Teraz jest 06 wrz 2025, 15:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110 ... 137  Następna strona
Etyka, moralność, obyczaje 
Autor Treść postu
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Dzieci paliły świeczki na grobie Jaruzelskiego. W ramach akcji... "Piękna nasza Polska cała"

Obrazek

Na początku lipca Stowarzyszenie Rozwoju Gmin i Miast Powiatu Garwolińskiego "Wspólnota Powiatowa" zorganizowało jednodniową wycieczkę edukacyjno-turystyczną dla dzieci i młodzieży z gminy i miasta Garwolin. W trakcie wizyty na Powązkach kilkuletnie dzieci zachęcono do zapalenia zniczy na grobie... komunistycznego dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego.


Z pozoru wszystko wyglądało wspaniale. Jak czytamy w "Kurierze Garwolińskim" - Stowarzyszenie Rozwoju Gmin i Miast Powiatu Garwolińskiego "Wspólnota Powiatowa" zorganizowało wycieczkę do Warszawy dla 44 dzieci. Program wycieczki obejmował zwiedzanie m.in. Muzeum Sportu i Turystyki, Centrum Olimpijskiego oraz Stadionu Narodowego.

Dzieci zostały oprowadzone także po Powązkach. Tam zapaliły znicze przy grobach znanych Polaków m.in. Violetty Villas, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i Jana Brzechwy. Wśród osób, którym kilkuletnie dzieci postawiły świeczki, znalazł się jednak także... Wojciech Jaruzelski - pisze "Kurier Garwoliński".

Jak informuje pismo - wycieczka została zorganizowana w ramach projektu „Piękna nasza Polska cała”, który realizowany jest we współpracy z miastem i gminą Garwolin. Kierownikiem projektu jest Urszula Zadrożna, przewodnicząca rady powiatu garwolińskiego.

Podobno projekt „Piękna nasza Polska cała” zakłada kolejne wycieczki, w których udział weźmie ponad 400 osób. Czy w planie są wizyty na grobach innych komunistycznych zbrodniarzy?

http://niezalezna.pl/57101-dzieci-palil ... olska-cala

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Ks. Zieliński: Koniec złudzeń. Siła związków z plemieniem PO okazała się mocniejsza od wody chrztu łączącej Gronkiewicz-Waltz z Kościołem

Obrazek

Odwołania prof. Bogdana Chazana przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz –Waltz (PO), właśnie 9 lipca można się było spodziewać.
Nie przypadkiem decyzja ta została ogłoszona w czasie konferencji prasowej, wobec licznie zgromadzonych mediów, jeszcze przed rozmową z samym zainteresowanym lekarzem i przed wręczeniem mu wypowiedzenia. Za to dokładnie wtedy, gdy w sejmie trwała debata nad zgłoszonym przez PiS konstruktywnym wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. W tej debacie i głosowaniu liczył się każdy głos. Głos zaś SLD w szczególności, ponieważ to ugrupowanie jako jedyne było w nadchodzącym głosowaniu dość nieprzewidywalne.

Tymczasem przed paroma dniami to właśnie SLD zapowiedział zgłoszenie do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełniania przestępstwa przez Hannę Gronkiewicz Waltz, jeśli ta nie odwoła prof. Chazana z funkcji dyrektora Szpitala św. Rodziny. Profesor kierował tą placówką od roku 2004, jeszcze z nadania poprzedniego prezydenta Warszawy śp. Lecha Kaczyńskiego. Sygnał ze strony postkomunistycznej lewicy był zatem jasny, jak ze strony wyrafinowanej Herodiady wobec zdemoralizowanego Heroda: albo głowa prof. Chazana na misie, albo koniec zalotów. A zegar polityczny w sejmie nieubłagalnie odmierzał minuty przed głosowaniem.

SLD od początku tygodnia czekał na sygnał i w ostatniej chwili dostał na talerzu co chciał. Na początek głowę Chazana. Zapowiedział więc wstrzymanie się od głosu. To wystarcza, aby być pewnym, że w piątkowym głosowaniu skompromitowany rząd ocali skórę i będzie mógł dalej szastać połową królestwa. A niemłoda już przecież „Salome” będzie kontynuować taniec sumienia między deklaracjami swojej wiary a interesami swojej partii. Chociaż czasem jest to już taniec na brzytwie, jak w przypadku zapowiedzi, że nawet korzystna dla prof. Chazana decyzja Trybunału Konstytucyjnego nie wpłynie na zmianę decyzji o jego odwołaniu, bo prawo nie działa wstecz! Trzeba zatem pani Hannie Gronkiewicz – Waltz, profesorowi prawa na UW, postawić pytanie: czy w takim razie jest również przeciwko rehabilitacji ofiar reżimu komunistycznego, zamordowanych zgodnie z wyrokami ówczesnych sądów, ponieważ: „prawo nie działa wstecz”?

Nie współczuję pani prezydent Gronkiewicz – Waltz sytuacji, w której się znalazła, bo znalazła się w niej na własne życzenie. Zasada „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek” musi być kiedyś zweryfikowana przez tę ewangeliczną: „Nie można dwom panom służyć”. I nie zawsze z weryfikacją czeka się aż na Sąd Ostateczny. Zło, z którym zaczyna się paktować, potrafi już tu, na ziemi, wystawić słone rachunki. I właśnie je wystawia. Bo nie chodzi tylko o to, że w imię interesów własnej partii pani Gronkiewicz – Waltz zdecydowała się swoje sumienie pozostawić w kruchcie. Zrobiła coś gorszego. Przyłączyła się do tych, którzy dyskryminują ludzi sumienia i dążą do wyeliminowania ludzi wierzących z przestrzeni publicznej.

Być może jeszcze parę dni temu nawet pani Gronkiewicz-Waltz nie wyobrażała sobie, że podejmie taką decyzję, jaką podjęła. Choć wiem jak bardzo zmieniły ją lata, kiedy pracowała w Europejskim Banku Rozwoju w Londynie. A ściślej, jak bardzo zmieniło się w tym czasie jej podejście do spraw wiary i sumienia, jak zmieniły się jej przyjaźnie. Ja sam przecież także głosowałem na nią, kiedy w 1995 roku startowała w wyborach na prezydenta RP z ramienia Konwentu św. Katarzyny. Wtedy przed kamerami naiwnie deklarowała, że do kandydowania na najwyższy urząd w państwie natchnął ją Duch Święty. Chciałoby się zapytać co się dzisiaj z tym Duchem stało? Ciągle jednak przyjaźniła się z niektórymi duchownymi bardzo wysokiego szczebla. A samego prof. Chazana jako lekarza i człowieka prywatnie bardzo ceniła. Ale to wszystko okazało się bez znaczenia, kiedy partia zażądała ofiar.

Mój znajomy proboszcz, który przez lata pracował na misjach w Ugandzie, powtarza czasem afrykańską maksymę:

Krew plemienna jest gęściejsza niż woda chrztu.

I tym razem siła związków z plemieniem PO okazała się wyraźnie mocniejsza od wody chrztu łączącej Hannę Gronkiewicz-Waltz z Bogiem i z Kościołem. Koniec złudzeń.

http://wpolityce.pl/polityka/204409-ks- ... -kosciolem

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Ks. prof. Bortkiewicz: Ekskomunika dla Hanny Gronkiewicz-Waltz? Niech biskupi zabiorą głos!

Ludzie, którzy wspierają aborcję, przyczyniają się do zła, które ma charakter ekskomunikowania, a więc wyłączenia ze wspólnoty Kościoła. Byłoby dobrze, gdyby księża biskupi przypomnieli o konsekwencjach.


Portal Fronda.pl: Decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz, odwołująca prof. Bogdana Chazana z funkcji dyrektora szpitala im. św. Rodziny kończy zamieszanie wokół lekarza, który odmówił wykonania aborcji i nie wskazał innego miejsca, w którym można zabić dziecko?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Cała sprawa prof. Bogdana Chazana wymaga zaznaczenia kilku aspektów. Po pierwsze, trzeba powiedzieć, że prof. Chazan jawi się jako postać niezwykle prawego sumienia. To człowiek, który miał i wciąż ma odwagę oprzeć się złemu prawu stanowionemu. Przeczytałem gdzieś porównanie prof. Chazana do współczesnej Antygony i myślę, że to porównanie ze wszech miar trafne. Sprawa ta posiada jeszcze drugą strefę refleksji. Strefę tą Jan Paweł II nazywał kryzysem prawdy, związanym z kryzysem pojęć. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której kobieta, po dokonaniu reprodukcji in vitro, przychodzi z defektowanym dzieckiem, domagając się aborcji. Przedstawia się ją jako poszkodowaną pacjentkę, roztaczając ogromne rozżalanie nad jej losem, a przecież to jest to ewidentne przekłamanie, które manipuluje ludzkimi uczuciami, a przede wszystkim prawdą.

Jaka jest więc prawda? Jak Ksiądz Profesor ocenia decyzję Hanny Gronkiewicz-Waltz?

Przede wszystkim należy postawić pytanie, w jaki sposób można pogodzić taką postawę z jej, ponoć katolickim, sumieniem. Tym bardziej, że Jan Paweł II w „Evangelium Vitae” wskazując kręgi odpowiedzialności za aborcję, wskazał także osoby decydujące o prawie stanowionym. Wskazał także media, które niejednokrotnie przyczyniają się do nagonki pro-aborcyjnej. Wreszcie, wskazał na wszystkie osoby, które w jakikolwiek sposób wspierają lobby aborcyjne. Rodzi się więc pytanie, w jaki sposób można pogodzić sumienie katolickie z ewidentnym aktem współdziałania w złu. To jest sprawa, która moim zdaniem naprawdę zasługuje na miano prześladowania za poglądy i za wiarę, tym bardziej, że ściśle wiąże się z deklaracją wiary. Myślę, że my wszyscy, katolicy w Polsce (nie tylko ci, którzy są nimi nominalnie, ale rzeczywiście poważnie przeżywają swoją wiarę), jesteśmy zobowiązani do okazania w różny sposób solidarności z prof. Chazanem w chwili jego prześladowania.

Obrazek

Czy ta nagonka na prof. Chazana, która w końcu doprowadziła do jego odwołania z funkcji dyrektora szpitala na Madalińskiego powoduje, że na dalszy plan schodzi fakt, iż dziecko, którego on nie zabił poczęło się in vitro? Jakoś mało kto zauważa, że ogrom wad, jakie ma ten mały pacjent, jest najpewniej spowodowany tym, że doszło do sztucznego zapłodnienia...

Rzeczywiście, zgadzam się z tezą, że nagonka na prof. Chazana przysłania jeden z bardzo ważnych aspektów tej sprawy, czyli genezę dziecka. Warto przypomnieć, co kilka lat temu prof. Janusz Gadzinowski, wybitny neonatolog, powiedział na temat wad wrodzonych dzieci poczętych drogą in vitro. Kilka miesięcy temu przeżywaliśmy wielki szum medialny wokół wypowiedzi ks. Franciszka Longachmps de Berier, który także wskazywał na konsekwencje poczęć in vitro. Co więcej, dokument Episkopatu Polski na temat niektórych zagadnień bioetycznych, udokumentowany bogatą bibliografią dowodził, że dzieci poczęte drogą in vitro są znacznie bardziej narażone na ryzyko wad genetycznych, niż dzieci poczęte naturalnie. Faktycznie, cała nagonka na prof. Chazana przysłania jeden z aspektów sporu o in vitro, który był w ciągu ostatnich lat podejmowany. Spór ten dotyczył nie tylko konsekwencji etycznych, ale medycznych procederu in vitro. Atakując prof. Chazana, całkowicie pomija się – mówiąc bardzo brutalnie – fakt, że miał on podjąć decyzję nad życiem dziecka, które było zdefektowanym produktem reprodukcji in vitro.

Do tej pory Kościół dość powściągliwie wypowiadał się na temat prof. Chazana. Mieliśmy mocny apel abp Marka Jędraszewskiego, jeszcze kilka innych wystąpień, ale czy w obecnej sytuacji, kiedy znamy już decyzję prezydent Warszawy, głosu nie powinien zabrać Episkopat?

Zdecydowanie tak. Z wielkim uznaniem przyjąłem głos metropolity łódzkiego, ks. abp Marka Jędraszewskiego, dając wyraz mojego szacunku w liście do niego. Zdecydowanie uważam, że sytuacja, z którą mamy w tej chwili do czynienia, wbrew głosom niektórych polityków, jakoby Kościół sterował życiem tego kraju, ma charakter zupełnie odwrotny. Ludzie wierzący i żywy Kościół są obecnie prześladowani, w związku z tym bezwzględnie wymagany jest głos hierarchów Kościoła, stojących w obronie tegoż Kościoła, którego są pasterzami. Ponadto myślę, że warto byłoby naprawdę poważnie potraktować sprawę ekskomuniki, która nie jest orzeczeniem arbitralnym hierarchii Kościoła czy prawa kościelnego, ale jest konsekwencją faktu. Ludzie, którzy wspierają aborcję w sposób wymieniony przez Jana Pawła II w „Evangelium Vitae”, przyczyniają się do zła, które ma charakter ekskomunikowania, a więc wyłączenia ze wspólnoty Kościoła. Uważam, że byłoby dobrze, gdyby księża biskupi w sposób bardzo jednoznaczny przypomnieli o konsekwencji takich, a nie innych decyzji dotyczących walki z życiem poczętym.

Jak rozumiem, ma Ksiądz profesor na myśli ewentualną ekskomunikę dla Hanny Gronkiewicz-Waltz?

Taka jest konsekwencja pewnych decyzji. To nie jest mój wymysł, orzeczenie czy złe życzenie w stosunku do prezydent Warszawy, ale konsekwencja pewnego faktu. Ktoś, kto wyłącza się w sposób doktrynalny ze wspólnoty Kościoła, jest poza wspólnotą, jest ekskomunikowany.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk

http://www.fronda.pl/a/ks-prof-bortkiew ... 39326.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

"Skąd ten drastyczny kryzys elit w naszej ojczyźnie?" Msza św. za ofiary Smoleńska

"Skąd ten drastyczny kryzys elit w naszej ojczyźnie? Jak to się dzieje, że ludzie dawniej zasługujący na szacunek, obdarzeni społecznym zaufaniem, tracą je na oczach milionów?" - pytał ks. Robert Skrzypczak podczas homilii wygłoszonej w trakcie mszy św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej.


Setki osób zebrały się na nabożeństwie poświęconym ofiarom katastrofy smoleńskiej. Wśród zgromadzonych byli ich bliscy, a także politycy PiS i dziennikarze, m.in. "Gazety Polskiej". Eucharystii przewodniczył ks. prałat Bogdan Bartołd - proboszcz archikatedry warszawskiej.

Homilię wygłosił ks. Robert Skrzypczak. W jego słowach nie zabrakło odniesień do bieżących wydarzeń, m.in. afery taśmowej i nagonki na prof. Bogdana Chazana.

Skąd ten drastyczny kryzys elit w naszej ojczyźnie? Jak to się dzieje, że ludzie dawniej zasługujący na szacunek, obdarzeni społecznym zaufaniem, tracą je na oczach milionów? Jak to możliwe, że ci, którzy w swych małych rolach zbierali świetne, doskonałe recenzje, wydawali się kryształowi i nieskazitelni, wyniesieni na wysokie stanowiska władzy, okazują się całkowicie nieodporni na pokusy tego świata, gubią swą cenną tożsamość i boleśnie zawodzą innych? Jak mam sobie wytłumaczyć, że jeden praktykujący katolik pozbawia pracy drugiego praktykującego katolika, cieszącego się uznaniem za jakość pracy wykonywanej na rzecz innych - tylko dlatego, że tamten stanął w obronie życia nienarodzonego? - pytał ks. Skrzypczak.

Chrześcijaninie, poznaj samego siebie. Człowiek bezmyślnie albo z powodu koniunktury ulegający wadom jest najbardziej nieszczęśliwym na Ziemi. A ponadto jest nosicielem wirusów i siewcą patologii, zaraża sobą innych. Gdzie znaleźć lekarstwo? W dzisiejszej Ewangelii. "Bliskie jest już Królestwo Niebieskie" - mówi Jezus Chrystus. "Wstawajcie! Ruszajcie! Idźcie uzdrawiać chorych, wskrzeszać umarłych, oczyszczać trędowatych, wypędzać złe duchy." Gdzie? Przede wszystkim w sobie, a potem w innych. Walcząc w imię Chrystusa Zmartwychwstałego, który nas pokochał jak ojciec własne dziecko, jeśli chcemy wygrać batalię o życie, batalię o dobro wspólne, batalię o Ojczyznę, o to społeczeństwo, musimy przypominać sobie o Bogu częściej, niż oddychamy - zakończył swoje kazanie duchowny.

Po mszy św. zaplanowany jest Marsz Pamięci. Wcześniej odbyły się także comiesięczne obchody przed Pałacem Prezydenckim: modlitwa i złożenie wieńców. Wzięła w nich udział - obok polityków PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele - 17-letnia Maria Sokołowska. Nastolatka zasłynęła pytaniem skierowanym do Donalda Tuska: "Dlaczego udaje Pan patriotę, skoro jest Pan zdrajcą?":

Obrazek

Obrazek

http://niezalezna.pl/57200-skad-ten-dra ... -smolenska

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


19 lip 2014, 06:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Normalny człowiek za strzelanie na ulicy już by siedział, ale nie były wiceszef MSWiA Zbigniew R.

Oto sprawiedliwość po polsku! Były wiceszef MSWiA i były policjant Zbigniew R. (40 l.), który po pijaku strzelał do Bogu ducha winnych ludzi, nie został do tej pory osądzony, a śledztwo w jego sprawie przedłużono do października. Jakby tego było mało, były urzędnik cieszy się wolnością i wweekend świętował swoje 40. urodziny. Czy zwykły Polak miałby taką możliwość?!

Sobotni wieczór. Rodzinna posiadłość Zbigniewa R. pod Poznaniem. Były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego (65 l.) świętuje urodziny. Jubilata odwiedza kilkudziesięciu gości. Są prezenty, chóralne śpiewy, toasty, a tuż przed północą nawet pokaz sztucznych ogni. Tak huczny, że aż straż pożarna przyjechała...

Ten sam Zbigniew R. w kwietniu tego roku w piżamie, mając 1,6 promila alkoholu we krwi, ścigał swoim autem przypadkowych ludzi. Strzelał do nich z pistoletu!

Po zatrzymaniu przez policję usłyszał dwa zarzuty: jazdy po pijanemu i użycia gróźb karalnych. Ale prokuratura zgodziła się, by po zapłaceniu 35 tys./zł kaucji wyszedł na wolność. I jak widać, w pełni korzysta z tej wolności!

Jak długo? Nie wiadomo, bowiem śledczy wciąż nie skierowali do sądu aktu oskarżenia. - Śledztwo w sprawie Zbigniewa R. zostało przedłużone do 8 października. Czekamy na uzupełniającą opinię chemiczno-toksykologiczną. Opierając się na niej, prokurator prowadzący sprawę podejmie decyzję co do dalszego postępowania - mówi "Super Expressowi" Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/normal ... 15685.html


05 sie 2014, 17:46
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Palikot ma godnego następcę. Himalaje nienawiści Waldemara Kuczyńskiego: „Smoleński Striełkow leży na Wawelu”

Obrazek

fot. wPolityce.pl/YouTube

Zestrzelenie malezyjskiego boeinga przez prorosyjskich terrorystów a
niewykluczone, że przez samych rosyjskich żołnierzy spowodowało, że wielu osobom, zwłaszcza komentatorom nasunęły się porównania z katastrofą smoleńską.
Skrajna nierównowaga ocen obu tragedii, zwłaszcza przy wezwaniach do powołania międzynarodowej komisji do zbadania jej przyczyn, szacunku dla ofiar, kwestia zaufania do Putina i śledztwa prowadzonego przez Rosjan (w przypadku Smoleńska) i braku zaufania (obecnie) powoduje, że najwięksi hejterzy smoleńscy, opluwający wszystko i wszystkich, którzy nie mają wątpliwości, że to brzoza strąciła rządowy Tu-154M z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele zjadają własny język lub strzykają jadem z jeszcze większą intensywnością.

Oto charakterystyczny obraz obu przykładów:

Zaczęło się od wczorajszego tweeta znanego z rozsądnych ocen, umiaru i wyszukanego, wręcz arystokratycznego języka szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego:

Tak jak po Smoleńsku, przyczyna katastrofy jest szybko oczywista a władztwo nad miejscem upadku umożliwia utrudnianie dochodzenia

Na wtręt Krzysztofa Bosaka z Ruchu Narodowego…

Do dziś myślę, jak to się stało, że tuż po katastrofie 10IV10 przyczyna była dla Pana oczywista. I nie są to dpbre myśli

Sikorski odpowiada coś bełkotliwie swoją nienaganną polszczyzną…

A gdyby panu dyplomaci przekazali informację z wierzy [pisownia oryginalna - red.] kontrolnej, że samolot zawadził o drzewo to co by pan domniemał?

… ale już z pomocą natychmiast nadbiega niezawodny w sprawach Smoleńska Waldemar Kuczyński, znany jako jeden z największych nienawistników obok Palikota i Niesiołowskiego.

Bo ona była oczywista dla każdego, kto nie zatracił rozsądku. Spadli bo chcieli zdążyć na wiec w Katyniu. Tyle

Obrazek

Ale nie byłby sobą, gdyby wątku nie rozwijał:

Katyń był potrzebny Braciom, by zrobić z katyńskich czaszek rekwizyty wyborcze.Czaszki się wkurzyły.

Obrazek

Reakcja na te szokujące tweety Kuczyńskiego była łatwa do przewidzenia:

Obrazek

Jest już dostępny raport W. @DziadekWaldemar ws. Smoleńska. oto pełna treść: „Spadli bo chcieli zdążyć na wiec w Katyniu. Tyle”

— napisał Stanisław Żarko

I czaszki w Katyniu się wkurzyły. Jest Pan Waldemar takim pociesznym w nowomowie Striełkowem

— dopowiedział bloger Grzegorz Wszołek. Dla niezorientoweanych - Igor Striełkow to rosyjski terrorysta, przywódca tzw. donieckich separatystów, który najprawdopodobniej stoi za zestrzeleniem malezyjskiego samolotu.

Jak sobie radzi Kuczyński z tym porównaniem? W swoim stylu, ale przebijając w chamstwie, podłości i knajactwie wszystko, co do tej pory wypluł z siebie:

Smoleński Striełkow leży na Wawelu.

Obrazek

I rozpędzał się coraz bardziej:

Obrazek

Aż dziw, że ktokolwiek chciał z nim jeszcze dyskutować, żeby usłyszeć kolejne kłamstwa, choćby o „pijanym Błasiku”

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nic dziwnego, że po tym „występie” Kuczyński zaczął w tempie przyspieszonym tracić followersów:

Obrazek

Po prostu brakuje słów. I choć po Palikocie i Niesiołowskim poprzeczka chamstwa i knajactwa została obniżona już do samego rynsztoku, to trudno zrozumieć, że porządni ludzie muszą się z czymś takim godzić.

http://wpolityce.pl/polityka/205803-pal ... -na-wawelu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Genderyści na uprzywilejowanym

Pilska prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie zakłócenia mojego wykładu przez anarchistów, ponieważ jej zdaniem swoim zachowaniem nie złamali oni prawa. Prokuratura w Pile prowadziła cztery sprawy związane z moją prelekcją – dotyczącą zakłócenia wykładu, naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy, publicznego nawoływania do przemocy i znieważenia policjantów oraz domniemanego użycia paralizatorów przez policję. Przy całej złożoności sprawy tylko jeden raz byłem wezwany do prokuratury, i to w związku ze sprawą domniemanego użycia paralizatorów. Nie byłem przesłuchiwany w związku z istotą samego zajścia, co jest dla mnie dość dziwnym zjawiskiem.

Co ciekawe, narodowcy, którzy przerwali wykład mjr. Zygmunta Baumana, byłego pracownika KBW, zostali surowo ukarani. Chcę także zwrócić uwagę na to, że w przypadku prelekcji mjr. Baumana mieliśmy do czynienia z zakłóceniem werbalnym. Natomiast w przypadku mojego wykładu dokonał się akt czynnego zakłócenia tego spotkania poprzez wtargnięcie na katedrę wykładową, wyrwanie mi mikrofonu oraz zakłócanie prelekcji krzykami. W obliczu tej sytuacji zachowałem postawę bierną, co być może uchroniło mnie przed dalszymi aktami agresji.

Nie bez znaczenia w moim odczuciu jest też fakt, że o ile werbalna krytyka mjr. Baumana jest w pełni zasadna, co potwierdza prawda historii, o tyle krytyka genderbandy w stosunku do mojej osoby była obraźliwa. W związku z zaistniałą sytuacją chciałoby się powiedzieć: „Sorry, takie mamy państwo”, parafrazując słowa jednej z pań minister.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/8945 ... wanym.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 sie 2014, 22:55
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Ks. Lemański - gość Owsiaka - ogłosił na Woodstocku: Biskupi muszą wymrzeć

Obrazek

Ksiądz Wojciech Lemański znów na „ambonie”. Duchowny ma zakaz wypowiadania się w mediach, mimo to pojechał na Przystanek Woodstock. I tym razem nie obyło się bez ataku na hierarchów. Do zebranych na „festiwalu” mówił, że to oni będą kształtować oblicze kościoła. - To wy wniesiecie energię i nową jakość. Biskupi się nie zmienią. Powiem brzydko. Muszą wymrzeć – stwierdził ks. Lemański cytowany przez tokfm.pl.

 
- Myślę, że Jezus Chrystus przyjąłby zaproszenie na Woodstock od Jurka Owsiaka - zaczął swoje wystąpienie ks. Lemański. Były proboszcz z Jasienicy mówił woodstokowiczom o kościele, rodzinie i … biskupach.

- Przemiany w Kościele zależą od Was – powtarzał do znudzenia ks. Lemański. To wy w najbliższych latach kształtować będziecie oblicze kościoła. W rodzinie bywa różnie, ale nie przestaje się w niej być. Są w Kościele ludzi różni - jedni chcieliby oblężoną twierdzę - i im nie można władzy oddać -, są tacy, którzy zgadzają się na wszystko i są też tacy, którzy chcą rodzinę uzdrowić. Czeka ciężkie zadanie, zadanie na całe życie. To wy wniesiecie energię i nową jakość. Biskupi się nie zmienią. Powiem brzydko. Muszą wymrzeć - mówił ksiądz.
 
Były proboszcz z Jasienicy na swym blogu krytykował kościelnych hierarchów, w tym przełożonego - przewodniczącego Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych abp. Hosera - m.in. za dokument bioetyczny episkopatu, przeciwstawiający się: in vitro, aborcji, eutanazji, środkom wczesnoporonnym i antykoncepcji jako zagrożeniom dla człowieka. Stolica Apostolska "zarówno z punktu widzenia formalnego, jak i rzeczowego, stwierdziła zasadność motywacji co do procedury usunięcia z urzędu ks. Wojciecha Lemańskiego".

Dziś ks. Wojciech Lemański odniósł się do kwestii posłuszeństwa.
 
- Z posłuszeństwem jest złożona sytuacja. Do Soboru Watykańskiego II mówiło się o ślepym posłuszeństwie. Teraz posłuszeństwo w Kościele jest posłuszeństwem w granicach prawa. Jest różnica między posłuszeństwem a głupotą. Jeśli ksiądz biskup mówi, że nie mogę uczyć dzieci, być proboszczem w Jasienicy, to ja się z tym nie zgadzam, ale słucham. Nie uważam się za kapłana, który łamie zasadę posłuszeństwa. Decyzjom mojego biskupa się poddałem, choć uważam je za niesprawiedliwe – tłumaczył niepokorny Lemański.
 
Zebrani pytali duchownego, dlaczego pojawił się na Woodstocku.

