ale już w Czechach, gdzie kultura picia piwa jest elementem narodowej tożsamości, prawna norma to zero absolutne. W Polsce jesteśmy więc gdzieś pośrodku stawki. Piwo do obiadu to przy naszych regulacjach trochę za dużo, a kac gigant eliminuje z prowadzenia całkowicie. Zresztą przekonują się o tym codziennie setki kierowców, bo nie jest tajemnicą, że 95 proc. kierowców „na podwójnym gazie” to tak naprawdę „wczorajsi imprezowicze” (co nie umniejsza ich winy). Naprawdę niewielu jest już takich, którzy piją i wsiadają za kółko. Swoje zrobiły kary, kampanie społeczne, wreszcie świadomość nieuchronnego społecznego ostracyzmu.

Jako dziennikarz zajmujący się motoryzacją znalazłem się w niezręcznej sytuacji. Ocenianie postaci tego formatu co Daniel Olbrychski nawet nie przechodzi mi przez myśl. W porównaniu do jego dokonań, moje są naprawdę znikome i nie zapowiada się, by były mu bliższe. Ale z drugiej strony, ani filmowy Kmicic, ani ja nie wylewamy za kołnierz. No i obaj jesteśmy kierowcami. I to już pozwala na pewne porównania.

Daniel Olbrychski oświadczył, że wypił butelkę wina do kolacji.
Przypomnijmy, za kółkiem został złapany ok. godz. 14 następnego dnia. Kilka miesięcy wcześniej podobne oświadczenie wygłosiła koleżanka po fachu - aktora Joanna Liszowska, która też „piła wino do kolacji”. A następnego dnia rozbiła na ul. Puławskiej Porsche 911 Turbo. W wydychanym powietrzu miała... 1,2 promila.


I właśnie w tym momencie otwiera mi się nóż w kieszeni. Nie w momencie samego zdarzenia, bo to oczywiste, że je potępiam. Ale w czasie czytania tych oświadczeń o „winie do kolacji”. Kogo wy chcecie oszukać, aktorzy i celebryci? I po co, przecież w Polsce naprawdę wszyscy potrafią pić i wiedzą, co się z piciem wiąże, jeśli chodzi o zawartość! Takie kity można wciskać w Stanach Zjednoczonych, gdzie po dwóch głębszych ludzie spadają ze stołków.

Niżej podpisany nie wylewa za kołnierz. Mam 40 lat, 180 cm wzrostu i doskonale wiem, co się dzieje z organizmem po wypiciu. Także z zawartością alkoholu w wydychanym powietrzu, bo dobry domowy alkomat dostarcza mi wszystkich i na bieżąco.

No i wychodzi mi na to, że po hucznym świętowaniu swoich 40. urodzin, z których powrotu do domu nie pamiętam (ok. godz. 3 w nocy), po godz. 10 następnego ranka miałem 0,7 promila. Do pracy pojechałem autobusem. Innym razem z kolegą poszliśmy na jednego i skończyło się na 0,7 czystej na głowę, bez zagryzki. Rano marzyłem, żeby cofnąć czas. Alkomat wskazał 0,8 promila.

Jeszcze innym razem pojechałem z kolegami na festiwal Open'er. Codziennie zaczynaliśmy od śniadania, a potem już było standardowo: piwko do piwka, parę kieliszków i większa, wielogodzinna popijawa pod wieczór. I tak przez cztery dni. Po takim maratonie urządzenie wykazywało ok. 1,2 promila nad ranem, przed śniadaniem. Do godziny 14, czyli tej, o której został zatrzymany Daniel Olbrychski, pewnie wskazanie spadłoby o połowę.

Byłem kiedyś w Londynie i zrobiłem test w pubie. Po jednym dużym piwie miałem 0,2 promila, po dwóch 0,5, wreszcie dopiero po trzech 0,8, ale jednak nieco poniżej. Naprawdę nie czułem się pewnie jako kierowca. W życiu nie pomyślałbym o prowadzeniu auta, choć zgodnie z prawem wolno mi było to zrobić. Tłumacząc na ludzki: byłem mocno wstawiony. Rozgadany, roześmiany, nieskoordynowany.

Reasumując: zarówno oświadczenie Daniela Olbrychskiego, wcześniejsze Joanny Liszowskiej, jak i kilkadziesiąt podobnych, jakie mieliśmy okazję czytać, to ściema. Żeby o godz. 14 mieć prawie promil alkoholu we krwi, trzeba imprezować pół nocy, wlać w siebie pół litra wódki, a nad ranem poprawić dwoma piwami. A żeby nad ranem mieć 1,2 promila, do dwóch butelek wina do kolacji, trzeba byłoby dołożyć trzecią, ale wypitą do śniadania. Wtedy może policyjny alkomat wykazałby wspomnianą wartość.

W tym jest właśnie największy problem, że wspomniani aktorzy, którzy cieszą się podziwem i szacunkiem, nie wsiadali za kółko „na kacu”, ale po spożyciu. Dokładnie tak, jak znani z kronik policyjnych łajdacy, którzy zostali złapani po raz kolejny na tym samym przewinieniu. Już dawno bez prawa jazdy, bo zostało im odebrane, a nierzadko po odsiadce, spowodowaniu wypadku albo gorszej tragedii.

Sam nie wiem, jakbym się zachował, gdyby mnie przydarzyła się podobna sytuacja. Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem. Być może wybielałbym się, jak Daniel Olbrychski i Joanna Liszowska, kłamiąc oświadczeniem w żywe oczy czytelników. Mam jednak nadzieję, że starczyłoby mi odwagi, by powiedzieć wprost, że moja wina nie polega na „nieostrożności i lekkomyślności”, ale na świadomym igraniu z ogniem, czyli wejściu do auta po uprzednim wypiciu alkoholu, przekręceniu kluczyka i ruszeniu w drogę.

http://moto.wp.pl/kat,55194,title,Dlacz ... aid=115130

komentarze:

~didi
a moze to jakas pomrocznosc?

~ech polacy...
wspomniana "butelka wina" to przenośnia... czy w szkole nie uczono Was drodzy rodacy używać zdrobnień, metafor, porównań itd itp ??? a co Wy byście powiedzieli(?) że... eeeee... yyyyyy... że co?

~wstyd
Brawo dla autora tekstu,kit niech wciska zonie,czy znajomym,a nie milionom ludzi. Wlasnie tacy ludzie na "swieczniku" powinni dostac najwyzsza kare,by ustrzec pozostalych "smialkow" do jazdy po alkoholu.

~Martyna
miałem 0,23 promila jak mnie złapali o 08,00 (pól roku bez prawka - koszmarne badania razem około 1000 zł do tyłu),
w dzien poprzedni było popijane juz od południa ale suma sumarum około 0,8 litra poszło na głowę a koniec był późnym wieczorem może 21,00.......... 0,23 a 0,9?  to musiał pic pewnie zaraz przed jazdą albo ładował gorzałę przez pół nocy

~Lisssow
Proste, bo są celebrytami, a wy dla nich tylko małymi ludzikami, żeby opłacać w abonamencie RTV, ich kolejne śluby, kochanki, kochanków, rozwody i alimenty. To jest bardzo kosztowne, nie macie pojęcia ile.

~Aga
Widzicie jakie męty popierają Komorowskiego i PO !!!!!! Grabowski drugi pasożyt, który uczy swoje córeczki jak zarobić, żeby się nie narobić.
Tylko kupa krętaczy i lodziarzy PO popiera, teraz i alkoholicy.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


21 cze 2015, 08:41
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
...
Na rany Chrystusa – oddajcie mi dziecko!

Widziałem kiedyś krowie matczyne łzy.
A dziś bezsilnie patrzę na matczyne łzy ludzkie…


1. Na rany Chrystusa – oddajcie mi dziecko! – zawył Jurand ze Spychowa, a potem chwycił dwuręczny miecz i wyrżnął nim krzyżackie kierownictwo zamku w Szczytnie. Bo mu dziecka oddać nie chcieli…

W człowieku, któremu zabierają dzieci, może się obudzić dziki zwierz. Bo i zwierzęta swoich dzieci bronią, kto się na wsi wychował, ten wie.

Z dzieciństwa został mi taki obraz – krowa pasła się na łące i nie wiedziała, że w tym czasie jej cielak został właśnie podstępnie sprzedany – taki krowi los, którym nie martwią się zanadto smakosze cielęciny. Ciężarówka ze skupu wiozła wiele sprzedanych cielaków, drogą obok tej łąki. Krowa rozpoznała beczenie swojego dziecka, zerwała się z łańcucha i rzuciła w pościg za samochodem. Pędziła tak chyba z kilometr, w tumanach kurzu… ciężarówka oddalała się, aż zniknęła za odległym zakrętem. Krowa jak oszalała błąkała się jeszcze po drodze, psy za nią pobiegły i spienioną przypędziły do zagrody.

I nie zapomnę tego do dziś – po krowim łbie płynęły łzy. Krowie, matczyne łzy…

2. Dziś znowu dzwoni do mnie ta matka z Niska, której sąd zabrał i rozdzielił troje dzieci – dwoje starszych (11 i 6 lat) do domu dziecka, najmłodsze, jeszcze w betach, półroczne – do rodziny zastępczej, już tam nowa mama mówi do niej – córeczko. Zabrali jej dzieci tuż przed Bożym Narodzeniem. Dlaczego zabrali – alkohol, bicie, przemoc? Nie, nic z tych rzeczy. Pani sędzi rodzinnej nie spodobało się, że w mieszkaniu śmierdział pies i królik, których matka nie usunęła na żądanie sądu. I jeszcze matka nie zapłaciła 10 złotych składki klasowej. I jeszcze starsza dziewczynka była smutna w szkole, więc ja trzeba w domu dziecka rozweselić. No i ojciec dziecka ma złą opinię, co prawdo anonimowo, ale złą.
I były jeszcze muszki owocówki, zdaniem sądu bardzo groźne dla dzieci.

Naprawdę, nie wymyśliłem tego, przytaczam argumenty, których użyła pani sędzia w uzasadnieniu postanowienia o zabraniu dzieci.

3. Przyjechała ekipa egzekucyjna, oderwała dzieci od matczynych nóg i zabrała. W mieszkaniu zostały puste łóżeczka, pusty wózek, który ci biedni ludzie kupili za tysiąc pięćset złotych. Pani sędzia urzęduje trzysta metrów od tego mieszkania, ale nie była w nim, wysłała tylko kuratora. Ja tam pojechałem 300 kilometrów i widziałem – normalne mieszkanie, biedne, ale schludne, miliony w Polsce podobnych, do czego się tu przy…

4. Kobieta pół roku błaga – na rany Chrystusa – oddajcie mi dzieci!
Psa już nie ma, królika miniaturki też już nie ma, już rodzice je wywieźli na działkę, już nie śmierdzą, pani sędzio, już nie śmierdzą… Żółwia też na wszelki wypadek wywieźli, żeby i on sądu nie prowokował. Rodzice nie wiedzieli, że przebywanie dzieci ze zwierzętami stanowi dla nich zagrożenie. I te te muszki owocówki tez już nie atakują. I te 10 złotych składki tez już uregulowane…

Pani sędzia nie oddaje…
Matka błaga – dajcie je choć teraz na wakacje… pani sędzia nie daje!
Matka się skarży, w rozpaczy biega do mediów, szuka pomocy i w Duda-pomocy – a tego Temida nie lubi, oj nie lubi. Szanse na powrót dzieci oddalają się z każdym dniem, teraz sąd weźmie sobie pewnie za punkt honoru, żeby ich nie oddać. Dobrze, że chociaż jeszcze na widzenia pozwala, matka jeździ do nich 15 kilometrów rowerem, przez Puszczę Sandomierską, wygląda już jak cień człowieka. Każda wizyta to rozpacz, pożegnania, odrywanie od nóg, płacz, mamo, zabierz nas, ja chcę do domu…

I to rozbicie rodziny – starsze dziewczynki mogły mieć radość opiekowania się małą siostrzyczką, nie jest im to dane.
Rodzeństwa mojej mamy bolszewicy na Syberii nie rozdzielili, a sąd w Nisku rodzeństwo rozdzielił. Pani sędzio – powiem wprost – rozdzielanie rodzeństwa uważam za zbrodnię na rodzinie. Tego się nie robi ludziom, tego się nie robi dzieciom…

5. I znów ta biedna matka płacze mi do słuchawki. Obok niej druga, której sąd w Nisku tez już zabrał dzieci i przygotowuje do adopcji, tylko najmłodsze zostawili jej przy piersi, ale wkrótce pewnie też jej zabiorą.

I co mam zrobić? Do pani sędzi zadzwonić nie wolno – niezawisła jest!
Do prezesa sądu też nie, bo jest niezależny. Do Ministra Sprawiedliwości – bez sensu, on od wszystkiego jest, tylko nie od sprawiedliwości. Do Rzecznika Praw Obywatelskich – tam usłyszę to, co ostatnio senatorowie usłyszeli, że podstawą ładu w państwie jest szacunek dla wyroków. Do Rzecznika Praw Dziecka – owszem, ten próbuje coś robić, ale niewiele może. Do Prokuratora Generalnego… lepiej od razu pisać na Berdyczów…

Senatorowie PiS wnieśli w tej sprawie oświadczenie, apelujące o pomoc w sprawie tych dzieci. Odpowiedzi przyjdą za sześć tygodni, nietrudno je przewidzieć, będą jak zawsze, my w tej sprawie nic nie możemy. Sąd jest niezawisły, niezależny…
Dzieci będą się w tym czasie rozweselać się na wakacjach w domu dziecka, a matka będzie do nich jeździć rowerem przez las, chyba, że sąd i tego jej zabroni…

Chce się wyć – na rany Chrystusa! – oddajcie te dzieci!

I Jurandowy miecz się przypomina…

PS. Jedna z pierwszych ustaw nowej władzy, jedna z pierwszych, to musi być ustawa, która zabroni zabierania dzieci z przyczyn innych niż przemoc obojga rodziców. Żaden pies, żaden kot, żadna muszka owocówka nie może usprawiedliwiać masakrowania masakrowania rodziny. Dość przemocy państwa wobec rodziny, dość bezradnego patrzenia na tę przemoc!

Autor Janusz Wojciechowski
(Cytat wpisu z bloga za zgodą Autora.)

Źródło: http://januszwojciechowski.blog.onet.pl ... i-dziecko/

III Rzeczpospolita AD 2015...

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


27 cze 2015, 08:29
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Nadir                    



...
Na rany Chrystusa – oddajcie mi dziecko!

Zabrali jej dzieci tuż przed Bożym Narodzeniem. Dlaczego zabrali – alkohol, bicie, przemoc? Nie, nic z tych rzeczy. Pani sędzi rodzinnej nie spodobało się, że w mieszkaniu śmierdział pies i królik, których matka nie usunęła na żądanie sądu. I jeszcze matka nie zapłaciła 10 złotych składki klasowej. I jeszcze starsza dziewczynka była smutna w szkole, więc ja trzeba w domu dziecka rozweselić. No i ojciec dziecka ma złą opinię, co prawdo anonimowo, ale złą.
I były jeszcze muszki owocówki, zdaniem sądu bardzo groźne dla dzieci.

Naprawdę, nie wymyśliłem tego, przytaczam argumenty, których użyła pani sędzia w uzasadnieniu postanowienia o zabraniu dzieci.

Kobieta pół roku błaga – na rany Chrystusa – oddajcie mi dzieci!
Psa już nie ma, królika miniaturki też już nie ma, już rodzice je wywieźli na działkę, już nie śmierdzą, pani sędzio, już nie śmierdzą… Żółwia też na wszelki wypadek wywieźli, żeby i on sądu nie prowokował. Rodzice nie wiedzieli, że przebywanie dzieci ze zwierzętami stanowi dla nich zagrożenie. I te te muszki owocówki tez już nie atakują. I te 10 złotych składki tez już uregulowane…

Pani sędzia nie oddaje…
Matka błaga – dajcie je choć teraz na wakacje… pani sędzia nie daje!

Rodzeństwa mojej mamy bolszewicy na Syberii nie rozdzielili, a sąd w Nisku rodzeństwo rozdzielił. Pani sędzio – powiem wprost – rozdzielanie rodzeństwa uważam za zbrodnię na rodzinie. Tego się nie robi ludziom, tego się nie robi dzieciom…

I co mam zrobić? Do pani sędzi zadzwonić nie wolno – niezawisła jest!
Do prezesa sądu też nie, bo jest niezależny. Do Ministra Sprawiedliwości – bez sensu, on od wszystkiego jest, tylko nie od sprawiedliwości. Do Rzecznika Praw Obywatelskich – tam usłyszę to, co ostatnio senatorowie usłyszeli, że podstawą ładu w państwie jest szacunek dla wyroków. Do Rzecznika Praw Dziecka – owszem, ten próbuje coś robić, ale niewiele może. Do Prokuratora Generalnego… lepiej od razu pisać na Berdyczów…

Chce się wyć – na rany Chrystusa! – oddajcie te dzieci!
I Jurandowy miecz się przypomina…

PS. Jedna z pierwszych ustaw nowej władzy, jedna z pierwszych, to musi być ustawa, która zabroni zabierania dzieci z przyczyn innych niż przemoc obojga rodziców. Żaden pies, żaden kot, żadna muszka owocówka nie może usprawiedliwiać masakrowania masakrowania rodziny. Dość przemocy państwa wobec rodziny, dość bezradnego patrzenia na tę przemoc!

Autor Janusz Wojciechowski


III Rzeczpospolita AD 2015...


To też III Rzeczpospolita AD 2015

Tytuł obrazka:
Jaki ku*wa komornik piszcie po imieniu.
Przestępca !! komornik tak nie pracuje tylko oszust i kombinator !


Obrazek

Poprzednio inny komornik przez kilka lat bezkarnie odbierał samochody, ciągniki i inne mienie od osób postronnych nie mających żadnych długów.
Że co? Że to nie wina rządu?
Jaki rząd taki klimat dla przestępców.

Cytując Wielkiego Autoryteta.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


28 cze 2015, 22:03
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Badman                    



Główna twarz komitetu zaczyna topić smutki po porażce
Obrazek

Je suis Kmicic


Daniel Olbrychski zniknie z serialu "Klan"  :excl:
To musiało się tak skończyć


W ostatnich dniach sporo zamieszania i wiele emocji wzbudziła informacja na temat zatrzymania Daniela Olbrychskiego za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Przypomnijmy, że aktor miał 0,9 promila w wydychanym powietrzu. Od razu przyznał się do winy i zapowiedział, że dobrowolnie podda się karze. Jak podało RMF FM, maksymalnie grożą za to 2 lata więzienia, jednak zamiast tego prokurator zaproponował karę 5 tys. złotych grzywny i obowiązkowe świadczenie pieniężne w wysokości kolejnych 5 tys. złotych. Ponadto gwiazdor straci prawo jazdy na trzy lata.

Jak się okazuje, to nie koniec problemów i konsekwencji, z jakimi musi liczyć się Olbrychski. Wszystko bowiem wskazuje na to, że artysta stracił nie tylko uprawnienia do kierowania pojazdem i sympatię widzów, ale również pracę. Kwestia zakończenia współpracy z produkcją "Klanu", gdzie aktor wciela się w postać Arkadiusza Nowika, wydaje się być już przesądzona. Poznajcie szczegóły.

Jego wątek w serialu może zostać zakończony
Nie milkną echa wybryku Daniela Olbrychskiego, który zatrzymany przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Oprócz utraty prawa jazdy i dotkliwej kary pieniężnej, aktor najprawdopodobniej straci również pracę w "Klanie".
- Ze strony TVP nie jest to rola znacząca, do której widz musiałby się mocniej przyzwyczajać, więc na razie nie podejmujemy rozmów. Dużą swobodę zostawiamy producentom. Oni reagują na nastroje społeczne i mają świetny słuch społeczny - powiedziała Joanna Stempień-Rogalińska, p.o. rzecznika TVP, w rozmowie z "Super Expressem"

Jesienna ramówka bez Olbrychskiego
Głos w sprawie postanowiła zająć Anna Wiejowska, rzecznik prasowy telenoweli TVP, która nie ukrywa, że w najnowszych odcinkach "Klanu", widzowie nie zobaczą Daniela Olbrychskiego.
- W imieniu panów Wojciecha Niżyńskiego i Pawła Karpińskiego, producentów serialu TVP1 "Klan", informuję, że postać Arkadiusza Nowika, w którego wciela się Daniel Olbrychski, nie jest obecna w scenariuszach odcinków powstałych przed przerwą wakacyjną, a które trafią na antenę Jedynki we wrześniu - wyjaśniła na łamach "Super Express

Zmiana scenariusza
Wszystko więc wskazuje na to, że kolejną osobą po Agnieszce Kotulance, która za swoje błędy zapłaci utratą pracy w "Klanie", będzie właśnie Daniel Olbrychski. Producenci serialu znów zostali zmuszeni do zmodyfikowania scenariusza powakacyjnych odcinków. Tym razem jednak sprawa wydaje się dużo prostsza niż w przypadku odtwórczyni jednej z głównych ról.
- Rola Daniela Olbrychskiego jest w zasadzie epizodyczna - trzeci, czwarty plan. Nie będzie więc problemu, żeby zakończyć ten wątek - zdradziła osoba związana z TVP w "Super Expressie".
Zgadzacie się z decyzją władz TVP?

http://aleseriale.pl/gid,16363,img,4295 ... aid=615205

NIE! NIE ZGADZAM SIĘ!
Kochanek Grażynki Lubicz, następca Rysia. Nie jest to rola znacząca?!
Szkoda. Fajny serial, fajna rola.
Może niech przejdzie do "Barw szczęścia? Albo do "M jak miłość"?
W "M jak miłość" Marek wybrał Ewę, Ania (Tamara Arciuch) została wolna, więc byłaby para...
Szkoda! Zaczął od ''Popiołów'', grał w "Ziemi obiecanej", był Kmicicem. a skończył jako Arek w Klanie.  <_<
A nie chciał zagrać w "Smoleńsku"?
Szkoda. Wstydził się Polaków, pouczał Polaków, a sam kim się okazał? Pijaczkiem i kłamczuszkiem.
Szkoda! Taki autorytet. Głosował na Komorowskiego.
Szkoda. Nieważne jak aktor zaczyna, ważne jak kończy.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


29 cze 2015, 15:05
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
W Szwecji zakazują śpiewania hymnu narodowego
oraz eksponowania flag narodowych.


Obrazek

W małej miejscowości Ljungby – tamtejsza dyrektor szkoły średniej zakazała podczas zakończenia roku szkolnego odśpiewania hymnu oraz eksponowania przez uczniów flag narodowych.
W całej Szwecji licealiści, którzy kończą szkołę zakładają kapelusze marynarzy oraz elementy akcesoriów w kolorze flagi narodowej. W Szwecji takie świętowanie to tradycja – obecnie została zakazana w jednej ze szkół przez dyrektora na południu kraju, gdzie odsetek imigrantów jest wysoki.
Jedna z klas proponowała wersję hymnu w wykonaniu Zlatana Ibrahimovica, który nieco zmienił hymn aby bardziej uwzględniał wielokulturowy „dorobek” Szwecji. Dyrektor Jimmie Nilsson, również na taką wersję nie wyraziła zgody.
Nilsson swój zakaz argumentuje tym, że „tego rodzaju symbole mogą być źle zrozumiane”. Stwierdza, że ważne jest, aby dyskutować na temat równości każdego człowieka. Dla lokalnej stacji P4 Kronoberg powiedziała – „Nie chcemy, aby ktokolwiek czuł się urażony w tym radosnym dniu.”

To nie pierwszy tego typu przypadek. Do podobnych wniosków doszła Szkoła podstawowa „Söndrumsskolan” znajdująca się w Halmstad, która wówczas zakazała używania i noszenia szwedzkiej flagi w jakiejkolwiek postaci, gdyż może ona obrażać uczniów o tzw. „zagranicznym pochodzeniu”

http://parezja.pl/dyrektor-szkoly-szwec ... ania-flag/

A Breivik skarży Norwegię za naruszanie prawa człowieka do życia w towarzystwie.
Breivik jest odizolowany od innych współwięźniów.
Niedługo oskarży Norwegię za naruszanie prawa człowieka do życia w społeczeństwie.
Pozbawianie człowieka wolności - podstawowego prawa współczesnego świata - to jest zbrodnia.
To nic że zabił prawie 100 osób. Same sobie winne: znalazły się w złym miejscu, w złym czasie. Prawda?

Myślę, że Szwecja i Norwegia powinny przyjmować wszystkich emigrantów. Zwłaszcza muzułmanów.
A wszelkie muzea zlikwidwać (bo to może obrażać ich uczucia) i zamienić na meczety. Bo to symbol tolerancji i miłości do każdego czlowieka.

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


04 lip 2015, 09:48
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
In vitro pokazało, że kończy się benzyna, którą podpalano nastroje społeczne

Obrazek

Spokojnie, nie zamierzam uruchamiać dyskusji ideologicznej na temat pozaustrojowego zapłodnienia i wymieniać wszystkich „światłych” zabobonów, które napędzają obroty prywatnym klinikom. Użyłem magicznego zestawu słów, żeby zwrócić uwagę na zupełnie inną i dużo ważniejszą rzecz z punktu widzenia obywatela. Na początku 25 lat wolności i gdzieś tak do połowy tej epoki, tematem numer jeden była aborcja. Z dzisiejszej perspektywy i dystansu można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że aborcja stanowiła jedną z ważniejszych przyczyn powrotu przefarbowanej PZPR do władzy. Naturalnie główny powód nazywał się zupełnie inaczej, a mianowicie „za komuny było lepiej”.

Marksistowski liberał Balcerowicz tak dał w tyłek Polakom, że i Kuroń ze swoimi zupkami nie był w stanie odwrócić społecznych nastrojów, które sprowadzały się do paniki przed utratą podstawowych zabezpieczeń egzystencjalnych. Biedę jak zwykle próbowano zagłuszyć igrzyskami i nagle z nieba spadła aborcja. Rozgorzała gorąca debata na jakieś 10 lat, w której brały udział dwa ścierające się światopoglądy, upraszczając sprawę kłócili się lewacy z katolikami. Pamiętam te czasy doskonale, ponieważ byłem wówczas samotny jak pies. Jako ateista stanowczo sprzeciwiałem się zabijaniu dzieci dla sportu i w imię „nowoczesności”, jednocześnie w skrajnych przypadkach (ciężkie uszkodzenie płodu) pozostawiałem decyzję matce. Łatwo się domyślić, że taką oceną dla jednej i drugiej strony osobnik jest trędowaty. Wspominam o aborcji i swojej samotności nie w celach terapeutycznych, ale po to, by nawiązać do inżynierii społecznej. Choćby się człowiek nie wiem jak zarzekał, nie jest w stanie przejść obojętnie wobec podrzucanych konfliktów społecznych i ideologicznych. Jeden z pierwszych „podziałów Polaków” to była właśnie aborcja, która pociągnęła za sobą termin „ciemnogród”.

Młodsi Polacy nie mogą tego pamiętać, ale ciemnogród nie powstał w czasach PiS i Smoleńska, tylko w czasach ZCHN i aborcji.

Co to ma wspólnego z In vitro i obecną sytuacją społeczno-polityczną? No właśnie na szczęście niewiele.
Tak chłodnej debaty i takiego wyciszenia medialnego, jak przy uchwalaniu ustawy o in vitro dawno nie widziałem. Jeśli się komuś wydaje, że pojedyncze wypowiedzi poszczególnych posłów i senatorów, czy też przedstawicieli mediów były ostre, to chyba nie widział tego, co się działo z aborcją na początku lat 90-tych ubiegłego wieku i nie pamięta, jakie emocje towarzyszyły światopoglądowym debatom jeszcze w roku 2006, gdy Marek Jurek odchodził od PiS. Ostatnie zdanie jest kluczem do całego felietonu i końcowych wniosków.

Byli PZPR-owcy ośmieszyli obóz Solidarnościowy przy pomocy aborcji, PO przez osiem lat tłukło w PiS in vitro, związkami partnerskimi i przede wszystkim Smoleńskiem.

Stało się jednak tak, że PO w przeciwieństwie do PZPR zamęczyło wszystkie socjotechniki i tematy
, a PiS nie zachowywał się jak ZCHN, w którym notabene byli obecni członkowie PO, między innymi Niesiołowski i Kamiński. Mamy też zupełnie inną temperaturę społeczną, Polacy patrzą na dyskusje zastępcze z coraz większym znużeniem, pomimo wysiłków medialnych, słowem skończyła się inżynieria społeczna na prymitywnym poziomie. Gdy się połączy te wszystkie mniej lub bardziej zaskakujące zmiany wychodzi jeden wynik – Polska oczekuje generalnej zmiany, nie rytualnych wygłupów ideologicznych.

Podsycanie emocji dyżurnymi tematami odeszło w dal, a w każdym razie nie ma tej sprawczej siły, która zapewniała wygranie wyborów lub poważne osłabienie przeciwnika. PO ledwie przepchała in vitro przez senat i jeszcze nie wiadomo co zrobi Komorowski, któremu na koniec kadencji potrzeba mocnego akcentu, by mógł wystartować do senatu z jakąś zaliczką.

PiS nie straci na swoim konserwatywnym stanowisku jednego punktu procentowego, wyborcy przywykli kto jakie ma poglądy i poza radykalnymi postawami nie kierują się tym kryterium przy wyborze partii. Zresztą PO albo kompletnie traci instynkt albo sama nie wierzy, że może coś na „obyczajówce” ugrać. Gdyby in vitro miało zdecydować o wyniku wyborów, należało rzecz odłożyć na ostatnie tygodnie kampanii, a nie forsować w czasie wakacji. Podsumowując jestem niezwykle zadowolony z dzisiejszego głosowania i przede wszystkim z marnego odzewu medialnego. Sama ustawa podobnie jak ta aborcyjna będzie jeszcze ze 30 razy przerabiana, przez kilka instytucji, zatem nie ma o czym mówić.

Najważniejsze jest to, że skończyła się benzyna, którą spadkobiercy PRL-u podpalali nastroje społeczne, wygrywali wybory i blokowali wszelkie zmiany, pokazując jaki „ciemnogród” nam grozi.


posted by MatkaKurka on pt., 2015-07-10 18:03

http://kontrowersje.net/in_vitro_pokaza ... _spo_eczne

Mówicie sobie co chcecie, myślcie sobie co chcecie, ale jesteście tak ogłupiani, manipulowani i tak oszukiwani, że propaganda sukcesu PZPR w wykonaniu ówczesnego pijarowca Gierka Łukaszewicza to jest pikuś przy tym co mamy dzisiaj. Amen.

Komentarze czytelników bloga poczytajcie sobie sami.
Wnioski też sobie wyciągnijcie sami :)

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 11 lip 2015, 15:55 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



11 lip 2015, 15:51
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Sejm lekceważy Sąd Najwyższy

Sąd Najwyższy w opinii dotyczącej projektu ustawy o leczeniu niepłodności (druk sejmowy nr 3245) wskazuje szereg nieprawidłowości natury legislacyjnej. SN podnosi, że projekt tworzy regulacje pozorne i poświęcony jest głównie metodom, które zasadniczo nie mają charakteru terapeutycznego, tzn. nie usuwają stanu niepłodności (s. 17).


Mimo iż powyższa opinia wpłynęła do Kancelarii Sejmu w dniu 15 maja br., postawione w niej zarzuty nie zostały w żaden sposób uwzględnione przez Komisję Sejmową, która obradowała nad projektem po terminie otrzymania stanowiska SN przynajmniej trzykrotnie (26.05; 09.06; 11.06). Co więcej, w sprawozdaniu z prac Komisji Zdrowia z dnia 11.06 wniesiono o odrzucenie poprawek realizujących postulaty Sądu Najwyższego.

W opinii SN można wyróżnić dwie grupy zarzutów wobec rządowego projektu ustawy. Pierwsze z nich dotyczą niejasnych i nieprecyzyjnych definicji. Taka sytuacja tworzy stan niepewności negatywnie wpływający na poziom bezpieczeństwa prawnego obywateli. Nade wszystko Sąd Najwyższy podkreśla, że projekt „nie określa właściwie statusu prawnego zarodka”, a zawarta w projekcie definicja zarodka nie odpowiada współczesnej wiedzy medycznej (s. 3). „Brak precyzyjnego określenia statusu zarodków jako najwcześniejszej formy życia ludzkiego stanowi zasadniczą wadę projektu” (s. 18) – stwierdza Sąd Najwyższy w podsumowaniu swej opinii.

Druga kategoria zarzutów jest znacznie obszerniejsza i dotyczy niesprzeczności prawa. Proponowane w rządowym projekcie rozwiązania nie wpisują się w obecnie obowiązujący porządek prawny, głównie przez lekceważenie zasad konstytucyjnych oraz niespójność z regulacjami z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego. Opinia SN wskazuje, że rządowy projekt narusza normatywy model rodziny oraz zasadę dobra dziecka. Podkreśla się, że regulując sytuację prawną wczesnych etapów rozwoju dzieci poczętych in vitro, projekt winien ustosunkowywać się do szeregu zagadnień centralnych dla problematyki podmiotowości prawnej człowieka. To zaś wymagało współpracy z Komisją Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego i Komisją Kodyfikacyjną Prawa Karnego, która jednak nie miała miejsca (s. 4). W efekcie proponowane przepisy osłabiają spójność systemu prawa.

Sąd Najwyższy wskazał również, że regulacje dotyczące dawstwa są niespójne z konstytucyjnym modelem życia rodzinnego. Jego pełna realizacja w ustawie winna wyrażać się w „adresowaniu jej rozwiązań tylko do par małżeńskich” (s. 11). Tak się jednak nie stało.

Odnosząc się do problematyki dawstwa innego niż partnerskie, SN ocenił te rozwiązania jako „niosące potencjalne zagrożenie dobra dziecka wobec braku prawnego mechanizmu sprzyjającego trwałości związku rodziców” (s. 13). SN przypomina także, że Konstytucja nakłada na ustawodawcę obowiązek realizacji wynikających z niej wskazówek. W związku z tym wszystkie projektowane rozwiązania prawne powinny uwzględniać sytuację społeczną oraz wspierać przyjęte przez Konstytucję wartości. Stan prawny może zatem, a nawet powinien, sprzyjać ustawowemu modelowi rodziny, także w projektach dotyczących tak wrażliwych kwestii jak in vitro.

Przesłanka wspólnego pożycia, którą posługuje się rządowy projekt, ma wyłącznie charakter instrumentalny i stoi w sprzeczności z podstawową zasadą dobra dziecka realizowaną przez przepisy z zakresu prawa rodzinnego. Zasadę tą naruszają przede wszystkim przepisy dotyczące dawstwa materiału genetycznego, uznania ojcostwa oraz prawa dziecka do poznania tożsamości rodziców, które mogą być konieczne, szczególnie wówczas, gdy zajdzie potrzeba profilaktyki i terapii chorób genetycznych. Przyjęte konstrukcje pozwalają na powstanie stosunku prawnego pomiędzy obcymi osobami. Jednocześnie procedury te pozostają poza wszelką kontrolą. Dla porównania, obecne przepisy dotyczące przysposobienia nakładają szereg wymagań na kandydatów na rodziców adopcyjnych.

Zarówno treść uwag SN do rządowego projektu legalizującego in vitro, jak i fakt całkowitego ich zignorowania w trakcie prac parlamentarnych wskazuje na czysto instrumentalny charakter projektowanej regulacji. Całkowicie lekceważy ona zarówno względy spójności systemowej prawa, jak również dobro dzieci powołanych do życia in vitro. Jedynym beneficjentem tej ustawy będą podmioty świadczące komercyjnie usługi z zakresu metod wspomaganego rozrodu. Źródło: strona internetowa Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/1388 ... yzszy.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Politycy zlekceważyli głos biskupów ws. in vitro

Projekt rządowy ustawy o in vitro odrzuca podmiotowość życia ludzkiego na etapie embrionalnym. „Zarodek ludzki jest traktowany na równi z  grupą komórek lub tkanką, co oznacza to samo, gdyby żyjącego człowieka sprowadzić do zespołu organów. Jest to podstawowa i zarazem nieusuwalna wada projektu proponowanego przez rząd” – apelowali do polityków biskupi. Ich głos został zlekceważony.


Sejm uchwalił dziś głosami PO, Ruchu Palikota i SLD ustawę o leczeniu niepłodności, regulującą m.in. zasady zapłodnienia metodą in vitro. Za przyjęciem ustawy przygotowanej przez ministerstwo zdrowia głosowało 261 posłów, przeciwko było 176, a 6 wstrzymało się od głosu.

Wpisy na Twitterze ks.Józefa Klocha, rzecznika Konferencji Episkopatu Polski:

Obrazek

Również we wcześniejszych wpisach rzecznika nie brakowało ostrych pytań...

Obrazek

Na stronie Konferencji Episkopatu Polski ukazało się "Przypomnienie apelu Episkopatu: Sprzeczność projektu rządowego z podstawowymi kryteriami moralności".

O tym, że „wobec inicjatywy uchwalenia złego prawa o in vitro naszym obowiązkiem jest przyjęcie prawa, które poprawi obecną sytuację, a nie ją bez zastrzeżeń zalegalizuje” przypominało w marcu br. Prezydium Episkopatu. Biskupi podkreślili w wydanym wówczas apelu, że „w procesie legislacyjnym nie można pomijać granic dla uczestnictwa w przyjęciu niemoralnego prawa, które stawia jasna i uzasadniona ocena etyczna oparta o uniwersalne wartości, które w jednakowym stopniu dotyczą wszystkich ludzi, tak wierzących, jak i niewierzących”.

Projekt rządowy ustawy o in vitro odrzuca podmiotowość życia ludzkiego na etapie embrionalnym. „Zarodek ludzki jest traktowany na równi z  grupą komórek lub tkanką, co oznacza to samo, gdyby żyjącego człowieka sprowadzić do zespołu organów. Jest to podstawowa i zarazem nieusuwalna wada projektu  proponowanego przez rząd” – podkreślili biskupi.

Wydany przez  Prezydium Konferencji Episkopatu Polski dokument wskazuje, w jakich sprawach rządowy projekt powinien zostać poprawiony i wylicza 8 nieakceptowalnych rozwiązań z projektu ustawy o in vitro. Biskupi wymieniają najbardziej bulwersujące rozwiązania projektu rządowego: zakłada on eugeniczną selekcję zarodków, umożliwia klonowanie człowieka, jako normalny element procedury zakłada mrożenie i przechowywanie embrionów, a także umożliwia poczynanie dzieci po śmierci dawcy komórek rozrodczych i przewiduje niedopuszczalność przeniesienia zarodków do organizmu matki biologicznej, gdy dawca komórek rozrodczych wycofa zgodę. Projekt umożliwia stosowanie procedury in vitro bez podjęcia realnej próby leczenia prawdziwej przyczyny niepłodności, lekceważy też dobro dziecka, pozostawiając embrion ludzki poza jakimikolwiek relacjami osobowymi.

Sygnowany przez abp. Stanisława Gądeckiego, abp. Marka Jędraszewskiego oraz bp. Artura Mizińskiego apel podkreśla także, że „przyjęty przez Radę Ministrów projekt ustawy o leczeniu niepłodności zawiera rozwiązania, które uniemożliwiają jakikolwiek udział katolika w pracach służących jego przyjęciu”. Sprzeciwia się też manipulacji stosowanej przez projektodawców, którzy zapłodnienie in vitro zakwalifikowali do metod leczenia niepłodności.

Episkopat wezwał rząd do opracowania i rozpoczęcia prawdziwego medycznie programu leczenia niepłodności, opartego na uczciwej i rzetelnej diagnostyce przyczyn oraz podejmowaniu prób ich likwidowania

http://niezalezna.pl/68352-politycy-zle ... w-ws-vitro

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Ustawa o in vitro to hańba rządu.
Czy teraz głosujący „za” będą jeszcze twierdzić, że są „katolikami”?


Kiedy tylko została przyjęta ustawa o leczeniu niepłodności, Małgorzata Kidawa- Błońska podkreśliła, że „bardzo się cieszy”. Nie inaczej mówiła premier Ewa Kopacz. Uznała, że „to sukces polskiej wolności”.


Tylko pytanie: z czego panie tak się cieszą? Ustawa, która rzekomo ma leczyć niepłodność mówi tylko o in vitro, które- przypomnijmy po raz setny- nie leczy! Pary, które decydują się na ową metodę i tak pozostają bezpłodne.
Trudno nie odnieść wrażenia, że chodzi tylko o finansowanie biznesu in vitro. A za skutki tej mało skutecznej metody będziemy musieli płacić my, czyli podatnicy.

Ustawa ma tyle wspólnego z dobrem rodziny, co Ewa Kopacz i jej partia z katolicyzmem. Więc powiedzmy sobie szczerze: nic. Gdyby Partia Obłudników (powszechnie zwaną Platformą Obywatelską) chciała rozwoju polskich rodzin, już dawno uchwaliłaby program polityki prorodzinnej, który Polsce jest potrzebny: podwyższenie zasiłków rodzinnych (których wysokość jest chyba niesmacznym żartem) i większego wsparcia dla rodzin wielodzietnych.
Rząd powinien ludziom młodym, którzy chcieliby założyć normalne rodziny, zapewnić pracę, warunki do rozwoju, pomóc w polityce mieszkaniowej, tak, aby młodzież nie bała się i nie mówiła: „jak założyć rodzinę, skoro nie mam pracy, mieszkania?”
Potrzebne są prorodzinne działania rządu, a nie przyjmowanie ustaw, które świadczą, że PO nie szanuje godności człowieka. Bo przecież In vitro jest jej całkowitym zaprzeczeniem! Uderza  w podstawowe prawo człowieka, jakim jest właśnie godność i prawo do życia. Ale widocznie PO inaczej rozumie najbardziej fundamentalne i najprostsze pojęcia.

Kościół w sposób jasny i przejrzysty odniósł się do ustawy. Przypomnijmy.
Z moralnego punktu widzenia dopuszczenie sztucznego zapłodnienia nie może być zaakceptowane, czyni bowiem człowieka produktem działania ludzkiego, poddanego racjonalności technicznej, a nie etycznej. Podobnie, nie każda regulacja może być zaakceptowana w perspektywie unormowań Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przewiduje ona konieczność traktowania ludzkiego embrionu jako człowieka, z wrodzoną godnością, jako podmiotu, a nie przedmiotu czy zlepku komórek — można przeczytać w stanowisku Prezydium KEP.

O in vitro wypowiedział się także abp Henryk Hoser.
Ministerstwo utrzymuje, że przy opracowaniu takich projektów najważniejsze są kryteria medyczne, czyli biologiczne. W debacie dotyczącej spraw bioetycznych etyka w ogóle zniknęła. To jest cały dramat tej sytuacji. Mówimy o niesłychanie kontrowersyjnych procedurach, które wywołują duże zamieszanie dotyczące tradycji dobrej medycyny, tradycji medycyny hipokratesowej. W związku z tym politycy powinni walczyć o taką propozycję prawa, która wprowadza najwyższe standardy etyczne. To dotyczy nie tylko katolików, ale wszystkich polityków. Tu przecież chodzi o sprawę ludzkiej natury. W centrum tej debaty leży zamiennik definiowania na nowo statusu embrionu ludzkiego, któremu się odmawia obecnie człowieczeństwa. To jest istota sprawy.
Ale gdzie PO przejmowałoby się nauką Kościoła… Tylko warto zadać pytanie: po co Ewa Kopacz i Małgorzata Kidawa-Błońska poleciały do Ojca Świętego, skoro lekceważą zdanie hierarchów kościelnych? Znowu tylko dla PR?
Co jeszcze złego dla Polski zrobi PO wraz ze swoim koalicjantem? Aż strach pomyśleć. Ale w końcu niedługo wybory i może będzie zmiana dla Polski…?

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/25746 ... katolikami

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


12 lip 2015, 09:31
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje

Polski Internet nie widział czegoś podobnego - 6 mln zł w zaledwie 6 dni!

Rekordowa zbiórka dla chorego Kajtka


Internauci potrafią zadziwić, zwłaszcza przy akcjach crowdfundingowych. W zalewie zbiórek na odgrzewane kotlety i śmieciowe produkty organizowane są też zbiórki charytatywne. Serce rośnie, gdy widzi się niesamowity sukces takiej akcji. 6 mln zł zebranych w 6 dni przy akcji z Polski na pomoc dla młodego Katjka robi niesamowite wrażenie.
Crowdfunding to stosunkowo nowy fenomen w internecie. Rozwój globalnej wioski pozwala organizować zbiórki pieniędzy na niespotykaną wcześniej skalę. Wykorzystują to wszelkiej maści startupy, które chcą zebrać środki finansowe na realizację swoich pomysłów – ale nie tylko.

Crowdfunding w Polsce i na świecie.
Ze zbiórek społecznościowych korzystają też firmy, którym udało się wybić, jak chociażby Pebble. Trochę wypacza to charakter serwisów takich jak Kickstarter i Indiegogo, ale nie można odmówić jednego – ludzie chcą i finansują w ten sposób najróżniejsze projekty.
Inicjatywy podobne do zachodnich serwisów powstały też w Polsce. Osoby i firmy szukające środków na realizację swoich celów mogą umieścić swój apel na takich stronach jak Wspieram To i PolakPotrafi. Zasady są zbliżone do tego co znamy z zagranicy.

Sukcesy crowdfundingu w Polsce.
W tym ostatnim serwisie zebrano pieniądze na reaktywację Secret Service. Na Wspieram To zebrano ponad 600 tys. złotych na kampanię społeczną walki z hejtem. Oba te sukcesy bledną jednak w obliczu ostatniej akcji zorganizowanej w serwisie SiePomaga.

Obrazek
Fragment strony SiePomaga, na której zbierane są pieniądze dla Kajtka.

W ramach SiePomaga nie zbiera się pieniędzy na realizację marzeń lub rozkręcenie biznesu. Tutaj organizowane są zbiórki charytatywne, a wszyscy polscy internauci mogą pomóc potrzebującym – głównie dotkniętym chorobami dzieciakom.
Wzruszająca historia małego Kajtka poruszyła internautów, którzy ruszyli tłumnie wpłacać pieniądze na pomoc dla dziecka.

Kajtek jest chory na EB – (Epidermolysis Bullosa), czyli pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Najcięższa, nieuleczalna postać, z którą polscy lekarze nie potrafią sobie poradzić. Uszkodzony gen kolagen typu VII, który jest odpowiedzialny za produkcję kolagenu w skórze, powoduje, że jest ona delikatna, jak skrzydła motyla.
Kajtek urodził się z poważną chorobą skóry nazywanej pęcherzowym oddzielaniem się naskórka. Aby pomóc dziecku zorganizowano akcję crowdfundingową, której celem jest zebranie 6 mln zł na przeszczep szpiku i komórek macierzystych w USA.

Internet odpowiedział na apel – nie w ciągu roku, a w ciągu kilku dni!
Kajtek wie, że ból go ogranicza. To on pokazuje chłopcu, co wolno, a czego nie. A raczej, że nie wolno nic. Kajtek chciałby zjechać ze zjeżdżalni, jak inne dzieci, ale wie, że jego pupa będzie boleć, ponieważ skóra zedrze się płatami. To już było i Kajtek zapamiętał ten ból.

Zbiórka miała potrwać rok (!), ale do progu 6 mln zł zbliżono się już po sześciu dniach od startu. Sukces tej akcji jest przeogromny i chociaż za granicą na Kickstarterze nasi rodacy zbierali więcej pieniędzy, to jak na polskie warunki mamy niezaprzeczalny rekord.

Na pomoc dla Kajtka zebrano już prawie 6 mln zł.
Zbiórka jeszcze trwa, ale już teraz widać jej skalę. Do tej pory SiePomaga może pochwalić się zebraniem na wszystkie 2081 zorganizowanych akcji charytatywnych 37 105 613 zł od 351 217 “pomagaczy”, jak zarejestrowanych użytkowników nazywa serwis.

Obrazek

Ze wzruszającą historią Kajtka i apelem o pomoc można zapoznać się w serwisie SiePomaga. Tam też można wesprzeć akcję, która biorąc pod uwagę tempo powinna zakończyć się jeszcze dziś – a także przyjrzeć się innym zbiórkom, których jest, niestety, bardzo dużo.

Chwali się też to, że dokonanie wpłaty w SiePomaga jest naprawdę bardzo proste. Założenie konta i dokonanie płatności np. przez PayPal lub przelew online zajmuje mniej niż minutę. Można też wysłać SMS-a lub zrobić klasyczny przelew wpisując odpowiedni numer konta. To bardzo budujące, że Polacy mimo własnych problemów potrafią się na chwilę zatrzymać i pomóc bliźniemu w wymierny sposób.

PS Do zebrania równych 6 mln zł jeszcze odrobinę brakuje. Jednak przy zachowaniu obecnego tempa wpłat (blisko 100 tys. zł na kwadrans!) akcja najprawdopodobniej zostanie zakończona pełnym sukcesem jeszcze dzisiaj. Pomóż Kajtkowi!

Aktualizacja: Zbiórka zakończyła się sukcesem! Akcję wsparło finansowo ponad 81 tys. osób, przesyłając łącznie ponad 6 mln złotych.

Trudno przy tym mówić o faktycznym końcu zbiórki – ten został ustalony na 10 lipca przyszłego roku. Jak jednak widać, wystarczyło zaledwie 6 dni.

Autor: Piotr Grabiec
Źródło informacji: http://www.spidersweb.pl/2015/07/siepom ... -pomoc.htm

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


16 lip 2015, 18:59
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
czowa poprawność...

Obrazek



Witajcie w Szwecji

Obrazek

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


20 lip 2015, 21:26
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: