Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest przyzwolenie, a nawet zachęcanie polityków (każdej partii) na obrzucanie błotem „urzędników”, którzy dla pospolitego Kowalskiego są ucieleśnieniem „władzy”.
Prosta zasada -> to nie my, to ci urzędnicy są źli i leci kubeł pomyj, a notowania nie spadają.
W każdej grupie zawodowej znalazłoby się kilku oszustów, złodziei i kłamców, ale albo nie ma żadnego celu (póki co) w mówieniu, że np. motorniczy tramwajów to złodzieje, czy też taka grupa zawodowa po prostu jest za silna i liczna więc nie ma sensu oglądać bijatyk i palenia opon pod sejmem albo szkoda stracić głosy.
Za „urzędnikami” nikt się nie wstawi, z reguły też, nie okłamujmy się, to w przeważającej części sfeminizowana grupa zawodowa, a co za tym idzie niechętnie wdaje się w bójki z policją itp. A etos „zniszczenia życia przez urzędnika” czy „popijania kawy przez 8 godzin” jest chwytliwy.

A sprawa marchewki chyba na dniach będzie na wokandzie i ciekawi mnie czy wyrok też tak będzie nagłośniony.

@Komornikus - ale CAŁY świat opiera się na stereotypach! Że PiSowcy to moherowe berety, że Urzędnik to leń, że skarbowiec tylko patrzy jak Ci się dobrać do tyłka, a że gościu z tatuażem to pewnie były więzień. Stereotypem jest stwierdzenie rodziców do dziecka "ucz się bo zostaniesz śmieciarzem" choć Ci zarabiają więcej niż skarbowcy... Tak samo jak to "pójdziesz na studia to będziesz mieć pracę" - WSZYSTKO opiera się na stereotypach, a raz zachwiane zaufanie ciągnie się latami.

Jak tak Was czasem posłuchać to można odnieść wrażenie, że Ci źli, co to wykańczają firmy to są gdzieś tam, jakieś mityczne postacie, o których każdy słyszał ani nikt nie widział, a Wy tu wszyscy to jesteście super kochanie urzędnicy, stojący otworem do klienta (tylko którym) - chciałbym w to wierzyć - ale niestety w kraju, w którym urzędnicy stosują spychologię - I instancja musi wydać, najwyżej II uchyli, II uchyliła by, ale potem będzie na nich więc lepiej nich sąd to weźmie na siebie - sąd to wiadomo jakie wyroki zapadają, ten sam przepis rożne sądy inaczej interpretują, jeżeli już doczytają tomy akt sprawy... I tak to się odbywa.

Różnica jest tylko jedna - przedsiębiorcy nie wychodzą na ulice, jak górnicy, przedsiębiorcy nie strajkują jak pielęgniarki, przedsiębiorcy po prostu zaczynają płacić podatki czy cła w innym kraju - w w ten sposób protestują w zaciszu swojego biura - dlatego to, co my złego na temat urzędników (w tym skarbowych) słyszymy w mediach - to z jednej strony jak wspominacie - utrwalanie stereotypów i to głośne sprawy - ale z drugiej strony słyszymy tylko ZNIKOMY PROCENT wszystkich podobnych procederów - może nie na taką skalę jak inne, może na mniejsze kwoty - ale jednak to się dzieje cały czas.

Filmu nie widziałem (jeszcze) i fabułę znam głównie z recenzji i forów.
Coś mi się widzi, że kolejny raz wystąpił problem z określeniem "urzędnika". Niestety zbyt często to określenie jest używane zarówno do:
- pracownika banku obsługującego klienta,
- pracownicy "administracji" spółdzielni mieszkaniowej,
- szeregowego pracownika służby cywilnej,
jak również sędziego, prokuratora, wojewody, NUS-a, DIS-a, posła, senatora - a nawet Prezydenta RP.
Szczególnie ta ostatnia grupa w moim odczuciu nie powinna być określana mianem "urzędników" (choć w pewnym sensie nimi są) - a znacznie bliższym rzeczywistości mianem "decydent" lub "polityk".
O ile wpływ szeregowych pracowników administracji (służby cywilnej) na sprawy poruszone w filmie jest raczej symboliczny, o tyle wpływ "decydentów" różnego stopnia znaczny. Cóż z tego, że szeregowy pracownik ma poukładane pod sufitem i postępowanie prowadzi zgodnie z prawem i rozsądkiem. Niestety musi on realizować polecenia swoich przełożonych - "decydentów", często bzdurne, łamiące prawo a czasem mogące kogoś skrzywdzić. "Decydent" w naszej rzeczywistości nie ponosi żadnej odpowiedzialności za czyny (wydane polecenia), więc pozwala sobie na wiele. Przykładem są nie tylko bohaterowie filmu ale również wysoko postawieni pracownicy aparatu skarbowego, którzy wielokrotnie złamali prawo (co potwierdzają wyroki sądów) i ... cieszą się łaskami najwyższego.

Byłam na filmie, wyszłam osłupiała i wciąż zadaję sobie pytanie - ile jest tam faktów, a ile fikcji? Bo jeśli prawdą jest to, że najpierw zamknęli ludzi (bo komuś wydawało się, że do firmy musiały zostać wprowadzone lewe pieniądze), a dopiero później "dobadano", że znaczna część składników majątkowych jest kupiona w kredycie, a pozostała część - z pieniędzy czwartego akcjonariusza (o którym nie wiedziano, że istnieje), to rzeczywiście prokuratura i skarbówka wyglądają słabo. No i te naciski z zewnątrz...  Wychodząc z sali kinowej nie przyznałabym się, gdzie pracuję (UKS - NŹP)- zbyt duże ryzyko, słysząc komentarze innych widzów...

Film "stworzyło" życie-więc...

Век живи, век учись - w literackim języku ..

Też miałem wrażenie jakbym był Czarnoskórym, który przez przypadek trafił na zamkniętą imprezę KU-KLUX-KLANU ... A tak poza tym zwróciliście uwagę jakim hasłem jest reklamowany film? "Jutro mogą przyjść po Ciebie" ...

Myślę, że do przykładów szczytu odwagi można by z powodzeniem dołączyć pójście na ten film z firmową plakietką na piersi.

Filmu nie widziałem, ale wczoraj akurat w TVN było właśnie o tym przypadku i ja ekonomista-doktorant nie mogłem wyjść z osłupienia, gdy dowiedziałem się, że podstawą do uznania, że kolesie robią przekręt podatkowy był, tzw. wykup menedżerski. Cóż, jeśli egzekucją podatkową zajmują się np. technolodzy żywienia po SGGW - znam taki przypadek - to nie dziw, że organa są niedouczone w sprawach m.in. technik finansowych i instrumentów działających na rynkach kapitałowych. Przypominam, że wykup menedżerski, tzw. management-buy-out, to coś co w cywilizowanym świecie jest standardem. Robią to np. fundusze private equity lub venture capital. Wiem, wiem, dla wielu skarbowców to są określenia mityczne. Oni ledwo co odróżniają akcje od prawa poboru czy też jednostkę uczestnictwa w funduszu inwestycyjnym od certyfikatu inwestycyjnego (nie mylić z depozytowym) itd. itp. Ignorancja w połączeniu z arogancją dają niebezpieczną mieszankę wbicia w pychę czyli nieodłączny atrybut każdej niedouczonej władzy. Ilu to zoologów, filozofów, historyków, geologów itd. itp. bierze się za robotę w organach skarbowych i ni w ząb nie kumają rachunkowości, mikro- i makroekonomii, bankowości, instrumentów finansowych itd. itp., za to zaliczając jakieś dokształty i szkółki pływania administracyjnego są panami życia i śmierci dla podatników, a szczególnie przedsiębiorców?

w tym co zostało powyżej napisane jest bardzo bardzo bardzo dużo prawdy...

A ja jestem za systemem skandynawskim - może by dziennikarze naciskali na wydawanie decyzji - nikt nie miałby litości nad biedakami. Ciężko jest obronić tezę jeśli czytelnik ma dostęp do faktów (zeznań, deklaracji).  

Parę dni po aferze marchewkowej ukazał się artykuł, z którego wynikało, że jedynym powiązaniem tej firmy z urzędem skarbowym była wysypana marchewka - a poza tym nic.
Niestety portal, który zamieścił ten artykuł nie cieszy się poważaniem, więc post nie zabawił długo miejsca.
Pozostaje więc poszukać w necie o co tak właściwie chodziło z tą marchewką.

Filmu nie widziałam, trochę się go boję, mam nadzieję, że o mnie niczego podobnego nie nakręcą,

Póki co to tylko Poczta Polska. Wyznaczonym operatorem zgodnie z prawem pocztowym jest obecnie Poczta Polska S.A. Za kilka lat (bodajże 3) może się to zmienić i wyznaczonym może być inny.

Sprinter, tu można coś niecoś znaleźć... http://www.panstwowpanstwie.polsat.pl/#
Trochę te komentarze odbiegają od tematu >>Film "Układ zamknięty"<<, bo spodziewałem się, że będą tu zamieszczane opinie osób, które obejrzały ten film