- Nie mam zakazu wyjazdu na Woodstock. Gdyby biskup wiedział, że mnie zaprosicie, to by pewnie zakazał – stwierdził ks. Lemański.

http://niezalezna.pl/57909-ks-lemanski- ... za-wymrzec

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Ksiądz Lemański lansował się na imprezie Owsiaka. Mocna odpowiedź na jego słowa

Nie milkną echa skandalicznego występu księdza Wojciecha Lemańskiego na imprezie Owsiaka. Duchowny, któremu spodobała się najwyraźniej rola skandalisty, powiedział podczas Przystanku Woodstock: "biskupi się nie zmienią. Powiem brzydko. Muszą wymrzeć". Pojawiły się też kłamstwa, że Lemański był na Przystanku Jezus. Dlatego zareagował Robert Kościuszko, rzecznik prasowy Przystanku Jezus, który w specjalnym oświadczeniu wyraził: "całkowitą dezaprobatę wobec działań i wypowiedzi ks. Lemańskiego".


Wczoraj portal niezalezna.pl informował, że ks. Lemański wziął udział w Akademii Sztuk Przepięknych, imprezie towarzyszącej Przystankowi Woodstock organizowanemu przez Jerzego Owsiaka. Duchowny od dawna wywołuje skandale swoimi wypowiedziami. Podobnie było i tym razem.

"Myślę, że Jezus Chrystus przyjąłby zaproszenie na Woodstock od Jurka Owsiaka" - stwierdził Lemański, zaczął mówić o zmianach w Kościele, a chwilę później zaatakował hierarchów. - "Biskupi się nie zmienią. Powiem brzydko. Muszą wymrzeć".

Na występ ks. Lemańskiego zareagował rzecznik Przystanku Jezus, który - jak co roku - odbywa się równolegle z imprezą Owsiaka. Oświadczenie zostało wydane "w związku z kłamliwymi informacjami zamieszczanymi w niektórych mediach publicznych odnośnie do rzekomej "obecności ks. Lemańskiego na Przystanku Jezus".
 
Zwrócił uwagę, że "ks. Lemański po raz pierwszy przyjechał na Przystanek Woodstock w roku 2014 i nie zna Przystanku Jezus". Podkreślił także, iż "ks. Lemański nie był ani uczestnikiem, ani gościem Przystanku Jezus a także nie celebrował Eucharystii ani nie spowiadał na Przystanku Jezus. Odprawił Mszę św. w dniu 1.08 w kaplicy sióstr zakonnych o g. 06.00 i kolejną o g. 7.00 w koncelebrze w kościele parafialnym przy ul. Kard. Stefana Wyszyńskiego 2 w Kostrzynie nad Odrą. Nie spotkał się z Organizatorami Przystanku Jezus ani o to nie zabiegał".

Robert Kościuszko sprostował również kolportowane kłamstwa: "ponieważ forma bazy Przystanku Jezus w sąsiedztwie Przystanku Woodstock na ul. Millenijnej jest formą otwartą, ks. Lemański pojawił się tam przez bardzo krótki czas i to jako osoba prywatna nie prowadząc żadnych spotkań, czy konferencji".

A co najważniejsze skomentował skandaliczne wypowiedzi Lemańskiego podczas imprezy Owsiaka.
"Wypowiedzi ks. Lemańskiego w ASP na Przystanku Woodstock odnośnie do nieobecności księży wśród młodzieży na Przystanku Woodstock są wynikiem nieznajomości rzeczywistości lub celowym zakłamywaniem prawdy, ponieważ podstawową misją Przystanku Jezus jest właśnie ta obecność i dostępność wobec młodzieży, co może potwierdzić grupa ponad 800 ewangelizatorów".

Rzecznik Przystanku Jezus nie ma wątpliwości co do intencji Lemańskiego. Dlatego wyraził dezaprobatę: "wobec wykorzystywania naszej wieloletniej owocnej obecności na Przystanku Woodstock do osiągania osobistych medialnych celów i pogłębiania swojej niesubordynacji wobec dyscypliny kościelnej. Obce są dla nas prezentowane przez ks. Lemańskiego poglądy, które niszczą wzajemne zaufanie i traktują Kościół jako rzeczywistość wyłącznie strukturalną".

Już wczoraj zareagował Mateusz Dzieduszycki, rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej: "Rozmawiałem już z abp Hoserem i wiem, że zabierze on głos w tej sprawie, ale najpierw porozmawia z samym ks. Lemańskim".

http://niezalezna.pl/57945-ksiadz-leman ... jego-slowa

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Diecezja reaguje na wypowiedzi ks. Lemańskiego na Woodstocku. Zostanie zawieszony?

Rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej wydał komunikat dotyczący wypowiedzi księdza Wojciecha Lemańskiego na Przystanku Woodstock. Mateusz Dzieduszycki zapowiada, że jeśli podawane przez media informacje na temat słów ks. Lemańskiego się potwierdzą, reakcja na nie będzie zdecydowana.


Portal niezalezna.pl informował, że ks. Lemański wziął udział w Akademii Sztuk Przepięknych, imprezie towarzyszącej Przystankowi Woodstock organizowanemu przez Jerzego Owsiaka. Duchowny od dawna wywołuje skandale swoimi wypowiedziami. Podobnie było i tym razem.

„Myślę, że Jezus Chrystus przyjąłby zaproszenie na Woodstock od Jurka Owsiaka” – stwierdził Lemański, zaczął mówić o zmianach w Kościele, a chwilę później zaatakował hierarchów. – „Biskupi się nie zmienią. Powiem brzydko. Muszą wymrzeć”.

W niedzielę na stronie diecezji warszawsko-praskiej opublikowano komunikat rzecznika Mateusza Dzieduszyckiego.

„Doniesienia prasowe prezentujące wystąpienie księdza Wojciecha Lemańskiego na organizowanym przez pana Jerzego Owsiaka Przystanku Woodstock przynoszą zaskakujące informacje” – napisał Dzieduszycki.

Rzecznik podkreślił, iż jeśli „miałoby okazać się prawdą, że ksiądz Wojciech Lemański mówił tam młodzieży o tym, że „biskupi muszą wymrzeć”, że namawiał młodych do wychodzenia z kościołów na znak protestu w trakcie Mszy Świętej, jeśli potwierdzą się inne skandalizujące wypowiedzi, które wedle doniesień prasowych miały tam paść, to postępowanie takie – niegodne kapłana Kościoła Katolickiego – spotka się ze zdecydowaną reakcją i konsekwencjami”.

Zaznaczył też, że przed podjęciem decyzji sprawa zostanie najpierw wyjaśniona i zweryfikowana.

Do słów byłego proboszcza z Jasienicy odniósł się również abp Henryk Hoser.

– Nie wolno zapominać, że każdy kapłan, który jest przecież częścią hierarchii kościelnej, musi się wypowiadać zgodnie z tym, co Kościół głosi i naucza. Nie może zaprzeczać swojemu powołaniu – cytuje słowa Hosera TVP Info. Abp potwierdził, że gdy tylko będzie miał „pełny ogląd tych wypowiedzi”, zostanie rozpoczęte postępowanie wobec ks. Lemańskiego.

TVP Info podaje, że choć konsekwencje, jakie może ponieść ks. Lemański, nie są jeszcze znane, to duchownemu może grozić nawet suspensa.

Suspensa, czyli zawieszenie, to kara kościelna, którą stosuje się wobec duchownych. Polega ona na zakazie lub ograniczeniu ukaranym kapłanom możliwości odprawiania mszy świętej, wykonywania jurysdykcji, nauczania, podejmowania aktów władzy i pobierania dochodów.

http://niezalezna.pl/57974-diecezja-rea ... zawieszony

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Celnie! Ks. Isakowicz-Zaleski o wypowiedziach ks. Lemańskiego: On jest jak księża-patrioci z głębokiej komuny

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski komentował nową odsłonę konfliktu z przełożonym, jaką rozpoczął ks. Lemański w czasie wizyty na Przystanku Woodstock.

Mnie jako księdzu jest bardzo przykro. To kolejna odsłona konfliktu między przełożonym a podwładnym. Myślę, że tutaj nie ma sensu dyskutować, co ks. Lemański powiedział, a co nie -– on mówi rzeczy karygodne. Mówienie o „wymarciu” pokoleniu biskupów znam z akt IPN -– gdy księża patrioci krzyczeli do mikrofonów, że trzeba wykończyć biskupów, bo my tu w sojuszu z władzą wiemy lepiej, jak ten Kościół ma wyglądać

— mówił ks. Isakowicz.

Dodał, że sam był „dwukrotnie kneblowany, dwukrotnie się podporządkowałem, ale jest kwestia formy”.

Nie można iść jak taran do konfrontacji. Ks. Lemański prosi się o to, by został suspendowany. Chce być męczennikiem tej sprawy. Jest mi przykro -– nie tędy jest droga do reformy Kościoła. Tutaj dochodzi do takiej paranoi, że ks. Lemański mając 54 lata mówi, że młodszy od niego prymas jest z pokolenia, które ma wymrzeć

— wskazał duchowny.

Trzeba umieć z młodymi rozmawiać, ale nie można wszystkich krytykować, mówiąc rzeczy nieprawdziwe — jak w przypadku prof. Chazana

— skwitował ks. Isakowicz-Zaleski.

http://wpolityce.pl/kosciol/207936-celn ... iej-komuny

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Łoziński: wiele słów ks. Lemańskiego to głupoty

Lemański jest uosobieniem archetypu kapłana liberalnego, będąc jednocześnie zaprzeczeniem kapłaństwa - uważa Bogumił Łoziński.

„Ks. Lemańskiego
nikt z Kościoła nie wyrzuca, Kościół nie jest instytucją, która jak ktoś popełni błędy, to go ścina czy pali na stosie” – przypomina Bogumił Łoziński z „Gościa Niedzielnego”. Publicysta wskazuje, że abp Henryk Hoser wykazuje się wobec duchownego ogromną cierpliwością. Zaś sam ks. Lemański robi wszystko, żeby w tym Kościele już nie być.

„Trzeba mieć świadomość tego, że wiele z wypowiedzi ks. Lemańskiego to głupoty” – stwierdził Łoziński. Dodał, że wystąpienie na Przystanku Woodstock nie jest pierwszym razem, kiedy wypowiada się on na tematy, o których nie ma wiedzy.

Łoziński jako przykład podał wypowiedz Lemańskiego, w której ocenił. że kuriozalne jest przygotowywanie Światowych Dni Młodzieży przez ludzi po 70. roku życia. „Światowe Dni Młodzieży przygotowuje biskup Ryś, który jest młodszy od ks. Lemańskiego o o 4 lata” - podkreślił, dodając, że drugim ich organizatorem jest biskup Muskus – młodszy od Lemańskiego o 7 lat.

Łoziński przypomniał znaczenie posłuszeństwa w hierarchii kościelnej. „Posłuszeństwo odbywa się w relacji do Boga. Bóg przekazuje nam przez Ewangelię pewną drogę. Ważnym jej elementem jest posłuszeństwo Ojcu” - mówił. Wyjaśnił, że w porządku kościelnym posłuszeństwo przełożonemu ma więc wymiar transcendentny, oznacza posłuszeństwo Bogu i zbliżenie się do niego.

Zdaniem publicysty „Gościa Niedzielnego” Lemański jest uosobieniem archetypu kapłana liberalnego, będąc jednocześnie zaprzeczeniem kapłaństwa.

http://www.stefczyk.info/publicystyka/o ... 1338990475

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Ks. Lemański przeprosił za słowa na Woodstocku. Suspensy nie będzie

Ks. Wojciech Lemański, były proboszcz z Jasienicy, publicznie skrytykował kościelnych hierarchów na Przystanku Woodstock. – Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się dotknięci moimi wypowiedziami – wyznał dziś po spotkaniu w kurii warszawsko-praskiej z abp. Henryk Hoserem i bp Markiem Solarczykiem, biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej. Hierarchowie nie wyciągnęli wobec kapłana konsekwencji - informuje TVP Info.

Pełna treść Komunikatu Kurii Biskupiej Diecezji Warszawsko-Praskiej:


Ksiądz Wojciech Lemański 5 sierpnia złożył w Kurii Biskupiej relację ze swojej obecności i aktywności na Przystanku Woodstock oraz na Przystanku Jezus. Wyraził ubolewanie z powodu mylnego przedstawienia w mediach jego intencji. Stwierdził także, że nie było jego zamiarem obrażenie kogokolwiek, a jeśli ktoś poczuł się dotknięty jego słowami, to go przeprasza.

Ksiądz Wojciech Lemański przedstawił także program swojej działalności duszpasterskiej w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii Dzieci i Młodzieży w Zagórzu, jak również program dotyczący działalności na rzecz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Ks. Abp Henryk Hoser SAC zaaprobował oba programy. Na prośbę ks. Lemańskiego zezwolił także na jego udział w mszach obrzędowych w Jasienicy za zgodą miejscowego proboszcza - napisał rzecznik Prasowy Diecezji Warszawsko-Praskiej Mateusz Dzieduszycki

Cała sprawa mogła zakończyć się jednak inaczej. – Pod uwagę jest brana kara suspensy, może ona być całkowita, to znaczy obejmująca wszelkie czynności kapłańskie, może być czasowa, czyli ograniczona do jakiegoś czasu, albo nieograniczona w czasie, czyli trwająca do momentu, aż ewentualnie zostanie odwołana – mówił przed spotkaniem rzecznik diecezji warszawsko-praskiej,

– W moim przekonaniu fragment o biskupach nie jest najbardziej porażającym fragmentem z tego, co mówił ksiądz Wojciech Lemański. Tam są rzeczy, w moim odczuciu, bardziej poważniejsze, odnoszące się do istoty nauki Kościoła – mówił Dzieduszycki.

Kilka dni temu podczas festiwalu Przystanek Woodstock ksiądz Wojciech Lemański na pytanie z sali o to, czy i kiedy Kościół w Polsce się zmieni miał zacytować wypowiedź swojego wykładowcy z seminarium. Wykładowca na podobne pytanie kleryków o zmiany po Soborze Watykańskim II miał powiedzieć, że „to pokolenie księży tego nie dokona, to pokolenie musi wymrzeć”. Ksiądz – jak wynika z nagrania z imprezy – powiedział też, że jeżeli specjalistami od przygotowania Światowych Dni Młodzieży, które będą w Polsce za dwa lata, są ludzie, którzy są dobrze po siedemdziesiątce, to trudno się spodziewać, że oni będą przemawiać głosem młodych ludzi.

W 2013 r. ks. Lemański na swym blogu krytykował kościelnych hierarchów, w tym przełożonego – biskupa diecezji warszawsko-praskiej abp. Hosera – m.in. za dokument bioetyczny episkopatu dotyczący in vitro, aborcji i eutanazji. Został za to usunięty z probostwa. Abp Hoser uznał, że postawa księdza to „brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych”. Zgodnie z decyzją Watykanu ksiądz Wojciech Lemański opuścił parafię w Jasienicy. Został skierowany do pracy w zakładzie opieki dla dzieci i młodzieży w Zagórzu koło Warszawy.

http://niezalezna.pl/58044-ks-lemanski- ... nie-bedzie

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


06 sie 2014, 23:05
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
GLBTowska tęcza na Pl. Zbawiciela znowu w płomieniach.
Nie pomogły kamery, zraszacze i dodatkowe patrole.

Obrazek

Nie pomogła dodatkowa kamera monitorująca plac Zbawiciela, ani specjalny system nawodnienia zainstalowany w trawie wokół „Tęczy”. Instalacja po raz czwarty stanęła w ogniu. Jak podaje Kontakt 24 trzech pijanych mężczyzn podpaliło ją zapalniczką. Ogień udało się ugasić.

Instalacja za ponad 100 tys. zł miała się zraszać w razie podpalenia. System ten - jak widać - nie działa prawidłowo. „Tęczę” zaczęli gasić gaśnicami ludzie z okolicznych restauracji i barów. Później wspomógł ich jeden zastęp straży pożarnej.
- Trzech pijanych mężczyzn zdołało podpalić tęczę zapalniczką – podaje Arkadius na Kontakt 24 i opisuje jak wyglądała reakcja strażników miejskich, którzy przez cały czas byli na miejscu. - Z ich strony reakcja była zerowa, zauważyli dym po około minucie oraz pozwolili przejść mężczyznom obok swojego samochodu. Pierwsi zareagowali ludzie siedzący przy lokalu Charlotte i Plan B biegnąc z gaśnicami wziętymi z lokalu.
Zatrzymano dwóch mężczyzn: 41 i 47 latka. Nad ranem mieli 2 promile alkoholu we krwi. Straż pożarna poinformowała, że zgłoszenie otrzymali o 4.50. Paliły się cztery metry instalacji.

Jak informowaliśmy w maju, tuż po zainstalowaniu odnowionej „Tęczy”, na placu Zbawiciela pojawiły się dodatkowe kamery, patrole policji i specjalny system nawadniania. Urzędnicy miejscy i policja zaprzeczali, jakoby tęcza była w jakiś sposób „specjalnie” chroniona .
Instalacja ze sztucznych kwiatów w kolorach tęczy została spalona 11 listopada ub.r.  To nie pierwsze podpalenie w historii "Tęczy" na pl. Zbawiciela w Warszawie - po poprzednim spaleniu tęcza została naprawiona i powróciła na plac zaledwie kilka dni przed Świętem Niepodległości.
"Tęcza" stanęła na placu Zbawiciela w czerwcu 2012 r. Wcześniej, podczas polskiej prezydencji, stała na placu przed Parlamentem Europejskim. Kojarzona jest ze środowiskiem LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych), którego symbolem jest tęczowa flaga.

Wartość zniszczonej "Tęczy" na pl. Zbawiciela Zarząd Oczyszczania Miasta oszacował na 70 tys. zł.
Mówi się, że z nowym systemem nawodnienia kosztowała nawet 100 tys. zł.



Opinia publiczna:

krzysztof | 07.08.2014 [20:39]
W Polsce powodz i pozrywalo mosty,a ten luk trimfalny prezydentowej swietnie nadaje sie na kladke ,a pieniadze wtopione w warszawska tecze sukcesywnie niszczona i niechciana przez ludzi ,dajcie powodziana ,bo stracili swoj dobytek i oczekuja od rzadu pomocy,a zapowiada sie ,ze dostana wala!!

zs | 07.08.2014 [19:48]
I ten najgorszy kicz XXI wieku twórczyni bohomazów dla "salonów" Bakuła , nazywa dziełem sztuki.Niech sobie zdobią takim czymś prywatne w-c . Jarmarczno-odpustowe straszydło , nawet w Wąchocku by nie chcieli

donaldinio | 07.08.2014 [17:11]
Pedalska tęcza platformerska spłonęła ze wstydu. Cześć i chwała szczawiowym wyznawcom Don Matoła Mściwego, który otwarł bramki autostradowe na Wybrzeże żeby mogły tłumnie przybywać platformerskie pielgrzymki do ukochanego ojca plemienia platfusowego Matoła Kondonkowatego.

Kasia | 07.08.2014 [15:22]
Wandale. Nic nie zbudują, a tylko niszczą.
Jeśli ktoś nie potrafi nic zrobić, to żeby zaznaczyć swą obecność i frustrację, niszczy.
Współczuję.

  marek z ontario | 07.08.2014 [20:29]
Kasiu,chyba jednak masz ptasi mozdzek,Lenin by Ciebie nazwal pozytecznym idiota,ja sie powstrzymam;czy nie sadzisz ze ta tecza nawet na jarmarku wwgladalaby okropnie. Nie powinno jej tam byc,ja odwiedzajac Warszawe po wielu latach bylem zszokowany. TECZA,KOSCIOL ZBAWICIELA.
Wiele lat temu gdy odbudowywano miasto niejaki Cyrankiewicz kazal zaslonic kosciol hotelem mdm, aleto byla komuna, a teraz podobno wolny kraj. Dziwie sie ze tak malo ludzi protestuje; przeciez Gronkiewicz i rada miejska ma sluchac obywateli a nie odwrotnie. A to sie porobilo. Jedno jest pewne; komunie udalo sie skutecznie zniszczyc elity-zostalo malo a reszta ma to wszystko gdzies;forsa i grylowanie sie liczy.Mozna by tak dlugo ale nie warto.
Wspoczuje Kasiu ale Tobie.

Zew z watahy | 07.08.2014 [17:05]
" Jesli ktos nie potrafi nic zrobic, to zeby zaznaczyc swa obecnosc i frustracje, niszczy." Wlasnie tak czyni PO ze swoimi prezdstawicielami. Zniszczyli Polske gospodarczo, politycznie, a symbolem zniszczen moralnych jest wlasnie ta tecza. Zeby tego nie widziec trzeba byc wyjatkowym tepakiem, albo cierpiec na zboczenia seksualne. Wandale Polski !!!


http://niezalezna.pl/58091-nie-pomogly- ... lomieniach

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


Ostatnio edytowano 07 sie 2014, 21:00 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz



07 sie 2014, 21:00
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA30 kwi 2006, 13:31

 POSTY        905

 LOKALIZACJAUS Polska
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Jan Pietrzak: nikt mnie nie przekona, że w Smoleńsku nie było zamachu



Jacek Gądek: - Jak serce?
Jan Pietrzak: - Dobrze. Jestem trzy miesiące po operacji. Właśnie byłem na przeglądzie. Będzie dobrze. Jeszcze trochę pożyję - na złość moim wrogom.

A kiedy najbardziej Panu skacze ciśnienie?
- Gdy zbyt szybko biegnę po schodach…

...a jak Pan widzi prezydenta Bronisława Komorowskiego albo premiera Donalda Tuska?
- Oglądałem już gorszych od nich. Żyłem pod Hitlerem i Stalinem. Przez cały PRL - też łatwo nie było. Tusk i Komorowski to małe neptki w porównaniu do tamtych zbrodniarzy.

A Polska jest Polską? Czy...
- ...to jeszcze nie ten moment. Zbyt dużo jest kłamstwa i złodziejstwa. A rząd jest właściwie antypolski.

Bo?
- Jakieś przykłady: pierwszy to Smoleńsk. Postępowanie rządu było tu antynarodowe - rząd wykazał się poddaństwem i tchórzostwem wobec Putina. Stosunek rządu do katastrofy smoleńskiej to w ogóle jest hańba. Inne sprawy: odwlekanie wydobywania gazu z łupków i sabotaż z budową gazoportu. Takich przykładów jest mnóstwo. Ja nie przypisuję obecnej władzy dobrych intencji - oni szkodzą Polsce.

Sugeruje Pan, że Polski rząd to w jakimś stopniu agentura?
- Aż tak nie mówię - oni mogą działać z powodu tchórzostwa, a niekoniecznie przez agenturalność. Obecna władza ma koncepcję, żeby się nie narażać Ruskim i Niemcom. Uprawiają wazeliniarstwo i służalczość. Takie podejście jest jednak głupie i obecnie widać już jego krach - widzimy przecież, w jakim kierunku idzie Rosja. Ten kierunek jest straszny.

Pan się boi Ruskich?
- Prywatnie - nie. Ale o Polskę - tak. Żyłem pod okupacją niemiecką, a potem rosyjską. I wiem, że to zawsze jest klęska, wyzysk, degradacja Polaków. Od ponad 300 lat co kilka pokoleń nasi sąsiedzi nas atakują, mordują, okradają, palą nasz kraj.
W latach 30. Polska miała trochę ponad 30 mln ludności. W tym samym czasie Turcja liczyła tyle samo. Dziś Polska znów ma trzydzieści kilka milionów, a Turków jest już ok. 80 mln i są regionalną potęgą. My jesteśmy dziesiątkowani przez sąsiadów.
To są dwa barbarzyńskie plemiona, które nie dają nam spokojnie żyć...

...za Odrą - barbarzyńcy? Za Bugiem - również?
- Rzadko historia widziała takie fabryki śmierci jak niemiecki Auschwitz i gułagi jak w Rosji. Czy o tym mamy zapomnieć?

Czyli aktualnie żyjemy jedynie w pokojowym międzyczasie?
- Żyjemy, na ile się da. Jeśli sobie wywalczymy trochę wolności - tak jak teraz - to jakoś żyjemy, lepiej niż w PRL-u. Natomiast suwerenność Polski nadal nie jest pełna.

Mówi Pan, że rząd jest zły, a któryś poprzedni był niezły?
- Zbyt dobrych przykładów niestety nie ma, choć gabinet premiera Jana Olszewskiego był dobry, ale trwał krótko. A rząd Jarosława Kaczyńskiego? Miał szanse zrobić coś wielkiego, ale ze względu na koalicjantów wyszło tylko wielkie pasmo awantur - misja rządu J. Kaczyńskiego się nie powiodła i on podał się do dymisji. Jednak efekty i tak mieli lepsze niż rząd Tuska przez 7 lat.

A co musiałoby się zmienić, aby Pan powiedział: tak, żyjemy w wolnej i demokratycznej Polsce?
- Zaczynając od siebie, to powinien zostać zniesiony zakaz na Kabaret pod Egidą.
Satyra w naszym stylu jest wyrugowana. A bardzo by się przydała społeczeństwu. Ja jestem ze swoimi kolegami półlegalny - nawet w większym stopniu niż w PRL-u, bo wtedy obowiązywała tzw. kanalizacja: byłem obecny w pewnych kanałach, a w innych nie. A dziś? Tępią mnie wszędzie, gdzie mogą. Chwała Bogu jest Internet. Natomiast w sprawach większej wagi: rząd powinien być suwerenny i podejmować decyzje w interesie Polski. A nie jedynie swojej partii.

Póki co jednak rząd ma oparcie w społeczeństwie. Ludzie głosują na PO - to ta partia wygrywa.
- A ja jednak głosuję na kogoś innego. Według mnie rząd Tuska jest szkodliwy i stracił siedem lat.

Jak więc Pan wytłumaczy fenomen, że Polacy dwa razy z rzędu dali Platformie władzę?
- Bo Platforma ma media do dyspozycji. Trzy wielkie telewizje rządzą umysłami większości Polaków. Jest też bardzo duża liczba osób, które są przypięte do obecnej władzy - nie bez kozery władza zatrudniła kilkaset tysięcy nowych urzędników. Ci ludzie są żelaznym elektoratem partii władzy. A także wszyscy złodzieje, którzy kradli przez siedem lat rządów Tuska - też będą go popierać.

Jeśli przyjdzie inna władza, to przyjdą też - mówiąc Pana językiem - inni złodzieje?
- Ja czekam na rządy mądrych i uczciwych ludzi. Liczę, że partią takich ludzi będzie Prawo i Sprawiedliwość.

Widzi Pan w PiS-ie takie postacie, które byłyby absolutnie ideowe i uczciwe?
- O absolutach nie mówimy. Ale widzę ludzi dużo lepszych niż obecna administracja Polski.

Jakie nadzieje wiąże Pan z prezesem Jarosławem Kaczyńskim?
- Lepszego polityka dzisiaj w Polsce nie ma.

Lepszy wcale nie znaczy, że dobry.
- Dobry dla Pana jest pewnie Putin? Jarosław Kaczyński jest politykiem na najwyższym szczeblu. Dokładnie ogarnia ważne problemy. Ma olbrzymią wiedzę - może przeprowadzić Polskę przez czas odrabiania szkód, których narobił Tusk.

Elementem popychania Polski w kierunku wolności byłoby np. bardzo symboliczne wykopanie prochów gen. Wojciecha Jaruzelskiego z ziemi na Powązkach i przeniesienia ich w inne miejsce?
- Ja sądzę, że jeżeli już wykopywać czyjeś prochy, to żołnierzy wyklętych i im stawiać pomniki. Towarzystwo Patriotyczne prowadzi akcję na rzecz zbudowania w Warszawie łuku triumfalnego, bo hańbą jest to, że w Warszawie ciągle nie ma łuku triumfalnego Bitwy Warszawskiej. A dlaczego? Bo Moskwa zabrania.

Ale będzie muzeum - w Ossowie, na miejscu bitwy.
- Ja jestem za tym. Ale łuk ma być w Warszawie - w centrum. Nie tęcza, nie palma, ale pomnik Bitwy Warszawskiej, żeby każdy Polak - a także gość, turysta - wiedział, że odnieśliśmy wielkie zwycięstwo i uratowaliśmy Europę przed barbarzyńcami. Mamy powody do dumy, a ludzie, którzy nie będą popierać tego projektu, wystawią sobie cenzurkę zdrajców Polski.

A ta tęcza, o której Pan wspomniał, to symbol czyjego zwycięstwa?
- To podobno jakiś symbol, który może sobie stać, ale w wesołym miasteczku, a tymczasem stoi w środku miasta. W ogóle w stolicy w centrum znajdują się rzeczy przypadkowe - jak palma, kolorowe doniczki na Pl. Powstańców i miliony kołków, słupków, pachołków. W Wiedniu, Berlinie, Paryżu górują pomniki wielkich zwycięstw. Dlaczego nie w Polsce?

Gdzie by Pan widział pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej?
- Powinien stanąć bezwzględnie. A gdzie? Nie wiem, niech ustalą mądrzejsi.

Na Krakowskim Przedmieściu go nie ma.
- Przypominać o nim jednak trzeba. Sam niektóre akcje prowadzę po 40 lat, więc wiem, że ustępować wrogom nie należy.

Jest coś, co byłoby w stanie przekonać Pana, że 10 kwietnia doszło do wypadku, a nie zamachu?
- Nikt mnie nie przekona, że to nie był zamach. A głównym dowodem na to, że doszło do zamachu, są cztery lata kłamstw Putina i Tuska. To jest dowód zbrodni. Gdyby chodziło o tragiczny wypadek, to inaczej by się wszystko odbywało. Rosjanie nie oddadzą nam wraku ani skrzynek - nie oddadzą ich nigdy, bo są zbrodniarzami. Ile lat trzeba było czekać, żeby przyznali się do Katynia? Kilkadziesiąt. W sprawie Smoleńska też warto czekać, by wydrzeć im tę prawdę.

I Pan sądzi, że następcy Putina przyznają się kiedyś do - jak Pan mówi - zamachu?
- Nie wszyscy zbrodniarze się przyznają. Prawdę jednak mimo to udaje się odkryć.

Pana przekonanie, że Tusk i Putin kłamią ukrywając prawdę, to słaby dowód na zamach.
- Ale ja nie jestem prokuratorem. Mówię o swoich intuicjach i poglądach. Dowodów proszę oczekiwać od Macieja Laska - urzędnika, który ma służyć Polakom, a plecie idiotyzmy o pancernej brzozie. Zresztą w sprawie Smoleńska jesteśmy otoczeni przez zdrajców, którzy nie chcą dopuścić do ujawnienia prawdy o 10 kwietnia 2010 r. A ja już tydzień po katastrofie - widząc, że Rosjanie łżą - mówiłem na YouTubie o drugim kłamstwie katyńskim. Kilka tygodni później napisałem Balladę Smoleńską, w której pada słowo "zbrodnia".

W tej piosence śpiewa Pan, że "po Katyniu pierwszym, przyszedł Katyń drugi". To aby nie przesada?
- Licentia poetica - i tu, i tu zamordowano Polaków. Wtedy kilkadziesiąt tysięcy, a w 2010 r. prawie 100. Skala inna, ale intencja i podłość takie same: śmierć nie w walce, ale poprzez skrytobójcze morderstwo - typowe dla Ruskich.

A z drugiej strony działalność posła Antoniego Macierewicza (PiS) uznaje Pan za rzecz szlachetną?
- Z całą pewnością. On się stara, ma pasję wbrew oszustom szukać prawdy. Na ile jego badania są prawdziwe, a na ile są konfabulacją? Nie wiem - trudno robić badania bez dostępu do wraku. Ale np. wykład prof. Biniendy jest bardzo przekonywujący.

Chodzi Pan na wybory?
- Tak.

I głosuje Pan...
- ...ostatnimi laty na PiS. Kiedyś sam brałem z drugiej strony udział w wyborach - kandydowałem na prezydenta w 1995 r. Jeździłem po Polsce i poważnie przemawiałem, choć wszyscy sądzili, że będę żartował. Prawda jest taka, że -  przy zdobyciu 3-4 proc. poparcia - chciałem stworzyć partię. Widziałem, że z jednej strony jest komuna, a z drugiej rozpadający się obóz solidarnościowy. W połowie lat. 90. nie było na kogo głosować. Dostałem jednak zbyt małe poparcie - nieco ponad 1 proc. - więc machnąłem ręką na politykę.

A dziś widzi Pan potrzebę, by w nią się jednak włączyć?
- Czynnie? Nie. Jestem za stary na te numery. Tylko jeden raz zrobiłem takie eksperyment - i wystarczy.

Pomimo to w 2015 r. IV RP wróci?
- Ja Polski nie numeruję. Numery Rzeczpospolitej nadaje historia, a nie propaganda. A czy uczciwi i mądrzy ludzie przejmą władzę? Nie wiem. Siły zła są wielkie. Szatan jest na świecie mocny. Żyrinowski twierdzi nawet, że zostaniemy zmieceni w III wojnie światowej. Nie da się ukryć, że znajdujemy się w wielkim zagrożeniu, wynikającym z sytuacji na wschodzie i z możliwych prowokacji obecnych władz Polski.


http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... achu/ypjef


15 sie 2014, 14:51
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Episkopat reaguje na teksty „Wyborczej” o zarobkach duchownych

Głos w dyskusji na temat wynagrodzenia za pracę katechetów w szkołach publicznych i kapelanów różnych instytucji zabrał rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. W wydanym komentarzu ks. Józef Kloch podkreślił, że „uposażenie za pracę na rzecz obywateli nie powinno być rozumiane jako finansowanie Kościoła”.


To reakcja na teksty „Boskie etaty” i „Droga sutanna” opublikowane w „michnikowemu szmatławcowi”. Z informacji „GW” wynikało, że budżet państwa wydaje rocznie na zatrudnienie duchownych jako kapelanów różnych formacji mundurowych oraz jako nauczycieli religii 700 mln zł. Okazało się, że „Wyborcza” przeszacowała swoje obliczenia o prawie 300 mln – jak prostowały media katolickie, w rzeczywistości jest to 416 mln zł.

Ksiądz Kloch zaznaczył we wstępie, że w Polsce raz po raz powraca dyskusja na temat wynagrodzeń za pracę katechetów w szkołach publicznych czy kapelanów różnych instytucji.
„Uposażenie za pracę na rzecz obywateli nie powinno być rozumiane jako finansowanie Kościoła. Nie jest to także wspieranie kultu religijnego. Warto podkreślić – w szpitalach, wojsku, więzieniach i tym podobnych placówkach o posługę duszpasterską proszą osoby oczekujące wsparcia duchowego. Wierzący rodzice chcą nauczania religii w szkołach, a pieniądze na płace dla katechetów pochodzą z ich podatków” – napisał ks. Kloch.

Następnie dodał, że „do szeregu posług w pracy duszpasterskiej wymagane są święcenia kapłańskie stąd mogą je spełniać wobec osób oczekujących tego jedynie księża. Nauczający religii – zarówno duchowni, jak i świeccy – muszą ukończyć odpowiednie studia wyższe Kapelani lub katecheci zatrudnieni na umowę o pracę lub umowę zlecenia otrzymują wynagrodzenie sprawiedliwie i zgodnie z odpowiednimi przepisami prawnymi”.

„W cywilizowanych społeczeństwach przyjęte jest wypłacanie wynagrodzenia za pracę na rzecz określonych grup podatników. Finansowane z podatków nauczanie religii w szkołach publicznych odbywa się w wielu państwach; podobnie jeśli chodzi o zatrudnianie kapelanów. Kapłan pracujący w szpitalu jest oczekiwany – zwłaszcza przez ciężko chorych i umierających. Kapelan jest wsparciem duchowym, szczególnie w przypadkach, wobec których medycyna jest bezsilna. Nie ma nic nadzwyczajnego w wychodzeniu przez państwo naprzeciw oczekiwaniom obywateli płacących podatki; jest to wręcz prawnym obowiązkiem państwa” – podkreślił rzecznik episkopatu.

http://niezalezna.pl/58187-episkopat-re ... duchownych

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Grożono zabiciem o. Rydzyka!

Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą otrzymał postanowienie Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota o umorzeniu dochodzenia ws. „grożenia zabiciem o. Rydzyka i kapłanów Kościoła Katolickiego przez internautów oraz wielokrotnego znieważenia o. Rydzyka”.

Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą otrzymał postanowienie Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota o umorzeniu dochodzenia ws. „grożenia  zabiciem o. Rydzyka i kapłanów Kościoła Katolickiego przez internautów oraz wielokrotnego znieważenia o. Rydzyka”.

Decyzja prokuratury jest nieprawomocna, od której Ryszard Nowak w imieniu „Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą” odwołał się w dniu dzisiejszym do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie.

W lutym ubiegłego roku Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą złożył doniesienie do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie ws. znieważenia o. Tadeusza Rydzyka oraz kapłanów Kościoła Katolickiego przez ponad 40 internautów na stronie internetowej „michnikowego szmatławca” pod artykułem „O. Tadeusz Rydzyk podejrzewa KRRiT o ustawienie konkursu o miejsce na multipleksie”.

Cytujemy niektóre obraźliwe komentarze:

- Jestem zwolennikiem klerykalizmu warstwowego : warstwa kleru, warstwa ziemi, warstwa kleru, warstwa ziemi, i tak ad infinitum . (Trochę przerobione z dawnych lat, ale co Wy na to?) - piesion

- Co za plugawy osobnik z tego Rydzyka, antykatolickiego sekciarza...Tfu!

- Mam nadzieję że ten złodziej i oszust nie dostanie miejsca na multipleksie

- Ojciec Pierdzyk wynalazcą przekrętów Komisji Majątkowej.

- A  jakimż to partnerem dla KRRiT jest ta odrażająca kreatura z Torunia??!!! Czy wy juz poszaleliście do cna? Postawcie tego gnoma w szeregu. Jeszcze tego brakowałby, byście z czystego tchuźostwa obdarowali tego oszusta koncesja. WON!!!!!! z przestrzeni medialnej, WON!!!!

- Podejrzewa... wie, ale nie powie. Insynuant w stylu Dzierżyńskiego i Gebelsa.

- Morda zadowolonego z siebie oszusta.

- Przestańcie pokazywać tą gębę i drukować te bzdety

- Bardzo Was wszystkich proszę zjednoczmy się i pogońmy tego złodzieja, skończmy z tą pazerotą i panoszeniem się czarnych.

- To normalka, przecież on należy do bandy wywąchiwaczy spisków!

- Wręcz chorobliwie nienawidzę tego bezczelnego, aroganckiego zakłamańca. Największą przyjemność sprawiłoby mi naplucie w ten zakłamany pysk.

- Ja wprost nie mogę pojąć ze ten zwyczajny złodziej  i najprawdopodobniej agent wywrotowy obcego państwa z korzeniami w UB i SB jest ciągle na wolności.

- Ten patentowany oszust znów miesza jęzorem w szambie. A głupki kupują to za dobra monetę.

- Rydzyk podejrzewa. A ja podejrzewam ze Rydzyk jest agentem Moskwy.

- Zdejmijcie ta kanalie, za długo "wisi"!

Mimo, że od ukazania się powyższego artykułu prasowego minęło 1,5 roku, to redakcja „michnikowego szmatławca” obraźliwych komentarzy nie usunęła. A powinna, to uczynić. 13.03.2013 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa – Ochota (zajmowała się na roboczo sprawą) odmówiła wszczęcia dochodzenia wobec, cytuję: „czyn nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego”,

W dniu  18.04.2013 r. Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą wysłał do Sądu Rejonowego w Warszawie zażalenie na decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia dochodzenia (za pośrednictwem prokuratury).  Niestety prokuratura odmówiła przyjęcia zażalenia wobec tego, że zostało złożone przez osobę nieuprawnioną.
Po następnym zażaleniu Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie w dniu 30.08.2013 r. uznał, iż Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą jest uprawniony do złożenia zażalenia na odmowę wszczęcia dochodzenia przez Prokuraturę Rejonową Warszawa – Ochota.

W następstwie w dniu 24.02.2014 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie uchyliła decyzję Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota o odmowie wszczęcia dochodzenia i stwierdziła: „Prokurator nie podjął czynności pozwalających na ustalenie sprawców tego czynu. Pokrzywdzony bez pomocy prokuratora nie ma możliwości ustalenia danych personalnych internautów, którzy zamieścili obraźliwe komentarze a tym samym nie ma możliwości skorzystania z prawa wniesienia prywatnego aktu oskarżenia”.

Pomimo powyższych wyraźnych zaleceń Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota (zajmowała się sprawą na roboczo) nic praktycznie nie zrobiła i umorzyła dochodzenie 18.07.2014 r.

Komitet podniósł to w zażaleniu, które wysłał  do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie

Artykuł 255, § 2. Kodeksu Karnego mówi:
Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Art. 216 § 2. Kodeksu Karnego mówi:
Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Art.256. § 1 Kodeksu Karnego mówi:
Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.    

Zapraszamy na profil Stefczyk.info na Facebooku!

Za komunikatem Ryszarda Nowaka, przewodniczącego OKOpSiP/JUB

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/pol ... 1385113416

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Ślub Tusków nieważny? Współzałożyciel PO: Tusk wziął ślub kościelny, bo chciał być premierem

Współzałożyciel Platformy Obywatelskiej w wywiadzie dla „Polska The Times” mówi o pobudkach ślubu kościelnego Donalda Tuska. „Zrobił to dlatego, że wiedział, że jeśli chce być premierem tego narodu, to jest oczekiwane, że będzie normalnym katolikiem” – powiedział Jacek Merkel. „Małżeństwo zawarte np. dla celów politycznych może być nieważne” – tłumaczy z kolei „Super Expressowi” ks. prof. dr hab. Dariusz Oko.

 
Donald Tusk w 1978 roku zawarł ślub cywilny z Małgorzatą Sochacką. Nagle (po 27 latach wspólnego życia) przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi w 2005 roku zawarli oni sakrament małżeństwa. Ślubu w kościele udzielił wówczas arcybiskup Tadeusz Gocłowski. Obecny premier tłumaczył wtedy, że to dzięki Janowi Pawłowi II wrócił do Kościoła. Odmiennego zdania jest były bliski współpracownik Donalda Tuska, współzałożyciel Platformy Obywatelskiej, b. poseł Kongresu Liberalno-Demokratycznego - Jacek Merkel.
 
- Zrobił to dlatego, że wiedział, że jeśli chce być premierem tego narodu, to jest oczekiwane, że będzie normalnym katolikiem. Co nie oznacza, że to jest człowiek, który pada na kolana przed biskupami, bo w polskim katolicyzmie tych, co się słuchają biskupów, jest mniejszość – mówi w wywiadzie.
 
Jacek Merkel w 2001 wraz z Maciejem Płażyńskim, Donaldem Tuskiem i Andrzejem Olechowskim zakładał Platformę Obywatelską. Został pełnomocnikiem okręgowym tej inicjatywy, wkrótce jednak wycofał się z bieżącej polityki. Wcześniej zasiadał w prezydium rady krajowej Kongresu Liberalno-Demokratycznego, prowadził kampanię wyborczą tej partii w 1993.
 
Ks. prof. dr hab. Dariusz Oko w rozmowie z „SE” podkreśla, że po pierwsze niewiadome jest pochodzenie informacji Jacka Merkla, po drugie, że należy być ostrożnym w osądzaniu.
- Nie wiemy, skąd Jacek Merkel ma te informacje. Czy premier Donald Tusk zwierzał się jemu? Pan Jezus kazał być ostrożnym w osądzaniu innych. To, że Tusk wziął ślub przed kampanią wyborczą, to mógł być wynik jego dojrzałości, głębokich osobistych decyzji. Aby wziąć ślub kościelny, trzeba mieć szczere intencje, gdyż małżeństwo zawarte np. dla celów politycznych może być nieważne. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni – mówi ksiądz Oko.

http://niezalezna.pl/58257-slub-tuskow- ... -premierem

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


17 sie 2014, 17:09
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Cejrowski: A niech "Wyborcza" jazgocze!

Obrazek

Podróżnik zachęca do duchowej adopcji dziecka poczętego.


Wojciech Cejrowski na swoim profilu na Facebooku odniósł się do akcji "Gościa Niedzielnego" pod hasłem "Twój brzuch - moja sprawa", w której chodzi o duchową adopcję dziecka poczętego. Polega to na modlitwie za nienarodzone (jeszcze) dziecko i matkę, która rozważa dramatyczną decyzję aborcji. Podróżnik nie kryje irytacji na postawę innego tytułu - "michnikowego szmatławca".

"Jazgot po stronie "Wyborczej" straszny, że ciemnota, fanatyzm, "durne ludzie", uspokajają swoje sumienie, zamiast konkretnie pomóc, bo modlitwa nic nie pomoże... Gdyby modlitwa nie pomagała, wówczas strona "Wyborcza" by nie jazgotała przeciwko tej akcji, prawda? Jazgot przeciwko czemuś czego nie ma, nie miałby sensu - szkoda energii, papieru, szkoda jazgotu" - pisze Cejrowski.

Zwraca jednak uwagę, że "jazgot" pisma z ul. Czerskiej jest pewnego rodzaju drogowskazem dla wszystkich ludzi dobrej woli - wystarczy zachować się odwrotnie, by wybrać dobrze. "Adoptowałem dzieci nienarodzone kilkukrotnie. To proste - jedna mała modlitwa w porannym pacierzu codziennie przez 9 miesięcy. Znam ich daty urodzenia, bo zapisuję je sobie w książeczce do nabożeństwa. W dniu narodzin jednego niewiniątka natychmiast adoptuję następne i... nawet gdyby jazgot na temat nieskuteczności tej formy pomocy bliźniemu był prawdą, to czy nie jest działaniem dobrym podejmowanie KAŻDEJ nawet nieskutecznej próby ratowania drugiego człowieka przed zabiciem? Czy "Wyborcza" uważa, że próbować warto tylko wówczas, gdy ma się gwarancję sukcesu? Hm... Kiedy myśli się w taki sposób, wówczas różne bohaterskie i moim zdaniem potrzebne czyny człowieka tracą sens. Na przykład dwa Powstania - jedno Warszawskie, a drugie w Gettcie" - podsumowuje podróżnik.

Nie pozostaje nam nic innego, jak podpisać się pod słowami Wojciecha Cejrowskiego. A "Wyborcza"? Cóż, niech jazgocze.

http://www.stefczyk.info/publicystyka/o ... 1477679621

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 sie 2014, 16:30
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Obrazek

         Wzorzec Etyki, Moralności i Obyczajów

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


24 sie 2014, 21:59
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Obrazek
                      Trzeba dbać o swoje dzieci

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


03 wrz 2014, 20:31
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Dzieduszycki odsłania kulisy spotkań z ks. Lemańskim: „Człowiek co zdanie mówi coś innego…”

Obrazek

Gwarantuję panu, że gdyby chodziło o ten jeden żart, to nie byłoby o czym mówić. Chodziło o kilka rzeczy naraz: o ciężar gatunkowy, długotrwałość i brak jakichkolwiek oznak poprawy


— mówi Mateusz Dzieduszycki, odsłaniając w rozmowie z Robertem Mazurkiem kulisy sprawy ks. Lemańskiego.

Rzecznik prasowy kurii warszawsko-praskiej tłumaczy, że bardzo mocno zaskoczyła go postawa niesfornego kapłana podczas wspólnej konferencji prasowej. Kilka chwil wcześniej przeprosił bowiem za swoje słowa na Przystanku Woodstock, a na konferencji…

Uczciwie mówiąc, kompletnie zgłupiałem. Nie jestem przyzwyczajony, że człowiek co zdanie mówi coś innego. Co innego usłyszałem z ust ks. Lemańskiego na górze, u księdza arcybiskupa, bo tam wycofał się z tych słów, a potem, na dole, pod kurią, zapewnia, że niczego nie żałuje. To co to za sytuacja?

— pyta na łamach weekendowej „Rzeczpospolitej”.

Dzieduszycki odnosi się również do swoich słów poświęconych długości życia homoseksualistów.

Znajoma opowiedziała mi, że jej przyjaciel gej bardzo się na mnie wkurzył po mojej wypowiedzi o długości życia, ale poprosił o materiały, które miałem. Poszedł z nimi do lekarza, wrócił i powiedział: „Wiesz, chyba ten Dzieduszycki miał rację”. Jeśli choć jeden człowiek to przemyślał, to warto było zabierać głos

— tłumaczy.

I dodaje:

Gdyby to był naprawdę tak wielki problem, jakim widzą go media, to zlikwidowałby się sam, bo ludzie nie są idiotami i przestaliby tych księży finansować. Przecież księża żyją z tacy, pieniędzy od wiernych. Jestem przekonany, że gdyby ksiądz w mojej parafii żył ponad stan, to wierni umieliby mu o tym przypomnieć

— przekonuje.

http://wpolityce.pl/kosciol/211429-dzie ... cos-innego

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Dlaczego będziemy pamiętać

Co się stało, że powszechnie szanowany i podziwiany oficer chwilę po tragicznej śmierci został odarty z czci i skazany na szybkie zapomnienie? W czyim to leży interesie?




Dzień lotnictwa, 28 sierpnia, to dla nas czas wspomnień o żołnierzach – zarówno tych, którzy oddali życie w obronie Ojczyzny, jak i tych, którzy zginęli w służbie dla niej, tych, którzy odeszli dziesiątki lat temu, i tych, którzy odeszli tak niedawno, a często już się o nich zapomina. To zapominanie bywa czasem efektem zorganizowanego oddziaływania na pamięć potomnych poprzez deprecjonowanie osoby, jej czynów i osiągnięć, a także świadome i celowe „gaszenie” naturalnych odruchów ludzi do kultywowania wspomnień o nieżyjącym.

Postacią, w stosunku do której świadomie prowadzono bezpardonową kampanię oszczerstw, a jednocześnie zastosowano proces celowego wymazywania z pamięci potomnych, w tym kolegów i byłych podwładnych, jest śp. Generał pilot Andrzej Błasik.

Zginął tragicznie w katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, dokąd udawał się w grupie 96 wybitnych Polaków z różnych środowisk na czele z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i jego Małżonką, by uczcić rocznicę mordu Polskich Oficerów w Katyniu w 1940 r. dokonaną przez przywódców ZSRS.
Najmłodszy dowódca

Kim zatem był śp. Generał pilot Andrzej Błasik, że zastosowano wobec Niego tak nieludzkie działania mające zdeprecjonować zarówno Jego samego, jak i Jego osiągnięcia dla Polski i NATO?

Był najmłodszym w historii lotnictwa Dowódcą Sił Powietrznych, w chwili śmierci miał niecałe 48 lat. Ale to właśnie pod Jego dowodzeniem Siły Powietrzne zostały wprowadzone na właściwe tory. Młody, zdolny, prawdziwie niepodległościowy Generał, szybko nakreślił długofalowy kierunek rozwoju Sił Powietrznych, który po Jego śmierci jest realizowany. Zmienił system szkolenia i procedury. Gruntownie modernizował Siły Powietrzne. W swoim życiowym dorobku miał wiele wspaniałych sukcesów i zasłużenie cieszył się szacunkiem wśród podwładnych i przełożonych.

Amerykanie, we wrześniu 2009 r., wręczając w imieniu Prezydenta Stanów Zjednoczonych Legię Zasługi, tak podsumowali osiągnięcia młodego generała:

„Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, w zgodności z aktem Kongresu z 20 lipca 1942 roku nadał Legię Zasługi w stopniu Komandorskim Panu gen. broni Andrzejowi Błasikowi z Polskich Sił Powietrznych za wyjątkową i merytoryczną służbę na stanowisku Dowódcy Polskich Sił Powietrznych od kwietnia 2007 do września 2009”. Przywództwo gen. Błasika, jego poświęcenie w sprawie zwiększania siły NATO były również decydujące przy poszerzaniu współpracy pomiędzy siłami powietrznymi USA i Polski. Strategiczna wizja roli polskich sił powietrznych prezentowana przez gen. Błasika była decydująca przy procesie transformacji z otrzymanej w spadku (w domyśle: z poprzedniego systemu) kultury wojskowej do nowoczesnego rodzaju Sił Zbrojnych.

Jego wyjątkowe zdolności zarządzania ograniczonymi zasobami wypchnęły polskie Siły Powietrzne do sprawowania zwiększonej roli w Sojuszu Północnoatlantyckim, zabezpieczając jednocześnie dostawę dla polskiego lotnictwa 48 nowoczesnych samolotów F-16, pierwszych z pięciu C-130 i udział w NATO-wskim programie strategicznego lotnictwa transportowego w oparciu o samoloty C-17.

Generał Błasik był równie oddany szkoleniu, treningom i doskonaleniu personelu polskich Sił Powietrznych. Inwestował w szkolenie techniczne i profesjonalną edukację wojskową, ukierunkowaną na przygotowanie polskich lotników do prowadzenia operacji na terenie całego świata.

Zapewnił kontynuację profesjonalizacji światowej klasy Sił Powietrznych, udowadniając, że są one ze wszech miar gotowe, odpowiednio przygotowane i przełomowe.

Osobiste poświęcenie gen. Błasika dla sprawy partnerstwa pomiędzy amerykańskimi i polskimi Siłami Powietrznymi było kamieniem milowym bilateralnej współpracy, przyczyniając się również do polepszenia bezpieczeństwa Europy Wschodniej i jednocześnie zwiększając siłę NATO.

Wyjątkowe dokonania, szczególne zdolności przywódcze i osobista inicjatywa przejawiana przez gen. Błasika odzwierciedla wielki kredyt zaufania, jakim obdarzono zarówno Jego, dowodzone przez Niego Siły Powietrzne, jaki i cały Jego kraj.

Jest w życiu i działalności służbowej śp. Generała pilota Andrzeja Błasika wiele elementów i cech charakteru, które wybijają Go ponad przeciętność. Po Jego tragicznej śmierci kierownictwo MON, następca w Dowództwie Sił Powietrznych oraz media głównego nurtu nie chcą ich eksponować. Kłóciłoby się to bowiem z ogólną tezą uknutą i wygłoszoną przez stronę rosyjską (MAK) już w pierwszych godzinach po katastrofie oraz podtrzymywaną i rozwijaną przez przedstawicieli rządu RP, prorządowych mediów i wielu osób ze środowisk politycznych zbliżonych do rządu, niemających w ogóle pojęcia o lotnictwie.
Harówka w domku pilota

To nie przypadek ani kolesiowskie konstelacje zawiązane podczas bywania i biesiadowania w znanych lokalach, ale stałe, po kilkanaście godzin dziennie przebywanie w domku pilota na lotnisku i przygotowywanie się do kolejnych lotów, treningi na symulatorze, tysiące godzin spędzone w powietrzu w strefach pilotażu, na poligonach z użyciem amunicji i uzbrojenia sprawiły, że szybko dostrzeżono talenty, wiedzę i umiejętności Andrzeja Błasika. Praktykę lotniczą podbudowywał wiedzą teoretyczną zdobytą na prestiżowych uczelniach wojskowych, dokąd też nie trafiał przez przypadek. Studiował w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie (1993-1995), Holenderskiej Akademii Obrony w Hadze (1998), Szkole Wojennej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Montgomery (2005).

W uznaniu zasług w dziedzinie dowodzenia (m.in. dowodzona przez Niego jednostka otrzymała w 2003 r. prestiżowe wyróżnienie „Znak Honorowy Sił Zbrojnych RP”) został mianowany na stopień generała brygady 15 sierpnia 2005 r., a półtora roku później otrzymał kolejną gwiazdkę generalską. 15 sierpnia 2007 r., już jako Dowódca Sił Powietrznych, został mianowany przez Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta RP, na stopień generała broni.

Ostatnie pięć lat życia Generała to okres najbardziej wytężony, pełen osobistych poświęceń dla pracy w lotnictwie. To On osobiście, choć wielu to przypisuje sobie, wdrażał nową technikę lotniczą do jednostek, współuczestniczył w tworzeniu i sam pisał najistotniejsze dla lotnictwa dokumenty normatywne. Nie zaniedbywał przy tym własnego szkolenia lotniczego. Do ostatnich dni był pilotem-instruktorem. Ogółem wykonał 1592 godziny lotów na ośmiu typach statków powietrznych, z tego blisko 500 godzin na samolocie bojowym Su-22, co jest dużym osiągnięciem przy dowódczo-sztabowym charakterze pracy w ciągu ostatnich kilku lat.

Co zatem się stało, że ten powszechnie szanowany przez przełożonych, lubiany i podziwiany przez podwładnych różnych szczebli, kolegów i współpracowników, niezwykle skromny oficer, pilot-instruktor, chwilę po tragicznej śmierci został odarty z czci i godności i „skazany” na szybkie zapomnienie? W czyim to leży interesie?
Przygoda z F-16

Przecież to śp. Generał pilot Andrzej Błasik był tym, który rozpoczął i wdrożył do eksploatacji w jednostkach Sił Powietrznych samolot F-16 (zakupiony na podstawie decyzji rządowej z 2003 r.). Najpierw finalizował proces przygotowania infrastruktury jako dowódca związku taktycznego, na wyposażenie którego kierowano te samoloty, później przyjmował je w jednostkach, a następnie już jako Dowódca Sił Powietrznych pracował nad przygotowaniem dokumentacji normującej proces szkolenia na tym statku powietrznym, a także na innych statkach. To On wdrażał śmigłowiec SW-4, samolot transportowy C-130 i inny sprzęt do jednostek.

Generał stworzył zespół specjalistów, którzy w pełni rozumieli Jego idee i utożsamiali się z podejmowanymi przez Niego decyzjami. On sam był rzetelny, wymagał wiele od siebie (nigdy nie na zasadzie „jednopalcowej” – weźmy się i zróbcie, lecz samodzielnie chwytający za pióro), dający jasne wytyczne i tezy, które należało rozwinąć, by przygotować określone materiały. Tak powstała nowa edycja „Regulaminu lotów”, „Instrukcji organizacji lotów w lotnictwie SZ RP”, „Instrukcji ruchu lotniczego w SZ RP”, „Instrukcji kwalifikowania pilotów i nawigatorów”, metodyk i programów szkolenia lotniczego.

Po katastrofie samolotu C-295 w Mirosławcu nie ograniczył się tylko do zrealizowania zaleceń określonych w protokóle, lecz z własnej wiedzy i inicjatywy powołał zespół specjalistów z różnych dziedzin lotnictwa, określił potrzeby wyposażenia radionawigacyjnego i infrastruktury, a następnie osobiście kontrolował stan prac na 17 lotniskach pod kątem pełnego zabezpieczenia różnych typów statków powietrznych wykonujących na nich loty i przeloty.

Dbał o swoich żołnierzy różnych stopni i specjalności, choć personel latający zawsze był mu najbliższy. Lubił żołnierzy skromnych, zdyscyplinowanych, pracowitych, znających regulamin wojskowy i tajniki swojej profesji. Z reguły podczas licznych wizyt w jednostkach i na lotniskach zawsze z wielkim taktem, nieczęsto spotykanym u dowódców tego szczebla, rozmawiał z żołnierzami wszystkich stopni. Kilka razy w miesiącu szczegółowo zapoznawał się z poziomem wyszkolenia i postępami w szkoleniu blisko 100 pilotów i kandydatów na pilotów samolotów F-16 – tych, którzy ukończyli szkolenie w USA i byli w naszych jednostkach, przebywających na szkoleniu oraz przygotowujących się do wyjazdu. Podkreślał, że najcenniejszy i najistotniejszy jest człowiek i że od pojedynczych żołnierzy zależą sukcesy jednostek wojskowych. Nigdy nie był arogancki w stosunku do podwładnych. Takie postępowanie sprawiało, że ten Dowódca miał wielki autorytet nie tylko formalny, ale i autentyczny. Cieszył się szacunkiem zarówno bliskich współpracowników w Dowództwie, jak i żołnierzy w jednostkach.
Niewygodna prawda

Generał Błasik był szanowany nie tylko przez przełożonych i podwładnych w kraju, lecz szanowany i uznawany za dobrego fachowca lotniczego przez oficerów dowódców i sztabowców z NATO. Osobiście uczestniczył w wielu ćwiczeniach i szkoleniach lotniczych za granicą. Osobista znajomość z wieloma dowódcami lotniczymi państw NATO sprzyjała dobremu organizowaniu wspólnego szkolenia lotniczego i ćwiczeń. Jednocześnie służyła uatrakcyjnianiu szkolenia lotniczego, zwłaszcza na samolotach F-16, połączonego z tankowaniem paliwa w powietrzu, naprowadzaniem na cele powietrzne nie tylko z ziemi, ale i z powietrza z samolotów E-3 systemu AWACS, a także bezpiecznemu wyprowadzaniu w rejony imitowanych i realnych uderzeń dużych grup lotniczych.

Bezpośrednio po tragicznej śmierci Generała nastąpił niespotykany atak na Jego dobre imię ze strony wielu instytucji i osób publicznych z Rosji i Polski. Następca Dowódcy Sił Powietrznych nieskrępowanie przypisywał sobie ewidentne osiągnięcia, dokonania i prace wykonane przez nieżyjącego śp. Generała pilota Andrzeja Błasika.

Co gorsza, świadomie „przyśpieszano” naturalny u ludzi proces zapominania o człowieku i Jego dorobku. Uczestnictwo żołnierzy w różnych uroczystościach patriotyczno-religijnych upamiętniających osobę śp. Generała stało się – mówiąc wprost – „niepoprawne i niewygodne”, obwarowane ewentualnymi sankcjami, z różnych, bardziej lub mniej zrozumiałych powodów.

Ta cała nieludzka nagonka medialna na postać śp. Generała nie została powstrzymana nawet po werdyktach prokuratury i instytucji uprawnionych do wydawania decyzji odrzucających wszelkie oskarżenia wobec bezbronnego żołnierza.

Nie powstrzymano bezpodstawnych i niegodziwych ataków.

Z całą pewnością ciche przyzwolenie na takie działania wobec śp. Generała Błasika płynie z najwyższych kręgów władzy państwowej – rządu RP i prezydenta – zwierzchnika Sił Zbrojnych.

Od katastrofy z 10 kwietnia minęły już przeszło 4 lata, a w naszej Ojczyźnie, której tak oddanie służył Generał Błasik, do dnia dzisiejszego polskie władze nie zajęły oficjalnego stanowiska w obronie poległego oficera Wojska Polskiego, dowódcy jednego z najważniejszych rodzajów Sił Zbrojnych RP.

To niebywałe, wymowne milczenie jest pojmowane przez licznych jako zachęta do ataków na dobre imię Generała Błasika i jego Rodziny, w tym Ewy Błasik, która jako jedyna walczy na „wielu frontach” o uczciwe i sprawiedliwe traktowanie Jej śp. Męża.

Gen. dyw. Zbigniew Galec

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/9397 ... ietac.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


09 wrz 2014, 21:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA19 lut 2008, 14:23

 POSTY        429
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Z portalu wpolityce. Ciekawe podejście waaaadzy ośfiaaatoffej !!!
Wulgaryzmy w szkolnym zadaniu. Tak uczą się siedmiolatki, a szkoła lekceważy problem
opublikowano: 3 października 2014, 10:44 · aktualizacja: 3 października 2014, 10:52
Fot.Facebook/Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców Fot.Facebook/Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców
To był szok dla uczniów i jeszcze większy dla rodziców, a dyrekcja szkoły w której doszło do skandalu lekceważy problem. O wulgaryzmach w zadaniu szkolnym dla siedmiolatków informuje portal haloursynow.pl.
Pierwsza naturalna reakcja może być tylko jedna.
Nie wierzę w to co widzę!
Przecież tu chodzi o zaledwie siedmioletnie dzieci.
Idź pier… swoją matkę”, „Cześć rasiści”, „Pie…ol się Hitlerze
—to nie teksty, które można usłyszeć pod budką z piwem, albo zobaczyć wymalowane sprayem na blokach. To fragmenty tekstów, które zaledwie 7-letnie dzieci dostały od nauczycielki w ramach ćwiczeń z nauki rozróżniania samogłosek i spółgłosek. Trudno nawet wyobrazić sobie o czym myślała nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej przygotowując takie właśnie fragmenty z gazet i książek. Jak informuje portal haloursynów.pl - chodzi o nauczycielkę doświadczoną, z wieloletnim stażem. Dla niedowiarków, którzy wątpią w prawdziwość tego skandalicznego wydarzenia portal drukuje zdjęcie z zeszytu dziecka.
Rodziców oburza nie tylko sam fakt pojawianie się takiego ćwiczenia, ale również to, że dyrekcja szkoły udaje, że nie ma problemu.
Jesteśmy w szoku. Jak można coś takiego przygotować dla 7-letnich dzieci
— mówi wstrząśnięta Dorota Pykiel, szefowa Rady Rodziców w Szkole Podstawowej nr 16 im. T. Halika na Kabatach.
Zdaniem rodziców nauczycielka złamała przepisy Karty Nauczyciela oraz ustawy o systemie oświaty. Rodzice zamierzają interweniować w urzędzie miejskim, dzielnicy oraz kuratorium.
Rodzice podkreślają, że władze szkoły nie zareagowały adekwatnie do sytuacji.
Dyrektor Iwona Grelka miała jedynie przeprosić rodziców za fatalną pomyłkę i obiecać, że będzie obserwować dalsze poczynania nauczycielki, która dała dzieciom zadanie z wulgaryzmami
—czytamy w portalu
Pedagog szkolny Ewa Stelmaszczyk również zlekceważyła sytuację.
Byłam u niej z problemem i chęcią przeniesienia syna po tym zdarzeniu do innej klasy. Kilka dni później oddzwoniła do mnie dyrektor Grelka z przeprosinami. Na moją prośbę o przeniesienie syna do innej klasy, odpowiedziała, że nie ma takiej możliwości
—mówiła matka jednego z uczniów.
Nauczyciele i pracownicy administracyjni Szkoły Podstawowej nr 16 anonimowo mówią o fatalnej atmosferze w szkole, spowodowanej „trudnym charakterem dyrektorki. Okazuje się, że Rada rodziców jest na ścieżce wojennej ze szkołą, z powodu „zamiatania pod dywan” trudnych zdarzeń: ostatniego ciężkiego pobicia ucznia (pół roku temu), przenosin z klasy do klasy i odejść ze szkoły, skandalicznych zachowań nauczycieli (gubienie dzieci na wycieczkach, czy brak nauczyciela dyżurnego na przerwach).
W tej szkole problemów się nie rozwiązuje, tylko zamiata pod dywan, byle w papierach było wszystko w porządku. I jest. Dlatego dzielnica nie ma uwag do pracy dyrekcji
—mówią rodzice.
O fatalnej atmosferze w szkole informowany był urząd dzielnicy. Interwencje nie przyniosły jednak skutku. Dzielnica twierdzi w oficjalnych pismach do rodziców, że nie ma możliwości ingerowania w sprawy personalne. To samo powtarza mazowiecki kurator oświaty
—informuje portal haloursynow.pl.
A dobro dzieci i ich bezpieczeństwo w szkole, o którym tak pięknie mówi Minister Joanna Kluzik - Rostkowska? W szkole liczą się jednak przede wszystkim wyniki z kolejnych testów. Dobro dzieci zostaje zepchnięte na jedno z ostatnich miejsc. Tylko czego dzieci może nauczyć tekst pełen wulgaryzmów?
Fot.Facebook/Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców
http://wpolityce.pl/p/233658


03 paź 2014, 20:58
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Twoje życie nie było warte tych 200 zł

W czwartek po południu w Malcu pod Oświęcimiem odbył się pogrzeb górnika, który został ciężko poparzony w wybuchu metanu na kopalni Mysłowice- Wesoła. 26-letni Łukasz Wasztyl zmarł w poniedziałek, tydzień po wypadku.

Niebo płakało nad trumną zmarłego w poniedziałek górnika. Ta śmierć przyszła za szybko, była niepotrzebna.

W czwartek po południu w Malcu pod Oświęcimiem odbył się pogrzeb Łukasza Wasztyla († 26 l.) – górnika, który został poważnie oparzony w czasie wybuchu metanu na kopalni Mysłowice – Wesoła. Mężczyzna walczył o życie przez tydzień. Niestety, przegrał tę walkę. Osierocił żonę i dwuletnią córeczkę.

To było bardzo krótkie życie. Miało zaledwie 26 stronic w księdze życia. On nie musiał zginąć. To, co się wydarzyło, to zbrodnia, jaką na tym młodym chłopaku, na dziecku, wyrządziła kopalnia. Górnicy są niewolnikami, są zmuszani do wielu rzeczy. Tak było zawsze. Ale kiedyś był kodeks pracy, a teraz tylko liczy się zysk. To życie, młode życie tego dziecka, nie było warte tych 200 zł, jakie miał dostać za to, że poszedł na śmierć - mówił podczas pogrzebu emerytowany górnik. To on w imieniu rodziny i kolegów pracy przemawiał nad mogiłą ś.p.Łukasza.

Łukasz Wasztyl zmarł w poniedziałek na siemianowickiej Oparzeniówce. Miał poparzone ponad 80 proc. powierzchni ciała. Zaraz po wypadku jeszcze był w stanie mówić. ale potem choroba oparzeniowa posuwała się, by zabrać go ze świata.

– Kiedy przyjechaliśmy tam zaraz po wypadku syn powiedział: Tato, to było coś strasznego, taki potworny wybuch i kula ognia, która uderzyła we mnie z siłą rozpędzonego pociągu. Ja nie chciałem tam iść, ale musiałem, bo wyrzuciliby mnie z pracy...- mówił Łukasz do ojca, Józefa Wasztyla (55 l.), który też przez lata pracował na tej samej kopalni.

Na pogrzeb przyszły setki osób. – To był taki pracowity, grzeczny chłopak. Miał się budować na wiosnę. Żonę kochał i tę córeczkę, dwuletnią. Ona już nigdy nie zazna miłości ojca. To potworne- mówiły osoby idące w kondukcie.

Kiedy składano trumnę do grobu z nieba spadł rzęsisty deszcz. Tak, jakby niebo zapłakało nad tą niepotrzebną śmiercią. Ratownicy górniczy zgasili nad nim lampkę górniczą - symbol umierającego górnika...

http://www.fakt.pl/wydarzenia/pogrzeb-l ... 96528.html


17 paź 2014, 04:59
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Etyka, moralność, obyczaje
Mariusz Wlazły: „Ważne jest, aby nosić Boga w sercu”

Obrazek
Fot. PAP/Andrzej Grygiel

Najlepszy siatkarz mistrzostw świata, Mariusz Wlazły, otwarcie mówi o
Bogu i o wierze, na której opiera swoje życie.


W moim życiu wiara jest bardzo ważna. Życie opiera się na wierze, więc czym byłoby bez niej? Ważne jest, aby nosić Boga w sercu. We wszystkich momentach mojego życia - tych prostych i tych trudniejszych - Bóg był przy mnie. Zawsze staram się dziękować Mu za to, że prowadzi mnie przez życie. Nieraz bardzo krętą drogą, lecz na pewno ku prawdzie i oświeceniu. Jak się ma chęci i wiarę, to Bóg sam nas znajdzie

— przypomina słowa „Szampona” portal pch24.pl.

Mariusz Wlazły to jedna z twarzy akcji „Nie wstydzę się Jezusa”. Siatkarz jest także bohaterem książki „Ewangelia dla sportowca i kibica”, którą wydano przed Euro 2012.

Publikacja Edycji Świętego Pawła księży paulistów zawiera tekst Nowego Testamentu z komentarzami, modlitewnik oraz świadectwa 19 wybitnych polskich sportowców - m. in. Leszka Blanika, Marka Citko, Marcina Dołęgi, Jerzego Dudka, Marcina Gortata, Kamila Stocha, Anity Włodarczyk, Pawła Wojciechowskiego, Sławomira Szmala i Tomasza Wałdocha.

Dla Mariusza Wlazłego liczy się także rodzina - żona Paulina i syn Aleksander (5 l.), który często towarzyszy tacie podczas meczów.

http://wpolityce.pl/sport/214890-marius ... ga-w-sercu

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Kto pomoże Kopacz? Kto zdejmie „klątwę nienawiści”? Bartoszewski, Niesiołowski, Sikorski! Lista zaklęć…

Obrazek
fot. profil E. Kopacz na Facebooku

Pani premier raczyła zdiagnozować w exposé, jak przystało na lekarza,
przyczynę gangreny w polskiej polityce. Otóż wszystkiemu winien jest (tak, tak, któż by inny) Jarosław Kaczyński.


Lubię mówić wprost; wszyscy wiemy, że nad polskim życiem politycznym od lat ciąży niechęć Jarosława Kaczyńskiego do Donalda Tuska. Nie chcę tego oceniać, ale wiem, że Tusk wyjeżdża do Brukseli i nie będzie uczestniczył w krajowej polityce. To najwyższy czas, by przełamać zapiekłość. Apeluję do pana prezesa - zdejmijmy z Polski klątwę nienawiści!

— ogłosiła Ewa Kopacz.

Do zdjęcia klątwy potrzebni są szamani, którzy władają odpowiednimi zaklęciami. Chodzi o zaklęcia, które nienawiść zamienią w miłość. Wiele takich zaklęć przez ostatnie lata stosowali politycy związani z Platformą Obywatelską. Prawdopodobnie zachowały swą cudowną moc. Oto niektóre z nich…

Mag Rafał Grupiński – bum, bam, bim, a następnie:

Wydaje mi się, że jakby Jarosław Kaczyński wszedł w taką drugą fazę rozwoju tego rodzaju grupy społecznej, jaką bywają sekty.

Czarodziej Donald Tusk - hokus pokus, a następnie:

Bolszewicki temperament Kaczyńskiego i socjalistyczne poglądy na rolę państwa i na gospodarkę…

Szaman Stefan Niesiołowski – abrakadabra i dalej:

Chcecie dorwać się do władzy, ale nigdy do tego nie dojdzie.

Cokolwiek, do czego przyłoży rękę Kaczyński, kończy się źle.

Kaczyńscy są źródłem wszelkiego zła. Zwłaszcza Jarosław Kaczyński.

Lech Kaczyński potrzebuje kuracji, która doprowadzi jego system nerwowy do porządku.

Król elfów Władysław Bartoszewski - bum tra ra bum, po czym…

Jarosław Kaczyński jest zakompleksiony, arogancki, inteligentny i zdolny. Zdolny do wielu złych rzeczy.

Jeśli Jarosław Kaczyński – a w ostatnich dniach już to się rozpoczęło – będzie wykorzystywał wielką stratę, jakiej doznał, jako argumentu wyborczego, wówczas będę musiał powiedzieć: jestem zarówno przeciwko pedofilii, jak i nekrofilii każdego rodzaju.

Lepszym prezydentem będzie ktoś, kto wychował pięcioro dzieci, niż człowiek z doświadczeniem hodowli zwierząt futerkowych.

Nie wierzcie frustratom czy dewiantom psychicznym, którzy swoje problemy psychiczne odreagowują na narodzie. Mnie nieraz dziennikarze pytają, jak wytłumaczę taki czy inny problem polityczny, a ja im mówię: „Spytajcie europosła Klicha, bo on jest psychiatrą i on to rozumie”.

Polityczne wiarołomstwo stało się normą. Kolejne obietnice wyborcze Jarosława Kaczyńskiego rozwiewały się w pył. Stało się dla mnie jasne, że jego wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i – jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków – „przestać uważać bydło za niebydło”.

Czarnoksiężnik Radosław Sikorski - czary mary, a potem:

Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy, wygramy tę batalię!

Można być prezydentem, ale można być też chamem.

Prezydent wolnej Polski może być niski, ale nie powinien być mały.

Uważam, że można zaj…ć PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza.

W rolę wróżki, która zdejmie „klątwę nienawiści” może również wcielić się sama Ewa Kopacz, która wypowiadała pod adresem PiS takie zaklęcie:

Mówię przede wszystkim o tych politykach, którzy dzisiaj zachowują się w tym towarzystwie jak hieny cmentarne, które próbują ugrać swój kapitał polityczny.

Czary mary i sam popatrz – tak się rodzą rządy Kopacz…

http://wpolityce.pl/polityka/216236-kto ... sta-zaklec

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Zwolniony ze Straży Miejskiej, bo nie chciał usuwać zniczy z Krakowskiego Przedmieścia?

Obrazek

Jeszcze w 2011 roku skierował do szefa stołecznej Straży Miejskiej list domagając się zaniechania usuwania kwiatów i zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego – dziś st. insp. Straży Miejskiej Artur Jarecki jest przekonany, że zwolniono go z pracy w ramach zemsty za to, że odważył się stanąć w obronie osób upamiętniających na Krakowskim Przedmieściu ofiary katastrofy smoleńskiej.


– W ciągu ostatnich trzech lat dwa razy zwolniono mnie z pracy w Straży Miejskiej. To zemsta za to, że ośmieliłem się stanąć na straży honoru mojej formacji i zaprotestowałem przeciw usuwaniu przez strażników zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego (...) Po napisanym przeze mnie piśmie związkowym do komendanta, ale wiem, że trafiło ono również do władz Warszawy, 13 grudnia 2011 r. zostałem zwolniony z pracy – tłumaczył Artur Jarecki na antenie TV Republika.
 
W liście funkcjonariusz Straży Miejskiej wyrażał niezadowolenie z powodu rozkazu usuwania zniczy i wiązanek z Krakowskiego Przedmieścia.

„W imieniu strażników wnosimy o zaprzestanie wykorzystywania naszej formacji do działań związanych z usuwaniem wiązanek, zniczy i krzyży, które przynoszone są przez obywateli, a następnie składane przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu jako hołd poległym w katastrofie smoleńskiej” - czytamy w liście skierowanym do szefa Straży Miejskiej w Warszawie.
 
Po decyzji o zwolnieniu z pracy Artur Jarecki nie zamierzał się poddawać. Wystąpił na drogę sądową i odwołał się od decyzji przełożonych. Sąd przyznał mu rację, nakazując przywrócenie funkcjonariusza do pracy oraz wypłacenie wynagrodzenia za okres, w którym zmuszony był on bezrobocia.

Ku swojemu zaskoczeniu, gdy zaraz po uprawomocnieniu się wyroku stawił się do pracy, natychmiast został zwolniony ponownie. W piśmie stwierdzającym rozwiązanie umowy o pracę za wypowiedzeniem podano dokładnie te same powody, które widniały w dokumencie z 2011 roku – tym, podważonym przez sąd.

W rozmowie z TV Republika Artur Jarecki nie ma wątpliwości, że jest to kolejny akt zemstwy za sprzeciwienie się dowództwu Straży Miejskiej i jednocześnie zapewnia, że po raz kolejny skieruje sprawę do sądu.

http://niezalezna.pl/60489-zwolniony-ze ... zedmiescia

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Bolesna porażka katolewicy z „Wyborczej”. Nie udało się zmanipulować Prawdy

Liberałowie przebrani w komże zrozpaczeni. Mimo zmasowanych
nacisków, do których włączono wszystkie medialne armaty, nie udało się zmusić ojców synodalnych do wyparcia się nauczania Chrystusa. Nie pomógł nawet odśrodkowy demontaż „postępowych” purpuratów. Wygrała wierność Prawdzie i troska o realne Dobro zagubionego w laickim świecie człowieka. Diabeł wije się ze wściekłości. Szkoda tylko, że dołączają do niego ci, którym podobno chodzi o dobro Kościoła.


Wydawało się, że tym razem się uda. Wystarczyło tylko skutecznie manipulować przekazem, fabrykować opinie, tworzyć niepokojące statystyki, powtarzać obowiązującą wersję przez postępowych ekspertów, wtłaczać ciemnemu ludowi przekonanie o zacofaniu Kościoła i ostro krytykować wiernych jego nauce kapłanów. Ośmieszenie, presja, zastraszenie, zrelatywizowanie, kompromitacja zwykle odnoszą spodziewany skutek. Wydawało się, że wszystko w zasięgu ręki.

Gdy pierwszy tydzień obrad został podsumowany kontrowersyjnym dokumentem, ogłoszono zwycięstwo. Arcybiskup Gądecki, który ośmielił się użyć zdrowego rozsądku i przytomnego zmysłu wiary, został okrzyknięty zacofanym szaleńcem z katotalibanu. „michnikowy szmatławiec” do dziś prowadzi tę żałosną nagonkę i piórem Konrada Sawickiego obwieszcza w dzisiejszym wydaniu, że „arcybiskup Gądecki nie zrozumiał Synodu”. Na szczęście zrozumiał go redaktor katolewicowych mediów – Wyborczej, Tygodnika Powszechnego i Więzi – dzięki czemu ciemny lud może odświeżyć swoją zakurzoną średniowieczem myśl. Zdaniem Sawickiego słowa abp. Gądeckiego były „kwintesencją problemów i lęków wielu wierzących znad Wisły”.

Do tej pory przy moralnym ocenianiu danej sytuacji życiowej zawsze wychodzono od nauki Kościoła, którą przykłada się do człowieka jak miarkę. Jeśli mieścisz się w ramach obowiązującej doktryny katolickiej, to wszystko jest w porządku. Natomiast jeśli nie, to automatycznie pojawia się kryterium zła i grzechu. Pomiędzy jedną rzeczywistością a drugą nie ma elementów pośrednich. Albo żyjesz zgodnie z nauką Kościoła, albo w grzechu, tertium non datur. (…) Niektórzy ojcowie synodalni uznali, że to tradycyjne podejście w czasach laicyzacji przestaje być skuteczne, a wręcz określili je jako „niemądre”. Ludzie, gdy widzą, że są piętnowani znamieniem ciężkiego grzechu, i na każdym kroku im się to wypomina, zwyczajnie od Kościoła się odsuwają lub całkowicie odchodzą.

— pisze Sawicki, twierdząc że „Straszenie piekłem już nie działa”. Nie ma w tej publicystycznej połajance refleksji nad prawdziwym dobrem człowieka, nad celem jego działania, nad osadzeniem go w kontekście prawdy. Jest za to wykład postępowego relatywizmu. Sawicki tłumaczy, że abp Gądecki nie zrozumiał koncepcji zastosowania „prawa stopniowalności”, które „zakłada przede wszystkim zaakceptowanie sytuacji człowieka takiej, jaka jest”.

Nie oznacza to akceptacji samego grzechu, ale skupienie się na tym, co mimo niedoskonałości jest w niej dobrego. Np. wobec par żyjących bez ślubu albo ponownych związków po rozwodach dokument docenia takie elementy, jak stabilność, głębokie uczucie, odpowiedzialność rodzicielska, zdolność do wspólnego przezwyciężania trudności. Gdy dany związek wykazuje takie cechy, mogą być one przez Kościół postrzegane „jako zalążek, któremu trzeba towarzyszyć w rozwoju”. Podobnie mówi się też o związkach osób homoseksualnych

— mówi dziennikarz Wyborczej. Relatywizm poznawczo-moralny tak dalece nasączył intelektualne władze pana redaktora, że proste zasady logiki formalnej są dla niego operacjami zbyt wymagającymi. Zasada tożsamości, niesprzeczności to tereny obce. Równie nieznane jak chrześcijańska antropologia, etyka wskazująca na trudne zadanie formowania cnót, wierność nauce Kościoła.

Oczekiwano, że Synod wprowadzi zgodę na homomałżeństwa, na antykoncepcję, aborcję, Komunię dla rozwodników a może wręcz ponowny sakrament małżeństwa. Byliśmy tą narracją osaczani przez długie tygodnie, a każde nawiązanie do Synodu kończyło się pytaniem o to czy Kościół zdoła wreszcie nadążyć za duchem czasu.

Arcybiskup Gądecki podkreślił, że „tworzenie wyjątków prowadzi nieuchronnie do tego, że wyjątki staną się regułą”. Wie to każdy przytomny, myślący człowiek. I właśnie to jest celem rewolucyjnych zabiegów katolewaków. Już oświeceniowi liberałowie odkryli, że aby przejąć kontrolę nad masami, wystarczy poluzować ich zasady moralne, usprawiedliwić niewierność, otworzyć furtkę popędowości i rozbudzać ją nowymi zachciankami. Sprawa wyjątkowo prosta. Byle tylko sforsować tę nieustępliwą bramę w postaci zasad moralnych Kościoła. Nie udało się wieki temu, nie udało się i dziś. Duch Święty czuwa. Ten sam od dwóch tysięcy lat.

http://wpolityce.pl/kosciol/218600-bole ... wac-prawdy
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


19 paź 2014, 21:15
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1916 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110 ... 137  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: