Teraz jest 04 wrz 2025, 06:53



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 236 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 17  Następna strona
Religia i wiara 
Autor Treść postu
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Religia i wiara
To ja też dodam coś co znalazłem przy okazji odwiedzenia tej strony. Tytuł portalu "wiocha.pl" niby "wieśniaczy", ale zauważcie jakie trafne spostrzeżenia! Jakie  trafne komentarze!

Islamiści mordują tysiące chrześcijan - wszystkim to zwisa.
Załącznik:
Poprawność polityczna.JPG


Dokładnie!
Islamiści mordują masowo chrześcijan, w mediach jakieś tam wzmianki, ale cisza w eterze! Nikt nie protestuje.
A tu  proszę: zabito 12 bluźnierców - bo tak trzeba nazwać prześmiewców kpiących z wszystkiego i z wszystkich - i zaraz cała Europa zerwała się na nogi!  Nie pochwalam zabijania za poglądy, ale czy wolność nie ma żadnych granic? No to islamiści je wyznaczyli.
Czy Charlie Hebdon będzie dalej publikował "jajeczne" obrazki z Allachem?
No bo z Jezusem czy z krzyżem może - żaden chrześcijaninem nie zrobi im krzywdy.

Do "Konstytucji UE" słów o tradycji chrześcijańskiej nie chcieli dodać...
EUROPO! OBUDŹ SIĘ!  :zly1:


 Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


11 sty 2015, 21:28
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
O poszanowanie niedzieli i świąt

Apel biskupów Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce i zwierzchników Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej o poszanowaniu i chrześcijańskim świętowaniu niedzieli


Warszawa, 20 stycznia 2015 r.

Drogie Siostry, Drodzy Bracia, Współwyznawcy Jezusa Chrystusa! Zwracamy się do Was ze wspólnym apelem dotyczącym świętowania dnia Pańskiego – niedzieli. Fundamentem chrześcijańskiego życia jest wiara w Jezusa Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, by nas zbawić. Dzięki Niemu otrzymaliśmy Ducha Świętego, by odziedziczyć błogosławione królestwo Ojca. Niedzielne liturgiczne wspomnienie tych wydarzeń, spotkanie ze słowem Bożym i modlitwa, pogłębia i umacnia tę wiarę. Co więcej, Pan Jezus zapewnił: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,20)”. Niedziela, dzień zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, powinna być zatem dniem modlitwy i świętowania. Wypełnia ona duchową prawdę Bożego przykazania: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” (por. Wj 20,8-11) – przynajmniej jeden dzień w tygodniu poświęć Bogu, sobie i bliźniemu; wypocznij fizycznie, intelektualnie, duchowo. Zauważamy jednak, że w naszym codziennym życiu niedziela traci swój wyjątkowy charakter. Staje się takim samym dniem, jak pozostałe dni tygodnia. Praca ponad miarę odbiera jej sakralny charakter. Coraz częściej chrześcijanie są zmuszani do rezygnowania z udziału w niedzielnych nabożeństwach. A przecież po wielodniowej pracy człowiek ma prawo nie tylko do odpoczynku, ale także – jako chrześcijanin – do świętowania dnia Pańskiego zgodnie ze swoją wiarą. Dlatego apelujemy do wszystkich chrześcijan w Polsce, by na nowo odkryli wartość dnia Pańskiego jako dnia wspólnotowego świętowania w duchu wiary. Jego istotnym wyrazem jest modlitewne zgromadzenie wokół daru Bożego Słowa oraz Sakramentu. Przypomnijmy sobie nawoływanie zawarte w Liście do Hebrajczyków: „Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem…” (Hbr 10,25a). Jako pasterze Kościołów w Polsce wspieramy wszelkie inicjatywy społeczne, które mają na celu zachowanie świątecznego wymiaru niedzieli, przywracanie w przestrzeni społecznej jej uroczystego charakteru oraz troskę o zgodne z chrześcijańskim duchem formy niedzielnego wypoczynku. Pragniemy przy tym podkreślić, że szanujemy inne rozumienie dnia świętego. Dlatego kierujemy nasz apel także do tych, od których zależy społeczny kształt świętowania niedzieli w Polsce: apelujemy do pracowników, by w niedziele i święta nie podejmowali niekoniecznej pracy zarobkowej; apelujemy do pracodawców, by uszanowali świętość dnia Pańskiego, nie angażując zawodowo pracowników, jeżeli nie jest to bezwzględnie konieczne; apelujemy do parlamentarzystów, by zapewnili takie regulowania prawne, które uszanują w naszej ojczyźnie prawo ludzi pracy do niedzielnego wypoczynku i świętowania; apelujemy do władz, by uczyniły wszystko w celu ochrony niedzieli, tak aby człowiek nie był traktowany jako narzędzie zysku i mógł przeżywać niedzielę zgodnie ze swoimi przekonaniami; apelujemy wreszcie do wszystkich ludzi dobrej woli o poszanowanie niedzieli i świąt z uwagi na społeczny pożytek należnego odpoczynku i świętowania – dla dobra naszych rodzin, dla dobra obywateli naszego państwa. Drogie Siostry, Drodzy Bracia w Chrystusie! Uwielbienie Boga za Jego wspaniałość, pamięć o Jego dziełach i wdzięczność za Jego dobrodziejstwa, radość ze zmartwychwstania Chrystusa i z daru Ducha Świętego, modlitwa za siebie i za bliźnich są charakterystyczną cechą chrześcijańskiego świętowania niedzieli. Dlatego zachęcamy, by przeżywać dzień Pański jako czas łaski i umocnienia do nowego zaangażowania w głoszenie światu Ewangelii. Chrystus idzie z nami w drodze do domu Ojca. We wspólnocie Kościoła mocą Ducha Świętego wyjaśnia nam Boże słowo i karmi Chlebem Życia. Nie możemy nie dzielić się tak wielką radością! Pragniemy, by każdy usłyszał w swym sercu głos Ducha Świętego, spotkał Jezusa Chrystusa i przyjął miłość Ojca, który jest w niebie. W imieniu Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej i Konferencji Episkopatu Polski Ks. prezbiter Mateusz Wichary Przewodniczący Rady Kościoła Chrześcijan Baptystów w RP Ks. bp Jerzy Samiec Biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP Ks. sup. Andrzej Malicki Zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego w RP Ks. bp Marek Izdebski Biskup Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP Ks. bp Wiktor Wysoczański Biskup Kościoła Polskokatolickiego w RP Ks. bp Ludwik Jabłoński Biskup Naczelny Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w RP Metropolita Sawa Prawosławny Metropolita Warszawski i Całej Polski Ks. abp Stanisław Gądecki Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski

Źródło: episkopat.pl

http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w- ... swiat.html

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Ks. Lemański nie może nosić nawet stroju duchownego

Obrazek

Stolica Apostolska, po dokładnym zbadaniu wszystkich faktów, uznała zasadność i prawomocność dekretu Biskupa Diecezjalnego. Wobec powyższego, Ksiądz Wojciech Lemański, stosownie do nałożonego zakazu, nie może wykonywać żadnych aktów wynikających z władzy święceń oraz nosić stroju duchownego - informuje dzisiejszy komunikat Kurii Warszawsko-Praskiej.

Pełna treści komunikatu Kurii Biskupiej Warszawsko-Praskiej ws. Ks. Wojciecha Lemańskiego:


Kuria Biskupia Warszawsko-Praska informuje, że Kongregacja do spraw Duchowieństwa, działając w imieniu i autorytetem Papieża, dekretem nr 20144320 z dnia 23 grudnia 2014 r., potwierdziła decyzję Arcybiskupa Henryka Hosera SAC, Biskupa Warszawsko-Praskiego, o nałożeniu na Księdza Wojciecha Lemańskiego kary suspensy (Dekret 1881/BD/2014 z dnia 22 sierpnia 2014 r.), odrzucając tym samym wniesiony rekurs.
Stolica Apostolska, po dokładnym zbadaniu wszystkich faktów, uznała zasadność i prawomocność dekretu Biskupa Diecezjalnego.
Wobec powyższego, Ksiądz Wojciech Lemański, stosownie do nałożonego zakazu, nie może wykonywać żadnych aktów wynikających z władzy święceń oraz nosić stroju duchownego.
Przypominamy jednocześnie, że kara suspensy ma charakter naprawczy. Zwolnienie z niej zależy od dalszej postawy ukaranego.

Osobę Księdza Wojciecha Lemańskiego polecamy modlitwom - napisał rzecznik prasowy Mateusz Dzieduszycki.

http://niezalezna.pl/63401-ks-lemanski- ... duchownego

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Dzieduszycki: "Nie zaszły zmiany w zachowaniu ks. Lemańskiego"

Kongregacja do spraw Duchowieństwa potwierdziła decyzję abp. Henryka Hosera o nałożeniu kary suspensy na ks. Wojciecha Lemańskiego i odrzuciła jego odwołanie. Co teraz z księdzem i nałożoną na niego karą rozmawiamy z Mateuszem Dzieduszyckim, rzecznikiem Kurii Warszawsko-Praskiej.
STEFCZYK.INFO: Kara została utrzymana. Co teraz?
Mateusz Dzieduszycki:
Tak, kara jest utrzymana. Ważną sprawą jest to, że Kongregacja ds. Duchowieństwa wypowiada się w imieniu Ojca Świętego. Zaś ks. Lemański wielokrotnie podkreślał, że uzna decyzję Watykanu i Ojca Świętego, w związku z czym ma teraz szansę ku temu.
Czy może się odwołać?
Tak, formalnie istnieje taka możliwość. Może się odwołać od tego orzeczenia do Sygnatury Apostolskiej, to – powiedziałbym – jest taki rodzaj skargi kasacyjnej znanej z prawa świeckiego.
Czy to już będzie ostatnia instancja odwoławcza?
Tak, ostatnia. Ma 60 dni na złożenie odwołania. To czy się odwoła, czy nie, będzie takim probieżem intencji ks. Lemańskiego, bowiem będzie się odwoływał od decyzji wydanej w imieniu papieża, do papieża.
Czy według arcybiskupa nie zaszły dotychczas żadne okoliczności pozwalające zdjąć karę suspensy z ks. Lemańskiego?
Niestety nie. Powiedziałbym, że przeciwnie. Dostrzegając aktywność ks. Lemańskiego, może nie ściśle medialną, bo z mediami rozmawia przy pomocy tajnego pełnomocnika, oraz kierowanie pism do różnych osób, to można odnieść wrażenie, że jak dotąd nie zaszły zmiany w zachowaniu ks. Lemańskiego.
Ks. Lemański ma nadal pozytywny feedback w mediach liberalnych, ale pojawiły się sygnały krytyczne ze strony grupy wiernych – dotychczasowych jego zwolenników. Docierają te sygnały do władz diecezji?
Tak, docierają sygnały, że niegdysiejsi zwolennicy ks. Lemańskiego znaleźli się w szeregach jego krytyków. To jest taka sytuacja, że zachwyceni księdzem Lemańskim, adorowani wręcz przez niego, bo on bardzo zabiegał o względy ludzi. Jednak to wszystko pękło w momencie, gdy próbowili przedstawić ks. Lemańskiemu odrębne zdanie, niż jego jedynie słuszne. Szybko zorientowali się, na czym polega dwoista osobowość tego człowieka.
Czy kara nałożona na ks. Lemańskiego pomogła naprawić sytuacjęw parafii w Jasienicy, którą wywołał ks. swoim zachowaniem i nieposłuszeństwem?
Zdecydowanie tak. Przynajmniej w 50 procentach. Dowodem na to jest, że nie słychać w mediach nic o jakimś konflikcie. Parafia zniknęła z czołówek medialnych. Tam teraz trwa normalna, spokojna praca duszpasterska. Ta parafia ma, jak każda w Polsce, swoje bolączki, ale ma też swoje dobre wydarzenia. Parafia w Jasienicy ma świetnego proboszcza, ks. Kozerę, który znakomicie wszedł w tę wspólnotę i z dużym powodzeniem przywraca jedność. To jest proces, który jeszcze będzie trwał, ale jest dziś na najlepszej drodze.

ROZMAWIAŁ: Sławomir Sieradzki

http://www.stefczyk.info/publicystyka/o ... 2792979611

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


26 sty 2015, 22:37
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
Religijna podróbka TVN poszła z torbami. Nie pomogła nawet nagonka na TV Trwam. Nic dziwnego, że atak na toruńskie media coraz silniejszy

Obrazek

Polacy stanowczo odrzucili tefałenowski przekaz parareligijnej stacji Religia.tv. Pomimo blichtru i nowoczesności w ostatnim roku przyciągnęła zaledwie 3,6 tysięcy widzów. Z publicznością Telewizji Trwam, która wg niektórych badań liczy w całości nawet 11 mln, nie miała najmniejszych szans. Atak mainstreamu na toruńskie media jest więc coraz bardziej bezwzględny.

Telewizja ks. Sowy, którą TVN otwierał z rozmachem  w 2007 r., zakończyła wczoraj nadawanie. Religia.tv nie spełniła „zakładanych wyników oglądalności i rentowności”. Od dwóch lat nie tworzyła już własnych programów, a po dwuletniej emisji powtórek kanał ostatecznie zamknięto.
W stację zainwestowano ogromne pieniądze, a w ogólnym rozrachunku łatwiej można w niej było znaleźć programy poświęcone religiom Wschodu i wszelkiej maści odłamom chrześcijaństwa, niż katolicyzmowi. „Telewizja z duszą” miała poruszać „zagadnienia z obszaru szeroko pojętej wiary i religii”, a religia miała być przestawiana „jako zjawisko uniwersalne w wymiarze społecznym i kulturowym”. Ot, taki światopoglądowy misz-masz, mający przekonać widzów, że wszystkie religie są sobie równe.
Ksiądz Sowa zapowiadał, że chce stworzyć formułę „katolickiego Discovery” – czyli, „pokazać, że świat jest kolorowy i ciekawy, i trzeba go odkryć”. Był przekonany, że odniesie sukces i swoją nowoczesnością pokona zmurszałą Telewizję Trwam, choć od woli walki stanowczo się odżegnywał.
TRWAM jest telewizją o zupełnie innym charakterze. Oczywiście byliśmy podejrzewani, że robimy coś, co można rozumieć jako forma walki z Ojcem Dyrektorem. Ale nasz produkt sam się broni i widać, że nie robimy niczego przeciw komuś. Wydawać by się mogło, że widzowie TRWAM są tak zakochani w tej rzeczywistości, że nie potrzebna jest im żadna inna. A jednak kiedy duża sieć kablowa zastąpiła – ze względu na problemy z umową – TRWAM religią.tv, nie było marszów ani pikiet protestacyjnych. Dostaliśmy kilka telefonów i listów z podpisami na znak protestu, ale też otrzymaliśmy wiele pozytywnych opinii od osób, które do tej pory oglądały tylko TRWAM. Dostając nasz produkt, docenili go. Trzeba po prostu dać ludziom wybór
— mówił w wywiadzie dla KAI w 2009 r. Jak widać produkt obronić się nie zdołał. Z wyboru skorzystało 3,6 tys. osób, co pokazuje, że ani entuzjazm ks. Sowy, ani liberalne podejście do spraw wiary, ani nawet milionowe nakłady finansowe nie potrafiły zaskarbić serc publiczności.
Polacy wybrali Telewizję Trwam, w której zamiast parareligijnej papki dostają pogłębiony przekaz i kompleksową informację z życia Polski, świata i Kościoła. Według Europejskiego Instytutu Studiów i Analiz, telewizję z Torunia ogląda aż 1/3 Polaków, ponad 33 procent, co daje blisko 11 mln widzów. Szczegółowe wyniki oglądalności pokazują, że Polacy dokonują tego wyboru w sposób świadomy.
Ks. Kazimierz Sowa, noszony na rękach przez mainstream i goszczący w prorządowych mediach jako ekspert ds. wszelakich, poniósł programowe fiasko. Czy wyciągnie z tego należyte wnioski? Jak na razie chętnie krytykuje konserwatywne działania Kościoła. Media toruńskie wywołują w nim szczególną irytację, a formułując opinie na temat ojca Tadeusza Rydzyka nie przebiera w słowach. Miesiąc temu na antenie Radia Zet stwierdził, że dyrektor Radia Maryja i założyciel Telewizji Trwam „żyje w nierealnej przestrzeni, uznawanej tylko przez niego i jego wyznawców”.
Są to rojenia umysłu, które trudno mi zrozumieć. W pewnym sensie ojciec Rydzyk ma umysł zniewolony i owładnięty wizją świata daleko odbiegającą od tej, w której żyjemy
— stwierdził ks. Sowa, krytykując opinię o. Tadeusza Rydzyka na temat koncernu z Wiertniczej, który wiele „zła wyrządził Kościołowi i Ojczyźnie”, który „dzieli Polaków przez działania antypatriotyczne i antykościelne, antykatolickie”. Ks. Sowa nie potrafił znaleźć takich przejawów w przekazie medialnym, który osobiście legitymizuje. Najwyraźniej zazdrość zaślepia.
Porażka Religia.tv przeszła bez większego echa, a ks. Sowa nadal jest pupilem salonu. Widać zadania stacji nie były obliczone na sukces oglądalnościowy, a te które zrealizowano, wystarczą.
Trudno nie postawić pytania, co by się działo, gdyby upadła Telewizja Trwam? albo gdyby nagle zaczęła tracić widzów? Już sobie wyobrażam tę medialną wrzawę, te ataki na ojca dyrektora i lawinę publikacji prasowych, oskarżające ojców redemptorystów o zmarnowanie pieniędzy milionów ludzi dobrej woli.
Tymczasem TV Trwam rośnie w siłę, zyskuje widzów, poprawia jakość programów. Im bardziej wzmacnia pozycję, tym bardziej łajana jest przez urzędników, decydentów i przedstawicieli władzy. Absurdalne kary za rzekomą reklamę pojawiającą się w wypowiedziach gości na antenie to już norma. Wydawało się, że zamiennik zablokowania TV Trwam przed wejściem na multipleks była szczytem przekraczania granic. Ostatnie tygodnie pokazują jednak, że determinacja w zwalczaniu toruńskich dzieł jest wprost bezgraniczna. Urzędy Skarbowe masowo odrzucają PIT-y, w których podatnicy odpisują 1 procent na Fundację Nasza Przyszłość. Choć jest ma ona wszelkie formalne zgody, by przyjmować darowizny w postaci 1-procentowych odpisów podatkowych, urzędnicy skarbowi każą skreślać KRS Fundacji przy składaniu PIT-ów w US. Błąd systemu? Ojciec Tadeusz Rydzyk nie ma wątpliwości, że to celowe działanie.
Mainstream od dawna żyje w przekonaniu, że ma prawo realizować mediokratyczną władzę. Ktokolwiek ma coś do powiedzenia na medialnym rynku, kto ma wpływ na kształtowanie niezależnej opinii publicznej i budzenie świadomości obywatelskiej, zostaje poddany eliminacji. Szykany, procesy sądowe, kary finansowe, dyskredytacja – każdy środek jest dobry, by obezwładnić media niosące niewygodny przekaz. Metody są coraz bardziej bezwzględne, chodzi przecież o wielką sprawę informacyjnego ubezwładnienia społeczeństwa. Wszelkie wyznaczniki cybernetyki mówią, że do przejęcia kontroli nad krajem wielkości Polski, wystarczy 1,5 mln ludzi mających takie same przekonania. Dzięki niezależnym mediom proces ten jest ciągle hamowany. Zrozumiałe więc, że metody zwalczania niezależnych mediów są coraz bardziej bezwzględne. Warto je obserwować. Wierzganie salonowców mówi więcej, niż ich słowa.

http://wpolityce.pl/media/232059-religi ... silniejszy

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Koniec religia.tv. Stacja ks. Sowy kończy dziś nadawanie

Obrazek

Przedstawiana u swych początków jako „telewizja z duszą” i „katolickie Discovery” stacja religia.tv kończy nadawanie. Oficjalnym powodem zamknięcia kanału stało się „nieosiągnięcie zakładanych wyników oglądalności i rentowności”. Stacja od dwóch lat nie tworzyła własnych programów, jej archiwalne produkcje będą dostępne w internetowym serwisie Grupy TVN. Sygnał religia.tv znika z satelity 31 stycznia.
Religia.tv zainaugurowała swoją działalność na antenie w październiku 2007 r. Stacja początkowo należała do ITI Neovision, operatora platformy n, gdzie oferowana była na wyłączność. Samodzielną spółką, zależną bezpośrednio od Grupy ITI, stała się w 2009 r.
Jak czytamy na stronie religia.tv, stacja – reklamowana jako „telewizja z duszą” - powstała z myślą o widzach, którzy pragną mieć stały dostęp do telewizji prezentującej „zagadnienia z obszaru szeroko pojętej wiary i religii”, a w prezentowanych programach „religia przestawiana jest jako zjawisko uniwersalne w wymiarze społecznym i kulturowym”.
Oferta programowa religia.tv. określana była jako niezwykle zróżnicowana. Prezentowała nie tylko wpływ chrześcijaństwa na kulturę i życie społeczne w Polsce i na świecie, ale starała się też informować w przystępny sposób o innych wyznaniach niż katolicy. Program religia.tv adresowany był do każdego, kto poszukuje treści związanych z religią i duchowością.
Religia.tv od początku prezentowała programy o różnorodnej formule: od filmów dokumentalnych własnej produkcji, przez formaty poradnikowe i talk-showy, aż po najciekawsze filmy podejmujące zagadnienia religijne i etyczne.
Stacja starała się też integrować z widzami: organizowała konkursy dla internautów (np. „Przywrócone Piękno” - na najlepszą rewitalizację obiektu sakralnego, czy z okazji beatyfikacji Jana Pawła II), zapraszała do wypowiadania się w programach prowadzonych na żywo.
Produkcje religia.tv były na tyle interesujące, że wychodziły poza szklany ekran. Cztery filmy kanału zaprezentowano m.in. na Planete Doc Film Festival, jednym z najważniejszych przeglądów filmowych dokumentów w Europie.
Dyrektorem kanału został ks. Kazimierz Sowa związany z mediami od 1990 r., współpracujący z czołowymi dziennikami i tygodnikami opinii, wcześniej m.in. prezes ogólnopolskiej sieci rozgłośni Radia Plus.
Uruchamiając stację, inspirował się podobnymi przedsięwzięciami, które udały się w Europie Zachodniej i USA.
Przy tworzeniu religia.tv razem z Szymonem Hołownią wiedzieliśmy, że amerykański format w Polsce nie chwyci, ale chcieliśmy, by była u nas przestrzeń na programy na żywo i studia otwarte
– mówił w 2009 r. w wywiadzie dla KAI. Wyjaśniał, że chodzi m.in. o formułę „katolickiego Discovery” – czyli, „pokazać, że świat jest kolorowy i ciekawy, i trzeba go odkryć”.
Jako szef stacji ks. Sowa został jednocześnie autorem i prowadzącym programów „Bez kadzidła”, „Słownik języka boskiego”, „Własność to wartość”, „Etyka w biznesie” i „Moralność i Etyka czasów kryzysu”. W 2009 r. otrzymał Nagrodę „Ślad” im. bp. Jana Chrapka za „stworzenie nowoczesnego medium poświęconego religiom, kulturze i wartościom duchowym”.
W czerwcu 2010 r. ks. Sowa został natomiast laureatem Nagrody Głównej w konkursie im. Władysława Grabskiego organizowanym przez Narodowy Bank Polski za cykl programów „Własność to wartość”. Program doceniono za - służące edukacji ekonomicznej - przedstawienie problemów własności, wolnego rynku, etyki biznesu i najważniejszych współczesnych zjawisk społeczno–ekonomicznych w perspektywie nauki społecznej zarówno Kościoła, jak i wielkich religii świata.
W latach 2007-2012 dyrektorem programowym kanału był Szymon Hołownia, dziennikarz i publicysta znany z niekonwencjonalnego podejścia do zagadnień religii i wiary, dwukrotnie wyróżniony nagrodą Grand Press oraz Nagrodą „Ślad” za „nowatorski sposób prezentowania i komentowania spraw religijnych: atrakcyjny, a przy tym głęboki, otwarty na nowe prądy umysłowe i wrażliwość młodego pokolenia”.
Hołownia był jednocześnie autorem i gospodarzem programów „Między sklepami” oraz „Bóg w wielkim mieście” prezentowanego jako pierwszy w Polsce religijny talk-show, a także „Ludzi na walizkach”, którego inspiracją stała się książka Hołowni o tym samym tytule wydana w 2008 r. Hołownia prowadził także wraz z ks. Grzegorzem Strzelczykiem program „Gotowi na śmierć?” – cykl rozmów ze znanymi ludźmi o „umieraniu, życiu po śmierci, o piekle, niebie, aniołach i diabłach”.
Widzom religia.tv poszukującym w mediach treści duchowych proponujemy wysokiej jakości zagraniczne filmy dokumentalne, ale szczególny akcent kładziemy na produkcje własne, realizowane przez zespół kanału religia.tv” - te, dziś wciąż jeszcze obecne na stronie internetowej stacji słowa, w 2012 r. częściowo przestały być aktualne. Wtedy zapowiedziano bowiem, że od 1 stycznia 2013 kanał zakończy produkcję własnych materiałów. W konsekwencji, z redakcji odszedł cały zespół dziennikarski z dyrektorem programowym stacji Szymonem Hołownią na czele. Program od nowego roku oparto na produkcjach zakupionych w stacjach kablowych, na platformie satelitarnej i w USA, a także powtórkach produkcji własnych.
„Przez ostatnich pięć lat udało nam się stworzyć zupełnie nową jakość nie tylko na rynku polskim, ale nawet światowym”
– mówił KAI, odchodząc z religia.tv, Szymon Hołownia.
Ks. Kazimierz Sowa stwierdził natomiast lakonicznie:
„Los pionierów bywa trudny”.
Dyrektor religia.tv nie ukrywał wówczas, że przyjęte rozwiązanie na pewno nie może zadowalać.
„Ograniczenie formuły nadawania oznacza, że nadal prowadzone są rozmowy dotyczące zapewnienia przyszłości dla kanału Religia.tv”
— powiedział w rozmowie z KAI. Nie wykluczano nawet wejścia nowego inwestora, ale ostatecznie do tego nie doszło.
Jeszcze w grudniu 2012 r. Hołownia zaangażował się w projekt „Stacja7.pl”, reklamowany jako „multimedialny magazyn”, „nowy portal z Szymonem Hołownią” oraz alternatywa dla świeckich portali, które nie proponują użytkownikom głębszych treści.
„Ten portal nie będzie stawał do zawodów z portalami informacyjnymi czy publicystycznymi
– mówił Hołownia w rozmowie z KAI.
To ma być narzędzie szeroko pojętej ewangelizacji. Chcę, żeby moje miejsce na tym portalu z czasem stało się krzyżówką bloga ‘chrześcijanina w wielkim mieście’, religijnego Centrum Nauki Kopernik i religijnego Facebooka - tłumaczył publicysta.
W grudniu 2012 powstała też Boska TV, projekt kilku osób, które odeszły z religia.tv, gdzie przygotowywały m.in. programy „Między sklepami” i „Ludzie na walizkach”. Jak sami podkreślali, do kontynuacji działalności w sieci zachęciły ich sygnały od widzów religia.tv, którzy nie chcieli rozstawać się z ulubionymi programami i prowadzącymi. Gotowość wzięcia udziału w nowym projekcie wyraziły także osoby duchowne, które prowadziły programy religia.tv i zyskały dużą popularność wśród widzów.
Medioznawca prof. Wiesław Godzic uznał zakończenie produkcji w religia.tv. za „porażkę całego Kościoła w Polsce”.
To wstyd, że w katolickim kraju nie udało się bardzo dobre przedsięwzięcie o charakterze religijnym
– stwierdził prof. Godzic w rozmowie z KAI. Podkreślił, że była to telewizja, która zaprasza do rozmowy i w przeciwieństwie do monologicznego modelu Telewizji Trwam – stawia na dialog.
W jego ocenie, koniec tworzenia autorskiej oferty programowej religia.tv. oznaczał też, że ze strony katolickiej nie będzie w przestrzeni telewizyjnej wielogłosu, bo pozostanie tylko TV Trwam.
Pozostanie jeden sposób spoglądania na sprawy katolicyzmu, artykulacji potrzeb
– oceniał medioznawca. Tym samym, jego zdaniem, zaprzepaszczono „kapitalną możliwość”, by te stacje ze sobą konkurowały, rozsądnie dyskutowały i dopełniały się swoją ofertą.
Konfrontacja religia.tv z TV Trwam była nieuchronna i już wcześniej zyskała charakter nie tylko programowy, ale i polityczny. Zdaniem ks. Sowy, obydwie stacje różniło jednak zbyt wiele.
TRWAM jest telewizją o zupełnie innym charakterze. Oczywiście byliśmy podejrzewani, że robimy coś, co można rozumieć jako forma walki z Ojcem Dyrektorem. Ale nasz produkt sam się broni i widać, że nie robimy niczego przeciw komuś. Wydawać by się mogło, że widzowie TRWAM są tak zakochani w tej rzeczywistości, że nie potrzebna jest im żadna inna. A jednak kiedy duża sieć kablowa zastąpiła – ze względu na problemy z umową – TRWAM religią.tv, nie było marszów ani pikiet protestacyjnych. Dostaliśmy kilka telefonów i listów z podpisami na znak protestu, ale też otrzymaliśmy wiele pozytywnych opinii od osób, które do tej pory oglądały tylko TRWAM. Dostając nasz produkt, docenili go. Trzeba po prostu dać ludziom wybór
— mówił w wywiadzie dla KAI w 2009 r.
Mimo kłopotów finansowych, działalność kanału była dostrzegana na forum międzynarodowym. Już w 2008 r. religia.tv rywalizowała ze 130 kanałami tematycznymi z całej Europy w konkursie Hot Bird TV Award i została wyróżniona nominacją do nagrody w kategorii „edukacja i kultura”.
Nagrody i wyróżnienia pojawiały się także w następnych latach: w polskiej edycji konkursu dziennikarskiego Europejskiego Roku 2010 dla Joanny Kreto-Wójtowicz za film „Łotr Kazimierz”; nagrodę publiczności na Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Chrześcijańskich Filmów Dokumentalnych i Programów Telewizyjnych - Magnificat 2010 za ten sam obraz; Stowarzyszenia Wydawców Katolickich „Feniks 2011” dla programu „Lekcja Religii”, czy ostatnio nagroda specjalna za film o św. Janie Pawle II na IX Polonijnym Festiwalu Multimedialnym „Polskie ojczyzny 2014”.
To wszystko nie wystarczyło. W grudniu 2014 r. Wojciech Kostrzewa, prezes Grupy ITI poinformował, że kanał religia.tv na początku 2015 r. definitywnie zakończy nadawanie. Jego zdaniem, od dawna nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem.
Już we wrześniu 2012 roku poinformowaliśmy, że od 1 stycznia 2013 roku religia.tv nie będzie produkować nowych własnych programów. Powodem tej decyzji było nieosiągnięcie zakładanych wyników oglądalności i rentowności
— stwierdził Kostrzewa w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Ostatnio religia.tv. można było oglądać na platformie nc+, w Cyfrowym Polsacie i w największych sieciach kablowych, jak UPC Polska, Multimedia Polska, Vectra, Inea czy Toya.
Z danych Nielsen Audience Measurement wynika, że od 1 stycznia do 31 lipca 2014 r. udział stacji wśród widzów tych platform wynosił 0,02-0,03 proc.
Archiwa Religia.tv trafiły do Grupy TVN, która będzie je udostępniać w ramach serwisu Player.pl.

http://wpolityce.pl/media/232009-koniec ... -nadawanie

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Wiara - to źródło siły naszych piłkarzy ręcznych. Wyszomirski: „Msze nas wzmacniały i dodawały wiary!”

Obrazek

Piotr Wyszomirski od lat pozostaje nieco w cieniu kapitana reprezentacji Polski Sławomira Szmala, ale każdy zainteresowany piłką ręczną wie doskonale, że bez tego bramkarza sukces w mistrzostwach świata w Katarze byłby niemożliwy.
W kilku spotkaniach spisywał się nie gorzej od bardziej utytułowanego kolegi i szczelnie murował polską bramkę.
Wszyscy komentatorzy zgodnie podkreślają, że kluczem do osiągnięcia znakomitego wyniku w Katarze była żelazna gra w obronie, wola walki oraz świetna atmosfera w drużynie. Pełna zgoda! Ale teraz, gdy emocje nieco już opadają, Wyszomirski wskazuje na jeszcze jeden czynnik, który pomógł biało czerwonym w wywalczeniu medalu. Pewnie nie wszystkim, bo nie upieramy się, że każdy musi szukać inspiracji w Bogu, ale sporej części na pewno tak. Ten czynnik to wiara. Na swoim profilu na Facebooku medalista MŚ zamieścił następujący wpis opatrzony zdjęciem.

Obrazek

Jesteśmy pod wrażeniem zarówno wiary Piotra Wyszomirskiego, jak i tego, że nie ma żadnych zahamowań, by dawać publicznie dawać temu świadectwo.

http://wpolityce.pl/sport/232318-wiara- ... waly-wiary

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


10 lut 2015, 21:38
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
„Bóg nie umarł”. Czy masz odwagę bronić wiary?

Obrazek

Już od 6 marca na ekrany kin wchodzi najgłośniejszy film religijny ostatnich lat pt. „Bóg nie umarł”. Film kilka miesięcy temu stał się wielkim przebojem kinowym w USA, wyprzedzając takie hity kinowe jak „Samoloty 2” i oscarowy „Grand Budapest Hotel”.


Fabuła filmu koncentruje się wokół Josha, który rozpoczyna studia na jednej z amerykańskich uczelni. Chłopak w pierwszym semestrze trafia na zajęcia z filozofii prowadzone przez fanatycznego ateistę profesora Radissona. Wykładowca już na pierwszych zajęciach każe studentom napisać na kartce słynne zdanie Friedricha Nietzschego: „Bóg umarł”, i złożyć pod nim podpis. Ci, którzy tego nie zrobią mogą zrezygnować z zajęć lub... udowodnić, że Nietzsche się mylił.

Okazuje się, że z całej grupy studentów pierwszego roku wyzwanie podejmuje tylko Josh. Ma on czas do końca semestru, by przekonać swojego wykładowcę i resztę studentów, że Bóg jednak istnieje. Rozpoczyna się pasjonujący spór, który elektryzuje całą uczelnianą społeczność i sprawia, że odmienia się życie wielu osób...

- Chcieliśmy, żeby widzowie wyszli z kina podbudowani, żeby poczuli w sobie energię i chęć pokazywania innym, że Bóg nie umarł. On żyje w nas i dokonuje swego dzieła każdego dnia poprzez każdego z nas. Chcielibyśmy jednocześnie w pewnym sensie wyposażyć widzów w pewność siebie i przekonanie o własnej wartości, żeby łatwiej im przychodziło znajdywanie odpowiedzi na nurtujące ich pytania – tłumaczy David A.R. White jeden z producentów filmu, który wcielił się w postać pastora Dave'a .

Z kolei Lisa Arnold, ko-producentka „filmu Bóg nie umarł”, podsumowuje wypowiedzi swoich kolegów i koleżanek z ekipy filmowej słowami:

- Naszym celem jest kręcenie filmów, które będą pomagały ludziom zbliżyć się do Jezusa Chrystusa i skuteczniej okazywać mu swoją miłość. Bóg nie umarł to fantastyczny film, ponieważ z jednej strony pokazuje, że Bóg ciągle istnieje, a z drugiej pomaga chrześcijanom zrozumieć, w jaki sposób rozmawiać z ludźmi niewierzącymi i udowadniać im, że Bóg z nami jest i nigdy nas nie opuścił – tłumaczy Lisa Arnold.

ZOBACZ ZWIASTUN FILMU:

http://vod.gazetapolska.pl/9280-bog-nie ... y-zwiastun

Tytuł filmu: Bóg nie umarł.  
Reżyser: Harold Cronk
Produkcja: USA 2014
Dystrybutor: Monolith Films, Rafael Film  
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 113 minut
Premiera kinowa: 6 marca 2015
Strona www: bognieumarl-film.pl

Obrazek

http://niezalezna.pl/64384-bog-nie-umar ... onic-wiary

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Trener, który mówi piłkarzom o Bogu

Obrazek

Działam w oparciu o Biblię, Chrystusa, kieruje się też modlitwą. Bóg znajduje się w tle mojego przekazu. Jest inspiracją. Nie narzucam nikomu na siłę wiary. Odnoszę się do takich wartości jak wytrwałość czy zespołowość. Odprawy są profesjonalne. Trwają maksymalnie dwadzieścia minut. To optymalny czas, żeby skupić uwagę słuchacza. Z piłkarzami spotykam się raz na dwa tygodnie. Nie dostaję za to wynagrodzenia - mówi „Super Expressowi” Łukasz Bujok, który pomaga w Podbeskidziu Bielsko-Biała jako trener mentalny.


Do Bielsko-Białej w październiku 2013 roku ściągnął Bujoka Leszek Ojrzyński po tym jak szkoleniowiec zajął miejsce zwolnionego Czesława Michniewicza, a klub znajdował się na ostatnim szesnastym miejscu w lidze z zaledwie ośmioma punktami po 12. kolejkach. Sezon zakończył na bezpiecznym 10-ym miejscu, będąc rewelacją rundy wiosennej. Jednym z cichych bohaterów tego sukcesu był Bujok, którego zasługi podkreślało wielu zawodników. - Za swojej funkcji wywiązał się fantastycznie. Osobiście przyznam, że odprawy wywarły na mnie ogromne wrażenie - wspomina Dariusz Kołodziej, pomocnik „Górali”.

- Wszyscy wokół powtarzali, że przed degradacją może nas uratować tylko cud. Potrzebowaliśmy boskiej opatrzności i ciężkiej pracy. To właśnie ona pozwoliła pozostać nam w Ekstraklasie. Co do Łukasza, wykonał dobrą robotę - opowiada Ojrzyński, znany z pobożności. - Wzajemnie się uzupełniamy. Od Leszka mogę się uczyć zarządzania zespołem. Z kolei ja uzupełniam jego wiedzę na temat Biblii, która jest mi doskonale znana - tłumaczy Bujok.

Bujok jest wyjątkowa osobą dla piłkarzy: - Utrzymuje kontakt z wieloma zawodnikami, z którymi miałem styczność. Mogą do mnie dzwonić ze swoimi problemami o każdej porze dnia i nocy. Przybliżyłem wielu graczom drogę do Boga. Wspólnie utrzymujemy relacje z Chrystusem. Świetnie wspominam pracę w GKS Bełchatów, gdzie powstała grupa Studium Biblijnego. Należało do niego ponad dziesięciu zawodników, którzy spotykali się prywatnie przy Piśmie Świętym - mówi trener Ojrzyński.

Łukasz Bujok jest absolwentem AWF w Katowicach, wcześniej pełnił funkcję trenera mentalnego w prowadzonej przez Leszka Ojrzyńskiego Koronie Kielce. Współpracował także z Rafałem Ulatowskim w GKS Bełchatów i Cracovii. Należy do sportowej organizacji misyjnej „Athletes in Action”.

http://niezalezna.pl/64516-trener-ktory ... zom-o-bogu

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


24 lut 2015, 23:37
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Religia i wiara
wbuluinadzieji                    



„Bóg nie umarł”. Czy masz odwagę bronić wiary?

Obrazek

Już od 6 marca na ekrany kin wchodzi najgłośniejszy film religijny ostatnich lat pt. „Bóg nie umarł”. Film kilka miesięcy temu stał się wielkim przebojem kinowym w USA, wyprzedzając takie hity kinowe jak „Samoloty 2” i oscarowy „Grand Budapest Hotel”.


Fabuła filmu koncentruje się wokół Josha, który rozpoczyna studia na jednej z amerykańskich uczelni. Chłopak w pierwszym semestrze trafia na zajęcia z filozofii prowadzone przez fanatycznego ateistę profesora Radissona. Wykładowca już na pierwszych zajęciach każe studentom napisać na kartce słynne zdanie Friedricha Nietzschego: „Bóg umarł”, i złożyć pod nim podpis. Ci, którzy tego nie zrobią mogą zrezygnować z zajęć lub... udowodnić, że Nietzsche się mylił.


Po śmierci Nietzschego na jego nagrobku pojawił się napis ”Nietzsche umarł. Bóg".

I kto ma rację? :excl:

Taki film powinien dostać oskara. A nie film o żydowskiej komunistce, która torturowała polskich patriotów.
Z tym, że akurat tych tortur nie pokazali. A szkoda. Pani Helena Wolińska (Fajga Mindla), morderczyni m.in. generała Fieldorfa "Nila". która uciekła do Anglii i której Anglicy (Anglicy? chyba żydowscy prawnicy-funfle Wolińskiej) nie chcieli deportować do Polski miała spory repertuar tortur...
A gwoli prawdy historycznej, to rodziców pani Wolińskiej zamordowali nie Polacy, tylko Niemcy... Upsss, sorry: Naziści.

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


25 lut 2015, 21:25
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
Zostali zamordowani bo byli chrześcijanami

Okaż solidarność naszym koptyjskim braciom


Obrazek

Kolejni chrześcijanie zostali barbarzyńsko zamordowani! 21 koptyjskich chrześcijan zostało brutalnie ściętych na plaży w Trypolisie. To egipscy robotnicy, których Państwo Islamskie uprowadziło w grudniu 2014 r. i styczniu br.

Pytamy: ile jeszcze? Ile jeszcze osób musi zginąć, aby wspólnota międzynarodowa zrobiła więcej w celu zatrzymania tego barbarzyństwa?

Po publikacji nagrania z mordu papież Franciszek powiedział: "Zostali oni zamordowani tylko dlatego, że byli chrześcijanami" oraz dodał, że "krew naszych chrześcijańskich braci jest świadectwem, które jest wołaniem. Nie ma znaczenia to, czy są to katolicy, prawosławni, Koptowie, luteranie; to są chrześcijanie, krew jest ta sama. (...) Wspominając braci zabitych tylko dlatego, że wyznawali Chrystusa konstatujemy, że nie słabnie ekumenizm krwi. (...) Ci wszyscy męczennicy są chrześcijanami.".

W wywiadzie pt. "Zabici za krzyż" (całość: link) katolicki kopt, pan Ashraf Benyamin na pytanie dziennikarza o to, czy mordowani w ostatnich chwilach odwołali się do Jezusa, mówi:

"Tak. Słychać to w oryginalnym filmie. Gdy zostali rzuceni na ziemię, słychać było jęk, ale ktoś krzyknął "Jezusie! Panie!". Zostali tak okrutnie zabici, bo nie chcieli przejść na islam. Teraz zaczynają dziać się różne ważne rzeczy. Przede wszystkim nie wierzymy, że ta śmierć idzie na marne. To jest silne przesłanie dla każdego z nas. To jest także przesłanie dla ludzi, ktorzy łatwo zmieniają wiarę, którzy zastanawiają się, dlaczego ci Koptowie nie przeszli na islam i nie uratowali życia. Na pewno jest w tym coś ważnego. Ostatnie słowa... "Jezusie, Panie"... Na filmie pokazującym egzekucję widać, że jeden z Koptów się modli. Modlitwę można wyczytać z jego ust. Modli się w ostatnich chwilach i wszyscy na niego patrzą. Potem ich oczy skierowane są ku górze. I ten spokój - po ludzku zupełnie niemożliwy w tak dramatycznej sytacji. Nie było ucieczki, nie było błagania o litość. Oni poszli na śmierć z podniesioną głową. I dokonało się."

Chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią świata. Tylko w XX wieku z powodu prześladowań za wiarę zginęło więcej chrześcijan niż w pozostałych wiekach istnienia chrześcijaństwa.

Wyraźmy solidarność z całą wspólnotą chrześcijańskich koptów. List solidarności przekażemy przedstawicielom tej chrześcijańskiej wspólnoty.

http://citizengo.org/pl/solidarnosc-z-n ... M4NTc3MDI3

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


01 mar 2015, 18:45
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Religia i wiara
wbuluinadzieji                    



Zostali zamordowani bo byli chrześcijanami
Okaż solidarność naszym koptyjskim braciom

Kolejni chrześcijanie zostali barbarzyńsko zamordowani! 21 koptyjskich chrześcijan zostało brutalnie ściętych na plaży w Trypolisie. To egipscy robotnicy, których Państwo Islamskie uprowadziło w grudniu 2014 r. i styczniu br.

Chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią świata. Tylko w XX wieku z powodu prześladowań za wiarę zginęło więcej chrześcijan niż w pozostałych wiekach istnienia chrześcijaństwa.


A w Paryżu lewacy nie zorganizowali takiego marszu jak ten ku pamięci 11 bluźnierców z Charlie Hebdo... :(

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


04 mar 2015, 22:55
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
Dekalog ocenzurowany przez TVN! Mówienie o grzechu to „molestowanie” i „dyskryminacja”

Obrazek

Półnagie modelki na seksistowskich billboardach nie są dla mediów tematem do debaty o uprzedmiotowieniu i dyskryminacji kobiet w reklamie. Pewnie dlatego, że „osoby głęboko znerwicowane, nieraz zapite i zaćpane” – jak określiła dziennikarzy mainstreamu naczelna „RdC” - nie są w stanie ich nawet dostrzec. Dostrzegają jednak inny plakat, który nie wiedzieć czemu mocno ich uwiera. Wielkopostna akcja archidiecezji lubelskiej spotkała się błyskawicznym atakiem mainstreamu, który zabrał się za udzielanie lekcji ewangelizacji.

TVN-owi nie wystarcza już poszturchiwanie Kościoła w kwestiach społeczno-politycznych. Akcja „Konkubinat to grzech” tak rozsierdziła mainstream, że debata przeniosła się na poziom teologii. Od tej pory ateiści z TVN-u będą wyznaczać definicje grzechu. Szóste przykazanie stanowczo odpada. Przyłączają się do nich zastępy dyżurnych „katolików”, gotowych na zawołanie skrytykować działania Kościoła. Przekaz ma być czysto pozytywny, broń Boże zakazowy. Strach pomyśleć co by zrobili z Mojżeszem, gdyby im przyniósł kamienne tablice.
Tefałenowska debata o tym, czy konkubinat jest grzechem, sięgnęła granice kuriozum. Antyklerykalna fundacja „Wolność od religii” zamartwia się na przykład, że lubelska akcja odciągnie ludzi od Kościoła. Ta sama fundacja rozklejała niedawno billboardy o treści „Nie zabijam! Nie kradnę! Nie wierzę!” i naciskała na kuratorium, by jedna ze szkół wycofała ze ślubowania „wierność Bogu i Ojczyźnie”.
W podobne tony uderza zadeklarowany ateista i antyklerykał – prof. Jan Hartman, twierdząc że mówienie o grzeszności odsunie ludzi od wiary.
Para, która zobaczy taki billboard poczuje się molestowana, napiętnowana i z pewnością w mniejszym stopniu będzie skłonna chodzić do kościoła zobaczywszy coś takiego. Z punktu widzenia sztuki PR-u, marketingu ideologicznego, to to jest przeciwskuteczne
— pouczał Hartmann, zdradzając w jakim kręgu się porusza. Biorąc pod uwagę jego antyklerykalne, chybione happeningi, trudno mu przypisać sprawność w owym „ideologicznym marketingu”.
W materiale nie mogło zabraknąć „zwykłych ludzi”, którzy potępiliby niestosowne działania Kościoła.
Wytykanie ludziom, że są w konkubinacie jest bardzo ale to bardzo niesmaczne, zwłaszcza że to jest Kościół, który powinien dawać przykład
— stwierdził mieszkaniec Lublina wytypowany przez TVN na reprezentanta całej społeczności.
Nie skończyło się na jednym materiale. Temat wałkowany jest już kolejny dzień. Zdumiewające, że można prowadzić debatę, o czymś co – z punktu widzenia ateistów - nie istnieje. Bo przecież grzech to pojęcie czysto teologiczne, związane ściśle z kategorią wiary. Ludzi niewierzących nie powinno w żaden sposób obchodzić. A jednak obchodzi. I nie chodzi tu wcale o naiwnie pojętą troskę o wierzących, którzy mogliby się poczuć dotknięci przypomnieniem im Dekalogu. Chodzi o trwałe wyeliminowanie kwestii wiary z przestrzeni publicznej. Mówienie o religii może być obecne tylko w takim wymiarze, na jaki pozwoli mainstream. Skoro mówienie o grzechu jest według Hartmanna „molestowaniem” i „dyskryminacją” możemy sobie wyobrazić jak zostanie zaatakowany Kościół, gdy Polska ratyfikuje Konwencję przemocową, przyjęta przychylnie przez większość sejmową i senacką pod wpływem szantażu Ewy Kopacz. Naprawdę chcemy takiej Polski? Bronisław Komorowski może nam ją urządzić jednym podpisem pod ratyfikacją, jeśli nie podejmiemy błyskawicznych działań.

http://wpolityce.pl/polityka/236199-dek ... kryminacja

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Zachowała się, jak trzeba

Licealistka z Gdańska protestowała przeciwko propagowaniu bluźnierczego pseudospektaklu „Golgota Picnic”. Policja wytoczyła jej proces za „czyn chuligański”, który właśnie się rozpoczął.

– Zrobiłam to, żeby bronić naszych wartości narodowych, bronić naszej wiary, nie można pozwalać na takie hańbienie – podkreśla Maria Kołakowska. – „Golgota Picnic” dokonywała obrazy imienia Boga, my, katolicy, nie możemy na to pozwolić, wielu ludzi jest ze mnie dumnych – zaznaczyła. Aprobatę wobec jej protestu wyrażały osoby zgromadzone w sądzie. – Brawo, Marysia, brawo, polska młodzież – krzyczeli. – Zachowała się, jak trzeba – dodawali, nawiązując do słów Danuty Siedzikówny „Inki”. Pod koniec czerwca zeszłego roku w siedzibie lewicowej Krytyki Politycznej w Gdańsku aktorzy Teatru Wybrzeże zorganizowali publiczne odczytanie scenariusza „Golgoty Picnic”. Maria Kołakowska chciała zaprotestować, rozpylając śmierdzący dezodorant. – Dezodorant był nieszkodliwy, kupiony w sklepie ze śmiesznymi rzeczami – tłumaczy. – Zostałam nagle zaatakowana. Złapano mnie za ręce, wykręcono mi je, w tej szarpaninie zostałam mocno popchnięta na stolik i krzesła, zarzucono mi kurtkę na głowę, zostałam wyrzucona na zewnątrz, i zamknięto drzwi – relacjonuje Kołakowska. – Osoby zaatakowane zaczęły się bronić, jedna z nich rzuciła kurtkę – zeznał Piotr W., moderator spotkania w Krytyce Politycznej. Dodał, że film w internecie, który przedstawia to zdarzenie, trzeba inaczej interpretować. – Pryskała tym śmierdzącym areozolem na uczestników wydarzenia – zeznał moderator. – Psikałam do góry – zaprzecza licealistka. Inne osoby zeznały, że to w czasie szarpaniny areozol był rozpylany na wysokości twarzy. Uczestnik spotkania Jacek N. zeznał, że nie poniósł żadnych szkód z powodu rozpylenia aerozolu. – Mam odczucia adekwatne do odtwarzanej sztuki – odpowiedziała Marysia na pytanie policji, jakie miała odczucia w związku z zapachem tego spreju. Moderator spotkania w Krytyce stwierdził, że był to „patriotyczny smród”, i że nie rozumie, skąd takie zamieszania wokół „chamskiego aktu chuligańskiego”. Sąd zwrócił mu uwagę, żeby nie dokonywał ocen ludzi, ale podawał same fakty. Później pouczył go również, aby nie komentował pytań obrońcy Kołakowskiej. W przerwie rozprawy dziennikarka „michnikowego szmatławca” dopytywała licealistkę, czy to rodzice kazali jej się tak zachować. Wzbudziło to głosy oburzenia zgromadzonych osób. „michnikowy szmatławiec” nie będzie tu przesłuchiwać, to sąd przesłuchuje – stwierdzili ludzie.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/1321 ... rzeba.html

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


16 mar 2015, 21:50
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
Wirus lewactwa zainfekował media. Takiej walki z polskimi świętościami nie pamiętam za komuny

Obrazek

Nie wiem, jak Państwo, ale ja jeszcze pamiętam, że nawet w PRL, za nędznej komuny, był w mediach (czyli kilku radiowych i telewizyjnych kanałach państwowych, „Trybunie Ludu”, gazetach lokalnych i tygodnikach drukujących Urbana) taki czas, gdy robiło się nieco mniej siermiężnie i kłamliwie, a bardziej – świątecznie.
Oczywiście – miało to miejsce przed świętami: Bożego Narodzenia i Wielkanocą. Nie, żeby od razu wychodziły do kamer przeróżne szuje i przepraszały za niszczenie ludziom karier, ale przynajmniej nie było, albo prawie nie było – tego wszystkiego, co dziś w internetowym skrócie nazywamy „hejterstwem”. Nie było takiej nagonki na księży, nie drwiono z Jezusa, jeśli mówiono o Bogu, to jednak z szacunkiem, nie mieszano z błotem Kościoła.
No, ale to był PRL, ustrój koszmarny, kraj biedny i Sowieci gotowi byli wejść w każdej chwili, zwłaszcza, gdyby towarzysz Jaruzelski o to poprosił. A jednak, powtórzę, tego wszystkiego, co mamy dziś, nie było. Zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki stało się efektem jednak pewnych wynaturzeń (Urban, Kiszczak to wynaturzeń tych symbole), nie zaś stałego, nieprzerwanego niszczenia autorytetu Kościoła.
Dziś żyjemy podobno w „najlepszej Polsce, jaką mieliśmy w dziejach”, jak mówi Radosław Sikorski, najgorzej poinformowany człowiek w Europie (po Smoleńsku twierdził, że to „błąd pilotów”, a w dwa lata po tragedii, że „wrak już nie jest dowodem”). Nie ma – podobno – we władzy żadnych nastrojów antykościelnych. Żaden rządzący dziś Polską urzędnik Platformy Obywatelskiej nie stwierdzi publicznie, że katolicyzm należy zwalczać. Więc skąd tyle w publicznym obiegu wypowiedzi obliczonych na wywołanie niechęci do wierzącej w Boga większości Polaków? Dlaczego do głosu wciąż dochodzą ludzie/dziennikarze/artyści, którzy o życiu, dobru i świecie nie mają do powiedzenia nic, poza tym, że księża są źli, biskupi jeszcze gorsi, po Papieżu płakać nie warto, a Boga wymyślili pisowcy, by ludzi odciągnąć od homoseksualnej rewolucji?
„Bierzcie i patrzcie na to wszyscy” – mówi np. dziś o zaćmieniu Słońca dziennikarz TVP Info, Marek Czyż. Przecież wie, że idzie Wielkanoc i wie, że „parafrazuje”, choć trafniej będzie napisać: „robi sobie jaja” z jednego z najważniejszych dla katolików zdań Jezusa z Nazaretu. Cóż musi tam hulać między uszami, w tym, co wyrasta panu Czyżowi z szyi, że nie widzi niestosowności tej wypowiedzi? O Wałęsie napisać, że sikał do chrzcielnicy – wyrok śmierci lub wygnanie. Ale z Syna Bożego żarty ciągnąć na antenie, w rodzaju lewackiego pisemka dla półgłówków – o tak, za to Czyż może spodziewać się – właśnie, czego? Orderów? Od prezydenta, który „jest za życiem”? Ciepłych słów pani Środy czy panny Szczuki? Szacunku Jacka Żakowskiego, który emitowanie kolęd przed Bożym Narodzeniem nazywa „torturowaniem słuchaczy” na „sadystycznym poziomie”, a zapraszanie wtedy przez media osób duchownych „nie mniej wkurzającą inwazją „czarnych ludzików” w koloratkach”? Pewnie tak.
I pewnie wódeczkę postawi Czyżowi chętnie Krzysztof Pieczyński, kiedyś świetny aktor, dziś idący ramię w ramię z „Nie” zagubiony w labiryncie własnej nienawiści marny komediant, który mówi, że „Krzyże, ceremonie, kadzidła, dzwony - to czarna magia, dzięki której Kościół zawładnął duszami dwóch miliardów ludzi. Państwo powinno więc zapewnić obywatelom ochronę przed Kościołem”.
Problem w tym, panie Pieczyński, że to nie Kościół atakuje, ale sam jest atakowany. Przez takich jak pan, golibroda Nergal, redaktor Czyż, redaktor Żakowski, redaktor Lis i ich patron duchowy - Doktor Wieprzowina, który ostatnio przebrał się za biskupa. Od dawna powtarzam, że media w wielu sprawach idą dalej niż za komuny. To jest jedna z nich. Przez to zatonął okręt Palikota, przez to Czyż i Żakowski nie mogą liczyć na szacunek nigdzie poza kilkoma bankietami wzajemnej adoracji i galami nagród za wierną służbę. Podobnie jak Jarosław Kuźniar, który „Bóg” pisze przez małe „b” – jak biedaczek. Bo przecież trzeba być biedaczkiem, by chwalić się tym, że się w USA kupuje dziecku ubranka, by je przed powrotem wszystkie oddać w ramach reklamacji – bo przecież prawo tego nie zabrania. Nie wyjaśnia jednak, czy dziecko chodzi wtedy w ubraniach z metkami, czy też rodzice skrzętnie je chowają po skarpetach jak bezcenne skarby.
Potwierdza się – jak widać - że jak Pan Bóg chce ukarać, to rozum odbiera. Zakładając, że wszyscy wyżej wymienieni kiedyś go posiadali, warto zastanowić się, za jakie grzechy płacą dziś jego zanikiem. Tych głównych, jak wiadomo, jest siedem i nietrudno dostrzec, że już pierwszy z nich obciąża sumienia wyżej wymienionych w stopniu patologicznym. Szczęśliwie dla nas – to ten, który kroczy przed upadkiem.

http://wpolityce.pl/media/238024-wirus- ... -za-komuny

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Cud na oczach Franciszka! Po raz pierwszy od 1848 r. krew św. Januarego zmieniła stan w obecności papieża

Obrazek

Krew św. Januarego, zamknięta w ampułce przechowywanej w katedrze w Neapolu, rozpuściła się w obecności papieża po raz pierwszy od 1848 r. - przypomina hiszpański dziennik „ABC”. Dziś podczas spotkania z duchowieństwem i osobami konsekrowanymi Franciszek uczcił relikwie męczennika-patrona Neapolu.

Odbierając ampułkę z rąk Ojca Świętego arcybiskup Neapolu powiedział, że św. January musi bardzo kochać papieża, skoro krew rozpuściła się już w połowie. Papież skomentował to słowami, że musimy się bardziej nawracać, bo tylko w połowie św. January jest z nas zadowolony.
W 1848 r. świadkiem rozpuszczenia się krwi był bł. Pius IX, który przybył uczcić relikwie świętego. Nie zdarzyło się to podczas kolejnych wizyt papieży w neapolitańskiej katedrze: św. Jana Pawła II w 1979 i Benedykta XVI w 2007 r.
Św. January był biskupem Benewentu – miasta położonego ok. 70 km na wschód od Neapolu. W okresie wielkich prześladowań chrześcijan za rządów cesarza Dioklecjana ( III-IV wiek) poniósł śmierć męczeńską wraz z sześcioma towarzyszami ze swej diecezji: Sozjuszem, który był jego diakonem, Prokulem, Festusem, Dezyderym, Eutychiuszem i Akurcjuszem. Stare podanie głosi, że za odmowę złożenia ofiary bożkom oprawcy wrzucili ich do ognia, ale płomienie w cudowny sposób nie wyrządziły im żadnej szkody. Wtedy rzucono ich na pożarcie dzikim zwierzętom, ale i one ich nie tknęły. Ostatecznie zginęli pod toporem kata. Miało się to wydarzyć 19 września 305 r. w Puteoli (dzisiejsze miasto Pozzuoli) pod Neapolem.
Relikwie męczenników, zwłaszcza biskupa, przechodziły różne koleje i były przechowywane w różnych miejscach, głównie ze względu na najazdy barbarzyńców i obawy, aby nie zostały przez nich sprofanowane. Ostatecznie pod koniec XV wieku trafiły do katedry w Neapolu. Ale już wcześniej datuje się tzw. cud św. Januarego, gdy jego krew przechowywana w ampułce zaczyna się burzyć, staje się płynna i pulsuje, jak gdyby została świeżo rozlana. Chociaż zjawisko było wielokrotnie badane, do dzisiaj nie wiadomo, co jest jego przyczyną.
Następuje ono zwykle kilka razy w roku, przede wszystkim we wspomnienie liturgiczne świętego – 19 września, ale zdarza się także w pierwszą niedzielę maja, 16 grudnia, a czasami też w innych okresach roku.

http://wpolityce.pl/kosciol/238120-cud- ... ci-papieza

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


29 mar 2015, 14:35
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA21 paź 2006, 19:09

 POSTY        7731

 LOKALIZACJATriCity
Post Re: Religia i wiara
Dzisiaj mija 10 lat od śmierci świętego Jana Pawła II.
To już 10 lat!
Jak szybko mija ten czas...



Popatrz jak prędko mija czas!
Życie twe też przeminie wraz!
Życie - to jedno, które Bóg Ci dał!

Wszystko przemija tak jak sen,
Troski, kłopoty skończą się,
Powiedz: szczęśliwym będziesz ty?

Powiedz: czy ty Jezusa znasz?
Powiedz: czy szczęście wieczne masz?
Pomyśl: jak spędzasz życia czas?

Pomyśl: gdy życia skończysz bieg,
Przejdziesz na tamten drugi brzeg.
Powiedz: szczęśliwym będziesz tam?

Może jest smutna dusza twa?
Może pokoju w niej jest brak?
Może niepokój dręczy cię?

Jezus twój każdy widzi krok,
Jezus rozjaśni każdy mrok,
Jezus ukoi serca ból!

Pójdź do Jezusa cudnych rąk,
Powiedz Mu co cię gnębi wciąż,
On ci Swe szczęście, radość da!

Pójdź do Jezusa cudnych rąk,
Powiedz Mu całą winę swą,
On ci swój pokój, szczęście da!
Wieczność da!


www.youtube.com/watch?v=d2ZuWXSQIX8

____________________________________
Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś - lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz kim jesteś.


02 kwi 2015, 21:53
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
Jezus Chrystus umarł za nas na krzyżu. Wesołych Świąt!

Obrazek

Jezus Chrystus dla jednych jest Synem Bożym dla drugich postacią historyczną, a wielu uważa, że w ogóle nie istniał poza Biblią, którą nazywają fikcją literacką. Podział ten nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, ponieważ Jezus Chrystus jest uniwersalnym archetypem człowieka doskonałego. Historia życia i śmierci Jezusa to kompletna metafora ludzkiego wypatrywania doskonałości, wszystkiego za czym tęsknimy, pragniemy, chcielibyśmy doświadczyć, ale większość z nas zatrzymuje się przy pierwszej napotkanej przeszkodzie.


Chrystus przeszedł swoją drogę do końca i podobnie jak chrześcijanie wierzę, że ten człowiek był synem Boga, jeśli nie samym Bogiem. Wierzę również w zmartwychwstanie Chrystusa i życie wieczne, nie w wymiarze religijnym, ale ludzkim. Takich ludzi jak Chrystus można zakatować i powiesić na krzyżu, ale nie da się zabić,. Chrystusa nie sposób pokonać i upokorzyć, nawet jeśli w cierniowej koronie niesie swój krzyż, wśród wrzasku i rechotu motłochu, pozostaje wybranym przez Boga. Moją religią jest wiara w człowieka, dlatego wierzę w Jezusa Chrystusa, bo nie znam nikogo, kto mógłby mu w człowieczeństwie dorównać.

Chrystus łączył w sobie poczucie własnej wartości i pokorę, dwa żywioły, z którymi zmagają się śmiertelnicy i najczęściej giną poddając się jednemu z nich bez reszty. Chrystus nazwał się Synem Bożym i jednocześnie potrafił zobaczyć człowieka w żebraku, trędowatym, upadłej kobiecie, mordercy. Karcił, ale nie gardził, pokazywał jak znów odnaleźć w sobie człowieka. Za swoje nauki, swoją wiarę, swoją niezłomność zapłacił najwyższą cenę i jeszcze raz odwołam się do religii chrześcijańskiej, by potwierdzić, że Chrystus umarł za nas. Za mnie Chrystus wisiał na krzyżu, bo mnie na obronę człowieczeństwa z taką determinacją i godnością najpewniej nigdy nie będzie stać.

Chrystus pokonał imperium, faryzeuszy, ludzką pogardę, małość, tchórzostwo. Uczynił to z taką siłą i dostojnością, że stał się symbolem, który przetrwa następne tysiąclecia, o ile przetrwa ludzkość. W czasach gdy byle miernota jest bożkiem, gdy przeciętność staje się religią, gdy wierzący wpatrują się w kapłanów ze szklanego ekranu, a zamiast ciała i krwi bożej, spożywają chipsy i popijają Coca Colą, wielkość Chrystusa jest widoczna bardziej niż 2000 lat temu. Te bożki i ci wierni kpią z samych siebie, uważają, że „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”, ale żaden z nich i żaden z nas do wielkości Chrystusa nigdy się nie zbliży. Nie będziemy bogami, jednak możemy być ludźmi, z bagażem słabości, w którym nie znajdzie się to, co w nas najgorsze: zdrada, kłamstwo i tchórzostwo nieustające.

Noszę imię tego, który trzykrotnie się wyparł Chrystusa i tak siebie postrzegam. Błądziłem i pewnie jeszcze pobłądzę, jak człowiek, ale Bogu dziękuję, że nie przekroczyłem tej granicy, za którą Święty Piotr przemienia się w Judasza. Trzymajmy się tej granicy, bo to kres naszych ludzkich możliwości. Za mali jesteśmy na swój krzyż, ale możemy się wznieść na szczyt własnych możliwości i ponieść krzyż Chrystusa, chociaż przez jedną stację, gardząc wyciem tłumu ogłupionego srebrnikami imperium i homiliami sprzedajnych faryzeuszy. Trudne, jednak realne i optymalne.

Z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzę wszystkim i sobie, żebyśmy z tęsknotą patrzyli na wielkość Człowieka na krzyżu, potrafili zachować się jak człowiek na ziemi, błądząc wracali, jak Święty Piotr i starali się nie upaść, jak Judasz. Wszystkie nasze troski, marzenia i tęsknoty zawierają się w wielkiej metaforze godnego życia, męczeńskiej śmierci i cudownego zmartwychwstania. Zachowując wiarę w tę wielkość i siląc się ba ułamek czynu, pokonamy nie jedno imperium i wykpimy wszystkich faryzeuszy. Zdrowia, trzeźwości umysłu, odwagi, godności i przekonania, w nadmiarze wszystkim życzę. Chrystus zmartwychwstał! Wesołych Świąt!

http://www.kontrowersje.net/jezus_chrys ... o_ych_wi_t

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


05 kwi 2015, 20:40
Zobacz profil
Zaawansowany
Własny awatar

 REJESTRACJA23 lut 2010, 07:40

 POSTY        61
Post Re: Religia i wiara
Nie masz problemu z pogodzeniem takich postów z jadem w pozostałych? Nawet przez święta nie wytrzymałeś?
Szkoda że pismo święte i przykazania  czytasz (jeśli czytasz) bardzo wybiórczo.


06 kwi 2015, 22:03
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
Abp Hoser o posłach popierających in vitro: To jest samowyłączenie się z Komunii Kościelnej. Kompromisu moralnego nie może być.

Obrazek

W centrum tej debaty leży zamiennik definiowania na nowo statusu embrionu ludzkiego, któremu się odmawia obecnie człowieczeństwa. To jest istota sprawy

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl abp Henryk Hoser, metropolita warszawsko-praski, przewodniczący zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych.

wPolityce.pl: Sejm rozpoczyna prace nad projektami dotyczącymi in vitro. Na co w takiej sprawie mogą się godzić posłowie, którzy są katolikami?
Abp Henryk Hoser: Na ten temat wypowiedziało się Prezydium Episkopatu Polski, m.in. w oparciu o dorobek Zespołu ds. Bioetycznych KEP. Stanowisko Kościoła jest klarowne i jasne. Projekty, które są w Sejmie różnią się od siebie. Najważniejsze różnice dotyczą oceny etycznej tych poszczególnych propozycji. Ministerstwo utrzymuje, że przy opracowaniu takich projektów najważniejsze są kryteria medyczne, czyli biologiczne. W debacie dotyczącej spraw bioetycznych etyka w ogóle zniknęła. To jest cały dramat tej sytuacji. Mówimy o niesłychanie kontrowersyjnych procedurach, które wywołują duże zamieszanie dotyczące tradycji dobrej medycyny, tradycji medycyny hipokratesowej. W związku z tym politycy powinni walczyć o taką propozycję prawa, która wprowadza najwyższe standardy etyczne. To dotyczy nie tylko katolików, ale wszystkich polityków. Tu przecież chodzi o sprawę ludzkiej natury. W centrum tej debaty leży zamiennik definiowania na nowo statusu embrionu ludzkiego, któremu się odmawia obecnie człowieczeństwa. To jest istota sprawy.
To jednak nie dla wszystkich jest takie oczywiste. Na jakiej podstawie ksiądz Arcybiskup wskazuje na manipulowanie definicją człowieka?
Embrionowi odmawia się człowieczeństwa, odmawia się praw podmiotowych. Nawet tekst rządowego projektu mówi o zbiorze komórek czy tkankach, a nie mówi o tym, że mamy do czynienia z – mówiąc językiem biologii – nowym osobnikiem, zaś mówiąc językiem ludzkim – z nowym człowiekiem, który się zaczyna, który jest we wczesnym stadium rozwoju.

Słyszymy jednak argumenty, że żyjemy w nowoczesnym państwie, w którym panuje pluralizm światopoglądowy, że trzeba brać pod uwagę również ludzi inaczej patrzących na świat. Czy w sprawie in vitro jest jakieś pole do kompromisu?
- Kompromisu moralnego nie może być, ponieważ nie możemy się wyrzec naszych przekonań, praw do prawdy jaką widzimy, do prawdy obiektywnej, sprawdzalnej. Ludzki zarodek ma osobny genom determinujący nasze cechy na całe życie. To jest prawdą. Początek życia ludzkiego jest faktem naukowym, a nie uznaniowym. Prawo musi uwzględniać również oczekiwania społeczeństwa, a społeczeństwo w większości opowiada się za prawem naturalnym, uznając, że odnajdujemy się w nim również w warstwie etycznej. Pamiętajmy, że to na bazie prawa naturalnego sformułowana została np. Deklaracja Powszechnych Praw Człowieka z 1948 roku, którą akceptujemy powszechnie. Prawo człowieka do życia jest podstawowym prawem, które nie jest negocjowalne. Tu chodzi o coś, co nie jest uznaniowe.

Przechodząc do konkretnych decyzji posłów… Jak mają się oni zachować, czy w grze zostają dwa projekty – jeden dopuszczający in vitro, ale tylko w konkretnych sytuacjach i drugi, który nie zakłada żadnej ochrony ludzkiego życia?
- Posłowie mają robić wszystko, by w debacie politycznej, w tych negocjacjach uzyskać projekt o najwyższym standardzie medycznym i etycznym. To jest oczywiście kwestia wyborów tego, co jest dane. Należy się odwołać do 73. Paragrafu Encykliki Evangelium Vitae Jana Pawła II, który widzi właśnie taką możliwość procedowania. Integralność posłów katolickich będzie testem w tym wypadku. I dlatego nie powinno być żadnej dyscypliny partyjnej, nie powinno być żadnych konsekwencji dla tych, którzy głosują inaczej niż partyjne wytyczne.

Co z tymi posłami, którzy deklarują się jako katolicy, ale już zapowiadają, że rządowy projekt, dopuszczający in vitro jest przez nich popierany? Oni zaznaczają, że nie będą popierać rozwiązań wprowadzających silniejszą ochronę życia…
- Kościół odwołuje się również do prawego sumienia, którym ludzie powinni się kierować. Kościół jest wspólnotą wiary i obyczaju. Ten, kto kwestionuje nauczanie Kościoła, kto popiera typ obyczaju krytykowany przez Kościół, sam stawia się poza wspólnotą. On w tej wspólnocie nie uczestniczy. To jest bardzo prosty mechanizm. Kościół nie będzie orzekał niczego w konkretnych przypadkach. Uzna, że ludzie zachowujący się w opisany przez Pana sposób są poza Komunią Kościelną. To nie jest ekskomunika, która ma bardzo rygorystyczne granice. To jest samowyłączenie się z Komunii Kościelnej, czyli wspólnoty wiary i obyczajów.

http://wpolityce.pl/polityka/240272-abp ... asz-wywiad

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Katolik, a in vitro

Ewa Kopacz w marcu podpisała projekt ustawy o in vitro. Jest on krytykowany przez Kościół katolicki. Dziś w Sejmie debata na ten temat. Za portalem pch24.pl przedstawiamy 10 powodów, dla których katolik mówi „NIE” dla in vitro.


Rząd chce przepchnąć tzw. ustawę o "leczeniu niepłodności”, czyli legalizujący metodę in vitro. Argumentów (o charakterze teologicznym, medycznym, czy rozumowym) przeciwko niej jest sporo. Dokładna analiza tej „metody leczenia niepłodności” jaką funduje nam rząd sprowadza się do tego, że jest ona sprzeczna „nie tylko z religią, ale i ze zdrowym rozsądkiem”.

Prezydium Episkopatu apeluje ws. rządowego projektu ustawy o in vitro. Episkopat podkreśla, że należy przyjąć prawo, które „poprawi obecną sytuację, a nie ją bez zastrzeżeń zalegalizuje”. Sprzeciwia się też manipulacji stosowanej przez projektodawców, którzy zapłodnienie in vitro zakwalifikowali do metod leczenia niepłodności.  
„NIE” dla in vitro za pch24.pl:

1. In vitro oddziela zapłodnienie od aktu małżeńskiego, który jest naturalną i przewidzianą przez Stwórcę metodą na poczęcie się nowego dziecka. Dlatego sztuczne zapłodnienie byłoby niemożliwe do zaakceptowania nawet w przypadku ominięcia innych jego negatywnych aspektów.

2. W związku z powyższym możliwe jest także poczęcie dziecka poza małżeństwem – np. przez osoby samotne czy pary homoseksualne. To, co przedstawia się zatem jako metodę pomocy rodzinie, w praktyce często staje się środkiem wsparcia dla zwolenników różnych „alternatywnych stylów życia”. Osobą, która najbardziej na tym traci jest dziecko, przychodzące na świat poza naturalną rodziną.

3. In vitro umożliwia narodziny dziecka posiadającego „trzech rodziców” – dawcę spermy, dawczynię komórki jajowej i nosicielkę. Nosicielka jest często traktowana przedmiotowo – jej ciało jest wynajmowane za opłatą. Jak zauważa Krzysztof Jankowiak na oaza.pl w USA sięga ona ok. 6 tysięcy dolarów). „Usługi” te są świadczone zazwyczaj przez kobiety biedne, niekiedy z trzeciego świata. Gdy nosicielka poczuje więź z dzieckiem, nie jest to brane pod uwagę i nie posiada ona do niego żadnych praw.

4. Metoda in vitro umożliwia daleko posuniętą selekcję genetyczną. Metody eugeniczne kojarzone z nazistowskimi Niemcami i zaniechane w cywilizowanym świecie powracają tylnymi drzwiami. Procedura in vitro umożliwia odpowiedni dobór dawcy plemników, tak aby zwiększyć szanse na odpowiednią płeć, kolor oczu, inteligencję i inne cechy dziecka.

5. Popularność metody in vitro jest przejawem dążenia do posiadania dziecka za wszelką cenę. Dziecko staje się tu przedmiotem, mówi się o „prawie” do jego „posiadania”, zapominając o jego człowieczeństwie. Embriony ludzkie są traktowane przez medyków przedmiotowo. Niekiedy się je zamraża lub prowadzi na nich eksperymenty.

6. W aktualnej praktyce in vitro łączy się z aborcją. Jak czytamy w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary Donum Vitae „W zwyczajnej praktyce zapłodnienia w probówce, nie wszystkie embriony zostają przeniesione do łona matki; niektóre zostają zniszczone. Kościół, tak jak potępia dobrowolne przerywanie ciąży, również zabrania godzenia w życie tych istot ludzkich. Należy podnieść oskarżenie szczególnej wagi przeciw dobrowolnemu zniszczeniu embrionów ludzkich, uzyskiwanych w probówkach, dla wyłącznego celu badawczego, czy to przez sztuczne zapłodnienie, czy przez "podział bliźniaczy". Działając w ten sposób naukowiec zajmuje miejsce Boga, nawet jeśli nie jest tego świadomy, czyni się panem przeznaczenia innej istoty ludzkiej, o ile arbitralnie wybiera, kto ma żyć, a kogo skazać na śmierć, zabijając bezbronne istoty ludzkie”.

7. In vitro bywa przedstawiane jako metoda leczenia bezpłodności. Jest to oczywisty fałsz. To tylko metoda obejścia skutków niepłodności, pozostająca bez wpływu na niemożliwość spłodzenia dziecka normalną drogą. Co gorsza, gdy przeznacza się pieniądze na in vitro, to mniej środków pozostaje na prawdziwe leczenie niepłodności. Jak zauważa Janowski, ma to już miejsce w niektórych krajach Zachodu.

8. Wiele badań naukowych ukazuje, że dzieci poczęte metodą in vitro są częściej chore. Jak piszą Klemetti, Sevón, Gissler i Hemminki w medycznym piśmie „Pediatrics” (listopad 2006 r.) dzieci poczęte w wyniku in vitro są zazwyczaj zdrowe, jednak problemy zdrowotne występują u nich częściej, niż u pozostałych dzieci. Częstsze u nich są hospitalizacje, przypadki porażenia mózgowego, a także problemy rozwojowe i psychologiczne.

9. W warunkach publicznej, finansowanej z obowiązkowych składek służby zdrowia, legalizacja in vitro oznacza konieczność jego finansowania z pieniędzy obywateli, którzy się tej procedurze sprzeciwiają. Jest to sprzeczne z gwarantowaną przez art. 53 ust. 1 Konstytucji RP.

10. Przeciwko in vitro bezwzględnie opowiada się Kościół katolicki. To argument istotny dla katolików, ale także dla niewierzących, którzy uznają choćby autorytet Jana Pawła II – przeciwnika tej metody. Ponadto także świeccy etycy opowiadają się przeciwko in vitro. Przykładem jest tu filozof z Harvardu Michael Sandel, autor książki Przeciwko udoskonalaniu człowieka.

http://niezalezna.pl/65889-katolik-vitro

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


12 kwi 2015, 22:26
Zobacz profil
Fachowiec

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Religia i wiara
Ważna homilia abp. Głódzia:
„Wraca recydywa poprzedniego sposobu traktowania katolickiego narodu”


Z bólem trzeba stwierdzić, że wraca recydywa starego sposobu traktowania katolickiej wspólnoty narodu. Nie uwzględnia się jej argumentów, postulatów, protestów - powiedział abp Leszek Sławoj Głódź w kazaniu, wygłoszonym w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie, w 224. rocznicę Konstytucji 3 Maja. Skrytykował też wprowadzanie sprzecznych z chrześcijaństwem rozwiązań prawnych i to w roku św. Jana Pawła II.


Homilia Księdza Arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, Metropolity Gdańskiego, wygłoszona 3 maja 2015 w Bazylice św. Krzyża w Warszawie podczas Mszy św. transmitowanej przez Polskie Radio.

Umiłowani Bracia i Siostry!
Wszyscy, którzy dziś, w dniu święta Ojczyzny, przywołujecie słowa pieśni przodków naszych: Witaj majowa jutrzenko, Świeć naszej polskiej krainie!
Do Bazyliki Świętokrzyskiej przyszliśmy na niedzielną modlitwę, na spotkanie z Chrystusem Obecnym w Eucharystii. Do tej tej sławnej świątyni Rzeczypospolitej, która w dniach Powstania Warszawskiego była szańcem wiary, a w latach powojennych miedzy innymi miejscem pamiętnych, poświęconych sprawom narodu Kazań Świętokrzyskich Prymasa Tysiąclecia.

Od ołtarza Ojczyzny będziemy kierować nasze modlitwy do Chrystusa. Modlitwy za Polskę, za naród, za państwo. O wstawiennictwo przed Bożym tronem, o wspomożenie i opiekę, prosić będziemy także pośredniczkę łask, Maryję Wniebowziętą – Królową Polski i naszych serc. Obchodzimy dziś pamiątkę uchwalenia 3 maja 1791 roku, Konstytucji, która stanowi zwornik nowożytnych dziejów Narodu. Jest to święto tych wszystkich dla których słowo „ojczyzna” nie jest pustym pojęciem, ale rzeczywistością ich życia. Wartością która promieniuje, wychowuje, także raduje.

Z woli Ojca Świętego Piusa XI święto Królowej Korony Polskiej obchodzone w dniu 1 kwietnia na pamiątkę ślubów lwowskich Jana Kazimierza w 1923 roku zostało przeniesione na dzień 3 maja. Złączone z obchodzonym w tym dniu świętem Konstytucji 3 Maja.
Ojciec Święty uczynił to dlatego, aby ukazać, że Maryja „wyniesiona do niebieskiej chwały otacza macierzyńską miłością naród, który Ją wybrał na swoją Królową” (prefacja z Mszy św. ku czci Matki Bożej Królowej Polski).
Ponieważ uroczystość ku czci Królowej Polski w tym roku przypadła na niedzielę, watykańska Kongregacja Obrzędów i Dyscypliny Sakramentów, przeniosła jej obchód na sobotę 2 maja.
Ale dziś myśli nasze płyną ku Maryi, Królowej Polski. To ku Niej, Matce która nas zna, Naród otwiera swoje serca. Kieruje odwieczną, serdeczną, rodzinną cześć. Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!

I. Wolność trzeba wciąż zdobywać
Umiłowani!
Dziś jest piąta niedziela Wielkanocna. Kolejna z niedziel wielkanocnego cyklu głoszącego sławę i chwałę Zmartwychwstałego Pana. Pierwsze czytanie z Dziejów Apostolskich mówi o tym, jak do jerozolimskiej wspólnoty, dzięki wstawiennictwu Barnaby, dołączył Szaweł. Jeszcze nie tak dawno prześladowca uczniów Jezusa. W czasie podróży do Damaszku usłyszał Jego głos. Przejrzał i uwierzył. Z siłą przekonania począł przemawiać w Imię Jezusa. Szaweł – święty Paweł. Wielki apostoł narodów. Jeden z herosów wiary. To do niego odnieść można słowa świętego Jana Apostoła z jego Pierwszego listu, mówiące o tym, że „ nie miłujemy słowem i językiem, ale czynem i prawdą”.
Ponad 220 lat dzieli nas od tamtego dnia „gdy senat i posły/ Po dniu Trzeciego Maja w ratuszowej sali/ Zgodzonego z narodem króla fetowali;/ Gdy przy tańcu śpiewano: Wiwat Król kochany!/ Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!” (Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz). Z perspektywy lat widać wyraźnie, że tamten znamienny dokument zrodził się – zgodnie ze słowami św. Jana Apostoła – z odważnego czynu naszych przodków wspartego na fundamencie prawdy. Mówił o nim św. Jan Paweł II, 3 maja 1991 roku, w warszawskiej Archikatedrze Świętego Jana Chrzciciela, w dwusetną rocznicę uchwalenia Konstytucji, że był to „dokument profetyczny i opatrznościowy”, że „odczytujemy w nim prawdę o Polsce, zakorzenioną w przeszłości, a równocześnie wychyloną w przyszłość’. Prawdę o Polsce, która swoją dziejową drogę zakorzenia w Bogu, w kulturze chrześcijańskiej, w Krzyżu Chrystusa – źródle miłości, duchowej równowagi i ładu serc dzieci polskiej Ojczyzny.
Prawdę o Polsce, która pragnie iść drogą wolności, wciąż ją „zdobywać i tworzyć” (Jan Paweł II), czynić z niej wartość, która jednoczy naród, wskazuje drogę przyszłości. Prawdę o Polsce, która nie chce być pawiem narodów i papugą, kłaniać się okolicznościom, modom, trendom, zezwalać na rozpowszechnianie się ducha serwilizmu, duchowej bylejakości, bywa – narodowego zaprzaństwa.

To dlatego Konstytucja 3 Maja stanowiła oparcie dla polskich pokoleń na ich drogach ku wolności.
To dlatego jej blask próbowano nie raz przysłonić, umniejszyć, wręcz zgasić. Jeszcze przed dwudziestu kilku laty – pamięta to wielu – było to święto niechciane, zabronione, tłumione, pacyfikowane. Nie było kotylionów. Był gaz i milicyjne pałki.
Święto Konstytucji 3 Maja to czas refleksji, powagi, dziękczynnej i wstawienniczej modlitwy. Szczególnie dziś, kiedy wokół mrowi się tyle pytań o polskie dziś, o przyszłość, o problemy polskiej wspólnoty. Tego święta nie należy spłaszczać, redukować, sprowadzać do wymiaru bezrefleksyjnej zabawy, bezproblemowej sielanki. I nie trzeba nim manipulować. Z jego okazji dzielić, konfliktować, nerwicować.

II. Trzeba nam kolejnych świadectw czynu i prawdy
Umiłowani!
Konstytucja 3 Maja, zrodzona z potrzeby „ugruntowania wolności” i „dla ocalenia Ojczyzny” została uchwalona w Imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego. W ten sposób wyrażała przekonanie, że rozrządzenia, mające istotny wpływ na wspólnotę państwa i narodu, winny zostać odniesione do Boga.
Trzeba, aby prawo ustanowione przez człowieka, przez ludzki autorytet ustawodawczy, odzwierciedlało w sobie odwieczną Prawdę i odwieczną Sprawiedliwość, którą jest jest On sam – Bóg nieskończonego majestatu: Ojciec, Syn i Duch Święty – mówił św. Jan Paweł II z okazji dwusetlecia Konstytucji 3 Maja.
W tym papieskim „trzeba” odzwierciedla się niewzruszona wiara w Boga, początek i ostateczny cel drogi człowieka i ludzkich wspólnot. Także to, co tej wiary jest konsekwencją. Droga Polskich pokoleń. Rozpoczęta w tamtej godzinie, kiedy książę Mieszko I, otworzył drzwi polskiej ojczyzny na ewangeliczny siew. Kiedy poprzez chrzest narodu zaproszony został do niej Jezus Chrystus, a wraz z Nim przybyła Jego Matka. Kiedy rozpoczęła się historyczna droga narodu, który zawierzył Chrystusowi i Jego Kościołowi. Potwierdzał to zawierzenie czynami życia. Służbie Prawdzie. Wierności Bogu i Polsce. Takiej wierności, która nie skąpiła ofiary życia, jeśli przyszła taka potrzeba.
Kilka dni temu miała miejsce kapłańska, ogólnopolska pielgrzymka do Dachau z okazji 70. rocznicy wyzwolenia tego obozu. Do tamtej Golgoty Zachodu. Miejsca eksterminacji polskiego duchowieństwa, 868 polskich kapłanów, ofiar misterium iniquitatis, rozpętanego przez niemiecki totalitaryzm. Czterdziestu czterech spośród kapłanów, którzy tam zginęli, zostało wyniesionych do chwały błogosławionych.
Dachau. Miejsce szczególnego świadectwa wierności kapłańskiemu powołaniu i Polsce. Dawanemu w ekstremalnych warunkach prześladowań, poniżania, odbierania godności. A cena wolności została jasno i przejrzyście zdefiniowana przez nazistowskich oprawców: wyrzeczenie się kapłańskiego stanu, podpisanie tzw. volkslisty. Nikt spośród tych, którzy tam byli więzieni, nie poszedł tą drogą. To tam w przejmujący sposób dało o sobie znać kapłańskie i polskie świadectwo czynu i prawdy. Dawało o sobie znać wielokrotnie na polskiej drodze, choćby w ostaniem stuleciu.
Gdzie byłabyś Polsko, gdyby nie owoce ewangelicznego siewu? Gdyby nie kapłani, przewodnicy narodu, którzy ukazywali mu drogę, nie pozwalali z niej zejść na manowce duchowej kapitulacji. Na Jasnej Górze, poprzez Śluby Narodu, dzieło Prymasa Tysiąclecia, została postawiona tama przewrotnej, komunistycznej ideologii, która poczęła czynić spustoszenie w niejednym z polskich serc.
Gdzie byś doszła Polsko, gdyby nie Jan Paweł II, który potrząsnął narodem, rozpalił żagiew Solidarności, nie zostawił nas samych, kiedy próbowano siłą zgasić wicher polskiej wolności.

Dziś trzeba nam kolejnych świadectw czynu i prawdy. Wobec rzeczywistości naszego czasu. Zjawisk, trendów, decyzji, które nas, chrześcijan, niepokoją. Minęło 25 lat polskiej wolności. Czy możemy z podniesionym czołem powiedzieć, że III Rzeczypospolita zapewnia nam, katolikom, pełnię praw w ojczyźnie?
Z bólem trzeba stwierdzić, że wraca recydywa starego sposobu traktowania katolickiej wspólnoty narodu. Nie uwzględnia się jej argumentów, postulatów, protestów. A przecież katolicy stanowią zdecydowaną większość polskiej wspólnoty. Chyba nikt co do tego nie ma wątpliwości. Żadne, nawet najbardziej manipulowane statystyki, nie są tego w stanie zanegować.
Ta recydywa, którą mam na myśli, dotyka istoty funkcjonowania systemu demokratycznego. Prawa stanowionego. Ustaw, które ze swej natury winny być rękojmią ładu. Służyć dobru całej wspólnoty narodu.
Jak ma chrześcijanin funkcjonować pod rządami tzw. ustawy przemocowej, która neguje porządek naturalny, wprowadza karykaturalne pojęcie płci kulturowej, a źródła zła i przemocy w rodzinie upatruje w religii i tradycji? To jeden przykład. Jak ma ufać i darzyć szacunkiem państwo, które zaczyna forsować rozwiązania ustawowe sprzeczne z katolickim porządkiem moralnym, z nauczaniem Kościoła? I to w tak czułych, istotnych dla katolickiej tożsamości obszarach, jak rodzina, małżeństwo, odpowiedzialność wobec dzieci, dar życia?
Jakże boli, że napór tego rodzaju projektów, generowanych przez środowiska liberalne, ateistyczne, wrogie chrześcijaństwu ma miejsce w roku, który parlament polski proklamował Rokiem Jan Pawła II.
Ojciec Święty Franciszek podczas ubiegłorocznej kanonizacji ogłosił św. Jana Pawła II patronem rodzin. Warto przypomnieć, że rodzina i małżeństwo stanowiły szczególny obszar zainteresowań i twórczych refleksji Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Słynna książka Karola Wojtyły „Miłość i odpowiedzialność”, studium etyczne miłości i małżeństwa, wciąż drogowskaz dla młodych wstępujących na drogę małżeńskiej wspólnoty i odpowiedzialnego rodzicielstwa.

III. Trwajmy w miłości Chrystusa
Umiłowani!
Odwołując się do tytułu książki kardynała Karola Wojtyły, powiedzieć można, że wspólnocie narodu polskiego Anno Domini 2015 należna jest miłość i odpowiedzialność. Zaświadcza o niej Kościół - wspólnota miłości. Także wielu patriotów polskiej ojczyzny.
Należałoby się jej spodziewać od tych, którzy dzierżą ster nawy państwowej. A tym samym ponoszą odpowiedzialność przed Bogiem i historią za sprawowanie włodarstwa swego.
Tak byśmy pragnęli, aby to było włodarstwo czynu i prawdy, decyzji i rozwiązań akceptowanych, zrozumiałych, odpowiedzialnych. Aby w nim nie było miejsca na pozór, manipulację, wyrachowane umizgi, które mają poprawić słupki sondaży. Dziś jest taki dzień, kiedy o tym trzeba mówić i warto mówić. A nasz niepokój, nasze pytania i wątpliwości odnosić nie tylko do naszego dziś, ale także do przyszłości. Bo jesteśmy świadomi zagrożeń, jakie niesie nasz czas, nie szczędzi nam świat. Czyśmy przypuszczali, że przyjdzie nam, w drugiej dekadzie XXI wieku, dowiadywać się niemal co dzień o prześladowaniach chrześcijan, o strugach krwi nowej generacji męczenników dla imienia Jezusa.
Czyśmy przypuszczali, że tak blisko nas, na ziemi naszych pobratymców, rozpali się zarzewie niepokoju, wydrwione zostanie prawo do wolności, rozprzestrzeniać się będzie szeroko śmierć, krzywda, ludzka bieda?
Czy to nie czas, aby zaprzestać w naszej ojczyźnie rozbijania tkanki społecznej, generowania konfliktów, stygmatyzowania jednostek i ideowych wspólnot, mnożenia epitetów, utrwalanie podziałów, które czasami biegną przez rodziny, przez wspólnoty miejsca. Trzeba o tym mówić. Zwracać na to uwagę. Przywoływać analogie. Choćby tamtą sytuację, z epoki kiedy Konstytucja 3 Maja się rodziła, kiedy część elit narodu dostrzegła, odczuła, zdefiniowała „zagrożenia pochodzące nie tylko od zewnątrz, ale także z wnętrza własnych poczynań i działań” (Jan Paweł II, 3 maja 1991).
Trzeba przypominać, szczególnie dziś, zakorzeniać w świadomości współczesnych generacji, nadzwyczaj trafną sentencję Wincentego Witosa, wybitnego męża stanu, który na służbę na najwyższych państwowych stanowiskach ruszał od chłopskiego zagonu. Mówił: „Potęgi Państwa i jego przyszłości nie zabezpieczy żaden choćby największy Geniusz – uczynić to może cały, świadomy swych praw i obowiązków naród”.
Módlmy się dziś o dobro polskiego narodu, o dobre drogi tych, którzy go tworzą – obywateli polskiej ojczyzny. O właściwe rozeznanie, o dobre decyzje w perspektywie zbliżających się wyborów: Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, a za kilka miesięcy Parlamentu.
Polsce potrzebni są ludzie sumienia, potrzebni są ci, którzy w swej służbie publicznej kierować się będą tym, do czego zachęca święty Jan Apostoł: „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą”. Czynem i prawdą w służbie ojczyzny, narodu i państwa. W służbie Polsce jutra. Niech to wezwanie znajdzie szczególne echo w sercach młodych Polaków.

Dziś wielu z ich czuje gorycz zawodu, opuszczenia, porzucenia. Trwa wielki exodus polskiej młodzieży, dla której brakuje godnego miejsca przy stole ojczyzny. Cośmy zrobili, aby mu zapobiec? Przeciwdziałać? Nie wystarczy przecież pocieszać się przywoływaniem starej sentencji Cycerona: ubi bene, ibi patria – gdzie dobrze, tam ojczyzna.
W przyszłym roku polska młodzież stanie się gospodarzem ojczyzny podczas Światowych Dni Młodzieży. Jej reprezentanci staną przed obliczem Ojca Świętego Franciszka. Co powiedzą temu świadkowi Chrystusa, który odkrywa i ukazuje światu Jego Oblicze w ubogich, chorych, uciśnionych, odrzuconych?
Wiem, jestem pewien, że przyniosą mu dar swoich czystych serc, swoją wrażliwość, młodzieńczy maksymalizm, swoje drogi życia znaczone dobrymi czynami i wiernością prawdzie. To młode pokolenie – wiele o tym świadczy – odkrywa, jakby na nowo, znaczenie takich pojęć jak wolność, niepodległość, godność, solidarność, historyczna pamięć. Szuka wzorów w bohaterach polskich dróg do wolności, w Żołnierzach Wyklętych – Żołnierzach Niezłomnych.
Stanie w sierpniu w Gdańsku pomnik „Inki” Danuty Siedzikówny, symbolu tamtej ofiary najmłodszego pokolenia i krzywdy, która spotkała tych, którzy chcieli Polski niepodległej, wiernej Chrystusowi i Jego Matce. To ku niej, Ince, młodej ofierze komunistycznych oprawców, zwraca swe spojrzenie młode polskie pokolenie. Pokolenie czystych serc. Pokolenie, które na swej drodze odnajduje znaki Ojczyzny. Odkrywa ich sens, piękno, wartość, znaczenie.
Módlmy się za młode polskie pokolenie. Za jego drogę, za jego rozpoznawanie wartości ojczyzny. I jeszcze jedno: przyjmijcie drodzy Księża Misjonarze podziękowanie, że dzięki waszemu zaproszeniu, znowu mogę, jak to niegdyś bywało, przewodniczyć radiowej Mszy świętej w dniu święta Konstytucji 3 maja.
Mówi do nas dziś Chrystus: „Ja jestem krzewem winnym a wy latoroślami. Kto trwa we Mnie a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J, 15,5).
Trwajmy, Bracia i Siostry, dzieci polskiej Ojczyzny, w miłości Chrystusa.
I w miłości Matki Pana – Królowej Polski.
Witaj majowa jutrzenko,
Świeć naszej polskiej krainie!
Amen.

http://wpolityce.pl/kosciol/243115-wazn ... ego-narodu

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


08 maja 2015, 23:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 236 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 17  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: