Czy Care31 wie "Co z tą Polską?"?
Ja nie wiem, ale wiem kto wie.
Nie Lis, tylko Chuck Norris  

Krzysztof Bielecki - najlepszy kumpel i główny doradca Donalda Tucka.
(nadpremier nie tylko wulkanizował oPOnki Pirelli)

Prokuratura rzymska nie za bardzo chyba wierzy, że K. Bieleckiego z firmą Pirelli łączył li tylko zachwyt nad top modelkami z ich kalendarza!?

Koleś premiera Tuska czyli jego nadpremier ze wspólnego trzepaka na gdańskim POdwórku przez ostatnich sześć lat pracowicie wspierał nie tylko znanego włoskiego producenta opon! Kilka w jednym: opony, kalendarz z pięknymi kobietami, mafia-ndrangheta, banki, nieruchomości, opcje walutowe, atak na kurs złotówki! Trzeba przyznać, że to wiele nawet jak na jednego człowieka, nawet jeśli jest nim sam mózg Donalda Tuska, K. Bielecki!

Członkiem Komitetu Zarządzjącego Uni_Credit, właściciela Pekao SA był ostatnimi laty prezes JK Bielecki.
Bank Austria kierowany przez Wilhelma Cernko, Bieleckiego kolegi po fachu/ członek komietetu zarządzającego/, austriacka odnoga Uni-Credit zamieszany jest w pranie brudnych pieniędzy kalabryjskiej mafii!

Lata 2008-2009 to czas opcji walutowych, czas spekulowania na złotówce.
Uni-Credit, JP Morgan poprzez umowy na opcje, manipulowanie kursem złotego i sutymi dywidendami wypłaconymi nie tylko wyprowadzili, wytransferowali z Polski kwotę od 20 do 40 mld zł/ tutaj rachunki są b. rozbieżne!!!/,  lecz także doprowadzili do upadłości wiele polskich firm wyrzucając na bruk tysiące pracowników!
JP Morgan, Uni-Credit czyli także cuda na warszawskiej giełdzie!
To analitycy tych banków obniżali ceny akcji czołowych polskich spółek nawet do...zera!
To one manipulowały kursem złotówki.

Tak więc główny doradca premiera Tuska, a obecny szef nowo powołanej rady gospodarczej przy premierze ma swój udział w polskim kryzysie finansowym!, w destabilizacji polskiego systemu pieniężnego.

Wielce "ciekawe" są także jego transakcje jako prezesa Pekao SA z Pirelli sprzedaż za 1/15 wartości rynkowej jedną ze spółek córek. A już zupełne curiosum to odstąpienie Pirelli za darmo prawa wyłączności do nieruchomości Pekao SA oraz nieruchomości jego klientów będących zastawem-zabezpieczeniem udzielonych im kredytów! Znawcy rynku nieruchomości szacują zakres tej umowy na ok 20%.
Tak więc prezes Bielecki sprezentował Pirelli na polecenie swoich włoskich szefów z Uni-Credit jedną piątą polskich nieruchomości!!

Sprawa opcji była b. głośną w r.2008/09 i nastał cisza!
Wicepremier Pawlak domagający się specjalnej ustawy o opcjach walutowych gwałtownie...zamilkł!
Prasa i tv poza wyjątkami uczyniła to samo!

Zresztą nie można się dziwić, skoro właściciele tak hałaśliwych i i poprawnych tub medialnych czyli Agora i ITI
w ostatnim okresie pobrały olbrzymie kredyty za podpisem na umowach samego prezesa Pekao SA, Bieleckiego!!

Tak więc kierowany przez Bieleckiego, obecnego głównego doradcę premiera Donalda Tuska bank Pekao SA sfinansował nie tylko złe długi spółek córek Uni-Credit lecz także koszty inwestycji Uni-Credit w Polsce!

Nasuwa się proste pytanie!
A gdzie był /jest/ polski nadzór bankowy???
Dobre pytanie!

Tak samo jak to, dlaczego Donald Tusk, premier polskiego rządu powołał takiego szkodnika polskiego systemu finansowego jak Bielecki na swego głównego doradcę gospodarczego?
Pytania padły, padają!
Ale odpowiedzi nadal brak!

Co prawda pracują prokuratorzy włoscy, pracują też agendy UE badające "działalność" Uni-Credito i wyjaśnią być może ciemne strony "bankowości" także doradcy Tuska!
Ale dlaczego nie działają skutecznie; polski nadzór bankowy, prokuratura, kontrolne instytucje gpw skoro były prezes Pekao SA po" numerach" z opcjami walutowymi, z manipulacjami kursów złotego został obdarowany na koszt podatnika synekurą-kanapą przy premierze!?

To w takim razie lada moment premier Tusk zaprosi do doradztwa także takich wielkich spekulantów na złotówce jak Soros, Stypułkowski czy innych....

antysalon, 16 marzec, 2010 - 16:25

@antysalon
krzysztofjaw, 16 marzec, 2010 - 20:25
Witam
Dobrze, że o tym piszesz. Ja nono stop od momentu ataku na złoty i oferowanie toksycznych opcji walutowych... piszę i piszę i nic. J.K. Bielecki, Stypułkowski Cezary, Marcinkiewicz Kazimierz... UniCredito (PKO SA), Goldman Sachs, J.P. Morgan... koszmar...
A J.K. Bielecki winien sobie odpoczywać za kratkami polskiego węzienia (może być i włoski)... ale to jego miejsce a nie stworzony "pod niego" nowy jakiś supeurząd....
Pzdr
krzysztofjaw

http://niepoprawni.pl/blog/162/najlepsz ... ki-pirelli

Jak Giertych został przyjacielem Sikorskiego

Poparcie byłego lidera LPR dla kandydatury szefa MSZ to owoc ich kilkuletniej bliskiej znajomości i współpracy

"Radosław Sikorski to czarny sen Kaczyńskiego" i "Bronisław Komorowski jest łatwiejszy dla PiS" ? takie zdania często ostatnio padają z ust Romana Giertycha. Były lider LPR zupełnie jawnie zaangażował się w popieranie prezydenckich aspiracji szefa polskiej dyplomacji.

Opinia publiczna jest zaskoczona. Uważa to za zupełnie nowe zjawisko. Ale w istocie przyjazne stosunki między obu panami zaczęły się kilka lat temu.

Już wiosną 2006 r. ówczesny szef MON Radosław Sikorski odznaczył Giertycha srebrnym medalem "Za zasługi dla obronności kraju". Oficjalnie za to, że jeszcze jako lider partii opozycyjnej Giertych głosował przeciw obcięciu pieniędzy na wojsko.

Dokładnie rok później powstawała książka ? wywiad rzeka z Sikorskim "Strefa zdekomunizowana". Sikorski nie był już ministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Zapytany przez autora Łukasza Warzechę o współpracę z Giertychem, odpowiedział w sposób, który i dziś zaskakuje: ? Jest czarującym człowiekiem, dowcipnym, oczytanym, towarzyskim. Nie zauważyłem u niego śladu patriarchalnego podejścia do pięknej i inteligentnej żony.

W innym miejscu tej książki Sikorski opowiadał o politycznych talentach Giertycha: ? Miałby w USA szansę zostać jednym z przywódców tak zwanej moralnej większości. Być może nawet miałby perspektywy na prezydenturę.

Za komplement o żonie Giertych odwdzięczył się całkiem niedawno i też publicznie:
? Anne Applebaum (żona Sikorskiego ? red.) pokazała Zachodowi w książce "Gułag", jak wyglądała rzeczywistość Związku Radzieckiego. To dobre dla polskiej racji stanu.
Jest lepszą polską patriotką, niż niejeden błaznujący poseł przynoszący rekwizyty do telewizji.

Ostatnie słowa to wyraźna aluzja do posła PO Janusza Palikota i jednocześnie odwet za atak tegoż polityka na żonę Sikorskiego.

Kontakty towarzyskie między rodzinami Giertychów i Sikorskich wzięły się także z tego, że dzieci obu par uczęszczają do placówek związanych z Opus Dei. Wprawdzie szkoły nie są koedukacyjne (Sikorscy mają synów, Giertychowie córki) i jest różnica wieku między dziećmi, ale rodzice mają okazję spotykać się w ramach prac stowarzyszenia zarządzającego placówkami.

Według osób z otoczenia obu panów są oni w stałym kontakcie telefonicznym. Ta zażyłość wyszła na jaw w grudniu 2008 r., gdy "Rz" napisała o esemesie Giertycha do Sikorskiego. Były wicepremier chwalił się przejęciem władzy w telewizji publicznej przez byłego wszechpolaka Piotra Farfała i wyeliminowaniem ludzi związanych z PiS. Pisał o dorżnięciu watahy w TVP.

W tym czasie współpraca była bardzo owocna. Dzięki niej PO ma cały czas pod kontrolą jeden ośrodek telewizji publicznej ? w rodzinnym mieście Sikorskiego Bydgoszczy. Farfał mianował tam dyrektorami ludzi, których popierali lokalni posłowie PO. Sikorski dzięki znajomości z Giertychem pomógł w sfinalizowaniu tych działań.

Konsultacje Sikorski ? Giertych toczyły się też po odwołaniu przez Farfała szefowej telewizji Biełsat Agnieszki Romaszewskiej, które wywołało oburzenie większe, niż Farfał się spodziewał. Sikorski jako szef MSZ, czyli instytucji współfinansującej Biełsat, zażądał przywrócenia Romaszewskiej. Ale według naszych informacji zrobił to po rozmowach z Giertychem, który uznał, że oficjalna interwencja MSZ pozwoli wycofać się z twarzą z wcześniejszej decyzji.

Warto też pamiętać, że Giertych jako adwokat prowadził sprawy wymierzone przeciwko Palikotowi i Komorowskiemu, czyli środowisku, z którym dziś rywalizuje szef MSZ.

Czy wsparcie Giertycha jest korzystne dla Sikorskiego?
W oczach zwolenników PO to raczej obciążenie. A i wewnątrz Platformy ? mimo że z Giertychem kontakty utrzymywali też Donald Tusk i Grzegorz Schetyna ? łatwo będzie uczynić z tego zarzut.

W sondażu "Rz" przeprowadzonym wśród wyborców PO 60 proc. z nich chciało, by kandydatem Platformy na prezydenta był Komorowski. Odsiecz lidera LPR tego nie zmieni.

http://www.rp.pl/artykul/2,448090.html

Migawka przed debatą

Jeden z kandydatów na kandydata udzielił wywiadu "michnikowemu szmatławcowi".

Lojalnie poinformował o tym wydarzeniu drugiego z kandydatów na kandydata.

http://www.speedyshare.com/files/21538789/migawka.jpg

Debata prawyborcza - żenująca. Kandydaci na kandydatów tacy wykształceni, a dukali z kartek. Prowadzących debatę szkoda komentować. Spektakl w kiepskim stylu.

Czas na debatę kandydatów PiS.  

Żebyś wiedział. Lech vs. Jarosław. Bratobójczy pojedynek.

Już to widzę.
Nie mogę się doczekać.

Spin doktorzy PiS na to nie pójdą, choć walka mogłaby być ciekawa i moim zdaniem poprawiłaby wyniki PiS w sondażach

Nie che mi się nawet tego komentować
Lepiej poczytać komentarze innych

Debata w PO: I Sikorski, i Komorowski są za stosowaniem in vitro

Obaj kandydaci PO na kandydata w wyborach prezydenckich opowiedzieli się za dostępnością zapłodnienia metodą in vitro. Przy czym tłumaczenia marszałka Sejmu wywołały zdziwienie wśród dziennikarzy i krytykę ze strony innych polityków.

Na razie państwa nie stać na finansowanie tej metody ? rozwijał temat szef dyplomacji Radosław Sikorski. Przyznał przy tym, że sam wesprze projekt autorstwa posłanki Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Zakłada on tworzenie zarodków nadliczbowych, ich mrożenie i selekcję.

Bardziej dyplomatycznie, od szefa dyplomacji starał się wypowiadać marszałek Sejmu. Jego zdaniem państwo powinno refundować in vitro, ale nie zawsze. ? Tylko w stosunku do tych, gdzie jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane, i to wychowane na dobrych obywateli w przyszłości ? zastrzegł. - Państwo ma prawo traktować wydatek z budżetu jako inwestycję ? dodał.

To pytanie wywołało konsternację i pytanie wśród dziennikarzy. Co marszałek miał na myśli? - Takiej gwarancji może nie dać np. 80-letnia staruszka ? tłumaczył swoją wypowiedź. Nie uniknął jednak komentarzy ze strony innych polityków.

? Żałuję, że marszałek Komorowski ma sprawę in vitro nie do końca przemyślaną ? ocenił krakowski poseł Jarosław Gowin, autor jednej z ustaw dotyczącej regulacji spraw sztucznego zapłodnienia. Bardziej jednoznaczny w ocenie był wiceminister zdrowia Bolesław Piecha z PiS.

- Widać, że ma na temat in vitro małą wiedzę, chyba czerpaną z kolorowych czasopism ? skomentował Piecha. ? Jego wypowiedź wskazuje na to, że jest zwolennikiem selekcjonizmu ? krytykował.

W punktowanie marszałka za kwestię in vitro udało się włączyć nawet kandydatowi lewicy Jerzemu Szmajdzińskiemu. - Chce sprawiać wrażenie, że jest otwarty na kwestie in vitro. Ale przecież projekty dotyczące in vitro leżą w Sejmie miesiącami ? przypomniał.

http://www.fronda.pl/news/czytaj/debata ... m_in_vitro

Tak źle jak za Tuska, to jeszcze nie było w skarbówkach.Ludzie nie głosujcie już na PO jesli chcecie mieć jakąś jeszcze pensję, bo inaczej ten Tusk zabierze nam już wszystko i da prywaciarzom!!!

Młot na PiS
pokiereszował PO

Żenująco niska frekwencja w prawyborach obnażyła słabość Platformy Obywatelskiej i atrofię jej struktur partyjnych.

PO nie pomógł nawet młot, który Bronisław Komorowski otrzymał w kampanii od podkarpackiej młodzieżówki Platformy, aby za jego pomocą zmiażdżyć PiS.

Prawybory nie wzbudziły euforii wśród członków partii. Ponad połowa nie chciała wybierać między Komorowskim a Sikorskim.

Teraz przychodzi pora rozliczeń działaczy terenowych.
Argument o "zawaleniu prawyborów" zostanie wykorzystany do wewnętrznych rozgrywek w PO oraz osłabienia pozycji niektórych szefów struktur wojewódzkich. Na pierwszy ogień pójdzie Podkarpacie, gdzie w prawyborach wzięło udział tylko 36 proc. członków Platformy

A wszystkiemu winna stara instrukcja  

POZYCJA NA PŁASK

Spróbujmy sobie wyobrazić, że Niemcy albo ktokolwiek zapowiedzieliby zablokowanie portu angielskiego czy francuskiego, i że potem łaskawa rezygnacja z tego planu zostałaby tam poczytana za wielki sukces?

Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, powtórzone sto tysięcy razy - prawdą oczywistą. A w dobie mediów elektronicznych powtórzenie czegoś sto czy nawet milion sto tysięcy razy to żaden problem. Już towarzysz Szczepański mawiał, że telewizja to wbijanie codziennie miliona gwoździ w milion desek. Nie trzeba wcale długiego czasu, żeby oczywistą bzdurę można było zacząć cytować jako oczywistą prawdę, dodając przy tym słowa takie jak ?przecież?, ?wszyscy wiedzą?, albo ?trzeba być ślepym albo pełnym złej woli, żeby zaprzeczyć, że??

Takiego właśnie zwrotu użył w Sejmie RP premier Tusk, aby chwalić swoją politykę zagraniczną. ?Trzeba być ślepym albo pełnym złej woli, żeby nie dostrzegać, jak bardzo wzrosła międzynarodowa pozycja Polski?.

Co najzabawniejsze, wydaje się, że brednię o naszej wzrastającej pozycji międzynarodowej już tak bardzo upowszechniono, że absurdu i tupeciarstwa tego stwierdzenia już się nie dostrzega. A w każdym razie nie tak, jakby należało.

A wystarczy zadać jedno proste pytanie: w czym przejawia się wzrost naszego znaczenia? Jakie są przejawy tego, że świat w ogóle, a Unia Europejska w szczególności, się z nami liczą?

Istnieją tylko dwie, w kółko powtarzane odpowiedzi na to proste pytanie. Obie w oczywisty sposób fałszywe.
Pierwsza: dowodem naszego znaczenia jest fakt, że przewodniczącym Parlamentu Europejskiego jest Jerzy Buzek. W istocie powierzenie Buzkowi tej funkcji ? na pół zaledwie kadencji ? jest gestem pozbawionym realnego znaczenia. Czysty symbol. Miły, ale nic poza tym. Jeśli ma z niego coś wynikać dla naszej pozycji międzynarodowej, to raczej tyle, że jesteśmy uważani za kraj, którego aspiracje wystarczy opędzić nic nieznaczącą błyskotką.
Odpowiedź druga: Polska przestała być celem ataków światowej, a zwłaszcza europejskiej prasy. To prawda ? gazety, które bezlitośnie tępiły Kaczyńskich, Tuska i Sikorskiego chwalą. Ale czy za to, że umocnili pozycję swojego kraju, czy za to, że są potulni wobec oczekiwań stawianych im przez kraje macierzyste zachwalających ich mediów? Pytanie retoryczne.

Gdzie są te sukcesy, które świadczą o naszej pozycji w Europie? W unijnych instytucjach Polacy są wyraźnie dyskryminowani, tym ich mniej, niż wyższy szczebel. Powstaje właśnie wielotysięczny korpus ?europejskiej? dyplomacji. Polsce zaproponowano ambasadę w Mongolii i bodaj gdzieś w Afryce, a i tu minister Sikorski wielkodusznie zgodził się nie upierać przy narodowych parytetach.

Sukcesem wielkim, matką wszystkich sukcesów, ma być to, że niemiecko-rosyjska rura nie zablokuje nam (chyba?) portu w Świnoujściu. Zupełnie jak w kawale o kozie rabina: już się nie martwimy, że rurę kładą ? wielka radość, że obiecali ją zakopać pod dnem.

Spróbujmy sobie wyobrazić, że Niemcy albo ktokolwiek zapowiedzieliby zablokowanie portu angielskiego czy francuskiego, i że potem łaskawa rezygnacja z tego planu zostałaby tam poczytana za wielki sukces?

Ano, taka właśnie jest dziś nasza pozycja międzynarodowa.

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/32684