Prezydent jest chory? Miażdżyca, początki cukrzycy i problemy z sercem
W otoczeniu prezydenta to tajemnica poliszynela - pisze "Gazeta Polska" i ujawnia, że Bronisław Komorowski jest poważnie chory, a jego stan wciąż się pogarsza. Co więcej, tygodnik sugeruje, że owe schorzenie ma wpływ na jego wpadki. Poza problemami z sercem prezydent ma się także zmagać z miażdżycą, która - jak podkreśla tygodnik - powoduje m.in. "niedokrwienie mózgu i zmiany psychiczne", a "człowiek chorujący na miażdżycę często się myli, niektóre frazy wypowiada bez ładu i sensu, a choroba w efekcie prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu". "Znam prezydenta Komorowskiego od 1989 r. i widzę wyraźne zmiany w jego zachowaniu. Nigdy wcześniej sobie nie pozwolił na pohukiwanie z trybuny, jak to zrobił w Wiśle, nie do pomyślenia jest, by mylił daty czy zachowywał się tak jak podczas wizyty w USA. Moim zdaniem jego zachowanie to wynik choroby" - mówi "Gazecie Polskiej" znany polityk od lat zasiadający w parlamencie. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... ercem.html
To teraz wszystko jasne! Ktoś kto zdał (jak dał to zdał) maturę i ukończył studia (jak je ukończył, tak ukończył) nie mógłby strzelać takich gaf i zapominać podstawowych faktów z historii będąc z wykształcenia ... historykiem! To poczekajmy teraz na apel byłego posła Platformy Obywatelskiej (tak aktywnego w czasie kiedy był tym posłem tejże partii, w szczuciu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego): panie prezydencie - niech pan okaże świadectwo zdrowia. Zdrowia niezbędnego do sprawowania Najwyższego Urzędu PRL!
I niech pije-===[ na rynku w Lublinie (albo w Biłgoraju) małpkę (albo jeszcze lepiej dwie) za zdrowie prezydenta Komorowskiego.
To chyba jedyne logiczne wytłumaczenie tych wszystkich gaf i wpadek.
Kto rządzi chorym prezydentem?
Przewlekła choroba Bronisława Komorowskiego jest wśród pracowników Kancelarii Prezydenta tajemnicą poliszynela: wszyscy o niej wiedzą, ale o niej nie mówią. Właśnie z powodu swoich przewlekłych schorzeń prezydent Komorowski zadecydował, że wiedza o jego stanie zdrowia będzie zastrzeżona. Zmienił także klinikę – leczy się w szpitalu MSWiA, a nie jak jego poprzednicy w warszawskim szpitalu wojskowym przy ul. Szaserów.
Choroba prezydenta powoduje, że większą rolę polityczną odgrywa jego otoczenie. Prezydent otoczył się ludźmi z „bastionu Agory”, jak ich nazywają współpracownicy Donalda Tuska. Ci ostatni są żywotnie zainteresowani tym, by prezydent miał jak najmniej władzy, nie zamierza on bowiem dzielić się nią z dawnymi partyjnymi kolegami. Bronisław Komorowski wrócił do swoich politycznych źródeł, czyli do środowiska Unii Wolności. Otoczył się zaufanymi doradcami wymienianymi przez „michnikowego szmatławca” jako „wybitne autorytety”: Tadeuszem Mazowieckim, Henrykiem Samsonowiczem, Henrykiem i Ludwiką Wujcami. Bardzo duży wpływ na podejmowane przez prezydenta decyzje mają także Aleksander i Eugeniusz Smolarowie i Adam Michnik.
– Jak głosi jedna z powtarzanych w Kancelarii Prezydenta historyjek, Bronisław Komorowski wybrał na siedzibę Belweder dlatego, że jest on usytuowany niedaleko miejsca zamieszkania Adama Michnika i Janusza Palikota. Dzięki temu mają do siebie blisko i mogą się w każdej chwili dyskretnie spotykać, bez względu na stan zdrowia prezydenta – mówią „GP” belwederscy urzędnicy. Ważne miejsce przy Bronisławie Komorowskim zajmuje także dawny działacz PZPR Tomasz Nałęcz, którego zadaniem jest reprezentowanie prezydenta w mediach.
Przewlekłe choroby
„Gazeta Polska” już w ubiegłym roku (nr 29 z 21 lipca) pisała, że Bronisław Komorowski jest poważnie chory, a według naszych informacji stan zdrowia prezydenta nieustannie się pogarsza. – Nie ma w tym nic dziwnego – tak zwykle bywa ze schorzeniami kardiologicznymi, nie da się także cofnąć miażdżycy i cukrzycy – twierdzą rozmawiający z nami lekarze.
Według ustaleń „GP”, w ubiegłym roku, już po wyborach prezydenckich, Bronisław Komorowski nagle poczuł się bardzo źle i trafił do szpitala MSWiA. Diagnozujący go lekarze zadecydowali, że musi on pozostać w klinice – jeden z funkcjonariuszy BOR pojechał po piżamę i przybory osobiste, bo lekarze nie pozwolili prezydentowi nawet na chwilę opuścić placówki. O tym, że prezydent Bronisław Komorowski jest w złej formie, mogli się przekonać widzowie TVP, oglądając wywiad z prezydentem, który przeprowadziła w kwietniu po obchodach 1. rocznicy katastrofy smoleńskiej Barbara Czajkowska. Prezydent zachowywał się nienaturalnie, był podekscytowany, wyraźnie opadała mu powieka w jednym oku. Bronisław Komorowski od lat cierpi na przewlekłą chorobę serca: przebywał m.in. na oddziałach kardiologicznych szpitala klinicznego MSWiA oraz w Instytucie Kardiologii w Aninie. Schorzenie, na które cierpi, powoduje m.in. niedokrwienność mózgu, nagłe stany zaburzenia świadomości i omdlenia.
Ustaliliśmy, że u Bronisława Komorowskiego lekarze zdiagnozowali także początki innej niezwykle groźnej choroby – początki miażdżycy, potocznie nazywanej arteriosklerozą. Jedną z przyczyn jej powstawania jest zła dieta z dużą ilością mięsa i tłuszczu. Jest to przewlekła choroba, polegająca na zmianach zwyrodnieniowo-wytwórczych w błonie wewnętrznej i środkowej tętnic, głównie w aorcie, tętnicach wieńcowych i mózgowych. Miażdżyca tętnic mózgu powoduje niedokrwienie mózgu i zmiany psychiczne – człowiek chorujący na miażdżycę często się myli, niektóre frazy wypowiada bez ładu i sensu, a choroba w efekcie prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu. U prezydenta zdiagnozowano także początki cukrzycy, która, podobnie jak w przypadku miażdżycy, jest pochodną złego odżywiania.
– Znam prezydenta Komorowskiego od 1989 r. i widzę wyraźne zmiany w jego zachowaniu. Nigdy wcześniej sobie nie pozwolił na pohukiwanie z trybuny, jak to zrobił w Wiśle, nie do pomyślenia jest, by mylił daty czy zachowywał się tak jak podczas wizyty w USA. Moim zdaniem jego zachowanie to wynik choroby – uważa znany polityk od lat zasiadający w parlamencie.
Bronisław Komorowski leczył się na serce jeszcze jako marszałek Sejmu. Rok temu w kwietniu, podczas pobytu w szpitalu w MSWiA, został w trybie nagłym przewieziony do szpitala kardiologicznego w Aninie. Wykonano mu wówczas zabieg ablacji. Przeprowadza się go w pracowni elektrofizjologii, ma on na celu usunięcia z serca ogniska będącego źródłem arytmii. Do serca wprowadzona zostaje specjalna elektroda. Zabieg jest powtarzany wówczas, gdy leczenie farmakologiczne zaburzeń rytmu jest nieskuteczne. Jak wynika z naszych informacji, Bronisław Komorowski został poddany zabiegowi ablacji po raz kolejny, ponieważ wcześniejsze leczenie nie odniosło pożądanego skutku. Zdaniem rozmówców z Instytutu Kardiologii w Aninie, schorzenie, na które cierpi prezydent, powoduje m.in. uczucie dławienia, duszność, zawroty głowy, bóle wieńcowe, zasłabnięcia, utratę przytomności, niedokrwienie mózgu, skutkujące zaburzeniami świadomości, a w najgorszym przypadku śmiercią.
Tajny stan zdrowia prezydenta
Zapytaliśmy Jarosława Buczka, rzecznika prasowego MSWiA, o stan zdrowia Bronisława Komorowskiego. „Piastowanie funkcji państwowej nie pozbawia pacjenta powszechnego, przysługującego wszystkim, prawa do zachowania w tajemnicy charakteru udzielonych porad, ich częstotliwości, diagnozy oraz podjętego przez lekarza sposobu leczenia. To podstawowa zasada budowania zaufania w relacji lekarz – pacjent i nie ma od niej wyjątków” – powiedział nam Jarosław Buczek. Z kolei Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta poproszone o udzielenie nam informacji na temat zdrowia Bronisława Komorowskiego napisało nam: „Odpowiedź zostanie przesłana w przewidzianym ustawowo terminie”.
Warto przypomnieć, że podczas prezydentury śp. prof. Lecha Kaczyńskiego Platforma Obywatelska, głównie przy pomocy Janusza Palikota – przyjaciela Bronisława Komorowskiego – domagała się ujawnienia stanu zdrowia prezydenta. Palikot, posługując się knajackim językiem, sugerował, przekraczając wszelkie granice przyzwoitości, że prezydent Kaczyński jest chory. „Dla przykładu” wyniki badań świadczących o stanie swojego zdrowia opublikował wówczas premier Donald Tusk, a chór medialnych klakierów Platformy Obywatelskiej postulował, że także prezydent Lech Kaczyński powinien zrobić to samo. Teraz – gdy obecny prezydent jest rzeczywiście chory – milczą zarówno Palikot, jak i PO – matka partia, z której Bronisław Komorowski się wywodzi. Zmowa milczenia zapanowała także w proprezydenckich mediach.
Projekt ustawy, na mocy której mieliśmy poznać stan zdrowia prezydenta, upadł w komisji „Przyjazne Państwo”. Wniosek o wycofanie projektu złożył przewodniczący komisji Adam Szejnfeld (PO), argumentując, że „projekt od początku był niekonstytucyjny”, a „stan zdrowia prezydenta, premiera i marszałków to sfera intymności człowieka i powinna być objęta pełną ochroną. Według Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych i kilku innych ekspertów, ta kwestia nie jest objęta obywatelskim prawem do informacji”. (...)
Niektórzy jednak oburzają się na takie podejrzenia:
* 2011-05-05 13:44 ~tobik53@gmx.de Za taki news Gazeta Wolska powinna beknac finansowo tak zeby sie odechcialo obsmarowywania i jatrzenia, w tym odpowiedzialni osobiscie ludzie jak redaktorek naczelny, kierownik dzialu, pod ktorego podlega autor oraz oczywiscie sam autorek. Co za obrzydliwi ... »
* 2011-05-05 13:29 ~janek Tylko jakiś dureń z PIS może mówić o chorobie Prezydenta, chyba że zaraził się od poprzednika . Ale to nie realne , bo Prezydent zdrowy jak koń !!
* 2011-05-05 12:52 ~malenka Prezydent winien podac do wiadomości publicznej raport na temat swojego stanu zdrowia. Tego dokumentu winni domagac sie wszyscy ci co ze zlosliwościa zrwacali sie o raport do prez. Kaczyńskiego ... »
* 2011-05-05 12:44 ~Walery Wątróbka Serce nie wytrzyma B. Komorowski ma zwidy jak Hamlet serce nie wytrzymuje psychozy strachu. Wszędzie widzi L.Kaczyńskiego i jego zakrwawione ciało.
* 2011-05-05 12:31 ~właścicielka kosy Gdzie jest Palikot? Palikot powinien wezwać Komorowskiego do poddania sie badaniom i opublikowanie wyników.
Ja myśle jednak, że jedyne wyjście to okazanie świadectwa zdrowia. Takie jak pokazał kiedyś Palikot - na ciele zdrowy. Zaswiadczenia od psychiatry jednak do dziś nie pokazał.
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
05 maja 2011, 21:52
Re: Kabaret "Pod Bulem"
Gafa Komorowskiego. Zabrał kieliszek królowej.
Uroczysty obiad na cześć szwedzkiej pary królewskiej. Prezydent Bronisław Komorowski (59 l.) wstaje, by wznieść toast. Jak to ma w zwyczaju, długo zachwala szanownych gości. Wreszcie sięga po kieliszek z szampanem. Tyle że... nie swój
Zamiast sięgnąć w swoją prawą stronę, kieruje rękę w lewą. A tam stoi kieliszek Królowej Sylwii! Ale kieliszek jak kieliszek – prezydent Komorowski nie zauważa różnicy. "Chciałem wznieść toast za wspólną przyszłość w zjednoczonej, bezpiecznej i wolnej Europie, wolnych narodów, wolnych ludzi" – mówi prezydent. Królowa dostrzega, że jeszcze jedno zdanie i może dojść do niezręcznej sytuacji i dla niej, i dla gospodarza. Dyskretnie spogląda więc w stronę męża, by ten ratował sytuację. Król Gustaw najpierw patrzył w przeciwną stronę. W końcu jednak jego wzrok spotkał się ze wzrokiem żony. Potrzebował sekundy by zrozumieć powagę sytuacji. Nie zawodzi małżonki. Gdy prezydent nazywa Szwecję "ważnym partnerem w Unii Europejskiej i bliskim sąsiadem, a wręcz przyjacielem", królowa Sylwia już ma kieliszek. Prezydenta Komorowskiego. Zgromadzeni nie widzą całego zajścia. A może nie chcą widzieć?
Uroczysty obiad na cześć szwedzkiej pary królewskiej. Prezydent Bronisław Komorowski (59 l.) wstaje, by wznieść toast. Jak to ma w zwyczaju, długo zachwala szanownych gości. Wreszcie sięga po kieliszek z szampanem. Tyle że... nie swój
Zamiast sięgnąć w swoją prawą stronę, kieruje rękę w lewą. A tam stoi kieliszek Królowej Sylwii! Ale kieliszek jak kieliszek – prezydent Komorowski nie zauważa różnicy. "Chciałem wznieść toast za wspólną przyszłość w zjednoczonej, bezpiecznej i wolnej Europie, wolnych narodów, wolnych ludzi" – mówi prezydent. Królowa dostrzega, że jeszcze jedno zdanie i może dojść do niezręcznej sytuacji i dla niej, i dla gospodarza. Dyskretnie spogląda więc w stronę męża, by ten ratował sytuację. Król Gustaw najpierw patrzył w przeciwną stronę. W końcu jednak jego wzrok spotkał się ze wzrokiem żony. Potrzebował sekundy by zrozumieć powagę sytuacji. Nie zawodzi małżonki. Gdy prezydent nazywa Szwecję "ważnym partnerem w Unii Europejskiej i bliskim sąsiadem, a wręcz przyjacielem", królowa Sylwia już ma kieliszek. Prezydenta Komorowskiego. Zgromadzeni nie widzą całego zajścia. A może nie chcą widzieć?
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
07 maja 2011, 15:25
Re: Kabaret "Pod Bulem"
Koń z bajpasami − jaki jest, każdy widzi
Subotnik Ziemkiewicza
Z kłamstwem jest tak, jak z piciem wódki. Najbardziej żałosna sprawa, jak wiadomo, to kiedy ktoś nie umie pić, a pije. I kiedy kłamie, chociaż kłamać nie umie. Przykładem nie do przebicia jest tu Aleksander Kwaśniewski, który bardziej niż samym mijaniem z prawdą nagrabił sobie w karierze tym, że robił to tak nieumiejętnie.
Wyszła sprawa z magisterium − ależ mam, mam, oczywiście! Wyskoczył Ałganow − to on w zaparte: nie znam żadnego Ałganowa, nigdy nie widziałem! I potem masz: papiery na stół i kompromitacja totalna. Ktoś cwańszy powiedziałby: a, tak, formalności z dyplomem, zdaje się, nie miałem czasu dopełnić, ale przecież co to zmienia, studia skończyłem, więc wyższe wykształcenie mam. Albo: Ałganow? Hm, tylu ludzi się znało… Jeśli on był oficjalnym przedstawicielem ZSRR, a ja wtedy ministrem, to pewnie się przy jakiejś okazji spotkaliśmy… Nie mówiąc już o tym, o ile bardziej wyrozumiale przyjęliby Polacy szczere „hm, no, troszeczkę wczoraj przesadziłem…” niż głupie krętactwa o „przeciążeniu goleni” czy „filipińskiej grypie”. No ale, jak wiadomo, „na złodzieju czapka gore”.
Czemu pastwię się nad starymi sprawami byłego prezydenta, który wszak dziś, trzeba to przyznać, zachowuje się z klasą nieporównywalnie większą niż większość autorytetów „salonu”? Bo dokładnie tak samo zachował się właśnie prezydencki minister Sławomir Nowak.
„Gazeta Polska” postanowiła napisać otwarcie o tym, co w środowisku jest tajemnicą poliszynela − a tym, że Bronisław Komorowski, poza tym, że nie nadaje się na prezydenta z szeregu innych względów, jest także w złym stanie zdrowia. Rzecz jest delikatna, bo zatrąca o głęboką prywatność, której naruszanie jest niesmaczne. Ale z drugiej strony − mówimy o prezydencie RP. Formalnie najważniejszej osobie w państwie, której niedomagania i choroby mogą nieść dla tegoż państwa fatalne skutki.
Dzieliłem się już z państwem swoim przekonaniem, że dziwaczne zachowania prezydenta prawdopodobnie są wynikiem jego choroby. Bronisław Komorowski nigdy nie był intelektualnym orłem, ale też nie dał się wcześniej poznać jako aż taki, żeby to ładnie ująć, Forrest Gump − nie potrafiący się zachować przy ludziach, mylący podstawowe sprawy, nie wiedzący nawet, jak się pisze „ból”. Ponieważ natura prezydenckiej choroby jest mniej więcej znana, podpytywałem przy różnych okazjach bodaj już kilkunastu lekarzy, w tym paru uznanych specjalistów, czy swoiste zaćmienia umysłu, jakich najwyraźniej doznaje Komorowski, mogą być skutkiem choroby. Niemal wszyscy potwierdzili − tak, jak najbardziej. Chwile niedotlenienia mózgu, objawiające się między innymi w ten sposób, że chory nie poznaje starych znajomych, nie wie rzeczy, które wiedział zawsze, plecie od rzeczy czy robi błędy językowe, jakie wcześniej mu się nie zdarzały, są w tego rodzaju schorzeniach typowe. I co gorsze − są one znakiem, że choroba zaszła bardzo daleko i szybko się rozwija.
Na artykuł „Gazety Polskiej”, która w końcu przełamała tabu i poruszyła temat, pan minister Nowak zareagował żywiołowym zaprzeczeniem: „Pan prezydent jest zdrowy jak koń”. To właśnie zachowanie w stylu przywoływanego na wstępie „chodzenia w zaparte” Aleksandra Kwaśniewskiego. Mówiąc w skrócie, jak pan Nowak znajdzie gdzieś i pokaże konia z bajpasami, to go publicznie przeproszę. Ale dopóki takiego przypadku nie znajdzie, będę utrzymywał, że ta odpowiedź, w zaparte, zaprzeczająca wszystkiemu, także temu, co wszak wiadomo, sama w sobie daje pewność, iż problem nie jest wyssany z palca.
To zresztą nie jedyna znacząca okoliczność. Jest trochę podobnie jak ze sprawą „Bolka” − są setki mniejszych i większych dowodów, ale tak naprawdę nie trzeba nawet po nie sięgać, bo wystarczy przypomnieć jedno: że teczkę „Bolka” kazał sobie Lech Wałęsa jako prezydent przynieść do gabinetu i ją… no, mówiąc procesowo, i dalszy los przechowywanych w niej dokumentów jest oficjalnie niemożliwy do ustalenia. Przecież każde dziecko wie: gdyby z zawartości tej teczki wynikało, że to nie Lech Wałęsa był „Bolkiem”, tylko kto inny, to na pewno by Wałęsa tych dokumentów nie za… to znaczy, nie zniknęłyby w tym momencie w sposób nieustalony − tylko przeciwnie, natychmiast by je upublicznił, żeby niesprawiedliwe zarzuty raz na zawsze wyjaśnić i oczyścić atmosferę. Proste jak w pysk dał i nie ma co kombinować.
Platforma zagoniła się w podobny kozi róg. Najpierw, żeby poniżyć prezydenta Kaczyńskiego, w kontekście jego dolegliwości żołądkowych, rozpętała wielką kampanię, że zdrowie głowy państwa MUSI być sprawą publiczną. Donald Tusk demonstracyjnie poddał się badaniom lekarskim, z dumą prezentując ich wyniki, a sfora autorytetów całymi dniami roztrząsała, co też Kaczyński ukrywa, tylko alkoholizm, czy może coś gorszego… A potem plan się zmienił, Tusk zrezygnował z kandydowania i postanowił wysłać po żyrandol kogoś, kto mu nie będzie w stanie zagrozić. I wtedy z dnia na dzień się okazało, że grzebanie komuś w zastawkach to chamstwo, naruszanie konstytucji i ustawy o ochronie danych osobowych… Koń, by wrócić krótko do wypowiedzi Sławomira Nowaka, jaki jest, każdy widzi.
Podporządkowując wszystko swojemu panowaniu Tusk zafundował Polsce prezydenta nie tylko skrajnie nieudolnego, ale też prawdopodobnie niezdolnego przetrwać pełną kadencję. Więc tak jak dotąd nic nie było można zrobić, bo wybory, tak teraz nic nie będzie można jeszcze bardziej, bo jak by w narastającym chaosie tu wymienić Komorowskiego na, dajmy na to, Buzka… Zważywszy, w jakim kierunku zmierza kraj, może tu nie pomóc przedłużenie głosowania nawet do siedmiu dni i wszyscy Sikhowie, jacy tylko są w Ameryce. Nawet kłamać trzeba umieć. Można się tego uczyć od „cyngli” „michnikowego szmatławca”. Jak oni pięknie potrafią rzucić pomówienie czy insynuację w sposób chroniący przed odpowiedzialnością cywilną! Używając niejasnych określeń w stylu „faszyzujący”, „oskarżany o…” i temu podobnych. Jacek „Jaś Fasola” Żakowski, o czym wspominałem niedawno, sztuki tej nie posiadł. Nie posiadł jej też Sławomir Popowski, który nie poprzestając na insynuacjach i obelgach ogłosił światu o rzekomym tajnym porozumieniu wydawcy „Rzeczpospolitej” z Jarosławem Kaczyńskim. Do tej listy dopisać trzeba także Grzegorza Miecugowa, który rzucił potwarz na Joannę Lichocką, twierdząc bez cienia jakiegokolwiek dowodu, jakoby pytania w przedwyborczej debacie uzgadniała ze sztabem wyborczym Jarosława Kaczyńskiego. I odmówił sprostowania, co dawało innym asumpt do bezkarnego cytowania i upowszechniania oszczerstwa.
Z prawnego punktu widzenia, Miecugow nie miał szans się obronić, więc zapewne adwokaci poradzili mu, żeby podpisał ugodę i przeprosił, na co Lichocka litościwie się zgodziła. Niesłusznie, jak się okazało, ale przynajmniej mogliśmy dzięki temu zobaczyć prezentację mentalności salonu w stanie czystym do analizy. Owoż Miecugow − rzecz stała się głośna w środowisku, ale nie wiem, czy zna ją szersza publiczność − wykonał ugodę tak, że najpierw z drugim tefałenowskim pajacem gruntownie zdezawuowali uzgodnione przed sądem przeprosiny, przy okazji szydząc z Lichockiej i dodatkowo podważając jej uczciwość dziennikarską, po czym dopiero łaskawca odczytał niedbale tekst oświadczenia, zmieniony tym sposobem w parodię. Klasa − proszę wybaczyć, nie chce mi się silić na wykwintne sformułowania − że się porzygać można. Ale oczywiście dyżurni moraliści od Michnika, którzy gorliwie basują kolejnym procesom wytaczanym przez pryncypała pod naciąganymi pretekstami, że go gdzieś nie zacytowano słowo w słowo, ekscesu nie odnotowali.
Nie przypadkiem jednak połączyłem przy tej okazji nazwiska trzech wspomnianych autorytetów dziennikarstwa. Poza tym, że wszyscy trzej zniesławiają opozycyjnych dziennikarzy, poza tym, że wszyscy trzej robią to nieudolnie, łączy ich jeszcze jedno: wszyscy trzej uczą dziennikarstwa młodych adeptów tego zawodu. Że nie nauczą ich, jak skutecznie rzucać potwarz w sposób minimalizujący jej przygwożdżenie, to może nawet dobrze.
Ale jak sobie pomyślę, czego ich mogą nauczyć w kwestii zawodowej etyki, to po prostu żal człowieka bierze.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
07 maja 2011, 21:10
Re: Kabaret "Pod Bulem"
Protest przed Pałacem. "Paris Hilton na prezydenta"
Pierwsza niedziela maja to także Międzynarodowy Dzień Paris Hilton. Z tej okazji Formacja Różowe Saneczki zorganizowała, z siedmiodniowym opóźnieniem, manifestację pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Doroczne święto fanów dziedziczki fortuny hotelowej przebiegało będzie pod hasłem: "Paris Hilton na prezydenta!" Manifestacja, podczas której uczestnicy będą domagać się ustanowienia jej głową państwa polskiego rozpoczęła się o godzinie 15.00 pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie.
Podczas manifestacji, którą Formacja Różowe Saneczki organizuje od 2007 roku, wznoszono okrzyki mające wspierać pomysł umożliwienia Paris Hilton objęcia urzędu prezydenta RP. Organizatorzy podkreślają, że wykluczająca to na razie Konstytucja może być zmieniona, a słynna imprezowiczka będzie równie dobrym, jeśli nie lepszym, prezydentem niż dotychczasowi.
Atrakcją wydarzenia był mupet Paris Hilton przygotowany i animowany przez finalistę programu "Mam Talent" Konrada Kony'ego Czarkowskiego.
W ubiegłym roku Międzynarodowy Dzień Paris Hilton nie odbył się z powodu żałoby narodowej. W tym roku organizatorzy postanowili przenieść obchody o tydzień - zazwyczaj święto odbywa się bowiem w pierwszą niedzielę maja. Z powodu zbiegu imprez pierwszomajowych oraz beatyfikacji Jana Pawła II, Formacja Różowe Saneczki zaplanowała manifestację na 8 maja.
Dziwaczne wystąpienia Bronisława Komorowskiego nie muszą być wcale skutkiem małej wiedzy, słabego intelektu czy zwykłego rozkojarzenia. Jeśli wierzyć "Gazecie Polskiej", mogą wynikać ze schorzeń, na jakie podobno cierpi Bronisław Komorowski - pisze publicysta Faktu, Łukasz Warzecha
Prezydenccy ministrowie – w tym Sławomir „Intelektualna Podpora” Nowak – pospieszyli natychmiast z zaprzeczeniami. Doceniam lojalność prezydenckiego ministra, wolałbym jednak zobaczyć raport podpisany przez doktora medycyny zamiast wierzyć na słowo magistrowi politologii Sławomirowi Nowakowi.
Raportu jednak nie ujrzę, ponieważ pan prezydent postanowił nie ujawniać informacji o stanie swojego zdrowia, a członkowie jego macierzystej partii jakoś na to nie naciskają. Całkiem inaczej niż wówczas, gdy prezydentem był Lech Kaczyński. Wtedy Donald Tusk posunął się nawet do tego, żeby zbadać się samemu i ostentacyjnie raport z tego badania zaprezentować. Że niby on nic do ukrycia nie ma, a prezydent Kaczyński ma.
W owym czasie pisałem, że Lech Kaczyński powinien jednak raport o stanie swojego zdrowia ujawnić, a także, że publikacja takich informacji o najważniejszych osobach w państwie powinna być uregulowana być może nawet nie zwyczajowo, ale prawnie. I tego zdania jestem nadal. Skoro dziś prezydentem jest Bronisław Komorowski, to on powinien przedstawić opinii publicznej informację o stanie swojego zdrowia. Sądzę też, że powinien to regularnie czynić urzędujący premier. Obowiązek powinien dotyczyć przynajmniej tych dwóch osób, a być może także kandydatów na urząd głowy państwa.
Ze strony przeciwników takiego rozwiązania natychmiast pada argument, że to zbyt daleko idące wkraczanie w sferę prywatności polityka. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Nikt nie zmusza nikogo do kandydowania na prezydenta ani do przyjmowania roli premiera. Z władzą łączy się z definicji daleko idące ograniczenie prywatności, polegające chociażby na konieczności składania deklaracji majątkowych. Polityk musi to wkalkulować w swoje życiowe plany. Jeśli się na te zasady nie zgadza – niech nie kandyduje na najwyższe stanowiska w państwie. Skoro zaś istnieje powszechna zgoda na wspomniane ograniczenia prywatności, to czemu w przypadku dwóch najważniejszych (faktycznie, bo formalnie za prezydentem jest marszałek Sejmu) osób w państwie nie miałoby ono pójść dalej? Zmiana dotyczyłaby raptem kilku osób, ale jej znaczenie byłoby olbrzymie.
Można spytać, czy dla wyborców faktycznie jest ważne, jak zdrowy lub chory jest kandydat albo osoba sprawująca urząd. Cóż, wyborcy mają prawo do pełnej informacji. Czy ma ona dla nich znaczenie, powinni decydować sami. Swego czasu Ronald Reagan, który był jednym z najstarszych kandydatów na prezydenta USA w historii tego kraju, umiał przekonać wyborców, że mimo wieku poradzi sobie z urzędem lepiej niż o 13 lat młodszy demokratyczny konkurent, Jimmy Carter.
Faktem jest, że stan zdrowia prezydenta i premiera może mieć wielkie znaczenie dla sposobu sprawowania urzędu. Jeżeli faktycznie jest tak, że dziwaczne wystąpienia Bronisława Komorowskiego mają swoje medyczne przyczyny, to można mieć wątpliwości, czy rozwijająca się choroba z czasem w ogóle nie uniemożliwi temu politykowi pełnienia urzędu. To, rzecz jasna, tylko spekulacje, ale można je snuć właśnie dlatego, że są ku temu pewne przesłanki, a Kancelaria Prezydenta nie chce przedstawić potwierdzonej podpisem lekarza informacji medycznej. Gdyby być złośliwym, można by napisać: jeśli prezydent jest faktycznie zdrowy jak koń – jak twierdzi nieoceniony Sławomir Nowak – to czemu nie miałby nam wszystkim zaprezentować swojego raportu medycznego? No, chyba że ma coś do ukrycia.
Waszym zdaniem Czy prezydent Komorowski powinien ujawnić stan zdrowia? TAK - 89% NIE - 11%
Warzecha: Czy prezydent Komorowski jest zdrowy? Jeżeli faktycznie jest tak, że dziwaczne wystąpienia Bronisława Komorowskiego mają swoje medyczne przyczyny, to można mieć wątpliwości, czy rozwijająca się choroba z czasem w ogóle nie uniemożliwi temu politykowi pełnienia urzędu. To, rzecz jasna, tylko spekulacje, ale można je snuć właśnie dlatego, że są ku temu pewne przesłanki, a Kancelaria Prezydenta nie chce przedstawić potwierdzonej podpisem lekarza informacji medycznej. Gdyby być złośliwym, można by napisać: jeśli prezydent jest faktycznie zdrowy jak koń – jak twierdzi nieoceniony Sławomir Nowak – to czemu nie miałby nam wszystkim zaprezentować swojego raportu medycznego? No, chyba że ma coś do ukrycia.
Waszym zdaniem Czy prezydent Komorowski powinien ujawnić stan zdrowia? TAK - 89% NIE - 11%
Te 11% jest nieciekawych przyczyn gaf prezydenta?
Czy znają przyczynę i wstydzą się jej?
____________________________________ Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć /Katon starszy/
Ostatnio edytowano 11 maja 2011, 20:27 przez Badman, łącznie edytowano 1 raz
11 maja 2011, 20:26
Re: Kabaret "Pod Bulem"
Szczerze mówiąc to nie bardzo rozumiem dlaczego obecny prezydent jak i jego poprzednicy mają tyle do ukrycia w sprawie własnego zdrowia? Czy to jakaś tajemnica państwowa? Myślę, że jeżeli to ma być ukrywane przed służbami obcych państw to co jak co, ale oni pewnie mają odpowiednie środki, aby i tak się dowiedzieć, a tak to tylko nowe spekulacje ciągle pojawiają się. Osobiście nie chciałbym aby osoba poważnie chora pełniła tak ważną funkcję w państwie. Niechby tam jakiegoś nadwornego medyka wystawili co by powiedział prawdę lub skłamał, że wszystko jest niby dobrze i nie byłoby zamieszania. Chyba, że to tylko działalność urzędników kancelarii powoduje tyle emocji
____________________________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...
12 maja 2011, 06:18
Re: Kabaret "Pod Bulem"
Popieram to co mówi techj. Nawet niezbyt rozwinięty umysłowo naród amerykański ma co roku raport o stanie zdrowia prezydenta. Dla mnie to i tak jeszcze za mało. Powinny być publiczne egzaminy kandydatów na prezydenta z wiedzy ogólnej, historycznej, prawnej, etykiety i dyplomacji. O testach psychologicznych nie wspomnę. Wtedy by się Nam nie trafali: Wałęsa z wiedzą i obyciem .... nikłym , Kwas - jaki był taki był ale chyba najmniej wpadek miał (no poza "chorobą" i czytaniem po angielsku czegoś czego się nie rozumie), Kaczyński - wiedzę miał, obycia trochę też, przynajmniej szarmancki w stosunku do kobiet był, Komorow - o Boziu - szkoda gadać. Jeżeli ktoś nie ma nic do ukrycia to dlaczego z dobrej woli nie ujawni, że jest okazem zdrowia. Ja bym się tym nawet chwalił. Niech idzie do doktora G. i zdobędzie jakiś papierek - mnie to wystarczy chociaż jest g... warte ale przynajmniej będzie widać jakąś chęć.
12 maja 2011, 06:39
Re: Kabaret "Pod Bulem"
bombel
Dla mnie to i tak jeszcze za mało. Powinny być publiczne egzaminy kandydatów na prezydenta z wiedzy ogólnej, historycznej, prawnej, etykiety i dyplomacji. O testach psychologicznych nie wspomnę.
Obawiam się, że wtedy to byłyby problemy z doborem kandydatów Aczkolwiek postulaty popieram
bombel
Wtedy by się Nam nie trafali: Wałęsa z wiedzą i obyciem .... nikłym
Wałęsa mimo wielu wad i błędów na owe czasy moim zdaniem dobrze wypełniał swoje obowiązki.
bombel
Kwas - jaki był taki był ale chyba najmniej wpadek miał
Najmniej uwidocznionych bo jeszcze wtedy media były mało rozwinięte, a publiczna w rękach jego popleczników.
bombel
Kaczyński - wiedzę miał, obycia trochę też, przynajmniej szarmancki w stosunku do kobiet był
Tu bym dyskutował
bombel
Komorow - o Boziu - szkoda gadać.
Początek kadencji wizerunkowo tragiczny. Może z czasem Bronek i jego ekipa nabiorą wprawy w działaniu
____________________________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...
12 maja 2011, 07:07
Re: Kabaret "Pod Bulem"
techj
Wałęsa mimo wielu wad i błędów na owe czasy moim zdaniem dobrze wypełniał swoje obowiązki
Z szacunkiem dla rozmówcy, ale widzę techj, po tej wypowiedzi, że raczej nie mamy wspólnej przestrzeni do dyskusji Zadam tylko jedno pytanie, jak myślisz, dlaczego GO z hukiem "wykopali" po pierwszej kadencji, a potem nie dostał najmniejszej szansy na kolejną prezydenturę, chociaż bardzo się o to starał ?! Uzupełnij swoją wiedzę na ten temat techj, bo to po prostu, po ludzku, wstyd takich rzeczy nie wiedzieć
12 maja 2011, 14:24
Re: Kabaret "Pod Bulem"
silniczek
Z szacunkiem dla rozmówcy, ale widzę techj, po tej wypowiedzi, że raczej nie mamy wspólnej przestrzeni do dyskusji
Przestrzeń jest bo się różnimy w opinii, gdybyśmy zgadzali się we wszystkim to wtedy nie byłoby potrzeby dyskusji
silniczek
Zadam tylko jedno pytanie, jak myślisz, dlaczego GO z hukiem "wykopali" po pierwszej kadencji, a potem nie dostał najmniejszej szansy na kolejną prezydenturę, chociaż bardzo się o to starał ?!
Odpowiedź jest prosta bo przegrał z PR'em Kwaśniewskiego wspieranym przez telewizję publiczną oraz zniechęceniem ludzi po transformacji, która była trudna i czasochłonna, ale potrzebna. Zaznaczam, że mam w pamięci wiele błędów w wykonaniu Lecha, ale czas i okoliczności nie sprzyjały mu w zmianach. W mojej opinii błędem było między innymi grzebanie w esbeckich teczkach w tamtym czasie (również własnych) i zwykłe unoszenie się pychą, gdy potrzebne były kompromisy. To tak w telegraficznym skrócie.
____________________________________ Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ...
13 maja 2011, 07:27
Re: Kabaret "Pod Bulem"
techj
W mojej opinii błędem było między innymi grzebanie w esbeckich teczkach w tamtym czasie (również własnych) i zwykłe unoszenie się pychą, gdy potrzebne były kompromisy.
Moim zdaniem te kilkanaście lat temu L.W. byl jeszcze skromnym człowiekiem. Obecne jego samouwielbienie, wspierane przez wszystkich politycznie poprawnych graniczy już ze śmiesznością. Facet zaraz ogłosi się drugim po Bogu (w którego jak twierdzi wierzy), no bo już pierwszym przed JPII się ogłosił. "To myśmy tymi palcyma i ręcyma walczyli i pierś wystawiali a JP tylko sobie gadał" - prawie cytat ale oddaje jego zdanie na temat "obalenia" komunizmu. Lekko mu się poprzewracało tu i ówdzie.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników